sobota, 29 kwietnia 2017

Polacy mieli przepic 500 plus ale nie przepili

Polacy mieli przepić 500 plus ale nie przepili

Doświadczenia z pomocą socjalną dla dzieci ze świata są jak najbardziej pozytywne. Zwłaszcza chwilowo ubogie matki potrafią znakomicie wydać każdy grosz. Nierzadko udaje się szybko wyjść z ubóstwa.
Polskojęzyczne media gadzinowe propagowały pogląd ze środki z programu 500+ zostaną przepite.  W propagowaniu kłamliwych i obrzydliwych stereotypów celuje gadzinówka Michnika i TVN. 

Sceptycznie i z rezerwą do efektów programu „Rodzina 500 plus” była nastawiona nawet część Polaków. Przed  startem programu, w sondażu zrobionym na zlecenie DGP, 12 % ankietowanych twierdziło, że pieniądze na wsparcie dzieci w rzeczywistości zostaną wydane na używki. Jak widać coraz mniej Polaków daje się manipulować obcym mediom.

http://forsal.pl/artykuly/1026198,500-plus-polacy-mieli-przepic-pieniadze-od-rzadu-nie-sprawdzilo-sie.html
" W 2015 r. na łamach „German Economic Review” ukazało się studium autorstwa Christiana Raschkego, który analizował sposób wydatkowania niemieckiego odpowiednika 500 plus, czyli słynnego Kindergeld. Ekonomista na podstawie zbieranych przez Federalny Urząd Statystyczny danych doszedł do wniosku, że nie zachodzi związek między otrzymywaniem zasiłku a częstotliwością spożycia alkoholu.
Do podobnych wniosków doszedł Eric Edmonds, który na łamach „Economic Letters” w 2002 r. analizował wpływ słoweńskiego programu zasiłków na dziecko na konsumpcję alkoholu. Peter Kooreman w artykule opublikowanym w 2000 r. w „The American Economic Review” tłumaczył brak korelacji zasiłek – alkohol w Holandii tym, że pieniądze otrzymane na dziecko trafiają do „umysłowej szuflady”, to znaczy zostają zakwalifikowane przez beneficjentów nie jako ekstradochód, ale środki na dzieci właśnie – i tak też są wydawane."

Celny komentarz z internetu:

"1-Polacy już nie chcą 500+ rządowej pomocy na dziecko.
2-Polacy już nie chcą przechodzić na emerytury w wieku 65 lat, wolą wiek 67 lat.
3-Polacy chcą aby rząd znowu im skubnął składki ZUS-owskie [ OFE ] do budżetu państwa.
4-Polacy nie chcą tanich rządowych mieszkań na wynajem.
5-Polacy chcą, żeby podatki i Vat trafiały w odpowiednie ręce a nie do budżetu państwa.
6-Polacy chcą pracować za 5 złotych na godzinę.
7-Polacy nie chcą większej kwoty wolnej od podatku.
8-Polacy nie chcą,żeby rząd podwyższał im emerytury.
9-Polacy nie chcą minimalnej płacy na poziomie 2000 tys, złotych wolą 1800 zeta.
10-Polacy chcą, żeby Polska była znowu podnóżkiem Europy.
11-Polacy chcą, żeby rząd żywił się u Sowy ośmiorniczkami."

Egzekucja komornicza dluznika Marcontrel Sp. z o.o. Szczecin. Falszywe dokumenty

Egzekucja komornicza dłużnika Marcontrel Sp. z o.o.  Szczecin. Fałszywe dokumenty

 Pozwana spółka - dłużnik  Marcontrel Sp. z o.o.   ( http://www.krs-online.com.pl)
" Marcontrel Sp.z o.o, 71-220 Szczecin, ul. Modra 77,  KRS 0000448430, REGON 321315123, NIP 8522600565. Prezes Zarządu - Tarasiejski Michał Witold.   
Wspolnicy: TARASIEJSKI MICHAŁ WITOLD, PAWŁOWICZ LUDOMIR MACIEJ, BOŻEJOWSKI MARIUSZ GRZEGORZ",

Na rozprawie w Sądzie reprezentujący pozwanego radca prawny Bogdan Basarab wraz z Michałem Tarasiejskim posłużyli się sfałszowanymi dokumentami.  Kodeks Karny zabrania fałszowania dokumentów i posługiwania sie nimi.

 Art. 270. § 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto wypełnia blankiet, opatrzony cudzym podpisem, niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę albo takiego dokumentu używa.
§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Nie każdy dokument podlega jednak ochronie prawnokarnej. Ochronie prawnokarnej podlega każdy dowód prawa lub stosunku prawnego:  testament, umowa, pokwitowanie, rozliczenie, bilet, zeton itd. 
Marcontrel wystawiał nieprawdziwe dokumenty to znaczy podawał w nich nieprawdę i odmawiał ich sprostowania ale posłużenie się sfałszowanymi dokumentami urwało ucho dzbana. Sprawą zajmuje sie prokuratura. Póki co nie wiadomo kto sfałszował dokumenty ale napewno dokonano tego w firmie Marcontrel.
Świadome posłużenie się  sfałszowanym dokumentem, niezależnie od wagi finansowej dokumentu, raczej powinno trwale przestępce pozbawiać zaufania i usuwać z obrotu prawnego.
Posłużenie się sfałszowanym dokumentem w sądzie jest bardzo ryzykowne dlatego że takie działanie jest jednocześnie tak zwanym oszustwem procesowym karalnym z artykułu 286 Kodeksu Karnego.    
Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto żąda korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy.
§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Co zrobi prokuratura w sprawie Michała Tarasiejskiego i radcy Bogdana Basaraba i innych nieznanych z nazwiska fałszerzy z Marcontrel nie wiadomo.

Podejrzany w sprawie sfałszowanego biletu miesięcznego może być aresztowany. Przy szkodzie tysiąca złotych, która mogła zaistniec ale nie zaistniała na skutek fałszerstwa, orzekana jest bezwzględna kara pozbawienia wolności. Z kolei przy fałszerstwach - oszustwach na kilkadziesiąt, kilkaset  tysięcy złotych prokuratura umarza sprawy. 

Adwokat czy radca prawny musi każdemu klientowi świadczyć usługi, także złodziejowi i mordercy. Nikomu bez poważnego powodu nie może odmówić.
Jednak w sprawie Marcontrel radca Bogdan Basarab wiedział że dokumenty są sfałszowane !
Sprawą radcy Bogdana Basaraba zajmuje się już obecnie Okręgowy Sąd Dyscyplinarny w Koszalinie bo tam radca ma siedzibę.
Strona kancelarii w ramach której radca Bogdan Basarab swiadczył usługi zniknęła: http://www.bg-kancelarie.pl/index.html

piątek, 28 kwietnia 2017

Mit średniej krajowej

Mit średniej krajowej

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Mit-sredniej-krajowej-7514212.html
"Dla milionów pracujących Polaków średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw za 2016 r. w wysokości 4277 zł brutto, mocno różni się od rzeczywistości. Połowa zatrudnionych nie zarabia na rękę nawet 2,5 tys. zł, a pracownicy małych firm najczęściej muszą się godzić na pensję niższą niż 2 tys. zł netto - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Średnia ma to do siebie, że jest zniekształcona przez wartości skrajne, a w przypadku wynagrodzeń najbardziej przez te najwyższe wielkości. Publikowane co miesiąc informacje GUS o średniej krajowej dodatkowo zaburza dobór danych do próby, ponieważ obejmuje wyłącznie przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 9 osób.

Takie przedsiębiorstwa, często z udziałem kapitału zagranicznego lub publicznego, zwykle działają w dobrze prosperujących miastach i rekrutują osoby z ponadprzeciętnym wykształceniem. Zatrudnienie w nich wynosi jednak tylko 6 mln pracowników, podczas gdy według danych GUS, w Polsce na umowach pracuje niemal 13 mln ludzi, a niespełna 3 mln prowadzi działalność na własny rachunek.

Dodatkowo tylko w samej Warszawie, gdzie przeciętne wynagrodzenie brutto w 2016 r. wynosiło 5537 zł, zatrudnionych było milion osób z około 6 milionów zaliczanych do badania. W rezultacie stolica, której udział wśród gospodarstw domowych wynosi w Polsce nieco ponad 5 proc., ma więcej niż 15-procentowy wkład w krajową średnią. W Łodzi natomiast, trzecim co do wielkości mieście Polski, w sektorze przedsiębiorstw pracuje 120 tys. osób, czyli zaledwie 12 proc. tego co w Warszawie.
Małe firmy to niskie zarobki

Więcej informacji dają kwartalne raporty GUS na temat „Zatrudnienie i wynagrodzenia w gospodarce narodowej”. Praktycznie jednak są one rozszerzone przede wszystkim o sektor publiczny, zatrudniający (dane z 30 września 2016 r.) niemal 3 miliony osób z przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem na poziomie 4545 zł brutto (w tym w administracji 4971 zł). Z raportów dowiadujemy się również, że średnio w całym sektorze prywatnym wynagrodzenie brutto wynosi 3880 zł. Akurat ta wartość obejmuje także miejsca pracy z mniej niż 9 pracownikami.

Co dwa lata GUS publikuje wyniki badania struktury wynagrodzeń (ostatnie za październik 2014 r. jest datowane na 11 grudnia 2015 r.). Tutaj możemy przeczytać, że przeciętne wynagrodzenie brutto w październiku 2014 r., w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób, wynosiło 4107 zł, ale już mediana tam pracujących to jedynie 3291 zł brutto. Oznaczało to, że połowa otrzymywała wynagrodzenie powyżej tej wartości, a połowa poniżej. Stanowiła ona także 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Nadal jednak, również w tym zestawieniu, nie ma informacji, jak wygląda rozkład zarobków w najmniejszych firmach.

Kluczowym elementem tego raportu jest natomiast fakt, że aż 37,1 proc. pracowników sektora prywatnego otrzymywało wynagrodzenia poniżej 2469 zł brutto. Było to więc zaledwie 60 proc. średniej krajowej. Statystyka ta cały czas nie obejmuje pracowników w firmach zatrudniających poniżej 9 osób. Szerzej dochody tych osób opisuje dopiero coroczne opracowanie GUS o mikroprzedsiębiorstwach. Według informacji za 2015 r. małe firmy dawały zatrudnienie 3,74 mln osób, w tym 1,31 mln jako pracownikom, których przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło 2397 zł. To 58 proc. średniej w przedsiębiorstwach mających powyżej 9 pracowników w 2015 r.
Miliony Polaków zarabiają mniej niż 2 tys.

Biorąc pod uwagę, że trendy w dochodach dla danej grupy pracowników się nie zmieniały, to dla wielu Polaków średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw za 2016 r. (4277 zł brutto) miało niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Prawdopodobnie połowa zatrudnionych otrzymała wynagrodzenie bez potrącenia podatku i składek na ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne poniżej 3420 zł. Przy umowie o pracę netto było to 2450 zł. Dodatkowo około 40 proc. zatrudnionych w sektorze prywatnym nadal zarabia na rękę mniej niż 2000 zł, co jeszcze wyraźniej pokazuje różnice pomiędzy popularną średnią krajową, a faktycznymi płacami znacznej części Polaków"

środa, 26 kwietnia 2017

Parytet sily nabywczej i gonienie zachodu

Parytet sily nabywczej i gonienie zachodu

Parytet siły nabywczej pozwala na międzynarodowe porównania PKB różnych krajów. W tym celu PPP został stworzony. Na początek rozważań pare rzeczy oczywistych:
1. W handlu międzynarodowym obraca się z definicji dobrami handlowalnymi. Przykładem takich dóbr są samochody czy sprzęt elektroniczny a generalnie nowoczesne wyroby rynkowe produkowane przez koncerny. Towarem handlowalnym są też wszelkie surowce. Arbitraż towarowy powoduje wyrównania się cen dóbr handlowych. Cła, opłaty, koszty transportu, ubezpieczenia i łapówki utrudniają handel zagraniczny i utrudniają arbitraż towarowy. Różnice cen wynikają też ze stawek podatku VAT i akcyzy oraz marży handlowej. Generalnie jednak ceny identycznych (!) dóbr handlowalnych mają tendencje do powolnego zrównywania się. Część towarów jest pozornie niehandlowalna. Konsumenci towarów spożywczych są przykładowo przyzwyczajeni do swoich marek i trudno jest sprzedać obcy towar, który może byc identyczny do swojskiego. Bywa i tak że ceny towarów handlowalnych są niższe w bogatych krajach z racji efektu skali sprzedaży a także utrudnień w handlu. Towary bywają rożne mimo iż mają - powinny być identyczne. Gorszej jakości "identyczne" towary sprzedawane są w Europie środkowo - wschodniej niż Europie zachodniej. Gorsze są towary spożywcze a nawet proszki do prania.
Towarami handlowalnymi są systemy militarne, broń i amunicja. Nowoczesna broń jest bardzo droga.

2. Wszelkie lokalne towary i usługi, mieszkania i ziemia są niehandlowalne międzynarodowo. Arbitraż towarowy nie powoduje wyrównania się cen dóbr niehandlowych. Dobra niehandlowalne mają swoją lokalną specyfike i są trudno porównywalne i niemożliwe do eksportu.
3. Wysoki poziom płac w krajach cywilizowanych wypracowuje tylko i wyłącznie nowoczesny i bardzo wydajny ( produktywność cały czas rośnie w tym sektorze ) sektor dóbr handlowalnych międzynarodowo. Rynek pracy w tych krajach powoduje także wzrost płac w sektorach dóbr niehandlowalnych, mimo iz produktywność jest tam niska i wręcz stagnuje. Powoduje to że dobra niehandlowalne są w krajach cywilizowanych szalenie drogie na tle krajow biednych. Niemiecki kierowca autobusu zarabia cztery razy więcej niz polski wykonując identyczną  prace.  
4. Wyliczenie PPP jest bardzo trudne a rezultat może być wątpliwej jakości i użyteczności. W różnych krajach różne są struktury konsumpcji i rózny jest udział wydatków gospodarstw domowych w określone grupy towarów i usług. Różnie definiowane są koszyki dóbr konsumpcyjnych dla urzędów statystycznych. PPP bywa używany w polityce aby tłumaczyć obywatelom ze wcale nie sa tacy biedni mimo iż nominalnie ( w walutach wymienialnych ) bardzo słabo zarabiają na tle krajów cywilizowanych. PPP słuzy do manipulacji tak samo jak inflacja. Manipulując inflacją można zawyżac statystyczny wzrost PKB.  

