czwartek, 30 listopada 2017

Przemówienie Mołotowa-ponadczasowy sojusz Rosji i Niemiec

Przemówienie Mołotowa-ponadczasowy sojusz Rosji i Niemiec

https://maopd.files.wordpress.com/2012/07/o-polityce-zsrr-wobec-wojny-1939.pdf
"Przemówienie na sesji Rady Najwyższej ZSRR wygłoszone 31 października 1939 r.

Towarzysze Delegaci!
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zaszły w sytuacji międzynarodowej poważne zmiany. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji w Europie, a również i w krajach znajdujących się daleko poza terenami Europy. W związku z tym należy wskazać trzy główne kierunki mające decydujące znaczenie.
Po pierwsze należy wskazać na zmiany, które zaszły w stosunkach pomiędzy ZSRR a Niemcami. Od czasu zawarcia 23 sierpnia 1939 roku umowy radziecko-niemieckiej o nieagresji, położony został kres nienormalnym stosunkom, które miały miejsce w ciągu szeregu lat pomiędzy ZSRR i Niemcami. W przeciwieństwie do wrogiego poprzedniego stosunku, rozniecanego wszelkimi sposobami przez poszczególne państwa europejskie, przyszło zbliżenie i polepszenie przyjaznych stosunków pomiędzy ZSRR i Niemcami. Dalsze polepszanie tych nowych przyjaznych stosunków, znalazło swój wyraz w niemiecko-radzieckim traktacie o przyjaźni i współpracy oraz granicy pomiędzy ZSRR i Niemcami, podpisanym w dniu 28 września w Moskwie. Ostry zwrot, który nastąpił pomiędzy ZSRR i Niemcami, dwoma największymi państwami w Europie, nie mógł nie wpłynąć na całą sytuację międzynarodową. Wydarzenia całkowicie potwierdziły ocenę o znaczeniu zbliżenia radziecko-niemieckiego, którą podano na ubiegłej sesji Rady Najwyższej ZSRR.
Po drugie należy wskazać na fakt wojskowego rozgromienia Polski i rozpadu państwa polskiego. Rządzące koła Polski ogromnie chełpiły się "potęgą" i "walecznością" swej armii. Jednak okazało się, że wystarczyło krótkie uderzenie wymierzone przeciwko Polsce, początkowo armii niemieckiej, a następnie radzieckiej, aby nic nie pozostało z tego poczwarnego bękarta Traktatu Wersalskiego, który istniał kosztem uciskanych narodowości niepolskich. Polityka "tradycyjna" ciągłego lawirowania i gry pomiędzy Niemcami i ZSRR okazała się niewiele warta i całkowicie zbankrutowała.
Po trzecie trzeba przyznać, że wielka wojna, która wybuchła w Europie wniosła gruntowe zmiany do całej sytuacji międzynarodowej. Wojna ta rozpoczęła się pomiędzy Niemcami i Polską i przekształciła się w wojnę pomiędzy Niemcami z jednej strony a Francją i W. Brytanią z drugiej. Wojna z Polską zakończyła się szybko w wyniku całkowitego bankructwa kierowników polskich. Polsce, jak wiadomo, nie pomogły ani angielskie, ani francuskie gwarancje. Dotychczas właściwie nie wiadomo, jakie to były gwarancje (ogólny śmiech). Wojna pomiędzy Niemcami a blokiem angielsko-francuskim jest dopiero w pierwszym swym stadium i należycie się nie rozwinęła. Tym niemniej jednak jest zrozumiałe, że taka wojna musiała spowodować gruntowne zmiany w sytuacji Europy, zresztą nie tylko Europy.
W związku z tymi ważnymi zmianami w sytuacji międzynarodowej poszczególne stare pojęcia, których używaliśmy jeszcze niedawno, i do których wielu tak się przyzwyczaiło, stały się przestarzałe i nie mogą być obecnie stosowane. Należy wyjaśnić to sobie, aby zapobiec grubym błędom w ocenie nowo powstałej sytuacji w Europie. Wiadomo na przykład, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy takie pojęcia, jak "agresja" i "agresor" nabrały nowej konkretnej treści, nabrały nowego znaczenia. Nie trudno się domyślić, że obecnie nie możemy wykorzystać tych pojęć w tym samym znaczeniu jak - przypuśćmy - 3-4 miesiące temu. Obecnie, gdy chodzi o wielkie mocarstwa Europy, Niemcy znajdują się w sytuacji państwa, które dąży do najszybszego zakończenia wojny i do pokoju. Anglia i Francja, które wczoraj jeszcze były przeciw agresji, są za przedłużeniem wojny i przeciw zawarciu pokoju. Role ich widać - zmieniają się.
Próby angielskiego i francuskiego usprawiedliwienia tej swojej nowej pozycji danymi Polsce zobowiązaniami są, rzecz jasna, oczywiście, bezpodstawne. O przywróceniu dawnej Polski, jak każdy rozumie, nie może być mowy. Toteż bezsensowne jest przedłużenie obecnej wojny pod hasłem odbudowania byłego państwa polskiego. Rozumieją to rządy Anglii i Francji, nie chcą jednak zaprzestania wojny i ustalenia pokoju, lecz szukają nowego usprawiedliwienia dla przedłużenia wojny przeciwko Niemcom. Ostatnio rządzące koła Anglii i Francji usiłują przedstawić siebie jako bojowników przeciw hitleryzmowi, przy czym rząd angielski ogłosił, iż jakoby dla niego celem wojny przeciwko Niemcom jest ni mniej, ni więcej tylko "zniszczenie hitleryzmu". Ma to oznaczać, że angielscy i francuscy stronnicy wojny ogłosili przeciwko Niemcom coś w rodzaju "ideologicznej wojny", która przypomina stare wojny ideologiczne. Istnienie w swoim czasie wojny przeciw heretykom i innowiercom było w modzie. Jak wiadomo doprowadziły one do najcięższych następstw dla mas ludowych, do ruiny gospodarczej i do kulturalnego zniszczenia narodu. Nic też innego wojny te nie mogły przynieść. Jednak wojny te odbywały się w czasach średniowiecza. Czy nie do tych czasów średniowiecza, do czasów wojen religijnych, przesądów i zdziczenia kultury ciągną nas znów panujące klasy Anglii i Francji?
W każdym bądź razie pod jakim ideologicznym sztandarem prowadzona jest obecna wojna w jeszcze większym zakresie i niosąca jeszcze większe niebezpieczeństwo dla narodów Europy? Lecz wojna tego rodzaju nie ma żadnego uzasadnienia. Ideologię hitleryzmu, jak też wszelki system ideologiczny można uznać lub zakwestionować, jest to kwestia poglądów politycznych. Lecz każdy człowiek rozumie, że ideologii nie można zniszczyć przemocą, nie można z nią skończyć za pomocą wojny. Toteż nie tylko nonsensem, lecz nawet zbrodnią jest prowadzenie wojny o zniszczenie hitleryzmu pod fałszywym sztandarem walki o demokrację. Oczywiście w żaden sposób nie można nazwać walką o demokrację takich działań, jak rozwiązanie partii komunistycznej we Francji, aresztowanie delegatów komunistycznych parlamentu francuskiego lub ograniczenie swobód obywatelskich i politycznych w Anglii, niesłabnący ucisk narodowościowy w Indiach itd. Czy nie jest jasnym, że celem obecnej wojny w Europie jest nie to, o czym mówią w oficjalnych wystąpieniach przeznaczonych dla szerokiego ogółu słuchaczy we Francji i Anglii, to nie jest walka o demokrację, lecz coś innego, o czym ci panowie nie mówią otwarcie. Istotna przyczyna wojny angielsko-francuskiej przeciwko Niemcom polega nie na tym, że Anglia i Francja przysięgły jakoby przywrócić dawną Polskę, i oczywiście nie na tym, iż zdecydowały się one wziąć na swoje barki zadanie walki o demokrację.
Rządzące koła Anglii i Francji posiadają oczywiście bardziej rzeczowe powody do wojny przeciwko Niemcom. Powody te dotyczą nie dziedziny jakiejkolwiek ideologii, lecz strefy interesów wyłącznie materialnych potężnych mocarstw kolonialnych. Imperium brytyjskie, którego ludność sięga 47 milionów, posiada kolonie o ludności wynoszącej 480 milionów osób. Kolonialne imperium Francji, której ludność nie przekracza 42 milionów liczy 70 milionów mieszkańców w koloniach francuskich. Posiadanie tych kolonii, które dają możliwość eksploatowania setek milionów ludzi, jest podstawą światowego panowania Anglii i Francji. Lęk przed pretensjami niemieckimi do tych kolonii - oto gdzie jest ukryta sprężyna nowej obecnej wojny Anglii i Francji przeciwko Niemcom, która poważnie wzmogła się ostatnio w wyniku obalenia Traktatu Wersalskiego. Obawy o utratę panowania światowego dyktują rządzącym kołom Anglii i Francji politykę podsycania wojny przeciwko Niemcom. A więc imperialistyczny charakter tej wojny jest widoczny dla każdego, kto chce widzieć istotę rzeczy, kto nie zamyka oczu na fakty. Z tego wszystkiego jasne jest, komu potrzebna jest ta wojna prowadzona o panowanie nad światem.
Oczywiście nie klasie robotniczej. Taka wojna przynosi klasie robotniczej tylko ofiary i nieszczęścia.
Osądźcie wobec tego czy zmienia się, czy też nie w ciągu ostatniego okresu treść takich pojęć, jak "agresja" i "agresor"? Nie trudno dostrzec, że pojmowanie takich słów po staremu, to jest tak jak było to do ostatniego decydującego zwrotu w stosunkach politycznych pomiędzy ZSRR a Niemcami, i do rozpoczęcia się wielkiej wojny imperialistycznej w Europie, może spowodować jedynie zamęt w głowach i oczywiście będzie prowadzić do błędnych wniosków. Aby do tego nie doszło, nie powinniśmy posiadać bezkrytycznego stosunku do tych starych pojęć, które powinny być inaczej rozumiane w nowej sytuacji międzynarodowej.
Tak ukształtowała się sytuacja międzynarodowa w ciągu ostatniego okresu. Przejdźmy teraz do zmian, które zaszły w sytuacji zewnętrznej samego Związku Radzieckiego.
Zmiany zaszły niemałe, lecz gdy mamy mówić o sprawach zasadniczych nie można pominąć tego co następuje: dzięki konsekwentnemu prowadzeniu naszej pokojowej polityki zagranicznej udała się nam umocnić nasze pozycje międzynarodowe (długotrwałe oklaski). Nasze stosunki z Niemcami, jak już powiedziałem, gruntownie się polepszyły. Wszystko rozwija się tutaj w kierunku wznowienia stosunków przyjacielskich, rozwoju praktycznej współpracy i politycznego poparcia Niemiec w ich dążeniu do pokoju. Zawarta pomiędzy ZSRR a Niemcami umowa o nieagresji zobowiązała nas do neutralności w razie udziału Niemiec w wojnie. Konsekwentnie realizowaliśmy tę linię, czemu bynajmniej nie przeczy wkroczenie naszych wojsk na terytorium Polski, które rozpoczęło się 17 września br. Rząd radziecki rozesłał wszystkim państwom, z którymi posiada stosunki dyplomatyczne, specjalną notę z oświadczeniem o tym, że ZSRR nadal będzie przestrzegał zasad neutralności w stosunkach z tymi państwami.
Jak wiadomo wojska nasze wkroczyły na terytorium Polski dopiero, gdy państwo polskie rozpadło się i przestało istnieć. Pozostał neutralnym wobec faktów oczywiście nie mogliśmy, gdyż w wyniku tych wydarzeń stanęło przed nami ostro pytanie w sprawie bezpieczeństwa państwa. Rząd radziecki nie mógł przy tym nie liczyć się z wyjątkową sytuacją bratniej ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które po rozbiciu Polski porzucone były na pastwę losu. Następne wydarzenia potwierdziły całkowicie, że nowe stosunki radziecko-niemieckie oparte są na wzajemnych interesach. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na terytorium byłego państwa polskiego pozostały poważne kwestie rozgraniczenia interesów państwowych ZSRR i Niemiec. Umowa niemiecko-radziecka o przyjaźni i granicy pomiędzy ZSRR i Niemcami, zawarta w końcu września br., umocniła nasze stosunki z państwem niemieckim.
Stosunki Niemiec z innymi państwami zachodnimi w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci wyznaczyły przede wszystkim dążenia Niemiec do zerwania pęt Traktatu Wersalskiego, którego twórcami były Anglia i Francja z aktywnym udziałem Stanów Zjednoczonych Ameryki. To właśnie w ostatecznej konsekwencji doprowadziło do obecnej wojny w Europie.
Stosunki ZSRR z Niemcami układały się na zupełnie innej podstawie, która nie posiada nic wspólnego z utrwaleniem powojennego porządku wersalskiego. Zawsze byliśmy zdania, że silne Niemcy są podstawą w Europie. Śmiesznie wprost byłoby przypuszczać, że Niemcy można wprost zrzucić z szachownicy europejskiej. Mocarstwa, które pielęgnowały te głupie marzenia nie uwzględniają smutnego doświadczenia Wersalu i wynikłej z niego obecnej sytuacji międzynarodowej, która różni się zasadniczo od sytuacji w roku 1914 i może zakończyć się dla nich bankructwem.
Uporczywie dążyliśmy do polepszenia stosunków z Niemcami i z uznaniem witamy podobne dążenia w Niemczech. Obecne nasze stosunki z Niemcami oparte są na przyjaznej gotowości poparcia Niemiec w ich wysiłkach do osiągnięcia pokoju i jednocześnie na chęci wszechstronnego rozwijania radziecko-niemieckich stosunków gospodarczych ku wzajemnej korzyści. Należy zaznaczyć, że zaistniałe zmiany w radziecko-niemieckich stosunkach politycznych stworzyły sprzyjające przesłanki do rozwoju stosunków gospodarczych. Ostatnie rokowania delegacji niemieckiej w Moskwie i odbywające się rokowania obecne radzieckiej delegacji gospodarczej w Niemczech, przygotowują szeroką bazę dla rozwoju obrotu towarowego pomiędzy ZSRR i Niemcami. "

wtorek, 28 listopada 2017

Parę faktów o "polskich" sądach 53

Parę faktów o "polskich" sądach 53
Pojęcie "zawody zaufania publicznego" zostało stworzone przez propagandystów Jaruzelskiego w stanie wojennym i umieszczone w konstytucji 1997 roku. Nigdzie nie ma definicje tego co to jest. Pojęcie to można dowolnie interpretować. Jest rozciągliwe od plus do minus nieskończoności. Nie ma go w żadnym innym języku.
Bełkot semantyczny służy do :
- dezinformacji i ogłupiania społeczeństwa
- utrudniania podjęcia dialogu społecznego i znalezienia dobrych rozwojowo rozwiązań
- kreowania duraczących naracji
- kreowania stad fałszywych autorytetów
- kreowania i ochrony układów pasożytniczych
- uzyskiwanie nienależnych korzyści kosztem społeczeństwa

