Afera rozporkowa nabiera rumieńców
Od zawsze podsyłano wielmożom i politykom kochanki. Toteż tajne służby zawsze mają na oku kobietki kręcące się przy politykach.
Matka Winstona Churchilla była wyjątkową puszczalską ale do łóżka szła tylko z wpływowymi ludżmi. Nie wiadomo kto był ojcem późniejszego premiera. Wielość kochanków matki pozwoliła robić kompletnemu idiocie karierę.
W 1999 roku Prokurator Generalny Federacji Rosyjskiej Jurij Skuratow oświadczył że są dowody na to że znani politycy transferują ogromne kwoty do Szwajcarii. Natychmiast upubliczniono nagranie jego sex harców. Usunięty prokurator momentalnie został cywilnym trupem.
KGB wyeksportowała na zachód cała dywizje ładnych funkcjonariuszek co to poderwały majętnych i wpływowych facetów, wychodząc nawet za nich za mąż i przejmując w spadku majątki.
Marzena Domaros studiowała zaocznie polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim. W 1990 sfałszowała swój dowód osobisty, wpisując nazwisko „Potocka” w miejsce „Domaros” i „Kraków” jako miejsce urodzenia. Wiosną tego samego roku uzyskała akredytację prasową przy sejmie z ramienia francuskiej gazety Le Figaro.
Domaros podając się za hrabinę Potocką uprawiała seks z wieloma politykami. Jej książka - Anastazja Potocka: Pamiętnik Anastazji P. (erotyczne immunitety). Warszawa: Dom Wydawniczy „Refleks”, 1991 - wyzwoliła skandal obyczajowy.
W szafie płk SB-UOP Lesiaka znaleziono dokumenty wskazujące, że Marzena Domaros gromadziła informacje o intymnym życiu polityków na zlecenie UOP
Nimfomanka prezentująca się od lat w sieci WWW, Izabela Pek w kampanii prezydenckiej jeżdziła z przyszłym prezydentem Dudą Dudobusem.
Apostoł moralności, "strażnik wartości chrześcijańskich", świętoszek, świętobliwy poseł Pięta, "obrońca rodziny" miał romans z Izabelą Pek. Ona ma wszystko doskonale profesjonalnie udokumentowane. Pięta jest mężem i ojcem. Na antenie radyjka u Tadzia Rydzyka prawił morały. "Łapać złodzieja" zawsze krzyczy złodziej. Oszust publicznie modlił się na pokaz.
Izabela Pek korzystając komunikatora internetowego w profesjonalny sposób udokumentowała niewyobrażalną głupotę i podłość Pięty. Szkoda żony i dzieci tego dewianta.
Przeczytanie artykułu w Fakcie prowadzi do wniosku że to Dulski naszych czasów, obłudnik, hipokryta, bydle, scierwo, łotr i łajdak.
Wygląda na to że Pek miała zlecenie na Pięte bowiem żadna kobieta nie poszła by z taką odrażającą gnidą do łóżka. Wcześniej miała zlecenie na Andrzeja Leppera Lepper został szybko wykończony. Pek podaje że dwa sylwestry spędziła z prezydentem Dudą !
Jeśli rzeczywiście tak było to teoretyczny prezydent Duda może się zastanawiać czy chce wejść w buty Skuratowa i zostać zlinczowany czy może lepiej robić to co chce Mossad.
Ciekawe z kim jeszcze bzykała się ta panienka. Pek ma wytatuowane hebrajskie "לך אני הושיעני כי פקודיך דרשתי"
To psalm 119,94. Znaczy: Jestem Twoja - wybaw mię, bo badam Twe postanowienia
Afera rozporkowa doskonale przykrywa sprawę Ustawy 447 amerykańskiego kongresu.
czwartek, 31 maja 2018
Rynek wycenia Balcerowicza na 4.99 złotego
Rynek wycenia Balcerowicza na 4.99 złotego
Książka "Trzeba się bić. Opowieść biograficzna" dr.hab Leszka Balcerowicza od lat dostępna jest w licznych księgarniach internetowych po różnych cenach. Superdrogi Empik.com oferuje ją w cenie 38,99 złotego ale już www.swiatksiazki.pl za 9.99 złotego.
Wynurzenia Balcerowicza raczej niespecjalnie interesują czytelników bo zalegającą magazyny książkę przeceniono w sklepach Biedronka na 4.99 złotego.
W dodatku ktoś złośliwie zrzucił książkę na podłogę z której spogląda teraz agent obcego kapitału Balcerowicz.
Książka jest raczej niesprzedawalna. W związku z tym proponuje ją jako:
- gratisowy dodatek do Gazety Wyborczej w ramach serii "Autorytety moralne"
- dodatek na podpałkę do węgla drzewnego na grilla
- po wygięciu umieszczenie jej zamiast jednej rolki papieru toaletowego w ośmiopaku
- szybkie zwiezienie całego nakładu książki na toksyczne wysypisko śmieci do podpalenia czekające w kolejce
Książka "Trzeba się bić. Opowieść biograficzna" dr.hab Leszka Balcerowicza od lat dostępna jest w licznych księgarniach internetowych po różnych cenach. Superdrogi Empik.com oferuje ją w cenie 38,99 złotego ale już www.swiatksiazki.pl za 9.99 złotego.
Wynurzenia Balcerowicza raczej niespecjalnie interesują czytelników bo zalegającą magazyny książkę przeceniono w sklepach Biedronka na 4.99 złotego.
W dodatku ktoś złośliwie zrzucił książkę na podłogę z której spogląda teraz agent obcego kapitału Balcerowicz.
Książka jest raczej niesprzedawalna. W związku z tym proponuje ją jako:
- gratisowy dodatek do Gazety Wyborczej w ramach serii "Autorytety moralne"
- dodatek na podpałkę do węgla drzewnego na grilla
- po wygięciu umieszczenie jej zamiast jednej rolki papieru toaletowego w ośmiopaku
- szybkie zwiezienie całego nakładu książki na toksyczne wysypisko śmieci do podpalenia czekające w kolejce
wtorek, 29 maja 2018
Opinia Polaków o roszczeniach organizacji żydowskich - to RABUNEK
Opinia Polaków o roszczeniach organizacji żydowskich - to RABUNEK
"Dobra zmiana" w rzeczywistości polega na zmianie klęcznika - z niemieckiego na żydowski ! Z deszczu pod rynnę.
A wyborcy PiSu zdziwieni są że głosowali na rząd Beaty Szydło a dostali od filosemity z Żoliborza rząd Unii Wolności bankstera Morawieckiego.
Za https://twitter.com/GermanicMaximus
"Dobra zmiana" w rzeczywistości polega na zmianie klęcznika - z niemieckiego na żydowski ! Z deszczu pod rynnę.
A wyborcy PiSu zdziwieni są że głosowali na rząd Beaty Szydło a dostali od filosemity z Żoliborza rząd Unii Wolności bankstera Morawieckiego.
Za https://twitter.com/GermanicMaximus
poniedziałek, 28 maja 2018
Płonie bananowy, kolonialno, złodziejski, agenturalny kraj. Trucizna +
Płonie bananowy, kolonialno, złodziejski, agenturalny kraj. Trucizna +
Na koniec ubiegłego roku media pisały że po zmianie prawa Chiny nie przyjmują już śmieci do utylizacji. Nawet wredne niemieckie gadzinówki o tym pisały. Było jasne że Zachód coś ze śmieciami musi zrobić bo utylizacja zabrudzonych plastików jest droga... Ale uwagę rządu i jego agend zaprzątały zmiany nazw ulic i poza tym pomniki ... A poza tym knowania Putina.
Celnicy nie widzieli dziesiątków tysięcy TIR-ów ze śmieciami wjeżdzającymi do kraju bo ścigali faceta co miał 2 kartony papierosów i kanister paliwa z Ukrainy.
W 1971 roku I sekretarz Edward Gierek podczas spotkania z robotnikami Trojmiasta stwierdził że "Polak potrafi".
Mleko się rozlało - "Porządek wtorkowego posiedzenia rządu, na polecenie premiera, został uzupełniony o informację ministra środowiska Henryka Kowalczyka ws. niewyjaśnionych pożarów wysypisk śmieci" - podaje Polska Agencja Prasowa.
W tym roku do końca kwietnia doszło do 62 niewyjaśnionych pożarów składowisk przywiezionych odpadów.
Tylko w kwietniu 2018 roku płonęły składowiska w:
7. kwietnia, Piotrowo Pierwsze k. Kościana
7. kwietnia, Dąbrówka Wielkopolska
7. kwietnia, Murzynowo k. Gorzowa Wlkp.
7. kwietnia, Sąspowa k. Krakowa
10. kwietnia, Łęki k. Oświęcimia
12. kwietnia, Oświęcim
13. kwietnia, Kietrz k. Głubczyc
16. kwietnia, Rybnik
19. kwietnia, Siemianowice Śląskie
20. kwietnia, Piotrków Trybunalski
23. kwietnia, Pleszew
25. kwietnia, Pysząca k. Śremu
29. kwietnia, Serniki k. Lubartowa.
Płoną wielkie składy plastikowych śmieci przywożonych z całej Europy Zachodniej. To zoptymalizowana utylizacja odpadów w wersji polskiej. Zachodnia Europa urządziła sobie ze wstającej z kolan, z dumnej III RP tanią spalarnię śmieci. Tysiące ton rakotwórczych dioksyn i furanów leci w niebo a potem z deszczem na ziemie !
Zasrańcy z ABW jak zawsze nic nie wiedzą ! Łachudry z prokuratury umarzają sprawy z racji... niskiej szkodliwości społecznej.
Import śmieci, to zbrodnia na środowisku !
Wreszcie dowiedzieliśmy się po co jest GIOŚ i wesołe stołki tamże ! Aby brać łapówki !
"Główny Inspektor Ochrony Środowiska (GIOŚ) wydał 130 zezwoleń na przywóz do Polski śmieci z krajów UE o łącznej masie 253 tys. ton oraz 21 zezwoleń na przywóz odpadów spoza UE, które ważyły ponad 40 tys. ton."
Pozwolenia pozwoleniami ale możliwe że przywieziono wielokrotnie więcej śmieci.
Oczywiście firmy - krzaki co zwoziły odpady nie miały najmniejszego zamiaru ich utylizować. "Kanapka" dla GIOŚ plus "kanapka" dla lokalnych urzędasów i można robić biznes na środowisku. Firmy - krzaki często nie mają nawet siedziby. Szukaj wiatru w polu !
W Zgierzu na powierzchni 15 tysięcy metrów kwadratowych pali się ponad 50 tysięcy ton odpadów z Anglii i Włoch. Około 250 strażaków z ciężkim sprzętem walczy z pożarem wysypiska śmieci w Zgierzu.
Prokuratura pracuje w pocie czoła nad .... ustaleniem terminu podania do wiadomości postanowienia o umorzeniu sprawy robienia z Polski wychodka i śmietnika dla UE.
W przyrodzie nic nie ginie. Te disoksyny i furany będa nas zabijac przez kolejne 20 lat !
Ale tym razem to nie jest wina Tuska. To jest ewidentna wina rządu PiS-u.
Na koniec ubiegłego roku media pisały że po zmianie prawa Chiny nie przyjmują już śmieci do utylizacji. Nawet wredne niemieckie gadzinówki o tym pisały. Było jasne że Zachód coś ze śmieciami musi zrobić bo utylizacja zabrudzonych plastików jest droga... Ale uwagę rządu i jego agend zaprzątały zmiany nazw ulic i poza tym pomniki ... A poza tym knowania Putina.
Celnicy nie widzieli dziesiątków tysięcy TIR-ów ze śmieciami wjeżdzającymi do kraju bo ścigali faceta co miał 2 kartony papierosów i kanister paliwa z Ukrainy.
W 1971 roku I sekretarz Edward Gierek podczas spotkania z robotnikami Trojmiasta stwierdził że "Polak potrafi".
Mleko się rozlało - "Porządek wtorkowego posiedzenia rządu, na polecenie premiera, został uzupełniony o informację ministra środowiska Henryka Kowalczyka ws. niewyjaśnionych pożarów wysypisk śmieci" - podaje Polska Agencja Prasowa.
W tym roku do końca kwietnia doszło do 62 niewyjaśnionych pożarów składowisk przywiezionych odpadów.
Tylko w kwietniu 2018 roku płonęły składowiska w:
7. kwietnia, Piotrowo Pierwsze k. Kościana
7. kwietnia, Dąbrówka Wielkopolska
7. kwietnia, Murzynowo k. Gorzowa Wlkp.
7. kwietnia, Sąspowa k. Krakowa
10. kwietnia, Łęki k. Oświęcimia
12. kwietnia, Oświęcim
13. kwietnia, Kietrz k. Głubczyc
16. kwietnia, Rybnik
19. kwietnia, Siemianowice Śląskie
20. kwietnia, Piotrków Trybunalski
23. kwietnia, Pleszew
25. kwietnia, Pysząca k. Śremu
29. kwietnia, Serniki k. Lubartowa.
Płoną wielkie składy plastikowych śmieci przywożonych z całej Europy Zachodniej. To zoptymalizowana utylizacja odpadów w wersji polskiej. Zachodnia Europa urządziła sobie ze wstającej z kolan, z dumnej III RP tanią spalarnię śmieci. Tysiące ton rakotwórczych dioksyn i furanów leci w niebo a potem z deszczem na ziemie !
Zasrańcy z ABW jak zawsze nic nie wiedzą ! Łachudry z prokuratury umarzają sprawy z racji... niskiej szkodliwości społecznej.
Import śmieci, to zbrodnia na środowisku !
Wreszcie dowiedzieliśmy się po co jest GIOŚ i wesołe stołki tamże ! Aby brać łapówki !
"Główny Inspektor Ochrony Środowiska (GIOŚ) wydał 130 zezwoleń na przywóz do Polski śmieci z krajów UE o łącznej masie 253 tys. ton oraz 21 zezwoleń na przywóz odpadów spoza UE, które ważyły ponad 40 tys. ton."
Pozwolenia pozwoleniami ale możliwe że przywieziono wielokrotnie więcej śmieci.
Oczywiście firmy - krzaki co zwoziły odpady nie miały najmniejszego zamiaru ich utylizować. "Kanapka" dla GIOŚ plus "kanapka" dla lokalnych urzędasów i można robić biznes na środowisku. Firmy - krzaki często nie mają nawet siedziby. Szukaj wiatru w polu !
W Zgierzu na powierzchni 15 tysięcy metrów kwadratowych pali się ponad 50 tysięcy ton odpadów z Anglii i Włoch. Około 250 strażaków z ciężkim sprzętem walczy z pożarem wysypiska śmieci w Zgierzu.
Prokuratura pracuje w pocie czoła nad .... ustaleniem terminu podania do wiadomości postanowienia o umorzeniu sprawy robienia z Polski wychodka i śmietnika dla UE.
W przyrodzie nic nie ginie. Te disoksyny i furany będa nas zabijac przez kolejne 20 lat !
Ale tym razem to nie jest wina Tuska. To jest ewidentna wina rządu PiS-u.
07 się nie zgłasza. Jak bardzo nieudolna była Milicja Obywatelska?
07 się nie zgłasza. Jak bardzo nieudolna była Milicja Obywatelska?
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/02/02/07-sie-nie-zglasza-jak-bardzo-nieudolna-byla-milicja-obywatelska/#2
"Ach, któż to, ach któż to tak o mnie dba? Milicja, milicja! – śpiewał Jacek Zwoźniak. Milicjanci, często bardziej zainteresowani poszukiwaniem „elementów kapitalistyczno-spekulanckich” niż pospolitych przestępców, już w PRL-u byli obiektem żartów. I właściwie trudno się dziwić.
W Sylwestra 1971 roku włamano się na posterunek milicji we Frampolu na Lubelszczyźnie. Z pancernej szafy zniknęło kilka sztuk broni. Milicja rozpoczęła poszukiwania na wielką skalę. Przesłuchiwano dziesiątki osób, przede wszystkim działaczy opozycyjnych. Podejrzewano, że kradzież jest wstępem do podjęcia akcji zbrojnej przeciw ustrojowi socjalistycznemu. Jednak mimo trwającej ponad czterdzieści dni akcji, ani sprawcy, ani broni nie udało się znaleźć.
Wszystkie błędy milicjantów
Zagadka pozostałaby pewnie nierozwiązana do dzisiaj, gdyby nie to, że „zbrodniarz” – Michał Łabęda, zwykły chłopak z Frampola – sam przyznał się do winy. Został aresztowany za kradzież cukierków, ale w trakcie przesłuchania oświadczył, że to on zabrał broń z posterunku. Ujawnił też miejsce jej ukrycia. Jeden z pistoletów miał zresztą przy sobie, ukryty w nogawce, czego nie zauważyli przeszukujący go przy aresztowaniu milicjanci…
Okazało się, że milicja w trakcie działań poszukiwawczych popełniła cały szereg błędów. Stóg siana, w którym broń była początkowo ukryta, przeszukiwano kilka razy – tylko nie dość dokładnie. Gdy Łabęda postanowił przenieść łup gdzie indziej, po prostu… załadował „tetetki” i „pepesze” do worka i przeciągnął je na sankach, mijając po drodze kilka patrolów milicyjnych. Później, kiedy w związku ze śledztwem rozesłano za nim list gończy (chcąc zweryfikować jego zeznania obciążające jednego z milicjantów), uciekł bez problemu. Ukrywał się w różnych miejscach, a napotykani okazjonalnie funkcjonariusze nawet nie próbowali go legitymować.
Sprawę oczywiście utajniono. Nieudolność milicjantów była jednak tak rażąca, że udostępnianej tylko funkcjonariuszom MO i SB broszury „Kradzież broni z Posterunku MO we Frampolu” autorstwa Henryka Nowickiego i Jana Tajera używano do wewnętrznych szkoleń. Ale czy problem nieskutecznych stróżów prawa nie był przypadkiem systemowy?
Milicja do łapania wrogów ludu
Na niekorzyść funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej działał niewątpliwie fakt, że byli nagminnie wykorzystywani do celów innych, niż walka z pospolitą przestępczością. Było to spowodowane podporządkowaniem milicji aparatowi bezpieczeństwa. Oficjalnie w 1954 roku zadekretowano separację tych dwóch pionów służb porządkowych. W praktyce jednak, jak przekonuje Piotr Majer, badający strukturę i rolę MO, ścisłe związki – choć od 1956 roku już nie pod egidą ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, a spraw wewnętrznych – utrzymały się do końca PRL. Jak pisze Majer, „siłą rzeczy czyniło to politycznymi podejmowane interwencje, prowadzone śledztwa czy inne, nawet najbardziej typowe i potrzebne działania podejmowane na rzecz zapewnienia ładu i spokoju”.
I tak, włączano milicję na przykład w realizację planu trzyletniego. Stróże prawa pomagali egzekwować obowiązkowe dostawy zboża, mięsa i ziemniaków od chłopów. Prowadziło to często do rażących nadużyć, których korygowanie kierowało energię służb porządkowych w złą stronę. Sporo czasu zajęło na przykład, jak referuje były funkcjonariusz warszawskiej Komendy Głównej, Marian Lipka, rozwikłanie sprawy ciężarnej kobiety, przebywającej w areszcie pod zarzutem postrzelenia milicjanta i nieumyślnego zabójstwa własnego męża.
Śledztwo przeprowadzone po wpłynięciu jej skargi do kancelarii prezydenta Bolesława Bieruta wykazało, że wszystkiemu winien był… sam ranny mundurowy. Kiedy próbował skłonić męża kobiety do wywiązania się z obowiązkowych dostaw, doszło do szarpaniny. W jej trakcie jego pistolet przypadkowo wystrzelił, zabijając niewinnego chłopa. By uniknąć konsekwencji, funkcjonariusz następnie postrzelił się sam, a o spowodowanie wypadku oskarżył w raporcie żonę ofiary.
Powiązania z aparatem bezpieczeństwa przesądzały także o milicyjnych priorytetach. Na pierwszym planie w dziedzinie gospodarczej była na przykład walka z przestępcami pochodzącymi ze środowisk kapitalistyczno-spekulanckich lub kułacko-spekulanckich… W „Wytycznych Pracy MO na rok 1954 w walce z przestępczością w gospodarce narodowej” oceniono postępy w tej sferze jako niewystarczające, bo tylko 15% ujawnionych przestępstw powiązano z kapitalistami, a 11,5 % – z bogatymi chłopami. „Za mało ujawniliśmy przestępców w środowiskach kapitalistyczno-spekulanckich, którzy przynoszą największe szkody gospodarce narodowej” – wyrokowali twórcy dokumentu.
Jeśli mordować, to tylko spekulantów
Z tego, że milicja i SB były zajęte poszukiwaniem „wrogów ludu”, korzystali często przestępcy, nawet cięższego kalibru. Tak było w przypadku Władysława Mazurkiewicza, seryjnego mordercy z okresu stalinizmu. Ten pozornie uroczy i staroświecki dżentelmen wyszukiwał majętne osoby, kusił je perspektywą korzystnych interesów, a następnie wywoził w ustronne miejsce i zabijał, zabierając pieniądze. Bynajmniej nie zacierał przy tym perfekcyjnie śladów zbrodni, naprawiając na bieżąco liczne „fuszerki”.
„Piękny Władzio”, jak nazywano Mazurkiewicza, nienękany przez policję uprawiał swój proceder całe lata. W trakcie późniejszego procesu sądzono go jedynie za sześć zabójstw i dwa usiłowania, ale podejrzewa się, że liczba jego ofiar mogła sięgnąć aż trzydziestu. Wpadł dopiero w 1955 roku, gdy jedna z jego niedoszłych ofiar zgłosiła się do szpitala z kulą w czaszce, a milicja, namierzywszy Mazurkiewicza, znalazła w jego mieszkaniu zwłoki kolejnych dwóch osób. Jak to się stało, że tak długo udawało mu się uniknąć sprawiedliwości? Cezary Łazarewicz, cytowany przez autorów książki „Zagadki kryminalne PRL”, obwinia stalinowski aparat bezpieczeństwa:
Toczyła się walka polityczna. Komuniści narzucali Polsce swój ustrój, w którym przedwojenna klasa średnia była grupą podejrzaną i poddaną represjom. Kto by się martwił o jakiegoś zaginionego bankiera, arystokratę czy waluciarza? To był zresztą jeden z argumentów obrony, że Mazurkiewicz pomagał władzy ludowej usuwać tych, których ona i tak chciała się pozbyć.
Zamieść pod dywan, co tylko się da…
Zwiększaniu skuteczności operacyjnej milicji nie pomagał również fakt, że niewygodne dla niej sprawy w miarę możliwości tuszowano. Wszak, jak zauważają Kazimierz Kunicki i Tomasz Ławecki w „Zagadkach kryminalnych PRL”, obowiązywała teza, że w społeczeństwie budującym socjalizm przestępczość będzie się zmniejszać. Ponieważ statystyki niestety nie odpowiadały propagandzie – tym gorzej dla statystyk. Tak opisywał sytuację inny znawca peerelowskich spraw kryminalnych, Przemysław Semczuk:
Władze robiły wszystko, by stworzyć wrażenie, że przestępczość jest wyłącznie problemem państw kapitalistycznych, zgniłego Zachodu. O alarmach bombowych na pokładach samolotów LOT-u do Moskwy i Nowego Jorku, groźbie zatrucia cyjankiem potasu ujęć wody w Jeleniej Górze (…) czy seryjnych porwaniach kilkuletnich dzieci nie wspominała ani prasa, ani „Dziennik Telewizyjny”. Wiedzieli o nich nieliczni: milicjanci, esbecy, prokuratorzy, sędziowie.
Nawet największe zbrodnie próbowano w PRL-u przemilczeć. Jeśli było to niemożliwe, jak na przykład w przypadku głośnej sprawy wampira z Zagłębia, minimalizowano je. Dajmy na to „Dziennik Zachodni”, informując o wyniku procesu seryjnego mordercy kobiet, „dla równowagi” opisał także historię odpowiednika naszego „wampira” z Wiednia. Tamtejszy przestępca zabijał swoje ofiary, dusząc je szalikiem.