5. Ekonomie krajów cywilizowanych ciągną do przodu tylko i wyłącznie nowoczesne koncerny. Te koncerny statuują międzynarodową pozycje państw. Koncerny są oczkiem w głowie zachodnich rządów. Nie mają na wzrost ekonomii wpływu ani rolnicy ani piekarze ani fryzjerki czy kierowcy. Koncerny działają w srodowisku międzynarodowym. Zaopatrzenie kupują za dolary / euro i za dolary sprzedają produkcje.  Miejsce pracy bywa w koncernach bardzo drogie. Może to być nawet kilka milionow dolarów. Ogromna większość majątku wytwórczego koncernów to drogie i bardzo drogie dobra handlowalne międzynarodowo. Biedne kraje nie mają takich koncernów i co gorsza przy braku mądrej i zdeterminowanej polityki rządu nie będą ich miały co skazuje je na wieczną biede, mimo pozorów wzrostu. Chiny posiadają już potężne koncerny. To jest ten "rozwój wysokiej jakości". Pewnie łatwiej byłoby uzyskać większy przyrost PKB "niskiej jakości". Obecnie chiński rząd konsoliduje przemysł farmaceutyczny chcąc wejść na rynek międzynarodowy ( 1260 mld dolarów w cenach producentów ) ze swoimi ( także innowacyjnymi ) lekami, co budzi zrozumiały niepokój zachodu. Z tego względu wojna zachodu z Chinami wisi na włosku. Wojny jeszcze nie było ponieważ nieodgadnione jest stanowisko rosyjskich szachistów świadomych powagi swojej nieciekawej sytuacji. Chiny i Rosja nie są przyjaciółmi. Ale żadne z nich nie poprze akcji zachodu przeciw drugiemu mając świadomość tego że za chwile sami będą na widelcu zachodu. Niemcy słabo uczestniczą w akcji przeciw Rosji mając świadomość że sami są na celowniku USA. Brutalna siła niemieckich koncernów jest oczywistym faktem, przy którym bajanie o greckim czy portugalskim PKB jest bredzeniem idioty.       

Nastepują zmiany struktury wydatków gospodarstw domowych na całym świecie. Udział wydatków na żywność w gospodarstwie domowym Europejczyka zależy przede wszystkim od zamożności jego gospodarstwa. Wzrost PKB generalnie przekłada się na spadek udziału wydatków na żywność. Polska z ca 24% udziałem żywności w wydatkach gospodarstwa jawi sie na tle krajów zachodniej Europy jako biedak. Jak jest sens porównania PPP Polski z PPP kraju gdzie udział żywnosci w wydatkach gospodarstwa domowego wynosi 10%. Jeszcze nikt nie wymyslił sposobu aby tego rzetelnie dokonać. Wybór koszyka towarów do wyliczeń PPP jest jego największa wadą.
Struktura wydatków zależy od rodzaju gospodarstwa domowego. Na przykład w 2016 roku ( dane GUS ) w gospodarstwach pracujących na własny rachunek udział wydatków na żywność wynosi 20,5 %, a w gospodarstwach rolników  31,3 %. Te pierwsze przeznaczają na restauracje i hotele 5,6 %, podczas gdy emeryci  2,7 %.
Jakość towarów zmienia się w czasie co komplikuje sprawy porównań. W PRL rzadko jadało się szynke ale była to jednak prawdziwa szynka. Obecnie towar statystycznie nazwany "szynką" i tak rozliczony jest raczej paszą dla ludzkiego stada niż szynką. Prawdziwą szynke mozna kupić ale jest prohibicyjnie droga.
Ohydne jest sprzedawane w marketach pieczywo. Czy w takim razie dobre pieczywo z małych  prywatnych piekarni PRL należałoby liczyć w cenach małych francuskich piekarń ?
Z drugiej strony cena jednostki funkcjonalności w telewizyjnym odbiorniku LCD, komputerze czy telefonie spadła w sposób spektakularny. Zwrócmy uwage ze rośnie funkcjonalność towarów handlowalnych międzynarodowo produkowanych przez koncerny.   
Natomiast wydajność pracy lokalnie swiadczonych w Polsce usług urzędniczych spada bez końca.
PPP jest częściowo użyteczny dla miedzynarodowych porównań poziomu życia mieszkańców krajów. Ale jest kompletnie nieużyteczny w rozważaniach o inwestycjach czy rozwoju. W tych obszarach nie należy uzywać PPP. USA biednym krajom broń sprzedają nawet drożej niz bogatym. Za elektrownie jądrową trzeba zapłacić w twardej walucie a nie w lokalnie drukowanym pieniądzu. I tak dalej. 
Poważne pytania powstają w dziedzinie "doganiania zachodu" przez kraje rozwijające się. Czy przy zarobkach 1/4 zachodnich europejczykow mamy 25% ich PKB per capita czy 60% ? Skoro mamy 60% europejskiego PKB to dlaczego Polacy kupują prywatnie nędzne 126 tysięcy ( dane za 2015 rok ) nowych samochodów osobowych a średnia wieku samochodu dochodzi do 16 lat ? Coś tu nie gra z tym PKB liczonym według PPP !

Statystyka służy też do manipulacji i zaciemniania obrazu sytuacji. Józef Stalin miał powiedzieć: Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka ( za Erich Maria Remarque, Czarny Obelisk ).

Rośnie polski statystyczny PKB ale dużo wolniej rosną polskie płace. Niestety polskie firmy słabiutko inwestują. Polskie PKB oraz export statystycznie tworza też zachodnie firmy. To tak jakby liczyć zarobki sąsiada jako swoje i uwazać jego majątek za swój. Coś w tym stylu. Nic nie wskazuje na to aby Polska wychodziła ze swoich peryferyjnych pozycji. Nie ma żadnego globalnego polskiego koncernu !  Mamy łatwy "rozwój niskiej jakości" i pułapke średniego dochodu i nadciągającą katastrofę demograficzno - emerytalną. Wyłudzenia podatku VAT generowały nam na papierze eksport ! A może by tak wzorem Chin postawić na trudny "rozwój wysokiej jakosci" i wzrost płac oraz spadek bezrobocia i konsumpcje wypracowanego PKB a nie tylko kreowanie i pompowanie fikcji niekonsumowalnego PKB ?

Wiele jest sygnałow wskazujących na to że z Polską jest coś nie tak.
W minionym kwartale chiński eksport do Polski wyniósł 3,8 mld USD. Natomiast Polski export do Chin wyniósł ledwie 662 mln USD. To daje Polsce dopiero 15 miejsce w UE, nawet za malutkimi Węgrami i Czechami. Nadwyżkę w dwustronnym handlu z Chinami wypracowuje 5 krajów UE: Niemcy, Irlandia, Austria, Finlandia i Szwecja. Polska ma czwarty największy deficyt w dwustronnym obrocie z Państwem Środka. Poza miedzią i jabłkami w zasadzie nie mamy niczego konkurencyjnego dla firm chińskich ! Chiny przerosły nas technologicznie ? Po co wozić drewno do lasu ?

wtorek, 25 kwietnia 2017

Korea - Wojna proxy USA z Chinami

Korea - Wojna proxy USA z Chinami

 Czasy zmiany światowych hegemonów czy też okres interregnum są bardzo niebezpieczne dla światowego pokoju. Udział USA w gospodarce światowej systematycznie maleje i przegrywają one pokojową rywalizacje. Ponieważ USA są silne militarnie to chcą przenieść rywalizacje na dogodną dla siebie płaszczyznę militarną i tam ją korzystnie dla siebie  rozstrzygnąć.

Przy okazji warto zauważyć że jeśli w skorumpowanej polityce wybory nic nie zmieniają to przenosi się walke o interesy pomijanych przy podziale tortu na inną płaszczyznę - rewolucja lub wojna domowa są sensowną odpowiedzią !

Prezentowany przez autora pogląd jakoby USA na Ukrainie wszczęły wojnę przez pośredników ( czyli proxy war ) przeciwko Rosji początkowo był niepopularny, ale w miare upływu czasu wielu osobom otworzyły się oczy. Wojna została zainscenizowana przez USA, które wyłozyły na „popieranie ukraińskiej demokracji” sumę 5 mld dolarów.

Najważniejszym partnerem handlowym ( wymiana handlowa to tylko około 6 mld dolarow rocznie poniewaz gospodarka Korei jest mikra i biedna ) i najsilniejszym sojusznikiem Korei Północnej są Chiny. Chiny nie zamierzają brać udziału w agresji USA na Koreę Północną. Nie mają żadnego żywotnego interesu w tym aby po zniszczeniu tam obecnego reżimu, USA zainstalowały tam swój marionetkowy rząd a w ślad za tym amerykańskie bazy wojskowe tuż przy chińskiej granicy.
Z pewnością elity Chin wiedzą, ze agresji będzie towarzyszyć wezbrana fala uciekinierów do Chin. Uciekinierzy tylko zdestabilizują pogranicze i sprowokują niebagatelne koszty.
Tym razem USA chcą walczyć z Chinami rękami Koreańczyków z Południa i Północy. Chcą walczyć do ostatniej kropli krwi Koreańczyków z obu Korei.
Gdyby zachodnia propaganda chwyciła melodyjkę udziału Chin w wojnie USA przeciwko Korei po stronie Korei to powtórzy się scenariusz wojny domowej na Ukrainie. Kto dziś pamięta o tym że pisano jak to na Ukraine wkraczają liczne pancerne dywizje Kremla i tem podobne androny.
Przyprawienie Chinom gęby światowego wroga publicznego i nałozenie sankcji na Chiny byłoby formalnością. A przecież o to właśnie chodzi.
Chiny prowadzą rozsądną gre. Szef MSZ Chin Wang Yi oświadczył w Pekinie, iż ktokolwiek wywoła wojnę na Półwyspie Koreańskim, "będzie musiał wziąć na siebie historyczną odpowiedzialność i zapłacić za to cenę". Prasa chińśka ostrzegła Koreę Północną przed dokonaniem nowej ostentacyjnej, wyzywającej próby nuklearnej. W swym komentarzu prorządowy tabloid "Global Times" 12 kwietnia określił obecną sytuację na Półwyspie Koreańskim jako najbliższą "militarnego starcia" od przeprowadzenia przez Koreę Płn. pierwszej próby atomowej w 2006 roku. "Trump chce uchodzić za człowieka dotrzymującego słowa", a "USA dają do zrozumienia, że nie zgadzają się na współistnienie z uzbrojonym w broń atomową Pjongjangiem".
Chiny zagroziły Korei wstrzymaniem eksportu ropy i innymi sankcjami, jesli nie zmieni teraz swojej wojowniczej retoryki i nie przestanie szukać kłopotów. Mowa też o zawieszenie importu północnokoreańskiego węgla i zamrożeniu północnokoreańskich kont w chińskich bankach.

Chiny i Rosja zdementowały fake newsy mediów o wzmocnieniu kontroli granic z Koreą Północną i koncentracji w tym rejonie dużej ilości wojsk. Na tą okoliczność dobrze byłoby zaprezentować zdjęcia satelitarne pokazujące wojska Chin i Rosji zamiast walić w wojenny bębenek i podgrzewać atmosfere.

Chiny nie szukają kwesti spornych z USA. Gdy podczas wizyty chińskiego prezydenta w USA ostrzelały one rakietami syryjską baze lotniczą, rzeczniczka chińskiego MSZ w sposób bardzo stonowany i umiarkowany stwierdziła jedynie, że porozumienie polityczne powinno rozwiązać konflikt w Syrii i że Chiny tradycyjnie sprzeciwiają się użyciu siły w stosunkach międzynarodowych i popierają zasadę nieingerencji w sprawy wewnętrzne innego państwa.

Korea Południowa ma obawy co do amerykańskich działań w regionie. Była już prezydent Park Geun-hye była zwolenniczką kompromisów i szukania równowagi między Chinami a USA. Jednak sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest dla Korei Południowej podstawą polityki i fundamentem bezpieczeństwa.

Chiny mają granice z czternastoma państwami i niemal na każdym odcinku mają lub mogą mieć wiele problemów, które zafunduje im Ameryka. Próba wywołania wojny z Koreami jest testem inteligencji i kompetencji dla chińskich szachistów.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Roboty i wnioski dla nas 26

 Roboty i wnioski dla nas 26

 Od czasu gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęto stosować servodrivy oparte o procesory sygnałowe DSP a potem szybkie, dedykowane mikrokontrollery, ich konstrukcja nie uległa zasadniczej zmianie. Zamiast klasycznych transoptorów mogą być obecnie  stosowane scalone "Isolatory". Zamiast interfejsu RS485 bedzie Ethernet / EtherCat a w lepszych urządzeniach w wersji optycznej. Stosowane dawniej dodatkowe elementy mogą byc współcześnie scalone w mikrokontrollerze. Ulepszono chłodzenie modułu IGBT.
Ponizej schemat blokowy servo amplifiera AX2500 firmy Beckhoff z 2008 roku wraz z niektórymi wejsciowymi interfejsami. Oczywiście wyszukiwarki internetowe milczą na temat uzytego mikrokontrollera.
 Tam gdzie maszyna lub robot może wyrządzić poważne szkody musi być wyposażona w zdwojony lub redudantny system bezpieczeństwa. Jak pokazano na uproszczonym schemacie poniżej, oprócz gwarantujacej incydentalne bezpieczeństwo akcji hamulca ( jest on w stanie pewnie zatrzymac napęd pracujacy z pełnym momentem, oczywiście jesli jest sprawny ) dodatkowo przekaźnik K2 odłącza silnik od invertera i obciąża go rezystorami hamujacymi. Tak więc każde pojedyncze uszkodzenie ( a nawet niektóre uszkodzenia podwójne ) systemu nie powoduje utraty funkcji bezpieczeństwa.  
 Wybór mikrokontrollera do servodrivu jest bardzo ważny. Najlepiej skorzystać z gotowego systemu uruchomieniowego do sterowania silników. Współcześnie korzysta się rutynowo z kompilatora C / C++ i procesor należy oceniac łącznie z dostępnym środowiskiem programisty. Im więcej przykładów programów i im lepsze biblioteki tym mniej czasu spędzimy na tworzeniu programu. Zycie nie szczędzi nam rozczarowań - jakość napędu systemu uruchomieniowego jest z reguły nędzna i rozczarowująca. Ale przeciez żaden z producentów niczego wielkiego nam nie oferuje i trudno czegoś gotowego oczekiwać za niską cene.
Każdy kto na poważne zajmował sie od strony konstrukcyjnej robotyką czy maszynami CNC doskonale wie jakie procesory są obecnie modne i używane w nowych konstrukcjach. Jeśli na pytanie o używane procesory wbudowane otrzymamy wymijającą odpowiedz to nietrudno ją właściwie zinterpretować.

