Wkrecanie Polski w maszynke do miesa 9
Władze II RP chciały "grać na kilku fortepianach" ale były na to za słabe i za głupie.
Reżim III Rzeszy miał całkiem dobre stosunki z Polską co bardzo nie podobało się Francji i Anglii. Gdy Polska u boku Hitlera jako agresor wkracza w 1938 roku na tereny napadniętej Czechosłowacji zostaje okrzyknięta na Zachodzie hieną Hitlera. Już wtedy jest oczywiste że Zachód nie pomoże Polsce w przypadku agresji Niemiec. Prasa Zachodu nastawia społeczeństwa przeciw Polsce.
Anglicy uwikłani w konflikty w całym ogromnym Imperium mieli słabiutką armie i późno zaczęli się zbroić. Perfidny Albion wpadł na pomysł aby wystawić na uderzenie Polskę i wepchać ją w pułapkę bez wyjścia. Udzielił Polsce gwarancji ! Do tego momentu Niemcy nie mieli w planie wojny z Polską ! Dopiero wtedy rozwścieczony Hitler nakazał opracowanie planu wojny ale i nawet wtedy jeszcze wojna z Polską nie była postanowiona i decyzja zapadła później !
Joseph Goebbels był prawą rękę Hitlera. Ufali sobie bezgranicznie. Goebbels zaczął pisać Dzienniki w październiku 1923 roku. Do 1941 roku Diabeł prowadził regularne zapiski osobiście. Po agresji Niemiec na ZSRR zatrudnił do tego stenografa. Zapisy cechowała skrupulatność i regularność. Prawie każdego dnia minister propagandy III Rzeszy dyktował coraz większą porcję notatek. Z Dzienników ministra propagandy III Rzeszy dowiadujemy się jak to wszystko wyglądało.
Joseph Goebbels Dzienniki. Tom 1: 1923-1939, Świat Książki
"17 czerwca 1934
Przejazd przez Warszawę. Dzielnica żydowska. Smród i pełno brudu. Wschodni Żydzi. Tacy oni są. Rozmowa z Beckiem o wymianie kulturalnej. On jest przyjazny i przebiegły. Jak wszyscy Polacy. Obiecuje wszystko i nic. Także tej sztuki musimy się nauczyć. Pod tym względem Polacy nas wyprzedzają. I nie wolno nam robić sobie żadnych złudzeń (...). Następnie do Piłsudkiego. Francuzi chcieli to udaremnić. Ale to się nie udało. Marszałek jest faktycznie chory. Ale rozmawia ze mną prawie godzinę. Bardzo jowialny i szarmancki. Na wpół Azjata. Schorowany. Stary rewolucjonista. Jeszcze starszy niż Hindenburg. Ale jasność (umysłu) żołnierza. Armia jest generalnie dobra. Piłsudski trzyma Polskę w swych rękach. Wielki człowiek i fanatyczny Polak. Nienawiść do ludzi i wielkiego miasta. Despota jak sądzę. Podczas rozmowy sypie anegdotami. Na jego życzenie zostaliśmy razem sfotografowani...
10 kwietnia 1939
Londyn i Warszawa zawarły układ o pomocy wzajemnej. Beck wpadł więc w pułapkę (zastawioną przez) angielskich lordów. Polska będzie musiała zapewne kiedyś za to drogo zapłacić."
Ukraińcy którzy uciekli przed wojną nie chcą oddawać życia i zdrowia za zbrodniczych oligarchów ( "Batalion Monako ") i zbrodniczych polityków w 100% totalnie skorumpowanych i okradających własną armie. Nie chcą umierać za interesy USA i Brytyjczyków.
Rząd i oligarchowie złodziejsko zarabiają na tej wojnie ogromne pieniądze. Rosną miliardowe fortuny a w tym fortuna komika Zeleńskiego.
niedziela, 28 kwietnia 2024
Wkrecanie Polski w maszynke do miesa 9
sobota, 27 kwietnia 2024
Wooolne sady !
Wooolne sady !
W badaniach opinii społecznej zaufanie do "polskich" "sądów" wyraża około 25% Polaków. To jeden z najgorszych, o ile nie najgorszy, wynik w całym świecie !
Zatem wydawane są "wyroki" w imieniu kasty, łapówki, nepotyzmu, układu ... Na pewno "wyroki" nie są wydawane w imieniu Rzeczpospolitej !
https://wiadomosci.wp.pl/nie-chcieli-orzekac-ws-pijanego-sedziego-postepowanie-umorzono-7021356604939168a
"Nie chcieli orzekać ws. pijanego sędziego. Postępowanie umorzono
Pijany sędzia wjechał w auto i uciekł. Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec mężczyzny z Suwałk. Stwierdził bowiem, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wcześniej sprawą nie chcieli się zajmować liczni sędziowie. W sierpniu 2018 roku sędzia Sądu Okręgowego w Suwałkach Waldemar M. spowodował kolizję drogową. Wjechał w tył samochodu i uciekł. Poszkodowany kierowca zapisał numer rejestracyjny auta. Po kilkudziesięciu minutach sędzia został zatrzymany w Augustowie. Badanie alkomatem wykazało, że miał 1,75 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Sąd Rejonowy w Ostródzie wymierzył oskarżonemu karę grzywny w wysokości 20 tys. zł. Poza karą grzywny sąd w Ostródzie orzekł wobec oskarżonego środek karny zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 6 lat, na poczet którego zaliczył okres zatrzymania prawa jazdy od 3 sierpnia 2018 roku. Nadto orzekł środek karny w postaci świadczenia pieniężnego w kwocie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Prokurator Krajowy skarżąc wyrok ostródzkiego sądu domagał się surowszej kary. Żądał kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby 3 lat oraz orzeczenie kary grzywny w wymiarze 250 stawek po 80 zł każda, a w pozostałym zakresie pozostawienie wyroku bez zmian. Prokurator Krajowy skarżąc wyrok sądu w Ostródzie, zarzucił "niewspółmierność orzeczonej wobec oskarżonego kary w postaci grzywny, która, zdaniem oskarżyciela, nie uwzględniała w sposób wystarczający okoliczności czynu, stopnia winy oraz społecznej szkodliwości zarzucanego czynu, rodzaju naruszonych przez oskarżonego obowiązków, jak również nie realizowała w wystarczającej mierze celów zapobiegawczych i wychowawczych".
"Brak wymaganego zezwolenia na ściganie"
Jak poinformował PAP w piątek rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu Tomasz Koronowski, sąd rozpatrując apelację uchylił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego w Ostródzie i umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego Waldemara M. oraz kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa.
Jak wyjaśnił rzecznik SO w Elblągu, "dzisiejszy wyrok Sądu Okręgowego został oparty na ustaleniu, że w sprawie zachodził brak wymaganego zezwolenia na ściganie".
- Wyrok ten jest prawomocny, tym niemniej przysługują od niego nadzwyczajne środki zaskarżenia, rozpoznawane przez Sąd Najwyższy, w postaci kasacji i skargi nadzwyczajnej - dodał.
Problemy z procesem
Waldemar M. był przewodniczącym wydziału karnego Sądu Okręgowego w Suwałkach. Po zatrzymaniu zrezygnował z tej funkcji. Po zdarzeniu został zawieszony w czynnościach służbowych. Początkowo akt oskarżenia przeciwko Waldemarowi M. trafił do Sądu Rejonowego w Augustowie, gdzie prezesem jest jego żona. Wszyscy sędziowie wydziału karnego złożyli wnioski o ich wyłączenie z orzekania. Sąd Okręgowy w Suwałkach przekazał sprawę do rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Giżycku.
Sędziowie tego sądu również nie chcieli sądzić Waldemara M. Do wydziału karnego odwoławczego w Sądzie Okręgowym w Olsztynie wpłynęły wnioski 13 sędziów o wyłączenie ich z orzekania i przekazanie sprawy innemu sądowi równorzędnemu.
Sąd Okręgowy w Olsztynie uwzględnił wnioski sędziów Sądu Rejonowego w Giżycku i wyłączył ich ze sprawy. W tym samym postanowieniu sprawa sędziego została przekazana do rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Ostródzie.
Waldemar M. przez ponad 2,5 roku nie stawiał się w sądzie w Ostródzie na swoim procesie, przedkładając zwolnienia lekarskie albo wnosząc o zmianę terminu rozprawy. Zdołał w tym czasie (od 1 stycznia 2023 r.) przejść w stan spoczynku."
środa, 24 kwietnia 2024
Lekarz niedouczony ale katolicki. KUL i zona Czarnka juz o to zadbaja
Lekarz niedouczony ale katolicki. KUL i zona Czarnka juz o to zadbaja
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2220390,1,lekarz-niedouczony-ale-kato licki-kul-i-zona-czarnka-juz-o-to-zadbaja
"Na pierwszy rok medycyny na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim przyjęto 60 młodych ludzi spośród 1500 starających się. O jakość studentów KUL nie musi się więc martwić. Martwi raczej jakość samych studiów.
Jako absolwent KUL nie mogę się nadziwić, jakich to kierunków studiów nie prowadzi dziś moja Alma mater. Coaching i doradztwo kariery! Trudno mi sobie wyobrazić, aby coś tak na wskroś świeckiego i dalekiego od wszystkich uznanych i szacownych dyscyplin naukowych przeszło na konserwatywnej uczelni, jaką pamiętam.
Lecz prawdziwym hitem tego nowego, prężnego KUL są studia lekarskie, które ruszą od jesieni. Ruszą pod kierunkiem dr Katarzyny Czarnek, biolożki. Prywatnie żony ministra Przemysława Czarnka. Czy to powiązanie czemuś przeszkadza? Może miało wpływ na wysokość państwowej dotacji. Bo na utworzenie nowego kierunku Ministerstwo Zdrowia przeznaczyło ogromną kwotę 40 mln zł. W dodatku do stworzenia bazy klinicznej dla zajęć praktycznych przyłożył rękę Uniwersytet Medyczny w Lublinie, co oznacza, ni mniej, ni więcej, że w imię jakichś wyższych celów wsparł swego rynkowego konkurenta.
