Wojna i pokoj 44
Wiele osób dziwi się że Polska „mając” całkiem duży przemysł nie jest w stanie wyprodukować absolutnie żadnej broni a nawet amunicji. Na przykład starawe już czołgi Leopard darowane Polsce przez Niemcy nie mają odpowiedniej amunicji przeciwpancernej i są bezużyteczne. W arsenale Wojska Polskiego nie ma amunicji bojowej do armaty czołgu, której parametry pozwalają na zwalczanie używanych obecnie niemłodych, standardowych rosyjskich czołgów: T-90, T-80BW, T-80U, T-72B3 i inne odmiany T-72B, nie wspominając o jednostkach nowej generacji T-14. Żaden z opracowanych w Polsce typów amunicji nie przeszedł procesu kwalifikacji według standardów NATO, wykonywanego we współpracy z producentami czołgu oraz jego uzbrojenia. Prawdopodobnie w 2021 roku kupiliśmy od niemieckiej firmy Rheinmetall Waffe Munition GmbH pociski typu APFSDS (DM63A1) w cenie powyżej 10 tysięcy Euro sztuka. Znacznie tańsze są pociski ćwiczebne DM88.
Zdziwieni zapominają o tym że właścicielami i dysponentami tego przemysłu są zachodnie firmy a Polacy są tylko tanimi wyrobnikami w nich. Wszystko co jest w Polsce nowoczesne i rentowne jest zachodniej własności. „Aktywami” państwowymi są m.in. stare elektrownie węglowe do zamknięcia i kopalnie węgla kamiennego czyli doły bez dna do wrzucanie wielkich pieniędzy podatników. Efekty pracy tych elektrowni i PiS-owskich rządów zapierają dech w piesiach: Mali, Burkina Faso, Sierra Leone, Uganda czy Filipiny — m.in z tymi krajami "rywalizuje" Polska w rankingu najdroższego prądu w świecie. Energia elektryczna nad Wisłą jest jedną z najdroższych na całym świecie, biorąc pod uwagę poziom wynagrodzeń. Ceny prądu wstały z kolan ! Górnicy żądają dwucyfrowych podwyżek płac bo „im się to po prostu należy”
Wszyscy musimy płacić za wielkie synekuralne przerosty zatrudnienia w pasożytniczych spółkach energetycznych.
Spółka - Zatrudnienie / Obrót w mld Euro:
PGE – 41 / 7
IBERDROLA - 27 / 31
VATTENFALL - 20 / 12
RWE - 68 / 44
Praca w energetyce jest marzeniem. Jest dziedziczona i nikogo obcego nie dopuszczą do koryta. Nigdzie tak się nie zarabia jak w energetyce. Płacą za samo przyjście do pracy. Stąd te obawy i krzyk przed likwidacja węglowych elektrowni. Ale nikt się nie martwił pracownikami PGR, włókniarkami i stoczniowcami. Po zamknięciu elektrowni w Bełchatowie też będzie życie. Młodzi wyjadą do pracy na zachód. Starsi mogą zbierać grzyby...
Trzecioświatowe pozycje ma też Polska w sile nabywczej wody i kanalizacji oraz wywozu śmieci. Wszędzie tam gdzie jest skorumpowane państwo polskie tam jest trzeci świat.
Gdy Polska tym zachodnim firmom przestanie się z wielu względów podobać to swój interes ulokują gdzie indziej.
Taki jest efekt rządzenia Polską przez osoby bez żadnych kwalifikacji czyli lumpen – elitę ale totalnie zdemoralizowaną i z bardzo lepkimi rączkami. To efekt -„Cześć wujku” - załatwiania pracy przygłupom w sektorze publicznym czyli selekcji negatywnej.
Polska żadnej technologi, nawet dość prostej, nie ma ! Dowody na to są co dzień.
„Anwil z grupy PKN Orlen oraz włoska firma Tecnimont [wykonawca inwestycji] podpisały Memorandum of Understanding (MoU), które przewiduje zmianę daty zakończenia budowy instalacji granulacji we Włocławku na koniec roku 2022, a oddanie jej do użytkowania do końca stycznia 2023 r.” - podały PKN Orlen i Anwil w komunikatach.
Orlen rządzony przez kryminalistę Obajtka żeruje na Polakach i dzięki temu jeszcze nie zatonął.
Okres życia papierowych pieniędzy słabych krajów nie jest długi. Temat już rozważano ze szczegółami i nie ma potrzeby ich powtarzania. Gdy rosnąca inflacja szmatławej, spekulacyjnej złotówki przekroczy 10% szanse że wróci normalność zaczną szybko maleć co wszyscy zrozumieją i zaczną się bronić przed okradaniem.
Filmowy warszawski cwaniak, Franek Dolas znalazł się na arabskim targu, z górą papierowych franków. Ale franki te straciły wartość i stały się śmieciem. Nikt mu nic nie chciał sprzedać.
Pieniądz jest wart tyle co gospodarka i rząd kraju. Unia już obecnie wylewa na Polskę ciepły żółty płyn co obniża pozycję Polski. Polska nie jest skłócona tylko z Bałtykiem.
W Polsce bardzo wysoka jest też inflacja producencka. W listopadzie 2021 roku dynamika cen produkcji sprzedanej w przemyśle ( czyli inflacja PPI, w odróżnieniu od konsumenckiej inflacji CPI) wyniosła 13,2 % wobec 11,8 % w październiku. Drożeje praktycznie wszystko. Staniała tylko poligrafia i reprodukcja zapisanych nośników informacji o 1,4% oraz odzież o 2,1%.
Możliwa jest inflacja powyżej 10 % - mówił 20.12.2021 Kamil Zubelewicz, członek Rady Polityki Pieniężnej. Podkreślił, że "zduszenie" inflacji do akceptowalnego poziomu może oznaczać mocne podniesienie stóp procentowych.
Jednym z czołowych komentatorów - propagandzistów rządowej pisowskiej TVP jest Marek Król, który był sekretarzem KC PZPR ds. ideologii, propagandy i agitacji a więc szefem całego komunistycznego aparatu propagandy i cenzury. Do dziś nie rozliczono tego że komunistyczny tygodnik Wprost aferalnie stał się przedsiębiorstwem rodzinnym tego towarzysza - aferzysty. „To jest komuch i gangster ale nasz on ci jest !” Mój ubek jest lepszy niż twój ubek !
Prezes Kurski - "ciemny lud wszystko kupi"
Premier Morawiecki - "ludzie są tacy głupi że to działa"
Firmę ITI i jej UB-ecką telewizje TVN założyli za wyprane pieniądze Polaków m.in. dwaj Tajni Współpracownicy SB. Takiego długotrwałego procesu nie da się utrzymać w głębokiej tajemnicy. Wiadomym było o tym od wielu lat a prokuratura postępowania inicjowane kolejnymi zawiadomieniami o przestępstwach umarzała. TVN po otrzymaniu koncesji w 1996 roku umiejętnie budowała oglądalność i powiększała swój zasięg. Reality shows „Big Brother” ustanowił ówczesny rekord oglądalności stacji – jego finałowy odcinek w marcu 2001 obejrzało 9 mln telewidzów. TVN nad TVP górowała jakością swojej konsekwentnie budowanej profesjonalnej kadry, która w partyjno – państwowej telewizji była zaśmiergła i niskiej jakości. TVN umiejętnie uruchomiła wiele programów. TVN wymagała od swoich pracowników pracy i kreatywności. Mimo skandali, panowała tam atmosfera nieporównanie lepsza niż w skorumpowanej, nepotycznej TVP. Kryteria oceny i awansu były jasne.
