Nakłady na Badania i Rozwój
Za The Spectator Index.
Kwoty podano w miliardach dolarów USA za lata 2016-2017.
Państwa:
US: 476.5
China: 370.6
Japan: 170.5
Germany: 109.8
France: 73.2
South Korea: 60.8
India: 48.1
UK: 44.2
Brazil: 42.1
Russia: 39.8
(UNESCO)
Firmy:
Amazon: 17.4
Volkswagen: 15.1
Alphabet: 14.5
Intel: 12.8
Samsung: 12.8
Microsoft: 12.7
Roche: 11.7
Huawei: 11.2
Apple: 10.8
Merck: 10.3
Toyota: 9.6
Novartis: 9.2
Johnson & Johnson: 9.1
Daimler: 8.8
GM: 8.1
(Bloomberg)
Dane o wydatkach D&R firm z USA mogą być mocno zawyżone z uwagi na oszukańczą optymalizacje podatkową i kreatywną księgowość.
środa, 27 lutego 2019
wtorek, 26 lutego 2019
Na Litwie aresztowano za korupcje 8 najwyższych sędziów ! Kiedy w Polsce aresztowania ?
Na Litwie aresztowano za korupcje 8 najwyższych sędziów ! Kiedy w Polsce aresztowania ?
Aresztowane Najwyższe litewskie Kastowe Bydło wedle dowodów brało łapówki w przedziale €1,000 to €100,000.
"Czasy nietykalnych się skończyły"
https://www.politico.eu/article/top-lithuanian-judges-arrested-in-anti-corruption-crackdown/amp/
"He intends to review verdicts issued by the eight elite judges, Reuters reported.
Zydrunas Bartkus, director of Lithuania’s anti-corruption agency, said evidence shows bribes ranging from €1,000 to €100,000 had been given to influence the outcome of administrative, civil and criminal court cases.
“Everyone has to learn the lesson,” Skvernelis posted on Facebook.”The times of untouchables are over.”"
Na zdjęciu premier Litwy podczas konferencji.
Aresztowane Najwyższe litewskie Kastowe Bydło wedle dowodów brało łapówki w przedziale €1,000 to €100,000.
"Czasy nietykalnych się skończyły"
https://www.politico.eu/article/top-lithuanian-judges-arrested-in-anti-corruption-crackdown/amp/
"He intends to review verdicts issued by the eight elite judges, Reuters reported.
Zydrunas Bartkus, director of Lithuania’s anti-corruption agency, said evidence shows bribes ranging from €1,000 to €100,000 had been given to influence the outcome of administrative, civil and criminal court cases.
“Everyone has to learn the lesson,” Skvernelis posted on Facebook.”The times of untouchables are over.”"
Na zdjęciu premier Litwy podczas konferencji.
poniedziałek, 25 lutego 2019
Dojrzały wiek światowych koncernów naftowych
Dojrzały wiek światowych koncernów naftowych
Rok założenia koncernów. Za The Spectator Index.
Sinopec: 1998
Rosneft: 1993
Lukoil: 1991
Gazprom: 1989
CNPC: 1988
Valero: 1980
Kuwait Petroleum: 1980
Petronas: 1974
Petrobras: 1953
Eni: 1953
Pemex: 1938
Saudi Aramco: 1933 (predecessor)
Total: 1924
Mobil: 1911
BP: 1909
Shell: 1907
Chevron: 1879
Rok założenia koncernów. Za The Spectator Index.
Sinopec: 1998
Rosneft: 1993
Lukoil: 1991
Gazprom: 1989
CNPC: 1988
Valero: 1980
Kuwait Petroleum: 1980
Petronas: 1974
Petrobras: 1953
Eni: 1953
Pemex: 1938
Saudi Aramco: 1933 (predecessor)
Total: 1924
Mobil: 1911
BP: 1909
Shell: 1907
Chevron: 1879
Archiwum – SENSORY 32
Archiwum – SENSORY
32
Wartość
dodana sensorów.
Sensory
są tylko jednym z komponentów złożonych systemów. Informacje
zebrane z otoczenia przez sensory są przetwarzane cyfrowo -
programowo lub analogowo. W najprostszym razie informacje są tylko
prezentowane człowiekowi. Informacje mogą być używane przez
system regulacji i sterowania. Mogą być zapisywane w pamięci
masowej komputera.
Generalnie
informacje w każdym systemie pierwotnie pochodzą od człowieka
wprowadzone klawiaturą, myszką czy piórem świetlnym lub z
autonomicznych sensorów lub także sensorów uruchamianych i
kierowanych przez człowieka jak w przypadku czytnika kodu
kreskowego.
Koncern
Hewlett - Packard obcy projekt minikomputerów 2116 w 1967 roku
wdrożył do swojej produkcji w celu sterowania produkowaną przez
siebie aparaturą pomiarową, zbierania danych z przyrządów i ich
przetwarzania oraz zbierania w pamięci masowej. Ale już wcześniej
komputery sterowały lotem rakiet balistycznych i stosowano je na
okrętach, zwłaszcza podwodnych. Do tego czasu pierwotne dane
pochodziły głównie od człowieka.
Chociaż
pierwszy elektroniczny, komercyjny samochodowy system wtrysku benzyny
Bosch oferował już w 1967 roku to pełną funkcjonalność i
dojrzałość systemy osiągnęły dopiero teraz wraz z wydajnymi
mikrokontrolerami. Informacje o kącie położenia wału korbowego
zbiera indukcyjny czujnik reluktancyjny pick-up coil lub sensor Halla
lub transoptor szczelinowy lub odbiciowy. Konieczna jest informacja o
wielkości strumienia powietrza dopływającego do silnika i o jego
temperaturze. Sensor Lambda mierzy ilość tlenu w spalinach.
Wkręcony w blok silnika „mikrofon” ultradźwiękowy rejestruje
dźwięki towarzyszące niedopuszczalnemu spalaniu stukowemu
towarzyszącemu zbyt dużemu, w punkcie pracy silnika, kątowi
wyprzedzenia zapłonu. Warunki pracy sensorów silnika spalinowego
są trudne. Zakres temperatur bloku silnika jest szeroki, dość
silne są drgania i jest bardzo brudno. Sensory muszą mieć
odpowiednie do zastosowania, czasem solidne obudowy. Chip
monolitycznego sensora może być maleńki. Producent chipa
umieszcza go w prostej obudowie. Ale ta obudowa sensora jest
nieprzydatna w realiach stosowania sensorów. Obudowany wstępnie
sensor jest umieszczany w solidnej z reguły metalowej, dość
ciężkiej i odpornej obudowie.
Zachód
na kryzysy naftowe zareagował przestawieniem przemysłu i jego
wyrobów na energooszczędność. Producenci samochodów stosując
nowoczesny system wtrysku paliwa mogą zmniejszyć jego zużycie co
jest sporym atutem w reklamie. Jeszcze cenniejszy jest atut mniejszej
emisji toksyn w spalinach.
Polski
eksport na zachodnie rynki w ubiegłej dekadzie był ostro zwalczany.
Stosowano utrudnienia administracyjne i extra wyśrubowane normy. Gdy
to nie odnosiło skutku w mediach pojawiały się na zamówienia
zmyślone propagandowe artykuły o tym jak podłe i oszukane są
wyroby z Polski. Blok zachodni jest monolitem politycznym pod
amerykańskim parasolem atomowym tylko w zimnowojennej konfrontacji
militarnej z Układem Warszawskim czyli ZSRR. Natomiast państwa
zachodu dbają o swoje interesy gospodarcze i jak tylko mogą
popierają własny eksport w toczącej się bezpardonowej wojnie
gospodarczej. Od końca ubiegłej dekady trwa Japońska światowa
ofensywa przemysłowa. Padają zachodnie firmy niezdolne do
konkurencji z japońskim koncernami. Samochód osobowy jest po
mieszkaniu – domu najdroższym masowo produkowanym wyrobem. Ma od
dziesięciu do siedemdziesięciu tysięcy części. Relatywnie drogie
są samochody lepszych typów. Dobry samochód jest przedmiotem
prestiżowym i ma swoje znaczenie w stratyfikacji społecznej
właściciela.
Za
pewnik można uznać że Europa nie odda swojego rynku samochodów
Japonii bowiem oznaczałoby to konieczność likwidacji dużej części
przemysłu i radykalne uwstecznienie gospodarki. Tutaj nieuczciwym
obrońcom zachodniego rynku samochodów sensory i elektronika
przychodzą z nieoceniona pomocą. Jak wiadomo importowane samochody
muszą przejść dopuszczające badania typu w narodowych
laboratoriach. Państwa bloku EWG mogą swoje samochody w swoich
laboratoriach poddawać tendencyjnym badaniom wskazującym jakie to
one są oszczędne, czyste środowisko i bezpieczne. W tych badaniach
samochody japońskie mogą się okazać marne ! „Nie mamy Pan
płaszcza i co nam Pan zrobi ?” Skoro skutecznie zwalczano Polski
eksport to dlaczego nie przytrzeć trochę rogów agresywnym
Japończykom którzy już skasowali sporą część
najnowocześniejszego przemysłu Europy Zachodniej i USA.
Współcześnie
nie ma alternatywy dla spalinowego silnika samochodu. Większą
sprawność mają silniki Diesela ale niezbyt są lubiane w
samochodach osobowych. Niemniej wysoki stopień sprężania daje
wysoka sprawność i potencjalnie możliwość wyciśnięcia dużej
mocy z jednostki pojemności skokowej silnika. Niemniej rozwój
silnika spalinowego nie jest zakończony.
Popularny
sensor temperatury PT 100 jest na obiekcie montowany w tak zwanym
gnieździe - pochwie umożliwiającej wymianę sensora w czasie pracy
obiektu. Sensor ciśnienia musi być przez membranę swojej obudowy
izolowany od czynników procesowych. Może też być zewnętrznie
dodatkowo izolowany przed czynnikami z instalacji. Układ zaworów na
obiekcie powinien umożliwić wymianę sensora w czasie pracy
obiektu. Kompletny sensor oprócz obudowy może mieć kabel, także
specjalny i wtyczkę.
Produkcja
sensora stricte daje w całym łańcuchu produkcyjnym kompletnego
obudowanego sensora prace wielu ludziom i firmom. Obudowa sensora
może być znacznie droższa niż sam sensor stricte. Współczesną
normą staje się kompletna 100% usługa i szeroka, kompleksowa
oferta. Koncern działający w obszarze automatyzacji oferuje
asortyment sensorów, sterowników PLC, komputerów procesowych i
aktuatorów. Niekoniecznie przy tym sam produkuje sensor – stricte.
Uważa
się że produkcja sensorów modernizuje gospodarkę. Mechanizmy
modernizacji systemu są w ogólności znane. Przykładowo
uruchomienie nowoczesnej produkcji petrochemicznej niemal
automatycznie powoduje pojawienie się nowoczesnej produkcji
używającej nowych substancji. Przykładowo nowe wytrzymałe
plastiki pozwalają uruchomić produkcje nowych poszukiwanych
wyrobów.
Systemy
automatyki zastępują ludzką prace. Dawniej pracownik obserwował
termometr i manometr kotła oraz operował zaworami. Teraz czyni to
automatyka. Systemy monitoringu i alarmów pozwalają na bez wachtową
prace załogi siłowni statku Unmaned. Zbędny stał się na
pokładzie samolotu nawigator i inżynier obserwujący dziesiątki
przyrządów. Polska jest dużym i nierentownym eksporterem statków
także dlatego że automatykę do nich kupujemy na zachodzie !
Zamiast produkować złożone i poszukiwane na rynku statki
specjalistyczne produkujemy proste jednostki sprzedawane za bezcen.
Funkcjonowanie
Polski w bloku RWPG stworzyło złudzenie izolacji od systemu
światowego. Po próbie modernizacji gospodarki za pożyczone dolary
obudziliśmy się głęboko zadłużeni i niezdolni do spłacenia
długu. Nie mamy nowoczesnych towarów eksportowych a eksport węgla
niszczy całą naszą gospodarkę. W gruncie rzeczy nawet
funkcjonowanie w RWPG nie izolowało nas od świata. Zawsze gdy
wysokie były dolarowe stopy procentowe mieliśmy mniejsze lub
większe kłopoty.
Jest
kilka bezlitosnych, fundamentalnych czynników mających wpływ na
ogólną sytuację Polski.
Po
pierwsze. Średnie opady w Polsce wynoszą tylko 600 mm rocznie czyli
są małe i są zróżnicowane na obszarze Polski. Nasze rolnictwo w
tym klimacie nigdy nie będzie super wydajne. Opady są tylko trochę
większe niż w Rosji.
Po
drugie. Po drugie musimy importować ropę naftową i gaz ziemny. Od
pierwszego kryzysu naftowego ZSRR sprzedaje nam ropę za dolary –
nie ma zmiłuj się Panie ! Światowe ceny ropy mają wpływ na
naszą koniunkturę gospodarczą. Gdy ropa jest droga źle nam się
powodzi. Dopiero mając nadwyżkę eksportową na zakup ropy i gazu
możemy normalnie funkcjonować. Zatem jak ryba wody potrzebujemy
nowoczesnego i rentownego eksportu. Cena kilograma eksportu i importu
świadczy o poziomie technologicznym kraju. Wysoko stojący
technologicznie kraj eksportuje drogie wyroby a kupuje tanie surowce.
Biedacy eksportują tanie surowce i kupują drogie, zaawansowane
technologicznie towary. Nasz wskaźnik ceny kilograma eksportu obniża
eksport węgla. Ale nawet kilogram eksportowanych z Polski maszyn i
urządzeń jest kilka razy tańszy niż importowanych z zachodu
maszyn. Sytuację z importowaną ropą naftową i gazem ziemnym
wydaje się ratować nowoczesna petrochemia i przemysł kosmetyczno -
farmaceutyczny. Eksportowane poszukiwane substancje chemiczne, leki i
kosmetyki dają w przypadku Niemiec zachodnich więcej niż potrzeba
im na zakup ropy naftowej nawet przy jej wysokich cenach ! Cały
świat wycofał się z chemii opartej o węgiel kamienny jako
zupełnie niekonkurencyjnej do petrochemii. Od czasu do czasu
pojawiają się brednie kolportowane przez agentów górników o
wytwarzaniu paliw silnikowych z węgla i nowoczesnych technologiach
węglowych. Nie ma żadnych nowoczesnych i czystych technologii
węglowych – to oszustwo. Na wytworzenie kilograma benzyny trzeba
zużyć 7 kilogramów węgla ! III Rzesza paliwa płynne z węgla
produkowała nie z wyboru ale z rozpaczy i konieczności była bowiem
przez Aliantów blokowana i nie mogła kupować ropy naftowej według
potrzeb. Uruchomienie w Polsce produkcji w wielkiej skali paliw
płynnych z węgla doprowadziłoby do wielowymiarowej katastrofy
ekonomicznej, społecznej i środowiskowej.
Polska
produkuje przyzwoite kosmetyki i ma niezłych chemików, których
trzeba jednak zmotywować i jednak trzeba im dać do laboratoriów
współczesne narzędzia – między innymi skomputeryzowane
chromatografy gazowe i spektrometry. Są one bardzo drogie ale
przede wszystkim objęte zakazem sprzedaży do krajów RWPG. Ich
wykonanie w Polsce, ale z pomocą wybranych fabryk z Czechosłowacji
i NRD, jest jak najbardziej możliwe.
Sensory
znajdują zastosowania przemysłowe, laboratoryjne, medyczne i w
masowej, konsumpcyjnej produkcji.
Nauka
i technika ( trochę sztuczne jest to rozgraniczenie ) rozwijają się
ewolucyjnie. Rozwijają się sensory a równolegle ich aplikacje.
Sensory bez aplikacji są nic nie warte. Utarty jest w formie sloganu
pogląd że wiek XX przyniósł błyskawiczny postęp. Jest to prawda
na tle trwającej tysiącleciami stagnacji ludzkości, niezwykle
powolnego postępu i okresowego cofania się ludzkości w rozwoju.
Obecnie do masowej wyobraźni trafia słowo „mikroprocesor”.
„Mikroprocesor” stwarza nadziej ale budzi też niepokój jako że
mogą powstać kolejne grupy przegranych, którzy nie potrafią
zastosować nowoczesnej technologii. Tymczasem pierwszy scalony
mikroprocesor wyprodukowano dość dawno w 1971 roku. Ale słowa tego
używano już wcześniej gdy na jednej płycie drukowanej udało się
umieścić cały procesor minikomputera zbudowany z układów TTL i
pamięci ROM mikroprogramu.
Jeśli
natomiast dokładniej przyjrzymy się rozwojowi to nie jest on wcale
taki błyskawiczny. Przykładowo, idee aparatu słuchowego dla
niedosłyszących zaimplementowano po raz pierwszy w 1921 roku.
Współczesne aparaty są całkiem dobre ale na 100% wraz z postępem
technologii scalania przyszłe aparaty będą wyposażone w procesor
DSP wraz z programem który pozwoli poprawić zrozumiałość
odbieranej mowy.
Zrealizowana
idea elektronicznego wtrysku paliwa w silniku spalinowym ma już
ponad 20 lat. W tym przypadku słowo nowość jest nieadekwatne.
Komercyjne urządzenie Boscha z 1967 roku używało jeszcze obok
tranzystorów krzemowych tranzystorów germanowych ale nowe bazuje
oczywiście na rozbudowanym mikrokontrolerze. Pomysłowy był stary
czujnik wielkości strumienia powietrza zasilającego silnik.
W
obszarze sensorów jednakowo ważny jest sam sensor ale także jego
udana aplikacja. Interfejsy sensorów silnika spalinowego są
bardzo proste i pomysłowe a sam mikrokontroler ma bardzo rozbudowane
peryferia. Bosch oferuje kompletny system: sensory, komputerek
sterujący w odpowiedniej dla komory silnika obudowie, wtryskiwacze,
zapłon i inne komponenty. Sytuacja firm niemieckich zorganizowanych
wokół koncernu Bosch jest komfortowa jako że niemieckie koncerny
motoryzacyjne gwarantują odbiór masowej produkcji Boscha. Masową
produkcje cechują niskie koszty i system Boscha zaczną kupować
inne niż niemieckie koncerny motoryzacyjne. Jest to ilustracja tego
że koncerny produkujące na rynek organizują wokół siebie ogromną
sieć firm i całą gospodarkę.
Silniki
polskich samochodów winny mieć komputerowy wtrysk paliwa i zapłon
co choćby zmniejszy zużycie paliw silnikowych produkowanych z ropy
naftowej kupowanej za dolary. Produkowane w Polsce samochody już są
przestarzałe i bez intensywnych działań modernizacyjnych sytuacja
dalej będzie się pogarszać. W końcu może dojść do likwidacji
archaicznej produkcji samochodów w Polsce. Wraz z tą likwidacją
zbędna stanie się polska produkcja elektroniki samochodowej a w tym
sensorów.
W
bloku wschodnim żadna firma nie potrafi wyprodukować
wysokonapięciowego tranzystora mocy Darlingtona do układu
zapłonowego tolerującego bardzo dużą energie przy przebiciu
lawinowym następującym przy braku iskry na świecy. Nawet bez
systemu wtrysku paliwa parametry
elektronicznego układu zapłonowego silnika benzynowego z sensorem
są znacznie lepsze niż ze stareńkim przerywaczem. Dodać należy
że jednopunktowy wtrysk paliwa jest dość prosty realizacyjnie.
Wartość
dodana powstaje w pracach badawczych i prototypowych oraz w
produkcji. Pytanie o to co polskie firmy mają produkować jest
szalenie ważne dla przyszłości !
Jest
oczywiste ze funkcjonują w świecie różne modele systemów
gospodarczych. Państwa najprymitywniejsze dostarczają światowemu
rynkowi tylko swoje zasoby naturalne i tanią siłę roboczą – w
tym modelu mieści się polski eksport węgla kamiennego. Kraje
pół-peryferyjne zaopatrują się w technologię u światowych
liderów ale same technologi nie tworzą. W minionej dekadzie
kupowaliśmy przestarzałą technologie za pożyczone dolary co
doprowadziło do katastrofy
W czujkach systemów
alarmowych używa się różnych sensorów. Japońska firma
Taguchiego produkuje sensory gazów serii TGS - Taguchi Gas Sensor.
Sensory są przeznaczone do domowych i przemysłowych systemów
alarmowych ostrzegających przed wyciekiem gazów i parujących
płynów. W tym segmencie interes można zrobić na wiele sposobów.
Jeśli z Taguchi da się wynegocjować tani hurtowy zakup sensorów
to rentowna może być produkcja czujek systemów alarmowych i
systemów alarmowych. Można zapytać tylko o zakup samego wałeczka
stricte sensora i obudować go już w Polsce jako że technologie
metalowych tranzystorowych obudów TO5 mamy opanowaną a zamontowanie
siateczki w obudowie nie stanowi problemu. Jeśli próby negocjacji
zawiodą zadaniem dla naszych chemików i fizyków jest obejście
patentów i/lub zorkiestrowanie produkcji. Idee są znane od lat.
