wtorek, 29 października 2024

Trzy utracone parasole

 Trzy utracone parasole
https://xyz.pl/nowy-swiatowy-nielad/
"Dobiega końca złota epoka Europy. USA mają własne problemy, dostęp do tanich rosyjskich surowców został odcięty, a Chiny nie są już tanią fabryką.

Z tego artykułu dowiesz się…
    Jakie są najważniejsze zagrożenia dla bezpieczeństwa i dobrobytu Europy w XXI w.
    W jaki sposób Europa powinna reagować na zmiany w globalnym porządku.
    Jakie są potencjalne konsekwencje różnych strategii.

Po upadku porządku zimnowojennego i rozpadzie ZSRR coraz bardziej integrująca się Europa przez kilka dekad żyła jak przysłowiowy pączek w maśle. Czerpaliśmy pełnymi garściami z korzyści płynących z „końca historii”, jak to określił Francis Fukuyama, czyli z największego bodaj triumfu Zachodu w dziejach. Owszem, głównym zwycięzcą były przede wszystkim Stany Zjednoczone, które automatycznie zamieniły poprzedni dwubiegunowy ład w „jednobiegunową chwilę”, jak to ładnie ujął Charles Krauthammer. Ale Europa, od traktatu z Maastricht utożsamiana z Unią Europejską (UE), również pełnymi garściami czerpała z dobrodziejstw otwartych rynków i wszechobecnej, triumfującej globalizacji. Podobnie było po 2004 r., kiedy UE rozszerzyła się na obszary poza byłą żelazną kurtynę. Ta „złota epoka” niestety dobiega końca na naszych oczach. Dziś to już nie gospodarka i rynek są na piedestale, ale zupełnie nowa agenda spod znaku bezpieczeństwa – i to w różnych jego aspektach: energetycznym, klimatycznym, ekologicznym, żywnościowym, czy cybernetycznym, a nie tylko w klasycznym militarnym w sensie. Ilość nowych wyzwań kaskadowo rośnie, masowe migracje zakłóciły spokój wewnętrzny, a konflikty na obrzeżach (Ukraina, Bliski Wschód) podpaliły nam granice, podważając bezpieczeństwo zewnętrzne. Żyjemy w erze postępującej fragmentacji oraz zauważalnej deglobalizacji.

W efekcie, co nie dziwi, zestaw propozycji i rozwiązań dotyczących tych problemów też gwałtownie rośnie, przy czym często różnią się one diametralnie. Jedni, suwereniści, chcą Europy Ojczyzn, niczym kiedyś Charles de Gaulle; inni, integracjonaliści (a do niedawna nawet federaliści) mówią o „strategicznej autonomii” kontynentu. Europa znalazła się tym samym na strategicznym wirażu.

Debata na temat tego strategicznego rozedrgania jest wyraźnie widoczna na szczeblu całego kontynentu (jak pokazuje choćby głośny raport Mario Draghiego), ale także w poszczególnych krajach członkowskich, w tym w Polsce, gdzie przybrała formę zaciętej rywalizacji o wizję rozwoju kraju w ramach POPiS. Niestety, nie zawsze zdajemy sobie sprawę,  że sytuacja zaszła już naprawdę daleko, ponieważ UE napotyka na zupełnie nowe, bezprecedensowe wyzwania. Na naszych oczach traci bowiem, a może już bezpowrotnie straciła, trzy kluczowe „parasole” bezpieczeństwa, które dotychczas gwarantowały jej spokój i dobrobyt.  

Pierwszy parasol zapewniali – w zachodniej części kontynentu już od II wojny światowej – Amerykanie, gwarantując nam bezpieczeństwo, łącznie z osłoną nuklearną. Niestety, USA coraz bardziej zamykają się w sobie, pochłonięte przez niewiarygodną polaryzację wewnętrzną z jednej strony, a strategiczną konfrontację z Chinami z drugiej, w tym także wyścig technologiczny i kosmiczny.

Te dwie główne przyczyny sprawiają, że Europa stopniowo schodzi na drugi plan w oczach Amerykanów, a w przypadku reelekcji Donalda Trumpa proces ten mógłby jeszcze bardziej przyspieszyć. Niezależnie jednak od wyniku nadchodzących wyborów prezydenckich w USA, powrotu do dawnego status quo zdecydowanie nie widać na horyzoncie. Tym bardziej powinniśmy zmusić się do nowego, kreatywnego myślenia.

Takie myślenie wymusiło na nas zdjęcie innego parasola – energetycznego, który zapewniała Rosja. Przez lata, szczególnie Niemcy, zabiegaliśmy o pochodzące stamtąd surowce energetyczne, ropę i gaz, nie wahając się nawet przed budową Nord Stream 1, a później Nord Stream 2. Nie powstrzymały tego nawet aneksja Krymu i walki w Donbasie od 2014 roku, bo interesy były zbyt intratne. Dopiero pełnoskalowa rosyjska inwazja w lutym 2022 r., przyniosła otrzeźwienie zmuszając nas do gwałtownego zerwania dotychczasowych relacji energetycznych. W miejsce współpracy rozpoczęła się strategiczna rywalizacja, sankcje i konieczność zmiany kierunków – zamiast importu z Rosji, zaczęliśmy wspierać Ukrainę, dostarczając jej zapasy, zasoby i środki. Taka sytuacja utrzyma się, dopóki trwa ta nieszczęsna i krwawa wojna, ale nawet po jej zakończeniu – bo każda wojna kiedyś się kończy, choć nie wiadomo kiedy i jak – powrót do dawnych relacji z Rosją będzie mało prawdopodobny. Trzeba będzie te stosunki, zapewne stopniowo i z oporami, budować na nowo.  

Kiedy to nastąpi? Na dziś nie wiadomo. Zależy to od sytuacji na froncie, a także od postawy i determinacji Zachodu, bo wyraźnie widać, że Ukraina działa na zachodniej kroplówce. Jak wiele jej jeszcze damy i czy się nie zniechęcimy? Już teraz pojawiają się oznaki zmęczenia Tu znowu pojawia się Donald Trump i widmo jego powrotu do władzy.

Ten polityk może bowiem, jak zapowiada, niemal siłą, ponad głowami Ukraińców, przeprowadzić porozumienie pokojowe (kandydat na wiceprezydenta J. D. Vance już zapowiedział, jak miałoby to wyglądać: neutralizacja Donbasu i zakaz wstępu Ukrainy do NATO, czyli Jałta II). A wtedy mógłby zająć się rywalizacją, która jest teraz dla Amerykanów najważniejsza – tą z Chinami, ważniejszą nawet niż rozpalony obecnie Bliski Wschód (Gaza, Liban, starcie Izraela z Iranem i innymi sąsiadami). Jeśli Trump, czy ktokolwiek inny z władz w Waszyngtonie, skieruje uwagę na strategiczną rywalizację z Chinami, w szczególności na kwestie związane z Tajwanem i Morzem Południowochińskim, Europa może znaleźć się w jeszcze trudniejszej sytuacji niż dotychczas. Już samo głosowanie 4 października nad wprowadzeniem dodatkowych ceł na chińskie samochody elektryczne postawiło przed nami widmo nowej wojny handlowej z Państwem Środka (ponad dekadę temu doświadczyliśmy takiej w przypadku paneli fotowoltaicznych). Jeśli natomiast – z jakiejkolwiek przyczyny – dojdzie do dalszej eskalacji w relacjach USA-Chiny, Europa może utracić trzeci „parasol” bezpieczeństwa, który dobrze nam służył od końca XX wieku: zależność od Chin jako globalnej fabryki i dostawcy łańcuchów produkcyjnych (co szczególnie wyraźnie ukazała pandemia COVID-19, gdy oczekiwaliśmy na chińskie maseczki i sprzęt medyczny).

Pytanie, czy stracimy chiński rynek i tamtejszych dostawców, pozostaje otwarte, ale sprzeciw Niemiec oraz wstrzymanie się wielu innych państw (Polska głosowała za) przed nałożeniem dodatkowych opłat pokazują, że jesteśmy w tej kwestii podzieleni i niejednoznaczni. Owszem, nasza zależność od produktów z Chin zaszła zbyt daleko, a budowa lub odbudowa rodzimej produkcji, jak apelują Emmanuel Macron i Joe Biden, ma sens, ale nagłe zerwanie tych więzi – tak jak w przypadku rosyjskich surowców – może być niezwykle kosztowne.

Jednak już teraz wyraźnie widać, że tendencja jest jednoznaczna: raczej ograniczamy kontakty z Chinami, wprowadzamy cła, bariery i protekcjonizm wobec ich towarów, niż je podtrzymujemy i rozwijamy – jak to robią Węgry czy Serbia. Tym samym, tracimy trzeci dotychczasowy „kapelusz” – nasz rynek zalewany tańszymi, a ostatnio coraz bardziej konkurencyjnymi, chińskimi produktami.

W takich okolicznościach niemal pewne jest, że przyjdzie nam żyć drożej, a od naszych dalszych wyborów, zarówno na szczeblu europejskim, jak i krajowym, zależy, czy będzie zarazem bezpieczniej. Bezpieczeństwo jako dobro publiczne jest bowiem niezwykle kosztowne. Już teraz zaczynamy odczuwać, że wydatki na wojsko w wysokości 3 proc. PKB to nie to samo, co 4,7 proc. Gdzie indziej, w innych sektorach, trzeba będzie zaoszczędzić. Oby tylko nie kosztem modernizacji, bo wtedy znajdziemy się na ścieżce prowadzącej do stagnacji. Taką perspektywę rysują przed nami zarówno Amerykanie, jak i Chińczycy, którzy obecnie prowadzą w wyścigu o innowacje i nowe technologie. Jeśli i tu przegramy, pozostaniemy nie tylko bez „parasola”, ale i bez „płaszcza”.

Główne wnioski
    Europa traci dotychczasowe gwarancje bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone odchodzą od roli globalnego lidera, Rosja nie zapewnia taniej energii, a zagrożeniem jest rosnąca potęga Chin.
    Powrót do władzy Donalda Trumpa może oznaczać zakończenie wojny w Ukrainie przeprowadzone ponad głowami Ukraińców.
    Europa musi samodzielnie zapewnić sobie bezpieczeństwo, co wymaga znaczących nakładów finansowych i strategicznych decyzji."

poniedziałek, 28 października 2024

Debilizacja

 Debilizacja

 Białe betonowe pokraczne pudełko po butach albo raczej Klocek to Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (Trzaskowski patrz niżej ) powstały kosztem 700 mln zł. Za parę lat będzie brudno - szary.
Warszawa jako zombi urbanistyczne nadaje się praktycznie do wyburzenia.

"Zebrać 100 milionów dolarów, wymyślić nowy czip, nie musząc go produkować. I tak powstało mnóstwo wynalazków, chociażby NVIDIA, o której 4 lata temu jeszcze nikt nie słyszał, co to ta firma produkowała czipy, które mogły wykonywać wiele czynności naraz. One były do technologii optycznej, ale przede wszystkim okazało się, że właśnie sztuczna inteligencja potrzebuje tego typu układów scalonych i dzisiaj jest to jedna z najbogatszych firm na świecie" - powiedział na nagraniu Rafał Trzaskowski.
NVIDIA ma największą giełdową kapitalizacje w świecie a od ponad ćwierć wieku notowana jest na giełdzie. Niczego w technologi optycznej nie produkuje.  

 Całe pokolenie bezdzietnych tworzy koszmarną przyszłość. Wolą "psiecko" i "kocórkę" a nie  dzieci.
Kołdra emerytalna będzie coraz  krótsza i po cichu wprowadzona będzie eutanazja bezdzietnych debili czyli pasożytniczych jeźdźców na gapę.
 

sobota, 26 października 2024

Trzecia wojna swiatowa juz sie rozpoczela ?

 Trzecia wojna swiatowa juz sie rozpoczela ?

 Szef JP Morgan Chase Jamie Dimon powiedział inwestorom, że jest zaniepokojony zagrożeniami dla gospodarki wynikającymi z rosnących napięć geopolitycznych - informuje BBC News.

Jamie Dimon zazwyczaj zwraca szczególną uwagę na funkcjonowanie rynków finansowych i Rezerwy Federalnej, ale dziś jego najważniejszym zmartwieniem jest geopolityka.

Perspektywy gospodarcze „są malusieńkie w porównaniu z sytuacją geopolityczną, przed którą stoimy” – powiedział w czwartek słuchaczom na dorocznym spotkaniu Instytutu Finansów Międzynarodowych w Waszyngtonie.

Ubolewał nad wojnami na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie oraz rosnącą współpracą między przeciwnikami USA, w tym Rosją, Chinami, Koreą Północną i Iranem.

„Wyraźnie mówią o demontażu systemu” wprowadzonego przez USA i ich sojuszników po II wojnie światowej, który według Dimona zapoczątkował erę bezprecedensowego globalnego wzrostu gospodarczego.

„Ryzyko jest nadzwyczajne” – stwierdził. „Trzecia wojna światowa już się rozpoczęła. Masz już koordynowane bitwy w terenie w wielu krajach”.

Powiedział, że zespoły ds. zarządzania ryzykiem w jego banku „przygotowały scenariusze, które cię zszokują” pod względem możliwych konsekwencji gospodarczych globalnego konfliktu, który wymyka się spod kontroli.

To jeden z powodów, dla których dyrektor generalny JPMorgan Chase & Co. powiedział w czwartek, że rozprzestrzenianie broni jądrowej stanowi „największe ryzyko, przed jakim stoi ludzkość”, nawet przed zmianami klimatycznymi.

Lider największego banku na świecie jest zarejestrowanym Demokratą, ale od dawna ma w obu partiach fanów – takich, którzy szanują jego politykę przyjazną biznesowi i reputację kompetentnego.

Dimon został przedstawiony jako potencjalny kandydat na sekretarza skarbu obu partii, w miarę jak narastały spekulacje, że weteran z Wall Street wkrótce będzie gotowy na kolejne wyzwanie po kierowaniu JPMorgan Chase

Samobojcza walka o cudze interesy

 Samobojcza walka o cudze interesy
Na wojnę trzeba uzbrojenia i amunicji oraz masy mięsa armatniego.
Napoleon Bonaparte  to Adolf Hitler tamtych czasów.
Z głupich Polaków zrobił darmowe mięso armatnie.
Norman Davies w książce "Boże Igrzysko" (Wydawnictwo Znak, Kraków 2005 ) pisze:
"Od samego początku jednak bezlitosny stosunek Napoleona do Polaków nie pozostawiał wiele miejsca na zaufanie... "Nie sądźcie mówił" [Kościuszko]  "że Bonaparte odbuduje Polskę. On myśli tylko o sobie. Nienawidzi wszystkich wielkich narodów, a jeszcze bardziej - ducha niepodległości. To tyran, którego jedynym celem jest zaspokojenie własnych ambicji. Jestem przekonany , że nie uda mu się stworzyć nic trwałego"... Komentarze Kościuszki okazały się aż nazbyt prawdziwe. Legionów nigdy nie użyto do celów związanych z walką o niepodległość Polski...
Rzeczywiste cele powołania do istnienia Księstwa uwidoczniły się najlepiej w sferze wojskowości i finansów. Bez względu na wszelkie gesty w kierunku liberté, egalité czy nawet fraternité pozostaje niewiele wątpliwości co do tego, że celem utworzenia Księstwa było zmobilizowanie jak największej liczby żołnierzy i jak największych sum pieniędzy na potrzeby całego cesarstwa napoleońskiego. W 1808 roku wprowadzono powszechny pobór żołnierzy. Wszyscy mężczyźni w wieku od 20 do 28 lat byli powołani do wojska na sześć lat. Wojsko, które stopniowo rozrosło się z 30 000 żołnierzy w 1808 roku do ponad 100 000 w roku 1812, pochłaniało ponad dwie trzecie dochodu państwa. Między dowodzących nim generałów rozdzielono hojnie dary ziemi, podczas gdy tabuny przymusowych robotników trudziły się nad ulepszeniem urządzeń wojskowych. Do prac przy odbudowie fortecy w Modlinie zmobilizowano dwadzieścia tysięcy chłopów. W 1812 roku liczebność oddziałów stacjonujących w Polsce na koszt Księstwa osiągnęła prawie milion żołnierzy. W zamian za swój polski mundur obywatel otrzymywał solidne opodatkowanie na pruską modłę oraz obojętność władz na modłę rosyjską; oczekiwano też od niego, że odda życie za francuskiego cesarza, walcząc pod rozkazami niemieckiego króla.

