czwartek, 6 kwietnia 2023

Newsweek. Polska w jasyrze Nowogrodzkiej. "Kaczyński nienawidzi prezydentów wielkich miast"

 Newsweek. Polska w jasyrze Nowogrodzkiej. "Kaczyński nienawidzi prezydentów wielkich miast"

"– Deklaracja pani Szydło brzmi jak przestroga, wręcz groźba, choć to oczywiście bardzo naiwne myślenie, że można skonstruować świat na swoją modłę i on się nie będzie zmieniał – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska.
Beata Szydło powiedziała w niedawnym wywiadzie: "Kolejna kadencja PiS pozwoli dokończyć zmiany w Polsce, uczynić je niemożliwymi do cofnięcia". To rzucone mimochodem w potoku deklaracji wyborczych zdanie obnaża prawdziwe intencje PiS – uczynienia z Polski partyjnego folwarku, na którym miejsce jest tylko dla swoich – polityków i wyborców.
Capo di tutti capi

– Drogę, jaką przeszło PiS od momentu objęcia władzy, można podzielić na dwa etapy. Pierwszy to okres radykalnych zmian, które doprowadziły do naruszenia trójpodziału władzy i instytucjonalnej dezorganizacji państwa – mówi Aleksander Smolar, były szef Fundacji im. Batorego. – Zaczęło się – wylicza – od Trybunału Konstytucyjnego i rozmontowania systemu sądowniczego. Potem nadwerężono zasady funkcjonowania władzy ustawodawczej, m.in. likwidując debaty parlamentarne i skracając w sposób skandaliczny wypowiedzi posłów opozycji. I w końcu zniszczono niezależność władzy wykonawczej, bo nie bez powodu ciągle powtarzamy, że prawdziwa władza znajduje się nie w Kancelarii Premiera, tylko na ulicy Nowogrodzkiej i jest pozbawiona wszelkiej kontroli. Do tego zakwestionowano kryteria kompetencji w nominacjach w administracji publicznej i w spółkach (formalnie) skarbu państwa.

– To pierwszy etap przejęcia Polski przez PiS. A drugi? – pytam.

– To zanik wymiaru ideowego i czas konsumowania owoców dokonanych zmian. Celem PiS stało się eksploatowanie państwa nie tylko dla prywatnych zysków, choć z tym mamy w ostatnim okresie najczęściej do czynienia. Korupcja, nadużycia, kradzieże na tak wielką skalę są możliwe, bo rozmontowano mechanizmy kontroli. Jednak ważniejsza od korupcji prywatnej jest korupcja systemowa: odsysanie publicznych pieniędzy, aby zabezpieczyć i utrwalić władzę PiS – odpowiada Smolar.

– PiS wyspecjalizowało się w wyprowadzaniu państwowej kasy na budowanie własnej nomenklatury jak w czasach PRL. Jesteśmy świadkami tworzenia kasty uprzywilejowanych. I jeśli PiS wygra, ona będzie umacniana dzięki poczuciu absolutnej bezkarności – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PO, w przeszłości minister w pierwszym rządzie PiS.

– Ja powiedziałbym raczej, że przypomina to państwo mafijne. W nomenklaturze były jednak mechanizmy kontroli. Nawet wódz nie podejmował decyzji sam, bo miał biuro polityczne i komitet centralny, z którymi musiał się liczyć. W Polsce PiS decyzje podejmuje capo di tutti capi, szef wszystkich szefów, i nawet najbliżsi współpracownicy nie są w stanie przewidzieć, jaka będzie decyzja Kaczyńskiego – uważa Smolar.

Jedną z pierwszych po ewentualnej wygranej ma być reforma samorządowa. – Kaczyński nienawidzi prezydentów wielkich miast i zrobi wszystko, aby przejąć samorządy i ich fundusze – mówi były koalicjant PiS i wyjaśnia: – Projekt jest gotowy od dawna, tylko pandemia i wojna powstrzymały PiS od jego realizacji, bo lepiej było nie ruszać dobrze funkcjonujących samorządów i zrzucać na nie coraz to nowe zadania.

Projekt – według mojego rozmówcy – to powrót do rozdrobnionych województw, 49 albo i 50. Nowe stanowiska do obsadzenia, wdzięczność i lojalność nominowanych, a przy okazji reorganizacji przesunięcie kompetencji samorządowych marszałków do wojewodów podporządkowanych politycznej centrali. Trzecia kadencja PiS oznacza, że samorządy w dzisiejszym kształcie są pozamiatane.