Chemicy mogą znaleźć użyteczne substancje dla sensorów innych
gazów i płynów !
Dyskusja
i handel Polski z firmami japońskimi są trudne dlatego że ZSRR
kierujący blokiem wschodnim z Japonią są dalej w stanie wojny !
Potężne
firmy japońskie wyrosły na imitacji i podglądactwie. Obecnie
produkują około 80% wszystkich pamięci półprzewodnikowych
produkowanych w świecie ! Jeszcze w latach sześćdziesiątych
funkcjonowało określenie „japońszczyzna” na tanią i często
tandetną produkcje. Obecnie japońskie koncerny stoją na wyżynach
technologi niszcząc konkurencje swoim eksportem.
Czy
masowa produkcja systemów alarmowych ma sens ? Trudno jest
odpowiedzieć na to pytanie.
W
każdym razie w samochodach i systemach alarmowych sensory i
elektronika używane są masowo.
Na
marginesie warto podnieść sprawę funkcjonowania koncernów
półprzewodnikowych. Intel, Motorola i inni wielcy producenci gratis
przesyłają próbki nowo wdrażanych do produkcji procesorów ( nie
ma ich jeszcze na rynku !) swoim dotychczasowym kontrahentom i
potencjalnym odbiorcom. System ewaluacyjny wraz oprogramowaniem
pozwala ocenić przydatność nowych układów do nowo planowanej
produkcji. Podpisuje się kontrakty i koncerny mogą sensownie
planować produkcje ograniczając przy tym ryzyko nietrafnych
inwestycji. Koncerny półprzewodnikowe z reguły podejmują większą
produkcje dodatkowo na otwarty rynek, niż wynika to z podpisanych
kontraktów. Niemniej kontraktowi odbiorcy są preferowani i mają
pierwszeństwo w razie problemów z wielkością produkcji. Z nowym
produktem są pierwsi na rynku co ma przecież zasadnicze znaczenie !
Koncerny po opanowaniu produkcji starają się utrzymać stan
magazynowy, z którego zaopatrywana jest światowa sieć dystrybucji,
gdzie zaopatrzyć może się każdy. Ceny kontraktowe są jednak
dużo, dużo niższe niż ceny od dystrybutorów. Wniosek z tego taki
że bogatemu i byk się ocieli a biednemu wiatr w oczy – trzeba o
swoją pozycję walczyć !
Wykonywane
metodą fotolitografii tensometry / mostki tensometryczne przy dużej
skali produkcji mogą być tanie. Elektroniczne wagi przemysłowe
już są popularne a lista potencjalnych zastosowań tensometrów
jest długa. W domu mogą przy niskiej cenie znaleźć masowe
zastosowanie w wadze łazienkowej i kuchennej.
Światowym
liderem w dziedzinie produkcji nowoczesnych „sterowań” do maszyn
sterowanych komputerowo CNC i robotów przemysłowych jest japoński
Fanuc – Fuji Automatic Numerical Control.
Na
system składają się sensory położenia kątowego lub liniowego
czyli selsyny i induktosyny lub optyczne kwadraturowe sensory
inkrementalne z indexem, komputer interpretujący G – code oraz
invertery i zasilane nimi wykonawcze silniki z wbudowanymi sensorami.
Elektronika zbudowana jest głównie z układów komercyjnych ale
Fanuc stosuje własne scalone interfejsy do selsynów i
inkrementalnych sensorów kwadraturowych. Fanuc nie podaje o nich
żadnych informacji. Są niedostępne handlowo. Skopiowanie systemu
Fanuc jest więc niemożliwe.
Sprzedaż
maszyn CNC i robotów ciągle rośnie ale oczywiście uzależniona
jest od światowej koniunktury gospodarczej. Przyszłość maszyn
sterowanych komputerowo ma być kolorowa. Względnie małej mocy
napędy używane są w maszynach do automatycznego montażu elementów
elektronicznych przewlekanych i montowanych powierzchniowo. Małej
mocy napędy służą w przyrządach laboratoryjnych. Czynione są
eksperymenty z automatyzacją operacji chirurgicznych.
Zwróćmy
uwagę że tarcze sensorów optycznych wykonane są technologią
fotolitografii.
Praktyka
podglądania cudzych konstrukcji funkcjonuje na całym świecie.
Podejmując zadanie konstrukcji optycznego kwadraturowego sensora
inkrementalnego można rozpocząć od analizy komercyjnego
rozwiązania HP. Nietrudno zgadnąć że najważniejsza jest tarcza
kodowa ze ścieżkami wykonana metodą fotolitografii i matryca
dekodujących fotodiod scalona wraz z interfejsem. Zatem bardzo ważna
jest zawsze fotolitografia !
Z
kolei niszowe super precyzyjne sensory / przyrządy laboratoryjne
produkowane są w małej lub wręcz w mikro skali. Przykładowo
laboratoryjny platynowy sensor temperatury RTD starzejący się mniej
niż 1 mK / rok produkowany jest w ilości kilku tysięcy sztuk na
cały świat. Używane są one w narodowych urzędach miar oraz
badawczych i przemysłowych laboratoriach wzorcowych.
Dobrze
że dogasa II Zimna Wojna a wraz z nią szkodliwa blokada
technologiczna krajów RWPG prowadzona pod hasłem „technologie
podwójnego zastosowania”. Rzecz w tym że zdecydowana większość
współczesnych technologi jest podwójnego zastosowania cywilnego i
militarnego. Wielkie amerykańskie koncerny lotnicze a w tym Boeing i
Lockheed produkują równolegle na rynek cywilny i militarny.
Pracownicy wymieniani są między cywilnymi i militarnymi działami a
często działy są jednocześnie cywilno -militarne
Wartość
dodana w jałowej „nauce” o sensorach uprawianej na Polskich
politechnikach jest zerowa.
W
USA tylko prestiżowe prywatne uniwersytety reprezentują wysoki i
najwyższym poziom. Tam uczą się i wykładają przyszli nobliści,
odkrywcy, innowatorzy i wielcy biznesmeni. Czołowa kadra często
jednocześnie pracuje na uniwersytetach i w najlepszych w świecie
laboratoriach badawczych koncernów. Istotnie o sile i pozycji USA
decyduje ów 1% populacji.
Natomiast
poziom stanowych uniwersytetów jest mierny, podobnie jak naszych
uczelni. Zbiurokratyzowana, zrytualizowana instytucja z założenia
jest anty - innowacyjna i nikt niczego tam nie odkryje i nie opracuje
bo w realnym świecie cudów nie ma. W USA pogoń za tytułem kończy
się na doktoracie a naukowcy mają tytuł profesora uczelni. Tam
uczelnia jest nierówna uczelni.
W
bloku wschodnim naukę zbiurokratyzowano zbędną habilitacją i
zbędnym politycznym tytułem profesora. Ciężko chory jest system w
którym mamy „profesorów” którzy niczego nie odkryli, niczego
nie osiągnęli i nikt w świecie ich nie czyta i nikt ich nie
zacytował.
Potrzeba
jest matką wynalazków i desperacją też jest matką wynalazków.
Na
zachodzie stopień wykorzystania mocy produkcyjnych rzadko przekracza
70-80%. Kluczem do rozwoju gospodarczego jest tam kreowanie nowych /
lepszych towarów i nowych potrzeb klientów.
Amerykę
na kołach samochodów postawił pasjonat motoryzacji Henry Ford.
Samochód jako taki ma już swoje lata. Ale oczywiście nowy samochód
z komputerowym wtryskiem paliwa i systemem przeciwpoślizgowym ABS
jest trochę oszczędniejszy, mniej zatruwa środowisko i jest
bezpieczniejszy dla użytkowników. Odpowiednio zareklamowany dobrze
się sprzeda.
Zauważmy
że samochód ze sterowanym elektronicznie silnikiem, sterowana
elektronicznie stopniową lub bezstopniową skrzynią biegów i z
elektrycznym serwomechanizmem ( wspomagającym) kierownicy może być
zdalnie sterowany. Jednak melodią bardzo odległej przyszłości
będzie samosterowny samochód zapatrzony w kamery CCD i miniaturowe
radary mikrofalowe i ultradźwiękowe z bardzo szybkim komputerem
rozpoznającym obrazy.
Obecnie
znanych jest wiele idei zastosowania sensorów i elektroniki w
samochodzie. W miarę rozwoju możliwości technologicznych i dobrego
odbioru na rynku będą one realizowane. Tradycyjnie nowości wpierw
testuje się w drogich modelach a następnie produkuje masowo
Polska
jest europejskim krajem średniej wielkości i wszystkiego produkować
nie może. Na coś musimy się zdecydować. Brak decyzji oznacza
chaos i śmierć nowoczesnych branż powstałych z kompletnej nicości
nierzadko znacznym kosztem. Jednak o 40% ludniejsza od nas Francja ma
spory repertuar produkcji. Mała Holandia ma potężnego Philipsa.
niedziela, 24 lutego 2019
Nasza niezwyciężona armia
Nasza niezwyciężona armia
Nasza niezwyciężona armia wyposażona jest w:
1. 10 000 obłędnie drogich Tablic Mendelejewa zakupionych przez platformianego towarzysza ministerialnego Siemoniaka
2. NIE jest wyposażona w archaiczne nieuzbrojone helikoptery Caracal, których produkcje zakończono a latające egzemplarze uziemiono z uwagi na bezpieczeństwo ludzi
3. Jest wyposażona przez Siemoniaka w najnowsze moździerze, ale nie ma do nich dobrej amunicji i nigdzie się jej nie produkuje
4. 48 nieuzbrojonych samolotów F-16 które mogą być zdalnie wyłączone przez USA
5. Niemieckie czołgi Leopard do remontu do których jednak nie można kupić nowoczesnej amunicji
6. Kupiliśmy ostatnio obłędnie drogie koraliki od USA.... to znaczy system wyrzutni. Bez offsetu, bez transferu technologii, bez możliwości modyfikacji czegokolwiek. Wyrzutni jest 18 a miało być 56 za tą cenę. Pocisków - rakiet jest zaledwie 300 z czego tylko 30 ma zasięg 300 km, a reszta 70 km. Funkcjonariusze rządzącej partii PiS zgadzają się na wszystko za poklepanie po pleckach. System jest całkowicie niezgodny z naszym informatycznym systemem kierowania i dowodzenia ! Jest doskonały na defiladę i na odpalenie na ślepo jednej salwy ( nie ma więcej pocisków ) na poligonie przy kamerach TV.
Nasza niezwyciężona armia wyposażona jest w:
1. 10 000 obłędnie drogich Tablic Mendelejewa zakupionych przez platformianego towarzysza ministerialnego Siemoniaka
2. NIE jest wyposażona w archaiczne nieuzbrojone helikoptery Caracal, których produkcje zakończono a latające egzemplarze uziemiono z uwagi na bezpieczeństwo ludzi
3. Jest wyposażona przez Siemoniaka w najnowsze moździerze, ale nie ma do nich dobrej amunicji i nigdzie się jej nie produkuje
4. 48 nieuzbrojonych samolotów F-16 które mogą być zdalnie wyłączone przez USA
5. Niemieckie czołgi Leopard do remontu do których jednak nie można kupić nowoczesnej amunicji
6. Kupiliśmy ostatnio obłędnie drogie koraliki od USA.... to znaczy system wyrzutni. Bez offsetu, bez transferu technologii, bez możliwości modyfikacji czegokolwiek. Wyrzutni jest 18 a miało być 56 za tą cenę. Pocisków - rakiet jest zaledwie 300 z czego tylko 30 ma zasięg 300 km, a reszta 70 km. Funkcjonariusze rządzącej partii PiS zgadzają się na wszystko za poklepanie po pleckach. System jest całkowicie niezgodny z naszym informatycznym systemem kierowania i dowodzenia ! Jest doskonały na defiladę i na odpalenie na ślepo jednej salwy ( nie ma więcej pocisków ) na poligonie przy kamerach TV.
Zydzi, Cytaty 43
Zydzi, Cytaty 43
Kanclerz Metternich:
„W Paryżu Bank Rothschildów odgrywa znacznie ważniejszą rolę aniżeli rządy.”
Żona ministra rosyjskiego Nesselrode`a po obiedzie u Jamesa de Rothschilde`a:
„To wicekról, a nawet król Francji”
Strefa osiedlenia to zachodnia część Imperium Rosyjskiego stanowiąca około 20% jego europejskiej części, istniejąca w latach 1791–1917, w której surowo nakazywano zamieszkiwać społeczności żydowskiej, utworzona 23 grudnia 1791 roku na mocy ukazu carycy Katarzyny II.
W skład tej strefy wchodziły zachodnie gubernie rosyjskie, utworzone po rozbiorach Polski, także gubernie południowo-zachodnie nadczarnomorskie. Na rysunku strefa w kształcie z 1836 roku.
Kanclerz Metternich:
„W Paryżu Bank Rothschildów odgrywa znacznie ważniejszą rolę aniżeli rządy.”
Żona ministra rosyjskiego Nesselrode`a po obiedzie u Jamesa de Rothschilde`a:
„To wicekról, a nawet król Francji”
Strefa osiedlenia to zachodnia część Imperium Rosyjskiego stanowiąca około 20% jego europejskiej części, istniejąca w latach 1791–1917, w której surowo nakazywano zamieszkiwać społeczności żydowskiej, utworzona 23 grudnia 1791 roku na mocy ukazu carycy Katarzyny II.
W skład tej strefy wchodziły zachodnie gubernie rosyjskie, utworzone po rozbiorach Polski, także gubernie południowo-zachodnie nadczarnomorskie. Na rysunku strefa w kształcie z 1836 roku.
sobota, 23 lutego 2019
Zydzi, Cytaty 42
Zydzi, Cytaty 42
Szymon Datner, Polish-Jewish historian, 1966:
"Between 1939 - 1942 in occupied Poland, for each of the 10 citizens murdered by the Germans 9 were Polish, 1 was Jewish."
Prof. Israel Gutman, historyk, szef zespołu redakcyjnego "Encyklopedii Holokaustu", były dyrektor Yad Vashem:
"Naród polski nie jest odpowiedzialny za to, że na jego ziemi zbudowano obozy koncentracyjne. Narodu polskiego nikt o zdanie nie pytał".
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Jüdischer_Ordnungsdienst
"Jüdischer Ordnungsdienst, dosł. Żydowska Służba Porządkowa, zwyczajowo policja żydowska – w okresie II wojny światowej podległe częściowo Judenratom, kolaborujące z nazistowskimi Niemcami, żydowskie jednostki policyjne wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych.
Jüdischer Ordnungsdienst było wykorzystywane do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz akcji deportacyjnych
Od grudnia 1940 pierwszym nadkomisarzem Żydowskiej Służby Porządkowej (SP) getta warszawskiego był Józef Andrzej Szeryński, który przeszedł na chrześcijaństwo i zmienił nazwisko z Szenkman, Szynkman bądź Szeinkman. Szeryński był znany ze swojego antysemityzmu i jest podawany jako przykład „nienawidzącego siebie Żyda” (ang. Self-hating Jew).
Według historyka Raula Hilberga w getcie warszawskim służbę pełniło ok. 2500 żydowskich policjantów (komisarzem był Józef Andrzej Szeryński, a przejściowo Jakub Lejkin), w getcie łódzkim było 1200 osób, a w getcie lwowskim – 500 policjantów z Ordnungsdienstu.
Funkcjonariusze policji żydowskiej byli umundurowani lub nosili odznaki lub opaski funkcyjne. Jako środek przymusu był wyposażeni tylko w pałki.
Przedwojenny adwokat, Stanisław Gombiński był w warszawskiej SP zastępcą kierownika Sekretariatu SP. W styczniu 1943 r. zbiegł na stronę aryjską i tam ukrywał się do wyzwolenia pod pseudonimem „Jan Mawult”. Nieomal natychmiast po wojnie spisał swoje wspomnienia w których zawarł wiele istotnych informacji o organizacji i wewnętrznych stosunkach tej formacji.
Anatol Chari, policjant w łódzkim getcie, w swoich wspomnieniach z okresu służby w tych oddziałach opisuje pracę przy eskortowaniu dostaw żywności, ochronie magazynów żywności, kontroli pracowników piekarni, a także patrole nakierowane na konfiskatę żywności u mieszkańców. Wskazuje również na udział żydowskich służb porządkowych w oszustwach przy obrocie deficytową w getcie żywnością, wymuszaniu usług seksualnych za żywność. Dramatyczny wydźwięk mają relacje z przygotowania transportów do obozów zagłady, obejmujących coraz to nowe grupy mieszkańców getta.
Funkcjonariuszami byli zwykle młodzi ochotnicy, zajmujący się utrzymaniem porządku w getcie, choć uczestniczący także w patrolach po getcie prowadzonych przez niemieckich żołnierzy oraz wartach przy wejściach do dzielnicy żydowskiej. Szczególnie negatywnie wśród mieszkańców gett odbierano udział funkcjonariuszy w pacyfikacji dzielnicy oraz ich pomoc w organizacji wywozu ludzi do obozów zagłady.
W większości dużych gett funkcjonariusze policji żydowskiej zostali wymordowani lub wysłani do obozów koncentracyjnych w momencie likwidacji dzielnicy żydowskiej."
„Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać – przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą”, Bernard Goldstein. Five Years in the Warsaw Ghetto. Dolphin, Doubleday. New York, 1961.
https://tygodnik.tvp.pl/40693440/straszliwa-prawda-o-narodzie-izraelskim
"Za co więc konkretnie Hannah Arendt znalazła się w ogniu krytyki Żydów z Izraela i diaspory? Filozof naruszyła tabu. W swoim reportażu podniosła ona kwestię roli, jaką odegrały w ludobójczych działaniach Niemców judenraty (rady żydowskie). Tak więc i w obliczu zagłady ludność żydowska nie stanowiła monolitu. Wśród niej nie zabrakło osób – i to w dodatku szanowanych, a nie z marginesu społecznego – które podjęły się funkcji organizacyjnych w niemieckiej machinie śmierci. To one decydowały o tym, kto ma być wysłany w transporcie do obozu koncentracyjnego.
Piotr Nowak przywołuje przypadek Rudolfa Kastnera. Ów „przewodniczący budapeszteńskiego judenratu, nim zginął w swoim domu w Tel Awiwie z rąk Bojowników o Wolność Izraela (Lechi), jeszcze po wojnie, podczas toczącego się procesu o zniesławienie, »szczycił« się ratowaniem od śmierci »co lepszych jednostek«. Jednocześnie przyznawał, że dokonywał koniecznej selekcji w oparciu nawet nie o wytyczne nazistowskie, tylko przez odwołanie się do przedwiecznej, antropologicznej dystynkcji pozwalającej na oddzielenie ziaren od plew”.
Szymon Datner, Polish-Jewish historian, 1966:
"Between 1939 - 1942 in occupied Poland, for each of the 10 citizens murdered by the Germans 9 were Polish, 1 was Jewish."
Prof. Israel Gutman, historyk, szef zespołu redakcyjnego "Encyklopedii Holokaustu", były dyrektor Yad Vashem:
"Naród polski nie jest odpowiedzialny za to, że na jego ziemi zbudowano obozy koncentracyjne. Narodu polskiego nikt o zdanie nie pytał".
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Jüdischer_Ordnungsdienst
"Jüdischer Ordnungsdienst, dosł. Żydowska Służba Porządkowa, zwyczajowo policja żydowska – w okresie II wojny światowej podległe częściowo Judenratom, kolaborujące z nazistowskimi Niemcami, żydowskie jednostki policyjne wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych.
Jüdischer Ordnungsdienst było wykorzystywane do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz akcji deportacyjnych
Od grudnia 1940 pierwszym nadkomisarzem Żydowskiej Służby Porządkowej (SP) getta warszawskiego był Józef Andrzej Szeryński, który przeszedł na chrześcijaństwo i zmienił nazwisko z Szenkman, Szynkman bądź Szeinkman. Szeryński był znany ze swojego antysemityzmu i jest podawany jako przykład „nienawidzącego siebie Żyda” (ang. Self-hating Jew).
Według historyka Raula Hilberga w getcie warszawskim służbę pełniło ok. 2500 żydowskich policjantów (komisarzem był Józef Andrzej Szeryński, a przejściowo Jakub Lejkin), w getcie łódzkim było 1200 osób, a w getcie lwowskim – 500 policjantów z Ordnungsdienstu.
Funkcjonariusze policji żydowskiej byli umundurowani lub nosili odznaki lub opaski funkcyjne. Jako środek przymusu był wyposażeni tylko w pałki.