Najjaskrawszym przykładem wyzysku, jaki Napoleon uprawiał wobec Księstwa Warszawskiego, było szokujące oszustwo w sprawie tak zwanych „sum bajońskich”. Według konwencji podpisanej we francuskim uzdrowisku Bayonne w 1808 roku, rząd francuski zrzekł się prawa do dawnej własności państwa pruskiego, sprzedając ją za sumę 25 milionów franków, płatnych w krótkim okresie czterech lat. W ten sposób polski podatnik musiał poświęcić niemal 10% budżetu na wykupienie hipotek, budynków i wyposażenia, które zaledwie 12 lat wcześniej zabrali mu Prusacy, a które dostały się w ręce Francuzów jako wojenna zdobycz. Hojność nie wchodziła tu więc w grę."

 Numer z legionami jako darmowym polskim  mięsem armatnim powtórzyła Austria. Wykonawcą był austriacki a potem niemiecki agent Piłsudski.
Legiony, będąc częścią wojska austriackiego, walczyły z Rosją, która była sojusznikiem Francji a ta Anglii i USA. Polacy w wojsku Austrii i Niemiec strzelali do Polaków w wojsku Rosji. Walcząc po stronie Austrii i Niemiec walczyli przeciw niepodległości. Agent Piłsudski walczył przeciw niepodległości Polski.
 Francuzi wielokrotnie zarzucali polskim władzom, że hucznie obchodzą rocznicę 6 sierpnia 1914 roku, gdy Piłsudski ze swoją I  Brygadą wszedł do Kongresówki, by wywołać powstanie antycarskie co było oczywistym działaniem na szkodę sojusznika.

 Po wojnie agent Piłsudski był ignorowany przez Zachód.  Po majowym zamachu stanu Piłsudskiego Polska staczała się jak po równi pochyłej. Stanowisko Francji stawało się nieprzychylne  co było ogólnie wiadome.
W tekście z listopada 1927 roku Tadeusz Dołęga-Mostowicz pisał:

"W organie Francuskiego Sztabu Generalnego „La France Militaire” z dnia 22 ub. m-ca w artykule naczelnym pt. „En Pologne” znajduje się następujący passus:
    Trzeba ustalić niektóre rzeczy.
    Wojsko polskie, które stworzył Piłsudski i które wyruszyło na wojnę 6 sierpnia 1914 r., nie było wojskiem Polski niepodległej, lecz wojskiem w służbie cesarza Austrii, który sam znowu był w służbie cesarza niemieckiego, a przeto działał pour le roi de Prusse [w interesie króla Prus].
    Czyż należało z takim hałasem nam teraz przypominać?
    Powstało później wojsko Polski niepodległej, ale nie było ono stworzone przez Piłsudskiego, lecz przy współdziałaniu państw zachodnich i Stanów Zjednoczonych Ameryki.
    Mimo najszczerszej chęci, by okazywać uprzejmość Polsce, liczyć się z jej drażliwościami, rozumieć tragizm sumienia po wybuchu wojny r. 1914 każdemu Polakowi się nasuwający, nie możemy ukryć bolesnego rozdrażnienia, jakie w nas wywołuje to otwarcie przez dzisiejszych kierowników Polski ujawniane pragnienie przypominania nam, że jeśli nas nie sprowadzono do zagłady w r. 1914, to nie z ich pomocą, bo oni, przeciwnie, wszystko uczynili, co było w ich mocy, by dopomóc wojskom mocarstw, które przeciw nam walczyły. Jeśli się to robi przez niedopatrzenie, możemy powiedzieć, iż nie należy posuwać niezręczności aż tak daleko!
    A jeśli się to robi świadomie i wyzywająco, do czegóż zamierza się tym dojść?
    Bo żeby przez jakieś zboczenie, w którym nie wiadomo, czy dopatrywać trzeba nieświadomości, czy też co innego... przypominać tym, którzy przywrócili Polsce niepodległość, że w tych dniach strasznych było się przyjacielem ich wrogów, to już rzeczywiście nie wiadomo, czy tylko śmiać się z tych żartów ponurych, czy na coś podobnego oburzać...
    Sprawa istotnie dla obu stron wysoce drażliwa i dlatego „trzeba ustalić niektóre rzeczy”.

piątek, 25 października 2024

Ministerstwo spraw obcych

Ministerstwo spraw obcych
https://bb-i.blog/2023/10/07/ksiazka/
"W poprzednim blogu cytowałem fragmenty z książki Ministerstwo spraw obcych Krzysztofa Balińskiego. Została ona wydana w 2019 roku przez wydawnictwo Capital sp. z o.o. Poświęcona jest ona stosunkom polsko-żydowskim. Książka liczy sobie 520 stron formatu C5 (162×229), a więc większego niż standardowy format A5 (148×210). Drobny druk i rzadkie akapity nie ułatwiają czytania. Nie wiadomo też w jakim nakładzie została wydana, co obecnie jest normą. Zawiera jednak bardzo dużo informacji o Żydach, metodach ich działania – informacji, których często próżno szukać gdzie indziej. Można wręcz powiedzieć, że informacji demaskujących ich. A jednak została wydana i jak można się domyślać przez samych Żydów.

Wikipedia tak o nim pisze:
Krzysztof Andrzej Baliński (ur. 9 czerwca 1947 w Będzinie) – polski dyplomata i politolog specjalizujący się w problematyce krajów arabskich. Ambasador Polski w Syrii (1991–1994), z akredytacją w Jordanii (1991–1995).

Życiorys
Krzysztof Baliński urodził się w 1947 w Będzinie. Należał do młodzieżowych organizacji okresu PRL: ZMS i ZSP. Od 1970 członek PZPR. W 1971 ukończył studia na Wydziale Filologicznym UJ (kierunek filologia orientalna). Później odbył staż asystencki w Katedrze Orientalistyki UJ i studia podyplomowe w Institut d’Etudes Politiques w Paryżu w latach 1978–1979. Studiował także w Damaszku.

W latach 1973–1975 pracował jako tłumacz w Ambasadzie PRL w Damaszku. W latach 1983–1987 pracował w Ambasadzie PRL w Trypolisie. W latach 1988–1991 był naczelnikiem Wydziału Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki w Departamencie II i Departamencie Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej i Oceanii. W latach 1991–1994 był ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnikiem RP w Syrii i Jordanii. W 2001 uzyskał I stopień służbowy urzędnika Służby Cywilnej. W latach 2009–2012 był naczelnikiem Wydziału w Centrum Operacyjnym.

Krzysztof Baliński jest członkiem Polskiego Towarzystwa Orientalistycznego. Posiadał uprawnienia tłumacza przysięgłego języka arabskiego. Autor publikacji poświęconych problematyce międzynarodowej i polskiej dyplomacji zamieszczanych m.in. w tygodnikach Nasza Polska, Tygodnik Solidarność i Głos. Od 2012 stały współpracownik Warszawskiej Gazety i Polski Niepodległej.

xxx

Poniżej parę wybranych wycinkowo fragmentów z tej książki:

Regułą stało się, że gdy PiS lub raczej prezes partii, natrafia w kontekście afer na przedstawiciela pewnej mniejszości narodowej, jego radykalizm słabnie, a pochodzenie aferzysty staje się okolicznością łagodzącą i usprawiedliwia nawet największe świństwa. Przykładem bariery etnicznej, na którą PiS natrafił przy rozliczaniu afer i aferzystów jest Amber Gold i GetBack. Głowni bohaterowie afery GetBack mają dziwne powiązania z Izraelem. Za akrobacjami finansowymi Amber Gold, a konkretnie OLT, stali Ihor Kołomojski i Wadim Rabinowicz, oligarchowie z Ukrainy (i obywatele Izraela), a przekręt miał być narzędziem służącym do przejęcia LOT-u. Przy czym Kołomojski to wyznawca i główny sponsor sekty Chabad-Lubawicz na Ukrainie, z którą powiązani są prezydent i premier rządu polskiego. Przypomnijmy też, że na liście Macierewicza zabrakło Geremka, że PiS umieścił akta rezydentury SB w Paryżu w zbiorze zastrzeżonym, i że cała akcja lustracyjna była głównie wymierzona w ludzi o poglądach narodowo-katolickich, a Lech Kaczyński we wrześniu 2006 r., podczas wizyty w Tel Awiwie udostępnił archiwa IPN Izraelowi.

À propos KOR – jego pomysłodawcą i patronem był mason Jan Józef Lipski, prezes założonego w 1955 r. Klubu Krzywego Koła, z którego wyrósł KOR. Ale Lipski to także jeden z mentorów i wychowawców braci Kaczyńskich. Bywał częstym gościem w ich domu.

Gdy w 1976 r. powstał KOR, okazało się, że jego członkowie są bliscy ideowo wywodzącej się z Bundu przedwojennej żydowskiej partii socjalistycznej. Adam Michnik pisał: „Marek Edelman powiedział kiedyś, że KOR to to samo, co Bund. Te same ideały, te same wartości. Dla mnie – mówił Marek – Bund i KOR to ciągłość”. Tymczasem Bundowcy żądali autonomii dla Żydów w ramach państwa polskiego.

Matkami chrzestnymi Lecha i Jarosława były siostry bliźniaczki Ludmiła i Zofia Woźnickie, Żydówki uratowane przez Polaków z getta warszawskiego, z racji koligacji z Wandą Wasilewską, i nie tylko, osoby wpływowe. Przyjaźniły się blisko z Jadwigą Kaczyńską, toteż kiedy i ona w 1949 r. powoła bliźniaki, poprosiła siostry Woźnickie, by zostały matkami chrzestnymi chłopców.

Według medialnych doniesień cichym współwłaścicielem „Art-B” był Izraelczyk Meir Bar (członkiem Rady NBP był wówczas były prezes Centralnego Banku Izraela). W rabunku mienia państwowego główną role odgrywali zatem ludzie służb specjalnych Izraela, a sama nazwa przedsięwzięcia to nie skrót od „Artyści Biznesu”, lecz od nazwiska współwłaściciela firmy, agenta Mosadu Artura Birmana.

Stan wojenny nie był niczym innym jak czasem na przygotowanie powrotu stalinowskiej żydokomuny do władzy. Dowód na to stanowi przebieg tzw. „transformacji ustrojowej”, od rozmów SB w ośrodkach internowania poprzez Magdalenkę po „okrągły stół”. Dowodem są także ludzie wyznaczający kierunek „transformacji” w Polsce – w latach 1945-47 decydował o tym „triumwirat” Berman, Minc, Zambrowski (przy wykorzystaniu agenta NKWD Bieruta), w 1989 r. decydował triumwirat Geremek, Kuroń, Michnik (przy wykorzystaniu agenta Sorosa Leszka Balcerowicza). A co Mazowiecki miał na myśli nawołując do „grubej kreski”, jeśli nie odkreślenie przeszłości PRL-owskiej żydokomuny?

Uchwałą Kominternu funkcjonariusze aparatu partyjnego Komunistycznej Partii Polski przerzuceni zostali za granicę. Ich najważniejszym skupiskiem stała się Francja. Jedną z poważnych akcji, przeprowadzoną tam przez komunistów z Polski pod nadzorem NKWD był przerzut materiałów propagandowych i kampanie dążące do skompromitowania w oczach Francuzów środowisk polonijnych, m.in. poprzez zarzucanie im związków z „reakcyjnym antysemickim podziemiem” w kraju. 45 procent bojowców Brygady Międzynarodowej z Polski, która walczyła w Hiszpanii, było Żydami.

Doszło przy tym do innej bezprecedensowej sytuacji. Jeden po drugim ministrem spraw zagranicznych zostaje dwóch potomków funkcjonariuszy KPP (i oficerów zbrodniczej Informacji Wojskowej) – Cimoszewicz i Meller. W jakim innym kraju możliwa byłaby tak żelazna logika postępowania, precyzja w obsadzie kluczowego stanowiska?

Wszystkie ciągnące się od 1917 r. rewolucje, w tym oczywiście rewolucja bolszewicka, miały naturę żydowską. Kolejny przykład to krótkotrwałe rządy bolszewickie ustanowione w 1919 r. w Bawarii i na Węgrzech. W tym czasie ruch komunistyczny w Niemczech kierowany był przez Ligę Spartakusa pod przewodnictwem Róży Luksemburg i Karla Liebknechta. Wojną domową w Hiszpanii sterowali rosyjscy emisariusze, przeważnie żydowskiego pochodzenia.

Bez ideologów, polityków i filozofów pochodzenia żydowskiego trudno jest sobie wyobrazić takie wydarzenia jak rewolucja seksualna 1968 roku. Virginie Linhard, córka lidera francuskich maoistów pisała: „Maj ’68 był stymulowany i kierowany przez Żydów”. Przekonanie, że w awangardzie szkodliwych ideologii, których celem jest zniszczenie zachodniej cywilizacji harcują osoby pochodzenia żydowskiego wzmacnia postać prekursorki gender Judith Butler, amerykańskiej Żydówki z rodzin przybyłych do USA z Rosji i Węgier. Koncepcje Butler dotyczące legalizacji zoofilii, kazirodztwa i pedofilii, promowania zachowań homoseksualnych, traktowania prostytucji jako normalnej działalności gospodarczej oparte są na Szkole Frankfurckiej i psychoanalizie Freuda.

Odsłoną radykalizmu i myślenia wywrotowego był także libertarianizm, czyli tzw. prawicowy rewolucjonizm. W tej kolejnej próbie obalenia cywilizacji łacińskiej, uderzającej we wspólnotowy wymiar życia społecznego, postulującej utopijny ideał życia bez instytucji państwa, rolę zasadniczą odegrały przesycone rewolucyjnym myśleniem publikacje trzech postaci narodowości żydowskiej: Ludwiga von Mises, Ayn Rand, Murraya Rothbarda. I wreszcie współczesny przykład Sorosa, znanego z wielkiej wyrozumiałości dla komunistów.

x

Konstatacja, że wszystkie rewolucje, rewolty i ruchy wywrotowe miały naturę żydowską lub były przeważnie kierowane przez emisariuszy żydowskiego pochodzenia, odnosi się w całości do Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) w Południowej Afryce, który zasadniczo był żydowskim tworem. Ludzie tacy jak Lionel Bernstein, Dennis Goldberg, Arthur Goldreich, Hazel Goldreich i James Kantor byli nieodłączną częścią tego wywrotowego ruchu, a Nelson Mandela ich marionetką. ANC działa w ścisłym sojuszu z Południowoafrykańską Partią Komunistyczną, też w dużej mierze tworem żydowskim. Dwóch liderów partii Joe Slovo i jego żona Ruth First prowadzili lub – używając współczesnej terminologii – byli oficerami prowadzącymi młodego Mandeli, wylansowali go na przywódcę ANC, wcześniej brutalnie usuwając z tego stanowiska chrześcijańskiego, umiarkowanego działacza Alberta Luthulę.

Częścią marksistowskiej ideologii wcielanej w życie przez Mandelę był obóz dla więźniów politycznych na terenie Angoli oraz torturowanie i mordowanie oponentów, w praktyce wyłącznie czarnych. ANC wymierzało swoje partyzanckie akcje także w czarnych urzędników państwowych, nauczycieli, prawników i biznesmenów, a nawet prostych chłopów, tj. każdego, kto miał inną niż marksistowska wizję południowej Afryki. Mandelę szkolono w Moskwie, ale nie tylko – partycypował w tym także Mosad.

Znany południowoafrykański sędzia Richard Goldstone pisał: „Żydzi odgrywali znaczącą rolę w jego karierze. Był nim adwokat Lazar Sidelsky, który – wbrew zwyczajom owych czasów – przyjął młodego Mandelę do pracy w swojej kancelarii w Johannesburgu”. Można tu wymienić postacie takie jak Solly Sachs i jego syn, późniejszy minister sprawiedliwości w rządzie Mandeli; Joe Slovo, późniejszy minister budownictwa mieszkaniowego; Gill Marcus, późniejszy gubernator Banku Centralnego i Artur Chaskalson, późniejszy prezes Trybunału Konstytucyjnego. Żydem był również Cyril Harris naczelny rabin RPA, którego Mandela nazywał „mój rabin”, a który w maju 1994 r., podczas uroczystej inauguracji Mandeli na stanowisko prezydenta, wygłosił poruszające orędzie. Amerykański rabin Marc Schneier w kontekście inspirującej roli, jaką Żydzi odegrali zarówno w ruchu na rzecz praw obywatelskich w Stanach Zjednoczonych jak i w walce o obalenie apartheidu w Afryce Południowej pisał: „żadna grupa społeczna nie zapewniła tak wiele i tak konsekwentnego wsparcia Nelsonowi Mandeli, jak amerykańscy i południowoafrykańscy Żydzi”.

x

Finansowana przez Sorosa Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar organizują szkolenia dla sędziowskiej „kasty nadzwyczajnych ludzi” na temat, jak paraliżować polskie sądownictwo. Okazuje się, że warsztaty ze szkodzenia Polsce odbywają się w Muzeum Historii Żydów Polskich-Polin.

