niedziela, 30 sierpnia 2020

PiS w butach Platformy

 PiS w butach Platformy

https://www.salon24.pl/u/okop/1073198,pis-w-butach-platformy
"Wśród ludzi, którzy głosowali na Prawo i Sprawiedliwość,  zdarzają się także głosy przestrzegające: my głosowaliśmy na was, ale na Boga – nie wchodźcie w buty Platformy, bo to jest najważniejsze. Nie wchodźcie w buty Platformy, bo to was zgubi. Przestrzegają  przed czymś, co można nazywać ogólnie pychą, zadufaniem w sobie, nonszalancją czy pokazywaniem, że to my jesteśmy "tą władzą” i basta. Jeżeli jest prawdą, że Kamila Andruszkiewicz, żona wiceministra cyfryzacji, została mianowana prezesem jednoosobowego zarządu państwowej Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu, gdzie roczne wynagrodzenie zarządu wynosi 175 tys zł, to mamy do czynienia nie z jedną parą butów, ale całym sklepem obuwia. W dodatku takim, w którym głosy przestrogi giną w czeluściach półek i są ledwo słyszalne gdzieś w kątach zaplecza.

Mimo, że od lat jestem zwolennikiem PiS, nie jestem ślepym i bezkrytycznym wyznawcą  "jedynie słusznej" polityki made in Nowogrodzka. Wystrzegam się też politycznych przepowiedni, chociaż - jak dotąd - ważąc fakty, dosyć trafnie przewiduję konsekwencje bieżących wydarzeń politycznych. Nietrafionymi analizami wybrukowane jest piekło politycznych przepowiedni, a zapowiedzi kolejnych przełomów, ostatecznych klęsk i nieodwołalnych upadków złośliwie wypominane są każdemu domorosłemu futurologowi. Niemniej jednak takie analizy warto robić z dużym wyprzedzeniem: ryzyko nietrafienia z polityczną prognozą jest dość wysokie, ale tym większa za owe ryzyko premia. Cóż nam bowiem po prognozach, które spełniają się w momencie ich wypowiadania? Wtedy przestają być przecież prognozami przyszłości, a stają się zwykłym opisem tego, co jest. Nie będę po raz kolejny przynudzać o tradycyjnych już pretensjach do PiS w kwestiach komunikacji społecznej, żenująco słabej TVP pod wodzą sabotażysty Kurskiego, czy nadmiernej wyrozumiałości rządzących wobec jawnych prób destrukcji państwa, bo to głos wołającego na puszczy - pora spojrzeć na partię Jarosława Kaczyńskiego z punktu widzenie świadomego wyborcy, który od  wyborów 2019 widzi postępujący regres całej Zjednoczonej Prawicy.

Jawi się bowiem dziś PiS, a przykład pani Kamili Andruszkiewicz tylko mnie w tym utwierdza, jako partia, która nie tylko sama weszła w buty PO z 2014 roku, ale której te buty zdają się jak najbardziej pasować. Tak jak Platforma zdziwiona była brakiem wdzięczności ludu za najdroższe w świecie stadiony i autostrady, tak PiS dzisiaj dziwi się, że lud nie jest dostatecznie wdzięczny za 500+. Euforii nie było po wyborach 2019 , bo spodziewano się jeżeli nie większości konstytucyjnej, to przynajmniej solidnej wygranej. Tymczasem byle Gowin może wywrócić łajbę "kapitana" Kaczyńskiego - coraz bardziej zresztą dryfującą, niż podążającą jakimś określonym kursem. Dziwna kampania pozostawionego samemu sobie Andrzejowi Dudzie, pokazała, że okrągłe slogany o jedności bloku ZP dla działań pro-polskich i pro-społecznych, to takie same "prawdy", jak nieudolne maskowanie słabości opozycji, w ustach polityków PO. Platforma była kiedyś święcie przekonana, że zaspokajając część infrastrukturalnych aspiracji Polaków, może już tylko zając się administrowaniem - dziś PiS, po kilku mocnych ruchach socjalnych nagle uznaje, że wszystko, co najważniejsze się już udało. I teraz wystarczy tylko nową, sprawiedliwszą i bardziej dostatnią Polską zarządzać. Co prawda, coś tam słychać o "ofensywie programowej" na jesień - ale nie czarujmy się: jakiś nowy proch trudno będzie wymyślić, zwłaszcza w dobie po gospodarczym lockdownie.

Coraz bardziej zatem PiS przypomina schyłkową Platformę z roku 2014. Po klęsce Mieszkania+ oraz zawieszonej (?), nieudolnie robionej reformie sądów coraz bardziej widać, że, tak jak PO kilka lat temu, tak teraz PiS nie za bardzo ma pomysł na siebie samego. Co jednak najważniejsze, coraz bardziej widoczna jest rosnącą nadzieja wyborców totalnej opozycji oraz – co dla PiS najgorsze – zniechęcenie i zawód u wyborców prawicy. To nie tak miało wyglądać: miało być chwytanie wrogów za gardło, a jest wręcz śmiesznie i groteskowo - vide zachowanie przestraszonej i grzeczniutkiej policji na zadymach bojówek lgbt. O nieporadności prokuratury wobec funkcyjnych PO i licznych afer z czasów rządu Tuska, nie chce mi się pisać. Tak normalne państwo nie działa. Mimo przejęcia przez PiS parlamentu, Trybunału Konstytucyjnego, prokuratury i prezesów sądów, nikt z owej skorumpowanej PO jakoś nie poszedł siedzieć. Zatem dla prawicowego elektoratu, PiS z partii nadającej ton polityce staje się już tylko mniejszym złem i partią gardłujących nieudaczników, którzy nie tylko sądów, UE, czy Tuska nie potrafią załatwić, ale nawet doprowadzić do końca tak prostej sprawy jak dekomunizacja ulic.
Tak samo jak Platforma po odejściu Tuska kompletnie utraciła moc nadawanie tonu medialnej narracji, tak teraz PiS od kilku miesięcy jest wciąż w medialnej defensywie i wciąż się musi tłumaczyć. Ale tłumaczenia i tak są mętne i mało jednoznaczne - tak samo też jak Platforma w ostatnim roku rządów – zamiast uczciwie wyjaśniać własne afery – wekslowała temat na afery PiS-u, za które nijak nie potrafiła nikogo ukarać, tak teraz cała narracja PiS i telewizji Kurskiego opiera się głównie o platformerskich grzechach sprzed lat. Ukarano tak naprawdę Bogu ducha winnego Kuchcińskiego, tymczasem chętnie usłyszałbym o tym, co za uszami ma Szumowski i - choćby - po co państwu Fundacja Agencji Rozwoju Przemysłu z panią Andruszkiewicz na czele. Niestety - Z TVP Info się nie dowiem, a TVN - nie wierzę.

Na koniec zostawiłem sobie dosyć kontrowersyjną tezę: czas Jarosława Kaczyńskiego minął. Jarosław Kaczyński nie widzi bowiem "oczywistych oczywistości", zatem  zamiast zająć się zmianą wizerunku partii i porządkowaniem szeregów – za pomocą Sasina –  zajął się wycinaniem z gospodarki ludzi Zbigniewa Ziobry. Kurski zajął  się "wycinką" medialną i mamy to, czego za wszelką cenę należało unikać. Nie ma co kryć, że polityka w umyśle szefa PiS, to walka o kontrolę nad własnym obozem i własną partią, co zawsze było ważniejsza od jakichkolwiek wyzwań związanych z ekonomią, polityką zagraniczną czy faktycznym reformowaniem państwa, które polega na naprawie instytucji, a nie na zastępowaniu w fatalnie działających instytucjach "nieswoich ludzi” ludźmi "swoimi”. Po to tylko, by uzyskać złudne poczucie absolutnej osobistej kontroli nad państwem, podczas gdy w rzeczywistości "wola polityczna” anachronicznego już chyba przywódcy, grzęźnie w sieci klientelizmu. Klientelizmu, z którym Kaczyński całe życie walczył i go nienawidził. Nie ulega wątpliwości, że Kaczyński jest jedynym w Polsce politykiem, który na to miano zasługuje. Ale za bardzo wszystko polityzuje. Wyraźnie widzimy, że wola polityczna stoi w hierarchii przed prawem i procedurami. Z tego wynika pogarda dla procedur, zabójcza dla polskiej demokracji i polityki. Dzisiaj jednym z najważniejszych pytań jest to, jaką on ma wizję polityki i czy jest to wizja na najbliższe przynajmniej lata.

Obawiam się, ze nie - współcześnie władza w sensie jej sprawowania jest rozmyta, trzeba umieć się poruszać w rozmaitych nowych strukturach instytucjonalnych. Kaczyński nie potrafi się w tym poruszać, to geniusz jednej szachownicy. Jeżeli - jak wróbelki ćwierkają - Ziobro powoli przymierza się pójść "na swoje", co przy wsparciu Dudy, który - znów wróbelki - ma Nowogrodzkiej ( i Kurskiego) serdecznie dosyć, to jest szansa na PiS w wersji 2.0, co wydaje się być jedyną szansą na utrzymanie faktycznie "dobrej zmiany" i wyjście z dosyć ponurego sklepu z obuwiem. Inaczej wybory 2023 będą kuriozalne,  bo wyborcy tacy jak ja, nie odważą się na głosowanie za kimkolwiek ... bo wszystko już było, albo jest do niezaakceptowania. "

czwartek, 27 sierpnia 2020

Nieplacenie podatkow panstwu pasozytniczemu jest wlasciwe 2

 Nieplacenie podatkow panstwu pasozytniczemu jest wlasciwe 2

 Normą w III RP jest kolesiostwo, nepotyzm, korupcja, wyuzdane złodziejstwo i głęboka demoralizacja. W dobie Internetu trudno jest uchować coś w głębokiej tajemnicy. Mały neosanacyjny naczelnik państwa z Żoliborza swoją gwardie pretoriańską bezwstydnie sadza na synekurach po urzędach i w spółkach skarbu państwa, gdzie płacą im podatnicy. W tych pasożytniczych spółkach umieszczono też rodzinę prezydenta Dudy. Nic dziwnego że pod totalnie niekompetentnym zarządem spółki lecą na giełdzie w dół i końca tego nie widać. Praca w radach nadzorczych spółek nie zabiera ich członkom dużo czasu – godzinne posiedzenia odbywają się kilka, góra kilkanaście razy w roku.
Jak wynika z dostępnych danych, w ciągu 4 lat, zaufana Jarosława Kaczyńskiego 77-letnia Janina Goss, w spółkach skarbu państwa - PGE i BOŚ - zarobiła już około 750 tys. zł, z tego ponad 400 tys. w BOŚ. Oprócz tego Janina Goss pełni także funkcję zaufanego członka zarządu spółki Srebrna od 2012 roku. Jej zasługą było pożyczenie Jarosławowi Kaczyńskiemu kwoty 200 tysięcy złotych. Janina Goss jest jedną z najbliższych znajomych Jarosława Kaczyńskiego i określana jest mianem „szarej eminencji” Prawa i Sprawiedliwości. Formalnie w partii nie pełni żadnych ważnych funkcji, ma jednak mieć wpływ na wiele decyzji, jakie tam zapadają.
Janina Goss w 2016 roku otrzymała w BOŚ 54 tys. za pół roku pracy (5 posiedzeń), w 2017 - 104 tys. (15 posiedzeń), w 2018 - 113 tys. (9 posiedzeń), w 2019 - 120 tys. zł. Z kolei w PGE dostała 44 tys. zł w 2016 roku, po 79 tys. zł w 107 i 2018 oraz 83,5 tys. w 2019 roku.

W państwach cywilizowanych kultywuje się cechy społecznie korzystne: pracowitość, innowacyjność oraz przedsiębiorczość. W Polin kultywuje się kolesiostwo, nepotyzm, korupcje i wyuzdane złodziejstwo. Polin demoralizuje społeczeństwo. Jak kraść w Polin to miliony. Za batonika idziesz do więzienia.

Atrapa państwa z dykty i pażdzierzu nie spełnia żadnych zadań współczesnego państwa. Od lat wiadomo że masowo kupuje się w Polin prace licencjackie, magisterskie, doktorskie a nawet habilitacyjne.
Gdy upadła ochronna krysza ujawniono przestępce, który przyczynił się do tego, że ponad 11 tysięcy osób bezprawnie uzyskało tytuły licencjata, magistra i doktora. Wszystko wskazuje na to że wyłudzone oszustwem tytuły nie zostaną odebrane. Studenci wyciągną z tego odpowiednie wnioski i poziom szkół "wyższych" jeszcze bardziej spadnie.
 
Polska przyciąga zachodnich inwestorów niskimi płacami a nie wysokimi kwalifikacjami siły roboczej. Jesteśmy modelowym krajem III Świata - montownie, hurtownie, uslugownie. Polski eksport  ( lepszy technologicznie jest tylko z zachodnich firm w Polsce ) ma trzeci od końca w Europie wskaźnik zaawansowania technologicznego. Reformy neoliberalne oraz dywersja w "nauce" i oświacie rozmontowały endogenną myśl naukowo techniczną i sprowadziły nas do roli Meksykanów Europy.

Były minister zdrowia od respiratorów za 370 mln zł których nie ma i brata z którym wyciągneli z budżetu około 300 mln złotych, który w zeznaniu majątkowych napisał że praktycznie niczego nie ma, Łukasz Szumowski pływa teraz na jachcie w kurorcie Morro Jable na Wyspach Kanaryjskich w Fuerteventura. Ze wspólnikami wyczarterowali łódź motorową Custom 16 z silnikiem o mocy  750KM za skromne 3600 zł/dzień plus personel i koszta. Szumowski skromności nabył pewnie od Matki Teresy z Kalkuty.
Aferzysta legenduje aferzystów. Złapany za rękę na gorącym uczynku, krzyczy że to nie jego ręka.
Matka Partia  nie ustaje w wysiłku i ustami swoich największych tytanów intelektu przekazuje Ciemnemu Ludowi Prostemu że wszystko jest w najlepszym porządku. Że dostali bułke z szynką lub pasztetem i mają się cieszyć i będzie jeszcze dobrzej.
Nie - rząd chcę opodatkować wszystko - deszcz, beton...
https://www.biznesinfo.pl/podatek-od-betonu-260820-sw-oplata

Kolesiostwo, nepotyzm, korupcja i złodziejstwo cechowało także II RP. W wojsku panowała totalna korupcja. O awansach decydowało włazidupstwo i wola agenciaka Piłsudskiego a nie faktyczne umiejętności oficerów. Doszło do głębokiej dekwalifikacji i selekcji negatywnej w wojsku. Głęboko zdemoralizowani latami luksusowego pasożytowania na społeczeństwie oficerowie sanacyjni masowo zdezerterowali w godzinie próby w 1939 roku. Nepotyzm i kolesiostwo panowało też po urzędach. To co mamy obecnie już było i się bardzo źle skończyło. Ucieczka władz przed najazdem ZSRR 17 września 1939 roku pozwoliła sowietom mówić zgodnie z prawdą,  że ZSRR "wkroczył" na tereny na których już nie było żadnej władzy państwowej.   
Przy makabrycznej biedzie, zwłaszcza na wsi, szokująco wysokie były uposażenia urzędnicze i pseudourzędnicze. Dojeniem biednego społeczeństwa zajmował się też Kościół kat.
Numery telefonów w Warszawie w większości były czterocyfrowe w sytuacji gdy w USA telefon stawał się masowy i popularyzowała się łączność dalekosiężna.




 

Archiwum Centrala Front technologiczny

 Archiwum Centrala Front technologiczny

 Automatyzowane procesy z grubsza dzieli się na ciągłe, wsadowe i „montażowe”.
Petrochemia jest domeną procesów ciągłych ale występują też w niej procesy wsadowe. Procesy wsadowe szeroko występują w  przemyśle spożywczym, kosmetycznym i farmaceutycznym oraz celulozowym.
Polskie piśmiennictwo jest ubogie w konkretne, wartościowe  przykłady automatyzacji z użyciem PLC i regulatorów.
Celem automatyzacji jest zwiększenie wydajności pracy i polepszenie jakości produkcji.

W Polsce produkcja per capita papieru we wszystkich jego postaciach jest zdecydowanie za mała podobnie jak produkcja tworzyw sztucznych. Im więcej w papierze jest ligniny tym papier szybciej żółknie i starzejąc się słabnie. Papier gazetowy, opakowaniowy, toaletowy czy papier na chusteczki higieniczne może mieć dużo ligniny ale papier na trwałe książki musi mieć jej mało.
Na przełomie XIX / XX wieków rozbudowany system kolejowy i reklamy w gazetach ogromnie upowszechniły sprzedaż wysyłkową i integracje ogromnego systemu gospodarczego USA. Do masowej sprzedaży wysyłkowej potrzeba standardowych kartonów i wzmocnionych, dużych kopert czyli... papieru.
Mało ligniny musi mieć papier do izolacyjnych celów w elektrotechnice. Po sprasowaniu wielu warstw papier elektrotechniczny nazywana się preszpan.
Pochodzący z okresu od połowy XIX wieku papier z celulozowych procesów kwaśnych obecnie dosłownie rozpada się w rękach.  

Produkcja kilograma celulozy jeszcze w latach pięćdziesiątych wymagała użycia do 200 litrów wody wziętej ze środowiska. W nowych celulozowniach po zamknięciu obiegów wody wydatek ten zmniejszono do 20 litrów z trendem spadającym. Celulozownia jest bardzo uciążliwa dla środowiska naturalnego i stąd wysiłki w modernizacji procesu produkcji. Produkcja celulozy jest też energochłonna.
Maszyna papiernicza produkująca z celulozy papier może wydajność ponad 50 tysięcy ton rocznie. Wydajność ta mocno zależy od żądanej jakości papieru.

Dużymi producentami i eksporterami celulozy i papieru są Szwecja, Finlandia i Kanada jako że eksploatuje wielkie zasoby leśne. Zatruta ściekami z celulozowni Zatoka Finlandzka jest martwa.

W produkcji celulozy z drewna dominuje  w cywilizowanym świecie odkryty na koniec XIX wieku proces alkaliczny w którym lignina w drewnie rozpuszczana jest w gotującym się w wysokiej temperaturze roztworze z NaOH i Na2S. Jest to proces bardzo głęboki i brutalny.  

Pnie drzew z placu składowego podawane są do maszyny dokonującej mechanicznego odkorowania. Kora kierowana jest do pieca kotła parowego. Proces modernizuje się aby zmniejszyć zużycie wody w tym procesie lub ją wyeliminować. Odkorowane pnie podawane są bezpośrednio do maszyny szybko tnącej je tarczą z wieloma bocznymi nożami  na wióry wymiaru 10-25 x 2-10mm. Moc silnika elektrycznego napędu może przekraczać 100 KW. Wióry podane są do składu pośredniego.