Medycyna: idziemy w ilość kosztem jakości
Na pierwszy rok przyjęto 60 młodych ludzi spośród 1500 starających się. O jakość studentów KUL nie musi się więc martwić. Martwi raczej jakość samych studiów. Chwalić ani ganić dnia przed zachodem słońca nie należy, lecz zawsze wolno mieć wątpliwości i obawy. Część z nich dotyczy wszystkich nowych projektów tego rodzaju, a część samego KUL.
Ministerialne zgody na prowadzenie studiów medycznych wydawane są niemalże hurtowo, co nie dziwi, skoro w ślad za licencją mogą iść specjalne dofinansowania. Oprócz KUL od października kształcenie lekarzy rozpoczną Akademia Mazowiecka w Płocku i Akademia Kaliska. Już od kilku lat można zaś studiować medycynę w Kielcach, Zielonej Górze czy Radomiu. Za czasów PiS wydano ponad tuzin zgód na prowadzenie tego specjalnego i wymagającego kierunku studiów. Jak twierdzi minister Niedzielski, nie będzie to oznaczać pogorszenia standardów kształcenia, za to odciąży uniwersytety medyczne. Dzięki zwiększeniu liczby uczelni prowadzących studia lekarskie będzie można uzupełnić niedobory kadrowe, a młodzież z mniejszych miejscowości, niemająca środków na studiowanie w Krakowie czy Warszawie, otrzyma taką możliwość bliżej miejsca zamieszkania. Brzmi to wszystko logicznie, więc czemu środowisko lekarskie oraz Naczelna Izba Lekarska wyrażają zaniepokojenie tymi posunięciami?
O co naprawdę tu chodzi, dość jasno wyraził sam minister Czarnek w słynnym majowym wywiadzie dla Rynku zdrowia: „Mówimy nie o tym, czy na wsi Janem Kowalskim będzie zajmował się wybitny specjalista, tylko mówimy o tym, czy Jan Kowalski w ogóle będzie miał szansę dostać się do lekarza”. Idea więc jest taka, aby idąc w ilość kosztem jakości, zwiększyć dostępność świadczeń medycznych, a poprzez zwiększenie ogólnej liczby pracujących lekarzy z czasem wytworzyć presję konkurencyjną i obniżoną jakość świadczeń podnieść w jej wyniku. Ale to tak nie działa!
Tak się uczyć medycyny nie da
By umożliwić prowadzenie studiów medycznych szkołom, które nie mają nic z medycyną wspólnego, przyjęto nader liberalne warunki i wymagania dla pretendentów. Wystarczy mieć zespół dwunastu lekarzy bądź specjalistów w zakresie nauk o zdrowiu – i to niekoniecznie na etatach w uczelni prowadzącej takie studia, lecz przynajmniej „wypożyczonych” z uczelni medycznej. Pomijając już niebagatelne kwestie lojalności i pracy w konkurencyjnej uczelni, tak nisko zawieszona poprzeczka to po prostu obraza dla stanu lekarskiego. A z dydaktycznego punktu widzenia – horrendum.
Tak się uczyć medycyny nie da. Nauczanie medycyny wymaga ogromnej bazy – nie tylko kilku umów ze szpitalami, lecz własnych klinik, laboratoriów, specjalnie wyposażonych sal do ćwiczeń, fantomów, różnego typu sprzętu, a nawet prosektorium. Żadna uczelnia, która dotąd nie miała z medycyną nic wspólnego, nie jest w stanie tego zapewnić w pierwszych latach prowadzenia kierunku lekarskiego.
Sprawy związane z infrastrukturą oraz sprzętem nie są tu jednakże najważniejsze. Kluczem do kształcenia lekarzy jest kadra. Nie można wykształcić lekarza bez kontaktu z profesorami, naukowcami i wybitnymi specjalistami. Być lekarzem to coś więcej, niż wykonywać zawód, a studia medyczne zawsze były i powinny pozostać studiami uniwersyteckimi. Lekarz powinien być człowiekiem wszechstronnie wykształconym, uformowanym w środowisku o poważnych tradycjach i osiągnięciach, poddanym wpływowi ludzi godnych podziwu i naśladowania. Lekarz nie może być kimś „wystarczająco dobrym”. Takich lekarzy pacjenci nie chcą. Chcą lekarzy dobrych i bardzo dobrych. Chcą mieć do nich zaufanie, a prestiż zawodu bierze się m.in. stąd, że bardzo trudno ukończyć te studia.
A także stąd, że prowadzą je prestiżowe i znane uczelnie. Dyplom lekarski zdobyty w Kaliszu nie będzie równy temu z Collegium Medicum UJ ani z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Nie jest to dobre ani dla pacjentów, ani dla samych lekarzy. Szkodzi też środowisku jako całości, obniżając w oczach społeczeństwa prestiż zawodu lekarza. Z pewnością lepiej poszerzyć bazę istniejących już uczelni medycznych bądź nawet stworzyć nową uczelnię medyczną z prawdziwego zdarzenia, niż stawiać po całym kraju budki z dyplomami lekarskimi.
Będzie wolno leczyć po katolicku
Jest jednak coś jeszcze, co dotyczy KUL, a także UKSW w Warszawie, gdzie również prowadzone są studia lekarskie, oraz szkoły o. Tadeusza Rydzyka, która najprawdopodobniej rozpocznie kształcenie lekarzy za rok. Otóż uczelnie wyznaniowe mają to do siebie, że kształcą nie tylko w przedmiotach zawodowych, lecz również „formują”, czyli indoktrynują w zakresie obowiązujących w danej konfesji poglądów. W przypadku Polski i wymienionych uczelni oznacza to nauczanie doktryn i koncepcji wyrosłych na gruncie religii katolickiej i zatwierdzonych w Watykanie. Są to rozmaite koncepcje społeczne i polityczne, a także etyczne i bioetyczne. I tu pojawia się konflikt.
W medycynie, która jest już nie tylko międzynarodowa, lecz wręcz uniwersalna, obowiązują standardy bioetyczne dopasowane do wymogów pluralistycznego, liberalnego państwa prawa. Wszystkie regulacje bioetyczne, będące inspiracją dla prawa medycznego i wspierające pacjentów oraz lekarzy w podejmowaniu decyzji dotyczących postępowania medycznego w trudnych i kontrowersyjnych sytuacjach, odwołują się do innego katalogu wartości niż religia katolicka i często stoją z nią w sprzeczności. I tak np. kultura bioetyczna współczesnej medycyny zabrania lekarzom kierowania się w wykonywaniu obowiązków własnymi przekonaniami religijnymi (nawet jeśli uważają je za uniwersalnie obowiązujące czy „naturalne”), jeśli mogłoby to doprowadzić do ograniczenia praw pacjenta.
Raczej nie do pomyślenia jest, aby absolwenci studiów medycznych KUL przyswoili sobie tę zasadę i w ogóle mieli szacunek do obowiązujących na całym świecie (a w każdym razie na całym Zachodzie) standardów etycznych świeckich zakładów leczniczych oraz instytucji zdrowia publicznego. Wręcz przeciwnie, mogą wejść w zawód w przekonaniu, że skoro są katolikami, to wolno im leczyć po katolicku, czyli np. nie wykonywać aborcji, gdy pacjentka ma do niej prawo lub wręcz jest ona niezbędna z powodów medycznych. Stawianie prawa religijnego ponad prawem stanowionym świeckiego państwa, wraz z jego aksjologią wyrażoną w konstytucji, jest absolutnie moralnie i prawnie niedopuszczalne, zwłaszcza zaś w przypadku osób wykonujących regulowane przez państwo zawody zaufania publicznego.
Niech KUL do mnie napisze
Czy absolwenci medycyny KUL będą tego świadomi? Szczerze wątpię. KUL oferuje lojalność na pierwszym miejscu Kościołowi i Stolicy Apostolskiej, a na drugim Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucji – i to tylko pod warunkiem, że nie będzie to stało w sprzeczności z prawem wyznaniowym i instrukcjami z Watykanu. A jeśli się mylę, to gorąco proszę rzecznika prasowego KUL o nadesłanie sprostowania. Byłaby to prawdziwa sensacja, gdyby uczelnia kościelna stwierdziła, że respekt dla prawa republiki stawia wyżej niż respekt dla prawa kanonicznego i nakazów religii, które uważa wszak za mające boskie pochodzenie. Albo gdyby uznała, że do kolizji prawa wyznaniowego (uważanego za boskie) i prawa stanowionego w ogóle nie dochodzi.
Z pewnością tacy ludzie jak Przemysław Czarnek i Tadeusz Rydzyk mają nadzieję, że wykorzystają swoje pięć minut władzy do tego, aby trwale przeobrazić polską medycynę na modłę wyznaniową i podporządkować ją bez reszty wpływom Kościoła. To się jednak nie stanie, bo ogólne procesy sekularyzacji na to nie pozwolą. Niemniej musimy się liczyć z powstaniem kilkunastu tekturowych przybudówek do różnych słabych i bardzo słabych uczelni, z których na rynek pracy wyjdą niemałe zastępy lekarzy miernie wykształconych, bez wpojonego etosu lekarskiego i nawyku uczenia się przez całe życie. Zapewne akurat w przypadku KUL nie będzie najgorzej, ale do lekarza absolwenta Akademii Kultury Społecznej i Medialnej Tadeusza Rydzyka raczej bym się nie wybrał. Mam inną kulturę społeczną. Medialną zresztą też."
poniedziałek, 22 kwietnia 2024
Dywersja
Dywersja
Potężne Stany Zjednoczone były jedynym zwycięzcą w II Wojnie Światowej. Zachodnie regiony ZSRR doznały Apokaliptycznych zniszczeń. Kraj stracił aż 41.9 mln ludzi. Głupio, szkodliwie i naiwnie ekipa Stalina wszczęła konflikt z USA a konflikt ten... spodobał się elicie USA. Gdy USA zaprzestały wspomagania sowietów żywnością już w 1946 roku wybuchł tam śmiertelny głód.