Roboty i wnioski dla nas 25

Roboty i wnioski dla nas 25

 Od 50 lat materiałem dominującym w mikroelektronice jest krzem ale na krzemie świat się nie kończy. Od dawna wiadomo ze doskonałym materiałem na szybkie diody i tranzystory mocy Mosfet  jest węglik krzemu ( tak naprawde 4H-SiC lub 6H-SiC ), który ma znacznie szersze pasmo zabronione niż krzem.
Produkowana jest obecnie w niewielkiej skali 3 generacja tranzystorów Mosfet SiC i piąta generacja diod. Ceny bardzo spadły i nadal spadają co jest pochodną doskonalenia technologi ( krzywa uczenia się ) i skali produkcji. Diody SiC są już spotykane w sprzętach produkowanych masowo. Wcześniej były to laboratoryjne i prototypowe ciekawostki.
W tym roku fabryczny koszt prądu 1A tranzystora Mosfet-SiC o napieciu 1200V spadnie do ca 0.18 USD ale nadal tranzystor SiC jest ca 2-3 krotnie droższy od tranzystora IGBT na takie samo napiecie i prad.
Najwiekszym producentem elementów na SiC jest amerykańska firma CREE, dalej niemiecki Infineon, japońskie koncerny Mitsubishi i Rohm i francuski ST. Tych pięć firm pokrywa 99% światowej produkcji elementów w SiC.  
Przy częstotliwości PWM 30 kHz tranzystor Mosfet - SiC ma 4 krotnie mniejsze straty dynamiczne niz szybkie tranzystory IGBT. Sprawność inverterów z tranzystorami SiC jest o 1-2% większa niz z tranzystorami IGBT. Infineon produkuje moduły z krzemowymi tranzystorami IGBT i diodami SiC. Takie rozwiązanie tez daje przyrost sprawności. 
Pewnym mankamentem jest konieczność sterowania tranzystorów Mosfet-SiC dużym napieciem bramki i stosowanie w mostkach ujemnego napiecia bramki zapobiegajacego pasożytniczemu załączaniu tranzystorów przez pojemność Millera, tak jak dla modułow IGBT duzej mocy. Ale juz uruchomiono produkcje odpowiednich driverow bramkowych. Jak wiadomo potrzeba jest matką wynalazków.
Tranzystory Mosfet SiC mogą pracowac w znacznie większych temperaturach niz tranzystory krzemowe. Są już dostępne próbki tranzystorow na napiecia 3300 i 10 000 V !
Szybkość przełaczania wspołczesnych tranzystorów Mosfet krzemowych i SiC jest taka duża że częstotliwość pracy zasilaczy jest limitowana własnosciami materiałów magnetycznych rdzeni transformatorów i dławików. Oczywiście im wyzsza częstotliwość pracy tym mniejsze są transformatory i dławiki.

Polske omineły ( to znaczy nie produkowano urządzeń energoelektronicznych ) wszystkie dotychczasowe generacje urządzeń energoelektronicznych: z wyłączalnymi tyrystorami GTO, tranzystorami Darlingtona i tranzystorami IGBT.

Postęp w dziedzinie energoelektroniki trwa cały czas. Coraz lepsze są klucze mocy, ich drivery i układy do pomiaru prądu fazowego. Scala się podsystemy invertera. Invertery są coraz mniejsze i tańsze.

Koncerny dbają o to aby utrudnić życie rozwijającym się małym firmom. Służy temu skorumpowany aż do granic śmieszności system atestów, licencji, badań i wzorcowań. Lobbyści koncernów dbają o prawną rozbudowę systemu przeszkód dla potencjalnej konkurencji. Afera z giga-oszustem Volkswagena pokazała jak to bulgoczące bagno oszustów wyglądą od podszewki.  

Najlepiej w światowym podziale pracy operować w obszarach nowoczesnych o dużej marży. Dobrze jest mieć zintegrowane całe łańcuchy produkcyjne. Z uwagi na bezpieczeństwo należy mieć własne - subsydiowane rolnictwo. Ale w przetworstwie żywności są całkiem niezłe marże zwłaszcza na towarach wysokiej jakości. Tymczasem po zablokowaniu polskim firmom rynku rosyjskiego, nadmiar polskiego mleka ( jego produkcja jest w Polsce mocno nierentowna !) jest eksportowany na Białoruś ( sic ! ) i do Niemiec. Tak wyśmiewana Białoruś żeruje na nas i ma w łańcuchu towarowym lepszą pozycje niż Polska !   Działająca od 1956 roku Agrofirma z Witkowa gospodaruje na blisko 14 tysiącach hektarów niezłej ziemi. Często wizytują ją goście z zachodu. Agrofirma sprzedała swoje budowane dekadami, potężne stado wysokowartościowych mlecznych krów bowiem nie była w stanie dokładać do nierentownej produkcji. Jak widać rządy III RP w destrukcji są w stanie dokonać tego czego nie udało się nawet  komunistycznym poprzednikom. 
Jakoś Niemcy nie zamykają swoich stoczni i nie likwidują swoich stad krów.

Poniżej schemat blokowy invertera / servo amplifiera "Digifas 7100 series" Kollmorgen-Seidel produkowanego od 1999 roku.
Z pomoca wyszukiwarek internetowych nie udaje sie ustalić jaki mikrokontoller został użyty w urządzeniu. Użyto udanego 16 bitowego Siemensowskiego procesora  SAB80C166. Mikrokontroller ten stosowano szeroko, nawet w telefonach komórkowych. Dostępne były systemy uruchomieniowe i udany kompilator C. Kolejne odmiany procesora są produkowane do chwili obecnej. Siemens / Infineon nigdy nie był mocny w procesorach. Licencje na procesory Siemens kupił od AMD w 1988 roku. Zupełnie sie tym nie chwalił.
W urządzeniach Bosch katalogowe układy scalone produkcji Siemens / Infineon znakowano tylko szeregiem cyfr. 

W ogólnie dostępnej dokumentacji nie ma schematu urządzenia "Digifas 7100 series" Są pokazane tylko realizacje interfejsów. Przykład poniżej.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Roboty i wnioski dla nas 24

Roboty i wnioski dla nas 24

 Właśnie otwarto po raz 60 największe na świecie targi przemysłowe Hannover Messe 2017. Pierwsze targi w 1947 roku zaaranżował brytyjski gubernator wojskowy aby pchnąć kulejącą niemiecką gospodarke do przodu. To był strzał w dziesiątke.
Na zdjęciach i filmach z otwarcia targów gratis "reklamuje" się pokazem możliwości swoich robotów, wielokrotnie tu wymieniony niemiecki producent robotów przemysłowych KUKA. 
Start-up to firma, która ma "pomysł" ale  nie zatrudnia pracowników i niczego nie produkuje a przynosi tylko straty. Doswiadczenia ze start-upami bywaja złe.
Koncerny chętnie nabywają firmy które już są na rynku i dobrze sobie radzą, zwłaszcza jesli mają interesujące opracowania.

Rząd federalny USA od 1958 roku dofinansowuje przedsiębiorstwa, które mają dobre ( oceniają to urzędnicy ) ale zbyt ryzykowne pomysły, aby w konwencjonalny sposób zdobyć finansowanie z banków i funduszy inwestycyjnych.  Fundusz Small Business Investment Company (SBIC) prowadzony jest przez rządową agendę U.S. Small Business Administration. Fundusz SBIC wsparł około 170 tysięcy firm, a wśród nich m.in. America OnLine, Apple, Compaq, FedEx, Intel, Sun Microsystems. Wydał na to około 80 mld dol. Obecnie SBIC finansuje i wspiera 315 firm. Wraz z komercyjnymi fundusze inwestycyjne ma pod zarządem spółki, których wartość jest  szacowana na około 24 mld dolarów.
W 1994 roku fundusz rozpoczął wspierać start-upy. W dziesięcioletnim okresie SBIC wsparł około 200 przedsiębiorstw. W kwietniu 2004 roku agencja SBA podała, że na inwestowaniu w start-upy straciła około 2,7 mld dolarów. Niedługo po tym program wsparcia start-upów został zamknięty.

Inwestowanie przez polskich urzędników skończyłoby się potężna korupcją i horrorem. Jak zawsze byłoby uspołecznienie strat i prywatyzacja zysków.

Bernard Daines jest uważany za osobe, które wpłynęła na rozwój technologi informacyjnej. Takich ludzi nam brakuje !
Daines w latach osiemdziesiątych pracowal w firmie 3COM nad kartą sieciową standard Ethernet (10 Mbps), do komputerów PC.  Nie było to nic rewelacyjnego bowiem karty Ethernet były juz dostępne dla  komputerów Sun, VAX, PDP. Ale karty do komputerów PC zyskały znaczną popularność. Daines w 1988 roku wykonał pierwszy szybki switch ethernetowy. Bernard Daines w wieku 45 lat był w 1990 roku współzałożycielem firmy „Grand Juction”, której łączny kapitał wynosił 4 mln dolarów. „Grand Junction” opracowała sprzęt do  Fast Ethernet pracujący z szybkością 100 Mbps. Po 3 latach działania „Grand Juction” została sprzedana  CISCO Systems za 350 mln dolarów w gotówce.
Bernard Daines w 1995 założył za 7 mln dolarów firmę Packet Engines, która jako jedna z pierwszych rozpoczęła dostawy na rynek sprzętu dla sieci Gigabit Ethernet. Po ponad 3 latach działania firma Packet Engines została sprzedana Alcatelowi za 325 mln dolarów w gotówce.

Nasi "biznesmeni na państwowym" raczej kombinują jak zapisać dzieci do młodzieżówki partyjnej, wiecznie trzymać się klamki wprawionej w korpus III RP i przyspawać się do stołków. 

PRL także po roku 1956 był państwem zależnym od ZSRR ale wydaje się że obecna nasza servilistyczna podległość Berlinowi - Brukseli i Waszyngtonowi jest znacznie większa niż była w czasach PRL. W PRL kopiowaliśmy rozwiązania zachodnie lub kupowaliśmy licencje a teraz mamy bezwstydnie pozycje jawnie peryferyjne.
Polska jest najwiekszym żebrakiem, "dziadem proszalnym" ( Dziad kościelny, odpustowy, szpitalny, kalwaryjski... ) Europy. Tymczasem z każdego Euro pomocy-wsparcia na zachód z powrotem wraca 70-90 centów. Ta pomoc w żadnym razie nie kompensuje nam strat jakie ponosimy otwierając nasz rynek na oścież. Na zachód są też legalnie i nielegalnie transferowane zyski zachodnich firm w Polsce.

Polska jest słaba technologicznie a III Swiat, który namiętnie chce mieć broń jądrową i nie może jej zrobić to kompletne dno. Wielki był kiedyś entuzjazm dla energetyki jądrowej. Energia jądrowa miała być tak tania że miano nie stosować liczników energii elektrycznej.  Reaktory miały być budowane dosłownie wszędzie, nawet w państwach niestabilnych. Będąc w 1983 roku w COSWŁ w Legnicy poszedłem do biblioteki a tam na półce na przykład, nietknięta "książka" "Bопросы ядерноbo bоружиa" ( tytuł w przybliżeniu ) poświęcona konstrukcji broni jądowej. Wszystko w szczególach ! Przekroje, detale, omówienia. W produkcje jądrowa w ZSRR było zaangażowanych setki tysiecy osób jeśli nie więcej. Naukowców czy inzynierów jądrowych sowieci mieli bez liku. Oni nie rozpłyneli się we mgle.  Takie "ksiązki" jak wspomniana z pewnoscią były nielegalnie kopiowane i wywożone na przykład do Iranu. Oni niczego nie muszą teraz wymyślać, wszystko mają od 30-40 lat podstawione pod noc ! A mimo to prawie stoją w miejscu. Tymczasem od nuklearnej apokalipsy w Hiroszimie i Nagasaki mijają 72 lata, gdy nastąpił w wielu dziedzinach ogromny postęp. Ale dla państw peryferyjnych samodzielna technologia z 1945 roku jest niedościgłym marzeniem.  

Roboty i wnioski dla nas 23

Roboty i wnioski dla nas 23

"Servo Seidel

Wersja skrocona.

W serwomechanizmach firmy  F.A. Seidel stosowany jest silnik BLDC z wbudowanym hallotronami dajacymi sygnaly binarne okreslajace polozenie wirnika silnika czyli momenty komutacji sygnalow mocy sterujacych silnik. Silnik BrushLess DC jest trojfazowym silnikiem synchronicznym z magnesami trwalymi ale uzwojenia jego  sa tak zaprojektowane aby generowane bylo napiecie trapezoidalne zamiast sinusoidalnego jak zwykle.  Pozwala to uzyskac przy takim samym zaangazowaniu materialow maksymalny moment obrotowy silnika BLDC wiekszy o okolo  15% w stosunku do "sinusoidalnego" silnika synchronicznego. Przy idealnej komutacji pradu o stalej wartosci  miedzy fazami moment obrotowy jest staly. Z powodu indukcyjnosci uzwojen taka komutacja jest fizycznie niemozliwa co przy prostym algorytmie sterowania powoduje pulsacje momentu obrotowego w momentach komutacji co jest wada napedu z silnikiem BLDC.
Silnik ma takze wbudowany Tachogenerator AC. Natomiast sensor polozenia wspolpracuje z nadrzedna, komputerowa petla polozeniowa. Serwomechanizm ma wewnetrzna petle regulacji pradu silnika oraz kaskadowa petle regulacji predkosci. 

Moc z sieci trojfazowej podana jest do izolujacego transformatora mocy obnizajacego napiecie a dalej do szesciodiodowego mostka trojfazowego i "duzych"  (9 x 47uF) kondensatorow elektrolitycznych prostownika  Nominalne napiecie DC Rail wynosi 240Vdc. Jest to spowodowane z jednej strony niewielkimi nominalnymi napieciami silnikow a z drugiej wzglednie niewielkim napieciem maksymalnym ktore toleruja klucze mocy. Sa to tranzystory Darlingtona firmy Thomson typu ESM4045D z wyprowadzonymi bazami obu tranzystorow skladowych oraz super szybka dioda antyrownolegla. . W chwili obecnej wybor tych tranzystorow jest racjonalny bowiem moc przelacznika z tranzystorami Mosfet jest zbyt mala. Dodatkowo trzeba stosowac szeregowa diode z Mosfetem oraz szybka diode antyrownolegla w celu dezaktywancji wolnej  pasozytniczej diody obecnej w kazdym tranzystorze Mosfet.  Rozwiazanie takie byloby bardzo niepraktyczne i wyjatkowo drogie. Z kolei tranzystory IGBT nie sa jeszcze elementem ktory osiagnal dojrzalosc technologiczna a poza tym wykazuja destruktywny efekt zatrzaskiwania Latch Up przy duzych przeciazeniach pradowych. Czestotliwosc modulacji PWM mozliwa do osiagniecia z tyrystorami GTO jest zbyt mala do omawianego zastosowania nie mowiac o konwencjonalnych szybkich tyrystorach wymagajacych dodatkowo klopotliwych komutacyjnych elementow LC.
Napiecie Uceo dla uzytych tranzystorow wynosi 450V a napiecie  Ucer wynosi  1000V. W znanych rozwiazaniach bipolarne tranzystory zawsze pracuja z napieciem mniejszym od Uceo. Tylko teroretycznie jest mozliwa praca z napieciami az do Ucer. Wymaga to uzycia przewymiarowanych snubberow oraz dlawikow ograniczajacych stromosc pradu klucza a takze wymaga aktywnosci ukladu sterujacego (podaje on ujemne napiecie Ube blokujace tranzystor ) przed podaniem napiecia do obwodu mocy.
Regula jest niestosowanie w inverterach snubberow odciazajacych dynamicznie tranzystory mocy bowiem bardzo zmniejszaja one sprawnosc napedu przy malych mocach. Histogram pracy serwo pokazuje zas ze najczesciej pracuje on wlasnie  z mala moca.

