Koniec pomocy Niemiec dla Ukrainy ?
Zastanawiające jest wdarcie się wojsk Ukrainy na teren Rosji.
-Możliwe że po odbiciu terenu propaganda Rosji pokaże zmasakrowane ciała przecięte piłą, porabane siekierą z wbitymi widłami, dzieci powiązane drutem kolczastym i spalone, zgwałcone i zamordowane kobiety... Analogia z okrutną i bestialską czystką etniczna na Wołyniu jak znalazł. Świetny PR do użycia broni A.
-Wojsko Ukrainy ostrzeliwało okupowaną przez Rosję Elektrownie Jądrowa Zaporoże (ZNPP). To dowód zidiocenia. Jest to największa elektrownia jądrowa w Europie. Wyposażona jest w 6 bloków z reaktorami WWER 1000. Reaktory wodne są bezpieczne, nawet te sowieckie. Zdaniem wielu ekspertów kurska elektrownia jądrowa jest głównym celem ukraińskiej ofensywy. Elektrownia jądrowa w Kursku wstrzymała niedawno pracę reaktora. Ma ona cztery reaktory RBMK-1000 czyli takiego typu jak w Czarnobylu.
Reaktorów grafitowych w USA i UK używano tylko do celów militarnych (produkcja plutonu) i doszło do katastrof z nimi. Reaktora takiego jak RBMK nie dopuszczono do użytku nigdzie w świecie bo jest to BOMBA !
Po ostrzale elektrowni może dojść do apokaliptycznej awarii lub wspomożonej awarii gdy wiatr będzie wiał we właściwą ukraińską stronę stronę. W tym wypadku gdy opad radioaktywny zacznie spadać na Europę użycie przez Rosję broni termojądrowej będzie oczywistością i świat tego nie potępi.
Wszystkie udawane inwestycje PIS były słomiane. Także reparacje od Niemiec były słomiane. Ale odszkodowanie od Polski za gazociągi NS może być realne.
"Obywatel Ukrainy podejrzany o sabotaż na gazociągach Nord Stream 1 i 2 uciekł z Polski ukraińskim samochodem dyplomatycznym, a wcześniej bez przeszkód przejechał przez Niemcy - ustaliły niemieckie media. Berlin jest przekonany, że władze w Warszawie ostrzegły poszukiwanego, i jest wściekły - podał "Der Spiegel".
Jak ujawniły w ramach wspólnego śledztwa magazyn "Spiegel", stacja ZDF i duński nadawca DR, Wołodymyr Ż. wielokrotnie podróżował do Niemiec po atakach na oba bałtyckie rurociągi jesienią 2022 roku.
Według ustaleń tych mediów po raz ostatni podróżował przez Niemcy pod koniec maja, a w drodze powrotnej z Danii do domu w podwarszawskim Pruszkowie odwiedził krewną swojej żony w Berlinie.
Kilka dni później, w pierwszym tygodniu czerwca, niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości wydał nakaz aresztowania Ukraińca i został on natychmiast wpisany do niemieckiej bazy danych osób poszukiwanych.
21 czerwca Niemcy wysłały do Polski europejski nakaz aresztowania Ż., jednak planowane zatrzymanie go w Polsce nie powiodło się.
"Polskie władze nie wywiązały się z prawnego obowiązku aresztowania poszukiwanego. To niespotykany afront" - napisał "Der Spiegel". Jak dodał, Ż. zdołał uciec do swojego kraju, a polskie władze mogły nawet ostrzec Ukraińca.
"Niemiecki rząd (...) jest wściekły na Warszawę" - podkreślił tygodnik, dodając, że osoby związane z niemieckimi służbami bezpieczeństwa twierdzą, że "nie zapomną Polakom tego faulu".
Według źródeł bezpieczeństwa polska prokuratura zasygnalizowała stronie niemieckiej, że natychmiast zatrzyma Wołodomyra Ż. zgodnie z wymogami prawa UE, ale "nic się nie wydarzyło" - zauważył "Der Spiegel". "Wręcz przeciwnie: na marginesie polsko-niemieckich konsultacji rządowych na początku lipca Niemcy dowiedziały się, że Polacy nie chcą współdziałać" - dodał.
"Berlin jest przekonany, że Warszawa ostrzegła poszukiwanego. W kuluarach niemieckich władz krążą plotki, że polscy urzędnicy mówili: +Dlaczego mamy go aresztować? Przecież to dla nas bohater!+".
Według mediów 6 lipca podejrzany przekroczył granicę Polską i Ukrainy samochodem, który najprawdopodobniej nie należał do niego. "Według (źródeł w służbach) bezpieczeństwa był to pojazd z dyplomatycznymi tablicami rejestracyjnymi, używany przez ambasadę Ukrainy w Warszawie" - napisał "Der Spiegel"."
sobota, 31 sierpnia 2024
Koniec pomocy Niemiec dla Ukrainy ?
piątek, 30 sierpnia 2024
Czlowiek, ktory zniszczyl kapitalizm
Czlowiek, ktory zniszczyl kapitalizm
Legendarny prezes GE Jack Welch jest źródłem wszelkiego zła w kapitalizmie naszych czasów.
Jak naprawić wyrządzone przez niego szkody?
W 1981 roku Jack Welch zaczął zarządzać koncernem General Electric. Sprawił, że GE stała się firmą o największej wartości rynkowej na świecie. Osiągnięcia Welcha były jednak konsekwencją nieustannych wysiłków, mających na celu podniesienie ceny akcji GE, często kosztem pracowników, konsumentów i innowacji. Welch zapoczątkował nową, bezwzględną erę amerykańskiego kapitalizmu, która trwa do dziś.
W swoich czasach Welch był wielkim orędownikiem fuzji i przejęć w USA – dosłownie połykał konkurentów. W ten sposób zapoczątkował model gospodarczy, który cechuje się większą koncentracją i gorszą dynamiką. Welch był też pionierem mrocznej sztuki finansyzacji: przekształcił GE z podziwianego producenta przemysłowego w udzielny bank. Działalność finansowa szybko przyniosła ogromne zyski i pomogła Welchowi utrzymać rosnącą cenę akcji. Ostatecznie jednak finansyzacja osłabiła zarówno GE, jak i dziesiątki innych firm z listy Fortune 500.
Gelles pokazuje, jak słynne taktyki Welcha, w tym zwolnienia, outsourcing, offshoring, przejęcia czy odkup akcji własnych, stały się normą w amerykańskim biznesie. Opisuje, jak takie podejście doprowadziło do największych nierówności społeczno-ekonomicznych od czasów Wielkiego Kryzysu i zaszkodziło wielu firmom, które je wdrożyły – bo akolici Welcha zmienili nie do poznania takie firmy, jak Boeing, Home Depot, Kraft Heinz oraz wiele innych. David Gelles jest kronikarzem zmian zachodzących obecnie w korporacyjnej Ameryce. Wskazuje na konkretne organizacje i liderów, którzy porzucili welczyzm i udowadniają, że nadal można wyróżniać się w świecie biznesu bez odbierania ludziom środków do życia, bez niszczenia społeczności i omijania przepisów.
„Jack Welch jest jednym z najważniejszych liderów politycznych i biznesowych we współczesnej historii Ameryki. Jego strategie zniszczyły niegdyś wielką firmę i przyczyniły się do wykończenia amerykańskiej klasy średniej, jak również przyśpieszyły erozję amerykańskiej demokracji. Przez lata prasa biznesowa wychwalała Welcha wizjonera, ale niewielu reporterów kiedykolwiek zastanawiało się nad konsekwencjami jego działań. W swojej książce David Gelles wyjaśnia, czego możemy nauczyć się od człowieka takiego jak Welch i jak odbudować zniszczone społeczeństwo, które po sobie zostawił” ̶ Matt Stoller, autor książki Goliath: The 100-Year War Between Monopoly Power and Democracy
"By zrozumieć cywilizację, trzeba przyjrzeć się jej bohaterom. Starożytni Egipcjanie czcili faraonów, którzy pośredniczyli między bogami a ludźmi. Rzymianie sławili generałów, którzy swoimi podbojami poszerzali granice cesarstwa. Grecy szczycili się swoimi poszukującymi prawdy filozofami. Inne wielkie społeczeństwa chlubiły się poetami, malarzami, rzeźbiarzami i kompozytorami. W bliższych nam czasach kultowymi postaciami swoich epok stają się odkrywcy, uczeni i liderzy walczący o prawa obywatelskie. Bohaterowie są odzwierciedleniem naszych wspólnych aspiracji. Symbolizują nasze najgłębsze pragnienia, wzory postępowania i społeczne priorytety. Kształtują bieg historii, definiują swoje czasy i wpływają na wydarzenia przez długi czas po swojej śmierci. Kiedy wnuki dzisiejszych antropologów będą próbowały zrozumieć obecny moment w amerykańskim eksperymencie i szukać u naszych idoli podpowiedzi dotyczących naszych priorytetów, przyjdzie im zmagać się ze zdumiewającym, lecz niezaprzeczalnym faktem: w Ameryce czcimy swoich szefów.
Prezesów stawiamy na piedestałach. Oferujemy im szerokie możliwości wpływania na ogólnokrajową debatę. Dajemy im wielkie bogactwa, a jednocześnie zwalniamy z odpowiedzialności. Ogłaszamy przedsiębiorców i inwestorów venture capital naszymi geniuszami, nadając ich osiągnięciom i wzrostom wartości akcji wagę równą wielkim przełomom w medycynie. Podnosimy najbogatszych spośród nas do pozycji moralnych autorytetów, pozwalając szefom firm – a nie jakimś tam przywódcom religijnym czy filozofom – kształtować nasze poglądy na najistotniejsze kwestie polityczne i społeczne. Wybieramy miliarderów na burmistrzów i baronów private equity na senatorów. Potencjalnych monopolistów mianujemy czołowymi filantropami. Badania opinii publicznej regularnie pokazują, że ludzie bardziej wierzą szefom firm niż politykom i księżom – i mają więcej zaufania do korporacji niż do rządu. Nasza wiara w szefów jest tak bezwarunkowa, że na prezydenta Stanów Zjednoczonych wybraliśmy biznesmena nieudacznika, który z sukcesami grał biznesmena w telewizji.
Jednak nawet gdy skutki są opłakane, nawet gdy nasi bohaterowie okazują się oszustami, chcemy jeszcze więcej tego samego. Jak to możliwe? W kraju, który swoją potęgę zbudował na ogromnej pracowitości i niezwykłej gospodarności, kapitanowie przemysłu są ucieleśnieniem amerykańskiego sukcesu. Szefowie firm, stawiani na równi z prezydentami, przeprowadzali nas z jednej epoki do kolejnej. Potentaci kolei żelaznych i fabrykanci ustąpili miejsca magnatom prasowym, którzy z kolei oddali pałeczkę finansistom, ci zaś – przedsiębiorcom z branży technologicznej. W społeczeństwie z tak wielką obsesją na punkcie ludzi sukcesu pewien lider biznesu szczególnie wyróżnia się na tle pozostałych. Swego czasu był kulturowym i gospodarczym herosem, który radykalnie przekształcał świat wokół siebie i mocno nań wpływał nawet po swojej śmierci. Wyczuwał zmiany ducha czasów i wykorzystywał je do spisywania na nowo reguł naszej gospodarki. Człowiekiem tym był Jack Welch.
Sukces, który doprowadził do katastrofy
Jako prezes i dyrektor wykonawczy General Electric w latach 1981–2001, a więc przez dwie dekady, które ukształtowały świat, w jakim żyjemy, Jack Welch wywierał bezprecedensowy wpływ na amerykański kapitalizm. U szczytu kariery, kiedy był szefem jednej z najpotężniejszych firm w kraju, był wysławiany jako wizjoner. Dostrzegłszy szanse, jakie niosła globalizacja, szybko przekształcił GE w organizację zdolną do konkurowania na scenie światowej. Potrafił przewidywać bieg wydarzeń: w najwłaściwszym momencie popchnął GE ku branży medialnej i finansowej. Przede wszystkim rozumiał siłę giełdy – wykorzystywał potęgę i złożoność GE do wynagradzania szczęściarzy, którzy posiadali akcje firmy. Wyniki finansowe, jakie firma osiągała pod jego przywództwem, były niewątpliwie świetne. Za jego prezesury GE mógł się poszczycić przeciętnym rocznym wzrostem wartości akcji na poziomie około 21 proc., znacząco przewyższającym analogiczny wskaźnik dla indeksu S&P 500 – nawet w okresie największej hossy w historii. Gdy Welch przejmował GE, firma była warta 14 miliardów dolarów. Dwie dekady później jej wartość sięgała 600 miliardów, co czyniło z niej najdroższą firmę świata.
Ten wymierny sukces przysłaniał mroczną prawdę. Welch nie był – wbrew temu, co chciał, by o nim myślano – patrycjuszem biznesu o dobrym rozeznaniu i miłym charakterze. Nie był też kolejnym zręcznym menedżerem z talentem do interesów i golfa. Był raczej głodnym władzy, spragnionym pieniędzy zideologizowanym rewolucjonistą, którego głównym celem była maksymalizacja zysku kosztem wszystkiego. Zmiany, jakie zainicjował w GE, przekształciły firmę założoną przez Thomasa Edisona z podziwianego przemysłowego giganta, znanego ze znakomitej myśli technicznej i chwalebnych praktyk biznesowych, w rozrastający się na naszych oczach wielonarodowy konglomerat, który nie przejmował się pracownikami i był uzależniony od krótkoterminowych zysków. A my wszyscy bezmyślnie braliśmy w tym udział.
Przed Welchem przez pół wieku korporacje, pracownicy i rząd współistnieli we względnie harmonijnym stanie równowagi. Większość firm płaciła przyzwoite pensje. Pracownicy przykładali się do pracy. W zasadzie wszyscy płacili podatki. Regulacje prawne akceptowano jako niezbędne zabezpieczenia. Rząd inwestował w edukację i infrastrukturę. Nie wszystko było doskonałe – niewątpliwie występowały nierówności, lecz model ten sprawdzał się przez większość XX w., przyczyniając się do powstania zróżnicowanej, kwitnącej gospodarki i dobrze prosperującej klasy średniej.