…albo urządzić proces pokazowy
Sprawą zagłębiowskiego zabójcy, który bezkarnie działał przez ponad 5 lat i zaatakował w tym czasie 20 kobiet, żyła cała Polska. Nie dało się jej łatwo ukryć, urządzono więc proces pokazowy. W styczniu 1972 roku aresztowano Zdzisława Marchwickiego. Wkrótce o współudział w niektórych zbrodniach oskarżono także jego braci. Trwające ponad dwa lata, nagłaśniane przez media śledztwo zostało zwieńczone wyrokiem śmierci dla „wampira” w lipcu 1975 roku.
Ten pozornie spektakularny sukces milicji budzi jednak do dzisiaj poważne wątpliwości. Nie znaleziono żadnych dowodów rzeczowych i opierano się jedynie na poszlakach. Przyznanie się Marchwickiego do winy mogło być wymuszone. Podobnie zresztą, jak i inne zeznania, dotyczące choćby kontaktów seksualnych z krowami, z własną siostrą, a nawet z siostrzeńcem… Część spisanych w więziennym pamiętniku informacji, szczególnie dotyczących współudziału członków jego rodziny w zbrodniach, kwestionował później sam oskarżony. Bez powodzenia.
Przed wyrokiem skazującym nie uchronił Marchwickiego także fakt, że nie był jedynym, który przyznał się do dokonania serii morderstw. Jakiś czas przed jego zatrzymaniem na komendę milicji zgłosił się Piotr Olszowy, twierdzący, że to on jest słynnym zabójcą. Zwolniono go z braku dowodów, nie przeprowadzając wizji lokalnej i nie pobierając nawet jego odcisków palców. Kiedy dziesięć dni później mężczyzna zabił żonę i dzieci, a siebie – wraz z domem i całym dobytkiem – spalił, niszcząc w ten sposób ewentualne dowody – nie zrobiło to na milicji większego wrażenia. Była już przecież na tropie Marchwickiego…
O tym, jak pochopnie milicja przechodziła od poszlak do oskarżeń, przekonał się wcześniej także Antoni Wrona, aresztowany w 1960 roku za zbrodnie wojenne dokonane przez żandarma o tym samym nazwisku w mazurskiej wsi Obryte. Mimo, że w czasie śledztwa i rozprawy pojawiało się dużo wskazówek, że aresztowany to w gruncie rzeczy zupełnie inna osoba, sąd szybko zmierzał do wyroku. Mimo, że zapis nazwiska był inny (okryty złą sławą żandarm miał w nazwisku podwójne „n”), a opinie grafologów w najlepszym razie nierozstrzygające, Wrona został skazany na śmierć. Na szczęście wyroku nie wykonano. Uchylił go Sąd Najwyższy, ogłaszając to, co dla komentującego sprawę Stanisława Podemskiego było jasne od początku: Żandarm Wronna i oskarżony Wrona to dwie różne osoby.
Nie tylko 07
Milicjantom można wytykać rażące zaniedbania i nieudolność. Trzeba jednak pamiętać, że ich sytuacja także nie była łatwa. W wielu przypadkach nie mieli – co podkreśla szczególnie wcześniej wspomniany Marian Lipka – odpowiedniego przeszkolenia i skazani byli na własną inwencję. Polska Ludowa sama pozbawiła się też wielu tysięcy wartościowych funkcjonariuszy, przeprowadzając czystki w służbach mundurowych.
Rozpoczęły się one od wydanego w czerwcu 1949 roku rozkazu ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza. Zgodnie z nim, zwalniano funkcjonariuszy „niepewnych politycznie”. Mogło to oznaczać złe pochodzenie społeczne, ale także nieodpowiednią przeszłość, jak na przykład przynależność do „wrogich organizacji” albo zatrudnienie w organach władzy sanacyjnej – przede wszystkim Policji Państwowej. Sprzątanie aparatu policyjnego objęło tysiące osób, w tym wielu doświadczonych i dobrze wykształconych oficerów służby śledczej.
Nowych funkcjonariuszy, którzy chcieli się kształcić, przeważnie zniechęcano. Lipka zapisał się na kursy przygotowawcze do studiów wyższych i namawiał innych do tego samego. Ty, student, nie rozrabiaj, a weź się za robotę, bo źle skończysz – usłyszał od jednego ze swoich przełożonych, z zawodu rzeźnika, który sam skończone miał jedynie pięć klas. Zbytni pęd do nauki odradzał mu nawet Komendant Główny MO, Franciszek Jóźwiak… I jak tu w takiej sytuacji zostać Borewiczem?
Bibliografia:
Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki, Zagadki kryminalne PRL, Bellona 2017.
Marian Lipka, Zwierzenia niezwykłego policjanta, „Warsgraf” 1999.
Piotr Majer, Milicja Obywatelka w systemie organów władzy PRL. Zarys problematyki i źródła, Wydawnictwo Adam Marszałek 2003.
Stanisław Podemski, Pitawal PRL-u, Iskry 2006.
Barbara Seidler, Ludzie i paragrafy, Wydawnictwo Literackie 1988.
Przemysław Semczuk, Czarna Wołga. Kryminalna historia PRL, Znak 2013."
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/02/02/07-sie-nie-zglasza-jak-bardzo-nieudolna-byla-milicja-obywatelska/#2
"Ach, któż to, ach któż to tak o mnie dba? Milicja, milicja! – śpiewał Jacek Zwoźniak. Milicjanci, często bardziej zainteresowani poszukiwaniem „elementów kapitalistyczno-spekulanckich” niż pospolitych przestępców, już w PRL-u byli obiektem żartów. I właściwie trudno się dziwić.
W Sylwestra 1971 roku włamano się na posterunek milicji we Frampolu na Lubelszczyźnie. Z pancernej szafy zniknęło kilka sztuk broni. Milicja rozpoczęła poszukiwania na wielką skalę. Przesłuchiwano dziesiątki osób, przede wszystkim działaczy opozycyjnych. Podejrzewano, że kradzież jest wstępem do podjęcia akcji zbrojnej przeciw ustrojowi socjalistycznemu. Jednak mimo trwającej ponad czterdzieści dni akcji, ani sprawcy, ani broni nie udało się znaleźć.
Wszystkie błędy milicjantów
Zagadka pozostałaby pewnie nierozwiązana do dzisiaj, gdyby nie to, że „zbrodniarz” – Michał Łabęda, zwykły chłopak z Frampola – sam przyznał się do winy. Został aresztowany za kradzież cukierków, ale w trakcie przesłuchania oświadczył, że to on zabrał broń z posterunku. Ujawnił też miejsce jej ukrycia. Jeden z pistoletów miał zresztą przy sobie, ukryty w nogawce, czego nie zauważyli przeszukujący go przy aresztowaniu milicjanci…
Okazało się, że milicja w trakcie działań poszukiwawczych popełniła cały szereg błędów. Stóg siana, w którym broń była początkowo ukryta, przeszukiwano kilka razy – tylko nie dość dokładnie. Gdy Łabęda postanowił przenieść łup gdzie indziej, po prostu… załadował „tetetki” i „pepesze” do worka i przeciągnął je na sankach, mijając po drodze kilka patrolów milicyjnych. Później, kiedy w związku ze śledztwem rozesłano za nim list gończy (chcąc zweryfikować jego zeznania obciążające jednego z milicjantów), uciekł bez problemu. Ukrywał się w różnych miejscach, a napotykani okazjonalnie funkcjonariusze nawet nie próbowali go legitymować.
Sprawę oczywiście utajniono. Nieudolność milicjantów była jednak tak rażąca, że udostępnianej tylko funkcjonariuszom MO i SB broszury „Kradzież broni z Posterunku MO we Frampolu” autorstwa Henryka Nowickiego i Jana Tajera używano do wewnętrznych szkoleń. Ale czy problem nieskutecznych stróżów prawa nie był przypadkiem systemowy?
Milicja do łapania wrogów ludu
Na niekorzyść funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej działał niewątpliwie fakt, że byli nagminnie wykorzystywani do celów innych, niż walka z pospolitą przestępczością. Było to spowodowane podporządkowaniem milicji aparatowi bezpieczeństwa. Oficjalnie w 1954 roku zadekretowano separację tych dwóch pionów służb porządkowych. W praktyce jednak, jak przekonuje Piotr Majer, badający strukturę i rolę MO, ścisłe związki – choć od 1956 roku już nie pod egidą ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, a spraw wewnętrznych – utrzymały się do końca PRL. Jak pisze Majer, „siłą rzeczy czyniło to politycznymi podejmowane interwencje, prowadzone śledztwa czy inne, nawet najbardziej typowe i potrzebne działania podejmowane na rzecz zapewnienia ładu i spokoju”.
I tak, włączano milicję na przykład w realizację planu trzyletniego. Stróże prawa pomagali egzekwować obowiązkowe dostawy zboża, mięsa i ziemniaków od chłopów. Prowadziło to często do rażących nadużyć, których korygowanie kierowało energię służb porządkowych w złą stronę. Sporo czasu zajęło na przykład, jak referuje były funkcjonariusz warszawskiej Komendy Głównej, Marian Lipka, rozwikłanie sprawy ciężarnej kobiety, przebywającej w areszcie pod zarzutem postrzelenia milicjanta i nieumyślnego zabójstwa własnego męża.
Śledztwo przeprowadzone po wpłynięciu jej skargi do kancelarii prezydenta Bolesława Bieruta wykazało, że wszystkiemu winien był… sam ranny mundurowy. Kiedy próbował skłonić męża kobiety do wywiązania się z obowiązkowych dostaw, doszło do szarpaniny. W jej trakcie jego pistolet przypadkowo wystrzelił, zabijając niewinnego chłopa. By uniknąć konsekwencji, funkcjonariusz następnie postrzelił się sam, a o spowodowanie wypadku oskarżył w raporcie żonę ofiary.
Powiązania z aparatem bezpieczeństwa przesądzały także o milicyjnych priorytetach. Na pierwszym planie w dziedzinie gospodarczej była na przykład walka z przestępcami pochodzącymi ze środowisk kapitalistyczno-spekulanckich lub kułacko-spekulanckich… W „Wytycznych Pracy MO na rok 1954 w walce z przestępczością w gospodarce narodowej” oceniono postępy w tej sferze jako niewystarczające, bo tylko 15% ujawnionych przestępstw powiązano z kapitalistami, a 11,5 % – z bogatymi chłopami. „Za mało ujawniliśmy przestępców w środowiskach kapitalistyczno-spekulanckich, którzy przynoszą największe szkody gospodarce narodowej” – wyrokowali twórcy dokumentu.
Jeśli mordować, to tylko spekulantów
Z tego, że milicja i SB były zajęte poszukiwaniem „wrogów ludu”, korzystali często przestępcy, nawet cięższego kalibru. Tak było w przypadku Władysława Mazurkiewicza, seryjnego mordercy z okresu stalinizmu. Ten pozornie uroczy i staroświecki dżentelmen wyszukiwał majętne osoby, kusił je perspektywą korzystnych interesów, a następnie wywoził w ustronne miejsce i zabijał, zabierając pieniądze. Bynajmniej nie zacierał przy tym perfekcyjnie śladów zbrodni, naprawiając na bieżąco liczne „fuszerki”.
„Piękny Władzio”, jak nazywano Mazurkiewicza, nienękany przez policję uprawiał swój proceder całe lata. W trakcie późniejszego procesu sądzono go jedynie za sześć zabójstw i dwa usiłowania, ale podejrzewa się, że liczba jego ofiar mogła sięgnąć aż trzydziestu. Wpadł dopiero w 1955 roku, gdy jedna z jego niedoszłych ofiar zgłosiła się do szpitala z kulą w czaszce, a milicja, namierzywszy Mazurkiewicza, znalazła w jego mieszkaniu zwłoki kolejnych dwóch osób. Jak to się stało, że tak długo udawało mu się uniknąć sprawiedliwości? Cezary Łazarewicz, cytowany przez autorów książki „Zagadki kryminalne PRL”, obwinia stalinowski aparat bezpieczeństwa:
Toczyła się walka polityczna. Komuniści narzucali Polsce swój ustrój, w którym przedwojenna klasa średnia była grupą podejrzaną i poddaną represjom. Kto by się martwił o jakiegoś zaginionego bankiera, arystokratę czy waluciarza? To był zresztą jeden z argumentów obrony, że Mazurkiewicz pomagał władzy ludowej usuwać tych, których ona i tak chciała się pozbyć.
Zamieść pod dywan, co tylko się da…
Zwiększaniu skuteczności operacyjnej milicji nie pomagał również fakt, że niewygodne dla niej sprawy w miarę możliwości tuszowano. Wszak, jak zauważają Kazimierz Kunicki i Tomasz Ławecki w „Zagadkach kryminalnych PRL”, obowiązywała teza, że w społeczeństwie budującym socjalizm przestępczość będzie się zmniejszać. Ponieważ statystyki niestety nie odpowiadały propagandzie – tym gorzej dla statystyk. Tak opisywał sytuację inny znawca peerelowskich spraw kryminalnych, Przemysław Semczuk:
Władze robiły wszystko, by stworzyć wrażenie, że przestępczość jest wyłącznie problemem państw kapitalistycznych, zgniłego Zachodu. O alarmach bombowych na pokładach samolotów LOT-u do Moskwy i Nowego Jorku, groźbie zatrucia cyjankiem potasu ujęć wody w Jeleniej Górze (…) czy seryjnych porwaniach kilkuletnich dzieci nie wspominała ani prasa, ani „Dziennik Telewizyjny”. Wiedzieli o nich nieliczni: milicjanci, esbecy, prokuratorzy, sędziowie.
Nawet największe zbrodnie próbowano w PRL-u przemilczeć. Jeśli było to niemożliwe, jak na przykład w przypadku głośnej sprawy wampira z Zagłębia, minimalizowano je. Dajmy na to „Dziennik Zachodni”, informując o wyniku procesu seryjnego mordercy kobiet, „dla równowagi” opisał także historię odpowiednika naszego „wampira” z Wiednia. Tamtejszy przestępca zabijał swoje ofiary, dusząc je szalikiem.
…albo urządzić proces pokazowy
Sprawą zagłębiowskiego zabójcy, który bezkarnie działał przez ponad 5 lat i zaatakował w tym czasie 20 kobiet, żyła cała Polska. Nie dało się jej łatwo ukryć, urządzono więc proces pokazowy. W styczniu 1972 roku aresztowano Zdzisława Marchwickiego. Wkrótce o współudział w niektórych zbrodniach oskarżono także jego braci. Trwające ponad dwa lata, nagłaśniane przez media śledztwo zostało zwieńczone wyrokiem śmierci dla „wampira” w lipcu 1975 roku.
Ten pozornie spektakularny sukces milicji budzi jednak do dzisiaj poważne wątpliwości. Nie znaleziono żadnych dowodów rzeczowych i opierano się jedynie na poszlakach. Przyznanie się Marchwickiego do winy mogło być wymuszone. Podobnie zresztą, jak i inne zeznania, dotyczące choćby kontaktów seksualnych z krowami, z własną siostrą, a nawet z siostrzeńcem… Część spisanych w więziennym pamiętniku informacji, szczególnie dotyczących współudziału członków jego rodziny w zbrodniach, kwestionował później sam oskarżony. Bez powodzenia.
Przed wyrokiem skazującym nie uchronił Marchwickiego także fakt, że nie był jedynym, który przyznał się do dokonania serii morderstw. Jakiś czas przed jego zatrzymaniem na komendę milicji zgłosił się Piotr Olszowy, twierdzący, że to on jest słynnym zabójcą. Zwolniono go z braku dowodów, nie przeprowadzając wizji lokalnej i nie pobierając nawet jego odcisków palców. Kiedy dziesięć dni później mężczyzna zabił żonę i dzieci, a siebie – wraz z domem i całym dobytkiem – spalił, niszcząc w ten sposób ewentualne dowody – nie zrobiło to na milicji większego wrażenia. Była już przecież na tropie Marchwickiego…
O tym, jak pochopnie milicja przechodziła od poszlak do oskarżeń, przekonał się wcześniej także Antoni Wrona, aresztowany w 1960 roku za zbrodnie wojenne dokonane przez żandarma o tym samym nazwisku w mazurskiej wsi Obryte. Mimo, że w czasie śledztwa i rozprawy pojawiało się dużo wskazówek, że aresztowany to w gruncie rzeczy zupełnie inna osoba, sąd szybko zmierzał do wyroku. Mimo, że zapis nazwiska był inny (okryty złą sławą żandarm miał w nazwisku podwójne „n”), a opinie grafologów w najlepszym razie nierozstrzygające, Wrona został skazany na śmierć. Na szczęście wyroku nie wykonano. Uchylił go Sąd Najwyższy, ogłaszając to, co dla komentującego sprawę Stanisława Podemskiego było jasne od początku: Żandarm Wronna i oskarżony Wrona to dwie różne osoby.
Nie tylko 07
Milicjantom można wytykać rażące zaniedbania i nieudolność. Trzeba jednak pamiętać, że ich sytuacja także nie była łatwa. W wielu przypadkach nie mieli – co podkreśla szczególnie wcześniej wspomniany Marian Lipka – odpowiedniego przeszkolenia i skazani byli na własną inwencję. Polska Ludowa sama pozbawiła się też wielu tysięcy wartościowych funkcjonariuszy, przeprowadzając czystki w służbach mundurowych.
Rozpoczęły się one od wydanego w czerwcu 1949 roku rozkazu ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza. Zgodnie z nim, zwalniano funkcjonariuszy „niepewnych politycznie”. Mogło to oznaczać złe pochodzenie społeczne, ale także nieodpowiednią przeszłość, jak na przykład przynależność do „wrogich organizacji” albo zatrudnienie w organach władzy sanacyjnej – przede wszystkim Policji Państwowej. Sprzątanie aparatu policyjnego objęło tysiące osób, w tym wielu doświadczonych i dobrze wykształconych oficerów służby śledczej.
Nowych funkcjonariuszy, którzy chcieli się kształcić, przeważnie zniechęcano. Lipka zapisał się na kursy przygotowawcze do studiów wyższych i namawiał innych do tego samego. Ty, student, nie rozrabiaj, a weź się za robotę, bo źle skończysz – usłyszał od jednego ze swoich przełożonych, z zawodu rzeźnika, który sam skończone miał jedynie pięć klas. Zbytni pęd do nauki odradzał mu nawet Komendant Główny MO, Franciszek Jóźwiak… I jak tu w takiej sytuacji zostać Borewiczem?
Bibliografia:
Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki, Zagadki kryminalne PRL, Bellona 2017.
Marian Lipka, Zwierzenia niezwykłego policjanta, „Warsgraf” 1999.
Piotr Majer, Milicja Obywatelka w systemie organów władzy PRL. Zarys problematyki i źródła, Wydawnictwo Adam Marszałek 2003.
Stanisław Podemski, Pitawal PRL-u, Iskry 2006.
Barbara Seidler, Ludzie i paragrafy, Wydawnictwo Literackie 1988.
Przemysław Semczuk, Czarna Wołga. Kryminalna historia PRL, Znak 2013."
niedziela, 27 maja 2018
Pani Boni, Jan Grabowski, szewc Franuszek i 101 Batalion Niemieckiej Policji.
Pani Boni, Jan Grabowski, szewc Franuszek i 101 Batalion Niemieckiej Policji.
https://www.salon24.pl/u/bobry7/869501,pani-boni-jan-grabowski-szewc-franuszek-i-101-batalion-niemieckiej-policji
"Najpierw było „polowanie na Żydów” czyli „Judenjagd”. Termin ten ma źródła niemieckie i został przypomniany m.in. w książce historyka Daniela Goldhagena pt” Hitler’s Willing Executioners: Ordinary Germans and the Holocaust”. Po polsku została ona wydana w roku 1999 przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka pt. „Gorliwi kaci Hitlera: Zwyczajni Niemcy i Holocaust”.
Książka profesora Goldhagena miała być odpowiedzią na pracę znanego historyka amerykańskiego Christophera Browninga pt. „Ordinary Men: Reserve Police Bataillon 101 and the Final Solution in Poland”.(Zwykli ludzie: 101 Batalion rezerwowy Policji i Ostateczne Rozwiązanie w Polsce” z 1992 r.
Jak można łatwo zauważyć, profesor Daniel Goldhagen i jego książka nie mają hasła u polskiego docenta wiki.
A jest o czym pisać. Zwłaszcza w świetle dokonań naukowych sponsorowanych przez państwo jak przykładowo dzieło pod redakcją duetu Jan Grabowski -Barbara Engelking wydane w 2011 pt. „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942- 1945. Studium dziejów jednego powiatu” opracowane w ramach Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN pt. „Ludność wiejska w Generalnym Gubernatorstwie wobec Zagłady i ukrywania się Żydów 1942-1945” „wspieranego przez The Rothschild Foundation Europe grant 159/07 oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego grant nr 3948/B/H03/2008/35 a co chyba w świetle wypadków ostatnich miesięcy najciekawsze – dofinansowane przez Conference on Jewish Material Claims Against Germany grant 252-3307-2.
A w kwietniu tego roku grupa „uczonych od Holocaustu” w tym Jan Grabowski, Barbara Engelking, Dariusz Libionka, Alina Skibińska, Jean-Charles Szurek und przyjaciele rzuciło na stół 2 tomy pt. „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” czyli „…Dwutomowe wydawnictwo będące podsumowaniem kilkuletniego projektu badawczego realizowanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów Studium wybranych powiatów”.
Praca naukowa finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „Narodowy Program Rozwoju Humanistyki” w latach 2014- 2017.
Spis treści jest prosty: wybrane powiaty okupowanej Polski, w powiatach resztki Żydów mordowanych wcześniej przez nikogo oraz krwiożerczy Polacy polujący na Żydów „mających strategie przetrwania”. Tom I Barbara Engelking – powiat bielski, Alina Skibińska – powiat biłgorajski, Jan Grabowski – powiat węgrowski, Jean-Charles Szurek – powiat łukowski, Anna Zapalec – powiat złoczowski, Tom II Dariusz Libionka – powiat miechowski, Karolina Panz – powiat nowotarski, Tomasz Frydel – powiat dębicki, Dagmara Swałtek – Niewińska – powiat bocheński.
Jest zatem 9 powiatów Generalnego Gubernatorstwa dobranych wg nieznanej nam metodologii i dla niecierpliwych wniosek z dzieła wrzucony na stronę internetową Centrum Badania nad Zagładą Żydów: ”… Wymowa liczb jest nieubłagana: dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku – zginęło. Zamieszczone w tomach opracowania dostarczają dowodów wskazujących na znaczną – i większą, aniżeli się to dotychczas wydawało – skalę uczestnictwa Polaków w wyniszczeniu żydowskich współobywateli…”.
Na początek pytania: dlaczego 9 powiatów i dlaczego właśnie te. Jak rozumiem autorzy opracowania wyjaśnili czytelnikom wg jakiej metody dobrali „próbkę badawczą”, na podstawie której mogli sformułować bardzo daleko idące wnioski.
Okres badany: lata 1942- 1945. W tym czasie resztki terytoriów II RP, które nie zostały wcielone do Rzeszy niemieckiej zostały zorganizowane w tzw. General Gouvernement oraz odrębny Bezirk Bialystok.
Jak informuje wydany w 1942 r. przez Konrad Triltsch Verlag w Wuerzburgu dedykowany dr Hansowi Frankowi przewodnik „Das General – Gouvernement”, Niemcy szacowali liczbę mieszkańców GG na ok. 18 mln osób, w tym ok. 2,0 mln Żydów a powierzchnię na ok. 150 tysięcy km². Terytorium podzielone zostało na 5 Dystryktów (odpowiednik województwa), które łącznie obejmowały 63 Landkreisy (powiaty).
Wśród 9 powiatów wybranych przez autorów książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” jeden a konkretnie Bielsk Podlaski został wybrany spoza GG – z Bezirk Bialystok obejmującego 8 Landkreisów.
Jeśli się zatem doda do GG Bezirk Bialystok to otrzymujemy 71 powiatów na powierzchni 181.426 km² zamieszkiwanych wg szacunków przez 19, 4 mln mieszkańców odpowiednio wg stanu na 1942 r.