Reaktor lub warnik Krafta ze stali nierdzewnej to stojący duży walczak pracujący wsadowo o przepustowości do 800 ton dziennie. Od dołu jest lekko stożkowy z uruchamianym siłownikiem zaworem spustowym S z przełącznikiem sygnalizującym jego otwarcie. Reaktor od góry ma szczelnie zamykaną pokrywę P z przełącznikiem sygnalizującym jej odblokowanie. Przy jej otwarciu reaktor napełniany jest wiórami a równolegle przez otwarty zawór podany jest wodny roztwór NaOH i Na2S ( White Liquor ) z dodatkiem środków zmiękczających, zapobiegających pienieniu się i innych środków trzymanych w tajemnicy. Reaktor musi być właściwie załadowany i nie może być przepełniony. Ilość podanego roztworu mierzy przepływomierz ale problem jest ze ścinkami – wiórami. Pamiętać należy że środowisko będzie w czasie roztwarzania - gotowania ekstremalnie agresywne. Można mostkami tensometrycznymi ważyć warnik.
Lepszym rozwiązaniem jest sensor izotopowy. W górnej części reaktora na jego zewnątrz na wybranej wysokości trwale umieszczony jest emiter – hermetyczny przedmiot z małą ilością radioaktywnego Cezu 137  lub Kobaltu 60. Dostęp do oznaczonego symbolem radiacji przedmiotu może być utrudniony aby nikomu nie przyszło do głowy go ukraść. Czas półrozpadu Kobaltu 60 jest 6 krotnie krótszy niż Cezu 137  ale promieniowanie Kobaltu jest znacznie bardziej przenikliwe.
N.B. W jonizacyjnych czujkach pożarowych najbezpieczniejszy jest Ameryk 241.
Po przeciwnej stronie zbiornika umieszczony jest właściwy sensor promieniowania Beta i przede wszystkim Gamma. Gdy poziom wsadu w reaktorze osiąga wysokość sensora poziom promieniowania przechodzącego przez wsad mocno spada.  Sensor izotopowy jest polecany właśnie do agresywnego środowiska. Może też pracować z materiałami sypkimi.
Promieniowanie jonizujące Beta powstaje podczas rozpadu Beta. W rozpadzie Beta- są to elektrony a w rozpadzie Beta+ pozytony.
Promieniowanie jonizujące Gamma powstaje głównie w wyniku przemian jądrowych. Takie same długości fal ma też identyczne promieniowanie rentgenowskie X ale powstaje w inny sposób i dla odróżnienia sposobu powstawania to samo promieniowanie  nazywana jest Gamma lub X co niektórych konfunduje. Promieniowanie Gamma jest znacznie bardziej przenikliwe niż promieniowanie Beta.
Sensorem (1) promieniowania jonizującego może być lampa gazowana. Najpopularniejszym tego rodzaju sensorem jest licznik Geigera – Millera. Jego mankamentem jest konieczność zasilania napięciem 400-800V ( napięcie zasilania zawsze w połowie odcinka Plateau dla najstabilniejszej pracy ) ale o znikomej mocy i ograniczona trwałość. Każdej zdetekowanej cząstce promieniowania jonizującego odpowiada w liczniku GM duży impuls wyjściowy ale częstotliwość impulsów nie może przekraczać 10-20 (100) KHz i sensor się nasyca przy zbyt mocnym promieniowaniu co w takim zastosowaniu oczywiście nie ma miejsca. Konstrukcja sensora z licznikiem GM jest łatwa bowiem nie trzeba „odkrywać koła”. Wystarczy kupić części ( produkcja w małej serii transformatorka wysokiego napięcia przetwornicy jest kłopotliwa ) i skopiować część rozwiązania stosowanego w rentgenoradiometrach cywilnych i wojskowych.
Sensorem (2) promieniowania może być fotopowielacz z kryształem scyntylacyjnym zamieniającym kwanty promieniowania beta i gamma na fotony w zakresie czułości materiału fotokatody powielacza. Jego mankamentem jest konieczność zasilania napięciem 1000-1400V. Szczęśliwie może to być powielone napięcie z transformatorka wysokiego napięcia używanego w liczniku Geigera Millera. Rozwiązanie to jest 5-10 razy czulsze niż licznik Geigera – Millera.
Sensorem (3) promieniowania może być też coś podobnego do półprzewodnikowej fotodiody lawinowej ale reagującej na promieniowanie Beta i Gamma a nie na światło. Napięcie zasilania ( od niego mocno zależy stopień powielania lawinowego czyli czułość ) nie przekracza 300V przy znikomym poborze mocy.
Duży mmpuls wyjściowy z licznika GM ( lub innej lampy gazowanej) jest bardzo łatwy do użycia. Impulsy z fotopowielacza i sensora półprzewodnikowego są małe oraz krótkie i wymagane jest użycie wzmacniacza szerokopasmowego ale z użyciem nowoczesnych elementów i projektu są proste i niedrogie.
Sensor izotopowy może mieć wbudowany przetwornik F/V i standardowe w danym systemie automatyki wyjście 0-10V czy 0-20mA lub niestandardowe wyjście impulsowe (konieczny jest odpowiednio szerokopasmowy kabel ) gdy na przykład nie życzymy sobie aby ktoś kopiował nasze rozwiązanie. Impulsy można też liczyć szybkim licznikiem uzyskując sygnał „analogowy” od razu w postaci cyfrowej. Ponieważ emiter promieniowania z cezem lub kobaltem się powoli starzeje i słabnie co jakiś czas gdy reaktor jest pusty można przeprowadzić „kalibracje” aby system zawsze dokładnie działał. Sensor musi być szczelnie zamknięty. Po napełnieniu reaktora można sensorowi odciąć zasilanie aby się niepotrzebnie nie starzał. Konstrukcja musi jednak zapewniać mały pobór mocy ( bez destabilizującego nagrzewania elementów) i szybką stabilizacje po włączeniu zasilania.
W opisanym sygnalizatorze poziomu materiał emitera i sensor są punktowe na jednej wysokości. Materiał emitera może być rozmieszczony liniowo a nie punktowo. Także sensor nie musi być punktowy. W zależności od aranżacji mamy detekcje przepływu masowego, pomiar gęstości, wagi, składu pierwiastkowego, pomiar rozdziału faz. Specyficznym sensorem izotopowym mierzy się w stalowni grubość nałożonej na gorąco warstwy cynku na blachę. Zatem technologia sensorów izotopowych „warta jest grzechu”.

Gdy sterowaniem zajmuje się PLC ( bez wejść analogowych) sygnał analogowy z sensora izotopowego trzeba komparatorem zamienić na sygnał binarny dla PLC.
 
Po napełnieniu warnika pokrywa P jest zamykana napędem a od dołu dyszami podawana jest przez zawór operowany regulatorem krokowym przepływu para wodna o przepływie 20-25% Qn „przepływu nominalnego”. Użycie regulatora jest konieczne ponieważ moc generowana przez kocioł i parametry pary są zmienne.
Powietrze, gazy, pary mogą uchodzić górą reaktora przez regulowany przez regulator krokowy ciśnienia Pn zawór.
Na etapie parowania górny zawór jest całkowicie otwarty. Na tym etapie procesu usunięte mają być pary i gazy. Drzewa iglaste mają m.in. dużo terpentyny. Pary są skroplone i substancje odzyskane w osobnym procesie.
Dalszy etap to impregnacja wiórów. Przy pełnym przepływie pary Qn gdy tylko ciśnienie mierzone sensorem połączonym rurką z izolatorem ( aby sensor nie uległ zanieczyszczeniu ) z górną ścianka walczaka odrobinę ( ca 3-5% Pn ) wzrośnie regulator ciśnienia operuje zaworem tak aby para była nasycona bowiem w takiej sytuacji proces jest optymalny. Temperatura mierzona sensorem dla określenia ciśnienia nasycenia pary  jest na zewnętrznej ścianie reaktora. Po impregnacji następuje właściwe roztwarzanie – gotowanie. Optymalny jego czas zależy od rodzaju drewna i temperatury w zakresie 155-175C. Przy temperaturze 175C trwa około 1.5 h a przy niższej znacznie dłużej. Optymalny czas roztwarzania ma zapewnić rozpuszczenie  jak największej ilości ligniny przy względnie małej degradacji celulozy.
Ilość ligniny określana jest liczbą Kappa w nieliniowym zakresie 0-100. Liczba Kappa=40 oznacza że jest 6% ligniny. Obecnie jeszcze liczbę Kappa off-line określa laborant w zakładowym laboratorium ale finalizowane są prace nad automatycznym pomiarem.
Po czasie roztwarzania odcinany jest dopływ pary a jednocześnie zawór ujściowy pary zamknięty.
Po otworzeniu spustu S pulpa „Black Liguor” na skutek ciśnienia opuszcza reaktor. Gdy sensor ciśnienia wskazuje że ciśnienie spadło poniżej 3% ( może to być ten sam poziom co dla rozpoczęcia fazy pary nasyconej w etapie Impregnacji ) po pewnym czasie uznaje się że reaktor jest całkowicie opróżniony. Sensor ciśnienia musi mieć stabilne zero aby dobrze wykrył moment narastania ciśnienia przy impregnacji i spadku ciśnienia przy rozładowaniu reaktora.
Znaczne przekroczenie oczekiwanych czasów na sygnały od sensora  może wyzwolić alarm świadczący o uszkodzeniu sensora lub anomaliach przebiegu procesu.         
Spuszczona  pulpa „Black Liquor” jest dalej płukana i odzyskana jest z niego włóknista celuloza. Płyn po płukaniu o stężeniu ca 10% zawierający m.in. ligninę i inne rozpuszczalne składniki drewna jest wieloetapowo zagęszczany w wyparkach i po osiągnięciu gęstości ca 70% podany do pieca i spalony. Ponieważ spaliny zawierają dużo cuchnących związków siarki są podane do płuczki osobnego procesu.
W osobnym procesie z popiołu odzyskiwany jest NaOH i Na2S i ich ilość do tworzenia White Liquor  jest tylko uzupełniana nowymi substancjami.
Piec w czasie automatycznego rozruchu procesu opalany jest olejem opałowym lub gazem ziemnym.
Kilka warników może pracować z przeplotem aby uzyskany strumień wyjściowy „black liquor” nie wymagał dużego zbiornika buforowego.   

Sensory do pomiaru przepływu ( może to być różnicowy sensor ciśnienia i przewężka), ciśnienia i temperatury są  standardowe.
Zawory z silnikami do regulacji dopływu pary do warnika i odpływu z niego mieszaniny par i gazów są typowe.
Napędy do pokrywy z blokadą i spustu z blokadą są typowe.
Nietypowy jest sensor izotopowy. Nie jest nawet orientacyjnie znana cena takiego sensora. Ponieważ mamy reaktory badawcze mamy potrzebne izotopy Cs 137 i Co 60. Licznik GM i fotopowielacz są w ogólności lampami. Na cenę lamp bardzo mocny wpływ ma masowość produkcji. Produkowane na zmechanizowanych i częściowo zautomatyzowanych liniach produkcyjnych w ogromnych seriach skomplikowane i zaawansowane technologicznie lampy odbiorcze są tanie. Lampy nadawcze do zakresu UKF produkowane są ręcznie prostym oprzyrządowaniem. Są drogie. Ale już triody i tetrody nadawcze na zakres VHF-UHF i mikrofalowy z użyciem genialnego tlenku Berylu BeO są drogim, trudnym produktem wysokiej technologii.
W dużych seriach,metodami jak dla lamp odbiorczych,  produkowane były do radiotelefonów i stacji bazowych udane podwójne tetrody VHF serii QQE Philipsa. Przy dobrych parametrach i prostocie użycia były niedrogie i stąd tak duża ich ( i ich podróbek) popularność w świecie.  
Ręczna produkcja licznika Geigera Miller i fotopowielacza są względnie proste. W dużych ilościach są produkowane w ZSRR i NRD. Atutem Polski w takiej ręcznej produkcji jest tania na tle Zachodu siłą robocza.

Realizacja systemu sterowania zależy od tego czy urządzenie „PLC” operuje tylko sygnałami binarnymi czy też wyrafinowane ( i drogie ) ma już wejścia analogowe i algorytm regulacji.
W przypadku zwykłego PLC trzeba zastosować dwa analogowe regulatory krokowe PI:
-Przepływu pary Qn lub 20..25% Qn. Musi być zastosowany prosty niestandardowy, sterowany przez PLC rezystorowy dzielnik sygnału z zadajnika dla uzyskania 20..25% Qn.
-Ciśnienia Pn pary uchodzącej wodzonego temperaturą reaktora.
Obie pętle regulacji są niewymagające i regulatory PI sprawują się dobrze.
Ustalenia nominalnego przepływu pary Qn i czasów etapów dla rodzajów drewna dokonuje się w fazie uruchamiania zakładu ale poszukiwania optimum trwają też w czasie pracy.
Regulatory krokowe mają dwa wyjścia binarne do załączania serwo silnika w obu kierunkach. PLC może więc bez problemu dodatkowo operować silnikami – zaworami. Ostatecznie przy rozległej awarii bezpośrednio zaworami operują aparatowi.   

Konstrukcja systemu z „PLC” / Regulatorem z wejściami analogowymi ( sensor przepływu, ciśnienia i sensor izotopowy) i programowymi regulatorami PI przepływu i ciśnienia jest znacznie prostsza.      

Program pracy PLC musi przewidywać możliwość ingerencji operatora w każdej fazie procesu. Dyskusyjna jest kwestia czy spust winien być automatyczny po zakończeniu procesu. Lepiej aby operator po zakończeniu był zawiadomiony sygnałem dźwiękowym i sam uruchomił spust mając pewność ze proces przebiegł właściwie.

Wadą z urodzenia opisanego systemu z procesem Krafta jest jego wsadowość. Mimo automatyzacji jakość kolejnych wsadów się zmienia a pulpa musi być magazynowa w dużym zbiorniku ponieważ proces produkcji papieru jest ciągły i nie może być zakłócany.
Szwedzki wynalazca John Richter od lat czterdziestych pracował nad procesem ciągłego gotowania – roztwarzania pulpy drzewnej i pierwsze instalacje uruchomiono w latach pięćdziesiątych. Stosowane są trzy pionowe zbiorniki ciągle napełniane i opróżniane. W pierwszym zachodzi parowanie i  częściowa impregnacja. W głównym wysokim zbiorniku zachodzi właściwe gotowanie. Trzeci zbiornik ma role pomocniczą jako bufor. Wydajność produkcji dochodzi do 1500 ton pulpy na dobę. Konstrukcja reaktora oparta jest na dziesiątkach patentów. W głównym reaktorze wsad musi się ładnie równomiernie przesuwać do dołu i w końcu spustu bez zawirowań.  

Wnioski:
-Najważniejsza jest sama technologia produkcji ! Wymagania procesu narzucają ogólnie konstrukcje systemu automatyki, który może być różnie zaimplementowany
-Dla dużej produkcji lepszy jest proces ciągły. W fazie ustalonej po rozruchu punkty pracy ( temperatury, przepływy ciśnienia ...) winny być bliskie optymalnym. Jednak w elektrowni moc oddawana do krajowej sieci jest zadana przez centralny regulator nazwany Dyspozycją Mocy. Optymalne punkty pracy są funkcją a nie skalarem.
Chleb wyrabia się metoda wsadową ale w wielkiej ilości można by go produkować metodą ciągłą. Połączone strumienie mąki, wody, droższy i innych substancji byłyby ślimakiem wyrabiane w ciasto.  
-Proces Krafta lub Richtera obudowany jest wieloma procesami pomocniczymi. Operator w centralnej sterowni musi mieć obraz całości równolegle przebiegających procesów w celulozowni - papierni.  Poszczególne „PLC” mają być jak najbardziej samodzielne ale raportują łączem szeregowym swój stan mikrokomputerowi w centralnej sterowni i otrzymują też polecenia od operatora. Oczywiście najtrudniejsze jest uruchomienie całości procesów zakładu i należy dbać aby okresy pracy były jak najdłuższe. Oczywiście zautomatyzowane uruchomienie na przykład pieca  / kotła zwalnia operatora z części obowiązków.  
-Użycie „PLC” / Regulatora z wejściami analogowymi i algorytmem regulacji PI znacznie uprości konstrukcje. Program zastąpi sprzęt wymagany przy użyciu prostego PLC
-Program winien mieć funkcje Diagnostyczne, Ostrzegawcze ( Warning ) i Alarmowe
-Przesuwające się globalnie fragmenty frontu technologicznego wzajemnie czerpią ze swoich osiągnięć
-Skoro mamy badawcze reaktory jądrowe to wypada szeroko stosować produkowane izotopy. W świecie ilość ich zastosowań szybko rośnie. Szybko rośnie ilość sensorów izotopowych, które są często bardzo trudne do zastąpienia.
-Póki co fotopowielacz jest w wielu zastosowania niezastąpiony. Amerykański koncern RCA pierwszy fotopowielacz typu „931” wypuścił w 1941 roku. Urządzenia z użyciem fotopowielacza są bardzo przydatne i są drogie.
Książka RCA "Photomultiplier Handbook" wymienia następujące dziedziny zastosowania fotopowielaczy:
Astronomy
Colorimetry
C-T Scanners
Densitometry
Gamma-Ray Cameras
High-Temperature Environments
Imaging Devices Inspection, High-Speed
Laser Detection
Photometry
Photon Counting
Pollution Monitoring
Positron Camera
Process Control
Radioimmunoassay (RIA)
Radiometry
Raman Spectrometry
Scintillation Counting
Severe Physical Environments
Thermoluminescent Dosimetry (TLD)
Time Measurement
Bez problemu możemy produkować (podróbki ?) fotopowielaczy  i być może importować je „tanio” z ZSRR. Wyprodukowanie w średniej serii taniutkiej płytki drukowanej PCB impulsowego zasilacza HV mogłoby znacznie spopularyzować ambitne prace doświadczalne i prototypowe z użyciem fotopowielaczy. Zaprojektowanie i sporządzenie jednej sztuki transformatorka HV przetwornicy jest bardzo drogie a tysiąca sztuk już w miarę tanie z racji podziału kosztów projektowania i prototypowania. Zaletą zasilaczyka impulsowego HV jest mały wyjściowy wydatek prądowy i całkowite bezpieczeństwo przy porażeniu napięciem HV – tylko bardzo nieprzyjemny, dydaktyczny wstrząs uczący i nakazujący ostrożność. Normą we współczesnym świecie staje się kompletna 100% usługa. System uruchomieniowy dla mikroprocesora ogromnie przyśpieszy opracowanie sprzętu i programu lub w ogóle czyni to możliwym. Unikamy „wynalezienia koła” po raz kolejny. Podstawka fotopowielacza lub podstawka z PCB w zestawie winna mieć zamontowany kompletny rezystorowy dzielnik HV. Schemat winien też pokazywać zbocznikowany kondensatorkami dzielnik RC do ultra szybkich zastosowań specjalnych. Na tej PCB może też być od razy scalony wzmacniacz sygnału wyjściowego fotopowielacza. Niezmontowana płytka drukowana PCB może przewidywać montaż wielowariantowy. Ale elementy elektroniczne winny być w zestawie. W komplecie aplikacje fotopowielaczy, fragmenty schematów zachodnich urządzeń z fotopowielaczem i szczegółowe przykłady eksperymentów do przeprowadzenia.  
Eksperymenty z taniutkim „systemem uruchomieniowym” fotopowielacza z kryształem scyntylacyjnym umożliwi załączona jonizacyjna czujka pożarowa jako źródło małego promieniowania jonizującego. Jest ona przy normalnym użytkowaniu całkowicie bezpieczna. Źródłem małego promieniowania rentgenowskiego X jest także kolorowy kineskop odbiornika TV.
-Tak samo możemy produkować liczniki Geigera Millera i taniutki „system uruchomieniowy” do nich.
-Przyszłość należy do wszelkich sensorów półprzewodnikowych ale perspektywy naszego Cemi są niestety złe. Możliwe że sensory te wyprą też fotopowielacze i liczniki GM ale liczba zastosowań izotopów i tak wzrośnie. Zmieni się tylko sposób implementacji funkcji.

Załącznik
1.Równania i drabinka dla logiki systemu wyłącznie binarnego PLC dla warnika Krafta.
2.Zestaw fragmentów schematów  urządzeń z fotopowielaczami.

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Nieplacenie podatkow panstwu pasozytniczemu jest wlasciwe

 Nieplacenie podatkow panstwu pasozytniczemu jest wlasciwe

 Wojennym celem II Rzeszy było ustanowienie pozornie niepodegłych państw w Europie Środkowo - Wschodniej w rzeczywistości pozostających pod kontrolą Niemiec. Państwa te miały stanowić gospodarcze peryferia Niemiec dostarczając surowce i siłe roboczą a nabywając wyroby niemieckiego przemysłu.
W 1916 roku Niemcy powołały pierwsze instytucje przyszłego państwa polskiego. Ojcem niepodległego państwa stał się jednak genialny Ignacy Paderewski mający wielki wpływ na Prezydenta USA. Potrafił też  w polityce zrobić użytek z posiadanych pieniędzy. W sytuacji gdy niemiecki projekt państwa polskiego był zagrożony przechwyceniem przez polityków umocowanych u aliantów Niemcy wysłali do Polski swojego agenciaka Józefa Piłsudskiego tworząc wokół niego swoją agentura i siłą swoich firm fałszywą otoczkę propagandową. Szkodnik, agent Piłsudski przez aliantów był lekceważony.
Republika Weimarska uważała Polskę za państwo sezonowe i twór zagrażający pokojowi.
Funkcjonujące w Polsce zagraniczne firmy mało inwestowały, unikały opodatkowania a w czasie Wielkiego Kryzysu nie - rząd  był faktycznie agentem zachodniego kapitału wyrządzając Polakom apokaliptyczne szkody.   
Pasożytnicza szlachta odrodziła się w pasożytniczej "Polsce" na państwowych synekurach doprowadzając do największej w dziejach Polaków katastrofy.
Pasożytnicze państwo było niezwykle opresyjne i represyjne w stosunku do mieszkańców o czym świadczy szalona ilość więźniów.  

