czwartek, 12 września 2024

Dlaczego niemieccy biskupi poparli wojne Hitlera?

Dlaczego niemieccy biskupi poparli wojne Hitlera?

 „Czas wreszcie zapytać: dlaczego niemieccy biskupi poparli wojnę Hitlera? Niemiecki teolog pyta niemieckich hierarchów

Heinrich Missalla – 1926-2018, niemiecki teolog katolicki. Zmarł wkrótce po napisaniu przed zbliżającą się 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej listu do biskupów niemieckich, który publikujemy. W Niemczech list został ogłoszony 1 września 2019 r.

Prof. em. dr Heinrich Missalla
Do niemieckich biskupów katolickich
z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej
za pośrednictwem Sekretariatu Konferencji Episkopatu Niemiec
Kaiserstrasse 163
53113 Bonn

Wielce Szanowni Biskupi,

1 września upamiętniamy wojnę, jaka wybuchła 80 lat temu. Od 1945 r. Sekretariat Konferencji Episkopatu Niemiec wydał szereg oświadczeń z okazji rocznic rozpoczęcia lub zakończenia II wojny światowej. Ale w żadnym z nich nie znalazło się choćby słowo o haniebnej roli, jaką odegrał podczas wojny Kościół katolicki.

Po 80 latach nadszedł najwyższy czas, by odnieść się do kwestii poparcia przez nasze władze kościelne prowadzonej przez Hitlera wojny.

To zrozumiałe, że macie skrupuły w kwestii oceny problematycznych decyzji podejmowanych przez Waszych poprzedników. Zwłaszcza że żaden z ówczesnych biskupów nie może już wytłumaczyć swojego postępowania w tamtych latach. Oprócz względu na osoby hierarchów pełniących urzędy w przeszłości, można również żywić obawę, że przyznanie się do tak poważnego błędu przyczyni się do dalszego osłabienia już i tak mocno sfatygowanego wizerunku naszego Kościoła. Okazać się może bowiem, że ten jako uznana instytucja oporu wobec ideologii narodowego socjalizmu poparł wojnę rozpętaną przez Hitlera.

Ważniejsza od tych obaw jest jednak uczciwość w podejściu do historii własnego Kościoła. Taka szczerość, bardziej niż przemilczanie prawdy, mogłaby w dłuższej perspektywie przyczynić się do odzyskania utraconej wiarygodności. Również papież Franciszek podczas audiencji generalnej w 2018 r. podkreślił wagę szczerego podejścia do własnej winy.

***
Przypominam przeto:

Tydzień przed niemiecką napaścią na Polskę na konferencji plenarnej niemieckiego Episkopatu w Fuldzie Wasi poprzednicy zastanawiali się, jakie zająć stanowisko wobec zbliżającej się wojny. Na przebieg tych obrad światło rzucają prywatne notatki Ludwiga Sebastiana, biskupa Spiry. W niedokończonych zdaniach odnotowywał on:

„W chwili wybuchu wojny należy skierować list pasterski do wiernych; odprawić modlitwy zobowiązujące żołnierzy katolickich do lojalności i posłuszeństwa wobec Führera oraz zwierzchników, aby wypełnili [swą służbę] ofiarnie i z pełnym poświęceniem zgodnie ze wskazówkami Pisma Świętego. Do narodu kierujemy zaś apel, by słał swoje prośby do nieba, żeby za sprawą Boga wojna zakończyła się zwycięstwem naszego narodu i ojczyzny”.

Ostatecznie nie doszło do wystosowania listu pasterskiego. Jednak sformułowania zawarte w notatkach biskupa Spiry można odnaleźć w wielu listach pasterskich niemieckich biskupów z czasów tamtej wojny. Mogli wybrać milczenie, wzorem berlińskiego biskupa von Preysinga, lub też milczeć, jak czynili to, gdy decydował się los Żydów. Jednak zgodnie z długą tradycją wypełniali instrukcje władz państwowych i nie tylko przejęli ich propagandę wojenną, ale nawet ją przewyższyli, i to w sposób pseudoreligijny.

Po napaści na Polskę von Galen, biskup Münsteru, przyjął oficjalną narrację, wedle której to wrogie siły napadły na miłujące pokój Niemcy. Nasi żołnierze mieli walczyć o „pokój, wolność i sprawiedliwość dla naszego narodu”. Dla Machensa, biskupa Hildesheim, była to wojna o „prawo niemieckiego narodu do wolności”. Berning, biskup Osnabrücku, wzywał wiernych do „modlitwy o to, by Bóg dał nam zwycięstwo”.