Na oficjalnej stronie senatu czytamy www.senat.gov.pl/gfx/senat/pl/senatopracowania/56/plik/ot-625_.pdf
"Pojęcie zawodu zaufania publicznego jest specyficznie polskim tworem i nie jest znane w innych krajach europejskich. W Polsce zostało wprowadzone przez art. 17 Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997, który wiąże wykonywanie zawodu zaufania publicznego z istnieniem samorządu zawodowego. Do zawodów zaufania publicznego zalicza się profesje polegające na wykonywaniu zadań o szczególnym charakterze z punktu widzenia zadań publicznych i z troski o realizację interesu publicznego. Roboczo przyjmuje się, że zawody te są bliskie, choć nie tożsame, z wolnymi zawodami. Nie wszyscy przedstawiciele wolnych zawodów zrzeszeni są w samorządach zawodowych, a więc nie są oni przedstawicielami zawodu zaufania publicznego. Istnieją również zawody niebędące zawodami zaufania publicznego, a które są zorganizowane w korporacje.
Jak trafnie zauważyła prof. Krystyna Wojtczak intencją ustawodawcy jest nadanie trzem z pozostałych pojęć zawodu (to znaczy wolnego zawodu, zawodu regulowanego i zawodu zaufania publicznego – przyp. AK) innej treści. Problem w tym, że nie jest pewne, co pojęcia te znaczą.
Literatura polska dotycząca wolnych zawodów oraz zawodów regulowanych w Polsce i w rozmaitych krajach europejskich jest bardzo liczna i dostępna. W Senacie RP w 2002 roku odbyła się konferencja Zawody zaufania publicznego a interes publiczny – korporacyjna reglamentacja versus wolność wykonywania zawodu, w której udział wzięli wybitni prawnicy, przedstawiciele korporacji zawodowych i eksperci.
Z uwagi na zakres niniejszego opracowania zostaną w nim przedstawione, po rysie historycznym, przede wszystkim najnowsze wydarzenia...
Innymi słowy konstytucyjna gwarancja “wolności wykonywania zawodu” nie tylko nie kłóci się z regulowaniem przez państwo szeregu kwestii związanych tak z samym wykonywaniem zawodu, jak i ze statusem osób zawód ten wykonujących, ale wręcz zakłada potrzebę istnienia tego typu regulacji zwłaszcza, gdy chodzi o zawód zaufania publicznego jakim jest zawód adwokata. Oczywiste jest, że takie regulacje mogą wprowadzić różnego rodzaju ograniczenia wolności wykonywania zawodu. Zarazem jednak ograniczenia wolności wykonywania zawodu – jak wszelkie ograniczenia praw i wolności jednostki – dopuszczalne są tylko stosownie do ogólnych zasad oraz kryteriów wyznaczonych w art. 31 ust. 3 Konstytucji. Mogą być one ustanowione tylko w ustawie i tylko, gdy jest to konieczne ze względu na ochronę ważnego interesu publicznego i tylko w zakresie, który nie naruszy istoty regulowanej wolności lub prawa."

Bełkot o "zawodach zaufania publicznego" służył do zamknięcia środowiska "nadzwyczajnej kasty" przed zdolnymi i uczciwymi kadrami.
A więc gnidy Jaruzelskie rozpoczęły wieloletnią narracje o nadzwyczajnej kaście z premedytacją kontynuowaną w III RP. Bezkarność, omerta sędziowska, uczestnictwo w przestępstwach i zbrodniach ...to właśnie pokłosie tego nienależnego i niezasłużonego bełkotliwego zaufania.

Zauważmy że narracja żydowskiej gazety dla Polaków szła dokładnie w tą samą stronę - "wyroków się nie komentuje". "I straszne i śmieszne". Wyroków pochodzących od komunistycznych sędziów - przygłupów zdolnych do każdej podłości i w połowie lat osiemdziesiątych w 86% należących do PZPR.

To właśnie magdalenkowe spodstolne cuda i simulacrum okrągłego stołu. Ruski generał w polskim mundurze, zbrodniarz Jaruzelski został nagle prezydentem "państwa prawa". A komunistyczni sędziowie stali się "osobami zaufania publicznego".

poniedziałek, 27 listopada 2017

O łamaniu konstytucji w Polsce. Co każdy powinien wiedzieć

O łamaniu konstytucji w Polsce. Co każdy powinien wiedzieć.

https://www.salon24.pl/u/janmak/825131,o-lamaniu-konstytucji-w-polsce-co-kazdy-powinien-wiedziec
""Ależ wy jesteście pisowcy bezdennie głupi. PIS złamał konstytucję i w europie nie odpuszczą puki was nie ukarzą." – to jeden z tysięcy wpisów internetowych, którego podstawą jest powszechna dziś w Polsce znajomość konstytucji oraz umiejętność interpretacji jej przepisów (styl i ortografia oryginału).

Niektórzy konstytucjonaliści publicznie wyrażają swoja irytację, że w ich trudnej dziedzinie interpretacji prawa konstytucyjnego ekspertami stają się dziś ludzie z ulicy. Podobne uczucie mieliby zapewne matematycy, gdyby tłumy wznosiły hasła, na przykład, że "PiS łamie regułę de l’Hospitala" - bo poziom znajomości prawa konstytucyjnego i wyższej matematyki jest w tych skandujących zgromadzeniach zapewne podobny.

Warto tu przytoczyć głos konstytucjonalistki, byłej europosłanki z ramienia SDPL, prof. Grabowskiej, którą jako mającą poglądy polityczne dalekie od poglądów PiS można potraktować jako reprezentantkę głosu rozsądku wśród tak wielu rozpolitykownych sędziów i prawników:

"Naruszanie praworządności wymaga dowodów, trzeba wszystkie takie przypadki solidnie uzasadnić. Nie wystarczą powielane wielokrotnie ogólne zarzuty, nie popartych konkretnymi dowodami. Jeżeli słyszę w wystąpieniach posłów w PE mantrę o „łamaniu Konstytucji”, „naruszaniu podziału władz”, „łamaniu demokracji i praw człowieka”, czy o maszerujących w Warszawie tłumach „faszystów, neonazistów” itp., to zastanawiam się, czy naprawdę żyję w Polsce, czy w innym kraju."

Oskarżenia o "łamanie konstytutucji" stało się dziś w narracji opozycji tzw. talking point (wedle terminologii teorii argumentacji), a bardziej potocznie "pałką propagandową". Słowa te nie zawierają już żadnej treści, nie odnoszą się do niczego konkretnego, a raczej do wszystkiego. Krzyczy się je w każdym momencie, gdy PiS poprawia prawo, uchwala nowe ustawy (do czego jest nie tylko uprawniony demokratycznym wyborem, ale wręcz zobowiązany). PiS wykonując swój demokratyczny obowiązek łamie konstytucję! W konstytucji to nie jest co prawda jawnie napisane, ale Stępień z Zollem na pewno umieliby to wywieść, że z jej artykułów wynika, iż PiS nie ma prawa rządzić w Polsce! I o to w tym wszystkim chodzi.

Tymczasem konstytucję w dość oczywisty sposób ustawicznie łamie totalna opozycja, co widać prosto i bezpośrednio, bez żadnych prawnych zawijasów.

Sam koncept "totalnej opozycji", takiej, która w niczym nie zgadza się z rządem, nie współpracuje w parlamencie, lecz próbuje jedynie blokować jego prace, prowadzi działania poza parlamentem obliczone na obalenie władzy i osłabienie państwa -- koncept takiej opozycji jest sprzeczny całą konstytucją (można by tu wymienić szereg ogólnych artykułów) i nieznany jest w teorii demokracji. Tym właśnie sposobem oddala nas totalna opozycja od zachodniej demokracji i ciągnie - gdzie?

Oczywiście kontrargumentem tych, którzy w taki oryginalny sposób chcą "naprawiać demokrację", jest to że "PiS łamie konstytucję". Jednak jeszcze przed utratą władzy, dzisiejsza opozycja próbowała naruszyć równowagę władz, przejąć Trybunał Konstytucyjny i uczynić z niego oraz z sądów bastion oporu przeciwko władzy PiS, czym naruszyła Art 10 Konstytucji ust. 1, który mówi:

Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.

Po tych działaniach opozycji, które uruchomiły cały spór, i wzajemne oskarżenia o łamanie konstytucji, wyszło na jaw, że tak naprawdę to mamy permanentny stan złamania konstytucji, poprzez fakt, że władza sądownicza nie podlega żadnej kontroli, sama się wybiera i odtwarza, ma bardzo mocny wpływ na pozostałe władze, a sama żadnym wpływom i kontroli nie podlega. To z pewnością nie jest równowaga! Jest podział, ale nie ma równowagi!

To gwałci nie tylko wzmiankowany Artykuł 10, ale także Art. 1 konstytucji, o tym że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, Art. 2. mówiący o tym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej, Art. 4. ust.1. o tym, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu, a także Art. 32. ust 1. o tym, że wszyscy są wobec prawa równi; wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Czy zwykły obywatel ma szanse wejść do kasty sędziowskiej, która sama siebie traktuje w odrębny sposób, według innych przepisów i innej miary sprawiedliwości?

PiS chce ten stan rzeczy naprawić, do czego ma demokratyczne prawo, chce tak naprawdę zrobić to, co powinno być zrobione 25 lat temu, dokończyć solidarnościową rewolucję w tym obszarze, i co -- "łamie konstytucję!" Protesty na ulicach! PiS nie ma prawa rządzić!

Totalna opozycja wielokrotnie dała wyraz swojej niechęci do pojęcia narodu, oraz przekonaniom, że są rzeczy ważniejsze w państwie niż naród. Oprotestowała nawet słowa marszałka Morawieckiego, że "nad prawem jest dobro narodu". To pokazuje, że opozycja, nie uznaje Art. 4 Konstytucji, który mówi:
Art. 4. 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.

Podważając rolę Narodu, łamie konstytucję. Z kolei, w Art. 11, ust. 1 czytamy:

Art. 11. 1  Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa.

Opozycja cały czas podejmuje działania niedemokratyczne (pucze, blokady, prowokowanie ataków z zagranicy) czym ewidentnie łamie ten zapis konstytucji. Tzw. Obywatele RP podejmując próby blokowania miesięcznic smoleńskich łamią artykuły 57 i 53 konstytucji, które mówią że

Art 57. Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich

oraz że

Art. 53. 2. Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie.

Uniemożliwiając Jarosławowi Kaczyńskiem spokojną modlitwę nad grobem brata łamią do tego p

Art. 52. 1. Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (...)

nie mówiąc już o cywilizowanych obyczajach. Ratusz Warszawski łamał permanentnie

Art. 76. Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi.

oraz

Art. 82. Obowiązkiem obywatela polskiego jest wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz troska o dobro wspólne.

Nie przestrzegając tych wszystkich postanowień konstytucji totalna opozycja łamie przy tym

Art. 83. Każdy ma obowiązek przestrzegania prawa Rzeczypospolitej Polskiej.

Korporacja sędziowska, która wdała się w walkę polityczną z władzą ustawodawczą i wykonawczą łamie przepisy artykułów 176 i 178 Konstytucji:

Art. 176. 2. Ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami określają ustawy.

Art. 178. 1. Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.

Art 178. 3. Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Ostatnie wyskoki niektórych sędziów, przemówienia na demonstracjach, wezwania do nieposłuszeństwa są  z pewnością działalnością publiczną nie dającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Te i kilka dalszych artykułów mówi bardzo wyraźnie, że zasady działania sądownictwa, w szczególności wyboru do KRS, wieku emerytalnego, itp. regulują ustawy -- czyli Sejm określa jak ma działać sądownictwo. A sędziowie, ci najbardziej zaangażowani w działalność polityczną i antyrządową, chcą być niezależni od wszystkiego, a więc nawet od konstytucji!

Art. 189. Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa.

Art. 190. 1. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.

Dzisiaj podważane jest konstytucyjna rola Trybunału Konstytucyjnego, tylko dlatego, że jest nie "nasz", a tamten był "nasz". Ci przedstawiciele totalnej opozycji, którzy dopuszczają się takich wypowiedzi łamią konstytucję. Zgodnie z Konstytucją od orzekania tego, że jakieś organy państwa łamią konstytucję jest zgodnie z Art. 198 Trybunał Stanu. Pomijanie jego roli, oskarżanie rządu o łamanie konstytucji, i nie wystąpienie z takim oskarżeniem do Trybunału Stanu, jest kolejnym pogwałceniem konstytucji.