Potem, w latach 70. XX w., rozpoczęły się ataki na ten ustalony porządek. Ekonomiści w rodzaju Miltona Friedmana na nowo definiowali cel istnienia korporacji i jej rolę w społeczeństwie, tworząc filozoficzne podłoże pod wywrócenie ekonomicznego porządku. Głosili, że firmy powinny za wszelką cenę maksymalizować zyski dla akcjonariuszy; rynki powinny być wolne; rządy nie powinny się wtrącać, a cała reszta społeczeństwa ma wziąć się w garść i powinna sama o siebie zadbać. Poglądy takie były anatemą powojennego modelu równowagi, który wydawał się działać bardzo dobrze, i początkowo trudno było im się przebić. Marzenie o nieograniczonych niczym rynkach i świecie, w którym najważniejszy był zysk, było tak radykalne, że przez dekadę pozostawało niemal wyłącznie teorią. Powstawały programy, traktaty naukowe i mowy, a niektórzy z głównych orędowników takiego poglądu zaczęli nawet dochodzić do władzy. Niemniej jednak do 1981 r. nikt nie wprowadził tej filozofii do praktyki. Nikt – dopóki nie pojawił się Welch.
Gdy Welch obejmował stery, dominowało poczucie, że coś w rodzaju rewolucji było nieuniknione. Każdy szef korporacji chce odcisnąć swoje piętno. Poza tym świat szybko się zmieniał w kierunku, który zmuszał GE do przystosowania się – niezależnie od tego, kto nim kierował. Amerykańskie korporacje pogrążyły się w samozadowoleniu. Rosła konkurencja z zagranicy. Technologie rewolucjonizowały kolejne branże – od produkcji tworzyw sztucznych po bankowość. Jednak w odpowiedzi na te wyzwania Welch postanowił nadać GE – temu dobrotliwemu powojennemu pracodawcy – całkowicie nowe oblicze. Przyjmował strategie, jakie na prawicy wygłaszali ekonomiczni rewolucjoniści. Do nich dodawał własne wyrachowane pomysły i gruntownie przekształcał GE.
Welch w swojej krucjacie korzystał z trzech głównych narzędzi: downsizingu, przejęć i finansyzacji. Najbardziej znany jest z pierwszego. Po objęciu firmy zarządził serię zwolnień grupowych, które zdestabilizowały amerykańską klasę pracującą. Przez pokolenia, generalnie rzecz biorąc, można było powiedzieć, że jeśli ktoś dostał posadę w firmie takiej jak GE, mógł w niej pracować do emerytury. Dla Welcha brzmiało to, jak bluźnierstwo. Pomysł, że firma powinna być lojalna wobec pracowników, uważał za idiotyczny. Postanowił pozbawić pracowników złudzeń, że GE jest im winny cokolwiek więcej niż wczorajszą dniówkę. Zwalniał ludzi tysiącami – w przekonaniu, że ograniczenie liczby pracowników jest samo w sobie pożądanym celem. W końcu, jak uważał, mniejsza załoga to niższe koszty pracy, czyli wyższe zyski, a co za tym idzie – wyższy kurs akcji. Chcąc skodyfikować tę nową, transakcyjną relację między pracodawcą a pracownikiem, Welch opracował nową politykę, zwaną potocznie "rankingiem zwolnień". Każdego roku kierownicy oceniali swoich pracowników. Tych, którzy znaleźli się w dolnych 10 procentach, od razu zwalniano.
Gdy Welch nie mógł zwalniać pracowników otwarcie, wymyślał inne sposoby na uwolnienie GE od obowiązków, jakie wiązały się z rolą pracodawcy. Był zwolennikiem offshoringu – przenosił tysiące uzwiązkowionych miejsc pracy za granicę, do krajów z tanią siłą roboczą, takich jak Meksyk. Lubował się też w outsourcingu, zlecając firmom zewnętrznym realizację takich zadań, jak rachunkowość czy usługi drukarskie. Zyskał w ten sposób przydomek "Neutronowego Jacka", co było odniesieniem do bomby neutronowej, która rzekomo zabija ludzi, pozostawiając budynki w stanie nienaruszonym. Skłonność Welcha do downsizingu, który pracownicy firmy nazywali "kampanią przeciwko lojalności", zmieniła GE zasadniczo. Firma przestała być modelowym pracodawcą, gdzie zatrudnienie znajdowały kolejne pokolenia operatorów maszyn. Zamiast tego stała się miejscem, gdzie nawet pracownik z długim stażem może nagle stracić pracę tuż przed emeryturą. W tej firmie ludzie znaczyli mniej niż zysk.
Drugą główną bronią Welcha w jego misji uczynienia z GE najbardziej wartościowej firmy świata były przejęcia. Za sprawą niepohamowanych fuzji i przejęć GE z dumnego krajowego producenta stał się szastającą pieniędzmi menażerią niepowiązanych ze sobą przedsiębiorstw. Zapoczątkowało to boom na fuzje i przejęcia, który wykraczał daleko poza GE. Ta akwizycyjna moda sprawiła, że branże – od mediów po finanse – stały się bardziej skoncentrowane i mniej konkurencyjne. Za prezesury Welcha w GE przeprowadzono prawie tysiąc przejęć, wydając na zakupy innych podmiotów około 130 mld dolarów. W tym samym czasie GE sprzedał 408 przedsiębiorstw za kwotę około 10,6 mld dolarów. Żadna inna firma w historii nie zrealizowała tak wielu transakcji w tak krótkim czasie. Największe z nich odwiodły GE bardzo daleko od jego przemysłowych korzeni. Często przejęcia okazywały się katastrofą. Czasami Welch szybko kawałkował zakupione firmy i sprzedawał je "na części". Jednak mimo nieoptymalnych rezultatów te przejęcia służyły większym celom Welcha. Chciał, aby każdy biznes prowadzony przez GE był numerem jeden (lub może ostatecznie numerem dwa) w swojej kategorii. Jeśli nie był w stanie tego osiągnąć, biznes należało wyrzucić za burtę. "Napraw, zamknij albo sprzedaj" – mawiał. Sprzedając firmy – nawet te, które były kluczowe dla tożsamości GE – Welch mógł zachować wyłącznie najbardziej rentowne w jego ocenie przedsiębiorstwa, nawet jeśli miały niewiele wspólnego z tradycyjną działalnością produkcyjną GE. Dzięki nieustannym przejęciom pozbywał się konkurentów i konsolidował branże, zyskując udział w rynku i przeprowadzając ekspansję GE we wszystkich możliwych kierunkach.
Trzecią mroczną sztuką, jaką opanował Welch, była finansyzacja. Welch przejmował GE jako firmę z branży przemysłowej. Gdy odchodził ze stanowiska, koncern czerpał znaczną część zysków z GE Capital, który w istocie był gigantycznym, niepodlegającym regulacjom bankiem. Welch wciągał firmę we wszelkiego rodzaju ryzykowne instrumenty dłużne, produkty ubezpieczeniowe i karty kredytowe. Działalność finansowa, która na koniec odpowiadała za 40 proc. przychodów i 60 proc. zysków, stała się środkiem ciężkości GE. Welch uważał, że zarabianie na sztuczkach finansowych jest łatwiejsze – i tańsze – niż na produkcji wysokiej jakości towarów. Ogromną ilość pieniędzy przepływającą przez biznes finansowy firmy Welch wykorzystywał do swoich celów, żonglując zerami w ramach rozrastającej się sieci zagranicznych spółek zależnych. W ten sposób udawało mu się realizować lub przebijać prognozy analityków przez blisko osiem kwartałów z rzędu, co stanowiło bezprecedensową serię. Cele dotyczące rentowności osiągano z wykorzystaniem wątpliwych metod rachunkowych. Nieczytelne modele finansowe i niewielka ilość ujawnianych informacji nie dawały opinii publicznej szans na zrozumienie wewnętrznych mechanizmów funkcjonowania GE. Jednak kwartał po kwartale firma odnotowywała zyski, którymi Welch wynagradzał udziałowców, odkupując od nich akcje i wypłacając dywidendy.
nwestorzy zarabiali więcej, a ich firmy upadały
Te trzy taktyki (downsizing, przejęcia i finansyzacja) służyły jednemu: nieustannemu wzbogacaniu inwestorów firmy. Jeśli oznaczało to likwidację setek tysięcy miejsc pracy – trudno, niech tak będzie. Jeśli trzeba było przejmować i sprzedawać firmy po kawałku – c’est la vie. Jeśli wiązało się to z naginaniem zasad rachunkowości – co w tym złego? Welch pożądał pieniędzy – o tak. Chciał, by GE był jak najbardziej rentowny – ale redukowanie motywacji Welcha wyłącznie do chciwości nie przedstawia pełnego obrazu sytuacji. Był opętany ambicją – chciał być najlepszy na świecie. Chciał uczynić z GE organizację na wieki wieków amen. Wierzył, że ma umiejętności, środki i boskie prawo, aby wyczarować z General Electric największy generator zysków w historii. Był skrajnie uprzedzony do każdego, kto weń wątpił, stał mu na drodze lub nie potrafił mu pomóc w jego nieustannej pogoni za finansową chwałą. Był uosobieniem stworzonego przez Miltona Friedmana dogmatu o prymacie akcjonariusza i przez 20 lat udawało mu się niemal wszystko. GE rzeczywiście stał się najbardziej wartościową firmą świata. Akcjonariuszy GE obsypywano bogactwami. Welcha czczono jako największego prezesa wszech czasów.
Jednocześnie Jack Welch przedefiniował funkcję prezesa firmy – z menedżera na kogoś bliższego celebrycie czy gwieździe muzyki pop, która opanowała sztukę autopromocji i zawsze umie się znaleźć w świetle jupiterów. Prasa biznesowa uwielbiała go, umieszczając jego świdrujące spojrzenie na okładkach magazynów i odnotowując każde posunięcie GE. Szkoły biznesu traktowały Welcha jak wyrocznię, adaptując jego strategie na studia przypadków i programy studiów. Analitycy z Wall Street podziwiali jego najwyraźniej magiczną zdolność realizacji założonych celów finansowych kwartał po kwartale. I chociaż Welch nie stworzył żadnej firmy ani nie wynalazł przełomowego produktu, zarabiał miliony dolarów, potem dziesiątki milionów, a w końcu setki milionów, co pozwoliło mu zgromadzić majątek warty blisko miliard dolarów i trafić na listę 400 najbogatszych Amerykanów magazynu "Forbes". Gdy przeszedł na emeryturę, GE płacił za jego apartament w Trump International Hotel and Tower, posiłki w restauracjach z gwiazdkami Michelina, miejsca przy parkiecie na meczach Knicksów i wiele, wiele więcej. Welch był personifikacją amerykańskiego kapitalizmu samców alfa, konkwistadorem w prążkowanym garniturze, który mógł się wylegitymować stosownymi łupami. Jego dokonania były tak ogromne, a osobista fortuna tak wielka, że inni szefowie nie mieli wyjścia, jak tylko próbować go naśladować. Pod koniec jego znakomitej kariery magazyn "Fortune" ogłosił go "menedżerem stulecia"
Tak wielkie sukcesy odnoszone przez tak długi czas sprawiły, że Welch stał się wyjątkowo wpływową osobistością w kręgach gospodarczych. Większość prezesów zaznacza swoją obecność przez kilka lat, po czym odchodzi na emeryturę (lub odsuwa się ich na boczny tor). Welch nigdy nie odszedł. Jego panowanie w GE rozciągało się na trzy dekady i urzędowanie czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych. Prezesura Welcha, która zaczynała się w czasach rozchwianej gospodarki za administracji Reagana, przetrwała globalizację i pęknięcie bańki dotcomów za kadencji Clintona. Jego rządy w GE dobiegły końca tuż przed atakami terrorystycznymi 11 września 2001 r. Welch był pierwszym prezesem celebrytą. Grał w golfa z prezydentami i obracał się w towarzystwie gwiazd filmowych. Jego życie uczuciowe było pożywką dla tabloidów. Monstrualne pakiety płacowe przynosiły mu chwałę w czasach, w których ostentacyjna konsumpcja była jeszcze w dobrym tonie. Jego oszałamiający sukces inspirował niezliczone rzesze imitatorów. Całe pokolenie menedżerów starało się naśladować jego techniki, strategie wzrostu i wartości. Choć nikt do końca nie zdawał sobie z tego sprawy, Welch na nowo zdefiniował to, jak korporacje mierzą swój sukces, wyznaczając standard dla całej generacji tytanów biznesu.
Chociaż jednak Welch uczynił z GE najbardziej wartościową firmę świata, jego strategie ostatecznie zniszczyły to, co tak bardzo kochał. Niedługo po jego odejściu na emeryturę GE wpadł w spiralę upadku, której początek dały krótkoterminowe decyzje Welcha. W ciągu kilku miesięcy od jego odejścia stało się jasne, że GE ma poważne kłopoty. W ciągu kilku lat firma zaczęła się walić. Wskazany przez Welcha następca starał się powielić jego sukces, stosując te same chwyty, lecz strategia ta skazana była na porażkę. Zaniedbane przez Welcha inwestycje w badania i rozwój mściły się na firmie, która nie była już w stanie wprowadzać nowych, innowacyjnych produktów. Nawyk nieustannych fuzji i przejęć doprowadził do wielu nieudanych transakcji, które obciążyły firmę deficytowymi przedsięwzięciami w momencie, w którym najmniej mogła pozwolić sobie na straty. Z kolei dążenie do ciągłego rozwijania finansowego biznesu GE sprawiło, że firma stała się właścicielem znacznego portfela ryzykownych kredytów hipotecznych w przededniu kryzysu finansowego w 2008 roku. Sięgnąwszy dna, GE potrzebował 139 miliardów dolarów ratunkowego wsparcia od administracji Obamy oraz inwestycji Warrena Buffetta, która w ostatniej chwili uratowała firmę przed upadkiem. W latach zapoczątkowanych przejściem Welcha na emeryturę akcje GE spadły o 80 procent, stając się najgorszymi papierami indeksu Dow Jones Industrial Average. Wreszcie w 2021 roku zarząd firmy ogłosił plan podzielenia GE na trzy odrębne korporacje, raz na zawsze odrzucając ambicję podbicia świata, której hołdował Welch.