Cztery dni po ataku na ZSRR niemieccy biskupi wiedzieli już i głosili, że żołnierze Wehrmachtu w poczuciu potrzeby wypełnienia swojego obowiązku „służą nie tylko ojczyźnie”, ale twierdzili także wręcz, „że podążają za duchem świętej woli Boga”. Biskup Münsteru nazwał wojnę „nową krucjatą”, w której „żołnierska śmierć wierzącego chrześcijanina z punktu widzenia wartości i godności bardzo bliska jest męczeńskiej śmierci w wierze, która otworzyła przed Chrystusem, świadkiem krwi [termin używany przez nazistowską propagandę w latach 30. i 40., służący krzewieniu kultu bohatera hitlerowskiego], drogę do wiecznego zbawienia”.

Według arcybiskupa Paderbornu Jägera wojna służyła „zachowaniu chrześcijaństwa w naszej ojczyźnie, ocaleniu Kościoła od zagrożenia, jakim jest antychrześcijański bolszewizm”. Biskup Eichstätt nazwał wojnę „krucjatą, świętą wojną na rzecz ojczyzny i narodu za wiarę, Kościół oraz Chrystusa i jego przenajświętszy krzyż”. Tak jak podczas I wojny światowej, tak i teraz biskupi nadali wypełnianej przez żołnierzy służbie wojennej znaczenie religijne: „naśladowanie Jezusa Chrystusa to (…) ofiarowanie własnego życia dla ocalenia naszego narodu” – głosili.

Jako młody człowiek wciąż słyszałem nawoływania biskupów: „Z całą mocą autorytetu naszej świętej posługi wzywamy was dzisiaj ponownie: wypełnijcie w tych czasach wojny swoje patriotyczne obowiązki do cna! Niech nikt nie przewyższy was w gotowości do działania i poniesienia ofiary! (…) Stańcie tam, gdziekolwiek wymaga tego walka o byt naszego narodu”.

***
Jako wierny Kościołowi katolik, a także biorąc pod uwagę to, jak pojmowany był wówczas autorytet władz kościelnych, jakże mogłem próbować uniknąć tego zobowiązania do posłuszeństwa? Od przedszkola wpajano mi, że muszę „posłusznie” podążać za naukami i zaleceniami mojego Kościoła. Niezliczona liczba ludzi otrzymała podczas wojny wzmocnienie i pocieszenie od swoich biskupów, którzy zapewniali ich, że wykazując gotowość do poniesienia ofiary i śmierci, postępują zgodnie z wolą Boga. Władze państwowe, wobec tak potężnego wsparcia ich żądań, by Niemcy okazywali posłuszeństwo, mogły być zadowolone.

Nie jest naszą rolą wystawiać dzisiaj świadectwo moralności odpowiedzialnym za czyny z przeszłości, bo ci nie mogą nam już nic powiedzieć o tamtych, bez wątpienia trudnych okolicznościach i warunkach, w których przyszło im podejmować decyzje. Musimy jednak dzisiaj stwierdzić, że zobowiązali wiernych, używając własnego duchowego autorytetu, do wypełnienia rzekomego obowiązku w niesprawiedliwej wojnie. Tylko nieliczni mężczyźni mieli odwagę i duchową siłę, by przeciwstawić się tym zaleceniom.

Nie jest mi znany żaden fakt, aby którykolwiek z biskupów po wojnie otwarcie odniósł się do swoich wypowiedzi i/lub prosił swoich wiernych o przebaczenie za wprowadzenie ich w błąd. Pozostaje zagadką, dlaczego prawie cały Episkopat nie zauważył zbrodniczego charakteru wojny prowadzonej przez Hitlera, nie nazwał jej w ten sposób i dlaczego wezwał ufających mu wiernych, by oddali się do dyspozycji [tamtej władzy] i byli gotowi ponieść śmierć.

Jakkolwiek gorzko to zabrzmi: wszystkie akty potępienia ideologii narodowosocjalistycznej i wszystkie gorzkie doświadczenia związane z rządami narodowych socjalistów w tamtych latach nie były dla biskupów przeszkodą, by wspierać wojnę Hitlera, bo otwarcie uważali ją za uzasadnioną. Tkwiąc w tym przekonaniu, wprowadzali w błąd także wiernych.

W swoim piśmie „Sprawiedliwa wolność” (2000) biskupi podkreślają znaczenie pamięci w przypadku sprawców i ofiar. „Ten, kto chce wspólnej przyszłości, potrzebuje pojednania z przeszłością” (108). „Ten, kto nie chce poddać się cieniowi swojej historii, zostanie do niej przykuty” (109). Zwracają się zdecydowanie przeciwko „manipulacji pamięcią” i wskazują na „niebezpieczeństwo wybiórczej pamięci”, czemu należy przeciwdziałać.

