Protokólarz
1983-84
Mocno
sfatygowany PRL-owski „Protokólarz” w kratkę formatu A4, z
giętkimi okładkami powleczonymi niebieskim tworzywem sztucznym,
zawiera nieczytelny dla postronnej osoby tekst. Jest częściowo
napisany maczkiem, skrótami a w wielu słowach poprzestawiane są
sylaby. Poprzestawiane są także wiersze tekstu. Prawdopodobnie
nieusprawnione osoby zapoznały się z tekstem, ale raczej nie został
on zdekodowany a zatem podjęte środki ostrożności przeszły
praktyczny test. Obecnie autor z pewnym trudem, posługując się
lupą odczytał swoje przemyślenia sprzed lat. Wiekszość tekstu
jest napisana jawnie.
Wydaje
się że początkowy tekst jest odpowiedzią obronną ną sytuację
gdy autor, wyrwany ze swojego środowiska, musi się udać na
przymusową roczną służbę wojskową.
W
legnickich koszarach autor spotyka tak samo wyprowadzonych z życiowej
równowagi i zirytowanych okolicznościami, sympatycznych kolegów z
całej Polski, skazanych na siebie na cztery miesiące na 24 godziny
na dobe.
Tekst
to w gruncie rzeczy zebrane wypowiedzi kolegów, którzy razem mieli
niesamowicie obszerną wiedzę.
Każdy
kto zna realia służby wojskowej w PRL zdaje sobie sprawę z tego że
sporządzanie obszernych nieprawomyślnych notatek było dość
ryzykowne czy nawet niebezpieczne.
Pierwsze
dwa teksty zostały z Legnicy wysłane listem na adres rodziców i
kolegi. Zostały do protokólarza wklejone. Nikt o zdrowych zmysłach
nie wysyłał listów z terenu jednostki wojskowej. Mimo tego i tak
jeden list został bezczelnie otwarty. Junta jaruzelska podsłuchiwała
rozmowy telefoniczne czy pozwalała sobie na otwieranie listów.
W
miare upływu czasu od stanu wojennego czuje się odwilż i bez
żadnego skrępowania w czasie codziennego pobytu w jednostce po
prostu pisze jak ma wene i ochote.
Tekst
jest wielowątkowy. Młody autor tuż po studiach doskonale zdaje
sobie sprawę ze złożonego procesu zniekształcania informacji
docierających do odbiorców i skomplikowanego procesu kształtowania
w umyśle niedoskonałego obrazu świata i swiatopoglądu.
Co
do obleśnej II RP. To musiało się tak skończyć. Szlachta I RP
odrodziła się w II RP na państwowych posadach a w PRL jako
nomenklatura.
Autor
marksizm – leninizm uważał za gusło i zabobon dla ludu tak jak
poźniejszy neoliberalizm.
Osób
z kręgosłupem nie brakowało a autor nie był bynajmniej osobą
odważniejszą od innych. Na zajęciach politycznych padło pytanie o
to jak i po co sztab niemiecki do Rosji wyekwipował bande Lenina ze
złotem, zamkniętym pociągiem. Albo od kiedy Lenin miał syfilis i
jak to wpłyneło na jego rozum. Albo pytanie dlaczego NKVD strzelało
w potylice polskim oficerom w Katyniu niemieckimi pistoletami.
Zadających pytania nie spotkały żadne represje. Przynajmniej tak
się wydawało.
W
indeksie studenta niewiele jest ocen dostatecznych. Są m.in. dwie
oceny „celujący” mimo iż takich ocen oficjalnie nie było. Są
oceny dostateczne m.in. z ekonomi politycznej socjalizmu, podstaw
filozofii maksistowskiej i podstaw nauk politycznych.
Żadnego
przymusu wyznawania marksizmu – leninizmu, wstępowania do parti i
ześwinienie się nie było. Nikt nikogo nie zmuszał aby wstąpić
do LWP, Milicji czy SB lub zostać Tajnym Współpracownikiem.
Wszystko to czyniono z pełnym wyrachowaniem dla korzyści osobistych
i materialnych.
Jasne
było to, że na szczytach władzy PRL funkcjonuje sowiecka agentura
z Jaruzelem na czele, jak i to że układ powojenny jest skutkiem
określonego zakończenia II Wojny, gdzie ZSRR jest tylko pozornym
wygranym, niewiele liczącym się w światowej gospodarce a już
zupełnie nieliczącym się w nowoczesnej gospodarce.
Oczywiste
było, że narzuconą brutalną wojnę gospodarczą blok wschodni
przegra i to dość szybko. Lekceważono sprawę szybko narastajacego
dolarowego długu, bardziej niebezpiecznego niż jadowity wąż. To
musiało się skończyć upadkiem.
Zabawa
w zadłużanie trwa dalej w III RP ale nasi wierzyciele tym razem nie
są zawsze naszymi wrogami. Wierzyciel miał i ma realną władze nad
dłuznikiem. Gdy wierzyciele przykręcili śrube ekipie Gierka,
gospodarka się wywróciła do góry nogami. System był niewydolny i
to było doskonale widać.