1) District Krakau – 26.000 km², 3.660 tys. mieszkańców, 12 powiatów wiejskich, 1 miejski,
2) District Radom – 24.500 km², 3.000 tys. mieszkańców, 10 powiatów wiejskich, 1 miejski,
3) District Lublin – 26.600 km² , 2.400 tys. mieszkańców, 10 powiatów wiejskich, 1 miejski,
4) District Warschau – 16.860 km², 3.305 tys. mieszkańców, 9 powiatów wiejskich, 3 miejskie,
5) District Galizien - - 56.000 km² , 5.635 tys. mieszkańców, 15 powiatów wiejskich, 1 miejski
Bezirk Bialystok był zamieszkiwany przez 1.383 tys. mieszkańców, w tym wg szacunków ok. 830 tys. Polaków (60%) , 300 tys. Białorusinów, 200 tys. Ukraińców, 50 tys. Żydów i 2 tysiące Niemców.
Nie należy zapominać, że w omawianym okresie Ukraińcy i Białorusini – kolaborowali z władzami okupacyjnymi a tzw. większość polska była pomniejszona o deportacje oraz eksterminację Polaków przez sowieckiego okupanta w ilościach idących w tysiące w każdym powiecie.
Wybrane przez autorów do analizy powiaty reprezentują następujące dystrykty:
1) District Krakau Landkreis : Miechów, Dębica, Neumarkt (Nowy Targ) no i Bochnia, która leżała na terenie Landkreis Krakau ale NIE była powiatem,
2) District Lublin powiat Biłgoraj, oraz Łuków, który NIE był powiatem a znajdował się na terenie Landkreis Radzyń,
3) District Galizien przyłączona po 22 czerwca 1941 r.– Landkreis Złoczów,
4) District Warschau – Landkreis Sokolow-Wengrow (Węgrów),
5) District Radom – brak powiatu badanego,
6) Bezirk Bialystok – Landkreis Bielsk Podlaski.
Jak zatem widać, autorzy opracowania do udowodnienia powszechnego uczestnictwa Polaków w mordach na Żydach w latach 1942-1945 wybrali 7 powiatów i 2 jednostki organizacyjne (Bochnia i Łuków) , które powiatami w czasie okupacji NIE były. A z tej liczby 3 powiaty i jedna miejscowość (Bochnia) położone są w jednym Dystrykcie.
Cztery jednostki administracyjne z relatywnie niewielką ilością Żydów i praktycznie bez mniejszości takich jak Ukraińcy czy Białorusini z jednego Dystryktu - spośród 7 lub 9 badanych Landkreisów z GG i Bezirku Bialystok to chyba poważne zniekształcenie „próbki badanej”.
Zapewne „badacze oszczędzali pieniądze rządowe” i ograniczyli się do czytania akt z tzw. sierpniówek w archiwach w pięknym mieście Krakowie. Czyli sprawozdań z przesłuchań prowadzonych na podstawie dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. „o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. No i jeszcze zostają zeznania „uratowanych z Holocaustu” zbierane od kilku lat w USA przez słynnego reżysera i miliardera Stevena Spielberga. Iluż „małych Kosińskich” pojawiło się przed kamerą aby wylać swoje żale na „polskich antysemitów”.
Nie wiem, jak akta z „sierpniówek” mogą być dowodem czy źródłem naukowym. Powszechnie wiadomo, że zeznania po wejściu NKWD i UB rutynowo wydobywano z aresztowanych – torturami zaś aresztowani byli głównie „antykomuniści”. W cywilizowanym świecie to powoduje, że takie „zeznania” jako dowody w sprawie – są nieważne. Ale jak widać, nie w Polskiej Akademii Nauk w latach 2011-2018.
District Radom, gdzie było całkiem sporo osadnictwa niemieckiego – nie jest zupełnie reprezentowany w badaniach.
Natomiast Landkreisy Biłgoraj, Radzyń (Łuków) miały całkiem spore osadnictwo ukraińskie. Wg osławionego przewodnika pt.”General- Gouvernement” z serii Du Prel – w Landkreis Biłgoraj na łączną liczbę ludności 190 tysięcy, Polaków było 138 tysięcy, Ukraińców 40 tysięcy a Żydów 12 tysięcy. W Landkreis Radzyń (z Łukowem jako drugim miastem) mieszkało ok. 350 tysięcy ogółem a w tym 261 tysięcy Polaków, 45 tysięcy Ukraińców i 44 tysięcy Żydów.
Bardzo mnie ciekawi wg jakiej metody wykluczono możliwość uczestniczenia Ukraińców w Landkreis Biłgoraj czy Złoczów w eksterminacji Żydów a przyjęto za pewnik –wyłączne uczestnictwo Polaków w zbrodniach na ukrywających się Żydach.
Ponieważ Niemcy zajęli tereny województw Lwowskiego, Tarnopolskiego i Stanisławowskiego dopiero w II połowie 1941 r. do roku 1942 r. trwały szacunki ludności w Landkreis Złoczów. Biorąc pod uwagę skalę eksterminacji ludności polskiej w okresie 17 września 1939 – 22 czerwca 1941, mogła ona być tam mniejszością.
W każdym razie pogrom Żydów, jaki miał miejsce po otworzeniu grobów ofiar „przesłuchań NKWD” na zamku Sobieskich w Złoczowie, który trwał od 3 lipca 1941 r. i zakończył się śmiercią nieznanej liczby Żydów szacowanej na kilkuset do kilku tysięcy – jest przypisywany „międzynarodowej współpracy” żołnierzy dywizji SS Wiking i tzw. młodzieży ukraińskiej. Gabriele Lesser wspomina o udziale 4b Einsatzgruppe C a inni z kolei tzw. grupę marszową OUN UPA pod dowództwem Iwana Kłymowa. Nikt nie wspomina o Polakach.
Braki i niekonsekwencje metodologiczne autorzy nadrabiali ekspresją fabularną. W czym pomagały „wiodące tytuły prasowe” jak np. gazownia z 9 kwietnia 2018 r. waląca po oczach tytułem: „…Wydawali za pół kilo cukru, szukali złota w łonach. Badania pokazują ogrom zbrodni Polaków na Żydach…”.
Biłgoraj z 40-tysięczną mniejszością ukraińską, która dostawała urzędy do administrowania małych miasteczek i miała swoją własną policję pomocniczą odrębną od Granatowej miał doznać takich oto występów 1 (słownie: jednego) szewca, oczywiście Polaka :”… Czytamy też o rewidowaniu zwłok w powiecie biłgorajskim, gdzie szewc Franuszek po egzekucjach wskakiwał do dołów i "zawijając rękawy, grzebał palcami w łonie, szukając złota", o tym, jak Polacy zrywali z martwych ubrania i wyrywali im złote zęby, dlatego nazywano ich "dentystami", czy o Żydzie, który od swojego oprawcy usłyszał, że "będzie z niego dobre mydło"…”.
Nie tylko szewc Franuszek z Biłgoraja został przykładnie potępiony. Dostaje się odpowiednio i Policji Granatowej i Baudienstowi, nie mówiąc o leśnikach a nawet Straży Pożarnej. Polskiej oczywiście. Głównie chodzi o to, że ci wszyscy źli ludzie czyli zamiennie „ Polacy” uczestniczyli w „polowaniach na Żydów” czyli w „Judenjagd”.
To są nowe, przełomowe ustalenia genialnych tutejszych naukowców, całkowicie obalające twierdzenia i opinie wyrażane na temat okoliczności Zagłady Żydów na terenach okupowanej Polski kilka dekad temu przez takich historyków jak np. Raul Hillberg historyk żydowski i żołnierz armii amerykańskiej w czasie II WW stacjonujący na terenie Niemiec i mający dostęp do niemieckich archiwów dotyczących Zagłady Żydów – autor książki „The Destruction of the European Jews” (Zagłąda Żydów europejskich) w 1961 czy Brytyjczyk Gerald Reitlinger autor książki z 1956 r. „SS- Alibi of a Nation” (SS- Alibi dla Narodu).
Albo Christopher Browning historyk amerykański, który w 1992 r. wydał książkę pt. „Ordinary Men: Reserve Police Battalion 101 and the Final Solution in Poland”. (Zwykli ludzie: Rezerwowy Batalion Policji 101 i Ostateczne Rozwiązanie w Polsce).
Nie mówiąc o profesorze Danielu Goldhagenie, który zasłynął opisem aktywności 101 Batalionu Rezerwowego Policji (Niemieckiej) na terenie District Lublin pod rządami Odilo Globockika w książce pt. „Hitler’s Willing Executioners:Ordinary Germans and the Holocaust”. (Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy I Holocaust”. Książka została wydana w 1996 r. przez wydawnictwo Alfred A.Knopf i się porobiło. Facet zupełnie się zapomniał i nie używał określenia „naziści” tylko przyczepił się do niemieckich mieszczuchów z Hamburga, którzy tylko wykonywali rozkazy.
Zrobił się wielki szum, bowiem w Niemczech książka została wykupiona na pniu i Niemcy się nią zaczytywali a z kolei Yad Vashem odmówiło patronatu prezentacji czy też konferencji na temat wyników pracy dr Goldhagena syna Człowieka uratowanego z Zagłady.
Co nie powinno dziwić, bo skoro Niemcy wyłożyły 80 mld dojczmarek i bliżej nieokreślone kwoty w fantach ( wojskowych głównie), to rząd Bundesrepubliki miał prawo oczekiwać, że nie będzie tekstów o „Niemcach mordujących Żydów” tylko w ostateczności o „nazistach mordujących Żydów”.
A najlepiej o „Polakach mordujących Żydów”, co zapewnia im ostatnio Polska Akademia Nauk i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego fundujące przepisywanie tekstów wytłuczonych nogą od krzesła czy żelaznym prętem przez różnych brunetów w kazamatach UB na polskich chłopkach albo i policjantach, co to za dużo widzieli w okolicach getta.
Z tym „Batalionem 101 Niemieckiej Policji Rezerwowej” to jest ciekawa historia. Na stronach 215-219 swojej książki Daniel Goldhagen podaje statystyki masowych egzekucji dokonanych w okresie lipiec 1942 – listopad 1942 na terenie Dystryktu Lublin. A także deportacji do obozów śmierci. I tak
egzekucje:
- lipiec 1942 Józefów – rozstrzelanie 1500 Żydów,
- sierpień 1942 r. Łomazy – rozstrzelanie 1700 Żydów,
- wrzesień 1942 – Serokomla – rozstrzelanie 200 Żydów, Talczyn/Kock – rozstrzelanie 200 Żydów,
I 78 Polaków,
- październik 1942 Końskowola – rozstrzelanie 1100 Żydów.
W egzekucjach czasem brali udział jako wsparcie tzw. Hiwis czyli sowieccy jeńcy wojenni, którzy „poszli na współpracę”. Co oznacza, że w okolicach dołów śmierci nie mógł przebywać żaden „szewc Franaszek”. A już z pewnością nie mógł zabierać tego, co należało do Rzeszy Niemieckiej.
Do tego deportacje Żydów do obozów odpowiednio: Parczew sierpień 1942 – 5000 Żydów, Międzyrzec – 11000 Żydów, październik 1942 – Radzyń – 2000 Żydów, Łuków – 7000 Żydów i z Białej Podlaskiej i 4 miejscowości powiatu – łącznie 15200 Żydów.
Finałem „występów” Batalionu 101 Policji niemieckiej z Hamburga w dystrykcie Lublin był udział w „Operation Erntfest” (Operacja Dożynki), w której w dwóch egzekucjach masowych było rozstrzelanie: listopad 1943 – Majdanek – 16.500 Żydów i listopad Poniatowa- 14.000 Żydów.
Natomiast od października 1942 r. batalion przeszedł do Judenjagd czyli „polowania na Żydów w dystrykcie Lublin” w mniejszych miejscowościach.
Jak zeznał na ten temat jeden z niemieckich sprawców na stronie 215-216 wyglądało to tak: ”…Naszym głównym zadaniem było unicestwienie Żydów. W czasie tych „akcji” likwidowani byli Żydzi mieszkający w niewielkich osadach, miastach i oddalonych od wsi miejscach. Od czasu do czasu pluton pod dowództwem sierżanta Steinmetza wsiadał na ciężarówki…Przeszukiwano następnie okolicę, by znaleźć ukrywających się Żydów, I znów chorych i słabych rozstrzeliwano na miejscu w domach, resztę zaś Żydów na skraju miejscowości. W czasie każdej operacji zabijano od 10 do czterdziestu ludzi zależnie od wielkości osady. Żydzi musieli położyć się na ziemi i strzelano im w tył głowy. Nigdy nie kopano dla nich grobów. Oddział nie zawracał sobie głowy pochówkiem. Łącznie przeprowadzono około 10 takich operacji , skierowanych na mordowanie Żydów…Zawsze znajdowała się grupa śmiałych ochotników, która wraz z sierżantem Steinmetzem dobierała się pierwsza do tych budynków (sic!) i strzelała do Żydów…”.
Co do liczby ofiar to ciekawy obraz daje zeznanie jednego z policjantów Batalionu 101 :”…Oddziałek składający się z około 20 ludzi pod dowództwem Bekemeiera działał samodzielnie i bez nadzoru przełożonych. To, czy znaleźli kilku mniej czy kilku więcej Żydów nie miało dla dowództwa batalionu żadnego znaczenia. Dowództwo nie wiedziało , ilu Żydów pozostaje jeszcze na wolności. Nawet gdyby było inaczej , ludzie stacjonujący w okolicy mogli podać dowolną liczbę , ponieważ nie żądano od nich dowodów dokonania egzekucji. Takie mordy były sprawą rutynową i tak oczywistą, że Niemcy traktowali je jako normalną część egzystencji i nie uważali ich za godne odnotowania…”.
Można też zobaczyć na stronie 219 fotografię porucznika Gnade i jego „myśliwych” przeczesujących teren w poszukiwaniu ukrywających się Żydów.
Godne odnotowania jest też to, że na początku okupacji Polski 101 Batalion Policji brał udział w wyrzucaniu Polaków z Poznańskiego (Wartegau) jak również w odbieraniu polskich dzieci. W jednej akcji batalion „wysiedlił” 36.972 Polaków z planowanych 58.528. Łącznie wysiedlonych zostało w jednym rzucie z Wartegau ok. 630 tysięcy Polaków, z których znaczna część(być może nawet 2/3) zmarło lub zostało zamordowanych przez policję niemiecką.
Książka Daniela Goldhagena była szokiem, skandalem i hitem czytelniczym końca lat 90-tych. Jeśli ktoś planował „skok na polską kasę” czy też układał „deklarację teresińską” na początku pierwszej dekady XXI w. to sukces wydawniczy „Gorliwych katów Hitlera” musiał być nieprzyjemnym zaskoczeniem.
W Polsce książka została zwyczajnie zamilczana, bo kłóciła się z produktami wyobraźni Jana T. Grossa, który przygotowywał już „prezent na nowe tysiąclecie” czyli „Sąsiadów”, wydanych w 2001 po angielsku w Princeton University Press.
Łącznie batalionów policji niemieckiej na terenach okupowanej Polski przeznaczonych wyłącznie do Zagłady Żydów operowało kilkadziesiąt.
Np. Polizei Bataillon no 51 operował już pod koniec 1939 r. w rejonie Radomia i Pionek. M.in. urządzał polowanie na oddział majora Dobrzańskiego, dokonał egzekucji w rejonie wsi Skłoby i Hucisko ok. 224-265 osób. Później został przerzucony na tereny ZSRR. Polizei Bataillon no 309 z Kolonii pojawił się we wrześniu 1940 r. w Radomiu natomiast „sławę” przyniosło mu na początku lipca 1941 r. zlikwidowanie 2000-2200 Żydów w Białymstoku.
Bataliony nr 301, 304 i 308 pełniły służbę wartowniczą wokół getta warszawskiego. Batalion 320 operował od Przemyśla przez Lwów, Tarnopol i Płoskirów do Kamieńca Podolskiego, gdzie w dniach 28-31 sierpnia 1941 r. dokonał egzekucji ok. 23.000 Żydów.
I można tak długo, bo Lexikon der Wehrmacht w dziale Polizei-Bataillone podaje 325 numerów batalionów a każdy miał 300-500 policjantów.
Jak wynika z zeznań policjantów z batalionu 101 - nie da się ustalić liczby ofiar, zwłaszcza ofiar „spontanicznych polowań”. Była to rutyna, często wykonywana po właściwej służbie i rodzaj sportu, czasem połączony z męczeniem i poniżaniem Ofiar.
W 2011 w wydawnictwie Schöning w Paderborn wydana została książka pt. „Der Judenmord in Polen und die Deutsche Ordnungspolizei” ( Mord Żydów w Polsce i Niemiecka Policja Porządkowa), której autorem jest dr Wolfgang Curilla prawnik i senator SPD. Opisane w niej są porządnie od Bezirk Bialystok do Districkt Krakau wszystkie bataliony Niemieckiej Policji Rezerwowej mające do czynienia z Zagładą Żydów w Generalnym Gubernatorstwie i Bezirku Bialystok.
I tak kolejno:
- Bezirk Bialystok str. 237- 330 : Polizeibataillon 309, Reserve-Polizeibataillon 9, Polizeibatillon 316, Polizeibatillon 322, Reserve-Polizeibataillon 13, Polizeiregiment 26, Gendarmerie(B) i Schutzpolizei ,
- District Krakau str.333-414: Reserve-Polizeibataillon 111, Reserve-Polizeibataillon 74, Polizeibataillon 307, Reserve-Polizeibataillon 65, Polizeibataillon 311, Schutzpolizei (K) i Gendarmerie (K),
- District Radom str.423- 532: Polizeibatailon 310, Reserve-Polizeikompanien München, Köln, Frankfurt am Main, Leipzig, Polizeibataillon 181, Reserve-Polizeibataillon 72, Reserve-Polizeibataillon 7, Reserve –Polizeibataillon 7, Polizeibataillon 305, Bataillon-Polizeiregiment 22,
- District Warschau str.533-682: Reserve-Polizeibataillon 91, Polizeibataillon 304, Polizeibataillon 308, Reserve-Polizeibataillon 61, 53, 41 Bataillon/Polizeiregiment 23, Reserve-Polizeibataillon 6, Polizeibataillon 301,
- District Lublin str.683- 823: Polizeibataillon 306, Polizeiregiment 25, Reserve–Bataillon 101, Reserve-Bataillon 67, Gendarmerie
–Bataillon 1 (mot), Polizei –Reiterabtailung, Reserve-Polizeibataillon 102, 104, Polizei- Reiterschwadron Lublin, Bataillon/Polizei Schützenregiment 32, Bataillon/Polizeiregiment 17.
Regiment odpowiada najczęściej pułkowi a pułk to jeden do 3 batalionów. Batalion liczy 300-700 żołnierzy. Można sobie przeliczyć na ilość policji niemieckiej skierowanej wyłącznie do poszukiwania i mordowania Żydów w warunkach jesienno zimowych czyli PO głównej fali masowych egzekucji w miasteczkach w roku 1942. Bez żandarmerii i Wehrmachtu. A przeszukiwania trwały do roku 1943. Bataliony przemieszczały się i „polowały” również na partyzantów.
A ponadto były oczywiście Einsatzgruppen.
Ale o tym duet Grabowski Engelking und przyjaciele nie napiszą, bo zamówienie jest na 300 mld USD w fantach z Polski i musi być podkładka. Powinni się chyba jednak trochę bardziej postarać. Prawie połowa landkreisów badanych pochodzi z jednego dystryktu czyli Krakau a właściwie z jego części, która mocno różni się składem ludnościowym od Bezirk Bialystok a nawet District Lublin w szczególności Landkreis Cholm. A wnioski z okolic Krakau „wielonarodowa grupa do badań podłości Polaków” rozciąga na całe tereny okupowanej Polski. No i Niemcy nie wiedzą, ilu Żydów zamordowali w tych swoich "polowaniach" a psycholożka Engelking i importowani eksperci Grabowski z Szurkiem - wyliczyli ofiary sztuka po sztuce i wyszło im, że "z prawie 300 ukrywających się Żydów - 2/3 zamordowali Polacy". A potem gazety skróciły informację do tego, że "2/3 ukrywających się Żydów w Polsce zamordowali Polacy". I obrabowali.
Z daleka czuć dopasowywanie „powiatu do wniosków” i „sprawy do wniosków”.
Wywiało też „mniejszości” za to powiało nauką radziecką a dokładnie nauką stalinowską.
Autorzy nie mają zdolności honorowej aby nas obrazić, ale powstaje pytanie, czy Państwo Polskie ma prawo wyrzucać pieniądze podatnika na takie ekscesy wyobraźni i nienawiści. Już niech za wszystko zapłaci Rothschild. Jego stać.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/42/General_Government_for_the_occupied_Polish_territories.png
https://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=553
https://en.wikipedia.org/wiki/Hitler%27s_Willing_Executioners
https://en.wikipedia.org/wiki/Daniel_Goldhagen
https://en.wikipedia.org/wiki/Reserve_Police_Battalion_101
ttps://historia.org.pl/2011/02/22/judenjagd-polowanie-na-zydow-1942-1945-studium-dziejow-pewnego-powiatu-j-grabowski-recenzja/
http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Gliederungen/Polizei-Bataillone/Gliederung.htm
https://download.e-bookshelf.de/download/0000/3482/76/L-G-0000348276-0002314936.pdf
https://de.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Curilla"
https://www.salon24.pl/u/bobry7/869501,pani-boni-jan-grabowski-szewc-franuszek-i-101-batalion-niemieckiej-policji
"Najpierw było „polowanie na Żydów” czyli „Judenjagd”. Termin ten ma źródła niemieckie i został przypomniany m.in. w książce historyka Daniela Goldhagena pt” Hitler’s Willing Executioners: Ordinary Germans and the Holocaust”. Po polsku została ona wydana w roku 1999 przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka pt. „Gorliwi kaci Hitlera: Zwyczajni Niemcy i Holocaust”.
Książka profesora Goldhagena miała być odpowiedzią na pracę znanego historyka amerykańskiego Christophera Browninga pt. „Ordinary Men: Reserve Police Bataillon 101 and the Final Solution in Poland”.(Zwykli ludzie: 101 Batalion rezerwowy Policji i Ostateczne Rozwiązanie w Polsce” z 1992 r.
Jak można łatwo zauważyć, profesor Daniel Goldhagen i jego książka nie mają hasła u polskiego docenta wiki.
A jest o czym pisać. Zwłaszcza w świetle dokonań naukowych sponsorowanych przez państwo jak przykładowo dzieło pod redakcją duetu Jan Grabowski -Barbara Engelking wydane w 2011 pt. „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942- 1945. Studium dziejów jednego powiatu” opracowane w ramach Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN pt. „Ludność wiejska w Generalnym Gubernatorstwie wobec Zagłady i ukrywania się Żydów 1942-1945” „wspieranego przez The Rothschild Foundation Europe grant 159/07 oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego grant nr 3948/B/H03/2008/35 a co chyba w świetle wypadków ostatnich miesięcy najciekawsze – dofinansowane przez Conference on Jewish Material Claims Against Germany grant 252-3307-2.
A w kwietniu tego roku grupa „uczonych od Holocaustu” w tym Jan Grabowski, Barbara Engelking, Dariusz Libionka, Alina Skibińska, Jean-Charles Szurek und przyjaciele rzuciło na stół 2 tomy pt. „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” czyli „…Dwutomowe wydawnictwo będące podsumowaniem kilkuletniego projektu badawczego realizowanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów Studium wybranych powiatów”.
Praca naukowa finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „Narodowy Program Rozwoju Humanistyki” w latach 2014- 2017.
Spis treści jest prosty: wybrane powiaty okupowanej Polski, w powiatach resztki Żydów mordowanych wcześniej przez nikogo oraz krwiożerczy Polacy polujący na Żydów „mających strategie przetrwania”. Tom I Barbara Engelking – powiat bielski, Alina Skibińska – powiat biłgorajski, Jan Grabowski – powiat węgrowski, Jean-Charles Szurek – powiat łukowski, Anna Zapalec – powiat złoczowski, Tom II Dariusz Libionka – powiat miechowski, Karolina Panz – powiat nowotarski, Tomasz Frydel – powiat dębicki, Dagmara Swałtek – Niewińska – powiat bocheński.
