Zima-20. Gorsza powtorka z 1939
Zakończyły się ćwiczenia dowódczo-sztabowe Zima-20. W ćwiczeniach wzięto pod uwagę wyposażenie, które dopiero będzie dostarczone przez hegemona ( lub nie ) i które osiągnie całkowitą gotowość za ponad 10 lat.
https://menway.interia.pl/militaria/news-zima-20-czy-manewry-obnazyly-slabosc-polski,nId,5017281,nPack,1
"Potężne straty
Według naszych informatorów już piątego dnia wirtualnego konfliktu przeciwnik znalazł się na linii Wisły, trwały walki o Warszawę, strategiczne porty zostały zablokowane lub zajęte. Lotnictwo i Marynarka Wojenna przestały istnieć, mimo wsparcia NATO.
Na wschód od Wisły polskie jednostki miały ponieść druzgocącą klęskę. Pierwszorzutowe bataliony miały stracić od 60 do 80 procent stanów. Jedna z doborowych brygad, broniąca strategicznego miasta straciła jeden z trzech batalionów.
W zasadzie po pięciu dniach wojna była przegrana a Siły Zbrojne RP de facto przestały istnieć.
Wysłaliśmy do Ministerstwa Obrony Narodowej i Kancelarii Prezydenta pytania:
Czy prawdą jest, że podczas ćwiczeń Zima 20 już po pięciu dniach wirtualny przeciwnik wyeliminował Siły Powietrzne i MW?
Czy prawdą jest, że po pięciu dniach symulowanego konfliktu SZ RP zostały zepchnięte na linię Wisły?
Czy prawdą jest, że ćwiczenia wykazały, iż decyzja o przeniesieniu Leopardów z 11 LDKP okazała się błędna?
Czy prawdą jest, że ćwiczenia wykazały, iż przy obecnym rozmieszczeniu jednostek i "wzmocnieniu wschodniej flanki", jej obrona jest niewykonalna?
Czy prawdą jest, że niektóre brygady straciły ponad 60 procent stanów osobowych?
Obie instytucje odpowiedziały, że nie skomentują i proszą o wyrozumiałość."
niedziela, 31 stycznia 2021
Zima-20. Gorsza powtorka z 1939
Aferalne respiratory. Przypomnienie
Aferalne respiratory. Przypomnienie
Feralne respiratory. Co łączy handlarza bronią z kręgiem bliskim PiS
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1961434,1,feralne-respiratory-co-laczy-handlarza-bronia-z-kregiem-bliskim-pis.read
"Dotarliśmy do kolejnego wątku tzw. afery respiratorowej. Co łączy właściciela firmy E&K, z którą resort zdrowia podpisał umowę na sprzęt, ze środowiskiem „Gazety Polskiej”?
Żeby wyjaśnić, o co chodzi w „aferze respiratorowej”, należy nieco cofnąć się w czasie. W 2009 r. groźba epidemii świńskiej grypy skłoniła instytucje kierowane przez Unię Europejską do opracowania modelu wspólnych zakupów na wypadek zagrożenia. Polska dołączyła do niego dopiero na początku marca 2020 r., gdy w kraju stwierdzono już pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. Przez opieszałość Ministerstwa Zdrowia ominęły nas przetargi na zamówienia masek, rękawic, okularów ochronnych i kombinezonów. Wciąż mogliśmy jednak wziąć udział w przetargu na zakup respiratorów. Unia przeznaczyła na ten cel ponad 1 mld euro, dzięki czemu ponad 100 tys. sztuk sprzętu miało trafiać do Europy przez następny rok.
Poszczególne kraje mogły składać zamówienia na respiratory u sześciu zwycięskich producentów. Polska z tego przywileju nie skorzystała. 14 kwietnia resort zdrowia podpisał kontrakt na dostarczenie 1,2 tys. sztuk sprzętu za łączną kwotę – tu padają różne liczby – nawet 250 mln zł z lubelską firmą E&K. Jej właścicielem jest Andrzej Izdebski, który nigdy dystrybucją aparatury medycznej się nie zajmował, za to przez lata handlował bronią.
Kim jest Andrzej Izdebski?
Podobno agenci CBA – oczka w głowie szefa MSW Mariusza Kamińskiego – mieli dać zielone światło interesom z Izdebskim. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, choć żadnych dowodów nie przedstawiają. CBA odmawia zaś komentarza.
A o Izdebskim kilkakrotnie było głośno. Pierwszy raz w 2002 r., gdy „Rzeczpospolita” ujawniła, że mający udziały w lubelskim porcie lotniczym biznesmen zajmował się w latach 90. handlem bronią do objętych embargiem rejonów świata, takich jak Angola czy Liberia. Według doniesień zezwolenie na handel dostał od MSW, a posługiwał się fałszywymi „świadectwami końcowego użytkowania”, czyli dokumentami, które jakieś państwo wydaje, aby potwierdzić, że to ono zamawia sprzęt. W ten sposób np. broń zakontraktowana rzekomo przez Burkina Faso trafiała choćby na Bliski Wschód. Dowody wyglądały na mocne, a nazwisko Izdebskiego pojawiało się w oficjalnych dokumentach ONZ.
Sprzęt pochodził głównie z zakładów radomskiego Łucznika. Transakcje odbywały się gotówkowo, więc próżno szukać ich śladu w papierach. Badający wówczas sprawę Urząd Ochrony Państwa szybko stracił zainteresowanie Izdebskim, zupełnie przeoczając, że od trzech lat miał podpisaną z Komitetem Badań Naukowych umowę na budowę prototypu samolotu „Bielik”. O przyjęciu projektu zdecydowała m.in. osobista rekomendacja lotnika i kosmonauty gen. Mirosława Hermaszewskiego. Później samolot, według projektu znanego w branży wizjonera Edwarda Margańskiego, wojsko uznało za „zrobiony w garażu”. Na inwestycji – mimo że kompletnie nieprzydatnej – Izdebski miał zarobić pół miliona złotych (zakładając, że 2,5 mln wydał na konstrukcję).
Z kolei w 2011 r. kierowana przez niego spółka Unimesko miała dostarczyć trotyl do kontrolowanych przez państwo zakładów Nitro-Chem. Miała, bo dostarczyła 20 proc. towaru. Izdebski przekonał właściciela Nitro-Chemu, że sprowadzony z Albanii ładunek to okazja, która może uciec sprzed nosa. Dlatego pieniądze chciał z góry (resort zdrowia za respiratory też płacił awansem). W 2017 r. państwo zawarło z Unimeskiem umowę, na mocy której dług firmy rozłożono na raty. I to nie przyniosło rezultatu, a rząd nie mógł się doprosić należności.
Katastrofalna umowa z handlarzem bronią
Umowę z resortem zdrowia E&K zawarło 14 kwietnia. Z ujawnionych przez posłów KO Michała Szczerbę i Dariusza Jońskiego faktur wynika, że pospiesznie. Ministerstwo podpisało umowę ramową, a następnie wykonawczą, według której E&K zobowiązało się dostarczyć 1241 respiratorów w ciągu trzech najbliższych miesięcy za 44 mln euro. Tego samego dnia resort wystawił cztery faktury na kwotę o łącznej wartości 35 mln euro. Przez kolejne tygodnie sprzęt jednak nie docierał. Jak informuje „Politykę” poseł Szczerba, za każdy dzień zwłoki resort miał prawo naliczać odsetki w wysokości 0,2 proc. wartości sprzętu, ale tego nie robił.
4 czerwca firma E&K przywozi do Agencji Rezerw Materiałowych w Lublińcu 50 respiratorów. To jednak produkt zupełnie innej firmy niż ten, o jakim była mowa w umowie. Mimo to cena za sztukę się nie zmienia – 45 tys. euro. Palety ze sprzętem nie zostały do tej pory rozpakowane, nie wiadomo więc, czy we wszystkich są respiratory. Nie wiadomo też, czy jakikolwiek szpital jest nimi zainteresowany. Na podstawie numerów seryjnych jednego z respiratorów stwierdzono, że zostały w marcu kupione przez rząd Pakistanu. Jego producent – Draeger – nie ma żadnych relacji biznesowych z firmą Izdebskiego i nie wie, w jaki sposób wytransferowany do Azji sprzęt trafił do Polski.
Resort zdrowia poza umową z Izdebskim zawarł jeszcze jedną – właśnie z niemieckim producentem, który zresztą ma swoje przedstawicielstwo w Warszawie. 26 czerwca Draeger dostarczy nam kolejne 50 respiratorów, tym razem bez pośredników i z gwarancją jakości.
Więc po co w ogóle korzystano z usług Izdebskiego? Ministerstwo broni się, tłumacząc, że jest z nim w stałym kontakcie i ostatecznie udało się zrezygnować z części zamówień (E&K zwróciła ponoć 10 mln euro). Rzecznik resortu Wojciech Andusiewicz zapewniał, że na transakcji ministerstwo „na 200 proc.” nie straci. To jednak nie tłumaczy, dlaczego nie skorzystano z usług potentatów branży rekomendowanych przez UE, sprzęt kupiono po wysokich cenach, nie jest zgodny z zamówionym, nie wyjaśnia też, czemu dostarczono tylko 50 sztuk i co robiły wcześniej w Pakistanie.
Cieszyński zachowa stanowisko?
Umowę z E&K podpisał Janusz Cieszyński, 32-letni wiceminister w resorcie Łukasza Szumowskiego. Wcześniej pracował m.in. dla dużej firmy telekomunikacyjnej, dla firmy zajmującej się pozyskiwaniem funduszy unijnych i agencji marketingowej. Sam z kolei prowadził firmę zajmującą się doradztwem dla firm technologicznych.
Uważa się, że to człowiek Morawieckiego. Janusz jest synem Przemysława, który angażował się w działalność Solidarności Walczącej, i wnukiem Zenona Wysłoucha, który w 1990 r. miał konkurować z Bogdanem Zdrojewskim o fotel pierwszego niekomunistycznego prezydenta Wrocławia. Wiceminister wyznał zresztą w rozmowie z Polskim Radiem, że Morawiecki rozmawiał z jego ojcem, zanim trafił do rządu.
Cieszyńskiego można by traktować jak kozła ofiarnego w tej historii, oddelegowanego do złożenia podpisu. Ale jest mały szkopuł. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza”, to on stał za wprowadzeniem do specustawy koronawirusowej zapisu zapewniającego bezkarność sprawcom przestępstw z art. 231 i 296 kk. Mowa o „nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego” oraz „wyrządzeniu szkody majątkowej w obrocie gospodarczym”. W normalnych warunkach groziłoby za to nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Co łączy Izdebskiego ze środowiskiem „Gazety Polskiej”?
W całej „aferze respiratorowej” nikt do tej pory nie odpowiedział, jak właściwie Izdebski znalazł się w orbicie Ministerstwa Zdrowia. W tym kontekście warto się przyjrzeć jego pozostałym biznesom. E&K ma 7720 udziałów Ultra Trend o łącznej wartości 360 tys. zł. To firma oficjalnie zajmująca się „produkcją statków powietrznych”, co łączy ją z poprzednimi aktywnościami Izdebskiego – budową prototypu „Bielika” i obecnością w radzie nadzorczej Portu Lotniczego Lublin.