Prawo dla władzy

W domykaniu systemu konieczne są ostateczne zmiany w sądownictwie. Tak, aby jedynym obowiązującym prawem było prawo służące władzy.

– Podobno w szufladzie prezesa Kaczyńskiego i ministra Ziobry czeka plan spłaszczenia struktury sądów, począwszy od likwidacji rejonowych, na redukcji Sądu Najwyższego skończywszy – mówi mec. Sylwia Gregorczyk-Abram, współtwórczyni organizacji Wolne Sądy.

Likwidacja sądów rejonowych oznacza utratę pracy wielu sędziów. Sądy okręgowe – według tego projektu – mają być zredukowane do jednego w województwie. Powstaną za to zupełnie nowe sądy regionalne, do których trafiać będą najważniejsze sprawy, łącznie z kasacjami, bo te mają być wyjęte z Sądu Najwyższego. – Decyzja o tym, że to Sąd Najwyższy rozpoznaje kasacje, była podyktowana tym, że zasiadały tam zawsze osoby o ogromnym doświadczeniu, autorytecie i wiedzy. Do sądów regionalnych będą zapewne powoływani lojalni sędziowie – mówi Gregorczyk-Abram i dodaje: – Sąd Najwyższy wciąż się broni. Tak zwani starzy sędziowie, powołani przez legalną KRS, używają wszystkich dostępnych instrumentów, aby powstrzymać destrukcję wymiaru sprawiedliwości, wysyłają pytania prejudycjalne do sądów europejskich, odmawiają orzekania z neosędziami, dlatego PiS, aby się ich pozbyć, dokona redukcji Sądu Najwyższego.

– Czym miałby zajmować się taki Sąd Najwyższy? – pytam.

– Zatwierdzaniem wyborów, sprawami regulacyjnymi, dawaniem koncesji mediom... Byłby to sąd całkowicie podległy władzy na wzór obecnego Trybunału Konstytucyjnego – odpowiada Gregorczyk-Abram.

Były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar nie ma wątpliwości, że głównym celem domykania systemu jest wyczyszczenie go z niepokornych sędziów: – W spłaszczeniu struktury sądów nie chodzi o zwiększenie jego efektywności, ale stworzenie pretekstu do rozliczeń. Już dziś władza nadużywa skargi nadzwyczajnej w stosunku do niezależnych sędziów. Jeśli PiS dostanie nowy mandat, będzie używać tej skargi jeszcze częściej, bo kto mu zabroni?

W szufladach jest także pomysł weryfikacji wszystkich sędziów przez neo-KRS przy okazji reorganizacji sądownictwa. Ci, którzy nie zechcą się mu poddać, bo nie uznają legalności neo-KRS, będą musieli się liczyć z pozbawieniem możliwości wykonywania zawodu. – Reorganizacja oznacza, że sędziowie zostaną postawieni przed wyborem: lojalność wobec władzy i awans – degradacja albo wręcz przejście w stan spoczynku. Sądownictwo czeka powtórka z tego, czemu została poddana prokuratura. Tam domknięcie reformy poskutkowało tym, że wielu znakomitych prokuratorów, jak Krzysztof Parchimowicz, ściga dziś sprawców kradzieży rowerów albo zostało oddelegowanych do prokuratur odległych o kilkaset kilometrów od ich miejsc zamieszkania. Awansują tylko ulegli wobec władzy – mówi Gregorczyk-Abram.
Bodnar dodaje, że Ziobro może dostać też możliwość rozprawienia się z organizacjami zrzeszającymi niezależnych prawników, jak prokuratorskie Lex Super Omnia czy samorządy adwokacki i radcowski. W Trybunale Konstytucyjnym czeka na zielone światło wniosek o zniesienie obowiązkowej przynależności do tych samorządów. – Jeśli tak by się stało, to bardzo osłabiłoby samorządy zawodowe, które wciąż są mocnym głosem sprzeciwu wobec działań rządu. Skazałoby odważnych adwokatów i radców na samotną walkę i było prostą drogą do inicjowania przez rządzących własnych, uległych mu schizm samorządów zawodowych – uważa Bodnar.

Pytanie, co takie domknięcie zmian w sądownictwie oznacza dla zwykłego obywatela?

