poniedziałek, 31 października 2016

Polska "armia" czyli korupcja 8

Polska "armia" czyli korupcja 8

 Polskie jednostki "wojskowe" panstwa teoretycznego ochraniane sa przez inwalidow z firm ochroniarskich, ktore sa Zakladami Pracy Chronionej. Posilki "wojsku" dostarczaja firmy kateringowe. Firmy sprzatające zapewniaja chlopcom i dziewczynkom wiecznie planujacym zabawe w Indian czystosc i porzadek. Sprawnie usuwaja wytwarzane przez zolnierzy - biurokratow nikomu niepotrzebne papiery.

Niemcy nie sa duzym eksporterem broni. Wyeksportowały w 2015 roku broń i sprzęt wojskowy o wartości 7,86 mld euro.
Polska jak wiadomo jest na papierze wielkim exporterem ( potezne karuzele VAT-owskie do wyludzen ) ajfonow i bananów ale nie tylko.
W 2014 roku rzekomo wyeksportowalismy "broni" za 395 mln euro a w 2015 za 420 mln euro. Taki sam eksport broni maja male Czechy. Z kolei rocznik GUS podaje ze w 2014 roku broni i amunicji wyeksportowalismy za ... 67.1 mln zlotych. Skad takie szokujace roznice ? Moze odmienne klasyfikacje wyrobow  lub chlopaki z WSI co to obsiedli zbrojeniowke jak wszy, tez maja karuzele VAT do wyludzen. Co to tylko cywil-banda moze wyludzac VAT ?
Część tego "naszego" eksportu to wyprzedaże starego sowieckiego sprzętu z magazynów Agencji Mienia Wojskowego.
Ale najwieksza czesc tego eksportu to "eksport wewnetrzny", taki Pewex PRL-owski, taki oksymoron. Ten eksport wewnetrzny to sprzedaż podzespołów dla działających w Polsce spółek należących do zagranicznych koncernów z sektora lotniczego.
Faktyczny eksport broni w ostatnich latach byl na poziomie tylko 100 mln euro rocznie.
Do ubiegłorocznego eksportu broni zaliczono żaglowiec szkolny dla Wietnamu ! Trzymasztowiec "Le Quy Don” został zbudowany dla kadetów i studentów Akademii Marynarki Wojennej Socjalistycznej Republiki Wietnamu. Wietnamowi sprzedalismy "broni" za 25 mln dolarow na co sklada sie ten zaglowiec i 16 starych poradzieckich, pochodzących z lat 60 działek przeciwlotniczych. Najwazniejszym naszym odbiorca "broni" jest USA i Irak. Wietnam jest na 3 miejscu.

Broni sowieckiej w zasadzie juz nie mozemy produkowac. Skasowano bowiem linie produkcyjne do karabinow Kalasznikowa i podobnych.
Powstaja tez problemy z demonstratorami czolgow. Slynny demonstrator  PL-01 Concept z plyt pazdziezowych i tektury zaczal rozmiękac od wilgoci  i nie nadaje sie na wystawy.
Polskie firmy zbrojeniowe dawno utracily kompetencje w dziedzinie masowej produkcji broni. Nawet dzieci wiedza że nie posiadają nowoczesnej technologi. Polska wojskowa myśl techniczna leży na dnie przykryta warstwa mułu. 
Projekty pokazywane w formie demonstratorow budza smiech i politowanie. 

Panstwowe przedsiebiorstwa zbrojeniowe ( obecnie 14 tysiecy pracownikow a za komuny cwierc miliona ) sa od cwierc wieku wykorzystywane jako zasobnik synekur. Cieple i wesole stołki otrzymuja znajomi krolika a nie fachowcy. Ale dopiero w 2016 roku oburzone media zwrocily na to uwage. AntyPiSowski portal OKO.press szybko dotarł do 101 osób, z których każda była obsadzona na kilku, a nawet kilkunastu synekurach w zbrojeniówce. Rekord dzierży Przemysław Bednarczyk, 30-latek bez istotnych kwalifikacji, ktory zasiada w trzech radach nadzorczych oraz ośmiu zarządach spółek. Ośmiornica oplatajaca zbrojeniówkę wysysa panstwowy szmalec.
Trudno powiedziec czy PiS tak szybko wszedl w buty poprzednikow czy tez czyszczac firmy z macek nowotwora PO musial je pospiesznie obciac i prowizorycznie obsadzic aby dobra obsade dopiero z czasem skompletowac.

Bartosz Kownacki, sekretarz stanu Ministerstwa Obrony Narodowej stwierdzil:
"Polskiemu przemysłowi obronnemu trzeba pomóc, szczególnie zakładom państwowym. Ocena państwowych zakładów jest jak najgorsza, są przestarzałe i często źle zarządzane"
Generał Mierczyk wskazał zaś na bardzo niską ( to znaczy zerowa ) efektywność programów badawczo-rozwojowych, realizowanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. W jego opinii uczelnie koncentrują się bardziej na publikacjach naukowych, ponieważ ich liczba ma kluczowy wpływ na ocenę tych jednostek. Tez beda musieli wynajac firme sprzatajaca, ktora usunie nikomu niepotrzebna makulature.
Trzezwo patrzacy na sprawy gen. Waldemar Skrzypczak stwierdzil: Polska zbrojeniówka nie istnieje.

Nawet Litwa zachowuje sie mocarstwowo w stosunku do Polski. Wybrała niemiecka 155-milimetrowa armatohaubice PzH 2000 a nie konkurujacego polskiego Kraba. Nie chcieli czekac az go skonczymy. Za 21 niemieckich PzH oraz 26 wozów dowodzenia M577A2 i 6 wozów zabezpieczenia technicznego Bergepanzer 2 Litwini zapłaca prawie 60 milionów euro. Polska nad Krabem pracuje od dwudziestu lat a konca nie widac ! Polska zbrojeniówka nie potrafiła zrobić podwozia do Kraba, wszystkie pekały. Podwozie kupilismy w Korei i dodalismy stare angielskie działo AS-90. Po prostu cymes, palce lizac.
Wredni Litwini nie chcieli tez naszego Rosomaka i wybrali niemieckie kołowe transportery opancerzone Boxer. Zawsze lepiej jest miec przyjaciol w Berlinie a nie w Warszawie , nieprawdaz ?

Poki co mozna skromnie wypic i zakasic. Nie ma co narzekac i grymasic. Cieszmy sie wiec panstwem teoretycznym co to gratis robi laske raz Niemcom a raz USA , virtualnym wzrostem gospodarczym i "zielona wyspa" oraz urojona, mocna  pozycja w Europie. Mozna sie tez onanizowac majakami o Miedzymorzu.

niedziela, 30 października 2016

Polska "armia" czyli korupcja 7

Polska "armia" czyli korupcja 7

 Stalin postanowil w "wyzwalanej" Polsce zaprowadzic nowy, wspaniały świat: "..przetapiała się historia, niewoli topiły się okowy, powstawał sprawiedliwszy świat, rodził się typ człowieka nowy..."
W miejsce odcietej polskiemu spoleczenstwu przez obu okupantow glowy Moskale przyszyli nowy leb - ochydny łeb tepego, warczacego na spoleczenstwo psa.  
Z renegatow ( czesto narodowosci zydowskiej ) sowieci uczynili  sztuczna elite zastępcza PRL.

Oficerowie Wojska Polskiego przebywajacy w ZSRR po wybuchu II Wojny zostali w ogromnej wiekszosci wymordowani. Przy formowania oddzialow wojska "polskiego" w ZSRR powstal problem braku kadry oficerskiej. 
Pelniacy Obowiazki Polaka - 15 marca 1945 roku 52.7% z 29373 oficerow "polskiej" armi pod sowieckim dowodztwem, liczacej 330 tysiecy zolnierzy, to oddelegowani lojalni oficerowi armi czerwonej. Im wyzsze stopnie oficerskie tym wyzszy byl udzial POP-ow.
Nawet jesli POP-owie mieli dwa czy trzy pokolenia wstecz cos wspolnego z Polskoscia to "byli bardziej swieci niz papierz" , bowiem swiezo w pamieci byly czystki operacji polskiej 1937-38 czyli eksterminacja Polakow.
"Polska" armia miala wraz z siepaczami NKVD ustanowiac nad Wisłą totalitarny reżim komunistyczny. Zleceniodawcy Kremla nie utożsamiali się z Polska.  Byli pasożytami i katami w Polsce tworząc aparat terroru. POP-owie stanowili tez zrab aparatu bezpieczenstwa.
Na zdjeciu karta personalna szefa wywiadu wojskowego PRL płk. Nikanora Gołośnickiego. To pułkownik radzieckich organów wywiadu wojskowego GRU, oszukanczy szef Oddziału Zwiadu (Oddziału Informacyjnego) Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Gołośnicki wprowadził lektorat języka polskiego w "polskim" wywiadzie!

Po 1956 roku z Polski wyjechala tylko czastka oficerow Armi Czerwonej. Reszta nauczyla sie jezyka polskiego i byla awansowana czesto zmieniajac nazwiska. Progenitura POP-ow zasilala w oficerow LWP, UB, Milicje a takze aparat sprawiedliwosci ludowej i wysoka administracje.
"Peryferyjny Kapitalizm Zalezny" , dostepny w GoogleBooks:
Wytworzono fałszywa do cna legende o narodzinach PRL która funkcjonowała ponad 45 lat. PKWN powstał w głowie Stalina a plakaty z manifestem PKWN wydrukowano w Moskwie. Dzis fakt bycia przez PKWN sowiecką agentura nie budzi kontrowersji. PKWN to przypadkowe zbiegowisko, posłuszne i serwilistyczne w stosunku do NKWD. Skład personalny PKWN – skazaniec, degenerat, pijaczyna, złodziej, obywatele sowieccy, nieszczesnicy wyciagnieci z łagrów. Była to fałszywa, fasadowa atrapa stworzona w celu oszukania Polaków i zachodnich społeczeństw. Wcześniejsze próby demistyfikacji narodzin PRL kończyły się karami i represjami. Historia lubi się powtarzać – równie fałszywą legendę narodzin ma III RP."

Dzieci i wnuki POP-ow to smietanka elity III RP. Tak wiec na lojalnosc "oficerow" WP w razie konfliktu z Rosja napewno nie mozna liczyc. Obecna "armia" biurokratow, lesnych dziadkow,  wstrząsana aferami gospodarczo-geszefciarskimi jest bezwartosciowa.
Gdzie sa wzory dla nas. Maly Izrael otoczony jest morzem kipiacych nienawiscia Arabow.
Z niego warto brac przyklad.
Caracal , Blackhawk. Na co ? Do czego ?

Na system obronny kazdego panstwa sklada sie siec radarow dalekiego zasiegu i radarow na podczerwien, kamer noktowizyjnych ma wiezach graniczych o duzym zasiegu, wszelkiego rodzaju jednostek obrony powietrznej wraz z systemem lotnisk i skladow sprzetu, rakiet i amunicji i obrony antyrakietowej, wszelkich wojsk ladowych wyposazonych w czolgi i transportery opancerzone ze skutecznymi broniami przeciwpancernymi, skladow paliw i systemu lacznosci. Amerykanski szturmowy "pancerny" helikopter Apache AH-64 ( podobny funkcjonalnie MI-24 ZSRR ) jest skuteczny w zwalczaniu czolgow wroga rakietami przeciwpancernymi ale tylko kiedy wrog nie ma skutecznej obrony powietrznej.
USA i Rosja maja rozbudowany system rozpoznania i wywiadu satelitarnego. Tylko USA maja rozwiniety i w pelni funkcjonalny oraz przetestowany system automatyzacji wojny integrujacy wszelkie maszyny na polu walki.      

Po odwroceniu sojuszy w drugiej polowie lat dziewiecdziesiatych powstal pomysl zorganizowania polskiej "kawaleri powietrznej" do dzialan aeromobilnych. Konajaca Rosja pod rzadami degenerata Jelcyna miala juz nigdy nie zagrazac Polsce. Kawaleria powietrzna utrzymana byla w klimatach wojny wietnamskiej i  miala sluzyc  Polsce jako stronie silniejszej - napastniczej w wojnach asymetrycznych - kolonialnych pod dowodztwem hegemonicznych USA. W kazdym filmie o wojnie wietnamskiej Amerykanie do transportu zolnierzy uzywaja smiglowcow transportowych i strzelaja do bezbronnych cywilow z broni maszynowej z pokladu.
Poczatkowo miala to byc dywizja ze 150 helikopterami transportowymi ale w koncu megalomanski pomysl znacznie przykrojono. Do robienia laski Amerykanom helikopter musi byc amerykanski a nie francuska zaba ktora jest z amerykanskim systemem niezgodna i bez wartosci.
Polski zolnierz specjalny moze miec ze soba karabin i granaty oraz wyrzutnie przeciwlotnicza  GROM ( minimum 16.5 kg wagi ) i wyrzutnie przeciwpancerna Spike o wadze ponad 23.5 kg plus pociski. 
Zolnierz z tym wyposazeniem musi byc zrzucony w punkt dzialania. Aby zolnierzy - komandosow sil specjalnych,  zrzucic z pojazdem terenowym, mozdzierzem i armatka przeciwlotnicza potrzebny jest ciezki smiglowiec ze specjalna rampa.

Aby uzyc helikoptera transportowego z zolnierzami w agresywnej operacji aeromobilnej strony silniejszej, trzeba doszczetnie zniszczyc obrone przeciwlotnicza przeciwnika i miec bezwzgledna przewage w powietrzu. Helikopter transportowy jest delikatny i kazde trafienie pociskiem przeciwlotniczym kalibru 23 lub 35 mm jest prawie smiertelne ( prawdopodobienstwo uszkodzenia 0.6-0.97 ) a po trafieniu rakieta helikopter sie rozpada. Nawet celna seria z karabinu Kalasznikowa uszkadza helikopter Caracal.

W wojnie obronnej kawaleria powietrzna nie ma w ogole zadnego zastosowania ! My mielismy robic laske Amerykanom w zbrodniczych awanturach wojennych w krajach peryferyjnych a oni mieli w koncu uznac nas za sojusznika pierwszej klasy wartego obrony w razie duzego konfliktu.
 
W przypadku agresji Rosji na Polske ( odpukac w niemalowane drewno ) helikoptery do transportu zolnierzy nie maja zadnego celu i sensu. Rosjanie je natychmiast zestrzela i po ptakach.
No chyba ze helikopterami  zamierzaja uciec za granice rzad i oligarchowie. Poza tym to francuskie gowno czyli Caracal sie do niczego sie w wojsku nie nadaje.