Peryferyjny kapitalizm Zależny, dostępny w Google Books:
 "Kryzys w Polsce miał szczególnie ciezki i długotrwały przebieg. Konsumpcja z poziomu 380 zł na osobe w 1928 roku spadła do 130 zł w roku 1934. Masowe bezrobocie w miastach zmuszało pozostajacych bez srodków do zycia do kradziezy i powszechnej prostytucji.
Ludzie zyli w czarnych od brudu, zagrzybionych i zagruzliczonych norach, do których nie zagladało swiatło słoneczne.
W 1913 roku w wiezieniach na terenach zaborów trzymano około 17 tys. wiezniów. Polska juz w 1928 roku miała 29.8 tysiaca wiezniów, w roku 1932 – 39.99; w 1936 – 55.34; w 1937 – 88.1; a w 1939 roku miała juz az 70.5 tys. wiezniów.
Na wsi przeludnienie agrarne szacowane było na od 5 do 8 mln osób. Rzad wobec kryzysu pozostawał bierny. Dopiero po dnie kryzysu, w 1932 roku, rzad przedstawił plan połowicznej i płytkiej interwencji oraz walki z kryzysem. Na przełomie lat 1934–1935 rzad podjał bezposrednia działalnosc inwestycyjna, co pozwoliło na pewne ozywienie przemysłu i powiekszenie rynku wewnetrznego i zatrudnienia. Pokrzywdzona głebokim spadkiem cen produktów i rozwierajacymi sie podwójnymi nozycami cen polska wies wraca w czasie kryzysu do zarzuconych juz dawno metod gospodarowania. W XX wieku wies cofa sie do epoki Merowingów. Głebokosc kryzysu na polskiej wsi jest unikalna w skali swiatowej. Dochody z 1 ha gospodarstwa rolnego spadły z 215 zł w latach 1927/1928 do 8 zł w latach 1931/1932 i 18 zł w latach 1935/1936. Po kryzysie popyt na rolnicze maszyny i urzadzenia wyniósł 8% tego, co przed kryzysem."

Historia arystokratycznej dynastii Hohenlohe to także ilustracja procesu transformacji kapitału obszarników w kapitał przemysłowy. Po wojnie i powstaniach część zakładów spółki Hohenlohe pozostał w Niemczech a część na Śląsku. Spółka Hohenlohe zatrudniała w Polsce ponad 12 tysięcy pracowników i rozbudowywała swoje zakłady. O ile Hohenlohe płacił swoim polskim pracownikom to pasożytnicze państewko sezonowe było tylko dla Polaków obciążeniem i kulą u nogi.  

12 sierpnia 1924 roku zastępcy prokuratorii w Katowicach, Wydziału Skarbowego Województwa Śląskiego i Ministerstwa Skarbu z silną eskortą policyjną wkroczyli do budynku administracyjnego Zakładów Hohenlohe-Werke, Spółka Akcyjna z siedzibą w Wełnowcu. Obecnie w tym budynku znajduje się siedziba Sądu Apelacyjnego w Katowicach. W czasie zajazdu - rewizji ( i wyniesienia dokumentacji) trwającego ponad 2 tygodnie zdezorganizowano firmę. Odcięto telefony, zamknięto wszystkie wyjścia, zaplombowano conajmniej 19 pomieszczeń. Na 6 tygodni aresztowano kilku ważnych urzędników spółki ale dyrektor generalnego Artur Jacob wyjechał  w przeddzień akcji do Niemiec. Zdaniem urzędników  firma nie zapłaciła  podatku majątkowego 15 mln zł a kary oraz podatek dochodowy miały wynieść 18 mln zł.
Niemcy spokojnie odparli agresje aktywując także zagranicznych udziałowców. Przedstawiciel grupy francuskich akcjonariuszy Jules Simon w liście do premiera posunął się do gróźb:
"Posunięcia władz polskich mogą sie okazać w następstwach bardzo niemiłe dla sojuszu polsko-francuskiego, a z tego skorzystają niewątpliwie wrogowie Polski"
Bardzo skuteczny okazał się członek rady nadzorczej Kurt von Kleefeld, bliski współpracownik ministra spraw zagranicznych Gustava Stresemanna a dodatkowo  jego szwagier. Żona ministra, Käte Stresemann była siostrą Kleefelda. Naciśnięto posła Polski w Berlinie Kazimierza Olszowskiego, który w ściśle tajnych pismach alarmował ministra Skrzyńskiego o poważnych konsekwencjach ataku na spółkę. Kleefeld przyznał, że "pewne nadużycia podatkowe miały miejsce" ale żądał, by zobowiązania podatkowe nie przekroczyły 500.000 zł, zamiast 18 mln zł.
Część wyliczonych podatków zmniejszono a część umorzono. Ile spółka Hohenlohe zapłaciła nie wiadomo ale prawdopodobnie niewiele.
Właściciel Hohenlohe nie mieli żadnego interesu w płaceniu wrogiemu państwu sezonowemu. Agresja na Hohenlohe była jedna z przyczyn pogorszenia stosunku Niemiec do Polski.
Produkcja przemysłowego Śląska był zbędna prymitywnej polskiej gospodarce i co i tylko się dało eksportowano.  "Fault Tolerant":
"W 1925 roku  wygasła klauzula najwyższego uprzywilejowania handlowego zawarta w traktacie wersalskim wobec państw Ententy a w tym Polski. Niemcy odbierały circa połowę polskiego eksportu i aż 80% produkcji węgla.
Stosunki Polski i Niemiec były złe. Niemcy w 1925 roku nałożyły na polskie towary cła, wstrzymały zakup węgla i wprowadziły embargo na wiele naszych towarów. Wojna celna z Niemcami dała katastrofalny skutek. Produkcja spadła o 20%, podskoczyła inflacja i bezrobocie oraz deficyt budżetowy. Rozpoczęły się strajki i protesty. Efektem był zamach majowy 1926 roku i ogólna degrengolada gospodarcza i polityczna.
N.B Przez cały okres międzywojenny polski eksport był strukturalnie prymitywny i prawdopodobnie najgorszy w tej mierze w Europie. W 1938 roku węgiel, drewno i produkty rolne stanowiły 76% polskiego eksportu. Eksport per capita był prawie czterokrotnie mniejszy niż w Czechosłowacji. Wielki Kryzys spowodował spadek cen surowców i wzrost cen towarów przetworzonych co pogrążało Polskę. Zresztą spadek cen surowców występuje na rynku światowym podczas każdej dekoniunktury. Eksport węgla z Polski był totalnym nonsensem od dawna. W tym kontekście  budowa portu w Gdyni w 85% eksportującego węgiel i kolejowej  linii węglowej jest nie sukcesem a marnotrawstwem. Tuż przed wojną dostawy szynki konserwowej do USA stanowiły połowę naszego eksportu tamże. Do Wielkiej Brytanii eksportowaliśmy według wartości bekon, jajka, masło i drewno."



 

piątek, 21 sierpnia 2020

Pederaści – konfidenci i beniaminki PRL

 Pederaści – konfidenci i beniaminki PRL

https://prawy.pl/11911-pederasci-konfidenci-i-beniaminki-prl/
"Do tego, że bycie homoseksualistą zapewnia karierę pod rządami lewicy zdążyliśmy się w III RP przyzwyczaić. Niemniej dla wielu zaskoczeniem będzie jak kariery pedałów i lesbijek wspierała PZPR i bezpieka w PRL. Joanna Siedlecka dotarła do szokujących materiałów archiwalnych naświetlających ten budzący niemało emocji temat.
Homoseksualizm sław z czasów PRL jest jak na razie nagłaśniany głównie na portalach internetowych pederastów. Niewątpliwie najnowsza praca wybitnej badaczki dziejów literatur Joanny Siedleckiej „Biografie odtajnione” przybliży polskim czytelnikom temat karier i współpracy pederastów z bezpieką. I jednocześnie wyjaśni przyczyny, dla których niektóre środowiska tak bardzo zaangażowane są w obronę oligarchicznego systemu oraz niedopuszczenie do lustracji i dekomunizacji.
Jednym z najbardziej znanych pederastów, któremu karierę zapewnili komuniści (by był ich bezwolnym narzędziem w niszczeniu Kościoła i polskiej kultury), opisanych przez Joannę Siedlecką w „Biografiach odtajnionych” jest Jerzy Zawieyski. Lider środowiska postępowych katolików („KIK, „Znaku”, „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego”), prezes Klubu Inteligencji Katolickiej, czołowy pisarz „katolicki”, dziś w III RP kreowany przez środowiska bliskie „Gazecie Wyborczej” na ikonę, posiadacz pamiątkowej tablicy w kościele świętego Marcina. Od 1956 roku poseł Znak w komunistycznym „sejmie” i członek Rady Państwa (co zapewniało mu ogromne pobory, luksusowe mieszkanie w Warszawie, posiadłość w Komorowie, samochód i wszelkie przywileje), wiceprezes Związku Literatów, przyjaciel wielu komunistów. Żyd z pochodzenia, ochrzczony przez księdza Zieję.
Według informacji zawartych w pracy Joanny Siedleckiej, pederasta, który dzięki władzy i pieniądzom, jakie miał z łaski komunistów, wykorzystywał seksualnie kleryków, młodych księży, literatów i aktorów. Za homoseksualny seks płacił pieniędzmi, wsparciem w rozwoju karier w Kościele i kulturze. Jerzy Zawieyski prócz setek przygodnych kochanków (w tym wielu kleryków, i młodych księży), korzystania z usług męskich prostytutek, miał też przez wiele lat trzech stałych kochanków (w tym jednego księdza, który był jednocześnie jego spowiednikiem, dzięki czemu uważał, że zapewnia sobie rozgrzeszenie pomimo chorobliwej nadaktywności homoseksualnej).

Według Joanny Siedleckiej dla komunistycznej bezpieki pederasta demoralizujący duchownych i niezachowujący absolutnie żadnej dyskrecji był skarbem (Jerzy Zawieyski przez podsłuchiwany telefon zdradzał niefrasobliwie wszelkie tajemnice swoich znajomych, co narażało ich na represje). Dzięki zainstalowaniu podsłuchów na telefonie, w domu, i podglądu (aparatu foto i kamery) w sypialni Jerzego Zawieyskiego, Służba Bezpieczeństwa zdobyła nagrania i zdjęcia z kopulacji i seks-rozmów, które posłużyły jako materiały kompromitujące (i umożliwiły SB zdobycie tajnych współpracowników wśród kleryków, duchownych, zakonników i homoseksualistów niezwiązanych z Kościołem oraz rozpracowanie środowisk homoseksualistów). Raporty SB z obserwacji i podsłuchu Jerzego Zawieyskiego zawierają dokładne opisy setek przygodnych kontaktów seksualnych figuranta (osoby obserwowanej) z licznymi przygodnymi kochankami (często klerykami i młodymi księżmi) oraz stałe pożycie seksualne z wieloletnim kochankiem. Często Jerzy Zawieyski używał sobie na kilku różnych pederastach dziennie.

Według raportów SB, na których oparła swoją prace Joanna Siedlecka, podczas homoseksualnych orgii Jerzy Zawieyski kpił z katolicyzmu, potępiał dewocję i tradycyjny katolicyzm. Równocześnie publicznie kreował się na pobożnego katolika. Pederaści seks-partnerzy podsyłali mu kolejnych, często bardzo młodych kochanków. Swoim perwersjom Jerzy Zawieyski folgował, co opisuje w swojej pracy Joanna Siedlecka, nawet w Laskach (w domu sióstr franciszkanek dla ociemniałych – gdzie po jego śmierci utworzono izbę jego pamięci). Jerzy Zawieyski był organizatorem także grupowych orgii homoseksualnych. Swoim partnerom najczęściej płacił za seks, umożliwiał kariery zawodowe, i zapewniał dostęp do reglamentowanych dóbr.

By docenić zasługi Jerzego Zawieyskiego dla reżimu komunistycznego, jego kiepskie teksty komuniści wystawiali w teatrach i ekranizowali. Było to jednym z powodów, dla których wielu niespełnionych aktorów gotowych było, zdaniem Joanny Siedleckiej, odbywać z nim stosunki seksualne, by dostać angaż w jego sztukach, adaptacjach filmowych, lub upragnione miejsce w szkole teatralnej.

Jerzy Zawieyski został z Związku Literatów Polskich wiceprezesem, Prezesem był inny homoseksualista Jarosław Iwaszkiewicz, który z budżetu ZPP wspierał finansowo swoich kochanków. Jerzy Zawieyski przewodniczył Funduszowi Literatury i był członkiem komisji stypendialnej. Decydował o zasiłkach socjalnych, chorobowych i sanatoryjnych. Zgłaszał i opiniował kandydatury na stypendia zagraniczne. Umożliwiał chałtury na spotkaniach autorskich. Uprzywilejowana pozycja dawało mu ogromne wpływy. Jerzy Zawieyski był też przewodniczącym Komisji Młodzieżowej ZLP, również jego poprzednicy na tym stanowisku byli homoseksualistami. Pozycja z ZLP umożliwiała Jerzemu Zawieyskiemu wspieranie karier homoseksualistów (załatwiał swoim kochankom publikacje książek, tekstów w prasie, wspierał finansowo z budżetu ZLP), i ich zabiegów o paszporty. Jerzy Zawieyski wspierał karierę Jerzego Skolimowskiego i Marka Hłaski.

Orientacja Jerzego Zawieyskiego była tajemnicą poliszynela. Przyjaźnił się, i wzajemnie wspierał, z innymi prominentnymi w PRL homoseksualistami. Prócz wspierania swoich kochanków, uniemożliwiał karierę tym pisarzom, którzy nie chcieli z nim kopulować, albo tym, którzy mu się fizycznie nie podobali. Nie wspierał dlatego żadnych pisarek, i okazywał pogardę kobietom. Klub Inteligencji Katolickiej, którego był prezesem po tragicznej śmierci wywołanej sprzeciwem Jerzego Zawieyskiego wobec antysemityzmu swoich komunistycznych towarzyszy w marcu 1968, według informacji z pracy Joanny Siedleckiej, obstalował mu grób małżeński dla niego i jego wieloletniego partnera życiowego.

Pomimo odebrania, za obronę Żydów w 1968 roku , przywilejów władzy, Jerzy Zawieyski, zdaniem Joanny Siedleckiej, cieszył się życiem, rozkwitał bowiem jego romans z innym „katolickim” publicystą, jednym z najsławniejszych pederastów PRL Bogusławem Wyrostkiewiczem, 23 letnim studentem Akademii Teologii Katolickiej. Jerzy Zawieyski szybko zatrudnił Bogusława Wyrostkiewicza (używającego przydomka Wit) jako swojego sekretarza i wspólnie z nim zamieszkał. Oby panów połączyło pragnienie pogodzenia homoseksualizmu i katolicyzmu.

Bogusław Wit Wyroskiewicz był reżyserem spektakli w seminariach, pisywał o kulturze (jego teksty drukował między innymi „Gość Niedzielny”), tworzył poezję religijną, działał w KIK. Dziś pamiętają o nim tylko środowiska homoseksualistów, wdzięcznych za to, że w czasach PRL nie krył się ze swoją tożsamością. Po śmierci Jerzego Zawieyskiego Bogusław Wit Wyrostkiewicz przejął kontrolę nad willą w Konstancinie i urządzał w niej, zdaniem Joanny Siedleckiej, orgie homoseksualne.

Bogusław Wit Wyrostkiewicz nie bał się afiszować się ze swoim homoseksualizmem bo był, według Joanny Siedleckiej, tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Krzysztof”. Współpracę z komunistyczną bezpieką rozpoczął już jako student w 1965 roku. Donosił do swojej nagłej śmierci. Ofiarami jego donosów był antykomunistyczny kler, wykładowcy z ATK, pederaści w KIK i kościele (ujawnił SB, który z księży udzielał ślubów homoseksualistom, identyfikował kochanków księży homoseksualistów). Choć jego teczkę zniszczono, to zachowały się setki donosów w sprawach. Za donosy otrzymywał pieniądze, stypendia, wyjazdy zagraniczne. Dzięki romansowi z Jerzym Zawieyskim miał wejście do klasztoru w Laskach, kościoła świętego Marcina i klasztoru w Tyńcu.

Po śmierci Jerzego Zawieyskiego, zdaniem Joanny Siedleckiej, Bogusław Wit Wyrostkiewicz pomagał SB przejąc jego zapiski prywatne, by SB miało materiały kompromitujące na ludzi opisywanych przez Jerzego Zawieyskiego. Bogusław Wit Wyrostkiewicz zyskał też na tajemniczej śmierci Jerzego Zawieyskiego. Po śmierci pisarza został „rezydentem, jego cennej willi w Konstancinie, szanowanym edytorem jego dzieł, kustoszem poświęconego mu muzeum”. Muzeum wspierał KIK i parafia w Konstancinie. Bogusław Wit Wyrostkiewicz nawet z działalności w muzeum pisał donosy do SB. Donosy pisał też, równocześnie manifestując swój rzekomy katolicyzm, z Mszy i spotkań KIK.

Według Joanny Siedleckiej, pomimo, że prawa spadkowe po Jerzym Zawieyskim zyskała jego siostra, to majątek z jego willi za grosze za bezcen wysprzedawał znajomym Bogusław Wit Wyrostkiewicz. Dzięki temu, że zadeklarował Tadeuszowi Mazowieckiemu swoje żydowskie pochodzenie, Bogusław Wit Wyrostkiewicz zyskał możliwość publikowania na łamach „Więzi”.

Zdaniem Joanny Siedleckiej, w 1976 roku SB wysłała Bogusława Wit Wyrostkiewicza, by uwiódł pisarza i homoseksualista Jerzego Andrzejwskiego. Jerzy Abrzejwski liczył, że romans z Bogusławem Wit Wyrostkiewiczem umożliwi mu dobre dojście do Kościoła. Na zlecenie SB czasie pijaństwa i seksu Bogusław Wit Wyrostkiewicz skłonił Jerzego Andrzejewskiego do podpisania apelu w obronie praw gejów (ślubów i legalizacji homoseksualnych domów publicznych). Prowokacja SB miała ośmieszyć KOR w którego wspieranie był zaangażowany Jerzy Andrzejewski.

Kilkuletni romans Bogusław Wit Wyrostkiewicz z Jerzym Andrzejwskim, umożliwił Bogusławowi Wit Wyrostkiewiczowi inwigilację i pisanie donosów na Jerzego Andrzejwskiego i jego krąg znajomych. Po śmierci żony Jerzego Andrzejwskiego, zdaniem Joanny Siedleckiej, Bogusław Wit Wyrostkiewicz na zlecenie SB wciągał Jerzego Andrzejwskiego w coraz większy alkoholizm i sprawdzał mu nieletnich chłopców trudniacych się prostytucją.

Według Joanny Siedleckiej, w wielu 38 lat Bogusław Wit Wyrostkiewicz zmarł nagle w czasie gejowskiej orgii. Powodem jego nagłej śmierci mógł być AIDS, na co wskazywały przedśmiertne objawy opisywane przez jego znajomego lekarza. AIDS jako jeden z pierwszych Polaków mógł się zarazić w czasie swojego pobytu w USA i nawiązywania bliskich relacji z amerykańskimi homoseksualistami. W testamencie zaznaczył, ze chce pogrzebu z Mszą trydencką. Mszę pogrzebową odprawił ksiądz kochanek i spowiednik Jerzego Zawieyskiego.

Informacje zawarte w najnowszej książce Joanny Siedleckiej „Biografie odtajnione” pomimo że bolesne dla katolików i osób zaangażowanych w opozycję antykomunistyczną nie mogą być zignorowane. Po pierwsze dla tego, że wydarzenia z przeszłości PRL są fundamentem naszych dzisiejszych problemów w Polsce. Jednym z wyjaśnij tego dlaczego wiele środowisk jest tak bardzo lojalnych wobec systemu odpowiedzialnego za patologie w Polsce, wskazówką jakie są przyczyny powiązań oligarchicznych elit.