A wiedzieć trzeba, że wytrawni gracze polityczni władzy nie oddadzą, że po ’89 dwa razy wymykała się im się z rąk, i dwa razy ją odzyskali. Fenomen ten tłumaczy też koncepcja „kolejnych eszelonów”, sformułowana przez Irenę Lasotę. Zgodnie z nią władza, czyli układ, wyłania własną opozycję oraz własną prawicę, lewicę i centrum, i w razie kryzysu wysyła do walki kolejne „eszelony”. Stracony, czyli skompromitowany eszelon natychmiast zastępowany jest następnym i tak ad infinitum. Dowodem kolejne kryzysy – Październik ’56, Grudzień ’70, Czerwiec ’76, Marzec ’68, Sierpień ’80 oraz szczytowe osiągnięcie tej strategii „transformacja ustrojowa” po ’89. Czy zatem środowiska nie wywodzące się rodzinnie z kręgów stalinowskich nie były organizowane od podstaw przez agentów wpływu lub infiltrowane i zręcznie pociągane nitkami niczym marionetki.

Rasowe podziały w łonie partii już u zarania PRL pogłębiało to, że Sowieci mieli większe zaufanie do przedstawicieli mniejszości narodowych niż do Polaków. W instalowaniu polskiego komunizmu wykorzystywano doświadczenia bolszewickie z okresu rewolucji, kiedy do kierowniczych struktur ogólnorosyjskiego aparatu terroru wprowadzano przedstawicieli mniejszości narodowych w stopniu nieporównywalnym z ich liczebnością w całym społeczeństwie.

Donald Tusk wydał wojewodom tajne zarządzenie, by w trybie administracyjnym pozytywnie załatwiali prośby o przekazanie własności żydowskim spadkobiercom, którzy nie legitymują się żadnymi dokumentami. Oficjalnego potwierdzenia takiego stanu rzeczy nie ma, a służby prasowe Kancelarii Premiera zaprzeczały jego istnieniu. Wystarczy jednak prześledzić przebieg zdarzeń. W tym kontekście zaskakuje, z jaką skutecznością żydowska propaganda rozpuściła w świecie legendę o wszechobecnym bogactwie Żydów przedwojennej Polski. Skupieni wokół „biznesu Holokaustu” cwaniacy nie chcą pamiętać o najliczniejszych ofiarach – żydowskiej biedocie, wymazują z pamięci słowa Ringelbluma o niskim statusie majątkowym i społecznym większości mieszkańców getta, mówią natomiast o majątkach, których nigdy nie było i… żądają za nie odszkodowań. Jeszcze inne kłamstwo: podatki płacone przez Żydów stanowiły 40 procent dochodów budżetowych międzywojennej Polski. W rzeczywistości na trzy miliony polskich Żydów jeden milion uzależniony był od pomocy organizacji dobroczynnych, 50 procent nie było w stanie zapłacić 5 złotych komunalnego podatku, a 75 procent było sklasyfikowanych jako biedota. Będące w powszechnym użyciu określenie „żydowska szkapa” może być dobrą ilustracją tego stanu rzeczy.

Po ’89 kanonu polskiego interesu narodowego nie sformułowano nie tylko dlatego, że zabrakło woli podjęcia takiego wysiłku, ale dlatego, że nie było komu tego zrobić. Dyplomację przejęli bowiem ludzie wywodzący się z najbardziej antypolskich struktur agenturalnych Stalina, „specjaliści” od zwalczania polskiego nacjonalizmu, ludzie gruntownie pozbawieni poczucia lojalności wobec kraju, w którym żyją, formacja której związek z polskością sprowadzał się do miejsca zamieszkania, a nawet gorzej – V kolumna świadomie wchodząca w układ z obcymi na szkodę interesu Rzeczypospolitej, ludzie którzy gwarantowali nie tyle obronę polskich interesów, co bezwzględną z nimi walkę. Skutki tego odczuwamy do dzisiaj. Nie funkcjonujemy w świecie w sposób autonomiczny; nie rozróżniamy, co służy Polsce, a co zagranicy; nie wypracowaliśmy uczciwej diagnozy swego międzynarodowego otoczenia, opartej o przemyślany zespół interesów; nie uświadamiamy sobie, iż członkostwo w UE czy NATO nie jest celem samym w sobie, lecz instrumentem realizowania interesów narodowych. Nie zdaliśmy sobie też sprawy, że dotychczasową diagnozę wypracowali inni, i inne niż polskie przyświecały im cele. Pierwszym warunkiem podjęcia zadania samodzielnego zdefiniowania interesu narodowego jest suwerenność intelektualna, i to ona nakazuje, aby nie podejmować działań służących innym. Podejście charakterystyczne dla cywilizacji, którą Feliks Koneczny nazwał łacińską, postuluje, by wszelka strategia polityczna (i społeczna) oparta była o dokładne rozpoznanie rzeczywistości i w oparciu o to rozpoznanie, formułowane były cele działań.

Człowiekiem, który wyzwanie zdefiniowania polskiej racji stanu starał się podjąć był Lech Kaczyński. (…) Jego wykładnia interesu narodowego była następująca: Jest tylko jedno globalne mocarstwo; przemożny wpływ na amerykańską politykę mają Żydzi; jeśli Polska ułoży się z Żydami, zwiąże ich z Polską, to bezpieczeństwo Polski stanie się interesem żydowskim i uda się wyzwolić nasz kraj z geopolitycznego przekleństwa. Innymi słowy – im więcej Żydów i ich interesów w Polsce, tym większe bezpieczeństwo kraju. Rozumowanie egzotyczne, bo Żydzi układają się bezpośrednio z naszymi oponentami, mają w Moskwie i Berlinie silne avoiry oraz wyrobiony i skuteczny nawyk układania się wyłącznie z silniejszymi. Tego rodzaju infantylne postawy obecne są i dzisiaj w środowiskach prawicy laickiej – Polska powinna stać u boku jakiegoś państwa, niezależnie od tego, czy jej się to opłaca, czy nie.

Gdy dziś słyszy się prezydenta RP, który mówi, że stosunki z Ukrainą są bezalternatywne, niezależnie od tego, czy Polsce się to opłaca, a członek gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych w odpowiedzi na zarzut, że Ukraina nigdy nie zwróci nam kredytu, mówi: „Powstrzymywanie Rosji musi kosztować. Odda, nie odda – warto zainwestować” – to trzeba poważnie rozważyć, czy nie chodzi tu o jakąś chorobę psychiczną. A chodziło o udzielony w grudniu 2015 r. kredyt w wysokości 4 miliardów złotych.

Polacy weszli w II wojnę z powszechnym wyobrażeniem polskich Żydów jako narodu zdrajców polskiej sprawy – Judaszów. Powszechne wśród nich stereotypy – postrzegania Polaków, zwłaszcza katolickiego kleru, jako Hamanów – wrogów narodu żydowskiego i nieznajomość języka polskiego powodowały, że żyli wprawdzie w tym samym kraju, lecz w innym niż reszta mieszkańców Polski świecie. Był to świat odizolowany od świata polskich „gojów” przez setki lat tak szczelnie, że nie wszyscy mieli świadomość tego, że mieszkają w Polsce. Zdecydowana ich większość wybuch II wojny sklasyfikowała tak jak wszystkie toczone na ziemiach Polski wojny, czyli jako tylko i wyłącznie „polską sprawę”.

Prezes warszawskiego Judenratu senator Adam Czerniaków podjął negocjacje i współpracę z niemieckim okupantem, co Polacy odczytali jednoznacznie jako zdradę Polski. Jak wynika z jego zapisków, codziennie w siedzibie SS negocjował z niemieckimi władzami warunki współpracy, po czym natychmiast, z jak największą skrupulatnością wprowadzał je w życie. Gdy przyszła wojna, gdy wiadomo było, że państwo polskie nie ma szans, aby wyjść z niej zwycięsko, niepomny senatorskiej przysięgi, przyjął postawę cudzoziemską. Uznał, że wojna nie jest „żydowską sprawą”, i że szkoda czasu na zachowanie chociażby pozorów lojalności wobec przedstawicieli upadającej Polski. Niemców uznał za władzę legalną. W pierwszych miesiącach, a nawet latach okupacji Żydzi żyli w symbiozie z okupantem. Z zapisków Czerniakowa wynika, że zbudowanie sieci żydowskich gett nie było realizacją niemieckich planów zagłady, lecz realizacją planów żydowskich dotyczących zbudowania w Polsce żydowskich terytorialnych autonomii. Henryk Makower w swym Pamiętniku z getta warszawskiego pisał: „mieliśmy więc właściwie powód do radości, bo nam dali takie duże i ładne getto w śródmieściu”. Innymi słowy – pod niemiecką kuratelą Żydzi wcielali w życie rzuconą w Sejmie 20 lat wcześniej ideę Izaaka Grünbauma o żydowskich autonomicznych prowincjach jako formy żydowskiej państwowości. W tym samym czasie Warszawiacy to ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i wywózkami do obozów koncentracyjnych. Sam Ringelblum pisał: „opowiadają, że chrześcijanie założyli żydowskie opaski, aby chronić się przed aresztowaniem”. W ciągu trzech pierwszych lat wojny, gdy Niemcy byli skoncentrowani na mordowaniu Polaków, zaś polscy Żydzi żyli w miarę bezpiecznie za wzniesionymi przez siebie murami autonomii terytorialnej, Polakom nie towarzyszyło współczucie i pomoc polskich Żydów.

xxx

W ostatnim rozdziale zatytułowanym Oko za oko, ząb za ząb autor zastanawia się jak bronić Polski, jak bronić jej wizerunku i proponuje:

Może publikując rodowody prawdziwych beneficjentów zwycięstwa katolickiej i narodowej „Solidarności”? Może przypominając, kto nami rządzi?

Może uświadamiając Polakom, że dla wychowanków Kominternu każda prawdziwa Polska będzie „faszystowska”?

A może rozgłaszać wszem i wobec, że czołowi stalinowcy, którym w Polsce robiło się coraz ciaśniej, przewerbowali się z agentów Kominternu na agentów nowojorskich organizacji żydowskich, z nadzieją na likwidację znienawidzonej polskiej państwowości?

A może dać przyzwolenie na głoszenie tezy, że stworzone po wojnie ubeckie katownie to były „żydowskie katownie”? A może zastosować logikę strony żydowskiej i w miejscu każdej katowni UB wmurować tablice z nazwiskami zbrodniarzy, którzy torturowali i mordowali najwspanialszych polskich patriotów?

Broniąc zatem Polski i jej wizerunku, odpłacajmy pięknym za nadobne, przypominając nieprzerwanie judenraty, żydowskich kapo, żydowskich szmalcowników oraz zbrodnie żydowskiej policji w warszawskim getcie, a także, że Niemcy założyli organizację „Żagiew”, w której służyli Żydzi specjalnie przeszkoleni do wyłapywania swoich ziomków, nie tylko w Warszawie, ale w całym dystrykcie warszawskim, że na tym polu świadczyli Niemcom nieocenione usługi, bo nikt lepiej nie potrafi rozpoznać Żyda wśród Polaków, niż właśnie oni, że w ręce Niemców wydali 50 000 Żydów, 6 000 Polaków, którzy ukrywali Żydów, i ponad 1 500 księży, którzy Żydom pomagali.

Batalię medialną z Żydami wygrać można tylko wtedy, gdy Polska powstanie z kolan. Wystarczy głosić prawdę. Mamy źródła, które ujawnią, co Żydzi ukrywają – haniebny udział w zagładzie własnego narodu, tysiące żydowskich policjantów Hitlera i ich zbrodnie w warszawskim getcie, i to że Mordechaja Anielewicza zdradzili ziomkowie, a pierwsze strzały w getcie oddali Żydzi do Żydów za współpracę z Niemcami, że największymi wspólnikami Niemców w dziele wymordowania Narodu żydowskiego byli sami Żydzi.

Władze RP powinny wspierać publikacje i badania naukowe na temat bierności amerykańskich środowisk żydowskich wobec Zagłady podczas II wojny.

Bronić polski i jej wizerunku można, nękając Izrael za podejście do Palestyńczyków, dwulicową politykę w sprawie imigrantów, i za to że w Izraelu żyją prawdziwi faszyści, rasiści i nacjonaliści.

I czas najwyższy przygotować się solidnie nie tyle do obrony, co do kontrataku i ofensywy. Gdy przypominać będziemy światu dzień po dniu, kto, jak i w jakim celu zaprowadził komunizm w Polsce, sami się zreflektują, że lepiej Polski nie atakować, bo straty mogą dla nich być większe niż korzyści. Co do ofensywy – im więcej będziemy mówić na temat reparacji wojennych od Niemców, tym mniej Niemcy będą mówić o „polskich obozach”.

xxx

Cała książka jest utrzymana w takiej tonacji, jak wybrane powyżej fragmenty. Po jej lekturze pozostaje wrażenie, że Żydzi zdominowali świat. Wszystkie kluczowe dziedziny życia pozostają pod ich kontrolą. Czy można się temu w jakiś sposób przeciwstawić, walczyć z tym? Autor podaje przykłady, co należy robić, tylko nie mówi – jak? Jak można nagłaśniać jakiekolwiek żydowskie zbrodnie, oszustwa, wszczynanie wojen czy rewolucji, jeśli wszelkie środki masowego przekazu są przez nich kontrolowane? Jak powiadomić świat o tym, co wyprawiają w Polsce, skoro MSZ jest w ich rękach i kontrolują oni wszelkie organizacje polonijne? Jak zmienić rządy na drodze demokratycznej, skoro wszystkie partie, od skrajnie prawicowych poprzez centrum do skrajnie lewicowych, są ich dziełem i są przez nich kontrolowane? Jak wmurować tablice pamiątkowe w miejscach katowni UB, skoro pozwolenie na to będzie zależało od Żydów ulokowanych we wszelkich urzędach?

Pisze Baliński, że Pierwszym warunkiem podjęcia zadania samodzielnego zdefiniowania interesu narodowego jest suwerenność intelektualna, i to ona nakazuje, aby nie podejmować działań służących innym. Podejście charakterystyczne dla cywilizacji, którą Feliks Koneczny nazwał łacińską, postuluje, by wszelka strategia polityczna (i społeczna) oparta była o dokładne rozpoznanie rzeczywistości i w oparciu o to rozpoznanie, formułowane były cele działań, ale nie próbuje sam zdefiniować, na czym polega ten interes i czym on jest.

Z pojęciem interesu narodowego łączy się pojęcie narodu. „Naród, historycznie wytworzona, trwała wspólnota ludzi ukształtowana na gruncie wspólnych losów dziejowych, kultury, języka, terytorium i życia ekonomicznego, przejawiająca się w świadomości narodowej jej członków.” – Wielka Encyklopedia Powszechna PWN (1962-1970). Jeśli więc trzymać się tej definicji, to interes narodowy polega na ochronie tej wspólnoty, jej kultury, języka i życia ekonomicznego. To dało by się zastosować do Polski piastowskiej. Natomiast w przypadku I RP, II RP, PRL-u i III RP ta definicja narodu i interesu narodowego nie mogła być zastosowana ze względu na wielonarodowy charakter tych państw. Dlatego Żydzi wszędzie dążą do tworzenia państw wielonarodowych, bo w nich dokładne określenie interesu narodowego nie jest możliwe, a oni w takich społecznościach czują się jak w ryba w wodzie.

To dokładne rozpoznanie rzeczywistości, o którym wspomina Koneczny, stało się udziałem obecnie rządzących i stąd trudność w zdefiniowaniu tego interesu narodowego, bo trzeba by powiedzieć – którego narodu? Kaczyński ma z tym najwyraźniej problem, bo przecież I RP to był Paradis Judaeorum (raj dla Żydów), nie tylko ze względu na przywileje, ale i ze względu na największe ich skupisko w Europie. A jednak zdecydowali się na likwidację tego państwa. Łatwo się likwiduje państwa nijakie, czyli wielonarodowe, takie jak I RP, bo nikt się z nimi nie identyfikuje, nie czuje wspólnoty i nikt nie protestuje, gdy się je kasuje. Czy m.in. nie po to ściągnięto do Polski miliony Ukraińców i kolorowych?

Żydzi dokonali rozbioru I RP rękami zaborców. Ta Rzeczpospolita zawadzała. Gdyby jej nie rozebrano, to był by pewien problem. Napoleon podbił całą Europę kontynentalną i w państwach podbitych wprowadzał ustrój republikański. Gdyby nie rozbiory Rzeczypospolitej, to Napoleon musiałby ją podbić, a właściwie zająć, bo tam nie było czego podbijać. W takim jednak wypadku trudno było by skłonić ludność tego państwa do udziału w wyprawie na Moskwę. A tak, atakując Rosję pod pozorem obalenia monarchii, zyskał wiernego sojusznika, bo dał mu państwo, ale jednocześnie skonfliktował go na trwałe z Rosją. Podobnie było również w przypadku IV-tego rozbioru Rzeczypospolitej 17 września 1939 roku. II RP stała na drodze do bezpośredniej konfrontacji nazizmu z komunizmem. Hitler podbił prawie całą kontynentalną Europę i w tym wypadku ustrój komunistyczny Związku Radzieckiego był pretekstem do ataku na to państwo. A przecież II RP to też Paradis Judaeorum.

