Anglik o gospodarce polskiej w XVI Wysłannik angielski na sejmie elekcyjnym Warszawa roku 1873
http://retropress.pl/wiadomosci/anglik-gospodarce-polskiej-xvi/
"Wiadomości/ 14.03.1948/ Londyn/ Rok 3, Nr 11 (102)
Rękopis, o którym mowa, wydobył z wielowiekowego zapomnienia prof. Rudolf Kesselring, sygnalizując jego istnienie na łamach „Głosu Ewangielickiego” w r. 1932. Pisała o nim w rok później Irena Hoffman jako o „sensacyjnym” dokumencie, stwierdzającym prawa polskie do pobrzeża bałtyckiego, a następnie – w „Kurjerze Warszawskim” – Władysław Tarnawski. Zajęli się nim z kolei Stanisław Kot i Wacław Borowy.
Wielka to jednak szkoda, iż dokument ten dotąd w piśmiennictwie naszym znany jest tylko z ułamkowych omówień. Szkoda tym większa, że pełniejsze streszczenie ukazało się w opracowaniu Niemca, Siegfrieda Mewsa (Lipsk 1936), z odpowiednio tendencyjną – zgadnąć nie trudno jaką – przyprawą.
Dokument przynosi nad wyraz interesujący i wnikliwy opis struktury społecznej, politycznej i gospodarczej oraz obyczajów Rzeczypospolitej z końca XVI w.; napisany jest ładną wczesno-angielską prozą, której przekład dałby wdzięczne pole do popisu dobremu tłumaczowi.
Rękopis (224 strony), przechowywany w British Muzeum, jest anonimowy. To tylko pewne, iż ma on bliski związek z wspomnianą przeze mnie w „Wiadomościach” (nr 82) misją dyplomatyczną w Polsce Sir George Carew (1598). Na ogół temu właśnie dyplomacie przypisuje się jego autorstwo. Przemawia za tym – jak mniemamy – m.in. i to że współczesny de Thou (Tuanus) wskazuje Carew jako autora „Relacji”, czerpiąc z niej polonica dla swych klasycznych „Dziejów”. Również – że niespornie spod pióra Carew pochodzi podobna „Relacja”, spisana z jego późniejszej ambasady do Francji. Autorstwo „Relacji” o Polsce zakwestionował prof. Kot, przyznając je raczej Williamowi Bruce (Bruse, Brussius), Szkotowi, postaci niewątpliwie bardzo pociągającej, prawnikowi, publicyście, żołnierzowi i włóczędze, który jako profesor Akademii Zamoyskiej, a później angielski agent dyplomatyczny, miał na pewno okazję co nieco o Polsce zauważyć; wedle hipotezy prof. Kota „Relacja” przygotowana została przezeń jako materiał orientujący ambasadora Carew w terenie polskim.
Do dotychczasowych omówień fragmentarycznych pragnąłbym dorzucić garść spostrzeżeń o obrazie gospodarstwa polskiego i polskiej polityki gospodarczej, jaki nam „Relacja” przekazała.
„Dziwne musi się wydać – zaczyna się rozdział o ekonomice polskiej – iż nie jest bogate to Królestwo, które obfituje w najważniejsze zasoby a ponadto jest śpichlerzem i arsenałem całej Europy”… Wiele miejsca poświęcono w „Relacji” bogactwu owych zasobów; czytamy więc o żywności wywożonej wołami do Niemiec, Węgier i Włoch, o soli dobywanej w Bochni, Wieliczce i z jezior, o budulcu okrętowym idącym w dużych ilościach na Zachód. Cały niemal rozdział poświęcony jest kopalinom polskim – soli, rtęci, miedzi, saletrze, srebru (i złotu).
Dociekając więc dlaczego bogactwo tych wszystkich zasobów nie daje Polsce zamożności – autor „Relacji” wykłada nam przy okazji swą doktrynę gospodarczą, którą moglibyśmy określić jako wczesnomerkantylistyczną a której zmodernizowane wersje czytelnik z pewnością znajdzie dzisiaj w praktycznych politykach gospodarczych.