Co zostawił po sobie Welch?
Chociaż spuścizna Welcha nieco przygasła po upadku GE, jego filozofia wciąż odciska swoje piętno na poglądach dużej części korporacyjnej Ameryki. Metody, jakie wymyślał niemal pół wieku temu, wciąż są w użyciu. Priorytety, które przyjął, wciąż kształtują decyzje zarządów w całym kraju, a niektórzy jego wychowankowie nadal kierują wielkimi ponadnarodowymi koncernami. Ten utrzymujący się wpływ dowodzi zarówno potęgi Welcha jako człowieka, jak i wyznawanych przez niego idei, które możemy określić mianem "welczyzmu". Pozostając główną siłą kształtującą dzisiejszą gospodarkę, welczyzm hołduje przekonaniu, że firmy powinny na pierwszym miejscu stawiać zyski dla akcjonariuszy; że menedżerowie mają prawo do wielkiego bogactwa i minimalnej odpowiedzialności; że pracownicy mogą oczekiwać jedynie płacy za wykonaną pracę. Welczyzm przypisuje moralną wartość materialnemu sukcesowi, uznając prezesów milionerów za wzory cnót w niemal całkowitym oderwaniu od ich faktycznych działań. Organizacje mają rozkwitać na pożywce z downsizingu, przejęć i finansyzacji. Filozofia welczyzmu przyjmuje darwinistyczne podejście do rynku pracy – zarozumiałe przekonanie, że ci, którym się nie powiodło, sami są winni swoich niepowodzeń. Innymi słowy, najbiedniejsi pośród nas zasługują na swój los. Najbliższym historycznym odpowiednikiem welczyzmu jest chyba imperializm. Dawne imperia miały podobny międzynarodowy zasięg jak dzisiejsze korporacje, podobną gotowość do oddawania swoim zwierzchnikom pełni władzy oraz tę samą skłonność do wyzysku poddanych. Jednak w odróżnieniu od imperializmu, który w dużej mierze przeszedł do historii, welczyzm wciąż ma się dobrze. Czterdzieści lat od objęcia stanowiska przez Welcha jego wypaczone spojrzenie na świat nadal kształtuje naszą gospodarkę w sprawach wielkich i małych.
W GE Welch dysponował doskonałym aparatem do szerzenia swojej nowej ideologii. Przez większą część XX w.u firma była pionierem w obszarach kształtowania struktury organizacyjnej i szkolenia wyższej kadry kierowniczej. Welch tego nie zmienił. Podwładni nie tylko studiowali jego metody, naśladowali jego manieryzmy i internalizowali jego maksymy, lecz także uczęszczali do Uniwersytetu GE – zielonego kampusu, gdzie początkujący tytani zgłębiali tajniki zarządzania i gdzie Welch zarażał nowe pokolenie liderów biznesu swoimi wartościami. Z czasem ci menedżerowie przejmowali stery dziesiątek innych dużych firm, takich jak Boeing, 3M, Honeywell, Chrysler, Home Depot, Albertsons. Tam zasiewali to samo ziarno, szerząc welczyzm w całej korporacyjnej Ameryce. W chwili przejścia Welcha na emeryturę 16 spółkami giełdowymi kierowali ludzie, którzy pobierali u niego nauki. W następnych latach kilka kolejnych spółek powierzyło stanowiska prezesów jego akolitom. W każdej z tych firm mianowanie szefa wywodzącego się z GE witano fanfarami, a inwestorzy wierzyli, że rada nadzorcza wybrała lidera, który jak Midas potrafi wszystko zamieniać w złoto. Fakt – zdarzało się, że menedżerowie z GE potrafili wykreować krótkoterminowe zyski. Jednak nieuchronnie – po kilku miesiącach lub latach – wielu z nich powinęła się noga.
Kapitalizm w Ameryce dzieli się na erę przed Jackiem Welchem oraz erę po nim. Jego kariera wyznacza linię demarkacyjną oddzielającą przeszłość od teraźniejszości. Wystarczy spojrzeć na przebieg dowolnego kluczowego wskaźnika gospodarczego – płac, fuzji i przejęć, liczby miejsc pracy w przemyśle, uzwiązkowienia, wynagrodzeń menedżerów, stawek podatku od firm – a stanie się jasne, że w okolicach roku 1981, czyli roku objęcia prezesury przez Welcha, sprawy zaczęły iść w złym kierunku.
Gdy Welch obejmował stanowisko prezesa, liczba miejsc pracy w przemyśle w USA osiągnęła punkt szczytowy na poziomie prawie 20 mln, stanowiąc prawie jedną czwartą wszystkich pełnoetatowych miejsc pracy w kraju. Z chwilą uruchomienia przez Welcha bezlitosnej kampanii cięcia kosztów i outsourcingu wskaźnik ten zaczął się obniżać i nigdy nie wrócił do szczytowego poziomu. Obecnie Stany Zjednoczone dysponują połową miejsc pracy w przemyśle w stosunku do danych z 1980 roku.
Na początku prezesury Welcha fuzje i przejęcia były względnie rzadkim zjawiskiem. Świadczyły wówczas o niezwykłej ambicji lub desperacji firmy. W 1980 r.wartość wszystkich fuzji i przejęć w Stanach Zjednoczonych opiewała na kilkadziesiąt miliardów dolarów. Welch to zmienił. Po części za sprawą wzmożonej aktywności GE w obszarze fuzji i przejęć w pierwszych latach prezesury Welcha liczba ta systematycznie się podwajała. Pod jej koniec wartość fuzji i przejęć przez trzy lata z rzędu przekraczała 1,5 biliona dolarów rocznie.
Prawnicy Welcha robili wszystko, co było w ich mocy, aby płacić urzędowi podatkowemu wymagane prawem absolutne minimum. Od tego czasu wielkość podatków płaconych przez amerykańskie korporacje systematycznie się zmniejszała. Gdy Welch obejmował stanowisko prezesa, efektywna stawka podatku od dochodów z kapitału wynosiła 46 proc. Dwadzieścia lat później spadła do 35 proc. Tendencja spadkowa się utrzymała i dziś stawka ta wynosi zaledwie 21 proc.
Za jego panowania koncentracja bogactwa znacznie wzrosła. Przed Welchem zyski korporacji były głównie reinwestowane w firmę lub wypłacane pracownikom, a nie odsyłane do właścicieli akcji. W 1980 r. amerykańskie korporacje wydawały na wykup akcji i dywidendy mniej niż 50 mld dolarów rocznie. Gdy Welch przechodził na emeryturę, do inwestorów i zarządów trafiała już znacznie większa część zysków – w 2000 r. amerykańskie firmy przeznaczały na wykup akcji i dywidendy 350 mldw dolarów.
Z kolei astronomiczne pakiety płacowe Welcha zapoczątkowały epokę niezwykle wysokich wynagrodzeń zarządów i przechodzenie bogactwa z rąk pracowników na konta menedżerów. W 1980 roku przeciętne wynagrodzenie prezesa zarządu wielkiej amerykańskiej firmy wynosiło 1,85 mln dolarów. W 2000 r. było to już 21,5 mln dolarów. Gdy Welch obejmował stanowisko, prezesi zarządów inkasowali mniej niż 50-krotność rocznego wynagrodzenia pracownika. Pod koniec jego rządów przeciętny prezes zarabiał 368 razy więcej niż przeciętny pracownik. Innymi słowy, wynagrodzenia szefów firm wzrosły o 940 proc. od 1978 r. W tym samym czasie zarobki przeciętnego pracownika wzrosły o 12 proc. Cięcie etatów, nieokiełznane fuzje i przejęcia, outsourcing, finansyzacja i wybujałe wynagrodzenia zarządów – wszystkie te trendy rozpowszechniły się dopiero po tym, jak Welch wdrożył je w GE, a następnie niczym koryfeusz biznesu głosił jako dobrą nowinę.
Guru zarządzania
Welch, który zmarł w 2020 r., był świadkiem tego wielkiego upadku. Martwił się upadkiem GE i ubolewał nad występkami popełnianymi przez innych korporacyjnych awanturników. Ponieważ autorefleksja nigdy nie była jego mocną stroną, odrzucał wszelkie sugestie, że być może w jakimś stopniu odpowiada za tę ogólnokrajową katastrofę. Zamiast tego na emeryturze przybrał szaty guru zarządzania, inspirując nowe pokolenie kapitalistów i robiąc wszystko, aby jego idee uświęcono jako ewangelię. Pisał felietony dla "Businessweeka", Reutera i "Fortune". Udzielał wywiadów "Harvard Business Review". W ramach Jack Welch Management Institute stworzył internetowy program MBA, za który żądał 50 tysięcy dolarów. Pisał także książki, wygłaszał mowy i występował w programach informacyjnych, wychwalając menedżerów, którzy się na nich wychowali, i nie ustając w krytyce podatków i regulacji.
Pokrzykiwania byłego prezesa pozornie niewiele znaczyły. Lecz po odejściu z GE gwiazda Welcha wciąż świeciła jasno, a jego opinie miały szerokie oddziaływanie. W dyskusjach panelowych deprecjonował organizacje pracownicze. W CNBC wychwalał masowe zwolnienia. Wszystko to składało się na trwającą 21 lat kampanię przedstawiania wypaczonej wizji kapitalizmu jako normy. I w większości przypadków to działało. Jego ekstremalne poczynania stały się powszechne. Mit, że prowadzenie biznesu metodą Welcha jest receptą na sukces, był wciąż żywy. Przez lata pod jego wpływem zmieniło się oblicze gospodarki, doszło do erozji amerykańskiej klasy średniej, zasiano nieufność do szanowanych ongiś instytucji, systematycznie zmniejszała się baza podatkowa i rosły nierówności.
Puste fabryki, wydrążone miasta i bezrobotni pracownicy – wszystko to pod rządami bogatej klasy panującej doprowadziło do szerokiego poczucia wykluczenia w dużej części kraju, co było mieszanką wybuchową, która pomogła w politycznej karierze przyjacielowi Welcha, Donaldowi J. Trumpowi. Welch i Trump orbitowali wokół siebie od dziesięcioleci. GE Capital współpracował z Trumpem, gdy Welch był CEO. Na emeryturze Welch kolportował teorie spiskowe o administracji Obamy i fundacji Clintonów. Gdy Trump ubiegał się o prezydenturę, Welch pompował wiatr w jego żagle. A gdy Trump wygrał, Welch wychwalał go jako wzór przywódcy i odwiedzał Biały Dom, aby doradzać prezydentowi w sprawach gospodarki.
W ostatnich latach część liderów biznesu zdała sobie sprawę z tego, jak wielkie szkody wyrządził welczyzm. Zamiast szukać zysków za wszelką cenę, nowe pokolenie prezesów zaczyna wyrażać odnowione zobowiązanie do służenia nie wyłącznie akcjonariuszom, lecz wszystkim interesariuszom, w tym pracownikom, społecznościom i środowisku. Zdają sobie sprawę z tego, że jeśli nie będą płacić pracownikom wystarczająco dobrze, aby mogła powstać silna klasa średnia, ostatecznie osłabi to gospodarkę. Rozumieją, że firmy, które sprowadzają na swoje społeczności zanieczyszczenie i zubożenie, same szybko uwiędną. Delikatnie zaś bagatelizując znaczenie giełdy, kwestionują wręcz miernik sukcesu, który tak bardzo uświęcił Welch.
Widać pierwsze oznaki postępu. Firmy, które przez lata promowały polityki pogłębiające nierówności dochodowe i rozbijające związki zawodowe, nagle wyrażają troskę o los zwykłych pracowników. Po dekadach lobbowania o deregulację kwestii środowiskowych wielkie korporacje zaczynają walczyć ze zmianami klimatu. Pojawiają się nowe standardy, certyfikaty, a nawet giełdy, które wspierają taką działalność. Według tej nowej kohorty oświeconych kapitanów przemysłu celem korporacji nie jest już maksymalizacja korzyści dla akcjonariuszy. Zamiast tego prezesi firm mówią o sobie jako o części wzajemnie powiązanej całości – tak, jak mówili pół wieku temu przed pojawieniem się na scenie Welcha.
Wykorzenienie welczyzmu jest ogromnym wyzwaniem. Jako wielki bohater amerykańskiego kapitalizmu schyłku XX w. Welch zajmuje poczesne miejsce w zbiorowej wyobraźni świata biznesu. Nawet dziś, kiedy jasno widać, do jakiej ruiny prowadzą jego metody, fetowany jest jako mistrzowski strateg, niemający sobie równych w dziedzinie maksymalizacji korzyści dla udziałowców i budowaniu imperiów. Taktyki, których był pionierem, wciąż są w powszechnym użyciu, wartości, które uosabiał, wciąż są promowane, a jego wychowankowie niejednokrotnie wciąż mają władzę. Dwadzieścia lat po tym, jak Jack Welch oddał stery firmy w ręce jednego z wiernych akolitów, wciąż w dużej mierze żyjemy w jego świecie."
wtorek, 27 sierpnia 2024
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 123
Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 123
Spis treści.
1.Automatyzacja państwa.
2.Energetyka
3.Dysonans poznawczy
4.Wojna
5.Dotacyjny napęd Zielonego
6.Dług i miliarderzy
7.Skala magazynów
Automatyzacja państwa.
