wtorek, 6 czerwca 2023

"Solidarnosc" to gangrena tysiaclecia

 "Solidarnosc" to gangrena tysiaclecia 

Podsumujmy niedzielny marsz "elementu animalnego, mord zdradzieckich, kanalii i  gorszego sortu". Marsz był mało "patriotyczny" dlatego że:
- W Warszawie było ponad 500 tysięcy uczestników,
- Został zorganizowany przez VolskdojczPartei,
- 0 spalonych mieszkań,
- 0 zdemolowanych Empików,
- 0 pobitych kobiet,
- 0 spalonych wozów TVN,
- 0 postrzelonych reporterów,
- 0 latających kostek brukowych.

 Rada programowa TVP oburzona „Wiadomościami". Jest skarga do KRRiT. Pięcioro członków rady programowej TVP złożyło w poniedziałek w KRRiT skargę na „Wiadomości” TVP oraz kanał TVP Info. Powodem są "skrajnie nierzetelne i nieobiektywne" relacje z marszu 4 czerwca. Skarżący uważają, że Telewizja Polska działała w tym przypadku sprzecznie z ustawą o radiofonii i telewizji i domagają się od szefa Rady Macieja Świrskiego ukarania nadawcy. Sposób zrelacjonowania marszu przez "Wiadomości" i TVP Info był - zdaniem skarżących się - "ostentacyjnym zaprzeczeniem rzetelności i bezstronności". - Pokojowa, radosna, choć oczywiście pełna politycznych emocji, manifestacja (…) została przedstawiona jako „marsz nienawiści" i „nawoływanie do obalenia demokratycznie wybranego rządu" – piszą członkowie rady programowej TVP.

Zależnie od narracji komentatorów z PZPR, występujących w telewizji założonej za czasów Bieruta, TVN jest raz amerykański, raz niemiecki, a innym razem rosyjski. Ale zawsze jadowicie dezinformuje.

Wielki marsz w Warszawie nie gwarantuje wyborczego zwycięstwa. Kompromitująca rządzących amputacja zębów jadowych obcej zasadom prawa europejskiego ustawy „lex Tusk” też niewiele znaczy.

Po co budować dwa mosty, skoro można jeden otworzyć dwa razy.
Po co budować trzy mosty, skoro można jeden otworzyć trzy razy.

W Financial Times ukazał się negatywny artykuł o Obajtku i Orlenie. To znak, że Wielki Brat zaczął się interesowac tematem i jest zdenerwowany.

Zdaniem ministra Zero Europejski Trybunał Sprawiedliwości jest skorumpowany a wyroki wyrok wydali tam politycy a nie sędziowie.

Z sieci WWW:
"Ten prześladuje byłą partnerkę, ten zdradzał żonę, a ten swoją bił. Zaraz „po kościele”. Tamci okradli PCK, ta zaiwaniła szkolne plecaki, a tamten zakatował psa, ciągnąc go za samochodem. Tamci tępią prawdziwych sędziów, ci chcieli przejąć bank za złotówkę, ci uwłaszczają się na państwowych willach, ten za półdarmo kupował działki na żonę, a siostrę zatrudnili mu na nieistniejącym stanowisku. Ten ma tyle majątku, że o do ch… trypla! Ten z tamtym złapani na jeździe po pijaku. Tamci, też po pijaku, rozbili hotelowego melexa, a temu milicja zrzucała konfetti z helikoptera. Ten chciał zwolnić kobietę na Poczcie, bo nie będzie pyskować ministrowi! Ta wymachiwała do ludzi środkowym palcem, tamta umie coś tam, coś tam, a ta blokuje dla rodziny miejsce na OIOMie, bo może. Ci kupili trefne respiratory, więc tamci zmienili dla nich przepisy, żeby im się krzywda nie stała. Tak, jak tym od maseczek i wyborów co się nie odbyły. Ci brali drugie pensje w nagrodach, ale dali tamtym miliardy, żeby o nich nie mówili, tylko robili propagandę. Ten lubi szydzić z mniejszości, jak oni wszyscy, tamci lubią kasę z NCBR, a ci z Funduszu Sprawiedliwości. Ten, i ten lubią nielegalne operacje służb, a tamten ich wszystkich ułaskawia. Ten jest esbeckim szpiclem, więc zrobili go ambasadorem, ten też, więc na prezesa, a z kolei ten oskarżał za komuny opozycjonistów, to dali go do trybunału z tą, co powinna zostać przebadana i z tą, co jest żoną esbeckiego szpicla. A jak ta brała udział w wypadku, to ci zniszczyli dowody. Przy tych nielegalnych podsłuchach też zniszczyli. Tym, ze strzeżonego biura, kobita wyniosła w torebce 10 milionów. Inne miliony poszły na tych od eksperymentów na parówkach i na tych, co prowadzili kanał na YT, którego nikt nie oglądał…  Ten oszukał rolników na zbożu, ci oszukali ludzi, że niby mieszkanie plus…
I można tak o tych, o tamtych i jeszcze o tych pisowcach, ale dnia by brakło. I nocy.
Byle do jesieni…"

czwartek, 1 czerwca 2023

Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 95

 Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 95

  Obecnie uwaga jest w szkodliwym nadmiarze skierowana na środki elastycznej – programowalnej automatyzacji a w szczególności na roboty przemysłowe. Ich realna rola jest jednak znacznie mniejsza w porównaniu z urządzeniami dedykowanymi niż  wynika z medialnych narracji.
 Na procesy i rzeczy należy patrzeć takimi jakie one są a nie takimi jakie są w naszej wyobraźni i marzeniach.
„Dużo zarobić a się nie narobić”

 Szczyt popularności domowego sprzętu audio Hi-Fi przypadł na przełomie lat 80/90.
Jakość zapisu ma taśmie magnetofonowej rozwiązania niemieckiego zaczęła się polepszać dopiero po 1948 roku gdy rzecz zapisu - odczytu rozpracowano teoretycznie i wytworzono odpowiednie taśmy i głowice.
Przełomem w jakości była mikrorowkowa gramofonowa płyta Long Play 33 1/3 obrotów na minutę.
Przyzwoitą jakość dała też radiowa transmisja UKF – FM.
Nowe projekty głośników z zawieszeniem - resorem membrany z pogrubieniami też przyniosły poprawę jakości.
Skokiem w jakości dźwięku była płyta kompaktowa CD i odtwarzacze do niej.
Dopiero gdy wzmacniacze mocy Audio poczęto konstruować według idei wzmacniacza operacyjnego nastąpił skok ich jakości. Znakomitej jakości wzmacniacze Audio produkowały tylko koncerny japońskie. Komplementarne tranzystory Mosfet do wzmacniaczy mocy w klasie AB i D pod koniec lat siedemdziesiątych produkowali Hitachi, Sony i Toshiba.
Tylko koncerny japońskie produkowały bipolarne tranzystory mocy o szerokim obszarze pracy bezpiecznej SOA, dużej częstotliwości granicznej Ft, dużym napięciu Uceo i dość liniowe. W istocie połączonych równolegle na chipie było dużo małych tranzystorków a tranzystor taki był bardziej układem scalonym.
Wzmacniacze mocy z tranzystorami mocy bipolarnymi i LDMOS oraz VMOS były podobnej, doskonałej jakości. Tylko w Japonii podjęto produkcje odpowiednich małosygnałowych tranzystorów i par JFet o znakomitych parametrach. Miały znikome szumy i były liniowe. Dopracowane technologicznie projekty pozwalały stosować montaż automatyczny w masowej produkcji. Zrezygnowało z pracochłonnych w ręcznym montażu metalowych obudów tranzystorów  TO3 dając  plastikowe TOP3 i dalej je rozwijając. Obudowy TOP3 i pochodne montuje się automatycznie. Produkowano względnie  małe potężne kondensatory elektrolityczne do prostowników sieciowych. Rdzenie transformatorów sieciowych wykonano z najlepszych w świecie blach transformatorowych co pozwalało panować nad rozmiarem i wagą transformatora. Transformatory optymalizowano. Japonia mocno swoją technologią wyprzedziła wtedy świat.  Japonia w latach osiemdziesiątych była jedynym krajem świata gdzie roboty przemysłowe stosowano rutynowo.  Jednak zdawano sobie sprawę z ich ograniczeń i powszechne były urządzenia (w tym automatyczne ) dedykowane do konkretnego celu.  
Bajecznie wysokie parametry wzmacniaczy mocy uzyskano stosując odpowiednią konfiguracje wzmacniacza, wyrafinowane elementy i dwubiegunową kompensację częstotliwości.
„Cyfrowy” wzmacniacz Sony TA-N88 pracujący w klasie D z 1979 roku planowano do przyszłego zestawu z opracowywanym odtwarzaczem CD. Wyrób ten wyprzedził swoje czasy o dwie dekady !
 Znakomitej jakości japoński sprzęt audio był jednym z towarów eksportowej elektroniki w agresywnej wojnie eksportowej z Zachodem i ze światem.
Na zdjęciu pokazano potężny wzmacniacz mocy Sony TA-N77 ważący 25 kg. Sygnał wyjściowy wyprostowano szczytowym prostownikiem idealnym i podano do układu mocno kompandującego o wykładniku 1/4. Stworzono specjalny układ scalony TA7318 do tej funkcjonalności.  Wskazówki pięknych mierników poruszają się nawet przy bardzo cichej audycji. 

Układ TA7318 może być zasilany symetrycznie lub asymetrycznie tak jak  w pokazanym fragmencie schematu  TA-N77. Sygnały wyjściowe z kanałów L i R wzmacniacza mocy podano do wejściowych rezystorów 39K. Mierniki wskazówkowe mogą być zwarte stykami przekaźnika gdy nie chcemy aby działały.
Sprzęty te są bardzo trwałe i doskonale działają do dziś.
Do podświetlania wyświetlaczy w TA-N77 zastosowano po trzy szeregowo połączone żarówki. Każdy doświadczony inżynier wie że żarówek nie łączy się szeregowo ponieważ wystarczy początkowa mała różnica w oporności ( system ma dodatnie sprzężenie zwrotne ) włókien aby któraś z żarówek miała za duże napięcie i ulegała natężonemu starzeniu i uszkodzeniu i zgasły wszystkie szeregowe żarówki. Sony zastosował selekcje wysokiej jakości żarówek 12V/1W ale i tak były one piętą achillesową trwałego urządzenia !

 Odpowiedniki japońskich bipolarnych tranzystorów mocy tylko Motorola zaczęła produkować dopiero w latach dziewięćdziesiątych gdy były już „musztardą po obiedzie” a ofensywa eksportowa Japonii przeszła do historii i spadło zainteresowanie sprzętem Hi-Fi.
Popularny wtedy we wzmacniaczach mocy, znakomity  tranzystor 2SC2922 jest niemal pancerny i trudny do uszkodzenia.
Również stosowane w sprzęcie Audio i AGD oraz kalkulatorach i przyrządach pomiarowych wyświetlacze fluorescencyjne były ładne. Dbano o estetykę wykonania.
Rozkaz z pilota zdalnego sterowania serwomechanizmem poruszał potencjometr Volume. I tak dalej.
Wprost nieprawdopodobne były parametry znakomitych  japońskich tunerów UKF-FM  ale też gramofonów, magnetofonów, odtwarzaczy CD i kolumn głośnikowych.
Oczywiście w ślepych próbach wyroby te zawsze wygrywały z konkurencją. Późniejszy subiektywizm audiofilów to jednoczesne połączenie głupoty i oszustwo.
Agresje eksportową Japonii przerwały dopiero rozwścieczone Stany Zjednoczone a Japonia nie może wyjść z kryzysu i demografia ją dobija. Okupowana Japonia miała u boku hegemona razem z okupowanymi Niemcami wydajnie uczestniczyć w ponoszeniu wielkich kosztów Zimnej Wojny a pozwoliła sobie na agresję w stosunku do Zachodu. Hegemon musiał ją ukarać.
Od tego czasu  ogromna przewaga technologiczna Japonii zupełnie stopniała.
 