W Ramach osłabiania ZSRR i bloku wschodniego dywersyjne Radio Wolna Europa utworzono w 1949 roku w Nowym Jorku z inicjatywy „Narodowego Komitetu na Rzecz Wolnej Europy”. Miało siedzibę w Monachium przy Oettingenstr. 67. Do 1972 roku było prowadzone i dostawało środki przez CIA. Po 1972 roku było finansowane przez Kongres Stanów Zjednoczonych. RWE nadawało audycje do krajów bloku wschodniego a Radio Swoboda transmitowało swoje audycje do pozostałych 12 republik ZSRR. Audycje RWE/RS były zagłuszane.
Prawo międzynarodowe zabrania prowadzenia w czasie pokoju dywersyjnych stacji radiowych i telewizyjnych.
Białoruś starała się utrzymywać poprawne stosunki z Zachodem jako naturalną przeciwagę dla Rosji.
Dywersyjna stacja Biełsat TV uruchomiona 10 grudnia 2007 roku była częścią Telewizji Polskiej i od początku współfinansuje ją polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Kanał Biełsat otrzymał co najmniej 470 mln zł finansowania z budżetu państwa polskiego. W marcu 2024 roku poinformowano zarząd Biełsatu o zmniejszeniu finansowania z 74 mln złotych w 2023 roku do 40 mln złotych w 2024. Kilka dni później Romaszewska, założycielka i dyrektor Biełsatu została odwołana z pełnionej funkcji i dyscyplinarnie zwolniona z pracy w TVP
Na Białorusi kanał nie jest dostępny w kablówkach, ani na platformach cyfrowych ze względu na zakaz białoruskich władz. Oglądalność jego realnie była znikoma.
Biełsat ingerował w wewnętrzne sprawy innego państwa co jest zabronione. Z Biełsatu miała pożytek pani Romaszewska a Polska doznawała tylko szkód.
Sytuacja Polaków na Białorusi pogorszyła się po próbach uczestniczenia w zamachu stanu.
Polska ma kłopot z imigrantami, bo skoro mieszamy się w interesy prezydenta Łukaszenki, to w odwecie mamy podrzucanych imigrantów! Gdy Niemcy zaczną nam ich hurtem zwracać będzie to kosztowało podatnika miliardy.
USA dały ukraińskim oligarchom 5 mld dolarów na zorganizowanie zamachu stanu.
Masakra na Majdanie w 2014 r. wywołała krwawe powstanie, w wyniku którego obalono prezydenta Wiktora Janukowycza, a zachodnie media przedstawiły Rosję jako sprawcę konfliktu - Czy to jest prawda ?
„Ukraina w ogniu” Igora Łopatonoka przedstawia perspektywę historyczną głębokich podziałów w regionie, które doprowadziły do pomarańczowej rewolucji w 2004 r., powstania w 2014 r. i gwałtownego obalenia demokratycznie wybranego Janukowycza.
W zachodnich mediach opisywana jako rewolucja ludowa, w rzeczywistości była zamachem stanu zaplanowanym i zainscenizowanym przez grupy nazistowskie i Departament Stanu USA.
Dziennikarz śledczy Robert Parry ujawnia, w jaki sposób finansowane przez USA polityczne organizacje pozarządowe i firmy medialne od lat 80. zastępowały CIA w promowaniu amerykańskiego programu geopolitycznego za granicą.
https://x.com/MartinDemirow/status/1782049603489063389
Sankcje jakie Polska dywersyjnie nałożyła na siebie (!) działają i zaczęły się zwolnienia z firm. Ci co narzekali na niskie pensje, ze związkami zawodowymi na czele, mogą teraz poczuć ulgę. W końcu będą mogli znaleźć świetną, dobrze płatną pracę na miarę ich ambicji i oczekiwań. Mogą sami założyć firme - konkurencja się wyprowadza, szansa na sukces rośnie.
piątek, 19 kwietnia 2024
Fiasko polskiej elektrowni jadrowej
Fiasko polskiej elektrowni jadrowej
Ulica o rządzie Mazowieckiego mówiła tak - "Co za rząd ! Sami Żydzi i jeden Syryjczyk"
https://www.salon24.pl/u/chris1991/1372701,fiasko-polskiej-elektrowni-jadrowej-4
https://www.salon24.pl/u/chris1991/1372357,fiasko-polskiej-elektrowni-jadrowej-3
"17 grudnia 1990 roku rząd Mazowieckiego podjął decyzję o zakończeniu budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu.
W maju 1989 roku Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów podjął decyzję o wstrzymaniu finansowania budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Początkowo nie myślano, by inwestycję przerwać na dobre, a jedynie chciano wstrzymać ją do czasu poprawy sytuacji w kraju.
W rządzie Mazowieckiego sprawę przekazano ministrowi przemysłu, Tadeuszowi Syryjczykowi, który powołał komisję rządową złożoną z ekspertów od atomu.
W przedłożonym ministrowi raporcie połowa komisji była za kontynuowaniem budowy, a połowa za jej zaniechaniem.
Jednocześnie rozpoczęły się protesty ekologów, domagających się zaniechania budowy elektrowni w Żarnowcu.
Pod naciskiem ekologów władze zgodziły się na przeprowadzenie w sprawie elektrowni w Żarnowcu referendum na terenie województwa gdańskiego. Jego termin wyznaczono na 27 maja 1990 roku, czyli dzień, w którym miały miejsce wybory samorządowe.
Przez cały czas trwania kampanii wyborczej ekolodzy zachęcali mieszkańców do wzięcia udziału w głosowaniu i opowiedzenia się przeciwko wielkiej budowie.
Po zakończeniu referendum Maciej Krzyżanowski, komisarz wyborczy, przyznał, że referendum jest właściwie tylko sondażem społecznym i nie jest wiążące dla władz.
W referendum wzięło udział 44,3 % uprawnionych mieszkańców województwa, spośród których 86,1 % głosowało przeciwko budowie elektrowni. Co ciekawe, mieszkańcy gmin położonych nad Jeziorem Żarnowieckim w większości zagłosowali za dokończeniem budowy elektrowni.
Syryjczyk zlecił Belgatom/Tractabel, odpowiednio firmie konsultingowej i operatorem elektrowni atomowych w Belgii, przygotować opinię dotyczącą Żarnowca. Po wielu wizytach na budowie, we wrześniu 1990 roku Belgowie uznali, że potrzeba jeszcze bardziej szczegółowych analiz i dostępu do wszystkich dokumentów. We raporcie padło kluczowe zdanie: „obecna EJ Żarnowiec byłaby jako taka nielicencjonowana w kraju zachodnim”.
Dzień po otrzymaniu raportu Syryjczyk odczytał najistotniejsze jego tezy Radzie Ministrów, a zarazem zarekomendował zaniechanie budowy Elektrowni Jądrowej Żarnowiec.
Za zamknięciem budowy Żarnowca byli przedstawiciele górnictwa. Dokończenie budowy elektrowni jądrowej spowodowałoby wcześniejsze kłopoty z górnictwem. Trzeba byłoby zamykać kopalnie, co rodziło określone problemy społeczne dla Śląska.
Według kierownictwa stopień zaawansowania budowy wynosił około 37 procent, a poniesione koszty wyceniono na około pół miliarda dolarów. Wedle Belgów na dokończenie budowy należało wydać jeszcze co najmniej 1,5 mld dolarów, gdyż część urządzeń należało wymienić na sprzęt zachodni.
Polski nie było wówczas stać na taki wydatek. Sytuacja gospodarcza kraju była wtedy fatalna. Szalała inflacja, rosły wydatki, a banki proponowały kredyty z gigantycznymi odsetkami.
To spowodowało, że ministrowi Syryjczykowi trudno było podjąć decyzję inną niż ta, która zakładała zamknięcie budowy. Tym bardziej że społeczne poparcie dla likwidacji elektrowni było duże.
Inne zdanie reprezentował prezes Polskiej Agencji Atomistyki, profesor Roman Żelazny. Był on gorącym zwolennikiem dokończenia budowy we współpracy z Niemcami lub Francją, jednak spotkał się z oporem nawet na własnym podwórku. Powołany przez niego zespół z dr Andrzejem Wieruszem uznał, iż „w aktualnej sytuacji ekonomicznej kraju nie należy kontynuować budowy EJ Żarnowiec”.
Mimo, iż nie było jeszcze ostatecznej decyzji rządu, w listopadzie 1990 roku „Głos Wybrzeża” napisał, iż „Likwidacja budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu stała się faktem. Wprawdzie nie ma jeszcze samej ustawy likwidacyjnej która temu faktowi nadałaby moc prawną, ale ponoć wkrótce uchwała taka zaistnieje”.
Ostatecznie Rada Ministrów 17 grudnia 1990 roku podpisała uchwałę nr 204/908 o postawieniu inwestycji w stan likwidacji.
Tę datę można uznać za symboliczny koniec marzeń o energetyce jądrowej w Polsce.