Jest zatem 9 powiatów Generalnego Gubernatorstwa dobranych wg nieznanej nam metodologii i dla niecierpliwych wniosek z dzieła wrzucony na stronę internetową Centrum Badania nad Zagładą Żydów: ”… Wymowa liczb jest nieubłagana: dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku – zginęło. Zamieszczone w tomach opracowania dostarczają dowodów wskazujących na znaczną – i większą, aniżeli się to dotychczas wydawało – skalę uczestnictwa Polaków w wyniszczeniu żydowskich współobywateli…”.
Na początek pytania: dlaczego 9 powiatów i dlaczego właśnie te. Jak rozumiem autorzy opracowania wyjaśnili czytelnikom wg jakiej metody dobrali „próbkę badawczą”, na podstawie której mogli sformułować bardzo daleko idące wnioski.
Okres badany: lata 1942- 1945. W tym czasie resztki terytoriów II RP, które nie zostały wcielone do Rzeszy niemieckiej zostały zorganizowane w tzw. General Gouvernement oraz odrębny Bezirk Bialystok.
Jak informuje wydany w 1942 r. przez Konrad Triltsch Verlag w Wuerzburgu dedykowany dr Hansowi Frankowi przewodnik „Das General – Gouvernement”, Niemcy szacowali liczbę mieszkańców GG na ok. 18 mln osób, w tym ok. 2,0 mln Żydów a powierzchnię na ok. 150 tysięcy km². Terytorium podzielone zostało na 5 Dystryktów (odpowiednik województwa), które łącznie obejmowały 63 Landkreisy (powiaty).
Wśród 9 powiatów wybranych przez autorów książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” jeden a konkretnie Bielsk Podlaski został wybrany spoza GG – z Bezirk Bialystok obejmującego 8 Landkreisów.
Jeśli się zatem doda do GG Bezirk Bialystok to otrzymujemy 71 powiatów na powierzchni 181.426 km² zamieszkiwanych wg szacunków przez 19, 4 mln mieszkańców odpowiednio wg stanu na 1942 r.
1) District Krakau – 26.000 km², 3.660 tys. mieszkańców, 12 powiatów wiejskich, 1 miejski,
2) District Radom – 24.500 km², 3.000 tys. mieszkańców, 10 powiatów wiejskich, 1 miejski,
3) District Lublin – 26.600 km² , 2.400 tys. mieszkańców, 10 powiatów wiejskich, 1 miejski,
4) District Warschau – 16.860 km², 3.305 tys. mieszkańców, 9 powiatów wiejskich, 3 miejskie,
5) District Galizien - - 56.000 km² , 5.635 tys. mieszkańców, 15 powiatów wiejskich, 1 miejski
Bezirk Bialystok był zamieszkiwany przez 1.383 tys. mieszkańców, w tym wg szacunków ok. 830 tys. Polaków (60%) , 300 tys. Białorusinów, 200 tys. Ukraińców, 50 tys. Żydów i 2 tysiące Niemców.
Nie należy zapominać, że w omawianym okresie Ukraińcy i Białorusini – kolaborowali z władzami okupacyjnymi a tzw. większość polska była pomniejszona o deportacje oraz eksterminację Polaków przez sowieckiego okupanta w ilościach idących w tysiące w każdym powiecie.
Wybrane przez autorów do analizy powiaty reprezentują następujące dystrykty:
1) District Krakau Landkreis : Miechów, Dębica, Neumarkt (Nowy Targ) no i Bochnia, która leżała na terenie Landkreis Krakau ale NIE była powiatem,
2) District Lublin powiat Biłgoraj, oraz Łuków, który NIE był powiatem a znajdował się na terenie Landkreis Radzyń,
3) District Galizien przyłączona po 22 czerwca 1941 r.– Landkreis Złoczów,
4) District Warschau – Landkreis Sokolow-Wengrow (Węgrów),
5) District Radom – brak powiatu badanego,
6) Bezirk Bialystok – Landkreis Bielsk Podlaski.
Jak zatem widać, autorzy opracowania do udowodnienia powszechnego uczestnictwa Polaków w mordach na Żydach w latach 1942-1945 wybrali 7 powiatów i 2 jednostki organizacyjne (Bochnia i Łuków) , które powiatami w czasie okupacji NIE były. A z tej liczby 3 powiaty i jedna miejscowość (Bochnia) położone są w jednym Dystrykcie.
Cztery jednostki administracyjne z relatywnie niewielką ilością Żydów i praktycznie bez mniejszości takich jak Ukraińcy czy Białorusini z jednego Dystryktu - spośród 7 lub 9 badanych Landkreisów z GG i Bezirku Bialystok to chyba poważne zniekształcenie „próbki badanej”.
Zapewne „badacze oszczędzali pieniądze rządowe” i ograniczyli się do czytania akt z tzw. sierpniówek w archiwach w pięknym mieście Krakowie. Czyli sprawozdań z przesłuchań prowadzonych na podstawie dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. „o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. No i jeszcze zostają zeznania „uratowanych z Holocaustu” zbierane od kilku lat w USA przez słynnego reżysera i miliardera Stevena Spielberga. Iluż „małych Kosińskich” pojawiło się przed kamerą aby wylać swoje żale na „polskich antysemitów”.
Nie wiem, jak akta z „sierpniówek” mogą być dowodem czy źródłem naukowym. Powszechnie wiadomo, że zeznania po wejściu NKWD i UB rutynowo wydobywano z aresztowanych – torturami zaś aresztowani byli głównie „antykomuniści”. W cywilizowanym świecie to powoduje, że takie „zeznania” jako dowody w sprawie – są nieważne. Ale jak widać, nie w Polskiej Akademii Nauk w latach 2011-2018.
District Radom, gdzie było całkiem sporo osadnictwa niemieckiego – nie jest zupełnie reprezentowany w badaniach.
Natomiast Landkreisy Biłgoraj, Radzyń (Łuków) miały całkiem spore osadnictwo ukraińskie. Wg osławionego przewodnika pt.”General- Gouvernement” z serii Du Prel – w Landkreis Biłgoraj na łączną liczbę ludności 190 tysięcy, Polaków było 138 tysięcy, Ukraińców 40 tysięcy a Żydów 12 tysięcy. W Landkreis Radzyń (z Łukowem jako drugim miastem) mieszkało ok. 350 tysięcy ogółem a w tym 261 tysięcy Polaków, 45 tysięcy Ukraińców i 44 tysięcy Żydów.
Bardzo mnie ciekawi wg jakiej metody wykluczono możliwość uczestniczenia Ukraińców w Landkreis Biłgoraj czy Złoczów w eksterminacji Żydów a przyjęto za pewnik –wyłączne uczestnictwo Polaków w zbrodniach na ukrywających się Żydach.
Ponieważ Niemcy zajęli tereny województw Lwowskiego, Tarnopolskiego i Stanisławowskiego dopiero w II połowie 1941 r. do roku 1942 r. trwały szacunki ludności w Landkreis Złoczów. Biorąc pod uwagę skalę eksterminacji ludności polskiej w okresie 17 września 1939 – 22 czerwca 1941, mogła ona być tam mniejszością.
W każdym razie pogrom Żydów, jaki miał miejsce po otworzeniu grobów ofiar „przesłuchań NKWD” na zamku Sobieskich w Złoczowie, który trwał od 3 lipca 1941 r. i zakończył się śmiercią nieznanej liczby Żydów szacowanej na kilkuset do kilku tysięcy – jest przypisywany „międzynarodowej współpracy” żołnierzy dywizji SS Wiking i tzw. młodzieży ukraińskiej. Gabriele Lesser wspomina o udziale 4b Einsatzgruppe C a inni z kolei tzw. grupę marszową OUN UPA pod dowództwem Iwana Kłymowa. Nikt nie wspomina o Polakach.
Braki i niekonsekwencje metodologiczne autorzy nadrabiali ekspresją fabularną. W czym pomagały „wiodące tytuły prasowe” jak np. gazownia z 9 kwietnia 2018 r. waląca po oczach tytułem: „…Wydawali za pół kilo cukru, szukali złota w łonach. Badania pokazują ogrom zbrodni Polaków na Żydach…”.
Biłgoraj z 40-tysięczną mniejszością ukraińską, która dostawała urzędy do administrowania małych miasteczek i miała swoją własną policję pomocniczą odrębną od Granatowej miał doznać takich oto występów 1 (słownie: jednego) szewca, oczywiście Polaka :”… Czytamy też o rewidowaniu zwłok w powiecie biłgorajskim, gdzie szewc Franuszek po egzekucjach wskakiwał do dołów i "zawijając rękawy, grzebał palcami w łonie, szukając złota", o tym, jak Polacy zrywali z martwych ubrania i wyrywali im złote zęby, dlatego nazywano ich "dentystami", czy o Żydzie, który od swojego oprawcy usłyszał, że "będzie z niego dobre mydło"…”.
Nie tylko szewc Franuszek z Biłgoraja został przykładnie potępiony. Dostaje się odpowiednio i Policji Granatowej i Baudienstowi, nie mówiąc o leśnikach a nawet Straży Pożarnej. Polskiej oczywiście. Głównie chodzi o to, że ci wszyscy źli ludzie czyli zamiennie „ Polacy” uczestniczyli w „polowaniach na Żydów” czyli w „Judenjagd”.
To są nowe, przełomowe ustalenia genialnych tutejszych naukowców, całkowicie obalające twierdzenia i opinie wyrażane na temat okoliczności Zagłady Żydów na terenach okupowanej Polski kilka dekad temu przez takich historyków jak np. Raul Hillberg historyk żydowski i żołnierz armii amerykańskiej w czasie II WW stacjonujący na terenie Niemiec i mający dostęp do niemieckich archiwów dotyczących Zagłady Żydów – autor książki „The Destruction of the European Jews” (Zagłąda Żydów europejskich) w 1961 czy Brytyjczyk Gerald Reitlinger autor książki z 1956 r. „SS- Alibi of a Nation” (SS- Alibi dla Narodu).
Albo Christopher Browning historyk amerykański, który w 1992 r. wydał książkę pt. „Ordinary Men: Reserve Police Battalion 101 and the Final Solution in Poland”. (Zwykli ludzie: Rezerwowy Batalion Policji 101 i Ostateczne Rozwiązanie w Polsce).
Nie mówiąc o profesorze Danielu Goldhagenie, który zasłynął opisem aktywności 101 Batalionu Rezerwowego Policji (Niemieckiej) na terenie District Lublin pod rządami Odilo Globockika w książce pt. „Hitler’s Willing Executioners:Ordinary Germans and the Holocaust”. (Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy I Holocaust”. Książka została wydana w 1996 r. przez wydawnictwo Alfred A.Knopf i się porobiło. Facet zupełnie się zapomniał i nie używał określenia „naziści” tylko przyczepił się do niemieckich mieszczuchów z Hamburga, którzy tylko wykonywali rozkazy.
Zrobił się wielki szum, bowiem w Niemczech książka została wykupiona na pniu i Niemcy się nią zaczytywali a z kolei Yad Vashem odmówiło patronatu prezentacji czy też konferencji na temat wyników pracy dr Goldhagena syna Człowieka uratowanego z Zagłady.
Co nie powinno dziwić, bo skoro Niemcy wyłożyły 80 mld dojczmarek i bliżej nieokreślone kwoty w fantach ( wojskowych głównie), to rząd Bundesrepubliki miał prawo oczekiwać, że nie będzie tekstów o „Niemcach mordujących Żydów” tylko w ostateczności o „nazistach mordujących Żydów”.
A najlepiej o „Polakach mordujących Żydów”, co zapewnia im ostatnio Polska Akademia Nauk i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego fundujące przepisywanie tekstów wytłuczonych nogą od krzesła czy żelaznym prętem przez różnych brunetów w kazamatach UB na polskich chłopkach albo i policjantach, co to za dużo widzieli w okolicach getta.
Z tym „Batalionem 101 Niemieckiej Policji Rezerwowej” to jest ciekawa historia. Na stronach 215-219 swojej książki Daniel Goldhagen podaje statystyki masowych egzekucji dokonanych w okresie lipiec 1942 – listopad 1942 na terenie Dystryktu Lublin. A także deportacji do obozów śmierci. I tak
egzekucje:
- lipiec 1942 Józefów – rozstrzelanie 1500 Żydów,
- sierpień 1942 r. Łomazy – rozstrzelanie 1700 Żydów,
- wrzesień 1942 – Serokomla – rozstrzelanie 200 Żydów, Talczyn/Kock – rozstrzelanie 200 Żydów,
I 78 Polaków,
- październik 1942 Końskowola – rozstrzelanie 1100 Żydów.
W egzekucjach czasem brali udział jako wsparcie tzw. Hiwis czyli sowieccy jeńcy wojenni, którzy „poszli na współpracę”. Co oznacza, że w okolicach dołów śmierci nie mógł przebywać żaden „szewc Franaszek”. A już z pewnością nie mógł zabierać tego, co należało do Rzeszy Niemieckiej.
Do tego deportacje Żydów do obozów odpowiednio: Parczew sierpień 1942 – 5000 Żydów, Międzyrzec – 11000 Żydów, październik 1942 – Radzyń – 2000 Żydów, Łuków – 7000 Żydów i z Białej Podlaskiej i 4 miejscowości powiatu – łącznie 15200 Żydów.
Finałem „występów” Batalionu 101 Policji niemieckiej z Hamburga w dystrykcie Lublin był udział w „Operation Erntfest” (Operacja Dożynki), w której w dwóch egzekucjach masowych było rozstrzelanie: listopad 1943 – Majdanek – 16.500 Żydów i listopad Poniatowa- 14.000 Żydów.
Natomiast od października 1942 r. batalion przeszedł do Judenjagd czyli „polowania na Żydów w dystrykcie Lublin” w mniejszych miejscowościach.
Jak zeznał na ten temat jeden z niemieckich sprawców na stronie 215-216 wyglądało to tak: ”…Naszym głównym zadaniem było unicestwienie Żydów. W czasie tych „akcji” likwidowani byli Żydzi mieszkający w niewielkich osadach, miastach i oddalonych od wsi miejscach. Od czasu do czasu pluton pod dowództwem sierżanta Steinmetza wsiadał na ciężarówki…Przeszukiwano następnie okolicę, by znaleźć ukrywających się Żydów, I znów chorych i słabych rozstrzeliwano na miejscu w domach, resztę zaś Żydów na skraju miejscowości. W czasie każdej operacji zabijano od 10 do czterdziestu ludzi zależnie od wielkości osady. Żydzi musieli położyć się na ziemi i strzelano im w tył głowy. Nigdy nie kopano dla nich grobów. Oddział nie zawracał sobie głowy pochówkiem. Łącznie przeprowadzono około 10 takich operacji , skierowanych na mordowanie Żydów…Zawsze znajdowała się grupa śmiałych ochotników, która wraz z sierżantem Steinmetzem dobierała się pierwsza do tych budynków (sic!) i strzelała do Żydów…”.
Co do liczby ofiar to ciekawy obraz daje zeznanie jednego z policjantów Batalionu 101 :”…Oddziałek składający się z około 20 ludzi pod dowództwem Bekemeiera działał samodzielnie i bez nadzoru przełożonych. To, czy znaleźli kilku mniej czy kilku więcej Żydów nie miało dla dowództwa batalionu żadnego znaczenia. Dowództwo nie wiedziało , ilu Żydów pozostaje jeszcze na wolności. Nawet gdyby było inaczej , ludzie stacjonujący w okolicy mogli podać dowolną liczbę , ponieważ nie żądano od nich dowodów dokonania egzekucji. Takie mordy były sprawą rutynową i tak oczywistą, że Niemcy traktowali je jako normalną część egzystencji i nie uważali ich za godne odnotowania…”.
Można też zobaczyć na stronie 219 fotografię porucznika Gnade i jego „myśliwych” przeczesujących teren w poszukiwaniu ukrywających się Żydów.
Godne odnotowania jest też to, że na początku okupacji Polski 101 Batalion Policji brał udział w wyrzucaniu Polaków z Poznańskiego (Wartegau) jak również w odbieraniu polskich dzieci. W jednej akcji batalion „wysiedlił” 36.972 Polaków z planowanych 58.528. Łącznie wysiedlonych zostało w jednym rzucie z Wartegau ok. 630 tysięcy Polaków, z których znaczna część(być może nawet 2/3) zmarło lub zostało zamordowanych przez policję niemiecką.
Książka Daniela Goldhagena była szokiem, skandalem i hitem czytelniczym końca lat 90-tych. Jeśli ktoś planował „skok na polską kasę” czy też układał „deklarację teresińską” na początku pierwszej dekady XXI w. to sukces wydawniczy „Gorliwych katów Hitlera” musiał być nieprzyjemnym zaskoczeniem.
W Polsce książka została zwyczajnie zamilczana, bo kłóciła się z produktami wyobraźni Jana T. Grossa, który przygotowywał już „prezent na nowe tysiąclecie” czyli „Sąsiadów”, wydanych w 2001 po angielsku w Princeton University Press.
Łącznie batalionów policji niemieckiej na terenach okupowanej Polski przeznaczonych wyłącznie do Zagłady Żydów operowało kilkadziesiąt.
Np. Polizei Bataillon no 51 operował już pod koniec 1939 r. w rejonie Radomia i Pionek. M.in. urządzał polowanie na oddział majora Dobrzańskiego, dokonał egzekucji w rejonie wsi Skłoby i Hucisko ok. 224-265 osób. Później został przerzucony na tereny ZSRR. Polizei Bataillon no 309 z Kolonii pojawił się we wrześniu 1940 r. w Radomiu natomiast „sławę” przyniosło mu na początku lipca 1941 r. zlikwidowanie 2000-2200 Żydów w Białymstoku.
Bataliony nr 301, 304 i 308 pełniły służbę wartowniczą wokół getta warszawskiego. Batalion 320 operował od Przemyśla przez Lwów, Tarnopol i Płoskirów do Kamieńca Podolskiego, gdzie w dniach 28-31 sierpnia 1941 r. dokonał egzekucji ok. 23.000 Żydów.
I można tak długo, bo Lexikon der Wehrmacht w dziale Polizei-Bataillone podaje 325 numerów batalionów a każdy miał 300-500 policjantów.
Jak wynika z zeznań policjantów z batalionu 101 - nie da się ustalić liczby ofiar, zwłaszcza ofiar „spontanicznych polowań”. Była to rutyna, często wykonywana po właściwej służbie i rodzaj sportu, czasem połączony z męczeniem i poniżaniem Ofiar.
W 2011 w wydawnictwie Schöning w Paderborn wydana została książka pt. „Der Judenmord in Polen und die Deutsche Ordnungspolizei” ( Mord Żydów w Polsce i Niemiecka Policja Porządkowa), której autorem jest dr Wolfgang Curilla prawnik i senator SPD. Opisane w niej są porządnie od Bezirk Bialystok do Districkt Krakau wszystkie bataliony Niemieckiej Policji Rezerwowej mające do czynienia z Zagładą Żydów w Generalnym Gubernatorstwie i Bezirku Bialystok.
I tak kolejno:
- Bezirk Bialystok str. 237- 330 : Polizeibataillon 309, Reserve-Polizeibataillon 9, Polizeibatillon 316, Polizeibatillon 322, Reserve-Polizeibataillon 13, Polizeiregiment 26, Gendarmerie(B) i Schutzpolizei ,
- District Krakau str.333-414: Reserve-Polizeibataillon 111, Reserve-Polizeibataillon 74, Polizeibataillon 307, Reserve-Polizeibataillon 65, Polizeibataillon 311, Schutzpolizei (K) i Gendarmerie (K),
- District Radom str.423- 532: Polizeibatailon 310, Reserve-Polizeikompanien München, Köln, Frankfurt am Main, Leipzig, Polizeibataillon 181, Reserve-Polizeibataillon 72, Reserve-Polizeibataillon 7, Reserve –Polizeibataillon 7, Polizeibataillon 305, Bataillon-Polizeiregiment 22,
- District Warschau str.533-682: Reserve-Polizeibataillon 91, Polizeibataillon 304, Polizeibataillon 308, Reserve-Polizeibataillon 61, 53, 41 Bataillon/Polizeiregiment 23, Reserve-Polizeibataillon 6, Polizeibataillon 301,
- District Lublin str.683- 823: Polizeibataillon 306, Polizeiregiment 25, Reserve–Bataillon 101, Reserve-Bataillon 67, Gendarmerie
–Bataillon 1 (mot), Polizei –Reiterabtailung, Reserve-Polizeibataillon 102, 104, Polizei- Reiterschwadron Lublin, Bataillon/Polizei Schützenregiment 32, Bataillon/Polizeiregiment 17.
Regiment odpowiada najczęściej pułkowi a pułk to jeden do 3 batalionów. Batalion liczy 300-700 żołnierzy. Można sobie przeliczyć na ilość policji niemieckiej skierowanej wyłącznie do poszukiwania i mordowania Żydów w warunkach jesienno zimowych czyli PO głównej fali masowych egzekucji w miasteczkach w roku 1942. Bez żandarmerii i Wehrmachtu. A przeszukiwania trwały do roku 1943. Bataliony przemieszczały się i „polowały” również na partyzantów.
A ponadto były oczywiście Einsatzgruppen.
Ale o tym duet Grabowski Engelking und przyjaciele nie napiszą, bo zamówienie jest na 300 mld USD w fantach z Polski i musi być podkładka. Powinni się chyba jednak trochę bardziej postarać. Prawie połowa landkreisów badanych pochodzi z jednego dystryktu czyli Krakau a właściwie z jego części, która mocno różni się składem ludnościowym od Bezirk Bialystok a nawet District Lublin w szczególności Landkreis Cholm. A wnioski z okolic Krakau „wielonarodowa grupa do badań podłości Polaków” rozciąga na całe tereny okupowanej Polski. No i Niemcy nie wiedzą, ilu Żydów zamordowali w tych swoich "polowaniach" a psycholożka Engelking i importowani eksperci Grabowski z Szurkiem - wyliczyli ofiary sztuka po sztuce i wyszło im, że "z prawie 300 ukrywających się Żydów - 2/3 zamordowali Polacy". A potem gazety skróciły informację do tego, że "2/3 ukrywających się Żydów w Polsce zamordowali Polacy". I obrabowali.
Z daleka czuć dopasowywanie „powiatu do wniosków” i „sprawy do wniosków”.
Wywiało też „mniejszości” za to powiało nauką radziecką a dokładnie nauką stalinowską.
Autorzy nie mają zdolności honorowej aby nas obrazić, ale powstaje pytanie, czy Państwo Polskie ma prawo wyrzucać pieniądze podatnika na takie ekscesy wyobraźni i nienawiści. Już niech za wszystko zapłaci Rothschild. Jego stać.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/42/General_Government_for_the_occupied_Polish_territories.png
https://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=553
https://en.wikipedia.org/wiki/Hitler%27s_Willing_Executioners
https://en.wikipedia.org/wiki/Daniel_Goldhagen
https://en.wikipedia.org/wiki/Reserve_Police_Battalion_101
ttps://historia.org.pl/2011/02/22/judenjagd-polowanie-na-zydow-1942-1945-studium-dziejow-pewnego-powiatu-j-grabowski-recenzja/
http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Gliederungen/Polizei-Bataillone/Gliederung.htm
https://download.e-bookshelf.de/download/0000/3482/76/L-G-0000348276-0002314936.pdf
https://de.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Curilla"
sobota, 26 maja 2018
Grupa parlamentarna Jonathana „Jonny” Danielsa
Grupa parlamentarna Jonathana „Jonny” Danielsa
Polsko-Izraelska Grupa Parlamentarna w Sejmie liczy 123 posłów. Powstała 10 marca 2016 czyli pół roku po wyborach parlamentarnych w 2015 roku . Ma 121 posłów z PiS i tylko 2 posłów niezrzeszonych. Zestawienie zamieszczone jest na stronach Sejmu. Są też inne grupy narodowo - parlamentarne ale są mało liczne i mają "normalny" skład. Grupy takie funkcjonowały też w poprzednich parlamentach.
Przestaje dziwić dlaczego Sejm i rząd milczą nad ustawą 447 Kongresu USA i hućpiarską agresją Żydów wobec Polski. Zresztą dudniące działa żydowskiej propagandy od lat przypisują Polakom udział w Zagładzie.