 W latach osiemdziesiątych wedle kursu czarnorynkowego ( innego kursu dla „Kowalskiego” nie było ! ) dolara, Polak zarabiał około 15-20 dolarów miesięcznie.
Ceny z katalogu PEWEX 1985/86:
-czekolada mleczna MILKA 85g - 0,65$
-guma balonowa "Donald" - 0,30$/10szt.
-kaseta magnetofonowa TDK D-90 - 2,10$
-magnetowid SONY - 697$
-papierosy CAMEL - 0,65$
-radiomagnetofon SANYO typu jamnik - 219$
-spodnie jeansowe RIFLE, WRANGLER - od 12$ do 14$
-telewizor SANYO 26” z pilotem - 649$
-wódka wyborowa 0,75 l - 1,40$
-Bank Pekao samochód FSO1500 ( czyli Polski Fiat 125P) oferował za 4300 $

 Oczywiście inflacja wartości dolara w tak długim okresie była spora ale jednak znikoma przy złotówce i jego zalety na tle śmieciowych walut peryferyjnych są ogromne.  Ale mimo inflacji telewizor  26” LED kupimy teraz taniej niż za 649$.
Czekolada, balonowa guma do żucia ( obecnie totalny brak zainteresowania ), papierosy i wódka oraz spodnie zmieniły się niewiele lub wcale. Technologia ich produkcji jest niezmienna od dekad. Marże producentów nie są duże ale z minimalnym wysiłkiem producenci mogą nieźle egzystować. Zwróćmy uwagę że produkcje wykonują urządzenia dedykowane ( często niekomercyjne) a elastyczne – programowalne roboty tylko  składają towar na palety. Prosta specjalizowana maszyna stos  kartonów na palecie transportowej owija folią.  Generalnie produkcja niskotechnologiczna  i średniotechnologiczna daje niewielką marże ale jest względnie stabilna i przewidywalna. Nie daje jednak szans szybkiego rozwoju. Wysokie marzę i rozwój daje tylko nowoczesna i złożona produkcja.
Kaseta, magnetowid, radiomagnetofon i kineskopowy telewizor wyszły z produkcji i wychodzą z użytku. 
Siła nabywcza Polaków w elektronice wzrosła zatem bajecznie. Inną sprawą jest to że konkurencja, technologia i globalizacja ( tania masowa produkcja w Chinach ) spektakularnie obniżyły na całym świecie cenę elektroniki. Komputer PC nadal mimo inflacji kosztuje 1000 $ a moc obliczeniowa procesora wzrosła milion razy !
Ale cena papierosów i wódki mocno wzrosła w dolarach ale głównie skutkiem słusznego nakładania coraz większych podatków.
Fiat 125 P był przeciętnym samochodem w połowie lat siedemdziesiątych i w ciągu dekady się mocno zestarzał. Eksportowany był na Zachodzie sprzedawany trochę taniej niż przeciętny tam samochód.
Postęp technologii w branży samochodowej jest jednak bez porównania wolniejszy niż w elektronice ! Obecnie przeciętny samochód osobowy kosztuje w Polsce około 40 000 dolarów. Brak modernizacji a na koniec porzucenie produkcji samochodów osobowych były koszmarnym błędem. Pociąg technologii Polsce odjechał i nie ma sposobu aby do niego wsiąść.
W długich okresach czasu i procesach inflacji stosunki cen zmieniają się drastycznie. Pierwsze kolorowe odbiorniki telewizyjne w USA kosztowały niewiele mniej niż tani samochód. 
 
Tak więc czas różnie biegnie w różnych technologiach a najszybciej biegnie w mikroelektronice.
Z perspektywy czasu dobrze widać że dobrobyt przynosi rozwój  i masowe zastosowanie technologii. Natomiast drukowanie pieniądza przynosi inflacje a nie rozwój. Korupcja rządów jest zaś ohydną zbrodnią.
Niepokoi brak istotnych wynalazków i spowolnienie tempa rozwoju od ponad dwóch dekad. Nikomu nie chce się rzetelnie pracować. Społeczeństwo Ameryki uległo degradacji. https://americanmilitarynews.com/2023/03/77-of-young-americans-too-fat-mentally-ill-on-drugs-and-more-to-join-military-pentagon-study-finds/
 "A Pentagon study revealed that 77 percent of young Americans do not qualify for military service without a waiver due to being overweight, drug use, or mental or physical problems." 
Dekadencja była powodem upadku starożytnego Rzymu.

 Obecnie luksusowe, uprzywilejowane pozycje Zachodu w świecie powoli starają się zająć Chiny. TikTok i smartfony to tylko wierzchołek góry lodowej. Gdy Zachód próbuje ograniczyć rozwój TikToka, wiele innych chińskich aplikacji podbija świat. Dominuje rozrywka, e-commerce i komunikacja.
Wydawało się że sankcje Zachodu rozłożą rosyjską gospodarkę. Ale po roku gdy nawiązano współprace i podjęto dostawy od innych fabryk ze świata, wznowiono produkcje samochodu Łada.
Jest sprymitywizowany ale jest i rzekomo będzie szybko unowocześniony.

 W wielkiej ludzkiej epopei zdolność rozwoju i zastosowania technologii wykazały tylko państwa kapitalistyczne. Kapitalizmów jest jednak w świecie wiele rodzajów i odmian. Faktycznie co kraj to inny kapitalizm.
Przedsiębiorcy ze swoją wizją wsparci wynalazcami i innowatorami na podstawie sytuacji rynkowej decydują o inwestycjach. Łańcuch produkcyjny rozpoczyna się od wydarcia Ziemi zasobów naturalnych i wytworzenia surowców.
Wybór paliwa dla elektrowni decyduje o jej rentowności i losach. Z kolei ceny ropy naftowej na świecie różnią się stosunkowo niewiele i konkurujące ze sobą zakłady petrochemiczne mogą faktycznie konkurować wyrobami rzadkimi i nowoczesnymi oraz … korupcją. Technologie i linie produkcyjne dla nich często opracowują same koncerny i słaby technologicznie koncern jak PKN Orlen z góry skazany jest w konkurencji ze światowymi koncernami na przegraną.
Na wykresie pokazano dane z bazy danych dotyczące 48 surowców w latach  1957-2015. Zawierają one dodatkowo estymaty światowej produkcji, rezerw i cen. Stała wartość dolara jest odniesiona do 2010 roku. W przypadku prawie wszystkich surowców nie ma trendu w cenach i wyczerpania przy rosnącej produkcji. 
Szum biały ma zerową korelacje i nie da się przewidzieć przyszłych jego wartości. Ale gdy szum biały przepuścimy przez odpowiedni filtr dolnoprzepustowy uzyskując szum o widmowej gęstości mocy szumu różowego to po ustaleniu-odgadnięciu parametrów tego filtru możemy z historii część (!) składową przyszłych wartości szumu różowego przewidywać !
Zatem w przybliżeniu wiemy jak wyceniać  przyszłą  większości surowców.  Wahania cen surowców występują zawsze. Gdy surowiec drożeje podejmowane są inwestycje zwiększające produkcje co powoduje po latach spadek cen. Jednak zmiany niektórych cen są tak duże że pokusa zbudowania modelu objaśniającego cenę i przewidującego przyszłość jest bardzo silna.
Gdy niedawno w portach ARA ceny węgla kamiennego wzrosły chwilowo do 400 dolarów za tonę wiadomo było że ceny niedługo spadną do wartości przedkryzysowych ponieważ wydobywcy mają pewne rezerwy mocy produkcyjnych. Polskie podmioty kupowały węgiel ( czasem błoto i kamienie ) od pośredników a oferowany był przez poważnych producentów węgiel o 100 dolarów tańszy i dobrej jakości.  To ta sama historia oszustw co z respiratorami od szemranego handlarza bronią i Szumoski Corp. Potrzebna jest prokuratura, kat  i gruby sznur.

 W Europie ceny Energii Elektrycznej  wróciły do poziomów przedkryzysowych a Polska znów jest  czerwoną latarnią.
Polscy górnicy przy kryzysowej cenie węgla w portach ARA wynoszącej 400 dolarów  za tonę węgla, stali się krezusami. Ale teraz cena spadła do 100 dolarów za tonę węgla lepszej jakości niż polski. Czy teraz górnicy zgodzą się na pensje 4-10 krotnie niższe czy podatnik ma ich utrzymywać jak zawsze ? Ilu PIS-owskich związkowców zrezygnuje z luksusowych posad w obliczu "kryzysu" i tego, że lud będzie wolał kupować węgiel z Amsterdamu, bo na polski go nie będzie stać.
W 2022 roku na całym świecie zainwestowano rekordową kwotę 2.8 biliona dolarów w sektor energetyczny, z czego ponad 1.7 biliona dolarów przeznaczono na zieloną energię. Polska inwestuje słabiutko.

 Neoliberalizm przyniósł wielką fale korupcji i oszustw. Eric Boschman, najlepszy sommelier w Belgii w 1988 roku, postanowił przetestować system selekcji win w konkursie. Stworzył atrakcyjną etykietę dla wina ( z supermarketu ! ) o nazwie Le Château Colombier. Ostatecznie konkurs wygrało to właśnie wino za 2,5 euro z belgijskiego supermarketu.
 W skorumpowanej Polsce porzucono już nawet pozory uczciwości.
Polska w postrzeganiu niezależności wymiaru sprawiedliwości ma przedostatnie miejsce w Europie.
Mówienie w takim niefunkcjonalnym kraju o automatyzacji zalatuje kabaretem.
Bieżąca, kabaretowa sytuacja nierządu PiS:
-Wodzuś Kaczyński: Nie daliśmy sobie rady z inflacją
-Premier Morawiecki: Sztandarowa reforma wymiaru sprawiedliwości nie udała się
-Minister Buda: Zamykamy Mieszkanie+. Sztandarowy program nie wyszedł
-Minister Ziobro: Premier się całkowicie myli w polityce unijnej
-Minister Obrony Narodowej Błaszak uciekł z komisji sejmowej ( pytania o ruskie rakiety, drony i balony wpadające do Polski ) a Polacy chcą jego dymisji
Zero dymisji i zapowiedz łapówki 800+ dla elektoratu !

Wojny zawsze mają swój cel i swoich beneficjentów. Ale o tym ciemny lud nie musi wiedzieć.
 Wojna to gra. Gra wymaga Inteligencji ( Sztucznej ? ) do ciągu decyzji.
 Słabą, bardzo wadliwą ustrojowo I RP rozszarpały trzy niemieckojęzyczne dwory.
 Sanacyjne rządy były najgorsze i najgłupsze  w świecie a polityka dwóch wrogów skończyła się tak jak musiała się skończyć.
Teraz znów atakujemy Rosję i Niemcy reparacjami.
Przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin stwierdził, że Polska "zdradza pamięć historyczną" i "wykreśla znaczenie ofiary, jaką złożyli radzieccy żołnierze na polskiej ziemi". "Jedna trzecia obecnych ziem Polski – obszarów z rozwiniętą infrastrukturą, przedsiębiorstwami przemysłowymi, a także bogatych w surowce naturalne – stała się jej częścią po II wojnie światowej tylko dzięki naszemu państwu" – przekonywał przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej we wpisie na Telegramie. Przestawił także wyliczenia, z których wynika, że Polska otrzymała rzekomo na odbudowę od Związku Radzieckiego ponad 750 mld dolarów. Żądał zwrotu tych kwot i zwrotu ( Niemcom ? ) ziem niemieckich które Polska dostała w administracje od ZSRR.
Właśnie Niemcy dostali potężny argument przeciw Reparacjom dla Polski. Dostali go od Rosjan, za darmo. To kolejny ,,sukces" naszej wojny w obronie agresywnego Banderalandu.
Jednocześnie ustawa „Lex Tusk” została w zachodnich mediach przedstawiona jako narzędzie partii autorytarnie rządzącej do ingerowania w wolne i uczciwe wybory. Wyrażane są straszne opinie o stanie polskiej demokracji.
W tej sytuacji o reparacjach należy zapomnieć. Zresztą ta hucpa reparacyjna została wykreowana na potrzeby wewnętrzne PiS.  
 
 W samochodzie elektrycznym EV najważniejszy i najdroższy jest akumulator. Chiny dominują w produkcji akumulatorów do EV a dodatkowo rozwój ich firm ma być najszybszy w świecie.

W 2022  roku Chiny miały pierwszą w historii nadwyżkę handlową w branży motoryzacyjnej.  Tradycyjnymi kierunkami eksportu były Azja, Ameryka Łacińska i  Bliski Wschód ale w 2022 udział Europy wyniósł już aż 28%.  W 2017 roku było to tylko  7%.

W EV drogi jest też silnik elektryczny z magnesami ziem rzadkich i inverter. W półprzewodnikach Chiny są opóźnione za liderami ale szybko gonią i budują wielkie moce produkcyjne.
Chiny zamiast eksportować kluczowe elementy do samochodu elektrycznego wolą eksportować kompletne samochody !

 Dla uspokojenia społeczeństw media hegemona bredzą o deglobalizacji.  Tymczasem ilość eksportowanych z Chin samochodów rośnie i rośnie. Ktoś je na Globie kupuje.  Nieprawdaż ?

 W zaawansowanej produkcji mikroelektroniki liczy się tylko Taiwan i Korea. Intel dopiero teraz wprowadza swój pierwszy procesor w technologii poniżej 10 nanometrów, podczas gdy Taiwan Semiconductor Manufacturing Company zrobił to już w 2016 roku.
Chiny w projektowaniu układów są jeszcze „słabe” ale gwałtownie się uczą.

Do sieci wyciekła bardzo ciekawa notatka naukowca ( za Bloomberg ) firmy Google:
- Google jest w tyle wyścigu AI
- Szybko powstają rozwiązania AI znacznie tańsze i efektywniejsze, stworzone przez społeczność open source
- Firma OpenAI również jest zagrożona

 Protestują członkowie społeczności internetowej ArtStation. Sprzeciwiają się grafikom generowanym przez algorytmy (umieszczają w swoim portfolio obrazy „No AI Art”). Strajkujący scenarzyści w Hollywood domagają się zakazu dla botów tworzących udane  filmowe skrypty.  To pierwsze sprzeciwy w tym co nas czeka.
Rewolucja technologiczna może doprowadzić do opodatkowania robotów, czterodniowego tygodnia pracy, gwarancji zatrudnienia ( mającego luźny związek z pracą ) i dochodu podstawowego. Ale raczej dojdzie do powiększenia różnic dochodowych i majątkowych a konta oszustów w rajach podatkowych okropnie spuchną.
Pierwsza fala mechanizacji uczyniła zbędnymi dobrze zarabiających nielicznych rzemieślników dając fizyczną prace masom robotników.
Obecnie AI czyni zbędnymi pracowników umysłowych czy raczej papierowych nie dając nikomu nowego zajęcia. W Polsce nierząd i wszystkie jego złodziejskie macki już są zbędne. 