Decyzja ta została odebrana przez społeczeństwo z pewną ulgą, ale w prasie szybko zaczęły pojawiać się artykuły sugerujące, że „wszyscy jesteśmy przegrani”. Najlepiej oddaje to komentarz „Słowa Powszechnego”: „Po obu stronach głos zabierali fachowcy, ale i szarlatani; każdy chciał upiec swoją pieczeń, jednakże czarnobylski syndrom zdziałał więcej, niźli rozsądne i nierozsądne głosy. Co prawda walczyły racje techniczne, ekonomiczne i społeczne, ale już od początku wiadomo było, że nikt w tej walce nie odniesie zwycięstwa. Wszyscy będą w jakiś sposób przegrani”.
W środowisku zwolenników atomu do dziś się ubolewa, że Polska nie poszła drogą Słowacji. Tam, w miejscowości Mochovce, budowano elektrownię jądrową bardzo podobną do Żarnowca. Prace przerwano w 1991 roku ze względu na brak środków, ale po czterech latach do nich wrócono. Ostatecznie elektrownia – oparta na technologii zachodniej – została uruchomiona.
We wrześniu 1996 roku zakończył proces likwidacji budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu
Po decyzji o zaniechaniu budowy elektrowni w Żarnowcu– minister Syryjczyk został zobowiązany do wyznaczenia likwidatora, który miał sprzedać do 31 grudnia 1992 roku wszystko, co tylko się da. Wszystkie długi – niespłacone kredyty czy zaległości wobec firm miało pokryć państwo.
Oficjalnie likwidacja zaczęła się 1 marca 1991 roku. Miała potrwać niecałe dwa lata. Ministerstwo na likwidatora majątku elektrowni wyznaczyło Piotra Górskiego, dawnego pracownika elektrowni.
Czesi, zgodnie z planem, przywieźli do Polski niemal wszystkie części potrzebne do złożenia reaktora. W 1994 roku reaktor i wytwornica pary zostały sprzedane Węgrom i wywiezione do elektrowni jądrowej Paks. Pozostałe urządzenia zostały sprzedane Finom i wywiezione do elektrowni jądrowej Loviisa w Finlandii.
W sumie udało się odzyskać około 6 milionów dolarów, z czego większość zapłacili Finowie. Była to kropla w morzu nakładów wyłożonych na samą elektrownię, oszacowanych na około 500 milionów.
W fabryce Škody czekał kolejny, trzeci, zbiornik reaktora dla drugiego etapu budowy EJŻ. Było to w czasie, Czesi pisali do dyrekcji Żarnowca, żeby ktoś w końcu przyjechał i go odebrał. Ostatecznie delegacja pojechała do fabryki Škoda Pilzno i powiedziała:
„My tego już nie chcemy”.
„A co mamy z nim zrobić?” – zapytali zdziwieni Czesi.
„Nie wiem, zakopcie go w ziemi”.
Podobno zbiornik został na terenie fabryki jako eksponat.
Analogicznie było w przypadku aparatury do śledzenia suwnicy nadzorującej reaktor zamówionej w fabryce w Magdeburgu. Podczas wizyty polskiej delegacji odbyła się taka rozmowa.
„My wam to wszystko dostarczymy, ale musicie zapłacić 100 tysięcy marek” – zaczęli Niemcy.
„Ale nam już to niepotrzebne. Możemy zapłacić najwyżej 30 tysięcy” – odpowiedzieli Polacy.
„A co z urządzeniami?
„Weźcie je sobie”.
W sumie sprzedano mniej więcej połowę z ważnych elementów wyposażenia elektrowni Żarnowiec. Resztę, jak dwie potężne czeskie wytwornice pary, zezłomowano.
Elektrownia w 1990 roku miała tak ogromne długi, że wiele zakładów produkujących dla niej części również stanęło na krawędzi bankructwa. Wyszło odgórne polecenie rządowe, żeby przede wszystkim spłacić i ratować polskich producentów. Największym z nich było Rafako. W Raciborzu produkowano stabilizatory ciśnienia i wytwornice pary, jedne z najdroższych urządzeń dla Żarnowca. Jeden taki stabilizator do dziś stoi przed fabryką.
Na początku chętnych na pozostałości po Żarnowcu nie brakowało. Schodziła przede wszystkim stal wysokiej jakości. Ludzie przyjeżdżali po nią nawet z południa Polski. Równie ochoczo kupowali też nieużywane arkusze blachy, które szły za pół ceny, i potężne płyty drogowe, oddawane za niewielkie pieniądze. W okolicy budowy wiele z nich do dziś leży na prywatnych posesjach czy lokalnych drogach.
Z czasem do przetargu wystawiono też samochody: żuki, tarpany, UAZ-y, niwy, a nawet niewielki dźwig. Poza tym setki mebli, maszyny do pisania, itp.
To, czego sprzedać się nie udało, trzeba było zezłomować. W 1995 roku taki los spotkał dwustupięciometrowy maszt Ośrodka Pomiarów Zewnętrznych.
Z czasem zaczęto likwidować nieużywane budynki. Zniknęły monumentalne „szatniowce”, niepotrzebne magazyny, stacja kolejowa, tory, ogromna ciepłownia, oczyszczalnia ścieków, hotel, biura dyrekcji. . Zniknęła potężna ciepłownia, zdolna do ogrzania pięćdziesięciotysięcznego miasta.
Zamykanie Żarnowca początkowo miało skończyć się 31 grudnia 1992 roku, ale potem wielokrotnie przesuwano ten termin. Ostateczny koniec Elektrowni Jądrowej Żarnowiec w budowie w likwidacji nastąpił 2 września 1996 roku.
Ślamazarne tempo likwidacji oraz gigantyczna strata majątku zainteresowały organy kontroli państwowej. Wnioski inspektorów NIK były druzgocące. Likwidator zamiast opłacać zaległe faktury złożył pieniądze na lokacie oraz udzielał pożyczek, co ze względu na wysoką inflację przyniosło ogromną stratę. NIK przyznał, że gdyby likwidator – Creditinform – zachował się właściwie, długi udałoby się spłacić już pod koniec 1992 roku. Zajęło to aż cztery lata więcej.
Tymczasem to właśnie wspomniana firma stała się największym beneficjentem procesu likwidacji budowy. Nie licząc wynagrodzeń dla pracowników przedsiębiorstwa, zarobiła na niej 1,5 miliarda ówczesnych złotych, czyli około 90 tysięcy dolarów.
W międzyczasie śledztwo zaczęła prowadzić Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku. Przesłuchiwano wszystkich, nawet byłego ministra Tadeusza Syryjczyka, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Sprawę przejął Urząd Ochrony Państwa, ale również bez efektu.
Nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Nikt nie odpowiedział za to, co stało się z majątkiem Żarnowca, ani nawet nie został upomniany.
Pozostałości polskiej elektrowni jądrowej są post apokaliptycznym widokiem. Potężne betonowe bloki, wystające pręty i proste, geometryczne bryły.
Na środku placu w centrum Wejherowa stoi charakterystyczny pomnik Jakuba Wejhera – założyciela miasta – łudząco przypominający Dartha Vadera. Do jego budowy w 1991 roku wykorzystano beton z zakładów upadającej już Elektrowni Jądrowej Żarnowiec.
Wybrana literatura:
P. Wróblewski – Żarnowiec. Sen o polskiej elektrowni jądrowej
G. Jezierski - Energia jądrowa wczoraj i dziś
G. Jezierski - Kalendarium budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu, czyli... jak straciliśmy swoją szansę?
wtorek, 16 kwietnia 2024
Pulapka sredniego rozwoju czy Wichry wojny
Pulapka sredniego rozwoju czy Wichry wojny
Sytuacja gdy kraj zbliżając się do średniego poziomu dochodu przestaje się rozwijać nazwano Pułapką średniego rozwoju. Po wieloletnim wzroście gospodarczym nadchodzi kryzys (często stagflacja !) i trwała stagnacja. Wszystkie kraje które w przeszłości weszły w tą pułapkę (o ile ona w ogóle istnieje a nie jest oczywistym rezultatem działań rządów ) nie stawiały na rozwój własnej technologii i bazowały na inwestycjach zachodniego kapitału.
Zachodnie firmy w Polsce korzystały z taniej siły roboczej, miejscowego rynku i zwolnień podatkowych. Część obecnie przenosi swoje firmy do tańszych miejsc likwidując oddziały w Polsce. W ostatnich miesiącach jest fala zwolnień grupowych i zamykania zakładów w Polsce.
-Gdy pracownik zarabia w Polsce minimalną ustawową płace pracodawca musi na niego wyłożyć około 1200 dolarów. Jak na pokomunistyczne dziadostwo to dla boskich inwestorów jest za dużo.
-Demokratyczny, praworządny gaz ziemny z USA był bardzo drogi i jest drogi. Górnikom się należy... Energia stała się bardzo droga.
-Przestrzeganie przepisów w Polsce staje się niemożliwe? Polski Ład to Ruski Wał ? Nadprodukcja półpłynnego cuchnącego "prawa" w procesie biegunki legislacyjnej przeraża firmy, a koszty idą w grube miliardy. Działanie w zgodzie z prawem stało się w biznesie procedurą nie do przeskoczenia w kosztach, bowiem są już tak duże, że należałoby wyodrębnić je w oddzielnej linii sprawozdań finansowych. Z braku uzgodnionej metodologii rzeczywiste koszty natłoku praw do przestrzegania są przy tym jak duchy z dzieciństwa – wielkie, kosmate, straszne i nieokreślone.
-Świat zaciera ręce patrząc jak inteligentni inaczej Europejczycy sami niszczę i zarzynają swoją gospodarkę Zielonym Ładem.
"Typowe dla pułapki średniego dochodu spowolnienie wzrostu wydajności czynników wytwórczych może wynikać ze specjalizacji gospodarki w branżach średnich i niskich technologii oraz oparciu rozwoju gospodarki wyłącznie na imporcie technologii przy braku zdolności lokalnych firm do tworzenia i wdrażania innowacji. Negatywną cechą strukturalną danej gospodarki może być także starzejące się społeczeństwo i rosnące problemy demograficzne." Widoczna jest pewna analogia, Nieprawdaż ?