Zdaniem autora programy polityczne były inteligentnie tendencyjne i zahaczały o dywersje. Nie ma jednak przymusu oglądania. Natomiast po 2016 roku programy TVN są o skale lepsze niż nędzne, wstrętnie kłamliwe programy TVP.
Już w 2015 roku PiS mógł wziąć za mordę skorumpowanych prokuratorów, wrzucić ich do lochu, doprowadzić do skazania, oskarżyć i skazać TW oraz złodziei, procesowo zabezpieczyć a potem odzyskać majątek ukradziony Polakom a TVN po dobrej cenie sprzedać jako że była i jest to sprawna firma. Ale trójkowy student Zbigniew, cztery pensje, Ziobro niczego nie zrobił bo jest leniwy i pusty.
Jeśli chcemy ścigać postkomunistów to ścigajmy ich wszędzie i równo począwszy od TW Wolfganga i prokuratora Piotrowicza w Trybunale Julii Przyłębskiej czyli Wolfgangowej. Gdy Jarosław Kaczyński ma decydować kto jest postkomunistą i ubekiem to wychodzi totalne bezprawie.
Telewizje TVN sprzedano Scripps Networks Interactive, a obecnie odsprzedana należy ona do potężnej Discovery Inc. W dacie transakcji nabywców nie wprowadzano w błąd fałszywymi danymi.
Wszystkie państwa europejskie kontrolują rynek medialny. Obecnie działania Sejmu wymierzone w Discovery – TVN jako przedsiębiorstwo łamią podpisane umowy międzynarodowe o ochronie inwestycji. Oczywiście stacja ujawniając korupcje i kompromitując baranów mocno obniża rezultat wyborczy PiS i powiększa wynik konkurencji.
Discovery w związku z naruszeniem umów może pozwać Polskę o duże odszkodowanie. Wartość w międzynarodowym arbitrażu roszczeń może sięgnąć 3 mld dolarów. Znacznie większe będą szkody wizerunkowe Polski.
Zbadać należało czy złodzieje którzy okradli Polaków mieli korupcyjny wpływ na proces legislacyjny i działania KRRiTV bowiem obszar mediów jest ośmieszająco niesuwerenny i neokolonialny. Ustawa jest spóźniona o 25 lat.
Uderzanie w interesy amerykańskich firm suwerena w sytuacji, gdy całe polskie względne bezpieczeństwo wasala jest oparte na zależności od Waszyngtonu jest prawie ryzykownym szaleństwem. Nawet jeśli ta "opieka" może budzić wątpliwości co do sensu i trwałości. Bo innej obecnie nie ma. Jednak USA słabną w oczach.
W logice pojałtańskiej jest to prawie samobójstwo. Odbijanie się pijanego od ściany do ściany.
„Wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie”
"Udawaj obłęd, będąc w pełni zmysłów."- Sun Tzu, Sztuka wojny i 36 forteli.
Przyjęcie lex TVN będzie oznaczać zagrożenie dla wolności słowa i pluralizmu w polskich mediach - twierdzi rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand. Jest pewne, że ustawa będzie kolejnym sporem w relacjach z Unią Europejską. Komisja oczekuje, że państwa członkowskie dopilnują, by ich polityka i ustawodawstwo nie miały żadnego negatywnego wpływu na ich zobowiązanie do zapewnienia wolnego, niezależnego i zróżnicowanego sektora mediów.
Jarozbaw postawił prawie cały „lewacki” świat przeciw Polsce ! Jeśli o to mu chodziło to jest geniuszem intrygi.
Polityka polega na wieloletnim, konsekwentnym osiąganiu wyznaczonych celów wszelkimi przyjętymi sposobami. Szykując się do wojny ( także obronnej ) trzeba mieć jak najwięcej sprzymierzeńców. A nic tak nie łączy jak wspólnota interesów ale ten sam krąg kulturowy ma duże znaczenie. Naciskane przez społeczeństwa rządy Francji i Anglii z pewnością udzieliłyby Polsce znacznej pomocy w 1939 roku ale zachodnia prasa latami kreowała negatywny wizerunek Polski jako wspólnika Hitlera a po napaści na Czechosłowację jako „hieny Hitlera”
Nie znamy tła sprawy:
-Być może zerwanie z wasalizmem wobec USA jest twardym warunkiem dołączenia do federalnej Europy i rozpoczęcia rozmów z Rosją
-Możliwe że rząd przewiduje wzmocnienie roli USA jako komornika '447 i stopniowo zmniejsza uzależnienie od słabnących USA mimo iż jest to niebezpieczna gra ale konieczna. Polska i Izrael nie mają ambasadorów u siebie i to jest bardzo dobre dla Polski
-Chęć bezkosztowego zerwania umów na Abramsy, F35, Patrioty, HIMARS... gdy rozpoczęły się kłopoty finansowe bowiem Europa nie da Polsce ani centa na agresywne zbrojenia Polski z wasalnym dążeniem do zabójczej wojny a dalsze drukowanie złotówki oznacza w końcu hiperinflacje
-Może w ustawce z pisiorami Discovery chce drogo sprzedać TVN
-W czasie gdy USA wychodzą z Europy taka dywersyjna tuba jak TVN jest do likwidacji
-Rząd PiS otrzymał zaproszenie i wziął udział w globalnym szczycie demokracji w Waszyngtonie a Węgier nie zaproszono. Macherzy PiS sądzą zatem że USA prędzej czy później wrogo potraktuje też Polskę jak teraz Węgry i lepiej podjąć wyprzedzający ruch aby kontrolować pogrywkę. Polska jest ignorowana przez administracje Bidena i obraz romantycznego sojuszu diabli wzięli.
Propaganda jest bardzo ważna. Kłamstwo powtórzone sto razy staje się ”prawdą”. Albert Einstein był przede wszystkim upartym plagiatorem a uchodzi za wielkiego naukowca i to mimo wydań m.in. książek Bjerknesa.
Brytyjski minister obrony Ben Wallace przyznał 18.12.2021, że jest "wysoce mało prawdopodobne", by Wielka Brytania lub jej sojusznicy wysłali wojska do obrony Ukrainy, jeśli Rosja dokona inwazji na ten kraj. "Jest faktem, że (Ukraina) nie jest członkiem NATO, więc jest wysoce mało prawdopodobne, że ktokolwiek wyśle wojska na Ukrainę, aby rzucić wyzwanie Rosji, w takim scenariuszu. Myślę, że to jest jasne. Nie powinniśmy oszukiwać ludzi, że tak się stanie, a Ukraińcy są tego świadomi" - powiedział Wallace w opublikowanej rozmowie z tygodnikiem "The Spectator".
Brytyjski minister obrony powiedział, że wśród zachodnich przywódców toczy się debata na temat tego, czy Putin faktycznie dokona inwazji i jak szybko Rosja może zająć terytorium Ukrainy. Rosja chce od NATO zobowiązania, że nie będzie przyjmować w poczet członków państw, które niegdyś wchodziły w skład Związku Sowieckiego, ani rozmieszczać tam swoich wojsk.