Przedwojenny adwokat, Stanisław Gombiński był w warszawskiej SP zastępcą kierownika Sekretariatu SP. W styczniu 1943 r. zbiegł na stronę aryjską i tam ukrywał się do wyzwolenia pod pseudonimem „Jan Mawult”. Nieomal natychmiast po wojnie spisał swoje wspomnienia w których zawarł wiele istotnych informacji o organizacji i wewnętrznych stosunkach tej formacji.
Anatol Chari, policjant w łódzkim getcie, w swoich wspomnieniach z okresu służby w tych oddziałach opisuje pracę przy eskortowaniu dostaw żywności, ochronie magazynów żywności, kontroli pracowników piekarni, a także patrole nakierowane na konfiskatę żywności u mieszkańców. Wskazuje również na udział żydowskich służb porządkowych w oszustwach przy obrocie deficytową w getcie żywnością, wymuszaniu usług seksualnych za żywność. Dramatyczny wydźwięk mają relacje z przygotowania transportów do obozów zagłady, obejmujących coraz to nowe grupy mieszkańców getta.
Funkcjonariuszami byli zwykle młodzi ochotnicy, zajmujący się utrzymaniem porządku w getcie, choć uczestniczący także w patrolach po getcie prowadzonych przez niemieckich żołnierzy oraz wartach przy wejściach do dzielnicy żydowskiej. Szczególnie negatywnie wśród mieszkańców gett odbierano udział funkcjonariuszy w pacyfikacji dzielnicy oraz ich pomoc w organizacji wywozu ludzi do obozów zagłady.
W większości dużych gett funkcjonariusze policji żydowskiej zostali wymordowani lub wysłani do obozów koncentracyjnych w momencie likwidacji dzielnicy żydowskiej."
„Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać – przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą”, Bernard Goldstein. Five Years in the Warsaw Ghetto. Dolphin, Doubleday. New York, 1961.
https://tygodnik.tvp.pl/40693440/straszliwa-prawda-o-narodzie-izraelskim
"Za co więc konkretnie Hannah Arendt znalazła się w ogniu krytyki Żydów z Izraela i diaspory? Filozof naruszyła tabu. W swoim reportażu podniosła ona kwestię roli, jaką odegrały w ludobójczych działaniach Niemców judenraty (rady żydowskie). Tak więc i w obliczu zagłady ludność żydowska nie stanowiła monolitu. Wśród niej nie zabrakło osób – i to w dodatku szanowanych, a nie z marginesu społecznego – które podjęły się funkcji organizacyjnych w niemieckiej machinie śmierci. To one decydowały o tym, kto ma być wysłany w transporcie do obozu koncentracyjnego.
Piotr Nowak przywołuje przypadek Rudolfa Kastnera. Ów „przewodniczący budapeszteńskiego judenratu, nim zginął w swoim domu w Tel Awiwie z rąk Bojowników o Wolność Izraela (Lechi), jeszcze po wojnie, podczas toczącego się procesu o zniesławienie, »szczycił« się ratowaniem od śmierci »co lepszych jednostek«. Jednocześnie przyznawał, że dokonywał koniecznej selekcji w oparciu nawet nie o wytyczne nazistowskie, tylko przez odwołanie się do przedwiecznej, antropologicznej dystynkcji pozwalającej na oddzielenie ziaren od plew”.
czwartek, 21 lutego 2019
Polska armia istnieje tylko teoretycznie
Polska armia istnieje tylko teoretycznie
https://www.pch24.pl/polska-armia-istnieje-tylko-teoretycznie,62150,i.html#ixzz5fgiMR9vN
"Obecnie w Polsce żadna jednostka nie pełni dyżuru bojowego. Żołnierze zawodowi często mieszkają ponad 20 kilometrów od jednostek, zaś składy amunicji, paliw i sprzętu są często w innych miejscowościach niż jednostki bojowe. Tak jak husaria była w czasach upadku Rzeczypospolitej jazdą pogrzebową, tak my dziś mamy armię defiladową. Co znamienne, ponieważ z perspektywy mocarstw defilują przegrani, a zwycięscy dumnie paradują – mówi w rozmowie z PCh24.pl Jacek Hoga, prezes fundacji Ad Arma.
Od 19 lat Rzeczpospolita Polska jest członkiem NATO. W jaki sposób przynależność do Paktu Północnoatlantyckiego wpłynęła na stan polskiej armii?
Dzisiaj polskie siły zbrojne są masą upadłościową po Ludowym Wojsku Polskim. Nie posiadają już jednak ich kompetencji taktycznej (operacyjnej nie było – była zakazana). Posiadamy w większości ten sam sprzęt, tylko już na wykończeniu resursów i nieadekwatny do dzisiejszych potrzeb. Brak dużych ćwiczeń, brak nowego sprzętu, brak gotowości bojowej. Zwłaszcza to ostatnie boli, ponieważ jest, o ironio, efektem uzawodowienia Wojska Polskiego.
Czy obecność na terytorium Polski amerykańskich żołnierzy powinniśmy traktować jako sukces czy potencjalne niebezpieczeństwo?
Amerykańscy żołnierze są tu by chronić... amerykańskie interesy. Nie polskie! Amerykańskie!
Proszę zauważyć ciekawą różnicę: w zgodzie z amerykańskim prawem armia Stanów Zjednoczonych ma bronić amerykańskich interesów (podobnie jest w Rosji), natomiast Wojsko Polskie ma obowiązek bronić… polskich granic. Nie jest to bynajmniej różnica semantyczna. Ten stan prawny przez lata kształtował mentalność naszych oficerów oraz doprowadził do stanu bezwładności. Nasze granice są nienaruszone, jednak nasze interesy nie są chronione nawet na naszym terytorium.
Czy naprawdę jesteśmy uzależnieni od USA w kwestii wojskowości? Czy złośliwe porównania do „wiecznego sojuszu PRL z ZSRR” są w tym wypadku uzasadnione?
Różnica jest taka, że za PRL mieliśmy mieć określone zdolności na poziomie taktycznym w wojnie pełno-skalowej. Dziś w oczach amerykańskich ekspertów jest to niepożądane. Naszym poziomem kompetencji ma być kompania w wojnie hybrydowej/asymetrycznej dowodzona przez przyjaciół zza oceanu. I nie jest to moja opinia, tylko oceny publicznie wygłaszane nad Potomakiem.
Co jest dziś największym problemem polskiej armii?
Serwilizm kadry oficerskiej i patologiczna zależność w kwestiach merytorycznych od analfabetów wojskowych na stołkach ministerialnych.
W obecnej sytuacji cywilny nadzór nad wojskiem oznacza w praktyce całkowitą kontrolę nad nim ambasady amerykańskiej (przedtem niemieckiej), czyli de facto demontaż realnych możliwości i blokowanie potencjału.
Jest to całkowita recydywa saska. Różnica jest taka, że stworzenie realnej siły dziś jest bardziej czasochłonne niż w XVIII wieku. Co więcej, wtedy społeczeństwo było uzbrojone po zęby. Dziś natomiast jesteśmy całkowicie rozbrojeni.
Przejdźmy do analizy stanu poszczególnych jednostek wojska polskiego. Czy Marynarka Wojenna „ma się dobrze”?
Polska Marynarka nie istnieje. Jedyny jej skuteczny komponent to Morska Jednostka Rakietowa, czyli wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych na ciężarówkach. Brak modernizacji, brak nowych okrętów, brak amunicji (np. rakiet, torped). Jedyny rozsądny okręt podwodny jest niezdolny do działań po „pożarze”.
Były szef MON Antoni Macierewicz zapowiadał, że Polska zakupi okręty podwodne. Jak ocenia Pan ten pomysł? Dlaczego mimo ogromnej kampanii w tej sprawie ostatecznie najprawdopodobniej nie zostanie on zrealizowany?
Ten człowiek na stanowisku szefa MON złożył tyle obietnic bez pokrycia, że powinien do końca życia ze wstydu nie pokazywać się publicznie, jeśli ma jeszcze jakieś resztki sumienia.
W najbliższym czasie nie ma co się spodziewać dostaw okrętów podwodnych. Należy się przy tym zastanowić, czy rzeczywiście są one zakupem pierwszej potrzeby. Choć jest to sprzęt skuteczny, to jednak Polska jest państwem o granicach głównie lądowych, a potencjalni przeciwnicy raczej przyjdą lądem.
Jaki jest stan polskich wojsk lądowych i pancernych?
Wojska lądowe, których częścią są jednostki pancerne, pozostają główną siłą państwa polskiego. I jako takie nigdy, według mojej wiedzy, za czasów III RP nie ćwiczyły na poziomie batalionu w pełnym składzie osobowym i sprzętowym (kilkuset ludzi). Sprzęt jest starszy od żołnierzy czasem o całe pokolenie (sic!), niemodernizowany. Brak jest zgrania pododdziałów, brak realistycznych szkoleń.
Jednak najbardziej rażącym wskaźnikiem ich słabości są zdolności przeciwpancerne. Polska brygada zmotoryzowana (Rosomaki) ma 9-razy mniej środków przeciwpancernych niż jej amerykański odpowiednik na Styker’ach. Polskie bojowe wozy piechoty nie mają takich zdolności wcale, ponieważ przeciwpancerne pociski rakietowe, które miały na stanie były tak stare, że trzeba było je zezłomować.
Natomiast nokaut jest, gdy porównamy zdolność przebijania pancerza tych nielicznych środków, które mamy, ze spodziewaną odpornością rosyjskich czołgów (ponad 700 mm stali). Granatniki piechoty około 300 mm, pociski podkalibrowe dla czołgów T-72 i PT-91 około 300 mm plus po 4 sztuki (słownie: cztery!) na czołg ze skutecznością około 500 mm. Możliwości amunicji Leopardów dostępnej dla nas również są poniżej 700 mm.
Tu więc widać wyraźnie, że nasze możliwości w wojnie pełno-skalowej są skutecznie trzymane na poziomie, który gwarantuje siłom mocarstw generacyjną przewagę nad Wojskiem Polskim (zarówno wschodnim jak i zachodnim).
Czy sztandarowy pomysł PiS, czyli tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej może przynieść realną, pozytywną zmianę i poprawić stan jednostek lądowych i pancernych?
Niestety w obecnym kształcie WOT jest marnowaniem sił i środków.
Co jest celem istnienia WOT? Otóż w zamyśle propagatorów wojska te powinny spowodować uwolnienie sił operacyjnych z drugorzędnych kierunków i pozbawić przeciwnika swobody operacyjnej na naszym terytorium. Jest to współczesna inkarnacja Pospolitego Ruszenia do obrony ziemi.
Jest to jednak projekt podwójnie nietrafiony. Po pierwsze jest całkowicie uzależniony od dowództwa w Warszawie. Zarówno decyzyjnie jak i logistycznie. Nie jest więc w stanie samodzielnie stawić skutecznego oporu/związania sił przeciwnika. Po drugie jest stworzony odgórnie i jako formacja płatna. Zabiera więc finanse z głównych projektów modernizacyjnych.
Miał to być taki substytut powszechnego dostępu do broni, w tym ciężkiej. Miał mieć zalety obrony potocznej z jednoczesnym zapewnieniem Warszawie pełnej kontroli nad tym potencjalnym źródłem siły zbrojnej – więc politycznej.
Nie da się jednak odgórnie stworzyć i kontrolować wojsk, których siła leży w poczuciu obywatelskiego obowiązku i wolności osobistej. Moskwa już próbowała to zrobić w XVII wieku. Zrobili swoją wersję Husarii, z tym że nie była ona nic warta. Ponieważ jej siła nie leżała w metodzie walki, czy uzbrojeniu, a w nastawieniu woli osób w niej służących.
Jak kształtuje się sytuacja w polskim lotnictwie?
Mamy 48 samolotów, które są prawdopodobnie pod zdalną kontrolą USA. Więc jeśli będziemy chcieli ich użyć bez ich zgody, to po prostu nie będzie takiej możliwości. Łańcuch dostaw powoduje, że na prozaiczne części często mechanicy muszą czekać wiele miesięcy. A jest to obiektywnie jedyny skuteczny oręż w rękach Sił Powietrznych. Warto przy tym pamiętać, że w zgodzie z układami międzynarodowymi mamy prawo posiadać 460 samolotów bojowych. Do tego jeszcze mamy trochę MiGów i „ślepych bokserów” Su-22, które nie nadają się już do niczego.
15 lat temu rząd SLD-PSL zakupił od USA 48 samolotów F-16. Czy nie nadszedł czas na ich wymianę?
Jeszcze są istotnym składnikiem siły. Problemem jednak pozostaje brak części zamiennych, metody szkoleniowe oraz brak polskiej bazy szkoleniowej. Należy jednak zastanowić się czy nowe samoloty wielozadaniowe powinny być priorytetem dla Wojska Polskiego. Przy możliwościach rosyjskiej obrony przeciwlotniczej i wysokim koszcie nowoczesnych samolotów, wraz z ich uwiązaniem do zaawansowanych lotnisk wydaje się, że pieniądze polskiego podatnika można wydać efektywniej na przykład na zestawy przeciwlotnicze. Potrzebne są tu jednak analizy koszt-efekt.
Czym są Wojska Specjalne i jaka jest ich kondycja?
To jest bardzo dobre pytanie. Po pierwsze jakie maja mieć zadania na czas wojny? Czy jesteśmy w stanie je samodzielnie postawić? Niestety według naszego aktualnego sojusznika – nie. Mają chyba rację.
Wojska Specjalne są bardzo skutecznym podwykonawcą dla dowództwa sił specjalnych USA. Co więcej pozostaje otwarte pytanie, gdzie leży ich lojalność? W zderzeniu pomiędzy skandalicznym brakiem profesjonalizmu polskiego MON-u a merytorycznością Amerykanów istnieje poważna obawa, że wieloletnie braterstwo broni z nimi będzie wpływać na ich decyzje w razie ewentualnego konfliktu interesów pomiędzy USA, a Polską
Przez lata szczyciliśmy się jednostką GROM, która należała do jednej z najbardziej elitarnych na świecie. Skąd takie oceny i jak jest dzisiaj?
Jest to jednostka, której rzeczywistą siłą, choćby była legendarna, nie wpłynie na wynik jakiejkolwiek wojny. Są to nieliczne pododdziały lekkiej piechoty do zadań specjalnych. Tyle i tylko tyle.
Jak kształtuje się kadra oficerska Wojska Polskiego? Gdzie są szkoleni, gdzie zdobywają doświadczenie bojowe? Czy nadal znajdują się w jej szeregach wojskowi służący w LWP?
Poważnych szkoleń w Polsce nie było odkąd wyszliśmy z Układu Warszawskiego. Stąd, co jest nawet dosyć zabawne, ci nieliczni, co pamiętają czasy LWP w tej kwestii widzieli choć trochę więcej niż ich następcy.
Co ważne pośród młodszych oficerów jest nadreprezentacja kobiet i osób po kilkumiesięcznych kursach. Mając zawodowe wojsko mamy dowódców szkolonych według wzorców armii poborowej w czasie wojny. Skutki tego mogą oglądać z bliska nasi aktualni sojusznicy, co w części wyjaśnia ich lekceważenie, z jakim odnoszą się do naszych sił zbrojnych.
Rząd PiS zapowiedział „ratowanie” czy też „odrodzenie” polskiego przemysłu zbrojeniowego. Czy podjęto realne działania w tej sprawie?
Nie. Jest obietnica bez pokrycia. W praktyce mamy zwalczające się kliki w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. I nie są to walki z mianowanymi przez poprzedni rząd, a bezpardonowe walki pomiędzy koteriami wewnętrznymi PiS-u.
Obawiam się, że nic tu się nie zmieni dopóty, dopóki brakuje nam prywatnych zakładów zbrojeniowych. Rząd jednak nie dość, że nie pomaga poprzez wprowadzanie uproszczeń w procedurach prawnych, ale nawet blokuje zakupy z firm prywatnych poprzez szantaż. Znany jest tu przykład z blokowaniem zakupów polskich samobójczych dronów Warmate (przeboju eksportowego) aż zarząd tej prywatnej spółki zgodził się na sprzedaż dużego pakietu swoich akcji państwu. Polskie prawo uniemożliwia w praktyce rozwój tej branży.
Co stało się z polską armią, że w II RP byliśmy w stanie sami zaprojektować i wyprodukować nowoczesną broń jak bombowiec PZL.37 Łoś czy karabin przeciwpancerny wzór 35, znany także jako Ur, a III RP od kilku lat nie jest w stanie zrealizować przetargów na Caracale i Patrioty?
Mamy tu do czynienia z dwoma problemami. Po pierwsze nie istnieje polski przemysł zbrojeniowy. Mamy tylko państwowy przemysł. Jest on kontrolowany przez sitwy i służby, które pilnują, kto ma zarobić i aby tylko ludzie lojalni dla władzy/służb mogli awansować. Merytoryczność nie gra tu roli.
Po drugie wszelkie potencjalne sukcesy są topione w łyżce wody zanim się rozwiną. Doświadczenie sugeruje tu decyzje amerykańskie. Samodzielność w produkcji ważnych rodzajów uzbrojenia jest nam po prostu zabroniona. Każdy produkt uznany za istotny musi mieć tak zwaną złotą śrubkę sprowadzaną od sojuszników. Dzięki temu mają nad nami pełną kontrolę.
Z jednej strony prezydent Duda podpisał ustawę na mocy której Polska zobowiązała się wyposażyć stacjonujące na naszym terytorium wojska NATO. Z drugiej zaś okazuje się, że polskiej armii brakuje… kilkudziesięciu tysięcy mundurów. Paradoks czy groteska?
To jest obraz zarządzania komisyjnego. Brak odpowiedzialności osobistej i decyzyjności w rękach jednej osoby, wraz z wymogiem koordynacji decyzji z innymi komisjami (teoretycznie by zapewnić modny efekt „synergii”) prowadzi do tego typu absurdów.
Czy polska armia byłaby w stanie obronić naszą ojczyznę przed ewentualnym atakiem?
Nie. Nasze państwo istnieje tylko formalnie. Świadomość tego jest pełna również pośród osób rządzących. I nie ma woli politycznej by to zmienić. Wiąże się to z ryzykiem, którego chcą uniknąć. Żeby była jasność ryzykiem osobistym dla nich. A nikt z nich nie wierzy w skuteczność ochrony przez polskie służby. Dlatego też żadne rzeczywiste reformy w armii nie są podejmowane. Osoba odpowiedzialna za to politycznie poniosłaby konsekwencje, nie tylko polityczne.
Jak ocenia Pan udział polskich wojsk w operacjach NATO w Iraku, Afganistanie, Kosowie etc.?
Jest to doświadczenie z wojen kolonialnych. Choć daje doświadczanie to jednocześnie całkowicie odstaje od realiów w jakich będzie – nie daj Boże – obrona kraju. Stałe bazy względnie bezpieczne, ochrona linii komunikacyjnych, ewakuacja medyczna na zawołanie, to wszystko są rzeczy, których w wojnie obronnej nie będzie. Najbardziej cenne doświadczenia mogą mieć paradoksalnie nasi przeciwnicy. Powinniśmy je studiować z uwagą.
Czym jest wojna hybrydowa i czy Polska jest w stanie skutecznie obronić się przed tego typu atakami?
Jest to modne sformułowanie wytrych. Jednak jeśli rozumiemy pod nim atak nieregularnych sił lekkich, to nie jesteśmy w stanie zapewnić sprawnego działania państwa w takich realiach. Proszę pamiętać, że obecnie w Polsce żadna jednostka nie pełni dyżuru bojowego. Żołnierze zawodowi często mieszkają ponad 20 kilometrów od jednostek, zaś składy amunicji paliw i sprzętu są często w innych miejscowościach niż jednostki bojowe. Husaria była w czasach upadku jazdą pogrzebową, my dziś mamy armię defiladową. Co znamienne, ponieważ z perspektywy mocarstw defilują przegrani, zwycięscy dumnie paradują. My z okazji 15 sierpnia znowu będziemy, w defiladzie właśnie, pokazywać sprzęt nadający się w sporej części do muzeów..."
https://www.pch24.pl/polska-armia-istnieje-tylko-teoretycznie,62150,i.html#ixzz5fgiMR9vN
"Obecnie w Polsce żadna jednostka nie pełni dyżuru bojowego. Żołnierze zawodowi często mieszkają ponad 20 kilometrów od jednostek, zaś składy amunicji, paliw i sprzętu są często w innych miejscowościach niż jednostki bojowe. Tak jak husaria była w czasach upadku Rzeczypospolitej jazdą pogrzebową, tak my dziś mamy armię defiladową. Co znamienne, ponieważ z perspektywy mocarstw defilują przegrani, a zwycięscy dumnie paradują – mówi w rozmowie z PCh24.pl Jacek Hoga, prezes fundacji Ad Arma.
Od 19 lat Rzeczpospolita Polska jest członkiem NATO. W jaki sposób przynależność do Paktu Północnoatlantyckiego wpłynęła na stan polskiej armii?