Niestety nie dorobiliśmy się w minionych 35 latach polskich koncernów światowych i firm wysokomarżowych. Gdy teraz przestaliśmy być tani, to firmy idą gdzie indziej a my zostajemy z niczym a w zasadzie to z potężnym długiem. Czyli klasyczna pułapka średniego dochodu ?
Firmy mogą też przewidywać wciągnięcie Polski do wojennej maszynki do mięsa. Wolą powoli bez paniki uciekać do siebie póki jest na to czas.
poniedziałek, 15 kwietnia 2024
Izrael nie moze pozostawac dluzej bezkarny, konieczne sa sankcje
Izrael nie moze pozostawac dluzej bezkarny, konieczne sa sankcje
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Konieczny-Izrael-nie-moze-pozostawac-dluzej-bezkarny-koniec zne-sa-sankcje-8727566.html
"Izraelem rządzą dzisiaj niebezpieczni ekstremiści przeprowadzający czystkę etniczną na niewyobrażalną skalę, Izrael nie może pozostawać dłużej bezkarny, konieczne są sankcje, konieczna jest międzynarodowa izolacja Izraela teraz - powiedział w piątek w Sejmie Maciej Konieczny (Lewica).
Wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski przedstawił w piątek w Sejmie informację na temat śmierci Damiana Sobola podczas niesienia przez niego pomocy humanitarnej ofiarom konfliktu w Strefie Gazy
Maciej Konieczny (Lewica) w debacie nad informacją podkreślił, że 1 kwietnia izraelskie wojsko z premedytacją zaatakowało konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen zabijając siedem osób, wśród nich obywatela Polski. "Nie może tu być mowy o przypadku, nie może być mowy o pomyłce. Izraelska armia z premedytacją uderzała w kolejne samochody metodycznie mordując ludzi niosących pomoc głodującym Palestyńczykom" - powiedział poseł. "Zabójstwo Damiana Sobola jest zbrodnią wojenną, która z oczywistych względów szczególnie nas porusza" - podkreślił.
Według posła Lewicy "w ciągu ostatnich sześciu miesięcy Izrael zabił ponad 200 pracowników organizacji humanitarnych celowo utrudniając dostarczanie pomocy potrzebującym". Dodał, że organizacje humanitarne boją się podawać izraelskiej armii swoje pozycje. Jak zauważył, w Strefie Gazy głoduje 2 mln osób, a "Izrael używa głodu jako broni".
Konieczny zauważył, że jeszcze niedawno interweniował ws. dwójki polskich dzieci w Strefie Gazy w stanie zagrożenia życia w wyniku niedożywienia. "Na szczęście udało się te dzieci wyciągnąć" - zaznaczył.
"Czy z państwem, które celowo głodzi dzieci można normalnie współpracować? Głód to nie jedyna broń wymierzona w cywilów, izraelskie bomby, karabiny, czołgi zabiły już ponad 33 tys. osób. Kto wie, ile dodatkowych ofiar znajduje się w tym momencie pod gruzami. Ogromna większość tych ofiar to cywile" - mówił Konieczny.
Zarzucił władzom Izraela posługiwanie się ludobójczą retoryką. "Izraelem rządzą dzisiaj niebezpieczni ekstremiści przeprowadzający czystkę etniczną na niewyobrażalną skalę. Przez długie lata Izrael bezkarnie łamał międzynarodowe prawa, prawa człowieka. Przyzwolenie Zachodu, płynące szerokim strumieniem wsparcie, hipokryzja pozwalająca przymykać oczy na rzeczy, za które każde inne państwo by dawno odpowiedziało, to wszystko doprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy" - podkreślił poseł Lewicy.
"Izrael nie może pozostawać dłużej bezkarny, konieczne są sankcje, konieczna jest międzynarodowa izolacja Izraela teraz" - oświadczył Konieczny.
Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska podkreśliła, że Hamas, który jest organizacją terrorystyczną napadł na bezbronnych i niewinnych ludzi w Izraelu. "To Hamas napadł na Izrael, to przez Hamas jest ta wojna, to przez Hamas jest klęska, która w tej chwili się dzieje i to przez Hamas pośrednio zginął także nasz obywatel. Ale tutaj absolutnie winny jest Izrael" - podkreśliła posłanka.
Zaznaczyła, że stosunki dyplomatyczne Polski z Izraelem są dla naszego kraju bardzo istotne ze względu na bezpieczeństwo Polski. "Ale to sojusznictwo nie może być okupione przymykaniem oczu na łamanie praw człowieka" - mówiła. Dodała, że jest zwolenniczką rozwiązania dwupaństwowego przewidującego istnienie Izraela i Palestyny.
Szef klubu Polska 2050-TD Mirosław Suchoń powiedział, że Damian Sobol "został zabity przez izraelskie wojsko". "Do tej tragedii i do tego morderstwa nigdy nie powinno dojść, to była zbrodnia wojenna, nic nie usprawiedliwia tego czynu, którego dokonało izraelskie wojsko" - mówił.
Suchoń dodał, że bardzo zasadne jest, aby polska prokuratura brała aktywny i niczym nieskrępowany udział w prowadzeniu śledztwa ws. śmierci polskiego wolontariusza. "Oczekujemy ze strony Izraela pełnej współpracy i wzięcia odpowiedzialności za to morderstwo, za tę zbrodnię wojenną" - podkreślił.
Grzegorz Braun
(Konfederacja) powiedział, że jest bardzo zbudowany wydźwiękiem prowadzonej
debaty i "jednoznaczną kwalifikacją zbrodni wojennej, która miała miejsce
(w Strefie Gazy) jako jedną z wielu, zbyt wielu, jedną z niezliczonych zbrodni
wojennych popełnianych przez państwo położone w Palestynie - państwo
Izrael". Odnosząc się do braku polskiego ambasadora w Izraelu, powiedział,
że nie wie, z jakiego powodu Polska miałaby na tak wysokim poziomie utrzymywać
relacje dyplomatyczne z "tym zbrodniczym, terrorystycznym reżimem".
Braun wniósł też o odrzucenie informacji przedstawione przez Teofila Bartoszewskiego.
Adam Dziedzic (PSL-TD) podkreślił, że dymisje w izraelskim wojsku to nie jest wystarczająca kara za śmierć wolontariuszy w Strefie Gazy. "Stanowczo domagamy się, aby ta sprawa była całkowicie wyjaśniona. (...) Za takie czyny winni muszą zostać ukarani, bowiem to nie są sprawy dyscyplinarne i naszym zdaniem niewłaściwy jest sposób ich rozwiazywania. Zastosowana bowiem kara (...) jest całkowicie nieadekwatna do popełnionego przestępstwa" - podkreślił Dziedzic.
Domagał się od strony izraelskiej ścisłej współpracy z prokuraturą w Przemyślu. (PAP)"
czwartek, 11 kwietnia 2024
Skremowany handlarz respiratorami zmartwychwstał ?
Skremowany handlarz respiratorami zmartwychwstał ?
III RP od początku trapią potężne afery drenujące budżet i Polaków. O konieczności montowania afer dostarczających środków partiom politycznym zakładanym przez oficerów SB i ich Tajnych Współpracowników zadecydował gen. Kiszczak.
Nawet jeśli po ujawnieniu ( prokuratura jest cynglem mafijnym strzegącym tajemnicy ) dochodzi do osądzenia sprawców to zagrabione środki nie są odzyskiwane. Począwszy od Bagsika i Gąsiorowskiego środki lądują w pewnym rozbójniczym, ludobójczym państwie na Bliskim Wschodzie nie wydającym swoich "obywateli" obcym organom ścigania.
Z polecenie prezesa PKN Orlen Obajtka w sierpniu 2022 roku założona została spółka handlowa OTS należąca do grupy Orlen. Nie wiadomo było po co spółka została stworzona. Już wiemy !
Spółka OTS wydała 1,6 mld zł na przedpłaty na poczet zakupu ropy oraz produktów ropopochodnych.Produkty jednak nie dotarły do spółki w terminie. "Wobec braku dostaw ropy oraz produktów ropopochodnych w terminie określonym we właściwych umowach, OTS wystąpiła z żądaniami zwrotu przedpłat - podał koncern. Ale nie zostały one zwrócone w zastrzeżonych terminach. Do tego "możliwość odzyskania należnych przedpłat OTS określiła jako mało prawdopodobną" - poinformował koncern.
Kwotę 1.6 mld przelano firmie ... krzak.
Jest taka spółka OTS założona przez Orlen. Mimo ostrzeżeń kierowanych pod adresem członków rządu Mateusza Morawieckiego, jeśli chodzi o charakter, działalność i obsadę tej spółki, nie zdecydowano się na skuteczną interwencję i pan Obajtek to, co zamierzał, przeprowadził. Istnieją uzasadnione obawy, że w związku z działalnością tej spółki Polska będzie narażona na bardzo poważne kłopoty - mówił premier Tusk.
- Natomiast nie będą narażeni na kłopoty członkowie władz tej spółki. Zagwarantowali sobie wynagrodzenie dla każdego członka zarządu na koniec lutego 2024 roku dwa miliony rocznie na każdego członka zarządu. Ci, którzy ostrzegali w sprawie tej spółki, stracili od razu pracę. Ich obawy będą w najbliższych dniach przedmiotem poważnych analiz i poważnego działania - dodał premier, mówiąc o działalności OTS. Nie zdradził wtedy więcej szczegółów sprawy, w tym jak działalność OTS może zaszkodzić państwu.
Prezes spółki Orlen Trading Switzerland GmbH został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji, kiedy 10.04.2024 przyjechał do Polski na spotkanie z władzami Orlenu. Usłyszał zarzuty związane z udziałem w grupie przestępczej wyłudzającej podatek VAT.