Minister „obrony” Błaszczak od kuwety kota prezesa, dość długo ( „dwóch lat” ) przebywał w celu „naukowo – turystycznym” w ZSRR. KGB rutynowo podejmowało próby werbunku znaczących „szkolonych” osób. Zatem został zwerbowany lub oceniono go jako matoła bez perspektyw. Nie wiadomo co jest gorsze. Błaszczak powinien teraz przysięgać ludowi smoleńskiemu że wtedy kłamał i że był w celach „przemytniczo - handlowych” TVN powinien zgłębić temat w czym Błaszczak się tak 2 lata szkolił w ZSRR.
Po zamachu stanu Piłsudskiego z 1926 roku władza była tylko uzurpowana a Polska szybko się staczała w otchłań. Po wkroczeniu Niemiec i momentalnym upadku faszystowskiej dyktaturki sanacji oraz masowej dezercji jej oficerów, szybko pojawiły się żądania osądzenia sanacyjnych zdrajców i zbrodniarzy. Po przegranej Francji w 1940 r. zbiegłych sanacyjnych tchórzliwych gangsterów „sprawców klęski wrześniowej” umieszczano w obozach karnych na terenie Wielkiej Brytanii. Dekretem Prezydenta z 30 maja 1940 r. powołano Komisję, której celem miało być zebranie i zabezpieczenie w ramach zwykłego postępowania materiału dowodowego dotyczącego odpowiedzialności za wynik kampanii 1939 r. we wszystkich dziedzinach administracji państwowej i obrony narodowej oraz zapewnienie tym samym należytego wymiaru sprawiedliwości w przyszłości czyli po wojnie. W istocie jednak uzurpacyjny „rząd” w Londynie nic konkretnego nie zrobił.
Dekret z dnia 22 stycznia 1946 roku o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego dawał szanse osądzenia i skazania bandy agenta Piłsudskiego. W gruncie rzeczy była tylko jedna sprawiedliwa kara za tak straszne przestępstwa – śmierć.
W uzasadnieniu do projektu dekretu stwierdzono, że przyczyną klęski wrześniowej był
„występny regim sanacyjny i sprzeczna z prawem działalność jego ówczesnych kierowników, w szczególności systematyczne łamanie ustawy zasadniczej z 1921 r. i wprowadzanie zasad faszystowskich, co w rezultacie powodowało wzmacnianie sytuacji państw o ustroju faszystowskim, a przynosiło szkodę Państwu Polskiemu [...]. Społeczeństwo, które w okresie wojny i okupacji tak wiele wycierpiało, zdaje sobie sprawę z tego, kto zawinił”
Słabością tego dekretu było umieszczenie go w pakiecie z dekretami odwetowymi, które nie miały
wymierzać sprawiedliwości i umacniać praworządności, lecz realizować ideologiczne cele nowego reżimu umocowanego przez Moskwę. W gruncie rzeczy stosowanie dekretu przez bezpiekę było karykaturą. Wielu bydlaków sanacyjnych nie oskarżono.
Dekret dotyczący słusznej próby karnego rozliczenia wstydliwego okresu sanacyjnej historii Polski nie miał i nie ma komentarzy ani opracowań naukowych.
Nie wiadomo ilu sanacyjnych zbirów skazano i na jakie kary. Upolityczniona sprawiedliwość nie jest żadną sprawiedliwością. Można jednak przypuszczać że wiele wyroków wydanych przez komunistyczne sądy było jednak jak najbardziej słuszne i właściwe a cześć za łagodna.
Niepodejmowanie badań sugeruje że komunistyczne wyroki na gangsterów sanacji były słuszne i nie jest możliwe uczciwe nawiązywanie do złodziejskiej, pasożytniczej II RP.
Obecnie mamy już zapowiedz drugiego września 1939. W ćwiczeniach sztabowo - symulacyjnych Zima 20, wojska nieprzyjaciela bezpośrednio zagroziły Warszawie już w czwartej dobie, a piątego dnia weszły do Warszawy. Liczenie na to że wojska państw NATO odbiją zajęty przez Rosję polski teren jest głupie. Użycie taktycznej broni jądrowej jest i będzie standardową procedurą Rosjan, gdy tylko zostaną przyparci przez przeważające siły NATO, próbujące odebrać obszar błyskawicznie zajęty przez wojska rosyjskie. NATO na pewno tej eskalacji jądrowej nie podejmie. Natomiast sama próba kontrataku po pół roku może się okazać faktycznie niewykonalna. Niemcy nie wyrażą zgody na użycie portów i przejazd przez swoje terytorium wojska USA a Rosja zablokuje wejście na Bałtyk.
Polska po silnym spolaryzowaniu plemion nie jest jednym narodem i żadnej wojny nie może skutecznie toczyć.
Dziennikarz TVP również postanowił przerwać zmowę łgarstw pisowskiej ośmiornicy wokół wypadku premier Szydło i fałszywego oskarżenia kierowcy. Niech suweren wie, jak Kurski robi telewizję za 2.5 miliardów rocznie. Straszny fetor zgnilizny władzy się rozchodzi.
Rzecznik PiS Fogiel ( bez zawodu, wyrzucony z czeladnictwa piekarniczego ) oświadczył że sprawa złożenia fałszywych zeznań przez funkcjonariuszy nie jest nowa i jest PiS-owi znana ! Szkoda ze trzymano to w wielkiej tajemnicy także przez sądami które znęcają się nad niewinnym kierowca Seicento! Dlaczego jeszcze funkcjonariuszy nie oskarżono i nie aresztowano ? A co z kłamliwą premier Szydło ?
Koalicjantami pierwszego rządu PiS był Lepper i Giertych. Lepper został zamordowany a PiS chce obecnie aresztować Giertycha. Czy obecny cichy koalicjant PiS „szmata” Kukiz jest poczytalny ?
Magdalenkowy, agenturalny POPiS - TKM pruje się jak stare gacie !
Polska jest trzecioświatowym „państwem teoretycznym” lub inaczej to „ch.j, dupa i kamieni kupa”
Wszystko co w Polsce jest normalne i działa, jest prywatne. Niektóre osoby nie są zdolne do kontaktu z zadżumionym państwem i później długo do siebie dochodzą po traumie.
https://twitter.com/krzysztofgalbas
„Jestem 33 lata lekarzem, pochodzę z rodziny lekarskiej. Znam wielu, lekarzy. Ordynatorów, profesorów, sam zatrudniam ok. 120 lekarzy. Widzę jak funkcjonuje nasza ochrona zdrowia. Zwykle nie przeklinam. Jednak dzisiaj: KURWA! Nasz SOZ - jesteśmy krajem III świata. Nie chorujcie!”