„Autopilot prawie mnie zabił”. Wyciek dokumentów Tesli.
"Anonimowy pracownik Tesli udostępnił tysiące wewnętrznych dokumentów firmy niemieckiej gazecie „Handelsblatt”. Dokumenty zawierają ogromną ilość raportów, w których użytkownicy skarżą się na bezpieczeństwo pojazdów i wykorzystanie prywatnych danych.
Ponad 100 gigabajtów danych to przeszło 23 000 różnych dokumentów przypadających na okres od 2015 do 2022 roku. Raporty opisują m.in. 2 400 przypadków nagłego przyśpieszania czy 1 500 przypadków opisujących problemy z hamowaniem. Samochody spowodowały przez to ponad 1 000 różnych wypadków."
https://biznes.wprost.pl/technologie/11241151/autopilot-prawie-mnie-zabil-wyciek-dokumentow-tesli.html

Celami automatyzacji są:
-Podniesienie produktywności i wydajności pracy
-Zmniejszenie kosztów
-Poprawa jakości produktu
-Polepszenie elastyczności produkcji
-Eliminacja zagrożeń dla personelu i zdrowia populacji 
-Zmniejszenie przerw w produkcji
-Zmniejszenia zajmowanego miejsca
-Polepszenia pozycji rynkowej
-Polepszenia możliwości rozwoju firmy
-Zmniejszenie kłopotów z deficytowymi i drogimi pracownikami

 Zastosowanie środków elastycznej, programowalnej automatyzacji czyli głównie robotów  i centrów obróbczych jest już opłacalne ( szczególnie tam gdzie praca jest droga ) przy rocznej produkcji idącej w tysiącach sztuk wyrobu. Ale dalsze obniżenie kosztów przy produkcji masowej powyżej 100 000 tysięcy sztuk rocznie daje dopiero  zastosowanie dedykowanych urządzeń. Tak więc w rynkowej konfrontacji potężnych koncernów kluczem do sukcesu są urządzenia dedykowane wytworzone na zamówienie tylko dla nich lub wykonanych przez samego producenta. Przy potężnej, szybkiej  masowej produkcji dedykowanymi urządzeniami koszty samej produkcji mogą spaść nawet trzykrotnie !
Wyjaśnia nam to problemy chińskich firm z masową produkcją nowoczesnych silników spalinowych. Użyta jest w produkcji silników spalinowych technologia nierynkowa !  Stąd słuszna decyzja Chiny aby stawiać głównie na rodzącą się technologie do EV i tam próbować liderować.  Na filmach z fabryk silników samochodów spalinowych zobaczymy dużą ilość  dedykowanych urządzeń nierynkowych. Tak samo jest pewnie z masowo produkowanymi samochodami elektrycznymi.
N.B. W General Electric i Westinghouse produkcje silników elektrycznych mechanizowano i automatyzowano już od lat trzydziestych ! Stosowano urządzenia dedykowane bowiem przecież środków elastycznej – programowalnej automatyzacji ( w szczególności robotów przemysłowych ) w ogóle jeszcze nie było.
Dołączenie przez maruderów do garstki potężnych światowych producentów EV stanie się niemożliwe. „Produkcja” „polskiego” EV Izera ma się sprowadzić do najprostszego montażu i wciśnięcia logo w chiński samochód.  Może być to ten sam samochód co eksportowany przez Chiny do Rosji !   
 Bankomaty automatyzowały system obiegu gotówki wypierając kasjerów w bankach. Ale polityka ograniczania ilości gotówki w obiegu wywołuje zbędność bankomatów. Ich ilość na ulicach miast maleje.
Popularny od lat siedemdziesiątych termin Office Automation oznaczał elektryczne maszyny do pisania, wszelkie kopiarki, urządzenia do mikrofilmów, telex, fax, komputer, drukarka, skaner, czytniki kart... Do rodziny OA należy też zaliczyć kasy i stanowiska sprzedaży.
OA służyły do  tworzenia dokumentów i ich edycji oraz manipulacji oraz przechowywania i przekazywania treści na odległość.
Tradycyjnie podpisany ( dodatkowo z pieczątką ) przez wystawcę dokument stanowił że potwierdził on treść zawartą w dokumencie. Ale gdy sposób na przechowywanie i przesyłanie niewydrukowanych dokumentów elektronicznych jest niezawodny to ich drukowanie staje się zbędne. Paradoksalnie w najnowocześniejszej kiedyś gospodarce świata w Japonii Fax jest dalej bardzo popularny podczas gdy w innych nowoczesnych krajach jest urządzeniem schyłkowym.
Wiele urządzeń  z rodziny OA miało napędy silnikami krokowymi i silnikami BLDC. Pomiędzy mikrokontrolerem lub procesorem a silnikiem  był oczywiście sterownik „mocy” takiego silnika. Silniki i scalone sterowniki produkowano wielkomasowo i stąd ich cena bardzo mocno spadła.    

 W większości wypadków optymalizacja dotyczy wielu parametrów. Ale są też proste przykłady z jedną zmienną.
Jaka jest optymalna prędkość konkretnego statku, pociągu , autobusu, samochodu osobowego... na konkretnej drodze ? Większa prędkość to:
-Krótszy czas podróży. Koszt społecznego czasu podróżnych można liczyć tak jak koszt przeciętnego pracownika.
-Bilet można drożej sprzedać.
-Mniejszy jest czas zajęcia pociągu / autobusu /samochodu i infrastruktury
-Mniejsza jest szansa zepsucia się transportowanego wrażliwego towaru
-Większe jest powyżej pewnej prędkości jednostkowe zużycie paliwa, mechanizmów i drogi co sprawia że wyższe są koszty napraw i czas odstawienie do nich oraz mniejszy całkowity przebieg
-Wzrasta prawdopodobieństwo wypadku i ogromny koszt wypadku
-Wyższy jest koszt bieżącej konserwacji sprzętu i drogi
Zatem mając dane ( wszystkie wyrażone w pieniądzu ) możemy ustalić optymalną prędkość.
W czasie pierwszego kryzysu paliwowego obniżono maksymalną prędkość samochodów na drogach. 
Dlatego samoloty pasażerskie lecą wolniej niż z ich maksymalną prędkością. Na razie nie ma następcy naddźwiękowego samolotu pasażerskiego Concorde.
Znacznie lepiej jest oszczędzać czas perfekcyjnie kierując ruchem i na przykład trochę zwalniać go we właściwym momencie aby pociągi nie stały.

W skali krajów im wyższe PKB PC czyli droższy jest czas pasażera tym większa średnia prędkość podróży. Chiny stać na szybkie pociągi bo sami je produkują a Polski raczej nie stać.
Chiny mają 42,000 kilometrów szybkiej kolei. Reszta świata ma 38,000 kilometrów.
Rozkładowa ( ale nagminnie się spóźniają ) szybkość pociągów pośpiesznych w Polsce jest lepsza niż w Europie Wschodniej czyli nie jest źle.  Szybkie pociągi w Europie są we Francji, Hiszpanii, Włoszech i Niemczech.
Sumując korzyści, koszty i straty wyznaczymy optymalną prędkość maksymalną samochodów w mieście.
Możemy też wyznaczyć minimalny optymalny dystans dla połączeń lotniczych.
Wartości optymalne czyli racjonalne nie mają nic wspólnego z dowolnością pomysłów urzędników. 

 Temat wskaźników jakości jest bardzo ciekawy.
 Statystyka jest w świecie od dawna narzędziem propagandy i oszustwa.
„Rząd PiS zmienił sposób liczenia wydatków" Gdy według starej metody nakłady spadły to według nowej metody wzrosły. To skandaliczne oszustwo ale... już rząd prezydenta Reagana zmienił sposób liczenia bezrobotnych co skokowo zmniejszyło odczyt bezrobocia i USA już lepiej wypadały z papierowym bezrobociem niż Europa. No i  prezydent Reagan wygrał następne wybory.
 Rząd pani premier Thatcher też majstrował przy papierowym budżecie i też miał  papierowe"sukcesy". 
Zanim Grecja zbankrutowała  podrasowała sobie budżet. Oszustwo zlecili  amerykańskiemu bankowi wampirowi Goldman Sachs i zapłacili za przeprowadzenie oszustwa miliardy.
Państwo oszukuje, firma oszukuje  i obywatel oszukuje. Optymalizacja i raje podatkowe. Czasem firma konsultingowa od potężnych oszustw musi upaść jak  Arthur Andersen.
Stan mieszkalnictwa Anglików jest dramatycznie zły i wiadomo dlaczego. Budżet jest pusty. Shell na klientach zarobił w 2022 roku 32 miliardy funtów. 21 mld GBP przekazano akcjonariuszom, kolejne 9,7 mld GBP w pierwszej połowie 2023 r. Zapłacono 15 mln GBP podatku dochodowego od osób prawnych w Wielkiej Brytanii czyli 22 pensy na Brytyjczyka i 6,3 miliarda funtów dla Norwegii  czyli 1000 funtów na Norwega.
Rozwój III RP był rzekomo spektakularnie szybki ale już w PKB PC ściga nas Rumunia gdzie w latach dziewięćdziesiątych część wsi nie miała prądu a po ulicach miasteczek łaziły krowy.

 Teraz są nowe mądrości etapu. Słynna z obiektywizmu BBC - „Prywatyzacja to oszustwo.” Pojawiają się próby obrony neoliberalizmu że niby to nie wiadomo co to było. Wiadomo – Wielka Korupcja i Oszustwo.
https://www.bbc.com/news/business-65648927 "Network Rail says infrastructure is crumbling. Whilst private rail companies get subsidies, make profits and pay dividends, public gets the bill for infrastructure. In a publicly owned system profits would be ploughed back.
Privatisation is a scam."

 Optymalizacja systemu emerytur jest jednoparametrowa ! Im więcej damy emerytom a mniej damy ludziom młodym tym większe są problemy demograficzne ! Zatem obniżenie w Polsce wieku emerytalnego kobietom powinno poskutkować większymi problemami demograficznymi. I tak się w Polsce stało. „To nie kryzys. To rezultat”

 Człowiek człowiekowi ( znów wskaźnik jakości ) jest w produktywności nierówny. Twierdzenie że kryzys demograficzny rozwiąże napływ imigrantów jest głupie. Faktycznie USA są krajem imigrantów. Ale obecnie „inżynierowie i lekarze z Afryki” oraz „Książęta Orientu” z Bliskiego Wschodu generują w Europie tylko potężne koszty. Nie chcą podejmować ciężkiej pracy tam gdzie są potrzebni. Z kolei do zajęć kwalifikowanych się nie nadają. Różnią się więc dramatycznie od dawnych imigrantów z Europy Wschodniej. Spójne i monoetniczne społeczeństwo ma mnóstwo zalet i jest ogólnie systemowo „wydajne”.
Zatem nie istotna jest ilość ale jakość imigrantów. Przykłady historyczne są nieadekwatne i „nie działają” Potrzebni są robotnicy na budowie i w fabryce. Potrzebni są pracownicy sezonowi w rolnictwie. Potrzebni są opiekunowie osób starszych. Trudno wyobrazić sobie Afrykanina cierpliwie podcierającego tyłek staremu leżącemu Niemcowi.

„Peryferyjny Kapitalizm Zależny”:
„Kapitał społeczny w postaci zaufania i chęci do współpracy powstaje już na etapie
socjalizowania się dzieci w ich środowisku wzrostu. Kapitał społeczny zaczyna się kreować w zdrowej rodzinie. Normalna rodzina jest podstawowym źródłem ludzi godnych zaufania. W rodzinach niepełnych, rozbitych czy w wolnych związkach powstaje niestety nieufność i podejrzliwość – antykapitał społeczny. Poprawnie socjalizujące się dzieci uczą się współpracy, uczciwości i zdolności poświęcania się dla innych. Dzieci pochodzące z patologicznych środowisk znacznie częściej sprawiają kłopoty wychowawcze i częściej wykazują zaburzenia psychiczne niż dzieci z dobrze funkcjonujących rodzin. Znacznie częściej popełniają przestępstwa, zażywają narkotyki, a w przyszłości często replikują patologiczny model pseudo-rodziny. W stanie Kalifornia na przestrzeni   20 lat od 1984 roku liczebność wiezień zwiększyła się z 10 do 34, w ślad za wzrostem liczby osadzonych (doszła do 170 tysięcy). Kalifornia na tle pozostałych stanów przoduje pod względem rodzin rozbitych i niepełnych, co w oczywisty sposób koreluje z potężną armia skazańców. Mały kapitał społeczny implikuje w tym przypadku ogromne koszty. Środki na utrzymanie wiezień są bowiem większe niż środki przeznaczane na stanowe uniwersytety. W USA dokonano porównań funkcjonowania rożnych środowisk etnicznych. Rodziny rozbite i niepełne są częstym zjawiskiem wśród Afroamerykanów, znacznie rzadszym – wśród Amerykanów pochodzenia azjatyckiego, u których kapitał zaufania i chęć do współpracy skutkuje znacznie wyższym zarówno statusem społecznym, jak i poziomem zamożności. Symptomami zagrożenia, a nawet rozpadu kapitału społecznego są – rozpad rodzin, alkoholizm, narkomania, żebractwo, włóczęgostwo, rozmaita przestępczość, a nade wszystko korupcja. Zaufanie i chęć do współpracy manifestuje się także jako masowy udział obywateli w rożnych organizacjach i życiu publicznym.”