Obajtek z całą grupą przestępczą wydają się nie do ruszenia !
Orlen wcześniej dokonał odpisu na łapówkarsko przepłaconą "inwestycje Olefiny" na 10,2 mld
Z sieci:
0.5 mld zł za Dame z Łasiczką która i tak mieliśmy - odjechało
3.6 mld zł kary za niestosowanie się przez Polskę do orzeczeń TSUE - „zapłacimy”.
2.7 mld rocznie na TVP - rozdane na Zenka i ekipę.
2 mld zł na Ostrołękę - wyburzone .
80mln zł kary za zerwany kontrakt na Caracale - odlecialo
2 mld zł na przekop mierzei - ekonomiczne dno.
4mld zł na bon turystyczny – wspieramy biednych górali hotelarzy
300 mln zł dla ojca z Torunia - rozdane dla chwały.
70mln - wybory kopertowe - wysłane do kosza.
124mln zł na fundacje narodową - (sam jacht kosztował ~1mln € !!) - odpłynęło.
170mln na fundusz kościelny - wymodlone
155mln na fundusz Pileckiego - zamek w Szwajcarii - "przelane" na szwajcarskie konta ( podobnie pół mld za obraz z Łasiczką)
30 mln na podkomisję Macierewicza - rozpłynęło się we mgle
250mln /rok- koszt Elektromobility - na wycięcie lasu pod Jaworznem.
243mln zł - koszt CPK - odleciało
6.7mld zł "Dobry Start" - składka na HIT
2 mln zł za 16 ławek niepodległości – wysiedziane
30 mln Fundusz Patriotyczny Bąkiewicz maszeruje !
80 milionów zł na centrum im. Kornela Morawieckiego - prezent od syna
15 mln zl na Fundacja Polska Wielki Projekt - zakup willi na warszawskim Mokotowie - czyli "Willa +"
700 tyś zł dla TV Trwam od Ministerstwa Obrony za promowanie poboru do wojska - Baczność!
682 mln zł.- Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Oddanie w 2027 roku - "wyklęty powstań ludu ziemi "
821 mln zł Muzeum Wojska Polskiego (MWP) w Cytadeli Warszawskiej - salut !
poniedziałek, 8 kwietnia 2024
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 116
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 116
Firmy polskie i zagraniczne w Polsce potrzebują głównie sprawnych fizycznie pracowników młodych i co najwyżej w średnim wieku.
Tymczasem polskie społeczeństwo się starzeje i wymiera a trend wymierania mocno przyspiesza w ostatnich latach. W 3 lata od końca 2020 roku ubyło aż 630 tysięcy osób.
GUS miał 3 scenariusze możliwej liczby urodzeń: niski, średni i wysoki. Już rok 2023 był gorszy od najgorszych przewidywań.
Obecnie scenariusz wysoki przewiduje ludność Polski w 2060 na poziomie 34,8 mln, średni 30,9 mln a niski 26,7 mln.
Mimo tych prognoz i bardzo dużej ilości pustostanów nadal twierdzi się że w Polce brakuje milionów mieszkań
Największy ubytek ludności w liczbach bezwzględnych prognozowany jest w regionach:
śląskim, łódzkim i lubelskim. Kto tam nie kupił mieszkania jako inwestycji do zabezpieczenia na emeryturę... przegrał życie ? Na pewno ?
Automatyzacja jest droga i zautomatyzowane linie produkcyjne wytwarzają zysk dla swoich właścicieli a nie dla polskich emerytów.
Kraje peryferyjne sprzedają zachodniemu kapitałowi swoją Tanią Siłę Roboczą. Inwestorów interesuje to ile muszą za godzinę pracy zapłacić euro czy dolarów a waluta kraju peryferyjnego ich mało obchodzi. Aby siła robocza była tania, tania musi być lokalnie podstawowa żywność, mieszkanie i energia.
Zboże w ilościach hurtowych ma cenę światową ale rozpiętość ceny chleba w świecie jest ogromna. Im większe PKB PC tym droższe jest pieczywo wypieczone ze zboża często kupionego na rynku światowym czyli z ogólnie tego samego zboża. Strona https://www.cenynaswiecie.pl/porownanie-ceny-chleba-na-swiecie,1/ podaje ze najdroższy bochenek chleba jest w Lichtenstein za 26.28 złotych ( równowartość ) a najtańszy w Libanie za 0.18 złotego.
Praca w krajach peryferyjnych jest szalenie tania i nie opłaca się tam automatyzacja. Inwestorzy są przyzwyczajeni do taniej pracy i gdy ona drożeje przenoszą się tam gdzie jest tanio a takich miejsc w świecie jest nadal dużo lub automatyzują produkcje w kraju macierzystym.
Zatem sprzężenia zwrotne w gospodarce peryferyjnej powodują że kraj na pewno za wysoko się nie rozwinie. Gdy rozwija się i praca drożeje inwestorzy się wynoszą co generuje kryzys.
Czasem decyzja o przeniesieniu jest trudna i to może trochę Polskę ratować.
W 2024 roku po rekordowej podwyżce o 21,5 % po raz pierwszy w historii płaca minimalna w Polsce wynosi prawie 1000 euro, a po 1 lipca po kolejnej podwyżce tą wartość przekroczy.
W Bułgarii ustawowe minimum wynosi równowartość 477 euro, w Czechach 764, na Słowacji 750, w Rumunii 663, w Łotwie 700, na Litwie 924, na Węgrzech 683, w Chorwacji 840 , w Grecji 910, w Portugalii 957, na Malcie 925 i w Cyprze 1000 euro. Większe stawki niż w Polsce są m.in. w Hiszpanii 1 323, Słowenii 1 304, Belgii 1 994, Niemczech 2 049 , Irlandii 2 146, Holandii 2 183 i Luksemburgu 2 571.
Zatem polska płaca minimalna jak na pokomunistyczne dziadostwo jest bardzo wysoka.
Z ostatnich raportów Polskiego Instytutu Ekonomicznego i BGK wynika, że już pod koniec 2023 roku, w okresie słabej koniunktury, koszty pracownicze stanowiły główną barierę rozwojową dla aż 67 % badanych przedsiębiorstw. Innym problemem firm jest też droga energia.
Gospodarka w Polsce ( rodzima i zachodnia ) jest wtórna, nieinnowacyjna i oparta na wielkiej liczbie mało efektywnych ale tanich pracowników. Automatyzacja się tu nie opłacała. Per capita mamy 15 razy mniej robotów niż Korea. W Polsce jest około 27 tysięcy robotów przemysłowych, z reguły dość wiekowych, a rocznie przybywa ich 3,5 tysiąca. Niemcy mają około 290 tysiąca robotów i 2022 roku zamontowali 25,6 tysiąca nowych urządzeń. W tym samym czasie Czesi zamontowali 2,8 tysiąca nowych robotów.
Doświadczenia ze świata wskazują na to że państwo winno być właścicielem wszelkiej infrastruktury bowiem prywatny monopol i oligopol jest jeszcze gorszy niż państwowy. „Z deszczu pod rynnę”
W Polsce o synekurze w państwowej firmie okradającej Polaków decyduje:
1.Rodzina
2.Chody, plecy, podwieszenia w partii rządzącej
3,4,5,6,7,8,9 Znajomości
10.Kwalifikacje.
W sektorze energetycznym [2024] zmieniana jest najwyższa kadra managerska. W największym „multikoncernie” na kandydatów zgłosiła się podobno rekordowa liczba 260 osób ! Kwalifikacje jak zawsze są nieważne. Procedura przeciąga się a przesłuchania trwają i trwają.
Można by pytać o mityczny model finansowania energetyki jądrowej w Polsce albo o to co zrobić z górnikami (którym się należy ) i ich czarnym „złotem”!
Orlik to program rozpoznawczego drona bardzo długo „realizowany” przez Polską Grupę Zbrojeniową. Za 800 mln złotych miano dostarczyć 8 systemów z 40 prostymi dronami. Obecnie [2024] opóźnienie dostawy wynosi 3 lata ale za to wzrósł koszt do ponad miliarda.
Maksymalna masa startowa płatowca wynosi 90 kilogramów, zaś udźwig poniżej 20 kg.
Założona prędkość przelotowa samolociku była w przedziale między 120 a 180 km/h. Promień działania ograniczony systemem łączności to maksymalnie 150 km a realnie 80 km od stacji bazowej.
Czyli 5,5 mln dolarów za małego prostego drona napędzanego silniczkiem tłokowym od motocykla ! Lepsze 8 zestawów RQ-21A Blackjack (po 5 dronów w zestawie) kosztowałoby mniej niż 310 mln zł i dawno byłyby dostarczone.
„Oczekuję natychmiastowej realizacji kontraktu na dostarczenie dronów Orlik dla polskiej armii przez Polską Grupę Zbrojeniową i konsorcjum, które powstało” - oznajmił minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Wojsko utraciło już cierpliwość w tej sprawie.
To raczej nie było zamówienie – to był sponsoring ! To kolejny państwowy „Miś”
Gdzie jest prokuratura ? Czemu synekuranci nie gniją w więzieniu ?
Na razie nic nie wskazuje na chęć Rosji atakowania Polski ale gdy Polska podejmie działania zbrojne przeciw Rosji to przegramy przez korupcje na własne życzenie !
Poziom produkcji i konsumpcji, dobrobyt i długość życia zawsze w analizach odnosimy do innych krajów bo przecież świat się rozwija i nie stoi w miejscu.
Obecnie niepokój wywołuje Zielona Rewolucja (Energetyczna) i ceny energii.
W bogatych krajach wysoka była i jest produkcja Energii Elektrycznej per Capita.
