niedziela, 30 czerwca 2013

Urzad Wojska Polskiego

Urzad Wojska Polskiego

Polskie Wojska Lądowe licza 60000 zolnierzy, Siły Powietrzne 26500, Marynarka Wojenna 14100, Wojska Specjalne 1800. Faktycznie jednak zolnierzy jest tylko garstka.
Armia ma prawie 900 czołgow a w tym 128 darowanych niemieckich Leopardow 2A4 konstrukcji z 1978 roku. Stan techniczny czołgów jest słaby a ich wartosc bojowa jest dyskusyjna. Czołgi nie posiadaja wspolczesnego systemu kierowania ogniem i dla nowoczesnego czołgu przeciwnika sa tylko celem do dalekiego odstrzelenia.
Lotnictwo dysponuje 48 nienowoczesnymi samolotami F-16/D block 52. Słabiutka Portugalia ma 38 takich maszyn a Norwegia 57. Zlomowe jednostki jakimi dysponuje Marynarka Wojenna RP nie maja znaczenia bojowego.
W 2012 roku na armię wydalismy 1,95% PKB czyli 29 mld złotych. Całkiem sporo. Według Rankingu SIPRI (Stockholm International Peace Research Institute) w 2009 roku pod względem wydatków na obronność zajęliśmy 21 miejsce na 154 sklasyfikowane państwa.

Epoka III RP w wojsku od poczatku znaczy sie potezna korupcja i malwersacjami.
Probe modernizacji wojsk ladowych podjeto w 1989 roku od zakupu BWP-2 [na rysunku powyzej]. Byly one znacznie nowczesniejsze i skuteczniejsze niz Bojowy Woz Piechoty -1. Były to wozy wyprodukowane w Czechosłowacji na licencji ZSRR. Ogółem dostarczono 62 pojazdy. Szef Sztabu Generalnego sprzedał bez zgody Ministra najnowocześniejszy sprzęt bojowy Wojska Pplskiego po cenie znacznie niższej od faktycznej wartości BWP-2. Za 62 transportery otrzymano łącznie ledwie 6 mln co jest suma smieszna bowiem transporter kosztuje powyzej 10 mln złotych. Owczesny minister Obrony Narodowej III RP admirał Piotr Kołodziejczyk twierdził ze było to bezprawne naruszenie obowiązujących przepisów.
Pozniej było juz tylko gorzej. Lody na obronnosci krecili takze zolnierze z WSI.

Od dłuzszego czasu widoczne jest przekształcenie wojska polskiego w zbedny urzad w ktorym zolnierze siedza za biurkami w cywilu.  Wielka szkodza ze media zauwazylo to zjawisko dopiero teraz
http://forsal.pl/artykuly/715022,urzad-wojska-polskiego-nasza-armia-siedzi-za-biurkiem.html
"W armii nikogo nie dziwi, że oficerowie chętnie zamieniają się w sekretarki oraz kurierów. To dobra pensja, niewiele odpowiedzialności, jeszcze mniej strachu. Problem w tym, że urzędników w mundurach (choć ubranych po cywilnemu) jest znacznie więcej niż żołnierzy, którzy brali udział w zagranicznych misjach, czy tych, którzy ćwiczą na poligonach czy potrafią zaliczyć egzamin sprawnościowy. Ilu jest biurowych żołnierzy? To nawet 70–80 proc. całej armii liczącej ok. 100 tys. osób. Nasze wojsko, które trzy lata temu stało się zawodowe, zamiast w sprawną armię – zmieniło się w Urząd Wojska Polskiego...
Prawdziwa panika wśród żołnierzy urzędników wybucha, gdy muszą udowodnić, że pozostało w nich coś z żołnierzy. Raz w roku są zobligowani do zaliczenia testu sprawności fizycznej. Ale i na to jest sposób. – Gdy dowodziłem batalionem w Niepołomicach, ogłoszono w moim okręgu, że będzie sprawdzian z WF. Przyjechałem i okazało się, że jestem sam. Później się dowiedziałem, że wszyscy jeżdżą z butelkami wódki do sztabu po zaliczenie – opowiada były dowódca GROM gen. Roman Polko. Bez ogródek przyznaje, że choć sprawdzian nie jest zbyt wymagający, to jednak dla mundurowych zza biurka może być poważnym wyzwaniem. Żołnierze z kategorią Z, czyli w pełni zdolni do zawodowej służby, muszą m.in. zaliczyć marszobieg na 3 km (limit to 20 min) albo pływanie ciągle przez 12 min, podciąganie się na drążku (często wystarczy jeden raz), bieg wahadłowy 10 x 10 m, skłony tułowia w przód przez 2 min. A w przypadku żołnierek z kategorią Z to m.in. jeden kilometr marszobiegu lub pływanie przez 12 min, bieg zygzakiem (tzw. koperta), skłony tułowia w przód przez 2 min.
To nie wszystko – przepis stanowi, że jeśli żołnierz nie zda testu dwa razy z rzędu, jest z nim zrywany kontrakt. Ale urzędnicy znaleźli lukę prawną. W jednym roku nie zaliczają testu, w drugim biorą zwolnienie lekarskie, a w kolejnym mogą do niego nawet w ogóle nie podchodzić. W efekcie nie ma dwóch ocen niedostatecznych z rzędu i można spokojnie pracować. Obecny minister obrony narodowej dał się przekonać, że takie osoby mogą pozostać w armii. Nieugięty pod tym względem był Radosław Sikorski, który sam zaliczał test sprawności, choć nie musiał tego robić.
– Nasza armia przypomina Urząd Wojska Polskiego, choć się mówi, że jest profesjonalna. Absurdem jest, że żołnierz musi podpisać zgodę na wyjazd na misję. Albo jesteś mundurowym i wykonujesz rozkazy, albo urzędnikiem i wtedy można cię o różne sprawy prosić. Przez takie rozwiązanie prawdziwych żołnierzy kochających pole walki mamy co najwyżej 20 proc. – mówi Roman Polko."