 Prawie cały nowoczesny „polski” eksport wytwarzają na terenie Polski  zagraniczne firmy.
 Zagranicznych inwestorów przyciągała do Polski Tania Siła Robocza. TSR czyli koszt godziny pracy to kolejny wskaźnik. TSR -   Wydajna i nieźle wykształcona. To inwestorów trzeba pytać kogo w swoich firmach chcą zatrudniać i czy zgodzą się na imigrantów z Afryki i Azji.
Zachodnim inwestorom przestaje się Polska podobać. Czy gdzie indziej pracownicy są już tańsi ? Czy chodzi o to że polin jest krajem przyfrontowym. Czy energia elektryczna stała się za droga. Czy nadchodzą przerwy w dostawach energii ?
Pochodząca ze Szwecji Scania podjęła decyzję o stopniowym wygaszaniu produkcji nadwozi autobusowych w fabryce w Słupsku. Jesienią pracę straci ponad 847 osób. To kolejna montownia po Volvo i MAN, która zamyka w Polsce swoje oddziały. Kilka tygodni temu Volvo Buses podjęło decyzję o zamknięciu fabryki we Wrocławiu. Taką samą decyzję podjął MAN Truck & Bus kończąc produkcję autobusów w Starachowicach.
Gdy dojdą do tego fabryki samochodów osobowych ( miejmy nadzieje że nie dojdą ), dobrze płatna praca stanie się luksusem jak w latach dziewięćdziesiątych.  
Każde ze zlikwidowanych miejsc pracy w fabryce powoduje następcze łańcuchowe zniszczenie miejsc pracy z otoczenia likwidowanej firmy.

 Poważne państwa starają się unikać niekontrolowanej imigracji i nie narażać własnej populacji na koszty i problemy z tym związane. Poziom imigracji ma być dostosowany do zapotrzebowania przez daną gospodarkę na siłę roboczą i  możliwości asymilacyjnych danego kraju.
USA nie wprowadzają w Meksyku umiłowanej „demokracji” bowiem  oznaczałoby to dziesiątki milionów imigrantów wojennych szturmujących granice amerykańsko-meksykańską.

 Żony odmawiają mężom współżycia mówiąc że „BOLI mnie głowa” W PRL sprzedawano produkowane w ZSRR „tabletki od BÓLU głowy z krzyżykiem”. Sprzedawano je w całym bloku wschodnim. Składała się ona z aspiryny, fenacytyny i kofeiny.  To ówcześnie typowy skład takich tabletek w całym świecie. Jak widać z demografii tamtych czasów tabletka była SKUTECZNA i TANIA. Masowo sprzedawano ją też w kioskach i sklepach.  Listek  miał 6 tabletek a opakowanie kartonowe 200. Produkowano ich do 300 mln rocznie a więc ilość ogromną.
Fenacytyna okazała się toksyczna i w 1996 roku w Polsce zaczęto ją wycofywać. 
Obecna siła nabywcza wynagrodzenia w tabletce od bólu spadła w stosunku do PRL około 2 razy ! Niech żyje papierowy PKB i inflacja !

 Kontynuując temat mechanizmów działających w systemie gospodarczo – społecznym. Od zielonej rewolucji w rolnictwie znacznym dla uprawy kosztem są nawozy sztuczne i pestycydy oraz paliwo do maszyn i energia. 
Na rynku światowym ceny ropy  naftowej destabilizują wielcy spekulanci ciągnąc z tego na szkodę całego świata pasożytniczy zarobek. Po pół roku od zmiany cen ropy naftowej zmieniają się w świecie ceny żywności. Stąd też do wyliczenie inflacji bazowej nie bierze się właśnie zmiennych cen paliw i  żywności.
Po spadku cen energii Inflacja Bazowa w Polsce nie spada ! Co jest praźródłem tej inflacji ?  Ruski Wał nazwany dowcipnie Polski Ład oraz gigantyczne marnotrawstwo i złodziejstwo ! 

 Finansjeryzacja gospodarski to gangrena. W zdrowej, stabilnej  gospodarce stosunek ( to kolejny wskaźnik ) kosztu najmu mieszkania do jego ceny w zasadzie jest stały. Nigdy różnica między średnią ceną kupna domu, a jego wynajęcia w USA  nie była tak wysoka jak obecnie.
Zdesperowany kapitał wydrukowany przez FED w pierdyliardach szuka czegokolwiek do kupienia aby nie stopnieć w dobie represji finansowej.
 Obecna represja finansowa w I Świecie oddłuża rządy. Tradycyjnie oddłużano się po wojnie. Wielkim wierzycielem są obecnie przyszli emeryci oddający część wynagrodzenia towarzystwom emerytalnym biorącym papiery od rządu. Czyli przyszłe emerytury są mocno redukowane obecnymi ujemnymi stopami procentowymi. Ale przyszli emeryci będą mieli wyborczy wpływ na rządy i jednak trzeba im będzie dać wydrukowanych pieniędzy z budżetu. Zatem obecne oddłużanie się rządów u przyszłych emerytów jest błędnym kołem przenoszącym wielką inflacje w przyszłość !
W PRL nadmiar wprowadzonego na rynek przez rząd pieniądza nazwano „nawisem inflacyjnym”. To wartość popytu PRZYMUSOWO odłożonego w skali całego społeczeństwa wskutek niedostatecznej podaży w stosunku do wartości podaży dóbr i usług rynkowych. Nawis inflacyjny to nie zinstytucjonalizowany dług publiczny wobec posiadaczy biletów NBP z tytułu niedostarczenia towarów i usług po oficjalnych cenach. Zobowiązania państwa z tytułu nawisu inflacyjnego było redukowane poprzez cykliczne operacje cenowo-dochodowe czyli podwyżki cen.

 Większość nakładów zbrojeniowych idzie w państwach poważnych na Badania i Rozwój. Z tego powodu każde poważne państwo średniej wielkości samo opracowuje i produkuje sobie broń. Nie ma przecież sensu sponsorowanie obcej nauki i  technologii.
Modernizować armie musi własna silna gospodarka. Silna gospodarka musi mieć tanie surowce i energie ! Tylko małpy próbują zrobić to w Polsce odwrotnie. Efekt będzie taki, że nie będzie ani silnej armii ani silnej gospodarki. Zadłużyć się za granica lub wydrukować obligacje i bardzo drogo kupić zagraniczny sprzęt to nie sztuka. Przed II Wojną sanacja dla łapówki kupiła strasznie drogie i zbędne okręty podwodne. Widać wyraźną analogie w działaniach neosanacji. Dużo szumu i zerowy efekt.
 Po 33 latach kosztownej modernizacji polskiej niezwyciężonej armii , ruskie samosterujące pociski i rakiety, drony i balony wpadają do Polski gdzie chcę, kiedy chcą i jak chcą. Radary ich nie widzą a małą część rozbitych obiektów znajdują przypadkowe osoby a nie wysoko opłacane pasożytnicze „służby”. Jesteśmy więc bezbronni. Armia carskiej Rosji, Armia Czerwona i teraz armia Rosji stosowały i stosują „rozpoznanie bojem” ! To obecne rozpoznanie bojem może się przydać Rosji gdy zdecyduje zakończyć wojnę de-eskalacyjnym  uderzeniem jądrowym w Polskę.
 Media USA w związku z wypadem „partyzantów” Ukrainy na teren Rosji podają że USA nie wyraziły i nie wyrażą Ukrainie zgody na użycie przekazanego sprzętu USA poza granicami kraju. Choć na razie nic nie wskazuje na chęć użycia broni jądrowej to gdy Rosja jej użyje po ataku na jej elektrownie jądrowe, to USA powiedzą że przecież Wam zabranialiśmy atakować terenu Rosji i macie teraz skutek tego !
Artykuł w Ukraińskiej Prawdzie,  mówi, że pod innym prezydentem nie doszłoby do sprowokowania wojny z Rosją. Gazeta co jest znamienne należy do Tomasza Fiali, człowieka Sorosa. „Wojna na Ukrainie została sprowokowana” https://consortiumnews.com/2023/05/24/the-war-in-ukraine-was-provoked/

 Polską armią dowodzą agenci i wariaci. W dniu upadku Bachmutu gen. Skrzypczak był pewny, że to jeszcze długo potrwa. Jego zapowiedź powstania na Białorusi ( z polskim wsparciem militarnym dla takiego powstania, pucz ?  ) traktujmy więc z wyrozumiałością. „Siostro tego nowego do 5 z Napoleonem”
W praworządnym państwie Skrzypczak chcący Polskę wciągnąć jako agresora do wojny zostałby natychmiast aresztowany a w celi popełniłby samobójstwo oszczędzając Polsce kosztów i wstydu.

 Trzej rosyjscy naukowcy, którzy pracowali nad programem hipersonicznym, są w areszcie pod zarzutem zdrady tajemnic Chinom... Zatem Chiny już w tajemnicy taką broń mają co może odrobinę zniechęcić USA do wywołania wojny z nimi.
 
 Teraz „najważniejszy sojusznik” III RP wtrynia ministrowi „obrony narodowej” Błaszczakowi militarny złom i wszystko co chce. Minister łyka i się nie targuje i mocno przepłaca. Czy łapówki od tego uzbrojenia to fundusz wyborczy PiS ? Szansa że z tego powstanie zintegrowany, spójny system obrony wynosi Zero.
 Autor musiał po studiach odbyć roczną służbę wojskowa i to w najlepszych jednostkach armii czyli Ludowego Wojska Polskiego  PRL. Wszyscy byli zdumieni przestarzałością i prymitywizmem broni wzoru sowieckiego. Na pytanie dlaczego tak ważny w wojsku sprzęt łączności jest tak przestarzały i lampowy odpowiadano że ma być odporny na jądrowy impuls elektromagnetyczny EMP. Ale przecież przetwornica i trochę układów są tranzystorowe. No tak ale lampy mają lepsze parametry. Ale nowe radiostacje  Armia Czerwona ma już scalono – tranzystorowe i z syntezą częstotliwości. No faktycznie Polska dostaje od ZSRR broń i licencji na broń jako ostatnia w układzie Warszawskim. A ostatnio nawet przestali nam przysyłać części zamienne...
Zamordowany na początku III RP premier Jaroszewicz, z ekipy Gierka, twierdził że morderczy kryzys zadłużenia zagranicznego od 1978 roku był efektem intensywnych zbrojeń ( m.in. za przestarzały system obrony przeciwlotniczej płaciliśmy ZSRR miliardami dolarów ) i tego że ZSRR kazał sobie za ropę płacić dolarami.
Teraz trzeba tylko podstawić zamiast hegemona ZSRR, hegemona USA ( ropa i gaz od nich są dalej za dolary ) bo premier Morawiecki to przecież  Gierek 2    
Peryferyjny Kapitalizm Zależny, dostępny w Google Books:
„Kraje Centrum dysponują nowoczesnymi broniami o dużym indeksie siły bojowej. Kraje peryferyjne maja przestarzałe i kiepsko wyposażone armie. Jeszcze gorzej jest z ich doktrynami obronnymi i całym systemem dowodzenia. W niczym siły tych armii nie powiększa kupowanie w Centrum bajecznie drogich samolotów wojskowych czy okrętów podwodnych. Zakupom tym z reguły towarzyszy potężna korupcja – są w istocie pretekstem do wzięcia łapówek przez peryferyjne rządy. Peryferie nie posiadają i nie rozwijają nowoczesnych technologii cywilnych czy militarnych. Nie mogą więc produkować nowoczesnych broni....
Do klasy urządzeń embeeded należą także wszelkie urządzenia wojskowe wyposażone
we wbudowane mikroprocesory – mikrokontrolery czy też komputery. Na początku lat 90. zauważono, ze wojskowa elektronika, w tym komputery, jest niewiarygodnie droga i. . . kiepska. Wojskowy komputer porównywalny do popularnych wówczas komputerów osobistych PC AT kosztował wówczas blisko 50 tysięcy dolarów, czyli 50 razy więcej niż komputer cywilny. Przy czym komputery wojskowe były znacznie bardziej. . . zawodne. Chociaż twórcom wojskowych norm przyświecała właśnie niezawodność, to wyścig technologiczny, jaki zaczął się na rynku cywilnym doprowadził do ośmieszenia elektroniki wojskowej, chociaż to właśnie tam zaczęto w latach 60. stosować pionierską mikroelektronikę. Od tego czasu w armii USA powszechnie stosuje się cywilny sprzęt, ale przeznaczony do ekstremalnych zastosowań. Popularne są laptopy w obudowach gwarantujących przetrwanie komputera w każdych warunkach, łącznie z zabłoceniem, zalaniem i udarami mechanicznymi. Brutalny wyścig, jaki trwa na przepastnym rynku mobilnej komunikacji z kolejnymi generacjami urządzeń oraz nowe zastosowania wbudowanej inteligencji sprawiają, ze elektronika wojskowa wydaje się wprost żenująca i prymitywna. Obecnie komputer wbudowany w przeciętny telefon komórkowy bije sprzętowo na głowę wszystkie komputery stanowiące wyposażenie najnowszych samolotów F-16. Także stopień komplikacji oprogramowania cywilnego i jego wszechstronność przewyższa oprogramowanie wojskowe. Zastój w opracowaniach wojskowych wynika z zakończenia zimnej wojny. Oczywiście nie ma żadnej poważnej różnicy konstrukcyjnej miedzy elektronika wojskowa a cywilna. Gigant na rynku telekomunikacyjnym, Ericsson, produkuje także elektronikę wojskowa, a sprzęt i oprogramowanie wojskowe i cywilne tworzą te same zespoły inżynierów, których przecież skład nie jest stały.”