W przeróżnych prowokacjach, akcjach i kombinacjach operacyjnych uczestniczą też osoby związane ze służbami specjalnymi Izraela.
Filosemita z Żoliborza, ten strategos nad strategosami co to czasem potyka się o własne nogi, wydał posłom rozkaz: "W prawo zwrot. Do grupy parlamentarnej marsz."
Posłowie bez dyskusji rozkaz wykonali bo pamiętają kto ich umieścił na liście wyborczej i zapewnia im ( oraz ich rodzinom, przyjaciołom, znajomym i kochankom ) dobrobyt na lata, szczególnie na synekurach w spółkach skarbu państwa.
Lobbysta, PR-owiec Jonny Daniels, który pojawił się znikąd, jest w Polsce wszędzie. Wszelkie media są pełne jego wypowiedzi lub wywiadów z nim. Spotkał się z Kaczyńskim, z prezydentem Dudą, ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Jada szabasowe kolacje z premierem Morawieckim i uważany jest za jego współpracownika. W Sejmie opowiedział o tym, że jego rodzina pochodziła z Polski, a on czuje się i Polakiem i Żydem.
Nie wiadomo czy Agencja Wywiadu i ABW "państwa teoretycznego" zbadały życiorys, interesy i postępowanie Danielsa. Co by nie mówić o komuszkach z SLD to oficjalnie nie afiszowali się z Ałganowem i ludźmi od Putina !
Lobbing w sferach władzy powoduje że polityka zamiast służyć interesowi ogólnemu społeczeństwa służy korporacjom, oligarchom, obcym rządom i wszystkim, którzy chcą pasożytować a stać ich na wielkie łapówki dla polityków i wysokich urzędników.
Polsko-Izraelska Grupa Parlamentarna w Sejmie liczy 123 posłów. Powstała 10 marca 2016 czyli pół roku po wyborach parlamentarnych w 2015 roku . Ma 121 posłów z PiS i tylko 2 posłów niezrzeszonych. Zestawienie zamieszczone jest na stronach Sejmu. Są też inne grupy narodowo - parlamentarne ale są mało liczne i mają "normalny" skład. Grupy takie funkcjonowały też w poprzednich parlamentach.
Przestaje dziwić dlaczego Sejm i rząd milczą nad ustawą 447 Kongresu USA i hućpiarską agresją Żydów wobec Polski. Zresztą dudniące działa żydowskiej propagandy od lat przypisują Polakom udział w Zagładzie.
W przeróżnych prowokacjach, akcjach i kombinacjach operacyjnych uczestniczą też osoby związane ze służbami specjalnymi Izraela.
Filosemita z Żoliborza, ten strategos nad strategosami co to czasem potyka się o własne nogi, wydał posłom rozkaz: "W prawo zwrot. Do grupy parlamentarnej marsz."
Posłowie bez dyskusji rozkaz wykonali bo pamiętają kto ich umieścił na liście wyborczej i zapewnia im ( oraz ich rodzinom, przyjaciołom, znajomym i kochankom ) dobrobyt na lata, szczególnie na synekurach w spółkach skarbu państwa.
Lobbysta, PR-owiec Jonny Daniels, który pojawił się znikąd, jest w Polsce wszędzie. Wszelkie media są pełne jego wypowiedzi lub wywiadów z nim. Spotkał się z Kaczyńskim, z prezydentem Dudą, ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Jada szabasowe kolacje z premierem Morawieckim i uważany jest za jego współpracownika. W Sejmie opowiedział o tym, że jego rodzina pochodziła z Polski, a on czuje się i Polakiem i Żydem.
Nie wiadomo czy Agencja Wywiadu i ABW "państwa teoretycznego" zbadały życiorys, interesy i postępowanie Danielsa. Co by nie mówić o komuszkach z SLD to oficjalnie nie afiszowali się z Ałganowem i ludźmi od Putina !
Lobbing w sferach władzy powoduje że polityka zamiast służyć interesowi ogólnemu społeczeństwa służy korporacjom, oligarchom, obcym rządom i wszystkim, którzy chcą pasożytować a stać ich na wielkie łapówki dla polityków i wysokich urzędników.
piątek, 25 maja 2018
Reaktory jądrowe w budowie. "Opłata atomowa" i podatnicy
Reaktory jądrowe w budowie. "Opłata atomowa" i podatnicy
Ilość obecnie budowanych reaktorów jądrowych w świecie. Za: The Spectator Index
China: 18
India: 6
Russia: 6
UAE: 4
South Korea: 4
Belarus: 2
Slovakia: 2
Japan: 2
Pakistan: 2
Ukraine: 2
US: 2
Finland: 1
France: 1
Bangladesh: 1
Argentina: 1
Kluczowym problemem dla powstanie energetyki atomowej w Polsce jest jej wymagane niekomercyjne finansowanie. Żadna firma nie chce finansować budowy energetyki jądrowej w Polsce. Możliwe że nowa "opłata atomowa" pojawi się w rachunku za prąd ale elektrownie jądrowe wcale nie muszą się pojawić mimo nowego podatku na nie ! Podatnicy będą musieli słono zapłacić ? Ale podatników jest tak niewielu...
Ilość obecnie budowanych reaktorów jądrowych w świecie. Za: The Spectator Index
China: 18
India: 6
Russia: 6
UAE: 4
South Korea: 4
Belarus: 2
Slovakia: 2
Japan: 2
Pakistan: 2
Ukraine: 2
US: 2
Finland: 1
France: 1
Bangladesh: 1
Argentina: 1
Kluczowym problemem dla powstanie energetyki atomowej w Polsce jest jej wymagane niekomercyjne finansowanie. Żadna firma nie chce finansować budowy energetyki jądrowej w Polsce. Możliwe że nowa "opłata atomowa" pojawi się w rachunku za prąd ale elektrownie jądrowe wcale nie muszą się pojawić mimo nowego podatku na nie ! Podatnicy będą musieli słono zapłacić ? Ale podatników jest tak niewielu...
niedziela, 20 maja 2018
List otwarty do wszarza Bodnara
List otwarty do wszarza Bodnara
Tak czy siak istotne żem wczoraj wściekły na skandaliczną, podłą wypowiedź niedorzecznika o rzekomej ''współodpowiedzialności'' narodu polskiego za ludobójstwo popełnione przez Niemców w reakcji wysłałem na adres jego biura mejl takowej treści :
''Żądam by przekazać niniejszą wiadomość waszemu tzw. szefowi :
Moi Dziadkowie tak ze strony Ojca jak i Matki byli ofiarami zbrodniczej polityki III Rzeszy jako tzw. robotnicy przymusowi, jeden z nich jak dowiedziałem się niedawno dzięki IPN-owi zmarł w obozie pracy pod Magdeburgiem w 1943 r. wywieziony 2 lata wcześniej przez Niemców jako robotnik miejscowych zakładów SHL, drugi cudem niemal przeżył słynne bombardowania Drezna wzięty musem w ' 44 podczas łapanki, jedna z babć pozostała na miejscu w GG przeżyła prawdziwy horror będąc niejednokrotnie świadkiem jako robotnica Huty Ludwików bestialstwa okupanta np. kiedy jakiś niemiecki esteta w mundurze żandarma złapał za włosy jej koleżankę i tak długo tłukł jej głową o metalową siatkę aż ta nie dostała pomieszania zmysłów od szoku lub gdy inni przedstawiciele niemieckiego narodu malarzy i poetów urządzili na oczach sterroryzowanych Polaków pokazówkę napuszczając na grupę więźniów specjalnie tresowane psy, które wyrywały im całe kawały mięsa itd., pytam się więc jak śmiesz świnio oskarżać takich jak oni o udział w nazistowskich zbrodniach ?! Jakim prawem kanalio z faktu istnienia żulii od której żadna nacja i społeczność nie są wolne gotowej sprzedać własną matkę i brata wyciągasz takowe wnioski rzutując je na ogół - mam ci tłumaczyć skończony tumanie, że zasada odpowiedzialności zbiorowej została potępiona jako zbrodnicza w Norymberdze ?! I czy udział licznych kolaborantów wśród samych Żydów pomagających Niemcom [ a także Ukraińcom, Litwinom itd. ] mordować swych rodaków o czym mówili choćby Emanuel Ringelblum czy Hannah Arendt oznacza wg ciebie bydlaku, że i sami Żydzi brali udział w Holokauście i ponoszą zań odpowiedzialność jako naród ?! Doprawdy jakim podlecem trzeba być aby zrównywać ofiary z ich katami - i dokonuje tego jeszcze rzekomy ''rzecznik praw obywatelskich'' ! Dlatego gardzę tobą skurwielu i nie mam żadnego poważania dla ciebie ani twojego urzędu, nie reprezentujesz mnie śmieciu ani żadnej szanującej się osoby, nie obawiam się także jakichkolwiek reperkusji prawnych za urąganie ci, nawet chętnie na to czekam pisząc pod własnym imieniem i nazwiskiem bowiem proces stałby się okazją do wygarnięcia ci prawdy prosto w oczy, gdy tylko minie mi uzasadniona jak najbardziej wściekłość sam zastanowię się nad odpowiednimi krokami prawnymi pod twoim adresem bo przecież nie posiadasz tej odrobiny poczucia przyzwoitości, które po czymś takim nakazywałoby podać się do dymisji co udowodniłeś swoją skandalicznie głupią wypowiedzią. Nie przemawia bynajmniej przeze mnie oburzony zwolennik narodowego brązownictwa, wręcz przeciwnie - chętnie widziałbym, gdyby ktoś wreszcie na serio zajął się kwestią polskich szmalcowników wszakże pod warunkiem, że będzie mowa także o ich żydowskich i ukraińskich etc. odpowiednikach a nade wszystko ilu z tych polskich, żydowskich i ukraińskich szmalcowników i konfidentów gestapo po wojnie przewerbowało się stając agenturą komunistycznej tym razem bezpieki, członkami PZPR itd., tyle że ty chamie całkiem położyłeś temat i jestem pewien, iż takowe podejście nawet nie zaświtało w twym pustym łbie, kobiole.
Gardzę.''
- i tu podałem imię, nazwisko i dokładny adres by nie być gołosłownym.
czwartek, 17 maja 2018
Normalny i efektywny wiek emerytki w świecie
Normalny i efektywny wiek emerytki w świecie
Wiele pozytywnych wskaźników społeczno - gospodarczych sytuuje nas w ogonie Europy a nawet w ogonie świata.
W Polsce po reformie reformy emerytalnej normalny - nominalny wiek emerytalny dla kobiet wynosi 60 lat a dla męższczyzn 65 lat ( ale niedawno wieki emerytalne były większe ) mimo iż kobiety żyją znacznie dłużej niż męższczyźni. Wydawałoby się że normalny wiek winien być dla obu płci taki sam, co jest raczej normą w świecie, albo i wyższy dla kobiet.
Polskie kobiety po śmierci męża otrzymują jego emeryturę i to nawet te bezdzietne. W rezultacie doszło do paranoi pokazanej na wykresie OECD. Zielonym kolorem pokazano faktyczny - skuteczny wiek wyjścia kobiet z rynku pracy i przejścia kobiet na emeryturę. Żółtym kolorem pokazano wiek nominalny.
Gorsza sytuacja niż w Polsce ma miejsce tylko w Belgi i Słowacji. Generalnie Europę ogarnia skleroza i stagnacja.
Według prognoz ludność Europy Wschodniej do 2050 roku spadnie o 11.6% podczas gdy ludność świata wzrośnie do 2050 roku aż o 29.4 %
Czy napewno stać nas na wczesne i wysokie emerytury dla kobiet ? Co będzie jak w końcu skończy się emerytalny bal, przyjdzie kelner z rachunkiem i okaże się że nie można go zapłacić ? Czy napewno należy ostro dyskryminować i okradać młodych ludzi ( część z nich z rozpaczy ucieka z kraju ) aby dać duże emerytury młodym emerytkom ?
Zawsze możemy liczyć że do Polski przyjadą miliony znakomicie wykształconych lekarzy, inżynierów i programistów z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu. Ci innowatorzy wymyślą nowe substancje chemiczne i cudowne leki. Zaprojektują rewelacyjne samochody ....
Uczynią Polskę jeszcze bogatszą.
Poza tym będą na nas pracować roboty i sztuczna inteligencja ...
Czy oby napewno ?
Wiele pozytywnych wskaźników społeczno - gospodarczych sytuuje nas w ogonie Europy a nawet w ogonie świata.
W Polsce po reformie reformy emerytalnej normalny - nominalny wiek emerytalny dla kobiet wynosi 60 lat a dla męższczyzn 65 lat ( ale niedawno wieki emerytalne były większe ) mimo iż kobiety żyją znacznie dłużej niż męższczyźni. Wydawałoby się że normalny wiek winien być dla obu płci taki sam, co jest raczej normą w świecie, albo i wyższy dla kobiet.
Polskie kobiety po śmierci męża otrzymują jego emeryturę i to nawet te bezdzietne. W rezultacie doszło do paranoi pokazanej na wykresie OECD. Zielonym kolorem pokazano faktyczny - skuteczny wiek wyjścia kobiet z rynku pracy i przejścia kobiet na emeryturę. Żółtym kolorem pokazano wiek nominalny.
Gorsza sytuacja niż w Polsce ma miejsce tylko w Belgi i Słowacji. Generalnie Europę ogarnia skleroza i stagnacja.
Według prognoz ludność Europy Wschodniej do 2050 roku spadnie o 11.6% podczas gdy ludność świata wzrośnie do 2050 roku aż o 29.4 %
Czy napewno stać nas na wczesne i wysokie emerytury dla kobiet ? Co będzie jak w końcu skończy się emerytalny bal, przyjdzie kelner z rachunkiem i okaże się że nie można go zapłacić ? Czy napewno należy ostro dyskryminować i okradać młodych ludzi ( część z nich z rozpaczy ucieka z kraju ) aby dać duże emerytury młodym emerytkom ?
Zawsze możemy liczyć że do Polski przyjadą miliony znakomicie wykształconych lekarzy, inżynierów i programistów z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu. Ci innowatorzy wymyślą nowe substancje chemiczne i cudowne leki. Zaprojektują rewelacyjne samochody ....
Uczynią Polskę jeszcze bogatszą.
Poza tym będą na nas pracować roboty i sztuczna inteligencja ...
Czy oby napewno ?
środa, 16 maja 2018
Żydzi - cytaty 3
Żydzi - cytaty 3
Dokładnie 75 lat temu Niemcy po zamordowaniu mieszkańców getta wysadzili w powietrze Wielką Synagogę na Tłomackiem w Warszawie.
Art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, statuuje prawo do samoobrony. Siły wolno używać proporcjonalnie do zagrożenia tylko w niezbędnym zakresie. Izrael używając rażąco nieproporcjonalnej siły, zabijając 59 i raniąc 2,7 tysiąca Palestyńczyków w Gazie, złamał prawo.
Żydowscy sadystyczni snajperzy strzelają obecnie do bezbronnych Palestyńczyków z karabinów snajperskich.
Wszyscy ci mądrzy ludzi którzy mówili że Żydzi mając władzę będą robić to samo co kiedyś ich obrzydliwi oprawcy, mieli racje !
Strefa Gazy to w istocie żydowski obóz koncentracyjny w którym Żydzi więzią Palestyńczyków.
Hauptsturmführer SS Amon Leopold Göth to austriacki zbrodniarz wojenny. W czasie II wojny światowej m.in. komendant obozu koncentracyjnego Plaszow oraz likwidator gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie.
Swoim ofiarom Göth zadawał wyszukane tortury. Göth często osobiście dokonywał egzekucji ludzi niezdolnych do pracy. Ćwiczył także umiejętności strzeleckie strzelając z karabinu snajperskiego do więźniów z okien samochodu lub balkonu willi. Na jego rozkaz podczas egzekucji grała muzyka. Zakładał szale, kapelusze, białe rękawiczki, które wkładał jako swoiste rekwizyty potrzebne mu do zabijania. W obozie Göth osobiście zabił około 500 osób.
Najwyższy Trybunał Narodowy wykazał ogrom popełnionych zbrodni skazał Götha na śmierć przez powieszenie. Sadysta zaprzeczał wszystkiemu do samego końca. Napisał nawet prośbę o ułaskawienie. Wyrok wykonano w 1946 roku a jego prochy wsypano do Wisły. Jego ostatnie słowa to: „Heil Hitler!”
Dokładnie 75 lat temu Niemcy po zamordowaniu mieszkańców getta wysadzili w powietrze Wielką Synagogę na Tłomackiem w Warszawie.
Art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, statuuje prawo do samoobrony. Siły wolno używać proporcjonalnie do zagrożenia tylko w niezbędnym zakresie. Izrael używając rażąco nieproporcjonalnej siły, zabijając 59 i raniąc 2,7 tysiąca Palestyńczyków w Gazie, złamał prawo.
Żydowscy sadystyczni snajperzy strzelają obecnie do bezbronnych Palestyńczyków z karabinów snajperskich.
Wszyscy ci mądrzy ludzi którzy mówili że Żydzi mając władzę będą robić to samo co kiedyś ich obrzydliwi oprawcy, mieli racje !
Strefa Gazy to w istocie żydowski obóz koncentracyjny w którym Żydzi więzią Palestyńczyków.
Hauptsturmführer SS Amon Leopold Göth to austriacki zbrodniarz wojenny. W czasie II wojny światowej m.in. komendant obozu koncentracyjnego Plaszow oraz likwidator gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie.
Swoim ofiarom Göth zadawał wyszukane tortury. Göth często osobiście dokonywał egzekucji ludzi niezdolnych do pracy. Ćwiczył także umiejętności strzeleckie strzelając z karabinu snajperskiego do więźniów z okien samochodu lub balkonu willi. Na jego rozkaz podczas egzekucji grała muzyka. Zakładał szale, kapelusze, białe rękawiczki, które wkładał jako swoiste rekwizyty potrzebne mu do zabijania. W obozie Göth osobiście zabił około 500 osób.
Najwyższy Trybunał Narodowy wykazał ogrom popełnionych zbrodni skazał Götha na śmierć przez powieszenie. Sadysta zaprzeczał wszystkiemu do samego końca. Napisał nawet prośbę o ułaskawienie. Wyrok wykonano w 1946 roku a jego prochy wsypano do Wisły. Jego ostatnie słowa to: „Heil Hitler!”
Udział obywateli zmartwionych stanem opieki zdrowotnej
Udział obywateli zmartwionych stanem opieki zdrowotnej
Poland: 62%
Brazil: 46%
UK: 42%
US: 38%
China: 38%
Russia: 27%
Australia: 25%
Japan: 17%
France: 14%
India: 14%
Germany: 13%
Turkey: 3%
Za Ipsos
Poland: 62%
Brazil: 46%
UK: 42%
US: 38%
China: 38%
Russia: 27%
Australia: 25%
Japan: 17%
France: 14%
India: 14%
Germany: 13%
Turkey: 3%
Za Ipsos
Proletariusze wszystkich krajów, nękałem własną rodzinę
Proletariusze wszystkich krajów, nękałem własną rodzinę
https://www.tvp.info/37122587/proletariusze-wszystkich-krajow-nekalem-wlasna-rodzine
"Samobójstwa dwójki dzieci, śmierć w wyniku niedożywienia kolejnej trójki, wykorzystywanie, także seksualne, pomocy domowej – to nie efekt działań socjopaty pokroju Josefa Fritzla, tylko filozofa humanisty szukającego sposobu na naprawę ludzkości. Sprzeczności w tym niemieckim myślicielu było zresztą więcej – dość powiedzieć, że był też Żydem antysemitą. Mimo, iż przyczynił się pośrednio do powstania jednej z najbardziej nieludzkich ideologii – komunizmu, Karol Marks nadal ma swoich wyznawców.
Kompromitacja systemu socjalistycznego czy komunistycznego w Europie nie oznaczała upadku idei Karola Marksa. Na francuskich, i nie tylko, uczelniach wciąż studiuje się jego prace, głównie stricte filozoficzne. Ta materia nie musi jeszcze budzić sprzeciwu, gdyż Marks, pominąwszy jego działalność polityczną, faktycznie miał ogromny wpływ na rozwój myśli filozoficznej XIX i XX wieku.
Tym, co musi budzić co najmniej zdziwienie, nie tylko w Polsce, tak doświadczonej przez komunizm, którego jednym z twórców był Marks, jest kult, jakim jest otoczony. Dowodem były niedawne wydarzenia z Trewiru, gdzie z okazji 200. rocznicy urodzin wystawiono mu ogromny pomnik, dar od władz Chińskiej Republiki Ludowej.
Podczas uroczystości głos zabrał m.in. szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który bronił Marksa, nazywając go „obywatelem europejskim”, zapewne w domyśle członkiem ogólnoeuropejskiej wspólnoty, której obecnym świadectwem jest Unia Europejska. Jeżeli tak, należy przyznać, że to patron nader niefortunny.
Apel Junckera
Juncker apelował też m.in. by pamiętać o umieszczeniu ideologa socjalizmu w kontekście, bez zrzucania na niego odpowiedzialności za zbrodnie komunistycznych dyktatur. – Jeśli nie ma wspomnień, nie ma przyszłości – przekonywał.
Związany z chadecją polityk argumentował, że pamięć polega na „refleksji nad kontekstem”, co w przypadku Marksa powinno oznaczać „zrozumienie” jego dzieł, a nie „obwinianie go za zbrodnie popełnione w imię jego idei”. – Marks nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie zbrodnie, za które odpowiedzieć powinni jego rzekomi dziedzice – dowodził.
Częściowo można się nawet zgodzić, choć trzeba pamiętać, że dziedzictwem Marksa jest przede wszystkim nieludzka doktryna zakładająca bezlitosną walkę jednej grupy ludzi przeciwko drugiej w imię abstrakcyjnego pojęcia. W tej kategorii można ją traktować jako nakłanianie do przemocy. W tym zakresie odpowiedzialność Marksa jest bezsporna i czyni składanie czci filozofowi co najmniej wątpliwym moralnie.
Gdyby podzielić dziedzictwo Karola Marksa na trzy kategorie – filozofa, działacza politycznego oraz człowieka prywatnego, okazałoby się, że stosunkowo najmniej wiemy o tej trzeciej. Wyłania się z niej jednak obraz tyrana nie liczącego się ze zdaniem i dobrem innym. – Przyroda jest dobra, nawet jeśli wydaje na świat potwory – stwierdził myśliciel. Całkowita zgoda, choć akurat twórcę tej sentencji należy postrzegać przez pryzmat życia rodzinnego właśnie raczej jako potwora.
Jak św. Ambroży
Marks urodził się 5 maja 1818 roku w budynku przy 664 Brückergasse w Trewirze, tym samym mieście, co św. Ambroży, patron pszczelarzy. W rodzinie Żydów aszkenazyjskich. Jego dziadek Meier Halewi Marx był rabinem w Holandii, ale ojciec zrezygnował z tego dziedzictwa. Przeszedł na dominujący w Niemczech luteranizm, żeby nie być związanym niektórymi antysemickimi przepisami. Imię Herschel zamienił na Heinrich.
Sam twórca „Kapitału” dał się poznać później jako żarliwy antysemita. „Jaka jest świecka postawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki Bóg? Pieniądz” – odnotował w artykule „W kwestii żydowskiej”.
Krytykował zresztą nie tylko żydostwo w wymiarze społeczno-ekonomicznym, ale też religijnym, jak całą ideę wierzeń w rzeczy nadprzyrodzone. „Nędza religijna jest jednocześnie wyrazem rzeczywistej nędzy i protestem przeciw nędzy rzeczywistej. Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu” – argumentował. Swoją drogą najsłynniejsze zdanie o opium zaczerpnął od swojego przyjaciela, poety Heinricha Heinego.
Karol był trzecim z dziewięciorga dzieci. Po śmierci brata Moritza został też najstarszym synem. W wieku 6 lat został ochrzczony i do 12. roku życia miał prywatnego nauczyciela. Potem poszedł do szkoły gimnazjalnej, utworzonej przez Hugona Wyttenbacha, przyjaciela jego ojca, z którym podzielał liberalne poglądy. Szkoła została potem zamknięta przez pruskie władze jako wylęgarnia liberalizmu.
