środa, 16 kwietnia 2025

Przygody polskiego barona Munchausena

Przygody polskiego barona Munchausena
 Baron Münchhausen (1688–1770) – polityk hanowerski, minister, niemiecki szlachcic, żołnierz w służbie Rosji, podróżnik i awanturnik, pierwowzór bohatera literackiego. Baron opowiadał o sobie niestworzone historie, przez co wszedł do literatury jako postać na pół fantastyczna, na pół realna. "Przygody barona Münchhausena" to powieść Rudolfa Ericha Raspe, rozwinięta przez Gottfrieda Augusta Bürgera. Powieść zaliczana jest czasami do gatunku fantastyki. Historyk literatury Julian Krzyżanowski określił ją mianem „Zbioru facecji łgarskich, zwłaszcza myśliwskich”. Dla fantastycznych, zupełnie nieprawdopodobnych opowieści ukuto termin münchhauseniada.
Przykłady takich opowiadań:
    W zimową noc Münchhausen przywiązuje swojego konia – jak sądzi – do pala, który w rzeczywistości jest szczytem pogodowego koguta wieży kościelnej. Po stopnieniu śniegu koń dynda na wieży kościelnej. Münchhausen przestrzeliwuje z pistoletu rzemień, którym koń był przywiązany, koń spada i Münchhausen może kontynuować podróż.
    Na przywiązany do liny kawałek bekonu Münchhausen łapie kaczki, które wzbijają się i unoszą go w powietrzu.
    Münchhausen strzela w głowę jelenia ładunkiem pestek z wiśni, a w jego porożu wyrasta drzewo.
    Münchhausen strzela do kurczaków stemplem do ubijania prochu w lufie.
    Münchhausen poluje na ośmionogiego zająca.
    Münchhausen chwyta wilka za paszczę i wywraca ją na lewą stronę.
    Odzyskuje swój nóż, który wpadł do śniegu, za pomocą zamarzniętego strumienia moczu.
    Krata bramy przecina konia Münchhausena na pół. Podczas gdy baron nieświadomy tego jedzie z przednią częścią do wodopoju, tylna zabawia się z klaczami na łące.
    Baron skacze z koniem przez jadący powóz.
    Münchhausen jedzie na kuli armatniej nad obleganym miastem, obserwuje wrogie pozycje i przesiada się na kulę lecącą w przeciwnym kierunku.
    Wyciąga siebie i konia z bagna za pomocą własnych włosów.
    Jeździ konno po zastawionym stoliku do herbaty, nie tłukąc naczyń.
    Tak rzuca swoją srebrną siekierą, że ląduje ona na księżycu. Przy pomocy pędu fasoli wspina się, aby ją odzyskać.
    W zimowy mroźny dzień zamarzają dźwięki w rogu woźnicy. Później róg rozmraża się w tawernie i wydaje muzykę.
    Szybkonogi sługa Münchhausena dostarcza sułtanowi w godzinę butelkę tokaju z Wiednia do Konstantynopolu.
    Münchhausen jedzie saniami zaprzężonymi w konie, kiedy wilk atakuje jego konia od tyłu, zjada go w całości, a następnie przejmuje jego zadania, tkwiąc w uprzęży.
    Münchhausen zostaje zaatakowany przez wściekłego psa, który wgryza się w jego obszerną spódnicę. Później sama spódnica wykazuje objawy wścieklizny i atakuje swojego właściciela.

Rafał Trzaskowski pochwalił się swoim biograficznym wywiadem - rzeką.
 Donata Subbotko: A rekiny? To chyba też hardcore?
 Rafał Trzaskowski: "No tak, bo jak się widzi dwadzieścia rekinów wokół siebie, niektóre pływają pół metra od nas, ocierają się, to robi wrażenie. Ale trzeba myśleć zdroworozsądkowo, rekiny dwu- czy trzymetrowe nie atakują ludzi, chyba że się pomylą. Raz wpadłem w stres, bo zjadały przy mnie rybę, sporego groupera, pojawiła się krew, zaczęła się szamotanina i trzeba było szybko się oddalić, a nie było to łatwe, bo nurkowałem w miejscu wulkanicznym, z silnymi prądami. A kiedyś, jak zszedłem na 30 metrów przy wraku koło chorwackiej wyspy Vis, okręcił mi się koło szyi konger, rodzaj węgorza morskiego - w końcu go odwinąłem, ale że był gruby jak ramię, to też najadłem się strachu."

 Zafascynowana dziennikarka  chciała się dowiedzieć, "ile pan zszedł najniżej i gdzie?".
"Nurek, który chwali się takimi rzeczami, nie ma pojęcia o nurkowaniu, bo ten sport nie polega na biciu rekordów.
 Nurkowałem w wielu miejscach, ale moim największym marzeniem był zawsze Meksyk. I raz się udało - nurkowałem na Jukatanie, w cenotach, sieci najgłębszych na świecie jaskiń. Chyba równie hardcorowo było na wraku na Bałtyku, bo ciemno i zimno. Mam lekką klaustrofobię, więc za każdym razem muszę pokonywać sam siebie...
Kwestia psychiki. (...) Pod wodą potrzebne są spokój i dobra technika. (...) Reszta to głowa. Bo kiedy zaczyna się szybko oddychać, co przy klaustrofobii się zdarza, można wpaść w hiperwentylację. A jak się nurkuje głęboko, to nie da się nagle wypłynąć w górę, trzeba powoli, inaczej można na szwank narazić zdrowie czy życie. Do nurkowania trzeba mieć więc na tyle twardą psychikę, żeby opanować momenty paniki. Warto, bo to rodzaj fruwania"

Fascynujące rzeczy miały rzekomo miejsce w Meksyku.
"Tam w środku dżungli wchodzi się do studni i nurkuje przez rozgałęzione korytarze. To trudniejsze niż nurkowanie w jaskini, gdzie widać prześwit słońca i wiadomo, jak wrócić. W Meksyku prowadzący nas instruktor zrobił cztery skręty i już nie wiedziałem, gdzie jestem. Tam ginie mnóstwo nurków, gubią się w korytarzach albo wpadają w panikę - i nie są w stanie się wydostać. (...) Miałem tam moment totalnego stresu, potem widoki mi to zrekompensowały. (...) Zatrzymałem się, żeby uspokoić oddech, a instruktor z dwoma innymi nurkami zniknęli za zakrętem. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Dzięki Bogu wrócili po mnie"

Po co Trzaskowskiemu tyle ryzyka i adrenaliny?
"Ciekawość. Obcowanie z kosmiczną przygodą. To jest piękne. Zresztą mi się to też przydaje w życiu. W sytuacjach nerwowych niektórzy mają zrzuty adrenaliny, ręce im się trzęsą, a ja sobie wtedy wizualizuję, że siedzę 40 metrów pod wodą - i tam dopiero jest stres"

Organizacje pozarzadowe - Rak, Pasozyt i Oszust

 Organizacje pozarzadowe - Rak, Pasozyt i Oszust
https://www.salon24.pl/u/lukaszwarzecha/1438070,rak-ngo
"Skończmy z iluzją „społeczeństwa obywatelskiego”. Na pewno nie są nim dzisiaj organizacje pozarządowe, pasące się na publicznych pieniądzach i działające przeciwko interesom zwykłych ludzi. Pieniądze dla nich należy radykalnie ograniczyć, a wpływy uciąć.Organizacje pozarządowe, szczególnie te lansujące kwestie mocno zideologizowane – takie jak walka o klimat czy sprawy równościowe – to dzisiaj rak, z którym trzeba zacząć walczyć. Frazesy o społeczeństwie obywatelskim jedynie maskują tę prawdę.
W Brukseli trwa awantura wokół nieprzejrzystego finansowania, jakie NGO zapewniano dotychczas z unijnego budżetu. Przedstawiciele organizacji pozarządowych grzmią, że to zamach na „społeczeństwo obywatelskie” ze strony prawicy. Przy czym w tym zamachu mają brać udział również niektórzy deputowani zrzeszeni w Europejskiej Partii Ludowej.

Rzecz jasna, żadnego zamachu na społeczeństwo obywatelskie tu nie ma, bo też nie ma mowy o żadnym społeczeństwie obywatelskim. Zresztą działania głównie prawicowych grup politycznych w tej sprawie i nacisk na KE jest i tak zbyt łagodny. Finansowanie organizacji pozarządowych z publicznych pieniędzy unijnych powinno zostać radykalnie ograniczone albo nawet w ogóle zakończone. Jak podchodzą do tego poszczególne państwa członkowskie – to już ich indywidualna sprawa. Nie ma jednak żadnego powodu, żeby mechanizmy tego typu stosować na poziomie europejskim i tym samym zasilać NGO pieniędzmi wszystkich europejskich podatników.

Nazwanie organizacji pozarządowych rakiem może niektórych oburzać. Ale ja poszedłbym jeszcze dalej: to nie tylko rak, ale też pasożyt. Zdecydowanie zbyt mało mówi się o tym, do jakiej patologii doszło w tym sektorze. Możemy ją jednak doskonale obserwować na poziomie znacznie niższym i lokalnym – w sferze tak zwanych miejskich aktywistów w Polsce, w dużych miastach. Tego typu organizacje pozarządowe grupują promile mieszkańców miasta, mają natomiast radykalnie nieproporcjonalny wpływ na rzeczywistość dzięki temu, że ich członkowie mogą się w dużej mierze poświęcić wyłącznie sprawom organizacji. A mogą, ponieważ pieczę nad nimi sprawują politycy, którzy z ich wsparcia korzystają. A skoro korzystają, to obficie dotują te same organizacje publicznymi pieniędzmi.

Na konkretnym przykładzie wygląda to następująco. Załóżmy, że dany obóz polityczny chce realizować plany wykluczenia kierowców z miasta. Wiadomo, że kierowców jako grupę więcej różni niż łączy, istnieje przeto bardzo niskie prawdopodobieństwo, że się zorganizują i stawią opór. Z drugiej jednak strony wiadomo, że daleko posunięte plany w nich uderzające mogą się nie spodobać i spowodować spadek sondaży. Dlatego trzeba stworzyć pozory, że „społeczeństwo” te plany popiera. I tu zaczyna się symbioza pasożyta z żywicielem. Politycy potrzebują aktywiszczy, a aktywiszcza potrzebują polityków. Politycy wiedzą, że jeśli zapłacą, to aktywiszcza wesprą sprawy, na których im zależy; aktywiszcza wiedzą, że mogą sobie pasożytować na publicznych pieniądzach i przesadnie się nie napracują. Wystarczy, że wykażą trochę aktywności w sieci, zrobią może jakąś pikietę, na którą przyjdzie całe 15 osób, ale zaprzyjaźnione media ładnie to pokażą; że wezmą udział w pozorowanych konsultacjach społecznych, o których informacja zostanie umieszczona w dzielnicy BIP-ie na samym dole strony małą czcionką, odbywających się w godzinach 14-14.20, tak żeby żaden normalnie pracujący człowiek nie mógł w nich wziąć udziału – a kasa z państwowych i samorządowych dotacji poleci. Potem politycy mogą wskazać, że przecież planowanych przez nich rozwiązań domagało się „społeczeństwo”. W rzeczywistości oczywiście nie domagał się niczego „społeczeństwo”, ale garstka darmozjadów, robiących za „społeczeństwo obywatelskie”.
Podobnie rzecz się ma wyższym poziomie. Mamy oto chociażby plan przymusowego przesadzania Europejczyków do samochodów na bateryjkę począwszy od 2035 r. Nie podoba się to ani obywatelom, którzy głosują kieszeniami przeciwko takiemu rozwiązaniu, ani większości europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. I wtedy pojawia się przydatna organizacja pozarządowa, „promująca zielony transport”, preparując zmanipulowany sondaż w kilku krajach UE, z którego ma wynikać, że ich mieszkańcy aż przebierają nogami w oczekiwaniu na swój pierwszy samochód elektryczny. Potem do dziennikarzy wychodzi przewodnicząca KE i oznajmia: „Nasze plany mają szerokie poparcie społeczne, czego dowodzi raport, przygotowany przez organizację X”.

W przypadku Brukseli przekręt był szczególnie bolesny, ponieważ raport Kolegium Audytorów, opublikowany na początku tego roku, daje podstawy do twierdzenia nie tylko, że sposób rozdzielania unijnych dotacji był nieprzejrzysty – pieniędzy po prostu nie pilnowano – ale że co gorsza mogły one być wykorzystywane przez NGO do uprawiania ordynarnego lobbingu w instytucjach europejskich. Lobbingu w ogromnej części szkodliwego dla obywateli UE. Takich organizacji jest mnóstwo – choćby Transport & Environment (ta akurat otrzymywała ze źródeł unijnych w 2023 r. relatywnie niewielką część swoich funduszy – niecałe 5%), brutalnie wciskająca bajeczki o porywającym poziomie poparcia wśród obywateli UE dla elektromobilności i w tym celu posługująca się zmanipulowanymi sondażami (swego czasu jedno z takich badań T&E analizowałem – w sondażu, przeprowadzanym m.in. w Polsce, dziwnym trafem pominięto akurat nasz kraj przy pytaniu, czy respondenci byliby gotowi zapłacić więcej za „czysty” samochód). Z kolei jedna z najagresywniejszych organizacji klimatystycznych, Climate Action Network Europe, z unijnego budżetu czerpała aż 28% swoich finansów. Oznaczałoby to, że podatnicy UE płacili na organizacje, które następnie lobbowały w Brukseli za ograniczeniem ich praw i wolności.

Jak podaje Politico, członkowie NGO to druga po przedstawicielach biznesu największa zarejestrowana grupa w instytucjach europejskich: 3821 osób, zaledwie o 43 osoby mniej niż w tej pierwszej grupie. Dla porównania – instytucje akademickie mają 343 zarejestrowanych przedstawicieli.