„We wszystkich państwach – pisze – pilność narodu w sztukach mechanicznych i ludność są podstawami bogactwa”; świadczy o tym zamożność niemieckich i włoskich społeczeństw miejskich, jak Norymbergi, „stojącej na ziemi jałowej”, Augsburga, „żadnego nie posiadającego terytorium”, Wenecji i Mediolanu. Dlatego – objaśnia nas dalej – mądre prawa zakazują wywozu surowca albo przynajmniej utrudniają go wysokimi cłami, a sprzyjają wywozowi przetworu („artificiall”); tak postępuje np. Anglia, której wielkie zyski przynosi tkanina, o wiele większe aniżeli te, jakie dawniej, nim Flamandowie nauczyli ją sztuki tkania, czerpała z wywozu wełny. Podobna polityka gospodarcza „czyni kraj ludnym, za czym idą bogactwo gleby pomnożone wysiłkiem rolnika, zysk dla szlachty przez ulepszenie jej ziemi, a zysk dla księcia ze zwiększonych danin”.
Podmalowawszy w ten sposób tło doktrynalne, obserwator cudzoziemski krytykuje politykę polską, która pozwala by cały zysk z handlu koncentrował się w miastach pruskich i inflanckich i powoduje bogacenie się obcego „przemysłu” polskim kosztem. Wytyka zjawisko bogacenia się zagranicy na uszlachetnianiu surowca polskiego. „Prosta materia, jako to popiół (?), wełna, len, konopie, skóry, wraca do Królestwa, po cenie znacznie wyższej aniżeli ta po jakiej ją sprzedano za granicę”; tak wraca po wygórowanej cenie do Rygi len przetkany za granicą. Co gorsza – twierdzi (i tu mamy pewne świeże reminiscencje), że wraca do Polski (na przednówku?) za droższą cenę polskie zboże, wywiezione za granicę.
Skutek tej polityki, to podrywanie równowagi gospodarstwa, „overballancing”, jak mówi „Relacja”. Podcina się bilans płatniczy: „z powodu opisanych defektów towary polskie nie przynoszą pieniądza”. Równowagę bilansu tego podcina zresztą także pozycja turystyki, skoro „znaczna część uzdolnionej szlachty („gentlemen of abllity”), jadąc do obcych ziem i żyjąc tam na wysokiej stopie, zabiera dla siebie zaopatrzenie i zasilana jest wielkimi sumami pieniądza”, wysyłanymi z Polski. Ten dewizowy aspekt naszych związków duchowych z Zachodem kłopotał – jak widać – równie przodków co i współczesnych ministrów skarbu. Nieobcy im był także i inny jeszcze kłopot „dewizowy”, – przemyt pieniądza z Polski, – „rzecz -czytamy – nietrudna w kraju, którego granice otwarte są na ścieżaj”; uwaga zrozumiała u Carew (czy Bruce’a), pamiętającego o szczelnej morskiej granicy jego ojczyzny.
Kształtowanie się polskiego bilansu handlowego i płatniczego sprawiało najwidoczniej, że kraj był zalewany pieniądzem zepsutym („adulterated”). Jego, jakbyśmy powiedzieli dzisiaj, inflacja musiała mocno dokuczyć w obrocie; na sejmie w r. 1534 nakazano mennicom przerwanie bicia pieniądza w nadziei, że przerwa emisji da pewną reprecjację pieniądza (problematyka znana doskonale współczesnym!); mennica królewska – stwierdza nieco melancholijnie „Relacja” – usłuchała nakazu sejmowego, ale inne (mennice miast pruskich) – nic.