Dzisiaj polskie siły zbrojne są masą upadłościową po Ludowym Wojsku Polskim. Nie posiadają już jednak ich kompetencji taktycznej (operacyjnej nie było – była zakazana). Posiadamy w większości ten sam sprzęt, tylko już na wykończeniu resursów i nieadekwatny do dzisiejszych potrzeb. Brak dużych ćwiczeń, brak nowego sprzętu, brak gotowości bojowej. Zwłaszcza to ostatnie boli, ponieważ jest, o ironio, efektem uzawodowienia Wojska Polskiego.
Czy obecność na terytorium Polski amerykańskich żołnierzy powinniśmy traktować jako sukces czy potencjalne niebezpieczeństwo?
Amerykańscy żołnierze są tu by chronić... amerykańskie interesy. Nie polskie! Amerykańskie!
Proszę zauważyć ciekawą różnicę: w zgodzie z amerykańskim prawem armia Stanów Zjednoczonych ma bronić amerykańskich interesów (podobnie jest w Rosji), natomiast Wojsko Polskie ma obowiązek bronić… polskich granic. Nie jest to bynajmniej różnica semantyczna. Ten stan prawny przez lata kształtował mentalność naszych oficerów oraz doprowadził do stanu bezwładności. Nasze granice są nienaruszone, jednak nasze interesy nie są chronione nawet na naszym terytorium.
Czy naprawdę jesteśmy uzależnieni od USA w kwestii wojskowości? Czy złośliwe porównania do „wiecznego sojuszu PRL z ZSRR” są w tym wypadku uzasadnione?
Różnica jest taka, że za PRL mieliśmy mieć określone zdolności na poziomie taktycznym w wojnie pełno-skalowej. Dziś w oczach amerykańskich ekspertów jest to niepożądane. Naszym poziomem kompetencji ma być kompania w wojnie hybrydowej/asymetrycznej dowodzona przez przyjaciół zza oceanu. I nie jest to moja opinia, tylko oceny publicznie wygłaszane nad Potomakiem.
Co jest dziś największym problemem polskiej armii?
Serwilizm kadry oficerskiej i patologiczna zależność w kwestiach merytorycznych od analfabetów wojskowych na stołkach ministerialnych.
W obecnej sytuacji cywilny nadzór nad wojskiem oznacza w praktyce całkowitą kontrolę nad nim ambasady amerykańskiej (przedtem niemieckiej), czyli de facto demontaż realnych możliwości i blokowanie potencjału.
Jest to całkowita recydywa saska. Różnica jest taka, że stworzenie realnej siły dziś jest bardziej czasochłonne niż w XVIII wieku. Co więcej, wtedy społeczeństwo było uzbrojone po zęby. Dziś natomiast jesteśmy całkowicie rozbrojeni.
Przejdźmy do analizy stanu poszczególnych jednostek wojska polskiego. Czy Marynarka Wojenna „ma się dobrze”?
Polska Marynarka nie istnieje. Jedyny jej skuteczny komponent to Morska Jednostka Rakietowa, czyli wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych na ciężarówkach. Brak modernizacji, brak nowych okrętów, brak amunicji (np. rakiet, torped). Jedyny rozsądny okręt podwodny jest niezdolny do działań po „pożarze”.
Były szef MON Antoni Macierewicz zapowiadał, że Polska zakupi okręty podwodne. Jak ocenia Pan ten pomysł? Dlaczego mimo ogromnej kampanii w tej sprawie ostatecznie najprawdopodobniej nie zostanie on zrealizowany?
Ten człowiek na stanowisku szefa MON złożył tyle obietnic bez pokrycia, że powinien do końca życia ze wstydu nie pokazywać się publicznie, jeśli ma jeszcze jakieś resztki sumienia.
W najbliższym czasie nie ma co się spodziewać dostaw okrętów podwodnych. Należy się przy tym zastanowić, czy rzeczywiście są one zakupem pierwszej potrzeby. Choć jest to sprzęt skuteczny, to jednak Polska jest państwem o granicach głównie lądowych, a potencjalni przeciwnicy raczej przyjdą lądem.
Jaki jest stan polskich wojsk lądowych i pancernych?
Wojska lądowe, których częścią są jednostki pancerne, pozostają główną siłą państwa polskiego. I jako takie nigdy, według mojej wiedzy, za czasów III RP nie ćwiczyły na poziomie batalionu w pełnym składzie osobowym i sprzętowym (kilkuset ludzi). Sprzęt jest starszy od żołnierzy czasem o całe pokolenie (sic!), niemodernizowany. Brak jest zgrania pododdziałów, brak realistycznych szkoleń.
Jednak najbardziej rażącym wskaźnikiem ich słabości są zdolności przeciwpancerne. Polska brygada zmotoryzowana (Rosomaki) ma 9-razy mniej środków przeciwpancernych niż jej amerykański odpowiednik na Styker’ach. Polskie bojowe wozy piechoty nie mają takich zdolności wcale, ponieważ przeciwpancerne pociski rakietowe, które miały na stanie były tak stare, że trzeba było je zezłomować.
Natomiast nokaut jest, gdy porównamy zdolność przebijania pancerza tych nielicznych środków, które mamy, ze spodziewaną odpornością rosyjskich czołgów (ponad 700 mm stali). Granatniki piechoty około 300 mm, pociski podkalibrowe dla czołgów T-72 i PT-91 około 300 mm plus po 4 sztuki (słownie: cztery!) na czołg ze skutecznością około 500 mm. Możliwości amunicji Leopardów dostępnej dla nas również są poniżej 700 mm.
Tu więc widać wyraźnie, że nasze możliwości w wojnie pełno-skalowej są skutecznie trzymane na poziomie, który gwarantuje siłom mocarstw generacyjną przewagę nad Wojskiem Polskim (zarówno wschodnim jak i zachodnim).
Czy sztandarowy pomysł PiS, czyli tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej może przynieść realną, pozytywną zmianę i poprawić stan jednostek lądowych i pancernych?
Niestety w obecnym kształcie WOT jest marnowaniem sił i środków.
Co jest celem istnienia WOT? Otóż w zamyśle propagatorów wojska te powinny spowodować uwolnienie sił operacyjnych z drugorzędnych kierunków i pozbawić przeciwnika swobody operacyjnej na naszym terytorium. Jest to współczesna inkarnacja Pospolitego Ruszenia do obrony ziemi.
Jest to jednak projekt podwójnie nietrafiony. Po pierwsze jest całkowicie uzależniony od dowództwa w Warszawie. Zarówno decyzyjnie jak i logistycznie. Nie jest więc w stanie samodzielnie stawić skutecznego oporu/związania sił przeciwnika. Po drugie jest stworzony odgórnie i jako formacja płatna. Zabiera więc finanse z głównych projektów modernizacyjnych.
Miał to być taki substytut powszechnego dostępu do broni, w tym ciężkiej. Miał mieć zalety obrony potocznej z jednoczesnym zapewnieniem Warszawie pełnej kontroli nad tym potencjalnym źródłem siły zbrojnej – więc politycznej.
Nie da się jednak odgórnie stworzyć i kontrolować wojsk, których siła leży w poczuciu obywatelskiego obowiązku i wolności osobistej. Moskwa już próbowała to zrobić w XVII wieku. Zrobili swoją wersję Husarii, z tym że nie była ona nic warta. Ponieważ jej siła nie leżała w metodzie walki, czy uzbrojeniu, a w nastawieniu woli osób w niej służących.
Jak kształtuje się sytuacja w polskim lotnictwie?
Mamy 48 samolotów, które są prawdopodobnie pod zdalną kontrolą USA. Więc jeśli będziemy chcieli ich użyć bez ich zgody, to po prostu nie będzie takiej możliwości. Łańcuch dostaw powoduje, że na prozaiczne części często mechanicy muszą czekać wiele miesięcy. A jest to obiektywnie jedyny skuteczny oręż w rękach Sił Powietrznych. Warto przy tym pamiętać, że w zgodzie z układami międzynarodowymi mamy prawo posiadać 460 samolotów bojowych. Do tego jeszcze mamy trochę MiGów i „ślepych bokserów” Su-22, które nie nadają się już do niczego.
15 lat temu rząd SLD-PSL zakupił od USA 48 samolotów F-16. Czy nie nadszedł czas na ich wymianę?
Jeszcze są istotnym składnikiem siły. Problemem jednak pozostaje brak części zamiennych, metody szkoleniowe oraz brak polskiej bazy szkoleniowej. Należy jednak zastanowić się czy nowe samoloty wielozadaniowe powinny być priorytetem dla Wojska Polskiego. Przy możliwościach rosyjskiej obrony przeciwlotniczej i wysokim koszcie nowoczesnych samolotów, wraz z ich uwiązaniem do zaawansowanych lotnisk wydaje się, że pieniądze polskiego podatnika można wydać efektywniej na przykład na zestawy przeciwlotnicze. Potrzebne są tu jednak analizy koszt-efekt.
Czym są Wojska Specjalne i jaka jest ich kondycja?
To jest bardzo dobre pytanie. Po pierwsze jakie maja mieć zadania na czas wojny? Czy jesteśmy w stanie je samodzielnie postawić? Niestety według naszego aktualnego sojusznika – nie. Mają chyba rację.
Wojska Specjalne są bardzo skutecznym podwykonawcą dla dowództwa sił specjalnych USA. Co więcej pozostaje otwarte pytanie, gdzie leży ich lojalność? W zderzeniu pomiędzy skandalicznym brakiem profesjonalizmu polskiego MON-u a merytorycznością Amerykanów istnieje poważna obawa, że wieloletnie braterstwo broni z nimi będzie wpływać na ich decyzje w razie ewentualnego konfliktu interesów pomiędzy USA, a Polską
Przez lata szczyciliśmy się jednostką GROM, która należała do jednej z najbardziej elitarnych na świecie. Skąd takie oceny i jak jest dzisiaj?
Jest to jednostka, której rzeczywistą siłą, choćby była legendarna, nie wpłynie na wynik jakiejkolwiek wojny. Są to nieliczne pododdziały lekkiej piechoty do zadań specjalnych. Tyle i tylko tyle.
Jak kształtuje się kadra oficerska Wojska Polskiego? Gdzie są szkoleni, gdzie zdobywają doświadczenie bojowe? Czy nadal znajdują się w jej szeregach wojskowi służący w LWP?
Poważnych szkoleń w Polsce nie było odkąd wyszliśmy z Układu Warszawskiego. Stąd, co jest nawet dosyć zabawne, ci nieliczni, co pamiętają czasy LWP w tej kwestii widzieli choć trochę więcej niż ich następcy.
Co ważne pośród młodszych oficerów jest nadreprezentacja kobiet i osób po kilkumiesięcznych kursach. Mając zawodowe wojsko mamy dowódców szkolonych według wzorców armii poborowej w czasie wojny. Skutki tego mogą oglądać z bliska nasi aktualni sojusznicy, co w części wyjaśnia ich lekceważenie, z jakim odnoszą się do naszych sił zbrojnych.
Rząd PiS zapowiedział „ratowanie” czy też „odrodzenie” polskiego przemysłu zbrojeniowego. Czy podjęto realne działania w tej sprawie?
Nie. Jest obietnica bez pokrycia. W praktyce mamy zwalczające się kliki w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. I nie są to walki z mianowanymi przez poprzedni rząd, a bezpardonowe walki pomiędzy koteriami wewnętrznymi PiS-u.
Obawiam się, że nic tu się nie zmieni dopóty, dopóki brakuje nam prywatnych zakładów zbrojeniowych. Rząd jednak nie dość, że nie pomaga poprzez wprowadzanie uproszczeń w procedurach prawnych, ale nawet blokuje zakupy z firm prywatnych poprzez szantaż. Znany jest tu przykład z blokowaniem zakupów polskich samobójczych dronów Warmate (przeboju eksportowego) aż zarząd tej prywatnej spółki zgodził się na sprzedaż dużego pakietu swoich akcji państwu. Polskie prawo uniemożliwia w praktyce rozwój tej branży.
Co stało się z polską armią, że w II RP byliśmy w stanie sami zaprojektować i wyprodukować nowoczesną broń jak bombowiec PZL.37 Łoś czy karabin przeciwpancerny wzór 35, znany także jako Ur, a III RP od kilku lat nie jest w stanie zrealizować przetargów na Caracale i Patrioty?
Mamy tu do czynienia z dwoma problemami. Po pierwsze nie istnieje polski przemysł zbrojeniowy. Mamy tylko państwowy przemysł. Jest on kontrolowany przez sitwy i służby, które pilnują, kto ma zarobić i aby tylko ludzie lojalni dla władzy/służb mogli awansować. Merytoryczność nie gra tu roli.
Po drugie wszelkie potencjalne sukcesy są topione w łyżce wody zanim się rozwiną. Doświadczenie sugeruje tu decyzje amerykańskie. Samodzielność w produkcji ważnych rodzajów uzbrojenia jest nam po prostu zabroniona. Każdy produkt uznany za istotny musi mieć tak zwaną złotą śrubkę sprowadzaną od sojuszników. Dzięki temu mają nad nami pełną kontrolę.
Z jednej strony prezydent Duda podpisał ustawę na mocy której Polska zobowiązała się wyposażyć stacjonujące na naszym terytorium wojska NATO. Z drugiej zaś okazuje się, że polskiej armii brakuje… kilkudziesięciu tysięcy mundurów. Paradoks czy groteska?
To jest obraz zarządzania komisyjnego. Brak odpowiedzialności osobistej i decyzyjności w rękach jednej osoby, wraz z wymogiem koordynacji decyzji z innymi komisjami (teoretycznie by zapewnić modny efekt „synergii”) prowadzi do tego typu absurdów.
Czy polska armia byłaby w stanie obronić naszą ojczyznę przed ewentualnym atakiem?
Nie. Nasze państwo istnieje tylko formalnie. Świadomość tego jest pełna również pośród osób rządzących. I nie ma woli politycznej by to zmienić. Wiąże się to z ryzykiem, którego chcą uniknąć. Żeby była jasność ryzykiem osobistym dla nich. A nikt z nich nie wierzy w skuteczność ochrony przez polskie służby. Dlatego też żadne rzeczywiste reformy w armii nie są podejmowane. Osoba odpowiedzialna za to politycznie poniosłaby konsekwencje, nie tylko polityczne.
Jak ocenia Pan udział polskich wojsk w operacjach NATO w Iraku, Afganistanie, Kosowie etc.?
Jest to doświadczenie z wojen kolonialnych. Choć daje doświadczanie to jednocześnie całkowicie odstaje od realiów w jakich będzie – nie daj Boże – obrona kraju. Stałe bazy względnie bezpieczne, ochrona linii komunikacyjnych, ewakuacja medyczna na zawołanie, to wszystko są rzeczy, których w wojnie obronnej nie będzie. Najbardziej cenne doświadczenia mogą mieć paradoksalnie nasi przeciwnicy. Powinniśmy je studiować z uwagą.
Czym jest wojna hybrydowa i czy Polska jest w stanie skutecznie obronić się przed tego typu atakami?
Jest to modne sformułowanie wytrych. Jednak jeśli rozumiemy pod nim atak nieregularnych sił lekkich, to nie jesteśmy w stanie zapewnić sprawnego działania państwa w takich realiach. Proszę pamiętać, że obecnie w Polsce żadna jednostka nie pełni dyżuru bojowego. Żołnierze zawodowi często mieszkają ponad 20 kilometrów od jednostek, zaś składy amunicji paliw i sprzętu są często w innych miejscowościach niż jednostki bojowe. Husaria była w czasach upadku jazdą pogrzebową, my dziś mamy armię defiladową. Co znamienne, ponieważ z perspektywy mocarstw defilują przegrani, zwycięscy dumnie paradują. My z okazji 15 sierpnia znowu będziemy, w defiladzie właśnie, pokazywać sprzęt nadający się w sporej części do muzeów..."
Zydzi, Cytaty 41
Zydzi, Cytaty 41
https://www.salon24.pl/u/siukumbalala/936427,jak-zalatwiano-to-gdzie-indziej
"Jak załatwiano to gdzie indziej
W czasach linczu na Polsce i Polakach nie od rzeczy będzie przypomnienie notki o tym jak załatwiano te sprawy gdzie indziej. Kto, gdzie i od kogo wysysał to co Polacy wysysają podobno z mlekiem matki.
Atmosfera niepewności utrzymywała się w stolicy Francji już od początku lipca. Ta niepewność nie była niczym szczególnym, jednak teraz miało wydarzyć się coś szczególnego. Takich nieprawdopodobnych wydarzeń było po drodze sporo, więc złudzeń nie miał nikt. Takim nieprawdopodobnym zdarzeniem była na przykład parada Wehrmachtu pod Łukiem Triumfalnym. Coś co trudno było sobie wyobrazić. Potem wcale nie było lepiej. Każdy kolejny dekret wydawany przez Niemców, odczłowieczał francuskich Żydów. W sumie takich dekretów było osiem. Pierwszy definiował kto jest, a kto nie jest Żydem. Każdy kolejny zaciskał pętlę.
Nakładał obowiązek rejestracji, potem dokonano tzw. arianizacji żydowskich przedsiębiorstw, następnie nakazano przekazanie pieniędzy i wartościowych rzeczy w depozyt. Wyrugowano Żydów z większości zawodów, zabroniono posiadania samochodów, rowerów, radioodbiorników i telefonów. Potem była godzina policyjna i zakaz dokonywania zakupów przed godziną 15, po 15 w paryskich sklepach objętych reglamentacją pozostawało niewiele do kupienia, nawet na kartki. Jedynym wagonem paryskiego metra dostępnym dla Żydów, był wagon ostatni, zawsze przepełniony. W maju 1942 roku przyszła pora na żółtą gwiazdę naszytą na ubraniu i realny zakaz wstępu do kin, teatrów, restauracji i parków. Gwiazda nie była za darmo, " kosztowała " jeden kupon odzieżowy. Miasto Paryż nie mogło płacić pieniędzmi podatników za 5000 m żółtego materiału, w cenie 21 franków za metr, zamówionego w firmie Barbet - Massin Popeline Limited. Wszystko to było jednak dalekie od fizycznej likwidacji.
Przygotowywana przez Niemców i francuską policję operacja " Wiosenna bryza " miała zweryfikować wszystko na co ludzie mieli jeszcze nadzieję. Początkowo, obdarzeni specyficznym poczuciem humoru, Niemcy proponowali rozpoczęcie akcji w dniu Bastylii, jednak tego poczucia humoru nie podzielali Francuzi, spodziewając się i tak zamieszek z powodu zakazu świętowania w strefie okupacyjnej. Termin operacji przesunięto, więc na 16 lipca 1942 roku. Niepokój paryskiej ulicy brał się z wcześniejszych tego typu akcji i pierwszego transportu schwytanych Żydów na wschód, w dniu 27 marca 1942 roku. Były to jednak operacje przeprowadzone po amatorsku, na łapu - capu. Choć nie można tu winić organizatorów odpowiedzialnych za tę akcję. Hauptsturmfuhrer Dennecker, kierownik referatu żydowskiego w Paryżu robił co mógł. Niestety siła wyższa. Räder müssen rollen für den Sieg ! Kolej niemiecka przeżywała szczyt przewozowy, front miał swoje potrzeby, zdobycie wagonów było niezwykle trudne nawet dla Denneckera. Po trzech miesiącach udało się wreszcie załatwić wagony 3 klasy i pierwszy transport 1112 Żydów z obozu w Drancy mógł wyruszyć z dworca w Compiegne na wschód. Jedyny transport w wagonach osobowych i jedyny transport konwojowany osobiście przez Theodora Denneckera, bliskiego współpracownika Adolfa Eichmanna. Ostatni transport w wagonach bydlęcych w 1944 roku odjedzie również z doczepionym wagonem osobowym i również pod osobistym kierownictwem Denneckera. Służba dla wielkich Niemiec, nie drużba.
Operacji na taką skalę nie udaje się utrzymać w tajemnicy nigdy. Każdy zaangażowany w akcję, ma rodzinę, przyjaciół, znajomych, ci mają rodziny, przyjaciół znajomych, zdarzają się także ludzie przyzwoici, do tego " wieść gminna " i zainteresowani wiedzą, ale nie mogą uwierzyć. O zamierzonej skali przedsięwzięcia mogła świadczyć rekwizycja, na potrzeby policji, 55 autobusów Renault z Compagnie des Transports. To nowoczesne autobusy, z centralnym wejściem, skórzanymi siedzeniami i przedziałami I i II klasy. To jest Francja, tu musi być elegancko. W stan pełnej mobilizacji postawiono całą paryską policję : żandarmerię i patrole zmotoryzowane, patrole piesze, detektywów i tajniaków. Nie zapomniano nawet o policji sądowej i komornikach. Zawieszono zajęcia w paryskiej akademii policyjnej. Elewi akademii policyjnej biorący udział w obławie mieli dodatkowo zaliczone zajęcia z pracy w terenie. Prawidłowo wyszkolony policjant musi mieć przecież pojęcie o metodach i technikach aresztowań. Wszyscy, ponad 9 tysięcy osób, w tym 3,5 tysiąca ochotników PPF ( francuscy faszyści ) czekało na godzinę zero. Spodziewany połów to 27,388 paryskich Żydów, tyle wychodziło z tzw. kartoteki Tularda, przygotowanej przez wysokiego urzędnika paryskiej prefektury policji, Andre Tularda.