Ultra Trend, choć współtworzona m.in. przez Bełchatowsko-Kleszczowski Park Technologiczny, upadła, zanim na dobre rozpoczęła działalność. Firma od lat nic nie robi, siedzi na niej komornik, a patrząc na jej siedzibę w podwarszawskim Płochocinie, trudno uwierzyć, że ktokolwiek chciał tam tworzyć prototypy maszyn lotniczych.
Warto zwrócić uwagę, że w jej radzie nadzorczej zasiadał mec. Sławomir Sawicki. To znana w środowisku „Gazety Polskiej” postać. Mecenas od lat reprezentuje w sprawach sądowych naczelnego Tomasza Sakiewicza i pismo. W 2009 r. Sakiewicz z Sawickim założyli Fundację Niezależne Media. W rozmowie z „Polityką” Sawicki zastrzegł, że nie zna Izdebskiego i nigdy nie słyszał o firmie E&K. Podkreślił też, że z Ultra Trendem nie ma do czynienia od dekady, a fakt, że dalej figuruje jako członek rady nadzorczej, to po prostu błąd.
Przyglądając się aferze respiratorowej, trudno wskazać jedną osobę, którą można by obarczyć odpowiedzialnością za feralny kontrakt. Dymisja Cieszyńskiego być może pozwoliłaby ukręcić sprawie łeb, ale nie dałaby odpowiedzi na pytanie, jak Izdebski znalazł się w resorcie zdrowia. Cały skandal jawi się zaś jako splot trudnych do wyjaśnienia zbiegów okoliczności, na który składałoby się zatrudnianie ministrów z klucza towarzyskiego czy wręcz rodzinnego, indolencja CBA i lekceważenie UE."
sobota, 30 stycznia 2021
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 10
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 10
Pierwsze telefoniczne Centrale AUTOMATYCZE na wybierakach i przekaźnikach pracowały już na początku XX wieku i wtedy też automatyka przekaźnikowa zawitała w przemyśle.
Pierwsze regulatory pneumatyczne do procesów ciągłych zastosowano już w 1933 roku. Pneumatyka została wyparta przez elektronikę.
Pierwszy komputer zastosowano w przemyśle w 1959 roku. Komputery stosowano zarówno do sterowania ciągłego i binarnego oraz do Centralnej Rejestracji i Przetwarzania Danych.
Centrale telefoniczne Bella dostarczały klientom blisko 500 usług. Masowa obsługa złożonych procesów ma już swoją długą historie.
Odpowiednie narzędzia do tworzenia programów dla usług nie pozwalały na naruszenie elementarnego bezpieczeństwa systemu i nawet przyuczona osoba mogła być programistą.
Równolegle do wydajności procesorów rośnie ( co prawda wolniej ) też szybkość komunikacji światłowodami. Koncern Hewlett Packard pod koniec lat siedemdziesiątych wprowadził względnie tanie, montowane na PCB kompletne odbiorniki i nadajniki do światłowodów o szybkości 5-10 Mbps promując też swój standard złącz do światłowodów.
Obecnie Analog Devices oferuje pokazany na rysunku scalony odbiornik optyczny ( Integrated SiGe PIN photodiode, transimpedance amplifier TIA, and limiting amplifier ) do szybkoœci 11.3 Gbps.
Od narodzin komputery stosowano też w "biznesie".
Bywało tak że stosowanie komputerów w biznesie i administracji nie tylko nie powodowało redukcji pracowników których prace „automatyzowano” ( to znaczy próbowano automatyzować ) ale zwiększało zatrudnienie ! Tak było i jest w Polsce.
Po automatyzacji samej produkcji przyszła kolej na automatyzacje procesów dostaw i procesów dystrybucji produkcji oraz ich rozliczenia.
Robert Solow, laureat Nagrody Nobla z 1987 roku, będący przedstawicielem ekonomii neoklasycznej, jest twórcą modelu wzrostu opartego o neoklasyczną funkcje produkcji. Profesor MIT (Massachusetts Institute of Technology) był doradcą ekonomicznym prezydentów Kennedy’ego oraz Johnsona. Badając wydajność pracy stwierdził : "Komputery widać wszędzie, poza statystykami wydajności". Ale to się potem zmieniło.
Solow i Rowthorn analizując dane z 59 głównych gałęzi gospodarki USA i Wielkiej Brytanii za okres 1987–2000 ustalili, ze rzeczywisty wzrost produkcyjności nastąpił zaledwie w 6 gałęziach. Oto one:
• sprzedaż hurtowa,
• sprzedaż detaliczna,
• giełdy towarowe.
Gałęzie te miały trzykrotnie większy wkład we wzrost niż trzy następne gałęzie:
• produkcja urządzeń elektronicznych,
• produkcja informatycznych urządzeń elektronicznych (w tym komputerów),
• telekomunikacja.
Co spowodowało tak fantastyczne wyniki w branży handlu, który poprawił wskaźniki produktywności? Odpowiedz – potencjał zintegrowanej komputerowo techniki logistycznej i handlowej. Zastosowanie komputerów do automatyzacji przepływu i nadzoru towarów, centralizacja magazynów lub ich pomijanie oraz lepsze zarządzanie. W uproszczeniu można to nazwać fenomenem Wall-Mart.
Komputery stosowano w handlu od lat. Poszczególne kasy pracowały on-line i centralny komputer w dużym markecie miał na bieżąco wszelkie dane o sprzedaży i stanie magazynu. Dopiero jednak przekroczenie masy krytycznej komputeryzacji oraz upowszechnienie Internetu, zastosowanego do integracji całości systemu oraz zastosowanie zintegrowanych narzędzi do zarządzania, dało spektakularny wynik.
Komputerowy system księgowy musi się stosować do odpowiednich ustaw. System kadrowy musi mieć zakodowane reguły wynikające z Kodeksu Pracy oraz innych ustaw i rozporządzeń.
Regulacje wewnętrznie sprzeczne i niespójne powodują niemożność ich poprawnego przetworzenia w program. Nadmierne skomplikowane regulacje również stwarzają problemy.
W erze przed komputerowej nośnikiem informacji był papierowy dokument. Sfałszowanie ważnego dokumentu karane było więzieniem. Obywatele i firmy dysponowali tylko odpisami oryginałów dokumentów przechowywanych w instytucjach, które je sporządziły. W razie zagubienia dokumentu można było uzyskać odpis.
Procedury operacyjne firm i instytucje nastawione były na papierowe dokumenty.
Obecnie każda nowoczesna firma ma procedury operacyjne korzystające z możliwości szybkiego przesyłania internetem plików.
Koszty wypadków drogowych i kolizji są ogromne. Toteż dyscyplinuje się kierowców i właścicieli pojazdów:
-Pojazd musi mieć ważne okresowe badania techniczne sprawności a w tym właściwą emisje toksyn
-Pojazd i kierowca muszą być ubezpieczeni od Odpowiedzialności Cywilnej
-Kierowca nie może być pod wpływem alkoholu lub środka odurzającego. Nie może przekroczyć dopuszczalnego czasu pracy. Prowadzi się masowe kontrole.
-Automatycznie kontroluje się przestrzeganie ograniczenia prędkości i zakaz wjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle
Stosowany od lat sześćdziesiątych fotoradar zdjęcia pojazdów i kierowców przekraczających dozwoloną prędkość i wjeżdżających na czerwonym świetle na skrzyżowanie wykonywał na błonie fotograficznej, która po przewiezieniu do siedziby urzędu po wywołaniu była analizowana przez urzędnika odczytującego numer rejestracyjny pojazdu oraz stwierdzającego czy twarz kierowcy należy do właściciela pojazdu. Gdy kierował właściciel pojazdu otrzymywał pocztą mandat. W przeciwnym razie był zobowiązany do wskazania osoby kierującej pojazdem pod rygorem nałożenia grzywny za niewskazanie. Mandat opłacało się na poczcie lub w banku lub w urzędzie. Od Mandatu jako rodzaju Decyzji administracyjnej można się było odwołać. Procedury operacyjne instytucji nastawione były na papierowe dokumenty.
W dobie Internetu, telefonów i smartfonów w sytuacji gdy zdjęcia fotoradaru to pliki opisana procedura jest anachroniczna. Plik zdjęcia winien natychmiast być przesłany do komputera urzędu. Po automatycznym rozpoznaniu tablicy rejestracyjnej i twarzy z baz danych, w tej samej sekundzie wysyłany jest jednocześnie Email, SMS, MMS, głos z syntezatora zawierające pouczenie o możliwości odwołania lub żądanie podania danych kierowcy pod groźbą grzywny dwukrotnie wyższej niż to wynika z przekroczenia prędkości. Ogromna większość winnych wykroczenia przy okazji wykonywania innych płatności w banku internetowym kliknie też zapłacenie mandatu tym bardziej że niczego nie trzeba wpisywać a tylko kliknąć.
Przeładowane ciężarówki niszczą drogi. Przed automatyczną wagą drogową jest ograniczenie prędkości do 70 km /h i polecenie zjazdu ciężarówek na prawy pas a pasy rozdzielone są liniami ciągłymi aby pojazdy były na swoich pasach i nie dochodziło do manipulacji. Po przejechaniu przeładowanej ciężarówki jej zdjęcia są w tej samej chwili wysyłane do serwera a ten po identyfikacji natychmiast wysyła Email, SMS, MMS do właściciela pojazdu / kierowcy z odpowiednimi instrukcjami. Dopiero jeśli pojazd nie zjedzie na wskazany parking (są na nim kamery ) do akcji bezpośredniej musi wkroczyć policja.
Tradycyjnie przy „masowym” testowaniu kierowców na alkohol w oddechu, winny dawał Policji dokumenty a ta sporządzała stosowaną papierową dokumentacje mandatową lub kierowała papierową sprawę do sądu co zabierało sporo czasu. Obecnie alkomat powinien być zintegrowany z aparatem fotograficznym robiącym zdjęcie twarzy winnego ( tylko i wyłącznie ) oraz czytnikiem do dokumentu i podpisu winnego. Dane natychmiast są przekazane do serwera. Gdy winny nie ma dokumentu policja może go zwolnić tylko gdy zdjęcie twarzy potwierdza podane przez winnego dane. Nie ma żadnej możliwości manipulacji bowiem policjanci nie mają żadnej swobody działania. Zdjęcie winnego nie może przepaść. W ciągu dnia można przetestować kilka tysięcy kierowców i o to właśnie chodzi.
Wysokie prawdopodobieństwo „wpadki” wielu amatorów kieliszka skutecznie powstrzyma.
W Polsce jest około 4-5 mln starszych osób nie posługujących się internetem. Nie wiadomo jak wielu z nich jest kierowcami i czy w ogóle dłużej powinno być kierowcami. Wymóg podania numeru telefonu i adresu Email przez kierowców i właścicieli pojazdów nie pociąga za sobą praktycznie żadnych kosztów.
Właścicielom pojazdów i kierowcom można przypomnieć o badaniu technicznym pojazdów i opłaceniu ubezpieczenia OC.
Ogromne możliwości Internetu szybko rozpoznał Amazon, Alibaba, Google oraz portale społecznościowe... Za nimi wloką się spóźnialscy a za nimi daleko są skorumpowane „państwa”. Istoty dwunożne i dwurękie w parlamentach tych parapaństw dla korzyści swojej i władców marionetek wydalają półpłynne „prawo”.