Czas skończyć z iluzją społeczeństwa obywatelskiego. Społeczeństwem obywatelskim nie są dzisiaj marginalne pod względem liczby osób, ale bardzo wpływowe grupki, skupione w organizacjach pozarządowych, ale wszyscy ci, którzy chcąc nie chcąc padają ofiarą ich oddziaływania i lobbingu."

sobota, 12 kwietnia 2025

Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 153

Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 153

 Wszystkie kraje które awansowały cywilizacyjnie miały dobre rządy. Wszystkie one z pełną determinacją robiły bardzo dużo aby wyjść z zapóźnienia. Znakomite elity miały XIX wieczne Stany Zjednoczone. Na ich działaniach wzorowały się Niemcy a później Japonia. Doświadczenia Japonii wykorzystały azjatyckie Tygrysy i w końcu Chiny.
 Stalinowska dyktatura po samodzielnych niepowodzeniach modernizacji doszła do niewesołego wniosku że własnymi siłami naukowo - technicznymi nie są w stanie pokonać ogromnego zapóźnienia cywilizacyjnego. Dochód Narodowy per capita w schyłkowej carskiej Rosji był na poziomie europejskich Merowingów ! Stalinowska industralizacja polegała na kupowaniu zakładów przemysłowych za pieniądze z eksportu surowców ( w tym rolnych - > głód) ale także za pozostałe carskie złote ruble i dzieła sztuki. W sowieckich władzach było nadreprezentowanych dużo mniejszości narodowych. W delegacje do amerykańskich banków wysyłano sowieckich Żydów, którzy twardo negocjowali z amerykańskimi Żydami. Podejrzenie nielojalności lub słabego wywiązania się z obowiązków oznaczało Lagier albo i egzekucje. Za bardzo dobrą pracę można było dostać kopertę z dużymi pieniędzmi od samego Stalina !   
Sowieci mieli nadzieje że własnymi siłami uda się dalej nabytą technologie rozwijać.

 Bezpośrednia okupacja jest bardzo kosztowna i rzadko daje okupantowi oczekiwaną korzyść.  „Rząd pośredni” to znana z socjologi  zakamuflowana forma miękkiej okupacji. PRL miała rząd pośredni w okresie 1945-1956. Później Polska pozostawała w kręgu wpływu ZSRR ale była jednak niepodległa.
Po 1989 roku III RP jako neokolonia ma rząd pośredni. Agenturalno – mafijne marionetki są zdalnie sterowane. Ponieważ działa selekcja negatywna rządzą najgorsi z najgorszych. Jednym z ich zadań jest niedopuszczenie do rządu normalnych, porządnych Polaków.         
„Najbardziej zastanawiającą cechą polskiej klasy politycznej jest beztroskie podejście do problemu gospodarczego zapóźnienia Polski i międzynarodowo-politycznych tego skutków” - B.Łagowski,  Czy Polskę Stać na Niepodległość (1999).

 Od 2008 roku czyli ciężkiego Kryzysu od 17 lat każdy kryzys jest „zadrukowywany” bilionami świeżo wykreowanych z powietrza dolarów, euro, jenów.… i złotówek. Spada zaufanie do papierowego pieniądza i rośnie cena złota. 

Warszawska szulernia nazwana dowcipnie giełdą jest najgorsza w świecie. W marcu 2025 roku ponad 70% obrotów generowały zagraniczne firmy spekulacyjne. Na pierwszym miejscu bank - wampir Goldman Sachs. WIG20 7.04.2025 rok wynosił w ciągu dnia 2400. Ponad 25 lat temu 23.03.2000 roku wynosił 2402.
 Globalną systemową rolą GPW jest Wywłaszczanie wytworzonych nadwyżek peryferii. Oddzielanie przez wampirów naiwnych leszczy i przyszłych emerytów od gotówki.

 Nad automatyzacją spekulacji poważnie myślano już w latach siedemdziesiątych. Spekulacyjnymi aktywami stała się też infrastruktura energetyczna, wodna i transportowa.
 Dotychczas wielka patologiczna spekulacja energią kończyła się sądami i wyrokami skazującymi. Algorytmy do spekulacji kreował i kreuje dalej człowiek.
"Algorytmy przejmują handel na rynkach energii" Goldmann Sachs i JP Morgan zarabiają na spekulacji energią. Wprowadzono lisa do kurnika, aby dbał o dobro kur ! W praktyce zamiast efektywności rynkowej są strategie manipulacyjno - złodziejskie jak:
-"Hockey Stick Bidding": Strategia, w której dostawca składa bardzo wysoką ofertę cenową na niewielką część swojej produkcji, co może znacząco podnieść cenę rynkową. Takie praktyki były obserwowane podczas kryzysu energetycznego w Kalifornii w 2001 roku, gdzie firmy, takie jak Enron, stosowały tego rodzaju taktyki, prowadząc do znacznych wzrostów cen energii
-Strategiczne zmiany ofert ("Strategic Bidding"): Dostawcy mogą celowo modyfikować swoje oferty w czasie rzeczywistym, aby sztucznie zawyżać ceny rynkowe. Przykładem jest sprawa przeciwko państwowym producentom energii w Queensland w Australii, oskarżonym o manipulowanie cenami poprzez tworzenie sztucznych niedoborów podaży i gwałtowne wzrosty cen.

 Przed II Wojną Światową energie elektryczną miała tylko część większych miast II RP w części centralnej i zachodniej kraju. Nie było krajowej sieci przesyłowej. Miasteczka miewały agregaty spalinowe zasilające malutką lokalną sieć dla bogatych. Na Kresach Kilowatogodzina energii kosztowała tam tyle ile dniówka robotnika !
Za spóźnioną elektryfikacje zabrała się dopiero PRL z rozkazu ZSRR i z jego pomocą.
Produkcja i zużycie energii elektrycznej w Polsce (1950–2023) [w TWh]
Rok Produkcja Zużycie
1950 8,5 7,9
1960 25,3 23,1
1970 54,6 51,2
1980 119,8 112,4
1990 136,2 128,7
2000 142,5 135,1
2010 156,7 149,3
2020 158,4 167,2
2023 163,1 175,0
W roku 1970 i 1982 udział Polski w światowej produkcji energii elektrycznej wynosił 1.4%. Obecnie jest znacznie mniejszy. Jest poniżej 0.6 %. To jest prawdziwy obraz cywilizacyjnego "sukcesu" III RP.
Do niedawna Polska była eksporterem energii elektrycznej ale od pewnego czasu jest importerem. Wraz z systemowym kryzysem zadłużenia zagranicznego [od 1978] zakończył się szybki czy raczej normalny rozwój polskiej energetyki.
Zużycie indywidualne w gospodarstwie domowym  obejmuje oświetlenie, RTVC, liczne AGD, klimatyzacje, komputer...
W PRL w statystyce stosowano MPS a w III RP zastosowano "PKB".  Dało to możliwość ukrycia wielkości transformacyjnego pogromu gospodarki i społeczeństwa.  Ujawnione meldunki ambasady USA w Polsce z początku lat dziewięćdziesiątych podawały że dochody ludności spadły nagle o prawie połowę. Wygląda na to że mogły być prawdziwe.
 Awaryjne przerwy w dostawie energii elektrycznej są bardzo kosztowne. Polski system limitowania zużycia energii elektrycznej jest niefunkcjonalny czy wręcz infantylny. Gdy zaczną się deficyty i wyłączenia obudzimy się znów zaskoczeni. Jak zawsze zresztą !
Za pse.pl "Co oznaczają stopnie zasilana?
Stopnie zasilania to wielkości określające poziomy ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej poprzez ograniczenie poboru mocy, ujęte w planach wprowadzania ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej. Ograniczenia dotyczą odbiorców o mocy umownej równej lub większej niż 300 kW.
Odbywa się to poprzez ograniczenie poboru mocy określone w stopniach zasilania od 11. do 20., przy czym:
    11 stopień zasilania określa, że odbiorca może pobierać moc w obiekcie w wielkościach i na zasadach określonych w umowach.
    12 stopień zasilania określa, że odbiorca może pobierać moc w obiekcie łączną moc do wysokości mocy maksymalnej poboru, określonej w planie ograniczeń dla tego obiektu.
    20 stopień zasilania określa, że odbiorca może pobierać w obiekcie łączną moc do wysokości mocy minimalnej poboru, określonej w planie ograniczeń dla tego obiektu.
    wielkości łączne maksymalnych mocy określone dla obiektu, które odbiorca może pobierać, w stopniach zasilania od 12. do 20., wynikają z równomiernego podziału zakresu mocy – od wielkości mocy maksymalnej poboru, określonej dla 12. stopnia zasilania, do wielkości mocy minimalnej poboru, określonej dla 20. stopnia zasilania."
Zatem przy 20 stopniu zasilania operator ma prawo już wyłączyć każdego i w każdej chwili. Także odbiorców indywidualnych.

 Produkcja jest obecnie zglobalizowana. Fragmenty Boeinga 787 powstają w całym świecie. Nie wiadomo jaki wpływ na koncern Boeing będą miały wprowadzone przez USA  potężne cła   Tylko circa 50% samolotu powstaje w USA.
 W dziedzinie AI liderami są firmy z USA i Chin. Szkoły w Pekinie wprowadzą kursy sztucznej inteligencji i metody nauczania do programu nauczania szkół podstawowych i średnich, aby pielęgnować młode talenty i pobudzić wzrost w rozwijającym się sektorze rozwoju.  
https://www.channelnewsasia.com/east-asia/china-schools-ai-courses-4990306

 Na filmie pokazano jak samochody kolejno jadą po nierównym terenie z tą samą prędkością. Chiński samochód z aktywnym zawieszeniem  ma kamerę i LIDAR. Informacje z nich o drodze przetwarza AI sterując aktywnym zawieszeniem.  Samochód tylko trochę się kołysze ale komfort podróży jest zachowany.  BMW i Audi podskakują jak piłka i ulegają uszkodzeniu.
 Kierowca wysiada a samochód czeka i sam parkuje na zwolnionym miejscu. Przodem lub tyłem – jak się da. Gdyby czekając komuś przeszkadzał zmienia miejsce.
Wniosek - Chińska motoryzacja jest "zacofana".

 Polska zanotowała za 2024 roku najgorszy od 12 lat wynik w rankingu percepcji korupcji Transparency International. Nasz kraj zdobył zaledwie 53 na 100 punktów możliwych. To rezultat typowy dla krajów III Świata. W ostatnim roku wyprzedziły nas m. in. Bahrajn, Oman i Rwanda.   
Korupcja ma bardzo poważne skutki ekonomiczne i społeczne. Wzrost poziomu korupcji o 2 % pociąga za sobą spadek PKB o 0,5 %, spadek inwestycji o 4 % i spadek wydatków na edukacje o 0,5 %. Wysoki poziom korupcji wpływa na rozrost szarej strefy czyli na spadek wpływów podatkowych. Obniża także poziom konkurencyjności gospodarki na rynku międzynarodowym. Korupcja zabija innowacje. Poważne są skutki społeczne i polityczne korupcji. Korupcja powoduje spadek kapitału społecznego i osłabienie więzi międzyludzkich, pogłębia nierówności społeczne, wpływa na proces stanowienia prawa, powoduje wzrost niezadowolenia społecznego i spadek zaufania do instytucji państwowych i systemu demokratycznego, wpływa na wzrost pasywności społeczeństwa i generalnie osłabia funkcjonowanie struktur państwa.
Instytucje państw skorumpowanych są niewiarygodne.
Gdy tylko uwalniany jest dostęp badaczom do danych okazuje się że skorumpowany GUS prowadził dezinformacje i propagandę sukcesu! Prawdopodobnie inflacja w Polsce jest dużo większa niż podawana.

 Organizująca na świecie krwawe zamachy stanu CIA to w narracji neokoloni krystaliczne dobro. Z opublikowanych dokumentów (80 000) o zamachu na prezydenta JFK można się dowiedzieć ciekawych rzeczy. CIA dodawało trucizny do cukru wysyłanego z Kuby do Rosji. W NRD dodawali mydło do mleka dla dzieci. Organizowano sabotaże linii kolejowych i zakładów przemysłowych. W międzyczasie oskarżali o terroryzm wszystkich innych.

  Pod koniec XIX wieku centrum cywilizacji naukowo - technicznej przesunęło się z Europy do USA. Obecnie udział Europy w kreowaniu cywilizacji szybko spada.
Spada w Europie zużycie energii. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) podała że globalne zapotrzebowanie na energię wzrosło w 2024 roku o 2,2 % a zużycie energii elektrycznej wzrosło aż o 4,3 %. IEA jest zaniepokojona nagłym przyspieszeniem w zeszłym roku. Średnio w ciągu ostatniej dekady roczny wzrost wynosił bowiem 1,3 %.
W 2022 roku światowe zużycie energii elektrycznej wyniosło około 26 600 TWh. Od 1980 roku konsumpcja wzrosła ponad trzykrotnie, napędzana przez uprzemysłowienie, wzrost liczby ludności i rosnące zapotrzebowanie na energię na rynkach wschodzących.

 https://pie.net.pl/kryzys-spolaryzowal-polskie-ubostwo-energetyczne-to-od-3-do-30-proc-gospo
darstw-domowych/
"W swoim badaniu PIE wyróżnił 4 główne wymiary ubóstwa energetycznego. Od 16 do 30 proc.
gospodarstw domowych doświadczało w 2022 r. ubóstwa opałowego, gdy wydatki na energię
konsumowały znaczną część dochodów. Od 8 do 12 proc. polskich gospodarstw domowych borykało się z ubóstwem strukturalnym, czyli względnym zubożeniem spowodowanym stosunkowo wysokimi rachunkami energetycznymi w porównaniu z dochodami. Ubóstwo komunalne, gdy gospodarstwo domowe nie może zaspokoić potrzeb energetycznych przez brak dostępu do odpowiedniej infrastruktury, dotykało w 2022 r. od 3 do 5 proc. gospodarstw domowych. Od 13 do 16 proc. gospodarstw mierzyło się z ukrytym ubóstwem energetycznym, które polega na skrajnym ograniczeniu własnej konsumpcji energii z powodów finansowych.
Skalę oraz oblicza ubóstwa energetycznego w Polsce zbadał Polski Instytut Ekonomiczny w raporcie „Cztery oblicza ubóstwa energetycznego Polskie gospodarstwa domowe w czasie kryzysu 2021-2023”."

 Obecnie wytworzenie Joula energii w wodorze w procesie elektrolizy jest conajmniej 5
krotnie droższe niż ta energia w gazie ziemnym. Coraz więcej firm i podmiotów publicznych
wycofuje się z projektów wodorowych.
Miasto Montpellier anulowało zamówienie na 51 autobusów wodorowych po stwierdzeniu, że
eksploatacja autobusów elektrycznych jest sześciokrotnie tańsza.
Miasto Wiesbaden wycofało z eksploatacji wszystkie dziesięć autobusów z ogniwami paliwowymi
zaledwie rok po ich wprowadzeniu. Decyzja ta była wynikiem poważnej awarii stacji tankowania wodoru o wartości 2,3 miliona euro.
Kolejne firmy zamykają stacje do tankowania wodoru w USA. W Kalifornii czyli najbardziej
„zielonym” stanie USA zostało  38 stacji tankowania wodoru ale faktycznie czynna jest tylko
ich część.
Energie z paneli PV można być użyć do elektrolizy w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Ale nie
ma tam potrzebnej wody w dodatku bardzo czystej. Nie ma jak przetransportować wodoru. Region jest niestabilny politycznie.