Wżeniła się w przemysłowców
Rodzina była średnio zamożna. Lepiej powiodło się siostrze matki Karola, Henriette Pressburg, która wyszła za Liona Philipsa pochodzącego z rodu holenderskich przemysłowców. Firma jest obecnie jednym z największych producentów elektroniki na świecie.
17-letni Marks podjął studia na Uniwersytecie w Bonn. Wbrew woli ojca, który liczył, że zostanie prawnikiem, wybrał filozofię i literaturę. Dołączył nawet do rozpracowywanego przez policję Klubu Poetów. Tworzył wówczas wiersze, które moglibyśmy nazwać satanistycznymi. ”Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu / I napełniają go aż ja staję się szalony / Aż moje serce staje się zupełnie zmienione / Patrz na tę szpadę, / Książę ciemności sprzedał ją” – pisał buntownik.
Co ciekawe, kilka miesięcy wcześniej napisał pracę maturalną pt. „Zjednoczenie wiernych w Chrystusie”, w której apelował: „Pozostawajcie w jedności z Chrystusem, w najserdeczniejszej, żywej społeczności przeniknięci miłością Chrystusa. Miejcie serca otwarte dla braci, z którymi Jezus łączy nas głęboką miłością, za których sam się ofiarował”.
Początkowo na studiach szło mu dobrze, ale potem jego oceny się pogorszyły. Jak to student, pił, awanturował się, trafił na dzień do aresztu. Brał nawet udział w pojedynku z członkiem korporacji Korpus Borussii. Oceniając, że awantury i gorsze stopnie mogą być wpływem środowiska, ojciec po roku przeniósł go na renomowany Uniwersytet w Berlinie.
Potajemne oświadczyny
Przed rozpoczęciem nowych studiów 18-latek zdecydował się na ważny krok. Zakochany od dzieciństwa w starszej od siebie o cztery lata córce barona Ludwika von Westfalen, potajemnie się oświadczył. Johanna Bertha Julie Jenny bez wątpienia również go kochała. Kilka miesięcy później, będąc już w Berlinie, Karol listownie poprosił rodziców Jenny o jej rękę i otrzymał zgodę.
Trzeba przy tym stwierdzić, że nie był anonimowym absztyfikantem. Z bratem Jenny Edgarem chodził do szkoły. Przyjaźnił się również z drugim bratem, Ferdynandem, mimo iż ten miał konserwatywne poglądy i potem został nawet szefem pruskiego MSW. Sam przyszły teść miał liberalne poglądy.
Podczas studiów w Berlinie, pozostając pod wpływem filozofii Georga Hegla, przyjął lewicowe poglądy. Zdając sobie sprawę, że jego praca doktorska „Różnice między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody” może nie się nie spodobać konserwatywnym wykładowcom, zaprezentował ją w bardziej liberalnej Jenie, gdzie otrzymał doktorat.
O karierze akademickiej mógł jednak zapomnieć ze swoimi poglądami. W 1842 roku wyjechał z narzeczoną do Kolonii, gdzie pracował w dzienniku „Rheinische Zeitung”. Na jego łamach wyrażał swoje kształtujące się poglądy na temat ekonomii i socjalizmu, krytykował też wszystkich – zarówno prawicę, jak i lewicę. Pismo było solą w oku władz, więc szybko je zamknięto.
Po kilku miesiącach bez stałego zajęcia Karol wziął 19 czerwca 1843 roku ślub z Jenny w katedrze protestanckiej w Bad Kreuznach. Wkrótce ponownie para przeprowadziła się, tym razem do Paryża. W stolicy Francji poznał młodego filozofa Fryderyka Engelsa, który miał potem duży wpływ na jego życie.
Wydalenie z Paryża
Marks szybko stał się czołową postacią paryskiej sceny politycznej, ale i to miasto szybko opuścił. Tym razem wbrew własnej woli, na skutek działań rządu Prus – został wydalony. Wyjechał do Brukseli, w której współtworzył Związek Komunistów. Tam też z Engelsem stworzył „Manifest partii komunistycznej”.
Także tu długo nie zabawił. Stąd również został wydalony i na moment wrócił do Paryża, a potem do Kolonii. Królestwo Prus nie zapomniało o jego działalności i go wydaliło razem z rodziną. Tułaczkę zakończył w Londynie, do którego przyjechał w 1849 roku i spędził tam resztę życia.
Mimo arystokratycznego pochodzenia żony, nie mógł liczyć na żadne profity. Podobnie jak w poprzednich miejscach zamieszkania, także w Londynie Marksowie klepali biedę. Filozof współpracował z wieloma gazetami i periodykami, w których wykładał swoje teorie i polemizował z innymi myślicielami. Wgląd w jego charakter daje „laurka”, którą wystawił znanemu działaczowi socjalistycznemu Ferdynandowi Lassalle'owi, którego tytułował „żydowski czarnuch Lassalle”.
„Jest dla mnie całkiem jasne, że pochodzi on od Murzynów, którzy towarzyszyli ucieczce Mojżesza z Egiptu (chyba że jego matka lub babka ze strony ojca skrzyżowała się z czarnuchem). Teraz ta mieszanka żydowskości i niemieckości z jednej strony z czynnikiem negroidalnym z drugiej doprowadziła do osobliwego produktu” – opisywał badacz historii kultury. W innym miejscu ten idol postępowej połowy ludzkości wskazywał, że jego adwersarz to „tłusty Żyd wysmarowany brylantyną i noszący tanią biżuterię”.
Wsparcie dla Polski
Kończąc wątek Marksa, aktywisty politycznego i, jak widzimy, błyskotliwego publicysty, warto podkreślić i pochwalić, że zdecydowanie popierał on dążenia niepodległościowe Polski, jako przeciwwagę dla Rosji, która – jak na ironię – pierwsza wcieliła w życie jego idee, tworząc zbrodniczy system.
– Istnieje jedna tylko alternatywa dla Europy: albo azjatyckie barbarzyństwo pod przywództwem moskiewskim zaleje ją jak lawina, albo Europa musi odbudować Polskę, stawiając między sobą a Azją 20 milionów bohaterów, by zyskać na czasie dla dokonania swego społecznego odrodzenia – powiedział na posiedzeniu Rady Międzynarodówki i Towarzystwa Robotniczego w Londynie w styczniu 1866 roku.
– Nie brak ludzi naiwnych, którzy sądzą, że dziś wszystko się zmieniło, że Polska przestała być „potrzebnym narodem”, jak napisał pewien Francuz, i pozostała tylko sentymentalnym wspomnieniem, a sentymenty i wspomnienia nie są notowane na giełdzie. Ale cóż się właściwie zmieniło? Czy zmniejszyło się niebezpieczeństwo? Nie. Tylko ślepota intelektualna klas rządzących w Europie doszła do swego zenitu. Polityka Rosji jest niezmienna, co przyznał oficjalny historyk moskiewski Karamzin. Jej metody, jej taktyka czy manewrowanie, mogą się zmieniać, ale gwiazda polarna tej polityki – opanowanie świata – jest gwiazdą stałą – przewidywał nie bez racji. Warto zwrócić uwagę, że te słowa są aktualne także dziś, 150 lat później.
Jeżeli chodzi o polską kwestię, Marks nie ograniczał się do słów. Organizował też zbiórki pieniędzy dla polskich emigrantów, protestował przeciwko wydawaniu Rosji powstańców styczniowych przebywających na Zachodzie. Do tego jego córka Jenny nosiła polski krzyż powstańczy, co ojciec osobiście chwalił.
Wyrzuceni na bruk
Przeszliśmy do córki, należy zatem przyjrzeć się życiu osobistemu twórcy materializmu dialektycznego. Jak wspomniano, Karol Marks ożenił się z miłością z dzieciństwa. Żona nie miała z nim łatwo. Cały czas bujał w obłokach, nie przejmował się takimi przyziemnymi sprawami jak zarobki czy rachunki. Zdarzyło się nawet, że wraz z żoną i czwórką dzieci został wyrzucony z mieszkania w Chelsea na ulicę, bo nie płacił czynszu.
Potrzeba oderwania od spraw przyziemnych filozofa miała związek z jego niechęcią do burżuazyjnego życia oraz, wydaje się, częściowo chęcią wyzbycia się swojego żydowskiego dziedzictwa. „To, co w religii żydowskiej tkwi w formie abstrakcyjnej (…), to cnota człowieka pieniądza. Nawet stosunki związane z przedłużeniem rodu, stosunki między mężczyzną a kobietą itd. stają się przedmiotem handlu! Kobieta staje się przedmiotem handlu” – oburzał się.
Wiemy, że Jenny była stałą klientką lombardów w miastach, w których Marksowie mieszkali i miała przejścia z licznymi wierzycielami. Nie wszyscy byli tak dobroduszni jak Fryderyk Engels, który zatrudnił się w rodzinnych zakładach włókienniczych Ermen & Engels w Manchesterze, żeby wesprzeć przyjaciela i jego powiększającą się rodzinę.
Fatalna sytuacja finansowa i permanentna bieda miała wpływ na relacje panujące w rodzinie. „Każdego dnia żona mówi mi, że chciałaby wraz z dziećmi zaznać już spokoju w grobie, i na dobrą sprawę nie mogę jej winić: poniżenia, udręki i obawy, których można zaznać w naszej sytuacji, są trudne do opisania” – pisał Marks w liście do Engelsa.
Rodzinne tragedie
Dowodem na trudne warunki panujące w rodzinie Marksów jest fakt, że tylko troje spośród siedmiorga jego dzieci dożyło dorosłości. Ciosem była szczególnie śmierć Charlesa, który zmarł w wieku ośmiu lat na gruźlicę jelit, spowodowaną życiem w ubóstwie. Czwarte i piąte dziecko Guido i Franziska żyły około roku, jedno z dzieci zmarło tuż po narodzinach.
Potomstwo Marksów nie miało łatwego życia. Dwie córki popełniły samobójstwo, choć nie można w tym przypadku zrzucać winy na trudny charakter ojca. Jenny Laura, również socjalistyczna aktywistka zrobiła to w ramach paktu z mężem w wieku 66 lat. Na podobny krok zdecydowała się Jenny Julia Eleanor, która zatruła się cyjanowodorem po tym jak odkryła, że jej wieloletni partner Edward Aveling potajemnie wziął ślub z młodą aktorką, niejaką Evą Frye.
Pierwsze dziecko filozofa, Jenny Caroline, również aktywistka socjalistyczna, zmarła w wieku 38 lat na raka pęcherza. Ojciec mocno przeżył tę stratę, zmarł dwa miesiące później, ale do tego jeszcze wrócimy.
Z posiadania przez Karola i Jenny tylu dzieci można wysnuć wniosek, że pożycie się układało. Tak jednak nie było. Około 1850 roku ojciec rodziny wdał się w romans ze służącą Helen Demuth (której nota bene nie płacił). Kobieta zaszła w nim w ciążę i urodziła syna, do którego sam Marks nigdy się nie przyznał. Chłopiec został oddany do adopcji i pracował później jako ślusarz.
Sama żona też najpewniej nie była nader cnotliwa. Engels miał wyznać na łożu śmierci, że zaszła w ciążę z jednym z przyjaciół męża. Możemy się tylko domyślać, co pchnęło tę piękną arystokratkę w objęcia innego (innych?) mężczyzny. Po pierwsze, niewątpliwie świadomość życia, w dwóch pokojach i pod jednym dachem z kochanką Karola, była trudną do zniesienia.
Wybuchowy charakter
Do tego dochodziła świadomość marnowania życia u boku nędzarza i fakt, że rodzina latami nie dostawała grosza z tytułu praw autorskich za prace męża, ale przede wszystkim jego trudny charakter. Wszystkich dookoła traktował z pogardą. Sama Jenny przyznała, że był niezwykle wybuchowy. Kłócił się ze wszystkimi i nie znosił sprzeciwu.
Należy przy tym dodać, że samo obcowanie z filozofem było raczej nieprzyjemne, gdyż gardził burżuazyjnym przeżytkiem za jaki uważał mycie. W efekcie jego ciało było pokryte czyrakami, a i o rozsiewanej woni trudno powiedzieć, że była nader przyjemna.
Karol Marks, który podłożył podwaliny pod system odpowiedzialny za śmierć 100 mln ludzi, zmarł 14 marca 1883 roku w wieku 78 lat. Śmierć dosięgła go, gdy siedział przy kominku. Dwa lata wcześniej pogrzebał żonę, która zmarła na raka wątroby. Małżeństwo spoczęło na londyńskim cmentarzu Highgate.
W 1956 roku Komunistyczna Partia Wielkiej Brytanii zebrała fundusze, które pozwoliły przenieść ich szczątki do nowego grobu stojącego naprzeciw grobowca filozofa i socjologa Herberta Spencera. Londyńczycy mówią na ten zakątek Marks & Spencer. "
https://www.tvp.info/37122587/proletariusze-wszystkich-krajow-nekalem-wlasna-rodzine
"Samobójstwa dwójki dzieci, śmierć w wyniku niedożywienia kolejnej trójki, wykorzystywanie, także seksualne, pomocy domowej – to nie efekt działań socjopaty pokroju Josefa Fritzla, tylko filozofa humanisty szukającego sposobu na naprawę ludzkości. Sprzeczności w tym niemieckim myślicielu było zresztą więcej – dość powiedzieć, że był też Żydem antysemitą. Mimo, iż przyczynił się pośrednio do powstania jednej z najbardziej nieludzkich ideologii – komunizmu, Karol Marks nadal ma swoich wyznawców.
Kompromitacja systemu socjalistycznego czy komunistycznego w Europie nie oznaczała upadku idei Karola Marksa. Na francuskich, i nie tylko, uczelniach wciąż studiuje się jego prace, głównie stricte filozoficzne. Ta materia nie musi jeszcze budzić sprzeciwu, gdyż Marks, pominąwszy jego działalność polityczną, faktycznie miał ogromny wpływ na rozwój myśli filozoficznej XIX i XX wieku.
Tym, co musi budzić co najmniej zdziwienie, nie tylko w Polsce, tak doświadczonej przez komunizm, którego jednym z twórców był Marks, jest kult, jakim jest otoczony. Dowodem były niedawne wydarzenia z Trewiru, gdzie z okazji 200. rocznicy urodzin wystawiono mu ogromny pomnik, dar od władz Chińskiej Republiki Ludowej.
Podczas uroczystości głos zabrał m.in. szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który bronił Marksa, nazywając go „obywatelem europejskim”, zapewne w domyśle członkiem ogólnoeuropejskiej wspólnoty, której obecnym świadectwem jest Unia Europejska. Jeżeli tak, należy przyznać, że to patron nader niefortunny.
Apel Junckera
Juncker apelował też m.in. by pamiętać o umieszczeniu ideologa socjalizmu w kontekście, bez zrzucania na niego odpowiedzialności za zbrodnie komunistycznych dyktatur. – Jeśli nie ma wspomnień, nie ma przyszłości – przekonywał.
Związany z chadecją polityk argumentował, że pamięć polega na „refleksji nad kontekstem”, co w przypadku Marksa powinno oznaczać „zrozumienie” jego dzieł, a nie „obwinianie go za zbrodnie popełnione w imię jego idei”. – Marks nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie zbrodnie, za które odpowiedzieć powinni jego rzekomi dziedzice – dowodził.
Częściowo można się nawet zgodzić, choć trzeba pamiętać, że dziedzictwem Marksa jest przede wszystkim nieludzka doktryna zakładająca bezlitosną walkę jednej grupy ludzi przeciwko drugiej w imię abstrakcyjnego pojęcia. W tej kategorii można ją traktować jako nakłanianie do przemocy. W tym zakresie odpowiedzialność Marksa jest bezsporna i czyni składanie czci filozofowi co najmniej wątpliwym moralnie.
Gdyby podzielić dziedzictwo Karola Marksa na trzy kategorie – filozofa, działacza politycznego oraz człowieka prywatnego, okazałoby się, że stosunkowo najmniej wiemy o tej trzeciej. Wyłania się z niej jednak obraz tyrana nie liczącego się ze zdaniem i dobrem innym. – Przyroda jest dobra, nawet jeśli wydaje na świat potwory – stwierdził myśliciel. Całkowita zgoda, choć akurat twórcę tej sentencji należy postrzegać przez pryzmat życia rodzinnego właśnie raczej jako potwora.
Jak św. Ambroży
Marks urodził się 5 maja 1818 roku w budynku przy 664 Brückergasse w Trewirze, tym samym mieście, co św. Ambroży, patron pszczelarzy. W rodzinie Żydów aszkenazyjskich. Jego dziadek Meier Halewi Marx był rabinem w Holandii, ale ojciec zrezygnował z tego dziedzictwa. Przeszedł na dominujący w Niemczech luteranizm, żeby nie być związanym niektórymi antysemickimi przepisami. Imię Herschel zamienił na Heinrich.
Sam twórca „Kapitału” dał się poznać później jako żarliwy antysemita. „Jaka jest świecka postawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki Bóg? Pieniądz” – odnotował w artykule „W kwestii żydowskiej”.
Krytykował zresztą nie tylko żydostwo w wymiarze społeczno-ekonomicznym, ale też religijnym, jak całą ideę wierzeń w rzeczy nadprzyrodzone. „Nędza religijna jest jednocześnie wyrazem rzeczywistej nędzy i protestem przeciw nędzy rzeczywistej. Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu” – argumentował. Swoją drogą najsłynniejsze zdanie o opium zaczerpnął od swojego przyjaciela, poety Heinricha Heinego.
Karol był trzecim z dziewięciorga dzieci. Po śmierci brata Moritza został też najstarszym synem. W wieku 6 lat został ochrzczony i do 12. roku życia miał prywatnego nauczyciela. Potem poszedł do szkoły gimnazjalnej, utworzonej przez Hugona Wyttenbacha, przyjaciela jego ojca, z którym podzielał liberalne poglądy. Szkoła została potem zamknięta przez pruskie władze jako wylęgarnia liberalizmu.
Wżeniła się w przemysłowców
Rodzina była średnio zamożna. Lepiej powiodło się siostrze matki Karola, Henriette Pressburg, która wyszła za Liona Philipsa pochodzącego z rodu holenderskich przemysłowców. Firma jest obecnie jednym z największych producentów elektroniki na świecie.
17-letni Marks podjął studia na Uniwersytecie w Bonn. Wbrew woli ojca, który liczył, że zostanie prawnikiem, wybrał filozofię i literaturę. Dołączył nawet do rozpracowywanego przez policję Klubu Poetów. Tworzył wówczas wiersze, które moglibyśmy nazwać satanistycznymi. ”Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu / I napełniają go aż ja staję się szalony / Aż moje serce staje się zupełnie zmienione / Patrz na tę szpadę, / Książę ciemności sprzedał ją” – pisał buntownik.
Co ciekawe, kilka miesięcy wcześniej napisał pracę maturalną pt. „Zjednoczenie wiernych w Chrystusie”, w której apelował: „Pozostawajcie w jedności z Chrystusem, w najserdeczniejszej, żywej społeczności przeniknięci miłością Chrystusa. Miejcie serca otwarte dla braci, z którymi Jezus łączy nas głęboką miłością, za których sam się ofiarował”.
Początkowo na studiach szło mu dobrze, ale potem jego oceny się pogorszyły. Jak to student, pił, awanturował się, trafił na dzień do aresztu. Brał nawet udział w pojedynku z członkiem korporacji Korpus Borussii. Oceniając, że awantury i gorsze stopnie mogą być wpływem środowiska, ojciec po roku przeniósł go na renomowany Uniwersytet w Berlinie.
Potajemne oświadczyny
Przed rozpoczęciem nowych studiów 18-latek zdecydował się na ważny krok. Zakochany od dzieciństwa w starszej od siebie o cztery lata córce barona Ludwika von Westfalen, potajemnie się oświadczył. Johanna Bertha Julie Jenny bez wątpienia również go kochała. Kilka miesięcy później, będąc już w Berlinie, Karol listownie poprosił rodziców Jenny o jej rękę i otrzymał zgodę.
Trzeba przy tym stwierdzić, że nie był anonimowym absztyfikantem. Z bratem Jenny Edgarem chodził do szkoły. Przyjaźnił się również z drugim bratem, Ferdynandem, mimo iż ten miał konserwatywne poglądy i potem został nawet szefem pruskiego MSW. Sam przyszły teść miał liberalne poglądy.
Podczas studiów w Berlinie, pozostając pod wpływem filozofii Georga Hegla, przyjął lewicowe poglądy. Zdając sobie sprawę, że jego praca doktorska „Różnice między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody” może nie się nie spodobać konserwatywnym wykładowcom, zaprezentował ją w bardziej liberalnej Jenie, gdzie otrzymał doktorat.
O karierze akademickiej mógł jednak zapomnieć ze swoimi poglądami. W 1842 roku wyjechał z narzeczoną do Kolonii, gdzie pracował w dzienniku „Rheinische Zeitung”. Na jego łamach wyrażał swoje kształtujące się poglądy na temat ekonomii i socjalizmu, krytykował też wszystkich – zarówno prawicę, jak i lewicę. Pismo było solą w oku władz, więc szybko je zamknięto.
Po kilku miesiącach bez stałego zajęcia Karol wziął 19 czerwca 1843 roku ślub z Jenny w katedrze protestanckiej w Bad Kreuznach. Wkrótce ponownie para przeprowadziła się, tym razem do Paryża. W stolicy Francji poznał młodego filozofa Fryderyka Engelsa, który miał potem duży wpływ na jego życie.
Wydalenie z Paryża
Marks szybko stał się czołową postacią paryskiej sceny politycznej, ale i to miasto szybko opuścił. Tym razem wbrew własnej woli, na skutek działań rządu Prus – został wydalony. Wyjechał do Brukseli, w której współtworzył Związek Komunistów. Tam też z Engelsem stworzył „Manifest partii komunistycznej”.
Także tu długo nie zabawił. Stąd również został wydalony i na moment wrócił do Paryża, a potem do Kolonii. Królestwo Prus nie zapomniało o jego działalności i go wydaliło razem z rodziną. Tułaczkę zakończył w Londynie, do którego przyjechał w 1849 roku i spędził tam resztę życia.
Mimo arystokratycznego pochodzenia żony, nie mógł liczyć na żadne profity. Podobnie jak w poprzednich miejscach zamieszkania, także w Londynie Marksowie klepali biedę. Filozof współpracował z wieloma gazetami i periodykami, w których wykładał swoje teorie i polemizował z innymi myślicielami. Wgląd w jego charakter daje „laurka”, którą wystawił znanemu działaczowi socjalistycznemu Ferdynandowi Lassalle'owi, którego tytułował „żydowski czarnuch Lassalle”.
„Jest dla mnie całkiem jasne, że pochodzi on od Murzynów, którzy towarzyszyli ucieczce Mojżesza z Egiptu (chyba że jego matka lub babka ze strony ojca skrzyżowała się z czarnuchem). Teraz ta mieszanka żydowskości i niemieckości z jednej strony z czynnikiem negroidalnym z drugiej doprowadziła do osobliwego produktu” – opisywał badacz historii kultury. W innym miejscu ten idol postępowej połowy ludzkości wskazywał, że jego adwersarz to „tłusty Żyd wysmarowany brylantyną i noszący tanią biżuterię”.
Wsparcie dla Polski
Kończąc wątek Marksa, aktywisty politycznego i, jak widzimy, błyskotliwego publicysty, warto podkreślić i pochwalić, że zdecydowanie popierał on dążenia niepodległościowe Polski, jako przeciwwagę dla Rosji, która – jak na ironię – pierwsza wcieliła w życie jego idee, tworząc zbrodniczy system.
– Istnieje jedna tylko alternatywa dla Europy: albo azjatyckie barbarzyństwo pod przywództwem moskiewskim zaleje ją jak lawina, albo Europa musi odbudować Polskę, stawiając między sobą a Azją 20 milionów bohaterów, by zyskać na czasie dla dokonania swego społecznego odrodzenia – powiedział na posiedzeniu Rady Międzynarodówki i Towarzystwa Robotniczego w Londynie w styczniu 1866 roku.