Rażące
były nonsensy systemowe. Młody człowiek mógł się tylko domyslać
jak wielka jest patologia narzuconej, obcej władzy.
Wielkie
złodziejstwo i łapówkarstwo komunistów w PRL było wprost
niewyobrażalne.
Mimo
iż było mnóstwo przekonywujących sygnałów tego że diabli mogą
w try miga wziąć biedny Związek Radziecki, to malo kto uwazał, ze
nastąpi to tak szybko, choć procesy rozkładowe zachodziły tam od
ćwierćwiecza.
Nie
chciało się wierzyć że kilkadziesiąt kilometrów za Moskwą
kończą się asflatowe drogi a drogi oznaczone na mapie jako
magistrale są wiosną nieprzejezdna kupą błota w której toną
samochody.
Produkcja
ZSRR istniała na papierze i w propagandzie.
Rzuca
się w oczy niechęć czy wręcz obrzydzenie dla tak zwanych dętych
autorytetów. Wstręt budzą studia humanistyczne oraz ochydna,
sprostytuowana profesura komunistyczna.
Tekst
odpowiada oryginałowi mimo iż dla elegancji możnaby go wygładzić,
poprawić czy usunąć powtarzające się wątki.
Przytoczone
w tekście dane z rocznika statystycznego GUS 1984 ( w księgarniach
od kwietnia 1984 roku ), który zaciekawił autora, dla porządku
sprawdzono. Wszystkie podane dane są prawdziwe to znaczy takie jakie
podał GUS w roczniku a nie obiektywnie prawdziwe. Nie trzeba było
specjalnej spostrzegawczości, aby dostrzec obszary szczególnego
niedorozwoju gospodarki PRL.
Reakcją
na uciążliwe kolejki i puste sklepy są rozważania o zacofanym
rolnictwie, żywnosci i jej niedorozwinętym przetwórstwie. O tym
się przecież powaznie rozmawiało. Polskiego emigranta, który
pracował w niemieckim przetwórstwie, dokładnie przepytałem,
uzyskując precyzyjne odpowiedzi. Wielka szkoda, że musiało minąc
aż tyle czasu, zanim w III RP zaistniało większe przetwórstwo
żywnosci.
Historia
z armią wcześniejszych emerytów i lewych rencistów zaczęła się
pod koniec lat siedemdziesiątych i cyrk trwa do dzisiaj.
Tak
samo trwa rozpoczęty przez Gierka cyrk z górnikami węgla
kamiennego.
Cyrk
z mieszkaniami komunalnymi trwa dalej. Dalej bucha smród z klatek
mieszkań komunalnych.
Obsesyjnie
pojawia się temat zapóźnienia cywilizacyjnego, technologii i
modernizacji wraz z pytaniem jak je pokonać.
Pomysły
zmuszenia szkół wyższych do pracy w gospodarce były niegłupie i
naprawdę warte rozważenia nawet dziś. Szkoda że do dziś dnia nie
zostaly zrealizowane nawet w małej części.
Autor
wykonując pracę magisterską zatytułowaną „Adaptacyjne cyfrowe
regulatory obiektów z opóźnieniem” korzystał praktycznie
wyłącznie z aktualnych zródeł angielskojęzycznych, przesiadując
godzinami w bibliotece. Testowanie algorytmów na róznych
komputerach uświadomiło całą mizerie stanu komputeryzacji i
informatyki w Polsce. W gruncie rzeczy to jeszcze lepszą mizerie
informatyczną mamy obecnie.
Pewnie
i obecnie w Polsce wiedza o filtrze Kalmana jest nie większa jak
jedną trzecią wieku temu. Ze świecą trzeba szukać tych, którzy
wiedzą gdzie on jest stosowany i dlaczego tak powszechnie.
Ostatnie
strony pracy magisterskiej wymieniają gdzie można stosować
algorytmy identyfikacji i regulacji adaptacyjnej. Wikipedia w
angielskojęzycznym artykule o filtrze Kalmana nie wymienia nawet
jednej trzeciej listy autora z 1983 roku. O tym że pozostałe
zastosowania jak najbardziej wspólcześnie istnieją przekonuje nas
dopiero wyszukiwarka Google po podaniu odpowiednich fraz.
Pomysły
co by tu można zoptymalizować są i dziś warte uwagi. O ile młody
czlowiek w PRL mógł sobie roic że wraz z popularyzacją
mikrokomputerów upowszechni się optymalizacja ( także jako pomoc w
pojęciu decyzji ), o tyle rażąca nieracjonalność wszelkich
decyzji podejmowanych w III RP osiągnęła poziom diaboliczny czy
masakryczny.
Swiat
ponad 30 lat temu był jednak znacznie prostszy i bardziej
przewidywalny.
Szczecin
2016
Całośc:https://drive.google.com/open?id=0Bw8bcw1a74-nMUpHaVp1YXd1N1U