Polska na wypadek agresji Rosji potrzebuje conajmniej duzej ilosci broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej w kazdej postaci. Zolnierzy w dobrych kamizelkach z wyrzutniami przeciwpancernymi o duzym zasiegu i przeciwlotniczymi dowozimy przed linie nawet ich terenowa Toyota Hilux. Wykorzystujemy wszelkie zalety terenu. Zadne bydlo czolgiem, transporterem opancerzonym czy dzialem samobieznym tam bezkarnie nie przejedzie. Zolnierze musza miec duzo karabinow snajperskich i umiejetnosci strzelania z duzej odleglosci do dziczy. Na pick-upie mozdziez czy dzialko przeciwlotnicze i kupa amuninicji.  Do rozpoznania atakujacego wroga dron pozwalajacy rakietami strzelac do czolgow spoza horyzontu. 
Agresor musi zapomniec o szybkiej probie obezwładnienia kluczowej infrastruktury i obrony.
Uzbrojone samoloty F-16 z rakietami przeciwlotniczymi i wszelkie inne musza byc momentalnie poderwane zanim rakiety napastnika uderza w hangary i lotniska. Wystarczy do ich skutecznego prowadzenia jeden (!) amerykanski, niewykrywalny dla radarow samolot F-22 !

piątek, 28 października 2016

Rybka drugiej swiezosci - Jajeczko swieze w 30% - Rocznica wstydu

Rybka drugiej swiezosci - Jajeczko swieze w 30% - Rocznica wstydu
Koncesjonowane wybory w bloku wschodnim - od 1945 roku.
Koncesjonowane wybory wolne w 30 % w Polsce - 04 czerwca 1989

Wolne w 100% wybory
    Turkmenistan - 07 stycznia 1990
    Uzbekistan - 18 lutego 1990
    Litwa - 24 lutego 1990
    Moldova- 25 lutego 1990
    Kirgistan - 25 lutego 1990
    Tadżykistan - 25 lutego 1990
    Białoruś - 03 marca 1990
    Rosja - 04 marca 1990
    Ukraina - 04 marca 1990
    Wschodnie Niemcy - 18 marca 1990
    Estonia - 18 marca 1990
    Łotwa - 18 marca 1990
    Węgry - 25 marca 1990
    Kazachstan - 25 marca 1990
    Słowenia - 08 kwietnia 1990
    Chorwacja - 24 kwietnia 1990
    Rumunia - 20 maja 1990
    Armenia - 20 maja 1990
    Czechosłowacja - 08 czerwca 1990
    Bułgaria - 10 czerwca 1990
    Azerbejdżan - 30 września 1990
    Gruzja - 28 października 1990
    Macedonia - 11 listopada 1990
    Bośnia i Hercegowina - 18 listopada 1990
    Serbia - 08 grudnia 1990
    Czarnogóra - 09 grudnia 1990
    Albania - 07 kwietnia 1991
    Polska - 27 Październik 1991   !!!

Tak naprawde pierwsze wolne, niesfalszowane wybory w Polsce odbyły sie dopiero w maju 2015 roku. "Ktos" ( rozwscieczony prezydent Obama zresetowal swoj poprzedni reset z wiarolomna Moskwa ) ujawnil falszerstwa wyborcze w październiku 2014 roku. Oddolnie zaczął wtedy działać Ruch Kontroli Wyborów i trzeba bylo skonczyc bajke z ruskimi serwerami wyborczymi .

czwartek, 27 października 2016

Who controls your mind ?

Who controls your mind ?

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3767
"..wznowiona została książka Roberta Archibalda Wiltona „Ostatnie dni Romanowów”. Autor był w Rosji przed I wojną światową jako korespondent „New York Herald”. W czasie wojny służył w rosyjskiej armii, gdzie został odznaczony Krzyżem św. Jerzego. Po rewolucji przedostał się na Syberię, gdzie u boku wojsk adm. Kołczaka dotarł do Jekaterynburga i uczestniczył w badaniu okoliczności zamordowania przez bolszewików cara Mikołaja II i jego rodziny. Po upadku Kołczaka przedostał się do Paryża, gdzie pracował w gazecie „The Paris Times”. Podaję te okoliczności by pokazać, że autor jest człowiekiem solidnym, który podawane przez siebie wiadomości sprawdza. Otóż w aneksie do swojej książki podaje on skład narodowościowy rozmaitych sowieckich instytucji, wyszczególniając przynależność narodową każdej osoby. I tak, w Radzie Komisarzy Ludowych, na ogólną liczbę 22 członków, było 19 Żydów, 1 Ormianin, 1 Gruzin (Dżugaszwili, czyli Stalin) i 1 Rosjanin (Anatol Łunaczarski). W Komisariacie Wojny, na ogólną liczbę 43 stanowisk było 35 Żydów, 7 Łotyszy, 1 Niemiec i ani jednego Rosjanina. W Komisariacie Spraw Wewnętrznych na ogólną liczbę 62 stanowisk Żydów było 43, 10 Łotyszy, 2 Niemców, 2 Polaków (Dzierżyński w moskiewskiej i Kozłowski w piotrogrodzkiej CzeKa), 3 Ormian i 2 Rosjan. W Komisariacie Spraw Zagranicznych na ogólną liczbę 16 stanowisk było 14 Żydów, 1 Łotysz i 1 Niemiec. W Komisariacie Finansów na ogólną liczbę 29 stanowisk było 24 Żydów, 2 Łotyszy, 2 Rosjan i 1 Polak. W Komisariacie Sprawiedliwości na ogólną liczbę 19 stanowisk było 18 Żydów, 1 Ormianin i ani jednego Rosjanina. I tak dalej i tak dalej. Z tych statystyk wynika, że wbrew bajkom opowiadanym przez pana prof. Pawła Śpiewaka z Żydowskiego Instytutu Historycznego, żydokomuna była i jest FAKTEM"

http://www.dailystormer.com/wp-content/uploads/2013/12/Who-Controls-Your-Mind.jpg

wtorek, 25 października 2016

Finanse i Podatki 6

Finanse i Podatki 6

 Doswiadczenie uczy ze realna wartosc kazdego papierowego pieniadza wykladniczo zanika z czasem. W koncu bezwartosciowym papierem - pieniadzem mozna:
- napalic sobie w piecu i sie ogrzac
- sprzedac na makulature
- uzyc jako papieru toaletowego co jest nierekomendowane z uwagi na bakteryjne skazenie papieru i zagrozenie infekcja dla sluzowki
- wytapetowac sobie sciany domu "banknotami"
- uzyc papierow do celow kolekcjonerskich 

Pieniadze krajow bloku komunistycznego ( wydrukowane w Moskwie na podstawie surowego prawa o „prawnym środku płatniczym” ) bardzo szybko tracily wartosc i zarzadzano tam wymiane pieniedzy czyli denominacje i konfiskate wiekszej czesci wartosci pieniadza. W krajach tych pod grozba wiezienia a nawet  kary smierci nie wolno bylo poczatkowo nabywac i posiadac dolarow ani innych zachodnich pieniedzy ani zlota.
Stabilnym pieniadzem byla marka niemiecka i frank szwajcarski.
Pamiec ludzka jest bardzo krotka. Polacy juz troche zapomnieli o hiperinflacji a nastepnie inflacji złotowki i znow nieroztropnie  trzymaja zlotowki w bankach otrzymujac zalosne oprocentowanie i obietnice ze ... bank moze sobie zbankrutowac.
W Polsce nie warto oszczedzac. Według  Eurostatu Polskę cechuje bardzo niska stopa oszczędności ( relacja oszczędności brutto do dochodu rozporządzalnego ) wynosząca  w 2014 roku zaledwie 1,94%. W Niemczech stopa oszczędności wynosiła wtedy 16,85%, w Wielkiej Brytanii 6,8%, w Czechach 11,77%, a w Szwajcarii aż 23,3%. Polacy nie maja zaufania do państwa, do sądów, do polityków, do bankow i instytucji ubezpieczeniowych.  Gdy Polakow okradano polisolokatami, spreadami od kredytow frankowych czy ryzykownymi - oszukanczymi  produktami finansowymi to KNF kiwala tylko groznie palcem w bucie.

Pieniadz jest wart tyle co system spoleczno-gospodarczy panstwa, jego rzad i jego realna sila ekonomiczna i militarna. Po zakonczonej II Wojnie Stany Zjednoczone kwitly a upokorzona Europa lezala w gruzach. Brytyjskie Imperium zostalo przerobione na dluznika ze wszystkimi tego konsekwencjami. Udzial amerykanskiej gospodarki w swiatowej produkcji od dekad maleje ale projekcja brutalnej sily amerykanskiego imperium nadal obejmuje prawie caly swiat z pewnymi wyjatkami.
Zlotowka jest waluta spekulacyjna w zachodniej koloni. Po zagrywkach wielkich spekulantow moze sie umocnic ale po wycofaniu sie Niemiec i EBC z obrony kursu zlotowki zrobi sie z niej szmata. 
Dopoki w Polsce beda trwaly porzadki kiszczakowo - jaruzelskie i nie nastapi budowa normalnego, uczciwego panstwa to zlotowka bedzie waluta spekulacyjna.  Dla Donalda Tuska i jego przybocznych  ważniejsze jest poklepanie po plecach i pochwalenie w zachodnich mediach niż kierowanie się interesem kraju i jego bezpieczeństwa.
W skundlonych mediach stworzonych przez tajnych współpracowników SB / WSI oraz przez zaufanych - resortowych ludzikow mozna natomiast uslyszec zachwyty nad "polska" gospodarka.

Według wyliczeń money.pl ( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wycena-gospodarki-polska-gospodarka-pkb,25,0,2172185.html )cała "nasza" ( takze firmy zagraniczne w Polsce ) gospodarka warta jest tylko 1,7 biliona złotych czyli 430 mld dolarów. Wiecej warte jest Apple, Alphabecie (Google) i Microsoft. Wyprzedzamy w wartosci Amazona i Facebooka, chociaz to sie szybko moze zmienic.
Niewiele sa warte zachodnie firmy w Polsce. Zreszta kto by na zagroznym wojna terenie budowal cos wartosciowego. Markety mozna zwinac ( overnight  ) w nocy.
Polacy sami musza przywracac sobie wolność, dumę i godność. Cesarz sam sobie naklada korone. Nikt Polakom nie pomoze. Trzeba  walczyc.

Polska gospodarka jest chora. W Polsce nie bylo i nie ma wolnego rynku. Sa dotacje i zwolnienia podatkowe dla zachodnich koncernow, łapowkarstwo, mafijne uklady, rozdawnictwo dla swoich, kolesiostwo i zlodziejstwo oraz w tle bezpieka.
Gdy Rycho Krauze byl miliardami futrowany przez panstwo to dobrze zarly jego geszefty. Wystarczylo go zdemaskowac w telewizji i wszystko diabli wzieli. Bez lewych przetargow i ukladow niegdysiejszy oligarcha Krauze bedzie scigany przez komornika i skonczy w rynsztoku.
Gazeta Wyborcza kwitla gdy zasilaly ja miliony ze zbednych ogloszen spolek skarbu panstwa i samorzadu oraz byla kilogramami kupowana przez wszelka biurwe. Po wycofaniu finansowania przez panstwo jest placz i zgrzytanie zebami. Na dzien dobry 135 osob wylatuje u Michnika na bruk.  Nadciagnal Internet i Michniki sa bezradne. Upadek Wyborczej jest jak zawsze mile widziany i oczekiwany ! Co zrobic zeby szybciej ja trafil szlag ? Skonczy sie judzenie i dzielenie Polakow. Skonczy sie kreacja fekalnych "autorytetow". Tak przy okazji - Michnik ( klamca co to mial rzekomo czworo rodzicow ) od dziecka mieszka w Alei Przyjaciół gdzie mieszkala smietanka komunistycznej bezpieki, notable parti i ludzie "kultury". Był sąsiadem Bermana, Brystygierowej, Elczewskich... Co ciekawe gdy Michnik siedzial w wiezieniu, piszac tam sobie ksiazki, nie zabrano mu mieszkania ale placono za nie czynsz !
Ja od zawsze uwazam ze umieszczenie wylansowanych opozycjonistow w komfortowym wiezieniu bylo szykowaniem slupów dla WSI w planowanej transformacji ustrojowej.  

Mapa wydatkow podaje ze polskojezyczna biurwa pozera 5% PKB co jest oczywista nieprawda. Bajki podano w tej sprawozdawczości z mchu  i paproci.
Pasozytnicza biurwa publiczne pieniadze wydaje lekką rączką czy wrecz nimi niegospodarnie szasta. Biurokraci ze stopniami wojskowymi latami nie zakladaja munduru. Nie sa zadnym wojskiem ale obrzydliwa biurwa. Apetyt biurwy jest spory a byle czego nie zje i nie wypije.
Biurwa jest ukryta w każdym wydatku z mapy wydatkow . Biurwa jest w urzędach centralnych i zdublowanych urzędach samorządowych. Jest  w edukacji i nauce, wojsku, policji, sądach, prokuraturze, sadach, edukacji, służbie zdrowia, ZUS-ie itd. Prokuratura jest przeciez urzedem o czym najlepiej swiadczy "Regulamin urzedowania prokuratury" . Regulowanim urzedowania maja tez sady !
A kto Polakom szyje co roku budzet . Ano biurwa. Podatnik - wyborca nie ma nic do powiedzenia.

Kadłubowa, resortowa jaczejka Jaruzelskiego szumnie nazwana Trybunalem Konstytucyjnym zaplanowała wydac na organizacje obchodow swojego 30-lecia kwote 750 tysiecy zlotych na co glownie skladal sie koszt luksusowego przyjecia i zakwaterowania gosci w drogim hotelu. Platformiani "geniusze" biznesu posadzeni na stolkach prezesow spolek skarbu panstwa marnotrawili miliardy i z pewnosci byly rzad platfusow zadana kwote bekartowi by dal. 
Dla Polaka funkcjonowanie tego bekarta stanu wojennego jest raczej powodem głebokiego wstydu a nie radosci. Nowy rzad ( "co za malostkowosc i zlosliwosc tego rezimu" ) nie dał jednak bekartowi żądanych 3/4 miliona zlotych.
W koncu w Gdansku za pieniądze prywatnych sponsorów prywatną uroczystość sedziow TK zorganizowano rzekomo za 87 tysięcy złotych. Na imprezie byli głownie politycy PO i "biznesmeni" z nimi zaprzyjaznieni. Jednym ze sponsorow / inwestorow jest fundacja Adenauera w 97% finansowana przez niemiecki rzad. Fundacja dała oficjalnie (!) ponad 22 tys. złotych na pokrycie kosztów kateringu podczas konferencji, sprzęt do tłumaczeń i samych tłumaczy. Reszte dali "anonimowi darczyńcy" co moze budzic spory niepokój. Poniewaz nie ma czegos takiego jak darmowe obiady to sponsorzy / inwestorzy pewnie zgłosza sie do trybunału o zalatwienie ich spraw. Gdy rzad zacznie ostro scigac oszustwa podatkowe niemieckich firm w Polsce to moze sie okazac ze przepisy podatkowe sa niekonstytucyjne !
Prawdopodobnie Rzeplinski, bedac sedzia i wysokim funkcjonariuszem publicznym, przyjmujac korzysci z rak trzecich, a szczegolnie obcego panstwa, popelnil cięzkie przestepstwo.
Po lewej stronie Rzeplinskiego w Gdansku siedzi prezydent Gdanska ksywa Budyn, czyli podejrzany Adamowicz co ma postawione zarzuty w związku z poważnymi zastrzeżeniami do jego deklaracji majątkowych z ostatnich lat. Dla szefa TK jest autorytem. Brr, ochyda.