 W czasie II Wojny Światowej mocarstwa  rozwinęły gigantyczną produkcje. W USA wyprodukowano potężna flotę wojenną i cywilną.
Obecnie Chiny produkują ponad połowę światowych statków towarowych pod względem tonażu. Łącznie z Koreą Południową i Japonią potentaci z Azji produkują ponad 90 % tego typu okrętów, co pokazuje skalę ich dominacji. Udział USA jest w tych danych mniej niż śladowy (0,01 %).
 
 Ciągle manipulowany i masowany wskaźnik PKB stracił funkcje informacyjną stając się narzędziem propagandy i dezinformacji.
 Istotne są wiarygodne, spójne wieloźródłowe informacje z dziedziny handlu międzynarodowego. Zdrowy poziom wynagrodzeń w całej gospodarce  zawsze jest oparty o sektor dóbr handlowalnych międzynarodowo. Można się zadłużać, drukować pieniądze i malować trawę na zielono ale rzeczywistość jest nieubłagana i zawsze w końcu zabiera głos.  
Z baz danych Comtrade Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika że Chiny dominują w eksporcie 1535 towarów. Od 2010 roku podwoiły ten asortyment. Wszystkich towarów jest w bazie danych 5300. USA mają 347 dominujących produktów,  Niemcy 180, Włochy 141, Japonia 108, Francja 73. Od lat występuje znaczne  pogorszenie międzynarodowej konkurencyjności tych krajów.
Dobra pozycja Włoch może budzić zdziwienie. Północne Włochy niczym nie różnią się od najlepiej rozwiniętych obszarów Europy. Mafijne, roszczeniowe południowe Włochy to realnie Afryka.
Polska ma okrągłe Zero takich towarów. To jest miarodajna ocena "polskiej" "gospodarki" Polska Tania Siła Robocza użyta do produkcji towarów przez niemieckie firmy pozostaje No Name czyli anonimowa.  A oscypek albo kamień do kiszenia kapusty i palety ?
„Kapitał nie ma narodowości...”

 Według wstępnych danych Eurostatu w 2024 roku polskie PKB per capita PPP wyniosło 79% średniej UE, czyli tyle samo co w 2020 r. W latach  2022-23 Polska traciła dystans do unijnej średniej. To raczej nie jest koniec konwergencji bowiem nie jest to jednostajny proces. Trend wydaje się  trwać dalej.
Realnie stagflacja to najgorszy z nowotworów niszczących gospodarkę oraz dorobek materialny i pieniężny milionów Polaków.

 Polska nigdy nie miała wiarygodnej statystyki. Sanacja fałszowała statystyki ale na to nie dały się nabrać wywiady III Rzeszy ani ZSRR.
 Główny Urząd Statystyczny jest co najwyżej tak wiarygodny jak premier który powołuje prezesa GUS. Premier Morawiecki był patologicznym kłamcą. Donald Tusk jest szefem Platformy Oszustów.
Podawane przez GUS sprzeczne i wykluczające się dane wywołują Dysonans Poznawczy. Jednocześnie r/r (luty 2025)
-”rośnie” PKB
-spada produkcja przemysłowa
-spada sprzedaż detaliczna
-mocno spadają wpływy z podatku VAT
To przecież są efekty działania mafii VAT a nie wzrostu PKB!  
W „bogatej” Polsce 2.5 mln ludzi żyje w nędzy jak w obozie koncentracyjnym  a 17 mln żyje poniżej minimum socjalnego.
Nawet wymiana prezesa GUS na dyspozycyjnego w 100% poszła na marne.
Polska jest największym w Europie importerem odzieży używanej. Podobnie jak wszystkiego "używanego", od samochodów osobowych, dostawczych i ciężarowych do używanych czołgów, tramwajów, autobusów.
Polska jest toksycznym śmietnikiem dla Europy Zachodniej. Przywożone są też ludzkie „odpady”.  
Najważniejsze, że jest „demokracja, konstytucja i praworządność” (tak jak oni ją rozumieją). Reszta nie ma znaczenia.

 Polska ma najostrzejsze kryteria  przyznania zasiłku dla bezrobotnych w całym OECD. Okres wypłaty zasiłku jest też krótki. Korzyść z zarejestrowania się jako bezrobotny jest niewielka. Powoduje to silne statystyczne zaniżenie bezrobocia w Polsce.
Normalnie ilość wakatów powinna być i jest ujemnie skorelowana z bezrobociem.    
Polska razem z Rumunia i Bułgaria (ale towarzystwo !) ma najmniejszą ilość wakatów w EU co normalnie powinno dać wysoki wskaźnik bezrobocia. Zatem GUS tworząc fikcje niskiego bezrobocia „maluje trawę na zielono”
 Gdy wojna na Ukrainie ma się ku końcowi EU postanowiła się zbroić.
W 2024 roku UE rozdysponowała DOTACJE na produkcje amunicji. Polska dostała 0.6% tego co Niemcy.
W ramach programu zbrojenia się EU "Polska będzie mogła skorzystać z około 100 mld zł tanich i odroczonych w spłacie POŻYCZEK, które trafią głównie do przemysłu zbrojeniowego" To znaczy do firm niemieckich i francuskich.
Plan działania polskojęzycznego "rządu" jest prosty. Wpierw nakupimy zarządom najdroższych niemieckich limuzyn, natworzymy mnóstwa prezesów i wszelkich pierdzistołków, wynajmiemy i wyremontujemy im biura z meblami za miliony, dostaną karty płatnicze bez ograniczenia, zatrudnimy tysiące osób z rodzin i kolesiów, kilometrówki zlikwidujemy. Nakupimy im domów za granicą na wypadek wojny i ucieczki.  To co zostanie zagospodarujemy ze śwagrem. Gdyby jednak coś jeszcze zostało to kupimy żelastwo w niemieckim Rheinmetal.
Pożyczkę trzeba oddać ale prezesi po Collegium Tumanum i Wyższej Szkole Tego i Owego  tego nie wiedzą. Teraz mają swoje 5 minut luksusowego życia.
 Problemy ze spłata zachodnich kredytów zaczęły się już pod koniec 1975 roku. Sekretarz Gierek w 1976 roku  polecił wygospodarować oszczędności w kwocie zaledwie dotychczasowych jednodniowych radosnych  zakupów na Zachodzie. Wykonanie polecenia okazało się niemożliwe !
Stara zasada księcia Druckiego - Lubeckiego mówi że finanse są duszą ciał politycznych. Obecne ogromne deficyty wskazują, że struktury państwa pozbawione są duszy.
 O tym kto zadłużony zbankrutuje nie decydują kryteria obiektywne ale dyspozytor światowej drukarki czyli Hegemon.

 Na konferencji w Monachium wiceprezydent USA Vance jasno i wyraźnie wyłożył że Artykuł 5 traktatu NATO wiąże USA tylko z  państwami które wydają odpowiednie kwoty na zbrojenia i przestrzegają  demokracji oraz praw człowieka. Wiceprezydent wskazał palcem na Rumunię, gdzie anulowano wybory prezydenckie wykluczając z nowych wyborów kandydata popieranego przez ponad 40% wyborców. Zatem skorumpowany rumuński sąd faktycznie wykluczył Rumunię z NATO. Rząd Rosji już o tym wie. Nie wiadomo na co głupcy liczą? Sami na pewno się nie obronią. Liczą na  to że prezydent USA tylko żartował?
 W czasach PRL mówiono że jak partia mówi że zabierze to zabiorze a jak mówi że da to mówi. W całej historii gdy prezydent USA powiedział NIE to zawsze było NIE !
Drugim krajem wskazanym palcem była Polska. Tu masowo  odbiera się  opozycji immunitety i wsadza do aresztu za niestawienie się przed komisją, która uciekła przed przesłuchiwanym.
Nie wiadomo na co polskojęzyczni głupcy liczą ?
Na razie nowy rząd USA jest przywalony zadaniami.  Rząd Tuska ma niemiecką kryszę ale gdy USA zdecydują zdjąć Tuska to za mało. Ten rząd jest nie do utrzymania. To intelektualna i moralna patologia. Z kału bicza nie ukręcisz. Na samym rozliczaniu PiS  nie da się jechać wiecznie. Wszyscy ci z Magdalenkowego rozdania to pasy transmisyjne i pudla rezonansowe dla swoich Mocodawców. To niesamodzielne marionetki.
Rosja przed wojną na Ukrainie nic od Polski nie chciała ale Polska faktycznie uczestniczy w wojnie po stronie Ukrainy. Rząd Rosji już wie że Rumunia i Polska są  pozbawione militarnej pomocy USA. Idea oderwania od Polski pasa na północy i wschodzie pewnie znajdzie się na stole.

 Zdalnie sterowani polskojęzyczni agenci - politykierzy potrząsają szabelką i chcą wciągnąć Polskę do wojny.
 Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze polecił psychologowi więziennemu zbadać osadzonych. Ustalił on m.in ich ilorazy inteligencji IQ. Hermann Göring miał wynik aż 138 ! Warto zacytować fragment przesłuchania Goeringa przed Trybunałem Norymberskim, który tak oto jasno tłumaczył przyczyny wybuchu II wojny światowej: "Oczywiście, zwykli ludzie nie chcą wojny, (…) ale w końcu to przywódcy kraju określają politykę i zawsze łatwo jest pociągnąć za sobą ludzi, niezależnie, czy jest to demokracja, faszystowska dyktatura, parlament czy dyktatura komunistyczna. (…) Mając głos czy go nie mając, ludzie zawsze mogą być podporządkowani przywódcom. To łatwe. Jedyne, co trzeba zrobić, to powtarzać ludziom w kółko, że są atakowani, oraz potępić pacyfistów za brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. To działa w każdym kraju."
 Jeżeli więc Rosjanie odpowiedzą nam atakiem jądrowym, to nie do nich kierujmy swoje żale.

 W narracji mediów gadzinowych stale obecne jest dezinformujące sformułowanie „polska gospodarka”
Mózg dba o nasze dobre samopoczucie psychiczne. Docierające do nas Informacje sprzeczne z naszym światopoglądem są filtrowane i w dużej części odrzucane. Gdy docierający strumień wiarygodnych informacji negujących światopogląd staje się potężny i ich odrzucenie jest niemożliwe pojawi się Dysonans Poznawczy czyli bardzo nieprzyjemne silne napięcie psychiczne. Zmianie poglądów często towarzyszy pogarda i gwałtowna nienawiść do dotychczas wielbionych obiektów. Termin ten ukuto w latach siedemdziesiątych ale ludzie już wcześniej masowo doświadczali dysonansu poznawczego. W 1939 uderzone przez Niemcy  sanacyjne "Mocarstwo" czyli Silni, Zwarci, Gotowi momentalnie upadło jak domek z kart. Zbrodniczy dyktatorski reżim sanacji był powszechnie znienawidzony i po masowej dezercji oficerów mało kto chciał walczyć.
Dwójmyślenie to termin nowomowy, które oznacza sposób myślenia, polegający na przyjmowaniu za prawdziwe dwóch sprzecznych ze sobą po względem logicznym i wykluczających się  poglądów.
W krajach UE "Ministerstwa Pokoju" zajmują się w rzeczywistości ciągłym podżeganiem wojennym.
Europejskie Ministerstwa Obfitości zajmują się kreowaniem iluzji rosnącego dobrobytu opartego na "zielonej energii" przy realnym wyprowadzeniu z Europy przemysłu i  gigantycznym zadłużaniu.

Parę realnych przykładów „polskiej gospodarki”:
-Średnio 46 razy mniejsza wydajność polskich górników węgla kamiennego niż w Australii
-Państwowe obiekty wytwarzają PKB po kosztach. Rośnie bez zwiększenia wydajności pracy płaca lekarzy, wojaków, urzędników, sędziów  - rośnie PKB. Obecnie czas rozpatrzenia spraw sądowych prawie się podwoił w ciągu dekady ! Jednocześnie ogromie wzrosły wynagrodzenia sędziów.   
-Powstały różne mafijne układy na pranie pieniędzy budżetowych. Jest interes do zrobienia to betonujemy co się da. Pompujemy PKB i ono rośnie ! Trzeba to będzie później wyburzyć. Przywrócenie do stanu wyjściowego jeszcze bardziej napompuje PKB zwłaszcza jak bardzo, bardzo drogo kupimy drzewa.  

Obleśny klocek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie kosztował  730 mln. Za taką kwotę powstają średnie mosty w Chinach realnie warte ponad 20 razy tyle co MSN.
-Litwa zajmująca 142 miejsce w rankingu FIFA  grając na wyjeździe, cudem przegrała z Polską 0:1. Zadecydował przypadkowy rykoszet. „Polacy nic się nie stało”
Polska reprezentacja jest na takim samym poziomie jak „polska gospodarka”, jak nasz wymiar "sprawiedliwości", państwowa opieka zdrowotna i wojsko. Niby dlaczego miałoby tu być inaczej.
-Rząd w marcu 2025 podpisał umowę na dostarczenie do 2029 roku 111 transporterów ( 2 bataliony ) Borsuk aż za szokujące 6.5 mld złotych. Ponad 90% elementów a w tym najważniejsze będzie importowane. Poprzedni rząd chciał ich zamówić 1400 sztuk. Transportery są ogólnie znacznie tańsze od czołgów ale i znacznie słabsze w walce. Związek Radziecki w czasie wojny uruchomił masową produkcje czołgów T-34. Do końca wojny wyprodukował ich 57 000 sztuk !
Przedwojenna produkcja militarna sanacyjnej II RP stanowiła 0.17% łącznej produkcji militarnej świata w czasie wojny. Dalej w tych klimatach – Silni, Zwarci, Gotowi , 0.17% – się kręcimy
-Nie produkujemy prochu (do pocisków i paliwa rakietowego) i są trudności z jego zagranicznym zakupem. Produkujemy  16 pocisków kalibru 155 mm dziennie. W intensywnym starciu zapas skończy się po 2 dniach.  
-Dobrze, że mamy taką ogromną armię młodych spasionych uprzywilejowanych emerytów. Wykończymy armie Putina śmiechem.
-„Polska i Francja ze wzajemnymi gwarancjami bezpieczeństwa. Tusk: Finalizujemy traktat, będzie przełomowy”  To Deja vu 1939 roku !