Kreśląc projekt naprawy gospodarstwa polskiego, Carew (Bruce?) opowiada się za ustanowieniem zakazów szkodliwego wywozu. Uważa za konieczne „życie surowe”, propagując „leges sumptuariae”, skoro najważniejsze towary polskie „wymienia się za granicą przeważnie… na zbędne, służące pompie, ostentacji i zbytkowi”. Zaleca zyskanie możliwości, jakie daje „morze Sarmackie”, oraz opanowanie a przynajmniej wolny handel na linii Dniepr-Dźwina, których połączenie uważa za konieczne. Jest zdania, że Polacy mają „równie dobre warunki dla zbogacenia swego kraju” – jak każdy inny naród, ale mogliby osiągnąć to pod warunkiem, iż „zreformowaliby swe nieporządne państwo” przez „ukrócenie zuchwalstwa szlachty i zapewnienie plebejuszom przywilejów właściwych ich rodzajowi życia”, najpewniejsza jest bowiem reguła, iż „no state can be riche where traders and artisans are wronged and troden on”.
Dziś zaliczylibyśmy autora do wyznawców poglądu o konieczności forsownej urbanizacji i uprzemysłowienia Polski, ekspansji morskiej, intensywniejszej kapitalizacji (ograniczenie zbędnego spożycia), intensyfikacji rolnictwa i t.d. Widzimy zresztą, iż naprawę gospodarczą Rzeczypospolitej ściśle łączył, na pewno trafnie, ze współzależną naprawą jej budowy społecznej."
http://retropress.pl/wiadomosci/wyslannik-angielski-na-sejmie-elekcyjnym/
"Wysłannik angielski na sejmie elekcyjnym
Władysław Kuczyński, urzędnik archiwum państwowego (State Paper Office), przełożył na polski ciekawą relację angielską z sejmu elekcyjnego r. 1632, którą odnalazł w papierach archiwalnych. Wydało ją w r. 1854 w „Drukarni Polskiej, 5 Grove Place, Tottenham”, „Grono Historyczne Polskie w Londynie”. Relacja – w formie diariusza z obrad sejmowych – długo uchodziła za relację ówczesnego wysłannika króla Anglii, Francisa Gordona. Jak twierdzi jednak prof. Stanisław Kot (1935), nie pisał jej sam Gordon, ale jeden z towarzyszących mu Anglików. Kuczyński nie poprawił oczywistych błędów u autora, w dodatku usunął wszystkie „uwagi ogólne jako niemiłe dla honoru narodowego”. Kot kilka z nich podaje:
„Warszawa jest jednym z najbiedniejszych miast, jakie w życiu zwiedziłem „…
„Naród na ogół jest niesłychanie pyszny, bez wiary i czci w swym postępowaniu z ludźmi, najbardziej przekupny na całym świecie przez branie łapówek. Co do religii, nie mają oni żadnej, albo tylko czczy pozór. Ich rozrywką jest wyłącznie pijaństwo”.
„Opisując zwłoki pary królewskiej, czekające na Zamku na pogrzeb, opowiada autor, iż podczas mszy żałobnej za ich dusze widział przez uchylone drzwi, jak w sąsiednim pokoju obecni grali w karty”.
Rzecz prosta, Anglików interesowała przede wszystkim walka toczona przez protestantów pod przewodem hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła o swobodę religijną, o wolność kościołów w całej Polsce, o ograniczenia Kościoła w prawie nabywania majątków. Radziwiłł od razu postawił biskupowi płockiemu [Stanisławowi Łubieńskiemu] zarzut, że przybył na elekcję w 1.000 dragonów, z 2.000 piechoty, z 10 działami o zapalonych lontach, zaopatrzony w 9 centnarów prochu. Wykrzykiwał: „Ja jestem pewny, że ani św. Piotr ani św. Paweł nie jeździli z taką okazałością” i groził, że może sprowadzić wojska więcej niż wszyscy biskupi i że na każde 2.000 odpowie 20.000. W pewnej chwili Zamoyski [podkanclerzy koronny Tomasz?] powiedział: „Co, wy panowie biskupi chcecie być wyżej niż my szlachta? Oho, ja widzę, że z wami inaczej potrzeba postępować”.