W normalnym świecie prawo ma służyć całemu społeczeństwu. I tam automatyzacja zadań państwa przebiega całkiem sprawnie.
Natomiast w krajach komunistycznych i postkomunistycznych obowiązuje zasada „dajcie mi obywatela a znajdę na niego paragraf”. Tam automatyzacja – informatyzacja państwa oznacza chaos i korupcje.
Od kiedy Bell na początku lat osiemdziesiątych zastosował w telefonii procesor sygnałowy DSP stało się jasne że częstotliwość sygnałów które będą przetwarzane przez DSP a nie analogowo będzie cały czas rosnąć. I tak jest.
W Monitorze Pacjenta jest m.in. proste EKG, NIBP i pulsoksymetr.
W EKG mały sygnał od serca jest razem z dużym sygnałem DC polaryzacji elektrod. Analogowy filtr górnoprzepustowy ( 0.05 Hz dla pacjenta nieruchomego i 0.5 Hz dla ruchomego ale EKG jest już trochę zniekształcone przez filtr ) eliminował sygnał polaryzacji i wystarczał przetwornik A/D rozdzielczości 12 bitów jakie są w mikrokontrolerach. Ale są już EKG gdzie filtru górnoprzepustowego nie ma ale przetwornik A/D jest 18-20 bitowy.
W NIBP sygnał z sensora ciśnienia zawiera małe pulsacje na tle zmiany ciśnienia i stosowany jest filtr środkowoprzepustowy czyli kaskadowe połączenie filtru dolno i górnoprzepustowego. Wystarczał przetwornik A/D 10 bitowy w mikrokontrolerze a przy dość wolnym próbkowaniu radę dawał mało wydajny mikrokontroler. Są już NIBP bez filtru ze znacznie dokładniejszym przetwornikiem A/D a wydajny mikrokontroler radzi sobie z gęściej próbkowanym sygnałem.
W pulsoksymetrze (dalej się nim zajmiemy) jest dokładnie tak samo !
„Fale radiowe” są dobrem rzadkim którym trzeba racjonalnie gospodarować.
Zasilacze impulsowe oraz inwertery generują zakłócenia radiowe.
Zakłócenia w paśmie radiowym umownie podzielono na przewodzone siecią zasilająca w zakresie 0.15 – 30 MHz i promieniowanie o częstotliwościach powyżej 30 MHz.
Standardów dotyczących EMC jest kilkadziesiąt i szerokie ich omawianie jest jałowe tym bardziej że na przestrzeni dekad standardy ewoluują wraz z rozwojem technologii. Obecnie normy dotyczące pomiarów zakłóceń wydają się trochę dziwne bowiem norma dla zakłóceń przewodzonych wprost nawiązuje do stosowanej w radiofonii modulacji AM a norma na wyższe częstotliwości ji zakłócenia promieniowane jest jej pochodną.Na wykresach pokazano maksymalny poziom zakłóceń.
W zakresie do 30 MHz zakłócenia przewodzone mierzy się na wtyczce ( jeśli jest ) przewodu zasilającego urządzenie. Dla ustabilizowania warunków pomiaru i stłumienia zakłóceń z sieci stosuje się LISN – Line Impedance Stabilisation Network. Prosty LISN ( są też bardziej skomplikowane pozwalające osobno mierzyć zakłócenia różnicowe - symetryczne i asymetryczne - wspólne ) można łatwo wykonać samemu pamiętając aby dławik nie miał rezonansu szeregowego poniżej F < 30MHz. Indukcyjność dławika nie jest krytyczna.W zakresie powyżej 30 MHz pomiaru dokonuje się opisanymi w normach antenami w komorze bezechowej znacznego rozmiaru.
Pomiary wykonywane są w radiofonicznym pasmie 9 KHz ( w USA 10 KHz ) odbiornikiem AM z detektorem quasi- szczytowym o stałej czasowej narastania 1 ms i opadania 160 ms
Zatem poziom w paśmie 0.15-30 MHz obrazuje uciążliwość zakłóceń dla słuchaczy radiostacji AM w tych zakresach.
Dziwne jest stosowanie tej metody pomiaru także przy wyższych częstotliwościach i to ze stałą czasowa opadania 550 ms mimo iż w tych zakresach nie działa przecież radiofonia AM.
Na rysunku pokazano schemat blokowy odbiornika pomiarowego zakłóceń na zakres od 9 KHz do 3.3 GHz. Superheterodyna ma podwójną przemianę częstotliwości.
Stosując jako heterodynę syntezer częstotliwości PLL pomiar można zautomatyzować ale i tak jest on czasochłonny.
Sprawa zakłóceń jest złożona. Zakłócenia z jednej strony w konkretnym kanale komunikacyjnym degradują sygnał. Z kilku powodów filtry wejściowe za anteną i we wzmacniaczu wejściowym RF mają z reguły małą selektywność. Oczywiście sygnał złożony powoduje intermodulacje w stopniu wzmacniacza RF i w mieszaczu. Sygnał składający się z wielu elementarnych sygnałów ma z reguły bardzo dużą wartość szczytowa w stosunku do wartości skutecznej i średniej. Są to bardzo trudne sygnały. Dotyczy to zbioru elementarnych sygnałów w konkretnym zakresie radiowym, sygnału CATV i dawniej sygnałów telefonii nośnej. Obecne normy nie biorą tego problemu pod uwagę.
Identycznie jak zakłócenia powodują intermodulacje w odbiorniku UKF FM i telefonie komórkowym powinny być wzięte pod uwagę przy analizie zakłóceń.
Zasilacz Flyback Quasi resonanse pracuje ze zmienną częstotliwością w funkcji napięcia na kondensatorze prostownika i obciążenia. Jego widmo zakłóceń jest rozmyte a nie prążkowe jak przy stałej częstotliwości modulacji PWM ale tak samo szkodliwy.
Postęp w dziedzinie przetworników analogowo- cyfrowych jest duży. Przetworniki A/D mają duża rozdzielczość i zdumiewająco wysoką szybkość próbkowania. Zatem analizator zakłóceń przewodzonych mógłby pracować jako cyfrowy oscyloskop z przetwornikiem o dużej rozdzielczości z dość dużą pamięcią próbek.
Zakładając nieidealny filtr antyaliasingowy po przyjęciu w ciągu 0.1 sekundy 0.1*3* 30 =9 M próbek analiza FFT dałby nam obraz zakłóceń przewodzonych.
Przewodzone zakłócenie różnicowe /symetryczne X występuje między L1-L2/N ( w układzie trójfazowym L1-L2, L2-L3 i L3-L1) a zakłócenie wspólne/asymetryczne Y między L1+L2 a PE zaś w systemie trójfazowym L1+L2+L3 a PE.
Zakłócenia X to pierwotnie najczęściej spadek napięcia na ESR+ESL kondensatora prostownika sieciowego powstający po wpływem przepływu prądów o modulacji PWM.
Zakłócenie Y generowane jest przez „pojemność” między uzwojeniami pierwotnym a wtórnym w transformatorze zasilacza i napięcie PWM na nich i przez „pojemność” uzwojeń do żelaza w silniku i napięcie PWM na nich.
Słowo pojemność definicyjnie dotyczy elementów skupionych podczas gdy uzwojenie jest elementem rozłożonym o dość skomplikowanym zachowaniu.
Zakłócenia X tłumione są w filtrze indukcyjnością rozproszenia dławika Common, która z reguły wynosi 0.7-1% indukcyjności wspólnej oraz kondensatorami X.
Zakłócenia Y tłumione są indukcyjnością wspólną dławika Common oraz kondensatorami Y wnoszącymi w urządzeniu jednofazowymi prąd upływu płynący do PE a w wypadku odbiornika radiowego i TVC do anteny ! W filtrze trójfazowym przy identycznych wartościach kondensatorów Y w fazach i symetrycznym zasilaniu ustalony prąd upływu jest zerowy ale po uszkodzeniu jednego z kondensatorów prąd upływu się pojawia. Pojemność kondensatorów Y w urządzeniach trójfazowych jest z reguły znacznie większa niż w jednofazowych w urządzeniach „domowych” i tam dbałość o stan instalacji i przewodu PE i uziemienia jest szczególnie ważny.
Duże wartości kondensatory Y są w inverterach dużej mocy do silników.
Na rysunku pokazano trójfazowy filtr sieciowy do zasilacza tomografu komputerowego o mocy około100 KW. Wartości pojemności kondensatorów Y są naprawdę bardzo duże ! Przy dużych prądach z uwagi na rozmiar, wagę i cenę dławików Common ich indukcyjność jest niewielka i konieczne jest stosowanie filtra dwustopniowego. Dodatkowo dano w każdej fazie dla zakłóceń symetrycznych pojedyncze dławiki 10 uH.
Modelując osobno zachowanie filtrów X i Y trzeba uwzględnić indukcyjności szeregowe kondensatorów (rezonans szeregowy ) i rezonanse równoległe i szeregowe dławika filtru.
Na wykresie pokazano przykładowe „widmo”mierzonych osobno przewodzonych zakłóceń X i Y.
Stosując dławik/i Common oraz kondensatory X i Y stosowane w produkowanych wyrobach koncernów oraz dla nowego projektu elementy użyte w projektach koncernów mamy pewność że zakłócenia przewodzone będą w normie o ile rozsądnie rozplanujemy położenie elementów zasilacza / invertera i ich połączenia.
Wracając do analizy w dziedzinie częstotliwości i czasu.
Rozważmy zakłócenia napięcia na odbiorniku mocy ( na przykład ściemniacz i żarówka ) przy sterowaniu fazowych w sieci 230 V – 50 Hz przy kącie wysterowania 90 stopni gdy są one największe. Załóżmy ze czas załączania triaka jest zerowy. Dla początka zakresu długofalowego harmoniczna 3001 o częstotliwości 150050 Hz ma amplitudę 76 mV. Oczywiście zakłócenie symetryczne (!) nawet bez filtru EMC wnoszone do sieci jest dużo mniejsze. Ale w paśmie radiofonicznym AM szerokości 9 KHz mieści się kolejnych 180 harmonicznych. Jak je zsumować i co z tego powstanie ? Droga ta prowadzi donikąd.
Odpowiedzią filtru środkowoprzpustowego RLC na skok jest oscylacja. Jednak selektywność odbiornika jest wyższa niż prostego filtru RLC. Niemniej odpowiedź filtru środkowoprzepustowego na skok to narastająca i gasnąca oscylacja. Czasy narastania i opadania są circa odwrotnie proporcjonalne do szerokości kanału. Czyli odpowiedzią radioodbiornika AM ( po wyprostowaniu tych oscylacji detektorem ) na każde załączenie triaka będzie impuls - trzask czyli przy 100 zakłóceniach na sekundę charakterystyczne nieprzyjemne warczenie.
Na wykresach pokazano moduł impedancji common rodziny dławików TDK-Siemens na takim samym ferrytowym rdzeniu toroidalnym. Impedancja mierzona jest nie tanim przyrządem Agilent 4284. Dławik o indukcyjności 47 mH znosi prąd obciążenia 0.3 A a dławik o indukcyjności 1 mH prąd 2 A. Czyli iloczyny kwadratu prądu i indukcyjności są podobne.