Niemiaszkowie od dawna kreują w Polsce perwersyjny kapital spoleczny czy wrecz swoja agenture - doktorat honoris causa, Złoty Medal Stresemanna, Kaiser Otto Preis, order Karola Wielkiego, Legia honorowa...  Pozniej zaproszenia dla durniow na wykłady gdzie za plecenie andronow dostaje sie ogromne pieniadze. Wypisz, wymaluj powtorka z jurgieltu i wydarzen XVIII wieku.

Na skierowane do fundacji Adenauera zarzuty odpowiedziala ona – "Te zarzuty są krzywdzące. Po pierwsze nie można mówić o „niemieckich pieniądzach” jako rządowych. Nie jesteśmy fundacją państwa niemieckiego tylko niezależną instytucją..."
Przedstawiciel fundacji bezczelnie klamie jako ze 97% jej srodkow pochodzi od rzadu niemieckiego. Niemcy lubi klamac i oszukiwac.

W czerwcu 2016 roku prezes Trybunału Rzepliński został doceniony przez Niemców, z którymi ramię w ramię walczy z polskim rządem. Dostał doktorat honoris causa przyznany mu przez Wydział Prawa Uniwersytetu w Osnabrück. „Cieszymy się, że są takie osoby jak prof. Rzepliński, które niezłomnie występują w obronie rządów prawa” – mówił niemiecki dziekan wydziału.

Chodzi tylko o pieniadze. Firmy niemieckie maja w Polsce placic podatki. Niemcy uwazaja jednak ze taniej bedzie obalic polski rzad !

niedziela, 23 października 2016

Prosze przyspieszyc smierc matki, bo jade na urlop. Dziekuje

Prosze przyspieszyc smierc matki, bo jade na urlop. Dziekuje

http://zamkinapiasku.salon24.pl/732937,prosze-przyspieszyc-smierc-matki-bo-jade-na-urlop-dziekuje,2
"Proszę przyspieszyć śmierć matki, bo jadę na urlop. Dziękuję.

Prześledzenie dziejów „śmierci na życzenie" w Holandii pokazuje, jak działa zasada „ruchomego horyzontu moralnego". Polega ona na tym, że najpierw nagłaśnia się jakiś niezwykle rzadki przypadek działania wbrew prawu i usprawiedliwia się go względami etycznymi. Później, stosując szantaż moralny i etykę sytuacyjną, robi się dla owego przypadku wyjątek w prawie, odstępując od karania. Następnie wyjątek ten rozrasta się (co nie jest karalne, jest dozwolone) aż w końcu staje się regułą. Wtedy historia powtarza się – nagłaśniany jest kolejny przypadek, robione są kolejne wyjątki, powstają nowe reguły – i w rezultacie horyzont prawny i etyczny stale się zawęża.

W Holandii zaczęło się to w 1973 r. Wówczas to młoda lekarka Gertruda Postma zabiła własną matkę. Przed sądem zeznała, że jako posłuszna córka musiała spełnić życzenie mamusi, która w głębokiej depresji wielokrotnie prosiła ją o skrócenie życia. W obronę oskarżonej lekarki zaangażowała się Holenderska Fundacja na rzecz Eutanazji (NVVE), która zorganizowała olbrzymią kampanię medialną na rzecz jej uniewinnienia. Ostatecznie sąd skazał Postmę na tydzień więzienia. Ta symboliczna kara zapoczątkowała praktykę uniewinniania sprawców eutanazji. Oficjalnie proceder ten był przez prawo zakazany, ale w praktyce był coraz powszechniejszy.

Pierwszy raport na ten temat holenderskie ministerstwo zdrowia sporządziło w 1990 r. Wynikało z niego, że w Holandii w roku tym przeprowadzono 25 306 zabiegów eutanazji, z czego aż 14 691 przypadków (czyli 11,3 proc. wszystkich zgonów w kraju) stanowiły przypadki eutanazji bez wiedzy i zgody pacjenta, czyli tzw. kryptanazji.

Profesor Ryszard Fenigsen, który jako kardiolog przepracował w Holandii 19 lat, twierdzi, że kryptanazja nie jest wcale nadużyciem eutanazji, lecz jej logiczną konsekwencją: „Ważna przyczyna, która sprawia, że dobrowolnej eutanazji musi towarzyszyć eutanazja niedobrowolna, leży w samej logice eutanazji. Kto wierzy i głosi, że pozbawienie człowieka życia, aby uwolnić go od cierpień, jest dobrodziejstwem, nie ma prawa pozbawić niektórych cierpiących tego dobrodziejstwa tylko dlatego, że nie są w stanie sami o to poprosić."

Istnienie procederu, który jest z jednej strony nielegalny, ale z drugiej – nie jest ścigany przez prawo, spowodowało zmiany w mentalności społecznej. Doszło do tego, że aż 77 proc. ankietowanych Holendrów popierało uśmiercenie pacjenta bez jego wiedzy i zgody.

Kolejnym głośnym procesem była sprawa doktora Philipa Sartoriusa, który w 1998 r. uśmiercił zastrzykiem znanego polityka – senatora Edwarda Brongersmę. Ten ostatni nie był w ogóle chory ani nie cierpiał fizycznie, tylko odczuwał „zmęczenie życiem". Rozprawa zakończyła się uniewinnieniem lekarza, którego media wykreowały na niezłomnego bohatera. Po stronie Sartoriusa stanęła też minister zdrowia Els Bort, która opowiedziała się za podawaniem trucizny „bardzo starym ludziom, którzy mają już dość życia, nawet jeśli ludzie ci byliby fizycznie zdrowi".

W 2002 r. prawo dogoniło praktykę i eutanazja została zalegalizowana. Stało się to w Wielki Piątek, a podpisująca ustawę minister zdrowia Els Bors powtórzyła ostatnie słowa Chrystusa na krzyżu: „Dokonało się".

Wkrótce potem pojawiły się nowe projekty, mające na celu ekspansję eutanazji. Emerytowany sędzia Sądu Najwyższego Huib Drion zaproponował wprowadzenie ustawy, w myśl której każdemu obywatelowi po skończeniu 70. roku życia powinna być dostarczana do domu „pigułka śmierci", by mógł z niej skorzystać w dowolnym momencie.

Z ustawy przyjętej w 2002 r. nie do końca zadowolony był przewodniczący wspomnianej już organizacji NVVE, dr Rob Jonquiere. Prawo mówi bowiem, że prośba o eutanazję powinna być dobrowolna, świadoma i wielokrotnie powtarzana. Zdaniem Jonquiere'a, ustawa taka dyskryminuje osoby, które nie mogą same poprosić o eutanazję, zwłaszcza ludzi upośledzonych umysłowo i chore dzieci. Według niego należy rozszerzyć prawodawstwo także na te osoby – oczywiście bez ich wiedzy i zgody.

Gdyby prawo takie zostało uchwalone, byłoby tylko usankcjonowaniem istniejącej już praktyki. Niemiecki dziennik „Suddeutsche Zeitung" już w marcu 2000 doniósł, że przyczyną 40 proc. wszystkich zgonów osób chorych psychicznie w Holandii jest eutanazja, a właściwie kryptanazja.

Podobnie rozpowszechnione było likwidowanie ciężko chorych dzieci. Doktor Pieter Admiraal, zwany „ojcem chrzestnym" eutanazji w Holandii (swego pierwszego pacjenta uśmiercił już w 1969 r.), przyznaje, że zdarzało mu się skracać życie niemowlętom.

W 1987 r. Rada Zdrowia (organ doradczy rządu holenderskiego) wydała zalecenie, by prośba o eutanazję zgłoszona przez dziecko, które skończyło 12 lat, była przez lekarzy akceptowana, nawet jeżeli jego rodzice są temu przeciwni. Przeciwko zaleceniu temu zaprotestowała wspomniana już NVVE, twierdząc, że jest to dyskryminacja dzieci poniżej 12. roku życia.

W 2002 r. grupa lekarzy z Groningen na czele z dr Eduardem Verhagenem ogłosiła standardy wykonywania eutanazji na noworodkach. Przewidują one zgodę rodziców na uśmiercenie dziecka oraz stwierdzenie przez lekarzy nieuleczalności choroby i niemożności złagodzenia bólu. To właśnie „protokół z Groningen" stał się podstawą kolejnej ofensywy legislacyjnej rozszerzającej zakres eutanazji o chore noworodki i niemowlęta, których diagnoza „nie jest obiecująca".

Przypadek Holandii pokazuje więc, że legalizacja eutanazji uruchamia efekt domina, gdyż jeśli uznamy, że zasada świętości i nienaruszalności życia nie obowiązuje w jednym przypadku, to dlaczego miałaby obowiązywać w innych?
Zasada ruchomego horyzontu moralnego działa dokładnie tak samo jak w bioetyce argument z jakości życia. Egzemplifikacją praktycznych aspektów wyznania logiki jakości życia jest coming out Natalii Przybysz – bo mieszkanie było za małe.

W jakości życia trudno jest znaleźć argument przemawiający za tym, aby nie uśmiercić np. chorego 5-miesięcznego dziecka (licząc od dnia jego przyjścia świat), które było na tyle przebiegłe, że udało mu się ukryć swą chorobę w łonie matki. Bo tak naprawdę to jaki? Czyż życia dziecka nie będzie miało takiej jakości jak trzeba? A czy jakość życia rodzica nie zostanie zmniejszona? To, że na gruncie prawa jest to dziś zabójstwo nie jest żadnym argumentem etycznym.

Zmierzamy właśnie do takiego świata. Jego koszmarną egzemplifikacją jest taki oto przypadek prośby syna: „Panie doktorze, mamy prośbę o przyśpieszenie zabiegu o dwa dni. Chcemy wyjechać w piątek po południu. Po drodze chcemy zajechać do Samanty, wczoraj miała urodziny. Jesteśmy zabukowani w sobotę rano na lot do Nicei. Mama przecież już podjęła decyzję. Bardzo prosimy”. Adrian położył na biurku doktora Markusa bilety lotnicze jako dowód, że o 9.30 w sobotę mają wylot na oczekiwane od roku wakacje.

Matka Adriana miała 72 lata i nie była osobą śmiertelnie chorą (oczywiście z wykluczeniem takiej interpretacji w myśl ktorej rodząc się jesteśmy już śmiertelnie chorzy).

Generelnie całe doświadczenie nas, jako ludzi, musi prowadzić do przekonania, że przywolenie na wyjątki oznacza zarazem zgodę ich rozszerzającą intpretację aż do zniszczenia reguły.

W świetle argumentacji zwolenników czy to aborcji czy eutanacji - zwłaszcza argumentow opartych na wolności do podejmowania decyzji lub też nieodczuwaniu bólu - zajęcie zarazem przez nich stanowiska, które potępia zbrodnie jest nie tylko dowodem podwójnej moralności, ale i dowodem na brak zrozumienia konsekwencji racji, których używają do obrony zabijania czy to nienarodzonych czy już urodzonych, ale starych.

Pojawia się, bo musi się pojawić, bezradność argumentacyjna. Jeżeli bowiem prawo do życia wynika z określonego stanu świadomości to powiedzmy sobie szczerze - świadomość sytuacji życiowej u 12 miesięcznego dziecka jest żadna. Jeżeli prawo do życia wynika ze zdolności do samodzielnego prowadzenia go to powiedzmy sobie szczerze zdolność taka u 3 - latków jest praktycznie żadna. Jeżeli prawo do życia wynika z braku posiadania określonej choroby to kto zagwarantuje, że katalog chorób nie zostanie poszerzony aż do kategorii estetycznych właściwych dla mody danego czasu lub też wystąpienie określonej choroby w późniejszej fazie życia będzie przemawiać za spóźnioną aborcją? W zasadzie to jaki argument przemawia za utrzymywaniem przy życiu ludzi, którzy popadli w jakiś rodzaj choroby psychicznej? Jaki jest ich pożytek dla społeczeństwa? Ekonomicznie ich życie jest nieopłacalne. Jeżeli za zabijaniem nienarodzonego przemawia brak odczuwania przez niego bólu (jako hipoteza) to jeżeli morderca popełni zbrodnie w taki sposób, który - hipotetycznie - wyklucza, w świetle wiedzy naukowej, odczuwanie bólu przez ofiary to jaki jest powód jego karania? Wreszcie jeżeli uznajemy, że Natalia Przybysz miała prawo zabić, bo to ograniczało jej komfort życia poprzez zabranie jej części powierzchni mieszkalnej to czemu potępiamy zbrodnie popełnione przez III Rzeszę, której mieszkańcy odczuwali dyskomfort z powodu braku przestrzeni życiowej uniemożliwiwjącej im szybszy rozwój? Że Żydzi byli ludźmi? Skoro DNA nienarodzonego dziecka nie jest dowodem to, że należy do świata ludzi to jaki jest dowód na to, że Żydzi są ludźmi? Gdy definicja człowieka będzie zależeć nie od przesłanek natury biologicznej, ale od swobody twórców tejże definicji to mamy otwartą puszkę Pandory. Dlaczego chronić życie po urodzeniu a nie np. po 3-latach od niego? Co przemawia za takim rozstrzygnięciem? Nie jest przecież żadną tajemnicą, ze w USA dzieci, które zatajają, że mają zespół Downa są głodzone po przyjściu na świat aż do ich śmierci, co może trwać 7 dni czy też dni 15. Dlaczego mają być ludźmi ci, którzy w wieku 70 lat nie mają mogą pracować i nie mają środków na utrzymanie?

Wszelkie myślenie, które znosi moralną świętość i nienaruszalność życia zmienia wektory w dyskusji na ten temat: zamiast kwestii pt. czy zabijanie cierpiących i umierających jest w ogóle dopuszczalne rozważamy kwestię: których chorych i ułomnych i pod jakimi warunkami można zabijać. I nigdy nie znajdzie się taki horyzont moralny, który będzie nie do przekroczenia. Przykładem niech bedzie zgoda na eutanazję dwóch 45 - letnich bliźniaków w Belgii, którzy nie spełniali żadnej z ustawowych przesłanek a jedynie zaczęli tracić wzrok.

Mamy 21 wiek, gdyby niektórzy o tym zapomnieli. Wiedza o tym w jaki sposób dochodzi do tego, że kobieta jest w ciąży jest powszechna. Środki, aby przed tym się zabezpieczyć bez uciekania się do zabijania są olbrzymie. Może najwyższy czas do tego dorosnąć? Może jak się ma w rodzinie potencjalnego ojca czy matki osoby z zespołem Downa to lepiej jest nie eksperymentować i zdecydować się na adopcję?