Obecnie wydaje się, że Żydzi postanowili odbudować dawną Rzeczpospolitą. Światowe centrum przenoszą do Chin, co siłą rzeczy marginalizuje, przynajmniej po części, Amerykę, Europę Zachodnią i Rosję. Jeśli ten dziwaczny twór zostanie odtworzony, to nastąpi osłabienie unii europejskiej, ale być może wzmocnienie Niemiec, jeśli odzyskają utracone na rzecz Polski ziemie. Trudno jednak odgadnąć, jaki scenariusz napisali ci niewątpliwie wybitni scenarzyści.

Skoro więc Baliński dokładnie opisuje działania Żydów i ich dominację w niemal każdej dziedzinie życia i proponuje pewne działania, ale nie mówi, jak to zrobić, jak np. przełamać monopol informacyjny Żydów, to rodzi się podejrzenie, że jest to zwykła podpucha. Próba skierowania energii ludzi na jałowe działania może tylko prowadzić do frustracji i zniechęcenia lub też do jakichś gwałtownych, niekontrolowanych wybuchów niezadowolenia. Nie tędy droga. Kim zatem jest Krzysztof Baliński, angażujący się po prawej stronie polskiej sceny politycznej? Sam pisze, że MSZ zdominowali Żydzi. Wypada więc zadać sobie pytanie: jakim cudem on tam trafił?

To dokładne rozpoznanie rzeczywistości w naszym wypadu polega przede wszystkim na poznaniu czy uświadomieniu sobie, czym jest w istocie judaizm? Jego istotą jest rozproszenie i asymilacja. Oznacza to, że Żydzi są wszędzie i wszędzie wnikają w tkankę narodów, wśród których mieszkają, asymilują się, czyli upodobniają się do rdzennych mieszkańców danego terenu. W ten sposób stają się dla nich nierozpoznawalni, a oni się rozpoznają między sobą i dzięki temu mogą tworzyć związki nieformalne i wykorzystywać wszelkie instytucje i organizacje danego państwa dla własnej korzyści.

Jak to działa w praktyce? Bolesław Prus w powieści Emancypantki wkłada w usta jednej z głównych jej postaci takie słowa:

„Niech pani wyobrazi sobie, że mój pryncypał, dzięki stosunkom z zagranicą, no i telegramom, na kilkanaście albo i na kilkadziesiąt godzin wcześniej niźli reszta śmiertelników wie o spadaniu lub wnoszeniu się rozmaitych wartości pieniężnych. To pozwala mu kupować z zyskiem jedne papiery i sprzedawać z zyskiem, a przynajmniej bez straty, inne rozmaitym biedakom czy naiwnym, którzy nie otrzymują depesz z zagranicy.

Niech pani doda, że w specjalnej kancelarii mego pryncypała roją się jak muchy w jatce: lichwiarze, kupcy zbożowi, leśni, okowiciani, cukrowi i mnóstwo niewyraźnych figur, między którymi nie brak nawet pana Zgierskiego. Wszyscy ci ludzie działający niby to samoistnie i na własny rachunek są tylko agentami naszego banku. Tam dostają instrukcje, według których kupują i sprzedają zboże, wełnę, domy, place, sumy spadkowe – wszystko, co pani chce. Nie zdziwiłbym się, gdyby w naszym biurze sprzedawano nawet kobiety do tureckich haremów albo niewolników południowo-amerykańskim plantatorom.”

Co w takiej sytuacji można zrobić? O tym częściowo w zakładce „Dlaczego blog”. A poza tym, to wypada uczyć się od Żydów, pomagać sobie wzajemnie, szczególnie rodzinie, przyjaciołom i sprawdzonym znajomym. To jest jakby początek budowania pewnej wspólnoty, czyli tworzenie czegoś od podstaw, od dołu, czyli na obszarze, do którego nie docierają wpływy żydowskie. Wszelkie próby działania od góry spalą na panewce, bo tam wszędzie rządzą Żydzi. A do tego namawiają nas oni i nazywają taką postawę patriotyzmem. W państwie wielonarodowym nie ma miejsca na patriotyzm, bo nie ma w nim wspólnego interesu, a przynajmniej tak jest w przypadku III RP i dlatego wmawia się nam, że naszym interesem jest obrona przed Rosją, czyli pomaganie Ukrainie. To jest jednak interes żydowski, a nie – polski. "

czwartek, 24 października 2024

Wojenna panika i paraliz

 Wojenna panika i paraliz
  Dotychczas Rosja nie zapowiadała najazdu Polski. Ale w odpowiedzi na nieodpowiedzialne "bohaterskie" zapowiedzi terrorystycznych ataków Polski na ważne obiekty w Rosji pojawiają się tam głosy że oprócz jądrowego uderzenia deeskalacyjnego trzeba będzie jeszcze Polskę mocno i trwale spacyfikować.   
Niedawna powódź pokazała że synekuralno - złodziejska Polska jest państwem z dykty polepionej guanem.
Strategia rządu w ukrywania przed społeczeństwem słabości obrony niesie ryzyko totalnego paraliżu gdy wybuchnie ogólna panika.

Stanisław Stomma napisał o jednej z najbardziej odrażających postaw politycznych – „bohaterstwie cudzym kosztem"

Ludność Polski do faktycznie tchórzliwie uciekających żołnierzy we wrześniu 1939 roku odnosiła się skrajnie wrogo.  Na Kresach rozbrajano ich nawet i bito.

Niemieckie zamierzenia dotyczace Ukrainy

 Niemieckie zamierzenia dotyczace Ukrainy
 Deklarowanym "Celem [hegemona] wojny na Ukrainie jest osłabienie Rosji." Równoległym celem jest obrona zbankrutowanego w 2008 roku systemu "drukowania" dolara.
Wojna będąca wielką akcją niszczenia mienia i ludzkiego zdrowia oraz zabijania w zasadzie wszystkim przynosi szkody-koszty ale rozumne, elastyczne rządy mogą próbować w zmienionej sytuacji międzynarodowej poprawić położenie swoich krajów. Niestety wojna na Ukrainie przynosi Polsce tylko potężne szkody. Wydanie na militarny złom kwoty ponad 500 mld złotych osłabi polską gospodarkę. Rządząca polską elitka infantylno - agenturalna może sytuacje polski tylko pogorszyć.

https://x.com/CDzwoni
"Jakie są niemieckie zamierzenia dot. Ukrainy?
1. Najpilniejszą sprawą dla Niemiec jest jak najszybsze zakończenie wojny. Wojny, której Niemcy czują się główną ofiarą. Ich uzależniona od współpracy z Rosją gospodarka pomału umiera. Pamiętajmy, że ta gospodarka ma w ogóle olbrzymie trudności, jest mało innowacyjna, mało wydajna itd. Do 2022 ratował ja tylko nieuczciwy doping w postaci tanich rosyjskich surowców i szeroko otwartego rosyjskiego rynku zbytu. Jeszcze kilkanaście miesięcy tej wojny i sytuacja Niemiec stanie się niemożliwa do uratowania.

2. Żeby zakończyć wojnę, Niemcy są w stanie zapłacić wysoką cenę. Wysoką dla Ukrainy. Chętnie zapłacą jej terytoriami i przyszłym statusem (częściowa demilitaryzacja, zakaz wstępu do NATO itp.). Oczywiście potrzebny jest kozioł ofiarny, na którego się zwali to wszystko. Tym kozłem oczywiście jest Polska, która już w tej chwili postrzegana jest na Ukrainie (za sprawą Niemiec) jako państwo, które nie udziela jej żadnej pomocy, blokuje wstęp do UE, blokuje eksport zboża, źle traktuje ukraińskich imigrantów, oskarża o „wyimaginowane” zbrodnie itd. Sprawy zaszły już tak daleko, że z tej roli kozła ofiarnego na pewno nie uda nam się wyjść – te karty już zostały rozdane. Nie chcę być źle zrozumiany: uważam, że Polska powinna prowadzić wobec Ukrainy bardzo asertywną politykę (Wołyń itd.), ale robić to w sposób bardziej wyrafinowany i jednocześnie przekierowując winę za nadchodzącą kapitulację Ukrainy tam gdzie ona rzeczywiście leży: na Niemcy. Oczywiście przy obecnym, proniemieckim rządzie Tuska, taka polityka jest niemożliwa.

3. Jednocześnie, Niemcom udało się przekonać społeczeństwo Ukrainy, że to oni są największym orędownikiem tego kraju, udzielają i zawsze udzielali największej pomocy itp. Jest to oczywiście kolosalna bzdura. Niemcy przez pierwszy rok wojny nie udzielały Ukrainie żadnej pomocy (nie liczę niebieskich kasków budowlanych) - licząc na szybką porażkę tego kraju i zakończenie wojny ustanowieniem granicy rosyjsko-polskiej na Bugu. Następnie ruszyli z pomocą... deklarowaną. Są liderem obietnic oraz liderem manipulacji statystykami.

4. Pamiętajmy, że bez Niemiec Rosja dawno byłaby już na łopatkach. Niemcy pompują przynajmniej dziesiątki miliardów euro rocznie do Rosji, żeby wspomóc jej wysiłek wojenny. Kupują na potęgę rosyjską ropę (nazywając ją „kazachską”) i rosyjski gaz (LNG: bezpośrednio oraz za pośrednictwem Belgii i Holandii oraz z gazociągu przez Austrię). Nie ma żadnych przeciwskazań do tego, by Niemcy kupowały ropę i gaz skądinąd (jak robi to Polska), ale wtedy Rosja mogłaby przegrać wojnę, a na to Niemcy nie mogą pozwolić.

5. Skłócając Ukrainę z Polską, Niemcy realizują jednak także bardziej dalekosiężny plan: marginalizują na przyszłość oba te kraje, co pozwala Niemcom realizować swoją ponad stuletnią już koncepcję Mitteleuropy, czyli politycznego i gospodarczego podporządkowania Niemcom Europy Środkowej. Także ta sprawa jest już moim zdaniem rozstrzygnięta. Dzięki niemieckiemu knuciu, budowa normalnych relacji między Polską a Ukrainą nie będzie możliwa w ciągu przynajmniej najbliższych 20 lat.

6. No dobrze, a co po zakończeniu wojny? Otóż wtedy zacznie się dla Niemiec prawdziwa praca. Ukraina będzie państwem niewyobrażalnie wyniszczonym i słabym, co oznacza pustkę polityczną. Tę pustkę musi ktoś zapełnić. Ukraina trafi z pewnością pod obcy wpływ. Najgorzej dla Niemiec będzie, jeśli trafi ona pod wpływ USA, zwłaszcza pod władzą Trumpa. Niemcy będą dążyć do tego, żeby samemu zdobyć kontrolę nad Ukrainą. Albo wyłącznie, albo wspólnie z Chinami i/albo Rosją. Jakie będą narzędzia do zdobycia tej kontroli? Po pierwsze, agentura (po szoku lutego 2022, niemiecki wywiad rozgościł się już na Ukrainie i czuje się tam jak w domu) . Po drugie, forsa. Ukraina będzie bardzo biedna, zadłużona i z wielkimi potrzebami. Ten, kto zapewni dopływ kasy, zdobędzie wpływ. A Niemcy zarządzają funduszami UE wg własnego uznania. Z ich punktu widzenia piękno sytuacji polega na tym, że na odbudowę Ukrainy będzie płacić cała Unia (w tym Polska), ale korzyść z tego odniosą wyłącznie Niemcy.

7. Czy Niemcy chcą przyjęcia Ukrainy do UE? W żadnym razie nie! Taka Ukraina nie będzie miała dla nich żadnego sensu (choć winę za brak akcesji już zwalili na Polskę). Chodzi raczej o to, żeby zawrzeć jakiś bardzo korzystny dla Ukrainy traktat handlowy z UE, dzięki czemu produkty ukraińskiego rolnictwa, hutnictwa, przemysłu cementowego i innych energochłonnych gałęzi gospodarki będą trafiały do UE bez ceł i żadnych istotnych opłat „klimatycznych”. A do czyich firm będzie należało to rolnictwo, hutnictwo itd.? Przecież wiecie…"

Zydzi cytaty 64

 Zydzi cytaty 64
Tadeusz Korzeniowski, drukarz Nowej, człowiek który otarł się o „opozycję lat 70-ch”, z różnymi notablami KOR był na Ty:

„Kiedy zacząłem wchodzić w środowisko tzw. opozycyjnej Warszawy w roku 1977, mój młodzieńczy idealizm nakłaniał mnie, abym na poznawane dzieci ex-KPPowców, na tzw. pokolenie Marca ’68, patrzył jak na kompletnie nowych ludzi w stosunku do ich zdradzieckich – względem nas Polaków, dziś lepiej podkreślić, bo wiemy przecież jak oni dla siebie kombinują – ojców. Nie obciążał ich winą w tym względzie. Wspomagało mnie w tym oczywiście nasze charakterystycznie polskie ukształtowanie w dobrotliwym katolicyzmie, nasiąknięcie od becika personalistyczną a więc a-trybalistyczną teologią.
Ale już trzy-cztery miesiące kręcenia się po warszawskim opozycyjnym podwórku nawet młodemu idealizmowi wystarczyły. Wiosną 1978 wypowiedziałem się publicznie: „…Bóg mi świadkiem żadnych semitów nie jestem wrogiem – ale jestem nieprzejednanym wrogiem antypolonów (i antysemitów też)” (Zapis nr 6, 1978). …
Pamiętam, waletowaliśmy latem 1978 do spółki ze zdolnym antykomunistycznym poetą w mieszkaniu Walendowskich (oni z dziećmi „na wsi” w Józefowie) przy Puławskiej w Warszawie. Poeta w późniejszych latach stanie się niestety podręcznym gangu z Czerskiej, ale wtedy był jeszcze do wytrzymania. Jednego ranka przy kawie za długim stołem w Walendowskich kuchni melduje mi, że jedna z podziemnych dziennikarek KORowskiego „Biuletynu Informacyjnego”, Chmielewska chyba się anonimowo podpisywała (dziś czołowa lapassionaria GW), dopytywała się u niego, czy „ten Korzeniewski” to w ogóle myśli jak pisze i co on rozumie przez ‚antypolonów’?! Czyli obiło się od twardego. Odezwało się co istniało.
Wspomniałem „Biuletyn Informacyjny” KORu. Wydrukowałem go dziesiątki tysięcy egzemplarzy jako drukarz NOWej. Pamiętam jedną z sesji drukarskich parędziesiąt kilometrów za Warszawą w domku starszej pani. Rok pewnie 1979. Prócz mnie Seweryn Blumsztajn i chyba Jan Walc, lub może Zenon Pałka. Jedna z czołowych trójek na powielaczu AB Dick. Starsza pani gościnna, życzliwa antykomunistycznej sprawie, wszystko się układa, aż tu siedząc następnego ranka z nami wtranżalającymi jajecznicę po drukarsku, ni stąd ni zowąd wyskakuje – z tematem. Jedno wrzuciła. Drugie. I podsumowała:
– Bo przed wojną tak było. Wasze ulice, nasze kamienice. Sami Żydzi mówili.
Patrzę nieznacznie na Seweryna Blumsztajna. Patrzę i w głowę zachodzę, co też pani starszej odbiło?! Bo czuję gniew w jej głosie, nawet pewną złośliwość. Jedyne prawdopodobne wytłumaczenie, to to, że po pierwsze na pewno musiała być osobą dobrze sprawdzoną, już Mirosław Chojecki i inni menedżerowie NOWej mieli w tym – niekiepską – głowę. Mogła być nawet łączniczką z Powstania, lub jej nieżyjący mąż żołnierzem. Możliwe, zwłaszcza jeśli Chojecki załatwiał. Może była więziona w 1944-1956, przesłuchiwana. Poniżana, bita przez właśnie nich… Mogła więc nastawić się na coś swojego w sprawie naszego drukowania, AK-owskiego, robota rusza, ona widzi kartki z nagłówkiem „Biuletyn Informacyjny” wytryskujące z AB Dicka, pamięć, Biuletyn Informacyjny Komendy AK, patriotycznie w domu aż miło… Potem mogła podnieść jedną z kartek walających się po podłodze, poczytać – a bywały tam „internacjonalne momenty”, bywały – przyglądnąć bliżej niektórym z nas, i doświadczenie życiowe z instynktem podpowiedziały pani starszej, że może oto stała się przedmiotem tego co opisuje popularne polskie przekleństwo: „Żeby ci przyszło cudze dzieci niańczyć!”.
Nawet we wczesnych latach 1990. większość Polaków nie orientowała się w aktualnym po-KPPowskim układzie sił w KORze. Że, symbolicznie mówiąc, nastąpiło w nim nie tylko zlanie się Powstania Warszawskiego z Powstaniem w Getcie, ale że dowództwo 200-osobowego powstania w getcie przejęło praktycznie komendę nad dowództwem kilkudziesięciotysięcznego powstania Polaków ’44.”

wtorek, 22 października 2024

„Ograni przez Ukraincow”

 „Ograni przez Ukraincow”
https://myslpolska.info/2024/10/21/modzelewski-ograni-przez-ukraincow/
"Medialni komentatorzy, którzy jeszcze do niedawna prześcigali się w pogardzie wobec Rosji, doszli do wniosku, że (tu cytuję) „zostaliśmy ograni przez Ukraińców”. Wypowiedzi na ten temat, w tym zwłaszcza próby uzasadnienia przyczyn tej porażki, robią wręcz przygnębiające wrażenie.
Bezradność i żal, że faktycznie lekceważeni politycy ukraińscy, którzy powinni kierować się tylko wdzięcznością i lojalnością za nasze wsparcie i wysoką protekcję, zawiedli pokładane w nich nadzieje. Wzięli (i dalej biorą) to, co im bezwarunkowo dajemy, ale po protekcję zwrócili się jednak do możnych tego świata, którzy nie nazywali się „sługami narodu ukraińskiego”.