Oczywiście rezonans równoległy dławików o dużej indukcyjności jest tym niżej im wyższa jest indukcyjność. Przy mniejszych indukcyjnościach maksimum impedancji jest szerokie bowiem rdzeń ferrytowy ma już dużą stratność przy wysokich częstotliwościach.
Dławiki do urządzeń większej mocy wykonywane są też na rdzeniach ze szkieł metalicznych. Cena rośnie wraz z mocą i może być spora.
Zaopatrując się w drogi dławik od zachodniego koncernu możemy założyć że ma on podane parametry. Natomiast dużo tańszy, dobrze wyglądający dławik od chińskiej firmy nie koniecznie musi mieć podane parametry.
Jak to skontrolować bez zaopatrywania się w drogi przyrząd który później będzie bezużyteczny.
Najbardziej uniwersalnym przyrządem jest oscyloskop. Sygnał z generatora podajemy do szeregowego dolnoprzepustowego filtru LR z rezystorem 75 Ohm i sygnał wyjściowy mierzymy oscyloskopem. Maksymalne tłumienie przy maksymalnej impedancji będzie spore i natykamy się na pierwszą przeszkodę. O ile sygnał o częstotliwości 0.5-2 MHz jest mocno stłumiony to zakłócenia o niskiej częstotliwości z generatora funkcyjnego przechodzą nietłumione co niweczy pomiar ! Włączamy w szereg z dławikiem kondensator 100 nF aby zrobić filtr środkowoprzepustowy CLR o asymptotycznej odpowiedzi przy dużych F identycznej jako dolnoprzepustowy. Filtr odetnie zakłócenia o małej częstotliwości.
Rezonans jest przy F=4.1 KHz czyli dławik ma odrobinę większą indukcyjność niż podał chiński producent. To dobrze. Zwiększając częstotliwość generatora i czułość oscyloskopu znajdujemy maksimum impedancji Z. Jest ono zbliżone jak dla TDK – Siemens. Rodzi się podejrzenie że produkcja odbywa się w Chinach a koncerny są tylko pośrednikiem handlowym.
Szukając rezonansu zauważamy ciekawe zjawisko. Przy dużej amplitudzie sygnału z generatora sygnał na wyjściu filtru jest mocno zniekształcony i ferro-rezonans występuje przy częstotliwości około 8 KHz. Momentowi szybkiego narastania sygnału odpowiada nasycenie rdzenia ferrytowego. Na płaskich odcinkach nienasycony rdzeń ma dużą przenikalność.
Łącząc uzwojenia dławika Common antyszeregowo znajdujemy rezonans o małej dobroci przy F=42 KHz czyli zgodnie z przewidywaniem indukcyjność różnicowa X jest trochę mniejsza od 1% indukcyjności wspólnej common. Ferro-rezonans jest zjawiskiem zdumiewającym i niestety z reguły wrednym. Zwiększając odrobinę częstotliwość, sygnał wyjściowy nagle maleje i przechodzi w sinusoidę a chcąc powtórnie wejść w ferro-rezonans częstotliwość trzeba sporo obniżyć czyli występuje histereza. Przy odpowiedniej częstotliwości, pojemności i mocy źródła sygnału proces jest nieomal szumowy !
Własności częstotliwościowe rodzajów ferrytów są dopasowane do zastosowania. Warto zwrócić uwagę że dla przykładu ferryty używane w dławikach SMD w cyfrowych torach sygnałowych w istotnym zakresie mają charakter rezystancyjny a nie indukcyjny !
Cwiczenie
1.Filtr sieciowy dla składowej różnicowej - symetrycznej zakłóceń X składa się z kondensatora prostownika 220 uF / 400V ( jego model w dokumentacji ) antyszeregowo połączonych uzwojeń dławika Common i kondensatora X-220 nF. Prąd „zakłóceń” ( zamiast inwertera lub klucza zasilacza ) do kondensatora prostownika doprowadza generator. Wcześniej zmierz moduł impedancji dławika w tym modzie stosując oscyloskop i generator oraz stwórz przybliżony model dla programu symulacyjnego. Ponieważ rezonanse dławika w tym modzie są niestety poza zakresem częstotliwości generatora należy je pominąć. Łatwy do znalezienia rezonans szeregowy kondensatora 220nF występuje przy częstotliwości około 3.4 MHz. Porównaj wyniki pomiaru z symulacją.
Ponieważ tłumienie filtru jest w interesującym zakresie częstotliwości duże a prąd generatora znacznie mniejszy niż prąd klucza w SMPS / Inwerterze zastosowano przedwzmacniacz przed oscyloskopem.
2.Filtr dla składowej wspólnej – asymetrycznej - common zakłóceń Y składa się z kondensatora Y - 2.2 nF między „izolowanym GND urządzenia” a „stroną sieciową zasilacza” czyli między początkami uzwojeń pierwotnego i wtórnego, oraz równolegle połączonych uzwojeń dławika Common . Prąd „zakłóceń” ( zamiast inwertera lub SMPS) powstaje dzięki efektywnej umownej „pojemności” między uzwojeniami pierwotnym a wtórnym ( lub „pojemności” uzwojeń silnika do żelaza) skutkiem zasilania uzwojenia pierwotnego transformatora poprzez generator. Dla modułu impedancji dławika pokazanego na wykresie w katalogu stwórz przybliżony model układu dla programu symulacyjnego. Szeregowy rezonans kondensatora Y jest poza interesującym zakresem. Porównaj wyniki pomiaru z symulacją. Duża rozbieżność oczywiście wynika z faktu że uzwojenie transformatora jest rozłożone a jego odpowiedź w zakresie radiowym jest bardzo złożona, a nie jest skupioną pojemnością jak w modelu. Przy zasilaniu uzwojenia pierwotnego generatorem obserwując oscyloskopem napięcie na uzwojeniu pierwotnym i wtórnym wyznacz częstotliwości ( tylko ) pierwszych rezonansów transformatora.
3.Stosując LISN można zakłócenia przewodzone oglądać oscyloskopem lub Analizatorem Widma - Spectrum Analyser. Użyty LISN własnego pomysłu ma ochronę wejść oscyloskopu i analizatora. Można zbadać wiele urządzeń. Na przykład zasilacz z komputerem Laptop. Sygnał z LISN do oscyloskopu przechodzi przez jeden z trzech wybieranych mało selektywnych filtrów o paśmie odpowiednio 0.15-1, 1-6 i 6-30 MHz. Należy zwrócić uwagę że oceniana oscyloskopem moc zakłóceń w tych pasmach jest w zdumiewająco dobrej zgodności z pomiarem SA.
Uwaga – Niedopuszczalne jest zasilanie z gniazda sieciowego bez kołka uziemiającego !
piątek, 29 stycznia 2021
Wiesci ze swiata
Wiesci ze swiata
1.USA jako hegemon i żandarm świata w okresie Zimnej Wojny 46 razy w latach 1948-1991 (44 lata) użyły siły militarnej.
W okresie 1992-2017 (28 lat) hegemon siły użył aż 188 razy.
Czyli w okresie Zimnej Wojny Hegemon się trochę hamował w zaprowadzaniu światowego "porządku" przemocą zbrojną.
2.Mająca bombastyczne wyceny giełdowe Tesla zakończyła rok z niewielkim zyskiem po raz pierwszy w historii. Giełdowy amerykański balon napompowany drukowanymi pieniędzmi dalej jest pompowany drukarkami FED.
3.Niemieccy Zieloni straszą Europę wizją chmury radioaktywnej znad Polski w razie awarii elektrowni atomowej na Pomorzu. Około 60% chorób i nowotworów będących skutkiem napromieniowania pojawi się poza Polską. Będą bardzo kosztowne w leczeniu. "Czarnobyl do kwadratu"
https://biznesalert.pl/incydent-atom-polska-chmura-radioaktywna-niemcy-raport-zieloni-energetyka-atom-srodowisko/
"BiznesAlert.pl dotarł do treści ekspertyzy, która stała się podstawą do krytyki polskiego atomu przez niemieckich zielonych. Jej autorzy przekonują, że na ewentualnym incydencie jądrowym w Polsce ucierpiałoby ponad 860 tysięcy Europejczyków, głównie poza jej granicami.
Dokument jest zatytułowany „Modelowanie hipotetycznego dużego incydentu jądrowego w Polsce z 1096 sytuacji meteorologicznych oraz analizy transgranicznych oddziaływań środowiskowych na kraje europejskie oraz jej mieszkańców”.
Autorzy to Piguet Frederic-Paul i Eckert Pierre z Instytutu Biosfery w Genewie, Knusli Claudio z IPPPNW w Szwajcarii, Helder Peixoto i Giuliani Gregory z Instytutu Nauki Środowiskowej w Genewie. Pierwsza wersja dokumentu powstała 11 stycznia 2021 roku. Materiał został przygotowany na zlecenie Partii Zielonych w Bundestagu.
Celem raportu ma być ocena oddziaływania transgranicznego radioaktywności związanej z ewentualną katastrofą w elektrowni jądrowej planowanej przez rząd polski „w regionie Żarnowiec-Kopalino, około 70 km od Gdańska”. Badanie obejmuje sąsiadów Polski: Niemcy, Danię, Szwecję, Obwód Królewiecki, Litwę, Łotwę, Czechy, Słowację, Ukrianę i Białoruś, a także ponad 30 krajów europejskich w celu stworzenia obrazu oddziaływania na zdrowie ich mieszkańców. Wykorzystuje dane meteorologiczne z lat 2017-2020, by ustalić w jakim kierunku zostałby poniesiony materiał radioaktywny w razie dużego incydentu. Skala emisji została ustalona na 2,72E+18 Bekereli i przełożona na milisiwerty.
Badanie zakłada wytworzenie chmury radioaktywnej i bada jej potencjalny szlak w Europie. Wynika z niego, że w razie dużego incydentu, trzy piąte chorób wywołanych przez skażenie radioaktywne pojawiłoby się poza Polską. 756 ze 1096 sytuacji meteorologicznych (69 procent z nich) zakłada, że sąsiedzi Polski otrzymaliby większą dawkę promieniowania niż ona sama.
Siedem milionów Europejczyków, w tym Polaków, otrzymałoby dawkę promieniowania większą lub równą jednemu milisiwertowi. 860 tysięcy mieszkańców Europy otrzymałoby dawkę 6 lub więcej milisiwertów. 6 mSv to limit wyznaczony studentom w wieku 16-18 lat pracującym przy materiale radioaktywnym. Autorzy raportu ocenili, że taką lub większą dawkę otrzymałoby około 400 tysięcy mieszkańców Polski, 112 tysięcy Niemców, 127 tysięcy Rosjan z Obwodu Królewieckiego, Litwinów i Estończyków, 113 tysięcy Duńczyków i Szwedów oraz 53 tysięcy Czechów, Słowaków, Ukraińców oraz Białorusinów. Roczna dawka maksymalna dla pracowników sektora zajmującego się radioaktywnością oraz przy kryzysowej ekspozycji ograniczanej do minimum to 20 milisiwiertów. Autorzy badania stwierdzają, że około 150 tysięcy mieszkańców Europy zostałoby w razie opisywanej katastrofy wystawione na promieniowanie o większej skali.