 Wspomniany „Index Siły Bojowej” to kolejny wskaźnik jakości do optymalizacji.

 W USA patriotyzm zabraniał złego mówienia o oszustwach koncernów zbrojeniowych. Do czasu.
„ Negocjatorzy wojskowi przyłapali firmę Raytheon, głównego dostawcę sektora obronnego, na osiąganiu „niedopuszczalnych zysków” poprzez dramatyczne wyolbrzymianie kosztów i godzin potrzebnych na zbudowanie radaru i sprzętu naziemnego.”
Raytheon to m.in. nieskuteczny ale bardzo drogi i przestarzały system „Patriot”.

Koncern Huawei obłożony przez USA sankcjami zastąpił amerykański system do zarządzania firmą nowym własnym, lepszym systemem. Jest też używany w 88 zagranicznych oddziałach Huawei. Firma niedługo pozbędzie się wszystkiego co jest z USA. Możliwości inwigilacji firmy przez USA gwałtownie spadają.

 Nauka i gospodarka XX wieku bujnie rozwijały się korzystając z taniej energii elektrycznej z węgla, ropy, gazu i atomu.
 W tradycyjnym systemie elektroenergetycznym Krajowa Dyspozycja Mocy wydaje racjonalne ekonomicznie  ( znów kryterium jakości ! ) decyzje o wielkości generacji poszczególnym blokom elektrowni tak aby suma generacji oraz importu / eksportu energii zaspakajała odbiorców a system był stabilny i odporny na awarie.
Regulator obrotów turbiny ma typowo strefę nieczułości  0.05 Hz wokół nominalnej częstotliwości 50 / 60  Hz i normalnie nie pracuje. Zatem gdyby doszło do uszkodzenia łączności z KDM to przy za małej generacji i obniżeniu częstotliwości w sieci energetycznej kraju, bloki same podniosą generacje i odwrotnie przy nadmiarze mocy i zwiększeniu częstotliwości, obniżą generacje.
Ale Zielona Generacja energii jest uprzywilejowana i niesterowalna. Przy małym obciążeniu systemu a silnym wietrze i słońcu powstaje problem nadmiaru mocy jako że konwencjonalna energetyka musi jednak działać z „niewielką” mocą   dostarczając systemowi stabilności i regulacji. Im więcej jest generacji niesterowalnej na tle sterowalnej ( elektrownie  jądrowe pracują w zasadzie ze stałą mocą jako base ) tym większy jest problem.  
Na giełdzie Epex Spot w Amsterdamie 19.04.2023 rynkowa cena (hurtowa) energii elektrycznej była cały dzień ujemna. Maksymalnie spadła do minus 739,96 Euro za MWh. Wszystko dzięki OZE czyli tu nadprodukcji energii z farm wiatrowych.
Ceny SPOT z rynku niemieckiego tego okresu dochodziły do minus 40  Euro/MWh.
Tak jak w krajach z problemami demograficznym obecny system podatkowo – emerytalny jest nieadekwatny do sytuacji, tak dawny-obecny system regulacji energetyki  bez wielkich magazynów energii z uprzywilejowaną zieloną energetyką  jest również nieadekwatny. Teraz świat jest na wiele sposobów inny niż w czasach Bismarcka a nieprzyjmowanie tego do wiadomości dało kryzys demograficzny.
 Po zainstalowaniu w Polsce kolejnych 5 GW mocy w PV gdy destabilizacja systemu zacznie być groźna, makaki zmienią ustawy i rozporządzenia tak aby nie wydawać pozwoleń na przyłączanie kolejnych prosumentów bez magazynów energii. Istniejącym prosumentom mogą dołożyć bardzo kosztowną  konieczność zamontowania magazynu energii.

 W ekonomii i ekologii energetyki  im wskaźnik Energy Return On energy Invested (EROI) jest większy tym lepiej.
Dla dużych wiatraków lądowych wynosi on rzekomo ( trudna weryfikacja ) 15-30 razy czyli jest dobry. Posadowienie morskie wiatraka jest bardzo ciężkie i kłopotliwe. Dla wiatraków morskich EROI wynosi  do 15 ale stabilność generacji jest znacznie lepsza niż lądowych.
Współcześnie EROI dla paneli PV wynosi 2-8 razy. Czyli w pesymistycznym wypadku do produkcji PV użyty jest węgiel w Chinach po to aby trochę oszczędzić (?) emisji w Europie. Ale Ziemia ma jedną atmosferę. 
Dla magazynów energii stosuje się w tej poetyce wskaźnik ESOI - electrical Energy Stored over the lifetime of a storage device  On energy Invested. Dla akumulatora ołowiowego wynosi on tylko 5 co jego użycie jako magazynu czyni nonsensem. Dla akumulatora litowo jonowego wynosi do 32 a dla elektrowni pompowo szczytowej wynosi ponad 700.
Zatem w Polsce należy budować elektrownie  Pompowo – Szczytowe i nie wyrzucać pieniędzy na idiotyczne eksperymenty. 
Polsce są też z uwagi na brak wody bardzo potrzebne zbiorniki retencyjne.

 Prosumentów PV mamy już 1,24 mln.  Szczytowa zainstalowana moc elektrowni słonecznych wynosi 13 GW. W ciągu 2022 roku wzrosła o  circa 14 %.
 Jak dotychczas koszty ponoszone w związku z OZE są znaczne:
-Dopłacamy do budowy OZE
-Dopłacamy do generacji OZE
-Dopłacamy tradycyjnym elektrowniom aby stały w gotowości
-Dopłacamy gdy jest nadmiar zielonej generacji
-Ogromne środki są potrzebne na rozbudowę sieci dystrybucyjnej i przesyłowej pod wymogi OZE
-Duże środki są potrzebne na budowę elektrowni pompowo szczytowych i magazynów energii

 Według stanu na 2017 rok w 5 największych spółkach dystrybucyjnych ich majątek jest starawy.
Największe straty energii ( dane z 8 spółek dystrybucyjnych ) ogólnie występują w liniach Sredniego Napięcia ( czyli w tabeli MV). Przekroje przewodów linii są dość grubo skwantowane i łatwo można ocenić ekonomię wymiany przewodów linii na większy przekrój dające niższe straty energii. Rozważając tylko wymianę, co jest proste realizacyjnie bez „pozyskania” terenu, łatwo wybierzemy najbardziej opłacalne ( według wybranego wskaźnika !) inwestycje w konkretne  linie i transformatory. Stosunek ceny traconej energii do kosztu linii i transformatorów głównie decyduje tu o ekonomi inwestycji. Zwróćmy uwagę na to że ceny materiałów z opóźnieniem reagują na ceny energii. Ceny energii i materiałów zawierają w różnych proporcjach ceny surowców. W momencie oceny opłacalności inwestycji znamy ceny materiałów i pracy ale nie znany przyszłych cen energii !   
Unia Europejska dała Polsce pieniądze na ładowarki dla EV ale nie dała na... prąd. Sowite dotacje zostały przyjęte a wybudowane stacje są ... wyłączane.
„W Polsce jest około 2,7 tys. stacji ładowania samochodów elektrycznych. Nie wiadomo jednak, ile jest działających. Rośnie bowiem liczba ładowarek, które zostały oddane do użytku, ale wkrótce potem je wyłączono. Są i takie, które postawiono, podłączono do sieci, ale nigdy nie uruchomiono. I takie, które zepsuły się i w stanie zepsucia postoją do 2025-2026 r.
•    Część publicznych stacji ładowania samochodów na prąd powstaje dzięki wykorzystaniu środków unijnych
•    Na najwyższe dofinansowanie mogą liczyć te podmioty, które zadeklarują darmowe udostępnianie stacji ładowania kierowcom przez określony czas
•    Ponieważ właściciele dofinansowanych stacji ładowania przez kilka lat nie mogą pobierać pieniędzy od kierowców, część z nich wyłącza ładowarki, czekając aż minie "okres trwałości projektu" ”
https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/ktos-wzial-za-to-sowite-dotacje-a-ladowarki-nie-dzialaja-przyjrzelismy-sie-sprawie/3hqg8kq
Świetny przykład tego jak dotacje powodują marnotrawstwo. Jak wadliwa alokacja kapitału jest nieracjonalna i spowalnia wzrost gospodarczy. 
 
 Generowaną przez panele PV energie możemy:
-Zużyć na miejscu ( inteligentne AGD + PC + EV ) co jest najlepsze. Praca Pompy Ciepła (=PC) zasilanej z PV ma  wbrew pozorom sens ponieważ przy najwyższej w ciągu dnia temperaturze otoczenia gdy świeci Słońce, najwyższa jest sprawność transferu ciepła PC ! Ma to jednak sens tylko wtedy gdy ogrzewany budynek ma dużą stałą czasową. PC musi być jednak mocno przewymiarowana. Nie rozwiązuje to sprawy ogrzewania zimą oraz przez część wiosny i jesieni. Panele PV na dachach domów w mieście mogą zasilać płatne publiczne ładowarki EV.  
-Magazynować energie na miejscu co jest kosztowne a efekt skali jest słaby ale nie wymaga to rozbudowy sieci energetycznej. 
-Energetycznym systemem dystrybucji i przesyłu  kierować energie do / z elektrowni pompowo – szczytowej. Kosztowne są potrzebne nowe systemy dystrybucyjne i przesyłowe o dużej mocy ( jest tu efekt skali ) oraz elektrownie pompowo - szczytowe. Ponieważ potencjalnych miejsc na nowe elektrownie pompowo - szczytowe jest niewiele sprawa optymalizacji systemu jest prosta.


Sprawdzenie
1.Kontrola poprawności działania funkcji ( którą chcemy użyć ) ma podstawowe znaczenie. Weźmy przykład z „Algorytmy optymalizacji ..”, J.Kucharczyk, M.Sysło, PWN 1977 do weryfikacji omawianej tam procedury Zrewidowanej metody sympleks.

Dostępne są współcześnie funkcje ulepszonej metody sympleks. Można też użyć Interior Point Methode. 
W końcowym 8 wierszowym fragmencie tekstu rozpoczynającym się od „Teraz n=10, m=5, c[1:10]=... ” jest błąd w danych i jeśli w wektorach i macierzy umieścimy podane dane to otrzymamy zły wynik.
-Gdzie jest błąd ?

2.W ocenie ekonomi inwestycji stosuje się:
Simple payback time (SPBT)
Internal Rate of Return (IRR)
Net Present Value (NPV)
-Którego  wskaźnika i dlaczego należy użyć przy ocenie inwestycji w przesyle i dystrybucji energii ?

Cwiczenie
Sygnał Audio stereo z komputera PC podano do płytki stereofonicznego wzmacniacza w klasie D TDA7498E o mocy 2x160 Watt obciążonego kolumnami „4 Ohm” i zasilanego stabilizowanym napięciem 36 Vdc mocy maksymalnej circa 90 W wziętym z przetwornicy od kina domowego.
 Sprawność wzmacniacza  może przekroczyć 90%. Na wyjściu zasilacza są dość duże kondensatory elektrolityczne. Gdy podamy za duży sygnał  Audio napięcie zasilania się załamuje i zasilacz oddaje mniejszą moc niż maksymalna. Do takiej sytuacji nie wolno dopuścić. Kolumny ( lepiej układy zastępcze ) mają (wykres ) najmniejszą i rzeczywistą impedancje przy częstotliwości circa 250 Hz. Poniżej tej częstotliwości impedancja głośnika rośnie aż do rezonansu przy częstotliwości około 50 Hz i w zakresie 50-250 Hz impedancja jest pojemnościowa o cos phi < 1 czyli moc czynna jest z tego powodu  relatywnie mała w stosunku do napięcia. Poniżej częstotliwości 50 Hz impedancja maleje i jest indukcyjna. Widmowa gęstość mocy muzyki jest taka jak szumu różowego i w tym zakresie częstotliwości 50-250 Hz jest znaczna energia. Sygnał muzyki ma dość duży Crest Factor - współczynnik kształtu i część utworów muzycznych przy wzmocnieniu takim że jest już na krawędzi przesterowania wzmacniacza wynikającego głównie z napięcia zasilania, nie powoduje załamania napięcia zasilacza. Ale niestety są utwory powodujące załamanie.
-Dla kilku utworów powodujących załamanie napięcia zasilania wyznacz programowo stopień redukcji wzmocnienia aby nie dochodziło do załamania
-Stwórz algorytm ( Matlab jest do tego bardzo łatwy i wygodny ) do „niesłyszalnej” modyfikacji pliku z utworem aby nie dochodziło do załamania zasilacza. 
-Jaką kompensacje częstotliwościową zastosowano we wzmacniaczach sygnału błędu w pętlach regulacji w układzie TDA7498E . Dlaczego właśnie taką  i w takiej konfiguracji ( inni też taką stosują ) ?

