poniedziałek, 26 czerwca 2023

„Willa plus” blizej osadzenia. NIK obnaza grande w resorcie Czarnka. To juz cos

 „Willa plus” blizej osadzenia. NIK obnaza grande w resorcie Czarnka. To juz cos
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2216776,1,willa-plus-blizej-osadzenia-nik-obnaza-grande-w-resorcie-czarnka-to-juz-cos.read
"Nikt nie oczekuje od Przemysława Czarnka, że będzie respektował zasady bezstronności, transparencji i praworządności w zarządzaniu resortem. To jak oczekiwać od wilka, że będzie jadł sałatę. Chodzi o coś zupełnie innego: żeby złapać złodzieja. Choćby co dziesiątego złodzieja. To już byłoby coś.

Po raz pierwszy w dziejach III RP Najwyższa Izba Kontroli nie rekomenduje Sejmowi udzielenia absolutorium rządowi z uwagi na sposób realizacji budżetu państwa. W swojej corocznej „Analizie wykonania budżetu państwa” za zeszły rok NIK wskazuje, że rząd Zjednoczonej Prawicy w znacznej części swych wydatków działał poza budżetem i wbrew zasadom dyscypliny. W następstwie „ustawa budżetowa (...) przestaje pełnić funkcję podstawowego aktu zarządzania finansami państwa”.
Czarnek daje patriotom!

Ponadto NIK wskazuje konkretne przykłady niegospodarności, a w tym wydatkowanie przez ministra nauki i edukacji Przemysława Czarnka znacznych kwot m.in. w ramach programu-konkursu na dotacje na remonty i zakupy nieruchomości organizacji wspierających oświatę („Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania”). Blisko połowa środków z kwestionowanych programów, a dokładnie 84,9 mln zł, została wydana wbrew rekomendacji ekspertów powołanych do oceny wniosków konkursowych.
Co więcej, 6 mln zł z 40-milionowego konkursu na remonty i zakupy nieruchomości, jak twierdzi NIK, wydano z naruszeniem prawa, bo niezgodnie z warunkami konkursu; dotyczy to fundacji Wolność i Demokracja Michała Dworczyka (4,5 mln), Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej Jana Żaryna (1 mln) oraz Muzeum Regionalnego w Kutnie (500 tys. zł).

W ramach trzech konkursów znaczne środki otrzymały głównie organizacje ściśle powiązane ideologicznie i towarzysko z PiS, a szczególnie z woj. lubelskiego, skąd pochodzi sam Czarnek. Część beneficjentów nie ma żadnych dokonań na polu edukacji albo zgoła żadnych doświadczeń, bo zostały powołane dopiero co, jak fundacja „Solidarni” im. Ks. Jerzego Popiełuszki. Aferę z dotacjami z konkursu na remonty i zakup nieruchomości (także wolnostojących) ujawnił pod koniec zeszłego roku TVN i odtąd nazywa się ją w prasie „willą plus”.

Sens całej procedury konkursowej podsumował sam minister: „Nie dajemy lewakom i komunistom”. Ma się rozumieć, że za to „dajemy swoim koleżkom i Kościołowi”? Z pewnością ta interpretacja nie odbiega od prawdy. Czarnek mówił bowiem do posłów oburzonych dotacjami na zakup nieruchomości: „Nie macie prawa mierzyć nas swoją bandycką, złodziejską miarą, bo nie wszyscy są tacy jak wy”. Przecież nieobsypywanie Kościoła i kolegów publicznym groszem, niepromowanie strzelnic i nacjonalistycznej propagandy to właśnie bandytyzm. Kto nie bandyta, ten daje patriotom, czyż nie?
„Willa plus”, mały fragment wielkiego fresku

PiS utworzył już całą sieć różnych fundacji i instytutów, do których przepompowuje publiczne pieniądze. Pozwolą one przetrwać działaczom (co nie daj Boże) chwilową utratę władzy. „Willa plus” to mały fragment wielkiego fresku z podległymi partii nieruchomościami kupionymi za pieniądze podatników.

Ale dziś to właśnie „willa plus” ma swoją nową odsłonę. Ustalenia dziennikarzy oraz posłanek Krystyny Szumilas i Katarzyny Lubnauer zostały poparte autorytetem NIK, którego raport nie mógł pozostać bez odpowiedzi. Ministerstwo zamieściło na swoich stronach oświadczenie, w którym broni poprawności konkursu, powołując się na prerogatywę ministra, który nie musi kierować się rekomendacjami ekspertów, bo mają oni jedynie „głos doradczy”. To tłumaczenie jest śmieszne i żenujące. Rzecz jasna w praworządnym państwie tylko wyjątkowo ministrowie arbitralnie przyznają środki wbrew rekomendacjom komisji eksperckich, a co więcej, dbają o ich pluralizm. W komisjach wspierających procedury redystrybucyjne obecnego rządu zasiadają natomiast osoby powiązane z władzą i dające rękojmię ideologicznej poprawności. Jeśli nawet tak skonstruowana komisja negatywnie ocenia wniosek zaprzyjaźnionych z władzą instytucji, to musi to być prawdziwa granda. I skoro nawet w takim przypadku w końcu wniosek, decyzją ministra, przechodzi, to znaczy tylko jedno: że ten minister nie ma żadnych hamulców. Używa funduszy publicznych niczym wielki pan mecenas, finansujący z własnych środków, co mu się żywnie podoba.
Oświadczenie ministerstwa nie dotyka istoty sprawy, która polega na rozdawaniu milionów nawet już nie „swoim”, ale wręcz „słupom”. To więcej niż prywata, rozdrapywanie publicznych środków przez ludzi z otoczenia władzy, lecz brutalne nadużycie władzy, sprzeniewierzenie publicznych środków, wyłudzenie i w ogóle – jak to się potocznie mówi – złodziejstwo. Twierdzenie ministerstwa, że pieniądze otrzymały „znakomite projekty”, jest czystą bezczelnością. Znakomite projekty pieniędzy nie dostały mimo pozytywnych opinii.
Gdyby Banaś z PiS się nie pokłócił