Rok / Udział Polski w produkcji światowej energii elektrycznej / Miejsce w świecie
1970 1.3% - 10, 1980 1.5% - 11, 1993 1.1% - 19, 2015 0.7% - 23, 2021 0.6% - 28.
III RP spada w energetyczny niebyt !
Wszystkie obecne kraje uprzemysłowione produkowały kiedyś lub dziś produkują dużo stali. Budowaną gospodarkę i infrastrukturę trzeba było lub teraz trzeba nasycić ogromną ilością stali. Stal jest też eksportowana w tanich i drogich wyrobach.
To samo co z energią elektryczną.
1970 % 2% - 10, 1980 2.7% -7, 1993 1.5% - 17, 2015 0.6% - 19, 2021 0.4% - 22.
Mocno spadliśmy. Więcej stali niż „Polska” ( huty kupili Hindusi ! ) wyprodukowała w 2023 roku produkowała w PRL tylko jedna Huta im. Lenina. Co gorsza z powodu drogiej energii i pozwoleń emisyjnych kolejne sprywatyzowane huty będą likwidowane.
Czołg składa się głównie ze stali ale III RP bardzo przepłaca za drogo importowane czołgi.
Filtr LC stosujemy na wyjściu wzmacniacza z modulacją PWM oraz na wyjściu regulatora impulsowego napięcia. Łatwo jest tu o zakłócenia i drgania subharmoniczne.
Optymalizowany układ służy do zasilania mocy układów scalonych. Ma zapewnić w szerokim paśmie częstotliwości jak najmniejszą impedancje zasilania i separacje od źródła zasilania. Role niechcianych indukcyjności spełniają ścieżki płyty drukowanej PCB.
Tematy te będę podjęte później.
Specyficzny „filtr” sieciowy stosujemy do zasilania invertera PWM i zasilacza impulsowego SMPS. Ma ona zapobiec wnikaniu do sieci zasilającej zakłóceń wytwarzanych przez klucze mocy.
O ile ceny kluczy mocy i całych zintegrowanych mostków trójfazowych stoją ( a jest światowa inflacja ) lub jeszcze spadają to ceny elementów L i C filtrów sieciowych nie spadają a rosną !
Idealny filtr LC ma w paśmie przepustowym przepuścić sygnał a w paśmie zaporowym sygnał w całości odbić czyli jego wejściowa impedancja ma być zerowa, nieskończona lub ma to być czysta reaktancja o dowolnej wartości.
Współcześnie w systemach radiowego przesyłania informacji znaczenie selektywnych filtrów LC - IF znacznie spadło ale nadal są one używane w wejściowym stopniu RF do tłumienia sygnału lustrzanego oraz wszędzie do dopasowania impedancji. Selektywność zapewniają głównie filtry SAW i filtry cyfrowe.
Aproksymacje dolnoprzepustowego filtru eliptycznego ( nazwa ze sfery anglosaskiej ) opracował Niemiec Wilhelm Cauer ( 1931 podczas pracy w USA ! ) i stąd w sferze niemieckojęzycznej nazwa filtr Cauera. Genialny Sydney Darlington z Bell Laboratories wypracował metodę wyliczenia wartości elementów filtru LC z aproxymującej transmitancji. Na początku lat sześćdziesiątych z użyciem komputerów sporządzono obszerne tablice ( wielość kombinacji parametrów ) dla wartości L i C filtrów eliptycznych. Przykładowo Bieguny filtry Butterwortha leżą na okręgu a dla aproxymacji Tschebyshewa I rodzaju na elipsie. Niestety nie ma takich prostych prawidłowości (na rysunku na płaszczyźnie zespolonej są cztery bieguny) dla filtru eliptycznego i ich matematyka jest trochę trudniejsza. Zera filtru eliptycznego ( na rysunku dwa podwójne zera ) są czysto urojone tak samo jak dla aproxymacji Tschebyshewa II rodzaju.
W dolnoprzepustowym eliptycznym filtrze LC Zera powstają jako rezonans równoległy w gałęzi wzdłużnej - jest to dodatkowy kondensator równoległy do L w topologi filtru bez zer a jako rezonans szeregowy dodatkowa L jest w szereg z poprzecznym C.
Zera w filtrach LC najczęściej realizowane są jako rezonans równoległy gałęzi wzdłużnych dlatego że do realizacji zera wystarczy dodać tańszy z reguły niż indukcyjność kondensator. Realizacja Zera jako rezonans szeregowy gałęzi poprzecznych wymaga dodania kosztownej indukcyjności.
Każdy kondensator ma szeregową indukcyjność i rezonans powyżej którego ma charakter indukcyjny.
Każda indukcyjność ma rozłożona pojemność dającą conajmniej rezonans równoległy i przy większej F rezonans szeregowy i dalej quasi równoległy.
Układ mający konfiguracje L i C jak filtr eliptyczny może nie mieć charakterystyki filtru eliptycznego a tylko jego topologie.
Filtr środkowoprzepustowy LC pośredniej częstotliwości IF do odbiornika TVC Zera ( w żargonie pułapki ) miał co najmniej na nośnych wizji i fonii sąsiednich kanałów czyli tam gdzie widmowa gęstość zakłóceń była szczególnie duża. Optymalizacja filtru wymagała jednak użycia programów komputerowych.
Filtr SAW też ma Zera w tych miejscach ale Zer ma dużo podobnie jak filtr FIR.
Ilość produkowanych inverterów PWM szybo rośnie a w każdym z nich (i w każdym zasilaczu impulsowym SMPS ) jest „filtr” przeciwzakłóceniowy LC EMC. Praktycznie każde urządzenie elektroniczne ma zasilacz impulsowy – często o sporej mocy.
W tym „filtrze” oczywiście chcemy pozytywnie zgrać rezonanse szeregowe kondensatorów jako Zera i rezonanse równoległe dławika/dławików jako Zera i pokryć zerem jednego z kondensatorów szkodliwy rezonans szeregowy dławika przy dużej częstotliwości.
Jeśli nie wykażemy wystarczającej inteligencji to z laboratorium certyfikującego EMC po nietanim badaniu otrzymamy informacje że urządzenie nie spełnia wymagań norm !
Przy użyciu programu symulacyjnego i własnych sprawdzeniach test na 99% będzie pozytywny i zbędne będzi przeprojektowanie układu.
Dlaczego użyto cudzysłowu dla słowa „filtr” ? Filtr LC ma założoną charakterystykę częstotliwościową w paśmie przepustowym i zaporowym tylko i wyłącznie przy właściwych rezystancjach dopasowujących źródło sygnału i odbiornika. Przy dowolnych rezystancjach charakterystyka ogromnie odbiega od założonej szczególnie w paśmie przepustowym !
Filtr EMC jest totalnie niedopasowany na wejściu i wyjściu i żądamy tylko aby tłumił sygnał powyżej pewnej częstotliwości. Warto jednak sprawdzić czy w układzie nie wzmacnia on zakłóceń poniżej pasma „zaporowego” !
Dla filtru do invertera PWM dużej mocy ceny dławika i kondensatorów są wysokie i filtr trzeba optymalizować. Tam gdzie miejsce jest drogie ważny jest wybór materiału magnetycznego rdzenia dławika. Obudowany sieciowy filtr trójfazowy do invertera na prąd 180 A kosztuje hurtem 800 dolarów !
Filtr ma tłumić zakłócenia symetryczne X i asymetryczne Y i siłą rzeczy ich kombinacje.
Na rysunku pokazano typową konfiguracje filtru sieciowego.
Pokazano trzy tłumienia tego filtru. Doskonale widać Zera wprowadzane przez rezonanse dławika i kondensatorów X i Y.
Zakłócenia Asymetryczne czyli Common lub Y powstają dzięki rozłożonej „pojemności” ( są to realnie zjawiska falowo – rezonansowe ) między uzwojeniami pierwotnym i wtórnym transformatora SMPS oraz napięciom między nimi i pojemności uzwojeń silnika do stalowego rdzenia.
Transformator konwertera Flyback musi mieć bardzo małe indukcyjności rozproszenia i z reguły ma sekcjonowane uzwojenia. Dlatego pojemności między uzwojeniami są znaczne. Transformator konwertera LLC ma małe pojemności między uzwojeniami pierwotnym a wtórnymi.
„Pojemność” transformatora tworzy dzielnik napięcia z pierwszym (i często jedynym). kondensatorem Cy łączącym izolowaną GND urządzenia i lokalną „GND” zasilacza sieciowego połączoną pośrednio z siecią zasilającą. Pojemność kondensatora Cy ( o napięciu testowym 3600 Vac ) jest ograniczona wielkością wprowadzanego prądu upływu. Z reguły jest w granicach 1-4.7 nF ale w inwerterach trójfazowych bywa dużo większa. Jego szeregowy ( wraz ze ścieżkami PCB do transformtora ) rezonans jako Zero winien „przykryć” szkodliwy rezonans dławika Common.
W silnikach zakłócenia Y powstają dzięki pojemności uzwojeń silnika zasilanych z invertera do stalowego rdzenia silnika i napięć między uzwojeniami a rdzeniem.
Sprawdzenie
1.Jakie proporcje wymiarów ma ciasna powietrzna wielowarstwowa cewka cylindryczna dla osiągnięcia z danej długości drutu (zakładając pełne warstwy ) maksimum indukcyjności L a jakie dla osiągnięcia maksimum dobroci Q ?
2.Narysuj układy do pomiaru tłumienia wnoszonego przez dławik Common dla zakłóceń Common i Differential.
3.Do optymalizacji filtrów potrzebujemy prostych modeli realnych kondensatorów i indukcyjności z ich rezonansami i realną impedancją. Producenci czasem dają takie modele. Zloozne są modele kondensatorów elektrolitycznych.