Automatyzować należy w państwie procedury przynoszące jak największą korzyść społeczeństwu. Jest ich niewiele. Musi być sprecyzowany realizowany cel. Ma no służyć rozwojowi a nie korupcyjnym interesom !
W automatyzacji polskiego państwa panuje korupcja, chaos i głupota.
Ogromną wadą komunizmu było to że zamiast kultury kontraktu wprowadził przymus i przemoc. Tymczasem wypracowana stuleciami na zachodzie kultura kontraktu jest efektywna. Jeśli ktoś bez sensownego usprawiedliwienia nie wywiązuje się z umowy - kontraktu to do gry wkracza państwo z aparatem przymusu. Sąd, komornik... Gdy było oszustwo to musi być więzienie.
Banki były do niedawna ( ale po kryzysie zapoczątkowanym w 2008 roku ) ośrodkiem budowy zaufania w systemie społeczno – gospodarczym.
Pracownicy w pewnym okresie swojego życia wytwarzają nadwyżki. Nadwyżki wytwarza też część firm. Bank przyjmując od nich pieniądze udziela przede wszystkim kredytu inwestującym firmom. Dzięki trafionym inwestycjom i rozwojowi gospodarczemu bogacą się wszyscy. Ale kredytuje też kredytem hipotecznym zakup domu lub samochodu. Ocena wiarygodności kredytobiorców jest ogromnie ważna aby zarobić i nie stracić pieniędzy oszczędzających.
Ja się okazało szczególnie amerykańskie banki TBTF masowo oszukiwały klientów a co gorsza skorumpowani politycy ratowali je pieniędzmi podatników.
W Polsce mafie banków i deweloperów korumpując rządy powodują że ich zyski pochodzą prosto z kieszeni podatników.
W całej Europie najdroższe kredyty są w Polsce. Banki mają tu pasożytnicze Eldorado. Już choćby z tego tytułu prezesa NBP trzeba postawić przed sądem.
Dramatycznie źle na tle innych europejskich sektorów bankowych wypada poziom kredytów dla sektora niefinansowego do PKB w polskim sektorze bankowym. Mniejszy rozmiar portfeli kredytowych w relacji do PKB odnotowywany jest wyłącznie na Litwie.
Banki finansują dziwne „produkty” kredytowe i inwestycyjne zamiast realnej gospodarki?
Pieniądz robi pieniądz, ale nie produkuje wartości dodanej a tylko stwarza obciążenie Polski.
Rząd Donalda Tuska (sierpień 2024) nie wywiązuje się ze złożonych obietnic – takiego zdania jest 62 % Polek i Polaków, biorących udział w najnowszym sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster. Odmiennego zdania jest o wiele mniej ankietowanych, bo 27 %.
Fakty są znane:
-Przed zapowiedzią „Bezpiecznego kredytu 2%” ceny nieruchomości w Polsce zaczynały się stabilizować. W dłuższej perspektywie możliwe były niewielkie, pozytywne 15% stabilizujące system spadki cen
-Zapowiedzi wprowadzenia oraz wejściu w życie BK2 mocno przyśpieszyły wzrost cen. W lepszych lokalizacjach nastąpiły wzrosty o +/- 20% r/r !
-W efekcie „zalania” rynku tanim pieniądzem kredytowym, nastąpił najszybszy wzrost cen nieruchomości w Polsce od 2007 roku
-Dostępność mieszkań w efekcie wprowadzenia BK2% spadła. Wcześniej miało to miejsce po wprowadzeniu rozdawnictwa „Mieszkania na start”,
-W ciągu ostatnich lat ceny nieruchomości w Niemczech spadły o około 15%. Rząd widząc patologie zlikwidował dopłaty i sytuacja się ustabilizowała.
Zatem to ingerencja polskiego rządu w rynek nieruchomości (a de facto lobbingu deweloperów i bankierów - wielka korupcja ) spowodowała że ceny w Polsce są wyższe, a dostępność mieszkań mniejsza.
Program kredytu 0% ma na celu tylko – redystrybucję środków wszystkich polskich podatników (około 22 miliardów złotych) do deweloperów i banksterów. Sektory te w sporej części są w rękach obcego kapitału i w ostatnich latach notowały bardzo dobre wyniki/osiągane marże.
Wszystko to odbywa się przy ogromnym sprzeciwie opinii publicznej oraz głosach krytycznych niezależnych ekspertów i instytucji. Przy użyciu metod korupcyjnych i kłamstwa.
Dzieje się to w sytuacji, w której budżet nie ma pieniędzy na nic !
Rząd Singapuru masowo ograniczy dostęp do kredytów na mieszkania. Tak chce walczyć z rosnącymi cenami mieszkań.
Jak donosi agencja Bloomberg, "Singapur wprowadza ograniczenia dotyczące mieszkań komunalnych, aby zwiększyć ich dostępność Limit wartości kredytu obniżony jest do 75% w przypadku mieszkań komunalnych." Takimi decyzjami, premier Lawrence Wong chce zahamować wzrost cen mieszkań.
To zupełnie odwrotnie niż w Polsce, gdzie rząd Tuska planuje wznowić program tanich kredytów napędzający popyt przy ograniczonej podaży.
„Babciowe” jak "Bezpieczny kredyt 2 %" ? Ceny w żłobkach już gwałtownie rosną !
Nowe wsparcie "Aktywny Rodzic", które miało pomóc rodzicom wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim, podnosi ceny w żłobkach. Co oznacza gigantyczną podwyżkę dla rodziców. Zaczynają sobie oni zadawać pytania — co będzie, jak rządowe wsparcie się skończy?
Firmy w Polsce boją się mafijnych banków co spowalnia rozwój. https://www.kierunekchemia.pl/
„Sondaż. Co najczęściej ogranicza rozwój i wdrażanie innowacji w Twoim przedsiębiorstwie
Brak wystarczających środków finansowych 376
Brak wizji rozwoju 46
Zachowawcza strategia i brak decyzyjności 49
Niskie zaangażowanie zespołu wdrożeniowego 17”
W erze użytecznych baz danych o kredytobiorcach dobra ocena wiarygodności może być zautomatyzowana. Przy uczciwym (!) rządzie komercyjne banki straciły sens istnienia !
Zaciągnięcie długu ma sens, gdy uzyskany kapitał lokujemy w inwestycje, które w przyszłości mają wygenerować wzrost gospodarczy i dochody wyższe niż koszty samego zadłużenia z odsetkami. Jednak gdy długiem finansujemy konsumpcję, żyjąc ponad stan, jest to prosty przepis na bankructwo. Kupowanie drogiej broni za granicą na kredyt to nonsens.
W ogólności wzrost gospodarczy polega na mobilizacji wszelkiego kapitału do efektywnej pracy. W dużych miastach gdzie poszukiwani są pracownicy jest zarazem dużo wolnych lokali mieszkalnych. Około 70% wynajmujących zostało w przeszłości mocno pokrzywdzonych - oszukanych przez lokatora i już nie wynajmuje wolnego mieszkania. Duży kapitał zamiast pracować leży martwy gospodarczo. Stanowisko pracy jest nieobsadzone a ktoś nie ma pracy.
„Okazja czyni złodzieja” „Patologia generuje kolejną patologie”
Każda umowa ma symetrycznie chronić interesy obu stron.
Rozwiązanie jest proste.
Na państwowym portalu Urzędu Skarbowego - US Właściciel i Lokator wpisują dane lokalu i właściciela oraz dane osobowe lokatora ( adres pod którym jest stale zameldowany ) oraz opłaty na rachunek bankowy (podrachunek) i inne elementy Umowy Najmu. Trochą skomplikowana jest z powodu inflacji sprawa wielkości comiesięcznej zapłaty. Opłatę rejestracyjną po 50 zł strony umowy uiszczają ze swoich rachunków bankowych. Bez opłat US nic nie robi. Oczywiście Nr telefonu i adresy Email. Oświadczenie o poddaniu się egzekucji E-komornika i możliwości siłowego usunięcia.
US automatycznie sprawdza informacje. Gdy podanego zameldowania nie ma informuje Policje. Wysyła im listami poleconymi ( fizyczne sprawdzenie prawdziwości danych przez doreczyciela ) z potwierdzeniem odbioru ich ostemplowaną wydrukowaną Umowę Najmu z pouczeniem o możliwości anulowania umowy gdyby była oszustwem. US mając potwierdzenia osobistego odbioru listów:
-Automatycznie blokuje w Pesel możliwość wymeldowania się Lokatora z jego miejsca stałego zamieszkania.
-Co miesiąc/rok oczekuje na zapłatę swoich 8% podatku od czynszu.
Potrzebna jest tylko baza danych z lokalami „Kataster”.
Przy dysponowaniu czytnikiem elektronicznego dowodu osobistego sporządzenie umowy może być błyskawiczne. Można też użyć rozpoznawania głosu.
Gdy Lokator nie płaci Właściciel płatnym Emailem – SMSem żąda od Komornika opróżnienia lokalu. Komornik automatycznie dostaje od US umowę a od banku zestaw operacji wpłat na podrachunku. System wysyła Lokatorowi na SMS i Email żądanie opuszczenia lokalu. Tekst telefonem odczytuje mu Syntezator. Pouczenie o koszcie opróżnienia lokalu przez komornika i koszcie Ślusarza i koszcie przybycia Policji. W razie niesubordynacji Ślusarz wymienia zamek a rzeczy Lokatora firma zawozi do wynajętego magazynu. Po miesiącu bierności lokatora licytacja jego rzeczy. Bójka z Policją → Areszt.
Polskim sądom ufa zaledwie 25% Polaków. Komornik to też niesprawna, śmierdząca korupcją sądówka.
W lepszym rozwiązaniu prywatna osoba / firma dokona eksmisji rejestrując całość operacji filmami. Gdy Lokator czuje się pokrzywdzony może wystąpić do sądu o odszkodowanie.
Na stronie US ostrzegawczy wykaz dłużników.
Energetyka
Opanowanie przez człowieka Ognia było przełomowym momentem w jego ewolucji i rozwoju.
-Ogień odstraszał atakujące zwierzęta
-Ogrzanie się ogniem pozwalało żyć na chłodniejszych obszarach
-Użycie ognia do przygotowanie potraw polepszyło biologiczną dostępność pożywienia i zmniejszyło ilość groźnych infekcji. W rezultacie przy zmniejszeniu się przewodu pokarmowego zwiększył się mózg człowieka a myślący coraz sprawniej człowiek został Panem Świata
Użycie maszyny parowej ( energia mechaniczna ze spalania paliw ) zainicjowało I Rewolucje Przemysłową.
Energia elektryczna to tylko circa 20% energii użytej w całym świecie. Energia elektryczna jest najszlachetniejszą formą energii !
Produkcja stali miała 4.5% udział w dotychczasowej światowej emisji CO2.
Do przetopienia tony złomu na nową stal w piecu łukowym potrzeba zaledwie 300 KWh energii elektrycznej. Może to być energia z PV i wiatraków. Niestety skład uzyskanej stali jest bliżej nieokreślony i nawet po użyciu dodatków stopowych nie uzyskamy już nigdy wysokiej jakości stali ! Potrzebna byłaby ścisła segregacja złomu co obecnie jest niewykonalne.
Stal wysokiej jakości uzyskamy tylko na bazie żelaza dziewiczego z wielkiego pieca. Ale wytop tony tego żelaza wymaga aż circa 4000 KWh energii ale cieplnej czyli mało szlachetnej. Ilość energii można zmniejszyć stosując zasilanie Wielkiego Pieca tlenem zamiast powietrzem ale skroplenie powietrza do rafinacji wymaga sporej ilości energii. Niemniej gdy dysponujemy Energią Elektryczną jest to opłacalne rozwiązanie.
Chiny wydobywające gigantyczną ilość węgla wytapiają z rudy gigantyczną ilość dziewiczej stali. Dużą ilość dziewiczej stali produkują jednak wszyscy wielcy nowocześni eksporterzy jak Niemcy, Japonia i Korea.
Nawet jeśli Europa będzie importować dziewiczą stal to CO2 z jej produkcji i tak dostanie się do atmosfery. Dziewicze żelazo można uzyskać z rudy stosując wodór. Proces nie jest jeszcze w pełni użyteczny. Wodór uzyskamy z elektrolizerni. Tona dziewiczej stali (Bezpośrednia Redukcja rudy wodorem zamiast Wielkiego Pieca ) wymaga tu ponad 3000 KWh energii elektrycznej !
Zatem elektryfikacja stalownictwa wymaga koszmarnie dużej ilości Energii Elektrycznej !
Jednak największym konsumentem energii jest w krajach rozwiniętych przemysł chemiczny. Wodór uzyskany z elektrolizerni może mieć różne zastosowania w chemii. Ale znów wymagana jest koszmarna ilość energii elektrycznej !
Uformowany w ciągu setek lat światowy system gospodarczy jest złożony.
Najważniejszym światowym towarem – surowcem jest ropa naftowa.
Rosnąca podaż energii jest niezbędna do faktycznego wzrostu produkcji fizycznych dóbr i usług. Następuje światowa zmiana krajów emitujących CO2.
Silniki Diesla mają znacznie lepszą sprawność niż silniki benzynowe. Mogą być przy tym bardzo trwałe.
Silniki Diesla poruszają drogowy transport ciężarowy w pełnym repertuarze, lokomotywy Diesla, autobusowy transport zbiorowy, ciągniki i inne maszyny rolnicze oraz wszelkie maszyny budowlane a w tym drogowe i górnicze.
Silniki Diesla na statkach i na peryferiach ( gdzie nie ma sieci energetycznej ) zasilają agregaty prądotwórcze. Można powiedzieć że paliwo Diesla porusza gospodarkę.