 Archiwum: JFET w układach o ekstremalnie wysokich parametrach. Omówienie.
Regulowany napięciem bramki tranzystor JFet jest opornikiem pracującym de facto w specyficznym układzie mnożącym. Zachodzi pytanie dlaczego nie można w układach o wymaganych małych zniekształceniach nieliniowych  THD użyć  typowych układów mnożących ?
 Symetryczny układ mnożący Gilberta z tranzystorami bipolarnymi jest stosowany jako / w:
-Scalony Liniowy mieszacz czyli Up Converter lub Down Converter do zakresu UHF włącznie
-Modulator i demodulator cyfrowy PSK, 4PSK i innych modulacji
-Jako modulator i demodulator AM, VSB, SSB i FM na częstotliwości IF
-Jako demodulator w dekoderach koloru NTSC, PAL i SECAM
-Jako demodulator fonii na IF w TVC i UKF FM
-W stereo-dekoderze i w koderze stereo
-Jako detektor fazy w scalonych układach PLL o wszelkim przeznaczeniu
-Układach do regulacji głośności oraz Tone Control. Niestety poziom szumów i zniekształceń jest wysoki co eliminuje to rozwiązanie z obszaru wysokiej jakości.

 Linearyzowany układ mnożący Gilberta stosowany jest także w analogowych układach mnożących. Są one mało popularne i z tego względu drogie.  Pasmo przenoszenia w układach z wyjściowym systemem desymetryzacji sygnału jest niestety wąskie.
Analizę błędów układów zawiera przykładowo: Analog Integrated Circuit, M. Herpy, Akademai Kiado, 1980.
 Dokładność tych układów mnożących jest słaba. Z uwagi na trochę zmieniające się przy regulacji napięcie stałe na wyjściu, są nieprzydatne jako Voltage Controled Amplifier (VCA) do Kompanderów gdzie regulacja wzmocnienia jest szybka i bardzo głęboka (>100 razy !) a wymagana dynamika jest bardzo duża.

  Koszt produkcji tranzystora polowego złączowego JFET jest zbliżony do tranzystora bipolarnego a ich wyższa cena wynika z małej produkcji i popularności (to efekt skali).
W podstawowym i użytecznym modelu Prąd Drenu Id tranzystor JFet w rejonie „liniowym” wynosi:
Id = 2k x [ (Vgs-Vth) Vds – Vds^2/2]
Gdzie „k” i Vth zależą od Temperatury. Vth do co wartości bezwzględnej rośnie 2-4 mV/C.
Wraz z rosnącym napięciem Vds prąd Id osiąga według wzoru modelu maksimum (zerowa pochodna po Vds) ale Id nie spada  i tranzystor wchodzi w rejon nasycenia gdzie obowiązuje inny model:
Id=k x (Vgs-Vth)^2
Realnie jednak w obszarze nasycenia Id zależy trochę od Vds co uwzględniają bardziej skomplikowane modele

 W rejonie liniowym oporność Rds (Lub konduktancja. Jest trochę nieliniowa) rozumiana jako iloraz napięcia do prądu wynosi 1/Rds= 2k x [(Vgs-Vth) – Vds/2]  
Przy Vds=0.1 (Vgs-Vth) oporność Rds rośnie o 2%. Przy Vds=0.23 (Vgs-Vth) oporność Rds rośnie o circa  o 10%. Nieliniowość - Zniekształcenia rosną kwadratowo i łatwo można określić maksymalny poziom sygnału.
Oporność ta jest więc nieliniowa ale podając do Vgs połowę napięcia  Vds eliminujemy czynnik nieliniowości we wzorze! W rzeczywistości zniekształcenia maleją 10-30 razy zależnie od typu tranzystora i relatywnego napięcia Vds. Skomplikowana Linearyzacja przeprowadzona według niby lepszego modelu JFet-a nie prowadzi do lepszych rezultatów w obniżeniu zniekształceń.
Jak widać nieliniowość jest w skali Vds/(Vgs-Vth) z czego wynika że:
-Nieliniowość rośnie z kontrolowaną napięciem bramki opornością Rds
-Przy danym Vds, Vth powinno być jak największe co jest kryterium wyboru dla tranzystora JFet.
Duże napięcia Vth mają tranzystory P i one są dobrą rezystancja kontrolowana napięciem.  Technologia monolityczna PMOS jest najprostsza ze wszystkich znanych . Tranzystory P JFet produkowane są od dawna w ZSRR. Napięcie odcięcia tranzystorów  P JFet przekracza nawet 10-15 V ! Są więc idealnym kandydatem na regulowaną oporność
W Polsce produkowany jest tranzystor N JFet BF245 A,B,C. W tej kolejności indexu literowego rośnie ich napięcie Vth i spada rezystancja Rdson ale Rdson dla BF245C wynosząca typowo 100 Ohm nie jest jeszcze na tyle mała aby powodować problemy z wielkością prądów sygnału (obciążalność wyjść OPA) dla wymaganego napięcia na zmienianej rezystancji  JFeta
 Wymagania więc na optymalnego JFeta do wzmacniania i do regulacji rezystancji Rds są całkowicie odmienne.
Generalnie dla małych THD  napięcie Uds musi być małe i należy używać wzmacniaczy operacyjnych niskoszumnych lub lepiej wzmacniaczy OPA z elementów dyskretnych.

 Dla linearyzacji rezystancji regulowanego JFeta połowę napięcia Vds z Drenu ( Zródło JFeta jest połączone z GND lub Virtual GND) można do bramki podać parą identycznych rezystorów ale sygnał kontrolny przecieka do wyjścia co często jest wykluczone a w zastosowaniach wysokiej jakości zawsze.  Przy dużych wartościach rezystorów (>100K) znaczenia nabierają silnie nieliniowe pojemności Cgs i Cgd JFeta równoległe do rezystorów.
Sygnał z Drenu można zbuforować wtórnikiem na wzmacniaczu operacyjnym OPA ale gdy prąd polaryzacji wejścia bipolarnego OPA i jego prąd szumów są  niepożądane to trzeba użyć wzmacniacza JFet, które w kraju nie są produkowane. Wtórnik musi być też wystarczająco szybki.
Można użyć wtórnika z tranzystorem JFet o rząd tańszym od OPA.
Na rysunku pokazano trzy topologie wtórnika źródłowego z tranzystorami JFet 2SK170 idealnymi do wzmacniania sygnału. Napięcia zasilania wynoszą +-10V. W pierwszym wtórniku rezystor 2K w źródle dostarcza prądu  5 mA ale obciąża wtórnik. W drugim rozwiązaniu (używanym w oscyloskopach) użyto źródła prądowego z takim samym tranzystorem. Każdy tranzystor ma rezystor ustalający prąd  w źródle. W trzecim rozwiązaniu gdzie wyeliminowany jest wpływ charakterystyki wyjściowej nasyconej zamiast JFeta dano kaskodę na dwóch JFetach. Górne tranzystory muszą mieć duże Vth i Idss.
Bez obciążenia wtórników przy sinusoidalnym napięciu wyjściowym 1 V THD wynoszą kolejno 0.02%, 0.001% i poniżej 0.0001%. Dominuje druga harmoniczna. Przy niewielkich częstotliwościach dla prostego wtórnika  wyniki pomiarów doskonale pokrywają się z wyliczeniami teoretycznymi.
Do celów linearyzacji JFeta najprostsze jest rozwiązanie wtórnika źródłowego z tranzystorem o „dużych” Vth i Idss. Wzmocnienie tego wtórnika źródłowego jest odrobinę mniejsze od 1 i podział rezystorów linearyzacji musi trochę odbiegać od  1:1.
Sygnał z dzielnika wtórnika można podać do jednego bieguna małego kondensatora (prąd szumów JFet jest znikomy ) prostownika a drugi biegun dołączony jest do Gate i do prostownika szczytowego. Jest to dobre rozwiązanie do systemu „procesorów” kompandera.
Gdy sygnał do Gate jest podany z wtórnika źródłowego rezystorami (rezystor podający prąd do źródła wtórnika jest tu zbędny) napięcie sterujące musi być „silnie” ujemne aby pokryć napięcie DC z wtórnika i napięcie odcięcia regulowanego rezystora JFet. Gdy uprości to system do bramki „rezystora” można podać niskoszumny prąd offsetu wytworzony źródłem prądowym z tranzystorem JFet z rezystorem.    

Zastosowania regulowanych i linearyzowanych „rezystorów” JFet:
I.Generatory najwyższej jakości
II.Adaptacyjny Filtr Środkowozaporowy
III.Kompandery
IV.Kompresor zapobiegający przesterowaniu preemfazą
V.Interface LVDT i Flux Gate

I. Regulacji napięcia wyjściowego drogą zmiany wzmocnienia (oporności) wymagają sinusoidalne generatory:
-A.Z Mostkiem Wiena na jednym OPA
-B. Z pochodną Mostka Wiena na dwóch OPA
-C.W układzie Zmiennych Stanu na trzech OPA.
 W lampowym generatorze HP z Mostkiem Wiena (patent z 1942 roku) stabilizacje napięcia wyjściowego zapewnia żaróweczka. Rezystancja jej włókna jest proporcjonalna do temperatura a ta do wyjściowego napięcia zmiennego na niej. Zniekształcenia nieliniowe spadają poniżej 0.01% dopiero przy częstotliwości 2 KHz. Mankamentem jest powolna i dość słaba stabilizacja. OPA pracuje tu w konfiguracji odwracającej i napięcie wspólne wprowadza zniekształcenia. Do stabilizacji napięcia można też użyć JFeta jako rezystora sterowanego przez prostownik. Warunki pracy JFeta nie sprzyjają niskim zniekształceniom. Literatura przynosi mnóstwo przykładów ale parametry są bardzo, bardzo  zawyżone.   
  W generatorze z pochodną Mostka Wiena na dwóch OPA oba OPA pracują  w konfiguracji odwracającej co jest bardzo korzystne. Równoległa gałąź RC mostka Wiena jest w sprzężeniu zwrotnym OPA a szeregowa RC na wejściu jednego wzmacniacza. Drugi ma w stanie ustalonym mieć wzmocnienie -2. Może mieć korzystnie wzmocnienie -1 gdy w szeregowym dwójniku RC damy wartości 2C i R/2.   
Warunki pracy JFetów (!) mogą sprzyjać bardzo niskim zniekształceniom.
Układ  Zmiennych Stanu na trzech OPA korzystnie wyróżnia to że jeden koniec elementów RC jest na poziomie Virtual Ground i możliwe jest zastosowanie do przełączanie elementów RC kluczy elektronicznych. Wzmacniacze pracują bez napięć wspólnych.  Warunki pracy JFetów (!) mogą sprzyjać bardzo niskim zniekształceniom.
Do wysokiej klasy zautomatyzowanych przyrządów pomiarowych konieczny jest krótki czas stabilizacji. W konwencjonalnym układzie z prostownikiem napięcia wyjściowego jest nieosiągalny i dodatkowo tętnienia obecne za filtrem prostownika wprowadzają zniekształcenia. Opracowano nowatorski układ momentalnej stabilizacji opisany w innym dokumencie.
Dla szybkiej stabilizacji napięcia potrzeba głębszej zmiany rezystancji kontrolującej wzmocnienie w pętli układu generatora. W nowatorskim układzie zastosowano jako regulowane rezystory dwa JFety. Jeden jest w konfiguracji równoległej a drugi szeregowej ale jego wyjście S jest na poziomie Virtual GND czyli na wejściu ujemnym OPA.
W stanie ustalonym oba tranzystory pracują z napięcie kontrolnym bliskim Zeru (co zapewniają odpowiednie wartości elementów ) i zniekształcenia na ich Rdson są znikome. W stanie  przejściowym  regulacji przy zwiększeniu rezystancji tranzystora równoległego wzrasta wzmocnienie a gdy potrzebny jest spadek wzmocnienia  zwiększana jest rezystancji tranzystora szeregowego. W stanie regulacji zniekształcenia są większe ale nie ma to żadnego znaczenia. Jest to jak gdyby układ przeciwsobny.
Ten układ regulacji nadaje się do rozwiązania B i C.
W eksperymentalnym układzie na popularnych OPA NE5532 układ regulacji wydaje się nie wnosić żadnych zniekształceń !   

II. Do pomiaru THD stosowany jest filtr środkowo zaporowy ze zmiennymi stanu. Ma on identyczne elementy RC jak generator zmiennych stanu.  
Ale wymagana jest bardzo dokładne doregulowanie parametrów Wo i Q tego Filtru. Zastosowano dwa opisane układy regulacji „przeciwsobnej” rezystorów JFet.
OPA NE5532 ma małe zniekształcenia (przy 1 KHz generator ma THD poniżej 0.004%) ale dość duży wejściowy prąd szumów. Powstaje pytanie do jakiego poziomu można będzie zmniejszyć THD z przyszłymi coraz lepszymi OPA.
     
III. Na rysunku pokazano idee pracy pary Kompresor - Expander ( ta para to system komplementarnego Kompandera ) z dwoma regulowanymi w szerokim zakresie rezystorami JFet - „r”. System kompandera powinien mieć stały wykładnik (wartość 1/2 wydaje najlepsza i taka zastosowano w systemie HighCom ) niezależny od poziomu sygnału co znakomicie ułatwia jego użycie  
Na pierwszym rysunku niezależnie od wartości obu rezystorów r ( to regulowane tym samym napięciem JFety ) wzmocnienie układu ze wzmacniaczem operacyjnym wynosi 1.
Na drugim rysunku jest pochodna kaskada z dwóch układów z dwoma wzmacniaczami operacyjnymi. Pierwszy układ to oczywiście Kompresor a drugi Ekspander. Im większy jest sygnał wejściowy tym mocniej wysterowane są jednakowo oba r-JFety i są bardziej liniowe. Zatem topologia ta idealnie pasuje do własności JFetów jako regulowanych rezystorów!