Wszystko to, ten nieskończony ciąg podłości, przeraźliwie śmierdzi: Pierwszy tłuk żonę, drugi ciągnął psa za samochodem aby go zamęczyć na śmierć, trzeci wyciągał wielkie pieniądze od nieuleczalnie chorych, czwarta okradła kontenery PCK, piąta podpiepszyła plecaki, szósty kupił działkę za bezcen od kościółka, wójt dorobił się 48 posiadłości, siódmy roztrwonił 280 mln, ósma kłamała pod przysięga …. i listę można ciągnąć do rana.
https://www.salon24.pl/u/lchlip/1190450,przepoczwarzanie-sie-prawa-i-sprawiedliwosci-w-kunktatorska-partie-tlustych-kotow
"Przepoczwarzanie się Prawa i Sprawiedliwości w kunktatorską partię tłustych kotów
Proces degeneracji partii będącą kiedyś symbolem walki o szczytne ideały, wzniosłe patriotyczne hasła i stawiającej sobie i swoim członkom wysokie moralne cele postępuje. Proces ten jak wiele chorób i patologii rozwijał się najpierw niezauważalnie, ukryty głęboko pod powierzchnią polskiej rzeczywistości i był tonowany socjalnymi darami dla swoich grup wyborczych. Finansowe rozdawnictwo firmowane hasłami pomocy dla najuboższych oraz obniżenie wieku emerytalnego w przeciwieństwie do oczywistego trendu wydłużania (przed pandemią) długości życia, długo maskowało postępujący proces gnilny i zapewniało poparcie dużych lecz nie decydujących o rozwoju Polski grup społecznych.
Kryzys pandemiczny i związane z tym tragiczne konsekwencje jak również wnikające coraz bardziej w świadomość przekonanie, że „nam się należy”, pokazują jednak głęboką przepaść pomiędzy głoszonymi kiedyś ideami a codzienną praktyką partii tłustych kotów myślących o napełnianiu własnych kabz. I walczących coraz bardziej desperackimi metodami od których się kiedyś święcie odżegnywano. Po 6 latach rządzenie pozostaje często wołanie „wina Tuska” jako jedyne usprawiedliwienie własnych błędów, matactw, niemożności i politycznego kupczenia ideami. To co kiedyś było politycznym zbrodnią stało się codziennością a ilość afer, hochsztaplerstwa, wątpliwych interesów i kombinatorstwa pokazujących podwójną moralność rządzących jest na tyle duża, że na nikim nie robi już wrażenia. Otępiali milkniemy, bo przecież jak długo można się podniecać widząc upadek norm moralnych w codziennej polityce rządzących.
Polityków kupuje się ciepłymi posadkami, interesy robi wykorzystując układy w tysiącach powiązań państwowych spółek, rządową propagandę handluje się za pomocą dotacji a subsydia udziela swoim. Rączka rączkę myje a „układ” mający decydujący wpływ na rozdział fruktów tylko się umacnia. Tanie kościelne grunty dostają się graczom najmocniejszym a głoszoną kiedyś majątkową „otwartość” chowa się pod dywan. Dociekanie prawdy w samochodowym wypadku pani premier sabotuje się na nieprawdopodobną skalę a kłamstwa pod przysięgą stają się metodą działania rządowych przedstawicieli. Naciągacz handlujący ludzkim zdrowiem staje się członkiem rządu i głosuje w najlepsze jak gdyby nic się nie stało. Symptomatycznym jest, że głosuje w ustawie antyTVN przeciwko stacji, która takie i inne rządowe afery publikuje. Do obrony własnych interesów wszystkie ręce na pokład. Nawet te unurzane w błocie.
Postępująca degrengolada partii Jarosława Kaczyńskiego to nie przypadek. Prezes doszedł do władzy na szczątkach katastrofy smoleńskiej a to jak i przez kogo ją prowadzono stał się niejako kręgosłupem rozkładu moralnego w PiS-ie. Wołanie o „prawdę” na dziesiątkach smoleńskich miesięcznic stało się pustym zawołaniem, a walka o nawet pozory tego co prawdą mogłoby się nazywać została niegodnie zamieciona pod dywan. Można było niegodnie na to się zgodzić i udawać, że nic się nie stało? Ano, można było. Ale od rzemyczka do kamyczka i droga do porzucania pięknych ideałów i zaniżania moralnych zasad została wyznaczona. I stała się normą.
Prawo i Sprawiedliwość to obecnie partia w której mało kto potrafi już wyliczyć na jakich koalicyjkach i układach się opiera. Mejza, Kukiz, jacyś niezrzeszeni posłowie i przypadkowe układy ratują tą partię przed rozsypaniem się. Kto w niej co, komu i za ile obiecał to już nawet chyba i Kaczyński nie wie. Bez finansowych apanaży tej tzw. Koalicji by już nie było. Ale jest, kieruje Polską, rządzi i broni się przed utratą władzy, której nawet amerykańska telewizja zagraża. Wojsko zza oceanu ma polskich granic bronić, ale amerykańskie media dybią na polską suwerenność.
Obrona już nie ideałów, ale Po Prostu własnych tyłków i apanaży potęguje się. Ideały? Normy? Przyzwoitość? Prawda? Solidarność? Honor? To wszystko tylko puste, zdewaluowane hasła dla prostego luda. Karmieni kużmiukowym i kurskopodobnym widzeniem rzeczywistości dla której polskie „obcojęzyczne” media stają się największym zagrożeniem. Bo publikują fakty uderzające we władzę. A tych jest coraz więcej."
Słabnące USA od pewnego czasu chcą wywołać wojnę z Chinami ale to nie jest takie proste bo za pasożytnicze interesy USA nikt w podskokach nie chce umierać.
Rosną problemy wewnętrzne USA. W Kalifornii włamania dokonane przez „osoby potrzebujące” są niekaralne. W San Francisko mieszkańcy zostawiają otwarte samochody i podniesione wysoko klapy bagażnika, żeby "potrzebujący" nie trudzili się z wybijaniem szyb i rozrywaniem zamków kiedy muszą się włamać.
W „Akademii Policyjnej” jeden z bohaterów nie zamykał mieszkania, bo może sąsiad będzie czego potrzebował. Był wizjonerem ! Czekamy aż salony samochodowe będą otwarte dla "potrzebujących" Zamknięcie samochodu jest też chyba jawnym rasizmem !
https://forsal.pl/swiat/usa/artykuly/8316513,zwrot-usa-ku-azji-moze-sie-nie-udac-powod-rosja-ale-nie-tylko-opinia.html
"Zwrot USA ku Azji może się nie udać. Powód? Rosja, ale nie tylko
Trzech kolejnych prezydentów USA próbowało ustabilizować świat i skupić się na Chinach, ale rzeczywistość wciąż im w tym przeszkadza – pisze dr Hal Brands, publicysta Bloomberga.
Prezydent Joe Biden ma poważny problem: odstraszyć i zniechęcić Rosję do inwazji na Ukrainę oraz zapobiec największej wojnie lądowej w Europie od 1945 roku. W swoich próbach deeskalacji sytuacji, prezydent USA odbył dwugodzinne wirtualne spotkanie z Władimirem Putinem.
Ale Joe Biden ma jeszcze większy problem: jeden z filarów jego polityki zagranicznej już się rozpada. Biden nie jest pierwszym prezydentem USA, który ma nadzieję, że świat się uspokoi, dzięki czemu Stany Zjednoczone będą mogły się skupić na Azji. Jednak w obliczu chłodnej zimy pełnej kryzysów, nie jest też pierwszym prezydentem, który odkrywa, że świat wcale nie chce współpracować. Amerykański zwrot ku Azji
Joe Biden objął urząd prezydenta USA deklarując, że rywalizacja z Chinami zdefiniuje charakter tej epoki i mając nadzieję, że Ameryce uda się wygasić konflikty w innych miejscach, aby mogła skupić się na Państwie Środka. Administracja Bidena utrzymywała „stabilne i przewidywalne” relacje z Rosją, jednocześnie ostrzegając Moskwę, że dalsze prowokacje – w cyberprzestrzeni czy gdziekolwiek indziej – spotkają się z surową odpowiedzią. Biden chciał również rozładować napięcie z Iranem, powracając do umowy nuklearnej, którą wcześniej odrzucił Donald Trump. Obecna administracja wycofała także siły z Afganistanu uznawszy, że amerykańska obecność w tym kraju jest nie do utrzymania.