poniedziałek, 29 maja 2023

Wrzesien 1939 r.: Polscy generalowie przyczynili się do kleski

 Wrzesien 1939 r.: Polscy generalowie przyczynili się do kleski
https://www.rp.pl/historia-polski/art36973991-wrzesien-1939-r-polscy-generalowie-przyczynili-sie-do-kleski
"Podczas kampanii wrześniowej najwyżsi polscy dowódcy zawiedli. Poza nielicznymi chlubnymi wyjątkami dowodzili źle, walnie przyczyniając się do klęski, a za ich błędy najwyższą cenę zapłacili zwykli żołnierze.
 Kiedy w 1700 r. Dania, Rosja i Saksonia (wciągając w to na siłę Rzeczpospolitą) postanowiły zaatakować Szwecję, wszyscy, jak Europa długa i szeroka, skazywali młodziutkiego i niedoświadczonego Karola XII na pożarcie. Tymczasem szwedzki władca okazał się wybitnym wodzem i przez wiele lat bił jak chciał przeważające siły agresorów. W 1939 r. Stalin rzucił potężne siły Armii Czerwonej na niewielką Finlandię. Dzięki sprzyjającym warunkom klimatycznym, determinacji, ale także dobremu dowodzeniu Finowie zatrzymali bolszewicką nawałę. „Umysł i charakter człowieka! – skreślcie te czynniki, a dzieje narodów staną się niezrozumiałe” – napisał przed laty jakże słusznie Paweł Jasienica. Wybitność lub małość przywódców politycznych i wojskowych niejednokrotnie w decydujący sposób wpływała na dzieje całych narodów. Nie inaczej było we wrześniu 1939 r.
Fatalne decyzje naczelnego wodza
W ówczesnych warunkach geopolitycznych (w kleszczach dwóch największych totalitaryzmów w dziejach), gospodarczych (druzgocące dla naszego kraju skutki Wielkiego Kryzysu) i militarnych (wstępna faza modernizacji armii) Polska nie miała możliwości samotnie powstrzymać Hitlera. Uratować nas mogło jedynie wypełnienie zobowiązań sojuszniczych przez Francję i Anglię lub sojusz z którymś z agresywnych sąsiadów. Ale wojna w 1939 r. mogła wyglądać inaczej, mimo dysproporcji sił mieliśmy wystarczający potencjał, by bronić się dłużej, a przede wszystkim ponieść mniejsze straty w ludziach. Warunek był jeden – polską armią musieli dowodzić generałowie doskonale znający się na swoim rzemiośle, rzutcy, odważni, inteligentni. Niestety, naczelnemu wodzowi marszałkowi Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi, członkom jego sztabu, a także większości dowódców stojących na czele głównych związków operacyjnych (armii i SGO) tych przymiotów brakowało.
 O błędach i zaniechaniach naczelnego wodza w 1939 r. napisano już dziesiątki opracowań, nie będę więc ich teraz wszystkich przypominał, tym bardziej że lista jest długa. O jednym jednakże, w kontekście poruszonego tematu, trzeba wspomnieć, a mianowicie o w większości fatalnych decyzjach personalnych na szczeblu dowodzenia operacyjnego. O ile przed wybuchem wojny nie można było jednoznacznie przewidzieć, że nominacje takich generałów, jak Fabrycy, Rómmel czy Dąb-Biernacki, będą aż tak nietrafione, o tyle oddawanie w ręce tych skompromitowanych oficerów kolejnych związków operacyjnych tworzonych już w trakcie kampanii, jak armia „Warszawa” czy Front Północny, było zbrodniczą głupotą, której nie da się niczym usprawiedliwić. Było sabotażem, jakiego naczelny wódz dokonał na podległej mu armii.
Także „niewykorzystanie w żadnym określonym charakterze aż do 10 września gen. Kazimierza Sosnkowskiego, pomimo jego natarczywych próśb, musi zdumiewać, choćby tylko z racji uzasadnionego autorytetu, jakim cieszył się w wojsku” (Paweł Wieczorkiewicz, „Rozważania o kampanii 1939 roku”). Sosnkowski, bez wątpienia najlepszy strateg w Wojsku Polskim w okresie tuż przed wojną, nie został dopuszczony do prac sztabowych nad planem „Zachód”, a na początku kampanii wrześniowej Śmigły-Rydz odrzucił kilka jego śmiałych i trafnych koncepcji, jak np. utworzenie z armii „Warszawa”, „Poznań”, „Pomorze” i „Łódź” grupy armii celem maksymalnie długiego związania sił niemieckich w rejonie Warszawy. Czy byłby lepszym naczelnym wodzem niż Śmigły-Rydz? No cóż, to chyba pytanie z gatunku retorycznych. Niestety, mimo że należał do najbliższych współpracowników Piłsudskiego, w walce o prymat polityczno-wojskowy przegrał z tandemem Rydz – prezydent Mościcki głównie dlatego, że ten drugi wolał dzielić władzę z generałem mniej ambitnym i zdolnym.
 Sosnkowski pokazał także, że mimo trudnych, niemal beznadziejnych okoliczności można było we wrześniu 1939 r. sprawnie dowodzić dużym zgrupowaniem wojska. Kiedy w końcu został powołany na stanowisko dowódcy Frontu Południowego, wyznaczył sobie realny cel (przebicie się do Lwowa) i konsekwentnie go realizował. „Wyczucie położenia, przyjęty kierunek działań, sposób ich realizacji, utrzymanie ciągłości dowodzenia, a zarazem realizacja zasad celowości, aktywności, manewrowości, a także najtrudniejszej wśród nich – zasady ekonomii sił – świadczą o kunszcie dowódczym gen. Sosnkowskiego” – uważają Daniel Koreś i Juliusz S. Tym, autorzy niezwykle ciekawej analizy postawy polskich dowódców w 1939 r. opublikowanej na łamach „Polski Zbrojnej”.
Jednak Sosnkowskich czy Kleebergów było we wrześniu 1939 r. stanowczo zbyt mało, przeważały generalskie miernoty. A jak zauważył wybitny znawca tematu, historyk Paweł Wieczorkiewicz: „wobec miażdżącej przewagi przeciwnika – w tym technicznej, również w zakresie łączności, a więc szybkości przekazywania informacji – żadnego błędu w sztuce dowodzenia, żadnej błędnej decyzji nie dawało się już później naprawić, a ich skutki miały charakter kaskadowy, tak w czasie, jak i w przestrzeni”. Tych „błędów w sztuce” we wrześniu 1939 r. przydarzyło się zbyt wiele. W telegraficznym skrócie, podpierając się wrześniowym ordre de bataille polskiej armii, przeanalizujmy dokonania naszej najwyższej kadry dowódczej.
Dwa oblicza dowodzenia
Najbardziej na południowy wschód znajdowała się armia „Karpaty” gen. dyw. Kazimierza Fabrycego. Wojska niemieckie i słowackie na tym odcinku nie były zbyt silne, a jednak odniosły sukces, i to pomimo mężnej postawy polskich brygad górskich. Był to przede wszystkim efekt fatalnego dowodzenia przez gen. Fabrycego, jednego z najgorszych polskich dowódców podczas kampanii wrześniowej. W zasadzie wszystkie rozkazy, jakie wydał, miały katastrofalny skutek, co zresztą nie może dziwić w świetle faktu, że od pierwszego dnia walk nieustannie przesuwał stanowisko dowodzenia z dala od pierwszej linii frontu, przez co nie miał odpowiedniego rozeznania w bieżącej sytuacji. Po serii porażek wysłał fałszywe meldunki do naczelnego wodza, w których oskarżył podległe mu oddziały o demoralizację i brak chęci walki, a kiedy tchórzliwie zadekował się w silnie umocnionym Lwowie, odmówił opuszczenia miasta, by… objąć dowództwo sformowanej naprędce armii „Małopolska”. Tak właśnie działał sztab naczelnego wodza – zamiast czym prędzej odsunąć nieudolnego dowódcę, dawał mu kolejne odpowiedzialne zadanie. Choć brzmi to kuriozalnie, nie był to, niestety, przypadek odosobniony.
A że można było lepiej, pokazują działania podjęte przez gen. bryg. Antoniego Szyllinga, dowódcę armii „Kraków”. Ten najsilniejszy związek operacyjny, jaki wystawiliśmy w wojnie w 1939 r., miał za zadanie chronić Górny Śląsk i zachodnią Małopolskę w obronie stałej, ponieważ w myśl planu Śmigłego-Rydza stanowił zawias całego manewru odwrotowego pozostałych związków operacyjnych na linię wielkich rzek. Generał Szylling nie zamierzał jednak trzymać się tej koncepcji za wszelką cenę. Kiedy polskim jednostkom zagroziło oskrzydlenie, wymógł na Śmigłym-Rydzu zgodę na odwrót, który przeprowadził w sposób zorganizowany, tocząc nieustanny bój z przeważającymi siłami wroga, nie dając się pobić i zachowując integralność całej powierzonej mu armii. Nie ryzykował i zawsze wybierał optymalne rozwiązania. Umożliwiło to podjęcie dalszych walk na linii Wisły i Sanu, a później na Lubelszczyźnie w składzie wojsk gen. Piskora.
Samo dno
Można powiedzieć, że gen. Szylling miał pecha, ponieważ jego armia usytuowana była pomiędzy związkami operacyjnymi, na których czele postawiono, jak się później okazało, najgorszych generałów pośród całej najwyższej kadry dowódczej WP. Na lewym skrzydle miał wspomnianego gen. Fabrycego, na prawym gen. Juliusza Rómmla, dowódcę armii „Łódź”, a za plecami gen. dyw. Stefana Dęba-Biernackiego i jego armię odwodową „Prusy”.
Płk Stefan Rowecki scharakteryzował gen. Juliusza Rómmla następująco: „Typ wodza do wykonania nieskomplikowanych operacji, ale wymagających temperamentu i gwałtowności”. Tymczasem dowodzenie armią „Łódź”, która przyjęła jeden z najsilniejszych ciosów od Wehrmachtu, a która zajmowała ważny, strategiczny rejon, wymagało czegoś zupełnie przeciwnego – chłodnej głowy, nieszablonowego myślenia i wyrafinowanych manewrów. Rómmel co prawda względnie nieźle poradził sobie podczas bitwy granicznej, ale potem górę wzięły jego najgorsze cechy charakteru – słaba determinacja (a może raczej brak odwagi osobistej) i próżność. Już pierwszy atak niemieckich bombowców na jego stanowisko dowodzenia sprawił, że porzucił swe wykrwawiające się wojska i uciekł do Warszawy, co spowodowało utratę łączności z jednostkami i chaos organizacyjny. W stolicy na tchórzliwego generała czekała… nominacja na stanowisko dowódcy armii „Warszawa”! Podczas obrony miasta bardziej szkodził, niż pomagał, na całe szczęście prawdziwy dowódca garnizonu gen. Walerian Czuma jakoś dał sobie radę z puszącym się kabotynem. Rozbite oddziały armii „Łódź” uratował od całkowitej klęski gen. bryg. Wiktor Thommée, który tocząc zacięte boje, doprowadził je do twierdzy w Modlinie. Rómmel nie udzielił pomocy zarówno jemu, jak i armiom „Poznań” i „Pomorze”, przebijającym się do stolicy po bitwie nad Bzurą.
Rómmel wykazał się tylko w jednej kwestii – spisując po wojnie charakterystykę gen. Stefana Dęba-Biernackiego, chyba najgorszego dowódcy we wrześniu 1939 r. Jedynego, który za swoją postawę został zdegradowany do stopnia szeregowca, choć z pewnością był to zbyt niski wymiar kary; powinien raczej na wiele lat trafić do więzienia. Co prawda opinia Rómmla jest z gatunku „przyganiał kocioł garnkowi”, ale nie sposób odmówić jej trafności: „Pewny siebie i swoich »doświadczeń«, zarozumiały, nie uznający żadnych nowych technicznych osiągnięć na Zachodzie, które nawet wyśmiewał i którymi pogardzał. (…) Generał bardzo nie lubiany w wojsku, nierówny w stosunkach służbowych i nietaktowny. (…) Warchoł na dużą skalę! Druga wojna światowa pokazała, że swoją odwodową, najsilniejszą armię »Prusy« zmarnował i zniszczył w ciągu jednej doby, bo tak nią dowodził, że pomieszał wszystko, wprowadzając chaos i dezorganizację u wszystkich dowódców i w ich oddziałach – a potem zwalił całą winę na swoich żołnierzy, którzy według zdania wypowiedzianego wobec Marszałka Śmigłego, »nie chcieli się bić«. Typ ujemny pod każdym [względem], wykorzystujący swoje stanowisko dla własnych korzyści materialnych”.
 I jeszcze Paweł Wieczorkiewicz: „Oburzenie budzi powierzenie w kolejnej fazie działań kluczowego stanowiska dowódcy Frontu Północnego skompromitowanemu doszczętnie jako dowódca i oficer w początkowym etapie wojny gen. Dębowi-Biernackiemu. (…) Pod Tomaszowem, gdy jego chaotyczne dowodzenie doprowadziło do kryzysu tej może najważniejszej w całej kampanii bitwy, przebrawszy się w cywilne ubranie, ponownie zbiegł z pola walki, dając dowód nie tylko braku kompetencji wojskowych, ale i haniebnego tchórzostwa. Jego podkomendny, gen. Rudolf Dreszer, bez ogródek nazwał go w meldunku do Rydza »przestępcą wojennym«”.
Właściwy człowiek na niewłaściwym miejscu
Kolejnym błędem Śmigłego-Rydza była nominacja gen. dywizji Tadeusza Kutrzeby na dowódcę armii „Poznań”. Bynajmniej nie dlatego, że Kutrzeba był oficerskim beztalenciem. Wprost przeciwnie, był to bardzo zdolny sztabowiec, co udowodnił jeszcze podczas wojny z bolszewikami w 1920 r. I zapewne lepiej przysłużyłby się ojczyźnie, opracowując cele strategiczne dla polskich armii, niż dowodząc na polu bitwy. Jeden z jego podkomendnych, gen. bryg. dr Roman Abraham, napisał, że „jego wartości dowódcze umniejszała wysoka kultura osobista i zbyt daleko posunięte poczucie koleżeństwa, co powodowało brak żołnierskiej bezwzględności w zdecydowanym wymuszaniu powziętych decyzji. Raczej dyskutował i uzgadniał działania niż rozkazywał”. Zemściło się to na polu bitwy nad Bzurą, kiedy to gen. Kutrzeba nie potrafił dostatecznie skoordynować działań wszystkich podległych mu jednostek i skontrolować, czy jego plan, zresztą bardzo dobry i odważny, jest właściwie realizowany. W szczególności dotyczyło to oddziałów armii „Pomorze”, fatalnie dowodzonych przez załamanego psychicznie i siejącego defetyzm gen. dyw. Władysława Bortnowskiego. Mimo że nie ustrzegł się błędów, gen. Kutrzeba, autor jedynego polskiego zwrotu zaczepnego w całej kampanii wrześniowej, to jednak jeden z nielicznych pozytywnych bohaterów tej smutnej wojennej historii.
 Wspomniany wyżej gen. Bortnowski jest na biegunie przeciwnym. Ponoć był zdolnym oficerem, szykowano go nawet na następcę marszałka Śmigłego-Rydza. Cóż jednak po talentach wojskowych, skoro ma się słabą psychikę. W czasie pokoju można to jeszcze jakoś zamaskować, ale w ogniu walk wszystkie słabości charakteru szybko zostają obnażone. I tak też stało się w przypadku gen. Bortnowskiego. Podległe mu dywizje ze względów politycznych zostały rozmieszczone w tzw. korytarzu pomorskim w tak niefortunny sposób, że niemal z góry skazywało je to na porażkę w sytuacji ofensywy niemieckiej. Bortnowski zdawał sobie sprawę z nierealności założeń sztabowców i jeszcze przed 1 września usilnie starał się przekonać naczelnego wodza do znacznie sensowniejszej koncepcji wycofania armii „Pomorze” na przedmoście bydgoskie. Oczywiście Śmigły-Rydz odmówił. Po klęsce w bitwie w Borach Tucholskich Bortnowski przeżył wstrząs psychiczny, z którego nie otrząsnął się już do końca kampanii.
Z armią „Pomorze” miała współdziałać armia „Modlin”, która obsadzała jeden z najważniejszych strategicznie odcinków obrony – południową granicę z Prusami, od której było jedynie 120 km do Warszawy. Rolę dowódcy powierzono gen. bryg. Emilowi Przedrzymirskiemu-Krukowiczowi, oficerowi o co najwyżej dostatecznych umiejętnościach i wątpliwej determinacji w działaniu. Już pierwszy kryzys w nocy z 3 na 4 września 1939 r. sprawił, że Przedrzymirski i jego sztab spanikowali, wydając wzajemnie wykluczające się rozkazy.
Jeszcze gorzej było na skrajnym prawym skrzydle polskiej armii, gdzie wysiłek i poświęcenie żołnierzy oraz oficerów (np. podczas obrony linii Wizny) dość silnego zgrupowania, jakim była Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew”, zostały zmarnowane przez jej nieudolnego dowódcę – gen. bryg. Czesława Młota-Fijałkowskiego. Nadawał się on co najwyżej na dowódcę dywizji, a nie dużego związku armijnego. Gdy jego ukochana 18. DP została rozbita, podobnie jak Bortnowski załamał się nerwowo i do końca walk nie wykazał najmniejszej inicjatywy. Jeśli naprzeciwko gen. Heinza Guderiana, jednego z najzdolniejszych dowódców Wehrmachtu, stawialiśmy takiego przeciętniaka, wynik starcia był z góry przesądzony.
Wielka (i udana) improwizacja
W trakcie walk polskie dowództwo ad hoc organizowało nowe związki operacyjne, które miały zastąpić rozbite armie. Jednym z najważniejszych była armia „Lublin”, utworzona 4 września, której zadaniem była obrona rejonu środkowej Wisły. Na jej dowódcę mianowano kolejnego legionistę, gen. dyw. Tadeusza Piskora. Mimo słabości naprędce formowanej armii prowadzona do boju przez gen. Piskora dość skutecznie powstrzymywała w dniach 9–12 września niemieckie próby sforsowania rzeki. Potem było już gorzej – błędy taktyczne, zbytni optymizm przy słabym rozpoznaniu i zła organizacja systemu dowodzenia sprawiły, że podległe mu wojska (wzmocnione dodatkowo resztkami armii „Kraków”), zostały pod Tomaszowem Lubelskim okrążone i zmuszone do kapitulacji. Gen. Piskor nie miał się więc ani zbytnio czym pochwalić, ani nie musiał się za bardzo wstydzić.
 Na zdecydowane wyróżnienie zasługuje natomiast gen. bryg. Franciszek Kleeberg, obok gen. Szyllinga i gen. Sosnkowskiego najwybitniejszy dowódca polski w wojnie 1939 r. Z cofających się jednostek z innych zgrupowań oraz oddziałów zapasowych stworzył Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie”, którą dodatkowo umiejętnie wsparł Flotyllą Pińską. Wykazał się: inicjatywą, odwagą, determinacją, rozmachem, uważnym planowaniem i skutecznym dowodzeniem na polu bitwy. Świetnie manewrował i zmuszał przeciwnika do przyjęcia walki w niekorzystnym położeniu. W rezultacie zablokował na długi czas operacje niemieckiego XIX Korpusu Armijnego, skutecznie opóźniał działania wojsk sowieckich, by ostatecznie pod Kockiem w dniach 2–5 października stoczyć ostatnią bitwę kampanii. Bitwę taktycznie wygraną – polskie oddziały skapitulowały jedynie ze względu na brak amunicji. Wojska SGO „Polesie”, choć w znacznym stopniu improwizowane, do końca działań zachowały wysokie morale. „Przykład gen. Kleeberga i SGO »Polesie« oraz Armii »Łódź« po przejęciu dowodzenia przez gen. Thommée potwierdza tezę, że jakość dowodzenia miała znaczne przełożenie na postawę moralną podległych wojsk” (Daniel Koreś i Juliusz S. Tym, „Ranking dowódców kampanii wrześniowej”).
Bohaterstwo i nieudolność
Pomijając kwestie polityczne, do klęski w wojnie obronnej w 1939 r. doprowadziły przede wszystkim zbyt duża dysproporcja w wyposażeniu armii w nowoczesne środki walki (dotyczy to głównie lotnictwa) oraz chaos i nadmierna ilość błędów w dowodzeniu na poziomie operacyjnym. Oczywiście przypadki dezercji, załamania nerwowego czy niskich umiejętności żołnierskich występowały na każdym szczeblu, od szeregowca po generała, zresztą tak samo jak przypadki bohaterstwa i poświęcenia. Ale to od najwyższych dowódców możemy wymagać więcej. To oni powinni patrzeć poza horyzont, wykazać się inteligencją i dobrym planowaniem, dawać przykład determinacji i męstwa, prowadzić swoich podkomendnych do zwycięstwa lub przynajmniej przegrać z twarzą i zminimalizować straty.
Za podsumowanie naszych rozważań niech posłuży pewna smutna historia z początku wojny. 7 września gen. Wiktor Thommée wysłał do sztabu armii „Łódź” w Julianowie mjr. dypl. Cezarego Niewęgłowskiego. Ten na miejscu znalazł jedynie ślady pospiesznego wyjazdu (w zasadzie panicznej ucieczki) i był tak wstrząśnięty tym ewidentnym zaniedbaniem obowiązków przez gen. Juliusza Rómmla i jego sztab, że po złożeniu meldunku gen. Thomméemu odebrał sobie życie! W liście pożegnalnym skreślił znamienne słowa: „(…) Byłem żołnierzem z zamiłowania, nie dla kawałka chleba, byłem patriotą, może gwałtownym w swej ambicji, ale szczerym. Wierzyłem w swych wodzów, ale głęboko się zawiodłem. Przegranie wojny w pięć dni przez państwo o 34 mln ludzi – to klęska nie wojenna, lecz moralna. [...] Wykazała naszą nieudolność organizacyjną, brak przewidywania, a przy tym pyszałkowatość i bezdenną pewność siebie u różnych »wielkich« ludzi. To mnie załamało, gdyż ten zamęt i chaos, jaki zapanował, sprowadza na nas upokorzenia nie do zniesienia. Przez te kilka dni byłem na froncie świadkiem bohaterstwa i waleczności naszego żołnierza i nieudolności dowódców”. "