Przypomniano, również że trzy lata temu kasztelan krakowski [Jerzy Zbaraski?] występował ostro na sejmie przeciwko jezuitom, podając przykład złodzieja, który wszedł do domu, ukradł suknię i został obatożony: nie za to jednak że ukradł, ale za to, że wszedł bez zapytania i że nie powiedział: „Pokój temu domowi”. To samo jest z jezuitami, którzy zaczęli się wtrącać do rządów, jakby byli królami: „… wypędźim was – mówił kasztelan – nie za to, żeście budowali kościoły, klasztory i kupowali majątki, ale za to, żeście bez pozwolenia tu osiedli i nawet tyle jak „Pokój temu domowi” nam nie powiedzieliście”. Gdy wpłynęła sprawa nabywania majątków przez Kościół, biskupi oświadczyli, że muszą wysłać w tej sprawie posłańca do Rzymu, na co usłyszeli: „Póki posłaniec wróci, księża kupią całą Polskę, a wtedy będziemy mieli królestwo księżowskie, bo papież pewno że zatrzyma posłańca tak długo, aż póki duchowni nie zakupią w Polsce wszystkiej co można ziemi. W sprawie tej niektórzy posłowie katoliccy sekundowali protestantom. Jeden z nich stwierdzał, że gdy przychodzi wojna, biskupi nic nie dają krajowi, ale zawsze mają po kilkadziesiąt tysięcy dukatów dla papieża. Wojewoda bełski [Rafał Leszczyński] po stwierdzeniu przez posłów, że „nie znają człowieka, który by był wyższy od ich króla”, domagał się, by nie odwoływać się nigdy do Rzymu, bo to by oznaczało, że papież jest wyższy od króla.
Z tym wszystkim Anglik notuje: „Nuncjusz papieski miał dziś audiencję, i uważałem, gdy on w mowie swojej prosił Boga, by ich natchnął Duchem Św., żaden z nich się nie poruszył, lecz jak tylko wymieniono papieża, tak nuncjusz i prawie wszystka szlachta obecna uginała kolan i zdejmowała czapki”.
Elekcja Władysława IV, jak wiemy skądinąd, przeszła spokojnie wobec braku kontrkandydatów. Piękną przemowę wygłosił Radziwiłł w imieniu województwa wileńskiego: „Władysława deklaruję królem polskim, życząc aby dobrze długo żył i panował. Niech będzie szczęśliwy jak Jagiełło, niech się tryumfami wsławi jak Krzywousty, niech będzie łaskawy jak Kazimierz, przyjemny i miły wszystkim jak Zygmunt I, hojny pomnożyciel praw i wolności jak Zygmunt August”.
„Pageantry” uroczystości, po proklamowaniu króla, zrobiła na Angliku silne wrażenie: „… nigdy w życiu nic podobnego nie widziałem i nie wiem, czy kiedy co podobnego zobaczę”."
http://retropress.pl/wiadomosci/warszawa-roku-1873-troche-statystyki/
"Warszawa roku 1873: trochę statystyki
Rosyjski „Putiewoditiel po Warszawie i jeja okriestnostiam (Przewodnik po Warszawie i jej okolicach)” z r. 1873 wskrzesza wiele realiów stolicy „Priwislinskawo kraja”.
Ludność w r. 1871: 269.241. Garnizon wojskowy: 19.434. Lekarzy, akuszerek, dentystów i felczerów: 868. Domów zaopatrywanych w wodę: 170. Studni: 2072.
Piwiarni: 102. Cukierni: 240. Restauracji: 301. Szynków: 840.
Szkół: 159. Księgarń: 56. Świątyń: 47. Drukarni i litografii: 36. Łaźni i kąpieli: 22. Szpitali i lecznic: 13. Bibliotek: 12.
W r. 1871 popełniono w Warszawie 1488 kradzieży, 151 oszustw, 13 samobójstw, 2 morderstwa i 2 dzieciobójstwa.
Domów publicznych: 41. Prostytutek 1039 (w domach schadzek: 223, w domach publicznych: 177, tolerowanych samotnych: 176, podlegających obowiązkowemu badaniu: 463). Chorych na syfilis: 6447. Pokąsanych przez wściekłe psy: 48.