– Zawsze to samo, bezbronność wobec władzy. Jeśli nie będzie żadnej niezależnej instytucji, która stanęłaby w obronie obywatela, żadnej tarczy chroniącej go przed opresją władzy, to władza może zrobić z obywatelem, co chce – odpowiada Gregorczyk-Abram. Nie mówiąc o chaosie wynikającym z kolejnej zmiany. Już dziś wskutek działań rządu PiS obywatel czeka na rozpatrzenie sprawy o pięć miesięcy dłużej niż w 2015 roku.
Knebel dla obywatela

Co więc trzecia kadencja PiS może oznaczać dla praw człowieka i wolności obywatelskich? – Jest już na tyle źle, że aż strach pomyśleć, co jeszcze może zrobić ta władza pod pretekstem demokratycznego mandatu, którym wciąż się zasłania – odpowiada Bodnar. Szybko jednak wylicza: – Będą wykorzystane wszystkie instrumenty prawne, aby uciszać krytyków. Jak na granicy polsko-białoruskiej, gdzie krytyka funkcjonariusza uruchamia zaangażowanie aparatu państwa. To będzie stosowane na masową skalę zwłaszcza po podporządkowaniu sądów, gdy trudniej będzie uzyskać wyroki uniewinniające w przypadku obywatelskiego nieposłuszeństwa. Zasada: milczcie, bo utrudnimy wam życie, to knebel dla obywatela.

Poważnych kłopotów mogą spodziewać się organizacje pozarządowe. PiS ma gotowy projekt ustawy o ograniczeniu finansowania NGO z funduszy zagranicznych. Dla wielu organizacji oznacza to być albo nie być, bo jak mówi Adam Bodnar: – Ta władza kocha tylko te NGO-sy, które nie krytykują rządu i realizują jego cele. A te, które się z nim nie zgadzają czy występują w obronie grup wykluczonych i represjonowanych, jak migranci, LGBT+ czy prawa kobiet, mogą być narażone na ograniczenie finansowania i tego, czym się zajmują.
– Państwo PiS już dziś jest opresyjne wobec kobiet i ich praw. I ta opresyjność będzie się tylko pogłębiać. To, co osiem lat temu było dla mnie nie do wyobrażenia, czyli zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, okazało się dla PiS możliwe. Dla tej władzy nie ma znaczenia, że w konsekwencji tej decyzji umrze ileś kobiet, bo lekarze będą bali się im pomóc – mówi Kluzik-Rostkowska.

– Można spodziewać się ograniczeń w niesieniu pomocy aborcyjnej, na co wskazuje niedawny wyrok w sprawie Justyny Wydrzyńskiej. Stan, który już dziś jest sprzeczny z prawami człowieka, będzie ulegał pogorszeniu – uważa Bodnar. Należy też oczekiwać utrudnień w rozwodach, przeciwdziałaniu przemocy domowej, chronieniu sprawcy, a nie ofiary gwałtu. I trzeba będzie zapomnieć o związkach partnerskich, prawie do korekty płci, in vitro. Prawa człowieka staną się zakładnikiem ideowej moralności władzy.
Gra na podziały

– Deklaracja pani Szydło brzmi jak przestroga, wręcz groźba, choć to oczywiście bardzo naiwne myślenie, że można skonstruować świat na swoją modłę i on się nie będzie zmieniał. Biorąc jednak pod uwagę to, co ta partia wyprawia przez ostatnie lata, najbliższe wybory rzeczywiście zdecydują o tym, czy zdołamy obronić Polskę demokratyczną. Dokładnie pamiętam, od czego zaczęło PiS swoje rządy – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska. – Pierwsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego po wygranych wyborach nie było podziękowaniem dla zwolenników i zapewnieniem przeciwników, że wszystkich będzie traktował równo. W kraju demokratycznym po kampanii wyborczej zasypuje się podziały. Tu od samego początku mieliśmy komunistów i złodziei, grę na głębokie podziały. Trzecia kadencja oznacza, że PiS chce dzielić jeszcze bardziej.

– Siłą PiS jest zmonopolizowanie dwóch projektów wspólnotowych: narodowego, w formie nacjonalistycznej, oraz religijnego, związanego z Kościołem katolickim. Po czasach transformacji i zmęczenia społeczeństwa kosztami przemian wiara w jednostkę i indywidualną drogę kariery doznała głębokiego kryzysu. PiS miało na ten kryzys gotową odpowiedź, której opozycja nie miała. Odpowiedź, której istotną częścią była polityka redystrybucji, odczuwana przez dużą część klasy ludowej jako przejaw sprawiedliwości – mówi Aleksander Smolar.
– To prawda – przyznaje Kluzik-Rostkowska – spór o to, jaka ma być Polska, dotyczy tego, ile wolno jednostce. Jak bardzo ważne są jej prawa. PiS gra na wspólnotę, która minimalizuje, wręcz unieważnia prawa jednostki. Tworzy wspólnotę kosztem jednostki. Kaczyńskiemu marzył się powrót do 1989 roku i podział na my i oni, i uznał, że jedyna wspólnota, na którą warto postawić, to wspólnota katolicka.