16 maja 1942 roku, o 4:00 wybiła godzina zero. 888 zespołów składających się z 3, lub 4 funkcjonariuszy przystąpiło do akcji. Wszędzie tak samo, najpierw umundurowane siły wsparcia otaczają teren, potem do mieszkań wkraczają wyznaczeni funkcjonariusze. Zgodnie z instrukcją : po sprawdzeniu tożsamości i nazwiska na liście dokonać aresztowania i doprowadzić do tymczasowego punktu zbornego. Nie informować o przyczynach aresztowania, nie wdawać się w rozmowę. Aresztowań dokonywać bez względu na wiek i stan zdrowia. Wszystko zgodnie z listą Tularda. Zmarłe w noc z 15 na 16 lipca dziecko - będące na liście - dostarczono do punktu zbornego zawinięte w prześcieradło. Kamienica po kamienicy, klatka po klatce, mieszkanie po mieszkaniu. Horror trwa, oszalała z rozpaczy matka wyrzuca z V piętra czwórkę dzieci i popełnia samobójstwo. 10 - letnia dziewczynka przerażona widokiem policji szturmującej mieszkania wyskakuje z VI piętra. W jednym z mieszkań policja znajduje mężczyznę, który popełnił samobójstwo trując się gazem. W sumie podczas obławy samobójstwo popełni ponad 100 osób. W Montreuil lekarz śmiertelnym zastrzykiem zabija całą rodzinę i popełnia samobójstwo.
Jeszcze tylko sprawdzenie mieszkania, zamknięcie zaworu gazowego, odcięcie wody i elektryczności. To przecież też jedno z zadań policji : dbałość o mienie i bezpieczeństwo obywateli. Zwierzęta domowe zgodnie z instrukcją pozostawić u " konsierżki ", również nazwisko osoby, której przekazano klucz od mieszkania, należy wpisać do formularza... i następne mieszkanie. Wszystko pod kontrolą, nie można dopuścić do niekontrolowanych rabunków. Ze świtem, budzący się Paryż ogląda niezwykłą procesję kobiet, mężczyzn, dzieci i starców, konwojowanych przez policję, zmierzających w kierunku lokalnych posterunków policji. Za dwie godziny ruszą wahadłowe kursy autobusów Renault z tymczasowych punktów aresztowań do welodromu zimowego. Hali sportowej mogącej pomieścić 17 tysięcy widzów. Od 16 lipca - przez pięć dni - będzie tu przetrzymywanych 3118 mężczyzn, 5919 kobiet i 4051 dzieci. Teren wokół welodromu zimowego zmienia się w terminal autobusowy. Autobusy odjeżdżają i przyjeżdżają z częstotliwością co 10 minut , jak w zegarku.
Obrotowe drzwi do hali nie przestają się obracać. Zaczyna się - trwające 5 dni - piekło. Bez wody bez jedzenia, z 10 toaletami na ponad 13 tysięcy osób. Z jednym lekarzem i dwoma pielęgniarkami. Ktoś popada w obłęd, jakaś kobieta podcina sobie żyły rozbitym lusterkiem. Ludzie skaczą z trybun, próbując popełnić samobójstwo. Obok rodzi kobieta. Z trzydziestu prób samobójczych podjętych na terenie welodromu, dziesięć okazało się skutecznych.
" The Val d`hiv looked like a scene from hell. Eight thousand Jews were camping there, living literally in their excrement, with nothing to eat or drink for three days. Men died. Women gave birth. The clamor raised prevented the neighborhood`s residents from sleeping for three nights "
W samo południe dzieje się coś niezwykłego. Terror zamiera. Ci którym udało się zbiec, przemykający się ulicami, ci których ostrzeżono, zaczynają mieć nadzieję, że morderczą machinę zatrzymano. Niestety nie. To tylko Francja, wybiło południe, do godziny 14:00 sacre dejeuner. Szeregowi funkcjonariusze udają się do policyjnych kantyn, wyżsi funkcjonariusze jedzą w restauracjach. Typowe. Aperitif, jakieś sałatki z tuńczykiem, frytki i stek, potem sery i na koniec kawa z deserem. Butelka wina na czterech. Skromnie. Po 14:00 następna zmiana zaczyna od nowa. Przeczesuje te mieszkania, w których rano nie zastano lokatorów, wyłapuje zbiegłych, ukrywających się nieszczęśników. " Wiosenna bryza " przestanie wiać dopiero następnego dnia. Rezultat tego niezwykłego polowania na ludzi to 13152 aresztowanych, którzy po krótkim pobycie w obozach przejściowych w Drancy pod Paryżem i w Pithiviers zostaną wysłani do komór gazowych Oświęcimia.
Z 4051 dzieci, aresztowanych w obławie Vel d' hiver, nie wróciło żadne.
A potem do Paryża przyjechał de Gaulle i na spotkaniu w paryskiej prefekturze policji zakomunikował policjantom, że republika ich potrzebuje. Mogą pracować spokojnie dla dobra obywateli. Potem Rene Bousquetowi - szefowi policji w Vichy - odpowiedzialnemu za francuski Holocaust - zwrócono Legię Honorową. Przypadkowo Bousquet był przyjacielem Francoisa Mitterranda i przypadkowo finansował jego kampanię wyborczą... i wszystko wróciło do normy."
https://www.salon24.pl/u/siukumbalala/936427,jak-zalatwiano-to-gdzie-indziej
"Jak załatwiano to gdzie indziej
W czasach linczu na Polsce i Polakach nie od rzeczy będzie przypomnienie notki o tym jak załatwiano te sprawy gdzie indziej. Kto, gdzie i od kogo wysysał to co Polacy wysysają podobno z mlekiem matki.
Atmosfera niepewności utrzymywała się w stolicy Francji już od początku lipca. Ta niepewność nie była niczym szczególnym, jednak teraz miało wydarzyć się coś szczególnego. Takich nieprawdopodobnych wydarzeń było po drodze sporo, więc złudzeń nie miał nikt. Takim nieprawdopodobnym zdarzeniem była na przykład parada Wehrmachtu pod Łukiem Triumfalnym. Coś co trudno było sobie wyobrazić. Potem wcale nie było lepiej. Każdy kolejny dekret wydawany przez Niemców, odczłowieczał francuskich Żydów. W sumie takich dekretów było osiem. Pierwszy definiował kto jest, a kto nie jest Żydem. Każdy kolejny zaciskał pętlę.
Nakładał obowiązek rejestracji, potem dokonano tzw. arianizacji żydowskich przedsiębiorstw, następnie nakazano przekazanie pieniędzy i wartościowych rzeczy w depozyt. Wyrugowano Żydów z większości zawodów, zabroniono posiadania samochodów, rowerów, radioodbiorników i telefonów. Potem była godzina policyjna i zakaz dokonywania zakupów przed godziną 15, po 15 w paryskich sklepach objętych reglamentacją pozostawało niewiele do kupienia, nawet na kartki. Jedynym wagonem paryskiego metra dostępnym dla Żydów, był wagon ostatni, zawsze przepełniony. W maju 1942 roku przyszła pora na żółtą gwiazdę naszytą na ubraniu i realny zakaz wstępu do kin, teatrów, restauracji i parków. Gwiazda nie była za darmo, " kosztowała " jeden kupon odzieżowy. Miasto Paryż nie mogło płacić pieniędzmi podatników za 5000 m żółtego materiału, w cenie 21 franków za metr, zamówionego w firmie Barbet - Massin Popeline Limited. Wszystko to było jednak dalekie od fizycznej likwidacji.
Przygotowywana przez Niemców i francuską policję operacja " Wiosenna bryza " miała zweryfikować wszystko na co ludzie mieli jeszcze nadzieję. Początkowo, obdarzeni specyficznym poczuciem humoru, Niemcy proponowali rozpoczęcie akcji w dniu Bastylii, jednak tego poczucia humoru nie podzielali Francuzi, spodziewając się i tak zamieszek z powodu zakazu świętowania w strefie okupacyjnej. Termin operacji przesunięto, więc na 16 lipca 1942 roku. Niepokój paryskiej ulicy brał się z wcześniejszych tego typu akcji i pierwszego transportu schwytanych Żydów na wschód, w dniu 27 marca 1942 roku. Były to jednak operacje przeprowadzone po amatorsku, na łapu - capu. Choć nie można tu winić organizatorów odpowiedzialnych za tę akcję. Hauptsturmfuhrer Dennecker, kierownik referatu żydowskiego w Paryżu robił co mógł. Niestety siła wyższa. Räder müssen rollen für den Sieg ! Kolej niemiecka przeżywała szczyt przewozowy, front miał swoje potrzeby, zdobycie wagonów było niezwykle trudne nawet dla Denneckera. Po trzech miesiącach udało się wreszcie załatwić wagony 3 klasy i pierwszy transport 1112 Żydów z obozu w Drancy mógł wyruszyć z dworca w Compiegne na wschód. Jedyny transport w wagonach osobowych i jedyny transport konwojowany osobiście przez Theodora Denneckera, bliskiego współpracownika Adolfa Eichmanna. Ostatni transport w wagonach bydlęcych w 1944 roku odjedzie również z doczepionym wagonem osobowym i również pod osobistym kierownictwem Denneckera. Służba dla wielkich Niemiec, nie drużba.
Operacji na taką skalę nie udaje się utrzymać w tajemnicy nigdy. Każdy zaangażowany w akcję, ma rodzinę, przyjaciół, znajomych, ci mają rodziny, przyjaciół znajomych, zdarzają się także ludzie przyzwoici, do tego " wieść gminna " i zainteresowani wiedzą, ale nie mogą uwierzyć. O zamierzonej skali przedsięwzięcia mogła świadczyć rekwizycja, na potrzeby policji, 55 autobusów Renault z Compagnie des Transports. To nowoczesne autobusy, z centralnym wejściem, skórzanymi siedzeniami i przedziałami I i II klasy. To jest Francja, tu musi być elegancko. W stan pełnej mobilizacji postawiono całą paryską policję : żandarmerię i patrole zmotoryzowane, patrole piesze, detektywów i tajniaków. Nie zapomniano nawet o policji sądowej i komornikach. Zawieszono zajęcia w paryskiej akademii policyjnej. Elewi akademii policyjnej biorący udział w obławie mieli dodatkowo zaliczone zajęcia z pracy w terenie. Prawidłowo wyszkolony policjant musi mieć przecież pojęcie o metodach i technikach aresztowań. Wszyscy, ponad 9 tysięcy osób, w tym 3,5 tysiąca ochotników PPF ( francuscy faszyści ) czekało na godzinę zero. Spodziewany połów to 27,388 paryskich Żydów, tyle wychodziło z tzw. kartoteki Tularda, przygotowanej przez wysokiego urzędnika paryskiej prefektury policji, Andre Tularda.
16 maja 1942 roku, o 4:00 wybiła godzina zero. 888 zespołów składających się z 3, lub 4 funkcjonariuszy przystąpiło do akcji. Wszędzie tak samo, najpierw umundurowane siły wsparcia otaczają teren, potem do mieszkań wkraczają wyznaczeni funkcjonariusze. Zgodnie z instrukcją : po sprawdzeniu tożsamości i nazwiska na liście dokonać aresztowania i doprowadzić do tymczasowego punktu zbornego. Nie informować o przyczynach aresztowania, nie wdawać się w rozmowę. Aresztowań dokonywać bez względu na wiek i stan zdrowia. Wszystko zgodnie z listą Tularda. Zmarłe w noc z 15 na 16 lipca dziecko - będące na liście - dostarczono do punktu zbornego zawinięte w prześcieradło. Kamienica po kamienicy, klatka po klatce, mieszkanie po mieszkaniu. Horror trwa, oszalała z rozpaczy matka wyrzuca z V piętra czwórkę dzieci i popełnia samobójstwo. 10 - letnia dziewczynka przerażona widokiem policji szturmującej mieszkania wyskakuje z VI piętra. W jednym z mieszkań policja znajduje mężczyznę, który popełnił samobójstwo trując się gazem. W sumie podczas obławy samobójstwo popełni ponad 100 osób. W Montreuil lekarz śmiertelnym zastrzykiem zabija całą rodzinę i popełnia samobójstwo.
Jeszcze tylko sprawdzenie mieszkania, zamknięcie zaworu gazowego, odcięcie wody i elektryczności. To przecież też jedno z zadań policji : dbałość o mienie i bezpieczeństwo obywateli. Zwierzęta domowe zgodnie z instrukcją pozostawić u " konsierżki ", również nazwisko osoby, której przekazano klucz od mieszkania, należy wpisać do formularza... i następne mieszkanie. Wszystko pod kontrolą, nie można dopuścić do niekontrolowanych rabunków. Ze świtem, budzący się Paryż ogląda niezwykłą procesję kobiet, mężczyzn, dzieci i starców, konwojowanych przez policję, zmierzających w kierunku lokalnych posterunków policji. Za dwie godziny ruszą wahadłowe kursy autobusów Renault z tymczasowych punktów aresztowań do welodromu zimowego. Hali sportowej mogącej pomieścić 17 tysięcy widzów. Od 16 lipca - przez pięć dni - będzie tu przetrzymywanych 3118 mężczyzn, 5919 kobiet i 4051 dzieci. Teren wokół welodromu zimowego zmienia się w terminal autobusowy. Autobusy odjeżdżają i przyjeżdżają z częstotliwością co 10 minut , jak w zegarku.
Obrotowe drzwi do hali nie przestają się obracać. Zaczyna się - trwające 5 dni - piekło. Bez wody bez jedzenia, z 10 toaletami na ponad 13 tysięcy osób. Z jednym lekarzem i dwoma pielęgniarkami. Ktoś popada w obłęd, jakaś kobieta podcina sobie żyły rozbitym lusterkiem. Ludzie skaczą z trybun, próbując popełnić samobójstwo. Obok rodzi kobieta. Z trzydziestu prób samobójczych podjętych na terenie welodromu, dziesięć okazało się skutecznych.
" The Val d`hiv looked like a scene from hell. Eight thousand Jews were camping there, living literally in their excrement, with nothing to eat or drink for three days. Men died. Women gave birth. The clamor raised prevented the neighborhood`s residents from sleeping for three nights "
W samo południe dzieje się coś niezwykłego. Terror zamiera. Ci którym udało się zbiec, przemykający się ulicami, ci których ostrzeżono, zaczynają mieć nadzieję, że morderczą machinę zatrzymano. Niestety nie. To tylko Francja, wybiło południe, do godziny 14:00 sacre dejeuner. Szeregowi funkcjonariusze udają się do policyjnych kantyn, wyżsi funkcjonariusze jedzą w restauracjach. Typowe. Aperitif, jakieś sałatki z tuńczykiem, frytki i stek, potem sery i na koniec kawa z deserem. Butelka wina na czterech. Skromnie. Po 14:00 następna zmiana zaczyna od nowa. Przeczesuje te mieszkania, w których rano nie zastano lokatorów, wyłapuje zbiegłych, ukrywających się nieszczęśników. " Wiosenna bryza " przestanie wiać dopiero następnego dnia. Rezultat tego niezwykłego polowania na ludzi to 13152 aresztowanych, którzy po krótkim pobycie w obozach przejściowych w Drancy pod Paryżem i w Pithiviers zostaną wysłani do komór gazowych Oświęcimia.
Z 4051 dzieci, aresztowanych w obławie Vel d' hiver, nie wróciło żadne.
A potem do Paryża przyjechał de Gaulle i na spotkaniu w paryskiej prefekturze policji zakomunikował policjantom, że republika ich potrzebuje. Mogą pracować spokojnie dla dobra obywateli. Potem Rene Bousquetowi - szefowi policji w Vichy - odpowiedzialnemu za francuski Holocaust - zwrócono Legię Honorową. Przypadkowo Bousquet był przyjacielem Francoisa Mitterranda i przypadkowo finansował jego kampanię wyborczą... i wszystko wróciło do normy."
środa, 20 lutego 2019
Archiwum - SENSORY 31
Archiwum
- SENSORY 31
Termometr
kwarcowy.
Najpopularniejszymi
sensorami temperatury są RTD zwłaszcza PT100 i termopary. Ale gdy
wymagany jest dokładny pomiar używany jest w laboratoriach
badawczych termometr „kwarcowy”.
Stabilne
generatory z rezonatorami kwarcowymi zaczęto stosować w latach
trzydziestych głownie dla systemów telekomunikacyjnych ale "kwarce"
były drogie i mało popularne. W USA w 1939 roku wyprodukowano ich
mniej niż 100 tysięcy. Po wojnie produkcja kwarców cały czas
rosła a ceny wraz z automatyzacją produkcji spadały. Jednak
dopiero opracowanie taniej produkcji syntetycznego kwarcu wysokiej
jakości i zastosowanie fotolitografii sprawiło że w latach
siedemdziesiątych masowo produkowane rezonatory kwarcowe w małych
obudowach stały się tanie a nawet bardzo tanie i ogólnie dostępne.
Moc
wzbudzenia kwarcu jest krytyczna. Zbyt duża moc powoduje
długoczasowy dryft parametrów rezonatora a zbyt mała daje sygnał
o podwyższonych szumach fazowych. Najpopularniejsze jest w
rezonatorach cięcie AT. Stabilne kwarce z cięciem SC ( = Stres
Compensated ) są stosowane w generatorach ze stabilizowaną
temperaturą. Osobnym tematem są super stabilne generatory kwarcowe.
Mogą być one synchronizowane w "zegarach atomowych" ultra
stabilnymi atomowymi zjawiskami fizycznymi.
Częstotliwość
rezonansowa rezonatora kwarcowego w funkcji temperatury jest dobrze
przybliżona wielomianem trzeciego stopnia. Typowe rezonatory
kwarcowe mają mieć jak najmniejszą zależność częstotliwości
rezonansowej od temperatury.
Stosując odpowiednie
kąty cięcia można jednak uzyskać dużą i liniową zależność
częstotliwości rezonansowej rezonatora kwarcowego od temperatury.
Dymec ( spółka
zależna Hewlett - Packard ) „termometr kwarcowy” model 2800
wprowadziła już w 1965 roku. Bazując na doświadczeniach z
przyrządem 2800 HP w 1977 roku wprowadził przyrząd HP-2804A. Dla
stabilności na płytce kwarcowej rezonatora - sensora naparowane są
złote elektrody.
HP 2804A ma dwa
obudowane kwarcowe sensory temperatury przyłączone kablami o
długości 3.6 m. Przyrząd ma w pamięci dane kalibracyjne do dwóch
fabrycznych sond. Użyto 8 bitowego mikroprocesora prawdopodobnie z
rodziny 6800 Motoroli.
W zakresie -80...+250C
błąd pomiaru nie przekracza +-0.075C a w węższym zakresie
-50...+150C błąd nie przekracza 0.045C. Rozdzielczość pomiaru
wynosi 0.001C.
W temperaturze 0C
rezonatory pracują na częstotliwości 28,2 MHz z czułością 1
KHz/C.
W przyrządzie jako
odniesienia częstotliwości użyto precyzyjnego modułu TCXO (
Temperature Compensated Xrystal Oscillator) o częstotliwości 10
MHz.
Jeśli długość 3.6
m przewodu sensorów jest niewystarczająca HP oferuje same
oscylatory do których dołącza się sondy ich kablem a które z
przyrządem mogą być połączone dodatkowym 60 metrowym kablem.
Rezonatory - sensory
pracują na częstotliwości zbliżonej do rezonansu szeregowego gdy
ich impedancja jest praktycznie opornością. To wyjaśnia zagadkę
jak możliwe jest połączenie kwarcu przewodem długości 3.6 m a
przecież przewód jest jeszcze w przyrządzie. Temat potrzebnej w
termometrze konstrukcji generatorów kwarcowych jest dobrze znany z
generatorów pracujących z rezonatorami overtonowymi choć w
przyrządzie rezonatory pracują na częstotliwości podstawowej.
Oporność rezonatora w tym zakresie częstotliwości wynosi około
40 Ohm
Symulacja wykonana
programem Microcap potwierdza że generator ( z domyślnymi
parametrami rezonansowego transformatora ) stabilnie działa.
Sygnały z generatorów
przed podaniem do systemu liczników wzmocnione są mało
selektywnymi tranzystorowymi wzmacniaczami.