Jeszcze do niedawna w napuszony sposób zachwalano wręcz mocarstwowy status polskiej polityki wschodniej, nasz kraj stał się (jakoby) nie tylko „ważnym graczem”, lecz również to Zachód musiał przyjąć antyrosyjskie diagnozy rodem z Warszawy.

Nie tylko niczego nie przyjął, lecz również nie zaakceptował nas jako „adwokata walczącej Ukrainy”. Tak musiało się stać, bo władze w Kijowie potrzebują na co dzień takich pieniędzy, których my nie mamy i mieć nie będziemy.

W tej wojnie (jak w każdej) idzie tylko o pieniądze, a status „ważnego gracza” jest bardzo kosztowny; ten, kto oddaje wszystko to co ma, mimo że ma niewiele, a potem liczy na bezinteresowną wdzięczność, jest żałosny, a przede wszystkim nieważny.

Do elementarnej wiedzy politycznej należy licytacja i alternatywność poglądów. Ten, kto nie targuje się deklarując z góry swoje „bezwarunkowe poparcie”, jest dyletantem. Nie tylko nikt nie wierzył w warszawskie prognozy o przesądzonej już klęsce militarnej Rosji a nawet jej rozpadzie, lecz nawet nikt tego nie słuchał.  
Czy dziś ktoś bez zażenowania powtórzyłby te wszystkie bzdury, które mówili nasi znawcy Rosji? Nazywaliśmy ich „nocnikami”, bo ich tajemna wiedza na temat, co na bieżąco zamierza Putin, rodziła podejrzenia, że czerpią ją dyżurując pod łóżkiem, w którym śpi ów „dyktator” (kiedyś pod łóżkiem stał nocnik).

Oczywiście nie wszyscy specjaliści od spraw rosyjskich znad Wisły uczestniczyli w tej maskaradzie, ale „heretyków” już dawno wykluczono, a przede wszystkim próbuje się zastraszyć. W świecie opanowanym przez głupców nie warto walczyć o podmiotowość, uczestnictwo i wspólnotę.

Polska scena polityczna jest fenomenem i w innych państwach żaden polityk nie odważyłby się nazwać sam siebie „sługą narodu ukraińskiego” oraz autoryzować konflikt państw trzecich jako swoją („naszą”) wojnę. Za taką deklarację trzeba drogo zapłacić, a słabsza i walcząca o przetrwanie strona konfliktu nie będzie się targować.

W relacjach polsko-ukraińskich jest odwrotnie. Politycy ukraińscy stawiają na baczność Warszawę: skoro to „wasza wojna”, to musicie być hojni: w końcu walczyliśmy za was. To oni wymyślili absurdalną i wewnętrznie sprzeczną doktrynę, że „Rosja bezwzględnie zagraża Polsce”, mimo że jest już (prawie) pokonana przez Ukraińców, którzy muszą wygrać (i wygrają) w tej wojnie.

To przecież absurd, który przez ponad dwa lata powtarzali politycy polscy. Jak to się stało możliwe? Czy są aż tak niekompetentni?

Może jest inne, ważniejsze wyjaśnienie tego fenomenu: w całej klasie politycznej (całym POPiSie) istnieje zakamuflowane i bardzo sprawne lobby ukraińskie a dokładnie galicyjskie, mające istotny wpływ na politykę zagraniczną naszego kraju. Pełnią wysokie oraz bardzo wysokie funkcje, lecz nie przedstawiają się jako reprezentanci obcej diaspory.

Polacy „ograni przez Ukraińców” za chwilę zamilkną, tak jak inne gwiazdy internetowej geopolityki. Czy dziś ktoś jeszcze pamięta „ichnie” wywody na temat wspólnego, polsko-ukraińskiego sojuszu a nawet naszej unii z tym państwem?

Już nie ma i nigdy nie było „naszej wojny”, bo wrogiem okazał się domniemany sojusznik. Ogranym należne jest współczucie – nie trzeba się nad nimi znęcać. Ale już lepiej niech siedzą cicho. Miejcie litość nad sobą."

Zydzi cytaty 63

 Zydzi cytaty 63
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBydowska_Francja
"Żydowska Francja (fr. La France juive) – antysemicka książka autorstwa francuskiego nacjonalistycznego publicysty Édouarda Drumonta.

Publikacja ukazała się w 1886 i opisywała Francję jako kraj zagrożony przez powszechny żydowski spisek mający na celu przejęcie rządów i uczynienie z Francji kraju żydowskiego. Po raz pierwszy pojawia się tutaj stereotyp etniczny żyda-spiskowca, który korzysta ze swoich jakoby przyrodzonych cech, np. chytrości i przebiegłości (wcześniej przedstawiano Żydów raczej jako osoby plugawe i prymitywne). Taki wizerunek Żyda szatańsko przebiegłego miał na celu wzbudzenie powszechnego lęku przed tą narodowością i wprowadzenie pozostałych obywateli kraju w stan zagrożenia"

Drumont w książce „La France Juiven” w 1885 roku:
„Ponieważ Francja miała 800.000 Żydów, wygnała ich w XIV wieku, by istnieć. Ponieważ ich wygnała, stała się największym narodem Europy. Ponieważ Polska przyjęła tych Żydów, zniknęła z rzędu narodów, wydana na pastwę konspiracji i anarchii. Ponieważ Francja z kolei przyjęła z powrotem tych Żydów, jest w stanie upadku”.

 „Żydzi wypełzli z gett całej Europy i wzięli w posiadanie nasze historyczne siedziby, pałace, gdzie rozgrywały się najdonioślejsze wydarzenia w dziejach starej Francji. Rotschildowie są wszędzie — w Ferrieres, w Les Veaux de Cernay, Ephrussi w Fontainebleau, w pałacu należącym kiedyś do Franciszka I”. Drumont nazywa Żydów „awanturnikami bez grosza”.

"Zarzut postawiony Dreyfusowi trzymano na początku w tajemnicy, a jego ujawnienie spowodowało właśnie rozpowszechnienie zarzutu, iż armia chroni Żyda. Głównym ideologiem antydreyfusizmu stał się Edouard Drumont, autor antysemickiego bestsellera z 1885 La France juive — [Żydowska Francja]. Powszechne oburzenie i masowe manifestacje, przekształcające się w rozruchy motłochu, były dla niego wyrazem szlachetnego oburzenia ludu, który chciał wrzucić wszystkich Żydów do rzeki albo spalić. „Dlaczego Bóg stworzył Żydów” — pytał Drumont cytując Bismarcka — „jeżeli nie po to, aby za szpiegów służyli?”
Asymilacja, najdalej we Francji posunięta, i z której miejscowi Żydzi byli prawdziwie dumni, okazała się mitem. W krótkim czasie — słowami Hannah Arendt —z parweniuszy stali się pariasami. Proust pisał o „spychaniu ich na najniższy szczebel społecznej drabiny”.

poniedziałek, 21 października 2024

Wroga polityka sasiadow Polski

 Wroga polityka sasiadow Polski
 Prezydent USA Joe Biden wziął w piątek udział w Berlinie w czterostronnym spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem, na którym omawiano możliwość zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie.
Takie rozmowy o Ukrainie bez Ukrainy to w zasadzie  kopia Monachium 1938 gdzie zamiast Czechosłowacji jest Ukraina.
Jednak niezaproszenie  Polski na uroczystości "wyciągania poduszki spod głowy umierającej Ukrainy" to realnie  żadna szkoda.
Dzień przed powołaniem swojego rządu Donald Tusk mówił, że nikt go w Unii Europejskiej nie ogra ! A szatniarza Tuska potraktowano jak szatniarza.

Tylko płacimy. Koszt dochodzą już do 200 mld złotych.  Oddaliśmy czołgi, samoloty, amunicje.. Ukraina by upadła, gdyby nie szybka polska pomoc.
Przyjęliśmy w sposób nielimitowany imigrantów z Ukrainy. Rządy PiS i PO  niebywale uprzywilejowały ich w stosunku do obywateli polskich co jest ewenementem na skalę światową. Szalone przywileje typu 500+, 800+, darmowe mieszkania, kredyty 2% i jak dochodzi, co do czego, to te wszystkie uściski przez lata polityków POPiS-u z politykami Ukrainy okazują się nic niewarte. To były skrajnie antypolskie działania.

Poczytajcie książki historyczne, bo wrogowie  rozgrywają nas sprawdzonymi juz agenturalnymi metodami.

https://x.com/CDzwoni/status/1847982139112853579
"Zarówno Niemcy, Rosja, jak i Ukraina prowadzą obecnie politykę nieprzyjazną Polsce, która jednak różni się rozmachem, instrumentami i celami. Poniżej krótkie uwagi na ten temat.

1. Polityka niemiecka wobec Polski budzi podziw zarówno co do konsekwencji, jak i zaangażowanych zasobów. Niewątpliwie, osłabianie Polski stanowi jeden z istotniejszych celów polityki niemieckiej, koordynowanej od bardzo dawna przez niemieckie Deep State. Imponuje także pomysłowość co do instrumentów: Niemcy opierają się nie tylko na klasycznej agenturze, ale także na dziesiątkach fundacji, stowarzyszeń, instytucji, instytutów oraz olbrzymich funduszach pompowanych za pośrednictwem różnych grantów, projektów, nagród, stypendiów. Wszystko to zaskakuje przede wszystkim dlatego, że Niemcy z reguły nie są zbyt innowacyjni ani pomysłowi, a tutaj jednak potrafią.

Także skutki tej polityki budzą podziw. Już nie tylko zagranicą, ale także w Polsce coraz więcej osób wierzy, że holokaust to sprawka Polaków, że Polacy dopuszczali się strasznych zbrodni na Niemcach, że powinniśmy  zrzec się reparacji albo oddać ziemie pozyskane po 2WŚ. Jeszcze więcej Polaków po prostu dało się przekonać, ze Polska jest krajem słabym, głupim i bez znaczenia, który zawdzięcza wszystko dobroci i mądrości Niemiec oraz że także w przyszłości powinna realizować niemieckie wytyczne, przyjąć euro itd., dzięki czemu będzie miała szansę na spokojną egzystencję.

No i najważniejsze: Niemcom udało się zainstalować w Warszawie taki rząd, który realizuje po kolei wszystkie ich potrzeby, „zna swoje miejsce” itd. Wszystko to prowadzi do powolnej realizacji idei Mitteleuropy, czyli podporządkowania naszego regionu Niemcom.

Główną cechą polityki niemieckiej wobec Polski jest jej bardzo duża agresywność: infiltracja wywiadowcza „sojusznika”, wpływanie na jego wewnętrzne sprawy bez żadnej żenady, a nawet zgłoszenie roszczeń terytorialnych do naszych wód (tor podejściowy do Świnoujścia).

Jeżeli miałbym szukać słabych stron polityki niemieckiej, to wskazałbym trzy. Po pierwsze, totalną słabość militarną RFN, która być może w przyszłości, po objęciu rządów przez AfD zostanie naprawiona, ale na razie nic się w tej sprawie nie dzieje. Ergo: w ostatecznym rozrachunku, kiedy sprawy pójdą na ostro, czego w dzisiejszym, niepewnym świecie nie można wykluczyć, to Niemcom może zabraknąć ostatecznego argumentu. Po drugie, Niemcy zawsze mają problemy z dostosowaniem swojej polityki do zmieniającej się sytuacji. Jeśli kiedyś rząd polski zacznie grać z nimi ich własnymi metodami, zapewne nie będą mieli dobrej odpowiedzi. Po trzecie, cele i metody niemieckiej polityki są coraz lepiej rozumiane w Polsce, więc ich skuteczność spada.

2. Zupełnie inne kwestie wiążą się z polityką Rosji wobec Polski. Także ten kraj jest wobec nas wrogi od bardzo dawna i także on ma swoje Deep State (tu: centrale służb specjalnych) – stworzone zresztą przez Feliksa Dzierżyńskiego. Ta polityka jest również niebywale agresywna, co w ogóle jest regułą prowadzenia polityki w stylu sowieckim, polegającym na nadrabianiu technologicznego i gospodarczego zacofania oraz relatywnej (w skali globalnej) słabości - projekcją siły.

Rosyjskie Deep State zdaje się zresztą mieć dość osobisty stosunek do Polski: wydaje się, że nasze polityczne i gospodarcze wzmocnienie ostatnich lat oraz otwarta asertywność wobec Rosji wytworzyły w Moskwie autentyczną nienawiść do Polski i to raczej nie jest dla nas dobra wiadomość.

Rosyjskich wpływów „soft” w Polsce nie należy lekceważyć, bo agentura jest u nas dobrze rozgoszczona od 80 lat.

Słabością rosyjskiej polityki jest jej pewna nieracjonalność (dobrze widoczna w decyzji o inwazji na Ukrainę), a jej siłą: agresja, brak zahamowań, wielka pomysłowość, innowacyjność oraz – last but not least – siła zbrojna.

Rosji powinniśmy się bać nie mniej niż Niemiec, choć w inny sposób. W żadnym razie niebezpieczeństwo niemieckie nie powinno przesłonić nam rosyjskiego, one nie są wobec siebie alternatywne. Dokładnie na odwrót, z reguły w krytycznych dla nas chwilach nakładają się na siebie.

3. Jeszcze inne zagadnienia wiążą się z polityką Ukrainy wobec Polski. Prowadzą ją ludzie wychowani na sowieckich wzorcach i także ona jest stuprocentowo sowiecka w stylu. Cechuje ją agresywność, bezczelność i pogarda dla tego co uważane jest za okazywanie słabości. W pewnym sensie można uznać te okoliczności za dowodzące siły i pomysłowości ukraińskiej polityki wobec nas.

W rzeczywistości jednak polityka Ukrainy wobec Polski nie stanowi dla nas żadnego istotnego zagrożenia, jest to raczej pewna przykrość, nic więcej.

Dlaczego? Ano dlatego, że: 1) polityka Ukrainy wobec nas tylko częściowo jest rzeczywiście polityką niepodległego państwa, bo w niemałej części inspirują ją Niemcy w swoim interesie, 2) geopolityczna świadomość kierownictwa Ukrainy jest bardzo niska, skutkiem czego nie potrafi ono nawet sensownie rozpoznać sytuacji, nie mówiąc już o określeniu celów i ich realizacji, 3) polityka ukraińska wobec nas, choć prowadzona metodami agresywnymi, jest w istocie defensywna i zmierza do rozmycia zbrodni wołyńskiej itp., 4) Ukraina to po prostu słaby i biedny kraj i to się raczej nie zmieni na razie.

Polityka Ukrainy wobec nas jest dla nasz rzeczywiście szkodliwa tylko jako element nacisku niemieckiego, a nie jako rzeczywiste działania podejmowane w interesie Ukrainy.

Podsumowanie: Znajmy proporcje. Obawiajmy się poważnych zagrożeń (Rosja i Niemcy), a z większym dystansem podchodźmy do agresywnej polityki ukraińskiej, choć jest ona dla nas wszystkich oburzająca i haniebna."

sobota, 19 października 2024

Smierc za zdrade

 Smierc za zdrade

 Zdrada w państwach poważnych była i jest ciężkim przestępstwem. W dawnej Polsce też traktowano ją surowo ale wraz z sukcesami kontrreformacji i skatoliczeniem szlachty zaczęto zdradę tolerować. Można się było wyspowiadać i oczyścić ze zbrodni zwłaszcza płacąc kościołowi !
W czasie pokoju zdrajców wsadza się do więzień ale w czasie wojny wiesza.
Po buncie Ukraińców Chmielnickiego Polska była osłabiona. Bez zdrady Szwedzi powinni zostać szybko odparci bo wcale nie byli silni.  Ksiądz Kordecki z „Potopu” przed oblężeniem Jasnej Góry powiedział tak:
„Nie własną siłą on (nieprzyjaciel) tę Rzeczpospolitą podbił, sami jej synowie do tego mu dopomogli; ale jakkolwiek naród nasz nisko upadł, jakkolwiek w grzechu brodzi, to przecież i w grzechu samym jest pewna granica, której nie śmiałby przestąpić. Pana swego opuścił, Rzeczpospolitej odstąpił, ale matki swej, Patronki i Królowej, czcić nie zaniechał. Szydzi z nas i pogardza nami nieprzyjaciel pytając, co nam z dawnych cnót pozostało. A ja odpowiem: wszystkie zginęły, jednak coś jeszcze pozostało, bo pozostała wiara i cześć dla Najświętszej Panny, na którym to fundamencie reszta odbudowaną być może.”
Po potopie szwedzkim Polska się już nie podniosła do rozbiorów.