Dodatkowo praca Joanny Siedleckiej ukazuje, jak groźna była infiltracja Kościoła katolickiego przez komunistów i współpracującą z nimi mafię homoseksualną. Mafię, która by bluźnić Bogu i służyć Szatanowi, splugawiła szeregi kleru katolickiego. Mafię, która zgodnie z instrukcjami masonerii i komunistów, niszczyła i dalej niszczy Kościół katolicki od wewnątrz, szerząc pedofilię i pseudo posoborowe herezje.

Należy podkreślić, że ta niewątpliwie szokująca i budząca niemałe kontrowersje książka została oparta o materiały zawarte w archiwach IPN.

Publikacja informacji o najnowszej książce Joanny Siedleckiej jest trudną decyzją dla redakcji portalu Prawy pl. Szczególnie z racji na kaliber oskarżeń zawartych w publikacji, oskarżeń dotyczących osób przez lata szanowanych w środowiskach katolickich, związanych z wieloma środowiskami kościelnymi. Oskarżeń, których jako redakcja nie mamy jak zweryfikować.

Na publikację decydujemy się z racji na dorobek literacki Joanny Siedleckiej, pisarki od lat ujawniającej mroczne sekrety polskich literatów, której do tej pory nie wytknięto jakiejkolwiek mitomani czy nadużyć, i z racji na powagę wydawnictwa Zysk, jednego z największych polskich wydawnictw od kilku lat wydającego książki zasłużonych historyków i publicystów.

Redakcja publikuje tekst o książce Joanny Siedleckiej by udowodnić, że my katolicy, nie uciekamy od trudnych tematów, że jesteśmy wolni od hipokryzji polegającej na opisywaniu patologii w środowiskach nam wrogich, przy równoczesnym unikaniu wspominania patologii, które zatruwały o do dziś zatruwają nasze środowiska.

Sprawy jednoznacznie opisane przez Joanne Siedlecką, od lat pojawiały się w publikacjach, choć nie w tak szczegółowym stopniu. Pisali o nich publicyści środowisk gejowskich, wspominali o nich w swoich wspomnieniach ludzie kultury. Podstawowe fakty więc redakcji nie zaskoczyły. Zaskoczyła dopiero szczegółowość informacji i ich naturalizm obecne w pracy Joanny Siedleckiej.

Uprzedzamy czytelników, że wydawnictwo Zysk nie jest wydawnictwem naukowym tylko popularnym. Publikacje naukowców wydawane przez Zysk nie zawierają, obecnych w publikacjach naukowych, np. wydawanych przez IPN, informacji o aparacie naukowym wykorzystanym przez autora. W książce Joanny Siedleckiej nie ma, nudnych dla czytelnika, a interesujących dla naukowców, przypisów, informacji o zasobie archiwalnym i konkretnych archiwalnych dokumentach, z których pochodzą informacje. Jest to świadoma polityka wydawcy kierującego swe wydawnictwa do masowego czytelnika a nie wąskiego grona naukowców. Podobnie skonstruowane są publikacje innych historyków, w wydawnictwie Zysk mają one formę popularną, podczas gdy publikacje tych samych historyków mają w IPN formę naukową."

środa, 19 sierpnia 2020

Jednorazowa dywidenda demograficzna. Uzupelnienie

 Jednorazowa dywidenda demograficzna. Uzupelnienie

 Artykuł w "Lancet",  thelancet.com,  "Fertility, mortality, migration, and population scenarios for 195 countries and territories from 2017 to 2100: a forecasting analysis for the Global Burden of Disease Study" szacuje wielkość populacji w 195 krajach w 2100 roku modelując dzietność, długość życia, antykoncepcje, choroby, migracje  itd.

To nie jest prosta ekstrapolacja obecnych trendów. Prognozy dostarczył wiarygodny (?) model systemu. Prognozy często się nie sprawdzają. Pogoda za 2 dni może być inna nie prognozowano.  

Najbardziej prawdopodobna wielkość populacji Polski w 2100 roku to 15·42 mln  z przedziału 11·67–20·66 mln osób.
Pod względem PKB spadniemy z obecnego 23 miejsca  na 44-53  miejsce na świecie to znaczy w gorszym scenariuszu faktycznie znikniemy jako państwo.
    
Populacja dużej części świata już stagnuje lub się kurczy ale nawet w Afryce kiedyś przestaną się mnożyć jak króliki.

 

wtorek, 18 sierpnia 2020

Zakierzonia - Ukrainskie Ziemie Etniczne ?

 Zakierzonia - Ukrainskie Ziemie Etniczne ?

 Jeden obrazek jest czasem więcej wart niż tysiąc słów. W postulatach szowinistów Ukrainy Polin jest wyraźnie mniejsza.
Nazwa „Zakerzoński Kraj” używana była w publicystyce OUN i nomenklaturze UPA. „Zakerzonie” obejmuje część obszaru obecnego województwa podkarpackiego oraz części małopolskiego i lubelskiego.
W ukraińskim hymnie nadal są słowa o Ukrainie "od Sanu do Donu"
Czy czystki etniczne po przesunięciu wschodniej granicy Polin na zachód będą przeprowadzone piłami, siekierami, nożami, widłami i kijami czy może Niemcy po reaktywacji dywizji SS Galizien udostępnią Ukrainie swoje wypróbowanie w II Wojnie technologie redukcji niechcianej populacji ?

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Korupcja i jej skutki

 Korupcja i jej skutki

 W Sejmie dwa czytania projektu ustawy trwają 30 minut po czym Sejm jako maszyna do wydalania z siebie  prawa klepie ustawę. Gniota przepycha się przez Senat i Duda ją migiem podpisuje.
Zdaniem Prezydenta, Premiera i Ministra Sprawiedliwości sądy to Stajnia Augiasza.

Mamy najniższe zaufanie do systemu prawnego poza Bułgarią, Ukrainą i Chorwacją. Ukraina jest pierwszym w historii świata państwem gdzie oficjalnie rządzi korupcja.

 

Archiwum. Centrala. Bez mikroprocesorow ani rusz.

Archiwum. Centrala. Bez mikroprocesorow ani rusz.
Zadłużona zagranicznie Polska może się stać bankrutem i tylko eksport dobrych towarów może nas uratować.
Jakie wnioski należy wyciągnąć z poniższych rozważań ?

Warunki początkowe determinują rozwiązanie równania różniczkowego zwyczajnego.
Warunki brzegowe determinują rozwiązanie równania różniczkowego cząstkowego.
Niezależnie od sposobu dojścia do punktu A jest tylko jedna optymalna ścieżka dojścia z A do punktu B.

Japonia jest największym producentem i eksporterem:
-kolorowych odbiorników telewizyjnych TVC
-samochodów osobowych
-statków mając też wielką flotę.
Tak się składa że Polska:
-kupiła od RCA fabrykę nowoczesnych kineskopów kolorowych PIL, który to jest najważniejszym elementem odbiornika TVC stanowiąc znaczną część ceny TVC
-na licencjach produkujemy samochody osobowe
-jesteśmy dużym producentem statków a silniki do nich produkujemy na licencji najlepszej w tej dziedzinie w świecie firmy Sulzer
Okazuje się że wytworzenie nowoczesnego odbiornika TVC, samochodu i statku ( które można korzystnie eksportować ) wymaga użycia mikroelektroniki !
Bez niej ani rusz !
 
TVC
Polska powinna eksportować ponad milion odbiorników TVC i po nasyceniu eksportu dopiero stopniowo zalać rodzimy rynek.
Polska kupiła od amerykańskiego koncernu RCA drogą fabrykę do produkcji kineskopów kolorowych systemu PIL. Z RCA od dłuższego czasu romansuje francuski Thomson na licencji którego produkowano wcześniej w Polsce licencyjny odbiornik T5601.
Kineskop jest najdroższym i najważniejszym elementem w całym odbiorniku TVC. Nie chcąc aby zmarnowała się kupiona droga fabryka kineskopów trzeba je eksportować lub znacznie lepiej eksportować dobrej klasy odbiorniki TVC. Wskazane jest też uruchomienie produkcji kineskopów o większej przekątnej ekranu jako że cena odbiornika szybko rośnie z przekątną ekranu a większe odbiorniki są kupowane przez zamożniejszych nabywców mających większe domy i mieszkania 

Dygresja:
W produkcji kineskopu używa się wysokiej klasy technologi szkła, w której Polska stoi całkiem nieźle. Polskie „kryształy” wożone są przez turystów -  handlarzy i w niektórych krajach RWPG ( szczególnie Węgry ) ale także krajach Arabskich osiągają bardzo wysokie ceny. Pozostaje zagadką dlaczego Polska ich normalnie nie eksportuje i nie rozszerza asortymentu produkcji „kryształów” ?  Przykładowo, średnio duży „kryształowy”, pałacowy - rezydencyjny żyrandol na kilkanaście żarówek kosztuje znacznie więcej niż samochód a na realizacje zamówienia długo czeka się w kolejce. 
W ZSRR dobre ceny handlarze otrzymują za cenione kremy Nivea. Po wojnie Sojusznicza Rada Kontroli podzieliła przedsiębiorstwo Nivea na Niemcy i Polskę. W NRF koncern używa marki Nivea na masowo produkowane ( także szeroko eksportowane ) kosmetyki średniej i lepszej jakości. Graficznie niemiecka i polska marka „Nivea” są takie same i bardzo dobrze się kojarzą. Ta marka ma ogromną wartość. Słusznie polska firma nie obniża jakości i nie deprecjonuje cennej marki znanej w świecie. Także inne polskie kosmetyki są chętnie kupowane od polskich handlarzy w ZSRR i krajach arabskich. Dobre ceny uzyskują też nasze lekarstwa. Mamy kurę która „znosi złote jajka” i tego nie wykorzystujemy. Perspektywy przed kosmetykami i lekami są bardzo dobre a węgiel to przecież kończąca się historia.  
Handlarze za przeszmuglowany zegarek produkcji NRD kupiony w Polsce otrzymują w krajach arabskich kożuch który przywieziony do Polski daje 50 krotną ”przebitkę”.
Zmonopolizowany, państwowy  handel zagraniczny działa źle a nawet wcale nie działa wyrządzając gospodarce potężne szkody.
Stosunkowo dużo miedzianego drutu zużywa się do wyprodukowanie cewek odchylania kineskopu. Polska jest dużym producentem miedzi i produkcja kineskopu jest synergiczna. W odbiorniku TVC jest sporo elementów indukcyjnych z miedzi (!) i ferrytu.   

 Odbiornik TVC Jowisz jest bardzo nieudany. Odbiorniki Jowisz i T5601 mają tyrystorowy układ odchylania poziomego dlatego że od RCA kupiliśmy też licencje na szybkie tyrystory do TVC.  Na tle nowocześniejszego układu odchylania poziomego z tranzystorem wysokonapięciowym mocy układ tyrystorowy tyrystorowy jest energożerny i siłą rzeczy z racji dużej ilości generowanego ciepłą gorący i awaryjny nawet gdy jest dopracowany. Jedyną zaletą tyrystorowego układu odchylania poziomego jest łatwy izolowany transfer prostym układem tyrystorowym energii prądu stałego z prostownika sieciowego prądem zmiennym o częstotliwości odchylania do układu odchylania poziomego. Takie rozwiązanie ma odbiornik T5601 i wszystkie zachodnioeuropejskie odbiorniki kolorowe z tyrystorami. W odbiorniku Jowisz zastosowano drogą i złożoną przetwornice tranzystorową i tyrystorowy układ odchylania bez wykorzystania jego jedynej zalety ! Rozwiązanie jest bardzo drogie,  skomplikowane i po prostu idiotyczne. Przetwornice ( dwukrotnie mniejszej mocy ) stosuje się tylko do tranzystorowego układu odchylania poziomego. Odbiornik Jowisz podbiera z sieci około 180 Watów podczas gdy nowe zachodnie odbiorniki z tranzystorowym odchylaniem o tej wielkości ekranu pobierają 80-90 Watów mocy z sieci. W przetwornicy stosowany jest importowany, drogi wysokonapięciowy tranzystor BU326A.
N.B. Dolarowy import elementów do produkcji Jowisza liczony po czarnorynkowej cenie dolara jest droższy niż odbiornik kosztuje w sklepie i dlatego odbiornika nie można normalnie kupić.
Zatem Cemi musi szybko uruchomić produkcje wysokonapięciowych tranzystorów ( wystarczy jeden typ do zasilacza i H-Out ) do przetwornicy i odchylania poziomego. Technologie produkcje tranzystorów wysokonapięciowych opanowano w świecie na początku lat siedemdziesiątych. Jest ona łatwiejsza niż produkcja prostych układów scalonych.
Jeśli słabik – dywersant  Cemi nie potrafi wyprodukować tranzystorów trzeba sięgnąć po inne rozwiązania ratunkowe.
Bardzo duże nakłady inwestycyjne na mikroelektronikę zapowiada NRD.   
Koncerny mikroelektroniczne bardzo cenią wielkich odbiorców bowiem na podstawie ich zamówień mogą planować produkcje, inwestycje i kolejne projekty - wyroby. Są traktowani priorytetowo i zupełnie inaczej niż cała reszta planktonu nabywców. Na tej zasadzie możemy zamówić z przedpłatą  w NRD-RFT masową produkcje 2 mln sztuk rocznie tranzystorów wysokonapięciowych. NRD nie produkuje kineskopów kolorowych. Prawdopodobnie chętnie zgodzi się na zapłatę w kineskopach  z użyciem cen światowych do barterowego rozliczenia. Nowoczesne kineskopy kolorowe PIL są naszym atutem do dobrego rozegrania. Uzyskanie przez NRD od Siemensa lub Telefunkena masek ( lub plików do naświetlarki ) i danych procesowych dla tranzystora to rutyna.
Dla NRF+NRD i Polski  ewentualna wojna nuklearna oznacza zagładę. Z jednej strony okupowane przez USA Niemcy są sojusznikiem USA w NATO a z drugiej realnie, zdecydowanie nie chcą wojny. Wyłącznie na potrzeby wewnętrzne zezwalają na działalność hałaśliwych ziomkostw i hasła rewizjonistyczne. Amerykańska idea zdestabilizowania Polski aby zaszkodzić ZSRR nie może się podobać w NRF. Interwencja w Czechosłowacji w 1968 roku zakończyła się stworzeniem bazy Armii Czerwonej, której wcześniej w Czechosłowacji nie było. W bazach tych są rozmieszczone rakiety średniego zasięgu z głowicami jądrowymi.  Wielka interwencja ZSRR  w Polsce mogłaby też być zasłona dymną do przerzucenia ogromnych sił inwazyjnych do NRD i agresji na Zachód.
NRF prowadzi teraz ze światem nowoczesną wojnę gospodarczą !   

Ten sam manewr co z RFT można zastosować próbując rozmawiać z Czechosłowacką Teslą od której kupowaliśmy układy TTL i inne zanim Cemi rozpoczęło ich produkcje. 
W ZSRR od lat produkowany lub „produkowany” jest wysokonapięciowy tranzystor mocy KT809. Strukturę tranzystor zamiast w okropnej ciężkiej, okrągłej obudowie należy tylko umieścić w obudowie TO3 lub lepiej TOP3.

 Faktycznie niedziałanie RWPG jest prawdopodobnie wywołane niechęcią krajów do eksportu za rubla transferowego bowiem jest to „monkey bussines” czyli małpi interes w sytuacji gdy za ropę naftową trzeba ZSRR płacić dolarami. 
Potencjalny handel barterowy tranzystory / IC za całkiem nowoczesne i dobre kineskopy PIL jest bardzo korzystny dla Polski, dla NRD-RFT dla Czechosłowacji - Tesla i firm ZSRR. Oczywiście nie wiadomo czy ZSRR takiego handlu obchodzącego rubla transferowego niewymienialnego dla krajów RWPG na dolara nie zablokuje.

Dlaczego RWPG nie działa ?
USA były faktycznie jedynym zwycięzcą II Wojny. Ale w 1947 roku funty szterlingi upadłego Imperium Brytyjskiego  stanowiły 87% światowych rezerw walutowych.  Dolar amerykański będąc wewnętrznym pieniądzem USA stał się mocą powojennych układów międzynarodowych także walutą światowych rezerw i wszelkich płatności w handlu światowym. Po dekadzie od zakończenia wojny dolar króluje wśród rezerw walutowych. Waluty wszystkich krajów Zachodu są obecnie wymienialne na dolara po płynnych kursach. Do 1971 roku dolar był przez USA niby wymienialny na złoto po kursie 35 dolarów za uncje ale tylko przez rządy. Kursy walut były sztywne. Gigantyczne wydatki Zimnowojenne i Wojny Wietnamskiej wywołały ogromny deficyt w budżecie USA i konieczność porzucenia wymienialności na złoto, które opuściło by USA jadąc do wielkich światowych eksporterów.
Popularny jest pogląd że od 1973 roku dolar ma oparcie w ropie naftowej ! Nie jest to żadnym przypadkiem że po kryzysowym zdrożeniu ropy naftowej, ZSRR zażądał od Polski płatności za ropę w dolarach kpiąc w żywe oczy z instytucji rubla transferowego !
Kraje RWPG nie mają prawdziwego, wymienialnego pieniądza. W księżycowym założeniu złodziejskiej wymiany pieniędzy z 1950 roku miały mieć prawdziwy pieniądz. Złotówka równa była Rublowi i niby 1/4 Dolara i 0.224 grama Au.
Waluty Zachodu ulegają inflacji ale waluty części krajów RWPG dotknięte są dużo większą inflacja. Mniemanie że wysoka inflacja dolara będzie wieczna i opłaca się w nim zadłużać wprowadziło Polskę i wiele krajów III Świata w pułapkę zadłużenia zagranicznego gdy USA bardzo mocno podniosły stopy procentowe czyniąc dłużników bankrutami niezdolnymi do spłaty długów.
USA jako właściciel dolara kreują dużą jego ilość  z powietrza ( prawo seniora czyli seniorat ) bowiem świat potrzebuje rosnącej ilości dolara w handlu i co jest nowością w  spekulacjach walutowych. 
Złoty, złoty dewizowy, rubel, rubel transferowy de facto nie są pieniędzmi. Fikcyjny złoty dewizowy ma pozwolić prowadzić księgowość w eksporcie i imporcie.
Sytuacja gdy ZSRR żąda za swoje eksportowane do krajów RWPG surowce płatności w dolarach a chce płacić za import w rublach transferowych i żąda aby ich używały w rozliczeniach kraje RWPG w gruncie rzeczy oznacza demontaż RWPG.  To jest przyczyna tego że kraje RWPG słabo z sobą handlują bo dla wszystkich jest to niekorzystne poza ZSRR. W sytuacji gdy ZSRR za ropę trzeba płacić dolarami Polska słusznie zbudowała port do importu ropy i już kupowała dużo ropy w krajach Arabskich. Polska ma lub może wyprodukować dużo towarów dla krajów arabskich i płacić nimi za kupowaną ropę.
Suma ,sumarum. RFT i Tesla mając środki i co ważniejsze zbyt na produkcje są w stanie uruchomić produkcje potrzebnej do TVC mikroelektroniki tylko że ZSRR prawdopodobnie zablokuje wszelkie próby obejścia rubla transferowego barterem de facto rozliczanym w cenach światowych dolarem. Przed wojną przemysł Czechosłowacji stał technologicznie podobnie a czasem wyżej od Niemiec. Domy handlowe w NRD i Czechosłowacji są jednak obecnie normalnie zaopatrzone i gospodarka „normalnie” funkcjonuje o tyle o ile gospodarka nakazowo – rozdzielcza bez prawdziwego pieniądza może w ogóle funkcjonować.
 
Nie wiadomo ile Polska zapłaciła RCA za fabrykę kineskopów kolorowych. Z informacji prasowej wynika ze inna fabryka o zdolności produkcyjnej 2 mln kineskopów kolorowych rocznie miała kosztować 400 mln dolarów ale już planowany koszt inwestycji znacznie przekroczono. NRD i Czechosłowacja są za małe na nowoczesną fabrykę kineskopów i teoretycznie Polska jest wymarzonym partnerem dla nich.  
NRD chce inwestować w mikroelektronikę wielkie środki. Mikroelektronika to domena masowej produkcji. Takie inwestycje mają tylko sens gdy są masowi odbiorcy. Jeśli nasze Cemi jest nieuleczalnie, beznadziejnie  chore to trzeba na nim postawić krzyżyk i nie żyć złudzeniami. NRD jako jedyne ma duże realne, szanse w mikroelektronice z racji pomocy jaką dostaje od zachodnich braci. Z relacji świadka wynika że w fabryce w NRD był nieoficjalnie, nie po raz pierwszy, inżynier z Siemensa, który przyjechał w „odwiedziny” do rodziny. Po niedługim czasie po dostawach z NRF i zmianach, jakość produkcji gwałtownie się poprawiła.