piątek, 26 maja 2023

800 plus, czyli jak nas wybierzecie, to wam zaplacimy

 800 plus, czyli jak nas wybierzecie, to wam zaplacimy
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2213792,1,800-plus-czyli-jak-nas-wybierzecie-to-wam-zaplacimy.read
"Jeszcze rok temu prezes PiS mówił tak: „700 plus to posunięcie proinflacyjne. Ale to nie oznacza, że zaniechamy pomocy dla rodzin. Trzeba najpierw zdusić inflację”. Cóż, jak mawiał Lec, łatwiej kręcić katarynkę niż melodię.

Alexis de Tocqueville, francuski myśliciel polityczny, autor słynnej książki „O demokracji w Ameryce” (1835–40; wyd. polskie 1976), napisał: „Demokracja skończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że może przekupić ludzi za ich własne pieniądze”. Wielokrotnie cytowałem ten fragment w moich felietonach, ale nigdy nie było lepszego kontekstu niż zapowiedź waloryzacji świadczenia 500 plus do 800 plus.

Pan Morawiecki tak to skomentował: „Jest jeden warunek, aby to realizować – to kontynuacja rządów PiS, najbardziej prorodzinnego obozu politycznego w historii III Rzeczpospolitej, i wierzę, że to zostanie dostrzeżone”. To wyjątkowo szczere wyznanie, że jeśli nas wybierzecie, to za to zapłacimy.

Żeby rzecz wyglądała bardziej wzniośle, premier wyjawił: „Dokonaliśmy w polityce rodzinnej rewolucji kopernikańskiej. Ten przewrót kopernikański będziemy kontynuować”. To ładnie brzmi z uwagi na trwający Rok Kopernikański (wypada 550. rocznica urodzin wielkiego astronoma). Mamy też jego godnego następcę, mianowicie p. Glapińskiego, najlepszego (jak sam twierdzi) z prezesów banków centralnych na naszej planecie, a może i w całym kosmosie, twórcę odwróconego prawa Greshama-Kopernika. Wersja oryginalna stwierdzała, że pieniądz gorszy (np. monety z brązu) wypiera pieniądz lepszy (np. monety ze złota), natomiast prawo Glapińskiego głosi, że pieniądz lepszy (np. złoty) wypiera pieniądz gorszy (np. euro). Zapewne zostanie ono wykorzystane do pokrycia waloryzacji 500 plus (24 mld), bo uzasadnia np. drukowanie pieniędzy (im więcej złotówek, tym mniej euro, a więc wszystko gra).
Nie obyło się przy tym bez prodemokratycznego uzasadnienia. Najtrafniej rzecz ujął p. Soboń, zasłużony wędrowiec po rządowych stanowiskach. Gdy został zapytany, czy nie lepiej byłoby wprowadzić jakieś kryterium dochodowe przy przyznawaniu 500 plus, odpowiedział (tj. przysobonił): „nie odbierze się najbogatszym, bo to program powszechny, jestem zwolennikiem szerokiego wachlarza”.

I tak wygląda dobrozmienna demokracja w działaniu. Niech wszyscy się bogacą, ale bogaci, zwłaszcza „my”, bardziej. To znakomicie uzasadnia wachlarz tak szeroki, że obejmuje willowanie plus, np. zakup drogich działek po cenach preferencyjnych, kolekcjonowanie obligacji skarbowych przez państwowych notabli, lewy etat dla rodziny itd. De Tocqueville miałby wyjątkowo obszerny materiał dla swych uwag o końcu demokracji, gdyby żył w obecnej Polsce.
Początkowo zatytułowałem niniejszy felieton taką formułą: „Bańki mydlane z dobrozmiennego ula”. PiS wybrał sobie warszawskie hale produkcyjne telewizji Polsat, stacji, której programy informacyjne coraz częściej przypominają TVP(Dez)Info, na przedwyborczą pasiekę. W samej rzeczy dni 13–14 maja miały stanowić „weekend ważnych rozmów – ul programowy Prawa i Sprawiedliwości”. Jak to ujął p. Poręba, europoseł i szef sztabu wyborczego PiS: „po wielu miesiącach spotkań i dyskusji z Polakami PiS robi kolejny programowy krok. (...) Nazwa konwencji, czyli Programowy UL Prawa i Sprawiedliwości, nie jest przypadkowa. Z badań socjologicznych wynika, że jedną z głównych zalet PiS w oczach Polaków jest pracowitość. Sądzi tak również wielu wyborców opozycji. Dlatego w najbliższy weekend czeka nas intensywna praca w Ulu”.
Nie wiem, na jakie sondaże powołuje się p. Poręba, ale nie mam wątpliwości, że PiS ciężko pracuje. W Ulu (z trzech pisowni, mianowicie ul, Ul i UL, wybieram tę środkową, niewątpliwie kompromisową) pojawił się p. Sławomir Szmal, były bramkarz reprezentacji Polski w piłce ręcznej, czyli szczypiorniaku. Być może jego nazwisko symbolizuje wyjątkowo ciężką pracę dobrozmieńców w zakresie willowania plus, np. (uzupełniając wcześniej podane przykłady) w związku z urządzaniem apartamentu p. Jojo Brudzińskiego w Warszawie. Już kilka lat temu akronim PiS był dekodowany jako „Pycha i Szmal”. Wygląda na to, że drugi człon tej nazwy znalazł symboliczny wyraz w postaci szczypiornisty w Ulu, mającego pomóc w produkcji programowego miodu pod przewodnictwem Jego Ekscelencji.