Mamy 21 wiek i prawdziwy kryzys rodziny i związany z tym kryzys człowieczeństwa. Zmierzamy do modelu szwedzkiego - w Sztokholmie 45% urn z prochami osób poddanych kremacji nie jest odbierana przez nikogo a z tej racji, że 90% ciał jest poddawnych kremacji to energia z pieców krematoryjnych została włączona do systemu energetycznego miasta. Tym jest człowiek, gdy patrzeć na niego z pozycji utylitarnych - pozbawiony duszy i Boga jest tylko gatunkiem zwierzęcia. "

sobota, 22 października 2016

Bohaterski kurier odmowił wejscia do redakcji GW z przyczyn ideologicznych

Bohaterski kurier odmowił wejscia do redakcji GW z przyczyn ideologicznych

 Fotoreporterka Gazety Wyborczej zamówiła przez internet obiektyw, za który miała zapłacić około 7000 złotych przy odbiorze od kuriera. Jak poinformowała  „GW”, przybyły z przesyłką kurier firmy DB Schenker stwierdził, że on z zamówionym towarem brzydzi sie wejść do siedziby redakcji i chciał, żeby to pracownica gazety wyszła do niego. Kurier jednak kategorycznie odmówił i poprosił kolegę, żeby za niego doręczył tę przesyłkę.
Redakcja poprosiła firmę DB Schenker o komentarz.
" To absolutnie nie powinno mieć miejsca. Jest nam bardzo z tego powodu przykro. Dyrektor oddziału we Wrocławiu zostanie poinformowany o tym wydarzeniu, a z kurierem zostanie przeprowadzona rozmowa dyscyplinarna” - powiedziała „Gazecie Wyborczej” odpowiedzialna za kontakt z mediami w DB Schenker Beata Konecka.
Duch w Narodzie nie umarł !

Rodzi sie pytanie czy firmy kurierskie i inne musza brac pod uwage klauzulę sumienia swoich pracowników ? Niechęć do gadzinowki jaką jest Gazeta Wyborcza staje sie powszechna. Kurier głośno wyraził obywatelski sprzeciw przeciwko łamaniu etyki dziennikarskiej, zaklamaniu i manipulacji szkodnikow z GW.
Ciekawe dlaczego GW nie obszczekala kuriera antysemita co ma oczy chore z nienawisci i wyssal antysemityzm z mlekiem matki.
Ciekawe co zrobi niemiecki DB Schencker - wyrzuci kuriera z pracy czy da mu extra premie jako ze podziela jego poglady ?
Kurier ma dostarczyc przesylke do drzwi klienta i nie musi nigdzie lazic i nikogo szukac, zwlaszcza w toksycznej atmosferze.

Jak to milo przeczytac ze „Gazeta Wyborcza” ma najwyższy spadek sprzedaży i ze zwracanych jest z punktow sprzedazy 40-43% ich kłamliwej makulatury.
Cienko przędą ale to nie jest jeszcze ich koniec. To jest początek ich konca.
Powyzej dajace do myslenia zdjecie z jubileuszu TK w Gdańsku. Obok Rzeplińskiego zarliwy obronca demokracji, były płk SB Leonard Łukaszuk, pierwszy wiceprezes TK z 1986 roku. W TK byli nie tylko TW bezpieki ale tez i oficer bezpieki. Lukaszuk chyba urodzil sie od razu w mundurze UB. Był od 1953 roku funkcjonariuszem bezpieki. Był referentem Departamentu V, odpowiedzialnego za masowe krwawe represje na obywatelach w okresie stalinizmu. W 1956 r. został oficerem operacyjnym Departamentu III odpowiedzialnego za walkę z, jak bezpieczniacy określali działalność niepodległościową, „bandytyzmem” politycznym.
W 1976 roku pracował m.in. na niejawnym etacie w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, gdzie jak podaje IPN, „został zdekonspirowany, jako funkcjonariusz resortu a informację o tym fakcie podała m.in. Radio Wolna Europa”.
Rzeplinski co prawda odsunal sie od Łukaszuka ale jednak obok niego siedzi.

Ciekawe czy Łukaszuk znał innego zarliwego obronce demokracji , Stefana Michnika , brata Adama Michnika ? Strzelenie komus w potylice to przeciez szczytny akt demokracji , nieprawdaz ? Nic tak nie umacnia demokracji jak tortury jej "wrogow".

Archiwum - Regulacja kaskadowa

Archiwum - Regulacja kaskadowa

 Systemom automatyki przemyslowej jest bardzo daleko do doskonalosci. Wedle badan tylko 20% petli regulacji w przemysle dziala satysfakcjonujaco. 30% petli regulacji przelaczonych jest trwale ( z rozpaczy ) na Manual bowiem zle funkcjonuja w trybie Auto. Około 30% petli regulacji dziala oscylacyjnie czyli malo stabilnie a przerzuty sa bardzo szkodliwe. Proste uklady regulacji z reguly daja kiepskie wyniki. 

System regulacji kaskadowej sklada sie conajmniej z dwoch regulatorow gdzie wyjscie pierwszego regulatora  ( zewnetrznego, pierwotnego lub Master czyli pan ) jest wartoscia zadana dla drugiego ( wewnetrznego, wtornego lub Slave czyli niewolnik ) regulatora z dodatkowym sensorem, operujacego organem wykonawczym.
Regulacje kaskadowa stosujemy jesli da sie uzyskac z obiektu znacznie szybsza od finalnej wyjsciowej zmienna pomocnicza, ktora dynamicznie decyduje o  zmiennej wyjsciowej. Jest ona uzyteczna w mieszalnikach, wymiennikach ciepla, reaktorach, serwonapedach, piecach... Regulacja kaskadowa tak jak regulator PI / PID, jest koniem roboczym automatyki i elektroniki i wystepuje powszechnie.

A. W ukladzie scalonym sterownika typu UC3842 do zasilacza PWM czyli impulsowego wewnetrzna petla regulacji pradu szczytowego tranzystorowego klucza wykonana jest na komparatorze. Petla zewnetrzna stabilizujaca napiecie wyjsciowe zasilacza wykonana jest na wzmacniaczu operacyjnym, ktorego wyjscie jest wartoscia zadana dla regulatora wewnetrznego. Petla wewnetrzna jest tez zabezpieczniem nadpradowym dla tranzystora i prostownika wyjsciowego.

B. Niech bedzie dany zbiornik do ktorego doplywa ciecz i od ktorego odplywa ciecz a wielkosc odplywu regulowana jest otwarciem zaworu LV (Level Valve ). Celem regulacji jest utrzymywanie w zbiorniku zadanego poziomu cieczy. Regulator LC ( Level Controller ) otrzymuje sygnal z sensora poziomu LT ( Level Transducer ) i wartosc zadana SP ( Set Point ).
Czynnikiem zaklocajacym jest glownie cisnienie doplywajacej cieczy. Jakosc podwojnie nieliniowego systemu ( wzmocnienie petli zalezy od poziomu cieczy i nieliniowy jest serwozawor - ma nieliniowa charakterystyke, strefe martwa oraz efekt tarcia statycznego Stiction czyli Static Friction, powodujacy schodkowosc odpowiedzi czyli nieciaglosc dzialania ) regulacji jest tez kiepska. Dajmy dodatkowy sensor przeplywu wyjsciowego  FT ( Flow Transducer ) i regulator wewnetrzny przeplywu FC ( Flow Controller ). Przy zalozeniu stalosci przekroju zbiornika w roboczym zakresie poziomow zewnetrzna petla regulacji staje sie prawie liniowa jako ze poziom jest calka z roznicy przeplywow czyli doplywu i odplywu cieczy. Jak widac odpowiedz systemu kaskadowego jest bardzo dobra.

C. Niech bedzie dany potezny cylinder hydrauliczny z tlokiem czyli silownik hydrauliczny zasilany dwustronnie olejem pod duzym cisnieniem przez  trzystopniowy zawor sterowany regulatorem niewielkim pradem rzedu 50mA. Dynamika regulacji polozenia tloka jest kiepska z powodu nieliniowosci i opoznien.  Dajmy sensor polozenia suwaka ostatniego zaworu. Regulator polozenia silownika  Master zadaje regulatorowi wewnetrznemu Slave polozenie suwaka ostatniego zaworu. Regulacja jest znacznie lepsza. Potrzebny jest jednak dodatkowy sensor polozenia suwaka ostatniego zaworu i regulator.

D. Niech bedzie dany  procesowy  oporowy piec elektryczny do roztapiania metalu i utrzymywania go w stanie roztopionym. Przegrzanie metalu jest szkodliwe bowiem szybko utlenia sie jego powierzchnia. Gdy metal jest za zimny wadliwy bedzie powstaly odlew z metalu. Potrzebna jest regulacja. Piec ma masywna ceramiczna wanne z wbudowanym grzejnikiem. Temperature metalu reguluje moc doprowadzona do grzejnika przez tyrystorowy sterownik fazowy ale poniewaz opoznienie jest duze to wzmocnienie regulatora jest male i regulacja jest kiepska. Do regulacji kaskadowej uzyjemy dodatkowego sensora temperatury zamontowanego w masywnej ceramicznej wannie pieca dosc blisko grzejnika - opoznienie jest duzo mniejsze.  Regulator nadrzedny Master  reguluje temperature plynnego metalu. Jego wyjscie jest wartoscia zadana do wewnetrznego regulatora Slave  temperatury wanny ceramicznej. Piec moze byc takze gazowy.  Regulator Slave operuje wtedy zaworem gazu a nie tyrystorowym sterownikiem fazowym.

E. Niech bedzie dany parowy przeplywowy podgrzewacz cieczy procesowej. Celem regulacji jest utrzymanie zadanej temperatury podgrzewanej cieczy procesowej droga operowania zaworem pary. Efekt regulacji moze byc marny w stosunku do wysokich oczekiwan. Zawor jest nieliniowy a temperatura i cisnienie pary sa zmienne. Moze sie tez zmieniac przeplyw podgrzewanej cieczy procesowej.
Wprowadzamy sensor przeplywu energi w strumieniu pary. Zewnetrzna petla Master reguluje temperature cieczy procesowej zadajac wewnetrznej petli Slave przeplyw energi w strumieniu nagrzewajacej pary.
  
F. Niech bedzie dany zbiornik z chlodzonym przeplywajaca woda plaszczem. Zewnetrzny regulator Master reguluje temperature chlodzonej substancji w zbiorniku i daje rozkaz  wewnetrznemu regulatorowi Slave, ktory reguluje przeplyw wody chlodzacej i stabilizuje temperature plaszcza zbiornika. Wprowadzilismy dodatkowy sensor temperatury plaszcza wodnego. Dynamika systemu znacznie sie polepszyla.

G. Niech bedzie dany precyzyjny procesowy dyfuzyjny piec elektryczny dla przemyslu polprzewodnikowego. Temperatura w piecu mierzona jest termopara lub za pomoca RTD PT100. Regulator PI lub PID stabilizujacy temperature  podaje analogowe napiecie do sterownika fazowego lub sterownika grupowego do tyrystorow lub stycznikow. Regulacja jest mierna poniewaz duza jest stala czasowa ceramicznej obudowy pieca i opoznienie. Sterownik fazowy jest nieliniowy i ma dryfty. Zakloceniem jest w tym wypadku miedzy innymi  zmiana napiecia sieciowego oraz temperatura otoczenia. Przy danym kacie fazowym wysterowania tyrystorow moc w grzejniku jest proporcjonalna do kwadratu napiecia sieciowego. Z uwagi na duzy czas opoznienia obiektu na tle szybkosci zmian napiecia sieciowego uzyskanie dokladnej regulacji temperatury w ogole nie jest mozliwe.
Stosujac idee regulacji kaskadowej wyjscie "zewnetrznego" regulatora temperatury Master podajemy do wejscia wewnetrznego regulatora Slave1 temperatury ceramicznej obudowy w ktorej jest grzejnik. Slave 1 daje rozkaz drugiemu regulatorowi wewnetrznemu Slave2 pradu / napiecia skutecznego  lub mocy grzalki. Drugim sensorem moze byc przekladnik pradowy lub transformatorek pomiarowy napiecia na grzejniku. Przy zastosowaniu regulacji mocy grzejnika cala petla regulacji bedzie liniowa. Na zmiany napiecia sieciowego bardzo  szybko reaguje  regulator wewnetrzny Slave2. Poniewaz sensor temperatury ceramiki jest dosc blisko grzalki i dosc male jest opoznienie to dobra jest tez dynamika calosci.

H. Regulacja kaskadowa mozna stabilizowac wielkosc emisji energi cieplnej palnikiem gazowym w kotle energetycznym. Bez regulacji kaskadowej zewnetrzny regulator podaje do servozaworu gazu  wielkosc jego otwarcia. Czynnikami zaklocajacymi jest zmiana wartosci opalowej gazu czyli liczby Wobba oraz cisnienia gazu przed palnikiem.  Regulator tych "szybkich" zaklocen praktycznie nie eliminuje wcale. Dajac specjalnemu wewnetrznemu regulatorowi kaskadowemu informacje o cisnieniu i liczbie Wobba moze on te zaklocenia kompletnie  szybko wyeliminowac. Na zmienna pomocnicza sklada sie tu iloczyn sygnalow z dwoch sensorow - cisnienia i wartosci opalowej gazu. Mozna takze sensorem podczerwieni bezposrednio mierzyc wielkosc emisji energi cieplnej przez palnik kotla.

I. Para dwoch szeregowo (w istocie kaskadowo ale uzyto slowa szeregowo do odroznienia od regulacji kaskadowej) wlaczonych regulatorow PI o odpowiednich dla obiektu stalych czasowych z dodanym rozniczkowaniem D mozna dowolnie przesuwac bieguny idealnego obiektu drugiego rzedu jakim jest silnik pradu stalego DC z predkosciowym sygnalem wyjsciowym. Mozemy jednak po usunieciu D wewnetrznemu regulatorowi  (z ukladu szeregowego powstaje uklad kaskadowy) podac sygnal pradu silnika. Aby zachowac poprzednia transmitancje trzeba zastosowac jako zewnetrzny regulator specjalny regulator niby PI (antyfeedforward - wyjasnienia dalej ) lub dac uklad ortodoksyjny wygladzajacy sygnal wejsciowy.
Wyjsciem regulatora zewnetrznego jest zatem zadany prad. Mozemy ten zadany prad  ograniczyc w funkcji obrotow zgodnie ze  zdolnoscia komutacji komutatora silnika lub dla ochrony magnesow stalych silnika przed rozmagnesowaniem. Mozemy go rowniez ograniczyc tak aby nie przekroczyc dopuszczalnej temperatury silnika. Dajac zewnetrzny regulator P predkosci o zmienianym wzmocnieniu mozna uzyskac naped o zadanej elastycznosci zamiast astatycznego - sztywnego. Obrabiarka CNC moze delikatnie dojechac do spodziewanego ogranicznika ruchu a robot przemyslowy na przyklad mierzyc wymiary przedmiotow. 