Efektywne sterowanie bipolarnych tranzystorow mocy nie jest prosta sprawa. Niebezpieczny problem przeciagania pradu kolektora wystepujacy przy zbyt szybkim - mocnym wylaczaniu tranzystora szczegolowo omowiono w innym opracowaniu. Przeciagania nalezy zdecydowanie unikac poprzez niewchodzenie w obszar wlasciwego nasycenia oraz kontrolowanie szybkosci narastania pradu bazy klucza.  Z kolei przy zbyt powoli narastajacym pradzie wylaczania tranzystorow silnie wzrastaja straty dynamiczne.   Sterowniki gornych i dolnych kluczy mocy w kazdej galezi polmostka sa identyczne natomiast sa one innaczej sterowane.
Generalnie mozliwa sa dwa rozwiazanie. Drivery tranzystorow mocy moga otrzymywac sygnal poprzez szybkie transoptory tolerujace bardzo duze zaklocenia obecne przy przelaczaniu kluczy co zarazem zalatwia sprawe przesuwania poziomow oraz izolacji. W takim wypadku stosuje sie do pomiaru pradu faz silnika trzy uklady z liniowymi sensorami hallotronowymi. Sensory te sa dosc drogie i maja spore dryfty temperaturowe i dlugoczasowe. Uklad sterujacy jest izolowany od ukladu mocy co jest pewna zaleta.

Drivery tranzystorow mocy.
Wszystkie 6 driverow tranzystorow mocy ma identyczna budowe a sa tylko odmiennie sterowane i zasilane. Stad tez opis dotyczny tylko dolnego drivera tranzystora mocy fazy U. Idea budowy uzytych driverow jest znana od lat.
Finalny prad bazy klucza mocy zapewnia komplementarny wtornik emiterowy z gornym tranzystorem NPN T20-BD437 oraz dolnym tranzystorem darlingtona PNP  T21 - BD676. Umiarkowana szybkosc przelaczania tranzystora Darlingtona pozwala poprawnie uksztaltowac impuls pradu wylaczajacy tranzystor mocy. Dioda D34 pomiedzy kolektorem tranzystora mocy a bazami komplementarnego wtornika zapobiega szkodliwemu nasycenia klucza mocy. Praca na granicy obszaru aktywnego pozwala takze na minimalizacje niebagatelnej mocy sterowania i statyczna prace w niewielkimi pradami baz co ma duze znacznie wobec malego wzmocnienia tranzystorow wysokonapieciowych.
Po podaniu pradu (drivery sa sterowane pradowo a nie napieciowo !) na baze tranzystora T17 wylacza on tranzystor T18 i wlacza z opoznieniem wyznaczonym kondensatorem C21  tranzystor T19 sterujacy juz komplementarny wtornik mocy. Konieczne jest uzycie diody D33  zapobiegajacej nasyceniu tranzystora T17. W wypadku tranzystorow T18 i T19 jest to zbedne poniewaz sa one silnie i szybko  wylaczane.
Dolne drivery maja wspolne zasilanie +8V i -8V. Natomiast kazdy gorny driver musi miec osobny zasilacza. Taki zasilacz to uzwojenie na rdzeniu przetwornicy zasilacza oraz diody i kondensatory prostownika. Rozwiazanie jest wiec wzglednie proste. Jedynym mankamentem jest spore obciazenie kondensatorow elektrolitycznych prostownikow tetnieniami  i z tego wzgledu sa to kondensatory rodzaju LOW  ESR.
Gorne drivery sa sterowane pradem z kolektorow wysokonapieciowych tranzystorow NPN T15 (tranzystor typu 2N6517 w obudowie TO92) pracujacych w ukladzie wspolnej bazy i sterowanych pradowo od strony emitera zas dolne inverterem na tranzystorze Q16 wraz z dodatkowa dioda zapobiegajaca nasyceniu. Ujemny sygnal zalacza gorne drivery a dodatni dolne. Poniewaz Slew Rate uzytych wzmacniaczy - komparatorow PWM jest niewielki to powstaje naturalnie czas ochronny kiedy nie jest wysterowany ani driver gorny ani dolny.  Nie istnieje fizycznie mozliwosc jednoczesnego wysterowania obu driverow.

Pomiar pradow faz.
Na wyjsciu kazdego polmostka fazowego umieszczono rezystor mocy 22 mOhmy przez ktory plynie prad fazy. Prad ten jest podany do wzmacniacza roznicowego tworzacego wraz z wysokonapieciowymi tranzystorami PNP  sterowane  zrodlo pradowe pracujące w klasie B. Drugi wzmacniacz  majacy wzmocnienie -1 oraz drugi tranzystor PNP daja prad wyjsciowy przy zmienionej polaryzacji pradu wyjsciowego. Uzyte tranzystory PNP typu 2N6520 w obudowie TO92  maja napiecie  Uceo rowne 350V.
Prady wyjsciowe z fazowych ukladow pomiarowych podane sa poprzez multiplexery CMOS typu CD4053 do wzmacniacza roznicowego na trzech wzmacniaczach operacyjnych z ukladu IC23.

Uklad PWM.
Sygnal quasi-piloksztaltny uzyskuje sie inercyjnym obwodem R195(196) i C61  "calkujacym" sygnal prostokatny z generatora na ukladzie IC27 CMOS CD4060. Generator pracuje z tanim i pospolitym rezonatorem kwarcowym podnosnej koloru systemu PAL. Jumperami wybiera sie czestotliwosc modulacji 8.66 / 17.32 Khz.
Wzmacniacze operacyjne IC26 porownuja sygnal piloksztaltny PWM z sygnalem z regulatora PI pradu oraz tym sygnalem odwroconym przez wzmacniacz IC26 pracujacy ze wzmocnieniem -1. Tak wiec uzyty jest tutaj najbardziej efektywny mod BD modulacji PWM minimalizujacy pulsacje pradu wyjsciowego inwertera i dajacy najlepsze pasmo przepustowe w stosunku do czestotliwosci nosnej PWM. . Sprawa klasyfikacji schematow modulacji PWM jest osobnym tematem.   
Sygnal logiczny Disable odlacza wyjscia komparatorow - wzmacniaczy kluczami CMOS ukladu IC10-CD4053 natychmiast wylaczajac wszystkie drivery i klucze mocy. 

Regulator pradu
Regulator pradu o charakterystyce PI wykonano na wzmacniaczu IC26 w konwencjonalnej konfiguracji odwracajacej . Rezystor R305 i kondensator C362 wyznaczaja stala calkowania na 330us adekwatna do czestotliwosci sygnalu PWM. Ta czestotliwosc to pochodna "malej stalej czasowej systemu"  o ktorej mowa w teori sterowania. Sygnal Disable zeruje stan kondensatora integratora regulatora PI.  
Regulator nie ma srodkow ograniczajacych nasycenie regulatora jednak wobec malej stalej czasowej "nasycone" calkowanie nie ma to duzego znaczenia.
Do regulatora podano sygnal wyjsciowy z regulatora predkosci ograniczany ukladem bezpiecznego limitowania pradu silnika oraz mierzony sygnal pradu silnika.  

Regulator szybkosci
Zewnetrzne symetryczne napieciowe sygnaly sterujace przychodza do dwoch wzmacniaczy roznicowych z wejsc Eing1 i Eing2. Z uwagi na duze poziomy zaklocen na potencjale odniesienia uzycie sygnalow symetrycznych jest konieczne.   Sygnaly ze wzmacniaczy sa podane do regulatora predkosci typu PI wraz z sygnalem z Tachogeneratora. Sygnal Disable zeruje stan kondensatora integratora tego  regulatora PI.  Stala czasowa integratora tego regulatora wynosi 10ms. Wzmocnienie jest regulowane potencjometrem.
Regulator moze zostac tez skonfigurowany jako wzmacnaicz o wzmocnieniu -1. W takim wypadku sterujacy komputer podaje zadany sygnal pradu a nie predkosci.

Komutator
Uklady multiplexerow CD4053 dolaczaja w danym momencie do ukladu wytwarzajacego sygnaly PWM oraz wzmacniacza roznicowego systemu pomiaru pradu tylko dwie fazy z trzech. Jeden polmostek jest zawsze nieaktywny. Decyduja o tym binarne sygnaly z hallotronow wbudowanych w silnik. Sygnaly te podane sa na inwertery IC5-40106 oraz bramki NOR i OR IC7,8. Realizacja funkcji logicznych jest trywialna

AC Tacho
Trojfazowy sygnal z AC Tacho jest podany na 4 muliplexery CMOS typu CD4052 i dalej na wejscia dwoch kaskadowych wzmacniaczy odwracajacych IC21 i IC22. Multiplexery sa sterowane sygnalami logicznymi z komutatora i pelnia role prostownika fazoczulego bez strefy nieczulosci

Ochrona termiczna silnika.
Sygnal mierzonego pradu podany jest do kwadratora na wzmacniaczu IC23 pracujacego wraz z diodami zenera  a nastepnie usredniony z termiczna stala czasowa uzwojen ogranicza ukladem ze wzmacniaczami IC25 sygnal podany z regulatora predkosci do regulatora pradu. Parametry ukladu nastawiane sa trzema potencjometrami. System ochrony pozwala na  bezpieczne forsowanie silnika zapobiegajac jednak jego przeciazeniu cieplnemu.

Uklad bezpieczenstwa.
W kolektorach gornych tranzystorow polmostkow czyli przed szyna + DC Rail umieszczono rezystory mocy na ktorych napiecie monitoruje w kazdej fazie wysokonapieciowy tranzystor PNP. Zbyt duzy prad klucza  powoduje przewodzenie tranzystora i wyzwolenie przerzutnika RS FAULT na ukladzie IC15 generujacego sygnal Disable wylaczajacy klucze mocy i blokujacy integratory w regulatorach PI. Sygnal ten steruje takze transoptor oraz przekaznik ktore ten sygnal udostepniaja zewnetrznym systemom. Przerzutnik moze byc takze wyzwolony zadzialaniem przelacznika termometru umieszczonego na radiatorze kluczy mocy a takze zbyt malym i zbyt duzym napieciem "mocy" na DC Rail.
Uklad wykrywa niedozwolona komninacje sygnalow "111" z czujnikow hallotronowych.  

Ramp shaping. Limit position
Uklad ogranicza szybkosc zmian zadajacego sygnalu sterujacego co zapobiega wzbudzaniu silnych i slabo tlumionych drgan mechanicznych systemu mechanicznego  z serwomechanizmem. Limit switche powoduje zablokowanie ruchu serwomechanizmu w kierunku aktywowanego juz Limit Switcha co zapobiega mechanicznemu zniszczeniu systemu. Oczywiscie komputer sterujacy nie powinien w ogole wydac falszywego i destrukcyjnego polecenia ale jak widac system ma pozadana  redundacje systemu bezpieczenstwa.

Zasilacz
Elementem wykonawczym zasilacza impulsowego pracujacego w modzie Flyback  jest tranzystor mocy  Mosfet T3-IRF830. Jumperami ustawia sie napiecie zasilania zasilacza 240V lub 24V. Zastosowano Clipper RCD celem ograniczenia szpilek napiecia na Drenie tranzystora powstajacych w momencie jego wylaczania na skutek istnienia pasozytniczej indukcyjnosci rozproszenia transformatora mocy przetwornicy. Snubber RCD zmniejsza straty dynamiczne w tranzystorze. Zasilacz jest synchronizowany sygnalem 17.32 khz z generatora sygnalu nosnego PWM. Kontroller wykonano na szesciokrotnym inwerterze IC3 , CMOS CD40106 oraz podwojnym komparatorze LM393.  Uzycie przetwornicy bardzo uproscilo sprawe zasilania gornych driverow Darlingtonow mocy.
Stabilizowane jest napiecie +15V. Jego regulacja jest dobra ale regulacja innych napiec nie jest rewelacyjna co jest jednak bez zadnego znaczenia.  Zasilacz zasila takze drivery kluczy mocy  


Dojrzale uklady energoelektroniczne produkowane sa zaledwie w 10 krajach swiata co obrazuje skale trudnosci w konstruowaniu takich systemow. Servo firmy Seidel jest wykonane bardzo technologicznie co obrazuje jak wysoko stoi w Niemczech nauka i praktyka Maschinenbau.

A. Osobnym tematem wartym poruszenia jest uruchamianie systemow energoelektronicznych po ich montazu. Z uwagi na obecnosc wysokich napiec i kondensatorow elektrolitycznych o duzej pojemnosci zwarcia a nawet bledy funkcjonalne sa super destruktywne. Dlatego tez systemy takie powinny miec mozliwosc normalnej pracy przy bardzo silnie obnizonym napieciu. Wowczas energia zgromadzona w kondensatorach elektrolitycznych jest zbyt mala do destrukcji wykonawczych elementow mocy.
Sprawdzenie pracy inwertera przy malym napieciu a pelnym pradzie wyjsciowym jest jak najbardziej mozliwe. Wystarczy ze zasilacz impulsowy jest superszerokozakresowy lub mozna mu podac osobne zasilanie zamiast zasilania z DC Rail. Servo amplifier uruchamiany jest z napieciem 24V. Nalezy w tym celu  przestawic jumpery w zasilaczu.
Zamiast hallotronow przylaczamy przelaczniki a zamiast silnika rezystory mocy z szeregowymi indukcyjnosciami lub silnik BLDC na 24V o mocy 1/10 nominalnego silnika. Mozna zdiagnozowac wszelkie niedomagania funkcjonalne i ewentualnie dokonac naprawy. Dopiero wstepnie uruchomiony i przetestowany  drive testujemy pod pelnym napieciem zasilania i z pelna moca.   