Samo wydarzenie zyskało rangę wyjątkowego, o czym świadczy liczna ochrona towarzysząca p. Kaczyńskiemu i spore siły policyjne czające się w pobliskim (w stosunku do pasieki) zagajniku. Słusznie, bo licho nie śpi i najwyższa czujność jest pożądana, gdy rozmaite obiekty peregrynują nad polską przestrzeń powietrzną i nie zawsze znajdzie się kobieta identyfikująca upadłe rakiety w czasie przejażdżki konnej. Tak czy inaczej, zabezpieczenie pracy w programowym Ulu musiało kosztować sporo szmalu, ale na godziwe cele nie warto skąpić. W przeciwieństwie np. do wydatków na zarobki w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.
Jak Kaczyński naprawił demokrację

Programowe konwencje wyborcze partii politycznych są po to, aby przekonać społeczeństwo do głosowania na dane stronnictwo. W czasach PRL nie było z tym problemu z powodu braku wyborów na rzecz głosowania, w których przewodnia siła narodu uzyskiwała ok. 95 proc. poparcia. Niemniej nawet wtedy dbano o pozory, że partia sprawująca kierowniczą rolę chce przekonać obywateli do głosowania na nią. Trąbiono więc o dotychczasowych sukcesach (zwłaszcza w porównaniu z okresem międzywojennym), przewagach wobec Zachodu, symbolizowanym przez niemiecki rewizjonizm, i roztaczano wizję przyszłej szczęśliwości, o ile tylko dotychczasowa linia (władza) będzie kontynuowana.

Stałym elementem propagandowym rozmaitych politycznych konwentykli czasów słusznie minionych były opowiadania o wzmacnianiu demokracji socjalistycznej i obronie suwerenności.

Pół wieku później Prezes the Best opowiada: „My doprowadziliśmy, użyję tutaj słów łagodnych, do naprawy naszej demokracji, bo demokracja to rządy narodu, obywateli, kiedyś zawsze używało się określenia »rządy ludu«. Otóż ich istotą jest wyłanianie władzy w procesie wyborczym, który ma charakter konkurencyjny, przy czym to jest konkurencja wolna, tzn. poza pewnymi marginesami wszyscy mają prawo w tym uczestniczyć, mówię tu zarówno o obywatelach, jak i organizacjach, na ogół są to partie polityczne”.
Narzędzia tej naprawy w postaci Pegasusa, inwigilacji w hotelach czy ograniczania praw wyborczych tam, gdzie tzw. dobrej zmianie nie wiedzie się najlepiej, są widocznym znakiem, że p. Kaczyński użył łagodnych słów w swoim gaworzeniu o naprawie demokracji.
Komu Morawiecki bije brawo

Najważniejsze w propagandzie przedwyborczej są sprawy ekonomiczne. W czasach gierkowskich symbolem rozwoju Polski była Huta Katowice. Gdy Gierek otwierał kolejny Zjazd PZPR (to było wydarzenie ważniejsze niż jakaś tam konwencja przedwyborcza, ale też nakierowane na uzasadnienie sukcesu przy głosowaniu), stało się to w dniu, gdy można było z dumą zakomunikować, że ruszył pierwszy wielki piec w rzeczonej inwestycji.

Waloryzację 500 plus zapowiedział Jego Ekscelencja, bo któż mógłby to lepiej uczynić, ale dalsze hasła typu „aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej” zostały zgłoszone przez p. Morawieckiego. Oto jego projekt: (1) mniejszy ZUS dla małych firm; (2) obniżka CIT dla małych i średnich firm do 9 proc.; (3) wyprawka w wysokości 300 zł dla uczniów; (4) 23 mld zł na program dla seniorów Dostępność plus; (5) 5 mld zł na stworzenie nowego funduszu dróg lokalnych.
Pan Duda, inny plenipotent Prezesa the Best, dodał do tego postulat (6) – zapewnienie pomocy niepełnosprawnym, i tak sprawę skonkludował: „będzie »szóstka Morawieckiego«, która zostanie z powodzeniem zrealizowana dla dobra Rzeczypospolitej, dla polskiego społeczeństwa, dla nas wszystkich”. Godne uwagi jest to, że p. Morawiecki nagle stał się bohaterem tzw. dobrej zmiany. Sam p. Kaczyński wołał w Ulu, że imię Mateusz od razu kojarzy się z realizacją programu PiS, i stwierdził: „ktoś, kogo los nie oszczędzał w ostatnich latach: premier na trudny czas – Mateusz Morawiecki. (...) Kolejny polityk jednoczący Polskę pod biało-czerwonym sztandarem”.

Wprawdzie p. Mateusz (na razie nie „Mateusz, Mateusz i jeszcze raz Mateusz”; ta formuła jest obecnie zarezerwowana dla p. Antoniego) był w Belinie w trakcie pierwszego dnia Ula. Ale gdyby nie to, „na pewno siedziałby w pierwszym rzędzie i bił brawo. Oczywiście państwu. Nie mnie”. Pan Prezes raczył żartować. To jasne, że p. Mateusz biłby brawo Jego Ekscelencji, po prawdzie także i sobie, skoro państwo to „my”.
Wyrwać Polaków, Unię przegonić

Pomijając ceremonialne detale, Prezes the Best znalazł to, o czym zapewniał Gierek, mianowicie że PiS naprawił demokrację i skutecznie walczy z biedą. To pierwsze było równie zdawkowe („przywróciliśmy sens demokracji”), jak naprawa demokracji socjalistycznej, ale drugie (równoważne trosce o sprawy gospodarcze) dominowało w oracji Jego Ekscelencji. I tak: „Musimy stworzyć tutaj podstawy do wielkiego inwestowania. Stąd ta propozycja, by powstała jedna, wielka strefa ekonomiczna dla inwestycji zagranicznych. Żeby cała Polska była taką strefą. (...) Chcemy iść w dalszym ciągu tą samą drogą szybkiego rozwoju, doganiania najbogatszych państw UE, budowania dobrobytu na poziomie tego, który został osiągnięty w tych zamożnych państwach. (...) Musimy przede wszystkim doprowadzić do tego, żeby nasza gospodarka zaczęła się bardziej niż dotychczas rozwijać w oparciu o postęp technologiczny. Postęp, który przynosi dzisiejsza niezwykle rozwinięta technika. Ta technika jest dziś w Polsce. Bo mamy tutaj wiele osiągnięć i musimy do nich sięgać”.
Pan Mateusz temu basował: „Chcemy dogonić, a nawet przegonić najlepszych. Przegoniliśmy już pod względem zarobków Portugalię i Grecję. Gonimy Hiszpanię i Francję. A przegonimy także Niemcy – szybciej, niż się komentatorom wydaje”.

Te oświadczenia dorównują niegdysiejszej propagandzie sukcesu. Nic dziwnego, że dobrozmienna TVP niemal bez przerwy popularyzowała te zapowiedzi, aranżując rozmowy ze strażakami, rolnikami, robotnikami, samorządowcami, studentami itd., którzy (które) solennie zapewniali(ły), że nigdy im nie było tak dobrze jak w okresie ośmiu lat tzw. dobrej zmiany.

Prezes the Best jasno określił strategię: „Z tym naszym przekazem musimy dotrzeć do milionów Polaków, bo naprawdę istnieje w naszym kraju ta rzeczywistość urojona, już powiem wprost, TVN-owska. Ze sfery tej rzeczywistości niektórzy ludzie przeżywają, jakby była rzeczywistością naprawdę. Musimy jeszcze wielu Polaków wyrwać, wtedy nasze zwycięstwo będzie naprawdę zdecydowane i pójdziemy do przodu”. Podobnie mówiono o „urojeniach” audycji emitowanych w Radiu Wolna Europa i wyrwaniu mas pracujących miast i wsi ze szponów imperialistycznej propagandy.
Będzie drugi Budapeszt

A jak to było z waloryzacją 500 plus jeszcze parę miesięcy temu? Gdy p. Petru przypuścił, że PiS użyje tej karty w propagandzie przedwyborczej, p. Maląg, ministerka rodziny i polityki społecznej, wyjaśniła: „Nie pracujemy nad waloryzacją 500 plus. Ryszard Petru wie lepiej, co planuje PiS? Dla nas liczy się kompleksowe wsparcie dla rodzin. Na ten moment nie pracujemy nad zmianami”.

Ciekawe, że p. Petru, bytujący gdzieś na marginesach polityki, jednak wiedział lepiej, co planuje PiS, od czołowej dobrozmiennej aktywistki od polityki społecznej.

Jest jednak coś na usprawiedliwienie p. Marlenki, mianowicie stanowisko Jego Ekscelencji z czerwca 2022 r. Gadał wtedy tak: „700 plus to właśnie posunięcie proinflacyjne. Nie sądzę, żeby było. Ale to nie oznacza, że my zaniechamy pomocy dla rodzin. Trzeba najpierw zdusić inflację”.
Inflacja nie została zduszona, ciągle jest jedną z najwyższych w Europie i efektywnie gonimy Węgry, co chyba oznacza, że w Warszawie rychło będziemy mieli Budapeszt, co od dawna stanowi marzenie p. Kaczyńskiego. Wszelako Jego Ekscelencja zmienił zdanie w sprawie waloryzacji i teraz 800 plus (i inne słodkości z dobrozmiennego Ula) już, jego zdaniem (i wiernych mu akolitom), nie jest proinflacyjna. Ciekawa arytmetyka, bo inflacja nadal oscyluje koło 15 proc., więc nie zmieniła się od roku, p. Glapiński prognozuje jednocyfrową na koniec 2023, ale chyba tylko dzięki wspomnianemu odwrotnemu prawu Greshama-Kopernika, p. Morawiecki nie jest wprawdzie takim optymistą jak szef NBP i liczy na 12,2 proc., chociaż nie bardzo wiadomo, na jakiej podstawie.

Jakby nie było, inflacja ma spaść najwyżej o 2,8 proc., stawka 500 plus wzrasta o ponad 50 proc. i to ponoć nie jest działanie proinflacyjne. Prezes the Best wyjaśnił przy tym: „kontynuujemy i rozwijamy. (...) Od nowego roku 500 plus to będzie ciągle nazwa (...), ale suma będzie już inna: 800 plus”. Sprytne, bo jakby inflacja wzrosła z powodu 800 plus, powie się, że wprawdzie nazwa inna, ale kwota ta sama. Cóż, jak mawiał Lec, łatwiej kręcić katarynkę niż melodię, zwłaszcza w dobrozmiennym Ulu.
To by trzeba było zmienić budżet...

Koalicja Obywatelska spłatała dobrozmieńcom psikusa, bo wniosła projekt waloryzacji 500 plus do 800 plus już od 1 czerwca 2023 r., a nie od 1 stycznia 2024. Pan Mateusz dostał niejakiego szału, nazwał p. Tuska oszustem (ciekawy kalambur u Handlarza Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym, zwłaszcza w świetle jego bajdurzeń o krystalicznie czystych interesach w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju) i zagrzmiał: „Nie gramy do muzyki, którą gra Tusk, bo inaczej byśmy dawno zbankrutowali. (...) Nasze propozycje są bardzo konkretne, mamy rozpisany nasz program między konwencją, która właśnie się zakończyła, a wrześniową; mamy sekwencję bardzo precyzyjnych propozycji”.

Z odsieczą pospieszył p. Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałek Sejmu, gardłujący, że dyskusja na temat projektu KO przypomina rozmowę ze ścianą. Prowadząca rozmowę zauważyła, że to raczej p. Terlecki przypomina ścianę, ponieważ unika odpowiedzi na proste pytanie. A p. Kaczyński dodał: „To jest po prostu całkowicie niepoważne, niemożliwe do przeprowadzenia. Ja nie ukrywam, że niewysoko oceniam kwalifikacje pana Tuska jako premiera, ale nie aż tak nisko, żeby on nie wiedział, że w ciągu dwóch tygodni zmienić budżetu – bo to by trzeba zmienić budżet, zapewnić nowe środki dla tego budżetu i dokonać wielu innych zmian, które są potrzebne, żeby to zaczęło działać – to jest przedsięwzięcie po prostu niewykonalne”.

Chyba stracił pamięć (o kompetencjach nawet nie warto wspominać), ponieważ budżet był sześciokrotnie nowelizowany w latach 2015–21, przy czym w trzech przypadkach od uchwalenia przez Sejm do podpisu p. Dudy upłynęło mniej niż 30 dni. To dlaczego nie można by znowelizować tegorocznej ustawy budżetowej na tak szczytny cel jak pomoc polskim rodzinom, zważywszy że chodziłoby o niewielki procent finansów państwa?

Sprawa natychmiast się wyjaśnia, jeśli wziąć pod uwagę korupcyjny sens operacji ukrywanej pod nazwą „programowy Ul”. Do spraw tych wrócę za tydzień. Okaże się, że stan państwa sprokurowany przez tzw. dobrą zmianę pozostaje w zasadniczym kontraście z obiecywanymi fruktami szóstki Morawieckiego i zapewnieniami, że rozwijamy się najszybciej w Europie."