J. Regulacja kaskadowa jest / byla  stosowana do regulacji temperatury pary za przegrzewaczami w kotlach energetycznych. Petla regulacji jest w ogole stabilna ale rezultaty sa mierne bowiem obiekt ze zmiennym opoznieniem jest bardzo trudny do regulacji. Parametry regulatorow sa przelaczane w zaleznosci od mocy z jaka pracuje blok energetyczny. Osobno opisano prosty specjalny regulator ( algorytm lub uklad analogowy ) o zmienianych parametrach dajacy bardzo dobre efekty regulacji przegrzewacza. Nie mozna wiec w zadnym wypadku powiedziec ze regulacja kaskadowa z ortodoksyjnymi regulatorami  jest dobra na wszystko.
Rowniez specjalnego nieortodoksyjnego regulatora "cisnienia" wymaga zespol turbiny energetycznej z kotlem. Opisany osobno system daje dobre rezultaty. Jak latwo sie domyslec bazuje on na bilansie energi w systemie.

K. Regulacja poziomu wody w walczaku energetycznym. Do walczaka w kotle energetycznym doprowadzona jest mieszanina wody i pary wodnej a walczak opuszcza para wodna.
W najprostszym rozwiazaniu regulator korzysta tylko z informacji sensora poziomu wody w kotle i reguluje pompe podajaca wode zasilajaca do kotla. Odpowiedz walczaka jest niemimimalnofazowa ( poczatkowo odwrotna odpowiedz niz intuicyjnie oczekiwana ) a bierze sie to z fizyki zachowania mieszaniny wody i pary wodnej przy zmianie cisnienia. Po podniesieniu wydajnosci pompy, cisnienia i ilosci podawanej do walczka mieszaniny poziom lustra wody poczatkowo spada a nie jak oczekujemy rosnie ! Dynamika regulacji jest przerazajaco zla, tak jest z kazdym obiektem nieminimalnofazowym.
W ukladzie kaskadowym regulator Slave korzysta z dodatkowego sensora przeplywu wody zasilajacej i stabilizuje ten strumien.
W najlepszym ukladzie do opisanych regulatorow kaskadowych dodano sensor przeplywu strumienia pary, ktorego pomiar jest dodawany do zadanego strumienia wody w ukladzie sprzezenia wprzod. Dopiero uklad kaskadowy ze sprzezeniem wprzod dziala jak nalezy.  Tam gdzie blok energetyczny musi sie szybko dostosowac do poboru mocy tam konieczny jest system kaskadowy ze sprzezeniem wprzod.

Zalety regulacji kaskadowej
- Polepszenie dynamiki procesu oraz czesto jego zlinearyzowanie
- Praktyczna eliminacja nieliniowosci organu wykonawczego i innych jego anomali
- Znacznie lepsza eliminacja roznych zaklocen procesu
- Mozliwosc zapanowania nad posrednimi zmiennymi procesowymi na przyklad w serwomechanizmie dynamiczne ograniczenie pradu zapobiegajace przegrzaniu silnika czy ograniczenie pradu grzejnika pieca..
- Latwiejsze zapanowanie nad rozruchem systemu
- Lepszy jest monitoring tego co sie dzieje w obiekcie jako ze jest kolejny sensor. Mozna tez wypracowac istotne sygnaly alarmowe czy ostrzegawcze.

Wady regulacji kaskadowej
- Konieczny jest dodatkowy sensor lub sensory
- Jest dodatkowy regulator lub regulatory. Przy regulatorze programowym realizacja prostego regulatora odbywa sie malym kosztem
- Koniecznosc dodatkowego nastrojenia jednego lub wiecej regulatorow
- Wymagany odpowiedni algorytm anty-wind-up czyli walczacy z nasyceniem obu regulatorow a zwlaszcza  zewnetrznego. W najprostszym razie nasycenie wyjscia regulatora Slave dodatkowo zatrzymuje calkowanie w regulatorze Master.

Celowosc stosowania regulacji kaskadowej.
Gdy rownowazna stala czasowa obiektu wewnetrznego jest conajmniej 2-3 krotnie szybsza niz obiektu zewnetrznego to stosowanie regulacji kaskadowej jest celowe. W przeciwnym wypadku przyrost jakosci regulacji jest wysoce watpliwy. 

Niezawodnosc.
Poniewaz uklad kaskadowy jest bardziej skomplikowany niz uklad podstawowy to przy awari dodatkowego sensora/ow program powinien przewidywac przelaczenie automatyczne lub reczne przez operatora na podstawowa prymitywna konfiguracje. Regulacja automatyczna bedzie mierna ale jednak proces produkcyjny moze dalej przebiegac prawie normalnie. Oczywiscie przelaczenie musi byc bezuderzeniowe.
Przy awari glownego sensora temperatury cieklego metalu w opisanym piecu mozna awaryjnie przejsc na regulacje temperatury ceramicznej wanny z typowo wystepujaca wartoscia zadana z regulatora ( w tym trybie niedzialajacego) Master. Tak wiec z wieksza iloscia sensorow ukladu kaskadowego system moze w trybach awaryjnych miec lepsza niezawodnosc niz prosty system. Mozliwosci pracy w konfiguracjach awaryjnych okupione sa jednak bardziej zlozonym programem.    

Uwaga. Rysunki przez minione ca 28-30 lat zaginely. Zaginal tez program w Turbo Pascalu do wygenerowania wykresow pokazujacych zachowanie omawianych systemow.  Warto by utracone rysunki i wykresy odtworzyc.

Finanse i Podatki 5

Finanse i Podatki 5

 Terminu drenaż mózgów ( brain drain ) zaczęto używać na początku lat szescdziesiatych W efekcie drenazu, inwestycje w edukację, które mają na celu poprawę wydajności, a w następstwie przyspieszenie rozwoju w krajach Trzeciego Świata, okazują się nieskuteczne, bowiem większość wykształconej kadry wyjeżdża do krajów Pierwszego Świata.

Szczegolny wklad w kreowaniu postepu technologicznego i w następstwie wzrostu dochodu narodowego maja innowatorzy i osoby z wyzszym  wyksztalceniem ale niehumanistycznym.
Bank Swiatowy opublikowal wlasnie raport zatytulowany "Global Talent Flow" poswiecony drenazowi mozgow w skali swiata:
http://documents.worldbank.org/curated/en/793861475694096298/pdf/WPS7852.pdf

Brak przeszkod wizowych oraz niskie koszta zmiany miejsca zamieszkania ( przy wynajmie mieszkan ) zachecaja specjalistow z krajow o malych wynagrodzeniach i duzej korupcji do emigracji. Twarde dowody mowia ze, wykształceni imigranci zwiększają poziom innowacji w kraju docelowym.
Ulubionym celem wykwalifikowanych imigrantow sa USA, Wielka Brytania, Kanada i Australia. Ponad 70 % inżynierów kalifornijskiej "Doliny Krzemowej" pochodzi spoza USA. Cytat - "Moreover, 56 percent of STEM workers and 70 percent of software engineers in Silicon Valley in 2013 were foreign born."
Nic dziwnego ze USA mają najwięcej noblistów, skoro najlepsi ludzie tam wyjeżdżają i z zapalem pracują.
W liczbach bezwzględnych najwięcej specjalistów imigruje z Indii, Filipin i Chin a we wzglednych z Polski ! W dekadzie 2000-2010 imigracja specjalistow z Polski skoczyla o 115%. Dla biednych krajow drenaż mózgów to bardzo złe zjawisko.

Ze znanych autorowi przypadkow wynika ze mlodzi inzynierowie pracuja w Polsce po studiach  kilka lat az nabiora rutyny i umiejetnosci a czesto naucza sie w zachodniej fili jezyka obcego w delegacjach i wtedy po wyszukaniu pracy zegnaja sie z Polska. Lekarze chetnie wyjezdzaja po zrobieniu specjalizacji i nauce jezyka obcego. Jak juz podnoszono koszty funkcjonowania systemu edukacji i uczelni wyzszych sa horendalnie wysokie. Wydaje sie wiec ze studia w Polsce powinny byc platne !
 
Zachodni wlasciciele "polskiego" przemyslu nie prowadza w Polsce placowek badawczo - rozwojowych. Te maja tylko w swojej zachodniej macierzystej centrali. Polscy inzynierowie nie maja dobrej pracy w Polsce ale maja na zachodzie. Po to  zachodni kapital ma Polska kolonie aby gratis drenowac ja z ludzi.  Przydatny jest kazdy pracownik. Absolwenci zarzadzania i marketingu, socjologowie, kulturoznawcy, politolodzy i inni humaniści moga pracowac na zmywaku lub opiekowac sie niemieckimi staruszkami. Moga tez zbierac szparagi, truskawki i ogorki bo ta praca "poniza" arabskich inwazorow.

Polacy sa w swiecie bardzo dobrzy w nauce, technice i medycynie. Natomiast praktycznie nie istnieja w prawie, administracji i biznesie. Polskie szkoly prawa i biznesu nie sa po prostu w swiecie uznawane.

Dochody 23,9 mln Polaków, czyli ponad 97% podatników nie przekroczyły 85528 zł i zmieściły się w pierwszym przedziale podatkowym PIT. Efektywna stawka do opodatkowania wyniosła 8,51%. Tak wynika z opublikowanych przez resort finansów danych na temat rozliczeń PIT za 2015 rok. Wyższy dochód "bogaczy" (wynagrodzenie ponad ca 5000 zlotych netto miesiecznie ) opodatkowany 32% stawką  wskazało jedynie 710,5 tysiecy podatników czyli ponad 2.8%.
Kasjerka w markecie w Niemczech zarabia ponad 1500 Euro i w Polsce placilaby podatek dla bogaczy !

 Z Polski nie emigruja uprzywilejowani mundurowi, urzedasy, górnicy, prokuratorzy i sędziowie. Nie wyjezdzaja tez cwaniakowie dojacy fundusze UE ani wyludzacze podatu VAT pracujacy dla bezpieki.

We wrzesniu 2016 roku GPW w Warszawie byla najgorsza gielda swiata chociaz od dluzszego czasu ta szulernia jest jedna z najgorszych gield swiata. Index WIG 20 skladajacy sie z kursow 20 największych notowanych spółek, spadł o ponad 5 %. To najgorszy wynik na świecie.
Szulernia GPW rodziła sie razem z III RP. Daje do myslenia to, ze powstała w budynku po KC PZPR czyli najwazniejszym organie panstwa komunistycznego. I mozliwe ze ta szulernia zdechnie razem z III RP.
Szmatlawa Zlotowka, ktora nie ma zadnego zwiazku ze zlotem, od zawsze jest jedna z gorszych walut swiata. Za dolara trzeba juz placic 3.98 szmatlawca. 

Moze pod kleptopkratycznymi  rzadami nomenklaturowo-styropianowymi zaspiewamy kiedys  "Zaborców racz nam wrócić Panie"

piątek, 21 października 2016

Finanse i Podatki 4

Finanse i Podatki 4

 Polska nie ma zadnego koncernu swiatowego. Polska nie produkuje samochodu, helikoptera, samolotu.... , smartfona i telewizora i w ogole niczego nowoczesnego.
Polska gospodarka jest prymitywna. Firmy kapitalu zagranicznego generuja 67%   "polskiego" eksportu a zarazem wykonuja one prawie caly nowoczesny eksport. Zachodnie firmy w Polsce odpowiadaja za circa polowe produkcji przemyslowej w Polsce.

Przy okazji sprzedazy serwisu internetowego Allego bankier.pl umiescil wartosc transakcji wsrod wartosci gieldowej firm z indexu WIG20. Wartosc według notowan gieldowych moze byc jednak wieksza niz realna wartosc firm.
Najwieksza wartosc gieldowa po bankach maja firmy PGNiG i PKN Orlen. PKN to przestarzaly koncern petrochemiczny ale bardziej rafineria niz petrochemia. Na przerob tej samej ilosci ropy zatrudnia 4-5 razy wiecej pracownikow niz firmy niemieckie. Kamieniem u szyi koncernu jest litewska rafinera Mazejku, gdzie koncern utopil gigantyczna kwote pieniedzy. 
Z realnej gospodarki mamy dalej PGE i KGHM. Głupcy i sabotazysci z KGHM rowniez utopili w zagranicznych "inwestycjach" miliardy. Obie te firmy to starocie.
Dalej jest .... LPP czyli firma ktora importuje taniutka odziez z Azji i drogo sprzedaje badziewie, okradajac Polakow. Wslawila sie optymalizacja podatkow. Dalej Jastrzebska Spolka Weglowa czyli muzeum i rezerwat technologiczny. Dalej francuski Orange i CCC czyli Cena Czyni Cuda. CCC z kolei w Azji tanio kupuje liche buty i drogo sprzedaje Polakom.
Wsrod firm indeksu WIG20 nie ma niczego przyszlosciowego co ma wyskomarzowa produkcje technologiczna. Pewne nadzieje daje CD projekt.

Po co sie meczyc i cos produkowac. Oszustwa na akcyzie i podatku VAT sa w Polsce doskonalym i bezpiecznym "biznesem" pod warunkiem wszakze ze oszustw dokonuja osoby na przyklad dzialajace w imieniu "nieistniejacych" Wojskowych Sluzb Informacyjnych. Naczelnicy Izb Skarbowych w podskokach odmawiaja wszczecia postepowan - przeciez po to uklad zrobil ich naczelnikami. To samo ze smierdzaca na kilometr korupcja Kiszczakowo - Jaruzelska prokuratura. Mieliby podniesc reke na swojego Pana i wladce z WSI ?
W latach 2014-2016 na 253 wyroki, dotyczące wyłudzenia podatku Vat, tylko 31 wyroków oznaczało niewielkie kary więzienia dla przestępców. Reszta to lagodne kary grzywien i wyroki w zawieszeniu. Prokuratura z reguly nie wnosi apelacji od dziwnych wyrokow.

„Wyjątkowa kasta ludzi ” czyli sędziowie oszustow skazuje bardzo lagodnie czy wrecz pieszczotliwie. Na 1700 złotych grzywny sad skazal przestepce ktory wyludzil 3 mln zlotych podatku VAT.

Nowoczesna i Platforma Obywatelska gwaltownie protestuja przeciwko zaostrzeniu kar za wyludzenie podatku VAT i akcyzy. Nie od rzeczy bedzie zauwazyc ze wlasnie za rzadow Platformy gwaltownie wzrosla skala wyludzen podatku VAT. "Zeby bylo jak bylo" Nowoczesna tez nie ma kasy. "Jak zyc ?"
Czy mozna sie spodziewac marszu KOD w obronie "przedsiebiorcow" z ... WSI?

czwartek, 20 października 2016

Finanse i Podatki 4

Finanse i Podatki 4

 W erze post-truth z przestrzeni medialnej znikają informacje, ktore zostają zastapione kłamstwami propagandowymi.
Z budzetu panstwa narodowego ma byc finansowane funkcjonowanie "dobra wspolnego". W rzeczywistosci w panstwach skorumpowanych ze wspolnego kotła chochlami czerpia renty pasozyci a uprawnieni dostaja niewiele lub wrecz nic. 