The Wall Street Journal niedawno raportował że elektryczne ciężarówki będą ponad 3 razy droższe od dieslowskich. Do tego dochodzą ich potężne wady eksploatacyjne. Pożar dużej elektrycznej ciężarówki może ruch na autostradzie zablokować na dwa dni.
https://www.wsj.com/articles/electric-vehicle-commercial-trucks-diesel-5735875
Z ropy naftowej w skali świata destyluje się:
-Frakcje lekkie czyli głównie benzynę (78 %)
-Frakcje średnie czyli paliwo Diesla (82%) i naftę lotniczą czyli Kerosene (18%)
-Brudny Olej Opałowy do domowych pieców i jeszcze brudniejsze ciężkie paliwo pozostałościowe HFO (Heavy Fuel Oil czyli mazut) dla wielkich silników statków i dla elektrowni. W krajach OECD produkcja oleju opałowego spada od dekad bowiem z niego drogą krakingu produkuje się poszukiwane średnie frakcje.
-Kategoria "pozostałe" obejmuje z jednej strony frakcje półgazowe ( ethan, propan, butan.. - 58%) a z drugiej ciężkie oleje do produkcji smarów, asfaltu i dla petrochemii. Czyli są to w zasadzie głównie surowce petrochemiczne.
Ponieważ w Europie silnik Diesla jest szczególnie popularny nawet w samochodach osobowych, na tle świata zużywa się tu mniej frakcji lekkich (benzyny) a więcej średnich. Mało jest oleju opałowego bo jest krakingowany na Diesla. Kategoria "pozostałe" zasila zyskowną petrochemie.
W świecie wydobywane są różne gatunki ropy naftowej. Ropa z Wenezueli ( ogromne pokłady ) jest tak ciężka/gęsta że do jej transportu trzeba dodać "rozpuszczalników" czyli frakcji lekkich odzyskiwanych w rafinerii. Tak samo jest z ropą z piasków roponośnych z Kanady.
Każdy rodzaj ropy ma swoje zalety i wady. Ropa ciężka i średnia jest trudniejsza do wydobycia i w transporcie. Lepiej nadaje się do miejscowej destylacji co jest opłacalne. Może też wymagać odsiarczenia. Ale z niej uzyskany dużo frakcji średnich i surowców do petrochemii. Prostym krakingiem z frakcji cięższych można wytworzyć frakcje lżejsze ale opłacalny proces odwrotny nie istnieje.
Frakcje średnie bardzo dobrze się sprzedają na światowym rynku. Przed wojną na Ukrainie Polska kupowała paliwo Diesla od Rosji a z rosyjskiej ropy produkowano sporo paliwa Diesla. Polska już bezpośrednio średnio ciężkiej ropy od Rosji nie kupuje.
Polska tak jak Europa Zachodnia importuje teraz portami ARA do 40% zużywanego paliwa Diesla co musi niepokoić. To paliwo Diesla wytworzono w części w Indiach z rosyjskiej ropy. Z powodu sankcji kosztem Europy bogacą się pośrednicy.
Samochody elektrycznej EV zastępują samochody z silnikiem benzynowym. Gdy benzyna stanie się zbędna, zbędna stanie się Polska rafinacja i petrochemia a 100% paliwa Diesla będziemy importować.
Kaprawym wyjściem byłoby zamienienie silników Diesla (transport...) na benzynowe ale oprócz kosztów wzrosłoby mocno zużycie paliwa. Nikt jednak nie produkuje ciężarówek na benzynę.
Trwająca inwestycja w instalacje polipropylenu w Policach (importowane surowce !) przyczyniła się do powstania ponad 10 mld złotych długu grupy Azoty. Inwestycja PKN Orlen „Olefiny” ma już kosztować 25 mld złotych. W obu przypadkach nie wiadomo czy będzie zbyt na produkty !
Na peryferiach świata wszystko jest o wiele lat spóźnione za Centrum Cywilizacji. Autor w 1984 roku studiując rocznik statystyczny GUS stwierdził że Polska bardzo odstaje w petrochemii a szczególne w plastikach. Nawet na tle krajów RWPG
https://matusiakj.blogspot.com/2016/12/protokolarz-1983-84.html
Wygląda na to że kierownictwo PKN Orlen i rząd Polski mają „zapłon” opóźniony o 40 lat !
Rząd szykuje w 2024 roku największy skok długu państwa od Covidowego 2020 roku.
Nawet połowę pożyczanych pieniędzy państwo musi jednak przeznaczać na… obsługę zadłużenia. Sytuacja staje się podbramkowa. Z rządowych planów wynika, iż w tym roku dług całego państwa (a więc razem z tzw. funduszami pozabudżetowymi) spuchnie aż o 275 mld zł do 1,96 bln zł.
Rozpoczynająca się Katastrofa Demograficzna jest pewna na 100%. Bajanie, że populacja mniejsza spłaci w przyszłości to co przetrwoniła populacja o wiele większa, jest głupie.
Do dźwigania będzie też garb w postaci rosnącej armii roszczeniowych emerytów.
Rozpoczęcie wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego spod dna Morza Północnego sporo pomogło gospodarkom wydobywających je krajów.
Dzięki wydobyciu ropy i gazu rząd Wielkiej Brytanii mógł przygotować się do poskromienia górników węgla kamiennego, którzy pasożytując byli sporym destrukcyjnym kłopotem. Ale od 2000 roku brytyjskie wydobycie maleje.
Malejące wydobycie i zwiększający się udział zielonej generacji powodują rośnięcie cen energii. Zgodnie z badaniem z sierpnia 2024 przeprowadzonym przez organizację charytatywną Citizens Advice 25 % mieszkańców Wielkiej Brytanii jest tak zaniepokojonych rosnącymi rachunkami za energię, że rozważą wyłączenie ogrzewania i ciepłej wody tej zimy. Oznacza to, że w nadchodzącym sezonie grzewczym około 16,5 miliona osób może mieszkać w niedogrzanych mieszkaniach i myć się w zimnej wodzie.
W przypadku gospodarstw domowych z dziećmi odsetek osób, które chcą oszczędzać zimą na ogrzewaniu wzrasta do 31 %.
Zielona Energetyka i samochody elektryczne EV napędzane są... dotacjami.
Otwarty w 2019 roku super nowoczesny zakład Volkswagena w Zwickau w Saksonii miał produkować wyłącznie samochody elektryczne. W tej branży był największy w Europie. Volkswagen miał produkować w Zwickau 360 tys. samochodów rocznie, ale w ubiegłym roku zdołał sprzedać jedynie 240 tys. sztuk. W związku ze słabym popytem dziś musi zlikwidować co najmniej trzecią zmianę co w praktyce oznacza zwolnienie 1200 pracowników. Jeszcze większa liczba osób straci zatrudnienie w firmach współpracujących z tą fabryką. Saksonia obawia się recesji gospodarczej, a rozgoryczeni pracownicy szukają winnych sytuacji. Elektryczne pojazdy tego koncernu są za drogie dla kupujących. Drugim powodem zapaści na rynku, jest wycofanie się rządu federalnego z polityki subsydiowania zarówno zakupu nowych samochodów jak i dopłat do prywatnych stacji ładowania. W efekcie sztucznie podtrzymywany rządowymi dotacjami popyt na samochody elektryczne na niemieckim rynku wewnętrznym załamał się, co skrystalizowało przykrą decyzję władz koncernu.
Im szybciej inwestycje się spłacają tym potencjalnie szybszy jest rozwój kraju . Słabo trafione za długo rentujące się inwestycje sprowadzają stagnacje a nieopłacalne dają ciężki kryzys i bankructwo.
Erę radosnego zadłużanie się w epoce Gierka zakończyło odkrycie że część inwestycji jest nierentowna i nigdy się nie spłacą.
Biorąc pod uwagę dotacje i przywileje okres rentowania się Zielonych Inwestycji jest koszmarnie długi lub są one nieopłacalne.
Bezsensowne kopanie i zasypywanie rowów powiększa PKB dopóki ktoś za to płaci. Księgowy PKB w danym roku nie odróżnia tego czy działanie ma sens lub czy jest marnotrawstwem. Dopiero PKB za jakiś czas pokazują efekty inwestycji.
Zielone Inwestycje powiększają obecny księgowy PKB szczególnie (!) gdy finansowane są z długu.
Wszyscy mają pracę i nadzieje na przyszłość – szczególnie młodzi. Ale za jakiś czas nastąpi zderzenie z efektami inwestycji !
Chiny są bliskie globalnego zmonopolizowania Zielonych Technologii. Ich firmy oferują akumulatory do wszelkich pojazdów, invertery zasilające silniki pojazdów elektrycznych i same silniki oczywiście z użyciem silnych magnesów ziem rzadkich.
Na rysunku zaznaczono akumulatory w ciężkiej elektrycznej wywrotce.
Dostępu do energii elektrycznej wciąż nie ma ponad 600 milionów mieszkańców Afryki. Niskie ceny paneli PV mogą dać Afrykanom ograniczony dostęp do elektryczności. Zatem cywilizacje przynoszą tam dopiero tanie panele PV z Chin bo Zachód przynosił tam tylko grabież i wojnę.
Dysonans poznawczy
Gdy po 1977 roku opustoszały już półki sklepów „propaganda sukcesu” dalej grała na bębenku „by Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej” co wywoływało śmiech i irytacje. Niedługo po tym był stan wojenny.
Realny rozwój i wzrost wydajności pracy daje szeroko zastosowana technologia. Potrzebne są inwestycje w nowoczesną i rentowną produkcje.
Obecna „propaganda sukcesu” ma narracje o tym że już jesteśmy „zachodem”.
W Polsce wynagrodzenia w dużych firmach są znacznie większe niż mediana wszystkich wynagrodzeń.
A tu taki otrzeźwiający policzek !
"Duże polskie przedsiębiorstwa przetwórcze pozostają wciąż mało produktywne na tle Unii Europejskiej. Średnia produktywność polskich przedsiębiorstw przetwórczych, które zatrudniały powyżej 250 osób w 2021 r., wynosiła 26 EUR na godzinę – to odpowiednio 42 proc. i 33 proc. średniego poziomu produktywności w Unii Europejskiej i Niemczech" - napisano w raporcie PIE.
Niska produktywność dotyczy również średnich polskich przedsiębiorstw. Z wyliczeń PIE, na podstawie danych Eurostatu, wynika, że średnia produktywność polskich firm przetwórczych, które zatrudniały między 50 a 249 osób w 2021 r. wynosiła 17,4 EUR na godzinę – tj. 48 proc. poziomu UE i 38 proc. Niemiec.
Na wykresie pokazano nominalny PKB pc grupy krajów pokomunistycznych przy przyjęciu światowego PKB pc za poziom odniesienia 100%. Polska przez lata po 2008 roku rozwijała się wolniej niż świat a potem szybciej by odzyskać relatywną pozycje.
Polska po światowym kryzysie rozpoczętym w 2008 roku dopiero co doszła do stanu z 2008 roku ale Czechy nie doszły !
Wojna.
Przygotowując się do obrony trzeba o potencjalnym wrogu wiedzieć jak najwięcej.
W czasie Zimnej Wojny sowieckie samoloty wojskowe były bliskie naruszenia przestrzeni powietrznej obszaru NATO lub nawet ją odrobinę naruszały po to aby nasłuchiwać łączność i obserwować reakcje czyli skąd i jakie samoloty nadlatują i jakie wyrzutnie obrony przeciwlotniczej reagują. Wojowniczy Reagan polecił aby sytuacje odwrócić i niepokoić Związek Radziecki w wiadomym celu. Oczywiście USA i ZSRR nie chciały wywołać wojny jądrowej.
Nie wiemy czy wlatujące do Polski rakiety, drony i balony są zabłąkane czy jest to prowokacja Ukrainy a może akcja rozpoznawcza Rosji. W tym drugim wypadku Rosjanie już wiedzą że Polska nie ma skutecznej obrony przeciwlotniczej mimo wydania na ten cel wielu miliardów !
Profesor John Mearsheimer z Sebastianem Rosato w znakomitym dziele „Jak myślą państwa. Racjonalność w polityce zagranicznej” (Przedświty, 2024) twierdzą, że w państwach racjonalnych „przeprowadzana jest gruntowna analiza poglądów głównych decydentów po czym wybiera się strategię opartą na wiarygodnej teorii” (s 61). „Racjonalni decydenci wykorzystują wiarygodne teorie, aby zrozumieć sytuację, w której się znajdują, i zdecydować o strategii działania. Natomiast nieracjonalni decydenci bazują na niewiarygodnych teoriach lub nie korzystają z nich wcale... Dwuetapowy proces deliberacji obejmuje rzetelną i nieskrępowaną debatę wśród osób odpowiedzialnych za kształtowanie polityki oraz dokonanie ostatecznego wyboru strategii przez głównego decydenta. Państwa nieracjonalne z kolei nie zasadzają swojej polityki na wiarygodnych teoriach lub nie przeprowadzają odpowiedniego procesu deliberacji – albo dlatego, że nie ma w nich warunków do wolnej i nieskrępowanej debaty, albo dlatego, że nie dochodzi w nich do podjęcia ostatecznej decyzji politycznej”.
Uważają że większość państw jest racjonalna przez większość czasu, nawet jeżeli nie zawsze prowadzi to do sukcesu. Działanie polityczne dokonuje się bowiem w warunkach niepewności, przez co ważyć mogą okoliczności nad którymi nie ma się kontroli.
Za bezużyteczne naukowo oceniają rozumienie racjonalności politycznej, jako maksymalizacje oczekiwanej użyteczności, zarówno przez przypisywanie obiektywnego prawdopodobieństwa oraz wykorzystanie analogii, heurystyk i programu psychologii politycznej w politologii.
Do racjonalnych strategii autorzy zaliczają politykę niemiecką wobec trójporozumienia w okresie poprzedzającym pierwszą wojnę światową, politykę Japonii wobec ZSRR przed drugą wojną światową, politykę Francji wobec III Rzeszy w latach 30 XX wieku, rozszerzenie NATO po zakończeniu zimnej wojny i strategię liberalnego hegemonizmu USA.