Największym producentem i eksporterem odbiorników TVC ( a także producentem tranzystorów wysokonapięciowych i mikroelektroniki ) jest Japonia. Typy japońskie tranzystorów są nowocześniejsze niż europejskie. Mają mniejsze straty dynamiczne i większe wzmocnienie prądowe. Japonia jako jedyna w świecie produkuje tranzystory mocy do wzmacniaczy akustyczny najwyższej jakości. Są liniowe i szybkie, mają duża moc i bardzo duży obszar pracy bezpiecznej SOA. De facto jest to dużo równolegle połączonych w strukturze małych tranzystorków a struktura jest produkowana tak jak układ scalony.
Sprawa z Japonią jest skomplikowana. Zgodnie z umową USA-ZSRR natychmiast po wojnie w Europie przerzucono na wschód wielkie siły Armii Czerwonej, która gromiła Japończyków. Panicznie bali się oni inwazji Sowietów. ZSRR i Japonia nie mają traktatu pokojowego a Japonia uważa że bezprawnie okupowane są jej wyspy. Japonia w 1939 roku uważała atak III Rzeszy na Polskę ( z którą miała dobre stosunki z racji wspólnego wroga w osobie Rosji i ZSRR ) za bardzo złe rozwiązanie i z tego powodu 16.09.1939 roku zdecydowała odstąpić od wojny z ZSRR co w gruncie rzeczy przesądziło los wojny w ZSRR.
Potężne gospodarczo Niemcy i Japonia po USA mają największy wkład materialny w kosztach Zimnej Wojny. Stosunek Japonii i Niemiec do Polski jest skomplikowany. Dla Japonii Polska jest z jednej strony wymuszonym przybocznym ZSRR a z drugiej krajem pamiętanym jako przyjazny. Szansa że jeden z japońskich koncernów będzie nam bez rozgłosu sprzedawał, po cenach wielkoprzemysłowych, po 2 mln struktur tranzystorów wysokonapięciowych rocznie jest wysoka. Interesy z Sanyo już robiliśmy a w mikroelektronice jest on całkiem mocny.
Mając tranzystor wysokonapięciowy pobór mocy przez TVC spada o połowę i radykalnie poprawia się niezawodność odbiornika ! Ten tranzystor jest bardzo WAŻNY. Jest też możliwy „barter” z Japonią. Wąskim gardłem koncernów japońskich jest tworzenie oprogramowania. W takim barterze za duże pieniądze moglibyśmy sprzedawać pracę naszych inżynierów - programistów i wręcz przy okazji stworzyć oprogramowania do mikrokontrolerów do swoich  TVC, samochodów, urządzeń statkowych... 

Dekoder kolorów Secam w odbiorniku Jowisz zbudowany głównie na starych, prymitywnych układach RFT jest marny. Układy „sygnałowe” do domowych urządzeń RTV są coraz bardziej skomplikowane ale jeszcze w katalogach Philipsa ( i nie tylko )  podawane są ich schematy wewnętrzne zawierające do około 100 tranzystorów i dodatkowo diody i rezystory. Używając programu komputerowego do projektowania rozkładu, maski można zaprojektować w ciągu miesiąca. Analog takiego układu do celów testowych można ciasno przestrzennie ( wymagana mała pojemność i indukcyjność połączeń ) zmontować na kawałku niewytrawionej płytki drukowanej.
Autor zmontował taki analog wzmacniacza operacyjnego LM741. Ponieważ w „starej” technologii scalone tranzystory PNP są bardzo wolne i niektóre mają małe wzmocnienie ( są dwa rodzaje tranzystorów PNP ale tu temat jest tylko sygnalizowany ) użyto krzemowych stopowych tranzystorów produkcji ZSRR. Łebki plastikowych tranzystorów par różnicowych ( także niektóre inne „pary”) razem opleciono drutem dla dobrego sprzężenia cieplnego.         
Analog zachowuje się prawie identycznie jak scalony układ LM741. Analogu użyto do badania trudnego  tematu optymalnego równoważenia niezrównoważeń ( napięciowego i prądowego ) wzmacniacza operacyjnego.
Autor zmontował też własnego pomysłu (!) analog bardzo szybkiego i dość dokładnego wzmacniacza operacyjnego. 
Uruchomienie więc produkcji „kopii” ( inny rozkład elementów czyli inne maski. Schematy układów scalonych nie podlegają ochronie a chronione są prawem tylko  „maski”  ) układów do dekodera PAL ( odbiornik na eksport na Zachód ) i Secam nie powinno sprawić kłopotów. W miarę zwiększenia rozdzielczości procesu monolitycznego mając doświadczenia w testowaniu analogów IC można scalić razem własnego projektu dekodery Secam i Pal oraz tor luminancji w jeden układ.   

 Droższe wersje odbiornika Jowisz mają nadajnik zdalnego sterowania ( = Pilot ) na podczerwień z układem CMOS M1024 i i w odbiorniku płytę drukowaną dekodera z układem M1025.
Po naciśnięciu przycisku pilota generowany jest sygnał jednej z 30 częstotliwości z przedziału 30-40 KHz. Układ M1024 to prosty programowany klawiszami dzielnik częstotliwości. Bardziej skomplikowany jest dekoder M1025 sterujący scalonymi przełącznikami napięcia strojącego głowice z potencjometrów, zawierający także trzy proste przetworniki cyfrowo - analogowe wytwarzające napięcia do sterowania głośności, kontrastu i nasycenia kolorów. Numer wybranego kanału jest prezentowany na wyświetlaczu LED. Płyta zdalnego sterowania ma dużo elementów. Skomplikowany jest nawet sam wzmacniacz sygnału z fotodiody odbiorczej sygnału zdalnego sterowania.
Funkcje dekodera zdalnego sterowania wykonywane są już w najnowszych odbiornikach na dedykowanych MIKROKONTROLERACH.
Wchodząc we współpracę z RFT czy Teslą program mikrokontrolera w pamięci ROM do TVC, zestawu Stereo, Pralki, Kuchenki mikrofalowej... opracujemy sobie sami i możemy gotowy oprogramowany mikrokontroler drogo sprzedawać ! Szansa na opłacalny eksport dobrej jakości urządzeń z mikrokontrolerem jest bardzo duża.
N.B. Popularna w USA kuchenka mikrofalowa jest mało popularna na Zachodzie a w Polsce praktycznie nieznana. Transformator mocy dostarczający względnie duże napięcie zasilnia do magnetronu mocy ma ponad kilogram miedzi. „Miedź” jest osobnym wątkiem.  
Nowością jest wyświetlanie na ekranie prostych informacji przez współpracujący magnetowid co pozwala oszczędzić koszty na wyświetlaczu LED oraz synteza częstotliwości PLL. Układ syntezera prostych napisów firmy GI kosztuje w ilościach przemysłowych 1.5 dolara ale funkcja ta powinna być scalona w mikrokontrolerze do TVC i z pewnością będzie.
Nawet przy administracyjnej blokadzie naszego eksportu na zachód można nasz TVC eksportować gdzie indziej.

Bazująca na mikrokomputerze ( znów synergia !) maszyna do automatycznego montażu elementów elektronicznym na płycie drukowanej PCB w najprostszym razie ma tanie serwomechanizmy z silnikami krokowymi bez drogich sensorów położenia. Moment napędowy i maksymalna szybkość pracy sinika krokowego bardzo mocno zależy od sterownika czyli algorytmu sterowania silnika sygnałami mocy. Szybsze, wydajniejsze maszyny mają już serwonapędy z silnikami prądu stałego z sensorami położenia. W Polsce praca ludzi jest bardzo tania ale automatyzacja montażu elementów elektronicznych może być już opłacalna.   

Odbiornik Jowisz jest nie eskportowalny na Zachód:
-Nie ma dekodera systemu kolorów PAL i fonii na podnośnej FM=5.5 MHz
-Niska jest jakość obrazu i dźwięku
-Ponieważ popularyzują się sieci telewizji komunalnej i kablowej za mała jest ilość 5 programów
-Niskiej jakości głowica wprowadzająca duże intermodulacje i mało selektywna  nawet po rozszerzeniu zakresów absolutnie nie nadaje się do telewizji kablowej, która jest popularna w USA i stanie się popularna w Europie Zachodniej
-Przy drogiej zachodniej pracy serwisantów sprzedaż awaryjnego urządzenia jest samobójstwem.
-Z racji awaryjności odbiornik ten nie nadaje się nawet na eksport do krajów RWPG.

Programator napięć strojenia głowicy odbiornika TVC z potencjometrami ma za małą pojemność ( 5 do 8 potencjometrów ) do odbiornika do telewizji kablowej. Rozwiązaniem jest syntezator częstotliwości PLL kontrolowany przez mikrokontroler lub synteza napięcia strojenia głowicy odfiltrowanym dolnoprzepustowo sygnałem PWM z mikrokontrolera. 
Pilot zdalnego sterowania, napisy na ekranie, piękny obraz i dźwięk, niezawodność,  mały pobór mocy, współpraca z magnetowidem, telewizja kablowa...

Polska chcąc porzucić archaiczną produkcje lampowych czarno- białych odbiornik telewizyjnych kupiła w 1975 roku od niemieckiej firmy Telefunken licencje na odbiorniki scalono – tranzystorowe „Uran” i pochodne. Układy scalone i tranzystory ( w tym wysokonapięciowy BU204 ) importowano ! Odbiorniki te wymagają już modernizacji. Po zastąpieniu zasilania szeregowego ze stabilizatorem liniowym przetwornicą pobór mocy spadnie z 80 W do 40 W a trwałość odbiornika będzie nieomal nieskończona.
Zakup ten świadczy o głębokiej niewierze decydentów w zdolności polskich naukowców, inżynierów i przemysłu.

Polacy trzymają znaczne oszczędności w dewizach. Są to pieniądze zarobione za granicą lub darowane przez rodziny mieszkające na zachodzie. Na pewno jest tego więcej niż 3-4 mld dolarów. Środki te są martwe gospodarczo i powinny zostać użyte do modernizacji gospodarki i pracować. Trudności ideologiczne są do łatwego ominięcia.  

Polska znalazła się w dramatycznym momencie dziejowym. Albo się zmobilizujemy pokonując trudności lub popadniemy w straszne kłopoty jako bankrut. Procesy gospodarcze i modernizacja zachodzą powoli trwając dekadami a skutki mogą trwać wiekami.
Masowa produkcja samochodów i odbiorników TVC stawia nas w światowej I Lidze. Ale bez modernizacji i niskiej jakości nawet przy odcięciu się od rynku światowego produkcja ta prędzej czy później upadnie i cofniemy się o dekady w rozwoju.
Licencyjny kineskop PIL jest ciągle nowoczesny ale przecież nie będzie tak wiecznie.

Samochód
Samochód jest po domu – mieszkaniu najdroższym masowo kupowanym przedmiotem na świecie. W NRF jednak mieszkania się przede wszystkim wynajmuje a nie wchodzi w ich własność. 
 Ojcem masowo produkowanego samochodu dla prawie każdego jest Henry Ford mimo iż silnik spalinowy odkrył i skonstruował Carl Benz. USA miały przed wojną więcej samochodów niż reszta świata. Polska w 1939 roku miała 28 tysięcy samochodów ( mniej w Europie miała tylko Jugosławia) i prawie wcale nie miała dróg dla samochodów, które bardzo szybko się psuły na makabrycznych drogach. W Polsce samochody w śladowych ilościach montowano z przywiezionych części z uwagi na wysokie cła importowe na samochody.
USA mają (1980) 120 mln samochodów, NRF 23 mln a Polska 2.6 mln czyli trochę mniej niż NRD ale faktycznie masowa produkcja samochodów w Polsce ruszyła dopiero po 1970 roku.
Japonia produkuje 7.04 mln samochodów rocznie i wielką ich ilość eksportuje, USA produkują 6.3 a NRF 3.53 mln sztuk. Polska wyprodukowała 0.35 mln ale ma już miejsce załamanie produkcji w związku z ograniczeniami importowymi. Japonia kiedyś uważana była za producenta tandety zwanej japońszczyną. Wysokiej jakości wyroby a zwłaszcza elektronika momentalnie odwróciły wizerunek produktów Japonii a w tym samochodów. Jest pewne że w końcu koncerny Japonii rzucą rękawice drogim, luksusowym samochodom Jaguar, Mercedes, BMW.  

Kompleks fabryk przemysłu samochodowego w ZSRR ( wcześniej produkcja samochodów była mikroskopijna ) wybudował Ford w latach trzydziestych. Pierwotnie fabryka w Gorki miała stanąć obok Plotzensee w Berlinie ale problemy m.in. z inflacją i kryzys zastopowały projekt. Gdzie tylko była szansa na zarobek Ford budował swoje fabryki a produkcje rozpoczynał od składania samochodów z przywiezionych elementów.

Produkcja licencyjnej Pobiedy M20 z Gorki jako Warszawy M20 a później Warszawy 223 nie osiągnęła nawet 1/4 zamierzonej wielkości. Produkcja samochodów ruszyła dopiero po zakupie licencji na Fiata 125 ( 1967 ) i później transakcji z Fiatem 126 gdzie de facto płaciliśmy swoją pracą a nie pieniędzmi co okazało się dobrym rozwiązaniem.
Licencyjne Fiaty są już przestarzałe i wymagają modernizacji.
Samodzielnym polskim samochodem jest tylko koszmarna Syrena.

Samochód jest produktem bardzo złożonym. Generalnie w gospodarce światowej  im bardziej złożony i nowoczesny jest produkt tym wyższa jest marża producenta.
Polskie samochody są zawodne i bardzo rdzewieją dlatego że blacha na nadwozia jest niskiej jakości a procesy zabezpieczenia antykorozyjnego blachy i lakierowanie są niedostateczne. Jakość produkowanego żelaza i stali na blachy jest pochodną użycia niskogatunkowej rudy żelaza.

Eksportowany samochód zawiera produkcje mnóstwa nowoczesnych  fabryk. Mocno przetworzoną stal, miedz i inne metale kolorowe, szkło, tworzywa sztuczne, gumę, wyroby elektrotechniczne i coraz więcej elektroniki.

Wtrysk benzyny w silnikach o zapłonie iskrowym stosowano już w latach pięćdziesiątych ( Mercedes we flagowym modelu ) ale w niewielkiej skali. Wtrysk paliwa zaczął się popularyzować po 1967 roku gdy Bosch wypuścił pierwszy elektroniczny kontroler do sterowanie wtryskiwaczami. Wtrysk benzyny daje o wiele lepszą kontrolę dawkowania paliwa niż gaźnik. Dużo lepsze jest wymieszanie mgiełki paliwa rozpylonej pod znacznym ciśnieniem przez wtryskiwacz i w lepszych warunkach niż przebiega to w gaźniku. Całkowite i zupełne spalenie paliwa przy bezpiecznym - mniejszym współczynniku nadmiaru powietrza skutkuje zwiększeniem mocy silnika i spadkiem jednostkowego zużycia paliwa. Wraz z elektronicznym zapłonem można podnieść współczynnik sprężania silnika i sprawność silnika.
Spaliny wydechowe  z silnika z wtryskiem paliwa w stosunku do silnika gaźnikowego, zawierają mniej tlenku węgla czyli czadu, niespalonych węglowodorów i bardzo szkodliwych tlenków azotu.
Pierwszy wtrysk benzyny Boscha z 1967 roku wykonano na tranzystorach krzemowych i germanowych. Zastosowano w nim prosty ( ale wystarczająco dokładny ) indukcyjny czujnik ilości powietrza dopływającego do silnika wspomożony termistorem do pomiary temperatury powietrza. 
Kolejną generacje kontrolerów wykonano na ogólnego użytku układach scalonych, potem układach scalonych wyprodukowanych specjalnie do wtrysku i w końcu mikrokontrolerach.
Elektronicznemu wtryskowi paliwa towarzyszy elektroniczny zapłon paliwa. Optymalne kąty zapłonu są stablicowane w pamięci ROM mikrokontrolera tak aby nie dochodziło do niebezpiecznego spalania detonacyjnego czyli stukowego.  Wyprodukowano specjalną technologią ( jest to nietrudna modyfikacja standardowej  technologii ) tranzystory mocy  Darlingtona do przełączania cewki zapłonowej o bardzo szerokim zakresie bezpiecznej pracy SOAR pracujące bez drogiej ochronnej diody mocy  Zenera. Pracujące w trudnych warunkach tranzystory są niezawodne i objęte kontrolą eksportu czyli niemożliwe do kupienia przez Polskę!

Oszczędne zużycie paliwa przez samochody ma w Polsce ogromne znaczenie jako że za importowaną ropę naftową płacimy w dolarach.

Wtryskiwacz jest dość trudny technologicznie ale aby uruchomić ich produkcje w Polsce trzeba tylko zakupić parę unikalnych maszyn i urządzeń. Natomiast z elektroniką wtrysku i zapłonem sytuacja wygląda źle.
Najbardziej zaawansowana w produkcji mikroelektroniki jest Czechosłowacja i NRD. Z CSRS importowaliśmy  układy TTL do produkowanych komputerów zanim Cemi nie uruchomiło produkcji przestarzałej serii 74XX.
Z uwagi na obecne zaostrzenie Zimnej Wojny zakup mikrokontrolerów na Zachodzie jest praktycznie niemożliwy.

Polska mogłaby szeroko eksportować zarówno samochody z elektroniką, także do krajów RWPG, a nie tylko sam system wtrysku i zapłonu.
 
Coraz lepsze i ładniejsze są radiomagnetofony do samochodów. Pięknieją elektroniczne przyrządy na tablicy.
Potencjalnych zastosowań elektroniki w samochodach jest mnóstwo.  
 
Do końca 1970 roku produkcja w Polsce była generalnie rentowna i dotacje do produkcji stosowano oszczędnie. Płace za rządów ekipy Gierka rosły bardzo szybko przy nie zmienianych cenach detalicznych do doprowadziło do ogólnej nierentowności wszelkiej produkcji kompensowanej coraz większymi dotacjami. Doszło do paranoi gdy chleb kosztuje mniej niż kupione od rolnika zboże na niego a mleko w butelce w sklepie kosztuje mniej niż na wsi w skupie. Kto faktycznie dopłacał – żyliśmy nad stan za „dolarowy” kredyt w części wydany na konsumpcje i zaopatrzenie produkcji na rynek. Gdy pojawiły się problemy ze spłatą długu usiłowano w 1976 roku gospodarkę z głowy postawić na nogi co zakończyło się protestem.
Ogromny nadmiar pieniądza z wynagrodzeń w rękach nabywców poskutkował opustoszeniem półek sklepowych z towarami po cenach urzędowych. W gospodarce rynkowej przedsiębiorstwa podniosły by ceny i inflacja zjadłaby oszczędności ale ceny w Polsce ceny są ustalane urzędowo.
Ogromne oszczędności nie mające pokrycia w towarze postanowiono w ramach akcji stabilizacyjnej ściągnąć z rynku. Uchwałą Nr 49 Rady Ministrów z dnia 26 lutego 1981 r. wprowadzono sprzedaż samochodów osobowym tylko i wyłącznie na przedpłaty przyjmowane od 23 marca przez miesiąc. Ilość osób dokonujących wpłat jest ogromna.
W latach trzydziestych w III Rzeszy wprowadzono przedpłaty na Garbusa czyli samochód dla ludu Volkswagen. Po wybuchu wojny od razu zawieszono produkcje samochodów osobowych i po wojnie NRF wypłaciła blisko 400 tysięcy rekompensat za niedostarczone samochody.
Polscy producenci samochodów znaleźli się w katastrofalnej sytuacji gdyż mają faktyczne przez najbliższe lata produkować samochody za darmo ! O modernizacji produkcji mają zapomnieć.
Ogromna oszczędności zgromadzono też na książeczkach mieszkaniowych i raczej a może na pewno mieszkanie za które zapłacono nie zostaną dostarczone.    