Z podatku drogowego i akcyzy od paliwa sa finansowane drogi. Obecnie oplaty od samochodow pobiera sie tylko na autostradach i na parkingach miejskich. Ale obecne mozliwosci techniczne sa juz takie ze oplate od samochodu mozna pobierac wszedzie 24 godziny na dobe poza wypadkami gdy samochod znajduje sie na prywatnym kawalku ziemi lub drogi. Pod uwage trzeba wziac to ze wazacy ponad 40 ton samochod ciezarowy potrafi niszczyc droge tak jak milion (!) samochodow osobowych a poniewaz jest intensywniej uzywany to tak jak kilka milionow samochodow osobowych. Samochody osobowe powinny placic tylko za zajecie drogi a nie jej niszczenie. Wysokie oplaty od masy samochodow ciezarowych pewnie dalyby pozadany efekt i w marketach nie kupowalibysmy standardowych towarow rolno - spozywczych lub butelkowanej  wody przywiezionych z drugiego kranca Polski.

Nie ma zadnego rozsadnego powodu do tego aby koniecznie energetyczne linie przesylowe budowac z podatkow. Tak samo z wszelka komercyjna infrastruktura.  Inrastruktura powinna nalezec do panstwa ale nie jest to konieczne zwlaszcza gdy panstwo jest skorumpowane.

Czy polska "nauka" jest dobrem wspolnym ? Bardzo kontrowersyjna teza. Aktualnie ( za 2015 rok ) po stronie wydatków budżetu  edukacja i szkolnictwo wyzsze stanowią  łącznie 90 mld PLN ! Szkoly jak wiadomo z propagandy komunistycznego ZNP sa po to aby nauczyciele mieli gdzie "pracowac".
Japonia dwa lata temu postanowila że ze srodkow publicznych bedzie wspomagac tylko uczelnie i studentow nauk scislych, technicznych i medycyny ale nie nauk humanistycznych. Jak bezwartosciowi i ogłupiali sa absolwenci histori czy politologi przekonuja powalajace przyklady polskich politykow. Polskie nauki humanistyczne sa poza wszelka klasyfikacja swiatowa ! To jest dno i metr mulu pod nim. Jak wiadomo profesorem w polskich "uniwersytetach" mozna byc tak długo az utrzyma sie krede i mocz.  
Szkoly czesto ogłupiaja uczniow. Doszlo do deprecjacji tytułu magistra a teraz w systemie bolonskim juz nic nie jest warty tytul doktora a profesorami sa ludzie ktorzy nie zdaliby dawniej matury.

Dobrem wspolnym jest teoretycznie  obrona narodowa. Ale w Polsce na sprzet i uzbrojenie w 2014 roku wydano jedynie 6.3 mld złotych czyli mniej niz na emerytury "zolnierzy" a faktycznie urzednikow w mundurach. Cala reszta pieniedzy faktycznie poszla na cele socjalne biurokratow udajacych zolnierzy.  Jaki to ma sens ?

Sporo kosztuja nas sady. Dlaczego podatnik ma placic za zaangazowanie sadu w sprawe rozwodowa  i jeszcze prowokowac patologie rozwodowa i patologie samotnych matek. Skoro uczestnikow imprezy rozwodowej stac na adwokatow to powinni zaplacic tez za prace sadu wedlug faktycznie poniesionych kosztow, nieprawdaz. W sprawach cywilnych procentowy wpis winien pokrywac wszystkie koszta sadu lub mozna je wyznaczyc indywidualnie w kazdej sprawie.
Skazany zlodziej czy bandyta powinien tez zaplacic za prace sadu. Sady powinny sie w calosci finansowac z wnoszonych oplat tak samo jak komornicy i notariusze.

Zdrowie jest rzeczywiscie dobrem wspolnym. Tylko ze rzekomo nie ma srodkow na lekarza i dentyste szkolnego gdzie oplacalnosc tej inwestycji jest ogromna a z drugiej strony koszty operacji załatwionych poza kolejnoscia za lapowke siegaja setek tysiecy zlotych. Ci ktorzy nie zaplaca lapowki umieraja w kolejce na zabieg. Mistrzami w dostepie do kosztownych operacji sa resortowe szuje.
Astronomiczny jest koszt leczenia ofiar wypadkow drogowych. Przeciez srodki powinny pochodzic z obowiazkowego ubezpieczenia kierowcow i pojazdow. W takim wypadku pirata nie bedzie stac na wykupienie ubezpieczenia i zostanie odsuniety od kierowania pojazdami. Same korzysci ! Antyskuteczne jest obecne skazanie sprawcy wypadku drogowego na rok wiezienia w zawieszeniu i zabranie mu Prawa Jazdy na dwa lata. Skuteczne bedzie uderzenie go po kieszeni.

Wspomniana Komisja Nadzoru Finansowego powinna sie finansowac z kar nakladanych na banki i instytucje ubezpieczeniowe, ktore lamia obowiazujace przepisy prawa. Powinna wypracowywac miliardowe nadwyzki z grzywien dla budzetu. Przykladowo w sprawie rozboju z pobieraniem spreadow od nieszczesliwych frankowcow jest pretekst aby rozbojnikow ukarac grzywna dajmy na to w kwocie trzykrotnosci bezprawnie pobranego zbojniczego spreadu. 

Sprawa mlodych byczkow mundurowych co to przechodza na emeryture w wieku 34 lat byla juz podnoszona tak samo jak sprawa wczesniejszych emerytow  i lewych rencistow. Wielkie emerytury dostaja za nic funkcjonariusze komunistycznej parti PZPR co to w zyciu nie wyprodukowali nawet gwozdzia. Jeden szczegolnie bezczelny szkodnik i przestepca  jest prezesem komunistycznego trybunalu konstytucyjnego.   

W Polskim budzecie panstwa neokolonialnego nie ma zadnej pozycji ktora nie jest watpliwa !
Polskie przewodnictwo w Uni bylo najdrozszym w historii. Inne kraje wydały na ten cel 5-10 razy mniej. Co to dalo Polsce - zarobili na oszustwach kolesie (zd)Radka Sikorskiego !
Sikorskiemu przemówienia po angielsku pisał  (rachunek dla podatników - 250.000 PLN) człowiek powiązany z brytyjskim wywiadem MI6, Charles Crawford. Niedawno ujawniono, że wkrótce po objęciu stołka ministra spraw zagranicznych w rządzie Tuska, Sikorski wydał 220.000 $ na kontrakt z waszyngtońskim lobbystą BGR. Nie wiadomo po co wynajeto lobbyste ! Ach jak przyjemne szasta sie groszem podatnikow. Radziowi na "dwor" pizze wozili oficerowie BOR. Byla to z pewnoscia nadrozsza pizza swiata. Do tego obiadki i kolacje z winem Pomerol.

Łozenie na tak zwana "kulture" to uprawianie perwersji i utrzymywanie synekur. 
Podatnicy utrzymuja publiczna telewizje mimo iz jej oferta programowa nie rozni sie od stacji komercyjnych a ilosc emitowanych reklam jest podobna. TVP na tle stacji komercyjnych ma obłedne przerosty zatrudniania.  Czyli mozna tam gratis uprawiac propagande polityczna i lokowac na synekurach "swoich" ludzi. Po to wlasnie utrzymywana jest przy zyciu TVP.

I tak dalej.

środa, 19 października 2016

Finanse i Podatki 3

Finanse i Podatki 3

 Pojawiła się aktualna ( za 2015 rok ) mapa wydatków i dochodów państwa polskiego. Dochody budzetu wynosza  643 mld a wydatki - 750 mld. Deficyt wynosi wiec ca 14%.

52% Polakow w badaniu „Barometr Pracownika 2016”  uważa ze poziom zarobków jest zbyt niski.
76% Polakow uwaza ze placi za duze podatki. Do razacej niegospodarnosci i defraudacji budzetu jeszcze wrocimy.

Fasadowa Komisja Nadzoru Finansowego panstwa teoretycznego miala w 2015 roku budzet az 206,2 mln złotych i zatrudniala na synekurach az 910 osob. Miala dbac miedzy innymi o to zeby :
- Firmy nie zostaly złapane w pułapke opcji walutowych
- Nie powstalo ryzyko makroekonomiczne zwiazane z kredytami frankowymi i aby kredytobiorcy nie byli oszukiwani na spreadach
- Klienci nie byli oszukiwani na polisolokatach ( chodzi o 50 mld złotych ! )
- Gielda nie byla szulernia
- Otwarte Fundusze Emerytalne przynosiły korzysci ubezpieczonym a nie wylacznie sobie
- Amber Gold nie oszukal 18 tysiecy oszczedzajacych
- SK Bank nie wyprowadzil na mafijne slupy 2 mld złotych z pieniedzy klientow
... i tak dalej

W panstwie Platformy Obywatelskiej prezesem KNF byla wyjatkowa miernota i szkodnik, Andrzej Jakubiak. Jakubiak na kazde pytanie mial gotowa odpowiedz - pomidor ! Swietnie pasował do reszty szemranego towarzystwa oszustow.

Cezary Mech:
" Podsumowaniem niekompetencji finansowej polskich elit, jak i fatalnych przewidywań co do przyszłości jest fakt że Węgrzy pożyczają taniej, mimo że u S&P jeszcze miesiąc temu mieli rating śmieciowy!!!

Po ministrze Stanisławie Kluzie kończy się kolejna kadencja kolejnego szefa KNF - instytucji w powołaniu której uczestniczyłem. O ile mogę powiedzieć że Stanisław Kluza zawiódł moje oczekiwania, gdyż nie przyjął do pracy w nadzorze osoby usunięte z niego przez SLD, a nawet tych którzy się tam znaleźli, a tworzyli program ekonomiczny PiS w 2005 r. wyrzucił, to względem pana Andrzeja Jakubiaka nie miałem żadnych oczekiwań. Niemniej oceniając pod względem merytorycznym kadencję Andrzeja Jakubiaka należy podkreślić że była ona wyjątkowo nieudana, choć nie ma pewności, czy nie mogłoby być jeszcze gorzej. Kluczowe problemy trapiące rynek kapitałowy jak nie zostały rozwiązane przez ministra Stanisława Kluzę, tak nadal tkwiły w zawieszeniu podczas ubiegłej kadencji, a nawet można powiedzieć że niektóre z nich nawet nie zostały nawet zauważone.

Mimo że kierownictwo komisji składało się z osób personalnie odpowiedzialnych za cały problem ekspozycji frankowej to w sprawie kredytów frankowych, które stanowią makroekonomiczne zagrożenie systemowe to KNF-owi nie udało się przez całą kadencję rozwiązać problemu. Jedynie skutecznie udało się im przekonać opinię publiczną o winie rządzących poprzedników których traktowali jako przeciwników politycznych. Mimo iż o ile minister Stanisław Kluza może usprawiedliwiać się brakiem kompetencji nadzorczych i faktem bycia specjalistą w demografii ekonomicznej (przy jednak 0-owej skuteczności wdrożenia polityki prorodzinnej) to przecież Wojciech Kwaśniak, przed powstaniem KNFu Generalny Inspektor Nadzoru Bankowego wytłumaczenia braku kompetencji merytorycznych nie ma. Podczas gdy jak to opisywałem między innymi w artykule „Batalia frankowa o 56 mld zł” od początku można się było spodziewać, o czym już dziesięć lat temu nawet z mównicy sejmowej informowałem, że ze względu na dysparytet stóp procentowych w Polsce i Szwajcarii w przypadku oczekiwanej zmiany kursu franka i osłabienia złotówki ekspozycja zobowiązań w obcej walucie będzie bardzo silnie oddziaływać na dochody setek tysięcy osób. I w tym zakresie KNF nie zrobiła nic, bo nie doprowadziła do tego, by te zobowiązania zostały uzłotowione i to jak najwcześniej.

Rażące były zaniechania nadzoru nad rynkiem OFE o czym wielokrotnie pisałem na tym blogu w ciągu ostatnich pięciu lat. Komisja nie wykorzystywała posiadanych narzędzi aby inwestycje były wykonywane w interesie uczestników, godziła się na usunięcie minimalnej stopy zwrotu, doprowadzając do tego że wg opinii publicznej cały system stał się synonimem nadużyć. Ignorowano doniesienia które przeniknęły do opinii publicznej, a które dotyczyły rozmów podsłuchanych przez tzw. kelnerów. Efekt jest taki, że istnieje realna groźba rozkalibrowania całego system emerytalnego i powstania chaosu rozsadzającego finanse publiczne.

Zaniechaniem KNF pod kierownictwem przewodniczącego Jakubiaka był też brak przeciwdziałania konsolidacji rynku bankowego i jego tzw. "polonizacji", która w efekcie musi doprowadzić do zagrożenia systemu finansowego jeżeli będzie kontynuowana. Komisja nie reagowała, na sytuacje, gdy kapitały PKO BP i PZU SA zamiast na rozwój aktywności gospodarczej służyły do wykupywania przeszacowanych aktywów i ułatwiały ucieczkę kapitałów z Polski. Wielokrotnie na tym blogu była opisywane negatywne konsekwencje przejęć takich instytucji jak Nordea Bank, Alior Bank czy Banku BPH.

KNF wykazywała się też brakiem aktywności w ściganiu nieprawidłowości na giełdzie, ustalaniu stopy WIBOR, na co również skarżyłem się wielokrotnie na tym blogu. Doszło do sytuacji, gdy rynek kapitałowy w znaczący sposób się zwija, giełda nie przynosi zysków, inwestorzy uciekają, a cały system staje się mało transparentny. Do tego należy dołożyć „niemoc” gdy chodzi o Amber Gold (zaniechania opisane w artykule „Rykoszetem w SKOKi” , opcje walutowe i SKOKu Wołomin mimo że konieczność interwencji w tej kasie była tak oczywista że nawet ja o niej pisałem we wpisie „Skok na SKOK” („wydarzenie to nie dotyczy jednej z podwarszawskich Kas, która w środowisku bankowym jest uważana za tą którą KNF powinien się zająć w pierwszej kolejności” ). Jak i brak uregulowań, dotyczących „polisolokat”, które były produktem wyjątkowo nieczytelnym, udzielanym tylko w interesie instytucji je dystrybuujących.