Oczywiście, jakiś prawnik może powiedzieć, że te moje uwagi o łamaniu konstytucji przez opozycję są dyskusyjne, a przynajmniej niektóre z nich. Zbyt słabo uzasadnione. Zgoda. Sprawy łamania konstytucji to sprawy interpretacji, trzeba więc dokładniejszych argumentów, analiz, a nie wykrzykiwania na ulicy i z trybuny sejmowej słów, których znaczenia sie nie rozumie.

To co się dzieje na polskich ulicach i w sejmie podczas blokad i puczów, to nie jest żadna walka o demokrację, tylko łamiąca zasady demokracji walka o władzę i przywileje, prowadzona wbrew państwu prawa, a więc ze złamaniem Art 2. Konstytucji. Totalna opozycja, jak się starałem wykazać, łamie konstytucje ustawicznie i w oczywisty sposób, a sama krzyczy o łamaniu konstytucji. To dokładnie to samo, gdy złodziej krzyczy "łapaj złodzieja!"

Strona rządowa powinna wystąpić z kampanią wskazującą na permanentne łamanie konstytucji przez totalną opozycję, na permanentny stan złamania konstytucji przez dotychczasowe praktyki sądów. Powinna zlecić opracowanie prawnej ekspertyzy w tej sprawie, i zwrócić się do Komisji Weneckiej o potwierdzenie ekspertyzy. Może Komisja Wenecka, która ma taki posłuch w opozycji, sprowadziłaby ją wreszcie na drogę demokracji?"

niedziela, 26 listopada 2017

Parę faktów o "polskich" sądach 52

Parę faktów o "polskich" sądach 52

Były sędzia, a obecnie adwokat Piotr Kamiński  w programie „Studio Polska” (TVP Info) o niezawisłości sędziowskiej:
"Mówi się, że wcześniej było zapewnione prawo do niezawisłości sędziowskiej. To nieprawda. Widziałem wiele przypadków, gdy zmuszano do odejścia. Ja też doznałem mobbingu...
Miałem sześć postępowań dyscyplinarnych. Co z tego, że w żadnej nie zostałem ukarany?
Być może dlatego, że jestem autorem jednego wyroku, który skazywał sędziego z czasów stalinowskich za zbrodnię sądową. Ten wyrok został źle odebrany"

Jak można było skazać stalinowskiego sędziego skazującego niewinnych ludzi na polecenie UB i PZPR ?
Sędzia komunistyczny miał tylko dylemat moralny, ewentualnie wewnętrzny konflikt i przeżywał wewnętrznie skomplikowany dramat o podłożu filozoficznym. Wydać fałszywy wyrok to przecież mogą tylko w podskokach zaściankowi katolicy w Polsce.

Prokuratura Krajowa może już postawić sędzi Wiesławie B.-M. z Sądu Okręgowego w Szczecinie zarzut za przeklejenie przez nią cen w markecie na sprzedawanych w promocji przewodnikach. W czwartek Sąd Najwyższy prawomocnie zgodził się na uchylenie jej sędziowskiego immunitetu.
Sąd Dyscyplinarny Sądu Apelacyjnego w Gdańsku  wydał decyzje w sprawie Pawła M., sędziego Sądu Okręgowego w Szczecinie. Chodziło o kradzież części od wiertarki w markecie - Popełniony czyn stanowi przewinienie dyscyplinarne, bo uchybia godności urzędu z artykułu 107 paragraf 1 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych i za ten czyn wymierza mu karę złożenia z urzędu.
Sąd przed wydaniem decyzji przesłuchał świadków, dwóch pracowników sklepu i dwóch policjantów, a także obejrzał zapis monitoringu.

Zmiana w KRS jest konieczna. Na mocy porozumienia przy okrągłym stole z komunistami, w którym komuniści dominowali, stworzono KRS. Do KRS wprowadzono sędziów zaufanych poprzedniego systemu, oni to „replikowali” i wprowadzali kolejnych sędziów na najważniejsze stanowiska.

"Precz z Kaczorem-Dyktatorem", "Wolność, równość, demokracja" i "Wolne sądy!" Przed wejściem do budynku Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże odbył się protest w obronie przywilei i bezkarności sędziów. Media gadzinowe podały że było tam kilkaset osób !  W rzeczywistości było ich niewiele.

piątek, 24 listopada 2017

Znów o PPP.

Znów o PPP.

Aby wyliczyć Parytet siły nabywczej, PSN, PPP ( Purchasing Power Parity) trzeba znać ceny sztywno ustalonego koszyka towarów i usług w różnych krajach w tym samym czasie, wyrażonych w walutach tych krajów. Jest z tym ogromny problem.
Żywność w biednych krajach bywa podłej jakości i często jest zakażona i niebezpieczna. W biednych krajach wodociągi i kanalizacja są w podłym stanie.  Kilka dni temu północnokoreański żołnierz uciekł do Korei Południowej. Przez pilnujących granicy strażników został pięciokrotnie postrzelony, z broni krótkiej i karabinu automatycznego. Ale to nie kule wyjęte z ciała północnokoreańskiego żołnierza najbardziej wystraszyły lekarzy ratujących mu życie. W organizmie żołnierza odkryte zostały liczne pasożyty, największe mające 27 centymetrów długości. Lekarze podkreślali, że nigdy nie spotkali się z tak ciężkim przypadkiem i widzieli takie rzeczy tylko w podręcznikach medycznych. U żołnierza stwierdzono również wirusowe zapalenie wątroby typu B. Zakażenia takie w północnej Korei są pospolite ! Prawie wszyscy mają tam pasożyty.
Niby woda w Korei Pólnocnej jest tania ale co to jest za woda ! Jak ją porównać z wodą niemiecką czy szwajcarską ?

Polacy zarabiają jedną czwartą tego co Niemcy ale rzekomo jest u nas dużo, dużo taniej. Napewno ?

http://forsal.pl/biznes/handel/artykuly/1087184,w-lidlach-w-polsce-jest-drozej-niz-w-niemczech-sklep-wydal-oswiadczenie.html
"Produkty własnych marek Lidl potrafią w Polsce być nawet o 85 proc. droższe niż w Niemczech. Co na to przedstawiciele firmy?

Według audytu przeprowadzonego przez platformę TakeTask, produkty marek własnych w sklepach sieci Lidl w Polsce są średnio o 10 proc. droższe niż w Niemczech – podaje serwis internetowy mondaynews.pl. Różnica w cenie koszyka 86 identycznych towarów to już prawie 60 zł.

Okazało się też, że aż 70 proc. takich artykułów w Polsce kosztuje więcej, a 29 proc. mniej. Jednym z powodów różnicy cen jest według autorów audytu fakt, że część artykułów, które są w Niemczech sprzedawane jako masowe, w Polsce prezentowane są jako artykuły Premium. Ma to dotyczyć szczególnie importowanej żywności. Na przykład ocet balsamiczny podczas audytu był o 85 proc. droższy niż w Niemczech. Nawet w promocji produkt w Polsce był droższy – pisze mondaynews.pl.

W Polsce droższe jest też 64 proc. produktów nieżywnościowych – na przykład płyn do czyszczenia W5 Eco był o 71 proc. droższy niż w Niemczech, a jeden z przysmaków dla psów o 60 proc.

Autorzy raportu zaznaczają, że na jego podstawie nie można jednak generalizować, że w Polsce jest drożej, bowiem nie przeanalizowano wielu towarów. Pod uwagę wzięto tylko te, które w Polsce i w Niemczech są faktycznie identyczne, mają ten sam kod kreskowy i są sprzedawane w całej Europie.

Sklep wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym podkreśla, że „na kształtowanie się wysokości cen produktów w danym kraju wpływa wiele czynników, w tym m.in. wielkość dokonywanych zamówień u dostawców, koszty transportu i magazynowania, wysokość VAT, akcyzy czy koszt produkcji opakowań”.

„W tym przypadku ogromne znaczenie ma efekt skali – na rynku niemieckim działa ponad 3000 sklepów Lidl, w Polsce natomiast ponad 600. Oznacza to, że Lidl w Niemczech, przy składaniu zamówień u dostawców, posiada blisko pięciokrotnie większą siłę nabywczą, co przekłada się na obniżenie jednostkowych cen produktów.

W przypadku kosmetyków lub alkoholi na różnice w cenach wpływa także wysokość podatków, np. VAT-u, który dla kosmetyków i alkoholi mocnych jest wyższy w Polsce, a także akcyzy obejmującej alkohole mocne i wina” – czytamy w oświadczeniu."

Jak widać skoro konkurencyjni polscy sprzedawcy stosując gigantyczne marże utrzymują ceny wielu produktów na  wysokim poziomie, to Lidl z cenami wyższymi od niemieckich i tak jest konkurencyjny. Gdyby polska konkurencja była tańsza to Lidl nie czekałby ani chwili z obniżką cen bo ma z czego spuścić !

czwartek, 23 listopada 2017

Parę faktów o "polskich" sądach 51

Parę faktów o "polskich" sądach 51

Skorumpowane sądy i prokuratury są ostoją postkomunizmu, który jest rakiem tkanki społecznej.
Od dawna ze strony wielu osób padały poważane zarzuty pod adresem TK, który wydawał wątpliwe - kontrowersyjne orzeczenia oraz naruszał podstawowe zasady prawa.

Nadzwyczajna kasta wywinęła kolejny bezczelny numer.
Wystający z bezpieczniackiego rozporka wielki "biznesmen", oszust Roman Karkosik, dopuszczał się licznych przestępstw karalnej manipulacji akcjami spółek. Roman Karkosik  według dokumentów IPN został zarejestrowany jako tajny współpracownik I departamentu o pseudonimie „Paweł” 22 czerwca 1984 r. Był wówczas kierownikiem baru gastronomicznego „Uniwersal”. Taki sam z niego szemrany biznesmen jak inni TW - Jan Wejchert, Leszek Czarnecki, Zbigniew Niemczycki, Jerzy Starak, Ireneusz Sekuła, Kulczyk...

Przykład jednego oszustwa TW Karkosika.
"Według prokuratury, w toku postępowania ustalono, że podejrzani składali zlecenia i zawierali transakcje na akcjach spółki Krezus S.A., m.in. manipulując kursem akcji i wprowadzając w błąd innych inwestorów co do rzeczywistego popytu i podaży instrumentu finansowego.
Zgodnie z art. 183 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, kto dokonuje "zakazanej manipulacji instrumentem finansowym", podlega grzywnie do 5 mln zł albo karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 - albo obu tym karom łącznie."

http://biznes.interia.pl/gieldy/news/nieprawomocny-wyrok-dla-romana-karkosika-za-manipulacje,2546435,1844
" Roman Karkosik i jego żona Grażyna dopuścili się manipulacji na giełdzie - taki nieprawomocny wyrok wydał Sąd Rejonowy w Toruniu. Postępowanie przeciwko dziesiątemu, najbogatszemu Polaków zostało jednak warunkowo umorzone. Małżeństwo ma zapłacić po 60 tys. zł na cele społeczne. To niejedyna tego typu sprawa, z jaką boryka się miliarder.
O tym, że mogło dojść do manipulacji akcjami Boryszewa, KNF informowała w maju 2013 r. Jak wskazywała, od 2 stycznia do 18 kwietnia 2013 r. średni obrót akcjami Boryszewa wyniósł 16 550 250 akcji. Natomiast podczas kolejnych ośmiu sesji giełdowych (19-30 kwietnia 2013 r.) wzrósł o prawie 600 proc. i wyniósł 110 512 104 akcje. Jak wskazała KNF, było to spowodowane zawarciem 29 transakcji crossowych.

Romanowi i Grażynie Karkosikom zarzucono popełnienie wspólnie i w porozumieniu czynu z art. 183 ust. 1 ustawy z 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi w zw. z art. 12 Kk. Oboje są oskarżeni o to, że w okresie od 19 do 30 kwietnia 2013 r. "dokonali manipulacji akcjami spółki B. SA notowanymi na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie SA poprzez składanie zleceń oraz zawieranie transakcji mogących wprowadzić w błąd co do rzeczywistego popytu i podaży oraz powodujących sztuczne ustalenie ceny akcji i zapewniających kontrolę nad popytem i podażą". Grozi za to grzywna do 5 mln zł lub kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat, lub obie te kary łącznie.

Jak informowała prokuratura, z materiału dowodowego wynika, że manipulacja dokonana przez oskarżonych polegała na składaniu zleceń i zawieraniu transakcji w taki sposób, by bez istotnej zmiany stanu posiadania akcji sztucznie wywindować wielkość obrotu akcjami spółki. Powołany w sprawie biegły wskazał, iż rzeczywistym zamiarem oskarżonych było osiągnięcie wielkości obrotu pozwalającego na utrzymanie się tej spółki w prestiżowym indeksie WIG20. [...]"

Za to sąd skażę sobie chorą na cukrzyce nauczycielkę co to rzekomo ukradła ( brak był faktycznie dowodów ! ) batona za 67 groszy.

wtorek, 21 listopada 2017

Tuska wywiozło do końca, czy co…?

Tuska wywiozło do końca, czy co…?
https://www.salon24.pl/u/matuzalem/823704,tuska-wywiozlo-do-konca-czy-co
"Tuska wywiozło do końca, czy co…?
To, co napiszę poniżej, „uprawiam” od co najmniej kilkunastu lat, więc niech mi nie mówią, że się przyłączam do czegokolwiek.