Racjonalne w sytuacji kryzysowej było rozpoczęcie przez Niemcy pierwszej wojny światowej, atak Japonii na Stany Zjednoczone, atak Niemiec na Związek Radziecki, rozwiązanie kryzysu kubańskiego przez USA, inwazję Związku Radzieckiego na Czechosłowację oraz atak Rosji na Ukrainę w 2022 roku !
Nieracjonalnymi strategiami były: przyjęcie przez Niemcy koncepcji ryzyka w okresie poprzedzającym pierwszą wojnę światową, skutkujące niepotrzebną budową potężnej floty wojennej, przyjęcie przez Wielką Brytanię strategii niezaciągania zobowiązań w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową m.in. zaniechanie tworzenia armii do walki na kontynencie europejskim. Błędne decyzje to inwazja w Zatoce Świń w 1961 roku oraz inwazja na Irak w 2003 roku.
W wielkich wojnach sukcesy odnoszą wprowadzane nowe bronie i technologie.
Wprowadzony pod koniec I Wojny Światowej czołg okazał się skuteczny w przełamaniu frontu czyli linii okopanych obrońców. Znaczną rolę czołg odegrał w niemieckim Blitzkriegu dopóki nie opanowano techniki skutecznej obrony przed nim. Teraz jest bronią III Światową.
Stany Zjednoczone od początku II Wojny Światowej planowały wojnę lotniczą gdzie przewaga technologiczno – przemysłowa okaże się decydująca. Dzięki temu na wszystkich frontach straciły zaledwie 403 tysiące ludzi !
Z braku skutecznej w 100% obrony przeciwrakietowej doktryna MAD ( Mutual Assure Destruction, Gwarantowane Obopólne Zniszczenie) hamowała USA i ZSRR przed strategicznym starciem.
Wojska Stanów Zjednoczonych i ZSRR – Rosji nigdy bezpośrednio nie walczyły ze sobą.
Pośrednikiem - Proxy ZSRR i Chin w wojnie z USA był Wietnam. USA całkowicie błędnie oceniły intencje ZSRR i Chin bo oni realnie nie chcieli eskalacji konfliktu. Porozumienie z nimi i zakończenie bezsensownej wojny było możliwe. Mordercza wojna dewastująca Wietnam była bardzo kosztowna i wieloaspektowo szkodliwa dla USA.
Gdy ZSRR wkroczył do Afganistanu, USA z radością podjęły wojnę przez afgańskiego pośrednika !
Wojna ta była bardzo kosztowna i wieloaspektowo szkodliwa dla ZSRR a tania dla USA !
Ale amerykańska elita wykazała się krótką pamięcią i niską inteligencją. Długotrwała bezpośrednia nieracjonalna interwencja USA w Iraku i Afganistanie była niezwykle kosztowna dla USA (zakumulowane koszty mogą dojść do 3 bln dolarów !) i desperacka decyzje o nagłym opuszczenie Afganistanu w gruncie rzeczy była racjonalna.
USA wojnę Proxy z Rosja przez ukraińskiego pośrednika przygotowywały od 2014 roku a być może nawet od 2006 roku. Żydowski oligarcha Poroszenko wystrugał z żydowskiego komika Żełeńskiego grającego obrzezanym penisem na pianinie polityka, który został prezydentem Ukrainy. Z jego pomocą USA sprowokowały i toczą wojnę z Rosją do ostatniego Ukraińca.
„Celem wojny na Ukrainie jest osłabienie Rosji” Gdy konflikt przygasa USA podkładają pod ukraińskim kociołkiem. Podkładanie to jest ograniczone bo militarne zdolności produkcyjne USA okazały się ograniczone. Przy gwałtownej eskalacji ze strony USA Rosja dokona de-eskalacyjnego uderzenie jądrowego w … Polskę co bynajmniej nie rozpocznie wojny jądrowej NATO z Rosją bo niby po co Francja (czy kto inny ) chciałaby by być spopielona.
Broń jądrowa to broń ekstremalna służąca albo do odstraszenia biernego i czynnego ( uderzenie przeciweskalacyjne ) albo w ostateczności do całkowitego zniszczenia odwetowego przeciwnika.
Polska w której rolnik czy przechodzień znajduje rakietę lub balon "przeoczone" przez wojsko powinna trzymać się z dala od wojny i broni atomowej. Nawet pociągi ze sprzętem wojskowym potrafią być w Polsce okradane gdy stoją "za długo" na bocznicy kolejowej.
Profesjonalizmie i odpowiedzialność są w militarnej Polsce pojęciami pustymi.
W Europie, poza Polską, wszystkie państwa średniej wielkości ( Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania ) produkują dla siebie broń i to w sytuacji gdy konwencjonalnym konfliktem mogą być w tej grupie zagrożone co najwyżej Niemcy.
Polska na sowieckiej licencji produkowała czołg T-72. Polska modernizacja tego czołgu jako „Twardy” nie była zbyt głęboka ale jednak była niezła. Bardzo przestarzała była elektronika tego czołgu. W Związku Radzieckim tylko lepsze wersje T-72 miały armatę stabilizowaną elektrohydraulicznym serwomechanizmem. Stabilizacja pozwala na celny ostrzał w ruchu co jest ogromnym atutem. Niestety „Twardy” dalej nie miał stabilizacji armaty !
Możliwe silne wzmocnienie pancerza wymaga jednak dla zachowania mobilności czołgu zwiększenia mocy silnika. W najprostszym razie można to uzyskać stosując lepszą pompę wtryskową i wtryskiwacze plus pewne modyfikacje budowy silnika. Konieczne było też wyprodukowanie nowoczesnych pocisków kinetycznych do działa czołgu z użyciem wolframu lub zubożonego uranu. Taki głęboko zmodernizowany czołg z nowoczesna elektroniką nie miałby równego przeciwnika z Rosji.
Konflikt na Ukrainie pokazał jednak że czołgi i helikoptery odgrywają małą role w tej wojnie. Czołgi są łatwo eliminowane rakietami przeciwpancernymi. Poza polem widzenia w większej odległości śmiertelne są ataki uzbrojonych dronów. Żaden czołg nie jest dostatecznie chroniony aby się oprzeć takim atakom z każdej strony. Zawód sprawiają tam szczególnie ciężkie czołgi.
Helikoptery są bezbronne wobec rakiet.
Czołg to historia a należy patrzeć w przyszłość. Dobrze rokuje broń laserowa. Mają ją już USA- Izrael i Chiny.
Eric Schmidt, były dyrektor generalny Google, powiedział, że jego nowa firma zamierza pomóc militarnie Ukrainie. Startup Schmidta, White Stork, ma na celu stworzenie dronów szturmowych opartych na sztucznej inteligencji.
Polska miała kupić 180 ulepszonych koreańskich czołgów K-2 ale dostarczono na razie 46 sztuk i nie wiadomo co będzie z resztą. Plany produkcji w Polsce 1000 tych czołgów już okazały się fikcją.
Możliwe że tu nie chodzi o wzmocnienie polskiej armii ale o przelanie funduszy ze skarbu państwa do prywatnych kieszeni.
Sytuacja finansowa Polski nie jest dobra. Liczy się zdolność spłaty długu a ta cały czas się pogarsza bowiem europejski kryzys się pogłębia. Kryzys zapowiada się jako długotrwały. Polska de facto nie ma nowoczesnej własnej gospodarki. Zagraniczna własność firm pogarsza sytuacje. W ocenach światowych ekspertów w najbliższych latach nie ma szansy na mocną poprawę sytuacji gospodarczej. Idiotyczne sankcje przeciwko Rosji szkodzące nam a nie Rosji, wojna gospodarczą z Chinami i Zielony Ład pogrążają Europę.
Korea ma ustawodawstwo nie pozwalające zawierać drogich kredytowanych kontraktów w określonych warunkach. W koreańskim parlamencie dyskutowano na temat zmiany ustawy ale większość się na to nie zgodziła. W świetle ryzyka wciągnięcia Polski do wojny ryzyko całkowitej utraty zdolności spłaty kredytu jeszcze bardziej rośnie. W najgorszej sytuacji polski dłużnik zniknie.
Łączne nakłady na zagraniczne zbrojenia w kolejnych latach przekraczają już kwotę biliona zł czyli budżet Polski.
Nigdy nie jest podawane źródło finansowania tych monstrualnych i mało sensownych zakupów militarnych.
Niemcy rurociągiem Przyjaźń biegnącym przez Polskę importują z „Kazachstanu” ropę o parametrach takich jak rosyjska ropa. Trochę czasu zabrało politykom dojście do wniosku że wojna bardzo szkodzi Europie.
Bez energii jądrowej Europa wcześniej czy później wróci do rosyjskiego gazu tylko będzie nazywał się on kazachski lub azerski lub inny.
Dotacyjny napęd Zielonego
Ponieważ chińskie samochody elektryczne EV są tańsze i lepsze Unia Europejska zmieniła swoje poglądy w dziedzinie samochodów. W zamierzeniach UE europejskie EV miały być najlepsze i konkurencyjne.
W Polsce 80% nowych EV biorą firmy i 80% z nich jest lizingowanych. Ponieważ polski rząd wycofuje dotacje do tego lizingu spodziewany jest potężny spadek ilości nowo lizingowanych EV.
Bez dotacji mało jest chętnych do stawiania drogich , szybkich ładowarek prądu stałego o dużej mocy. Przy słabej infrastrukturze elektryki EV są mało atrakcyjne.
EV Izera to kolejny szumny, słomiany projekt Prawa i Sprawiedliwości służący jak wszystkie do defraudacji pieniędzy podatnika pod szczytnym hasłem.
A nie istniejąca fabryka Izery właśnie "trafia na półkę".
Stworzone przez Electromobility Poland do celów propagandowych atrapy samochodów nie działają. Hatchback nie ma nawet układu kierowniczego i jest transportowany na dwóch specjalnych wózkach. SUV ma napęd zastępczy ( prawdopodobnie od motocykla elektrycznego ) i jeździ z prędkością roweru.
Bez potężnych dotacji inwestycje w wiatraki też są nieopłacalne.
Dług i miliarderzy.
Współcześnie pieniądz powstaje jako dług rządu, firm i osób prywatnych. Deficyty USA sięgają ostatnio 6-8 % co rodzi oczywiste pytanie o wypłacalność USA!
Dług wewnętrzny często można wyinflacjować ( inflacja to często wysoki podatek nałożony bez ustawy ) ale inflacja z reguły pogarsza sytuacje z długiem zagranicznym.
Przykładowo Polska nie spłaca swoich zagranicznych długów ale je „roluje”. Oprócz rolowania starych długów zaciąga też zupełnie nowe długi. Te wszystkie rolowania to zapisy komputerowe. Ktoś jest w świecie wierzycielem Polski.
Gdy naliczana stopa procentowa długu jest większa niż „inflacja” dolara / euro / jena... to realna wartość długu narasta a w przeciwnym razie maleje co jest korzystne.
Rząd wyemitował niedawno 30-letnie obligacje w dolarach na 6,25% rocznie (bardzo wysoko oprocentowane) na pokrycie wydatków na budowę autostrad. Obiecywano Polakom że będą budowane z KPO.
Polskie aktywa ma przykładowo Norweski Fundusz Naftowy. W przyszłości norwescy emeryci będą potrzebować żywności, ubrań, lekarstw, sprzętu medycznego, opieki... Rzeczy jak najbardziej fizycznie istniejących. Opcje walutowe czy instrumenty pochodne będą dla nich bezużyteczne i niechciane.
Zatem Dług Emerytalny = przyszłe potrzeby fizyczne.
Często zupełnie nonsensownie porównuje się dług do PKB.
Dług należy porównywać do wypracowywanej nadwyżki w handlu i usługach. Gospodarka usług w dużej mierze ma charakter fikcyjny i żadnej nadwyżki do spłaty długu nie wypracuje.
W USA poważne firmy zdefraudowały potężne fundusze emerytalne swoich pracowników i niby nic się nie stało. Emeryci zamiast wypłaty z zakładowego funduszu emerytalnego dostaną figę ! Dostaną mniejsza emeryturę. Nawet od serii poważnych bankructw świat się nie wywróci !
Aferzysta Warren Buffet, którego majątek w 2023 roku wyceniano na 108 miliardów dolarów, w 2006 roku powiedział, że „wojna klas jest faktem, ale to moja klasa, klasa bogaczy ją prowadzi i ją wygrywamy”.
Miliarderzy mają wspaniałe drogie rezydencje, jachty i samoloty odrzutowe. Jednak ogromna większość rzekomego bogactwa ultra-bogatych z grona 0.1 % i mniej z grona 1% istnieje tylko jako papierowe/komputerowe obietnice. Obietnice te mogą być spełnione w przyszłości tylko jeśli kraje - dłużnicy będą się realnie-fizycznie rozwijać. W czasie Wielkiego Kryzysu w 1929 byli bogacze z rozpaczy skakali z wysokich okien kończąc życie. Ich akcje o niedawnej ogromnej wartości zostały uśmieciowione.
Nie ma żadnego fizycznego ograniczenia wzrostu bogactwa rozumianego jako zapis komputerowy powstały w procesie spekulacji obietnicami i tymi zapisami.
Neoliberalizm tożsamy był z Wielką Korupcją.
Bardzo bogate osoby zyskały nadmierne korupcyjne wpływy na rząd i politykę. Ważne były również ich specjalne pasożytnicze interesy i ich dążenie do zysków bez żadnego udziału w tworzeniu bogactwa. Dążenie do zysków zubażających realnie obywateli.
Bankructwa państw są czymś prawie normalnym. W XX wieku Polska bankrutowała 3 razy.
Jeśli dojdzie do poważnego kryzysu, można spodziewać się niewypłacalności części dłużników i uśmieciowienia długów i instrumentów pochodnych. Po 2008 roku dłużników Zoombie ratowano zerową stopą procentową ale tego manewru już nie można powtórzyć.