B. Tranzystor ESM4045D w obudowie ISOTOP jest dosc szybki. Czas opadania pradu kolektora Tf wynosi okolo 250 ns.  Szybkosc narastania pradu przy wlaczeniu wynosi okolo 250A/us co przy pradzie wyjsciowym 20A i charakterystyce ultrafast diody antyrownoleglej przeklada sie na szczytowy prad wsteczny diody okolo Irm=20A. Tak wiec przy pelnym napieciu zasilania prad kolektora przy normlanym obciazeniu 30A osiaga okolo 50A po 200 ns od zalaczenia  i dopiero wtedy dioda przestaje przewodzic a napiecie na zalaczonym  tranzystorze gwaltownie spada. Niemniej jednak przez 200ns  chwile moc strat w tranzystorze jest astronomiczna. W warunkach normalnych regulator pradu eliminuje mozliwosc pradowego przeciazenia tranzystorow. W sytuacji awaryjnej czyli zwarcia prad kolektora gwaltownie narasta i konieczne jest szybkie wylaczenie invertera bowiem  takie ekscesy sa szkodliwe dla trwalosci  tranzystora.

C. Produkowane sa modulowe  tranzystory Darlingtona na prady przekraczajace 500A. Jest to rownolegle polaczonych kilkadziesiat struktur  typowych  tranzystorow. W module moze byc umieszony polmostek a nawet mostek trojfazowy. Tranzystor ESM4045D ma przy normalnych  pradach roboczych statyczne wzmocnienie  okolo 200 ale ono szybko spada przy wzroscie pradu kolektora. Tranzystory wielkopradowe wykonuje sie z tego wzgledu jako trojstopniowego Darlingtona. Ma on co prawda wieksze statyczne napiecie przewodzenia ale za to zmniejszona sklonnosc do przeciagania pradu kolektora. Dynamiczne napiecia przewodzenia roznia sie malo. Dobrym kandydatem na energoelektroniczny przelacznik jest tranzystor IGBT ale nie jest jeszcze obecnie elementem dojrzalym i mozliwym do masowego stosowania. Parametry statyczne i dynamiczne tranzystorow psuja sie przy wzroscie temperatury co jest motywem optymalizacji procesow przelaczania i sprawnego odbioru ciepla, Poniewaz podstawa obudowy ISOTOP jest izolowana to problem montazu tranzystorow  jest trywialny.

D. Uzyte drivery tranzystorow mocy sa proste. Uzyto w nich tylko tanich elementow typowych. Jest to bardzo istotne bowiem jednostka funkcjonalnosci w typowych masowo produkowanych elementach jest tania na tle elementow specjalnych. Produkcji masowej towarzyszy rygorystyczna kontrola jakosci. Powierzchnia zajmowana na PCB przez driver jest niewielka. Niemniej jednak funkcje drivera nalezy scalac a driver umiescic w module tranzystorow. Chip tranzystora SMD BC807 jest taki sam jak w popularnym tranzystorze BC327. 

E. Sercem komputera sterujacego maszyny CNC, z omawianymi servo wzmacniaczami,  jest procesor 80186 a konstrukcja tego wyspecjalizowanego komputera z pewnoscia nawiazuje do konstrukcji komputerow PC. Rozdzielczosc uzytej grafiki jak EGA jest wystarczajaca. Kazda os napedu steruje wyspecjalizowany mikrokontroller z wewnetrznymi pamieciami o ktorym niewiele  wiadomo. Prawdopodobnie sa to mikrokontrollery Intel 8096  wzbogacone o peryferia. Taki szybki mikrokontroller mogly teoretycznie  takze realizowac funkcje cyfrowego servo. Klopotliwa jest realizacja interfacow do Resolverow mierzacych polozenie w kazdej osi.  Koszt elementow komputera jest jednak niewielki na tle kosztu serwomechanizmow. 
Konstrukcja komputera sterujacego maszyne CNC czy robota jest osobnym tematem. W szczegolnosci musi on miec pasywny sygnalizacyjny Watchodog i aktywny Watchodog resetujacy system po utracie sciezki logicznej programu. Resetowi towarzyszy dla bezpieczenstwa blokada wszystkich serwomechanizmow 

Zalaczniki
Schemat Servo firmy F/A Seidel Electro - Automatic

1989"

Współczesnie znaleziony schemat "servo amplifier"
https://drive.google.com/open?id=0Bw8bcw1a74-nSkVOS0hJQ0pFNjg

sobota, 22 kwietnia 2017

Wyludzenia VAT w panstwie teoretycznym

Wyludzenia VAT w panstwie teoretycznym
Wysocy urzędnicy przesłuchiwani przez Sejmową Komisje Śledczą do sprawy afery Amber Gold byli wspólnikami oszustów albo kompletnymi idiotami co pozwala domniemywać ze nominowali ich też idioci wyłonieni w procesie super negatywnej selekcji.
Publiczna prezentacja opłakanego stanu kolonialnego państwa teoretycznego z jednej strony jest pożądana jako że może zainicjować procesy naprawy i zdrowienia państwa ale z drugiej strony może sprowokować agresje na śmierdzące bezradnością państwo teoretyczne Rosji lub nawet Białorusi i wysuwanie żądań terytorialnych przez Ukraine.

Żywe osoby, znane imieniem i nazwiskiem oraz funkcją, świadomie wydawały decyzje o zwrocie wyłudzonego podatku VAT i przelewały miliardami pieniądze giga przestępcom. Proceder wyłudzeń odbywał sie przy współudziale biurwy. Można sobie wyobrazić sytuacje gdy Sejmowa Komisja Sledcza do spraw afery wyłudzeń podatku VAT, będzie przesłuchiwała wysokich urzędników a oni zeznają " nie wiem nie pamiętam". Urzędnicy aparatu skarbowego udowodnili swoją występność, głupote i całkowitą nieprzydatność do wykonywania funkcji.

Obecnie służby zatrzymują przestępców juz przy próbie wyłudzenia VAT i to niekoniecznie od razu w miliardach. Ale urzędników - przestępców trzeba prawnokarnie rozliczyć za minione miliardy.
Za poprzedniej kadencji rządu PiS w Szczecinie oskarżono naczelnika urzędu skarbowego, który udzielił mafii paliwowej długiego odroczenia płatności podatku w kwocie 800 mln złotych ! Sąd państwa teoretycznego uniewinnił przestępce i zasądził mu pożniej duże odszkodowanie.
Można sobie wyobrazić sytuacje gdy obecnie oskarzeni wyłudzacze przetrwają "opresyjny" rząd PiS a następnie w drugiej edycji reaktywowane państwo teoretyczne Platformy Oszustów ich uniewinni, rzec jasna za potężne łapówki. 
Konieczne jest uzdrowienie sądownictwa.
PiS obiecywał w kampanii wyborczej ze postawi złodziei przed sądem. PiS robi co może aby zreformować sądownictwo. Stawianie złodziei przed sądem III RP może być zupełnie niecelowe i elektorat PiS powinien niedotrzymanie obietnicy wybaczyć.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/ABW-zatrzymalo-w-styczniu-15-osob-w-zwiazku-z-wyludzeniami-VAT-na-1-2-mld-zl-3652969.html
" ABW zatrzymała w styczniu 15 osób w związku z wyłudzeniami VAT na 1,2 mld zł. Działania na zlecenie prokuratury prowadzono w 13 śledztwach w całym kraju; przeszukano 34 miejsca - poinformował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Żaryn podał, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego działała w sprawie wyłudzeń VAT m.in. we Wrocławiu, Łodzi i Zielonej Górze.
Działania w Zielonej Górze dotyczyły pozorowanego obrotu telefonami komórkowymi, a zarzuty usłyszało 15 osób. Skarb Państwa w tej sprawie mógł stracić ponad 15 mln zł.

We Wrocławiu sprawa wyłudzeń VAT dotyczyła m.in. obrotu paliwami oraz złota. "Grupa przestępcza kupowała za granicą złoto inwestycyjne, co jest zwolnione z podatku VAT, a następnie przerabiała je na granulat, którego sprzedaż w kraju obłożona jest 23 proc. stawką podatku" - podał Żaryn. Straty Skarbu Państwa z działalności tej grupy w 2011 i 2012 roku to ponad 127 mln zł niezapłaconego podatku. Grupa miała podżegać do zamachu na życie i zdrowie jednego z prokuratorów zaangażowanych w śledztwo w ich sprawie - zaznaczył.

W innej wrocławskiej sprawie grupa przestępcza w ciągu półrocznej działalności na rynku paliw wyłudziła ponad 120 mln zł metoda tzw. "karuzeli podatkowej". Wytypowano podmioty, które pełniły rolę "znikających podatników" kupowały paliwo od dostawców z UE i pozorowały dalszą sprzedaż do kolejnych podmiotów na podstawie fikcyjnych faktur, podczas gdy paliwo bezpośrednio trafiało na stacje, a VAT nigdy nie był odprowadzany.

W Łodzi ABW prowadziła działania dotyczące wyłudzeń VAT w obrocie sprzętem elektronicznym powiązane z obrotem paliwami. Spółka nie płaciła podatku VAT od sprzedanego paliwa, sieć fikcyjnych podmiotów, które miały dostarczać spółce sprzęt elektroniczny, którą w dokumentacji wykazywano jako eksportowaną i uzyskiwano dodatkowo zwrot podatku VAT. Wyłudzenie szacowane jest na ponad 17,5 mln zł, a grupa miała międzynarodowy skład, m.in. obywatele Łotwy oraz osoby przebywające na terenie WNP.

Żaryn podał, że w całym 2016 roku departament postępowań karnych ABW prowadził 144 śledztwa dotyczące strat Skarbu Państwa z tytułu niezapłaconych należności w podatku VAT, podatku akcyzowym czy należnościach celnych. Sprawy dotyczyły m.in. wewnątrzwspólnotowego obrotu paliwami, złomem, metalami kolorowymi, elektroniką, artykułami spożywczymi oraz usługami. W tych śledztwach szacowane potencjalne straty Skarbu Państwa to ponad 3 mld zł, 12 mln dol. oraz 53 mln euro nieodprowadzonego podatku VAT, 106 mln zł nieopłaconej akcyzy i 82 mln zł niezapłaconych należności celnych - wyliczył rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

"Wyłudzenia podatkowe są traktowane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego priorytetowo. Rząd premier Beaty Szydło uznaje walkę z wyłudzeniami VAT-u i innych podatków jako ważne zadanie dla państwa" - podkreślił Żaryn. Zapewnił, że ABW "przykłada i będzie przykładać" dużą wagę do zwalczania tych przestępstw.(PAP)"

czwartek, 20 kwietnia 2017

Roboty i wnioski dla nas 22

Roboty i wnioski dla nas 22

 Praca maszyn a w tym robotów może stanowić alternatywę dla pracy ludzi. Polacy są tanią siła roboczą. Jak podaje Eurostat godzina pracy w Polsce w 2016 roku kosztowała przeciętnie zaledwie 8,6 euro. W Słowenii, gdzie nie było złodziejskiej prywatyzacji, koszt pracy wynosi 16,2 euro za godzinę.
Pieniądze polskich podatników rozchodzą się na "innowacyjne-korupcyjne" strony internetowe  i różne cymesy badawcze. W ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki za rok 2015:
- Dotację w wysokości 1,217 mln zł otrzymał bełkotliwy projekt „W poszukiwaniu transdyscyplinarnej synergii: przełomy gospodarcze Polski z perspektywy historyczno-przyrodniczej na tle europejskim”.
- 1,11 mln zł dostał projekt „Kultura polska wobec zachodniej filozofii ezoterycznej w latach 1890-1939”.
- 1,059 mln zł otrzymał projekt badawczy specjalistki od LGBT prof. Magdaleny Środy  „Kartografie obcości, inności i w(y)kluczenia. Perspektywa filozofii i sztuki współczesnej”.

W 1974 ASEA nowatorsko zastosowała tranzystorowy inverter do zasilania silnika DC  mimo iż w tym czasie królowały tyrystory. Później pioniersko zastosowała w servonapedach silniki prądu zmiennego AC. Układy tyrystorowe dużej mocy zastąpiły konfiguracje Leonarda w szybkich windach w drapaczach chmur czy potężnych portowych dzwigach kontenerowych.  Zaletą układów tyrystorowych jest ogromny pułap mocy. W ciężkich walcowniach moce napędów  dochodziły do 10 MW. Uporano sie z nietrwałością komutatora i silniki pradu stałego miały całkiem przyzwoite parametry ale były stosunkowo drogie jako ze produkcja komutatora jest droga. Magnesy stałe w tamtych czasach były mizerne.
Parametry napędu tyrystorowego ( pasmo i pulsacje momentu napędowego ) są tym lepsze im wieksza jest liczba pulsów m na okres napięcia zasilającego. Dla czterokwadrantowego invertera trójfazowego o m=6 ilość tyrystorów wynosi aż 12 czyli są zastosowane dwa pełne mostki trójfazowe.
Tyrystory w obudowach śrubowych implikowały duży nakład ręcznej pracy na okablowanie i montaż.  Mostki modułowe i idee pojemnych płyt drukowanych PCB przybyły po czasie popularności tyrystorów.  Złożone były analogowe układy sterujące. Dopiero pod koniec zywota układów tyrystorowych DC po 1985 pojawiły się sterowniki na 16 bitowych mikrokontrollerach Intel 8096 i kolejnych.
W obrabiarkach CNC [ za "Servomechanizmy obrabiarek ..." ] i robotach stosowano prostsze invertery o m=3 z sześcioma tyrystorami  i transformatorem trójfazowym do ograniczenia ewentualnych prądów zwarcia.
Wiedza narasta ewolucyjnie. Koncern GE, który promował tyrystory i dużo ich produkował, w swoich materiałach dla zachęty i inspiracji podał schemat prostego napędu czterokwadrantowego o m=2. Oczywiście realny sterownik musi być dużo bardziej złożony ale od czegoś trzeba zawsze zacząć. 

środa, 19 kwietnia 2017

Roboty i wnioski dla nas 21

Roboty i wnioski dla nas 21

 Narracja o polskich firmach i ich modernizacji jest z gruntu fałszywa i prowadzi na manowce. "Przedsiębiorcy" narzekają na rzekomo wysokie podatki i brak siły roboczej czyli "wysokie" wynagrodzenia pracowników. Podatki w Polsce na tle sytuacji na zachodzie są umiarkowane lub wręcz małe. Kasjerce z Lidla w Niemczech płaca "tyle samo" co w Polsce tylko że w Euro a nie złotówkach ! 