Gdybym miał aż taki wpływ na moje dzieci – chciałbym żeby Donalda Tuska zapamiętały jako:

1.       Faceta, który bezwzględnie eliminował albo „wygaszał” każdego „swojego”, kto mu stawał na drodze kariery, a na liście jego ofiar są współzałożyciele Platformy (M. Płażyński, A. Olechowski), P. Piskorski, J.M. Rokita, G. Schetyna – i to dopiero początek długiej listy. Mimo to nadal uchodzi pośród swoich ofiar za kandydata na przywódcę formacji euro-liberalnej;

2.       Faceta, który podczas słynnej wałęsowskiej nocy puczu antyrządowego (3/4 czerwca 1992), kiedy to zupełnie poważnie zabrano się za odsunięcie Premiera Rządu RP za to, że jego minister okazał się szaleńcem – to wtedy pan Donald rzucił słynne „policzmy głosy”, współ-popychając tych kilkanaście osób do puczu (działając „wspólnie i w porozumieniu” na rzecz obalenia legalnego organu władzy);

3.       Faceta, który w tuż przed 50-tką przypomniał sobie, że jest katolikiem, i zaciągnął swoją żonę (z którą wiele lat żył w związku niesakramentalnym) – przed ołtarz. Podobnie instrumentalnie potraktował swoją „przynależność” do wspólnoty kaszubskiej;

4.       Faceta, który dla „postawienia na swoim” w polityce państwowej – gotów był współpracować z obcymi państwami, aby tylko uniemożliwić normalne funkcjonowanie Prezydentowi RP (co oznacza recydywę, jeśli uwzględnimy Rząd J. Olszewskiego), a czego pośrednim skutkiem była Katastrofa – którą też uprzejmie pozwolił „zagospodarować” służbom obcego państwa;

5.       Faceta, który patronował tak ewidentnym i tak bezczelnym aferom, że aż dziw, iż go za to nikt nie opluwa, a tylko jego paskudne postępowanie z Grzegorzem Schetyną powstrzymuje polską formację „euro liberalną” przed hurra-optymistycznym postawieniem na tego szalbierza w kolejnej, nadchodzącej odsłonie;

6.       Faceta, który – trąbiąc „zielono-wyspowe” sukcesy swoich rządów, premierując drugą kadencję – ni stąd ni zowąd, niczym bantustańczyk, porzuca etat premierowski, zabiera wicepremier(kę) i jedzie na suty żołd biurokracji unijnej, pozostawiając kraj lizusowskiej kłamczuszce (po mnie choćby potop), stąd sądzę, że jego życzliwość wobec Ojczyzny jest raczej „stonowana”;

7.       Faceta, który na swoją drugą kadencję premierowską (najważniejszy wątek exposé, 18 listopada 2011) wymyślił, że pozostałość majątku wspólnego (co zostało po Balcerowiczu i Buzku) – zapakuje w worek Polskich Inwestycji Rozwojowych odda – metodą partnerstwa publiczno-prywatnego – obwiesiom łaknącym biznesowego żeru, którym w Europie zablokowano rozmaite „kanty”: na szczęście na czele tego chachmętu postawił narcyza i niedouka Mariusza G, który mu ten projekt koncertowo spartolił;

/czy ja już uprawiam mowę nienawiści, czy tylko dokumentuję fakty…/

W moich oczach jest to bezwzględny, nie znający żadnej lojalności państwowej i koleżeńskiej, łachudra polityczny, gotowy sprzedać dobra wspólne, sumienie i przyjaciół oraz rodzinę dla swoich doraźnych zagrań kariero-twórczych. Przykład sformatowania, którego należy się strzec w dowolnej formacji politycznej, na lewicy-prawicy i środkowicy.

Ostatnio się zaktywizował.

Tylko ślepy nie widzi, że w łonie biurokracji unijnej nie ma dla niego żadnej propozycji, która czyniłaby go bezpiecznym w rozliczeniach prawno-sądowych z państwem RP, a które to rozliczenia wydają się nieuchronne. Próbuje więc złapać jakiekolwiek koło ratunkowe, aby jego zupełnie kryminalne rozrywki przestawić na tory co najwyżej odpowiedzialności konstytucyjnej, którą trzebaby przegłosowywać, możnaby negocjować, a na pewno będzie się w tej sprawie kolektywnie „odwracać kota ogonem”.

Toteż Donald Tusk zaznacza swoją obecność w polskiej przestrzeni dyskusyjno-plotkarskiej. Tu złoży kwiaty, tam coś palnie na „świerszczyku”. "Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie" - napisał w niedzielę na swoim prywatnym koncie na Twitterze.

Jego wpis – to pozornie jest zwykłe bla-bla-antykaczorowe. Nie ma czym się zajmować – pomyślałby kto. Ale warto temu wpisowi się przyjrzeć. Bo to jest wpis oceniający – oczami byłego Premiera – działania obecnego Rządu. Jeśli piszę teraz niejasno, to dodam: czasem jest tak, że jeśli w swoich zawodowych sprawach wypowiada się osoba powszechnie znana w fachu – to jej wypowiedź ma znaczenie i komercyjne, i polityczne, jakiego nie dostąpi nawet najmądrzejsza wypowiedź kogoś mniej znanego.

1.       Po pierwsze” Donald Tusk niedwuznacznie sugeruje – może ciche – porozumienie polityczne rosyjsko-polskie w sprawach regionu;

2.       Po drugie – Donald Tusk, mający „chyba coś wspólnego” z biurokracją unijną – zarzuca Rządowi RP doprowadzenie do izolacji naszego kraju w Europie;

3.       Po trzecie – wejście w „narracyjno-ideologiczny” spór z Ukrainą (z administracją ukraińską” Tusk wyraźnie znakuje jako błędne;

4.       Po czwarte – wskazuje Donald Tusk na to, że „pod rządami” najnowszej formacji rządzącej niezawisłość sędziowska cierpi;

5.       Po piąte – zauważa Tusk (a nie każdy to sygnalizuje) – że uszczerbku doznaje obecnie kondycja organizacji zwanych pozarządowymi;

Jak na „twit” – strasznie gęsty komunikat. Taka ilość tez w moim przypadku zajmuje czasem kilka ładnych stron. Tyle że ja staram się wyjaśnić, o co mi chodzi, a Tusk ogranicza się do zagrania stereotypem i zbitką słowną. Więcej zaciemnia niż podaje.

Polsko-rosyjska komitywa

Mimo podejrzeń rzucanych – nawet książkowo – na jednego z obecnie ważnych ministrów – trudno jest obronić tezę o tym, że Rząd polski – ten akurat rząd – jest skłonny do wspólnej gry politycznej z rządem rosyjskim. Zresztą, kto to mówi!?!

Z trojga kierunków „fokusowych” niezbędnych w Europie Środkowej – Rosja jest dla polskiej dyplomacji „na cenzurowanym”, Orient (Turcja, Bliski Wschód, Kaukaz) jest „odfajkowywany”, a jedynie Europa jest codziennym, zwykłym kierunkiem zainteresowań gospodarczych i politycznych, zresztą „pod wiatr”. Do tego Polska – poprzez swoją rządową reprezentację – staje się drużynnikiem Ameryki, biorąc na siebie wszelkie tej Ameryki paskudztwa wyrządzane wszystkim chyba na świecie. O tym Tusk nie napisze (a czemu?), choć to chyba ubodłoby bardziej….

Polska jako drużynnik USA współpracuje z Ameryką na rzecz skompromitowania i zablokowania giga-inwestycji chińskich w Europie, Afryce, Azji i Ameryce Południowej. Bo przyjęliśmy jak swój – amerykański sposób myślenia o inwestycjach, że to jest narzędzie zniewalania. Może to teza dyskusyjna, zawsze chętnie pogadam.

Rosja zaś jest drużynnikiem Chin, poprzez BRIC(S). Gdyby się obecny rząd miał skumać z Rosją w jakiejś europejskiej rozgrywce – to chyba tylko na polecenie z Waszyngtonu. To polecenie musiałoby być silniejsze niż „wrodzona” polska niechęć do „kacapów” którzy jakoś nie zaakceptowali polskiej szlachty na Kremlu, i od tego czasu są dla „światłych” Polaków „bolszewikami”.

Ale akurat Tusk-Europoid nie musiał pytać Amerykanów, kiedy się kumał serdecznie z gospodarzem Kremla, miał w swoim rządzie czynnego agenta wpływu…

Izolacja Polski w Europie

Moja biografia sięga lat pięćdziesiątych XXC wieku, więc nie wiem z całą pewnością, nie naocznie, co się działo w dobie Grunwaldu, ale mam prawie pewność, że Polska z Litwą traktowane były wtedy zarówno przez Papiestwo, jak też przez władców i rycerstwo – jak przesadnie ambitnych, stawiających się Europie pół-barbarzyńców. Papież wyraźnie stanął po stronie cwaniaków krzyżowych, którzy wykonawszy zlecenie – zarazem ograbili zleceniodawcę. Od czasu Grunwaldu niewiele się zmieniło, choć my sami zaklinamy rzeczywistość. Kupujemy na pniu uśmiechy i poklepywania po plecach od tych, którzy są uprzejmi tylko dlatego, żeby sobie nie robić sąsiedzkiej poruty. Słowo „Polak” rzadko jest w politycznej Europie używane z powagą i estymą. Na pewno nie podbudował go ślepo usłużny wobec euro-biurokracji Donald Tusk.

Niemcy – które jak dotąd trzymają sobie Europę w kleszczach Traktatów Rzymskich – mają co do połowy Polski bardzo konkretne zdanie: nawet jeśli nam nie oddacie Pomorza, Śląska i Prus Wschodnich – to i tak będziecie wasalić nam haraczami i „tuskami” (sprawdźcie w  „Atlasie językowym kaszubszczyzny i dialektów sąsiednich”). A jeśli podskakiwać będziecie – to będziemy was tak doświadczać, że zapomnicie o równoprawności. Więc nie podskakujcie, tylko się jak burki i azorki łaście do „naszej” Unii, nawet jeśli ona marchewkę uzna za owoc, najeźdźcę za imigranta (wiem, wiem, niektórzy uciekają przed straszną wojną), a „łapówkę za przyzwolenie na łupiestwo” -  każe nazywać funduszami pomocowymi.

No, to akurat nie jest izolacja, he-he?

Spór z Ukrainą

Ukraina ma wielowiekowego pecha. Jej suwerenność – po tym, jak Waregowie potraktowali ją jak „most zwodzony” do Bizancjum – polegała już potem zawsze na tym, że jej mieszkańcy odrzucali czyjekolwiek władztwo nad sobą. To była broń obosieczna: żadne z mocarstw nigdy ukrainnych terenów na północ od Εύξεινος Πόντος (Morza Gościnnnego) nie traktowało jako ewentualnego Państwa: Litwini, Polacy, Rosjanie, Turcy, Chanowie – trzymali Ukrainę w odwodzie, jako krainę „kozaków”, czyli chudopachołków, wędrownych i osiadłych straceńców, wciąż niepewnych jutra.

Nie dziwota, że kiedy pojawiły się szanse na własną państwowość (1917, potem 1992) – Ukraina okazała (i ma) niezbyt wielką dojrzałość państwową (pewnie się Ukraińcy na to obrażą, więc dodam, że polska państwowość, cudem odzyskana po I Wojnie, też była nienajlepszej jakości).

Po raz pierwszy pojechałem na Ukrainę jako mieszkaniec Wilna, gdzie osiadłem po 1990 roku na jakiś czas w celach biznesowych. To był czas feerii ruchu „kooperatorów”, który w ZSRR łączył w sobie nano-biznes i pozory spółdzielczości. Na Litwie już wtedy (początek lat 90-tych) połapano się w fałszywości tej formuły, ale Ukraina myślała wolniej, w dodatku o czym innym. Nie przeszkodziło mi to ostatecznie pozyskać siedziby w teatrze obok Stadiony Republikańskiego, a także kontraktów z ważną wtedy firmą z pogranicza „zbrojeniowości”.
Ukrainiec spożywa potrawy podobne jak moje. Mówi językiem dużo bliższym semantycznie niż Rosjanin. Żyje w kraju o prawie takiej samej liczebności mieszkańców. Ma dostęp do „własnego” morza i „własnych” gór. Sąsiaduje trochę z Rosją, a trochę z Kaukazem i Turcją, tak jak my z Bałtami i Niemcami. Jest zatem Ukrainiec moim bratem i siostrą. A że daje się ogłupić „narracji” nacjonalistycznej, tak jak Polacy – narodowej i legionowej – to co?

Trzeba patrzeć na ręce siłom daleko „znaczniejszym” niż Polska i Ukraina – wtedy łatwiej będzie o braterstwo. Tego jakoś Tusk nie proponuje, choć ze swojego obecnego mieszkanka częściej słyszy o „Polnische Konzentrazionlagern” (Vernichtunglagern).

Niezawisłość sędziowska

Na fenomen – i zarazem instytucję – niezawisłości sędziowskiej patrzymy w Polsce przez pryzmat aktualnych bojów o konstytucyjne „nakładki” na wymiar sprawiedliwości (obszar rozliczeń prawno-legislacyjnych), takie jak Trybunał Konstytucyjny czy Krajowa Rada Sądownicza.

A przecież niezawisłość sędziowska opiera się na tym, że – wyposażeni w nadzwyczajne prerogatywy instytucjonalne i majątkowo-dochodowe – sędziowie mogą spokojnie trwać w niezawisłości, chyba że ich poza-zawodowe ambicje doczesne stają się niepowstrzymane. Zwykły sędzia zarabia wystarczająco dużo, wystarczająco też trudno jest go usunąć z zawodu, ma też wystarczające zabezpieczenie na starość – by nie musiał chodzić na pasku ministrów, czy nawet prezesów sądu.

Ale kiedy chce zarabiać jeszcze, i jeszcze więcej, albo robić karierę polityczną (w tym partyjną) – to cała ta sprawiedliwość, czy jak ja zwą – tonie w korupcji, nepotyzmie, stronniczości, grach personalnych, podstawianiu nóg jedni-drugim. Taka jest właśnie prawda o niezawisłości, i to samo można powiedzieć o dziennikarstwie, artystyce, menedżerstwie, a nawet o zawodach inżynierskich: kogo uwiera rozdęte ego – ten sprawy zawodowe podporządkowuje racjom poza-zawodowym.