Załamania się części światowej gospodarki może być powolne. Część państw Zachodu etapy pośrednie wzdłuż linii upadku ma już za sobą.
Bankructwa banków i zakładów ubezpieczeń społecznych. Bankructwa rządów nie spłacających swoich długów.
Optymizm jest zawsze wskazany:
-Polska ma nadmierny deficyt budzetowy.
-Nie ma się czym przejmować. Przecież zarobimy na odbudowie Ukrainy. Tak samo jak zarobiliśmy na odbudowie Iraku !
Po upadku w Polsce demokracji nastała złota era populizmu. Wyborców można zdobyć tylko kiełbasą i cukierkiem i to takimi, których konkurent polityczny nie jest w stanie zapewnić. Trzeba zatem obiecywać, a potem się wywiązywać, żeby politycznie przetrwać dwie kadencje albo i dłużej.
W tym stadium szaleństwa (zadłużania) biorców potrzebny jest mocny wstrząs, by się z tego wyleczyć. Przebudzeniem będzie inflacja / hiperinflacja połączona z kryzysem zadłużenia zagranicznego i uśmieciowieniem rodzimego cebuliona.
Skala magazynów
Konwencjonalna energetyka bazuje na efekcie skali.
Przy stałej gęstości prądu J, indukcji w rdzeniu B i proporcjach wymiarów, moc transformatora / silnika rośnie z 4 potęgą rozmiaru a ciężar rośnie tylko z 3 potęga. Zatem im większa jest maszyna elektryczna tym mniejszy jest ciężar jednostki mocy. Efekt skali jest tu bardzo silny. Sprawność rośnie z mocą !
Jeszcze silniejszy jest efekt skali w przypadku cewki bez rdzenia. Cewki takie są w systemie energetycznym używane do ograniczenia prądów zwarć do wartości bezpiecznych i możliwych do rozłączenie przez CB ale także w szereg z kondensatorami jako szeregowy , rezonansowy dwójnik.
W konwencjonalnej scentralizowanej energetyce elektrownie wielką moc do systemu przesyłowego wprowadzają liniami NN. Dalej przesłana energia do odbiorców wędruje systemami WN , SN i nN. Generalnie moc racjonalnego systemu jest proporcjonalna do kwadratu napięcia.
W Europie moc transformatorów SN/nN dochodzi do 1 MW a rzadko 2 MW. Ale bez problemu można wykonać ogólnie dostępną technologią transformator SN/nN o mocy do 3 MW.
W nowych projektach warto stosować sprawdzone i efektywne rozwiązania aby nie tracić czasu i pieniędzy na wyważanie otwartych drzwi.
W przypadku kondensatorów energetycznych do kompensacji mocy biernej powyżej pewnej mocy koszt jednostki mocy KVAr jest już stały i wielki kondensator otrzymuje się łącząc szeregowo równolegle największe dostępne jednostki. Zatem nie ma tu efektu skali.
Akumulator do osobowego samochodu elektrycznego, autobusu, ciężarówki, pociągu hybrydowego, konstrukcyjnie łączy się z wielu elementarnych ogniw. Powyżej pewnej pojemności cena i waga 1 KWh w baterii jest już stała.
Pojedyncze ogniwo w baterii litowo-jonowej może zostać uszkodzone na skutek zwarcia w obwodzie, mechanicznego uszkodzenia czyli wypadku (EV) lub nawet przez tzw. kolce litu, które przyrastają w niej w miarę upływu czasu. Jedno płonące lub eksplodujące ogniwo wywołuje pożar i eksplozje całego akumulatora.
Wszędzie tam gdzie mamy do czynienia z substancjami palnymi i / lub wybuchowymi stosowane są odpowiedni środki bezpieczeństwa.
Pożary pojazdów EV choć rzadkie trwają dużo dłużej niż samochodów z silnikami spalinowymi. Są trudne lub niemożliwe do ugaszenia ( skutkuje dopiero zatopienie płonącego wraku ) i mają tendencję do ponownego zapłonu po pozornym ugaszeniu. Pożary akumulatorów litowych w Cargo spowodowały już katastrofy lotnicze.
1 sierpnia 2024 zapłon samochodu elektrycznego Mercedes-Benz EQS 450 w garażu podziemnym kompleksu mieszkaniowego w mieście Incheon w Korei wywołał trwający 8 godzin potężny pożar, w którym spłonęło około 140 pojazdów, a mieszkańcy budynku zostali zmuszeni do ewakuacji. Akcja gaśnicza była przy tym prowadzona wręcz wzorowo.
Władze Korei Południowej rozpoczną program certyfikacji baterii używanych w samochodach elektrycznych w październiku, czyli wcześniej niż pierwotnie planowano.
Invertery używane są w samochodach osobowych EV, autobusach, ciężarówkach i w nowoczesnych kolejowych lokomotywach elektrycznych z silnikami AC. Powyżej pewnej mocy koszt mocy jednostkowej jest prawie stały !
Magazyn energii z akumulatorem może być różnej mocy. Tesla oferuje domowy magazyn energii PowerWall.
Największy akumulatorowy magazyn energii w Europie, zlokalizowany będzie w Dilsen-Stokkem na wschodzie Belgii, w miejscu, w którym działała niegdyś fabryka cynku. Firma Giga Storage – chce nazwać go GIGA Green Turtle, Wielkim Zielonym Żółtwiem. Będzie on miał 600 MW mocy i 2400 MWh pojemności. Standardowo i jak najbardziej sensownie pojemność jest czterogodzinną mocą.
Projekt obejmuje baterie z inwerterami. Będzie w nim użyte 185 transformatorów średniego napięcia ( mocy 600/185 = 3.24 MW ! ) i 5 transformatorów wysokiego napięcia wyprowadzających (wprowadzających przy ładowaniu ) moc do systemu energetycznego. Przepływ mocy jest tu przy rozładowywaniu akumulatorów odwrotny niż w konwencjonalnym systemie energetycznym !
Całą instalacje otoczy park. Budowa tego kompleksu ma się zacząć w 2025 roku i potrwać trzy lata.
Duży magazyn energii ma zalety i wady.
-Strategia użycia jest taka jak elektrowni pompowo – szczytowej czyli znana a zaletą jest to że można wybrać optymalną lokalizacje.
-Na miejscu może być Serwis
-Gdy magazynowa jest energia z PV prosumentów to sieć przesyłowa i dystrybucyjna musi być mocno przewymiarowana a straty energii w sieci są duże bowiem energia dwa razy przepływa przez całą sieć. Gdy świeci słońce prąd płynie do akumulatorów a po zmroku z powrotem do tychże konsumentów
-Pożar może zniszczyć cały drogi magazyn energii niczym olejno zapalające się samochody czy autobusy a nawet wywołać groźny pożar okolicy. Z drugiej strony sprawny monitoring zdetekuje problemy na wczesnym etapie i po odłączeniu akumulatora od systemu odpowiedni ognioodporny pojazd szybko przetransportuje płonący akumulator do basenu z wodą. System komunikacyjny powinien być na światłowodach a system bezpieczeństwa nawet radiowy RF.
Zaletą energetycznych systemów prądu zmiennego jest względna łatwość rozłączenia zwarcia.
Zewnętrzne zwarcie akumulatora litowo - jonowego musi być szybko rozłączone.
W przypadku systemu prądu stałego wyłącznikiem może być tranzystor IGBT lub tyrystor GTO w odmianie IGCT. Zaletą jest natychmiastowa akcja i rozłączenie przy prądzie rzędu 110% In a nie potężnego rosnącego prądu zwarciowego. Odłączniki elektromechaniczne użyte są tylko dla bezpieczeństwa. Program sprawność tych elektronicznych wyłączników musi co jakiś czas ( co godzinę ?) testować aby nie okazało się że w godzinie próby wyłącznik jest uszkodzony. Gdy test wykaże że wyłącznik elektroniczny jest uszkodzony system zeruje prąd płynący do/z akumulatora i bezpiecznie działa odłącznik elektromechaniczny. Serwis może wymienić uszkodzony element systemu.
Gdy jeden akumulator zasila jeden inverter to odłączenie modułu od systemu może być łatwe w obwodzie prądu zmiennego AC.
Mały magazyn energii jak Tesla PowerWall ma zalety i wady.
-Masowo użyte we właściwym miejscu prawie nie wymagają przewymiarowania sieci energetycznej
-Na wypadek kataklizmu / wojny dom jest trochę samodzielny energetycznie
-Powstaje problem optymalnego systemowego sterowania magazynu i rozliczania usługi magazynowej. Użytkownik może magazynować tylko na swoje potrzeby ale jest to nieracjonalne marnowanie kapitału inwestycyjnego.
-Duża ilość magazynów oznacza wiele potencjalnych miejsc inicjacji pożaru. Akumulatory są wrażliwe na temperaturę i umieszczenie magazynu w bezpiecznej osobnej małej budowli uniemożliwi użycie magazynu w zimie gdy jest ona bardzo potrzebny w systemie energetycznym.
-System monitoringu używający Internetu trochę powiększy cenę magazynu ale dzięki szybkości akcji gaśniczej zminimalizuje koszt pożaru. Inteligentny, uczący się system nadzorujący prace akumulatora mógłby rozpoznać symptomy nadciągających problemów
Początkowo produkowane baterie i akumulatory nie miały żadnego standardu ale z czasem doceniono rolę standardu. Standardy w masowej produkcji dają potężny efekt skali.
Dopiero od niedawna jest połowiczny standard na ładowanie Smartfonów.
Jest w świecie wiele standardów sieci nN oraz wtyczek i gniazd do nich.
Standaryzacja akumulatorów do EV umożliwiłaby zarazem popularyzacje wszelkich Magazynów Energii z takimi akumulatorami!
Sprawdzenie.
1.Odpowiedź skokowa pętli systemu regulacji II rzędu czyli filtru dolnoprzepustowego o częstotliwości Wo z dobrocią Q=0.5 jest aperiodyczna ale z rosnącym Q pojawia się przeregulowanie / przerzut. Początkowo jest ono niewielkie. Z Q=0.577 (filtr Bessela) wynosi 0.43% a z Q=0.707 (filtr Butterwortha) wynosi 4.3%.
-Podaj wzór na to przeregulowanie.
-Ponieważ wzór ten ma dwie standardowe funkcje ( „długi” czas obliczeń przy złożonych optymalizacjach ) podaj prostą aproxymacje 2 odcinkową o błędzie circa równomiernie falistym dla zakresu Q=0.5..2 i wrysuj ją w wykres. Użyj dowolnych narzędzi.
-Podaj wzór na czas wystąpienia maksimum odpowiedzi skokowej (dla przejrzystości wykresu Q>0.52) i dodaj do wykresu
2.Filtr LP / HP II rzędu o dobroci mniejszej Q<0.5 nie ma żadnych zalet. Przy Q<0.5 im mniejsza jest dobroć Q tym gorzej.
Dwie kaskadowe inercje o tych samych stałych czasowych RC dają filtr II rzędu o dobroci 0.5. Ale bez bufora między nimi druga inercja R2C2 obciążą pierwszą inercje R1C1 skutkiem czego spada dobroć filtru. Gdy R2= n R1 a C2= C1 /n czyli R1C1=R2C2 to dobroć wynosi Q=1 / ( 2 + 1/n ). Gdy R2=R1 dobroć wynosi zaledwie 0.33 a dla R2=3R1 wynosi 0.43 co już może być do przyjęcia. Nieskończone n daje Q=0.5. Zwiększanie n czyli R2 powiększa jednak impedancje wyjściową filtru co jest niekorzystne i n jest zawsze ograniczone.
-Czy C2=C1 / n ( z R2= n R1 ) daje największe Q a jeśli nie to jakie ma być optymalne C2 i jakie osiągniemy Q ?
3.Sygnał wolnozmienny zakłócony szumem białym ( procesy fizyki, chemii... gospodarka, finanse... ) podano do analogowego ( lub zbliżonego cyfrowego ) filtru dolnoprzepustowego. Chcemy dokładnie (1%) obserwować uśredniony sygnał z jednoczesnym osłabieniem szumu. Każdy filtr opóźnia sygnał a informacja jest tym lepsza im jest mniej spóźniona ! Filtr o nieliniowej charakterystyce fazowej liniowo zniekształca ( to dezinformacja ) sygnał. Dodatkowo przechodzi przez filtr część zakłóceń. Niech efektywne energetycznie pasmo różnych filtrów będzie stałe czyli taka sama jest moc przechodzących przez różne filtry zakłóceń.
-Jaki filtr i jakiego rzędu należy użyć aby otrzymać jak najmniej opóźnioną informacje zniekształconą liniowo <1% ?
4.Jakie przerzuty mają filtry Butterwortha i Bessela 3,4,5 rzędu ?
5.Jaki konverter (dokumentacja) zasila Przemysłowy Laser o mocy 20 kW ?
Czy użycie kluczy mocy SiC i GaN ułatwiło wykonanie tego urządzenia ?
Jakich materiałów użyto na poszczególne rdzenie indukcyjności mocy ?
6.Trwałość IGBT czy innego klucza mocy w obszarze pracy bezpiecznej SOA powinna być bardzo duża. Dawniej tranzystorom bipolarnym – kluczom podawano czasem szeroki awaryjny obszar SOA gdzie tranzystor mógł przełączyć w swoim życiu do 3 tysięcy razy.
Trwałość mechaniczna przykładowego miniaturowego przekaźnika mocy „250Vac – 10A” wynosi 10e7 operacji. Na wykresie pokazano jego trwałość elektryczną przy 250 Vac lub 30 Vdc i obciążeniu rezystancyjnym. Maleje ona wraz z napięciem, prądem i reaktywnością indukcyjnego (malejący cos phi) obciążenia. Wykres jest tylko do prądu 7A ale przy prądzie 10A trwałość spada w tych warunkach do 30 tysięcy operacji.