Do danych GUS trzeba podchodzić z rezerwą. Polityka Insight podaje, że majątek Polaków wart jest 6500 mld złotych. Wartość ich firm wynosi 910 mld złotych co stanowi 14% całego majątku Polaków.
Dane te trzeba widzieć we właściwym kontekście. Majątek zagranicznych podmiotów w Polsce wynosi ca 2100 mld złotych. Zaś aby dorównać technologicznie i gospodarczo Niemcom trzeba zainwestować w Polskie firmy ca 6000 mld złotych. Przypomina się utopijne  hasło ekipy sekretarza Edwarda Gieka - Zbudujemy drugą Polske.

Panuje zgodność co do tego że skorumpowane państwo ( a już zwłaszcza państwo teoretyczne ) powinno się od gospodarki trzymać z daleka. Przykład. W miasteczku są trzy piekarnie lub pizzerie. Po znajomości lub za łapówke jedna dostała dotacje. Dwie pozostałe mogą bez rynkowego powodu upaść. Dotacje nie zachęcają do pracy oraz poprawy produktywności i konkurencyjności. Sztucznie utrzymują firmy - trupy  przy życiu. Ponadto sytuacja gdy zabiera się pieniądze prosperującym firmom aby trzymać przy życiu trupy jest naganna i głupia. Zaprzepaszcza się szanse na rozwój prosperujących firm.
Gdy z polskiego państwa teoretycznego zostanie usunięta endemiczna korupcja to może ono podejmować potrzebne gospodarce działania.

Wszystkie mocarstwa wyrosły na protekcjoniźmie. Polska narzędzia protekcjonistyczne może stosować tylko w ograniczonym zakresie. Zawsze można się powołać na bezpieczeństwo państwa. Od 80 lat działa w USA ustawa "Buy American Act". Wszystko co jest kupowane do publicznego użytku ( czyli przez urzędy, agencje...), musi pochodzić z USA lub być tu wyprodukowane. Ustawa daje preferencje dla krajowej produkcji. "1982 Buy America Provisions", reguluje publiczne zamówienia transportowe. Wszystko w transporcie musi byc w 100% amerykańskie. Prezydent Donald Trump podpisał we wtorek dekret "Buy American and Hire American" ("Kupuj amerykańskie, zatrudniaj Amerykanów"). Dekret ma służyć rewizji i zaostrzeniu kontroli nad programem wizowym H-1B aby zmniejszyć imigracje. Zdaniem prezydenta program wizowy H-1B pozwala na zatrudnienie nisko opłacanych obcokrajowców kosztem Amerykanów posiadających te same lub lepsze kwalifikacje.

Panstwo odgrywało i odgrywa w gospodarce krajów cywilizowanych wielką role. Mając nieskorumpowane państwo Polska mogłaby z powodzeniem wypróbować rozwiązania stosowane w innych państwach. W dziedzinie badań czy innowacji wydawanie pieniędzy przez państwo skorumpowane oznacza tylko i wyłącznie pasienie hydry korupcji i pogarszanie sytuacji.

Sprawa skorumpowanego "miękkiego państwa" jest znana od lat. Aby nie cytować siebie zacytuje Wojciecha Błasiaka:
"To "miękkie" państwo Rzeczypospolitej charakteryzuje się czterema negatywnymi cechami:

(1) niskim stopniem skuteczności i efektywności działania aparatu państwowego, aż po trwałą niemożność rozwiązania szczególnie trudnych i skomplikowanych problemów, w tym dotyczących bezpieczeństwa egzystencjalnego milionów swych obywateli,

(2) niskim stopniem praworządności i służebności publicznej władzy państwowej, aż po samowolę i anarchię w poszczególnych korpusach aparatu państwa,

(3) wysokim stopniem korupcji finansowej i politycznej aparatu państwowego, aż po kryminogenność i kryminalność poszczególnych praktyk ludzi tego aparatu oraz

(4) niską odpornością na zewnętrzne presje międzynarodowe, aż po prowadzenie kompradorskich polityk w interesie obcych centrów politycznych i gospodarczych.

Niski stopień skuteczności i efektywności działania aparatu państwowego, jako "miękkiego" państwa, to nade wszystko mała skuteczność i efektywność w rządzeniu, zarządzaniu i administrowaniu trudnymi i skomplikowanymi aspektami procesów publicznych, od finansów po bezpieczeństwo publiczne. Trwała niezdolność do stopniowej poprawy w tak fundamentalnych sprawach jak stale niezwykle wysoki poziom bezrobocia, rozładowany wysoką migracją, wysoce niesprawna służba zdrowia przy kolejnych nieudanych jej reformach, czy stale bardzo wysokie zadłużenie zewnętrzne i wewnętrzne, jest tego przejawem.

"Miękkie" państwo to nade wszystko nieefektywne administrowanie i nieskuteczność funkcjonalna w rządzeniu i administrowaniu oraz zarządzaniu procesami publicznymi, od finansów, po bezpieczeństwo publiczne. Można wręcz mówić o strukturalnej dekwalifikacji administracji publicznej, a państwowej w szczególności. Relatywna nieudolność, niekompetencja i nieodpowiedzialność stała się znaczącymi, a wręcz strukturalnymi cechami administrowania sprawami publicznymi.

Mniej zauważalnym efektem jakości aparatu państwowego jest brak polityki proinnowacyjnej, czego efektem są dalekie miejsca Polski i to często spadające w światowych rankingach innowacyjności i nowoczesności. Jak dowodzą autorzy badań nad innowacyjnością polskiej gospodarki, prowadzone pod kierunkiem naukowym Krzysztofa Rybińskiego, zasadniczą współczesną przeszkodą w rozwoju innowacyjności firm jest administracja publiczna i patologiczny system edukacji, a także stworzony przez administrację system rozdzielania środków unijnych, niszczący innowacyjność. "

Roboty i wnioski dla nas 20

Roboty i wnioski dla nas 20

Współczesny servomechanizm z szybkim mikrokontrollerem to przykład urządzenia z systemem wbudowanym (ang. embedded system).
Systemy wbudowane są obecne niemal wszędzie, na każdym kroku:
- telefony komórkowe i smartfony oraz ich infrastruktura, systemy GPS
- sprzęt domowy i kuchenny:  płyty indukcyjne, kuchenki mikrofalowe, zmywarki, praliki, lodówki, klimatyzatory, rekuperatory
- wszelki sprzęt audio i video a w tym aparaty cyfrowe i kamery, odtwarzacze MP3
- systemy alarmowe antywłamaniowe i przeciwpożarowe oraz inne
- dyski twarde i napędy DVD w komputerach
- routery, serwery i firewalle
- drukarki, kserokopiarki
- konsole do gier i automaty do gier
- przeróżny sprzęt medyczny
- kasy sklepowe i bankomaty
- przyrządy pomiarowe i systemy pomiarowe
- systemy automatyki przemysłowej a w tym sterowniki PLC, maszyny CNC i roboty
- systemy sterujące pracą silników samochodowych i komputery pokładowe samochodów, ABS, ESC/ESP, TCS.
- systemy sterujące samoloty, drony, rakiety i bomby 
- systemy sterowania ruchem
  
Skala złożonosci systemów jest rózna - od prostego mikrokontrollera i prostego algorytmu do rozbudowanego systemu bazującego na wydajnym przemysłowym komputerze PC. W średnio złożonych rozwiązaniach jest juz stosowany real-time operating system lub embedded operating system.
Dla każdego urządzenia najważniejsze są jego specyficzne algorytmy funkcjonowania i ich opracowanie jest najtrudniejsze i najkosztowniejsze.
Generalnie często wystepują  algorytmy cyfrowego przetwarzania sygnałów i sterowania. Często jest filtracja sygnałów oraz regulator PI/PID  również w wersji krokowej. Prawie zawsze system wbudowany ma typowe dla zastosowania  interfejsy komunikacyjne. Program obsługuje też klawiature lub przyciski i wyswietlacz, jesli takowe są użyte.

Miejsca pracy w branżach wysokiej technologi są bardzo drogie. Wyjątkiem są "programiści". Oprogramowanie systemów wbudowanych powstaje jednak praktycznie wyłącznie u producentów kompletnych urządzeń. Gro pracy to wymyślenie rozwiązań i algorytmów. Samo kodowanie programu to szczegół bez dużego znaczenia. Nazwa "programista" w tym obszarze jest myląca.
Oprogramowanie systemów wbudowanych często jest pomysłowo chronione jako ze program to znaczna część ceny kompletnego urządzenia, zwłaszcza produkowanego w krótkich seriach lub jednostkowo.

Generalnie przedsiębiorstwa wysokich technologii i drogie miejsca pracy nie powstają w skorumpowanych krajach peryferyjnych.

Polsce potrzebne jest jak woda i powietrze nowe rozdanie. Polacy oczekują rozliczenia łapówkarzy i złodziei i zamknięcia ich w więzieniach. Trzeba wyzerować ujemny, perwersyjny kapitał społeczny. Przeciąć wszelkie związki i sznurki mafijne, postkomunistyczne i łapówkarsko - złodziejskie, tworzone przez ludzi dawnego systemu i ich resortową progeniture. Trzeba zabrać wszelkie przywileje ( przywilej = korupcja ), uprzywilejowane emerytury i zastosować równość prawa wobec wszystkich. W państwie prawa z definicji przywileje są wykluczone. Za wielką korupcje dożywocie. Do nowelizacji kodeksu karnego wystarczy zwykłą większość w parlamencie.
Bez tego magiczne zaklęcia o innowacjach i technologiach będą trącić śmiesznością. Z motyką na Słońce ? Z państwem teoretycznym na Słońce ?
Obciążającej histori nie da się momentalnie odrobić - przegniła I RP, 123 lata niebytu państwa, dwie wojny i 45 lat sowieckiej komuny. Ale postkolonializm, postkomunizm i bezhołowie to raki tkanki społecznej i tragedia. W wielu dziedzinach Polska nie idzie do przodu ale sie cofa ! 

Polska chcąc awansować do I ligi światowych graczy musi mieć sprawny system instytucjonalny. A obecnie we wszystkich rankingach ten polski system instytucjonalny wypada żle i ciągnie nas w dół.
Największym, wręcz dramatycznym polskim problemem jest bardzo niska jakość instytucji politycznych. Definicja polskiego posła. Jest on interfejsem miedzy kartką gdzie ma napisane jak głosować a przyciskiem do głosowania. 

Polski rząd odbiera swoim i daje obcym firmom. Egzekwuje podatki od polskich firm ale boi sie tknąć firmy zachodnie. Jeszcze raz trzeba powtórzyć: przywilej = korupcja !

wtorek, 18 kwietnia 2017

Roboty i wnioski dla nas 19

Roboty i wnioski dla nas 19

W kopalniach uranu do transportu drobnej, wywierconej z pokładu rudy, używa sie cięzkich pojazdów zdalnie sterowanych oraz ładujących i przeładowujących urządzeń automatycznych aby ludzi nie narazać na wdychanie niebezpiecznego pyłu. Stanowisko operatora pojazdu jest poza strefa kurzu i jest mocno wentylowane. W zautomatyzowanych  instalacjach gdzie przetwarza sie uran oczywiście stosuje sie takze roboty przemysłowe. Obecność ludzi powinna tam być zminimalizowana. Technologia przetwarzania uranu jest jawna od lat i prezentowana nawet na Youtube:
https://cna.ca/technology/energy/uranium-processing/
Niejawna i zabroniona niektórym jest technologia wzbogacania uranu.

Normy bezpieczeństwa żywności wymagają aby w robotach stosowanych w przemyśle spożywczym ( paletyzacja i transport ) stosować obojętne, nietrujące smary bez metali ciezkich.

Servomechanizmy i systemy sterujące są stosowane w rakietach przeciwlotniczych i przeciwpancernych w oraz dronach i precyzyjnych kierowanych bombach. Rakiety te zdecydowanie zmniejszyły atrakcyjność czołgów i samolotów na wspołczesnym polu bitwy. 
USA przeprowadziły niedawno udane nienuklearne testy zmodernizowanej termojądrowej bomby lotniczej rodziny B61. Bomba B61-12 dzięki wyposażeniu w ogonowy zestaw sterująco-naprowadzający  zmniejszyła swój margines błędu celu do 30 metrów, dzięki czemu można było zastosować głowicę nuklearną o zmniejszonej mocy do maksymalnie 50 kt.
Polska ma wydać na program obrony przeciwlotniczej "Wisła" 40 mld złotych. Archaiczne rakiety Patriot sa niemożliwe do modernizacji. Program "Wisła" jest faktycznie programem obrony Warszawy. Czy jest sens bronienia Warszawy skoro ona nie potrafi zaprojektować i wyprodukować własnej broni przeciwlotniczej. W Warszawie nie ma zatem niczego co warto bronić. Czy warto bronić gniazdo patologi i korupcji ? 

Czy Polska mogłaby dołączyć do wysokocywilizowanych krajów ?
W krajach peryferyjnych powtarzane są oczywiście nieudane próby ręcznego sterowania systemem gospodarczym i firmami. System gospodarczy jest złożony a operator systemu złożonego rzadko sobie z nim radzi. Skoro nie wie jak system działa i czego się spodziewać to rezultaty ręcznego sterowania muszą być kiepskie. 
Zanim przejdziemy do tego co należy robić dajmy przykład tego czego nie należy robić.
Podatnik wydał 8 mln ( tak naprawde raczej 20 mln ) na kreacje prototypu "polskiego" samochodu elektrycznego  ELV001. Karoseria jest z tworzywa sztucznego. Najważniejsze elementy samochodu - akumulator, inverter i silnik - są rzekomo japońskie ale w każdym razie zagraniczne.
"– Na to potrzeba ogromnych funduszy. My takich pieniędzy nie mamy, zresztą konstruując to auto nie zamierzaliśmy go produkować. Założeniem projektu było stworzenie możliwości krajowym małym i średnim firmom z branży motoryzacyjnej zdobycia doświadczenia przy projektowaniu i wytwarzaniu podzespołów dla samochodu z napędem elektrycznym. Miały także dostać możliwość sprawdzenia własnych pomysłów i konstrukcji w tym zakresie. Firmy już współpracują lub zyskały możliwość kooperowania z największymi producentami samochodów w Europie –" mówi koordynator projektu.
W ramach całego projektu za 20 mln złotych stworzono jeszcze elektryczną riksze (!) i rower. Samochód nie jeździ bo nie ma homologacji. Podawane o nim dane ( moc silników razem to rzekomo 30KW ) i inne konfabulacje są niemożliwe do weryfikacji. Ważne że z urzędniczego punktu widzenia papiery są w porządku.
Gdyby chociaż dostępne były dziesiątki tysięcy stron z analiz, projektowania i dokumentacji samochodu to byłby jakiś pożytek z pieniędzy podatników.
Przecież to był tylko skok na kasę jakich było wiele. Tak jak na przykład budowanie na niby elektrowni jądrowych przez kumpla Tuska, towarzysza ministerialnego Grada na synekurze za 110 tysiecy złotych miesięcznie. Grad miał się "sprawdzić w biznesie".