Rekomendowane jest użycie w kompanderach prostowników RMS najmniej wrażliwych na przesunięcia fazy traktu sygnału ale dopuszczalne jest użycie prostszych prostowników dwupołówkowych (Ale o bardzo małej strefie martwej Tu ze spolaryzowanymi diodami ) co uczyniono. Nie jest sprawą oczywistą stała czasowa reakcji na wzrost sygnału (attack) i odpuszczania (release) na jego spadek. Typowy czas narastania obwiedni dźwięku dla instrumentów muzycznych wynosi 50-200 ms ale dla angielskiego rogu wynosi zaledwie 5 ms. Najszybciej narasta dźwięk klaśnięcia w dłoń. Wolniejszy jest nawet dźwięk strzału z pistoletu. Najlepsza jest zdaniem autora  stała czasowa ładowania około 1 ms ale JFet redukuje nawet szybciej rosnące sygnały jako że z kondensatorem prostownika dano szeregowy rezystor. Czas odpuszczania nie może być za mały bowiem Basy powodują zniekształcenia sygnału. Przy idealnym trakcie między kompresorem a Expanderem ( pełna komplementarność) zniekształcenia są odwracane i likwidowane ale przecież trakt nie jest idealny. Zastosowano bardzo małą pojemność prostownika co pozwala uprościć konstrukcje.  

Układ dokładnie omówiono osobno. Układ mimo relatywnej prostoty jest strasznie wyrafinowany co do użytych idei. Zapewniono m.in. kompensacje  temperaturową  Vth i Rdson tranzystora JFet.
Układ jak na osiągnięte rezultaty jest bardzo prosty.
Trudnym do rozwiązania problemem jest rzetelna ocena jakości Kompandera.
Parę Kompresor – Expander oceniono na kilka sposobów stosując ślepe próby.
1.Sygnał monofoniczny z gramofonu lub odtwarzacza CD przechodzi bezpośrednio lub przez parę  „procesorów” kompandera. Statystycznie oceniający nie odgadnie jaka konfiguracja odpowiada położeniu przełącznika.  
2.Sygnał monofoniczny pochodzi z gramofonu lub odtwarzacza CD. Sygnał z kompresora podano do modulatora UKF FM na jednym tranzystorze a z  niego do wejścia tunera UKF FM. W sygnale bezpośrednim odrobinę ograniczono pasmo ponieważ w tunerze są wyjściowe filtry LC. Gdy poziom sygnału UKF jest większy od circa 200 uV nikt nie jest w stanie odgadnąć konfiguracji ale nawet przy mniejszych napięciach RF nie za każdym razem jest dobra odpowiedź.
3.Sygnał ( pierwotnie gramofon lub CD ) z kompresora jest nagrany  na wysokiej jakości kasetę „Metalic” a przy odtwarzaniu oczywiście przechodzi przez ekspander. Przełącznik podaje do odsłuchu sygnał z gramofonu / CD lub z magnetofonu kasetowego z Kompanderem. Oczywiście jest różnica w czasie uruchomienia urządzeń ale ilość poprawnych trafień jest bliska zaledwie 60%.
 Wobec szybkiego rozwoju techniki cyfrowej Kompander staje się musztardą po obiedzie ale istnieje łatwa możliwość dostarczenia na terenie całego kraju sygnału UKF FM znakomitej jakości.    

IV. Muzyka i ludzka mowa mają duży współczynnik szczytu, Crest Factor.  Sam kompresor (system jest oczywiście niekomplementarny ) o ustawianej charakterystyce jest znakomitym wyposażeniem do studia muzycznego lub studia RTV. Przykładowo dla głosu ludzkiego dla normalnych średnich poziomów wykładnik kompresji może być 1/2 ale dla wyższych poziomów ma zmaleć ( działa jak ograniczenie ale bez THD ). Dla małych poziomów ma wzrosnąć do 1 lub nawet więcej ( 1 bez kompresji a >1 expansja ) aby szkodliwie nie podnosić szumu tła lub wręcz (>1) je redukować.
Odbiorca względnie cicho odsłuchując RTVC (reakcja sąsiadów  i domowników !) może bardzo dobrze rozumieć wypowiedzi.
Użycie kompresora w muzyce jest kontrowersyjne ale pamiętać należy że zakres dynamiki dźwięku wielkiej orkiestry jest ogromny i realnie użycie kompresora jest po prostu konieczne.   
 W radiofonii UKF FM i w telewizji stosuje się modulacje FM fonii z premefazą 75 us czemu odpowiada częstotliwość 2.21 KHz. W Europie Zachodniej i w USA stała czasowa preemfazy wynosi 50 us i tam problemy są mniej nasilone ale mniejszy jest zysk na obniżeniu szumów. Prawdopodobieństwo znacznego wzrostu wartości szczytowej sygnału z premefazą zależy od rodzaju materiału dźwiękowego. W przypadku Rockandrola i innych nowoczesnych utworów wzrost wartości szczytowej spowodowanej preemfaza byłby niedopuszczalnie duży co wymagałoby dalszego zmniejszenia dewiacji i tak już zmniejszonej w przypadku sygnału stereofonicznego.  
Można zastosować specyficzny kompresor. W tor prostownika włączono „preemfazę” a w szereg z regulowanym opornikiem czyli JFet-em kondensator. Normalnie JFet jest odcięty i kompresor nie ingeruje w sygnał. Przy za dużym sygnale o wysokich częstotliwościach układ z JFet jest specyficznym regulowanym  filtrem dolnoprzepustowym. Nasilenie ograniczającej akcji może być sygnalizowane diodą LED. Ingerencje są bardzo krótkie.
W prostej ślepej próbie nikt nie zauważył akcji natomiast wartość szczytowa sygnału została zredukowana o circa 40-50% !      

V. Detektor fazy stosowany jest do współpracy z sensorami LVDT (Linear Variable Differential Transformer) i Flux Gate służącej do pomiaru małych pól magnetycznych na przykład w nawigacji. Służący do pomiaru przesunięć LVDT może być całkiem dokładny i wówczas potrzebny jest też dokładny interface do niego. Flux Gate z reguły pracuje ze sprzężeniem zwrotnym. Natomiast LVDT może być elementem systemu gdzie jest całościowe sprzężenie zwrotne. W układach ze sprzężeniem zwrotnym wymagania na detektor fazy są mniejsze. Dobry detektor fazy do tych zastosowań tworzy wzmacniacz operacyjny wraz z kluczem JFet o przełączanym wzmocnieniu +1 / -1/. W rodzinie tranzystorów JFet mniejszej oporności załączenia Rdson towarzyszy wyższe napięcie odcięcia bramki. Napięcie to wymaga odpowiednio dużego sygnału sterującego bramkę (szkodliwy przeciek poprzez pojemność Rgd ) i ogranicza maksymalne napięcie wejściowe dla detektora. Z kolei rezystancja Rdson powoduje niewielką asymetrie wzmocnień detektora. Asymetria ta powoduje że w wyprostowanym sygnale jest również pierwsza harmoniczna która jest słabo filtrowana wyjściowym filtrem co ma poważne skutki. Rdson zmniejsza wzmocnienie detektora fazy a jej zależność temperaturowa daje  zmianę czułości. Dla danej temperatury pokazanym dodatkowym opornikiem likwiduje się asymetrie. Można bez dodatkowego rezystora zastosować kombinacje wartości rezystorów ale jest to znacznie gorsze rozwiązanie bowiem dwa takie same rezystory mają z reguły mniejszy rozrzut i bardzo mały różnicowy dryft długoczasowy.
 Zależność temperaturową czułości likwiduje się wprowadzając bardzo niewielką zależność ( z reguły bezkosztową ) sinusoidalnego napięcia zasilania LVDT od temperatury.
Oczywiście zabiegi te mają sens tylko dla bardzo dokładnych LVDT i Flux Gate.
Odfiltrowany sygnał z reguły podany do do przetwornika ADC procesora. Zauważmy że synchroniczne próbkowanie tego sygnału obniża wymagania na filtr i jednocześnie poszerza pasmo częstotliwości sensora.   

Wykaz omawianych opracowań:
I.Generatory najwyższej jakości
II.Adaptacyjny Filtr Środkowozaporowy
III.Kompandery
IV.Kompresor zapobiegający przesterowaniu preemfazą
V.Interface LVDT i Flux Gate


Sprawdzenie.
1.Tangens hiperboliczny jest charakterystyką  przejściową napięcia na wejściu bipolarnej pary różnicowej (zasilanej ze źródła prądowego) na różnicowy wyjściowy prąd. Nieliniowość rośnie wraz z napięciem wejściowym
-Sporządź wykres harmonicznych w prądzie wyjściowym w funkcji amplitudy wejściowego napięcia sinusoidalnego (T=25C lub dowolna)
-Sporządź wykres harmonicznych w prądzie wyjściowym w funkcji amplitudy wejściowego napięcia sinusoidalnego (T=25C) z dodanymi Offsetami 1,2,10,20 mV DC.
-Jaka jest charakterystyka przejściowa dla pary różnicowej na tranzystorach JFet i Mosfet ? Narysuj dowolnym programem tą charakterystykę.
-W bipolarnej parze różnicowej zasilanej prądem I  zastosowano między emiterami rezystor sprzężenia zwrotnego Re. Narysuj charakterystykę przejściową z parametrem X=I x Re / Ut gdzie  Ut=28.85 mV przy T=25C oraz błędy nieliniowości dla X=0,1,5,10.

2.Z określonym rezystorem w S tranzystor JFet jest stabilnym termicznie źródłem prądowym. Korzystając z prostego modelu JFeta wyprowadź wzór na wartość Rs w funkcji Idss i Vth zmierzonych przy przy 25C.

3.Układy nieliniowe nie zawsze startują. To źródło prądowe z JFet razem z OPA w znanym układzie daje stabilne niskoszumne  napięcie. Podaj warunki startu tego układu.  

Cwiczenie
Są pliki z sygnałem muzycznym z analogowego kompresora z tranzystorem JFet o wykładniku 1/2 (schemat).  Nie da się tego słuchać. Po analizie schematu kompresora ustal parametry kompresji i stwórz na PC program ekspandera kompatybilnego z analogowym kompresorem. Dźwięk po ekspansji ma być idealny.  

Nieprzetestowane ale zupelnie „bezpieczne” szczepionki

 Nieprzetestowane ale zupelnie „bezpieczne” szczepionki
 Badanie przeprowadzone na 99 milionach osób wykazało wielokrotny wzrost ryzyka zachorowania na szereg chorób po szczepieniu przeciwko COVID-19.

Największe obserwacyjne badanie kohortowe porównało zdarzenia niepożądane dotyczące układu nerwowego, hematologicznego i sercowo-naczyniowego po podaniu szczepionek przeciwko COVID-19 (Pfizer/BioNTech BNT162b2, Moderna mRNA-1273, Oxford/Astra Zeneca/Serum Institute of India ChAdOx1):

- Ryzyko zapalenia mięśnia sercowego po wstrzyknięciu mRNA wzrosło o 610%,

- Ryzyko wystąpienia ostrego rozsianego zapalenia mózgu i rdzenia po wstrzyknięciu mRNA wzrosło o 378%,

- Ryzyko wystąpienia zakrzepicy zatok wzrosło o 323% po podaniu szczepionki wektorowej,

- Ryzyko wystąpienia zespołu Guillaina-Barrégo po podaniu szczepionki wektorowej wzrasta o 249%.


 

czwartek, 10 kwietnia 2025

Polska zostanie zalana migrantami! Obronca granicy ujawnia: „Nigdzie nie eksmitujemy, nigdzie nie wydalimy. Ci ludzie zostana u nas”

Polska zostanie zalana migrantami! Obronca granicy ujawnia: „Nigdzie nie eksmitujemy, nigdzie nie wydalimy. Ci ludzie zostana u nas”
https://wpolityce.pl/polityka/726137-tylko-u-nas-migranci-zaleja-polske-obronca-granicy-ujawnia
„Każdy migrant nielegalny jest rejestrowany tylko i wyłącznie jego oświadczenie. Nie da się sprawdzić, kim on był. Nie da się sprawdzić, czy on przypadkiem miesiąc temu nie zgwałcił kobiety, czy kogoś nie zabił” – ujawnił obrońca granicy w rozmowie ze Stanisławem Pyrzanowskim na antenie Telewizji wPolsce24.

„Aktywiści też mają kontakt z migrantami, jeszcze jak po tamtej stronie są migranci, czyli po stronie białoruskiej. Instruują migrantów, żeby porzucali dokumenty, żeby przyszli do Polski bez dokumentów” – mówił.

O tym, jak naprawdę wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej opowiedział w rozmowie ze Stanisławem Pyrzanowskim dla Telewizji wPolsce24 jeden z obrońców polskiej granicy.

Dziennikarz zwrócił uwagę, że „codziennie na stronie Straży Granicznej możemy przeczytać o zwiększającej się liczbie prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej”. Podkreślił ponadto, że „często próbą nielegalnego sforsowania naszej granicy towarzyszą brutalne ataki, w stronę obrońców naszego bezpieczeństwa lecą kamienie, patyki, a nawet śrut”.

Dopiero zaczyna się to wszystko rozkręcać, ponieważ jest ciepło i zaczyna, że tak powiem, ruszać sezon. Presja migracyjna tak naprawdę się nasila. Na razie jest troszeczkę, że tak powiem, brzydko. „Macanie nas”, badanie naszych reakcji, jakie mamy siły, środki, obserwują nas — ujawnił obrońca granicy.

Zmienione procedury

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że problemem są także procedury, które pod naciskiem aktywistów i organizacji pozarządowych uległy zmianie. Zwrócił uwagę, że zmiana ta może się okazać dla Polek i Polaków śmiertelnie niebezpieczna.

Sposoby na cofnięcie ich linii z granicy były dwa. Na tak zwane rozporządzenie albo na postanowienie. Na rozporządzenie to było na zasadzie, że łapiemy imigranta i cofamy go do linii granicy. I ta osoba nie figurowała za bardzo w systemach, ponieważ to była osoba NN, także popełnił przestępstwo i cofaliśmy, zawracaliśmy do linii granicy — wskazał obrońca granicy.

Organizacje międzynarodowe nazwały te działania „nielegalnymi pushbackami”. Warto jednak zauważyć, że działanie te były w pełni zgodne z polskimi przepisami. Redaktor zwrócił uwagę, że „trudno, żeby osoba, która siłowo wdziera się do naszego domu, jakim jest Polska, miała do tego prawo”.