Pytanie pozostaje czy nowe władze KNF zatrzymają proces rozsadzania rynku kapitałowego spowodowany przyspieszeniem tzw. polonizacji jak i destrukcji kapitałowego segmentu rynku emerytalnego. Gdzie procesy pod nazwą Program Budowy Kapitału idą w kierunku zastąpienia OFE wehikułami analogicznymi do TFI w powiązaniu ze zwiększonym opodatkowaniem na rzecz ZUS i zastąpieniem przejętych przez budżet 36 mld aktywów OFE zapisami wirtualnymi na kontach ZUS. A więc w skrócie podwyższeniem kosztów pracy i zastąpieniem instytucji nieudolnie kontrolowanych na niekontrolowalne, w powiązaniu brakiem motywacji do zyskownej alokacji środków przy umożliwieniu ucieczki kapitału za granicę – nie „dobra” ale „chaotyczna zmiana”."

wtorek, 18 października 2016

Zbrodnicze bydlo prokuratorskie w reprywatyzacji

Zbrodnicze bydlo prokuratorskie w reprywatyzacji

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Skandaliczne-kulisy-umorzen-Umowy-poprawione-korektorem-i-prawo-do-cennej-kamienicy-za-50-zl,wid,18547148,wiadomosc.html?ticaid=117ed5&_ticrsn=3

"Skandaliczne kulisy umorzeń. Umowy poprawione korektorem i prawo do cennej kamienicy za 50 zł
"Rzeczpospolita" dotarła do szczegółów audytu spraw dotyczących reprywatyzacji, jaki na zlecenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeprowadził specjalny zespół śledczych z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Pokazuje on zdumiewającą bezczynność prokuratorów, nawet w sprawach, gdzie podejrzenia popełnienia przestępstwa były ewidentne.
Postępowania dotyczyły oszustw, zaniedbań i nadużyć urzędniczych w sprawach gruntów i kamienic wartych miliony złotych. Niemal we wszystkich decyzje wydawał ówczesny wicedyrektor stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami (BGN) Jakub Rudnicki.

Ale mimo mocnych dowodów warszawskie prokuratury - głównie rejonowe, czyli najniższego szczebla - nie podejmowały śledztw lub od razu je umarzały.

Przykłady kilku spraw z audytu pokazują, jak rozprawiano się doniesieniami lokatorów i prawowitych właścicieli nieruchomości.
Jedna z głośnych spraw dotyczyła budynku przy ul. Hożej 25. Kamienica w centrum stolicy trafiła do Marka M. - zwanego kolekcjonerem kamienic, bo hurtem skupował roszczenia (to on przejął dom, w którym mieszkała zamordowana Jolanta Brzeska). Prawa do tej nieruchomości Marek M. kupił od 85-letniej kobiety. W akcie notarialnym znalazła się też informacja o nabyciu przez niego sąsiedniej nieruchomości (Hoża 25A) za... 50 zł.

Prokuratura nie wszczęła śledztwa o oszustwo i sprzedaż majątku za bezcen, chociaż wpłynęło takie zawiadomienie. Nie przesłuchała 85-latki, nie sprawdziła też, czy dyrektor Rudnicki naruszył prawo, oddając nieruchomość M. Umorzono też m.in. sprawę kamienicy przy Odolańskiej 15. Wszystko wskazuje na to, że w ogóle nie powinna trafić w prywatne ręce, bo najprawdopodobniej nie spłacono zaciągniętego za nią kilkadziesiąt lat temu kredytu. Mimo to wicedyrektor Rudnicki podpisał decyzję o zwrocie.

Starająca się o nieruchomość kobieta pokazała pisma bankowe z 1950 r. mające dowodzić, że kredyt spłacono. Tyle że były na nich przeróbki dokonane korektorem. Nie wzbudziło to podejrzeń śledczych i nie zlecili biegłemu badań dokumentów. Z audytu wynika, że pisma przejrzał tylko policjant. Sprawę umorzono z braku dowodów przestępstwa. Kobiety, która posłużyła się wątpliwymi pismami (oddano jej nieruchomość), nawet nie przesłuchano. Dlaczego? Bo policja po krótkim wywiadzie nie ustaliła jej miejsca pobytu - podaje audyt i wskazuje, że należało zbadać sprawę kluczową: czy nieruchomość została wyłudzona.
Warszawska prokuratura rejonowa nie zrobiła też nic, by wyjaśnić sprzedaż budynku przy ul. Marszałkowskiej 43.

Pierwszą próbę przejęcia kamienicy udaremnili lokatorzy, którzy zdemaskowali dwie Francuzki powołujące się na nieżyjącą byłą właścicielkę, którą miały poznać we Francji.

W grudniu 2010 r. lokatorzy dowiedzieli się, że muszą opuścić mieszkania, bo kamienica ma nowego właściciela - brata Jakuba Rudnickiego. To on podpisał decyzję o zwrocie.

Śledczy nie zbadali dokumentów dotyczących kamienicy, nie przesłuchali świadków, odmówili śledztwa. "Decyzja została podjęta przedwcześnie, a prokurator nie wykazał inicjatywy dowodowej" - stwierdza audyt.

Zbagatelizowano także doniesienie dotyczące słynnej kamienicy przy ul. Kazimierzowskiej 34 (to również badali śledczy, choć poza audytem).
O zwrot nieruchomości starała się spadkobierczyni dawnej właścicielki. W 2010 r. samorządowe kolegium odwoławcze unieważniło decyzję komunistycznych władz o odmowie zwrotu. Warszawskie BGN powinno na nowo rozpatrzyć sprawę i ocenić, czy zwrócić nieruchomość. Kamienica trafiła... do rodziców Jakuba Rudnickiego, którzy odkupili do niej prawa. Po odejściu z pracy w ratuszu przejął ją sam Rudnicki i natychmiast o 100 proc. podniósł lokatorom czynsz.

20 lutego 2015 r. wpłynęło doniesienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Co robią śledczy? Po sześciu dniach odmawiają wszczęcia postępowania, nawet nie przesłuchując osoby zawiadamiającej.

Teraz zamiatane pod dywan sprawy będą zbadane od nowa. Prokuratury ocenią nie tylko decyzje stołecznego BGN, ale i te wydawane przez część sądów. Kłopoty mogą mieć prokuratorzy, którzy pobieżnie badali sprawy lub przymykali oko na podejrzane zwroty. Postępowanie dyscyplinarne na pewno czeka jednego ze śledczych.

Mapa dzikiej prywatyzacji w stolicy - co kilka dni temu potwierdził minister Ziobro - obejmuje adresy działek lub kamienic przy 56 ulicach.

Jakub Rudnicki, który zdecydował o wielu kontrowersyjnych zwrotach, jest nieuchwytny. Odszedł z ratusza pod koniec 2012 r. W 2013 r. założył jednoosobową działalność prawniczą w Warszawie - dziś nie ma po niej śladu, została wyrejestrowana."

poniedziałek, 17 października 2016

Nowy uklad warszawski. Jak mecenas Nowaczyk reprywatyzuje nieruchomosci w Warszawie

Nowy uklad warszawski. Jak mecenas Nowaczyk reprywatyzuje nieruchomosci w Warszawie

http://wyborcza.pl/1,75398,20845509,nowy-uklad-warszawski-jak-mecenas-nowaczyk-reprywatyzuje-nieruchomosci.html
"Jak mecenas Nowaczyk reprywatyzuje nieruchomości w Warszawie
W stołecznym ratuszu toczy się ponad 70 spraw z udziałem rekina reprywatyzacji Roberta Nowaczyka. Mecenas zabiega o budynki w całym mieście. Dla siebie chce adresów przy pl. Zamkowym.
"Be-Gie-En - tak, to my. My spełniamy wszystkie sny. Sprawa trudna czy też łatwa, nikt nas nigdy nie zagmatwa...".

Lato 2012 r. W lokalu nad Wisłą pracownicy stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami bawią się na imprezie integracyjnej. Gwoździem programu jest konkurs na hymn biura. Jeden z pracowników przed występem prosi zebranych o powstanie. I śpiewa na melodię hymnu: "Marsz, marsz Dyrektorze, każdy z nas dopomoże...".

Dyrektor Marcin Bajko dziękuje za ciepłe słowa. - Jesteście zajebiści! - krzyczy do mikrofonu. Nagrodą jest papuga w klatce. Pierwsze słowa, których trzeba nauczyć papugę? - Nie ma, wyszła - pada okrzyk z sali.

Bajko jako jedyny na imprezie występuje w garniturze - jest ważną personą w ratuszu. Ale to nie jego podpis decyduje o zwrocie przedwojennych nieruchomości znacjonalizowanych dekretem Bieruta. Oprócz posady u Hanny Gronkiewicz-Waltz dyrektor prowadzi własną działalność i dlatego nie ma pełnomocnictw do wydawania decyzji. Ważniejszy dla losów kamienic i lokatorów jest autograf wicedyrektora Jakuba Rudnickiego.

Jesienią 2012 r. Rudnicki podpisuje decyzję o zwrocie działki przy Chmielnej 70, wartej dziś ok. 160 mln zł. Wkrótce rezygnuje z etatu w magistracie. W 2014 r. odnajdujemy go jako właściciela zreprywatyzowanej willi z lokatorami przy ul. Kazimierzowskiej 34 na Mokotowie.

W kwietniu 2016 r. trafiamy na Rudnickiego w księdze wieczystej ośrodka Salamandra w Kościelisku. Jego nazwisko widnieje tam razem z nazwiskiem Roberta Nowaczyka, warszawskiego specjalisty od odzyskiwania kamienic i działek, choć obaj swą część Salamandry zdążyli już sprzedać.

To właśnie mec. Nowaczykowi Rudnicki wręczał decyzję o zwrocie Chmielnej 70. Jednym z właścicieli tej działki jest Marzena K., siostra Nowaczyka, którą w ostatni czwartek zatrzymało CBA.

Reprywatyzacja po warszawsku na BIQdata.pl [SIEĆ POWIĄZAŃ, MAPY]

Z sekretarki - milionerka

Od początku lat 90. Marzena K. pracowała w Ministerstwie Sprawiedliwości.

- Jest po psychologii, zrobiła doktorat z prawa. Ale zaczynała jako sekretarka - opowiada nam jeden z pracowników resortu. - Nadzwyczaj skuteczna w zabiegach o kolejne stanowiska, opisując rzecz dyplomatycznie. Wielu z nas dopiero dziś dowiaduje się, że ma brata mecenasa.

Lata lecą, Marzena K. jest pełnomocnikiem ds. równego traktowania w zatrudnieniu , potem naczelnikiem wydziału ds. pokrzywdzonych przestępstwem. Równolegle rozwija biznes reprywatyzacyjny. Skupuje roszczenia właścicieli nieruchomości i ich spadkobierców. W 2011 r. przejmuje kamienicę w Śródmieściu. W kolejnym roku staje się współwłaścicielką działki przy Chmielnej 70.

Kiedy w kwietniu pytamy w Ministerstwie Sprawiedliwości, czy wpisała do oświadczenia majątkowego prawa do działki wartej miliony, resort Zbigniewa Ziobry bez rozgłosu przenosi Marzenę K. do wydziału skarg i wniosków. Jest tam główną specjalistką. Przez kolejne miesiące dyrektor generalny ministerstwa ustala fakty w "postępowaniu dyscyplinarnym o podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i korektach oświadczeń w latach 2012-16".

Ministerstwo ożywia się we wrześniu, gdy piszemy o 38,6 mln zł odszkodowań, które Marzena K. dostała z ratusza. W teorii należą się one za powojenne krzywdy wyrządzone dawnym właścicielom, kiedy nie można już zwrócić działki lub budynku. W praktyce po pieniądze sięgają również łowcy roszczeń. Ostatnie 3,3 mln zł z ratusza płynie na konto Marzeny K. w grudniu 2015 r.

Nie czekając na decyzję pracodawcy, 7 września 2016 r. kobieta rezygnuje z pracy w ministerstwie. To dla resortu ułatwienie. Urzędnicy objaśniają: "Marzena K. jest urzędnikiem Służby Cywilnej, dlatego rozwiązanie z nią pracy może nastąpić po spełnieniu warunków, o których mówi ustawa (...) np. skazaniu za przestępstwo (...) bądź z własnej inicjatywy ".

Pani K. nie chce rozmawiać z "Wyborczą". Lustracją jej majątku zajmuje się teraz prokuratura. Doniesienie złożyło Ministerstwo Sprawiedliwości. "Rzeczpospolita" napisała, że była urzędniczka doniosła też na siebie samą, tłumacząc, że o milionach w oświadczeniach majątkowych po prostu zapomniała i że "jest jej wstyd".

Prokuratura zarzuca jej podawanie nieprawdy w oświadczeniach, ona przyznaje się, wychodzi z aresztu za półmilionową kaucją. Kiedy oddawaliśmy ten numer "Wyborczej" do druku, suma odszkodowań, które ratusz przyznał Marzenie K., urosła do 46,1 mln zł.

Herbatka przy Brackiej

Kilka miesięcy temu ujawniłyśmy w "Wyborczej", że zwrotu działki przy Chmielnej 70 nigdy nie powinno być. Właścicielem dwóch trzecich nieruchomości był Duńczyk. Dania to jedno z państw, którym Polska zapłaciła odszkodowania za dekret Bieruta. W BGN powinni o tym wiedzieć, bo Ministerstwo Finansów w 2011 r. wysłało do ratusza płytę CD z adresami spłaconych nieruchomości.

Nigdy nie powinna być też oddana w prywatne ręce Bracka 23, kolejny adres, pod którym spotykamy Marzenę K. To ścisłe centrum Warszawy, kilka kroków od Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej.

- Jesteśmy teraz własnością herbaty - wzdycha lokatorka okazałej kamienicy. Mówi o herbacie, bo właścicielem budynku jest Warszawskie Towarzystwo Handlu Herbatą A. Długokęcki i W. Wrześniewski. Słynna przedwojenna marka wciąż istnieje, cudownie ożyła, choć nikt nie zamierza handlować artykułami kolonialnymi. A stało się to tak:

W latach 90. Zofia Horska-Zborowska, spadkobierczyni założyciela firmy, idzie do kancelarii mec. Jana Stachury, pioniera prawniczych zabiegów na reprywatyzacyjnym rynku. Stachura mówi nam dziś, że na reaktywacjach spółek się nie zna. Sprawę przekazał młodemu wówczas Robertowi Nowaczykowi, który u niego terminował. - Nie wykluczam, że mogłem podpisać wniosek do sądu o ustanowienie kuratora, ale całością zajmował się Nowaczyk - wyjaśnia patron.

Na zwołane przez Nowaczyka walne zgromadzenie wspólników stawia się tylko jego klientka Zofia Horska-Zborowska (ma ok. 80 proc. udziałów). Zostaje prezesem zarządu. Jest 2004 r., towarzystwo herbaciane wstaje z martwych - a nie powinno. Reaktywacja dziwi Leszka Koziorowskiego, specjalistę od prawa rynków kapitałowych i wspólnika z kancelarii Gessel Koziorowski.

- Sprawdziłem akta - mówi. - Sędzia musiał się pomylić. Tej spółki nie powinno się wpisywać do rejestru. Wpis jest nieprawidłowy.

Dlaczego? Towarzystwo herbaciane z Brackiej nie powinno być reaktywowane, bo to jedna z firm, którą sąd nakazał zamknąć w 1953 r. Bo nie prowadziła działalności.

Działa za to - 60 lat później - pełnomocnik spółki Robert Nowaczyk. Zabiegi o reprywatyzację Brackiej kończą się sukcesem. Jerzy Mrygoń, następca Jakuba Rudnickiego w BGN, oddaje towarzystwu od herbaty 32 mieszkania i pięć lokali użytkowych.