Zagraniczne firmy w Polsce mają majątku - aktywów za około 2100 mld złotych. Zysk z tych aktywów wywożą na zachód bez opodatkowania. Zachodnie firmy chętnie kupowały za łapowki i za bezcen aktywa w Polsce. W Polsce 800 mld długu poszlo na przywileje emerytalne i inne. 
Aby osiagnąć obecny poziom Niemiec potrzeba w Polsce inwestycji za ca 6000 mld złotych, na dzien dzisiejszy.

Chiny zainwestowały za granicą w 2016 roku 170 mld dolarów, o 44 % więcej niż w 2015 roku.
W Europie Chińczycy inwestują głównie w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Niemczech i Francji. Na razie chiński kapitał jednak Polskę omija z daleka. A takie mieliśmy wielkie nadzieje !  Widać Chińczyków nie interesuje nasza tania siła robocza ale coś zupełnie innego. Może nie mogą się dogadać z plemiennymi odbiorcami prywatyzacyjnych łapówek.  Nie interesuje ich inwestowanie w kraiku przyfrontowym pobrzękującym szabelką ? Chińskie inwestycje w Polsce są prawie pieć razy mniejsze niż na Węgrzech i dwa razy mniejsze niż w Rumunii. A przecież są to kraje przy Polsce małe.
W obecnej sytuacji kupienie przez polską firmę wprost od chińskich firm pierwiastków ziem rzadkich do magnesów silników stosowanych w robotach czy samochodach elektrycznych nie ma mowy. Drogie kupowanie surowców od pośredników czyni produkcje silników PMSM - BLDC nierentowną. 
Chiny mają problem z rozwarstwieniem [ wykres za obserwatorfinansowy.pl ] majątkowym i dochodowym. Ale jak nikt w świecie likwidują nędze u siebie.
Winston Churchill miał powiedzieć ze najwiekszą wadą kapitalizmu jest nierówny podział wytworzonego bogactwa zaś największą wadą socjalizmu jest równy podział wytworzonej nędzy.
Na pytanie dlaczego chińskie firmy nie inwestują w Polsce otrzymałem kiedyś odpowiedż że w Polsce jest korupcja taka jak w Rosji tylko że propaganda zachodu, który Polske sprywatyzował i podporządkował, o tym nie pisze.
Faktycznie, tylko obecny rząd zaczął troche dbać o nasze interesy i od razu Polska przestała być "państwem prawa". Na tej zasadzie Balcerowicz jest "wybitnym ekonomistą" a pijany do nieprzytomności Borys Jelcyn otoczony wielkimi złodziejami i bandytami był "demokratą" !

niedziela, 16 kwietnia 2017

Opieka zdrowotna

Opieka zdrowotna

 W 2010 roku wprowadzono w USA socjalistyczny system opieki zdrowotnej nazwany Obamacare. Nowe regulacje zapewniały leczenie kazdemu bez wyjątku.  Od tego czasu koszty opieki zdrowotnej rosły z roku na rok. Tymczasem efekty tej najdroższej na świecie opieki zdrowotnej są dość wątpliwe. Prezydent Tump obiecywal rozmontowac system Obamacare ale zmienił zdanie. Tak samo zresztą jak w innych kwestiach.
Szalone są wynagrodzenia niektórych amerykańskich  lekarzy. Szalone koszty opieki zdrowotnej są też pochodną defensywnego systemu opieki zdrowotnej. Lekarze broniąc się przed pieniactwem pacjentów nabywają bardzo drogie ubezpieczenia i muszą płacić broniącym ich adwokatom bajońskie stawki. Bardzo drogie są też niektóre leki o niepotwierdzonej skuteczności. Leki systematycznie drożeją.

Swiatowy rynek leków, w cenach producentów, wynosi ca 1260 mld dolarów rocznie. Największy krajowy rynek mają USA a po nich Chiny.

http://forsal.pl/biznes/handel/artykuly/1035435,wzrost-gniewu-o-5-tys-proc-chorzy-maja-dosc-bycia-zakladnikami-polityki-cenowej-koncernow.html
"Unikanie płacenia podatków. Miliony przeznaczane na lobbing. Przekupywanie lekarzy – branża farmaceutyczna po drugiej stronie Atlantyku nie ma dobrej passy. Jednak gdy koncerny zaczęły z dnia na dzień podwyższać ceny leków, w ekstremalnych przypadkach o kilka tysięcy procent, Amerykanie powiedzieli: dość.

Kilkanaście dni temu grupa pacjentów złożyła do sądu pozew przeciwko firmie Mylan. Powód? Cena jej antyalergicznego leku wzrosła ponad sześciokrotnie: z 90 dol. do 600 dol. Kilka tygodni wcześniej kilkunastu chorych zaskarżyło działania trzech gigantów na rynku preparatów dla cukrzyków – koncerny Novo Nordisk, Eli Lilly i Sanofi – za podwyżki cen insulin. W ostatnich pięciu latach podrożały one o 150 proc., w efekcie czego chorzy wydają na ratowanie życia nawet 900 dol. miesięcznie. W lutym grupa chorych powołała fundację Patients For Affordable Drugs, by walczyć z monopolem firm na ustalanie cen leków.
Moralny bankrut

Lista grzechów i kontrowersyjnych praktyk w branży jest długa. Czarę goryczy przelała sprawa Martina Shkreliego, który stał się w ostatnich dwóch latach ucieleśnieniem drapieżnego kapitalizmu. Nazwano go „bankrutem moralnym”, „oszustem”, „dupkiem”. Czym sobie na to zasłużył? Należąca do niego firma Turing Pharmaceuticals wykupiła w sierpniu 2015 r. prawo do leku o nazwie Daraprim i w ciągu jednego dnia podniosła cenę specyfiku z 13,5 dol. do 750 dol. za tabletkę. Ten preparat jest jedynym skutecznym środkiem do walki z toksoplazmozą. Podwyżka uderzyła w pacjentów z obniżoną odpornością (np. chorych na AIDS), u których ryzyko ujawnienia się jednokomórkowego pasożyta wywołującego chorobę jest wyższe.

Daraprim to dość stary specyfik, liczący sobie ponad 60 lat, co oznacza, że jego ochrona patentowa już dawno wygasła. Mimo to Shkreli mógł zdobyć na niego wyłączność, bo lek nie ma na rynku konkurencji. Nikomu po prostu nie opłacało się inwestować w zamienniki, bo cena Daraprimu była niska, a zapotrzebowanie na lek niewielkie. W 2014 r. w Stanach sprzedano 9,7 tys. opakowań specyfiku o wartości 5 mln dol. To właśnie brak konkurencji zwrócił uwagę Shkreliego na Daraprim. Firma, która chciałaby wprowadzić na rynek zamiennik, musiałaby ponieść niebagatelne koszty związane z badaniami klinicznymi, co de facto gwarantowało monopol Turing Pharmaceuticals. Co więcej, konkurencja w testach potencjalnego zamiennika musiałaby wykazać tzw. bioekwiwalencję swojego produktu z Daraprimem – to znaczy, że zachowuje się on w organizmie tak samo jak oryginał. Do takich badań potrzebna byłaby jednak pewna ilość Daraprimu. Aby się przed tym zabezpieczyć, Shkreli ograniczył dystrybucję w USA.

Daraprim był drugim lekiem, na którym kontrowersyjny biznesmen postanowił zarobić. W 2014 r. inna założona przez niego firma, Retrophin, nabyła prawo do produkcji specyfiku Thiola, używanego do leczenia cystynurii – schorzenia, w wyniku którego dochodzi do odkładania się kamieni w przewodzie moczowym. Cztery miesiące później Shkreli zaordynował podwyżkę preparatu: z 1,5 dol. do 30 dol. za tabletkę.

Choć Shkreli stał się twarzą chciwości sektora farmaceutycznego, to jednak nie był pierwszym, który wpadł na to, że zarobić można nie tylko na nowych lekach. Wcześniej z podobnej polityki zasłynęła kanadyjska firma Valeant, która w 2010 r. wykupiła dwa leki stosowane w chorobie Wilsona – rzadkiej przypadłości o podłożu genetycznym upośledzającej wydalanie nadmiaru miedzi z organizmu. W jej wyniku pierwiastek odkłada się w wątrobie i w innych organach, co może prowadzić do śmierci. Leki te, sprzedawane pod nazwami Cuprimine i Syprine, pomagają organizmowi w wychwycie miedzi. Valeant postanowił zarobić, korzystając z unikatowej pozycji specyfików na rynku. Między 2010 a 2015 r. podnosił ceny obydwu medykamentów ponad 15 razy. W efekcie Cuprimine podrożał z 445 dol. do 26,2 tys. dol. za 30-dniową kurację (leki przyjmuje się całe życie), a Syprine z 782 dol. do 21,3 tys. dol.

Chciwością popisali się też właściciele niewielkiej firmy Rodelis Therapeutics. W 2015 r. nabyli prawo do produkcji seromycyny – niezwykle rzadko stosowanego antybiotyku (kilkaset przypadków w USA rocznie), wykorzystywanego tylko w leczeniu opornej na wiele innych leków gruźlicy. Podwyżka nastąpiła jeszcze tego samego dnia co transakcja kupna – z 500 dol. do 10,8 tys. dol. za 30 kapsułek.

Sprawy te stały się tak głośne, że postanowił zająć się nimi Senat USA. Politycy, po przesłuchaniach przedstawicieli firm, przedstawili zestaw zaleceń, które mają pozwolić na uniknięcie podobnych sytuacji w przyszłości. Zgodzili się m.in. na wprowadzenie możliwości chwilowego importu z zagranicy leków na rzadkie schorzenia i na stworzenie szybkiej ścieżki tworzenia zamienników dla leków, których dzisiaj nie opłaca się kopiować.

„Dobro” pacjenta

Choć taktyka podwyższania cen o kilka tysięcy procent to domena niewielkich (jak na tę branżę) firm liczących na szybki zysk, to w kwestii cen leków sporo za uszami mają również giganci tej branży.

Przykładem jest koncern Gilead Sciences, który parę lat temu wprowadził do sprzedaży rewolucyjny lek do walki z wirusowym zapaleniem wątroby typu C (WZW C). Sovaldi, bo pod taką nazwą specyfik funkcjonuje na rynku, pozwala skrócić czas leczenia z roku do 12 tygodni. Ten komfort ma jednak cenę, bo koszt terapii w USA wynosi 84 tys. dol., czyli ok. 1000 dol. za tabletkę. Tak wysoka cena specyfiku – na tak powszechną oraz dotkliwą chorobę – oburzyła opinię publiczną. Zwłaszcza kiedy okazała się ona zaporowa dla funduszu Medicaid – instytucji zapewniającej ubezpieczenie zdrowotne dla 70 mln mniej zamożnych Amerykanów. Koszt kuracji był tak wysoki, że w 2014 r. terapię otrzymało 16,3 tys. spośród 698 tys. objętych przez fundusz, a chorych na WZW C Amerykanów. Medicaid nie miał innego wyjścia, jak ustawić znakomitą większość podległych mu pacjentów w kolejce po lek.

Także w tej sprawie postanowił zainterweniować Senat. Powołana tylko do zbadania sprawy ceny Sovaldi komisja ustaliła, że „sprzedażowa strategia koncernu była ukierunkowana na maksymalizację zysków, chociaż z firmowych analiz wynikało, że niższa cena leku pozwoli objąć leczeniem większą liczbę ludzi”. Co więcej, Gilead Sciences przy ustalaniu ceny wziął pod uwagę, ile klienci – czyli przede wszystkim firmy zapewniające ubezpieczenie zdrowotne –będą w stanie, nawet zagryzając zęby, zapłacić za lek. Firma doszła do wniosku, że dla większości partnerów poziom 80–85 tys. dol. będzie mimo wszystko do zaakceptowania.

Pomimo przedstawianych im dowodów (w tym wewnętrznej korespondencji w firmie) przepytywani przez członków Senatu menedżerowie Gilead Sciences szli w zaparte. Utrzymywali, że głównym kryterium ustalania ceny rewolucyjnego leku była dostępność dla jak największej liczby pacjentów. Powoływali się przy tym na wyniki konsultacji w sprawie ceny Sovaldi z przyszłymi klientami – rynek miał pozytywnie zareagować na propozycję ceny nowego leku. „Jednak żaden z wywiadowanych na potrzeby raportu podmiotów uczestniczących w rynku leków nie potwierdził, jakoby przystał na proponowaną przez koncern cenę. Przeciwnie, niektórzy eksperci ostrzegali firmę przed zawyżaniem ceny leku” – ustalili senatorowie. Pomimo tego Gilead Sciences powtórzył manewr z wysoką ceną przy wprowadzaniu na rynek Harvoni, kolejnego leku do walki z wirusem zapalenia wątroby.

Ustalanie wartości leków na maksymalnym poziomie, jaki jest w stanie zaakceptować rynek, wydaje się rutynową praktyką w branży. W grudniu 2015 r. „Wall Street Journal” opisał proces ustalania przez koncern Pfizer ceny specyfiku służącego do walki z rakiem piersi. Głównym przedmiotem troski pracowników działu marketingu było to, aby nie przestrzelić z ceną powyżej poziomu, kiedy płacące za lek firmy ubezpieczeniowe zaczną stawiać bariery w dostępie do niego (wymagać od lekarzy wypełnienia dodatkowych formularzy z uzasadnieniem, dlaczego zdecydowali się przepisać pacjentowi droższy lek). Po wywiadach przeprowadzonych z lekarzami, przedstawicielami sieci aptek oraz firm ubezpieczeniowych doszli do wniosku, że taką barierą jest 10 tys. dol. za miesięczną terapię. Ostateczna cena leku została więc ustalona na poziomie 9 850 dol.

Choć tak drastyczne przypadki nie należą do standardu, podwyżki są powszechne – z wyliczeń ekspertów wynika, że globalny wzrost cen leków w latach 2008–2015 w Stanach wyniósł 127 proc.
Akcjonariusze kontra chorzy

Te przykłady nie wyczerpują katalogu kontrowersyjnych zagrywek branży farmaceutycznej po drugiej stronie Atlantyku. Kolejną jest naciąganie Orphan Drug Act z lat 80. XX w. Tę ustawę, gwarantującą firmom przywileje, przyjęto, by zachęcić je do poszukiwania leków na rzadkie schorzenia (zwane chorobami sierocymi).