Generał Polsko dramatycznie twierdzi ze urzednicy w mundurach rozbili dyscypline w wojsku
http://wpolityce.pl/wydarzenia/56861-byly-dowodca-grom-krytycznie-o-sytuacji-w-armii-urzednicy-w-mundurach-rozbili-dyscypline-w-wojsku-nasz-wywiad
"Skoro wspomina pan o mundurze, warto wspomnieć, że rzecznik ministra obrony narodowej mówi, iż sam nie pamięta, kiedy ostatnio założył mundur... Czy to jakaś światowa tendencja?

To straszne, że rzecznik szefa resortu obrony wypowiada się w ten sposób. Wszędzie, czy w Brukseli czy w Waszyngtonie mundur stanowi chlubę dla żołnierza. Nawet, gdy porusza się środkami komunikacji publicznej czy na rowerze. Owszem, to wiąże się z obowiązkiem zachowania pewnej postawy, ale każdy, kto chce być żołnierzem, przyjmuje to wyzwanie. Zdaje sobie sprawę, że ciąży na nim odpowiedzialność w sytuacjach, gdy istnieje potrzeba szybkiego reagowania, ponieważ to żołnierz jest postrzegany jako osoba stojąca na straży porządku i bezpieczeństwa. Przyznam, że spotykałem żołnierzy, którzy zapominali o etosie własnej służby. Przejawiało się to choćby w kwestii stosunku do munduru. Pamiętam, że gdy ktoś żegnał się ze służbą i ostatni raz przychodził już w garniturze, było mi przykro. Zastanawiałem się wówczas, czy ten człowiek naprawdę czuł się żołnierzem czy nie. Przecież dla kogoś, kto czuje się żołnierzem, ten mundur coś znaczy..."

Rodzi sie pytanie dlaczego urzednicy udajacy zolnierzy po krotkim okresie sluzby otrzymuja wysokie emerytury ? Co zrobia urzednicy gdy wybije godzina Y ?. Schowaja sie pod biurko czy tez w popłochu z podwinietym ogonem uciekna z urzedu ?

Caly czas trwa cichy i ukryty demontaż Polski wedlug zjednoczeniowego projektu Adolfa Hitlera o nazwie "Zjednoczona Europa Panów i sług pod zarządem Berlina".

Jedna z niewielu osob ktora o obronnosci sporo wie i ktorej autentycznie bardzo zalezalo na Wojsku Polskim to Romuald Szeremietiew pelniacy w rzadzie premiera Buzka funkcje wiceministra obrony. Po debilnej oskarzycielskiej publikacji w "Rzeczpospolitej" Szremietiewa oskarzono o korupcje. W 2008 roku sąd I instancji uniewinnił go od zarzutów: korupcji oraz zarzutu przekroczenia uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego. Sąd umorzył też postępowanie co do przekroczenia uprawnień w związku z przedawnieniem Skazał go na grzywnę za bezprawne ujawnienie swojemu asystentowi tajemnicy W koncu w 2010 roku Szeremietiew został także uniewinniony od zarzutu bezprawnego ujawnienia tajemnicy państwowej.
Falszywe oskarzenia sprokurowali oficerowie WSI i powinni byc skazani na dozywocie.




2 komentarze:

  1. Akurat współczesne teksty p. Szeremietiewa wzbudzają wątpliwości co do jego poczytalności:
    Cytat stąd: http://prawica.net/opinie/23688

    Tymczasem wystarczy poczytać chociażby ostatni numer tygodnika katolickiego "Niedziela", a tam najpierw bite dwie strony produkuje się ze swoimi teoriami kandydat na prezydenta Warszawy Romuald Szeremietiew (zobacz replikę: Demokracja na dwoje wróży) pozujący na drugiego majora Starzyńskiego przedwojennego etatysty, symbol tzw. pierwszej brygady gospodarczej, cytując trzeba czy nie trzeba -kogóż by innego- Marszałka Piłsudskiego oraz dowodzący, że Warszawa dwa razy zatrzymała zagrożenie "dla całego kontynentu" tj. w 1920 i 1944.

    Według doktora habilitowanego Szeremietiewa, gdyby nie Powstanie Warszawskie w 1944 r. i "gdyby Stalin nie musiał czekać", to "nie ulega wątpliwości, że całe Niemcy znalazłyby się w rękach sowieckich". Z tego wynika, że walcząc z Niemcami w Warszawie powstańcy ocalili.... Niemcy, co więcej - według profesora to nawet dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja znam kilka starszych prac Szeremietiewa. Polecam
    Natomiast mysle ze 8 lat ciagania goscia po Sadach musiało zrobic swoje.

    OdpowiedzUsuń