Te oddziaływania oznaczałyby według autorów raportu konieczność przesiedlenia na co najmniej kilka miesięcy do ponad roku powyżej 40 lub 125 tysięcy obywateli 31 krajów w zależności od skali promieniowania przekraczającej odpowiednio 20 lub 50 milisiwiertów. Ilość chorób nowotworowych wywołanych katastrofą wyniosłaby średnio 28 tysięcy, a śmierci – ponad 13 tysięcy. – Jest jasne, że jeśli elektrownia Żarnowiec-Kopalino zostałaby ostatecznie zbudowana, stworzyłaby potencjalne źródło transgranicznego skażenia radioaktywnego dla wielu Europejczyków.
Raport posłużył niemieckim Zielonym do krytyki rządu federalnego za bierność w przeciwieństwie do Austrii, która krytykowała plan budowy atomu w Polsce. Jesienią odbędą się wybory parlamentarne w Niemczech, po których ta partia ma istotne szanse znalezienia się w koalicji rządzącej."
środa, 27 stycznia 2021
Bedziemy poswieceniem na ktore USA bedzie gotowe
Bedziemy poswieceniem na ktore USA bedzie gotowe
Przytoczona analiza nie jest wysokich lotów ale mawiają że na bezrybiu i rak ryba.
https://zyciestolicy.com.pl/bedziemy-poswieceniem-na-ktore-usa-bedzie-gotowe/
"Zbliża się rozstrzygające starcie XXI wieku. Polska podobnie jak w Jałcie może zostać sprzedana za cenę sojuszu przeciwko wspólnemu wrogowi.
Wybór Joe Bidena na prezydenta USA jest mrocznym snem obecnej władzy. Ale czy na pewno coś się zmieniło? Niewątpliwie i niepodważalnie obecna większość sejmowa miała dobre relacje z Donaldem Trumpem. Świadczy o tym jego poparcie dla Andrzeja Dudy przed wyborami Prezydenckimi. To czy te relacje przełożyły się na coś realnego to inna sprawa. Nowi lokatorzy w Białym Domu to nowe wyzwania. Co może nas czekać?
Łagodzenie przekazu
Joe Biden i Kamala Harris byli faworytami tzw. Doliny Krzemowej. I o ile kiedyś ten zwrot oznaczał innowacje czy super technologie zahaczające o SF, o tyle obecnie oznacza grupę trzymającą media społecznościowe. W warstwie światopoglądowej Dolina Krzemowa jest zwolennikiem uprzywilejowania osób LGBT. Taki też będzie przekaz nowych władz USA. To czego można spodziewać się w Polsce, to moim zdaniem łagodzenie przekazu w sprawie osób LGBT, czy ich ruchu. Być może z obiegu znikną takie słowa jak „Ideologia LGBT”. Być może dojdzie do rekonstrukcji rządu i ministrowie kojarzeni z konserwatywnymi poglądami w tej sprawie stracą swoje stanowiska…
Polska uczyniła z USA Donalda Trumpa filar swojej polityki zagranicznej. Co ciekawe, nawet za jego prezydentury mieliśmy ambasador USA, która chyba nie podzielała konserwatywnego spojrzenia na świat władz w Warszawie. Słowa o złej stronie historii pozbawiły mnie złudzeń w sprawie samodzielności naszego kraju w kształtowaniu polityki wewnętrznej. Nawiasem mówiąc, czytając list w którym nasz kraj został określony jako stojący po złej stroni historii, poczułem się trochę jak obywatel kraju, który był sojusznikiem III Rzeszy.
Jeśli mam obstawiać to uważam, że polskie władze (większość ZP) będzie starała się łagodzić przekaz w sprawie osób LGBT. Na pewno znajdzie się mnóstwo innych emocjonalnych strun, na których będzie można grać (może stara dobra Rosja?).
Iluzja szczęścia
Wiele osób zadaje pytanie, co się zmieni w relacjach z USA? Moim zdaniem nic. Nadal ustawimy się w roli zauroczonego Anglosasami państwa satelickiego, które gotowe jest iść na wojnę jeśli Wujek Sam tak zdecyduje. Problem w tym, że uznaliśmy z jakiegoś powodu, że nasza sytuacja strategiczna (geostrategiczna) jest dobra i nigdy takiej nie mieliśmy (przynajmniej od 400 lat). Jesteśmy częścią NATO i UE i w sumie nic złego nam się nie stanie. Problem w tym, że nasza sytuacja strategiczna przypomina sytuację księstwa Warszawskiego pomieszaną z II RP podczas Jałty, do tego jesteśmy strefą zgniotu pomiędzy wschodem a zachodem Europy.
Zacznijmy od tego, że czeka nas starcie gigantów. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata rozstrzygną o tym, do kogo będzie należał XXII wiek. Mówię oczywiście o starciu USA z Chinami. Cała koncepcja międzymorza tak zachwalanego przez większość prawicy opiera się na błędnym założeniu. Międzymorze wspierane przez USA nie ma służyć interesom Polski czy innych krajów tego regionu. Międzymorze w obecnym wydaniu to narzędzie polityki w rękach USA – nie Polski. Jesteśmy jak izolacja pomiędzy dwoma drucikami. Z jednej strony starą UE (Niemcy) z drugiej Rosję. Połączenie tych dwóch graczy jest olbrzymim zagrożeniem zarówno dla USA jak i Chin. Tak długo jak USA będzie w stanie rozdzielać oba druciki od siebie, tak długo możemy uważać się za wolny kraj. Uważać, bo w rzeczywistości jest to bardzo krucha konstrukcja. Gdy zabraknie światowego policjanta np. będzie zainteresowany w innym regionie świata, albo będzie potrzebował czegoś od Rosji czy Niemiec, nasza pozycja zacznie przypominać pozycję palca, który znalazł się pomiędzy młotem, a kowadłem.
Nie jest przesądzone, czy USA zdecyduje się na otwarty konflikt z Chinami. Jednak wbrew temu co niektórzy mówią, nigdy w historii nie dochodziło do pokojowego przekazania pałeczki światowego lidera. Pytanie, czy czeka nas otwarta wojna czy też wojny proxy. Załóżmy, że USA będą chciały pozyskać Rosję do współpracy przeciwko Chinom. Pacyficzne bazy Rosji, olbrzymi arsenał, głębia operacyjna to cenny argument. Dla Rosji może to być atrakcyjna oferta (ponieważ sama obawia się wzrostu chińskiej potęgi. Jest oczywiste, że gdy USA zostanie pokonane, Rosja może stracić swoje dalekowschodnie kolonie (mówię o wszystkim na wschód od Uralu). Co jeśli jednym z warunków takiego sojuszu będziemy my? Co jeśli Rosjanie powiedzą USA: „Ok przerzucimy wojska na daleki wschód, ale wy wycofajcie się z Europy Środkowowschodniej, żebyśmy się nie bali ataku.”? Czy Amerykanie odpowiedzą „NIE” mając możliwość zyskania potężnego sojusznika przeciwko Chinom? Czy amerykanie wybiorą polski potencjał zamiast rosyjskiego? Sprawa jest oczywista. Wybiorą je dwa, z tym że ten pierwszy wejdzie w skład drugiego. Będziemy ceną którą amerykanie zapłacą za sojusz z Rosją z Chinami. Być może dlatego właśnie lokują swoje wojska w naszym regionie. Chodzi o to aby mieć co sprzedać…
Co robić?
Uczyniliśmy ze słabnącej pozycji USA nasz filar niepodległości i niezależności, przekonaliśmy społeczeństwo, że jest świetnie [bo 5 tys. żołnierzy USA – ROTACYJNIE stacjonuje w Polsce]. Na tej podstawie uznaliśmy, że nie musimy utrzymywać dobrosąsiedzkich relacji z Ukrainą, Białorusią czy Federacją Rosyjską. Uczyniliśmy naszą armię i politykę zagraniczną trybem w ramach zachodniego systemu cywilizacyjnego. Samodzielnie nie jesteśmy zdolni do działania na żadnym z odcinków. Co powinniśmy zrobić?
Po pierwsze uważam, że powinniśmy postawić na zdolność do samodzielnej obrony masowej. Karabin i granat w każdym polskim domu, będzie działał odstraszająco na każdego agresora bardziej niż flota nowych F35. Nie jestem specjalistą od wojskowości i nie zamierzam się na niego kreować. Wydaje mi się jednak, że milion karabinów zabija równie śmiertelnie, a nawet bardziej niż supernowoczesna sterowana rakieta “na podczerwień i ultrafiolet”. W takiej sytuacji nawet milionowa armia rosyjska nie byłaby w stanie w ryzach utrzymać Polski militarnie. Mówię o czymś, o czym bije na alarm Prof. Romuald Szeremitiew – czyli planie obrony Polski. Plan ten powinien zakładać brak jakiekolwiek pomocy z zewnątrz. Brzmi strasznie. Tak wiem, ale chcemy być gotowi na najlepsze czy najgorsze? Liczenie na zewnętrzną pomoc jeszcze nigdy nam na dobre nie wyszło.
Po drugie, budujmy samodzielną dyplomację nie opartą na USA, czy UE [Niemczech]. Nie bójmy się wystąpić w roli obrotowego. Brakuje aktywnych relacji z Chinami, Indiami, Turcją czy Ukrainą, która jest naszym wręcz wymarzonym sojusznikiem [pomijam historię]. Sojusz ze Szwecją, Finlandią czy Norwegią to szansa na dokapitalizowanie i transfer technologii. Co więcej, każdy z tych krajów jest skonfliktowany z potencjalnie najgroźniejszym rywalem i nie mamy z żadnym z tych krajów sprzecznych interesów. Szczególnie cenna jest Turcja, która jako jedyny kraj w Europie ma realne środki nacisku na Niemcy, czy Zachód Europy.
Niemcy…
Rosja może nas zabić militarnie, Niemcy ekonomicznie, bez uruchamiania Bundeswehry (chyba dlatego jest taka słaba). Największym polskim błędem lat 90-tych ubiegłego wieku i początku XXI wieku było uzależnienie nas od niemieckiej gospodarki. To dziwne, że boimy się uzależnienia energetycznego od Rosji, a nie boimy się uzależnienia gospodarczego od Niemiec. Nasz zachodni sąsiad jest w stanie dosłownie wyłączyć naszą gospodarkę. I chociaż też dużo straci to na wojnie straty są nieuniknione, a ich część jest wręcz wkalkulowana w konflikt. Na rozwiązanie tego problemu nie ma prostej odpowiedzi. Wszystko dlatego, że jesteśmy częścią organizmu gospodarczego jakim jest UE. Bez kompleksowego przemodelowania polskiej gospodarki nie damy rady wyrwać się z tych kleszczy. Tu właśnie cennym sojusznikiem byłaby Turcja, z którą od wieków mamy poprawne relacje. Mimo to kolejni polscy ministrowie chwalą się zwiększającą się zależnością od Niemców [przekazując “dobrą” informację o wzroście eksportu do RFN]. Musimy zmienić naszą sytuację, bo za kilkadziesiąt lat będziemy mówić o zmarnowanych dekadach.