Temu podporządkowany jest cały projekt światopoglądowy PiS. Edukacja i kultura są jego siłą napędową. – Nowoczesna edukacja nastawiona jest na indywidualizm. Chodzi o to, aby z każdego dziecka wydobywać to, co najlepsze, uczyć go krytycznego myślenia, podejmowania ryzyka. Tymczasem to, co buduje Czarnek przez podstawy programowe i ręczne sterowanie edukacją, to szkoła wychowująca posłusznego, bezkrytycznego nawet nie obywatela – bo obywatelskość zakłada podmiotowość – ale zwolennika PiS. Aby poczuł się członkiem wspólnoty, którą PiS mu zbuduje i w której jednostka niczym, a naród wszystkim – dodaje Kluzik-Rostkowska, która była ministrem edukacji.

Wprzęgnięcie edukacji w budowanie nowego społeczeństwa nie dotyczy tylko szkolnictwa podstawowego i średniego. Coraz silniej naciski polityczne odczuwają też uczelnie wyższe. Adam Bodnar obawia się dalszego ograniczenia ich autonomii: – Może się to odbywać na dwa sposoby. Pierwszym jest tworzenie alternatywnych struktur, czego przykładem otworzona właśnie Akademia Kopernikańska; własne uczelnie, do których popłyną fundusze. I drugi sposób to dyscyplinowanie nauczycieli akademickich oraz autocenzura – odwoływanie wykładów, jak Hanny Machińskiej, czy wstrzymywanie się od działań, jak w przypadku Oskara Szafarowicza, studenta prawa i działacza młodzieżówki PiS, który ujawnił dane Mikołaja Filiksa. Koledzy z wydziału próbują wszcząć przeciwko niemu sprawę dyscyplinarną i nie ma na to szans. To przypadki z największych uczelni w kraju, a co dopiero mówić o małych ośrodkach walczących o przeżycie?
Teatr miernych konformistów

– Pani Szydło ma rację, mówiąc, że partia chce dokończyć zmianę Polski po wyborach. Ja myślę nawet, że wykończyć, bo po kolejnej kadencji nie będzie już co zbierać. Wszystkie tendencje, które zarysowały się w ciągu ostatnich lat, zostałyby ugruntowane – komentuje Jan Klata, reżyser teatralny, który jako jeden z pierwszych padł ofiarą pisowskiej miotły w kulturze. Wyrzucenie go z funkcji dyrektora Starego Teatru w Krakowie zapoczątkowało ciąg destrukcyjnych zmian na polskich scenach i ich desperacką walkę o niezależność
Stary to jeden z trzech do niedawna teatrów narodowych podlegających bezpośrednio ministrowi kultury (obok Teatru Wielkiego w Warszawie i Opery Narodowej). Od tygodnia mamy jednak kolejną scenę narodową – Teatr Klasyki Polskiej, który zainauguruje działalność "Zemstą" Fredry.

– Mecenat w przypadku min. Glińskiego należy zamienić słowem cenzura. Za pieniędzmi idzie bowiem kontrola wolności artystycznej. Strzeż się prawicy niosącej dary – mówi Jan Klata i dodaje: – Wiemy już, że w przedsięwzięciach PiS nie pojawią się wybitne osobowości artystyczne, bo takich ta partia nie ma. Ma za to miernoty, które korzystają na tym, że prawica czyści kulturę i w miejsce wyczyszczonych wchodzą ci, którzy wiedzą, gdzie są konfitury i komu je zawdzięczają. Trzecia kadencja to byłby czas konformizacji miernot.

Od czasów Ajschylosa – przypomina Klata – teatr służył temu, aby wspólnota namyślała się nad sobą, również nad swoimi błędami, nad tym, jak ich uniknąć. Aby to było możliwe, teatr musi być uczciwie krytyczny, a nie służalczo gloryfikujący. Autocenzura to spełnione marzenie każdej władzy autorytarnej – dodaje reżyser.

W ograniczaniu wolności przekazu kluczowa jest również walka z wolnymi mediami. PiS wielokrotnie podejmowało próbę ich spacyfikowania, więc trzecia kadencja może oznaczać sfinalizowanie sprawy. – Polityka przejmowania niepokornych mediów, osłabiania ostrza ich krytyki za pomocą metod biznesowych i regulacyjnych będzie podążać w tym kierunku. Może zostawią jakieś enklawy dla utrzymania pozorów wolności słowa, ale kolejna wygrana PiS będzie dla wolnych mediów kagańcem cenzury – uważa Adam Bodnar.