Na wykresie zgrubnie i trochę błędnie ( przykładowo - za duża jest impedancja kondensatora 2.2 uF przy F=100 KHz ) pokazano częstotliwość rezonansu szeregowego kondensatorów MKP na napięcie 630 V dla pojemności od 2.2 nF do → 2.2 uF i ich Z(f) (dla 2.2 nF i 2.2 uF ) i ESR dla pojemności pomiędzy skrajnymi. Wykresy wprost wynikają z pojemności Ls stałej dla wszystkich pojemności i ESR.
-Ustal wartości modelu kondensatorów tej rodziny i korzystając z niego dodaj na takim wykresie krzywe dla pozostałych pojemności w zakresie 2.2nF...2.2 uF w szeregach E6
4.Na rysunku pokazano tłumienie w modach Y i X dławików rodzaju Common rodziny 5200 (pdf) Muraty. Trzecia cyfra w oznaczeniu ( plus zero w ostatnim typie ) to indukcyjność Y czyli mają indukcyjność 3,5,7,10 mH.
Są wykonane na rdzeniu toroidalnym o średnicy 22 mm. Im mniejsza indukcyjność dławika tym większy dopuszczalny prąd pracy i większa jest częstotliwość rezonansu równoległego Y z dużym tłumieniem.
Wykres jest niestety tylko do częstotliwości 20 MHz i dla typów o indukcyjności 3 i 5 mH nie ma w tym zakresie F rezonansów wysokoczęstotliwościowych ale na wzór dławika 10 mH każdy ma dla Y paskudną para rezonansów szeregowego (ca 11 MHz) i dalej quasi równoległego (ca 18 MHz).
Cienką linią pokazano impedancje różnicową X i oczywiście występują tu rezonanse.
-Sporządź model indukcyjności X dla tej rodziny i jego pomocą wykresy impedancji
5.Jaka jest dla małych częstotliwości mierzona pojemność uzwojeń typowego silnika asynchronicznego o mocy 10 KW ?
Jaka jest orientacyjnie w zakresie 0.15 - 30 MHz najmniejsza impedancja od zacisku fazy silnika asynchronicznego 10 KW połączonego w gwiazdę do stalowego rdzenia i obudowy ?
6.Sztuczna sieć służąca do pomiaru zakłóceń przewodzonych wprowadzonych do sieci może też mierzyć ważoną sumę zakłóceń X i Y. Jakie wagi ma ta suma ?
Cwiczenie
1.Szeregowa indukcyjność kondensatorów generalnie rośnie z wymiarem kondensatora. Producent może na przykład podać że wynosi ona 8-10 nH na każdy cm wymiaru kondensatora powiększonego o długość wyprowadzeń. Zatem model kondensatora do optymalizacji filtru jest prosty.
Producent podaje że użyty w ćwiczeniu kondensator poliestrowy 220 nF/630V z krótkimi wyprowadzeniami ma częstotliwość rezonansu szeregowego około 2.3 MHz a ESR wynosi wtedy około 40 mOHm.
Do wyjścia funkcyjnego generatora sygnału ( tu sinusoidalnego ale niezbyt czystego ) o oporności 50 OHm i amplitudzie sygnału 20 Vpp dołączono ten kondensator z pełnymi wyprowadzeniami ( stąd niższa częstotliwość rezonansowa ) i do niego oscyloskop. Najmniejszą amplitudę przy rezonansie szeregowym sygnału uzyskuje się przy F=2.13 MHz i amplituda circa wskazuje na podobny ESR jak podaje producent. Ale sygnał jest zniekształcony harmonicznymi (też asymetryczne) a ponieważ jest to filtr środkowozaporowy harmoniczne są znacznie mniej tłumione co utrudnia ustalenie częstotliwości rezonansu i ocenę ESR.
Gdy generator funkcyjny przełączymy na sygnał prostokątny mocno zniekształcone napięcie na kondensatorze staje się znacznie większe ale nie na tyle na ile można by się spodziewać. Oscyloskop podaje że częstotliwość mocno zniekształconego sygnału wynosi 6.39 MHz czyli dominuje tu 3 harmoniczna.
Amplitudy harmonicznych w szeregu Fouriera w symetrycznym sygnale prostokątnym maleją jak 1/N. Gdy liniowe zbocza mają niezerowy czas narastania/opadania to sygnał jest trapezoidalny przechodząc na koniec spowolnienia zboczy w sygnał piłokształtny gdzie harmoniczne maleją ja 1 / N^2. Harmoniczne w sygnale trapezoidalnym są dodatkowo temperowane (patrz podręcznikowe tablice z rozwinięciami w szereg Fouriea ale sinx/x nie zawsze jest czytelnie podany ) funkcją six/x. Wszechstronne zastosowanie tej funkcji sinx / x omówiono w:
https://matusiakj.blogspot.com/2019/11/pe-funkcja-sin-x-x-w-widmach-sygnaow.html
https://matusiakj.blogspot.com/2019/10/pe-harmoniczne-pradow-urzadzen-archiwum.html
Zbocza sygnału prostokątnego z generatora jednak nie rosną liniowo ale przypominają odpowiedź aperiodycznego dolnoprzepustowego filtru II rzędu na skok i wyższe harmoniczne pewnie są jeszcze mocniej temperowane.
-Z czasu i sposobu narastania zboczy sygnału „prostokątnego” z generatora w obrazie oscyloskopu przy F=2.13 MHz oceń od jakiej częstotliwości jest temperowanie harmonicznych funkcją sinx/x i procentową wielkość harmonicznych. Skonfrontuj to z oscylogramem napięcia na kondensatorze.
Z kondensatorem polipropylenowym 220 nF ( jego indukcyjność szeregową 20 nH można tu pominąć ) o dużej dobroć połączono szeregowo różne przewody o długości 157 cm w kształcie koła o średnicy 50 cm. Z cienkim drutem rezonans szeregowy jest tu przy częstotliwości circa 238 KHz. Ale częstotliwości rezonansowe i maksymalne tłumienie zależą od użytego przewodu a w szczególności Litz-y
-Jaki wpływ na L i Q cewki na rodzaj użytego przewodu ?
-Skonfrontuj faktyczną wartość indukcyjności i dobroci tej cewki z wzorami dla cewki jednowarstwowej jednozwojowej. Z czego wynikają pewne rozbieżności ?
2.Gdy między wyjście generatora funkcyjnego ( ten co wcześniej, jako sinusoidalny ) a wejście oscyloskopu ( przełączony na dopasowanie 75 Ohm ) włączymy indukcyjność Y - Common miniaturowego dławika sieciowego Common ( pdf - katalogowo indukcyjność Y wynosi przy F=1 KHz 10 mH a faktycznie wynosi 11 mH, o sekcjonowanym uzwojeniu, rdzeń quasi UU ) to uzyskany dzielnik pozwala ocenić impedancje dławika i jego katalogowe tłumienie. Użyty miniaturowy dławik ma dużą impedancje w zakresie częstotliwości rozproszonego quasi „rezonansu” równoległego 500 - 900 KHz Impedancja Y dławika daje tu tłumieni ca 52 dB i niewiele zmienne w tym zakresie częstotliwości co jest pozytywnym skutkiem sekcjonowania uzwojenia.
Przy częstotliwości 900 KHz z sygnałem prostokątnym sygnał za dławikiem jest zniekształcony i szczyty ma dwukrotnie większe niż dla sygnału sinusoidalnego. Producent podaje że minimum tłumienia jest przy 13 MHz a za nim słabe maksimum przy 22 MHz.
-Sporządź jak najprostszy model indukcyjności Y dający tu zgodność z parametrami, wykresem i z oscylogramami dla sygnału prostokątnego.
Konstrukcyjnie sekcjonowanie uzwojeń dławika Common wymaga tu dodania na karkasie podziałów co trochę komplikuje formą wtryskową i powiększa koszta karkasu oraz zmniejsza ilość możliwej do umieszczenia na karkasie miedzi. Odrobinę bardziej jest złożony program kontrolny automatycznej maszyny uzwajającej. Koszty są więc niewielkie.
-Wytłumacz dlaczego sekcjonowanie uzwojeń ma bardzo pozytywny wpływ na tłumienie Y i X dławika rodzaju Common.
3.Rozkład fali napięć w uzwojeniu transformatora po podaniu szybko narastającego napięcia zaczęto teoretycznie i praktycznie badać aby poprawić odporność na przebicie izolacji transformatorów energetycznych atakowanych szybkim zboczem uciętego dalej odgromnikiem napięcia od pioruna który uderzył w linie energetyczną. Współcześnie do tego celu używa się programów FEM.
Mierzona przy częstotliwości 1 kHz (!) pojemność międzyuzwojeniowa dwuuzwojeniowego transformatora mocy SMPS wynosi 82 pF. Jest prawie taka sama niezależnie od tego między którymi wyprowadzeniami ją mierzymy i zwarcie uzwojeń jej istotnie nie zmienia.
Sygnał sinusoidalny z generatora funkcyjnego podano do gorącego ( w zastosowaniu transformatora ) końca uzwojenia pierwotnego a GND do zimnego. Oscyloskop ( przełączony na wejście 75 Ohm ) dołączono do GND i zimnego końca uzwojenia wtórnego transformatora aby maksymalnie dobrze odwzorować prąd zakłóceń Y wprowadzony przez „pojemność” transformatora. Z sygnałem sinusoidalnym o częstotliwości powyżej 700 KHz ta pojemność się dziwnie niemonotonicznie zmienia a z sygnałem prostokątnym widać że są w uzwojeniach fale - rezonanse !
-Czy możliwe jest stworzenie prostego modelu impedancji wytwarzającej w transformatorze zakłócenia Y ?
-Dlaczego zakłócenia Y wytwarzane transformatorem SMPS są znacznie większe w konwerterach Flyback niż w LLC ?