Mieszkańcom przedstawia się nowa administratorka - Katarzyna Smolaga. Teraz mają wpłacać czynsz na konto jej firmy. Ona chodzi po mieszkaniach i zachęca do wyprowadzki. Proponuje zadośćuczynienie - po 20 tys. zł. Ludzie są zaskoczeni, tym bardziej że firma Smolagi nie ma nic wspólnego z zarządzaniem nieruchomościami. Jeszcze nie wiedzą, że w marcu posiadaczka większościowego pakietu Towarzystwa Handlu Herbatą - pani Horska-Zborowska - przegłosowała sprzedaż nieruchomości.

Na nic protesty syna przedwojennych udziałowców. W kamienicy mieszka od urodzenia, sąsiedzi pamiętają jego matkę lekarkę ratującą rannych w powstaniu. Ale ma tylko kilka proc. udziałów THH. - Nie chciałem wchodzić w reprywatyzację - opowiada. - Miałbym profity, ale żerowałbym na ludziach. A to moi sąsiedzi.

Wydarzenia nabierają tempa w kwietniu br. Nowaczyk (w imieniu spółki THH) sprzedaje Bracką pani Smoladze. Cena za kamienicę i roszczenia do gruntu jest śmieszna: milion.

- Szkoda, że takiej sumy nie zaproponowali mieszkańcom - denerwuje się jedna z lokatorek. - Więcej kosztuje u nas jedno stumetrowe mieszkanie.

Pytamy Nowaczyka, jak szukał najlepszej oferty kupna budynku. Odpowiada: - Transakcja sprzedaży nieruchomości przy Brackiej 23 nie została sfinalizowana.

Na dowód dołącza fragment aktu notarialnego: "Rozwiązanie umowy sprzedaży" kamienicy. Data - 5 września 2016 r. W tym czasie stołeczną reprywatyzacją interesują się już CBA i prokuratura. Ale to nie koniec. Ponad 9 mln zł odszkodowania próbuje wyciągnąć z kamienicy Marzena K., która kupiła roszczenia do utraconych dochodów z czynszów. Taką ścieżką idą dawni właściciele - gdyby nie pozbawiono ich własności, mogliby zarabiać na kamienicach. Marzena K. z Bracką 23 nie ma jednak nic wspólnego.

Jest poniedziałek, 10 października, dwa dni przed zatrzymaniem jej przez CBA. Pani K. wysyła na salę rozpraw adwokata. O utracone korzyści walczy Adam Starczewski, były p.o. wicedyrektora biura prawnego w ratuszu.

W rozmowie z nami mecenas zastrzega, że to jedyna sprawa Marzeny K., którą prowadzi. Wziął ją, bo na rynku prawników specjalizujących się w reprywatyzacji ostatnio krucho ze zleceniami. A Robert Nowaczyk nie mógł zająć się sprawą siostry.

Sprawa o czynsze jest w toku.

101 lat Paula Hellera

Przenosimy się kilka kilometrów dalej, na Karową 14/16. To kamienica położona opodal Pałacu Prezydenckiego i hotelu Bristol. Tu spotkamy mecenasa Andrzeja Muszyńskiego (na co dzień reprezentuje znanego kupca roszczeń Macieja Marcinkowskiego), mecenasa Roberta Nowaczyka oraz tych samych urzędników BGN, którzy zwrócili Chmielną 70.

W "Monitorze Polskim" z 1931 r. czytamy, że Towarzystwo Handlowo-Przemysłowe "Horacy Heller" zajmuje się "przemysłem leśnym i drzewnym, zużytkowaniem drzewostanów i handlem lasem". W latach 1939-40 spółka buduje na działce przy Karowej 14/16 kamienicę. Hellerowie, żydowscy fabrykanci, muszą uciekać z Polski przed hitlerowcami. Płyną do Kanady. Budynek przejmuje gestapo.

Choć w 1944 r. Karowa zostaje prawie całkowicie zburzona, kamienica Hellerów jest cała. W styczniu 1948 r. dom przejmuje państwo. Pełnomocnik Hellerów próbuje budynek odzyskać, bez rezultatu. Mieszkają tam m.in. malarz kolorysta Jan Cybis i ilustrator Jan Marcin Szancer. Po 1989 r. właścicielem kamienicy jest miasto. I tu mogłaby skończyć się nasza historia, gdyby nie jeden szczegół. Na początku XXI w. w Kanadzie odnajduje się 90-letni Paul Heller, który ma sto procent akcji przedwojennego towarzystwa i jeszcze polskiego pełnomocnika - Andrzeja Muszyńskiego.

Jak Muszyński spotkał klienta? - Paul Heller nawiązał kontakt telefoniczny, pełnomocnictwa dostałem pocztą - mówi. - Mój klient liczył, że odzyska potężny majątek spółki na Kresach. Dziś to tereny Białorusi, rekompensata jest niemożliwa.

Mecenas reaktywuje towarzystwo "Horacy Heller". Obudzona spółka ma adres w innym zwróconym budynku - przy ul. Emilii Plater 14. W sprawozdaniu finansowym za rok 2003 czytamy o sprzedaży roszczeń do nieruchomości przy Karowej 14/16. Kupił je od Hellera Mirosław Bieniek, który trudni się reprywatyzacją od lat 90. Zapłacił niespełna 40 tys. zł.

- To niewiele - mówimy Muszyńskiemu, który spinał transakcję.

- Nigdy nie angażuję się w negocjacje cenowe między stronami, kiedy nie mam takiego polecenia od klienta.

Rok 2006. Bieniek sprzedaje roszczenia spółce Plater. Jedynym udziałowcem Platera jest zarejestrowana na Cyprze firma Deldero Limited. Bieniek zostaje prezesem Platera, a Nowaczyk - pełnomocnikiem spółki.

W 2009 r. BGN zwraca Platerowi budynek przy Karowej. - Absolutny unikat, być może najlepiej zlokalizowana kamienica w Warszawie, na pewno jedna z zaledwie kilku. Tu w okolicy praktycznie nie ma mieszkań na sprzedaż - mówi nam Jarosław Jędrzyński, analityk portalu Rynekpierwotny.pl. Metr kwadratowy przy Karowej wycenia na ok. 20 tys. zł.

Dziesięć z 38 mieszkań spod numeru 14/16 miało lokatorów komunalnych. Kiedy we wrześniu br. odwiedzamy kamienicę, nie ma po nich śladu. - Odbyło się to w białych rękawiczkach. Nie było drakońskich scen, piłowania zamków - opowiada właścicielka jednego z mieszkań.

I tu znowu historia powinna się zakończyć. Reprywatyzacja była wszak aksamitna i z udziałem prawowitego właściciela. Tyle że - jak ustaliłyśmy - nigdy nie powinno do niej dojść. W 2008 r. - na rok przed reprywatyzacją - BGN pyta Ministerstwo Finansów, czy roszczenia Hellerów zostały spłacone. Zgodnie z powojenną umową Kanadyjczycy (tak jak Duńczycy) dostawali z polskiego budżetu odszkodowania za znacjonalizowane majątki. Pierwsza odpowiedź ministerstwa jest ogólna: Hellerowie dostali odszkodowanie, ale resort poprosi Kanadę o dodatkowe dokumenty. W kwietniu 2009 r. ministerstwo znów odpowiada: czekamy na dokumenty, które jednoznacznie potwierdzą, że Hellerowie dostali odszkodowanie za Karową. Mimo czekania Jakub Rudnicki z BGN zwraca Karową 14/16 spółce Plater.

Mija ponad sześć lat. Jesienią 2015 r. ministerstwo wysyła do ratusza kolejne pismo: Hellerowie dostali odszkodowanie za Karową 14/16.

Co robi BGN? Dyrektor Bajko pisze do Ministerstwa Finansów o "nieodwracalnym skutku prawnym". Plater zdążył już sprzedać wszystkie mieszkania. I to nadal nie koniec: Plater chce też odszkodowania za 28 mieszkań sprzedanych przez miasto przed reprywatyzacją. I ma apetyt na sąsiadujące z kamienicą działki liczące ok. 2 tys. m kw.

- Karowa jest spłacona? A to przyznam, że jestem mocno zaskoczony, pan Heller nic o tym nie wspominał - mówi mec. Muszyński na wieść o ustaleniach Ministerstwa Finansów. Szuka w komputerze. - Mam pismo z 2008 r., w którym Heller pyta Kanadę o odszkodowanie za Karową.

- To o spłacenie siebie samego pyta? I co mu odpowiadają?

Muszyński: - Nie wiem. Zresztą to już nie moja sprawa.

Paul Heller - jak informuje kanadyjski "Vancouver Sun" - zmarł 2 maja 2013 r. w wieku 101 lat.

Plac Zamkowy 11 i 13

Posada w kancelarii dystyngowanego mecenasa Jana Stachury to marzenie prawników. Ale dawny patron niechętnie rozmawia o Robercie Nowaczyku. Twierdzi, że nie zna go prywatnie. Nie pamięta też daty zawodowego rozstania z Nowaczykiem. - W mojej kancelarii nie ma awansów, więc naturalne jest, że młody, zaradny, pracowity prawnik chcący robić karierę odchodzi na swoje - kwituje. - Ten wyszedł z wianem.

Wiano to adresy objęte roszczeniami. Stachura wybrał te sprawy osobiście. Nowaczyk pamięta inaczej. - Nigdy nie byłem pracownikiem w zespole mecenasa Stachury.

Pewne jest, że w 2006 r. odzyskuje dla klientów kamienicę w al. Róż 10, gdzie potem przeniesie swoją kancelarię i skąd przebojem wkroczy na reprywatyzacyjny rynek.

W 2008 r. przeprowadzi osiem zwrotów, w 2011 r. - siedem. W 2012 r. pobije zawodowy rekord: dziesięć reprywatyzacji (wśród nich złoty strzał - Chmielna 70).

Poproszony przez nas o pomoc Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości z portalu Rynekpierwotny.pl, mówi, że cena metra kwadratowego niektórych zreprywatyzowanych przez Nowaczyka mieszkań może dochodzić do 25 tys. zł.

Z zestawienia, które po kilku miesiącach batalii dostaliśmy z ratusza, wynika, że wartość miejskiego majątku, który Robert Nowaczyk wywalczył dla klientów, dla siostry i dla siebie, może sięgać - według ostrożnych szacunków "Wyborczej" - nawet kilkuset milionów złotych.

Nasz bohater ma też świetną passę na odcinku odszkodowań. Miasto przelało jego klientom 96 mln zł (są w tym pieniądze, które wywalczył dla siostry). A to tylko odszkodowania za nieruchomości, których nie da się już zwrócić, np. za drogi. Kwot za utracone czynsze i sprzedane przez miasto mieszkania jeszcze nie znamy.

Ponad 70 spraw z udziałem Nowaczyka trwa. O jakie nieruchomości chodzi, dowiadujemy się z ratusza w ostatni piątek. Adresy rozsiane są po całym mieście. Dla siebie prawnik chce pereł w koronie. Dosłownie: zdobył roszczenia do dwóch adresów przy pl. Zamkowym - numerów 11 i 13. W obecnej numeracji takie adresy nie istnieją. Z naszych informacji wynika, że może chodzić o działki pod odbudowanymi po wojnie kamienicami naprzeciwko Zamku Królewskiego. To nie pierwsza kontrowersyjna reprywatyzacja pod bokiem króla Zygmunta III Wazy. Wspomniany już słynny kupiec roszczeń, Maciej Marcinkowski, odzyskał grunt nad Trasą W-Z i postawił tam biurowiec stylizowany na starą zabudowę, który zamyka pl. Zamkowy od strony Traktu Królewskiego.

Niebezinteresowne związki

Kto decydował o zwrotach wartego setki milionów miejskiego majątku?

Marcin Bajko, urzędnik z siedmioletnim samorządowym stażem, zostaje dyrektorem BGN w 2006 r. Jego poprzednika wyrzuca prezydent stolicy Lech Kaczyński, gdy dowiaduje się, że bez jego zgody oddał reaktywowanej spółce kilkadziesiąt hektarów ogródków działkowych.

Za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz Bajko dostaje nieformalny przydomek "naddyrektor". Na zlecenie ratusza pisze kolejne projekty ustaw reprywatyzacyjnych.

Jakub Rudnicki zostaje wicedyrektorem BGN również za pierwszych rządów PiS. Gdy kilka tygodni po zwrocie Chmielnej odchodzi na swoje, zastępcą Bajki jest Jerzy Mrygoń, wcześniej radca prawny Biura. Kilka tygodni temu - po serii naszych artykułów - Bajko i Mrygoń zostają zwolnieni dyscyplinarnie. Biuro jest rozwiązane.

Przez dekadę było państwem w państwie. 400 urzędników na etatach. Kilkunastu przyznawało, że ma roszczenia dekretowe w rodzinie, kolejnych 50 nie umiało powiedzieć, czy je ma. Wśród tych 50 jest żona Grzegorza Majewskiego, do niedawna szefa warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej. Majewski jest współwłaścicielem Chmielnej, podobnie jak siostra Nowaczyka Marzena K. i jego współpracownik Janusz Piecyk

Ciekawostka: Nowaczyk zna się z adwokatem Majewskim ze studiów, a Rudnicki zna Macieja Majewskiego, brata Grzegorza (tego z ORA i od Chmielnej). Byli we władzach spółki Euroscript Polska zajmującej się tłumaczeniami. Spółka wkrótce po zarejestrowaniu dostała warte miliony zlecenia od ówczesnego Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Za przetargi w UKIE odpowiadał wtedy Jerzy Mrygoń, ten, który po latach spotka Rudnickiego w BGN, a potem zastąpi go na stanowisku.

Dwie papugi

Lato 2012. - Akt podpisany, Jakub wygrany, dziś piątek mamy, więc idziemy w tany - śpiewają na melodię "Chcemy być sobą" urzędnicy BGN startujący w konkursie na hymn biura. Oglądamy amatorski film z tamtego spotkania. Integracja trwa, śpiewają głównie chórki żeńskie.

- Czy słoneczko, czy słota, w rękach pali się robota, tu podzialik, tam dzierżawa, dużo gruntów ma Warszawa.

- Bo wszyscy w Be-Gie-Enie to jedna rodzina.

- Jeszcze Biuro nie zginęło, kiedy my żyjemy, co nam burmistrz wcześniej zabrał, Bajką odbierzemy.

Nagrodę - papugę - wygrywa przerobione "Chcemy być sobą".

Wrzesień 2016 r. Pracownicy BGN żegnają dyrektora. Jest zrzutka na prezent, wiele wzruszeń. Zwolniony dyscyplinarnie Marcin Bajko po raz ostatni sprzedaje podwładnym sery, które przywozi z Podlasia: 40 zł za pół kilo. Zamówienia zbiera sekretarka.

Papuga z konkursu wciąż mieszka przy pl. Starynkiewicza, gdzie miał swoje biura BGN.

- Siedzi bodajże w pokoju nr 105 - opowiada urzędnik. - Dokupiono jej koleżankę. "