Chęć Joe Bidena, aby przesunąć uwagę w kierunku Chin, jest zrozumiała. Administracja USA uważa bowiem Pekin za największe długoterminowe zagrożenie dla porządku międzynarodowego pod amerykańskim przywództwem, a także za zagrożenie dla pokoju na Zachodnim Pacyfiku. Przez lata Pentagon oraz inne agencje walczyły o to, aby nadać Chinom główny priorytet ze względu na wiele konfliktów w innych obszarach. Tymczasem po roku urzędowania Joe Bidena to inne konflikty na świecie znów zdominowały agendę.
Inne konflikty na świecie zamiast wygasać, wracają z nową siłą
Odnowiona umowa nuklearna z Iranem okazała się zawodna, w dużej mierze ze względu na rządy zwolenników twardej linii w Teheranie. Ponieważ Iran omija ograniczenia w zakresie działalności nuklearnej, Biden może wkrótce stanąć przed wyborem: albo pozwolić Iranowi na uzyskanie statusu państwa nuklearnego, albo zaakceptować o wiele większe ryzyko wojny, która miałaby temu zapobiec.
Jeśli amerykańskie siły pozostaną w Iraku i Syrii do końca tego roku, agenci Iranu w tych państwach mogą zintensyfikować swoje ataki. Wojna domowa w Etiopii pogrążyła drugi najbardziej zaludniony kraj Afryki w chaosie, który może rozlać się na sąsiedni Sudan.
Z kolei Afganistan staje w obliczu masowego głodu po tym, jak USA wycofały z tego kraju swoje siły, a władzę przejęli talibowie. Chiny natomiast szukają miejsc do zakładania swoich baz wojskowych już nie tylko w Azji, ale także w Zatoce Perskiej oraz na atlantyckim wybrzeżu Afryki. Jest jeszcze Ukraina. Moskwa rozmieściła 175 tys. żołnierzy w pobliżu granic z Ukrainą, być może szykując się do inwazji i dłuższej okupacji kluczowego terytorium. Putin domaga się, w ramach ceny za deeskalację, politycznej kapitulacji Kijowa oraz obietnicy Zachodu, że Ukraina nigdy nie dołączy do NATO. W obliczu takiego kryzysu administracja USA, aby odeprzeć potencjalną inwazję Rosji, przede wszystkim zastosowała groźbę sankcji ekonomicznych, które jak dotąd nie wpłynęły mocno na kalkulacje Putina.
Jeśli Putin zaatakuje Ukrainę, to doprowadzi do najpoważniejszego kryzysu bezpieczeństwa w Europie od ćwierć wieku. W takiej sytuacji USA będą musiały uspokoić przerażonych sojuszników, organizując istotne wzmocnienie NATO na wschodniej flance – tak jak musiały to zrobić po pierwszej inwazji Rosji na Ukrainę w 2014 roku. Pentagon nie będzie mógł dłużej mówić, że głównym celem, na którym skupia się Ameryka, są „Chiny, Chiny, Chiny”.Nawet jeśli Putin teraz się wycofa, to ta przerwa nie potrwa długo. Rosyjski przywódca jest bowiem zdeterminowany, aby powstrzymać ukraiński dryf na Zachód oraz uczynić z Ukrainy państwo wasalne względem Moskwy. Jedynym sposobem, aby uspokoić Rosję na dłużej, będą ustępstwa ws. przyszłości Ukrainy, na które Joe Biden słusznie się nie zgodził. Tymczasem „stabilna i przewidywalna” sytuacja jest obecnie poza oknem możliwości: Zachód może chcieć deeskalacji z Putinem, ale Putin pokazuje niewielkie zainteresowanie deeskalacją z Zachodem.
Zbyt wiele zaangażowania, zbyt małe zdolności
Taka sytuacja może wydawać się znajoma dla wielu urzędników z administracji Bidena, biorąc pod uwagę fakt, jak wielu z nich służyło wcześniej w administracji Baracka Obamy. Na początku 2012 gabinet Obamy dokonał przeglądu globalnej strategii. Uznano w niej, że USA mogłyby zwrócić się ku Azji, ponieważ w Europie panował pokój, a sezon wojenny w Iraku zdawał się dobiegać końca. Jednak w ciągu dwóch lat Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, Państwo Islamskie terroryzowało Bliski Wschód, a świat zastanawiał się, co się stało z pivotem na Azję Baracka Obamy.
Supermocarstwa, które mają globalne zobowiązania, mają też trudność w wyborze pomiędzy poszczególnymi regionami. Im bardziej Waszyngton chce uspokoić sytuację na nieazjatyckich frontach i skupić się na Chinach, tym większą zachętę daje Rosji i Iranowi, aby państwa te mogły bardziej naciskać na swoją korzyść. Ten gambit powoduje dużą niestabilność, której Ameryka chce uniknąć, a cała amerykańska strategia ulega wykolejeniu. Globalne mocarstwo, które chce oszczędzić swoją siłę na rzecz podjęcia rywalizacji w jednym regionie, może skończyć ze słabością wszędzie. Tak właśnie wygląda dylemat Bidena, ale szczerze mówiąc, nie jest to całkowicie jego wina. Jego kłopotliwe położenie wynika z luki pomiędzy zaangażowaniem i zobowiązaniami Ameryki na świecie, a zdolnościami, aby je wypełniać. Różnica ta staje się coraz większa wraz z tym, jak zagrożenia stwarzane przez Pekin, Teheran i Moskwę będą coraz poważniejsze. Joe Biden, poprzez połączenie szczęścia i umiejętności, może znaleźć wyjście z tej sytuacji. Ale historia zazwyczaj nie jest łaskawa dla krajów, które przez długi czas ignorują takie luki."
Specjalny zespół zadaniowy wewnątrz administracji prezydenta Joe Bidena rozważa, w jaki sposób USA mogłyby wesprzeć antyrosyjską partyzantkę na Ukrainie w wypadku, gdyby Rosja szybko zajęła znaczą część terytorium kraju - pisze 20.12.2021 "Washington Post". Zespół ma się oprzeć na doświadczeniach partyzantów z Afganistanu i Iraku.
Obecnie Afganistan głoduje i śmieć głodowa może tam zebrać ponure żniwo. Ciekawe czy Ukraińcy chcą umierać z głodu ?
Także "New York Times" pisał o scenariuszach podjęcia walki partyzanckiej na Ukrainie. Jeśli Zachód nie przyjdzie z pomocą wojskową w czasie najazdu Rosji, Ukraina postawi rzekomo na walkę podziemną i otworzy arsenały dla wszystkich Ukraińców, pozwalając im na wzięcie dowolnej ilości broni, "by bronić siebie i swoich rodzin".
Zobaczymy ilu będzie chętnych do ukrywania się w lasach i umierania za darmo za Oligarchów z izraelskimi paszportami w kieszeni żyjących luksusowo na Zachodzie ? Czy ciemność, zimno, głód i choroby wzmocnią ich decyzje ?