A jeśli oznaką tak spreparowanego ego stają się wypowiedzi samych sędziów o jakichś „kastach” – to już mówimy o pacjentach, a nie o sędziach. Bo „czwarta władza” – to nie jest pojęcie politologiczne, ale społeczne, nie o „mocy stanowienia” mówi to pojęcie, tylko o „sumiennej praworządności”.

Zamachu na swoją suwerenność skuteczniej dokonują chciwi i żądni mocy – a nie ci, którzy na tym żerują, manipulując nad-ambitnymi.

Pozarządowcy

Jestem od prawie 50 lat aktywnym społecznikiem, bezustannym i wciąż coś chcącym. W dodatku na swoim społecznictwie nie dojechałem do polityki (kadrowej), świadomie wysiadając, kiedy moja „społecznikowska niezawisłość” mogłaby ucierpieć. Mam wrażenie, że coś o organizacjach pozarządowych wiem.

Jestem autorem niegdysiejszego opracowania (na użytek warszawskiego Forum Dialogu Społecznego), w którym, na przykład, jasno postawiłem sprawę: społecznik, który własnoręcznie przebiera się za kolaboranta urzędu – staje się „społeczną agenturą wpływu Państwa”, a nie reprezentantem Ludności, dla której zobowiązał się działać. Takim bolszewickim „pasem transmisyjnym”. Władcy prowadzą taką politykę wspierania społeczników, w której przewidziano beneficja, a nawet kariery dla usłużnych, a dla zbyt samodzielnych – przewidziano „trędowatość”.

I kiedy „usłużnym” zmienia się Kadra Urzędu – często zachowują się nie jako społecznicy, tylko jak opozycja. Jeśli „poprzedni” urzędnicy byli niesprawiedliwi, niekompetentni, apodyktyczni programowo – uznawano to za teren gry (tu się podliżę, tam zyskam). Jeśli to samo robią „nowi” urzędnicy – podnosimy larum. I polityka gotowa. Bo urzędnik – zły czy dobry – nie ma ochoty walczyć ze społecznikami o racje, tylko zaprząc ich w swoje „obowiązki” urzędniczo-nomenklaturowe jako „czynnik społeczny”. Dla mnie to proste, ale Tusk nigdy nie był społecznikiem.

*             *             *
Ton tego tuskowego „twita” jest jednoznaczny: ALARM. Nienajlepiej to świadczy o jego refleksie: jest taka, tracąca ostatnio kapitał społeczny – organizacja, która następnego dnia po głosowaniach jesiennych 2015 podniosła larum „fascismo arrivo!”. Jakoś faszyzm nie nadszedł (albo się dobrze schował), a owa organizacja już nie wie, czy bardziej bronić demokracji, czy swojej gotowości wyborczej.

Wiem, że „siły demokracji” zawyją, jeśli tezy zamieszczone powyżej wejdą do publicznej debaty (ja mam małe przebicie, ale może ktoś je dojrzy). Mąż stanu (albo i kilku państw), polityk sprawny (kiedy ma swój w tym interes), patron geszefciarzy politycznych i biznesowych, mający problem z patriotyzmem, koniunkturalista wyznaniowy – to wszystko są tak przeogromne zalety…!

Szczerze mówiąc, brakuje mi w „rządowych” mediach etatowego kronikarza działań i wypowiedzi „tuskoidów”: nie chodzi o oficera wywiadu, tylko o kogoś, kto regularnie będzie ogłaszał, co mówią apologeci i byli „macherzy” formacji odsuniętej w 2015 od sterów."

poniedziałek, 20 listopada 2017

AI 7

AI 7

Automatyzacja zmienia i zmieni jeszcze bardziej nasze życie. Ale automatyzacji nie należy mylić z "dużą" AI. Niemniej skomplikowane systemy automatyki nazywane są inteligentnymi.  

NASA w swoich spektakularnych opracowaniach stosowała proste sterowanie komputerowe dające wartości zadane regulatorom analogowym. NASA miała biuro odpowiedzialne za rozpowszechnianie opracowanych ( za pieniądze podatnika ) technologii. Dzięki temu program Apollo był znakomitą inwestycją dla Amerykanów ! NASA korzystając z odstawionych już samolotów F-8 postanowiła za niewielkie pieniądze opracować dla przyszłych programów i dla przemysłu lotniczego wyłącznie cyfrowy komputerowy elektryczny system sterowania samolotu - Digital Fly By Wire. W pierwszym etapie prac zastosowano taki komputer jak w programie Apollo, który był jednak dużo za słaby do tego zadania. Komputery sygnałem elektrycznym sterowały elektroserwozawory a te siłownikami hydraulicznymi.
Od 1973 roku stosowano komputery IBM AP-101 w redudantnej trójce. Był to dość lekki komputer z listą rozkazów ( i kompilatorów ) ogromnie popularnych komputerów IBM360, który jednak był strasznie zawodny w warunkach lotniczych. Program NASA był wielokierunkowy i temat rozpracowano też pod kątem teoretycznym. Zebrano i opracowano dane doświadczalne. Koncern General Dynamics pracował wtedy nad prototypem samolotu YF-16 czyli późniejszego F-16. Konstruktorzy YF-16 godzili się na statyczną niestabilność samolotu pragnąc aby był znakomity w manewrach. Ciągłe czuwanie przez pilota nad niestabilnym samolotem uniemożliwiłoby mu wykonanie misji bojowej. General Dynamics znając opracowania NASA zaprojektował i produkował udany analogowy system sterowania samolotem F16.  Komputery w układzie redudantnym do sterowania siłownikami sterowanych powierzchni samolotu zastosowano dopiero w wersji F-16C/D od block 40 w górę około roku 1987. Komputer misji samolot F-16 miał jednak od początku. Zastosowanie komputerów zamiast regulatorów analogowych niewiele zmieniło. NB. Komputerowa elektronika F-16 jest wrażliwa na wyładowania ESD co fatalnie o niej świadczy.
Poniżej schemat blokowy analogowego układu regulacji.
Obecnie dostepny jest  Matlab przykład projektowania systemu sterowania samolotem i jego symulacja.
Airbus od modelu pasażerskiego odrzutowca A320 zunifikowane sterowanie Digital Fly By Wire stosuje we wszystkich modelach samolotów. Znacznie bardziej zachowawczy był Boeing. Każdy komputer Airbusa w parze ( umownie PRIM - SEC  ) jest całkowicie odmienny od drugiego. Zespoły pracujące nad oprogramowaniem miały kategoryczny zakaz kontaktów. Jeden komputer ma program napisany w PL/M a drugi w Pascalu. Początkowo stosowano pary procesorów 68000 Motoroli i 80186 Intela a później Intelowskie pary 80386 i 80186. Płyty komputerów produkują rożne firmy. Użyto w nich różnych układów scalonych Zaistnienie więc takiego samego błędu logicznego (!) w komputerach i programach  jest prawie niemożliwe. Komputery są niezależnie i niezawodnie zasilane.  

Rozkładowy pasażerski Airbus A330 linii Air France AF447 lecący z Rio de Janeiro do Paryża, pilotowany przed doświadczoną załogę, w nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009 roku zniknął bez śladu nad Atlantykiem. Na pokładzie samolotu znajdowało się 216 pasażerów i 12 członków załogi. Dopiero na początku maja 2011 roku francuskim służbom poszukiwawczym udało się namierzyć i wydobyć dwie "czarne skrzynki" zawierające rejestrator parametrów lotu i nagrania z kabiny pilotów. Według ustaleń śledztwa w samolocie lecącym  nad niespokojnym obszarem  Intertropical Convergence Zone (ITCZ, jest przynajmniej 5 nieścisłych polskich określeń na ITCZ ) kryształki lodu zapchały rurki Pitota a odpływy stopionej wody były też zapchane.  Załoga straciła informacje o prędkości i wysokości samolotu. Skutkiem dezorientujących komunikatów systemu pilot ustawił wznoszenie samolotu, który w końcu wpadł w przeciągnięcie i nieomal pionowo  spadł z wysokości 12 km do Atlantyku. Raport śledztwa skrytykował załogę. Awaria rurek Pitota była prawdopodobnie przejściowa i po kilku minutach mogła się zakończyć. Z pitot-static samoloty w tym rejonie miały częste problemy.
  Samolot miał system  Aircraft Communication Addressing and Reporting System (ACARS), ktory radiotelefonem VHF lub satelitą ( nad pustkowiem ) przesyła komunikaty o różnych niesprawnościach samolotu. Obsługa naziemna zobowiązana jest zaraportowane usterki usunąć jak najszybciej. Samolot systemem ACARS  o godzinie 02:10 nadał komunikat o wadach w systemach pitot-static. Kolejnych 12 (!) nadanych komunikatów jest o wyłączeniu autopilota, o wyłączeniu automatyki ciągu silników i przełączeniu TCAS w mod awaryjny... Pilot ze związku zawodowego AF powiedział że po utracie danych o prędkości i wysokości pilotowanie tego samolotu jest prawie niemożliwe.
Dopiero prasa opisała co naprawdę działo się w kokpicie samolotu. Przy zerowej widoczności systemy jeden po drugim się wyłączyły. Wyłączył się autopilot, po nim automat ciągu silników a wreszcie komputer lotu. Monitory kokpitu dosłownie zalewały jeden pod drugim mylące alarmy i światła kontrolek. Systuacje pogarszały alarmy akustyczne.  Wadliwy program jednego z alarmów był taki że zbyt duży kąt natacia wyłączał alarm (!) przeciągnięcia bowiem taki kąt uważano za niemożliwy. Kiedy tylko pilot prawidłowo zmniejszał kąt natarcia włączał się mylący alarm przeciągnięcia ! Chociaż w systemie były potrzebne informacje to nie były prezentowane pilotom !

Przed erą elektroniki samoloty miały wskaźniki mechanicznie ( dość precyzyjna mechanika ) szybkości, wysokości i szybkości wznoszenia / opadania. Bazowały na bezwzględnym ciśnieniu atmosferycznym statycznym i różnicy ciśnienia dynamicznego z rurki pitota z ciśnieniem statycznym. Zapchanie brudem, owadami czy lodem rurek (są dwa komplety rurek i przyrządów dla kapitana i pierwszego oficera ) pitota jest niebezpieczne. Toteż rurki dłużej stojącego samolotu zakrywa się pokrowcem - także przy myciu i malowaniu samolotu. Zgłoszone przez załogę niespójności wskazań przyrządów muszą poskutkować przeglądem czy czyszczeniem lub naprawą. 
Ciśnienie nad ekwiwalentnym poziomem morza jest rożne w punktach globu, zmienia się w ciągu doby i roku i zależy od pogody. Toteż radiem podawano pilotom ekwiwalentne ciśnienie nad poziomem morza aby załoga samolotu miała dobry pomiar wysokości w danym miejscu globu. 
W erze elektroniki ciśnienia dynamiczne i statyczne z pitot-static doprowadzone jest do dość dokładnych elektronicznych sensorów ciśnienia w modułach Air Data Reference (ADR). Ponieważ jest też sensor temperatury to rurka pitot-static powinna być ogrzewana gdy trzeba a krople wody odprowadzone na zewnątrz. Stan grzejników winien być ciągle monitorowany.  Dane z modułów ADR wychodzą typowo lotniczym interfejsem szeregowym ARINC 429 i używane są głownie przez Air Data Inertial Reference Unit (ADIRU) a trzy systemy ADIRU tworzą redudantny samolotowy ADIRS, dostarczający danych systemom samolotu. ADIRU ma żyroskop ring laser gyroscope, dokładne kwarcowe akcelerometry, GPS i inne sensory. ADIRU to ważąca ca 7 kg hermetyczna metalowa skrzynka ze złączami. Cena ADIRU jest bardzo wysoka.

Na tle żyroskopów mechanicznych żyroskop laserowy jest bezobsługowy, niezawodny i prosty. ADIRU filtrem Kalmana powinna inteligentnie odszumić i scalić dane pomiarowe z różnych sensorów a zarazem określić przedział błędu z określonym prawdopodobieństwem lub inaczej określić wiarygodność pomiaru. Boeing i Airbus używają ADIRU koncernu Honeywell. Agencje bezpieczeństwa lotniczego miały zastrzeżenia do tych ADIRU i zalecały ich wymiane, choć nie pilną.
Laserowy żyroskop w każdym z trzech ADIRU w feralnym samolocie A330 mierzył prędkość z błędem mniejszym od 8 węzłów co przy prędkości przelotowej jest bez żadnego znaczenia. W systemie były więc dokładne dane ale były ukryte przed pilotami !
Gdy tylko systemy nabrały podejrzeń do pomiarów z pitot-static zaczęła się normalna wzajemna panika programów ! ADIRU powinny tylko przekazać informacje że pitot-static są niesprawne i dane pochodzą z żyroskopów laserowych i akcelerometrów i są scalone z danymi z GPS i są absolutnie pewnie. Samoloty wojskowe i precyzyjne rakiety korzystają przede wszystkim z żyroskopów laserowych, akcelerometrów i GPS dlatego że w sytuacji działań wojennych można się spodziewać zakłócających eksplozyjnych fal ciśnienia.

Francja ( Airbus jest bardzo ważną firmą ) i USA ( Honeywell to potężny koncern światowy ) kierując się swoim interesem w stosunku do załogi i ofiar zachowały się podle. Nie chciały też straszyć pasażerów i dlatego winę przypisano umarłym, którzy nie mogą się bronić.
Systemy samolotu okazały się dosłownie kupą gówna. Zawiodły w prawdziwej potrzebie, wtedy gdy były naprawdę potrzebne. Tak jak żołnierz co za pokoju bierze wysoki żołd i dezerteruje na wieść o wojnie.
Zawiodły niczym "państwo teoretyczne" które w ważnych obszarach pozoruje swoją działalność.