Przekaźnik lepiej toleruje duży prąd przy załączaniu (make) niż przy wyłączaniu (break). Impuls 60 Ap prądu ładowania kondensatora 220 uF w prostowniku sieciowym przekaźnik toleruje do 20 tysięcy razy.
Przy tej samej trwałości moc prądu stałego w obwodzie bez indukcyjności musi być 8.33 razy mniejsza niż zmiennego. Gdy w obwodzie DC rozłączymy większą moc trwałość szybko spada.
W systemach energoelektronicznych w obwodzie prądu stałego przekaźnik / kontaktor powinien przy wyłączeniu pracować bez prądu czyli jako Odłącznik czyli element bezpieczeństwa.
Pokazany przekaźnik do samochodu elektrycznego EV „250 A / 750 V” przestrzeń styku ma wypełnioną wodorem dobrze gaszącym łuk. Przy napięciu 450 Vdc prąd 250 Adc może rozłączyć 1000 razy ale prąd 2000A tylko 1 raz ! Przy prądzie większym od 2000A styki przy próbie wyłączenia ulegną zespawaniu ale przekaźnik nie zapali się ani nie wybuchnie. Zatem przy uszkodzeniu kluczy invertera przekaźnik w zasadzie zwarcia nie rozłączy i potrzebny jest specjalny bezpiecznik !
Przykładowo w domowym inverterze do PV przekaźnik odłącza dla bezpieczeństwa nieużywany system od sieci energetycznej AC. Choć program mikrokontrolera wyłącza przekaźnik bezprądowo to nawet pod obciążeniem AC on obwód i tak bezpiecznie odłączy.
Po uszkodzeniu elementów sytuacja może się okazać pesymistyczna i z powodu płynącego prądu stałego i znacznego napięcia przekaźnik nie rozłączy obwodu !
-Omów przykładowe uszkodzenia w różnych systemach prowadzące do takiej niebezpiecznej sytuacji.
poniedziałek, 26 sierpnia 2024
Ameryka na zakrecie historii, wybory prezydenckie…
Ameryka na zakrecie historii, wybory prezydenckie…
https://www.salon24.pl/u/fraszkowanie/1396118,ameryka-na-zakrecie-historii-wybory-prezydenckie
"Jesteśmy już po konwencjach wyborczych obydwu partii, nadchodzi święto Pracy (Labor Day), będzie kilka dni spokoju po którym gwałtownie wzrośnie polityczna aktywność. Na zakończonej konwencji Demokratów w Chicago (trzecie co do wielkości miasto w USA) uwagę przykuwał duży pojazd w którym można było dokonać aborcji, czy z braku innych pomysłów wysterylizować się, a nawet obciąć sobie to i owo. Ta klinika na kołach najlepiej definiowała wartości rodzinne Partii Demokratycznej. Kamala Harris płynnie odczytała tekst z telepromptera robiąc wrażenie, że jest zupełnie kimś nowym a nie wiceprezydentem w obecnej administracji Bidena. Wśród wyborczych obietnic padły słowa o szybkiej naprawie ekonomii, obniżeniu inflacji, obniżeniu rosnących cen, zupełnie jakby teraz rządzili Republikanie z Trumpem na czele. Zresztą, jej program można skrócić do głoszenia łatwego, na życzenie dostępu do aborcji, zwiększenia podatków i potępienia Trumpa, którego najchętniej poddałaby też aborcji z życia politycznego. Jej krytycy dostrzegają związek aborcji z agendą depopulacji podkreślając też, że Kamali łatwiej jest mówić o sterylizacji niż o inflacji, zaangażowaniu w dwóch wojnach, czy o utajnionej zmorze politycznej korupcji zakodowanej w laptopie Huntera Bidena…
Kamala Harris jest ilustracją i jaskółką zachodzących zmian w dzisiejszym świecie rządzonym przez oligarchię. Otrzymała nominację na prezydenta bez zdobycia nawet jednego delegata i bez przedstawienia swojego programu wyborczego. Od kilku tygodni po faktycznej nominacji (wypchnięcie Bidena, który zdobył 98% delegatów!), ) nie udzieliła nawet jednego wywiadu, nie wystąpiła na nawet jednej konferencji prasowej, mimo licznych próśb przecież lewicowych dziennikarzy. Jedyne czego się dowiedzieliśmy to tego, że (za Billem Clintonem) Kamala będzie prezydentem “Radości” (!). Widocznie kasta politycznych darczyńców zdecydowała, że tak będzie bezpieczniej, aby przeciągnąć Kamalę przez metę do zwycięstwa z minimalnym ryzykiem bez większych publicznych wystąpień. Więc oni chcą obronić demokrację łamiąc jej zasady.
Wychodzi na jaw, że Kamala jest politykiem, której nikt ze współpracowników nie lubił, autorytarną lewaczką ogłoszoną najmniej popularnym wiceprezydentem w historii USA, ściśle związana z Barackiem Husseinem Obamą. Przypomnijmy, że w prezydenckich wyborach 2020 r. nie była w stanie przekroczyć 2% i zrezygnowała jeszcze przed pierwszymi prawyborami! Jednak jest młodsza (w X 60 lat) i fizycznie sprawniejsza od Bidena, no i potrafi płynnie czytać teleprompter. Przypomnijmy, że Biden po swoim wystąpieniu na Konwencji udał się szybko na urlop do Kalifornii. Powstaje pytanie: kto teraz rządzi tym krajem?
Problem w tym, że Kamala nie ma się czym pochwalić i musi stosować uniki. Jako wiceprezydent była mianowana “Border Czar” czyli odpowiedzialną za sytuację na południowej granicy. Około 20 mln głównie młodych mężczyzn ze 180 krajów świata nielegalnie wdarło się w granice Ameryki, wśród nich członkowie niebezpiecznych gangów, kryminaliści zwalniani z więzień i pacjenci wypuszczani z zakładów psychiatrycznych. Amerykanów czeka niewesoła przyszłość (patrz Anglia) media donoszą o gwałtach i morderstwach, grabieżach mienia i innych przestępstwach. Trump jest przeciwny nielegalnej imigracji, bez możliwości zweryfikowania ubiegającego się o pobyt imigranta i zapowiada największą w historii operację weryfikacji i odsyłania do krajów pochodzenia nielegalnych imigrantów.
Trump rządził już 4 lata i ma własny rekord, dorobek mimo wrzuconej mu pod nogi epidemii zatrzymującej gospodarkę, ludzie to pamiętają. Kamala zarzuca Trumpowi, że chce zlikwidować Ministerstwo Edukacji, które finansuje szkoły publiczne. Nawet lewicowi komentatorzy przypomnieli jej, że ministerstwo finansuje szkoły publiczne jedynie w mniej niż 10%! W roku szkolnym 2019/20 w 47,5% szkoły były finansowane z funduszy stanowych, w 44,9% z funduszy lokalnych, a rząd federalny finansował szkoły jedynie w 7,6%.
W swoim wystąpieniu na partyjnej Konwencji Kamala oskarżyła Trumpa, że spowodował w Kongresie odrzucenie ustawy, która miała uregulować niebezpieczną sytuację na granicy co zupełnie mija się z prawdą. Celem tej lewackiej ustawy było uznanie trwającej inwazji granicy za normalną i przeznaczenie finansów na jej kontynuację i obsługę. Wśród wielu kłamstw Kamali znajdujemy i takie, że Trump zachęcił Putina do inwazji Ukrainy. Jak pamiętamy to prezydent Biden zapytany o możliwość inwazji Ukrainy przez Rosję zagadkowo zauważył, że to zależy czy byłaby to wielka inwazja, czy też mniejsza, czym ośmielił Putina.
Wśród narastającego hałasu wyborczego manifestują się pewne zjawiska, dziś wiadomo, że Trump jest niekwestionowanym liderem Partii Republikańskiej (GOP). Na jej wyborczej Konwencji w Milwaukee nie było obecnych jej poprzednich liderów takich jak George W. Bush, Dick Cheney, Dan Quayle, Mitt Romney, czy nawet Mike Pence i Paul Ryan. Dziś centralną postacią GOP istniejącej od 1854 r. jest D.J. Trump lider ruchu MAGA, którego powrót do Białego Domu usiłuje zatrzymać Partia Demokratyczna wtopiona w “Głębokie Państwo” (Deep State) pragnąca kontynuować przemiany niwelujące konstytucyjne republikańskie fundamenty USA w celu podporządkowania jej planom światowych globalistów.
Za kilkanaście dni 10-go września w Filadelfii będzie miała miejsce pierwsza debata prezydencka między Trumpem a Kamala. Jej głównymi zagadnieniami powinny być ekonomia, inflacja, imigracja i uczestnictwo w toczących się wojnach. Dla Demokratów najważniejsze sprawy to aborcja, utrzymanie otwartych granic i polityka klimatyczna, czyli dobijanie amerykańskiej ekonomii. Trump, szczególnie po coraz bardziej tajemniczym zamachu na jego życie zaczyna nazywać rzeczy po imieniu mówiąc, że Kamala jest komunistką i te wybory zadecydują, czy Ameryka przetrwa.
Plan Demokratów jest jasny, użyć zebranych $540 mln na medialne zniszczenie Trumpa jednocześnie podkreślając wspaniałość, piękno i mądrość Kamali występującej przeciwko człowiekowi Putina, białemu supremaciście i kryminaliście. Po drugie ściśle kontrolować i ograniczać publiczne wystąpienia Kamali (te bez telepromptera). Po trzecie stworzyć wrażenie, że w sondażach Kamala ma podobne notowania co Trump i wtedy przystąpić do twórczego opanowania procesu głosowania i liczenia głosów. W zanadrzu może być jeszcze jakaś utrudniająca osobiste głosowanie (specjalność Republikanów) epidemia małpiej ospy, czy coś podobnego przy wykorzystaniu głosowania przez pocztę. Pozostaje jeszcze wariant z rozpętaniem większej wojny i odsunięcia wyborów na czas nieokreślony. Nawet jak nie udałoby się zatrzymać Trumpa to zawsze jest możliwa opcja z rozpętaniem piekła przy użyciu BLM, Antify i części nielegalnych imigrantów. Może być gorąco.
Według sondaży YouGov Trump w porównaniu z wyborami w 2020 r. poczynił postępy wśród wyborców pochodzenia latynoskiego i jego poparcie wzrosło z 32% do 41%. Podobnie wśród czarnoskórych wyborców jego poparcie wzrosło z 9% do 17%. Poparcie Trumpa wśród mężczyzn wzrosło z 44% do 54%, zaś wśród kobiet z 37% do 44%. Jeśli chodzi o starszych wyborców poparcie wzrosło z 45% (2020 r.) do 57% (2024 r.).
Wiadomo, że jak po partyjnych konwencjach opadnie medialny kurz zaczną się schody. Według sondażu CBS News dla wyborców dziś najważniejsze są ekonomia (dla 83% wyborców) i imigracja. Aż 76% wyborców wskazało na inflację, 74% na stan demokracji, 62% na przestępczość, a 56% na sytuację na granicy. Dla dbających o stan ekonomii, Trump prowadził 56% do 43% dla Harris, jeśli weźmiemy pod uwagę inflację Trump prowadził 61% do 24% dla Harris. Kamala Harris ma wyższe notowania od Trumpa jeśli chodzi o aborcję, sprawy rasowe i stan demokracji. Na pytanie czy wzrosną ceny żywności jeśli Harris zostanie prezydentem, tak odpowiedziało 48%, a 37% jeśli zwycięży Trump. Podobnie było odnośnie wzrostu nielegalnej imigracji Kamala (48%), Trump (8%). Aż 86% wyborców przyznało, że wie czego spodziewać się po Trumpie, a 64% odnośnie Kamali uznając, że prowadziłaby politykę podobną do Bidena.
Kilka dni temu Trump otrzymał poparcie od niezależnego kandydata na prezydenta byłego demokraty RF Kennedy Jr, który narzekał na ciągłe utrudnienia, blokady i zwalczanie swojej kandydatury przez administrację Joe Bidena. Trump spotkał się z RFK Jr na wiecu w Glendale w Arizonie. Trump obiecał mu powierzenie w swojej przyszłej administracji zadania zwalczania narastającej epidemii chronicznych chorób wśród dzieci takich jak autyzm, nadwaga i zaburzenia autoimmunologiczne. FRK Jr krytykował dzisiejszą Partię Demokratyczną, która odeszła od linii reprezentowanej przez zamordowanych, ojca, senatora RFK i stryja prezydenta JFK.
“Partia Demokratyczna RFK i JFK była partią wolności obywatelskich i wolności słowa. Partia wiceprezydenta Harris jest partią cenzury, mandatowych obostrzeń i medycznej dyktatury. Demokraci Kennedych byli przeciwnikami wojen. Kamala jest otoczona wojowniczymi neoconami. Demokraci RFK/JFK byli sojusznikami normalnych ludzi, policjantów, strażaków i ludzi pracy. Partia Harris jest partią Big Tech, Big Pharma i Wall Street.”
RFK Jr może pomóc Trumpowi wygrać wybory szczególnie w “swing states”. Ogólnie jego notowania wahają się od 4% do 10%, oczywiście nie wszyscy jego zwolennicy poprą Trumpa, ale część z pewnością tak.
Cóż, pozostaje pytanie czy ukrywanie Kamali za parawanem ofensywy medialnej wystarczy aby przekonać Amerykanów, żeby uwierzyli w jej hollywoodzki medialny przekaz. Kto wie, ludzka naiwność nie ma granic. Kamala na wyborczej konwencji chwaliła nawet Reagana i jej wystąpienie było wyraźnie skierowane do chwiejnych niezależnych wyborców, a nawet do republikańskich never-Trumpers. Obiecywała wszystko co najlepsze w stylu Chaveza, Lenina, czy Obamy.
Te wybory będą szansą Ameryki na powrót do normalności. Jednak istnieje ryzyko, że Amerykanie mogą nie rozpoznać grożącego im niebezpieczeństwa i wtedy biada nam wszystkim…"