 Mimo iż słabsza, porządnie dowodzona Polska Armia powinna wykrwawiać a nawet zatrzymać hitlerowskie hordy. Francuzi i Anglicy na pewno  w końcu by ruszyli. W czasie Wojny Zimowej dysproporcja sił Finlandii i ZSRR była znacznie większa a jednak Finowie się bronili.
Czymś bezgranicznie ochydnym była ucieczka sanacyjnego rządu i masy wysokich oficerów. To było coś gorszego od zdrady. To było skundlenie. 


 Zakon krzyżacki czyli  zakon niemiecki ( Deutscher Orden) to jeden z trzech największych chrześcijańskich zakonów rycerskich, które powstały na fali krucjat w XI i XII wieku. Głupio sprowadzony w 1226 roku na Mazowsze przez Konrada I, by zapewnić obronę posiadłości piastowskich przed Prusami, dokonał ich podboju i  opanował militarnie obszary późniejszych Prus Wschodnich oraz dzisiejszej Łotwy i Estonii tworząc z tych ziem własne państwo. Zakon anektował także niektóre tereny Polski i Litwy.
Agresywne, militarystyczne i zbrodnicze państwo Prusy powstało w 1701 roku. Było to jedyne takie bandyckie państwo w świecie, które całkowicie ukształtowało się na podbitym terytorium obcym etnicznie warstwie rządzącej.
Trybunał Norymberski ( prawie 16 tysięcy stron protokołów z pracy ) miał silne dowody na to że naziści przygotowywali się do napastniczej wojny już od 1934 roku.  Zwrócił uwage na to że w świadomości zbrodniarzy funkcjonował fakt wydarcia siłą przez Prusy obcych terytoriów i mordowania ludności.
Zbrodniarz Hans Frank w dzienniku  1 sierpnia 1940 pisał: ".. jesteśmy w tym samym położeniu co nasi przodkowie kiedyś nad Łabą. Wówczas słowiański klin sięgał głęboko w dzisiejszą Rzeszę Niemiecką. Ale nasi przodkowie nie wahali się oświadczyć że kraj ten zniemczyć trzeba najpierw niemieckim mieczem..."
 Sojusznicza Rada Kontroli Niemiec to organ wojskowy z siedzibą w Berlinie  działający regularnie w okresie sierpień 1945 - marzec 1948, sprawujący władzę suwerenną na terytorium pokonanych i okupowanych Niemiec, w imieniu rządów czterech mocarstw koalicji antyhitlerowskiej. Był najwyższym organem prawodawczym i administracyjnym działającym po 1945 roku na terenie okupowanych Niemiec jako całości. Jej pierwotny skład stanowili czterej głównodowodzący wojsk koalicyjnych.
Zwycięzcy doszli do słusznego ze wszechmiar wniosku że resocjalizacja Niemców wymaga zniesienia bandyckiego państwa Prusy i oddania ( ale nie wszystkich ) zagrabionych ziem na zawsze.
Ustawa nr 46 Sojuszniczej Rada Kontroli Niemiec  znosiła państwo pruskie jako nosiciela militaryzmu i reakcji w Niemczech (25 lutego 1947).   
Ustawa jest zarejestrowana w Sekretariacie ONZ i dalej obowiązuje.  
Polską granicę zachodnią wytyczył i konsekwentnie przeforsował Stalin.  Świadomie  nawiązywał przy tym do rosyjskich koncepcji z 1914 roku o  narzuceniu wschodnich granic Niemiec autorstwa Sazonowa  i Wielkiego księcia  Mikołaja Mikołajewicza. Stalin nie lubił Polaków ( Ale szanował i liczył się ze zdaniem Wandy Wasilewskiej. Czy była jego kochanką jest nie do ustalenia. Jej idea to granice piastowskie  jak za Krzywoustego ) ale plan trwałego osłabienia Niemiec był ważniejszy. Propozycja przyznania Polsce ziem na zachód od Odry ( były to dawniej tez tereny Słowian. Berlin nazywał się Bralin ) oburzyła USA i Stalin nie podejmował tematu widząc że ugrał co mógł.
 Według orzecznictwa niemieckiego TK, przywoływanego przez rząd niemiecki i Bundestag, obecna granica polsko-niemiecka jest granicą ważną, ale tymczasową. Państwo niemieckie ma prawo i obowiązek dążyć do dokonania jej korekty na swoją korzyść. Nie wolno jednak  użyć siły ani grozić jej użyciem.  

 W politycznej wizji Prus od początku Polska miała zniknąć a jak największą  część jej ziem miały zagrabić Prusy. W rozszerzonej wizji Hitlera dodatkowo Polacy mieli zniknąć.  Rozbiorów dokonały  trzy niemieckojęzyczne dwory.  Prusy Jurgieltem korumpowały polityków i funkcjonariuszy państwa doprowadzając Polskę do rozkładu i bezbronności.  Do korumpowania przez Prusy dołączyła Rosja i Austria.
Rząd Bismarcka płacił pisarzom i dziennikarzom aby pluli na przeciwników Zjednoczonych Niemiec. Nazywał ich kanaliami i nimi gardził. Kanaliom nie pozwalał się jednak spoufalać.
Od pierwszego zjednoczenia Niemiec w 1871 roku do wybuchu I Wojny Światowej w 1914 roku mineły 43 lata.
 Zwycięzcy uznali że zresocjalizowani Niemcy odpokutowali winy i wstępnie pod warunkami (m.in odszkodowanie dla Polski ) zezwolili na Zjednoczenie Niemiec. Brytyjczycy byli zdumieni brakiem sprzeciwu Polski, który chcieli poprzeć. Przy sprzeciwie Polski zjednoczenia by nie było. 3 pażdziernika mineły 33 lata od powtórnego zjednoczenia Niemiec.  
Anglicy widząc że imperialny gen Niemców znów się obudził opuścili UE.

 Drugie zjednoczenie Niemiec jest największą geopolityczną katastrofą w Europie od czasu II Wojny.   Niemcy po raz kolejny podle usiłują zdominować innych. Niemcy otwarcie ingerują w politykę innych państw czego zabrania prawo miedzynarodowe. Stosują masywną korupcje tak jak kiedyś jurgielt. Finansują miliardami euro fundacje i think tanki działające na całym świecie w ich interesie. W mediach  działają niejawnie opłacani przez nich skorumpowani  dziennikarze. Sponsorują  partie polityczne w innych krajach jak agenturalna marionetkowa Platforma Oszustów  w Polsce. Unia Europejska ma być docelowo niemieckim zewnętrznym imperium. Wydają gadzinowe gazety i portale dezinfomacyjne. Opłacają swoim parobkom fundacje, granty i stypendia. Dają im medale.
Podobną politykę w Europie prowadzi tylko Rosja ale ze znacznie mniejszym natężeniem.
Po gospodarczym podboju dalsza marginalizacja Polski leży w interesie Niemiec.

 Po zakończeniu przemówienia przez nowego prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska posłowie odśpiewali hymn Polski. Marszałek Hołownia miał już kończyć  posiedzenie, gdy na mównicę wkroczył Jarosław Kaczyński. Zapytany - w jakim trybie chce przemawiać - odpowiedział: "Jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża". " Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno. Pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem" - powiedział Jarosław Kaczyński.
- Donald Tusk w wielu przypadkach realizował interesy, które były zbieżne z agendą niemiecką, w związku z tym to określenie padło w takich okolicznościach i odnosiło się do tego typu działań - powiedział rzecznik odchodzącego rządu Piotr Müller, pytany o fakt, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał w Sejmie lidera PO Donalda Tuska "niemieckim agentem".

http://www.michalkiewicz.pl : Kto by pomyślał, że dotychczasowa koordynacja, która dotyczyła tylko polityki historycznej żydowskiej z niemiecką rozwinie się aż tak bardzo? Dotychczasowa koordynacja polityk historycznych, jak pamiętamy, doznała mocnego impulsu po deklaracji niemieckiego kanclerza Schroedera, że okres niemieckiej pokuty dobiegł końca. W przełożeniu na język ludzki oznaczało to, że Niemcy, które wypłaciły rozmaitym organizacjom żydowskim i Izraelowi co najmniej 100 mld marek, nie licząc dostaw okrętów podwodnych i innych broni, już nie będą przyjmowały żadnych suplik od holokaustników, ani – tym bardziej - od ich samozwańczych pełnomocników. Stwarzało to zarówno dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, jak i dla bezcennego Izraela zupełnie nową sytuację. Dotychczas bowiem żydowska polityka historyczna, nakierowana była na dojenie Niemiec, ale teraz musiała znaleźć sobie jakiegoś nowego jelenia, którego organizacje przemysłu holokaustu mogłyby szlamować. Padło na Polskę, co było o tyle oczywiste, że większość Żydów europejskich została przez Niemców przetransportowana na „wschód”, czyli na teren obecnego polskiego terytorium państwowego i tu zholokaustowana. Toteż żydowskie organizacje wiadomego przemysłu, ku cichej satysfakcji Niemiec, których polityka historyczna nakierowana jest na stopniowe zdejmowanie odpowiedzialności za II wojnę światową, zaczęły pokrzykiwać na winowajcę zastępczego i za pośrednictwem rozmaitych swoich agend, swoich „kulturtragerów” w rodzaju pani reżyserowej, co to serce ma czułe, niczym chronometr, no i Judenratów gazet wyborczych we wszystkich krajach, zaczęły aplikować mniej wartościowemu narodowi tubylczemu w Polsce „pedagogikę wstydu”. Celem tej operacji jest wzbudzenie w Polakach bliżej nieokreślonego poczucia winy wobec Żydów, żeby nie ośmielili się im sprzeciwiać w sytuacji, gdy przystąpią do ich szlamowania.

piątek, 18 października 2024

Ostatnia szansa wielkiego skoku na kase Dewelopkow i Bankow

 Ostatnia szansa wielkiego skoku na kase Dewelopkow i Bankow
Czy można mieć wątpliwości, że nieruchomości w Polsce będa rosły w nieskończoność ?

A.Rekordowa ilość ogłoszeń sprzedaży nieruchomości: 1.3 mln
B.Ogromna liczba pustostanów w spisie: 1.82 mln
C.Ponad 0.8 mln nieruchomości w różnych fazach budowy
D.Polska krajem przyfrontowym ze złą perspektywą
E.Najgorsza prognoza demograficzna w całej EU   
F.Imigranci jadą dalej na Zachód
G.Najdroższe kredyty w całej Europie
H.Wysokie stopy procentowe przynajmniej do końca 2026 roku
I.Stagnacja gospodarcza w UE. Liczne zwolnienia w kluczowych branżach
J.Likwidowanie zachodnich fabryk w Polsce i zwolnienia grupowe
K.Gigantyczny Deficyt budżetu i Procedura Nadmiernego Deficytu w EU
L.Szykowane Nowe wysokie podatki
M.Gigantyczny import uzbrojenia na kredyt
N.Powódź w Polsce
O.Demokracja walcząca i anarchia
P.Szykuje się wypchnięcie do Polski masy afrykańskich nierobów i przestępców z Zachodu

Deweloperzy i banki finansowali kampanie wyborczą Platformy Oszustów !  Peło musi im teraz służyć rozdając pieniądze podatników. To się nazywa Grand Corruption !

środa, 16 października 2024

Sanacja

 Sanacja

Czerwiec 1939

Wikipedia - Jan Karski.  W II Rzeczypospolitej sekretarz dyrektora Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Podczas kampanii wrześniowej oficer artylerii Wojska Polskiego, następnie kurier i emisariusz władz Polskiego Państwa Podziemnego i rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, członek Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej oraz Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu na Kraj, a także działacz Frontu Odrodzenia Polski.
Jako oficer 5 dywizjonu artylerii konnej brał udział w wojnie obronnej 1939 r. Po ataku ZSRR na Polskę 24 września 1939 r. został wzięty pod Krasnobrodem do niewoli sowieckiej.

 

niedziela, 13 października 2024

Polityka migracyjna

 Polityka migracyjna
Za https://x.com/krzysztofbosak
"W kwestii polityki migracyjnej liczą sie nie zapowiedzi, a praktyka. A ona po roku rządów @donaldtusk
 wygląda tak, że:
- w Polsce jest coraz więcej legalnych i nielegalnych imigrantów
- Polska nie ma efektywnej polityki deportacji nielegalnych imigrantów, a do wielu państw nawet nie próbuje deportować tylko przyjmuje nielegalnych na tzw. pobyt tolerowany
- nielegalni imigranci poruszają się po Polsce swobodnie, a SG nie umieszcza ich w ośrodkach zamkniętych
- Straży Granicznej brakuje pieniędzy, funkcjonariuszy, ośrodków zamkniętych, sprawnych procedur, więźniarek, dronów, PDOZ, tłumaczy i mocnego wsparcia rządu dla twardej ochrony granic
- procedury azylowe wloką się i paraliżują deportacje, a inicjujące je organizacje paraliżują pracę SG
- rośnie przestępczość imigrantów
- przemytnicy imigrantów operujący na szlaku przez Polskę doskonalą metody szybciej niż rząd doskonali walkę z nimi
- Policja, od funkcjonariuszy w gminach po CBŚ, alarmuje o krystalizowaniu się zorganizowanej przestępczości imigrantów i czuje sie wobec tego bezradna (braki kadrowe, brak zdecydowanych działań rządu)
- polscy dyplomaci alarmują, że kontrola zezwoleń na pracę dla imigrantów w Polsce w urzędach wojewódzkich jest pozorna i czują się bezradni wobec problemu
- urzędnicy w urzędach wojewódzkich realizują czysto formalną kontrolę zezwoleń na pracę dla imigrantów i nie czują się odpowiedzialni za jej całościowe efekty
- w poszczególnych województwach NIKT nie odpowiada za całościowe społeczne efekty polityki migracyjnej
- Policja informując o przestępstwach często pomija narodowość sprawców
- MSW nie przetwarza danych o przestępczości imigrantów z podziałem na legalnych i nielegalnych imigrantów
- nikt w rządzie nie wie ilu faktycznie jest w Polsce imigrantów, ponieważ nikt nie ma pełnych danych, ani obowiązku ich przetwarzania
- Straż Graniczna zatrzymuje wielokrotnie te same osoby nielegalnie przebywające w Polsce i w wielu wypadkach nic później się nie dzieje
- po kontrolach SG okazuje się że wielu pracowników pracuje nielegalnie i również nic z tego nie wynika
- warunki życia i pracy imigrantów zarobkowych do Polski w wielu przypadkach są niezgodne z prawem pracy i urągają ludzkiej godności, ale nikt tego efektywnie nie kontroluje i nic z tym nie robi, prowadzi to do dumpingu płacowego imigrantów względem Polaków
- do Polski wlał się ogromny strumień gotówki z Ukrainy, lokowany na rynku nieruchomości i w sektorze przedsiębiorstw, strumień pochodzenia którego nikt nawet nie chciał kontrolować, wbrew wszelkim procedurom AML etc.
- rząd nie dysponuje żadnym systemem śledzenia losów imigrantów
- Urząd ds. Cudzoziemców, będący instancją odwoławczą w sprawach o pobyt dla urzędów wojewódzkich, jest niedofinansowany i ma ogromne zaległości w rozpatrywaniu spraw
- wiele urzędów wojewódzkich także ma ogromne zaległości w rozpatrywaniu spraw
- prawie nikt nie poniósł odpowiedzialności za aferę wizową, która była i polegała nie tylko na korupcji, ale przede wszystkim na wydawaniu setek tysięcy wiz bez należytej weryfikacji i niesprawiedliwym dostępie do procedur wizowych, z którymi pion konsularny w MSZ nie wyrabia się
- do szkół są wrzucani do nauczania w języku polskim uczniowie z rodzin imigranckich bez znajomości języka i zdolności opanowania materiału, a następnie w ramach maskowania braków systemu są sztucznie promowani do kolejnych klas pod presją z góry
- rząd zamiast wydać pieniądze na naukę języka dla uczniów z zagranicy wydaje pieniądze na „asystentów międzykulturowych” i zapowiada nauczanie wg programów z innych państw
- w Sejmie nigdy nie odbyła się uczciwa debata na te tematy
- w UE został uchwalony niekorzystny dla Polski Pakt o Migracji i Azylu, którego rząd nie zaskarżył do TSUE, mimo że wychodzi on poza traktaty
- Niemcy odsyłają do Polski coraz więcej niechcianych nielegalnych imigrantów, a Polska przyjmuje ich wszystkich, kierując się zasadą zaufania do służb niemieckich
No więc patrząc na praktykę wygląda to źle."

piątek, 11 października 2024

Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 132

 Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 132

 Szacowane Ilorazy Inteligencji wybitnych odkrywców i przedsiębiorców są bardzo wysokie. Garnitur genetyczny uzupełniony jest o socjalizacje czyli przemożny wpływ środowiska dziecka i młodej osoby. Nastolatek z pasją poznawczą może podnieść swój IQ o kilkanaście punktów !
Obecnie rozwój i PKB wypracowują w ogromnej większości dorośli wychowani w tradycyjnej, normalnej rodzinie.