Dwa typy termometrów
kwarcowych produkowane są w Polsce. Zbudowane są na układach
scalonych TTL. Mają blisko 60 układów scalonych ! Rzekomo użyto
takich samych układów generatorów jak w HP-2804A.
wtorek, 19 lutego 2019
Zydzi, Cytaty 40
Zydzi, Cytaty 40
Protokół porozumienia Izrael - RFN z 1952 roku jednoznacznie stwierdza , że Izrael i organizacje żydowskie otrzymują również odszkodowanie za tak zwane "mienie bezspadkowe" na terytoriach okupowanych przez III Rzeszę.
Dokument jest dostępny na rządowej stronie Niemiec:
https://www.bgbl.de/xaver/bgbl/start.xav?startbk=Bundesanzeiger_BGBl&jumpTo=bgbl253005.pdf#__bgbl__%2F%2F*%5B%40attr_id%3D%27bgbl253005.pdf%27%5D__1550595962296
Edward Mosberg, ocalony z Holokaustu:
"To, co stało się z Żydami, to jest niemiecka historia. Oni to zrobili! Prasa, rząd muszą o tym mówić"
Naoczny świadek tragedii warszawskiego getta, Bernard Goldstein:
„Na tych samych ulicach, gdzie za dnia obserwowało się sceny horroru, wśród mrowia dzieci chorych na gruźlicę i wymierających jak muchy, wzdłuż ciał czekających na wózki zamiataczy ulic natrafiało się na sklepy pełne najwspanialszych dań, restauracje i kawiarnie, w których serwowano najkosztowniejsze dania i trunki. (….) Klientela tych lokali składała się głównie z żydowskich agentów gestapo, żydowskich oficerów policji, bogatych kupców, którzy robili interesy z Niemcami, szmuglerów, handlarzy obcą walutą i tym podobnych ludzi. Najgorszym gniazdem pijaństwa i rozpusty była Britannia. Godzina policyjna nie była przestrzegana wobec klientów tego lokalu. Oni mieli wesołe całe noce. Ucztowaniu, pijaństwu i hulankom towarzyszyły rytmy jazz-bandu. O świcie, gdy rewelersi odchodzili, ulice były już pełne nagich ciał przykrytych gazetami. Pijacy niemal nie zwracali na nie uwagi, potykając się o tego typu przeszkody na swej drodze. Wokół restauracji i kawiarni krążyły ludzkie cienie, obrzmiałe z głodu, które czołgały się za przesyconymi jadłem pijakami, żebrząc o jakiś skrawek. Tamci zwykle odsuwali je gniewnie na bok, za zakłócanie im miraży luksusu i dobrobytu”.
George Washington:
"Oni [Żydzi] działają przeciwko nam skuteczniej, niż armie wroga... Należy żałować, iż każdy stan, dawno temu, nie przegonił ich jako dżumę społeczną i największych wrogów szczęścia dla Ameryki."
Nesta Webster:
„Anglii nie kontrolują już Brytyjczycy. Żyjemy w niewidocznej dyktaturze żydowskiej – dyktatura, która jest odczuwalna w każdej sferze życia.”
Protokół porozumienia Izrael - RFN z 1952 roku jednoznacznie stwierdza , że Izrael i organizacje żydowskie otrzymują również odszkodowanie za tak zwane "mienie bezspadkowe" na terytoriach okupowanych przez III Rzeszę.
Dokument jest dostępny na rządowej stronie Niemiec:
https://www.bgbl.de/xaver/bgbl/start.xav?startbk=Bundesanzeiger_BGBl&jumpTo=bgbl253005.pdf#__bgbl__%2F%2F*%5B%40attr_id%3D%27bgbl253005.pdf%27%5D__1550595962296
Edward Mosberg, ocalony z Holokaustu:
"To, co stało się z Żydami, to jest niemiecka historia. Oni to zrobili! Prasa, rząd muszą o tym mówić"
Naoczny świadek tragedii warszawskiego getta, Bernard Goldstein:
„Na tych samych ulicach, gdzie za dnia obserwowało się sceny horroru, wśród mrowia dzieci chorych na gruźlicę i wymierających jak muchy, wzdłuż ciał czekających na wózki zamiataczy ulic natrafiało się na sklepy pełne najwspanialszych dań, restauracje i kawiarnie, w których serwowano najkosztowniejsze dania i trunki. (….) Klientela tych lokali składała się głównie z żydowskich agentów gestapo, żydowskich oficerów policji, bogatych kupców, którzy robili interesy z Niemcami, szmuglerów, handlarzy obcą walutą i tym podobnych ludzi. Najgorszym gniazdem pijaństwa i rozpusty była Britannia. Godzina policyjna nie była przestrzegana wobec klientów tego lokalu. Oni mieli wesołe całe noce. Ucztowaniu, pijaństwu i hulankom towarzyszyły rytmy jazz-bandu. O świcie, gdy rewelersi odchodzili, ulice były już pełne nagich ciał przykrytych gazetami. Pijacy niemal nie zwracali na nie uwagi, potykając się o tego typu przeszkody na swej drodze. Wokół restauracji i kawiarni krążyły ludzkie cienie, obrzmiałe z głodu, które czołgały się za przesyconymi jadłem pijakami, żebrząc o jakiś skrawek. Tamci zwykle odsuwali je gniewnie na bok, za zakłócanie im miraży luksusu i dobrobytu”.
George Washington:
"Oni [Żydzi] działają przeciwko nam skuteczniej, niż armie wroga... Należy żałować, iż każdy stan, dawno temu, nie przegonił ich jako dżumę społeczną i największych wrogów szczęścia dla Ameryki."
Nesta Webster:
„Anglii nie kontrolują już Brytyjczycy. Żyjemy w niewidocznej dyktaturze żydowskiej – dyktatura, która jest odczuwalna w każdej sferze życia.”
poniedziałek, 18 lutego 2019
Uniwersytety mające najwięcej wychowanych Noblistów
Uniwersytety mające najwięcej wychowanych Noblistów
Za: The Spectator Index
Harvard: 158
Cambridge: 118
University of California: 107
University of Chicago: 98
Columbia University: 96
MIT: 93
Stanford: 83
CIT: 73
Oxford: 69
Princeton: 65
Yale: 61
Cornell: 58
Humboldt University: 55
University of Paris: 59
University of Gottingen: 45
Za: The Spectator Index
Harvard: 158
Cambridge: 118
University of California: 107
University of Chicago: 98
Columbia University: 96
MIT: 93
Stanford: 83
CIT: 73
Oxford: 69
Princeton: 65
Yale: 61
Cornell: 58
Humboldt University: 55
University of Paris: 59
University of Gottingen: 45
Zydzi, Cytaty 39
Zydzi, Cytaty 39
https://www.salon24.pl/u/bazyli1969/935280,kilka-prawdziwych-obrazkow-z-historii-polin
"Kilka prawdziwych obrazków z historii Polin (פולין)
4 lipca 2016 r. prezydent A. Duda powiedział w Kielcach: „Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów, kultur, często małżeństw, pokrewieństwa, przyjaźni, znajomości. 1000 lat wspólnej historii i trwania razem – w Polin, ziemi przyjaznej żydowskiemu narodowi.” Można by rzec, że ignorantia historica non excusat, ale obecną głowę naszego państwa podejrzewać o to trudno. Skoro tak, to najpewniej przyczyną wspomnianej wypowiedzi była dekoncentracja i krótkotrwały atak niepamięci. Wiadomym przecież jest, że relacje polsko-żydowskie miały niekiedy charakter poprawny, ale czasami bardzo nieciekawy. Dlatego gwoli sprawiedliwości warto przypomnieć Prezydentowi o tych drugich. Wszak prawdziwie przyzwoite stosunki trzeba budować tylko i wyłącznie na prawdzie.
Mieszko III Stary (1122-1202) był postacią wielowymiarową. Wsławił się konsekwencją przeradzającą się momentami w diabelska upartość. Większość badaczy ocenia rzeczonego władcę pozytywnie widząc w nim reprezentanta tendencji centralistycznych, czyli przeciwnych wobec smutnego w konsekwencjach rozbicia dzielnicowego. Niezwykle rzadko wspomina się o ciemnych stronach tego syna Krzywoustego. Jako jedną z nich – która tak naprawdę doprowadziła go do upadku - należy wspomnieć psucie pieniądza. Zaangażowanie w spory dynastyczne wymagało olbrzymich nakładów finansowych. Niestety, czy też na szczęście, w owych czasach nie było możliwości dodruku pieniądza i będący w potrzebie Piast musiał szukać innych rozwiązań. Innowacyjność ludzka nie zna granic i metodę taką szybko wymyślono. Dokładnie zapożyczono ją z krain niemieckich, a polegała ona na masowym wprowadzeniu nowego rodzaju monety zwanej brakteatem(z łaciny – blaszka). O ile poprzednio w obiegu występowały denary bite ze srebra przyzwoitej próby i wadze ok. 0,9 g, o tyle Mieszko Stary poszedł na całość i bił monety z kruszcu słabej próby ważące przeciętnie 0,6 g. Co więcej! Kilka razy w roku przeprowadzał przymusową wymianę pieniędzy, za każdym razem zebrane walory zastępował gorszymi. Cała sztuka polegała na tym, że przykładowo z 100 pozyskanych w marcu moniaków bito ich w kwietniu… 101. I tak w kółko.
Nasz pierwszy rodzimy dziejopis, Wincenty Kadłubek, niezwykle krytycznie oceniał działania księcia. Wspominał o nich tak:
„Do miasta zjeżdża podskarbi, rozkazuje mieszczanom znosić pieniądze. – Co mi dajecie – krzyczy – to są plewy, a nie monety! – Wszak widnieje na nich stempel księcia – tłumaczą się grodzianie. – Cośmy otrzymali, to i dajemy. Mennicy wina, nie nasza. – Lepiej nie wspominajcie o mennicy – ostrzega podskarbi – bo łatwo możecie przepaść. Ostrożnie z taką głupią mową! I odrzuca pieniądze, ogłaszając, iż są fałszywe.”
I było to prawdą, bo de facto fałszowaniem trudniły się mennice książęce. Za wiedzą i z woli Mieszka III! Sam oczywiście tego nie czynił, ponieważ miał od tego mincerzy. Kim oni byli? Odpowiedź znajdujemy na samych monetach, na których odnajdujemy napisy o brzmieniu „Mszko krl polski”, „brcha Mszko” zapisane alfabetem… hebrajskim. Prócz tego mincerze zostawili na monetach własne „podpisy”. Wśród nich odnajdujemy imiona „Icehak”, „Jacob”, „Abraham”… Z innych źródeł wiemy, iż dzierżawcami mennic byli w tym czasie m.in. Abraham syn Izaaka oraz niejaki Józef. O tym, że interes zadawalał zarówno księcia jak i producentów lichego bilonu wiemy także z napisów zamieszczanych na monetach. Naniesiono na nie takie peany: „Mieszko sprawiedliwy książę”, „Dobra radość dla Mieszka” oraz „Błogosławieństwo i zbawienie [dla Mieszka]”. Przez pewien czas praktyki książęce wywoływały tylko gniew i przekleństwa. Wreszcie niezadowolenie osiągnęło takie rozmiary, że wybuchł powszechny bunt i skąpy Piast omal nie przypłacił swych czynów życiem. Ostatecznie skończyło się odsunięciem Mieszka od władzy zwierzchniej nad całą Polską. Tak wyglądała w skrócie pierwsza znana (w miarę dokładnie) ekonomiczna kooperacja pomiędzy panującym a Żydami na naszych ziemiach.
Kilka wieków później, gdy armia szwedzka i jej różnojęzyczni komilitoni zwalili się na Rzeczpospolitą zdawało się, że nic nie jest w stanie wybawić jej od całkowitej klęski. Na całe szczęście duch w narodzie nie upadł i wielu spośród tych, którzy nie darzyli sympatią Jana Kazimierza, w obliczu nieszczęść targających ojczyzną poniechali złości wobec władcy uznając, że idzie o sprawy ważniejsze. Jednym z najtęższych wojowników trzymających stronę króla okazał się Stefan Czarniecki. Odwaga i zdolności regimentarza są powszechnie znane, lecz wyjątkowo wspomina się o tym, iż był przy tym dowódcą bezlitosnym. Ta ostatnia cecha została wyeksponowana nie tylko podczas przywracania porządku we własnych szeregach czy pacyfikowaniu zbuntowanych ziem ukrainnych, ale również w trakcie odbijania Krakowa i Sandomierza z rąk zabałtyckich żołdaków. Jak pokazują zachowane relacje, Czarniecki mimo srogości potrafił zachowywać się rycersko, nie znał jednak litości dla zdrajców i swawolników:
„A lubo Czarniecki wszystkimi siłami tego zabraniał, karał, bił, w ostatku zdybanych przy jakimkolwiek ekscesie ex nunc [natychmiast, zaraz] albo wieszać się kazał, albo i sam spod uwiązanych na drzewie, albo na wrociech konie zacinał, nawet w ogień świętokradców miotać kazał, u ogona końskiego tych […] uwiązawszy za nogi, po cierniach i krzakach włóczyć rozkazywał.”
Szczególnie bezwzględnie karał Żydów. A ci ostatni - w swej masie - mieli sporo za uszami.
„Die octava Martii [8 marca] podstąpili Szwedzi pod Przemyśl, tam rzuciwszy szturm, nazajutrz 9. martii o trzeciej w noc (sic ferebatur) nawiódł Żyd od Zasania Szwedów, lecz za obroną Patrony wielkiej miasta tego, Panny Przenajświętszej na Sanie załamali się i potonęli, była zdobycz nie mała.”
„…to oni [Żydzi] pokazali Szwedom słabe strony fortyfikacyj [krakowskich] i razem z nimi złupili kościoły i sprzedali srebra na szmelc.”
„…obywatele [Krakowa] nie mogąc wytrzymać tyraństwa szwedzkiego, do Śląska z duszą ledwie uciekać musieli. Sami tylko adherentowie szwedzcy wierne: ewangelicy i Żydzi zostali, którzy albo im rabunków tych i zbrodni dopomagali, albo też sami autorami byli.”
Jak napisał R. Sikora: „Jedną z najcenniejszych zdobyczy szwedzkich w owym czasie był piękny ołtarz ofiarowany w 1518 roku przez króla Zygmunta. Ołtarz zakopano na cmentarzu katedralnym na polecenie księdza Szymona Starowolskiego. Jednak szwedzki dowódca krakowskiego garnizonu, gen. Paul Würtz, dowiedział się o tym od Żydów z Kazimierza. Odnalazł go i sprzedał Żydowi Pinkusowi.”
Takie zachowania stały się powodem surowych reakcji. Wzburzeni polscy wojacy odbijając Kraków, Sandomierz oraz Łęczycę, w których ludność żydowska stanęła po stronie najeźdźców, nie znali pardonu:
„[…] nie bawiąc [zwlekając] ochotnikowi i piechotom [polskim] do szturmu [na Łęczycę] pójść kazano, którzy najpierwej w klasztor panieński murom przyległy, (w którym Żydzi, mniszki wypędziwszy zawarli byli i do miasta przystępu bronili) wpadłszy, tak Żydów jako i kogokolwiek z orężem zastali wycięli, a po tym miasto opanowali i one spalili, piechotę szwedzką z komunikiem [kawalerią] i komendantem do zamku zapędziwszy […]”.
Naganne postawy Żydów podczas „Potopu” nie były incydentami. Prócz otwartego występowania po stronie Szwedów i uczestnictwa w grabieżach dokonywanych na ludności chrześcijańskiej, prawdziwą plagą było donosicielstwo. Przybrało ono takie rozmiary, że zareagować musiał sam polski król, ogłaszając w dniu 26 stycznia 1656 r. uniwersał zawierający taki zapis:
„Aczkolwiek wydany jest z kancelaryi naszej uniwersał, aby Żydzi pod ten czas z rezydencyi i miejsc swych nie wyjeżdżali, a to dla uchronienia się od szpiegów i żeby do nieprzyjaciela nie były wiadomości donoszone…”
Procesy przeciw Żydom, którzy zachowali się niegodziwie i przeżyli zawieruchę „Potopu”, toczyły się w Rzeczpospolitej jeszcze w latach sześćdziesiątych XVII w. Wtedy też pojawiły się na zachodzie Europy pierwsze relacje o antysemityzmie Polaków, generowane przez „niewinnych” podsądnych.
Gdy w XVIII stuleciu Rzeczpospolita staczała się po równi pochyłej, tu i ówdzie podnosiły się głosy, iż patrzeć dalej na tak podłą kondycję tejże nie sposób. Jako że system demokracji szlacheckiej opierał się na formalizmie, jedyna droga naprawy państwa wiodła przez parlament. Dla reformatorów było jasnym, iż proces uzdrowienia wymaga poprawy jakości funkcjonowania sądownictwa, wzmocnienia administracji, zwiększenia liczebności armii oraz uregulowania stosunków gospodarczych. W celu podjęcia tak potężnych wyzwań niezbędne były pieniądze, czyli w praktyce uchwalenia nowych i konsekwentnego egzekwowania obecnych podatków. Cóż… Szczytny cel próbowano zrealizować kilkukrotnie. Sporządzano i wnoszono potrzebne ustawy, zdobywano nawet odpowiednią większość, ale… W ostatnich dekadach istnienia I Rzeczpospolitej większość sejmów została zerwana, co uniemożliwiało realizację planu naprawczego. O przyczynach nieszczęść sejmowych tak pisał biskup kijowski S.J. Ożga:
„Sejm żąda koniecznie aukcji wojska z pomocą podniesienia opłat i podatków: czopowego .i szelążnego a głównie podniesienia t. zw. „pogłównego" od żydów, redukcji „kwarty11 według sprawiedliwego otaksowania królewszczyzn, opłat z monopolów: papierowego, tytoniowego, tabacznego, młynowego cła. Oblicza, że w Polsce rocznie opłaty z samych szynków (czopowe) dałyby 11,250.000 złp. Teraz dopiero rozumiemy opór i przekupstwa ze strony ż y d ó w . N i e m a l w s z y s t k i e z t y c h podatków, z .wyjątkiem kwarty, którą opłacała szlachta, o d n o s i ły s i ę d o n i c h , oni bowiem dzierżą w tym czasie cały handel, a wszystkie szynki i karczmy, a nawet znaczną część realności ziemskich trzymają w arendzie. Arendarz wprawdzie nie płaci podatków, lecz wraz z podniesieniem ich, podnoszą się i czynsze, płacone przezeń właścicielom. Ale opór największy stawiają bezpośrednio ich dotykającemu „pogłównemu". W Koronie i Litwie w r. 1739, według zapisków Muzeum Czartoryskich jest żydów żonatych 550 tys. Gdyby każdy z nich dał na rok czerwony złoty (dukata), nie małąby stąd sumę skarb pozyskał. Cóż czynią żydzi, aby uchwale podobnej zapobiedz? Oto zbierają między sobą składki i przed każdym sejmem przeznaczają 150.000 złp. na przekupienie posła.”
Można założyć z wielkim prawdopodobieństwem, że postępowanie starozakonnych, wykorzystujących herbowych zdrajców i jurgieltników do swoich, szkodzących polskiej racji stanu celów, spotykało się akceptacją, jeśli nie uznaniem Berlina, Petersburga i Wiednia. To była jedna piekielna drużyna.
Rozbiory były jednym z najtragiczniejszych zdarzeń w dziejach Rzeczpospolitej. Mimo przemożnej przewagi zaborców praktycznie co pokolenie dawała o sobie znać tęsknota Polaków za utraconym państwem, chwałą i potęgą. Wiele postaci zapisało się złotymi zgłoskami w księdze dążeń niepodległościowych, ale tylko o niektórych z nich pamięć jest istotnie pielęgnowana do dziś. Z tej racji przypomnę w tym miejscu dwie, wyjątkowo piękne i zarazem tragiczne. Pierwsza to Szymon Konarski (1808-1839), działacz społeczny i niepodległościowy, apostoł idei wskrzeszenia Rzeczpospolitej i wyjątkowo energiczny człowiek. Drugi, to Romuald Traugutt (1826-1864), ziemianin, zdolny wojskowy i dyktator Powstania Styczniowego. O sile ich charakteru i wiary w szczytne wartości świadczą zachowania podczas śledztw prowadzonych przez władze carskie z wyjątkowym okrucieństwem. Obaj nie wydali nikogo i zachowali się jak trzeba. O młodszym z nich tak pisała Cecylia Niewiadomska:
„Już trzeci rok w ten sposób pracuje wytrwale. Wiedzą o nim szpiegi, szukają go władze, ale na próżno: niema zdrajcy wśród przyjaciół Konarskiego, uchodzi wciąż szczęśliwie, schwytać go nie mogą. Wreszcie są pewni, że musi być w Wilnie.