Teraz z kolei większość tych ludzi jest wprowadzana do systemu, są na tak zwane postanowienie, czyli oni tak są cofani do linii granicy, ale wcześniej pobiera się od nich linie papilarne, jakieś dane, dane, które tak naprawdę nikt nie jest w stanie zweryfikować — przekazał rozmówca Telewizji wPolsce24.

Zmiana polegająca na pobieraniu linii papilarnych jest kluczowa, bo stanowi tak zwany polski ślad.

Ci ludzie prędzej czy później trafią do Niemiec, ale w Niemczech zostaną zawróceni do Polski — wyjaśnił chcący zachować anonimowość mężczyzna.

Żadnej weryfikacji

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że „taki niemiecki pushback w świetle międzynarodowego prawa jest w pełni legalny, ponieważ zgodnie z porozumieniem Dublin 3 to właśnie Polska jest odpowiedzialna za te osoby, gdyż była pierwszym krajem wspólnoty, w którym zostały zarejestrowane”.

Warto przy tym jednak wspomnieć, że żadne ze służb polskich czy niemieckich nie są w stanie zweryfikować, kim jest osoba, która w sposób nielegalny przekracza naszą granicę.

Czyli każdy migrant nielegalny jest rejestrowany tylko i wyłącznie jego oświadczenie. Nie da się sprawdzić, kim on był. Nie da się sprawdzić, czy on przypadkiem miesiąc temu nie zgwałcił kobiety, czy kogoś nie zabił — przekazał obrońca polskiej granicy.

Telewizja wPolsce24 przypomniała, że często służby zabezpieczają na telefonach osób zatrzymanych nagrania z przeprowadzonych przez islamskich terrorystów egzekucji zakładników, ale trudno jednak ustalić, czy nagrania te należą do nich, czy zostały ściągnięte z internetu.

My jako formacja, jako kraj, to trzeba przede wszystkim powiedzieć, nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zweryfikować tożsamości cudzoziemca z Iraku, z Afganistanu, z Afryki czy coś. Ci ludzie mogli wcześniej dokonać strasznych rzeczy, a tu wjeżdżają i mają nową tożsamość — wskazał rozmówca dziennikarza.

Nowa czy stara tożsamość nie ma znaczenia. Wystarczy, że odciski palców nielegalnego migranta trafiły do europejskiej bazy danych od służb polskich. Tak więc w świetle prawa to my teraz z naszych podatków będziemy łożyć na jego wikt i opierunek – wskazał nasz dziennikarz.

Wiele z tych pushbacków jest nielegalnych, co robią nasi sąsiedzi za zachodniej granicy. Nie ma co ukrywać, oni się z tym wcale nie kryją. Natomiast bardzo dużo będzie legalnych. Będzie legalnych, ponieważ jeżeli ci ludzie odbili się u nas w systemie, no to wrócą do nas — mówił pogranicznik.

Rola aktywistów

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że od początku kryzysu migracyjnego na naszej wschodniej granicy kluczową rolę w obsłudze szlaku przerzutowego odgrywają tak zwani aktywiści, a ich związki z kurierami wielokrotnie zostały udowodnione.

Aktywiści też mają kontakt z migrantami, jeszcze jak po tamtej stronie są migranci, czyli po stronie białoruskiej. Instruują migrantów, żeby porzucali dokumenty, żeby przyszli do Polski bez dokumentów — ujawnił obrońca granicy.

Aktywiści mają pozwolenia na wjazd, czy z ministerstwa, czy od komendantów Straży Granicznej, więc to jest niepoważna sytuacja. Trzeba postawić pytanie, po co te strefy zostały zrobione? Czy po to, żeby rzeczywiście wspomóc obronę granicy, czy po to, żeby bez żadnych przeszkód aktywiści mogli tam odbierać ludzi? — pytał

Zalewana Polska

Funkcjonariusze biją na alarm. Sytuacja, w jakiej się obecnie znajdujemy, prowadzi nasze społeczeństwo ku upadkowi. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało nam się niemożliwe, teraz staje się faktem. Polska jest zalewana nielegalnymi migrantami ze wszystkich stron – podkreśliła Telewizja wPolsce24.

Stąd ich nigdzie nie eksmitujemy, nigdzie nie wydalimy. Ci ludzie zostaną u nas. Nie da się wydalić takich ludzi, deportować do Iraku, do Afganistanu często, bo te kraje – i to jest kolejna ważna rzecz, którą musimy podkreślić – nawet własne kraje nie chcą tych ludzi, bo zaznaczają, że stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa danego kraju — powiedział pogranicznik.

To, co od lat obserwujemy w krajach Zachodu, już niebawem może stać się naszą rzeczywistością. Jeśli polskie władze nie podejmą realnych działań mających na celu obronę naszych granic, nasz kraj przestanie być liderem bezpieczeństwa. Coś, czym na zachodzie możemy się pochwalić — podsumował. Stanisław Pyrzanowski.
 

Petycja w sprawie zakazu spowiadania dzieci ponizej 18 roku zycia

 Petycja w sprawie zakazu spowiadania dzieci ponizej 18 roku zycia
 W dniu 16 października 2024 r. do Sejmu została złożona petycja obywatelska (znak: BKSP-155-X-304/24) w sprawie zakazu spowiadania dzieci, w której osoby ją wnoszące, zawnioskowały o uchwalenie przepisów wprowadzających w Polsce zakaz „spowiadania dzieci poniżej 18 roku życia w Kościele katolickim i innych kościołach, jeśli ją stosują”. W ramach uzasadnienia petycji, pojawiło się wiele argumentów odnoszących się do konieczności ochrony dobrostanu psychicznego dzieci z rodzin religijnych, które – w ocenie wnoszących petycję – „są zmuszane przez tradycję, Kościół i swoje rodziny do uczestnictwa w spowiedzi świętej, jako nieodzownego elementu religijnej edukacji”, spowiedź natomiast – „nie jest dostosowana do poziomu rozwoju psychicznego dzieci i powinna być wyborem osób dorosłych”. Autorzy petycji, powołują się w tym zakresie m.in. na art. 53 ust. 6 Konstytucji RP, zgodnie z którym – „Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych”. Tymczasem – w ich ocenie – wolność dzieci, w tym zakresie, jest ograniczona, a dzieci są – w praktyce – zmuszane do uczestnictwa w rytuale spowiedzi. Autorzy petycji zwracają również uwagę, że „żadna obca osoba dorosła nie ma prawa przesłuchiwać dziecka sam na sam, bez nadzoru opiekunów i psychologów, nie ma prawa zadawać pytań dotyczących intymnego życia dziecka – nie ma takiego prawa nauczyciel, lekarz policjant – nie powinien go mieć ksiądz”. Jako przykład – przytaczają art. 171 par. 3 kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym – przesłuchanie osoby, która nie ukończyła 18 roku życia, podejrzanej o popełnienie czynu karalnego, powinno odbywać się (w miarę możliwości) w obecności przedstawiciela ustawowego, faktycznego opiekuna lub innej pełnoletniej osoby wskazanej przez przesłuchiwane dziecko. Dla wnoszących petycję, nie bez znaczenia pozostają również brak „odpowiedniego przygotowania psychologicznego” spowiedników, fakt, że „zachowanie księży wobec dzieci w konfesjonale nie podlega żadnej kontroli, a co za tym idzie – jest polem do nadużyć i patologii” oraz okoliczności w jakich odbywa się spowiedź kościelna – „indywidualnie, sam na sam, na kolanach, pod groźbą kary, w poczuciu winy i upokorzenia, prowadzona przez dorosłego mężczyznę i autorytet społeczny, któremu „nie wolno kłamać””, co – w ocenie autorów petycji – „pozwala na niedopuszczalną ingerencję w świat intymny dzieci, zaburza wzajemne relacje pomiędzy ludźmi i buduje w oczach dzieci fałszywy oraz relacji społecznych”. Podsumowując – wnoszący petycję stwierdzili, że w ich ocenie i „jak pokazują wspomnienia wielu osób” – „spowiedź to doświadczenie upokorzenia i strachu, zdarzenie traumatyczne, paskudne, którego dzieci nie chciały, a przed którym nie potrafiły się obronić – gdyż odbywa się pod presją rodziny i Kościoła”. (…) „Wiele osób wspomina niestosowne pytania księdza o sferę seksualną, a niektóre ofiary molestowania seksualnego ze strony księży mówią, że ich oprawcy wytypowali ich właśnie w konfesjonale”.

Likwidacja Rzeczpospolitej dobrodziejstwem dla ludzkosci ?

 Likwidacja Rzeczpospolitej dobrodziejstwem dla ludzkosci ?
Jak karano polskich chłopów pańszczyźnianych?
https://wielkahistoria.pl/jak-karano-polskich-chlopow-panszczyznianych
"Właściciele folwarków nie dbali o sprawiedliwość, ale tylko – o własne korzyści. Cały system prawny był w rzeczywistości systemem wyzysku, napełniającym szlachecką kabzę. Za krytykowanie dworu konsekwencje były straszliwe. Ale od kary za morderstwa łatwo można było się wywinąć.

Aleksander Świętochowski w swojej Historii chłopów polskich stwierdzał, że „sądownictwo patrymonialne ogarnęło w XVII wieku wszystkie sprawy życia chłopskiego w najszerszym zakresie”.
Innymi słowy, to pan na folwarku, szlachcic, był najwyższą instancją. Rozstrzygał zarówno w kwestiach drobnych, jak i tych gardłowych. A od jego decyzji nie było odwołania.
Donosicielstwo mile widziane

Rzecz jasna w większości przypadków, to nie dziedzic osobiście ferował wyroki. Miał od tego ludzi.
Jak podkreślał profesor Jan Stanisław Bystroń w swoich monumentalnych Dziejach obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI–XVIII, właściciel dóbr zazwyczaj ograniczał się do zatwierdzania wyroków organów, które mu podlegały. Przy okazji uczony od razu dodawał, że:

    (…) dwór pilnował przede wszystkim swoich interesów, jednostronnie określał swe prawa wobec poddanych i karał tych, co je naruszali. Jeżeli jednak chodziło o spory pomiędzy ludnością poddańczą, to najchętniej nie mieszał się do tego, pozostawiając ich załatwienie sądownictwu wiejskiemu, które zresztą można uważać za organ dworu, jakby niższą instancję.
W związku z powyższym wyroki wydawali bardzo często sami mieszkańcy wsi podczas tak zwanych sądów rugowych. Jednocześnie skutecznie zachęcano poddanych do… donoszenia na sąsiadów.

Obowiązywała odpowiedzialność zbiorowa. W związku z tym zatajenie informacji o tym, że ktoś inny popełniał występek kończyło się solidną chłostą. Jeżeli zaś chodzi o zasądzene kary, to jak podkreślał  Świętchowski były one bardzo surowe.
Śmierć lub kalectwo groziły nawet za drobne kradzieże i szachrajstwa:

    Włodarz, karbowy, za niedbalstwo, za branie pośladów [marnej jakości zboża – RK], za mierzenie z czubem [a więc nadmiarem, należnych danin] itp. podlega karze śmierci; za zbiegostwo w połączeniu z kradzieżą — obcięcie uszu, połowy nosa, wypalenie na czole szubienicy lub liter.

Lepiej obić niż więzić

Najcięższe kary, choć obowiązywały, nie zawsze były stosowane. Miały głównie stanowić straszak. Należy pamiętać, że to od pilnej pracy chłopów zależał dobrobyt ich pana. Dlatego szlachcice unikali sankcji, które… w przyszłości mogłyby utrudnić lub uniemożliwić skazańcom odrabianie pańszczyzny. Zabijanie winnych po prostu się nie opłacało.
W efekcie podstawową karą były tak zwane plagi (chłosta), zakuwanie w kuny (żelazne obręcze), gąsiory lub kłody oraz kary pieniężne i datki przekazywane na rzecz dworu i Kościoła. Unikano za to skazywania na dłuższą odsiadkę, która dzisiaj jest przecież standardem.

W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów pozbawienie wolności – jak podkreślał profesor Bystroń:
    (…) miało charakter dorywczy, tymczasowy; utrzymywanie i pilnowanie więźniów zbyt było kłopotliwe, trzymano więc jedynie obwinionych do chwili postanowienia o dalszym ich losie lub też poprzestawano na krótkim więzieniu.

200 plag za cudzołóstwo

Za najcięższe przewiny uznawano morderstwo, złodziejstwo, wróżbiarstwo oraz… cudzołóstwo. W tych przypadkach winowajca mógł nawet zapłacić głową. Zwykle jednak – z uwagi na wiążącą się z tym utratę rąk do pracy – kary były łagodniejsze.
Możemy się o tym przekonać sięgając po opracowane na początku minionego stulecia przez profesora Bolesława Ulatowskiego Księgi sądowe wiejskie. Zawierają one tysiące wyroków wydawanych od późnego średniowiecza aż po XVIII wiek.

Znajdziemy tam na przykład wyrok w sprawie Agaty i Stanisława ze wsi Jaworzna. Para miała romans, którego owocem było nieślubne dziecko. Związek ten był szczególnie bulwersujący dla wydających wyrok, ponieważ kochanków łączyło pokrewieństwo w czwartym pokoleniu.
Zapewne dlatego Stanisław został skazany na 100 plag (uderzeń) sznurami. Dodatkowo miał przez trzy niedziele leżeć krzyżem przed ołtarzem. Musiał również zapłacić 10 grzywien (czyli 480 groszy) na Kościół oraz taką samą sumę na dwór i dwie grzywny do skrzyni wójtowskiej. Z kolei Agatę czekało aż 200 plag. A w przypadku recydywy groziło jej ich 300 i wypędzenie ze wsi.

Nieco inaczej potraktowano Jana Lacha z Kasiny. Ten w lutym 1626 roku za nierząd z zamężną Jadwigą Mordełką został skazany na 30 plag, trzy niedziele siedzenia „w kłodzie” (dybach na nogi) oraz dalsze trzy niedziele zakucia w kunach (żelaznych obręczach) przy kościele.
Ponadto był zobowiązany zapłacić 30 grzywien oraz przekazać kościołowi dwie duże świece. Wyrok nic nie wspominał o karze, jaką otrzymała Jadwiga.
Obicie rózgami i konfiskata mienia za złodziejstwo

Z amatorami cudzej własności obchodzono się podobnie. Na przykład w 1699 roku Wojtek Bednarczyk za kradzież dwóch kos z kosiskami musiał zapłacić 2 złote (60 groszy) ich właścicielowi Klimowi Smolikowi. Ponadto czekało go 30 plag oraz siedzenie przez całe nabożeństwo w kunie „trzymając na szyjach kosy i kosiska”.
Z kolei Sebastian i Piotr Kisiowie, którzy nakłonili Bednarczyka do kradzieży, a potem odkupili od niego kosy musieli zapłacić Smolikowi 4 złote (120 groszy), dworowi 4 grzywny (192 grosze) oraz sądowi dwie grzywny. Ponadto mieli przekazać dwa funty wosku na rzecz Kościoła oraz odsiedzieć dwa dni i dwie noce w więzieniu. Nie wywinęli się również od siedzenia w kunie.