 Jest wiele powodów spadku dzietności w Europie. Najważniejszym jest ogromny koszt wychowania dziecka ( w tym dom ) na dobrego pracownika. Artykuł z którego wzięto wykres pokazuje, że gdy weźmie się pod uwagę transfery publiczne i prywatne ( m.in. czas na pracę domową i opiekę nad dziećmi) to rodzice wkładają do systemu publicznego około 2.5 raza więcej zasobów, niż bezdzietni.
Oczywistym jest że bezdzietni emeryci powinni dostawać bardzo małe ( 30% tego co rodzice ) emerytury.
"Osoba kupuje 55 metrowe mieszkanie dwupokojowe w Warszawie za 750 000 zł na 30 letni kredyt ze stałym oprocentowaniem. Całkowita kwota do spłaty wynosi 1 950 000 zł, w tym 750 000 zł kapitału i 1 200 000 zł odsetek"
"Zakup 55-metrowego mieszkania. Widać, jak spadła siła nabywcza Polaków"

 Stany Zjednoczone stworzyli emigranci z Europy. Płynący za ocean nie zamierzali wracać do Europy. Chcieli jak najszybciej stać się Amerykanami. Uczyli się języka i szybko byli nie do odróżnienia. Oni stopili się w wielkim tyglu narodów – chcieli tego bo kraj im się podobał.  Zawsze były to osoby aktywne i chętne do pracy. Od razu włączali się do życia kraju. Oficerowie imigracyjni chwilę po zejściu ze statku zawracali osoby niepożądane. Działała więc selekcja pozytywna.
Imigranci wdzierający się do Europy są zaprzeczeniem selekcji pozytywnej.
Imigranci z selekcji pozytywnej polepszą sytuację Polski a z selekcji negatywnej, jak w Europie Zachodniej, pogrążą Polskę.  Państwo demokratyczne jest emanacją kolektywnej woli społecznej. Polacy chcą wysokiej jakości imigrantów i nie chcą dziczy nierobów, bandytów  i gwałcicieli.

 Polacy mają opinię dość zdyscyplinowanych pracowników zagranicznych firm. Są też producentami  dość prostych półproduktów i komponentów na zagraniczne zamówienie. Ale ich innowacyjność, kreatywność i samodzielność to dno !
Spośród stu największych firm Europy  28 ma siedzibę w Niemczech, 23 we Francji, 10  w UK, po 9  w Szwajcarii i w Hiszpanii, po 4  w Holandii i Włoszech. W Polsce jest tylko jedna  taka firma – w dodatku niskiej technologii.
Cenionych marek wśród Made in Poland brak.

 Stworzony w latach II Wojny Światowej wskaźnik PKB był użyteczny w ocenie rozwoju gospodarki. Ale od circa 30 lat służy on do dezinformacji i ogłupiania społeczeństw.
Największym nonsensem PKB jest liczenie go w cenach brutto. Im więcej ceł, podatków VAT, akcyza... opłat, niegospodarności i korupcji tym większy PKB !
 Słusznie od PKB odejmuje się import. Ale PKB nie jest powiązany z zadłużeniem zagranicznym !
Polska za pożyczone od światowej lichwy dolary kupuje ropę naftową. Za 70 dolarów ($=3.9 zł ) kupujemy baryłkę ropy czyli 159 litrów. Niech z niej powstanie 159 litrów paliw albo podobnych w finalnej cenie wyrobów po 7 zł /l. Zatem z odpisanego od PKB importu 70 x 3.9 = 273 zł pożyczonych walut powstało w sprzedaży 159 x 7 = 1113 zł  czyli 1113 – 273 = 840 zł PKB.
Zatem od PKB należy odejmować nowe zadłużenie zagraniczne  pomnożone przez 3-5 razy a nawet więcej!
Gdy rząd się zadłuży i wyda dług na pasożytniczy socjal, to gospodarka mierzona poprzez PKB urośnie a  realnie może się zwijać !  Mistrzem w konfabulacji o PKB jest hegemon.
Zagraniczny dług to roszczenie do towarów i czasem usług produkowanych przez dłużnika.. ale za wyjątkiem USA !
Najwięcej długu nominowanego w dolarze generuje USA. Tempo „drukowania” przez USA dolara zbliża się do 10 mld dziennie !
Kraje produktowe mające nadwyżki handlowe ze światem widzą że lokowanie nadwyżek w dolara jest totalnie pozbawione sensu, bo USA rozwadnia im oszczędności „dolewając wody do zupy”.
Gdy faktyczna inflacja jest większa od płaconych lichwiarzom procentów, spłacenie długu w dolarze jest niekorzystne.  Gdy tempo druku dolara będzie rosło eksponencjalnie ich realny dług będzie malał.  Bilans handlowy USA jest tragiczny i muszą on dalej dolara drukować.
Według naiwnych wartość dolara mają determinować prawne zaklęcia związane z obligacjami i innymi zobowiązaniami  hegemona. Ale realnie wartość jest determinowana przez  bilanse przepływów towarów i usług !
Realna siła sprawcza „hegemona” mocno spadła bowiem nakłada on na Rosję tysiącami sankcje a Chiny, Indie, Turcja... realnie gwiżdżą na nie. A przecież Turcja jest członkiem NATO !
Hegemon zamroził aktywa dolarowe Rosji i to samo może zrobić z pieniędzmi krajów BRICS ale też Arabii Saudyjskiej czy ZEA. Państwa sukcesywnie redukują więc udział dolara.
Mimo iż Anglia w czasie I Wojny stała się dłużnikiem to funt był nadal walutą rezerw światowych.
Funt jako waluta rezerwowa nie został porzucony  z dnia na dzień i tak samo jest z dolarem !

 Dolar był użyteczny w handlu światowym. Niestety w świecie dziko narasta protekcjonizm co zredukuje rolę dolara. Dotychczasowe doświadczenia świata z protekcjonizmem są złe ale relatywnie do PKB  za duży handel międzynarodowy też nie jest dobry. Być może szalejąca drożyna i spadająca konsumpcja przyhamują polityków. Państwa walczą o swoje miejsce w świecie i protekcjonizmem bronią swoich rynków. Polscy Irokezi od razu oddali polski rynek za darmo. Polska gospodarka zastała przedwcześnie zglobalizowana tak jak żadna inna.
 Europa nakłada cła na chińskie samochody elektryczne EV. Jednocześnie nie ma Chinom niczego do zaoferowania poza mięsem, mlekiem w proszku, napojami alkoholowymi... To efekt rozwoju Chin i stagnacji Europy.

 W kryzysowym 2008 roku stało się jasne że USA są niestety bankrutem. Konsekwencje tego faktu są bardzo poważne. USA w obronie swojej hegemoni wszczynały i będą wszczynały wojny ! Jedną z konsekwencji jest wojna USA-NATO z Rosją na Ukrainie.
Wartość dolara topnieje w oczach a jako waluta rezerwowa został on zmilitaryzowany i stracił wiarygodność.

 Zadaniem systemu gospodarczego jest wytworzenie poszukiwanych towarów dla nabywców. Zestaw nabywanych towarów zmienia się w ciągu życia każdego człowieka. Zawsze jedna potrzeba schronienia czyli mieszkania, żywności, odzieży i energii. Dziecku i nierzadko staruszkowi potrzeba pieluch.
Ubóstwo energetyczne to sytuacja w której gospodarstwo domowe nie może sobie pozwolić na energię lub usługi energetyczne, w celu zapewnienia podstawowych, codziennych potrzeb: ogrzewanie, mycie, gotowanie posiłków, oświetlenie. Ubóstwo energetyczne jest dotkliwe w skutkach i w istocie oznacza ubóstwo.
Ubóstwo energetyczne dotykało w 2023 roku  6.4 mln Polaków czyli aż 17% populacji !
Wyglądamy marnie na tle krajów sąsiednich. W Niemczech odsetek osób dotkniętych ubóstwem energetycznym wynosi 5 %, w Czechach i na Słowacji 6 %.
Już nie trzeba nic dodawać w temacie rozwoju gospodarczego Polski.
EU Commission's Joint Research Centre (JRC) opublikował badania efektów dystrybucyjnych i budżetowych przyszłego hipotetycznego podatku ETS od emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych dla wszystkich krajów UE. Polski przypadek byłby  jednym z najbardziej regresywnych dystrybucyjnych efektów takiego podatku. To zaprzeczenie sensu istnienia podatków i sensu istnienia państwa wspierającego nierówności !
Zbliża się koniec świata jaki znamy. Demografia pogrąża już m.in Japonię.
Według “Nature” kontynuacja  historycznego trendu wydłużania się życia kobiet utrzyma się jeszcze przez kilkadziesiąt i kobiety urodzone w połowie lat siedemdziesiątych  w najlepszych pod tym względem krajach (Australia, Francja, Hong Kong, Włochy, Japonia, Korea, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, USA) dożyją przeciętnie 100 lat ! Przy możliwym spowolnieniu  trendu  będzie to 92-95 lat. Przy wieku emerytalnym 60 lat kobiety będą dłużej na emeryturze niż pracowały.
Żaden system  zabezpieczenia społecznego i ochrony zdrowia tego nie wytrzyma. „Nature” jest poważnym źródłem ale ekstrapolacje historycznych danych dla obecnej cywilizacji poza 2030 rok raczej nie mają większego sensu.
“Inżynierowie i lekarze” z krajów III Świata skutecznie skrócą życie staruszków Europy.
 W Niemczech Afgańczycy są sprawcami zbiorowych gwałtów 70 x częściej niż Niemcy, a Afrykanie 40 x częściej niż Niemcy.
 Staruszkowie potrzebują opieki i lekarstw. Farmacja jest w świecie dobrze rokującym i wysoko rentownym sektorem.
Europa jest zależna od zagranicznych dostawców substancji aktywnych leków API, głównie z Chin i Indii, które odpowiadają za ponad 80 % importu substancji czynnych wykorzystywanych w europejskich lekach. Ogłaszany z rozmachem wielki projekt wytwarzania w Europie  substancji czynnych, czyli najważniejszego składnika leku, runął jak domek z kart.
W Polsce korupcja jak zawsze. Firma Molecure, zarządzana przez Marcina Szumowskiego, brata byłego ministra zdrowia, ma dostać kolejne 32 mln zł dotacji w ramach programu "Szybka ścieżka" Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. "To  jeden z "bezczelnych geszeftów", które PiS rozdaje po przegranych wyborach."

 Automatyzacja prac biurowych może zwolnić biurokratów. No ale z czego mają się utrzymać szajki luksusowo pasożytujące na państwie  ?
Ale wielu prac na razie nie da się zautomatyzować.

Stanisław Lem, "Dialogi": "Na koniec ludzie skarleją do wymiaru bezmózgich sług żelaznych geniuszy i, być może, poczną dodawać im cześć boską…"

Waymo, jednostka autonomicznej jazdy Alphabet, spółki macierzystej Google, rozszerzy swoją flotę robotaxi o pojazdy elektryczne Hyundai Motor produkowane w USA.
Ale GEICO, drugi co do wielkości ubezpieczyciel w USA, zdecydował, że nie będzie już ubezpieczał ciężarówki Tesli Cybertrucks.  Bardzo duże są koszty napraw i czas oczekiwania na naprawę Cybertrucka nawet po drobnym incydencie.


Archiwum. EnergoPat
MOSFET
 Tranzystor Mosfet odkryto w Bell Laboratories w 1959 roku. W BL odkryto też wcześniej tranzystor bipolarny.  Ale w BL nie doceniono Mosfeta i użytek z niego zrobiły inne firmy.
Tranzystor Mosfet pracuje tylko z nośnikami większościowymi i może być z tego powodu bardzo szybkim kluczem mocy.
 W modelu do częstotliwości UHF za dynamikę tranzystora MOS odpowiadają jego nieliniowe pojemności, rezystancje i indukcyjności wyprowadzeń.
 
 Lider technologii Hitachi w 1969 roku wprowadził  do produkcji "Vertical power MOSFET" znane jako VMOS, także komplementarne. Za nim poszły inne japońskie koncerny.  Sony, Toshiba, Yamaha, JVC, Pioneer od 1974 roku produkowały udane wzmacniacze mocy Audio z takimi komplementarnymi tranzystorami. Wadą tranzystorów VMOS jest nietypowa i trudna technologia oraz mały uzysk produkcyjny. Poza Japonią nie zyskały one popularności a obecnie ich produkcja jest już mniejsza niż standardowych Mosfetów.

 Na chipie Power Mosfeta połączonych jest równolegle ( kształt HEX, patent 1977 ) wiele małych tranzystorków MOS.
 International Rectifier (IRF) power MOSFET-a  o parametrach od razu 25 A, 400 V wprowadził w 1978. Pod oznaczeniami  IRF licencyjnie tranzystory Mosfet były produkowane w USA i Europie zanim koncerny nie zastosowały swoich opracowań i oznaczeń. Ale Siemens od razu zastosował swoje oznaczenia. Początkowo Philips stosował oznaczenia Siemensa.
Mała część tranzystorów Mosfet (około 20 ) jest oznaczana w standardzie amerykańskim 2NXXXX.
International Rectifier część Mosfetów w obudowie TO220 znakuje według następującego trzycyfrowego kodu. Pierwsza cyfra oznacza napięcie (może być zmniejszone ostatnią cyfrą ) Uds: 5-100V, 6-200V, 7-400V i 8-500 V.   
Druga cyfra oznacza wielkość Chipa kolejno 1,2,3,4
Zero jako ostatnia cyfra oznacza model podstawowy a 1,2,3,4 oznaczają model słabszy (i oczywiście tańszy ) od podstawowego w Rdson i Uds. Zatem IRF540 oznacza napięcie Uds=100 V i największy chip o najlepszym Rdson.
   
  Najprostsza ze wszystkich w produkcji mikroelektroniki była praktycznie porzucona już ( w Polsce dalej stosowana ) technologia monolityczna PMOS. Już w 1964 roku wykonano układ scalony PMOS mający aż 120 tranzystorów. Układy scalone wykonane jednak w prymitywnej technologi PMOS mimo swojej gęstości wymagały wysokiego napięcia zasilania i były wolne ale na koniec ich kariery scalono dużą ilość tranzystorów (więcej niż w technologii NMOS) we względnie tanich, ale złożonych układach jak na przykład syntezer mowy.
Tranzystor PMOS wykonany tą samą technologią co NMOS jest w przybliżeniu 3 razy wolniejszy ale technologia CMOS stosująca jednocześnie tranzystory N i P ma mnóstwa zalet. Można w niej wykonać szybki procesor ale też układ analogowy i układ mieszany jak na przykład wydajny mikrokontroler z rozbudowanymi peryferiami a w tym 10 bitowych przetwornikiem A/D !     

 Od 1978 roku komercyjne tranzystory Power Mosfet  produkowane są na liniach na których wcześniej produkowano procesory, układy peryferyjne i pamięci w technologiach NMOS i CMOS. Ponieważ konkurencyjna rozdzielczość technologi ciągle rośnie, zwalniana z chipów moc produkcyjna dla Power Mosfetów będzie będzie szybko rosła a ich cena z pewnością mocno spadnie. Wraz z rosnącą rozdzielczością będzie malała Rdson ale tylko w przypadku Mosfetów na mniejsze napięcia.
O ile tranzystor Mosfet  pracuje tylko z nośnikami większościowymi i stąd jego znakomita szybkość, to kłopot sprawia monolityczna pasożytnicza „dioda” antyrównoległa.
Tranzystory Mosfet w odróżnieniu od bipolarnych mają bardzo szeroki obszar bezpiecznej pracy SOA i znakomicie nadają się też do liniowych wzmacniaczy w klasie A lub AB.  
Strona katalogu dotyczy charakterystyk przykładowego tranzystora BUZ21 – 100V, 19A, TO220.
 