Tak więc USA dają faktycznie Rosji zielone światło do najazdu Ukrainy. Ale to nie wystarczy bo Rosja musi mieć poważny propagandowy powód do najazdu na Ukrainę.
Państwa, które stawiały na dobre i trwałe relacje z Amerykanami wyszły na tym dobrze. Japonia, Niemcy czy Korea Południowa wyszły z opresji i mają się dobrze. Ale już Japonia za swoją agresywną ofensywę eksportową została przez USA usadzona w 1985 roku.
Stosunki te jednak były budowane na płaszczyźnie prawie suwerennych państw (mimo okupacji ) a nie ślepym, neokolonialnym poddaństwie, agenturalności i idiotycznym „robieniu laski z połykiem”.
Ukraina za swoją zbrodniczą, karygodną korupcje i głupotę może zapłacić głową. Polska może stracić swój północno - wschodni kawałek.
Według badania McKinsey kapitał Chin w 2021 roku wzrósł do 120 bilionów ( 120 000 mld ) dolarów a wartość USA wynosi 90 bilionów dolarów. Chiny są obecnie najbogatszym krajem świata ale nie per capita !
Czasy zmiany światowej hegemoni są bardzo niebezpieczne dla światowego pokoju. I niestety tym razem raczej nie będzie inaczej. Ale nawet jak głowice termojądrowe nie spadną na polskie miasta to cała Ziemia może się mało nadawać do dalszego zamieszkania.
Polska ma sens istnienia tylko jako państwo suwerenne a nie jako wasal Rosji, USA - Izraela, Niemiec czy dalekich Chin lub kogoś innego.
Czy atrapa państwa – śmieć, będzie pod szyldem „państwo teoretyczne”, „Ch.j, dupa i kamieni kupa” czy „kupa kociego gówna” to Polakom jest kompletnie obojętne kto ich okrada i oszukuje.
„Peryferyjny Kapitalizm Zależny”, dostępny w Google Books.
„Nad stawianymi przez Suttona zarzutami zbrodni stanu – budowania wroga na własne życzenie, trudno przejść obojętnie. Sprzęt i materiały, które w ramach Lend Lease Act ZSRR otrzymał od USA, pchnęły do przodu program nuklearny ZSRR o 10–15 lat! Od stycznia 1943 roku radziecki rząd wysłał do zarządu Lend Lease zamówienia na 300 kg tlenku i azotanu uranu oraz na 10 kg metalicznego uranu. Dokumenty potwierdzają dostarczenie uranu... ZSRR otrzymywało to, czego rozpaczliwie potrzebowało. Alianci niczego nie odmawiali. W czasie II wojny światowej ZSRR otrzymało od sojuszników 427 tys. samochodów. Samo w tym czasie wyprodukowało zaledwie 205 tys. samochodów o nieporównywalnie gorszych parametrach. Do samochodów otrzymało 4 mln opon. Dostało 2 tys. lokomotyw(plus 11 tys. wagonów). Dostało 35 tys. motocykli oraz 9 tys. traktorów i 5 tys. transporterów. Sowieci otrzymali także 22 tys. samolotów wraz z 3 mln ton benzyn lotniczych oraz 13 tys. czołgów. Żołnierze ZSRR chodzili w 15 mln trwałych i wygodnych butach od aliantów. Ubrania dla nich uszyto z 70 mln metrów kwadratowych wełnianych tkanin z Lend Lease. Każdy walczący żołnierz ZSRR dostał aż 35 kg materiałów wybuchowych z dostarczonych 350 tys. ton. Pomoc żywnościowa za 1.3 mld ówczesnych dolarów zawierała ilość kalorii pozwalająca wyżywić 10-milionowa armie przez 5 lat.”
https://www.rp.pl/historia-swiata/art19182951-jak-amerykanie-przekazali-bombe-atomowa-stalinowi
„Jak Amerykanie przekazali bombę atomową Stalinowi
W trakcie II wojny światowej, w ramach programu Lend-Lease, do Sowietów trafiły wielkie ilości materiałów potrzebnych do produkcji broni nuklearnej. Wiemy to dzięki relacji majora George'a Jordana, który był oficerem łącznikowym armii USA przy sowieckim lotnictwie.
Ta historia zaczęła się w maju 1942 r. na lotnisku Newark. „Wypożyczony" sowieckiemu lotnictwu w ramach programu Lend-Lease (amerykańskiej wojennej pomocy materiałowej dla państw sprzymierzonych) bombowiec A-20 Havoc, czekający na transport do Murmańska, został lekko uszkodzony przez kołujący samolot pasażerski linii lotniczych American Airlines. Uszkodzenia były nieznaczne i można je było szybko naprawić na miejscu. Pułkownik Anatolij Kotikow, bohater Związku Sowieckiego (wybitny pilot nazywany „sowieckim Lindberghiem") i zarazem szef sowieckiej misji na Newark, był jednak wściekły. Łamanym angielskim domagał się od kapitana George'a Jordana, by zadośćuczynić tę „zniewagę radzieckiego lotnictwa". Najpierw sugerował, by zastrzelić pilota DC-3, a później, by wyrzucić cywilne linie lotnicze z lotniska Newark. Jordan oponował, że to niemożliwe. Tu jest Ameryka i prywatni przewoźnicy mają prawo korzystać z tego lotniska. „Chcecie, żebym wezwał tu pana Hopkinsa? Pan Hopkins to załatwi" – stwierdził Kotikow i poprosił o możliwość zatelefonowania do ambasady sowieckiej. Niecały miesiąc później nadszedł z Waszyngtonu rozkaz zabraniający cywilnym liniom lotniczym do końca wojny korzystać z lotniska Newark. Okazało się, że na wydanie takiego polecenia naciskał Harry Hopkins, najbliższy doradca prezydenta Franklina Roosevelta. To wydarzenie wstrząsnęło kapitanem Jordanem. „Właśnie wtedy coś mnie tknęło, że pewnego dnia ktoś zechce przeprowadzić śledztwo w sprawie Lend-Lease i związanych z nim Rosjan" – wspominał Jordan. Zaczął więc prowadzić pamiętnik, w którym dokładnie spisywał swoje doświadczenia w relacjach z Sowietami oraz wszystko to, co im wysyłano. Początkowo pracował przy organizacji transportów Lend-Lease na lotnisku w Newark, a później na lotnisku Gore Field pod Great Falls w Montanie, które stanowiło ważny przystanek na trasie lotniczego korytarza transportowego ALSIB prowadzącego przez Alaskę na Syberię. Pomagał słabo znającym angielski sowieckim oficerom w papierkowej robocie oraz w składaniu zamówień w fabrykach. Nawiązał z nimi tak serdeczne stosunki, że Kotikow wyprosił kanałami dyplomatycznymi, by awansować Jordana na majora. W ten sposób stał się świadkiem szokujących zdarzeń rzucających nowe światło na początki zimnej wojny.
Proszek do bomby
Sowieci dostawali w ramach Lend-Lease niemal wszystko. Od konserw z mielonką, poprzez ciężarówki, czołgi, lokomotywy, myśliwce i okręty, po plany konstrukcyjne chicagowskich wieżowców. Mocno domagali się m.in. silników dieslowskich dla okrętów podwodnych. W początkowym okresie programu dostali ich 25, ale gen. John Deane, szef amerykańskiej misji wojskowej w Moskwie, odrzucił ich prośbę o więcej, argumentując to priorytetem potrzeb US Navy. Sowieci zwrócili się wówczas o pomoc do Hopkinsa. Doradca prezydenta wymógł zniesienie blokady na dostawy tych silników. W latach 1942–1944 dostarczono ich łącznie Sowietom 1305. Generał Deane widział później, jak leżały pod gołym niebem i rdzewiały.