– Nie brak ludzi naiwnych, którzy sądzą, że dziś wszystko się zmieniło, że Polska przestała być „potrzebnym narodem”, jak napisał pewien Francuz, i pozostała tylko sentymentalnym wspomnieniem, a sentymenty i wspomnienia nie są notowane na giełdzie. Ale cóż się właściwie zmieniło? Czy zmniejszyło się niebezpieczeństwo? Nie. Tylko ślepota intelektualna klas rządzących w Europie doszła do swego zenitu. Polityka Rosji jest niezmienna, co przyznał oficjalny historyk moskiewski Karamzin. Jej metody, jej taktyka czy manewrowanie, mogą się zmieniać, ale gwiazda polarna tej polityki – opanowanie świata – jest gwiazdą stałą – przewidywał nie bez racji. Warto zwrócić uwagę, że te słowa są aktualne także dziś, 150 lat później.
Jeżeli chodzi o polską kwestię, Marks nie ograniczał się do słów. Organizował też zbiórki pieniędzy dla polskich emigrantów, protestował przeciwko wydawaniu Rosji powstańców styczniowych przebywających na Zachodzie. Do tego jego córka Jenny nosiła polski krzyż powstańczy, co ojciec osobiście chwalił.
Wyrzuceni na bruk
Przeszliśmy do córki, należy zatem przyjrzeć się życiu osobistemu twórcy materializmu dialektycznego. Jak wspomniano, Karol Marks ożenił się z miłością z dzieciństwa. Żona nie miała z nim łatwo. Cały czas bujał w obłokach, nie przejmował się takimi przyziemnymi sprawami jak zarobki czy rachunki. Zdarzyło się nawet, że wraz z żoną i czwórką dzieci został wyrzucony z mieszkania w Chelsea na ulicę, bo nie płacił czynszu.
Potrzeba oderwania od spraw przyziemnych filozofa miała związek z jego niechęcią do burżuazyjnego życia oraz, wydaje się, częściowo chęcią wyzbycia się swojego żydowskiego dziedzictwa. „To, co w religii żydowskiej tkwi w formie abstrakcyjnej (…), to cnota człowieka pieniądza. Nawet stosunki związane z przedłużeniem rodu, stosunki między mężczyzną a kobietą itd. stają się przedmiotem handlu! Kobieta staje się przedmiotem handlu” – oburzał się.
Wiemy, że Jenny była stałą klientką lombardów w miastach, w których Marksowie mieszkali i miała przejścia z licznymi wierzycielami. Nie wszyscy byli tak dobroduszni jak Fryderyk Engels, który zatrudnił się w rodzinnych zakładach włókienniczych Ermen & Engels w Manchesterze, żeby wesprzeć przyjaciela i jego powiększającą się rodzinę.
Fatalna sytuacja finansowa i permanentna bieda miała wpływ na relacje panujące w rodzinie. „Każdego dnia żona mówi mi, że chciałaby wraz z dziećmi zaznać już spokoju w grobie, i na dobrą sprawę nie mogę jej winić: poniżenia, udręki i obawy, których można zaznać w naszej sytuacji, są trudne do opisania” – pisał Marks w liście do Engelsa.
Rodzinne tragedie
Dowodem na trudne warunki panujące w rodzinie Marksów jest fakt, że tylko troje spośród siedmiorga jego dzieci dożyło dorosłości. Ciosem była szczególnie śmierć Charlesa, który zmarł w wieku ośmiu lat na gruźlicę jelit, spowodowaną życiem w ubóstwie. Czwarte i piąte dziecko Guido i Franziska żyły około roku, jedno z dzieci zmarło tuż po narodzinach.
Potomstwo Marksów nie miało łatwego życia. Dwie córki popełniły samobójstwo, choć nie można w tym przypadku zrzucać winy na trudny charakter ojca. Jenny Laura, również socjalistyczna aktywistka zrobiła to w ramach paktu z mężem w wieku 66 lat. Na podobny krok zdecydowała się Jenny Julia Eleanor, która zatruła się cyjanowodorem po tym jak odkryła, że jej wieloletni partner Edward Aveling potajemnie wziął ślub z młodą aktorką, niejaką Evą Frye.
Pierwsze dziecko filozofa, Jenny Caroline, również aktywistka socjalistyczna, zmarła w wieku 38 lat na raka pęcherza. Ojciec mocno przeżył tę stratę, zmarł dwa miesiące później, ale do tego jeszcze wrócimy.
Z posiadania przez Karola i Jenny tylu dzieci można wysnuć wniosek, że pożycie się układało. Tak jednak nie było. Około 1850 roku ojciec rodziny wdał się w romans ze służącą Helen Demuth (której nota bene nie płacił). Kobieta zaszła w nim w ciążę i urodziła syna, do którego sam Marks nigdy się nie przyznał. Chłopiec został oddany do adopcji i pracował później jako ślusarz.
Sama żona też najpewniej nie była nader cnotliwa. Engels miał wyznać na łożu śmierci, że zaszła w ciążę z jednym z przyjaciół męża. Możemy się tylko domyślać, co pchnęło tę piękną arystokratkę w objęcia innego (innych?) mężczyzny. Po pierwsze, niewątpliwie świadomość życia, w dwóch pokojach i pod jednym dachem z kochanką Karola, była trudną do zniesienia.
Wybuchowy charakter
Do tego dochodziła świadomość marnowania życia u boku nędzarza i fakt, że rodzina latami nie dostawała grosza z tytułu praw autorskich za prace męża, ale przede wszystkim jego trudny charakter. Wszystkich dookoła traktował z pogardą. Sama Jenny przyznała, że był niezwykle wybuchowy. Kłócił się ze wszystkimi i nie znosił sprzeciwu.
Należy przy tym dodać, że samo obcowanie z filozofem było raczej nieprzyjemne, gdyż gardził burżuazyjnym przeżytkiem za jaki uważał mycie. W efekcie jego ciało było pokryte czyrakami, a i o rozsiewanej woni trudno powiedzieć, że była nader przyjemna.
Karol Marks, który podłożył podwaliny pod system odpowiedzialny za śmierć 100 mln ludzi, zmarł 14 marca 1883 roku w wieku 78 lat. Śmierć dosięgła go, gdy siedział przy kominku. Dwa lata wcześniej pogrzebał żonę, która zmarła na raka wątroby. Małżeństwo spoczęło na londyńskim cmentarzu Highgate.
W 1956 roku Komunistyczna Partia Wielkiej Brytanii zebrała fundusze, które pozwoliły przenieść ich szczątki do nowego grobu stojącego naprzeciw grobowca filozofa i socjologa Herberta Spencera. Londyńczycy mówią na ten zakątek Marks & Spencer. "
wtorek, 15 maja 2018
Nowy Jedwabny Szlak bez Polski ?
Nowy Jedwabny Szlak bez Polski ?
Wygląda na to że "polskim" rządom nie podobała się idea Nowego Jedwabnego Szlaku.
Minister Macierewicz: "Ta koncepcja ekspansji Chin jest częścią całościowej koncepcji porozumienia Europy Zachodniej z Rosją i Chinami, a także wyeliminowania z obszaru eurazjatyckiego wpływów Stanów Zjednoczonych oraz zlikwidowania niepodległego bytu Polski..."
Minister A. Macierewicz nie wyraził zgody na użytkowanie terenu po dawnej Jednostce Wojskowej jako dużego hubu kolejowego w Łodzi i zwalczał samą ideę w ramach gratisowego "robienia laski".
Decyzję podyktowali mu oczywiście nasi "przyjaciele" zza oceanu. Chińczycy odebrali jasny i czytelny komunikat, że ich inwestycje w Polsce nie będą miały perspektyw, ponieważ tu rządzą ich przeciwnicy gospodarczy na pasku Ameryki.
Chińczycy sprzedają Polsce ponad 13 razy więcej towaru niż od nas kupują i zrównoważenie bilansu usługami transportowymi byłoby wskazane.
Zmiana podwozia wagonów towarowych z szerokotorowego na normalnotorowy na granicy Białoruś-Polska trwała do 6 dni co chyba należy widzieć w optyce dywersji i sabotażu.
Rosyjska spółkowa kolejowa RŻD Logistics i niemiecka firma DB Cargo porozumiały się i chcą skierować dostawy ładunków z Chin do Kaliningradu i Petersburga a następnie statkami do niemieckich portów. Taki Nord Stream, tylko że kolejowy.
Nie chcieliśmy czerpać korzyści z tranzytu rurociągami rosyjskiej ropy i gazu. Jest Nord Stream i Nord Stream 2 i szansa że zostaniemy stopniowo odcięci od rosyjskich dostaw surowców z powodów techniczno - ekonomicznych. Zbyt małe dostawy aby opłacało się remontować rurociągi i infrastrukturę. Albo awaria lub pożar albo wybuch.
Rosja ZAWSZE wywiązywała się z kontraktów na dostawy, nawet w czasie niebezpiecznych epizodów Zimnej Wojny bowiem chce być uważana za wiarygodnego i cennego dostawcę w sytuacji gdy Ameryka bez przerwy przyprawia im PR-em gębę bandyty.
Tradycja współpracy politycznej i gospodarczej Prus - Niemiec i Rosji sięga XVIII wieku jako że słabiutka Polska nie była dla nikogo interesującym partnerem. Ich współpraca gospodarcza jest obustronnie korzystna bowiem partnerzy potrafią ze sobą rozmawiać i się porozumieć.
Z drugiej strony Karpat powstaje linia kolejowa z portu w Pireusie, kupionego przez Chińczyków, do Belgradu i Budapesztu.
Stare przysłowie mówi że jak nie możesz z wrogiem wygrać to się do niego przyłącz. Alibaba jest kolosem i nie mamy z nią szans.
Zauważyć należy że robiąc gratis laskę Amerykanom nikt z polskim rządem nie będzie chciał poważnie rozmawiać. Wpierw nie będziemy zapraszani na różne spotkania a potem będą nas traktować jak trędowatych.
Trzeba się cenić jak prostytutka i nie zadawać się z byle kim a już zwłaszcza z Izraelem
Wygląda na to że "polskim" rządom nie podobała się idea Nowego Jedwabnego Szlaku.
Minister Macierewicz: "Ta koncepcja ekspansji Chin jest częścią całościowej koncepcji porozumienia Europy Zachodniej z Rosją i Chinami, a także wyeliminowania z obszaru eurazjatyckiego wpływów Stanów Zjednoczonych oraz zlikwidowania niepodległego bytu Polski..."
Minister A. Macierewicz nie wyraził zgody na użytkowanie terenu po dawnej Jednostce Wojskowej jako dużego hubu kolejowego w Łodzi i zwalczał samą ideę w ramach gratisowego "robienia laski".
Decyzję podyktowali mu oczywiście nasi "przyjaciele" zza oceanu. Chińczycy odebrali jasny i czytelny komunikat, że ich inwestycje w Polsce nie będą miały perspektyw, ponieważ tu rządzą ich przeciwnicy gospodarczy na pasku Ameryki.
Chińczycy sprzedają Polsce ponad 13 razy więcej towaru niż od nas kupują i zrównoważenie bilansu usługami transportowymi byłoby wskazane.
Zmiana podwozia wagonów towarowych z szerokotorowego na normalnotorowy na granicy Białoruś-Polska trwała do 6 dni co chyba należy widzieć w optyce dywersji i sabotażu.
Rosyjska spółkowa kolejowa RŻD Logistics i niemiecka firma DB Cargo porozumiały się i chcą skierować dostawy ładunków z Chin do Kaliningradu i Petersburga a następnie statkami do niemieckich portów. Taki Nord Stream, tylko że kolejowy.
Nie chcieliśmy czerpać korzyści z tranzytu rurociągami rosyjskiej ropy i gazu. Jest Nord Stream i Nord Stream 2 i szansa że zostaniemy stopniowo odcięci od rosyjskich dostaw surowców z powodów techniczno - ekonomicznych. Zbyt małe dostawy aby opłacało się remontować rurociągi i infrastrukturę. Albo awaria lub pożar albo wybuch.
Rosja ZAWSZE wywiązywała się z kontraktów na dostawy, nawet w czasie niebezpiecznych epizodów Zimnej Wojny bowiem chce być uważana za wiarygodnego i cennego dostawcę w sytuacji gdy Ameryka bez przerwy przyprawia im PR-em gębę bandyty.
Tradycja współpracy politycznej i gospodarczej Prus - Niemiec i Rosji sięga XVIII wieku jako że słabiutka Polska nie była dla nikogo interesującym partnerem. Ich współpraca gospodarcza jest obustronnie korzystna bowiem partnerzy potrafią ze sobą rozmawiać i się porozumieć.
Z drugiej strony Karpat powstaje linia kolejowa z portu w Pireusie, kupionego przez Chińczyków, do Belgradu i Budapesztu.
Stare przysłowie mówi że jak nie możesz z wrogiem wygrać to się do niego przyłącz. Alibaba jest kolosem i nie mamy z nią szans.
Zauważyć należy że robiąc gratis laskę Amerykanom nikt z polskim rządem nie będzie chciał poważnie rozmawiać. Wpierw nie będziemy zapraszani na różne spotkania a potem będą nas traktować jak trędowatych.
Trzeba się cenić jak prostytutka i nie zadawać się z byle kim a już zwłaszcza z Izraelem
Spory terytorialne w świecie
Spory terytorialne w świecie
Kraje pokazane na mapie w kolorze czerwonym są w sporach terytorialnych z sąsiadami.
Nie mamy z nikim sporów terytorialnych i niech tak już pozostanie ! Naszym najlepiej pojętym interesem są dobre stosunki z Białorusią.
Przy sporach terytorialnych wystarczy iskra aby wybuchła pożoga wojenna.
Nie mamy mniejszości etnicznych i niech tak już pozostanie.
Żadnej "Rzeczpospolitej przyjaciół" z mniejszością żydowską.
Żadnej agresywnej i faszyzującej mniejszości ukraińskiej wysuwającej roszczenia terytorialne do Polski. ITP
Kraje pokazane na mapie w kolorze czerwonym są w sporach terytorialnych z sąsiadami.
Nie mamy z nikim sporów terytorialnych i niech tak już pozostanie ! Naszym najlepiej pojętym interesem są dobre stosunki z Białorusią.
Przy sporach terytorialnych wystarczy iskra aby wybuchła pożoga wojenna.
Nie mamy mniejszości etnicznych i niech tak już pozostanie.
Żadnej "Rzeczpospolitej przyjaciół" z mniejszością żydowską.
Żadnej agresywnej i faszyzującej mniejszości ukraińskiej wysuwającej roszczenia terytorialne do Polski. ITP
Polska rajem dla inwestorów zagranicznych i piekłem dla Polaków
Polska rajem dla inwestorów zagranicznych i piekłem dla Polaków
Poważne państwa kontrolują napływ inwestycji zagranicznych. Niechcianych inwestycji w ogóle nie wpuszczają. Państwa te pożądane inwestycje i inwestorów sponsorują na wiele sposobów. Chiny z roku na roku coraz ostrzej selekcjonują zachodnie inwestycje i większość chętnych nie jest wpuszczana.
Za najgorsze i najbardziej szkodliwe uchodzą inwestycje w bankowość, ubezpieczenia i handel. Są to inwestycje drenujące gospodarkę i obliczone na łatwy, szybki zysk ewakuowany co centrali zachodniego inwestora. "Inwestycje" te z reguły niszczą lokalne miejsca pracy. Destabilizują system finansowy państwa i są szczególnie niebezpieczne podczas kryzysów.
Zachodni inwestorzy korumpują urzędników ministerialnych i dyrektorów izb skarbowych ale w razie potrzeby także prokuratorów i sędziów.
W Chinach "zachodnie" sieci handlowe mają znikomy udział rzędu 10%. Jest ich logo i udział w zysku ale sieci należą faktycznie do chińskich firm.
W sytuacji gdy kapitał jest tani, niemal darmowy, wpuszczanie inwestorów do Polski w branżach w których działają polskie firmy jest głupotą i zbrodnią. Skala drenażu jest niewyobrażalna.
Rysunek z raportu KPMG dla Amerykańskiej Izby Handlowej "Inwestycje amerykańskie w Polsce" pokazuje roczną stopę zwrotu z inwestycji w Polsce. Polska jest rajem dla zachodnich inwestorów i piekłem dla okradanych Polaków.
Poważne państwa kontrolują napływ inwestycji zagranicznych. Niechcianych inwestycji w ogóle nie wpuszczają. Państwa te pożądane inwestycje i inwestorów sponsorują na wiele sposobów. Chiny z roku na roku coraz ostrzej selekcjonują zachodnie inwestycje i większość chętnych nie jest wpuszczana.
Za najgorsze i najbardziej szkodliwe uchodzą inwestycje w bankowość, ubezpieczenia i handel. Są to inwestycje drenujące gospodarkę i obliczone na łatwy, szybki zysk ewakuowany co centrali zachodniego inwestora. "Inwestycje" te z reguły niszczą lokalne miejsca pracy. Destabilizują system finansowy państwa i są szczególnie niebezpieczne podczas kryzysów.
Zachodni inwestorzy korumpują urzędników ministerialnych i dyrektorów izb skarbowych ale w razie potrzeby także prokuratorów i sędziów.
W Chinach "zachodnie" sieci handlowe mają znikomy udział rzędu 10%. Jest ich logo i udział w zysku ale sieci należą faktycznie do chińskich firm.
W sytuacji gdy kapitał jest tani, niemal darmowy, wpuszczanie inwestorów do Polski w branżach w których działają polskie firmy jest głupotą i zbrodnią. Skala drenażu jest niewyobrażalna.
Rysunek z raportu KPMG dla Amerykańskiej Izby Handlowej "Inwestycje amerykańskie w Polsce" pokazuje roczną stopę zwrotu z inwestycji w Polsce. Polska jest rajem dla zachodnich inwestorów i piekłem dla okradanych Polaków.
Ilość samobójstw na 100 tysięcy mieszkańców.
Ilość samobójstw na 100 tysięcy mieszkańców.
Dane za WHO. Polska na tragicznym drugim miejscu w świecie po względem ilości samobójstw.
S. Korea: 24
Poland: 18.5
Russia: 18
India: 16
Japan: 15.4
Nigeria: 15
US: 12.6
France: 12.3
South Africa: 12
Australia: 10.4
Canada: 10.4
Germany: 9
Turkey: 8.6
China: 8.5
UK: 7.4
Brazil: 6
Italy: 5.4
Saudi: 3.9
Indonesia: 3
Pakistan: 2.5
Dane za WHO. Polska na tragicznym drugim miejscu w świecie po względem ilości samobójstw.
S. Korea: 24
Poland: 18.5
Russia: 18
India: 16
Japan: 15.4
Nigeria: 15
US: 12.6
France: 12.3
South Africa: 12
Australia: 10.4
Canada: 10.4
Germany: 9
Turkey: 8.6
China: 8.5
UK: 7.4
Brazil: 6
Italy: 5.4
Saudi: 3.9
Indonesia: 3
Pakistan: 2.5
niedziela, 13 maja 2018
Smród bucha ze ścierwa politycznego
Smród bucha ze ścierwa politycznego
1. 72% Polaków uważa że za nieprawidłowości przy dzikiej reprywatyzacji odpowiada Hanna Gronkiewicz Waltz.
2. Marsz Wolności w Warszawie zorganizowała 12 maja Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Komitet Obrony Demokracji. Było na nim tylu ludzi ile przypadkowo słucha granego hejnału na placu Mariackim w Krakowie. Według obliczeń dziennikarzy portalu tvp.info, w „Marszu Wolności” łącznie uczestniczyło 11 200 osób. Czekamy na komunikat reprywatyzacyjnego ratusza że na marszu było 7 milionów ludzi. Stracił pracę realizator w TVN24 dopuszczając ujęcie z całą nędzą frekwencyjną Marszu. A przecież nie wolno nigdy pokazywać garstki ludzi z góry. Pękł balon narracji o tłumach ! Ośmieszająca porażka PO i N. Marsz miał być pogromem PiS.
3."Platforma murem za Stasiem Gawłowskim !" A Gawłowski za murem.
Platforma "jesteśmy z tobą!" A Gawłowski - jeszcze nie , ale już niedługo będziecie......
4. Prostytutki świadczą usługi w szczecińskim apartamencie posła Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego - czytamy na stronie Polskiego Radia Szczecin. Godzina usług prostytutki kosztuje 180 zł. Udostępnianie lokalu prostytutkom, czyli kuplerstwo, jest na terenie RP karalne z art. 204 KK.
Szwajcarskie zegarki jako łapówki i czerpanie zysku z prostytucji to w Platformie już norma.
Platforma solidarnie murem staje w obronie dobrego imienia Staszka i jego firmy. Mówi że tworzy on dobre miejsca pracy dla kobiet a PiS się czepia i sadza za nic do więzienia.
Gdy redaktor Rachoń pytał posłów Platformy Oszustów o burdel Staszka ci przypuścili atak na redaktora i wyszli ze studia telewizyjnego ! Pełna jedność ideowo - moralna. Dali odpór na bazie i po linii.
5. Nowoczesny Szczecin to luksusowe usługi towarzyskie na najwyższym światowym poziomie ( Full Service ) świadczone przez profesjonalne ekipy w mieszkaniach wybitnych parlamentarzystów ale także światowej klasy naukowiec, intelektualista, erudyta i charyzmatyczny polityk prof. Misiło Piotr. Szczeciński poseł Nitras zapowiada ze pisiorów ciągnie nosem bo we wciąganiu białego proszku jest profesjonalistą.
Ale ludziom w głowach tkwi tylko motocykl Junak i Paprzykarz Szczeciński. Czas to zmienić !
6. Kobiecy Teatrzyk Ryszarda Petru czyli wydmuszka WSI-oków rozpada się. Ambitne, kłótliwe, rozedrgane, niestabilne emocjonalnie babeczki rozwaliły mozolną robotę WSI-oków. Gdzie kucharek sześć
Może Kościół Katolicki ma racje niedopuszczając kobiet do święceń. Przeżył 2 tysiące lat !
1. 72% Polaków uważa że za nieprawidłowości przy dzikiej reprywatyzacji odpowiada Hanna Gronkiewicz Waltz.
2. Marsz Wolności w Warszawie zorganizowała 12 maja Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Komitet Obrony Demokracji. Było na nim tylu ludzi ile przypadkowo słucha granego hejnału na placu Mariackim w Krakowie. Według obliczeń dziennikarzy portalu tvp.info, w „Marszu Wolności” łącznie uczestniczyło 11 200 osób. Czekamy na komunikat reprywatyzacyjnego ratusza że na marszu było 7 milionów ludzi. Stracił pracę realizator w TVN24 dopuszczając ujęcie z całą nędzą frekwencyjną Marszu. A przecież nie wolno nigdy pokazywać garstki ludzi z góry. Pękł balon narracji o tłumach ! Ośmieszająca porażka PO i N. Marsz miał być pogromem PiS.
3."Platforma murem za Stasiem Gawłowskim !" A Gawłowski za murem.
Platforma "jesteśmy z tobą!" A Gawłowski - jeszcze nie , ale już niedługo będziecie......
4. Prostytutki świadczą usługi w szczecińskim apartamencie posła Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego - czytamy na stronie Polskiego Radia Szczecin. Godzina usług prostytutki kosztuje 180 zł. Udostępnianie lokalu prostytutkom, czyli kuplerstwo, jest na terenie RP karalne z art. 204 KK.
Szwajcarskie zegarki jako łapówki i czerpanie zysku z prostytucji to w Platformie już norma.
Platforma solidarnie murem staje w obronie dobrego imienia Staszka i jego firmy. Mówi że tworzy on dobre miejsca pracy dla kobiet a PiS się czepia i sadza za nic do więzienia.
Gdy redaktor Rachoń pytał posłów Platformy Oszustów o burdel Staszka ci przypuścili atak na redaktora i wyszli ze studia telewizyjnego ! Pełna jedność ideowo - moralna. Dali odpór na bazie i po linii.
5. Nowoczesny Szczecin to luksusowe usługi towarzyskie na najwyższym światowym poziomie ( Full Service ) świadczone przez profesjonalne ekipy w mieszkaniach wybitnych parlamentarzystów ale także światowej klasy naukowiec, intelektualista, erudyta i charyzmatyczny polityk prof. Misiło Piotr. Szczeciński poseł Nitras zapowiada ze pisiorów ciągnie nosem bo we wciąganiu białego proszku jest profesjonalistą.