 Transkonduktancja Mosfeta rośnie z prądem drenu ale jednocześnie rośnie też nieliniowa  pojemność wejściowa. Rozumiejąc Ft jako częstotliwość przy której wzmocnienie prądowe tranzystora wynosi 1, częstotliwość ta dla power Mosfetów optymalnie jest w przedziale circa 10 - 500 MHz. Typowe nie nadają się one jednak do wzmacniaczy RF z racji dużej pojemności zwrotnej Cgd. Także szeregowa oporność bramki jest dość duża.
Z racji dużej Ft równolegle połączone Mosfety z łatwością mogą stać się symetrycznym generatorem RF pracującym w zakresie od fal krótkich do niskiego UHF. Rolę indukcyjności generatora spełniają indukcyjności wyprowadzeń obudowy Mosfeta i ścieżki płyty drukowanej. Z tego względu konieczne jest zastosowanie rezystorów w szereg z bramkami.
Zmodyfikowaną technologią produkowane są Mosfety o bardzo małej pojemności zwrotnej. Tranzystor 2SK317 Hitachi zapewnia przy częstotliwości VHF 175 MHz moc wyjściową 120 W.
Hitachi szczegółowo omawia zastosowanie Mosfetów we wzmacniaczach liniowych małej częstotliwości, we wzmacniaczach klasy D małej częstotliwości,  w SMPS o mocy do 400W. W SMPS zaletą Mosfeta w stosunku do BJT jest możliwość  pracy z dużą częstotliwością ale... ograniczają ją ferryty na rdzenie transformatora.
Dalej omówiono zastosowanie we wzmacniaczu na fale średnie o mocy 1200 W, na fale krótkie 600W, na VHF do 300 W ( schemat poniżej, zwraca uwagę zastosowanie odcinków linii współosiowej co staje się normą w układach przeciwsobnych  ), na 900 MHz mocy 8 W (układ hybrydowy do mobilnego telefonu, schemat poniżej ) i zdawkowo w trójfazowych inverterach PWM do zasilania silników od razu ostrzegając przed fatalną antyrównoległą diodą  !
Z racji tej diody Mosfety jako klucze mocy HV się nie nadają !


Schemat SMPS Forward 500W, 200 KHz stosującego tranzystory Mosfet jest względnie prosty. Układ z tranzystorami bipolarnymi jest podobny ale pracuje z częstotliwością do 50 KHz.
„Moc przełącznika” z tranzystora Mosfet o stałym rozmiarze chipa rozumiana jako iloczyn maksymalnego napięcia i prądu rośnie do napięcia Uds ca 500 V i dalej spada i to coraz szybciej ! Moc Mosfeta o nominalnym napięciu 1000 V jest około 5 razy mniejsza niż BJT o tym samym rozmiarze chipa. Jest on też znacznie trudniejszy technologicznie od BJT a przez to i jednostkowo na cm2 powierzchni droższy.   
W Mosfetach o nominalnym napięciu Uds=50 V a czasem 100 V pasożytnicza „dioda” antyrównoległa może być ( ale nie zawsze jest !) jeszcze na tyle szybka i niepodatna na zniszczenie że tranzystor może być użyty w szybkim półmostku invertera ale i tak zawsze powinna być on bocznikowana małą rezystancją Rdson załączonego bramką Mosfeta. Przy wyższym napięciu nominalnym Uds konieczne jest w inverterze włączenia szeregowo z Mosfetem dyskretnej diody zapobiegającej aktywacji pasożytniczej diody antyrównoległej i zastosowanie diody antyrównoległej Ultra Fast co czyni to rozwiązanie nonsensem ekonomicznym.
Mosfety niskonapięciowe i do napięcia 600 V znakomicie nadają się do konverterów. Już obecnie BJT poniżej napięcia 50V nie są dla nich żadną konkurencją !
Moc pobierana przez drivery bramki Mosfetów jest niewielka i górne drivery półmostka mogą zasilać tanie układy Bootstrap choć wymaga to odpowiedniej sterującej sekwencji startowej dla invertera lub wstępnego naładowania kondensatorów buforowych zasilaczy dodatkowym prostym systemem.
Skuteczność Snubberów dv/dt w redukcji energii wyłączania  Eoff Mosfetów jest bardzo dobra i  najlepsza ze wszystkich przełączników. Odwrotnie niż w BJT Snubber skraca czas wyłączania Tf ! Czas Tf może być krótki i sens snubbera dv/dt w układach niskonapięciowych może być wątpliwy.

 Energia tolerowana przez Mosfeta przy niepowtarzalnym rozłączeniu obwodu indukcyjnego bez zewnętrznego ograniczenia napięcia ( Unclamped Inductive Switch ) jest nawet większa niż dla tranzystora bipolarnego o takiej samej powierzchni chipa. Temperatura chipa Mosfeta przy jednorazowym impulsie UIS jest dużo większa ( do 320 C) niż temperatura trwale dopuszczalna i ilość awaryjnych incydentów jest w życiu Mosfeta mocno ograniczona. Robocze impulsy powtarzalne mają dopuszczalną energie UIS kilkadziesiąt razy mniejszą niż jednorazowy impuls.
Sytuacje UIS mamy w elektronicznym zapłonie samochodowym gdy awaryjnie nie nastąpi przeskok iskry na świecy z pełną energią zmagazynowaną w cewce zapłonowej. Mosfet IR o Uds=400 V tolerują tą sytuacje a pozornie mocniejszy typ Siemensa nie toleruje i ulega uszkodzeniu.
Napięcie można ograniczyć dając odpowiednią diodę Zenera między D i G Mosfeta. Energie absorbuje wówczas Mosfet a nie „dioda” czyli tranzystor NPN.
Bramka tranzystora Mosfet 2N7002 , 60V, 300 mA w obudowie TO92 może być wprost sterowana układem logicznym CMOS zasilanym z napięcia 5V. Tranzystor może sterować przekaźnik czy silniczek. Z racji UIS dioda antyrównoległa jest zbędna. Oprócz prostoty ( z tranzystorem bipolarnym konieczne rezystory i dioda ) plusem jest bardzo szybkie odpuszczenie przekaźnika.
Ze sterowaniem Ugs=5V oporność Rdson jest jednak o ca 30% większa niż z napięciem 10V.     

 Pasożytnicza antyrównoległa „dioda” power Mosfeta to tranzystor NPN z małą rezystancja B-E. Czynione są zabiegi do zwarcia B-E. Dioda sprawia kłopoty przy szybkim jej wymuszonym  wyłączeniu ( NPN przewodził inwersyjnie ) w półmostku dużym ujemnym prądem drugim kluczem. Tranzystor NPN może przy dużym dv/dt przy szybkim wyłączeniu prądu przez własnego Mosfeta przewodzić wzbudzony prądem pojemności Cbc. W jednym i w drugim wypadku trajektoria może wyjść poza obszar SOA tranzystora NPN !
 Bez indukcyjności obudowy Mosfeta 400V-10A tranzystor mogły wyłączyć pełny prąd w czasie poniżej 6 ns !     

 Producenci podają maksymalne napięcie bramki Ugs. Izolacja bramki ma swoją specyfikę. Przy za dużym napięciu przebicie bramki nie następuje od razu. Występuje efekt podobny do zmęczenia.
Potrzeba dodatkowej ochrony bramki jest bardzo rzadka.

 Pojemność Cgd są silnie nieliniowe. Aby załączany tranzystor w półmostku nie spowodował aktywacji przez Cgd drugiego tranzystora prądy sterowania bramek Ig- i Ig+ muszą być mocno asymetryczne. Rezystancja drivera Rg+ jest typowo 3-5 razy większa od Rg-. Iloraz ten zależy od napięcia zasilania drivera odniesionego do Ugsth.

 Napięcie +5V z logiki CMOS jest za małe do pełnego załączenia typowego Mosfeta. Nowością są tranzystory „Logic” o mniejszym Ugsoff, które przy napięciu 5V są w pełni załączone.  

Oporność załączonego Mosfeta Rdson szybko rośnie z temperaturą i dodatkowo trochę rośnie przy dużych prądach. Zatem napięcie Uds załączonego Mosfeta jest bardzo dobrym sygnałem dla układu zabezpieczenia nadprądowego klucza. Zbędne są rezystory mocy którymi płynie mierzony prąd.
Zarazem czynniki te sprawiają że nie opłaca się za mocno klucza MOS obciążać. Powyżej pewnego prądu gwałtownie rosną straty mocy w kluczu !

 Bardzo obiecująca jest technologia DMOS. Układ scalony w tej technologii może mieć kilka tranzystorów mocy Mosfet ale tylko typu N. Sumaryczna moc tych przełączników może być znacznie większa niż przełączników w układzie bipolarnym tej samej powierzchni. Poziom napięcia w rozwijanej technologi DMOS jest sprawą otwartą ale pasożytnicza dioda antyrównoległa niestety istnieje i dla invertera napięcie nie przekroczy 50-100 V.
W układach bipolarnych wzmacniaczy i regulatorów napięcia scalone tranzystory mocy stosowane są dawna.
Można w DMOS scalić system kontrolny i inverter do niewielkiego silnika BLDC i silnika krokowego ale także zasilacz impulsowy.
Z racji szerokiego obszaru SOA tranzystorów mocy DMOS znakomicie nadają się one też do liniowych scalonych wzmacniaczy mocy.

 O ile napięcie sterujące Ugs=10V całkowicie załączające Mosfeta jest wystarczające to IGBT potrzebuje sterującego napięcia 15 V. To jedyna różnica prostego drivera.
 

Patent 105. Układy i algorytmy startowe dla driverów bramek kluczy Mosfet i IGBT z zasilaczykami Bootstrap.
Energoelektroniczne klucze mocy Mosfet i IGBT są tylko typu N. W układach energoelektronicznych mostków bramki górnych kluczy muszą mieć pływający – izolowany driver. Przy typowej „niewielkiej” częstotliwości modulacji PWM pobór mocy z zasilaczy driverów jest niewielki i można jako pływające zasilaczyki  zastosować układy Bootstrap składające się tylko z kondensatora i diody.
 Ale naładowanie kondensatorów wymaga pewnego czasu załączenia  dolnych kluczy mostka. Start bez naładowanych kondensatorów jest bardzo ryzykowny. W przypadku gdy inverter jest sterowany przez mikrokontroler czasem można zastosować odpowiedni algorytm startowy ale niestety nie zawsze.   
Omówiono 4 proste i tanie rozwiązania ładujące wstępnie kondensatory Bootstrap zasilaczy górnych driverów.  

Patent 106. Układy driverów bramek kluczy Mosfet i IGBT. Część z układami przekazywania informacji do górnych driverów mostka.
Podano 11 rozwiązań szybkich driverów o dużej wydajności prądowej z  tranzystorów bipolarnych, JFet (tylko jako źródło prądowe ) i CMOS oraz funktorów logicznych CMOS. Część nadaje się do monolitycznego scalenia nawet starą, prymitywną technologią z szybkimi tylko tranzystorami NPN. Drivery zasymulowano programem Microcap i sprawdzono praktycznie.
Jako tranzystory N i P użyto tranzystorów  z układu CMOS 4007 oraz dyskretnych BSS89 i BSS92.  
Użyto też typowych funktorów CMOS. Tam gdzie tranzystory pracują bez nasycenia użyto jako końcowych tanich BC327 i BC328 o Ic=800 mA. Tam gdzie  nasycenie jest szkodliwe  użyto tranzystorów przełącznikowych BSXP87 i BSXP59 lub diod przeciwnasyceniowych.   

Patent 107. Transmisja sygnału sterującego do górnego w półmostku drivera Mosfeta lub IGBT przez miniaturowy transformatorek.
Transformatorek może być być na miniaturowym rdzeniku toroidalnym bądź uzwojenia są gęsto dwustronnie drukowane na  izolującej folii lub na cieńkiej (<0.5 mm) PCB. Elektronika po stronie klucza jest bardzo prosta i nie wymaga zasilania ale do sterowania transformatorka potrzebny jest mostek o chwilowym ( <200 ns ) wydatku prądu 300-1000 mA. Potrzebny monolityczny mostek CMOS lub bipolarny  jest prosty.

Patent 108.Driver w technologi CMOS z autonomicznym zabezpieczeniem nadprądowym Mosfeta /IGBT.
Mosfet jest tu elementem przerzutnika RS załączanego na circa 200 ns zróżniczkowanym  sygnałem sterującym i wyłączanym tym sygnałem. Gdy napięcie Uds skutkiem za dużego prądu klucza będzie za wysokie przerzutnik RS się wyłączy. Dodatkowa bramka lub przerzutnik może sygnalizować wystąpienie zadziałanie zabezpieczenia.    

Patent 109. Dokument (127 stron) „Wzmacniacze mocy Audio z modulacją PWM i kluczami Mosfet i bipolarnymi”
Stała częstotliwość klasycznej modulacji PWM wynosi około 400 KHz. Taka też jest spoczynkowa częstotliwość pracy układów samooscylujących, która spada wraz z wysterowaniem. Ocena odsłuchowa jest bardzo dobra  ale z braku selektywnego super-filtru ( dopiero powstaje ) obecność wielkich intermodulacji wysokiej częstotliwości uniemożliwia przyrządem pomiar THD.
Z braku odpowiednich szybkich OPA i komparatorów innowacyjnie zrealizowano je na tranzystorach dyskretnych.
Nawet przy bardzo głośnym odtwarzaniu wykonawcze tranzystory Mosfet w obudowie TO220 są praktycznie zimne.
Szybkie przełącznikowe tranzystory bipolarne w obudowach TO92 połączono równolegle.
 


IGBT
 Jeśli w tranzystorze Mosfet dodamy od strony D warstwę P+ to otrzymamy tranzystor IGBT ( Insulated Gate Bipolar Transistor ) czyli w przybliżeniu Mosfeta z dodanym tranzystorem PNP w układzie komplementarnego „Darlingtona” czyli w układzie Sziklai. Tranzystor bipolarny oznacza znacznie większa gęstość prądu ale też nośniki mniejszościowe czyli dziury i wolne wyłączanie.
Gęstość prądu w szybkich IGBT jest taka jak tranzystorze bipolarnym a w wolnych znacznie większa.
 Pierwsze IGBT wykonano technologią DMOS która  raczej niespecjalnie nadaje się do tego celu. W tranzystorach IGBT przy nadmiernym przewodzonym prądzie występuje zjawisko zatrzaśnięcia się równoległego pasożytniczego tyrystora co redukuje atrakcyjność tego klucza – czasem do zera.  
W 1971 roku znane były wszystkie tranzystory jakie teraz znamy  ale przeoczono IGBT. Zostały one opracowane w Japonii i tam podjęto pierwszą ich produkcje. Pierwsze handlowe IGBT sprzedawał jednak General Electric w 1983 roku (chipy z Japonii ) ale w katalogu są on jako wyrób „z półki” w 1985 roku.
Ich zaletą jest szeroki obszar SOA i łatwość sterowania bramką tak jak Mosfeta. Wadą IGBT  jest powolne wyłączanie i przeciąganie prądu jako że B-E tranzystora PNP nie jest nawet zbocznikowana rezystorem ja w Asymetrycznym GTO.
Podobnie jak z tranzystorami Darlingtona są dwa rodzaje IGBT. Wolne o mniejszym spadku  napięcia Uce i szybsze o większym spadku tego napięcia
Z racji przeciągania prądu kolektora  skuteczność Snubbera dv/dt jest niewielka ale już przy średniej częstotliwości modulacji PWM snubber jest konieczny.    
Z powodu zjawiska przeciągania prądu w GTO i IGBT nawet z obciążeniem rezystancyjnym faktyczna energia Eoff jest dużo większa niż wynika to z czasu wyłączania Tf a czas finalnego przeciągania malejącego prądu <10% może przekroczyć 10 x Tf ! Co prawda malejący prąd jest niewielki ale napięcie na kluczu jest bardzo duże !  
W energii strat  jednego wyłączenia Eoff w GTO i IGBT dominują straty wynikające z przeciągania prądu. W ich przypadku czas Tf wprowadza w  błąd i GE podaje już straty energii Eoff na wyłączenie!

 Przy napięciu wstecznym Uce<0 IGBT nie przewodzi. Dopuszczalne napięcie przekracza 15 V. W obudowie IGBT może być zamontowana antyrównoległa dioda Fast albo Ultra Fast.

O ile napięcie Ugs=10V załączające Mosfeta jest wystarczające to IGBT potrzebuje sterującego napięcia 15 V. Identycznie jak z tranzystorem Mosfet dla uniknięcia załączania drugiego klucza półmostka  pojemnością zwrotną driver musi być asymetryczny i Rg+ / Rg- musi być> 3 razy.  

Karta katalogowa dotyczy szybkiego tranzystora GE  IGBT 20A, 500 V. Dane dotyczące załączania i wyłączania są niespójne ale klucz jest mocno stratny.
Zwraca uwagę mała pojemność zwrotna Cres.