W sytuacji zagrożenia trzeba szybko podjąć adekwatne decyzje i działania. Panika jest śmiertelnym wrogiem !
W samolotach Boeinga przy awarii sensorów samolot leci dalej z zadanymi parametrami przed awarią. W ustalonej fazie lotu wystarczy nic nie robić.   
W USA załoga małego prywatnego odrzutowca na skutek awaryjnego spadku ciśnienia straciła przytomność. Samolot z Florydy spokojnie ( powoli nabierał wysokości aż do maksymalnej ) przeleciał USA po przekątnej i rozbił się na północnym zachodzie USA po zużyciu paliwa. NB - Załoga zamiast błyskawicznie założyć maski tlenowe przeszukiwała Instrukcje samolotu w poszukiwaniu rozwiązania tracąc powoli z niedotlenienia jasność myślenia a chwile po tym przytomność.

Idee niezawodnego redudantnego systemu z trójką decydentów - komputerów i układem głosującym podał już genialny John von Neuman. Układ głosujący jest elementem krytycznym i jego uszkodzenie paraliżuje system. Nie jest więc on wcale taki dobry jak mogłoby się wydawać.  

Każdy komputer pracujący w czasie rzeczywistym powinien mieć często uruchamiany program autodiagnostyki. Komputery PC po włączeniu wykonywały procedurę POST - Power On Self Test. W systemach on-line komputery są jednak włączone ciągle. Program musi okresowo ( ani za często ani za wolno ) główną pętlą pobudzać Watchdoga. Jeśli tego nie robi to znaczy że program stracił ścieżkę logiczną i może dane wykonywać jako program lub wykonywać mieszane instrukcje od środka. Watchdog resetuje procesor. Program rozróżnia resety i po resecie Watchdoga usiłuje ustalić powód wadliwego działania i może raport wysłać zdalnej obsłudze. Jeśli program nie jest wadliwy to nieomal zawsze powodem utraty ścieżki logicznej programu jest błąd pamięci choć procesor też może się pomylić. Stąd w odpowiedzialnych komputerach stosuje się detekcje i korekcje błędów pamięci. Procesor dla nieznanego kodu instrukcji musi generować wyjątek.
NB Stosowanie w sterownikach przesadnie dużej ilość pamięci RAM jest proszeniem się o kłopoty.
Boeing poszedł śladem Airbusa ale zastosował nie dwa ale trzy różne komputery z procesorami odpowiednio Intel 80486, AMD 29050 i Motorola 68043. Procesory są też wolniej taktowane.     

Sensory pracujące w trudnych warunkach często ulegają awarii. Dlatego w kotle energetycznym montuje się po dwa albo i trzy sensory. Wadliwy sensor wymienia się dopiero przy remoncie bowiem nie ma do niego dostępu. Interfejsy sensorów muszą detekować anormalną sytuacje a program podjąć sensowne działania.

Uszkodzeniom ulega okablowanie. Stąd gdy wymagana jest wysoka niezawodność działania rozproszonego systemu stosuje się podwójne linki komunikacyjne.  Program może uwzględniać brak komunikacji i pracować dalej według zasady no-panic sygnalizując brak komunikacji.

Mimo szerokiego stosowania "inteligentnych" systemów nadal niezbędni są doświadczeni operatorzy. Nadal mamy kompromitujące black-outy i ciężkie awarie przemysłowe oraz katastrofy komunikacyjne. Słowo "inteligentny" jest tylko chwytem reklamowym. 

niedziela, 19 listopada 2017

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda
Pierwszym prezydentem "demokratycznego państwa prawa" o kryptonimie operacyjnym III RP powołanym do życia w rezultacie magdalenkowego szalbierstwa był "ruski generał w polskim mundurze", zbrodniarz komunistyczny TW Wolski - Jaruzelski. Zresztą stanowisko to stworzono specjalnie dla niego aby mógł w razie czego zablokować niekorzystne dla postkomuny zmiany.

Konstytucja Mazowieckiego, Geremka i Kwaśniewskiego ( wszyscy TW ) z 1997 roku miała blokować pozytywne zmiany i  trwale osłabiać nasze państwo. Jak widać spełnia swoje zadanie.

Dziwne rzeczy zaczęły się w tym roku dziać w kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Szefa gabinetu politycznego A. Kwiatkowskiego zastąpił K. Szczerski, rzecznika  M. Magierowskiego zastąpił K. Łapiński  a szefową kancelarii M. Sadurską zastąpiła H. Szymańska. Odchodzący urzędnicy pod każdym względem przewyższali swoich następców.
Prezydent broni kadr BBN odziedziczonych po Komorowskim co graniczy z utratą rozsądku i przyzwoitości. Prowokowane są konflikty z Ministrem Obrony Narodowej, który prowadzi w wojsku kuracje przeczyszczającą i chce stworzyć prawdziwa armie a nie operetkę.
Następnie po 45 minutowej rozmowie z kanclerz Makrelą prezydent Duda zawetował ustawy sądowe tak bardzo potrzebne do oczyszczenia państwa z arcykorupcji.
Zarazem ktoś wkłada w usta prezydenta hasła które są wodą na młyn agenturalnej opozycji : "jedna partia nie może zawłaszczać całego wymiaru sprawiedliwości". Prezydent żąda rzeczy niemożliwych - chce aby Sejm zgodnie 60% kwalifikowaną  większością obsadził KRS.

We wrześniu 2005 Jarosław Kaczyński wyznaczył Kazimierza Marcinkiewicza jako kandydata PiS na stanowisko premiera po zwycięskich dla tej partii wyborach parlamentarnych. Marcinkiewicz przed karierą polityczną był nauczycielem w Gorzowie. Był nikim. Marcinkiewiczowi szybko uderzyła woda sodowa do głowy. W 2007 wystąpił  z PiS i jawnie przeszedł na stronę wrogów PiS. Tak jak obecnie Dudzie Marcinkiewiczowi ktoś wkładał hasła do ust.
Wydaje się wątpliwe aby prezydent Duda miał w życiorysie kompromitujący wątek agenturalny albo coś czym można go szantażować. Na oko, to podstawiona przez WSI kochanka miałby ogromny problem aby Andrzeja Dudę zaciągnąć do łóżka. Duda jest od lat urzędnikiem i jest mu z tym dobrze. Ani mu w głowie jakieś kanty czy wałki. Tak samo jak Marcinkiewiczowi uderzyła mu woda sodowa do głowy a destrukcyjne otoczenie pogłębia jego manie wielkości. Jest "mężem stanu" i "prezydentem wszystkich Polaków" ... "w imię zgody i jedności narodowej" zawetował ustawy zagrażające pasożytniczemu układowi żerującemu na Polakach.

Na wszystko to trzeba spojrzeć z właściwej perspektywy czasowej.
- USA w 2007 roku dogadują się z Rosją. Europą ma rządzić tandem Niemcy-Rosja. PiS "przegrywa" wybory. W dniu 17 września 2009 roku ( 70 rocznica napadu ZSRR na Polske zajmowaną przez hordy niemieckie ) Obama w Polsce ogłasza ze sprzedał Polske. Nowa wersja paktu Ribbentrop-Mołotow. Katastrofa Smoleńska.
- Putin w 2013 roku broni legalnych władz Syrii co rozwściecza elitę USA. Rosja znów momentalnie  jest wrogiem USA.
- Tajemnicza siła ujawnia skale fałszowania wyborów samorządowych w 2014 roku mimo iż w PRL i III RP fałszowano wszystkie wybory !
- Straszliwy spisek zawiązali kelnerzy. "Taśmy prawdy" pogrążają i ośmieszają Platformę Oszustów kierowanych z Berlina. PiS w cuglach wygrywa wybory. Przewaga jest tak wielka że niemożliwe jest fałszerstwo wyborcze.

Nasuwa się wniosek ze USA miały ogromny wpływ na to co się działo w Polsce. Nie wiadomo kto podsunął kandydature Dudy na prezydenta.
Obecnie strategiczne interesy USA są zgodne z polskimi. Niemiecka agentura może sobie bezradnie poszczekać i nic więcej. 
Prezydent Duda powinien się spokojnie nad tym wszystkim zastanowić. Razem z PiS ma szanse na drugą kadencje i na przeprowadzenie koniecznych  reform. Może przejść do historii. Tworzenie partii prezydenckiej i samodzielna wygrana to mrzonki.

piątek, 17 listopada 2017

Parę faktów o "polskich" sądach 50

Parę faktów o "polskich" sądach 50

Pisze się o kontraktorach BND w Polsce. Donald T. jest odźwiernym u Makreli. Na służbach jawnych, tajnych i dwupłciowych nie robi to wrażenia. Teraz stała się rzecz nie do pomyślenia. Niektórzy członkowie Krajowej Rady Sądownictwa spotkali się z przedstawicielami ambasady Niemiec w Polsce. Zdrada kasty przez duże Z. Apolityczni, niezawiśli... Za takie coś odpowiada się na gardle. Gruby sznur dla nich ! Pewnie wyroki też konsultują z przedstawicielem Niemiec. Są zakłamani i źli do szpiku kości.

Jak wynika z sondażu Kantar Public 45% badanych zgadza się ze stwierdzeniem, że europarlamentarzyści PO, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski, zachowali się jak "współczesna Targowica". Według 44% ankietowanych eurodeputowani PO, którzy głosowali za rezolucją, działali w ten sposób na szkodę Polski.
Szkoda że nie zadano pytań o KRS !

Ale to nie koniec groteski. Według PKW zmiana ordynacji wyborczej tak, by samorządy same sobie nie liczyły głosów w wyborach to ich "upolitycznienie".

AI 6

AI 6

Pierwsze próby podejścia do działania biologicznych sieci neuronowych poczynili H.Spencer w "Principles of Psychology" 1872,  T.Meynert w "Psychiatry" 1884,  W.James w "Principles of Psychology" 1890. Pierwsze zasady nauczania neuronów podał  D.Hebb ( jest faktycznym twórcą  neuropsychologii i koneksjonizmu ) w  "Hebbian learning", 1949.
O ile od dość dawna wiemy jak działają neurony to wiedza o pracy mózgu jako takiego uparcie stoi w miejscu. Zdaniem koneksjonistów, mózg jest maszyną równoległą, która doskonale przetwarza sygnały z biologicznych sensorów. Zawarta w sieci neuronów nauczona wiedza wpływa na sposób przetwarzania sygnałów.
Inspiracją struktury sztucznej sieci neuronowej jest budowa naturalnych neuronów, łączących je synaps oraz układów nerwowych a w szczególności mózgu.

Częstotliwość taktowania procesorów praktycznie stoi w miejscu od 2003 roku. Ilość instrukcji wykonywanych przez procesory superskalarne ( aby działały wydajnie konieczny jest niestety derolling instrukcji ) w jednym cyklu zegarowym rośnie powoli. Procesory mają za to coraz więcej rdzeni.
Tworzenie ambitnych algorytmów i programów jest coraz to trudniejsze. Już sam system pamięci virtualnej Windows ma zastawione pułapki. Jak tylko w programie użyjemy dynamicznej alokacji pamięci to doznamy szoku mimo iż komputer ma aż za dużo pamięci RAM.
https://randomascii.wordpress.com/2014/12/10/hidden-costs-of-memory-allocation/

Opracowanie wydajnych algorytmów na procesory z pamięcią podręczną cache ( innych nie ma ) nie jest proste. Mierząc szybkość działania opracowanego algorytmu na komputerze PC operującego na dużym zbiorze danych w pamięci możemy doznać szoku - procesor działa nawet 30-100 razy wolniej niż teoretycznie powinien ! Dopiero kiedy zrozumiemy jak działa pamięć cache i świadomie w programie zapanujemy nad rozsądnym dostępem do danych ( jeśli to jest w ogóle możliwe ) to działania procesora pomkną jak strzała. Toteż najlepiej skorzystać z gotowych zoptymalizowanych funkcji. Użycie specjalnych rozkazów procesorów jest możliwe tylko w asemblerze. Kompilatory C/C++ ich nie uwzględniają.  
Od lat trwają konsekwentne prace nad tworzeniem algorytmów równoległych. Cóż z tego że procesor może mieć dużo jąder skoro program działa na jednym. Finalne równoległe użycie wszystkich jąder dla algorytmu równoległego nie jest trudne.  Intel udostępnia open source Threading Building Blocks (TBB) a Microsoft's Parallel Pattern Library (PPL). 
Posortowanie danych bardzo ułatwia późniejszy błyskawiczny dostęp do nich. Zbiory do sortowania mogą być ogromne. Większość znanych algorytmów sortowanie jest nierównoległa. Autor jeszcze ulepszył opublikowane algorytmy sortowania równoległego
http://www.drdobbs.com/parallel/parallel-in-place-merge-sort/240169094
Na wydajnym procesorze Intel i7 ( Intel Core i7 6950X ma teoretyczną, równoległą wydajność 317,900 MIPS przy taktowaniu 3.0 GHz ) czas równoległego sortowania miliarda liczb ( para liczb bo druga to numer rekordu danych ) wynosi trochę ponad sekundę !  W czasie konwencjonalnego sortowania możemy sobie zrobić i wypić kawę ! 
Pamięci od dekad tanieją. Cena komputera / servera z 256 G pamięci RAM nie jest bynajmniej zaporowa. W takiej ilości pamięci RAM mieści się już wystarczająco dużo danych, które można błyskawicznie maglować. Rzecz w tym że w tych danych informacja lub informacja o zjawisku musi w ogóle być obecna ! Toteż szczególnego znaczenia nabiera "inteligentne" planowanie różnych eksperymentów aby informacja tam się pojawiła i można ją było wydobyć.     