– Wolne media to czwarta władza, której PiS wciąż nie zdołało zniszczyć. A to, jakich mediów chciałby Kaczyński, widać w mediach publicznych, z których jeżeli coś zostało publicznego, to skojarzenie z domem publicznym – komentuje Aleksander Smolar. Dotychczas – dodaje – władza PiS w przeprowadzaniu swoich zmian musiała negocjować z rzeczywistością, nie mogła pójść do końca, narzucić całkowitej dominacji. Jeśli jednak potraktować to, co mówi Szydło, jako wyartykułowane zamiary PiS, to celem tej partii jest pełna dyktatura. Stworzenie formy państwowej, którą można nazwać narodowokatolicką Polską kontrolowaną przez PiS i osobiście przez Kaczyńskiego.

Polska w jasyrze Nowogrodzkiej."

2 komentarze:

  1. Jak PiSowski rząd pomyleńców zaczyna gdzieś mieszać, to efekt jest zawsze odwrotny od zamierzonego.
    Gdyby rzad chciał uderzyć w patologie, to musiałby uderzyć w siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłem taki komentarz w Sieci — nie wiem, czy to są osobiste przemyślenia jego autora, czy też on również gdzieś to znalazł, ale znajduję to wnioskowanie bardzo trafnym:

    „Nasi politycy doskonale wiedzą, że rusofobia jest kosztowna, i ta wiedza ich nie powstrzymuje przed rujnowaniem Polaków.
    Ponadto, "nasi" politycy nie zamierzają przyłączać do Polski części Ukrainy, tylko podporządkowują Polskę Ukrainie.
    To co powstaje, to nie jest Rzeczpospolita Obojga Narodów, tylko Wielka Ukraina od morza do morza, na trupie Polski.
    Dlaczego tak?
    Ponieważ w 1989 władzę nad Polską przejęły USA.
    Komu Imperium przekazuje władzę nad przejętymi krajami? Albo inaczej - komu nie przekazuje.
    Odpowiedź brzmi: władzę wykonawczą nad podbitym krajem przekazuje się wrogiej mniejszości. Nigdy nie oddaje się jej krajowcom.
    Komu więc USA oddały władzę wykonawczą nad Polską?
    Odpowiedź brzmi: Ukraińcom, dzieciom działaczy OUN UPA.
    Kolejne pytanie: czego Słudzy USA zażądali za swoją wierną służbę?
    Czy aby nie obietnicy, że powstanie ich wymarzona Wielka Ukraina?
    Właśnie powstaje.
    Jakie są symptomy władzy Ukraińców nad Polakami?
    Takie jak zawsze - przywileje.
    Przywileje emerytalne - ZUS wypłaca emerytury Ukraińcom, zalicza im zatrudnienie na Ukrainie.
    Przywileje pracy - dotacje za zatrudnianie Ukraińców, czyli karne podatki za zatrudnianie Polaków.
    Przywileje w przyjmowaniu na wyższe uczelnie - Ukraińcy mają absolutne pierwszeństwo na wyższe uczelnie, ponieważ na Ukrainie jest inne punktowanie na maturach - przeciętny Ukraiński maturzysta ma tyle punktów, co 5% najlepszych Polaków.
    Jak do tego rasizmu doszło?
    Jak to jak? Naczelnik jest UKRAIŃCEM z pochodzenia. Korzenie rodzinne w Odessie.
    Podobnie inni założyciele PC PIS
    Trzeci bliźniak rodzina z Tarnopola, Orzeł urodzony w Charkowie.
    PS PIS to partia kryptoukraińców.

    Stan na dziś:
    splądrowany skarb państwa
    skonfiskowane arsenały wojska
    trwa akcja osiedleńcza
    przymusowe dostawy paliw na ogromną skalę
    ordynarna propaganda
    prześladowania osób niewygodnych
    oczyszczanie archiwów państwowych
    niszczenie zakazami i podatkami Polskich przedsiębiorstw
    przemyt broni wojskowej na ogromną skalę
    a więc tworzenie ukrytych oddziałów milicji
    gotowych do terroryzowania polskich miast

    to wszystko robi okupant w podbitym państwie
    to robiła 3 rzesza, związek sowiecki i to robi dzisiaj ukraina”

    OdpowiedzUsuń