Hotele: Europejski: pokoje od 60 kop. do 7 rb.; Angielski (z kominkiem, przed którym grzał się Napoleon w r. 1812): od 50 kop. do 8 rb. Rzymski: od 45 kop. do 3 rb.; Victoria: od 45 kop. do 4 rb.; Maringe (późniejszy Francuski): od 40 kop. do 4 rb.; Saski: od 30 kop. do 1 rb. 80 kop.
Cukiernie: Lourse (w gmachu hotelu Europejskiego i w Teatrze Wielkim), Semadeni (na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej, Świętokrzyskiej i Nowego Świata, al. Jerozolimskich i Nowego Świata), Botte i Clotin (na Krakowskim Przedmieściu, koło poczty).
Tramwaje – dwie linie: 1) Klub Obywatelski (na Krakowskim Przedmieściu) – Królewska – Marszałkowska – stacja kolei Wiedeńskiej; 2) stacja kolei Petersburskiej i Terespolskiej – Klub Obywatelski. Miejsc po 20 na dole (za przejazd 5 kop.) i na górze (3 kop.).
Posłańcy: za kurs 7,5 kop., z odpowiedzią 12,5 kop.; za czekanie na odpowiedź do 10 minut nic się nie dopłaca.
Teatry: Wielki (1149 miejsc od 22,5 kop. do 3 rb. 5 kop.); Mały (Rozmaitości) (770 miejsc od 15 kop. do 1 rb. 25 kop.); Letni (1000 miejsc od 15 kop. do 1 rb. 25 kop.); w Łazienkach (1246 miejsc od 20 kop. do 1 rb. 55 kop.).
Teatry ludowe (ogródki): „Tivoli” na Królewskiej, „Alhambra” na Miodowej, „Eldorado” na Długiej, „Alkazar” na Królewskiej, „Pod Lipką” na Przejeździe, „Figaro” na Nowym Świecie.
Dział ogłoszeń otwiera dom towarów galanteryjnych Lessera na Rymarskiej (23 działy, przyjmuje do odnowienia lustra). Z innych wymieńmy sklep honorowego optyka m. Warszawy Jakuba Pika na Miodowej; „kantor wekslu i loteryj” Władysława Bersona na Senatorskiej i Krakowskim Przedmieściu; skład win i delikatesów Simona i Steckiego (dawniej I. L. Flattau), istniejący od r. 1825, na Granicznej i Nowym Świecie; skład płótna J. Grützhandlera w hotelu Polskim na Długiej i na Nowiniarskiej; ujeżdżalnię Golińskiego na Marszałkowskiej („udziela lek-cye jazdy konnej dla mężczyzn i dam w każdej porze, a także przyjmuje konie do tressowania”); magazyn towarów galanteryjnych i skład papieru Gustawa Kipmana na Senatorskiej (bilety wizytowe wykonywa w ciągu godziny); magazyn szkła, kryształów, porcelany, fajansów i szyb Ignacego Hordliczki na Senatorskiej; magazyn wyrobów platerowanych Norblina na Krakowskim Przedmieściu; magazyn towarów jedwabnych i łokciowych I. Szyszki na ul. Świętokrzyskiej; magazyn obuwia S. Hiszpańskiego na Długiej (filie w Saratowie i Charkowie); magazyn win i delikatesów Ant. Stempkowskiego na Wierzbowej; skład win i delikatesów A. Bocqueta na rogu Teatralnej i Wierzbowej; skład towarów futrzanych Wincen. Starkmana (od 50 lat w teatrze Wielkim); księgarnię i skład nut Ferdynanda Hoesicka na Senatorskiej; magazyn futrzany M. Cederbauma na pl. Krasińskich; fabrykę K. Rudzkiego."
poniedziałek, 30 listopada 2020
Anglik o gospodarce polskiej w XVI Wysłannik angielski na sejmie elekcyjnym Warszawa roku 1873
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super ciekawe informacje
OdpowiedzUsuńWitam. Polskim czytelnikom przedstawia się informacje bardzo tendencyjnie !
Usuń