Obecnie spośród 500 najszybszych superkomputerów świata aż 202 znajduje się w Chinach. Od czerwca 2016 roku najszybszym superkomputerem świata jest chiński Sunway TaihuLight. Ma on teoretyczną prędkość 93 petaflopów na sekundę. Ma 10,6 miliona rdzeni.
Superkomputery są od dekad używane do symulowania zjawisk pogodowych, geofizycznych, w genetyce, medycynie, fizyce i chemii.

Póki co nikt nie dostał nagrody Nobla za odkrycie rzeczywistej Sztucznej Inteligencji.
Algorytmy są coraz lepsze i wydajne. Ale te algorytmy robią tylko to co każe im robić ich stwórca.

czwartek, 16 listopada 2017

AI 5

AI 5
Algorytmy  heurystyczne ( greka heuresis – odnaleźć, odkryć, heureka – znalazłem ) są stosowane gdy nie jest znany algorytm rozwiązujący określony  problem lub gdy nakład obliczeń na algorytm dokładny rozwiązujący problem NP-trudny jest zbyt duży do zaakceptowania. Algorytm heurystyczny może też w przybliżeniu rozwiązać pewną mniejszą klasę problemów zawartych w ogólnym problemie.  Różnica między algorytmem ścisłym a heurystycznych jest taka, że algorytm dokładny zawsze znajduje optymalne rozwiązanie ( jeśli jest to w ogóle możliwe, czas wykonania może być długi ), natomiast algorytm heurystyczny znajduje rozwiązanie przybliżone a rzadko kiedy dokładne. Czas działania algorytmu heurystycznego również może być duży. 
Algorytmy  heurystyczne lub po prostu heurystyki są przykładowo chętnie stosowane w programach antywirusowych. Program podczas skanowanie szuka fragmentów kodu domniemanych virusów lub wzorów zachowań wskazujących na szkodliwe działanie tak jakby to robił autor heurystyki.
Heurystyki zanim pojawią się w publikacjach są przez odkrywców testowane na mnóstwie przykładowych danych i dają dobre rezultaty działania. Wcale to jednak nie znaczy że na inaczej generowanych czy specyficznych danych, zostanie choćby znalezione przybliżone rozwiązanie. 
Do algorytmów heurystycznych należy podchodzić z najwyższa ostrożnością jako do zła koniecznego.      
Gdy heurystykę zastosujemy do automatycznego wybrania najlepszych kandydatów do pracy sprawdzamy czy rezultat jest naprawdę dobry a nawet sensowny ! Chętni w naborze muszą zaakceptować powtórny nabór.
Gdy heurystykę zastosujemy do automatycznego zarządzania ekstremalnie skomplikowanymi procesami to trzeba system jednak początkowo kontrolować.

Heurystyke mamy też w logice, nauce o dokonywaniu odkryć i w psychologii wydawania sądów.

Ocenia się uczniów i studentów. Pracodawcy oceniają kandydatów do pracy. Jak pokazują badania ten nabór jest wysoce niedoskonały i jest pole do szerokiego zastosowania AI czy jej namiastki.
Kapitał ludzki możemy [ heurystycznie ! ] zdefiniować jako sumę zdolności i cech ludzi produktywnych. Wiedza - wykształcenie - doświadczenie, dobry stan zdrowia, chęć do pracy. O czym świadczy dyplom uczelni ? Jeśli studia skończono w terminie to dyplom wyższej uczelni jest dowodem zdyscyplinowania studenta - rzecz pożądana przez pracodawcę. Jeśli ilość osób na jedno miejsce na egzaminie wstępnym była spora jest dowodem zdolności maturzysty. Ocena za całokształt studiów i wedle rankingu szkół pokazuje poziom kandydata po studiach. Im lepsza szkoła tym cenniejsze są nawiązane w czasie studiów relacje. O czym świadczy dyplom wyższej szkoły tego i owego ? Żle świadczy o kandydacie który nie wiedział co z sobą zrobić i stracił bezproduktywnie 5 lat swojego życia ! Możemy też na czynniki pierwsze rozebrać sprawę doświadczeń i umiejętności zdobytych u kolejnych pracodawców.

Wróćmy do noblisty Gary'ego Beckera. Rodzice inwestują w utrzymanie i edukacje dzieci. Dzieci w zarobkach mają zwrot z inwestycji rodziców w ich edukację. Korzyść z wykształcenia jest podwójna. Lepiej się zarabia i dłużej żyje. Ale rodzice nieświadomie "kalkulują". Coraz droższe jest utrzymanie i kształcenie dzieci a więc... rodzi się coraz mniej dzieci. To jeden z przejawów szkodliwego działania idiotycznego systemu ubezpieczeń społecznych. Generalnie pokolenie aktywne gospodarczo utrzymuje odchodzące pokolenie rodziców. Wszyscy emeryci winni otrzymać absolutne minimum i dalszą część proporcjonalną do płaconych przez dzieci podatków i parapodatków. Zaczną się rodzić dzieci bo będzie opłacało się w nie inwestować.   

Zautomatyzowany marketing programatyczny działa w oparciu o "inteligentne" algorytmy mające jak najskuteczniej "zaatakować" klienta. Na "miarę jest szyta" dla każdego użytkownika oglądana strona Facebooka. Sztuczna Inteligencja używana jest do spekulacji. Niestety dane podawane przez firmy ( uwidoczniła to doskonale potężna afera Enronu ) są często nieprawdziwe. AI mogłaby demaskować takich oszustów. Rankingi bazują na statystyce która jest przybliżeniem niedoskonałym i nierzadko niewiarygodnym. Związek Radziecki podawał zupełnie niewiarygodne, fikcyjne dane gospodarcze.  http://prawica.net/8961
Wzrost dochodu narodowego
Wzrost produkcji przemysłu i udziału środków produkcji
Wydajność pracy
Transport
Inwestycje

AI 4

AI 4
Nie ma sztywnej granicy między Algorytmami a Sztuczną Inteligencją tym bardziej że AI to też algorytmy. Od narodzin komputerów w latach pięćdziesiątych aż do progu lat dziewięćdziesiątych szeroko funkcjonowało określenie Cybernetyka stopniowo wyparte przez określenie Sztuczna Inteligencja. Cybernetyka to nauka o systemach sterowania a w tym o przetwarzaniu i przekazywaniu informacji na dowolną odległość.
W dostępnej on-line ( http://www.deeplearningbook.org/ ) książce "Deep Learning" zamieszczono poniższy wykres.
Umownie można mówić o Dużej AI i Małej AI. Małą AI ze zdolnością "uczenia się" można zaprząc do prac biurowych i wysyłać armie urzędników w firmach i państwach na trwałe bezrobocie lub przekwalifikować.

Weźmy do rozważań sklep internetowy o niesprecyzowanej na razie wielkości. Na pierwszy rzut oka procesy zachodzące w takim sklepie są dość proste. Po uwzględnieniu prozy życia sprawy się komplikują - nieterminowa realizacja dostaw od producenta, reklamacje niezgodności, wysłanie towaru pod nieistniejący lub omyłkowy adres, zniszczenia lub zagubienie towaru w transporcie, zapchany magazyn, niewydolność załogi, kradzieże... Jeśli będziemy rozsądnie handlowali i będziemy zapobiegali prowokowaniu zbędnych operacji i kosztów to mamy szanse że sklep rozrośnie się do wielkości Amazona  a jak nie to pewnie upadnie. Rozbierzmy temat na elementy proste.
1. Klient na stronie internetowej wybiera do koszyka towary i płaci. Adres klienta może być taki sam jakim dysponuje dokonujący płatności bank lub mógł zafunkcjonować przy poprzednich transakcjach. Jeśli adres jest inny to system musi sprawdzić czy taki adres w ogóle istnieje. Z pomocą przychodzą nam bazy danych systemów GPS i Pocztowe Książki Kodowe gdzie dla każdego miasta, miasteczka i wsi jest wykaz ulic z zakresem "numerów" ( "numery" domów są często z literami ) domów i kod pocztowy. Mały problem jest z aktualizacją Pocztowej Książki Kodowej ale ilość nowo budowanych domów i zmian nazw ulic nie jest aż tak duża. Książka niestety nie zawiera dla danego adresu ilości lokali pod danym adresem domu. Jeśli adresu nie ma w książce pocztowej ( pomijając ilość lokali ) to strona sklepu w trakcie składania zamówienia prosi klienta o sprawdzenie adresu wyjaśniając że nie ma go w Pocztowej Książki Kodowej ale ksiązka jest sprzed pół roku i dom może być nowo zbudowany lub zmieniono w międzyczasie nazwy ulic. "Inteligentny" system może wyszukać w GoogleStreet zdjęcie domu i ocenić prawdopodobieństwo istnienia lokalu o danym numerze.
Servery krajowych poczt czy światowy Google mogłyby odpłatnie świadczyć w czasie rzeczywistym usługę weryfikacji adresu. W prosty, logiczny sposób adresy podawane są w Europie ale w świecie, zwłaszcza tym mniej cywilizowanym, funkcjonują różne dziwnie podawane adresy. Google podał w 2011 że API dla darmowego Google Translate przestanie działać ale uruchomi płatny serwis. Mógłby więc funkcjonować światowy płatny serwis adresowy. Ten serwis współpracując ze sklepami i innymi podmiotami z całego świata mógłby się zresztą "uczyć" ! "Sklep" sprawdzałby tylko małą cześć podejrzanych adresów i koszt operacji byłby znikomy.
2. Kluczowy algorytm winien ocenić kiedy i ile zamówić danego towaru. Powinien konsolidować dostawy dla minimalizacji kosztu transportu. Musi wziąć pod uwagę dynamikę i ewentualną sezonowość jego sprzedaży a także wielkość prowokowanych przez reklamacje towaru kosztów ale także historie zamówień i dostaw od producenta. Gdy nie będzie towaru do wysłania to klienci nie lubią czekać i mogą transakcje anulować. Stracimy klienta i poniesiemy straty. Z kolei jak system zamówi za dużo towaru to będzie on bez sensu długo leżał w magazynie. Przy dużej ilości takich za dużych zamówień zablokuje się nam magazyn i trzeba promocyjnie obniżyć cenę towaru do pozbycia się jego albo wynająć dodatkowy magazyn i tam przenieść za wolno schodzący towar. To są dodatkowe zbędne procesy, koszty i kłopoty.
Algorytm musi w grupach podobnych towarów ocenić opłacalność handlu danym towarem i jeśli przynosi straty lub nie daje oczekiwanego zysku należy go po dłuższej sprzedaży wycofać z oferty. Algorytm powinien być lepszy od decyzji człowieka !
3. Miejsce w wielkim magazynie gdzie rozładowana będzie dostawa towaru jest ogromnie ważne. Algorytm musi dokładnie wyznaczyć optymalne miejsce dla złożenia danego towaru. Optymalne miejsce minimalizuje obciążenie automatycznego systemu transportu magazynu i ilość pracy ludzkiej.
4. Algorytm może ocenić jakość pracy firm transportowych mądrze porównując udział uszkodzeń konkretnych towarów do róznych miejsc przeznaczenia przez rożne firmy i ilość nieterminowych dostaw. Z usług złej firmy trzeba zrezygnować. Algorytm może ocenić zasadność reklamacji klientów.           

środa, 15 listopada 2017

AI 3

AI 3
Artificial Intelligence to także Podejmowanie Decyzji.
Informatyka ma od dekad zastosowanie w biznesie. Enterprise Resource Planning (ERP) to ogólna nazwa systemów informatycznych służących wspomaganiu zarządzania przedsiębiorstwem lub współpracujących ze sobą przedsiębiorstw. System zbiera dane i umożliwia wykonywania operacji na tych danych. Tradycyjnie system ERP składał sie z modułów funkcjonalności dla różnych działów firmy. Nowe rozbudowane systemy ERP mają swoją platformę rozwoju aplikacji i logiki biznesowej. Stają się spójnym (niemodułowym) systemem ze zbiorem funkcjonalności. Każdy dział firmy korzysta z wiedzy i informacji z całej firmy.
Najnowsze systemy ERP cechuje procesowe podejście do działania firmy. Systemy mają wreszcie wbudowane narzędzia analityczne typu Business Intelligence. Działanie tych narzędzi analitycznych jest nierzadko przedmiotem żartów.