W przypadku większego łupu kara mogła być znacznie bardziej dotkliwa. Szczególnie po tym, jak w latach 20. XVIII wieku zaostrzono przepisy. Boleśnie (i to dosłownie) przekonali się o tym Bartek Turoń oraz jego kompanii, którzy ukradli karczmarzowi z Lipnika sporą sumę pieniędzy oraz sadło i słoninę.
Nie dość, że sąd rugowy wymierzył winowajcy 200 plag rózgami, to na dodatek „na wieczne czasy” jemu oraz jego potomkom odebrano cały posiadany majątek. Podobny los czekał towarzyszących mu w złodziejskiej eskapadzie kamratów.

Chłostą karano zresztą również za kłótnie, bójki, złe traktowanie rodziców, bicie żony, która później próbowała się powiesić, rzucanie fałszywych oskarżeń i tak dalej.
Można było zostać obitym nawet za mówienie o niesprawiedliwości dworu, koszenie łąki w niedzielę, nieobecność na mszy świętej, a nawet chodzenie do kościoła w innej wsi.
Mordercy odpowiadali na gardle, ale czy na pewno?

Także w sprawach o morderstwo, gdzie w teorii kara mogła być tylko jedna nierzadko zamieniano ją na chłostę oraz wysoką grzywnę płaconą na rzecz rodziny ofiary, dworu jak i Kościoła.
W tym wypadku – jak słusznie zauważał profesor Jan Stanisław Bystroń – decydowały wspomniane już czynniki ekonomiczne:

    Dziedzic wykonywał władzę sądową przede wszystkim we własnym interesie, a zarówno więzienie, jak też i karanie na gardle były dlań podwójnie kłopotliwe: pozbawiał się w ten sposób siły roboczej, która skądinąd mogła być wartościową, następnie zaś narażał się na koszta utrzymania więźnia czy też ewentualnej egzekucji.

    Zawsze więc wolano zbić, nawet skatować winnego, aniżeli zupełnie się go pozbyć w gospodarstwie; więcej też poddanych zginęło pod chłostą aniżeli z formalnego wyroku.
Potwierdzeniem tych słów może być spawa Błażeja Śmigla z Woli Jasińskiej, który w 1697 roku idąc na mszę utopił w rzece własną żonę. I zamiast stracić głowę, zgodnie z wyrokiem sądu rugowego musiał spłacić swojego teścia, następnie przekazać 50 grzywien na rzecz dworu i 30 na Kościół. Obciążono go również kosztami pogrzebu oraz czekało go rzecz jasna garbowanie skóry postronkami.

Na zakończenie należy jasno powiedzieć, że w Rzeczpospolitej Obojga Narodów były tysiące wsi, a my dysponujemy księgami sądowymi ledwie garstki z nich. Jednak bardzo podobne wyroki zapadające w różnych rejonach kraju sprawiają, że można uznać, iż gdzie indziej warunki były podobne. Chłopi zaś zbierali srogie lanie zarówno za rodzinne kłótnie, jak i morderstwa."

Pierwszy Areszt wydobywczy

 Pierwszy Areszt wydobywczy
"Dziennik Polski”, 21 I 2005; przedruk: Od Hitlera do Stalina , red. F. Musiał, J. Szarek, "Z archiwów bezpieki – nieznane karty PRL”, t. 6, Kraków 2007
"Logika państwa totalitarnego wymaga bezustannego tropienia wroga. Aresztowanie w czasach stalinowskich miało zakończyć się skazaniem ujętego "kontrrewolucjonisty” – należało zmusić go do przyznania się do zarzucanych czynów, wydania "wspólników, nawet jeśli istniały one jedynie w wyobraźni aresztujących. Aby uzyskać oczekiwany efekt, w aresztach UB stosowano metody śledcze, mające skłonić przesłuchiwanych do zeznań. W śledztwie, którego konstrukcji policja polityczna w Polsce stalinowskiej uczyła się na wzorcach sowieckich, stosowano najczęściej metody jednoczesnego psychicznego i fizycznego dręczenia oskarżonych, co miało przynieść efekt w postaci szybkiego załamania i gotowości do składania zeznań. Często ich wymuszanie służyć miało przyznaniu się przesłuchiwanych do czynów nie popełnionych. (...)

Metoda rozgrywania oskarżonych przeciwko sobie, w połączeniu z ich osaczeniem przez agenturę celną, psychicznym i fizycznym wyniszczaniem długotrwałymi przesłuchaniami, torturami fizycznymi czy szantażem losem rodzin, mogła przynieść efekt w postaci psychicznego załamania. Często było ono chwilowe, ale wystarczało do podpisania protokołu przesłuchania. Jeden podpis złożony pod sfingowanym zeznaniem służył potem do szantażu przy kolejnych protokołach. W ten sposób tworzono fikcyjną rzeczywistość, która w sądzie stawała się "materiałem dowodowym”. (...)

Zbiegły na Zachód wysoki funkcjonariusz bezpieki Józef Światło twierdził, że tortury stosowano jako "główny instrument śledztwa” w latach 1945–1947, w kolejnych natomiast używano ich już jedynie jako "środków dodatkowych”, wykorzystując w przeważającym stopniu metody nacisku psychicznego i manipulowanie aresztowanym. Można przyjąć, że istotnie w sferze oficjalnych dążeń resortu starano się z biegiem czasu ograniczyć skalę stosowanych tortur. Jednak zwalczano je jedynie od strony formalnej, dając zarazem przyzwolenie na ich faktyczne stosowanie. Bo rozkazy  były jednak tylko grą pozorów. Partia budując wszechobecny system kłamstwa, nalegała na formalne wprowadzenie podobnych zakazów ze względów propagandowych, ale w śledztwach nadal powszechnie stosowano metody ostrego nacisku. Zmieniono jednak technikę śledztw. Wraz z wydawaniem kolejnych zakazów bicia w śledztwie rezygnowano z prymitywnego okładania przesłuchiwanych pałkami i pięściami, stosując coraz częściej techniki nie pozostawiające śladów na ciele. Stosowano zatem tak zwane konwejery, czyli kilkudziesięciogodzinne przesłuchania. (...)

Ks. Józef Lelito – skazany w głośnym procesie kurii krakowskiej – wspominał:
Śledztwo prowadzone było przez kilka tygodni bez ustanku w dzień i w noc bez snu.
Oficerowie śledczy zmieniali się, a ja jako obiekt przesłuchania zostawałem ten sam."

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Kryzys ?

Kryzys ?
 Chiny i Polska są jednymi z beneficjentów kończącej się obecnie fali Globalizacji. Chiny są supermocarstwem przemysłowym i raczej realnie największą gospodarką świata. Wliczone po absurdalnych cenach w amerykański PKB usługi w części mają charakter fikcyjny. Nadmiernie zadłużone coraz większym importem USA chcąc desperacko zastopować rozwój Chin i wzmocnić swój przemysł zmieniają porządki światowe.
Niemcy są gospodarką eksportową kluczową dla całej Europy. Polskie firmy są często podwykonawcami niemieckich firm. Polska gospodarka to wagonik doczepiony do niemieckiego pociągu. Gwałtowne hamowanie może wykoleić pociąg.

Wielki Kryzys w USA był następstwem nadmiernego rozwarstwienia dochodowego i gigantycznej, patologicznej spekulacji. Tak jak obecnie.
Ustawa  Smoota-Hawleya dramatycznie pogorszyła sytuacje w Europie i następczo w USA.
Jednym z następstw Wielkiego Kryzysu była II Wojna Światowa.
W USA Wielki Kryzys definitywnie zakończyła dopiero wielka produkcja na potrzeby Wojny.
Wielki Kryzys zdewastował polską gospodarkę ponieważ Polską rządziła dyktatura idiotów Piłsudskiego.

" Ustawa znana jako ustawa Smoota-Hawleya z 1930 r. nakładająca podwyższone cła na 20 000 towarów w ciągu czterech lat zaowocowała spadkiem światowego handlu o dwie trzecie, spadkiem Dow Jonesa o 90 proc. i nominalnego PKB USA o 45 proc. Zdaniem wielu ekonomistów i historyków, Wielki Kryzys z lat 30. przyczynił się także do wzrostu popularności skrajnie prawicowych ugrupowań w Europie i pomógł w dojściu Hitlera do władzy, a ostatecznie do wybuchu II Wojny Światowej. Początkowo niewiele jednak zapowiadało tak tragiczne skutki....
Oczywiście inne kraje wprowadziły w ramach odwetu własne taryfy na amerykańskie towary i ostatecznie eksport USA spadł w porównaniu z rokiem 1929 r. o 61 proc. do 1933 r., a handel światowy załamał się i spadł o 2/3. Już w 1930 r. amerykański PKB spadł o 8,5 proc., a w kolejnym roku o 6,4 proc. W 1932 r. PKB USA spadł o 12,9 proc. Ustawa celna zbiegła się w czasie z dewastującymi suszami zapamiętanymi pod nazwą Dust Bowl, dlatego nie można senatorom przypisywać wyłącznej winy za Wielki Kryzys. Eksport stanowił 5 proc. wkład do amerykańskiego PKB (obecnie 13 proc. – niektórzy ekonomiści twierdzą dlatego, że to dziś USA mają więcej do stracenia). Ostatecznie USA wycofały się wojny celnej w 1934 r."

sobota, 5 kwietnia 2025

Pełny obraz kompromitacji Bazura

 Pełny obraz kompromitacji Bazura
 Kandydat na prezydenta Trzaskowski na spotkaniu z wyborcami w kampanii wyborczej chwalił "Polską gospodarkę" trzymając ręku słoik ogórków wyprodukowanych w Niemczech dla firmy Urbanek  i wafelki Prince Polo

Rolna produkcja ogórków w Niemczech jest już bardziej opłacalna niż w Polsce. Polska importuje ogórki i wyroby z nich. W tym słoiku to polskie są tylko słowa na etykiecie.
Podobnie Maspex czy Rolnik.

Zakład Olza produkujący wyroby cukiernicze, producent Prince Polo został sprzedany w 1993 roku i obecnie należy do amerykańskiej korporacji Mondelez.

Możliwe są takie wyjaśnienia:
-Pan Trzaskowski nie umie czytać lub czuje wstręt do czytania
-Trzaskowski wszystko powie co mu podsunie sztab bez refleksji i sprawdzenia
-Ktoś w jego sztabie wyborczym jest kretem z PiS
-Niemcy to dla członków PO  pierwsza ojczyzna.
-Jest Patriotą gospodarczym państwa niemieckiego i USA.
-Uważa lemingów za zakochanych w nim idiotów zamkniętych w bańce do których nie dociera żadna prawdziwa informacja
-Dziwne by było gdyby reklamował coś wyprodukowanego przez  Polska firmę.
-To było Lokowanie produktu. Niemcy i Amerykanie dobrze zapłacili
-Po drogich niemieckich drzewach kupionych dla Warszawy, niemieckie ogórki.

I ktoś taki miałby być prezydentem Polski. To mamy pełny obraz kompromitacji Bążura.

czwartek, 3 kwietnia 2025

Prof. Kolodko: Polska nie ma strategii, marnujemy pieniadze. To się zemsci

 Prof. Kolodko: Polska nie ma strategii, marnujemy pieniadze. To się zemsci
https://www.onet.pl/biznes/businessinsider/prof-kolodko-polska-nie-ma-strategii-marnujemy-pieniadze-to-sie-zemsci/v75me3t,211f4564
"Tak, warto przystępować do strefy euro, bo sprzyjać to będzie poprawie konkurencyjności polskiej gospodarki i, w konsekwencji, dynamizacji jej rozwoju — twierdzi prof. Grzegorz Kołodko. Były wicepremier i minister finansów nie widzi też sensu rosnących wydatków na zbrojenia. — Nie, nie mamy "potężnych potrzeb zbrojeniowych", tylko na potęgę się zbroimy bez obiektywnej potrzeby. Te "potężne potrzeby", o których nieustannie słyszymy, są wytworem polityki, a nie realiów — uważa.
Rok temu w naszym wywiadzie stwierdził Pan, że Polsce "brak kompleksowej strategii rozwoju". Podtrzymuje Pan to stanowisko?
Prof. Grzegorz W. Kołodko, ekonomista, wicepremier i minister finansów w latach 1994–1997 i 2002–2003: W pełni. Niestety, nie ma strategii gospodarczej, która ambitnie, a zarazem realistycznie odpowiadałaby na piętrzące się wewnętrzne i zewnętrzne wyzwania rozwojowe. Niejasne są cele polityki gospodarczej, niespójne są zamiary krótkookresowe z długofalowymi planami, niezborne są przedsięwzięcia realizowane w różnych sektorach gospodarki, a nade wszystko brakuje koordynacji działań w skali makroekonomicznej. Gospodarka wciąż idzie do przodu, ale nie w wyniku urzeczywistniania stosownej do uwarunkowań linii polityki gospodarczej rządu, lecz przede wszystkim wskutek pozytywnej inercji wcześniej uruchomionych procesów oraz efektywnej przedsiębiorczości w skali mikro i sprawności lokalnych samorządów. Ale to się nie składa w skuteczną strategię rozwoju, bo wyraźnie daje o sobie znać błąd złożenia: suma racjonalności mikroekonomicznych – a tych też nie zawsze starcza – sama z siebie nie daje racjonalności makroekonomicznej.

Premier Donald Tusk niedawno zaprezentował plan rozwoju inwestycji. Satysfakcjonujący?