Na tle tej grandy zabawnie brzmi anegdota o Towarzystwie Salezjańskim, które otrzymało dotację w wysokości ponad 3 mln zł, wpłaconą na jego konto dwukrotnie. Dwa razy można też się pośmiać przez łzy. Po raz pierwszy czytając oświadczenie p. Wojciecha Kondrata, dyrektora Departamentu Programów Naukowych i Inwestycji, który tłumaczy zdumiewającą nadgorliwość płatniczą urzędników ich zestresowaniem „spowodowanym presją czasu oraz rozpoczętą w mediach stygmatyzacją działań realizowanych przez Ministra” (jak widać z niniejszego artykułu, stygmatyzacja owa trwa w najlepsze), a po raz drugi czytając w oświadczeniu ministerstwa, że podwójnie obdarowani zostali wezwani do zwrotu nienależnej kwoty.
Czyżby księża zwlekali z oddaniem pieniędzy aż do czasu otrzymania monitu? Bo mnie, naiwnemu, wydaje się, że w takich sytuacjach uczciwi ludzie oddają pieniądze bez wezwania i dosłownie natychmiast. Ale świat, w którym obraca się minister Czarnek, to chyba jakiś inny świat od tego, który znam.

Pomyślmy tylko, jak by to było, gdyby prezes NIK Marian Banaś, dawny pupil PiS, akurat nie pokłócił się ze swoimi mocodawcami i cały NIK, podobnie jak inne w założeniu niezależne instytucje, a przede wszystkim Trybunał Konstytucyjny i Prokuratura Generalna, podlegał partyjnym dysponentom. Pomyślmy, co by było, gdyby opozycja nie zdobyła i nie utrzymała przewagi w Senacie. Być może te niemal przypadkiem utrzymane szańce demokracji i praworządności uratowały nas przed bezwzględną dyktaturą.
A jednak szkoda, że ten tak dobrze pracujący, niezależny urząd, jakim jest NIK, jest tak „źle urodzony”, a jego szef jest „z odzysku”. Trudno. Autorytet NIK na tym traci, lecz nie można odmówić tej instytucji ogromnych zasług dla utrzymania demokracji. Wprawdzie butna i zdemoralizowana władza nic sobie z raportów NIK nie robi i żadnych konsekwencji wobec własnych ludzi nie wyciąga, to jednak nic nie ginie i nie wszystko się przedawnia. Przyjdzie czas na bezczelnych grandziarzy dojących budżety ministerstw i bogactwa spółek skarbu państwa. Są jeszcze odważni prokuratorzy w tym kraju i są w nim jeszcze sądy. Pierwszym efektem raportu NIK i jego oceny programów resortu edukacji i nauki jest zapowiedź zawiadomienia, jakie w prokuraturze zamierza złożyć w związku z ujawnionymi nadużyciami Lewica.
System nie udźwignie wszystkich afer PiS

„Willa plus” to afera średniego kalibru. Można powiedzieć: afera jak afera, afera powszednia. Takich są dziesiątki, a siły prokuratur, służb policyjnych i sądów ograniczone. W razie wygranych wyborów trzeba będzie odpowiedzieć sobie na pytanie o priorytety. System nie udźwignie wszystkich afer i szalbierstw tej władzy. Większość sprawców zapewne pozostanie bezkarna. A jednak byłoby bardzo źle, gdyby to bezczelne rozdrapywanie publicznych pieniędzy i ordynarne uwłaszczanie koleżków po ideologii bez trybu, bez pretekstu i „na bezczela” nie znalazło finału w sądzie. To samo dotyczy jeszcze poważniejszych i chyba jeszcze bardziej wulgarnych wyłudzeń w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.

Nikt nie oczekuje od Przemysława Czarnka, że będzie respektował zasady bezstronności, transparencji i praworządności w zarządzaniu resortem. Nikt się nie spodziewa, że nie będzie łamał konstytucyjnej zasady religijnej neutralności państwa i nie nadużywał swojej władzy do promowania katolicyzmu i finansowania Kościoła. To jak oczekiwać od wilka, że będzie jadł sałatę. To nie jest władza, która zasługiwałaby na to, aby oceniać ją tak, jak ocenia się rząd demokratycznego i praworządnego państwa. Taka ocena byłaby czymś śmiesznym i naiwnym, a dla PiS mogłaby być co najwyżej źródłem jakiejś szyderczej satysfakcji. Chodzi o coś zupełnie innego. Chodzi o to, żeby złapać złodzieja i wsadzić go do więzienia. Choćby co dziesiątego złodzieja. To byłoby już coś."

4 komentarze:

  1. Sanacja tez rozkradała budżet. Oni tacy są. A czy PO jest lepsza ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PiS i PO to dwie strony jednej i tej samej — „magdalenkowej” — monety. Nie dajmy się wpuścić w fałszywą dychotomię „jak nie PiS to PO” (lub odwrotnie).

      Usuń
    2. Witam Magdalenkowa siuchta ma sie dobrze !

      Usuń
  2. https://www.youtube.com/watch?v=ExyKd3Nbn00

    Pan Banaś wprost mówi

    OdpowiedzUsuń