Samochody osobowe mimo iż marne dobrze się na wygłodzonym polskim rynku sprzedają ale nie brak głosów że używany zachodni samochód jest znacznie lepszy od nowego polskiego. Ten prywatny import starych samochodów ( używane samochody są na Zachodzie bardzo tanie ) można oczywiście zahamować cłami, opłatami i utrudnieniami administracyjnymi ale tylko na krótką metę.
Produkcja samochodów osobowych trwa w Polsce w gruncie rzeczy dopiero niepełne 10 lat. Wcześniej to było raczej rzemiosło niż masowa produkcja.
Dla Polski uruchomienie masowej produkcji samochodów jest ogromnym awansem cywilizacyjnym i powinniśmy zrobić wszystko aby modernizować produkcje i dalej grać w I Lidze światowej.
Historia uczy tylko tego że nic nie trwa wiecznie i nic nie jest dane raz na zawsze.  
Czy możemy wypaść z elity krajów gdzie masowo produkuje się samochody - niestety tak i to wydaje się do wielu nie docierać.
Miniona dekada odprężenia czyli detente minęła i nagle zaostrzyła się Zimna Wojna, której możemy być gospodarczą ofiarą.
Sankcje na agresora może nałożyć Rada Bezpieczeństwa lub Zgromadzenie Ogólne ONZ. Na Polskę żadne sankcje nie są nałożone ale Zachód w rzeczywistości je stosuje.

 Produkcja masowa rządzi się swoimi regułami. Najważniejsza rzecz to jakość i powtarzalność.
W czasie wojny Anglia zwróciła się do USA o pomoc w produkcji silnika lotniczego a była to sprawa gardłowa. Dokumentacja udanego silnika przesłana do USA zajmowała kontener ! Amerykanie szybko stwierdzili że w Anglii silnik jest produkowany a w zasadzie majstrowany metodą rzemieślniczą a nie produkowany przemysłowo - masowo. Części się selekcjonuje, wyszukuje i indywidualnie pasuje i jeszcze obrabia aby dopasować ! Masową wojenną produkcją lotniczą w USA zajmowały się koncerny motoryzacyjne. Przed wojną masową produkcje samochodów opanowano tylko w USA. Amerykanie użyli lepszych technologi i radykalnie zaostrzyli tolerancje aby indywidualne spasowania detali silnika lotniczego stały się zbędne. Lotnicza produkcja USA była szokująco wielka i znakomitej jakości. 

Na Zachodzie samochody osobowe produkuje się masowo natomiast autobusów produkuje się znacznie mniej i siłą rzeczy produkcja ta jest mniej zmechanizowana i zautomatyzowana i oczywiście mniej  wydajna.
Toteż iloraz nakładu pracy na autobus / samochód osobowy lub iloraz cen daje wyobrażenia o automatyzacji. Pod koniec lat sześćdziesiątych nakład pracy w Polsce na autobus było tylko 2.5 krotnie większy niż na samochód osobowy. Iloraz ten powinien wynosi przynajmniej 10 razy.
Produkcja „Warszaw” była rzemieślnicza a niemasowa.

 Polska produkuje bardzo mało tworzyw sztucznych a ich cena światowa jest wysoka. Tworzywa w dużej ilości stosowane są w samochodach ale zakres ich stosowania ciągle rośnie w całej gospodarce. Z tego prosty wniosek że na gwałt trzeba modernizować petrochemie i produkować plastiki...

Sam wtrysk paliwa i zapłon to zdecydowanie za mało do modernizacji. Normą dla samochodów niskiej i średniej klasy jest napęd na przednie koła. Zatem potrzebujemy decelowo nowego projektu samochodu.
 Nauka, technologia , przemysł rozwijają się ewolucyjnie. Najtrudniej jest wystartować czyli zrobić coś z niczego. Ale już wiemy jak wygląda masowa produkcja samochodów. Produkcje ta trzeba mechanizować, automatyzować i modernizować.         

Statki.
Polska ma flotę handlową o tonażu (1980) 3650 K BRT, NRF 7260, natomiast Japonia aż 41 000 K BRT. Japonia jest potężnym eksporterem a przy tym ubogim w surowce naturalne. Stąd aż tak wielka flota handlowa. Polski wynik jest całkiem dobry.
Polska jest dużym producentem statków morskich. Na tych statkach winny być stosowane nasze systemy elektroniczne ( w tym informacyjne ) – oczywiście znów wzorem Japonii.
Statek statkowi jest nierówny. Historia statków ma więcej niż 4 tysiące lat. Proste statki są tanie a skomplikowane drogie i Polska musi iść w stronę „skomplikowane i drogie” bowiem ten kto stoi w miejscu faktycznie się cofa gdy inni się rozwijają.

Najbardziej skomplikowane są lotniskowce z napędem atomowym z transportowaną potężną flotą samolotów wielozadaniowych. Tylko flota USA i Wielkiej Brytanii ma wielkie nowoczesne lotniskowce a Związek Radziecki nosi się z planami budowy lotniskowców.
Lotniskowce USA obecnej serii Nimitz mają do 100 tysięcy ton wyporności, moc 4 turbin parowych zasilanych z reaktorów jądrowych wynosząca 260 000 KM zapewnia jednostce prędkość do 56 km/ha więc dużą. Całą załogę ( łącznie z lotnikami ) stanowi około 6500 osób czyli jest to pływające miasteczko. Koszt budowy przekracza 2 mld dolarów i ciągle rośnie od czasów wojny.
 W czasie misji lotniskowiec mający bardzo silną obronę przeciwlotniczą otoczony jest chmarą pomocniczych okrętów nawodnych i podwodnych i jego zaatakowanie z powietrza lub spod wody jest praktycznie niemożliwe. Dotychczas USA używały lotniskowców w wojnach ze słabym przeciwnikiem i trudno ocenić szanse uszkodzenia lub zniszczenia lotniskowca w wojnie z silnym przeciwnikiem. W wojnie z Japonią lotniskowce były uszkadzane a nawet zatapiane w atakach lotniczych. Na nieatakowanych lotniskowcach zdarzały się groźne pożary wyłączające jednostkę z użycia na długi okres czasu. Lotniskowiec ma w swoich systemach kilkadziesiąt minikomputerów i mikrokomputerów ze złożonymi programami do ... automatyzacji wojny. Wszystkich mikroprocesorów w przenoszonych samolotach i rakietach jest na pewno ponad 1000.

Bardzo skomplikowane są duże okręty podwodne z arsenałem rakiet z głowicami jądrowymi także z napędem atomowym. Pionierskim zadaniem Cyfrowego Przetwarzania Sygnałów ( DSP – Digital Signal Processing ) było rozpoznawanie dźwięków innych okrętów odebranych hydrofonami. Wyposażenie okrętu ma dużo mikroelektroniki. Głęboko zanurzone okręty podwodne blisko brzegów USA i ZSRR zdolne są do błyskawicznego ataku agresywnego lub odwetowego. Dla dynamiki wojny jądrowej są one równie niebezpieczne jak rakiety średniego zasięgu.
Innym bardzo cennym zastosowaniem militarnym DSP jest przetwarzanie sygnałów z radarów dalekiego zasięgu.
Oddany do służby w 1954 roku „Nautilus” był pierwszym okrętem podwodnym z napędem atomowym. Był też pierwszym na którym zainstalowano użyteczny komputer. Mimo znacznej automatyzacji załogę stanowiły 102 osoby. Okręt w 1958 roku pioniersko przepłynął pod biegunem północnym.
Tak samo nazywał się ( fikcyjny ) okręt w powieści Juliusza Verne "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Nautilus Verne tak samo o dekady wyprzedzał „raczkujące” statki podwodne swoich czasów.

W okresie II Wojny amerykański przemysł statki produkował seryjnie jako że atakowane przez niemieckie U-Booty konwoje zaopatrujące Wielką Brytanie i ZSRR ponosiły duże straty do czasu opracowania skutecznych metod zwalczania niemieckich okrętów podwodnych.

Kadłub statku zespawany jest z grubych blach. Bardzo silny, zoptymalizowany kadłub okrętu podwodnego wykonany jest ze specjalnych stali stopowych o wysokiej wytrzymałości. Okret podwodny jest więc drogą ”zabawką”
 W nowoczesnej stoczni tnący blachy palnik ( acetylenowo – tlenowy lub lepiej nowocześniejszy elektryczny – plazmowy ) przesuwany jest serwomechanizmami z sensorami położenia sterowanymi  przez typowy system CNC jako że jest to przecież maszyna sterowana komputerowo – numerycznie. Pliki sterujące systemy CNC wytwarza program z komputerowego rysunku projektu statku.
Pocięte blachy są następnie gięte prasami i spawane w bloki i sekcje spawane następnie w prawie kompletny kadłub. Procesy spawania także próbuje się automatyzować. Po zamontowaniu maszynowni spawa się ostatnie fragmenty kadłuba.
Automatyzowane spawanie jest średnio znacznie szybsze niż spawanie ręczne ale najważniejszą zaletą jest powtarzalna, wysoka jakość spawu. Jakość spawu ręcznego zależy od kwalifikacji spawacza, jego motywacji do pracy, warunków pracy i zmęczenia.
Automatyzacja spawania wymaga użycia sterowanych energoelektronicznych zasilaczy – spawarek o odpowiednich charakterystykach i zachowaniu. Stoczniowi spawacze są robotnikami wykwalifikowanymi. Spawanie jest trudne. Po dotknięciu otuloną elektrodą przedmiotu ona natychmiast zgrzeje się z przedmiotem. Toteż spawacz ma wyćwiczone delikatne dotknięcie z przesunięciem i oddaleniem aby elektroda się nie przykleiła a łuk zapalił. Sprawę utrudnia nieprzewodząca warstwa tlenków na powierzchni wymagająca użycia siły do jej uszkodzenia elektrodą i uzyskania przewodzenia. Nowoczesna energoelektroniczna spawarka przy braku łuku automatycznie przestawia się z ustawionego roboczego prądu spawania  na niewielki prąd dyżurny przy oczywiście maksymalnym napięciu jałowym, który to prąd dyżurny popłynie po dotknięciu elektrodą przedmiotu. Prąd dyżurny musi być na tyle mały aby zapobiec przyklejeniu elektrody ale na tyle duży aby łuk się zapalił po czym zasilacz szybko podaje pełny ustawiony prąd spawania aby łuk nie zgasł. 
Przy spawaniu mechanicznie podawanym drutem w osłonie gazowej technologią MIG / MAG ( Metal Inert Gas / Metal Active Gas) wykorzystuje się zjawisko samoregulacji długości łuku przy zasilaniu dość sztywnym napięciem z energoelektronicznej spawarki. Gdy łuk ma za małą długość spada na nim napięcie i rośnie prąd co powoduje szybsze przetopienie ( więcej ciepłą w mniejszej objętości ) drutu. Zbyt długi łuk sam się skraca bowiem przy wzroście napięcia prąd silnie się zmniejszy. Zmniejszy się przetapianie drutu i długość łuku.
Przy spawaniu metodą TIG ( Tungsten Inert Gas ) elektrodą wolframową nie wolno dotknąć przedmiotu bowiem drastycznie skraca to jej żywotność. Spawarka ma generator krótkich impulsów wysokiego napięcia służący do bezdotykowego zapalenia łuku.  Specjalnego zasilacza wymaga także spawanie łukiem krytym grubych przedmiotów
 
W 1956 roku "Cegielski" z Poznania korzystnie zakupił od szwajcarskiej firmy Sulzer ( firma miała wtedy  problemy finansowe ) odnawialną  licencję ( za kolejne nowo opracowane modele silników należało płacić ale rozsądną stawkę ) na udane 2 - suwowe wolnoobrotowe silniki okrętowe na paliwo ciężkie  6RSAD76 mocy 5740 kW.
N.B. Sulzer produkuje dobre kotły energetyczne. Atrakcyjność technologi ultranadkrytycznej zależy od cen paliw. Pierwszy blok o parametrach ultranadkrytycznych uruchomiono w USA w 1957 roku ale późniejszy okres tanich paliw spowodował porzucenie tej technologi. Kryzys energetycznych wzmógł zainteresowanie. Polska stosując technologie ultranadkrytyczną mogłaby zmniejszyć zużycie węgla w elektrowniach i jego wydobycie. Żaroodporne stopy stali zawierają dużo drogiego niklu. ZSRR eksportuje nikiel ale tylko za dolary. Nie wiadomo zatem czy jest sens wystąpić do Sulzera o licencje na kotły nadkrytyczne i nie tylko kotły.

W 1959 roku zakupiono drugą licencję na takie silniki od duńskiej firmy Burmeister & Wain. "Cegielski" jest jednym z największych w świecie producentów silników okrętowych. Sulzer cieszy się w świecie doskonałą opinią i pochodną dobrą opinię ma też Cegielski.
W 1963 uruchomiono w Cegielskim produkcje 4-suwowych silników Diesla do agregatów okrętowych i silników trakcyjnych dla kolei na Dieslowskie paliwo lekkie.
Elementy silnika okrętowego są duże i muszą być dość dokładnie wykonane. Trudne jest wykonanie podstawy silnika i wytrzymałego wału korbowego wpierw kutego na gorąco na potężnych młotach parowych lub hydraulicznych. Załoga młota musi mieć znaczne doświadczenie aby nadać przesuwanej i obracanej przedkuwce m.in. spęczaniem pożądany kształt odkuwki. Ci wykwalifikowani robotnicy to kapitał firmy. Wykuty wał korbowy lub jego fragment później obrabiany jest skrawaniem na dużych maszynach. 

Na flotę handlową składają się głownie Masowce ( wykonują 27% światowej pracy przewozowej ), Tankowce ( zbiornikowce ), Kontenerowce, Chemikaliowce,  RoRo czyli Roll on Roll transportujące pojazdy kołowe
Masowce wożą głównie węgiel kamienny, rudę, nawozy mineralne, zboża, cement i stal.
Największe tankowce w polskiej flocie - Czantoria, Sokolica, Zawrat -  do importu ropy z Bliskiego Wschodu do Polski zbudowano w japońskiej stoczni koncernu Mitsubishi w latach 1974-1975. Tankowce o przybliżonej DWT 146 tysięcy ton napędzane są silnikami Mitsubishi – Sulzer mocy 29 000 KM zapewniającymi statkom maksymalną prędkość 15 węzłów. Kolejne ( skopiowane ?) jednostki miały być budowane w polskich stoczniach. Docelowo powiększona flota tankowców miała przywozić do Polski 22 miliony ton ropy ale z planu uniezależniania się  zrezygnowano i tankowce są tylko połowicznie lub marginalnie wykorzystane mimo iż ZSRR za ropę płacimy w dolarach. Stocznie japońskie w czasie II wojny budowały lotniskowce oraz wielkie pancerniki. Mają więc bogate doświadczenie w budowie wielkich i skomplikowanych statków. Trwałe japońskie statki wykonane są z dobrej jakości mało rdzewiejącej stali a dodatkowo ochrona katodowa jest skuteczna. Mają nowoczesną elektronikę.
Kontenery rozmiarów  20/24/40 stóp wprowadziły standaryzacje i przyśpieszenie  przeładunków i ich lądowego transportu. Kontener może być zaplombowany co daje gwarancje że nie był otwierany i niczego nie ukradziono. Kontenery do przewozu drogiej żywności ( filety z drogich ryb i niektóre owoce morza ) wyposażone są w agregat chłodniczy i muszą być dołączone do sieci statku z mocniejszymi niż normalnie agregatami prądotwórczymi.  Pojawiły się już automatyczne chwytaki kontenerów za górne uchwyty co bardzo przyspiesza operacje przeładunkowe ( zbędny jest zespół ludzi do mocowania haków na kontenerze, jest to niebezpieczne zajęcie ale nadal kontenery są dalej ręcznie zabezpieczane przed przesunięciem ściągaczami ) co zmniejsza koszty i umożliwi półautomatyzacje specjalnymi dźwigami. Zwolnienie przez chwytak podniesionego kontenera jest fizycznie niemożliwe. Mankamentem użycia chwytaka jest zwiększenie o masę chwytaka obciążenie dźwigu ( większe obciążenie dźwigu i szybsze jego zużycie ) i zwiększone zużycie energii przez silny napęd dźwigu.
W chemikaliowcach zbiorniki wykonane są ze stali nierdzewnej co wymaga odpowiedniej technologi jej spawania.  

Pracę pasażerskich transatlantyków wykonuje obecnie samoloty.
Popularne są duże luksusowe  wycieczkowce.  Podróż luksusowo wyposażonym wycieczkowcem jest sposobem spędzenia wakacji, przyjemnością i celem samym w sobie - restauracje, bary, kasyna, dancingi, baseny, siłownie, salony piękności i salony masażu, poznawanie osób do towarzystwa, seksu i interesów.  Wycieczkowce krążą po najbardziej atrakcyjnych akwenach całego globu zatrzymując się w portach atrakcyjnych do zwiedzania regionów. Do portu początkowego i końcowego najczęściej dolatuje się samolotem. 
Polski armator wycieczkowca zatrudniłby za bardzo dobre pensje liczną załogę - dobrych kucharzy, muzyków, instruktorów tańca i gier karcianych, instruktorów sportowych, fryzjerki, kosmetyczki itd. Dużemu wycieczkowcowi musi towarzyszyć cała infrastruktura zaopatrzeniowa.
Są to jednostki bardzo drogie w zakupie i polska stocznia mogłaby sporo zarobić. Mają one dynamiczną stabilizacje położenia eliminującą bardzo nieprzyjemne dla pasażerów kołysanie statku na skutek zmian kierunku i siły wiatru oraz prądów morskich. Statek ma dwie boczne „płetwy” poruszane dwoma mocnymi siłownikami hydraulicznymi z elektroserwozaworami sterowanymi stabilizującym systemem elektronicznym. Sensorem jest żyroskop. Identycznie jak z autopilotem szybkie zakłócenia są lekceważone bowiem są niemożliwe do stłumienia a próba ich  tłumienia przynosi wymierne szkody ekonomiczne to jest zużycie paliwa i mechanizmów.
Towarzystwa kwalifikacyjne wymagają aby na wycieczkowcach pożar w części mieszkalnej nie mógł się rozprzestrzeniać ( przez ściany lub wentylacje ) a system gaśniczy musi być bardzo wydajny, skuteczny i niezawodny w każdej sytuacji.  
W użyciu są pasażerskie promy na krótkich i średnich odcinkach.
Coraz większe, droższe i lepiej wyposażone są pełnomorskie jachty rosnącej rzeszy bogaczy. 
 
Bardzo ważna jest flota rybacka. Ryby ( także „owoce morza” ) są cennym pożywieniem i alternatywnym źródłem białka do drogo hodowanej wieprzowiny i wołowiny. W części krajów protein dostarczają tylko  ryby i rośliny. Niestety zasoby Bałtyku są małe a większość łowisk jest na szelfach kontynentalnych w wyłącznych strefach ekonomicznych krajów. Dostępne są natomiast łowiska na otwartych wodach nad tak zwanymi górami wodnymi gdzie do dna jest tylko kilkaset metrów i wybrane obszary oceanów i mórz. Leżą one jednak daleko od Polskich portów i stąd potrzeba przetworzenie złowionych ryb i zamrożenia wytworzonego  towaru aby pozostał pełnowartościowy. Wysokie ceny ropy naftowej są przeszkodą w dalekich połowach.

Od niedawna wydobywa się ropę naftową i gaz ziemny spod dna mórz. Potrzebna jest całą flota specjalistycznych jednostek do wiercenia a potem obsługi platform wydobywczych. Jednostki te mają dynamiczną stabilizacje położenia. Sensorem odnisienia jest żyroskop.

Prace poszukiwawcze i badawcze – eksploracyjne prowadzą wyspecjalizowane ( i drogie ) jednostki.

Generalnie na rynku stoczniowym ceny prostych jednostek są w długoterminowym trendzie spadkowym natomiast na skomplikowanych nowoczesnych jednostkach stocznie mogą sporo zarobić.