A wszystko powinno zacząć się od kilku prostych ruchów:
Uświadomienie nam samym i społeczeństwu, że nasza sytuacja geostrategiczna nie jest wymarzona, a wręcz jest fatalna. Pierwszy krok do zmiany.
Porzucenie dogmatu pomocy z zewnątrz i zaprzestanie opierania na nim naszych planów obrony. Bądźmy gotowi na najgorsze nie na najlepsze.
Rozpoczęcie samodzielnego budowania dobrych relacji z każdym z sąsiadów.
Budowanie sojuszu obronnego w Europie Środkowowschodniej jakiego nie zbudowaliśmy w przeszłości Skandynawia, Ukraina, Turcja, Białoruś – za sojusz z Białorusią oddałbym nawet nerkę i zgodziłbym się na prezydenta Łukaszenkę, jako głowę połączonego państwa Polskiego i Białoruskiego. Zostańmy w NATO, ale budujmy alternatywę.
Porzucenie „imperialnej” retoryki, która tylko dzieli nie łączy. Polska powinna zagwarantować sobie bezpieczeństwo, nie dążyć do narzucania swojej władzy innym krajom Europy – nie mamy ku temu potencjału. Mamy spore terytorium na którym może mieszkać 50 mln czy 75 mln osób. To właśnie sny o Polsce od morza do morza najbardziej zrażają naszych potencjalnych sojuszników. Te czasu już raczej nie wrócą, ale możemy być silnym europejskim krajem z wpływami “od morza do morza”.
Zmiana modelu gospodarki z uzależnionej od Niemiec na rzecz gospodarki niepodległej. Rozwijajmy eksport nie tylko do RFN.
Porzucenie dogmatu dominującego „Zachodu” i zacofanego Wschodu – zwłaszcza dalekiego. Najważniejsza zmiana mentalna która powinna nastąpić w naszym postrzeganiu świata.
Nie namawiam do polityki poddańczej. Namawiam do zdania sobie sprawy z ograniczeń, trudnej sytuacji w której jesteśmy i będziemy. Prowadzenia polityki która ma na celu zwiększanie dobrobytu Polaków i Polek, wzrostu liczby ludności naszego kraju i rozwoju gospodarczego. Tylko tyle i aż tyle. Nawołując do budowy regionalnych sojuszy nie nawołuję do wyjścia z NATO. Nawołując do budowania dobrosąsiedzkich relacji z każdym z naszych sąsiadów nie nawołuję do poddania się woli Moskwy. Z mojego punktu widzenia Waszyngton czy Moskwa traktują nas przedmiotowo, gdy tylko na to sobie pozwalamy."
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 9
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 9
Jednym z elementów Monitora Pacjenta lub urządzenia Vital Sign Monitor ( Monitor Znaków Życia ) jest NIBP ( Non-Invasive Blood Pressure czyli Nie Inwazyjny pomiar Ciśnienia Krwi ) czyli urządzenia stosujące metodę oscylometryczną do okresowego badania ciśnienia krwi dozorowanego pacjenta.
Jako Ciśnienie Tętnicze (Blood Pressure - BP) rozumie się ciśnienie krwi w największych tętnicach gdzie i tak jest ono odrobinę mniejsze niż w aorcie serca. Największe jest w okresie pracy serca ciśnienie skurczowe - systolic, normalnie 110-130 mm Hg a najmniejsze rozkurczowe - diastolic, 65-80. Ciśnienie w żyłach jest oczywiście mniejsze niż w tętnicach.
Ciśnienie krwi zmienia się w ciągu doby i w ciągu życia osoby. Część używek podnosi ciśnienie.
Definicja zdrowia WHO mówi : "zdrowie jest stanem pełnego/całkowitego dobrego samopoczucia/dobrostanu (wellbeing) fizycznego, psychicznego i społecznego a nie tylko jej brakiem – obiektywnie istniejącej – choroby (disease) czy niepełnosprawności (infirmity)”
Masowo występujące nadciśnienie tętnicze jest poważną chorobą cywilizacyjną układu krążenia, która musi a przynajmniej powinna być leczona. Pomiaru ciśnienia dokonywano z użyciem sfigmomanometru i stetoskopu. Stosowane w monitorach w NIPB rozwiązania oscylometryczne przeniesiono do mierników nadgarstkowych używanych samodzielnie przez pacjentów. Dokładność pomiaru powoli stale rośnie wynosząc obecnie około +-5 mm Hg.
Ciśnienie tętnicze dzieci i młodych dorosłych jest praktycznie takie samo ( dzieci odrobinę mniejsze ) natomiast ciśnienie noworodka jest znacznie mniejsze i stopniowo wzrasta w ramach adaptacji do nowego dla niego świata.
Od 1975 średnie ciśnienie tętnicze mężczyzn w świecie wynosi niezmienne 127/79 mm Hg a kobiet 122/77 ale z dość dużą wariancją regionalną.
Stosowane są dwa algorytmy pracy NIPB.
W popularnym pierwszym rozwiązaniu przy zamkniętym zaworku spuszczającym powietrze, rękawek jest szybko pompowany do osiągnięcia określonego poziomu ciśnienia. Następnie zaworek upuszczający powietrze jest otwierany a sygnał z sensora ciśnienia jest podany do filtru środkowoprzepustowego o małej dobroci na wyjściu którego są narastające i opadające oscylacje OSC odpowiadające pracy serca. Sygnał ten analizuje mikrokontroler do którego go podano.
W drugim rozwiązaniu sygnał jest analizowany zarówno w czasie wolniejszego pompowania jak i wypuszczania powietrza lub tylko w czasie pompowania. Dodatkowa filtracja dolnoprzepustowa musi tu być staranna bowiem sensor ciśnienia jest szerokopasmowy i trzeba odfiltrować szumowe efekty pracy silnika z pompką.
Stopniowo udoskonalane monolityczne piezorezystancyjne sensory ciśnienia produkowane są od dekad. Ostatnia ich generacja ma zintegrowany wzmacniacz instrumentalny. Japońska firma Fujikura produkuje niedrogi sensor XFPM-050KPGR dedykowany do urządzeń NIBP i powszechnie stosowany w NIBP. Na schematach urządzeń ma on różne oznaczenia. Ma on wbudowany wzmacniacz instrumentalny o wyjściu napięciowym ale prąd polaryzacji do wyjścia rezystorem trzeba dostarczyć z zewnątrz. Napięcie zasilania wynosi 5V a dokładność 1%. Producent podał dane do oznaczenia dokładności. Na schemacie pokazano układ sterowania silnika pompki w NIBP. Tranzystor P Mosfet zasilanie z BATT1 poda mu m.in. tylko i wyłącznie gdy nie aktywuje się Watchdog pilnujący poprawnej pracy procesora i nie działa układ bezpieczeństwa nadmiernego ciśnienia. Program uwzględniając napięcie zasilania i pożądaną szybkość pompowania steruje sygnałem PWM N Mosfeta podającego silnikowi zasilanie od strony GND. Gdy są jakieś symptomy wadliwego działania program nie załączy silnika pompy lub ją wyłączy.
Dla bezpieczeństwa w urządzeniu zastosowano dwa sensory ciśnienia firmy Fujikura. Z „głównego” sensora PS201 podano sygnał NIBPRSR1 do analogowego portu procesora. Na podstawie tego sygnału program m.in. zakończy pompowanie po osiągnięciu pożądanego ciśnienia i mając z analizy obwiedni sygnału OSC informacje o momentach wystąpienia ciśnienia skurczowego i rozkurczowego zapisze uśrednione próbki. Sygnał jest też środkowoprzepustowo odfiltrowany i wzmocniony filtrem z układem U216 i jako sygnał OSC podany do analogowego portu procesora. Filtracja sygnału mogła by być programowa ale wymagany byłby przetwornik A/D o dużo większej rozdzielczości jako że względnie pulsacje ciśnienia są stosunkowo niewielkie
Procesor sygnałem PWM zawór V201 proporcjonalnie zamyka N Mosfetem z układu Q211 od strony GND o ile zezwoli na to system bezpieczeństwa.
Sygnał z drugiego identycznego sensora PS202 podany jest do wzmacniacza operacyjnego o pinach 5,5,7 z układu U216 pracującego jako komparator z histerezą. Po przekroczeniu maksymalnego poziomu ciśnienia poprzez P Mosfeta z układu Q211 odłączy zasilania zaworu od strony baterii. Zawór jest normalnie otwarty i akcja układu bezpieczeństwa chroni pacjenta.
W innych rozwiązaniach zamiast kontrolowanego zasilania silnika pompki i zaworu od strony zasilania i od GND stosuje się szeregowe łączenie kluczy N-Mosfetów od strony GND.
W drugim algorytmie analizy sygnału OSC-ylacji ciśnienia od akcji serca w czasie pompowania rękawka można nie stosować drugiego sensora ciśnienia dla systemu bezpieczeństwa a tylko wzmożoną ochronę programową wspartą sprzętem jak na przykład wymóg aby po krótkim czasie martwym ciśnienie rosło po załączeniu pompki i dwóch (!) zaworków co świadczy o sprawności systemu czujnika. Przekroczenie czasu pompowania nadzorowane programowo jest dodatkowo pilnowane sprzętem i przekroczenie czasu „trwale” blokuje cały NIBP otwierając też zaworki spuszczające powietrze z rękawka.
Tematy medyczne będą jeszcze wielokrotnie eksploatowane.
Temat samochodów elektrycznych stał się modny. Analitycy z Oak Ridge National Laboratory uważają że Inwerter zasilający silnik samochodu elektrycznego powinien być poprzedzony konwerterem podnoszącym napięcie z akumulatora przy nieczęstej szybszej jeździe. Rozwiązanie takie zresztą zastosowano już dawno w hybrydowym samochodzie Toyota Prius. Pozwala ono znacznie zmniejszyć dynamiczne straty mocy w inwerterze i straty mocy w silniku elektrycznym.
Alternatywnym rozwiązaniem jest inverter trójpoziomowy stosujący conajmniej 12 kluczy. Na rynku nie ma jeszcze takiego inwertera do samochodów.
Nieliniowa pojemność bramki do drenu w Mosfecie lub kolektorze w IGBT powoduje przy załączeniu jednego tranzystora półmostka zakłóceniowy skok napięcia na bramce drugiego tranzystora pólmostka, który musi być zwalczany aby nie dochodziło do zakłóceniowego załączenia tranzystora połączonego ze wzrostem strat dynamicznych. Sterowanie bramek jest asymetryczne aby spowolnić załączanie tranzystorów do dopuszczalnego poziomu zakłócenia. W przypadku większych tranzystorów IGBT i długości połączeń z driverem konieczne było stosowanie ujemnego napięcia do zasilania driverów bowiem przy ujemnym napięciu bramki tranzystor się nie załączał.
Drivery bramek kluczy mocy stanowią istotną część kosztów invertera i dodatkowe ujemne zasilanie dla każdego drivera bramki to zwiększony rozmiar i zwiększona bardzo szkodliwa długość połączeń i zwiększony koszt.