Obstawiono wszystkie rogatki, wszędzie rewizje, śledztwa, rozrzucono w policji fotografje: zostanie ujęty. Ze szpitala, gdzie się ukrywał, wywieziono go w trumnie, jako nieboszczyka. Usmolony, przebrany, w chłopskim kożuchu usiadł obok woźnicy na koźle i wyjeżdża szczęśliwie w powozie swego znajomego. W pierwszym jednak zajeździe, gdy zmieniano konie, poznał go szpieg. Nie było już ratunku. Uwięziono go w tej samej celi klasztoru Bazyljanów, w której siedział niegdyś Mickiewicz. Za pomocą mąk strasznych chcą mu wydrzeć nazwiska spiskowych, lecz trafili na żelaznego człowieka. Znosi największe męczarnie i milczy: nie zdradzi nikogo, a sam do wszystkiego przyznaje się chętnie.
— Uczyłem, budziłem, oświecałem, — pracowałem dla wolności, oddam za nią życie.
Dla wroga to mało, on się pastwi nad nieszczęśliwym, — wyrok śmierci dla niego będzie wyzwoleniem. Skazano go na rozstrzelanie.”
To co połączyło obu bohaterów, to fakt, że zostali zdradzeni. Konarskiego żandarmom rosyjskim wydał pod Wilnem żydowski karczmarz, Traugutta współtowarzysz z powstania, czyli wywodzący się z rodziny rabinackiej, ale powierzchownie zasymilowany Artur Goldman.
Przywołałem kilka obrazków z naszej historii nie po to aby budować w oparciu o nie jakąś ideologiczna konstrukcję. Wspomniałem o nich, gdyż ze wszystkich złych rzeczy na świecie najbardziej mierzi mnie kłamstwo. Nawet takie, które według zapewnień polityków ma rzekomo służyć dobru wspólnemu. Za takie właśnie uważam opowieść o „Polin”. Pamiętać bowiem trzeba, że obok Michała Ezofowicza (rzucającego na żydowskich zdrajców cherem/klątwę podczas najazdu szwedzkiego), Berka Joselewicza (dzielnego płk. wojsk Księstwa Warszawskiego), Leona Kahane (poległego pod Bodzentynem odważnego do granic szaleństwa powstańca styczniowego) czy Stanisława Ostwinda-Zuzgi (zamordowanego przez komunistów majora NSZ) żyli i działali Żydzi, o których napisałem powyżej. Ignorowanie tego faktu w żadnym razie nie służy i służyć nie będzie na rzecz poprawy - i tak już tragicznych - relacji polsko-żydowskich. Na fantasmagoriach nie da się zbudować dobra. O tym winni pamiętać wszyscy. W tym i prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej."
https://www.salon24.pl/u/bazyli1969/935280,kilka-prawdziwych-obrazkow-z-historii-polin
"Kilka prawdziwych obrazków z historii Polin (פולין)
4 lipca 2016 r. prezydent A. Duda powiedział w Kielcach: „Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów, kultur, często małżeństw, pokrewieństwa, przyjaźni, znajomości. 1000 lat wspólnej historii i trwania razem – w Polin, ziemi przyjaznej żydowskiemu narodowi.” Można by rzec, że ignorantia historica non excusat, ale obecną głowę naszego państwa podejrzewać o to trudno. Skoro tak, to najpewniej przyczyną wspomnianej wypowiedzi była dekoncentracja i krótkotrwały atak niepamięci. Wiadomym przecież jest, że relacje polsko-żydowskie miały niekiedy charakter poprawny, ale czasami bardzo nieciekawy. Dlatego gwoli sprawiedliwości warto przypomnieć Prezydentowi o tych drugich. Wszak prawdziwie przyzwoite stosunki trzeba budować tylko i wyłącznie na prawdzie.
Mieszko III Stary (1122-1202) był postacią wielowymiarową. Wsławił się konsekwencją przeradzającą się momentami w diabelska upartość. Większość badaczy ocenia rzeczonego władcę pozytywnie widząc w nim reprezentanta tendencji centralistycznych, czyli przeciwnych wobec smutnego w konsekwencjach rozbicia dzielnicowego. Niezwykle rzadko wspomina się o ciemnych stronach tego syna Krzywoustego. Jako jedną z nich – która tak naprawdę doprowadziła go do upadku - należy wspomnieć psucie pieniądza. Zaangażowanie w spory dynastyczne wymagało olbrzymich nakładów finansowych. Niestety, czy też na szczęście, w owych czasach nie było możliwości dodruku pieniądza i będący w potrzebie Piast musiał szukać innych rozwiązań. Innowacyjność ludzka nie zna granic i metodę taką szybko wymyślono. Dokładnie zapożyczono ją z krain niemieckich, a polegała ona na masowym wprowadzeniu nowego rodzaju monety zwanej brakteatem(z łaciny – blaszka). O ile poprzednio w obiegu występowały denary bite ze srebra przyzwoitej próby i wadze ok. 0,9 g, o tyle Mieszko Stary poszedł na całość i bił monety z kruszcu słabej próby ważące przeciętnie 0,6 g. Co więcej! Kilka razy w roku przeprowadzał przymusową wymianę pieniędzy, za każdym razem zebrane walory zastępował gorszymi. Cała sztuka polegała na tym, że przykładowo z 100 pozyskanych w marcu moniaków bito ich w kwietniu… 101. I tak w kółko.
Nasz pierwszy rodzimy dziejopis, Wincenty Kadłubek, niezwykle krytycznie oceniał działania księcia. Wspominał o nich tak:
„Do miasta zjeżdża podskarbi, rozkazuje mieszczanom znosić pieniądze. – Co mi dajecie – krzyczy – to są plewy, a nie monety! – Wszak widnieje na nich stempel księcia – tłumaczą się grodzianie. – Cośmy otrzymali, to i dajemy. Mennicy wina, nie nasza. – Lepiej nie wspominajcie o mennicy – ostrzega podskarbi – bo łatwo możecie przepaść. Ostrożnie z taką głupią mową! I odrzuca pieniądze, ogłaszając, iż są fałszywe.”
I było to prawdą, bo de facto fałszowaniem trudniły się mennice książęce. Za wiedzą i z woli Mieszka III! Sam oczywiście tego nie czynił, ponieważ miał od tego mincerzy. Kim oni byli? Odpowiedź znajdujemy na samych monetach, na których odnajdujemy napisy o brzmieniu „Mszko krl polski”, „brcha Mszko” zapisane alfabetem… hebrajskim. Prócz tego mincerze zostawili na monetach własne „podpisy”. Wśród nich odnajdujemy imiona „Icehak”, „Jacob”, „Abraham”… Z innych źródeł wiemy, iż dzierżawcami mennic byli w tym czasie m.in. Abraham syn Izaaka oraz niejaki Józef. O tym, że interes zadawalał zarówno księcia jak i producentów lichego bilonu wiemy także z napisów zamieszczanych na monetach. Naniesiono na nie takie peany: „Mieszko sprawiedliwy książę”, „Dobra radość dla Mieszka” oraz „Błogosławieństwo i zbawienie [dla Mieszka]”. Przez pewien czas praktyki książęce wywoływały tylko gniew i przekleństwa. Wreszcie niezadowolenie osiągnęło takie rozmiary, że wybuchł powszechny bunt i skąpy Piast omal nie przypłacił swych czynów życiem. Ostatecznie skończyło się odsunięciem Mieszka od władzy zwierzchniej nad całą Polską. Tak wyglądała w skrócie pierwsza znana (w miarę dokładnie) ekonomiczna kooperacja pomiędzy panującym a Żydami na naszych ziemiach.
Kilka wieków później, gdy armia szwedzka i jej różnojęzyczni komilitoni zwalili się na Rzeczpospolitą zdawało się, że nic nie jest w stanie wybawić jej od całkowitej klęski. Na całe szczęście duch w narodzie nie upadł i wielu spośród tych, którzy nie darzyli sympatią Jana Kazimierza, w obliczu nieszczęść targających ojczyzną poniechali złości wobec władcy uznając, że idzie o sprawy ważniejsze. Jednym z najtęższych wojowników trzymających stronę króla okazał się Stefan Czarniecki. Odwaga i zdolności regimentarza są powszechnie znane, lecz wyjątkowo wspomina się o tym, iż był przy tym dowódcą bezlitosnym. Ta ostatnia cecha została wyeksponowana nie tylko podczas przywracania porządku we własnych szeregach czy pacyfikowaniu zbuntowanych ziem ukrainnych, ale również w trakcie odbijania Krakowa i Sandomierza z rąk zabałtyckich żołdaków. Jak pokazują zachowane relacje, Czarniecki mimo srogości potrafił zachowywać się rycersko, nie znał jednak litości dla zdrajców i swawolników:
„A lubo Czarniecki wszystkimi siłami tego zabraniał, karał, bił, w ostatku zdybanych przy jakimkolwiek ekscesie ex nunc [natychmiast, zaraz] albo wieszać się kazał, albo i sam spod uwiązanych na drzewie, albo na wrociech konie zacinał, nawet w ogień świętokradców miotać kazał, u ogona końskiego tych […] uwiązawszy za nogi, po cierniach i krzakach włóczyć rozkazywał.”
Szczególnie bezwzględnie karał Żydów. A ci ostatni - w swej masie - mieli sporo za uszami.
„Die octava Martii [8 marca] podstąpili Szwedzi pod Przemyśl, tam rzuciwszy szturm, nazajutrz 9. martii o trzeciej w noc (sic ferebatur) nawiódł Żyd od Zasania Szwedów, lecz za obroną Patrony wielkiej miasta tego, Panny Przenajświętszej na Sanie załamali się i potonęli, była zdobycz nie mała.”
„…to oni [Żydzi] pokazali Szwedom słabe strony fortyfikacyj [krakowskich] i razem z nimi złupili kościoły i sprzedali srebra na szmelc.”
„…obywatele [Krakowa] nie mogąc wytrzymać tyraństwa szwedzkiego, do Śląska z duszą ledwie uciekać musieli. Sami tylko adherentowie szwedzcy wierne: ewangelicy i Żydzi zostali, którzy albo im rabunków tych i zbrodni dopomagali, albo też sami autorami byli.”
Jak napisał R. Sikora: „Jedną z najcenniejszych zdobyczy szwedzkich w owym czasie był piękny ołtarz ofiarowany w 1518 roku przez króla Zygmunta. Ołtarz zakopano na cmentarzu katedralnym na polecenie księdza Szymona Starowolskiego. Jednak szwedzki dowódca krakowskiego garnizonu, gen. Paul Würtz, dowiedział się o tym od Żydów z Kazimierza. Odnalazł go i sprzedał Żydowi Pinkusowi.”
Takie zachowania stały się powodem surowych reakcji. Wzburzeni polscy wojacy odbijając Kraków, Sandomierz oraz Łęczycę, w których ludność żydowska stanęła po stronie najeźdźców, nie znali pardonu:
„[…] nie bawiąc [zwlekając] ochotnikowi i piechotom [polskim] do szturmu [na Łęczycę] pójść kazano, którzy najpierwej w klasztor panieński murom przyległy, (w którym Żydzi, mniszki wypędziwszy zawarli byli i do miasta przystępu bronili) wpadłszy, tak Żydów jako i kogokolwiek z orężem zastali wycięli, a po tym miasto opanowali i one spalili, piechotę szwedzką z komunikiem [kawalerią] i komendantem do zamku zapędziwszy […]”.
Naganne postawy Żydów podczas „Potopu” nie były incydentami. Prócz otwartego występowania po stronie Szwedów i uczestnictwa w grabieżach dokonywanych na ludności chrześcijańskiej, prawdziwą plagą było donosicielstwo. Przybrało ono takie rozmiary, że zareagować musiał sam polski król, ogłaszając w dniu 26 stycznia 1656 r. uniwersał zawierający taki zapis:
„Aczkolwiek wydany jest z kancelaryi naszej uniwersał, aby Żydzi pod ten czas z rezydencyi i miejsc swych nie wyjeżdżali, a to dla uchronienia się od szpiegów i żeby do nieprzyjaciela nie były wiadomości donoszone…”
Procesy przeciw Żydom, którzy zachowali się niegodziwie i przeżyli zawieruchę „Potopu”, toczyły się w Rzeczpospolitej jeszcze w latach sześćdziesiątych XVII w. Wtedy też pojawiły się na zachodzie Europy pierwsze relacje o antysemityzmie Polaków, generowane przez „niewinnych” podsądnych.
Gdy w XVIII stuleciu Rzeczpospolita staczała się po równi pochyłej, tu i ówdzie podnosiły się głosy, iż patrzeć dalej na tak podłą kondycję tejże nie sposób. Jako że system demokracji szlacheckiej opierał się na formalizmie, jedyna droga naprawy państwa wiodła przez parlament. Dla reformatorów było jasnym, iż proces uzdrowienia wymaga poprawy jakości funkcjonowania sądownictwa, wzmocnienia administracji, zwiększenia liczebności armii oraz uregulowania stosunków gospodarczych. W celu podjęcia tak potężnych wyzwań niezbędne były pieniądze, czyli w praktyce uchwalenia nowych i konsekwentnego egzekwowania obecnych podatków. Cóż… Szczytny cel próbowano zrealizować kilkukrotnie. Sporządzano i wnoszono potrzebne ustawy, zdobywano nawet odpowiednią większość, ale… W ostatnich dekadach istnienia I Rzeczpospolitej większość sejmów została zerwana, co uniemożliwiało realizację planu naprawczego. O przyczynach nieszczęść sejmowych tak pisał biskup kijowski S.J. Ożga:
„Sejm żąda koniecznie aukcji wojska z pomocą podniesienia opłat i podatków: czopowego .i szelążnego a głównie podniesienia t. zw. „pogłównego" od żydów, redukcji „kwarty11 według sprawiedliwego otaksowania królewszczyzn, opłat z monopolów: papierowego, tytoniowego, tabacznego, młynowego cła. Oblicza, że w Polsce rocznie opłaty z samych szynków (czopowe) dałyby 11,250.000 złp. Teraz dopiero rozumiemy opór i przekupstwa ze strony ż y d ó w . N i e m a l w s z y s t k i e z t y c h podatków, z .wyjątkiem kwarty, którą opłacała szlachta, o d n o s i ły s i ę d o n i c h , oni bowiem dzierżą w tym czasie cały handel, a wszystkie szynki i karczmy, a nawet znaczną część realności ziemskich trzymają w arendzie. Arendarz wprawdzie nie płaci podatków, lecz wraz z podniesieniem ich, podnoszą się i czynsze, płacone przezeń właścicielom. Ale opór największy stawiają bezpośrednio ich dotykającemu „pogłównemu". W Koronie i Litwie w r. 1739, według zapisków Muzeum Czartoryskich jest żydów żonatych 550 tys. Gdyby każdy z nich dał na rok czerwony złoty (dukata), nie małąby stąd sumę skarb pozyskał. Cóż czynią żydzi, aby uchwale podobnej zapobiedz? Oto zbierają między sobą składki i przed każdym sejmem przeznaczają 150.000 złp. na przekupienie posła.”
Można założyć z wielkim prawdopodobieństwem, że postępowanie starozakonnych, wykorzystujących herbowych zdrajców i jurgieltników do swoich, szkodzących polskiej racji stanu celów, spotykało się akceptacją, jeśli nie uznaniem Berlina, Petersburga i Wiednia. To była jedna piekielna drużyna.
Rozbiory były jednym z najtragiczniejszych zdarzeń w dziejach Rzeczpospolitej. Mimo przemożnej przewagi zaborców praktycznie co pokolenie dawała o sobie znać tęsknota Polaków za utraconym państwem, chwałą i potęgą. Wiele postaci zapisało się złotymi zgłoskami w księdze dążeń niepodległościowych, ale tylko o niektórych z nich pamięć jest istotnie pielęgnowana do dziś. Z tej racji przypomnę w tym miejscu dwie, wyjątkowo piękne i zarazem tragiczne. Pierwsza to Szymon Konarski (1808-1839), działacz społeczny i niepodległościowy, apostoł idei wskrzeszenia Rzeczpospolitej i wyjątkowo energiczny człowiek. Drugi, to Romuald Traugutt (1826-1864), ziemianin, zdolny wojskowy i dyktator Powstania Styczniowego. O sile ich charakteru i wiary w szczytne wartości świadczą zachowania podczas śledztw prowadzonych przez władze carskie z wyjątkowym okrucieństwem. Obaj nie wydali nikogo i zachowali się jak trzeba. O młodszym z nich tak pisała Cecylia Niewiadomska:
„Już trzeci rok w ten sposób pracuje wytrwale. Wiedzą o nim szpiegi, szukają go władze, ale na próżno: niema zdrajcy wśród przyjaciół Konarskiego, uchodzi wciąż szczęśliwie, schwytać go nie mogą. Wreszcie są pewni, że musi być w Wilnie.
Obstawiono wszystkie rogatki, wszędzie rewizje, śledztwa, rozrzucono w policji fotografje: zostanie ujęty. Ze szpitala, gdzie się ukrywał, wywieziono go w trumnie, jako nieboszczyka. Usmolony, przebrany, w chłopskim kożuchu usiadł obok woźnicy na koźle i wyjeżdża szczęśliwie w powozie swego znajomego. W pierwszym jednak zajeździe, gdy zmieniano konie, poznał go szpieg. Nie było już ratunku. Uwięziono go w tej samej celi klasztoru Bazyljanów, w której siedział niegdyś Mickiewicz. Za pomocą mąk strasznych chcą mu wydrzeć nazwiska spiskowych, lecz trafili na żelaznego człowieka. Znosi największe męczarnie i milczy: nie zdradzi nikogo, a sam do wszystkiego przyznaje się chętnie.
— Uczyłem, budziłem, oświecałem, — pracowałem dla wolności, oddam za nią życie.
Dla wroga to mało, on się pastwi nad nieszczęśliwym, — wyrok śmierci dla niego będzie wyzwoleniem. Skazano go na rozstrzelanie.”
To co połączyło obu bohaterów, to fakt, że zostali zdradzeni. Konarskiego żandarmom rosyjskim wydał pod Wilnem żydowski karczmarz, Traugutta współtowarzysz z powstania, czyli wywodzący się z rodziny rabinackiej, ale powierzchownie zasymilowany Artur Goldman.
Przywołałem kilka obrazków z naszej historii nie po to aby budować w oparciu o nie jakąś ideologiczna konstrukcję. Wspomniałem o nich, gdyż ze wszystkich złych rzeczy na świecie najbardziej mierzi mnie kłamstwo. Nawet takie, które według zapewnień polityków ma rzekomo służyć dobru wspólnemu. Za takie właśnie uważam opowieść o „Polin”. Pamiętać bowiem trzeba, że obok Michała Ezofowicza (rzucającego na żydowskich zdrajców cherem/klątwę podczas najazdu szwedzkiego), Berka Joselewicza (dzielnego płk. wojsk Księstwa Warszawskiego), Leona Kahane (poległego pod Bodzentynem odważnego do granic szaleństwa powstańca styczniowego) czy Stanisława Ostwinda-Zuzgi (zamordowanego przez komunistów majora NSZ) żyli i działali Żydzi, o których napisałem powyżej. Ignorowanie tego faktu w żadnym razie nie służy i służyć nie będzie na rzecz poprawy - i tak już tragicznych - relacji polsko-żydowskich. Na fantasmagoriach nie da się zbudować dobra. O tym winni pamiętać wszyscy. W tym i prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej."
niedziela, 17 lutego 2019
Zydzi, Cytaty 38
Zydzi, Cytaty 38
"Cyceron:
"Żydzi to siła ciemna i odpychająca. Wiadomo jacy są liczni, jak solidarni i jaką w swej spójności rozporządzają siłą. To naród łotrów i oszustów."
Diodor:
"Już doradcy i przyjaciele króla Antiocha (242-187 przed Chryst.) radzili królowi, by wytępił naród żydowski do szczętu, gdyż żydzi, jako jedyny naród na świecie, opierali się wszelkiemu zmieszaniu się z innymi narodami. Uważali wszelkie inne narody za wrogów swoich i przenosili nienawiść tą, jako dziedzictwo na dalsze pokolenia. Księgi ich święte, zawierają wrogie dla całej ludzkości i niesprawiedliwe przepisy."
Jezus Chrystus:
"Wyście z ojca diabła i pożądliwości ojca waszego czynić chcecie; on ci był mężobójcą od początku i w prawdzie nie został, bo w nim prawdy nie masz: gdy mówi kłamstwo, z swego własnego mówi, iż jest kłamcą i ojcem kłamstwa"
Tacyt:
"Prawa żydowskie stoją w sprzeczności do praw wszystkich innych narodów. Pogardzanym jest u nich wszystko, co dla nas jest święte i odwrotnie: miłe jest wszystko, co w nas obrzydzenie wzbudza. Żyją ściśle zespoleni, wspierając się nawzajem, nienawidząc natomiast obcych i rozkładając ich."
Tertulian:
"Synagogi żydowskie są źródłem, skąd się rozchodzą prześladowania."