Jak ustalił noblista z roku 1992 Gary Stanley Becker, ludzie ( Naturalna Inteligencja) zachowują się tak jakby kalkulowali, choć nie zdają sobie z tego sprawy.
Cena jest bardzo ważną informacją w gospodarce. Przedsiębiorcy świadomie podejmują decyzje (m.in  kalkulują ) m.in na podstawie cen. Rozważmy sprawę ceny używanych samochodów osobowych.
Cena nowego samochodu to wyraz jego funkcjonalności i wyceny marki. ( NB. Absurdy przetargów na samochody osobowe obrażają Inteligencje ludzką i maszynową ! ).
Moglibyśmy sieć neuronową ( bezmodelową ) uczyć na ogromnej ilości przykładów ofert i transakcji kupna-sprzedaży używanych samochodów. Od sieci neuronowych nie należy jeszcze oczekiwać cudów. Jeśli ilość wektorów do nauczania jest mała to ich działanie jest kiepskie. Dysponując transakcyjną bazą danych można sieć nauczyć. Ale aby uczynić użyteczną informacje z portali sprzedażowych trzeba by sporządzić inteligentny filtr. Sprawę komplikuje inflacja a w przypadku starszych modeli samochodów zaprzestanie ich produkcji.
Artykuł, https://autokult.pl/24551,utrata-wartosci-samochodu-po-3-latach-sprawdz-ile-stracisz, podaje utratę wartości nowego samochodu po 3 latach używania.
Ładną zgodność z rzeczywistością rynkową daje nam eksponencjalna deprecjacja wartości samochodu o 15-18% rocznie (  w stosunku do ceny nowego takiego samego modelu ale nawet nowszej generacji ! ) ale po powiększeniu wieku samochodu o pół roku. Te dodatkowe pół roku daje utratę wartości w momencie wyjazdu samochodu z salonu. Trwalsze modele samochodów ulegają wolniejszej deprecjacji (15%) a gorsze szybszej 18% deprecjacji. Samochód zużywa się fizycznie i moralnie. Na utratę wartości mają wpływ niezawodność i ceny napraw.
Podana deprecjacja dotyczy 3 letniego samochodu o przebiegu 90 tysięcy kilometrów i typowym zużyciu. Jeśi przebieg będzie większy i widoczne zużycie większe to cena będzie oczywiście mniejsza. I odwrotnie.
Mimo iż nowe generacje Toyoty Corolli czy VW Golfa są większe, cięższe i lepiej wyposażone, to ten model deprecjacji wartości działa w długim czasie nawet po zmianie generacji. Co ciekawe ma wbudowany mechanizm kompensujący inflacje obecną przecież w cenie nowego samochodu.
Nadmiar używanych samochodów na rynku oczywiście obniży cenę w stosunku do modelu deprecjacji.
Przedsiębiorca zatem wie jak szybko następuje realna deprecjacja majątku firmy w postaci samochodów osobowych. Może ocenić ofertę zakupu za kredyt lub gotówkę czy leasingu samochodów.
Przykład. "Teraz Corolla już od 67 400 zł!" Niech przeciętny obecny model Corolli kupowany w Polsce kosztuje ca 75 tysięcy złotych. Przy deprecjacji 15% rocznie ( Toyota ma ugruntowaną opinie trwałych i mało awaryjnych samochodów ) wartość samochodu z 2003 roku winna wynosić ca 10% ceny nowej Corolli ( oczywiście nowszej generacji ). Przypadkowy sprzedawca na Allegro oferuje Corolle z 2003 roku za 9100 zł a więc trochę za drogo - no chyba że samochód jest mniej zużyty i bardziej zadbany niż przeciętnie. Dodatkowo cena ofertowa jest zawsze wyższa niż transakcyjna.

Niech będzie przedsiębiorstwo transportowe czy budowlane posługujące się ciężarówkami. Należy PODJĄĆ DECYZJE  kupna samochodów nowych lub używanych.
Celem samochodu ciężarowego jest jak najbardziej opłacalne ( kapitał na zakup i jego koszt, deprecjacja wartości samochodu, koszty eksploatacji a w tym paliwa, koszt kierowcy ) przewożenie ładunków aby wykonać jak najwięcej najlepiej płatnych zleceń lub wykonywać transport własny. Trzeba wziąć pod uwage rodzaj dróg i wymagania zleceniodawców. Po bezdrożach przecież samochód "TIR" nie przejedzie. Im dalej i wolniej tym dłuższy czas operacji i konieczny wypoczynek kierowcy. Trzeba wziąć pod uwagę horyzont czasowy działalności firmy i różne ryzyka. Narastającą funkcje awaryjności i kosztów napraw wraz wiekiem samochodu. Koszt awarii ( na gwarancji naprawy są gratis ) i zastępczego transportu towarów. Podjęcie decyzji może być zaskakująco trudne ! Z grubsza można stwierdzić że tam gdzie droga jest praca kierowcy i mechaników oraz wysokie są koszta funkcjonowania, tylko nowe lub niewiele używane cieżarówki są najbardziej opłacalne.

Podjęcie decyzji wymaga danych które mogą być niepewne co trzeba uwzględniać.
Ranking to klasyfikacja w kolejności wartości ocen wyliczonych według określonych kryteriów, nie zawsze jawnych.
Rankingi agencji ratingowych wiarygodności kredytowej państw, banków, koncernów
Ranking konkurencyjności ekonomicznej państw
Ranking korupcji państw
Ranking rozwoju społecznego HDI
Ranking siły militarnej państw
Ranking zawodników i drużyn sportowych
Ranking 500 największych przedsiębiorstw
Ranking najbogatszych osób i państw
Ranking najbardziej wpływowych osób
Ranking najlepszych szkół
Ranking najlepszych firm dla pracowników
Ranking najlepszych dzielnic miasta
Ranking najlepszych domów
Ranking najlepszych samochodów
Ranking najlepszych szpitali i lekarzy
Wątpić należy w każdy publikowany indeks i ranking jeśli nie podano dokładnie konstrukcji funkcji oceny ! Podawanie indeksów i rankingów przez interesowne podmioty może służyć do manipulacji !
Ocenić można:
- Stan gospodarki
- Szkołę podstawową, średnią i wyższą
- Ucznia i studenta ( przeciętną jego ocen )
- "Obiektywnie" ucznia i studenta ilością punktów z testu lub subiektywnie jego prace pisemną lub wystąpienie ustne
- Nauczyciela ( idiotyczna funkcją oceny można dokonać pogromu nauczycieli i szkoły )
- Noworodka ( wskaźnikiem APGAR )
- Kandydatów na "Mieszkanie +"
- Sędziego do awansu przez Krajową Radę Sądownictwa
Kryteria oceny powinny być jawne i sensowne ( tu pole do popisu dla AI ) bowiem w przeciwnym razie dojdzie do erupcji korupcji jak w KRS.
Obecnie jest ponad 6 chętnych kandydatów na jedno nowe "mieszkanie+". W postulowanej klarownej sytuacji, kandydaci winni tylko wypełnić formularze internetowe i punkty po weryfikacji danych winien zliczyć algorytm. Gdy mieszkania warte setki tysięcy złotych, zbudowane ze środków podatników, będą rozdawać urzędnicy "po uważaniu" to dojdzie do makabrycznej korupcji a program zamiast pomóc społeczeństwu i gospodarce tylko zaszkodzi !
Precyzyjne kryteria oceny kandydatów do programu "mieszkanie+" winny być zawarte w ustawie lub conajmniej rozporządzeniu.
Najważniejszym celem programu "mieszkanie+" jest w sytuacji nadciągającej apokalipsy demograficznej dostarczenie "dobrego przyszłego podatnika" ! To jak najbardziej ma sens. Teraz podatnicy zapłacą za mieszkanie+ a najpóźniej za 24 lat nowo urodzony i wychowany podatnik będzie płacił składki na ZUS czyli na emerytury obecnych podatników. W istocie będzie to inwestycja.
Skąd pochodzi "dobry podatnik" ? "Dobry podatnik" zawsze pochodzi z normalnej pełnej rodziny ! Co ważniejsze to drugich dzieci zdecydowanie najwięcej rodzi się w małżeństwach. Czyli program mieszkanie+ winien preferować pracujące ( przez większość czasu od ukończenia edukacji, im więcej zarabiają tym lepiej  ) małżeństwa już z jednym dzieckiem i ze statystyczną szansą na kolejne dziecko lub dzieci !  Ale jak Sejm czy minister ma jawnie preferować normalne małżeństwa skoro lewacka Unia Europejska walczy ogniem i mieczem z normalnymi rodzinami ? System poprawności politycznej wymusza Podejmowanie złych Decyzji ! 

Wybór funkcji oceny zawsze jest trudny i bardzo ważny do "optymalizacji". Im bardziej jest skomplikowany system tym trudniej jest wybrać funkcje oceny.
Wykres ( za Wikipedia ) pokazuje odpowiedź czasową trywialnego dwuinercyjnego obiektu regulacji z regulatorem P / PI / PID dla różnych parametrów regulatora. Wykres dla regulatora PID jest mało sensowny jako że zawsze obiekt regulacji ma czas martwy.
Odpowiedź można optymalizować według całki wartości bezwzględnej błędu regulacji, całki kwadratu błędu regulacji  lub szybkości regulacji.
Zależnie od wybranego kryterium różne będą wartości nastaw regulatora (Kp,Ki,Kd) i odpowiedzi układu regulacji. 

wtorek, 14 listopada 2017

AI 2

AI 2
Użytecznym narzędziem jest Google Translate. Bezpłatny serwis internetowy Google szybko ( prawie w czasie rzeczywistym ) tłumaczy teksty, pliki tekstowe, strony internetowe, mowę, zdjęcia i wideo w czasie rzeczywistym na ponad 100 języków. W 2016 roku codziennie z serwisu korzystało 200 milionów osób. Aplikacja jest dostępna na komputerach i na telefonach z systemem Android i iOS.
Google prawie zawsze bezbłędnie automatycznie rozpoznaje język zródłowy. Nieźle rozpoznaje tekst odręczny ! Tylko w wybranych ważniejszych językach ma ładną wymowę. Translate obsługuje języki:
    Afrikaans Albanian Amharic Arabic Armenian Azerbaijani
    Basque Belarusian Bengali Bosnian Bulgarian
    Catalan Cebuano Chichewa Chinese (Simplified and Traditional) Corsican Croatian Czech
    Danish Dutch
    English Esperanto Estonian
    Filipino Finnish French Frisian
    Galician Georgian German Greek Gujarati
    Haitian Hausa Hawaiian Hebrew Hindi Hmong Hungarian
    Icelandic Igbo Indonesian Irish Italian
    Japanese Javanese
    Kannada Kazakh Khmer Korean Kurdish (Kurmanji) Kyrgyz
    Lao Latin Latvian Lithuanian Luxembourgish
    Macedonian Malagasy Malay Malayalam Maltese Maori Marathi Mongolian Myanmar (Burmese)
    Nepali Norwegian
    Pashto Persian Polish Portuguese Punjabi
    Romanian Russian
    Samoan Scots Gaelic Serbian Sesotho Shona Sindhi Sinhala Slovak Slovenian Somali Spanish Sundanese Swahili Swedish
    Tajik Tamil Telugu Thai Turkish
    Ukrainian Urdu Uzbek
    Vietnamese
    Welsh
    Xhosa
    Yiddish
    Yoruba
    Zulu
Google Translate nie tłumaczy bezpośrednio z jednego języka na drugi ale wpierw na pośredni język angielski. Obecnie nauczona sieć neuronowa stara się "zrozumieć" sens zdania i jego budowę. Następnie tłumaczy na język docelowy. Początkowo system prymitywnie tłumaczył słowo po słowie co dawało pokraczny rezultat.
Od września 2016 roku Google Translate stosuje nowy algorytm-silnik oparty na rekurencyjnych sieciach neuronowych. Program tłumaczy teraz całe zdania  dzięki czemu jakość tłumaczeń znacznie się poprawiła ale do doskonałości bardzo dużo brakuje. Od 2017 roku nowy algorytm obsługuje także język polski.
Autor nie jest miłosnikiem sieci neuronowych ale zna je od ćwierć wieku. Owszem nadają się do rozpoznawania obrazów i rozpoznawania mowy. Ich podstawową wadą jest bardzo mała szybkość działania na konwencjonalnych procesorach. Jednak w realizacji hardwarowej mogą być bardzo szybkie.
Wikipedia: Magazyn BYTE wymienia między innymi następujące zastosowania tych sieci:
    diagnostyka układów elektronicznych
    badania psychiatryczne
    prognozy giełdowe
    prognozowanie sprzedaży
    poszukiwania ropy naftowej
    interpretacja badań biologicznych
    prognozy cen
    analiza badań medycznych
    planowanie remontów maszyn
    planowanie postępów w nauce
    analiza problemów produkcyjnych
    optymalizacja działalności handlowej
    analiza spektralna
    optymalizacja utylizacji odpadów
    dobór surowców
    selekcja celów śledztwa w kryminalistyce
    dobór pracowników
    sterowanie procesów przemysłowych.

Najpopularniejsze obecnie zastosowanie sieci neuronowych:
    w programach do rozpoznawania pisma (OCR)
    na lotniskach do sprawdzania, czy prześwietlony bagaż zawiera niebezpieczne ładunki
    do syntezy mowy.

W dziedzinie nauk technicznych sztuczne sieci neuronowe wykorzystuje się m.in. do:
    aproksymacji, prognozowania, przewidywania danych wyjściowych na podstawie danych wejściowych bez konieczności jawnego definiowania związku pomiędzy nimi;
    klasyfikacji i rozpoznawania;
    kojarzenia danych – sieci neuronowe pozwalają zautomatyzować procesy wnioskowania i pomagają wykrywać istotne powiązania pomiędzy danymi;
    analizy danych czyli poszukiwania związków pomiędzy danymi.

Autonomiczne samochody Google’a już "prawie" nie potrzebują kierowców. W 2015 roku kierowca musiał przejmować kontrolę nad autonomicznym samochodem 0,8 raza na każde przejechane 1000 mil.  W 2016 Google w ramach obowiązkowych raportów stanu testów podało że, konieczność przejęcia ręcznej kontroli występowała tylko 0,2 raza na 1000 przejechanych mil.
Google podaje że, kierowcy wielokrotnie przejmują kontrolę nie tylko w krytycznych sytuacjach gdy jest to konieczne, ale także wtedy, kiedy mają wątpliwości związane z bezpieczeństwem. Pomijając zbędne przejęcia sterowania, kierowcy Google zaledwie w 124 przypadkach uratowali w zeszłym roku autonomiczne samochody przed kraksą.
Powodem części przejęć sterowania są uszkodzenia sensorów i okablowania.
Przez 2016 rok ani razu nie przejęto kontroli nad samochodem podczas jazdy na autostradach. 12 przejęć było w przypadku jazdy po drogach szybkiego ruchu. Wszystkie pozostałe przejęcia miały miejsce w miastach. Powodem słabego zachowania samochodów autonomicznych w miastach są niebezpieczne zachowanie innych kierowców na drodze i niechciane-niebezpieczne manewry autonomicznego samochodu nie akceptowane przez człowieka-nadzorcę.
Wniosek z tego taki że autonomiczne samochody nieprędko podołają jeździe miejskiej.