Ale ludziom w głowach tkwi tylko motocykl Junak i Paprzykarz Szczeciński. Czas to zmienić !
6. Kobiecy Teatrzyk Ryszarda Petru czyli wydmuszka WSI-oków rozpada się. Ambitne, kłótliwe, rozedrgane, niestabilne emocjonalnie babeczki rozwaliły mozolną robotę WSI-oków. Gdzie kucharek sześć
Może Kościół Katolicki ma racje niedopuszczając kobiet do święceń. Przeżył 2 tysiące lat !
Ustawa 447 – triumf rasizmu
Ustawa 447 – triumf rasizmu
http://prawica.net/10298
"Wszystkie aspekty ustawy 447 Kongresu USA mają charakter negatywny. To rażąco zła ustawa pod każdym względem – nie tylko prawnym, moralnym i politycznym, ale również cywilizacyjnym. Jej determinantą jest teza o nierówności ofiar niemieckiego nazizmu i II wojny światowej zarówno w sferze prawa i sprawiedliwości, jak i prawdy oraz moralności – czynników kształtujących nie tylko politykę oraz relacje społeczne, ale również kulturę i cywilizację. Ustawa mówi o zadośćuczynieniu finansowym jedynie dla ofiar holokaustu – również w sytuacji, gdy nie pozostawiły one spadkobierców – a więc o mieniu bezspadkowym. Trzeba więc mocno podkreślać, że mówi jawnie o haraczu, gdyż roszczenia spadkobierców żydowskich – w tym wypadku z USA- zostały zaspokojone już w 1960 roku, kiedy Polska wypłaciła na ten cel 40 milionów dolarów rządowi amerykańskiemu na mocy umowy międzypaństwowej.
Bezzspadkowe mienie w postaci rekompensaty finansowej miałyby przejąć organizacje żydowskie z USA i Izraela. Pytania nie tylko Polaków, ale także uczciwych Żydów – również w Izraelu i USA – wyrażające sprzeciw, są oczywiste: a co z ofiarami ludobójstwa innych narodów – np. z Polakami zamordowanymi przez Niemców czy banderowców na Wołyniu i we Wschodniej Małopolsce? Na jakiej podstawie Kongres USA dokonał segregacji ofiar hitlerowskich Niemiec według narodowości i podzielił te ich miliony na lepszych i gorszych? Lepszym czyli reprezentującym naród żydowski należy się wszystko – nie tylko cześć i nimb wyjątkowości, ale również bezspadkowe mienie, które dla pamięci o nich mają przejąć nieuprawnione do tego instytucje. Cała reszta ofiar – z polskimi na czele – jest gorsza tylko dlatego, że jest innej narodowości.
Skalę tego rasizmu powiększa nałożony ustawą 447 na „gorsze” ofiary - a nade wszystko na ich spadkobierców – obowiązek finansowego zadośćuczynienia lepszym ofiarom. Polacy mają więc płacić żydowskim instytucjom za to, że są gorszymi ofiarami. To triumf rasizmu w sferze nie tylko prawa, ale również moralności i kultury, a co za tym idzie – cywilizacji. Jest on zaprzeczeniem podstawowych elementów cywilizacji chrześcijańskiej, które Feliks Koneczny niezwykle trafnie ujął jako quincunx – prawda, dobro, piękno, zdrowie i dobrobyt. Wszystkie te kategorie współtworzą dobro wspólne, Wszystkie wykluczają wszelkie formy rasizmu.
Przyjęta przez Kongres USA ustawa 447 jest absurdem w sferze historii i polityki: wbrew prawdzie i faktom wskazuje jako winnego – który ma zapłacić za holokaust – nie Niemcy, lecz Polskę. Wskazuje nie sprawcę, lecz ofiarę. Ten rewizjonizm historyczny jest antyaksjologicznym precedensem w historii światowej. Oparty jest bowiem nie tylko na antywartościach: niesprawiedliwości, fałszu moralnym i historycznym, odrzuceniu zasad demokracji i obowiązującego w naszej cywilizacji prawa – ale również na stojącej za ustawą potędze militarnej USA. Stany Zjednoczone zdecydowały się temu precedensowi patronować, gdyż uległy ideologii głoszącej nie tylko wyjątkowość holokaustu, degradującą wszystkie ludobójstwa innych narodów i wywołane nimi ich cierpienia, ale również uznać wyjątkowość narodu żydowskiego i jego państwa Izrael, zwalniającą go z odpowiedzialności za zagrażającą światu zbrodniczą politykę na Bliskim Wschodzie.
Istotę tej polityki wyraża najpełniej pojęcie rasizmu. Rasizmu totalnego, eksponowanego w ustawie 447 na płaszczyźnie ekonomicznej. Oto Polacy jako naród, społeczeństwo, wspólnota obywatelska stają się w majestacie amerykańskiego prawa nie tylko gorsi, zasługujący na poniżenie, ale również na ograbienie.
Ustawa obnaża prawdziwe oblicze nie tylko roszczeniowych środowisk żydowskich, ale również Kongresu USA. Oblicze wrogie wobec Polski. Posiadając gwarancję militarną Stanów Zjednoczonych, ustawa mówi nam wyraźnie: nie miejcie żadnych złudzeń!. Dla polskiego społeczeństwa – zniewolonego mitem Ameryki jako imperium dobra z czasów zimnej wojny, utrzymywanego do tej pory w politycznym posłuszeństwie dla tej iluzji – to poznawczy szok. Przeciętni polscy obywatele boją się prawdy o największym „sojuszniku” Polski. A tymczasem prawdziwe oblicze Ameryki narzucającej światu ateistyczną cywilizację rasizmu, zostało szeroko opisane już w latach 90. przez autorów zachodnich i rosyjskich różnych opcji politycznych. Wystarczy w tym miejscu przypomnieć Patricka Buchanana, Alaina Bluma, Plinio Corrêę de Oliveira, Naomi Klein, Aleksandra Dugina, Aleksandra Panarina.
Wszystkie te analizy cywilizacyjnej roli USA we współczesnym świecie zostały w Polsce zlekceważone, a niektóre – np. Dugina – napiętnowane jako wrogie. Warto więc w tym miejscu przypomnieć prace Aleksandra Panarina, m.in. jego książkę Pokusa globalizmu (Iskuszenije głobalizmom – 200o), gdzie autor wykazuje, że narzucana światu przez USA cywilizacja jest sprzeczna z chrześcijaństwem. Z perspektywy tej sprzeczności jest ona antycywilizacją. Z punktu widzenia chrześcijańskiej etyki oparta na skrajnym liberalizmie ideologia amerykańskiego globalizmu – realizowana z irracjonalną determinacją przez USA i ich sojuszników – jest według Panarina nihilistyczną i jednocześnie rasistowską utopią. Ustanawia bowiem porządek świata w interesie bogatych przeciwko biednym. W porządku tym dominują jako instrument jego realizacji: manipulacja, fałszowanie prawdy, podwójne standardy. Konieczny jest powrót do moralno-religijnego fundamentalizmu. Stanie się on – prognozuje Panarin – podstawą mobilizującej kultury, dzięki której możliwa będzie w XXI wieku obrona biednych przed bogatymi.
Takie poglądy są w Polsce z góry skazane na odrzucenie, mimo iż można je wykorzystać dla naszej obrony przed realizacją ustawy 447. Potężne lobby proamerykańskie i proizraelskie, agentura amerykańsko-izraelskiego wpływu zrobiły wszystko, aby zniewolenie amerykańskim mitem w Polsce trwało do dziś. Wszelka krytyka panującej opcji politycznej i próba budowania alternatywy traktowane były i są nadal jako zdrada Polski, czego dowodem jest uwięzienie ponad dwa lata temu Mateusza Piskorskiego, któremu sformułowano bez dowodów prawnych zarzut, iż służył interesom Rosji i Chin.
Tymczasem udokumentowane zarzuty służenia interesom amerykańsko-izraelskim można postawić tysiącom osób z rządzącego Polską układu politycznego i jego zaplecza intelektualnego, medialnego, biznesowego. To rzesza wyznawców – z obecną władzą na czele – tej samej ideologii, która zniewoliła amerykański establishment polityczny i będący jego emanacją Kongres USA. To oni, a nie Amerykanie pilnują ideologicznego status quo w Polsce i nie dopuszczają do przyjęcia zgodnej z polskim interesem narodowym i naszymi normami cywilizacyjnymi polityki zagranicznej. Oni odpowiadają za zwasalizowanie Polski wobec tandemu USA-Izrael i za wyobcowanie jej w UE, gdzie odgrywamy rolę konia trojańskiego tego tandemu. Obecnie odpowiadają za to, że Unia Europejska nie staje po naszej stronie i nie stanie w konfrontacji z ustawą 447.
Także za to, że nie stanie po naszej stronie nade wszystko Rosja, mająca środki nacisku zarówno na USA, jak i Izrael. Działający w Polsce bez żadnych przeszkód obóz amerykańsko-izraelski uczynił z nas bowiem jej największego w Europie wroga. A tak niewiele trzeba było zrobić, aby teraz uzyskać przychylność Moskwy. Wystarczyło nie wychodzić przed unijny szereg w sferze militarnej i budować własną defensywną armię. Wystarczyło odrzucić rolę podżegacza wojennego i ideologa euromajdanu w Kijowie, zostawić w spokoju pomniki czerwonoarmistów, które przypominały Moskwie, że była i być powinna gwarantem zachodniej granicy Polski.
Aby wyjść z geopolitycznej pułapki, w jakiej Polska znalazła się na życzenie własnych rządów – a także dużej części zniewolonego amerykańskim mitem społeczeństwa – i nie tylko stawić czoła ustawie 447, ale również nie dopuścić do prowokowanej przez USA i NATO wojny z Rosją na naszym terenie, trzeba potężnego zrywu Polaków. Takiego zrywu, który w pierwszym rzędzie osłabi wpływy obozu amerykańsko-izraelskiego w Polsce, a w konsekwencji odsunie go od władzy.
Początkiem powinno być odrzucenie ustawy 447 na fundamencie cywilizacji chrześcijańskiej, a następnie wypracowanie na wybory parlamentarne programu, który nie tylko obroni nasze aktywa przed rasistowską cywilizacją, ale pozwoli zapoczątkować nasz suwerenny rozwój. . Program zabezpieczający polskie dobra naturalne – wody, lasy i złoża – przed wyprzedażą, koncesjami i dzierżawą dla zagranicznych firm jest realny. Jego gwarancją jest nasza cywilizacja Na takiej bazie jest realne również zjednoczenie wszystkich pozasystemowych środowisk narodowo-patriotycznych."
http://prawica.net/10298
"Wszystkie aspekty ustawy 447 Kongresu USA mają charakter negatywny. To rażąco zła ustawa pod każdym względem – nie tylko prawnym, moralnym i politycznym, ale również cywilizacyjnym. Jej determinantą jest teza o nierówności ofiar niemieckiego nazizmu i II wojny światowej zarówno w sferze prawa i sprawiedliwości, jak i prawdy oraz moralności – czynników kształtujących nie tylko politykę oraz relacje społeczne, ale również kulturę i cywilizację. Ustawa mówi o zadośćuczynieniu finansowym jedynie dla ofiar holokaustu – również w sytuacji, gdy nie pozostawiły one spadkobierców – a więc o mieniu bezspadkowym. Trzeba więc mocno podkreślać, że mówi jawnie o haraczu, gdyż roszczenia spadkobierców żydowskich – w tym wypadku z USA- zostały zaspokojone już w 1960 roku, kiedy Polska wypłaciła na ten cel 40 milionów dolarów rządowi amerykańskiemu na mocy umowy międzypaństwowej.
Bezzspadkowe mienie w postaci rekompensaty finansowej miałyby przejąć organizacje żydowskie z USA i Izraela. Pytania nie tylko Polaków, ale także uczciwych Żydów – również w Izraelu i USA – wyrażające sprzeciw, są oczywiste: a co z ofiarami ludobójstwa innych narodów – np. z Polakami zamordowanymi przez Niemców czy banderowców na Wołyniu i we Wschodniej Małopolsce? Na jakiej podstawie Kongres USA dokonał segregacji ofiar hitlerowskich Niemiec według narodowości i podzielił te ich miliony na lepszych i gorszych? Lepszym czyli reprezentującym naród żydowski należy się wszystko – nie tylko cześć i nimb wyjątkowości, ale również bezspadkowe mienie, które dla pamięci o nich mają przejąć nieuprawnione do tego instytucje. Cała reszta ofiar – z polskimi na czele – jest gorsza tylko dlatego, że jest innej narodowości.
Skalę tego rasizmu powiększa nałożony ustawą 447 na „gorsze” ofiary - a nade wszystko na ich spadkobierców – obowiązek finansowego zadośćuczynienia lepszym ofiarom. Polacy mają więc płacić żydowskim instytucjom za to, że są gorszymi ofiarami. To triumf rasizmu w sferze nie tylko prawa, ale również moralności i kultury, a co za tym idzie – cywilizacji. Jest on zaprzeczeniem podstawowych elementów cywilizacji chrześcijańskiej, które Feliks Koneczny niezwykle trafnie ujął jako quincunx – prawda, dobro, piękno, zdrowie i dobrobyt. Wszystkie te kategorie współtworzą dobro wspólne, Wszystkie wykluczają wszelkie formy rasizmu.
Przyjęta przez Kongres USA ustawa 447 jest absurdem w sferze historii i polityki: wbrew prawdzie i faktom wskazuje jako winnego – który ma zapłacić za holokaust – nie Niemcy, lecz Polskę. Wskazuje nie sprawcę, lecz ofiarę. Ten rewizjonizm historyczny jest antyaksjologicznym precedensem w historii światowej. Oparty jest bowiem nie tylko na antywartościach: niesprawiedliwości, fałszu moralnym i historycznym, odrzuceniu zasad demokracji i obowiązującego w naszej cywilizacji prawa – ale również na stojącej za ustawą potędze militarnej USA. Stany Zjednoczone zdecydowały się temu precedensowi patronować, gdyż uległy ideologii głoszącej nie tylko wyjątkowość holokaustu, degradującą wszystkie ludobójstwa innych narodów i wywołane nimi ich cierpienia, ale również uznać wyjątkowość narodu żydowskiego i jego państwa Izrael, zwalniającą go z odpowiedzialności za zagrażającą światu zbrodniczą politykę na Bliskim Wschodzie.
Istotę tej polityki wyraża najpełniej pojęcie rasizmu. Rasizmu totalnego, eksponowanego w ustawie 447 na płaszczyźnie ekonomicznej. Oto Polacy jako naród, społeczeństwo, wspólnota obywatelska stają się w majestacie amerykańskiego prawa nie tylko gorsi, zasługujący na poniżenie, ale również na ograbienie.
Ustawa obnaża prawdziwe oblicze nie tylko roszczeniowych środowisk żydowskich, ale również Kongresu USA. Oblicze wrogie wobec Polski. Posiadając gwarancję militarną Stanów Zjednoczonych, ustawa mówi nam wyraźnie: nie miejcie żadnych złudzeń!. Dla polskiego społeczeństwa – zniewolonego mitem Ameryki jako imperium dobra z czasów zimnej wojny, utrzymywanego do tej pory w politycznym posłuszeństwie dla tej iluzji – to poznawczy szok. Przeciętni polscy obywatele boją się prawdy o największym „sojuszniku” Polski. A tymczasem prawdziwe oblicze Ameryki narzucającej światu ateistyczną cywilizację rasizmu, zostało szeroko opisane już w latach 90. przez autorów zachodnich i rosyjskich różnych opcji politycznych. Wystarczy w tym miejscu przypomnieć Patricka Buchanana, Alaina Bluma, Plinio Corrêę de Oliveira, Naomi Klein, Aleksandra Dugina, Aleksandra Panarina.
Wszystkie te analizy cywilizacyjnej roli USA we współczesnym świecie zostały w Polsce zlekceważone, a niektóre – np. Dugina – napiętnowane jako wrogie. Warto więc w tym miejscu przypomnieć prace Aleksandra Panarina, m.in. jego książkę Pokusa globalizmu (Iskuszenije głobalizmom – 200o), gdzie autor wykazuje, że narzucana światu przez USA cywilizacja jest sprzeczna z chrześcijaństwem. Z perspektywy tej sprzeczności jest ona antycywilizacją. Z punktu widzenia chrześcijańskiej etyki oparta na skrajnym liberalizmie ideologia amerykańskiego globalizmu – realizowana z irracjonalną determinacją przez USA i ich sojuszników – jest według Panarina nihilistyczną i jednocześnie rasistowską utopią. Ustanawia bowiem porządek świata w interesie bogatych przeciwko biednym. W porządku tym dominują jako instrument jego realizacji: manipulacja, fałszowanie prawdy, podwójne standardy. Konieczny jest powrót do moralno-religijnego fundamentalizmu. Stanie się on – prognozuje Panarin – podstawą mobilizującej kultury, dzięki której możliwa będzie w XXI wieku obrona biednych przed bogatymi.
Takie poglądy są w Polsce z góry skazane na odrzucenie, mimo iż można je wykorzystać dla naszej obrony przed realizacją ustawy 447. Potężne lobby proamerykańskie i proizraelskie, agentura amerykańsko-izraelskiego wpływu zrobiły wszystko, aby zniewolenie amerykańskim mitem w Polsce trwało do dziś. Wszelka krytyka panującej opcji politycznej i próba budowania alternatywy traktowane były i są nadal jako zdrada Polski, czego dowodem jest uwięzienie ponad dwa lata temu Mateusza Piskorskiego, któremu sformułowano bez dowodów prawnych zarzut, iż służył interesom Rosji i Chin.
Tymczasem udokumentowane zarzuty służenia interesom amerykańsko-izraelskim można postawić tysiącom osób z rządzącego Polską układu politycznego i jego zaplecza intelektualnego, medialnego, biznesowego. To rzesza wyznawców – z obecną władzą na czele – tej samej ideologii, która zniewoliła amerykański establishment polityczny i będący jego emanacją Kongres USA. To oni, a nie Amerykanie pilnują ideologicznego status quo w Polsce i nie dopuszczają do przyjęcia zgodnej z polskim interesem narodowym i naszymi normami cywilizacyjnymi polityki zagranicznej. Oni odpowiadają za zwasalizowanie Polski wobec tandemu USA-Izrael i za wyobcowanie jej w UE, gdzie odgrywamy rolę konia trojańskiego tego tandemu. Obecnie odpowiadają za to, że Unia Europejska nie staje po naszej stronie i nie stanie w konfrontacji z ustawą 447.
Także za to, że nie stanie po naszej stronie nade wszystko Rosja, mająca środki nacisku zarówno na USA, jak i Izrael. Działający w Polsce bez żadnych przeszkód obóz amerykańsko-izraelski uczynił z nas bowiem jej największego w Europie wroga. A tak niewiele trzeba było zrobić, aby teraz uzyskać przychylność Moskwy. Wystarczyło nie wychodzić przed unijny szereg w sferze militarnej i budować własną defensywną armię. Wystarczyło odrzucić rolę podżegacza wojennego i ideologa euromajdanu w Kijowie, zostawić w spokoju pomniki czerwonoarmistów, które przypominały Moskwie, że była i być powinna gwarantem zachodniej granicy Polski.
Aby wyjść z geopolitycznej pułapki, w jakiej Polska znalazła się na życzenie własnych rządów – a także dużej części zniewolonego amerykańskim mitem społeczeństwa – i nie tylko stawić czoła ustawie 447, ale również nie dopuścić do prowokowanej przez USA i NATO wojny z Rosją na naszym terenie, trzeba potężnego zrywu Polaków. Takiego zrywu, który w pierwszym rzędzie osłabi wpływy obozu amerykańsko-izraelskiego w Polsce, a w konsekwencji odsunie go od władzy.
Początkiem powinno być odrzucenie ustawy 447 na fundamencie cywilizacji chrześcijańskiej, a następnie wypracowanie na wybory parlamentarne programu, który nie tylko obroni nasze aktywa przed rasistowską cywilizacją, ale pozwoli zapoczątkować nasz suwerenny rozwój. . Program zabezpieczający polskie dobra naturalne – wody, lasy i złoża – przed wyprzedażą, koncesjami i dzierżawą dla zagranicznych firm jest realny. Jego gwarancją jest nasza cywilizacja Na takiej bazie jest realne również zjednoczenie wszystkich pozasystemowych środowisk narodowo-patriotycznych."
piątek, 11 maja 2018
Narracje zamiast prawdy
Narracje zamiast prawdy
Wiele Fake News-owych narracji jest z premedytacją tworzonych na potrzeby wewnętrzne elektoratów. "Nikt wam nie obieca tyle co ja". "Polacy nic się nie stało"
Partia PiS kreuje się na obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm nazywając oponentów politycznych targowicą oraz obozem zdrady i zaprzaństwa.
Ale stado naszych Umiłowanych Przywódców ze wszystkich stron nie śmie nawet cichutko pisnąć słówka w sprawie katastrofalnej dla nas Ustawy 447.
Pod listem polskich parlamentarzystów do Prezydenta Trumpa z prośba o zawetowanie ustawy 447 podpisało się CZTERECH posłów.
Żydzi prowadzą skoordynowaną politykę i polskim politycznym gównozjadom rzucili ratunkowy temat pomnika katyńskiego aby odwrócić uwagę od strasznej Ustawy 447 i aby mogli sobie szarpać zdechłego szczura. Burmistrz New Jersey oczywiście pomnik katyński zostawi na miejscu bo to był tylko rzucony gnijący szczur dla przygłupów !
Ale jest nadzieja że Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego że stosunki z Amerykanami mogą być coraz gorsze i będą coraz gorsze.
Interwencja amerykańska w sprawy wewnętrzne Polski w żydowskim interesie była niezwykle brutalna i podła. Polska jest w geopolitycznej matni, czego należało się spodziewać.
Rosja w mojej opinii jest krajem korupcji i bezprawia ale my nie mieliśmy i nie mamy żadnego interesu aby konfliktować się z Rosją.
Rosja nic od nas nie chciała i nie zachowywała się wrogo. W rosyjskich programach telewizyjnych Polski nie było i nie ma. A polska agentura - pieski szczeka, obsikuje i warczy domagając się porządnego kopniaka. I właśnie dostała kopniaka. Na razie niezbyt mocnego.
A premier Natanjachu w Moskwie może handlować z Putinem Polską !
Wiele Fake News-owych narracji jest z premedytacją tworzonych na potrzeby wewnętrzne elektoratów. "Nikt wam nie obieca tyle co ja". "Polacy nic się nie stało"
Partia PiS kreuje się na obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm nazywając oponentów politycznych targowicą oraz obozem zdrady i zaprzaństwa.
Ale stado naszych Umiłowanych Przywódców ze wszystkich stron nie śmie nawet cichutko pisnąć słówka w sprawie katastrofalnej dla nas Ustawy 447.
Pod listem polskich parlamentarzystów do Prezydenta Trumpa z prośba o zawetowanie ustawy 447 podpisało się CZTERECH posłów.
Żydzi prowadzą skoordynowaną politykę i polskim politycznym gównozjadom rzucili ratunkowy temat pomnika katyńskiego aby odwrócić uwagę od strasznej Ustawy 447 i aby mogli sobie szarpać zdechłego szczura. Burmistrz New Jersey oczywiście pomnik katyński zostawi na miejscu bo to był tylko rzucony gnijący szczur dla przygłupów !
Ale jest nadzieja że Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego że stosunki z Amerykanami mogą być coraz gorsze i będą coraz gorsze.
Interwencja amerykańska w sprawy wewnętrzne Polski w żydowskim interesie była niezwykle brutalna i podła. Polska jest w geopolitycznej matni, czego należało się spodziewać.
Rosja w mojej opinii jest krajem korupcji i bezprawia ale my nie mieliśmy i nie mamy żadnego interesu aby konfliktować się z Rosją.
Rosja nic od nas nie chciała i nie zachowywała się wrogo. W rosyjskich programach telewizyjnych Polski nie było i nie ma. A polska agentura - pieski szczeka, obsikuje i warczy domagając się porządnego kopniaka. I właśnie dostała kopniaka. Na razie niezbyt mocnego.
A premier Natanjachu w Moskwie może handlować z Putinem Polską !
Subskrybuj:
Posty (Atom)