Określenie "plan" w tym przypadku jest wielką przesadą, więc o jakiej satysfakcji miałaby tu być mowa? Rząd nie ma "planu rozwoju inwestycji", a to, co zaprezentował premier, z jednej strony odnosi się do właśnie wspomnianej inercji, z drugiej zaś nie wnosi nic nowego. Za dużo pary idzie w gwizdek, za mało w koła. Poziom inwestycji w Polsce w relacji do dochodu narodowego, około 17,5 proc. PKB, utrzymuje się na wyjątkowo marnym poziomie. Stopa inwestycji jest najniższa w ostatnich trzech dekadach, a zarazem jest rekordowo niska w porównaniu do innych państw Unii Europejskiej. Zwłaszcza inwestycje prywatnego kapitału są skromne, pomimo że przedsiębiorcy dysponują setkami miliardów złotych mało produktywnie ulokowanych na rachunkach bankowych. Jednym z powodów tak niskiego poziomu inwestycji jest właśnie brak strategii długofalowego rozwoju, która mogłaby inspirować biznes do większej dozy optymizmu i skłaniać do podejmowania ryzyka inwestycyjnego na szerszą skalę.

Na czym powinna dziś opierać się strategia rozwoju Polski?

Tak jak ujmuję to w nowym pragmatyzmie, powinna to być długookresowa, kilkunastoletnia strategia rozwoju potrójnie zrównoważonego: gospodarczo, społecznie i ekologicznie. Współcześnie między tymi sferami występują coraz silniejsze sprzężenia. Nie można mieć jednej równowagi – a dokładniej mówiąc akceptowalnych poziomów nierównowag – bez zapewnienia dwu pozostałych. Nie może być równowagi gospodarczej – między produkcją i sprzedażą, oszczędnościami i inwestycjami, dochodami i wydatkami finansów publicznych, eksportem i importem, odpływem kapitału za granicę i jego stamtąd dopływem, emigracją i imigracją siły roboczej – bez równoważenia stosunków społecznych, zwłaszcza limitowania skali nierówności dochodowych i majątkowych oraz utrzymywania niezbędnej dozy spójności społecznej, oraz zadbania o równowagę ekologiczną pomiędzy aktywnością gospodarczą a środowiskiem naturalnym. Tym bardziej potrzebne jest kompleksowe podejście do wyzwań rozwojowych. A tego zdecydowanie brakuje. Wiadomo, kto jest w Polsce głównym prawnikiem, kto głównym militarystą, kto głównym księgowym, ale gdzie jest główny ekonomista RP?
Jak obserwuje Pan politykę Donalda Trumpa, to co pan widzi? Szaleństwo i chaos czy realizację planu? Jeśli tak, to jakiego?

Jeśli "plan" mamy rozumieć jako inteligentny, spójny, wewnętrznie niesprzeczny koncept zawierający jasne cele, do których się dąży, oraz instrumenty osiągania takich celów, to polityka prezydenta Trumpa jest zaprzeczeniem planu. Na początku kwietnia nakładem wydawnictwa PWN ukazuje się moja nowa książka pod wymownym tytułem "Trump 2.0 Rewolucja chorego rozsądku". Tak trumponomika, a więc ekonomiczne dogmaty, wiedza i ignorancja, na których opiera się obecna amerykańska polityka gospodarcza, jak i trumpizm, przez co rozumiem coś szerszego – swoistą ideologię i wynikającą z niej wiązkę pozaekonomicznych działań – jest zdecydowanie bliżej tego, co określa Pan jako szaleństwo i chaos. Jeśli ktoś sądzi, że w tym szaleństwie jest metoda, że to sposób na osiągnięcie głoszonych celów, skądinąd niespójnych, to się myli.

Jak Polska powinna reagować na politykę Białego Domu?

Wielotorowo. Po pierwsze, powinna wyzwolić się z dominującego przez wiele minionych lat serwilizmu wobec Stanów Zjednoczonych. Ten wielki kraj zawsze troszczył się jeśli nie wyłącznie, to przede wszystkim o własne interesy, i to często akurat kosztem innych. Obecnie stało się to tak jaskrawe, jak nigdy wcześniej. Po drugie, trzeba wspierać bezpośrednią współpracę amerykańskich i polskich przedsiębiorstw oraz wzmacniać kontakty w sferze nauki i kultury. Po trzecie, powinniśmy czynić co w naszej mocy, aby sprzyjać pogłębianiu i poszerzaniu się Unii Europejskiej; razem raźniej, a i łatwiej przeciwstawiać się rozmaitym fanaberiom Białego Domu. Po czwarte, pragmatycznie rozwijać dwu— i wielostronnie korzystną współpracę z Chinami, które w odróżnieniu od z jednej strony USA, a z drugiej strony Rosji dobrze życzą Unii Europejskiej, bo jej ekspansja sprzyja chińskiej gospodarce. Po piąte, nie dać się naciągać na jeszcze większą niż dotychczas skalę na bezproduktywny import amerykańskiego uzbrojenia. Po szóste, trzeba podwoić podczas najbliższych kilku lat udział nakładów na badania i rozwój w PKB z 1,5 do 3 procent. Po siódme, należy szybciej wypracować nową kompleksową Strategię dla Polski, która uwzględniać musi również niekonwencjonalne uwarunkowania rozwojowe wynikające z ekscesów 47. amerykańskiego prezydenta, a których konsekwencje kładły będą się długim cieniem na stosunkach międzynarodowych jeszcze w latach, w których w Oval Office zasiadać będą kolejni, bardziej zrównoważeni prezydenci.
Mamy obecnie potężne potrzeby zbrojeniowe. Czy Pana zdaniem są zasadne, w świetle zmiany polityki Stanów Zjednoczonych?

Nie, nie mamy "potężnych potrzeb zbrojeniowych", tylko na potęgę się zbroimy bez obiektywnej potrzeby. Te "potężne potrzeby", o których nieustannie słyszymy, są wytworem polityki, a nie realiów. Bezpieczeństwo zapewnia się poprzez wielostronnie korzystną współpracę międzynarodową i wyrafinowaną dyplomację, a nie kosztownym wyścigiem zbrojeń, który zwiększa napięcia. Zasadnicze jest utrzymywanie równowagi militarnej, a nie usiłowanie osiągnięcia przewagi, bo to akurat może zagrażać bezpieczeństwu. Sztuka polega na tym, aby utrzymywać równowagę przy jak najniższym, a nie coraz wyższym poziomie wydatków militarnych wszędzie – w Rosji też – nazywanych obronnymi. Polska, będąc największym importerem sprzętu wojskowego pośród 27 państw Unii Europejskiej, nakręca koniunkturę przemysłom zbrojeniowym i ich zapleczom polityczno-medialnym w kilku innych państwach, poczynając od USA. Z rekordowymi wśród 32 państw NATO wydatkami militarnymi szybko zbliżającymi się do 5 proc. PKB marnujemy coraz więcej grosza publicznego, którego nie starcza na inne cele, głównie na kapitał ludzki oraz infrastrukturę. Gospodarka w ten sposób staje się relatywnie mniej konkurencyjna, standard życia ludności jest względnie mniejszy, niż byłby w przypadku racjonalnej polityki i sensownej strategii rozwoju. Nie może mieć wspaniałej przyszłości kraj, który przeznacza na militaria ponad trzykrotnie więcej niż na badania i rozwój. To się zemści. Tak jak nikt na Polskę nie napadł, gdy wydawaliśmy na obronę 2 proc. PKB, tak też nikt na nas nie napadnie, gdy wydawać będziemy 5 proc. Z czasem, gdy okaże się to już oczywiste dla wszystkich, militaryści będą fałszywie wywodzić, że to dlatego, iż uzbroiliśmy się po zęby i wroga wystraszyliśmy, podczas gdy tak naprawdę akurat tak się stanie, ponieważ nikt na nas napadać nie zamierza, bo nie ma w tym żadnego interesu. Szkoda wielka, że w międzyczasie marnować będziemy dziesiątki, setki miliardów złotych, których nie starcza na finansowanie dynamicznego potrójnie zrównoważonego rozwoju.
A może Polska powinna postawić na większą federalizację w ramach UE w czasie obecnych turbulencji geopolitycznych?

Dobrze byłoby. W warunkach nieodwracalnej globalizacji, której szkodzi, ale przecież nie zablokuje całkowicie ani nowy nacjonalizm czy neoliberalizm, ani Trump 2.0 czy druga zimna wojna, Polska, aby kontynuować kroczenie ścieżką względnego sukcesu posocjalistycznej transformacji gospodarczej, powinna wewnętrznie zmierzać ku pełnokrwistej społecznej gospodarce rynkowej, a na zewnątrz sprzyjać wzmacnianiu Unii Europejskiej i jej mechanizmów koordynacji polityki. To jest imperatyw, jeśli mamy skutecznie radzić sobie z narastającą konkurencyjnością gospodarek Chin i USA. UE popełnia strategiczny błąd, słuchając rad amerykańskiego prezydenta i ulegając militarystycznej dewiacji, zamiast posłuchać sugestii płynących z raportu Mario Draghiego i zainwestować setki miliardów euro w badania i rozwój. Federalizacja UE sprzyjałaby i Polsce, i całej Unii, ale niestety nie widać tego nawet na horyzoncie ze względu na panoszenie się nacjonalizmu, populizmu, militaryzmu. Przegrywamy na kolejnym historycznym zakręcie.
Jak dalece groźna jest dla nas wojna celna między USA a Europą? Możliwe jest też przecież zaostrzenie polityki handlowej z Chinami, czego dowodem są cła na samochody elektryczne. To zagrożenie?

Każda wojna celna jest szkodliwa, te obecne też. Przegrywają wszyscy w nie zaangażowani, aczkolwiek w różnej mierze. Najwięcej stracą Stany Zjednoczone, czego Donald Trump i jego akolici nie pojmują, najmniej Chiny i Indie, z którymi warto rozwijać stosunki gospodarcze. Co do Unii Europejskiej, to straci relatywnie tym mniej, im mądrzej i bardziej praktycznie ułoży sobie stosunki z Chinami, wykorzystując do tego obecne zamieszanie. To wymaga określonej reorientacji geostrategicznej, ale nie jestem pewien, czy stać na to obecną Komisję Europejską. Tam też nie starcza mężów stanów na te ciężkie czasy. Na tym przecież polegają kryzysy, że poza ich opłakanymi kosztami stwarzają niecodzienne szanse. Trzeba tylko chcieć i umieć je wykorzystać. Na razie nie widać tego ani w Warszawie, ani w Brukseli. Zresztą w Berlinie i Paryżu oraz paru jeszcze innych stolicach też nie.

Niemcy właśnie przeprowadzają radykalny zwrot swojej polityki fiskalnej. Jak wielka to zmiana i czy jest dobrą wiadomością dla Polski?

No właśnie, wspomniałem Berlin. Ten niemiecki zwrot jest zasadny, ale nie wiem, czy nie nadmierny. Tak jak dotychczas Niemcy przesadzały z twardymi ograniczeniami budżetowymi, tak teraz mogą przeholować z ich rozmiękczaniem. Trzeba uważać. Dla nas natomiast w stosunkach dwustronnych może to stwarzać dodatkowe perspektywy ożywienia eksportu niektórych branż przemysłowych, a zwłaszcza usług budowlano-montażowych związanych z ekspansją inwestycji infrastrukturalnych za Odrą i Nysą. Ale będą też inne konsekwencje odejścia od dotychczasowej ortodoksji fiskalnej wykraczające poza gospodarką niemiecką, które wpływać będą na rynki kapitałowe, kursy walutowe oraz unijne finanse. Te konsekwencje, między innymi nasilenie się mechanizmów inflacji popytowej, będą wielostronne, ale sądzę, że na dłuższą metę pozytywne wezmę górę. Problem w tym, że każdy długi okres składa się z krótkich.
Jak dziś w ogóle można ocenić kondycję budżetową Polski?

Zdecydowanie negatywnie. Rząd z coraz większym trudem panuje nad sytuacją w tej materii. Ani nie potrafi zredukować innych wydatków wraz ze śrubowaniem wydatków wojskowych, ani nie potrafi zwiększyć przychodów budżetowych poprzez podniesienie podatków. Bynajmniej tego nie doradzam, ale sądzę, że rząd i jego premier nabiorą więcej odwagi po wyborach prezydenckich i wtedy, zamiast ograniczać udział wydatków militarnych w budżecie, podniosą podatki. W rezultacie zwiększy się i tak już nadmierny fiskalizm i antyefektywnościowa redystrybucja budżetowa, co ani nie poprawi warunków życia ludności, ani nie zwiększy produktywności przedsiębiorstw. Minister finansów robi, co może, sprawnie zarządzając bieżącymi strumieniami i rolując rosnący dług publiczny, ale nie jest w stanie przełamać syndromu nadmiernego finansowania z deficytu, bo nie on decyduje o jego wielkości i nie on przesądza kierunki alokacji środków publicznych.

Powinien czekać nas okres zaciskania pasa? Czas zwiększania wydatków społecznych już minął?

Bezsprzecznie minął czas zwiększania udziału wydatków socjalnych w PKB. Mogą ona nadal rosnąć, ale nie w tempie przewyższającym dynamikę dochodu narodowego. Pożądane byłoby nawet umiarkowane przycięcie tego udziału. To szersza sprawa. Trzeba dokonać kompleksowego przeglądu wydatków i je zracjonalizować. Nie brakuje bowiem źle zaadresowanych i nawet społecznie, a nie tylko ekonomicznie nieuzasadnionych transferów. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić, ale przyjdzie czas, kiedy będzie to nieuchronne.
W naszej poprzedniej rozmowie wskazywał Pan na konieczność stopniowego podwyższania wieku emerytalnego i przystępowania do euro. Podtrzymuje Pan to stanowisko, czy okoliczności się zmieniły?

Okoliczności wielce się zmieniły, ale bynajmniej nie w sposób, który skłaniałby do zmiany tamtego stanowiska. Tak, należy stopniowo podnosić wiek emerytalny, ponieważ jest to imperatywem zarówno z punktu widzenia bilansowania systemu finansów publicznych, jak i rynku siły roboczej. Tak, warto przystępować do euro, bo sprzyjać to będzie poprawie konkurencyjności polskiej gospodarki i, w konsekwencji, dynamizacji jej rozwoju. O ile – to zawsze podkreślam – przystąpimy do obszaru wspólnej waluty europejskiej przy właściwym kursie konwergencji. To powinien być kurs, który zapewnia międzynarodową konkurencyjność dobrze zarządzanym firmom, gdyż długookresowa strategia wzrostu gospodarczego musi być ciągniona przez eksport, którym powinien rosnąć szybciej niż ogólna produkcja, będąc jeszcze jednym kołem zamachowym tego wzrostu."