Mahomet:
"Nie przestawaj w odkrywaniu oszustw dzieci Izraela. Oszustami bowiem są oni z małymi wyjątkami."
Św. Tomasz z Akwinu:
"Żydom nie powinno się pozwolić, aby zatrzymali to, co uzyskują z lichwy; najlepiej byłoby, aby skłonić ich do pracy tak, że mogliby zarabiać na życie zamiast nie robić nic oprócz pielęgnowania swego skąpstwa."
Marcin Luter:
"Nigdy nie było pod słońcem narodu krwi rządniejszego i mściwszego niż ci, którym się zdaje, że są narodem przez Boga wybranym, aby obowiązani byli i musieli mordować pogan. Największą rzeczą, jaką spodziewają się od swego mesjasza, jest to, że powinien swym mieczem wymordować i zatracić cały świat. Żyd, to jest serce żydowskie, jest drewniano – kamienno – diabelsko – stalowo twarde, niczym niewzruszalne…(…) Potrzeba zakazać wszelkiej lichwy i odebrać im wszelki majątek, klejnoty, złoto i srebro, bo wszystko, co posiadają, ukradli swoim rozbojem lichwiarskim, bo w inny sposób żyć nie umieją (…)Bogacą się naszym potem i naszą krwawicą, my stajemy się coraz biedniejsi wskutek wyzysku. Wysysają nas jak pijawki, jak zmora leżą nam na piersiach te próżniacze szelmy i leniwce. Te brzuchacze chlają i żrą i dobre czasy spędzają w naszym domu, za to wszystko bluźnią jeszcze Panu Jezusowi, Kościołom, książętom i nam wszystkim grożą i życzą śmierci i wszelkiego nieszczęścia.
Giordano Bruno:
"Żydzi są wyrzutkiem ludzkości, najbardziej zepsutym i niegodziwym narodem na świecie, o mentalności i skłonnościach najpodlejszych i najbrudniejszych."/ "To zawsze czolgajace sie i zamkniete w sobie plemie nieznosne dla innych narodów, zwierzeco je nienawidzi i jest slusznie przez nich nienawidzone".
Voltaire:
"Dlaczego Żydzi są znienawidzeni? Jest to nieuchronny skutek ich praw: albo muszą pokonać każdego, albo być znienawidzonymi przez całą ludzkość ". / "Znajdziecie w Żydach jedynie niedouczony i barbarzyński naród, który przez długi czas łączył skąpstwo z najbardziej obrzydłymi zabobonami i nieprzezwyciężoną nienawiścią do ludów, które ich tolerują i na których Żydzi się bogacą" / "Nie byłbym ani trochę zdziwiony, gdyby ten naród stał się śmiertelnym zagrożeniem dla ludzkości."
Denis Diderot:
"Ty, zły i brutalny narodzie, podły i wulgarny ludzie, niewolnicy godni jarzma, które dźwigacie… Idźcie, weźzcie swoje księgi i odejdźcie. Talmud nauczył żydów kraść własność chrześcijan, uważać ich za dzikie bestie, popychać ich w przepaść… zabijać ich bezkarnie i co rano rzucać w nich bluźnierstwem."
Maria Teresa:
"Nie znam gorszej dżumy dla państwa od narodu, który przez oszustwa, lichwę i umowy pieniężne przyprowadza lud do stanu żebraczego oraz wykonuje wszystkie czyny, którymi uczciwy człowiek się brzydzi. Wobec tego, należy ich jak najmożliwiej od nas (odtąd) wstrzymywać i liczbę ich zmniejszać. Jesteśmy zdziwieni z istnienia nienawiści i pogardy, którymi wszystkie narody żydów traktowały. Jest to nieuchronne następstwo ich, żydów, zachowania się. Huroni, Kanadyjczycy, Irokezi byli filozofami humanitaryzmu w porównaniu z Izraelitami."
Johann Wolfgang v. Goethe:
"Cóż można bowiem powiedzieć o takim narodzie, który w swej wielowiekowej wędrówce znaczy tylko ślady zepsucia i wyzysku innych narodów? Nikt też się dziwić nie może, że nie mamy do Żydów zaufania i że uważamy za obowiązek strzec naszej kultury od skażenia jej przez nich"
Andrew Jackson:
"Jesteście jaskinią złodziejskich żmij, i zamierzam was się pozbyć, i na Wiecznego Boga, pozbędę się was”.
Stanisław Staszic:
"Żydostwo to letnia i zimowa szarańcza naszego kraju, która zaraża powietrze zgnilizną, roznosi próżniaczego ducha swych ojców, wśród pracowitego ludu utrzymać się nie może i tam tylko się gnieździ i mnoży, gdzie próżniactwo ma ochronę."
Napoleon Bonaparte:
"Nalezy wszedzie oglosic, ze ogólny dobry stan jest zagrozony. Rzad nie moze patrzec obojetnie, jak jeden zaslugujacy na pogarde naród obejmuje w posiadanie wszystkie prowincje Francji. Zydzi maja byc traktowani szczególnie. Tworza oni panstwo w panstwie. Nie moze naród francuski skonczyc pod rzadami najlichszego z narodów. Zydzi to glówni rabusie doby wspólczesnej; to sępy ludzkosci (…) Zlo tkwiace w Zydach nie wynika z cech poszczególnych ludzi, ale z podstawowej wady tego narodu”.
Otto von Bismarck:
"Po co Pan Bóg stworzył żydów polskich, jak nie po to, abyśmy z nich mieli służbę szpiegowską?"
Karol Marks:
"Co jest podstawą żydostwa? Korzyść własna. Co jest świeckim obyczajem żydów? – szachrajstwo. Co jest istotnym bogiem żydów? Pieniądz."
Mark Twain:
"Protestanci przesladowali katolików – ale nie pozbawiali ich zycia. Katolicy przesladowali protestantów – ale nigdy nie pozbawiali ich mozliwosci pracy na ziemi czy w warsztacie. Jestem przekonany, ze Ukrzyzowanie nie ma wiele wspólnego ze stosunkiem swiata do Zydów; ze przyczyny tego sa znacznie starsze niz tamto wydarzenie. Zapewne przesladowanie Zydów nie ma nic wspólnego z uprzedzeniami religijnymi"
Wilhelm II:
"Żydzi są odpowiedzialni za bolszewizm w Rosji, a także w Niemczech. Byłem zbyt pobłażliwy dla nich w czasie mego królowania i żałuję życzliwości, jaką okazywałem żydowskim bankierom!!!."
Henry Ford:
"Żydzi zawsze kontrolowali biznes…Wpływ kina amerykańskiego i kanadyjskiego jest pod wyłączną kontrolą moralną i finansową Żydów, manipulujących umysłami obywateli."
Roman Dmowski:
"Antysemityzm końca dziewiętnastego stulecia był protestem przeciw potędze Żydów i ich zabójczemu wpływowi na społeczeństwa europejskie."
Francisco Franco:
"Nie poddawajmy się iluzji. Duch żydowski, odpowiedzialny za alians kapitalizmu na dużą skalę z marksizmem, był siłą przewodnią stojąca za tyloma antyhiszpańskimi porozumieniami rewolucyjnymi, nie zniknie stąd w ciągu jednego dnia."
Kard. Stefan Wyszyński:
"Trudno nie przyznać słuszności twierdzeniom Hitlera, że Żyd pozostał obcym ciałem w organizmie narodów europejskich. (…) Żyd zwalcza obcą jego psychice kulturę, wyrosłą na podłożu chrześcijaństwa. Jego przeobrażenie może dokonać się tylko na drodze religijnej – przez szczere, bezinteresowne przyjęcie chrześcijaństwa."
Kazimierz Wielki:
"Zydzi sa prawdziwymi nieprzyjaciolmi naszej wiary chrzescijanskiej"… "Cel zydowskiej przewrotnosci do tego zmierza, aby dobra i majetnosci chrzescijan zawsze uszczuplac i wydrzec".
Władysław Jagiełło:
"Przewrotna perfidia zydowska zawsze była i jest przeciwna i wroga dla chrzescijan i nie tylko co do wiary i do ciala, ale takze najsilniej zmierza do rozdrapywania posiadlosci i przywlaszczania majetnosci".
Papież Pius V:
"Niegodziwosc tego narodu uzbrojona najgorszymi wszelkiego rodzaju sposobami do tego doszla, iz zagraza wspolnemu naszemu dobru" / "Wreszcie poznalismy dostatecznie i zbadali jak nienawistnie odnosi sie ten przewrotny rodzaj do imienia Jezus, jak jest nieprzyjaznym dla wszystkich , ktorzy zaliczaja sie do tego imienia, jakimi wreszcie podstepami czyhaja na ich zycie".
Bolesław Prus:
"Ilez to razy wobec Polakow i Rosjan socjalisci zydowscy czy nacjonalisci wykrzykiwali, ze >Polska jest trupem gnijacym, a Polacy rasa znikczemniala<. Lecz jezeli Polska jest trupem, czymze wy jestesci. Czy nie tym robactwem, ktore wywoluje gnicie?"
gen. Rowecki "Grot":
"Ujawnilo sie, ze ogol zydowski we wszystkich miejscowosciach, a juz w szczegolnosci na Wolyniu, Polesiu i Podlasiu (…) po wkroczeniu bolszewikow rzucil sie z cala furia na urzedy polskie, urzadzal masowe samosady nad funcjonariuszami Panstwa Polskiego, dzialaczmi polskimi, masowo wylapujac ich jako antysemitow i oddajac na lup przybranych w czerwone kokardy metow spolecznych."
gen. Sikorski:
"Dlaczego (…) dotąd oficjalne kola zydowskie nie potepily jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich sie wobec Polakow i polskich obywateli dopuszczali przez caly czas okupacji sowieckiej?"
Maria Dąbrowska:
"UB, sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków".
"Cyceron:
"Żydzi to siła ciemna i odpychająca. Wiadomo jacy są liczni, jak solidarni i jaką w swej spójności rozporządzają siłą. To naród łotrów i oszustów."
Diodor:
"Już doradcy i przyjaciele króla Antiocha (242-187 przed Chryst.) radzili królowi, by wytępił naród żydowski do szczętu, gdyż żydzi, jako jedyny naród na świecie, opierali się wszelkiemu zmieszaniu się z innymi narodami. Uważali wszelkie inne narody za wrogów swoich i przenosili nienawiść tą, jako dziedzictwo na dalsze pokolenia. Księgi ich święte, zawierają wrogie dla całej ludzkości i niesprawiedliwe przepisy."
Jezus Chrystus:
"Wyście z ojca diabła i pożądliwości ojca waszego czynić chcecie; on ci był mężobójcą od początku i w prawdzie nie został, bo w nim prawdy nie masz: gdy mówi kłamstwo, z swego własnego mówi, iż jest kłamcą i ojcem kłamstwa"
Tacyt:
"Prawa żydowskie stoją w sprzeczności do praw wszystkich innych narodów. Pogardzanym jest u nich wszystko, co dla nas jest święte i odwrotnie: miłe jest wszystko, co w nas obrzydzenie wzbudza. Żyją ściśle zespoleni, wspierając się nawzajem, nienawidząc natomiast obcych i rozkładając ich."
Tertulian:
"Synagogi żydowskie są źródłem, skąd się rozchodzą prześladowania."
Mahomet:
"Nie przestawaj w odkrywaniu oszustw dzieci Izraela. Oszustami bowiem są oni z małymi wyjątkami."
Św. Tomasz z Akwinu:
"Żydom nie powinno się pozwolić, aby zatrzymali to, co uzyskują z lichwy; najlepiej byłoby, aby skłonić ich do pracy tak, że mogliby zarabiać na życie zamiast nie robić nic oprócz pielęgnowania swego skąpstwa."
Marcin Luter:
"Nigdy nie było pod słońcem narodu krwi rządniejszego i mściwszego niż ci, którym się zdaje, że są narodem przez Boga wybranym, aby obowiązani byli i musieli mordować pogan. Największą rzeczą, jaką spodziewają się od swego mesjasza, jest to, że powinien swym mieczem wymordować i zatracić cały świat. Żyd, to jest serce żydowskie, jest drewniano – kamienno – diabelsko – stalowo twarde, niczym niewzruszalne…(…) Potrzeba zakazać wszelkiej lichwy i odebrać im wszelki majątek, klejnoty, złoto i srebro, bo wszystko, co posiadają, ukradli swoim rozbojem lichwiarskim, bo w inny sposób żyć nie umieją (…)Bogacą się naszym potem i naszą krwawicą, my stajemy się coraz biedniejsi wskutek wyzysku. Wysysają nas jak pijawki, jak zmora leżą nam na piersiach te próżniacze szelmy i leniwce. Te brzuchacze chlają i żrą i dobre czasy spędzają w naszym domu, za to wszystko bluźnią jeszcze Panu Jezusowi, Kościołom, książętom i nam wszystkim grożą i życzą śmierci i wszelkiego nieszczęścia.
Giordano Bruno:
"Żydzi są wyrzutkiem ludzkości, najbardziej zepsutym i niegodziwym narodem na świecie, o mentalności i skłonnościach najpodlejszych i najbrudniejszych."/ "To zawsze czolgajace sie i zamkniete w sobie plemie nieznosne dla innych narodów, zwierzeco je nienawidzi i jest slusznie przez nich nienawidzone".
Voltaire:
"Dlaczego Żydzi są znienawidzeni? Jest to nieuchronny skutek ich praw: albo muszą pokonać każdego, albo być znienawidzonymi przez całą ludzkość ". / "Znajdziecie w Żydach jedynie niedouczony i barbarzyński naród, który przez długi czas łączył skąpstwo z najbardziej obrzydłymi zabobonami i nieprzezwyciężoną nienawiścią do ludów, które ich tolerują i na których Żydzi się bogacą" / "Nie byłbym ani trochę zdziwiony, gdyby ten naród stał się śmiertelnym zagrożeniem dla ludzkości."
Denis Diderot:
"Ty, zły i brutalny narodzie, podły i wulgarny ludzie, niewolnicy godni jarzma, które dźwigacie… Idźcie, weźzcie swoje księgi i odejdźcie. Talmud nauczył żydów kraść własność chrześcijan, uważać ich za dzikie bestie, popychać ich w przepaść… zabijać ich bezkarnie i co rano rzucać w nich bluźnierstwem."
Maria Teresa:
"Nie znam gorszej dżumy dla państwa od narodu, który przez oszustwa, lichwę i umowy pieniężne przyprowadza lud do stanu żebraczego oraz wykonuje wszystkie czyny, którymi uczciwy człowiek się brzydzi. Wobec tego, należy ich jak najmożliwiej od nas (odtąd) wstrzymywać i liczbę ich zmniejszać. Jesteśmy zdziwieni z istnienia nienawiści i pogardy, którymi wszystkie narody żydów traktowały. Jest to nieuchronne następstwo ich, żydów, zachowania się. Huroni, Kanadyjczycy, Irokezi byli filozofami humanitaryzmu w porównaniu z Izraelitami."
Johann Wolfgang v. Goethe:
"Cóż można bowiem powiedzieć o takim narodzie, który w swej wielowiekowej wędrówce znaczy tylko ślady zepsucia i wyzysku innych narodów? Nikt też się dziwić nie może, że nie mamy do Żydów zaufania i że uważamy za obowiązek strzec naszej kultury od skażenia jej przez nich"
Andrew Jackson:
"Jesteście jaskinią złodziejskich żmij, i zamierzam was się pozbyć, i na Wiecznego Boga, pozbędę się was”.
Stanisław Staszic:
"Żydostwo to letnia i zimowa szarańcza naszego kraju, która zaraża powietrze zgnilizną, roznosi próżniaczego ducha swych ojców, wśród pracowitego ludu utrzymać się nie może i tam tylko się gnieździ i mnoży, gdzie próżniactwo ma ochronę."
Napoleon Bonaparte:
"Nalezy wszedzie oglosic, ze ogólny dobry stan jest zagrozony. Rzad nie moze patrzec obojetnie, jak jeden zaslugujacy na pogarde naród obejmuje w posiadanie wszystkie prowincje Francji. Zydzi maja byc traktowani szczególnie. Tworza oni panstwo w panstwie. Nie moze naród francuski skonczyc pod rzadami najlichszego z narodów. Zydzi to glówni rabusie doby wspólczesnej; to sępy ludzkosci (…) Zlo tkwiace w Zydach nie wynika z cech poszczególnych ludzi, ale z podstawowej wady tego narodu”.
Otto von Bismarck:
"Po co Pan Bóg stworzył żydów polskich, jak nie po to, abyśmy z nich mieli służbę szpiegowską?"
Karol Marks:
"Co jest podstawą żydostwa? Korzyść własna. Co jest świeckim obyczajem żydów? – szachrajstwo. Co jest istotnym bogiem żydów? Pieniądz."
Mark Twain:
"Protestanci przesladowali katolików – ale nie pozbawiali ich zycia. Katolicy przesladowali protestantów – ale nigdy nie pozbawiali ich mozliwosci pracy na ziemi czy w warsztacie. Jestem przekonany, ze Ukrzyzowanie nie ma wiele wspólnego ze stosunkiem swiata do Zydów; ze przyczyny tego sa znacznie starsze niz tamto wydarzenie. Zapewne przesladowanie Zydów nie ma nic wspólnego z uprzedzeniami religijnymi"
Wilhelm II:
"Żydzi są odpowiedzialni za bolszewizm w Rosji, a także w Niemczech. Byłem zbyt pobłażliwy dla nich w czasie mego królowania i żałuję życzliwości, jaką okazywałem żydowskim bankierom!!!."
Henry Ford:
"Żydzi zawsze kontrolowali biznes…Wpływ kina amerykańskiego i kanadyjskiego jest pod wyłączną kontrolą moralną i finansową Żydów, manipulujących umysłami obywateli."
Roman Dmowski:
"Antysemityzm końca dziewiętnastego stulecia był protestem przeciw potędze Żydów i ich zabójczemu wpływowi na społeczeństwa europejskie."
Francisco Franco:
"Nie poddawajmy się iluzji. Duch żydowski, odpowiedzialny za alians kapitalizmu na dużą skalę z marksizmem, był siłą przewodnią stojąca za tyloma antyhiszpańskimi porozumieniami rewolucyjnymi, nie zniknie stąd w ciągu jednego dnia."
Kard. Stefan Wyszyński:
"Trudno nie przyznać słuszności twierdzeniom Hitlera, że Żyd pozostał obcym ciałem w organizmie narodów europejskich. (…) Żyd zwalcza obcą jego psychice kulturę, wyrosłą na podłożu chrześcijaństwa. Jego przeobrażenie może dokonać się tylko na drodze religijnej – przez szczere, bezinteresowne przyjęcie chrześcijaństwa."
Kazimierz Wielki:
"Zydzi sa prawdziwymi nieprzyjaciolmi naszej wiary chrzescijanskiej"… "Cel zydowskiej przewrotnosci do tego zmierza, aby dobra i majetnosci chrzescijan zawsze uszczuplac i wydrzec".
Władysław Jagiełło:
"Przewrotna perfidia zydowska zawsze była i jest przeciwna i wroga dla chrzescijan i nie tylko co do wiary i do ciala, ale takze najsilniej zmierza do rozdrapywania posiadlosci i przywlaszczania majetnosci".
Papież Pius V:
"Niegodziwosc tego narodu uzbrojona najgorszymi wszelkiego rodzaju sposobami do tego doszla, iz zagraza wspolnemu naszemu dobru" / "Wreszcie poznalismy dostatecznie i zbadali jak nienawistnie odnosi sie ten przewrotny rodzaj do imienia Jezus, jak jest nieprzyjaznym dla wszystkich , ktorzy zaliczaja sie do tego imienia, jakimi wreszcie podstepami czyhaja na ich zycie".
Bolesław Prus:
"Ilez to razy wobec Polakow i Rosjan socjalisci zydowscy czy nacjonalisci wykrzykiwali, ze >Polska jest trupem gnijacym, a Polacy rasa znikczemniala<. Lecz jezeli Polska jest trupem, czymze wy jestesci. Czy nie tym robactwem, ktore wywoluje gnicie?"
gen. Rowecki "Grot":
"Ujawnilo sie, ze ogol zydowski we wszystkich miejscowosciach, a juz w szczegolnosci na Wolyniu, Polesiu i Podlasiu (…) po wkroczeniu bolszewikow rzucil sie z cala furia na urzedy polskie, urzadzal masowe samosady nad funcjonariuszami Panstwa Polskiego, dzialaczmi polskimi, masowo wylapujac ich jako antysemitow i oddajac na lup przybranych w czerwone kokardy metow spolecznych."
gen. Sikorski:
"Dlaczego (…) dotąd oficjalne kola zydowskie nie potepily jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich sie wobec Polakow i polskich obywateli dopuszczali przez caly czas okupacji sowieckiej?"
Maria Dąbrowska:
"UB, sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków".
Subskrybuj:
Posty (Atom)