Avago ( wcześniej Agilent a jeszcze wcześniej Hewlett Packard ) w driverze ACPL-302J zastosował innowacyjne rozwiązanie. „Normalne” wyjście Vo które poprzez opornik tłumiący nadmierne oscylacje łączy się z bramką klucza i dodatkowe Mosfety o małej oporności Rdson które pinem SSD/CLAMP bezpośrednio ( bez rezystora tłumiącego oscylacje napięcia na bramce klucza mocy ) łączy się z bramką. Działanie jest skoordynowane tak by po rozładowaniu ładunku bramki wyjściem Vo załączyć Mosfety w układzie od pina SSD/CLAMP zwierające bramkę ze źródłem. Zakłócające załączenie drugiego klucza mocy daje oscylacje ( także z chwilowo ujemnym napięciem ) na bramce zakłócanego tranzystora ale tranzystor nie zostanie załączony.
W małych i tanich modułach trójfazowych mostków IGBT jest też zintegrowany driver bramek w technologi CMOS i także w dużych modułach IGBT / Mosfet_SiC drivery ( niestety muszą być z optoizolacją ) powinny stanowić integralną jego część dlatego że szkodliwa długość połączenia bramki z driverem musi być jak najmniejsza. Moduł mostka trójfazowego kluczy to także idealne miejsce do umieszczenia sensorów prądów fazowych i... mikrokontrolera sterującego inverter i otrzymującego interfejsem szeregowym rozkazy do wykonania i raportującego ewentualne problemy.
Funkcjonuje globalny podział pracy a normą stała się kompletna 100% usługa. Wiodący producent robotów Kuka na „silnikach” umieszczał swoje tabliczki ale były to silniki Siemensa czyli potężnego, niemieckiego koncernu elektrotechnicznego.
Zintegrowana jednostka składa się z silnika synchronicznego z magnesami stałymi z pierwiastków ziem rzadkich, hamulca, sensora kąta położenia wirnika oraz sensora temperatury. Przez złącze mocy zasilany jest silniki i hamulec a drugim złączem podano sygnały z sensora kąta i sensora temperatury KTY. Resolvery produkuje sam Siemens ale sensory kąta z tarczą kodową są znanej od dekad specjalistycznej firmy Heidenhain mającej zresztą własny interface EnDat.
W mniejszych jednostkach siłę docisku tarcz hamujących do siebie dostarcza magnes stały i dla zwolnienia hamulca jego pole magnetyczne neutralizuje elektromagnes. Biegunowość podanego do niego napiec musi być zachowana.
W większych jednostkach tarcze dociska sprężyna. Hamulce magnetyczne są szybsze w działaniu niż hamulce ze sprężyną. Chcąc rozpocząć prace serwomechanizmowi zadaje się jako wartość zadaną aktualne położenie ( płynna gładka praca tego wymaga ) i wzbudza elektromagnes a po czasie na zwolnienie można rozpocząć prace
Hamulec i sensor położenia oczywiście zwiększają moment bezwładności ”silnika” ale są konieczne. Hamulec jest elementem systemu bezpieczeństwa. Względny przyrost bezwładności maleje z rosnącą mocą silnika.
Na rysunku pokazano prąd hamulca po przyłożeniu napięcia 24V i następnie po pewnym czasie ograniczeniu napięcia wstecznego warystorem do poziomu ca 50V po zdjęciu sterowania. W momencie zluzowania wzrasta indukcyjność elektromagnesu i spada przy działaniu hamulca co znajduje wyraz z pozornie dziwnym przebiegu prądu. Hamulec na dużą histerezę.
Sensor temperatury KTY mierzy temperaturę silnika a dodatkowo może być ona w przybliżeniu wyliczana programem na podstawie historii obciążenia silnika. Trajektorie ruchu maszyny winny być takie aby silniki się nie przeciążały.
Na wykresie pokazano maksymalny moment napędowy osiągany przez silnik w funkcji szybkości przy zasilaniu z trzech inverterów a, b i c oraz momenty możliwe w różnych reżimach pracy S1 i S3 i przy podanych przyrostach temperatur
Ćwiczenie
1.Z miernika ciśnienia krwi NIBP ( on dalej normalnie działa ) wyprowadzono analogowy sygnał z sensora ciśnienia, który przepuszczono przez prosty filtr środkowozaporowy dający sygnał OSC gdzie częstotliwości graniczne można zmienić potencjometrami . „Właściwe” ich ustawienie podano w Instrukcji ale można je zmienić dla przekonania się że faktycznie są właściwe. Wyprowadzono też logiczny sygnał półotwarcia zaworku przy powolnym spuszczaniu powietrza po napompowaniu rękawka.
Sygnały są podane do oscyloskopu DSO oraz karty A/D w komputerze.
Próbka sygnałów pomiaru ciśnienia jest też w przykładowym pliku. W przypadku pliku przyrząd poprawnie pokazał ciśnienia 129 / 80 a puls 73. Należy też zmierzyć własne ciśnienie i puls.
W NIBP pracuje mało wydajny mikrokontroler. Zaproponuj prosty algorytm do wyliczenia ciśnień. Przy okazji ma on też podać puls.
2.Silnik synchroniczny generuje napięcia sinusoidalne a silnik BLDC napięcie trapezoidalne. W wiązce grubsze przewody silnika BLDC mają kolor biały, niebieski, czerwony. Po energicznym pokręceniu wału silnika na przyłączonym do silnika oscyloskopie DSO widać coś pośredniego między sinusoidą a trapezoidem. Załóżmy że ma to być sinusoida. Jakie są orientacyjnie jej zniekształcenia nieliniowe ?
Koncern Microchip produkuje płytkę uruchomieniową PICDEM MCLV. W podstawce można umieścić mikrokontroler PIC18 lub dsPIC ( będzie włożony ), który sygnałami PWM driverami steruje mostek trójfazowy z tranzystorami Mosfet. LV w nazwie oznacza Low Voltage w odróżnieniu od HV czyli High Voltage zasilanych z sieci.
Jest pełna dokumentacja ( także Instrukcja Obsługi do przeczytania bowiem na płytce są microswitche i potencjometr do operacji ) łącznie ze źródłami programów, które można modyfikować lub napisać własny program.
Na krawędzi płyty jest złącze HC,HB,HA,+5V, G ( czyli GND) do którego należy przyłączyć sensory Halla w silniku detekujące położenie wirnika silnika BLDC.
Dalej na złączu jest M1,M2,M3 gdzie należy podłączyć uzwojenie silnika i zasilanie.
W wiązce przewodów od silnika BLDC bez dokumentacji są trzy grubsze przewody ( biały, niebieski, czerwony, ) i nietrudno się domyśleć że służą do zasilania silnika.
Są jeszcze delikatniejsze przewody – czarny, brązowy, żółty, biały, niebieski, czerwony. Jest ich 6 a nie 5 jak oczekujemy.
Posługując się DVM należy w grupie cienkich przewodów zidentyfikować gdzie jest +5V i GND oraz gdzie są wyjścia sensorów i na kartce podać propozycje przyłączenia do płytki uruchomieniowej, którą prowadzący zaakceptuje lub odrzuci.
Po dołączeniu sensorów Halla należy odpowiednio dołączyć przewody silnika. Po naciśnięciu microswitchy silnik będzie się gładko bezgłośnie kręcił tak jak ustawiono potencjometr – oczywiście jeśli właściwie go przyłączono. W razie błędów będzie szarpał co należy natychmiast przerwać.
wtorek, 26 stycznia 2021
Prywatyzacja dochodowych i przyszlosciowych dziedzin
Prywatyzacja dochodowych i przyszlosciowych dziedzin
W procesie prywatyzacji sprzedano za łapówki wszystko co w Polsce było nowoczesne, rentowne i perspektywiczne.
W Peryferyjny Kapitalizm Zależny ( dostępny w GoogleBooks ) opisano historie szkodliwej, kryminalnej prywatyzacji warszawskiego STOEN-u zaopatrującego miasto w energie elektryczną. Ale potem Warszawa sprzedała swoją sieć ciepłowniczą i teraz jej operator zyski wywozi za granice nie dbając o sieć ulegającą awariom . Dlaczego tak się stało ? W latach 2008-09 miasto Warszawa przekazało 457 mln PLN na budowę stadionu dla Legii będącej w rękach oligarchów z ITI-TVN, którzy mocno wspierali kampanie wyborcze Hanny Gronkiewicz Waltz. W 2010 roku okazało się, że miasto "nie ma pieniędzy" i dla załatania dziury w 2011 roku sprzedano SPEC. Od lat nikt rozsądny nie sprzedaje monopolistów i ich odzyskuje. Hamburg po przeprowadzeniu referendum w 2014 roku odkupił od Vattenfall elektryczną sieć dystrybucyjną.
Statystycznie w przetwórstwie przemysłowym miejsca pracy są drogie. Mimo pandemii wartość dodana w "polskim" ( najlepsze firmy są zagraniczne w Polsce a nie polskie ) przetwórstwie przemysłowym rośnie. Jest ona jednak znacznie niższa niż średnia UE. Jest o 40% niższa niż w Czechach oraz 70% niższa niż w Niemczech. Nasze wskaźniki są podobne jak innych krajów Europy Środkowej. Jak długo ten globalny trend potrwa trudno powiedzieć.
poniedziałek, 25 stycznia 2021
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 8
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 8
Ponieważ wielkość produkcji urządzeń używających tranzystorów w technologii SiC i GaN jest mała brak jest wiarygodnych danych co do zawodności tych przyrządów ale można sądzić że są jeszcze zawodne i wymagają udoskonalenia. Trwają dopiero próby zrozumienia mechanizmów które prowadzą do uszkodzeń.
JFet GaN jest bardzo dziwny. JFet zwyczajnie może być tylko zubożany jako że bramka jest diodą i podanie dodatniego napięcia większego od Ud dla N JFeta jest niemożliwie. Dzięki specjalnej konstrukcji dioda bramki GaN ma dużą rezystancje i przy podaniu napięcia w pełni załączającego tranzystor pobiera prąd rzędu 20-30 mA.
Infineon produkuje Mosfety SiC typu IMW65R027M1H. W nazwie zawarto napięcie 650 V i rezystancje Rdson w temperaturze pokojowej 27 mOhm.
Produkuje od niedawna JFety GaN typu IGO60R070D1. W nazwie zawarto napięcie 600 V i rezystancje Rdson w temperaturze pokojowej 70 mOhm.
Tranzystor SiC jest więc znacznie mocniejszy niż GaN
1.Gęstość prądu w kluczu Mosfecie SiC i JFecie GaN jest znacznie większa niż w Mosfecie krzemowym.
2.Rezystancja załączonego Mosfeta Si Rdson mocno rośnie wraz z temperaturą. Podobnie jest niestety z tranzystorem GaN natomiast zmiana Rdson dla tranzystora SiC jest niewielka i to jest jego ogromna zaleta.
Natomiast tranzystor GaN też z małym obszarem SOA przy napięciu 800V i prądzie zaledwie 12 mA ulega zniszczeniu. Jest super delikatny.
Tranzystory nadają się do zastosowania wyłącznie jako bardzo starannie sterowane i chronione klucze.
4.Tranzystor SiC jest potencjalnie szybszy od krzemowego a GaN dużo szybszy.
W pojemności wyjściowej tranzystorów SiC i GaN jest zawarta mniejsza energia niż w przypadku krzemowych konkurentów co jest zaletą. Ładunek sterujący bramki tranzystorów SiC i GaN jest znacznie mniejszy niż dla tranzystorów krzemowych.