Dotyczy to również sposobu, w jaki Kościół obchodzi się z własną historią. Były przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec biskup dr Karl Lehmann wzywał do rozliczenia się Kościoła katolickiego ze swoją rolą w czasach narodowego socjalizmu „z pełną otwartością i prawdomównością”. Tak, obfita jest dokumentacja i liczne są badania nad wieloma wybranymi problemami tego ciemnego okresu historii niemieckiego Kościoła. Nie ma jednak jak dotąd żadnego wyczerpującego studium poświęconego postawie niemieckich hierarchów, co jest poniekąd zdumiewające.

Wsparcie wojny Hitlera przez niemieckich biskupów jest do dzisiaj tematem, którego się nie porusza. Zdobądźcie się w końcu w 80. rocznicę wybuchu II drugiej wojny światowej na odwagę i szczerość – i powiedzcie prawdę. Niemieccy chrześcijanie, katolicy, ofiary, a także ci, którzy wciąż żyją, a w przeszłości wiernie i w dobrej wierze podążali za wskazówkami biskupów i wypełniali swój rzekomy obowiązek – oni wszyscy mają do tego prawo.

Z poważaniem,
Heinrich Missalla (92 lata)”

5 komentarzy:

  1. Nic nie boli tak jak prawda.
    Chce się płakać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba brać pod uwagę, że ten niemiecki odłam KK od dawna już, co widać szczególnie dzisiaj, nie jest taki znowu „katolicki”. To są kryptoprotestanci, tak naprawdę.
    Podobnie jest w przypadku tzw. „kościoła greckokatolickiego” na Ukrainie, którego popi „święcili” narzędzia mordu — a często wręcz sami prowadzili potem zbrojne bandy „na Lacha”. Jakiż to „kościół”? To jest istna Synagoga Szatana — i cały ten „kościół greckokatolicki” winien był być zaraz po wojnie rozpędzony na cztery wiatry! Nawiasem mówiąc, ukraińscy prawosławni nie byli tacy znowu lepsi.
    Obecnie tzw. „kościół greckokatolicki” jest czymś w rodzaju „narodowego kościoła Ukrainy” — bo „katolicyzmu” (czyli „powszechności”, „uniwersalności”) jest w nim tyle, co kot napłakał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prezes Sądu Najwyższego Ukrainy Wsewołod Kniaziew został zatrzymany podczas przyjmowania łapówki w wysokości 3 mln dolarów. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) powiadomiło, że wraz ze Specjalną Prokuraturą Antykorupcyjną (SAP) ujawniło mechanizmy korupcyjne funkcjonujące w Sądzie Najwyższym, polegające na „pobieraniu nienależnych świadczeń przez sędziów i kierownictwo” tej instytucji. Sprawa i zgromadzone dowody były na tyle przytłaczające, że już nazajutrz Kniaziew został odwołany ze stanowiska podczas posiedzenia Sądu Najwyższego. 44-letni Kniaziew, profesor nauk prawnych, pełnił funkcję prezesa Sądu Najwyższego od grudnia 2021 r. Miał otrzymywać pieniądze za sądowe decyzje na korzyść oligarchy Kostiantyna Żewago. Przeprowadzono przeszukania także u 18 innych sędziów SN, którzy orzekali w sprawie dotyczącej jednego z głównych aktywów oligarchy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prezes sądu w podkijowskim Makarowie śmiertelnie potrącił w Kijowie żołnierza Gwardii Narodowej, który chciał zatrzymać go na punkcie kontrolnym. Sędzia odmówił poddaniu się badaniu, które miało wykazać, czy był trzeźwy. Przybyli na miejsce policjanci twierdzili, że czuć było od niego alkohol, przygotowali wniosek o przymusowe wysłanie sędziego na badanie lekarskie. Sąd rejonowy w Makarowie, odnosząc się do sprawy, poinformował jedynie, że sędzia nie przyszedł do pracy. Cała sprawa wywołała ogromne oburzenie, która ma dość sytuacji, w której po raz kolejny sędzia popełnia przestępstwo i zasłania się immunitetem. Do tego informacja, że sędzia jechał autem marki uważanej za luksusową, wzmocniła gniew opinii publicznej słusznie wskazującej, że z pensji szefa sądu rejonowego nie da się zarobić na taki samochód.

    OdpowiedzUsuń
  5. Imigranci, którzy dobrowolnie wrócą do swoich krajów pochodzenia od 2026 r., będą uprawnieni do otrzymania do 350 000 koron szwedzkich (34 tys. USD) na konferencji prasowej, rząd, który jest popierany przez antyimigracyjnych Szwedzkich Demokratów.

    OdpowiedzUsuń