Sztuczka polega na tym, aby znaleźć znany od dawna (i tani) preparat i zgłosić go do FDA, federalnej Agencji Żywności i Leków, jako specyfik na chorobę sierocą – dzięki czemu zdobywa się (po zatwierdzeniu) ulgi podatkowe, 7-letni monopol na sprzedaż leku i carte blanche na ustalanie jego ceny. Przykładem jest preparat Emflaza używany do leczenia dystrofii mięśniowej Duchenne’a, którego aktywnym składnikiem jest znany od lat steryd. FDA dopuściła na rynek Emflazę w lutym tego roku. Uzyskawszy w ten sposób wyłączność na sprzedaż leku na terenie USA, jego właściciel, firma Marathon Pharmaceuticals, ustaliła cenę rocznej terapii na 89 tys. dol. – choć w Kanadzie wynosi ona ok. 1000 dol. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Kaiser Family Foundation – fundację zajmującą się amerykańskim systemem opieki zdrowotnej – na rynku USA funkcjonuje co najmniej 70 takich leków.

Mechanizm działa też w drugą stronę. Jeśli właściciel leku sierocego odkryje, że nadaje się on do leczenia powszechnego schorzenia, to wciąż przysługują mu przywileje zawarte w Orphan Drug Act. Przykładem jest chociażby Rutuksymab, który wprowadzono na rynek jako lek na rzadką postać białaczki, a teraz może służyć także pacjentom z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Specjaliści z Kaiser naliczyli takich leków w USA ok. 80, które nierzadko zapewniają swoim producentom ponad 1 mld dol. wpływów rocznie.

Ponieważ największe pieniądze w tej branży robi się na nowych lekach objętych ochroną patentową, firmom farmaceutycznym zależy, aby złote żniwa trwały jak najdłużej. Koncerny płacą więc konkurencji produkującej tańsze odpowiedniki innowacyjnych leków za opóźnienie wprowadzenia zamiennika na rynek po wygaśnięciu patentu na oryginał. Tak zrobiła firma Novartis, której patent na znany lek na białaczkę Glivec wygasł w 2015 r. Koncern zawarł umowę z indyjskim producentem tańszego odpowiednika Glivecu, w której Hindusi zobowiązali się opóźnić wypuszczenie swojego produktu na amerykański rynek o siedem miesięcy. Novartis ze sprzedaży innowacyjnego leku na białaczkę osiągał nawet 4,6 mld dol. rocznych przychodów.

Te przykłady pokazują wyjątkową pazerność branży, ale pacjentom doskwiera przede wszystkim codzienna chciwość sektora farmaceutycznego. Agencja Reuters dokonała pod koniec 2015 r. zestawienia, z którego wynikało, że ceny 20 leków generujących największą sprzedaż są przeciętnie trzykrotnie wyższe w USA niż w Wielkiej Brytanii. Wytłumaczenie jest proste – firmy zarabiają w USA tak dużo na tych lekach, bo mogą – pomaga im w tym często tamtejsze prawo. Zabrania ono targować się o cenę leków funduszowi Medicare, finansującemu opiekę zdrowotną osób starszych. Medicare nie może więc wykorzystać faktu, że jest hurtowym klientem, do uzyskania atrakcyjnych rabatów, tak jak robią to ich koledzy z publicznych ubezpieczalni w Europie.

Co więcej, w przeciwieństwie do Starego Kontynentu, na którym ceny leków w każdym kraju twardo negocjuje jeden podmiot publiczny, w USA nabywców jest mnóstwo: stanowe oddziały Medicaid, służba zdrowia weteranów, prywatne ubezpieczalnie, multum pośredników, sami pracodawcy. Pacjenci na tym nie korzystają, ale branża – jak najbardziej. I stara się podtrzymać status quo, będąc największym klientem firm lobbystycznych w Waszyngtonie, przeznaczając na ten cel powyżej 200 mln dol. rocznie.

Amerykańskim pacjentom nie brak więc powodów do tego, aby wkurzać się na branżę. Ale czarę goryczy przelała postawa Martina Shkreliego. Kiedy zeznawał przed senacką komisją śledczą, nie wyglądał na skruszonego, a po wyjściu mówił dziennikarzom: – Wygląda na to, że po raz pierwszy usłyszeli o kapitalizmie. Są zszokowani, że firmy zarabiają. A my mamy inwestorów, akcjonariuszy, Wall Street, którzy chcą, abyśmy jak najwięcej zarobili. Akcjonariusze nas wyrzucą, jeśli nie zarobimy jak najwięcej pieniędzy – tłumaczył.

Podobnie mówiła w 2015 r. Laurie Little, rzeczniczka Valeant, po wykupieniu przez tę firmę dwóch starych leków na serce (Isuprel oraz Nitropress). Ich ceny już w dniu transakcji nowy właściciel podniósł o ponad 500 i 200 proc., powtarzając manewr z lekami wychwytującymi miedź. Do podwyżki doszło, choć firma kompletnie nic nie zainwestowała w prace nad specyfikami. Little nie miała oporów, by powiedzieć, że „obowiązkiem wobec akcjonariuszy jest maksymalizacja wartości produktów sprzedawanych przez firmę”.
Dawid i Goliat

Kiedy jeszcze firmy tłumaczyły, że wysokie ceny medykamentów są wynikiem badań i kosztów produkcji, pacjenci przyjmowali te twierdzenia. Jednak gdy okazało się, że przełomowych preparatów jest tak naprawdę niewiele (poza Sovaldi nie wynaleziono w ostatnich latach prawdziwie innowacyjnego leku), zaś firmy dążą do „maksymalizacji wartości produktów ”– cierpliwość zaczęła się kończyć. Zainteresowani wzięli sprawy w swoje ręce. W powstanie fundacji Patients For Affordable Drugs (PFAD) zaangażował się miliarder John D. Arnold, który na rozkręcenie działalności przekazał 0,5 mln dol. Wsparcie gwarantują im także niektórzy członkowie Kongresu. Pacjenci organizują się od lat, jednak tym razem jest inaczej. Główna różnica polega na tym, że dotychczas większość chorych skupiała się w stowarzyszeniach wspieranych finansowo przez firmy farmaceutyczne. Koncerny pomagały w organizowaniu konferencji, finansowały niektóre terapie czy wsparcie psychologiczne. Nowa fundacja będzie działać w poprzek staremu porządkowi, walcząc ze swoimi „dobroczyńcami”.

Bezpośrednim powodem założenia PFAD była drastyczna podwyżka leku Evzio – preparatu stosowanego przy przedawkowaniu opioidami, którego cena skoczyła z 690 dol. do 4,5 tys. dol. (uzależnienie od tej klasy środków przeciwbólowych, ale także i narkotyków, to poważny problem w USA). Reakcją na taką „bezczelność” był list skierowany do prezesa firmy, który podpisało 70 członków Partii Demokratycznej. Autorzy żądali wyjaśnień. Oburzające było to, że przełomowość wprowadzonego w 2014 r. leku polegała na tym, że po raz pierwszy stał się dostępny dla zwykłego śmiertelnika – do tego czasu takiego rodzaju preparaty mieli do dyspozycji jedynie ratownicy medyczni czy szpitale. Zdaniem kongresmenów cena rzędu kilku tysięcy dolarów powoduje, że lek z powrotem staje się nieosiągalny, tym razem z powodu ceny. Co prawda prezes koncernu tłumaczył, że przekazał nieodpłatnie szpitalom i organizacjom non profit kilkaset tysięcy preparatów, że tak naprawdę ostateczne koszty są inne, bo jego firma udziela rabatów, że istnieje skomplikowany system rozliczeniowy z dystrybutorami... Jednak dla rozgoryczonych pacjentów to nie stanowiło usprawiedliwienia. Mleko się rozlało.

Założyciel PFAD David Mitchell dobrze wie, jaka jest pozycja pacjenta wobec koncernów – chorzy są zakładnikami polityki cenowej farmaceutycznych gigantów. Nie mają żadnego wpływu na cenę, a firmy wiedzą, że chorzy zrobią wszystko, by ratować życie. On sam od siedmiu lat zmaga się ze szpiczakiem mnogim – nietypową postacią białaczki – i przez pięć lat leczył się Revlimidem, do którego pacjenci objęci państwowym ubezpieczeniem muszą dopłacać ponad 11 tys. dol. (to preparat, do którego dopłaty według Kaiser Family Foundation należą do najwyższych). Akurat Mitchellowi dodatkowy ubezpieczyciel oraz były pracodawca pokrywali 3 tys. dol. z całej kwoty. Jednak – jak zauważa przywódca rozgniewanych pacjentów – paradoks (jeżeli w ogóle można o tym myśleć w tych kategoriach) polega na tym, że średnie roczne dochody osób objętych Medicare wynoszą ok. 24 tys. dol. Co oznacza, że niemal połowę wynagrodzenia chorzy na raka muszą przeznaczać na ten jeden lek. Efekt jest taki, że choroba najpierw wyklucza społecznie, a następnie – za sprawą koncernów farmaceutycznych – ekonomicznie. Jeden z celów PFAD to walka nie tylko o zmniejszenie cen, ale też zmuszenie firm do ujawnienia mechanizmów ich ustalania, a także wprowadzenie przejrzystych zasad przy dopuszczaniu nowych preparatów na rynek oraz otwarcie drzwi dla tanich odpowiedników.

Rękawicę Goliatowi (dochody firm, które pozwali do sądu, wyniosły tylko w zeszłym roku 106 mld dol.) rzuciło też 11 pacjentów z cukrzycą. W pozwie złożonym w sądzie federalnym w stanie Massachusetts oskarżają koncerny, że naruszyły przepisy ustawy o przestępczości zorganizowanej i korupcji, ale także prawa konsumenta do budowania polityki cenowej. Chodzi o nieuzasadniony wzrost cen.

Steve Berman, prawnik reprezentujący pacjentów, przekonuje, że w efekcie tak horrendalnych kosztów (cukrzyca jest chorobą przewlekłą, więc chodzi o stałe wydatki) coraz częściej zdarzają się historie jak taka, w której pacjentowi z powodu ograniczonej dostępności do leku grozi amputacja nogi, albo taka, w której chory specjalnie nie brał insuliny tylko po to, by trafić w ciężkim stanie do szpitala i tam otrzymać bezpłatne leczenie. Producenci insuliny – podobnie jak w przypadku Evzio – tłumaczą się, że ceny po rabatach są inne, i podkreślają, że zachowują najwyższe standardy etyczne w trosce o dobro pacjenta.
Czarny rynek cen

Nawet gdyby wziąć za dobrą monetę tłumaczenie koncernów, to wystarczy spojrzeć na analizy Bloomberga dotyczące kształtowania cen medykamentów, by stracić wiarę. Teoretycznie istnienie trzech konkurujących ze sobą firm powinno doprowadzić do obniżenia cen. Tymczasem jest na odwrót. Dwa lata temu – jak podaje „Washington Post” – dwaj senatorowie z Partii Demokratycznej Bernie Sanders i Elijah E. Cummings zaapelowali do władz federalnych o podjęcie śledztwa w związku z podejrzeniem zmowy cenowej. Trudno pozbyć się takich podejrzeń, patrząc na to, jak kształtowały się ceny insulin. W 2001 r. insulina NovoLog (Novo Nordisk) kosztowała 39,75 dol., identyczną cenę miał – co do centa – jego konkurent, czyli Humalog (Eli Lilly). Na początku 2002 r. ceny obu wzrosły do 41,74 dol., a pół roku później o kolejne kilka dolarów. W grudniu tego samego roku kosztowały już 49,14 dol. Każda tyle samo. W listopadzie 2015 r. NovoLog podnosi cenę do 236,70 dol. Nie trzeba było długo czekać na konkurenta – w ciągu dwóch tygodni cena Humalogu szybuje do 237 dol. Zbieg okoliczności? Raczej nie, stwierdzili Sanders i Cummings.

Zjawisko pokątnego ustalania cen (shadow pricing) jako pierwsi opisali analitycy Bloomberga. Podobny schemat łatwo zauważyć, porównując ceny dwu innych insulin długodziałających Lantusu i Levemiru, również produkowanych przez Eli Lilly i Novo Nordisk. Których podwyżki też były zadziwiająco zgodne: zarówno jeżeli chodzi o wysokość, jak i zbieżności terminów.

Jednak firmy przekonują, że polityka cenowa była prowadzona indywidualnie i nigdy nie było w tej kwestii żadnych konsultacji.
Ratowanie wizerunku

Wiele wskazuje na to, że koncerny nie mogą już udawać, że nie wiedzą, o co chodzi. Ceny stały się jednym z tematów kampanii wyborczej – mówili o nich zarówno kandydatka demokratów Hillary Clinton, jak i obecny prezydent Donald Trump. O poważnym podejściu świadczy także zaangażowanie komisji Senatu. Nie da się też nie zauważyć pacjentów, którzy zaczęli brać sprawy w swoje ręce.

Kiedy ostatnio Centrum Społecznej Odpowiedzialności Biznesu (ICCR) spytało 18 firm farmaceutycznych o powody wzrostu cen ich preparatów, część odmówiła ujawnienia danych. Jednak dwie największe zgodziły się pokazać raporty ze średnim wzrostem cen – zrobił tak Merck i Johnson & Johnson. Merck przyznaje, że podniósł ceny o 9,6 proc, zaś J&J o 8,5 proc., co przyniosło mu zyski w wysokości 11 mld dol. Ujawnienie pierwszych danych – choć nadal niepełnych, bo bez podziału na poszczególne produkty – jest zdaniem ekspertów krokiem w dobrym kierunku. Odpowiedzią na oczekiwania pacjentów, lecz także coraz częstsze pytania ze strony polityków, jest również deklaracja firmy Allergan, która w zeszłym roku obiecała, że podwyżki cen leków nie będą przekraczać 10 proc.

Firmy mogły się przekonać, że na próbach zarobienia na pacjentach można zwyczajnie się potknąć – sromotną porażkę PR poniosła firma Mylan, która podniosła ceny EpiPen (senatorowie podczas posiedzeń komisji śledczej mówili wprost, że zachowali się wyjątkowo nieetycznie), a teraz być może będzie musiała walczyć z oskarżeniami w sądzie.

Również wyniki finansowe pokazują, zdaniem ekspertów, że trend wzrostowy może się odwrócić. Tym bardziej że podsumowanie poprzedniego roku nie wróży najlepiej branży. Z danych FiercePharma wynika, że choć sprzedaż pierwszej piętnastki firm farmaceutycznych wzrosła o 4 proc., to niektóre z nich zanotowały spadek zysków, a u niektórych wzrost był minimalny."