W przypadku przyrządów dużej mocy, takich jak stosowane w inverterach do samochodów konieczne jest podanie ujemnego napięcia bramki być móc szybko tranzystory sterować bez zabronionego jednoczesnego ich przewodzenia. Tranzystor SiC ma maksymalne ujemne napięcie bramki ledwie – 5V co realnie uniemożliwi szybkie sterowanie. Przy maksymalnym dodatnim napięcie bramki 23V wymagane jest sterowanie napięciem 18V ! Margines jest za mały. Dynamiczne sterowanie napięciowe przez kondensator z podtrzymaniem prądu bramki tranzystora GaN jest pozornie trochę dziwne.
5.Piętą achillesowa Mosfeta Si jest jego pasożytnicza antyrównoległa dioda eliminująca użycie Mosfetów o napięcie powyżej 100V w inverterach. Tranzystor IGBT nie ma diody i trzeba użyć dodatkowej antyrównoległej diody ultrafast.
Dioda antyrównoległa Mosfeta SiC nie jest specjalnie szybka ale ma duże napięcie przewodzenia i wysterowany Mosfet przewodzi praktycznie cały prąd wsteczny i dioda jest zablokowana. Czyli całościowo jest to potencjalnie bardzo szybki klucz.
JFet GaN identycznie jak zwykły JFet nie ma diody antyrównoległej ale podanie ujemnego napięcia na Dren załącza tranzystor i jego napięcie przewodzenia maleje przy dodatkowym wysterowaniu bramką. Czas Trr i ładunek Qrr są zerowe i jest to potencjalnie bardzo szybki klucz.
Żaden z seryjnie produkowanych inverterów do samochodów elektrycznych nie używa tranzystorów SiC i GaN. Tesla niebawem zastosuje tranzystory SiC ryzykując lawinę reklamacji. Tabela zawiera informacje o inverterach do samochodów części producentów.
Zatem tranzystory SiC i GaN muszą po prostu dojrzeć do łatwej ich aplikacji a dane z sieci serwisów muszą potwierdzić ze tranzystory są niezawodne. Z racji ich delikatności moduł mostka trójfazowego winien mieć wbudowane drivery bramek i błyskawicznie działający układ ochrony i prewencji. Dla szybkiego czyli niskostratnego przełączania konieczne jest zastosowanie chipów kondensatów blokujących zasilanie blisko struktur tranzystorów bowiem przepięcia na indukcyjnościach połączeń będą zbyt duże.
Z uwagi na niższe straty mocy czyli wyższa sprawność inverter z tranzystorami SiC lub GaN będzie miał wyższą sprawność i będzie mniejszy. Standardem będzie zespolenie invertera z silnikiem elektrycznym co pozwoli oszczędzić na złączach i ekranowanych kablach do silnika.
Na wykresach pokazano sprawność silnika asynchronicznego IM, IPMSM czyli synchronicznego z magnesami i reluktancyjnego SRM stosowanych w samochodach w funkcji mocy wyjściowej i obrotów. Przewaga silnika synchronicznego nad asynchronicznym jest ale nie tak wielka i oczywista a wręcz dyskusyjna. Natomiast magnesy neodymowe stanowią około 20% kosztów materiałów do silnika i silnik synchroniczny z magnesami jest droższy niż asynchroniczny.
Każdy tranzystor ma szumy. Przy małych rezystancjach źródła sygnału w zakresie nie wysokich częstotliwości najmniejsze szumy mają tranzystory bipolarne, także scalone w układzie
Przy średnich i dużych rezystancjach / impedancjach królują tranzystory JFet, których prąd szumów jest bardzo mały.
Ale generalnie w zakresie od kilkunastu MHz do kilku GHz najniższe szumy mają tranzystory Mosfet.
Poniżej pewnej częstotliwości szumy napięciowe i prądowe tranzystorów zaczynają rosnąc z gęstością spektralną wedle reguły 1/F. Mowa o „flicker noise” lub „pink noise” jakkolwiek ten drugi termin ma szersze znaczenie. Szumy te występują powszechnie w procesie wszędobylskiej dyfuzji, zmianach klimatu, falach grawitacyjnych... Szumy te mają wiele źródeł. W tranzystorach o częstotliwości tej decyduje rodzaj tranzystora i głównie staranność technologi. I tak częstotliwość ta dla tranzystorów bipolarnych może wynosi tylko kilkanaście Hz ale z reguły jest większa. Dla popularnych tranzystorów BC546 (7,8,9,0 ) czyli SMD846.. wynosi ca 1 KHz Generalnie większa jest dla tranzystorów JFet a dla Mosfetów może wynosić nawet 10 kHz.
Data Sheet podają wykresy gęstości widmowej napięcia i prądów wejściowych szumów.
W elektronice szumy niskoczęstotliwościowe czyli 1/f mają DEFINICYJNY zakres 0.1-10 Hz. Szumy poniżej 0.1 Hz nazywane są już dryftem. Słuszność wyboru tych częstotliwości jest bardzo dyskusyjna.
Niskoczęstotliwościowe szumy napięciowe 1/F starawego już wzmacniacza precyzyjnego OP07 wynoszą typowo 0.6 uVpp.
Aby można je obserwować oscyloskopem, wzmacniacz sam wzmacnia je w układzie 25000 razy. Ale wzmacniacz ma też dryft długoczasowy. Wzmocnienie dla mocniej szumiących wzmacniaczy powinno być mniejsze.
Ponieważ układ pobiera sporo mocy to nagrzewa się po włączeniu i chcąc by był precyzyjny trzeba go zasilać niedużym napięciem
Obecnie są już lepsze układy precyzyjne od OP07 pod względem szumów 1/F.
Niskoczęstotliwościowy szum napięciowy typowego wzmacniacza CMOS wynosi 6-7 uVpp a więc jest potężny i zastosowanie takiego wzmacniacza do sygnału EKG o typowej amplitudzie 1 mV jest niemożliwe.
Szumy 1/F i dryfty dają uciążliwe efekty. Na przykład niby dokładne jednoczesne pomiary tej samej temperatury pokojowej przy pomocy dwóch lub więcej sensorów RTD PT100 mają fałszywą różnicę jednego stopnia co podrywa zaufanie do systemu automatyki czy monitoringu.
Ćwiczenia.
1.Ponieważ szumy są z reguły małe ich pomiar i obserwacja wymaga szczelnego ekranowania układu pomiarowego. W blaszanym pudełku od herbaty są wszystkie proste układy do obserwacji niskoczęstotliwościowych wejściowych napięć i prądów (osobne ) szumów wejściowych popularnych wzmacniaczy operacyjnych LM101, OP07, AD620, TL081, MCP601. Data Sheet układów w dokumentacji ćwiczenia. Wyjściowy filtr górnoprzepustowy dla oscyloskopu to kondensator tworzący z opornością wejściową oscyloskopu filtr 0.1 Hz. Można go ominąć i w dłuższym przedziale obserwować „dryft” Po zdjęciu pokrywki puszki zakłócenia 50 Hz od sieci energetycznej i inne zakłócają małe szumy prądowe układów JFet i CMOS.
Czy wybór częstotliwości 0.1 Hz dzielącej na szumy i dryfty jest dobry. Czym on jest uzasadniony ?
Sygnał bez filtru 0.1 Hz można też podać do przetwornika A/D komputera i długo go zbierając sporządzić wykres ze spektrum widma dla stwierdzenia czy prawo 1/F funkcjonuje. Jak długo trzeba zbierać próbki szumu aby zobaczyć zgodność do częstotliwości 1 uHz. Czy konieczna jest stabilizacja temperatury pomieszczenia ?
2.Temat - Filtr antyaliasingowy. Różnicowy sygnał wyjściowy z różnicowego sensora ciśnienia MPX2010DP podano do wzmacniacza instrumentalnego a z niego do wejścia karty dźwiękowej w komputerze, wejścia A/D mikrokontrolera, miernika, oscyloskopu i poprzez wzmacniacz zmiennoprądowy podnoszący wyższe tony do słuchawek.
“10 kPa On-Chip Temperature Compensated and Calibrated Silicon Pressure Sensors. The MPX2010 series silicon piezoresistive pressure sensors provide a very accurate and linear voltage output directly proportional to the applied pressure. These sensors house a single monolithic silicon die with the strain gauge and thin film resistor network integrated. The sensor is laser trimmed for precise span, offset calibration and temperature compensation.”
Posługując się zatyczką jednego króćca sensora i / lub plastikową rurką zrób z niego najlepszy „mikrofon”.
Uwaga: Czułość „mikrofonu” jest bardzo mała i trzeba głośno krzyczeć bowiem akustyczny poziom referencyjny 0 dB to 20 uPa czyli bardzo głośny dźwięk o natężeniu 100 dB to ledwie ciśnienie 2 Pa. Ciśnienie atmosferyczne 1 At odpowiada zaś 101 325 Pa.
Sensorem MPX2010DP mierzymy spadek ciśnienia przed i za przewężką ( rozmiary na rysunku ) przez którą przepływa strumień powietrza zasysanego przez odkurzacz.
Jaka jest moc zasysanego strumienia powietrza ?
Jaka powinna być orientacyjnie częstotliwość graniczna filtru dolnoprzepustowego 2 rzędu aby bez programowego filtru otrzymać sensowne rezultaty przetwarzania A/D ciśnienia dla pomiaru strumienia powietrza do odkurzacza ?
Podpowiedź:3.Mostki tensometryczny znalazły szerokie zastosowanie. Belka tensometryczna to półmostek w którym dwie szeregowo połączone oporności ( trzy kolorowe przewody ) zmieniają się przeciwnym kierunku na skutek działania bodźca. Pod rogami płyty szklanej w wadze łazienkowej znajdują się cztery belki tensometryczne połączone w mostek. Dzięki temu wynik pomiaru praktycznie nie zależy od tego w którym miejscu stanie ważąca się osoba.
Ponieważ mostek tensometryczny jest dość szerokopasmowy praktycznie zawsze przed podaniem do przetwornika A/D stosowany jest filtr dolnoprzepustowy a nierzadko oversampling i dalej filtr programowy.
Przeładowane ciężarówki okropnie niszczą drogi. Fragment jezdni stanowi płyta pomiarowa z belkami tensometrycznymi i system komputerowy „waży” szczytowy nacisk osi jadących samochodów i wykonuje im zdjęcia celem słusznego represjonowania szkodników. W płycie pomiarowej występują drgania i trzeba sygnały od kolejnych osi inteligentnie przetworzyć aby uzyskać miarodajne dane.
Wzmocniony sygnał z belek mostka pod płytą wagi łazienkowej podano do miernika, oscyloskopu i przetwornika A/D w komputerze. Miernik pokazuje sygnał w „Kg” i można się zważyć.
Na wagę należy centralnie upuścić piłkę lekarską i odbitą złapać aby waga się nie przesuwała po podłodze. Sygnał przypomina sygnał z systemu drogowego. Jest tym większy im wyższa wysokość z jakiej spada piłka.
Zaproponuj programowy algorytm wyliczenia z próbek liczby proporcjonalnej do wagi osi samochodu przy założeniu że wszystkie jadą z taką samą prędkością.