Do Związku Sowieckiego wysyłano też ładunki, które nie miały większego zastosowania w „konwencjonalnym" przemyśle zbrojeniowym. Przykładem na to jest zdarzenie z czerwca 1943 r. Kotikow powiadomił wówczas Jordana o tym, że do Great Falls zostanie wysłany duży transport eksperymentalnych chemikaliów i że zadzwoni w tej sprawie „pan Hopkins". Hopkins rzeczywiście zadzwonił do majora Jordana i polecił mu, by szybko wysłał ten transport do Rosji, „bez umieszczania tej sprawy w aktach". Kotikow, uznając, że Jordan to „swój człowiek", pokazał mu dokument zatytułowany „Bomba proszkowa". Wskazał na widniejące w nim słowo „uran". „Powtarzam raz jeszcze, że w roku 1943, zarówno dla mnie, jak i dla większości Amerykanów słowo to nic nie znaczyło" – napisał Jordan w swoich wspomnieniach.
Ładunek przyjechał 10 czerwca pociągiem z Toronto. Składał się z 15 drewnianych skrzyń, które poleciały przez Alaskę na Syberię. W trakcie międzylądowania w Fairbanks jedna ze skrzyń została uszkodzona i wysypał się z niej proszek w kolorze czekoladowym. Będący na pokładzie porucznik Ben Brown opisał siedem lat później, że gdy wziął do ręki ten dziwny piasek, sowiecki oficer podbiegł do niego, wytrącił mu ten proch z rąk i krzyknął: „Nie, nie, to może spalić ręce!".
W 1949 r. wyszło na jaw, że w latach 1943–1944 amerykańskie agencje rządowe wysłały do ZSRR trzy ładunki związków uranu ważące łącznie 664,5 kg.
Dwa pierwsze były transportowane w marcu i czerwcu 1943 r. drogą powietrzną do ZSRR, a trzeci w czerwcu 1944 r. drogą morską do Władywostoku. Związki te zostały wyprodukowane w USA, ale były skierowane najpierw do kanadyjskich pośredników, zanim dostarczono je do Sowietów. „Potwierdzono także wysyłkę około jednego kilograma, to jest 2,2 funta, metalicznego uranu, w czasie gdy całkowity amerykański jego zapas wynosił zaledwie 4,5 funta. W operację tę zamieszany był zarząd Lend-Lease, Departament Handlu, Wydział Dostaw Departamentu Skarbu i Rada Ekonomiczna ds. Działań Wojennych. Wmieszany w to był również Departament Stanu, który odmówił wglądu w akta operacji Lend-Lease i jej następczyni Agencji Ekonomii Zagranicznej" – pisał major Jordan.
Sowieci wykazywali dużo większy apetyt na uran. Komisja ds. Zakupów Rządu Związku Sowieckiego starała się pozyskać jeszcze 8,5 tony tlenku uranu oraz azotanu uranu, a także 11,3 kg metalicznego uranu. Sekretarz wojny Henry Stimson zdusił jednak te próby w 1944 r. Co można było zrobić z taką ilością związków uranu? Metalurdzy szacowali później, że z 664,5 kg tego proszku można było wyprodukować 2,83 kg uranu U235 nadającego się do przeprowadzenia reakcji jądrowych. 2 kg tego izotopu wystarczyłoby do stworzenia bomby atomowej.
Major Jordan skrupulatnie zapisywał, jakie substancje trafiały do Związku Sowieckiego poprzez Lend-Lease. Z jego notatek wynika, że posłano tam m.in.: 4,4 tony berylu, 378,7 tony kadmu i 32,9 tony jego stopów, 366 ton kobaltu oraz 15,2 tony rudy kobaltowej, 3,35 tys. ton grafitu, a także 11,5 tony związków toru. „Kobalt był jednym z pierwiastków, których ciągle nam brakowało. Gdybym wtedy wiedział, że tak wiele wysyła się go do Rosji, to podejrzewałbym ich o chęć wyprodukowania bomby atomowej" – skomentował zapiski Jordana jeden z chemików pracujących dla armii USA. Z jakiegoś powodu Sowieci chcieli też dostać 44 tony ceru i strontu. W 1943 r. dostarczono Sowietom 1,1 kg tlenku deuteru, czyli ciężkiej wody, substancji mającej zastosowanie niemal wyłącznie przy reakcjach jądrowych. „Zamówiony towar był zapakowany z taką starannością, jakby była to szkatułka zawierająca drogocenną biżuterię. Czterdzieści ampułek ułożonych w stos, każda o wadze 25 gramów i otoczona tubą wypełnioną bawełną" – wspominał Jordan.
Zastosowanie tych substancji było wówczas znane wyłącznie nielicznym specjalistom. Amerykański program budowy bomby atomowej był otoczony najściślejszą tajemnicą. Major Jordan dowiedział się o tym programie, podobnie jak niemal wszyscy Amerykanie, dopiero 6 sierpnia 1945 r., po zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę. Dopiero po wojnie, wertując publikacje naukowe, mógł zidentyfikować, które z substancji wysłanych Sowietom miały zastosowanie w programie nuklearnym. Swoimi odkryciami na ten temat podzielił się w latach 1949–1950 podczas przesłuchań w Kongresie przed Komitetem do Badania Działalności Antyamerykańskiej.
Bagaż dyplomatyczny
Major Jordan, służąc na lotnisku w Great Falls, wielokrotnie był świadkiem podejrzanej działalności Sowietów. Widział, jak z ich samolotów wyskakiwali niezidentyfikowani ludzie, przełazili przez płot i biegli do najbliższych taksówek. Zwracała też uwagę bardzo duża ilość czarnych walizek, które sowieccy oficerowie wywozili jako „bagaż dyplomatyczny". Czasem były ich nawet 2 tony w jednym transporcie. Pewnego wieczoru Jordan postanowił sprawdzić, co w nich jest. Urwał się z kolacji z sowieckimi oficerami i pojechał do bazy, by sprawdzić bagaż znajdujący się na pokładzie samolotu przygotowywanego do startu. Pretekstem była sprawa niedawnej kradzieży ampułek z morfiną z wojskowego magazynu.
Ładunku walizek pilnowało dwóch uzbrojonych Rosjan. Byli zszokowani, że Jordan chce go sprawdzić. Wykrzykiwali w kółko po angielsku: „dyplomatki!". W pewnym momencie zaczęli... tańczyć. Jeden z nich położył się na stosie walizek. Jordan wyrwał mu jedną z nich. Wezwał wartownika – weterana walk na Pacyfiku – by trzymał Sowietów na muszce i strzelił, dopiero gdy pierwsi sięgną po broń. Jordan zaczął przecinać sznureczki walizek (Sowieci wybrali najtańszy ich model, nieposiadający zamków). Jeden z Rosjan pobiegł do budynków lotniska, by zadzwonić. Drugi, niemal płacząc, zawiązywał z powrotem sznureczki. Amerykanin sprawdził zawartość 18 z 50 bagaży. Wszystkie były zaadresowane: „Do dyrektora, Instytut Techniki i informacji Ekonomicznej, Czkałowska 47, Moskwa 120, ZSRR".