Bałtyk jest akwenem płytkim i niewielkim przy oceanach. Użycie dużych okrętów podwodnych jest niemożliwe lub śmiertelnie ryzykowne z uwagi na niemożliwość zerwania obserwacji i zniknięcia pod wodą.  Dla Polski wystarczająca jest rozbudowana i sprawna, rakietowa, artyleryjska i lotnicza obrona wybrzeża dla uniemożliwienia zbliżenia się jakiegokolwiek desantu wroga lub jego okrętu. Najlepszym rozwiązaniem jest „zablokowanie” cieśnin duńskich czyli odcięcie dostępu wrogowi do Bałtyku.
Po doposażeniu, polskie stocznie wraz z całym zapleczem przemysłowym teoretycznie mogłyby zbudować dla ZSRR normalne lotniskowce ale konieczny byłby zakup od Sulzera licencji na największe silniki Diesla lub zamontowanie reaktorów jądrowych i napędu od ZSRR. Niestety nowoczesny lotniskowiec bez systemów informatycznych jest niewiele wart a transakcja z ZSRR byłaby raczej małpim interesem.
Wielka Brytania a po niej Stany Zjednoczone są Imperium morskim a ZSRR jest Imperium lądowym i lotniskowce do niczego nie są mu potrzebne w czasie pokoju i w wojnie obronnej.  

Każde z mocarstw, w tym gospodarczych, przeszło przez okres dużej produkcji stali i statków handlowych lub wojennych. Stan gospodarki Polski jest więc zupełnie normalny z tego punktu widzenia.
Budową statków na zamówienie armatorów i państw zajmuję się stocznie z całym zapleczem przemysłowym i projektowym.
Stawki przewozowe żądane przez armatorów od zleceniodawców zależą od światowej koniunktury gospodarczej. Wielkość transportu morskiego i stawki znacznie się zmieniają. Zmieniają się też żądane przez stocznie ceny za różne statki. Podjęcie przez armatora wymieniającego i rozbudowującego flotę decyzji inwestycyjnych jest trudne i o bankructwo nie jest trudno.

Armator decydując się na zamówienie określonego statku ze stoczni bierze pod uwagę koszty eksploatacyjne na które składa się głównie amortyzacja statku, paliwo, kosz załogi i koszt napraw. Automatyzacja pozwala zmniejszyć liczebność załogi co jest bardzo pożądane. Na zautomatyzowanym statku wachtę pełni jedna osoba prowadząca statek. Odpowiedni system sprawdza czy osoba ta żyje i nie spi, podobnie jak czuwaki na kolei. 

Współcześnie wolnoobrotowy, dwusuwowy silnik główny statków oceanicznych zasilany jest wyłącznie paliwem ciężkim ( HFO – Heavy Fuel Oil ) a polsku mazut lub paliwo pozostałościowe jako że jest pozostałością po rafinacji ropy naftowej bez dalszego krakingu dla innej produkcji.  HFO jest dużo tańszy niż zwykłe paliwo dieslowskie. Ciężki HFO w zbiornikach statku musi być trochę podgrzany aby się nie zestalił. Aby opary substancji nie wybuchły we wszystkich zbiornikach ( także handlowych ) są do nich doprowadzane ochłodzone gazy spalinowe silnika bez iskier. Bez tlenu żaden pożar i wybuch jest niemożliwy.  O ile normalne paliwo dieslowskie jest czyste to HFO może być brudny i jest zasiarczony. Przed podaniem do wirówki ( używa ona wody do dokładnego czyszczenia paliwa ) jest ono częściowo podgrzane w wymiennikach ogrzanych parą wodną  a następnie za wirówką w układzie regulacji kaskadowej z sensorem lepkości i temperatury podgrzane do optymalnej dla silnika temperatury. Wirówka powinna mieć sensor wibracji czyli niesprawności a sensor wody w paliwie za wirówką jest drugim źródłem informacji o awarii. Dwie wirówki mogą pracować w systemie redundantnym. Paliwo ciężkie jest częściowo odstane w zbiornikach i niedługa praca silnika głównego na nieodwirowanym paliwie jest dopuszczalna ale oczywiście skraca żywot silnika czyli jest kosztowna co zależy od jakości kupionego paliwa. 
Automatyczny system paliwa HFO ma więc sensory poziomów w zbiornikach ( są to sensory ciśnienia z instalacją pomocniczą sprężonego powietrza ), sensory ciśnień, przepływów ( to sensor ciśnienia różnicowego przed i za kryzą ), temperatur, lepkości, wody w paliwie. Operuje zaworami i silnikami napędów pomp.

Statek ma kilka agregatów prądotwórczych z dużymi silnikami Diesla ( setki kW do kilku MW ) na drogie paliwo lekkie. Nowością jest tak zwana „prądnica wałowa”. Silnik główny w czasie marszu poprzez przekładnie podwyższającą napędza generator synchroniczny. Z uwagi na zmiany obrotów silnika głównego stosownie do rozkazów z mostka, częstotliwość generowanego  prądu jest zmienna i nie może on wprost zasilać sieci pokładowej. Napięcie z generatora jest wyprostowane mostkiem ( lub mostkami ) trójfazowym i podane do tyrystorowego ( energoelektronika ) inwertera. „Prądnica wałowa” jest droga ale amortyzuje się już po kilku latach pracy.
Przy bardzo niezawodnej prądnicy wałowej agregaty mogą być wyłączone w czasie marszu. Kierujący statkiem z wyprzedzeniem podaje systemowi informacje o tym że marsz się kończy i agregat / agregaty są załączane. 

Mniejsze silniki agregatów mają rozrusznik elektryczny 24V jak silnik Diesla dużej ciężarówki. Większe mają rozruch pneumatyczny podobnie jak silnik główny.
Możliwy jest zimny rozruch odstawionego silnika ale z uwagi na trwałość przed pracą wykonane jest przesmarowanie ( prelubrication ) a silnik nagrzany olejem smarującym nie jest zimny. Rozruch jest łatwy i silnik dość szybko może zwiększyć obroty i wejść do pracy.
Już w  średnich silnikach Diesla przy pracy z małą mocą występuje tak zwane nawęglanie stopniowo znikające przy pracy z dużą mocą. Czyli zabroniona jest długa praca z niedostatecznym obciążeniem. Algorytm sterowania zestawem agregatów jest całkiem skomplikowany. Po okresie pracy wyłącza agregat zastępując go wcześniej drugim agregatem tak aby się równomiernie zużywały i była pewność że są sprawne. Algorytm musi dostać z mostka lub od obsługi sygnał że wymagane jest bardzo niezawodne zasilanie.
Statek ze sterem strumieniowym sam może precyzyjnie dopłynąć do nabrzeża co podnosi wartość użytkową i cenę takiej jednostki. Duży silnik elektryczny pompy steru strumieniowego zasilany jest z agregatów i muszą dla niezawodności w tym czasie pracować dwa agregaty bowiem zanik zasilania prawdopodobnie doprowadzi do bardzo kosztownego incydentu. Uruchomiony agregat winien jak najszybciej wejść do pracy.
Część statków ma potężne dźwigi do przeładunku kontenerów w prymitywnych portach bez stałych dźwigów na nabrzeżu. Zanik zasilania napędów dźwigu powoduje uruchomienie hamulców napędów co powoduje szarpnięcie liną i przeciążenie ( to skraca żywotność konstrukcji dźwigu i kosztuje ! ) i kołysanie ładunku jeśli działał napęd obrotu.    

Praca silnika głównego musi być ciągle monitorowana.
Nowością jest pomiar momentu napędowego silnika.
Termopary w kolektorach spalinowych poszczególnych cylindrów silnika mierzą temperaturę gazów spalinowych. Odchylenie temperatury spalin cylindra od średniej temperatury ma generować alarm. Załoga musi ustalić co jest powodem awarii. Normalne, niewielkie  odchylenia temperatur wynikające z asymetrii konstrukcji silnika są zneutralizowane odpowiednim początkowym doborem skal sygnałów temperatur.
W skrzyni korbowej dużego silnika Diesla  mgła olejowa najczęściej pojawia się przy zatarciu łożyska.  Może się ona zapalić i wybuchnąć. W 1947 roku wybuch skrzyni korbowej silnika Diesla na statku "Reina del Pacifico" zabił 27 osób załogi statku. Potężnych wybuchów silników statkowych były tysiące. Przyrządy OMD - Oil Mist Detector, skonstruowano dopiero  w drugiej połowie lat sześćdziesiątych i na silnikach wyposażonych w system OMD zakończyły się wybuchy skrzyń korbowych silników. Przyrząd OMD jest drogi ale bardzo użyteczny i cenny w systemie. Po pojawieniu się mgły olejowej OMD podnosi alarm i wyłącza silnik. Znalezienie usterki nie jest specjalnie trudne jako że OMD wskazuje konkretny, wadliwy „cylinder”.
Aby statek był stabilny przy wyładunku  towaru napełniane są wodą zbiorniki balastowe a opróżniane przy załadunku towaru. System balastowy ma sensory poziomu ( są to w odpowiedniej aranżacji sensory ciśnienia ) wody w zbiornikach balastowych oraz sensory kątów nachylenia pokładu. System automatyczny lub półautomatyczny załącza silniki pomp i operuje zaworami. Dla bezpieczeństwa system jest manualnie odblokowywany bowiem jego nieintencjonalne uruchomienie mogłoby spowodować nawet zatoniecie załadowanego statku.
Kontrolowany jest poziom transportowanych płynów w zbiornikach.   
 Ważną rolę odgrywa na statku system przeciwpożarowy. Podejmowane są środki ostrożności aby pożar nie powstał. Do zbiorników z paliwem i substancjami palnymi podawane są schłodzone gazy spalinowe aby niska zawartość tlenu w powietrzu w zbiornikach uniemożliwiła zapłon i wybuch lub pożar. 
Czujki pożarowe powinny jak najwcześniej zdetekować pożar. Z drugiej strony czujki powinny generować jak najmniej fałszywych alarmów. Czujki są doskonalone i mają coraz lepsze właściwości. Najprostszym autonomicznym systemem antypożarowym jest spryskiwacz uruchamiający się ( topi się wosk ) przy zbyt wysokiej temperaturze. Spryskiwacz stłumi rozpoczynający się ( na przykład niedopałek papierosa lub zwarcie w urządzeniu elektrycznym ) pożar w kajucie
Systemy piany gaśniczej powinny być półautonomiczne. Przy pożarze siłowni po alarmie pracownicy muszą jak najszybciej opuścić siłownie. Natychmiast wyłączane są wentylatory normalnie dostarczające silnikom powietrze aby odciąć dopływ świeżego powietrza ( bez tlenu pożar gaśnie )  i zamykane szczelne ognioodporne drzwi a potem z dużych ciśnieniowych butli wypuszczany jest dwutlenek węgla. Mimo iż pożar zostaje szybko ugaszony to wentylacje wolno uruchomić dopiero po czasie na wystygniecie aby nie doprowadzić do wtórnego pożaru.
Zresztą systemy alarmu i monitoringu wykryją na przykład pęknięcie rury z paliwem pod ciśnieniem zanim zacznie się pożar.
Z reguły na jednym przewodzie ( ograniczenie kosztu instalacji kablowej ) jest równolegle kilka czujek i alarm nie niesie informacji która konkretnie czujka się wzbudziła. Konieczna jest czasochłonna wizyta w pomieszczeniach z czujkami a czas przy pożarze jest bardzo drogi. Rozwiązaniem są czujki adresowane lub kolejno załączające się przy skanowaniu przez centrale na linie czyli pośrednio adresowane.
 
Agregat awaryjny zasilający pompy w czasie pożaru siłowni jest umieszczony z dala od siłowni. Skomputeryzowany system automatyki od czasu do czasu załącza ten agregat, synchronizuje go na sieć i obciąża aby mieć pewność że jest on na 100% pewny i chwili próby nie zawiedzie. Często przez 10 lub więcej lat agregat awaryjny jest zbędny ale przy rozpoczynającym się pożarze „ratuje” załogę i statek z towarem.
W 1967 roku na superlotniskowcu ( zwodowany w 1955 ) „Forrestal” z pokładu którego startowały u wybrzeży Wietnamu samoloty bombardujące Wietnam, wybuchł groźny pożar rozpoczęty startem niekierowanej rakietki która uderzyła w zbiornik paliwa samolotu na pokładzie startowym uszkadzając go. Eksplodowały stare bomby w obszarze pożaru choć nie powinny. W pożarze zginęły 134 osoby a rany odniosło 161 osób. Pożar objął aż 5 pokładów i udało się go ugasić dopiero po wielu godzinach. Rozlane płonące paliwo lotnicze winno być szybko pokryte pianą gaśniczą gdy tymczasem „gaszono” je wielką ilością wody na powierzchni której płonęła gruba warstwa paliwa zalewając kolejne pokłady. Ogromna ilość  wody morskiej użyta w akcji mogła spowodować groźne przechylenie jednostki ale szczęśliwie zadziałał równoważący system balastowy. Wielki remont jednostki w stoczni trwał aż 6 miesięcy. Powodem tak dewastującego pożaru była wadliwa rakieta zainicjowana przepięciem w sieci, wadliwe fabrycznie urządzenie w sieci, nieprzestrzeganie procedur i ich zmodyfikowanie bez wymaganej akceptacji kapitana oraz próba użycia starych bomb z już niestabilnym materiałem wybuchowym, który wybuchł w pożarze choć nie powinien oraz użycie wody zamiast piany.
Pożarów na lotniskowcach było sporo. Z racji dużej ilości paliwa i m.in. bomb pożar jest bardzo niebezpieczny. Inny groźny pożar zainicjował samo - wystrzał wadliwego pocisku do pistoletu sygnalizacyjnego w magazynie !
W czasie wojny z Japonią wszyscy na lotniskowcu byli przeszkoleni w zwalczaniu pożaru ale później szkolono tylko wyspecjalizowane jednostki do ich zwalczania. Okazało się to wielkim błędem i wrócono do tygodniowego szkolenia absolutnie wszystkich.   

Celem automatyzacji jest jedna ( automatycznie nadzorowana ) osoba kierująca statkiem na mostku czyli wachta  i normalna ( bez awarii i zdarzeń nadzwyczajnych ) praca osób załogi przez 8-12 godzin dziennie. Maszyny przez 16-12 godzin mają pracować bezobsługowo. Nadzorowany kierujący statkiem musi w miarę szybko zareagować na generowany w przypadkowych momentach sygnał czuwania. Bez reakcji podniesiony jest Alarm bowiem osoba mogła doznać zawału serca lub udaru mózgu lub zasnąć. Kierujący może systemem łączności w każdej chwili wydać polecenie do wykonania. Informacje alarmowe mogą też być selektywnie doprowadzone do kajut i innych pomieszczeń. .  

W systemach statku może być ponad 1000 sensorów binarnych i analogowych i aktuatorów. Stosowane są  typowe dla automatyki przemysłowej sensory czasem w lepszych wykonaniach z certyfikatami morskim. Mniej popularne są nietypowe sensory. Część sensorów stanowi integralną część urządzeń.
W systemach i urządzeniach statku użyte są następujące sensory analogowe:
-Temperatury.
Temperaturę wody, oleju smarującego, paliwa oraz oleju grzewczego mierzy się najczęściej sensorami RTD – PT100 gdzie „100” oznacza nominalną rezystancje sensora platynowego 100 Ohm w temperaturze 0 C. Mniej popularne i bardziej zawodne są sensory PT1000. Ale są też stosowane sensory miedziane i niklowe.
Zakres przetwarzania sygnału nie powinien mocno przekraczać zakresu mierzonych temperatur ( ogólnie wszelkich mierzonych parametrów) w obiekcie dlatego że dokładność i rozdzielczość systemowego przetwornika A/D nie jest duża. 
Temperaturę spalin w kolektorach silnika mierzy się termoparami choć specjalne wykonanie sensorów PT100 obejmują takie temperatury.
-Ciśnienia płynów i gazów a pośrednio poziomu płynu w zbiornikach i przepływu na przewężce
Najbardziej popularny jest przetwornik z rurką Bourdona i przetwornikiem LVDT – Linear Variable Differential Transformer.  Elektronika przetwornika wykonana  z użyciem scalonych wzmacniaczy operacyjnych jest trochę dokładniejsza niż wyłącznie na tranzystorach i diodach. Niemniej można się obyć bez układów scalonych. Stosowany jest też pojemnościowy analog LVDT.
W automatyce przemysłowej coraz popularniejsze są wykonane technologią mikroelektroniczną sensory piezorezystancyjne. Sam sensor membranami musi być starannie izolowany od medium.
Sensorem ciśnienia mierzy się poziom cieczy w zbiornikach i głębokość zanurzenia statku. Sensor umieszczony jest powyżej lustra cieczy w zbiorniku na zewnątrz zbiornika aby ciecz nigdy nie dostała się do sensora. Rurką połączony jest z dnem zbiornika. Do rurki podaje się bardzo małą ilość powietrza z instalacji sprężonego powietrzna tak aby do zbiornika rzadko przepływał pojedynczy bąbelek a ciśnienie w rurce / sensorze odpowiada wysokości słupa cieczy .
Poziom cieczy bardzo gęstych mierzy się bardzo drogimi sensorami z radarami dopplerowskimi, które czasem są niezastąpione.
Różnicowym sensorem ciśnienia przed i za przewężką mierzy się przepływ medium.
-Przesunięcia i kątów. Stosowane są potencjometry i sensory LVDT.
W niewielkich ilościach występują:
-Sensory położenia Halla lub z transoptorami odbiciowymi. Mogą wskazywać położenia wału korbowego silnika
-Indukcyjny reluktancyjny Pick-Up sensor wykorzystywany jest do pomiaru obrotów silników. Sygnał zmienny z sensora może być podany do kondycjonera czyli układu wytwarzającego standardowy dla systemu automatyki sygnał prędkości 0..10V lub 0/4..20mA. Mankamentem jest proporcjonalność napięcia z Pick-Upa do obrotów co trochę komplikuje interface.
-Mostki tensometryczne do pomiaru ciężaru i obciążenia. Ich wadą jest bardzo mały sygnał wyjściowy i trudny do wykonania wzmacniacz pomiarowy.
-Sensor momentu napędowego silnika
-Wiskozymetr do pomiaru lepkości paliwa ciężkiego
-Sensor obecności wody w HFO za wirówką
-Sensor w urządzeniu OMD
-Sensory amoniaku / freonu czyli ulatniania się czynników chłodniczych w chłodni
-Sensory wektora pochylenia pokładu statku dają informacje do systemu balastowego i załadunku. 
-Sensor pogodowy podaje wektor wiatru czyli siłę i kierunek wiatru. Może też podawać wielkość opadów, temperaturę, nasłonecznienie.
-Sensor prędkości statku określa ją względem wody 
-W elektronicznym kompasie wektorowy sensor Flux-Gate ( bardzo czuły sensor ) dostarcza informacje o ziemskim polu magnetycznym.
-Echosonda jest użyteczna zwłaszcza do poszukiwania ławic ryb ale pomaga też  zapobiec wpłynięciu na mielizne
-Pseudosensorami są przetworniki sieciowego napięcia, prądu zmiennego, mocy oraz częstotliwości na standardowy sygnał automatyki. 