W pierwszej walizce była gruba księga o... transporcie zwierząt. Na końcu tego opracowania były jednak tablice i mapy dotyczące wszystkich połączeń kolejowych w USA. Zapakowane z nią były też mapy drogowe USA z zaznaczonymi różnymi miejscami. W innej walizce były dokumenty agencji prasowej TASS, w kolejnej – sowieckiego przedsiębiorstwa handlowego Amtorg, w jeszcze innej mapa Kanału Panamskiego z zaznaczonymi różnymi punktami strategicznymi. W kolejnym bagażu znajdowały się papiery dotyczące poligonu Aberdeen Proving Ground. Znalazły się też dokumenty z obciętymi marginesami (tak, by usunąć gryfy „poufne" i „tajne") z Departamentów Stanu, Handlu i Rolnictwa. Na jednym z nich była adnotacja „od Hissa". Chodziło o Algera Hissa, zastępcę sekretarza stanu i doradcę Roosevelta, którego w 1948 r. zdemaskowano jako sowieckiego szpiega. Po zakończeniu zimnej wojny ujawniono dokumenty, według których był on agentem GRU o pseudonimie ALES.
Najbardziej szokującym odkryciem był list do sowieckiego komisarza ds. handlu Anastasa Mikojana. Znajdowało się w nim sformułowanie: „miałem nie lada trudności z wydobyciem tego od Grovesa". Generał Leslie Groves był wówczas dowódcą Obszaru Inżynieryjnego Manhattan, czyli odpowiadał za amerykański program nuklearny. Jego nazwisko nie było wówczas szerzej znane nawet wśród wojskowych biurokratów. Jordan uznał później, że autorowi listu chodziło zapewne nie o wydobycie informacji bezpośrednio od generała Grovesa, ale od jego organizacji. List był podpisany inicjałami „H.H.". Dołączona była do niego była kopia trzystronicowego raportu z nagłówkiem „Oak Ridge". W raporcie wychwycił takie dziwne słowa jak „deuter" i „cyklotron". Na samej górze pierwszej strony znajdowała się pieczątka lub napis wystukany na maszynie: „Harry Hopkins Specjalny Koordynator Pomocniczy". Hopkins był w wąskim gronie osób wiedzących o pracach nad bombą atomową.
Przeglądanie teczek przerwał Jordanowi pułkownik Kotikow. Krzyczał, że ucierpiał honor Rosji, i groził, że doprowadzi do zwolnienia Jordana ze stanowiska. Po chwili się jednak uspokoił i prosił Amerykanina, by nie otwierał więcej teczek. Jordan po tym incydencie czekał na to, że zostanie odwołany. Żadne rozkazy w tej sprawie nie nadeszły. Najprawdopodobniej Kotikow bał się powiadomić zwierzchników, że doszło do takiej kompromitującej demaskacji operacji szpiegowskiej. Mógłby zostać uznany za odpowiedzialnego za tę wpadkę, odwołany do Moskwy i wysłany do łagru lub rozstrzelany. Wolał więc udawać, że nic się nie stało. Jordan wysłał raport dotyczący podejrzanego bagażu dyplomatycznego do oficera ds. bezpieczeństwa z Great Falls, a ten przesłał go zwierzchnikom w Spokane. Nie wiadomo, co się z nim stało. W styczniu 1944 r. major Jordan w Waszyngtonie próbował zainteresować różne rządowe agencje tym, co się dzieje wokół programu Lend-Lease. Nikt nie chciał z nim o tym rozmawiać.
Horda zdrajców
29 sierpnia 1949 r. na poligonie pod Semipałatyńskiem zdetonowano pierwszą sowiecką bombę atomową RDS-1. Świat był w szoku, że Sowietom udało się tak szybko zbudować taką przełomową broń. Należałoby jednak raczej zadać pytanie, czemu trwało to tak długo? RDS-1 była kopią amerykańskiej bomby Fat Man zrzuconej na Nagasaki. Informacje o szczegółach technicznych bomby przekazywała Sowietom cała horda zdrajców, takich jak: Klaus Fuchs, Morris Cohen, Harry Gold, David Greenglass, Ethel i Julius Rosenbergowie, Morton Sobell, George Kovall czy Alan Nunn May. Sowieci mieli wszystkie potrzebne informacje podane im „pod nos". Amerykańscy historycy Jerrold i Leona Schecterowie wskazują, że największym problemem, z jakimi borykali się sowieccy naukowcy podczas prac nad bombą atomową, było to, jak przetłumaczyć z anglojęzycznych dokumentów określenia naukowe. Sowieci po prostu nie rozumieli, o czym w tych dokumentach mowa. Dawało o sobie znać szokujące zapóźnienie intelektualne państwa Stalina.
Jedynie niewielka część atomowych zdrajców została przykładnie ukarana. Wielu z nich poszło na współpracę z FBI w zamian za złagodzenie kary i wskazywało swoich wspólników. W ten sposób na krzesło elektryczne w pełni zasłużenie trafiło małżeństwo Rosenbergów. Po ponad 70 latach z ich śmiercią nadal nie może się pogodzić amerykańska lewica. Wnuczka Rosenbergów nakręciła w 2019 r. film dokumentalny będący paszkwilem na Roya Cohna, prokuratora, który zbudował sprawę przeciwko Rosenbergom. Wypomina w nim Cohnowi m.in. to, że był... Żydem i gejem.
Żadne konsekwencje, poza odejściem na polityczny boczny tor, nie spotkały Harry'ego Hopkinsa. To on przekazywał prezydentowi Rooseveltowi informacje od naukowców dotyczące zasady działania bomby. I to on doradzał Rooseveltowi w Teheranie i Jałcie. Z przechwyconych sowieckich depesz wynika, że ostrzegał sowieckich dyplomatów przed tym, że FBI wpadła na trop ich siatki szpiegostwa nuklearnego. W 1990 r. zbiegły na Zachód pułkownik KGB Oleg Gordijewski potwierdził, że Hopkins był sowieckim agentem. Mimo to wielu amerykańskich historyków usilnie temu zaprzecza i przedstawia Hopkinsa jako „antyfaszystowskiego idealistę", który po prostu traktował ZSRR jak oddanego sojusznika. Potwierdzenie, że najbliższy doradca ubóstwianego demokratycznego prezydenta był zdrajcą, byłoby przyznaniem się do olbrzymiej kompromitacji całej tradycji intelektualnej, do której odwołuje się demokratyczny establishment.
Hopkins oczywiście nie był jedynym uważającym, że należy dać bombę atomową ludobójczemu, paranoicznemu dyktatorowi. „Rosjanie mają moralne prawo szukać w samoobronie sposobu na skonstruowanie bomby atomowej, nawet gdyby mieli się do tego posłużyć wywiadem wojskowym, zwłaszcza gdy zostali wykluczeni z grona wtajemniczonych, mimo że byli jednym z aliantów" – stwierdził w 1946 r. Joseph E. Davies, ambasador USA w Moskwie w latach 1936–1939. Warto więc zadać pytanie: czy przekazanie Sowietom tajemnic bomby atomowej było działaniem prosowieckiego lobby czy oficjalną polityką administracji Roosevelta? „