Sensory binarne to:
-Każdy przełącznik
-Nastawiany termometr kontaktowy. Nastawiane bimetaliczne sensory użyte są w każdym  żelazku i lodówce. Sensory do automatyki są dokładniejsze.
-Nastawiane sensory ciśnienia. Dają sygnały operacyjne lub sygnały dla systemu bezpieczeństwa. Samoczynny zawór bezpieczeństwa dla koordynacji musi mieć wyższy próg działania.
-Sensor zbliżeniowy to najczęściej generator LC  wykonany na połówce ferrytowego rdzenia kubkowego. Gdy metalowy przedmiot jest zbyt blisko otwartego kubka tłumienie obwodu LC prądami wirowym w przedmiocie powoduje spadek dobroci Q i zerwanie drgań generatora. Sensory te mogą być dość szybkie i detekować położenie zębów koła zębatego na wale korbowym silnika.
-Pływak z przełącznikiem daje informacje o przekroczeniu poziomu płynu
w zbiorniku. W spłucze WC pływak bezpośrednio zamyka zawór wody aby spłuczka się nie przepełniła.
-Przełączniki krańcowe pilnują m.in. pracy elektroserwomechanizmu z silnikiem asynchronicznym sterowanym regulatorem krokowym. Przerywają obwód zasilania silnika aby nie dopuścić do uszkodzenia mechanizmu  i mogą też dawać sygnały do „PLC”
-Styki pomocnicze CB ( Circuit Breaker – najbliższe słowo to Wyłącznik ale nie oddaje on istoty skomplikowanej rzeczy, którą jest CB ) lub Contactora ( stycznik ) informują o stanie urządzenia. CB może mieć też pomocniczy styk dający informacje o uzbrojeniu silnej sprężyny CB czyli gotowości do wyzwolenia CB.
-Mikroprzełącznik na dużym bezpieczniku topikowym sygnałem informuje o „przepaleniu” bezpiecznika. 
-Prosty mechaniczny sensor wibracji informuje o wibracjach pilnowanego urządzenia. Zwykłe po dłuższej chwili wibracji urządzenie ulega uszkodzeniu. System ma podnieść Alarm i wyłączyć urządzenie i włączyć urządzenie drugie / rezerwowe i zmienić konfiguracje na przykład zaworami. Wibracje potężnego silnika elektrycznego i pompy w obwodzie reaktora jądrowego mogą doprowadzić do katastrofy i uszkodzeniu trzeba na czas zapobiec.
-Blokada fotoelektryczna informuje o przerwaniu strumienia światła
- Flame Sensor czyli sensor płomienia w piecu, którym jest specjalny fotorezystor lub ogniwo selenowe lub krzemowe z odpowiednim interfejsem
-Termistor w uzwojeniu generatora ma dość stromą charakterystykę ale mimo iż ma bardzo dobrą izolacje teflonową nie może być wprost dołączony do „PLC” ale doiero poprzez moduł izolujący. System generuje Alarm gdy uzwojenia maszyny są za gorące.
-Każdy sygnał analogowy komparatorem z ustawianym progiem działania może być zamieniony w sygnał binarny.
-Analogowy sygnał obrotów silnika spalinowego po podaniu do jednego komparatora informuje przy rozruchu o przekroczeniu obrotów pracy „Run” i podjęciu pracy przez silnik co powoduje wyłączenie rozrusznika przez system a drugi komparator przekroczenia obrotów „Overspeed” natychmiast odcina dopływ paliwa aby silnik się nie rozleciał
-W bezpiecznych i niezawodnych sieciach z izolowanym punktem zerowym można mierzyć oporność upływu izolacji sieci i zasilanych urządzeń. Miernik tablicowy może mieć ustalany pokrętłem poziom oporności izolacji przy którym zwarty jest styk podany do systemu Alarmowego. Identycznie nadzorowana może być oporność od żelaza statku izolowanego systemu kabli sygnałowych
-Każde urządzenie powinno generować sygnał binarny dla systemu Alarmowego gdy jest niesprawne. 

Wszelkie maszyny i urządzenia na statku powinny mieć certyfikat jednego z uznanych w świecie towarzystw kwalifikacyjnych. Wymagania towarzystw klasyfikacyjnych pozwalają uniknąć „odkrywania koła” po raz kolejny. One są ułatwieniem a nie utrudnieniem dla pracy konstruktorów.
Brytyjskie towarzystwo klasyfikacyjne Lloyd’s Register of Shipping z siedzibą w Londynie działalność rozpoczęło już w XVII wieku. Imperium brytyjskie miało największą flotę świata i pionierska rola Lloyda był całkiem spora. Lloyd od 1885 roku wydawał rejestr wszystkich statków na świecie o pojemności powyżej 100 RT. Inspektorzy Lloyda dokonując przeglądów statków oceniają ich stan techniczny
"Rules for Ships" dla zapewnienia bezpieczeństwa i odpowiednich standardów operacyjnych żądały / rekomendowały między innymi:
-Użycia odpowiednich materiałów do konstrukcji statku
-Wymagania co do struktury statku
-Regulacje dotyczące operacji i utrzymania maszynerii statku
-Regulacje dotyczące operacji i utrzymania systemów alarmowych i sterujących statku.
Polskie towarzystwo klasyfikacyjne ( jest to przedsiębiorstwo państwowe ) „Polski Rejestr Statków istnieje od 1947 roku.

Wymagania stawiane elektronice ( a w tym PLC i mikrokomputerom ) morskiej są czymś pośrednim między średnimi wymaganiami na elektronikę powszechnego użytku a wytrzymałą elektronikę do celów lotniczych, militarnych i wojskowych.
Nie wolno używać płytek drukowanych absorbujących wilgoć jak na przykład papierowo – formaldehydowych. Obsadzone płyty drukowane powinny być polakierowane co zapobiega korozji lutów i dodatkowo chroni PCB i elementy przed wilgocią. 
Stosować należy tranzystory i układy scalone w hermetycznych metalowych i ceramicznych obudowach mimo iż są znacznie droższe od obudów plastikowych. Hermetyczność obudów plastikowych jest różna. Starannie wykonane plastikowe -  „czekoladkowe” obudowy Motoroli są praktycznie hermetyczne ale niechlujne plastiki Cemi mogą nie być hermetyczne.
Urządzenia powinny być odporne na wibracje i czasem na bryzgi wody.
Odporność na zakłócenia EMC musi pozwalać na obecność blisko pracującego radiotelefonu a urządzenia nie mogą generować zakłóceń dla łączności radiowej.
Bimetalem powinien być załączany w obudowie urządzeń niewielki antykondensacyjny grzejnik.
Dla rozbudowanych systemów dobrym rozwiązaniem jest kaseta do modułów PCB rozmiarów 100 x 160 mm ( lub podwójnego rozmiaru ) czyli tak zwana Eurokarta ze złączami. Kasety montowane są w szafce. Użycie tego systemu ( ma on certyfikat ) radykalnie uprasza produkcje mechaniki.
Do elektroniki polecane są popularne i tanie układy CMOS4000. Pozostaje zagadką dlaczego Cemi nie produkuje tej rodziny układów. Przy zasilaniu części analogowej napięciami +-7.5V układy CMOS  zasilone z napiec „+” i „-”  czyli napięciem 15V i nie wymagają interfejsów do części analogowej  ani na wejściu ani na wyjściu. Tolerują duże zakłócenia i nie są zbyt szybkie co w tym zastosowaniu jest zaletą. Ochrona ich wejść jest prosta a pobór mocy znikomy.

Z reguły wymagana jest pełna ( przykładowo zestaw pomp lub kompresorów ) lub pół redundacja lub możliwość lokalnego sterowania urządzeń. Urządzenie ma obok szafkę z przełącznikiem Auto - Manual  lub Remote - Local i obsługa przy awarii systemu automatyki może operować ręcznie maszyną.
Zalecane jest stosowanie sygnałów dynamicznych czyli w istocie idei przerzutnika RS. Krótki sygnał ON ma załączać a krótki sygnał OFF wyłączać maszynę. Przy uszkodzeniu PLC lub komputera stan maszyn się nie zmienia co jest ogromną zaletą tego rozwiązania !
Dopiero gdy potrzeba zmian stanu operator podchodzi do szafki przy urządzeniu i załącza / wyłącza lub robi co innego. 

 Systemy statków i samolotów nie odkrywają po raz setny koła. Stosują znane rozwiązania.
Duże samoloty pasażerskie muszą być wyposażone w rejestrator parametru lotu i rejestrator rozmów w kokpicie. Wraz z tanieniem mikroelektroniki można będzie stosować podobne rejestratory na statkach.

Wyższa Szkoła Morska szkoli Nawigatorów, Mechaników i Oficerów. Nawigatorzy już są zbędni.

Nawigacja jest niezbędna w żegludze, lotnictwie i rakietach w tym manewrujących. Przydatna jest na lądach, zwłaszcza na terenach dzikich z dala od cywilizacji.
Znana jest astronawigacja, nawigacja z kompasem, radionawigacja, nawigacja inercyjna  z użyciem Żyro i nawigacja z użyciem radaru.
Nawigator w astronawigacji obserwuje ciała niebieskie mając dokładny zegar. Automatyczny system astronawigacji w amerykańskim samolocie wojskowym F-104 okazał się kompletną klapą.
Radar statkowy jest głównie radarem antykolizyjnym a mniej nawigacyjnym. Wybieg dużego statku, podobnie jak rozpędzonego pociągu jest dość długi. 
Pole magnetyczne Ziemi na określone właściwości. Samolot z autopilotem z kompasem magnetycznym ( czyli wektorowa Flux Gate ) po nastawieniu kursu w punkcie A odległym 1000 km od bieguna do punktu B na równiku dotrze z ponad 200 km błędem. Kurs trzeba kilka razy zmodyfikować w czasie przelotu a błędy są tym większe im bliżej jest biegunów magnetycznych Ziemi. Brak tej modyfikacji powoduje że samoloty na długich trasach z niedbałymi pilotami nie intencjonalnie naruszają przestrzeń powietrzną innych krajów podnosząc obronę przeciwlotniczą na baczność.
Samoloty poruszają się po wyznaczonych trasach i piloci mają podane dane do ustawiania kursów autopilotów ale zdarza się że w czasie lotu zapomną skorygować kurs zgodnie z instrukcją.
Przy automatyzacji nawigacji z użyciem Flux Gate trzeba wcześniej przygotować dane dla autopilota lub komputer prowadzący musi mieć wielką „mapę magnetyczną” akwenów lub świata. Przy poruszaniu się wyznaczoną trasą mocne zejście z niej wymaga już akcji decyzyjnej człowieka.
Pole magnetycznie Ziemi cały czas się powoli zmienia i dane do nawigacji magnetycznej muszą być uaktualniane.
N.B. Niektóre ptaki używają pola magnetycznego Ziemi do nawigacji.

Hiperboliczny system radionawigacyjny LORAN został opracowany przez USA w czasie trwania II wojny światowej na potrzeby wojny. Pierwszy odbiornik lotniczy jest z 1943 roku. System używany jest w żegludze i lotnictwie.
LORAN-A został wprowadzony do użytku w 1957 roku. Łańcuch radiostacji ma jedną stacje główną i jedną podrzędną, nadające grupy impulsów na wysokich falach średnich 1.75, 1.85, 1.90 / 1.95 MHz. Zasięg na fali przyziemnej  wynosił do (zależnie od pory dnia ) 1480 km z dokładnością  1,8 km oraz do 2590 km dla fal odbitych od jonosfery i dokładnością 11 km.
W roku 1974 wprowadzono do użytku  system LORAN-C udostępniony też do celów cywilnych.  Nadajniki mocy 200 KW -1 MW pracujące na częstotliwości 100 KHz oznaczone są M – centralny Master i kilka stacji podległych W, X, Y, Z umieszczonych w sporej odległości od M dookoła niego na terenie USA i Kanady. Stacje podległe po nadaniu przez M paczki impulsów wysyłają swoje impulsy. Na fali przyziemnej  zasięg wynosi do 1100 km ( zależnie od pory dnia ) z dokładnością 50 m. Na fali odbitej od jonosfery  zasięg sięga 2500 km z dokładnością 500  m.
Lampowe odbiorniki systemu Loran-A były duże, drogie i wymagały przeszkolonej obsługi. Tańsze i lepsze były odbiorniki tranzystorowe a użycie układów scalonych i mikroprocesorów zrewolucjonizowało  odbiorniki, które nie mają już bardzo wielu elementów.
Brytyjski system radiowej nawigacji hiperbolicznej Decca też rozpoczął prace w latach wojny. Pracuje na dwóch falach ciągłych w zakresie 70-129 KHz. Systemu używały i używają statki rybackie i jednostki ( w tym helikoptery) obsługujące platformy wydobywcze ropy i gazu na morzu Północnym. Zasięg zależy od pory dnia i wynosi 200-400 mil morskich. Łańcuchy nadajników systemu rozmieszczone są w Japonii, Australii, Indiach, Afryce i na Bliskim Wschodzie w tym w Zatoce Perskiej. Dwa łańcuchy Decca uruchomiono na potrzeby wojny  Wietnamskiej. Decca żąda za dzierżawę odbiorników systemu dość dużych opłat nie sprzedając odbiorników.  Nowe odbiornik z mikroprocesorem ma już interfejs szeregowy do połączenia z komputerem co otwiera pole do automatyzacji nawigacji. Decca producentów znacznie lepszych odbiorników do swojego systemu pozywa do sądów.
Mimo iż Imperium Brytyjskie przestało istnieć po II Wojnie Światowej to jednak w wymienionych częściach świata zainstalowano łańcuchy nadajników Decca. Japonia w elektronice jest silniejsza niż Anglia ale używa ona odbiorników Decca i ma zainstalowane łańcuchy nadajników jako że Japonia nie ma siły politycznej aby jej koncern dokonał czegoś podobnego.
Polska może co najwyżej zrobić własny łańcuch nadajników do nawigacji po Bałtyku ale jest to nonsens. Chcąc automatyzować nawigacje raczej trzeba dzierżawić odbiornik Decca ale supermocarstwa pracują nad satelitarnym systemem nawigacji na całej kuli ziemskiej.

Bezpieczne lądowanie  samolotu z ograniczoną widocznością lub bez widoczności było bardzo trudne. Już po wojnie spopularyzowały się  radiokompasy i radiowysokościomierze. Pierwsze prawie pół automatyczne lądowanie odbyło się w 1950 roku. W latach pięćdziesiątych amerykański koncern ITT - International Telephones and Telegraph  dopracował radiolatarnie ( na częstotliwościach kierunku - 110 MHz i ścieżki - 94 MHz ) i anteny a dla samolotów wykonał specjalny krzyżowy wskaźnik położenia -  ILS czyli Instruments Landing System.
 Podczas blokady Zachodniego Berlina  w latach 1948-49 samoloty angielskie i USA wykonały w ramach mostu powietrznego, ratującego Berlińczyków przed śmiercią głodową  278 tysięcy lądowań. Samej żywności potrzeba było Berlińczykom co najmniej 2 tysiące ton dziennie. Łącznie dostarczano dziennie do 12 tysięcy ton żywności, opału a nawet maszyn budowlanych. Dzieci krzyczały - Rosiner Bomber czyli bombowiec rodzynkowy. Samoloty lądowały co 2 minuty wyłącznie na przyrządach.
Szerokokadłubowy zautomatyzowany samolot pasażerski Lockheed Tristar L-1011 z 1971 roku sam leciał, podchodził do lądowania i lądował ! Samolot automatycznie lądował w złych warunkach pogodowych lepiej niż piloci. Oczywiście piloci zawsze mogli przejąć sterowanie. Wszystkie systemy były redundantne. Komputery "Stability Augmentation System" nie pozwalały na przekraczania dopuszczalnych parametrów aerodynamicznych. Wyłączyć go mogli tylko wspólnie piloci. To że samolot na instrumentach przy bardzo złej pogodzie lepiej lądował niż pilot stało się w końcu przyczyną wypadku gdy bezwzględnie należało lecieć na lotnisko zapasowe gdyż próba lądowania w ciężkiej burzy była jawnym samobójstwem.

Systemy automatyki i monitoringu pozwalają zmniejszyć załogi samolotów z nawigatora, mechanika i dwóch pilotów ( Kapitan i I Oficer ) do Kapitana i I Oficera.

Poszczególne systemy statku są samodzielne i akceptują wydane rozkazy i podają informacje dla systemu monitoringu i alarmu.
Mini lub mikrokomputer po otrzymaniu sygnału Alarmu zapisuje informacje czyli nazwę sensora i czas wystąpienia alarmu na dysku i drukuje tą informacje. Obsługa widząc na monitorze mrugający Alarm jak najszybciej podejmuje adekwatne działania i kasuje Alarm ale na ekranie monitora  Alarm daje jest wyświetlany i zniknie dopiero po usunięciu uszkodzenia lub anomalii. Wydruk alarmów świadczy o stanie utrzymania statku oraz wyszkoleniu i jakości pracy załogi. Alarmów w ogóle nie powinno być !   Armator powinien sprawdzać wydruki i pliki. 

Zachodnia „Elektronika morska” jest bardzo droga. Instalowanie na polskich statkach importowanej elektroniki istotnie obniża opłacalność produkcji statków.
Wysoka cena jest pochodną krótkich serii produkcyjnych ale Polska jako liczący się producent statków winna jak najbardziej elektronikę profesjonalną a w tym statkową produkować.
Obecnie na samym cięciu grubych blach i ich spawaniu w kadłub zarabia się już niewiele i coraz to mniej !

Tylko mała część wymienionych sensorów używana jest tylko i wyłącznie na statkach. Pozornie egzotyczny sensor amoniaku czy freonu chłodniczego  jest tak samo użyteczny w naziemnych chłodniach. Czujki pożarowe są takie same. Ochrona katodowa statku jest podobna do ochrony rurociągu. I tak dalej.
Produkowane cywilne - przemysłowe sensory   winny być dodatkowo produkowane w wersji statkowej z użyciem lepszych materiałów i zabezpieczeń  aby uzyskać certyfikat kwalifikacyjny. 
Wszelka automatyka, PLC i mikrokomputery statkowe powinny być tylko wariacją wersji przemysłowej – cywilnej. 

W gospodarce i na statkach coraz większą role odgrywa energoelektronika. Polska na licencji Westinghouse produkuje tyrystory i diody mocy. Tego atutu też nie rozgrywamy i produkcja energoelektroniki też jest niewielka.

Obecnie po przerwie znów trwa Zimna Wojna. Nazwa ta jest bardzo myląca. Skutki Zimnej Wojny mogą być dla bloku wschodniego gorsze niż gorącej wojny. 
Według pruskiego teoretyka wojny Clausewitza wojna polega na złamaniu woli obrony i narzuceniu pokonanemu swojej woli. Bezsensowne bestialstwa Niemców i Japończyków przesłoniły istotne zagadnienia wojny. USA po złamaniu obrony Niemiec i Japonii narzuciły im swoją wole ale nikogo nie mordowały tylko zwycięzcy osądzili zbrodniarzy skazując winnych. USA zaprowadziły swoje porządki w krajach okupowanych. ZSRR nie mordował bez sensu wkraczając do krajów Europy – narzucił swoją wolę i porządki.
Zimna Wojna jest w rzeczywistości wojna gospodarczą. Kraje Zachodniej Europy przed Polskim w miarę nowoczesnym eksportem broniły się metodami administracyjnymi czyli na gruncie prawa międzynarodowego bezprawnymi. Ale węgiel i miedź możemy eksportować tak samo zresztą jak kraje afrykańskie i inne.
Zachód pod przewodnictwem USA ma w światowej gospodarce pozycje uprzywilejowaną i cała gospodarka światowa ( poza RWPG ) jest ustawiona dla ich zysku. Zachód drogo sprzedaje swoją produkcje a tanio kupuje surowce. Nadwyżki eksportowe przetwarza w zagraniczne pożyczki o lichwiarskim oprocentowaniu.     

Jak państwa radzą sobie w wojnie ?
 Alianci na przełomie lipca i sierpnia 1943 roku dokonali 5 potężnych bombardowań Hamburga, drugiego pod względem wielkości miasta Niemiec z dużym przemysłem i wielkim portem. Miasto na 3/4 powierzchni zostało  kompletnie zniszczone. Zniszczono lub uszkodzono blisko 600 zakładów przemysłowych. Miasto opuściło  ponad 1.2 mln ludzi a życie straciło około 50 tysięcy. Na Hamburg zrzucono więcej ton bomb niż III Rzesza użyła przeciwko Polsce we wrześniu 1939 roku.
O ile Polska rozpadła się jak domek z kart to Niemcy walczyli jeszcze dwa lata bez dwóch miesięcy z potężnymi Aliantami i potężnym Związkiem Radzieckim.
Japończycy zaciekle bronili się przed Amerykanami a dysproporcja sił była o wiele większa niż podczas najazdu Niemiec na Polskę. Wniosek z tego taki że Polska w ogóle się nie broniła choć powinna się bronić i obronić ! Zresztą jak miała się bronić skoro uciekł rząd i wyżsi oficerowie.
Chociaż zachodnia okupowana część ZSRR doznała apokaliptycznych zniszczeń to dzięki ewakuacji  przemysłu i pomocy materialnej USA produkcja per capita w ZSRR w czasie  wojny spadła tylko o 22%.

Teraz zamiast się przed kryzysem bronić rękami i nogami Polacy strajkują. 
Ale nigdzie nie jest powiedziane że mamy produkować nowoczesne TVC, samochody, statki  i inne rzeczy z mikroelektroniką.
W historii ludzkości wiele krajów doznawało regresów cywilizacyjnych.