poniedziałek, 31 marca 2025

Szkice polsko-rosyjskie: czy jestesmy gotowi na odwrocenie sojuszy („czwarta zdrade Zachodu”)?

 Szkice polsko-rosyjskie: czy jestesmy gotowi na odwrocenie sojuszy („czwarta zdrade Zachodu”)?
https://isp-modzelewski.pl/serwis/szkice-polsko-rosyjskie-czy-jestesmy-gotowi-na-odwrocenie-sojuszy-czwarta-zdrade-zachodu/
"Być może niedługo przyjdzie się nam zmierzyć z „odwróceniem sojuszy” naszych protektorów, czyli inaczej mówiąc „czwartą zdradą Zachodu”. Jest to wysoce prawdopodobne a inicjatorem owego odwrócenia będzie nowy prezydent USA, który nie ukrywał takich zamiarów podczas wygranej kampanii wyborczej. Jakie prawdopodobnie będą najważniejsze elementy nowej układanki światowej lat 2025-2029? Być może będzie tak:

    szybkie zakończenie wojny rosyjsko-ukraińskiej nie jest tu jakimkolwiek celem, lecz środkiem (wstępem) do realizacji ważniejszego celu,
    celem tym jest rozluźnienie a w najlepszym przypadku rozerwanie sojuszu rosyjsko-chińskiego oraz dekompozycja BRICS: dopóki „kolektywny Zachód” prowadzi wojnę z Rosją za nasze pieniądze (krwią Ukraińców), umacnia się sojusz i integracja Rosji z Globalnym Południem, które jest i będzie antyzachodnie a przede wszystkim antyamerykańskie (na długo),
    Chiny są i będą najważniejszym wrogiem USA, więc Waszyngton działając racjonalnie, czyli w swoim interesie, musi wrócić do dobrej, dziewiętnastowiecznej współpracy z Rosją, bo słabną nieliczni sojusznicy tego państwa w Azji (Korea Południowa i Japonia), a przede wszystkim wymierają w bezprecedensowym tempie, a potencjalni przeciwnicy USA przeżywają eksplozję demograficzną,
    pokój na Ukrainie w osiągnięty na rosyjskich warunkach (status quo casus bellum) pod protektoratem amerykańskim jest ceną, którą trzeba zapłacić za co najmniej neutralność Rosji w zimnej wojnie USA i Chin,
    antyrosyjska polityka prowadzona przez państwa europejskie ma skończyć się dla nich wielopłaszczyznową klęską (polityczną, ekonomiczną i prestiżową), która ma osłabić a w zasadzie zlikwidować przywódczo-federacyjne zapędy Berlina (Trump nigdy nie ukrywał niechęci wobec „europejskiego przywództwa” Niemiec),
    państwa UE mają dalej wykrwawiać się ekonomicznie poprzez absurdalną transformację energetyczną, która jest dla nich z istoty nieopłacalna oraz zbrojenia w związku z „zagrożeniem rosyjskim” a także utrzymaniem tej części Ukrainy, która nie będzie okupowana przez Rosję; subwariantem tej części układanki jest wciągnięcie w wojnę z Rosją jakiegoś państwa NATO (najlepiej Polski), od której to wojny „światowe przywództwo” będzie się mogło bez przeszkód zdystansować (to będzie „wasza wojna”),
    klęska polityki wschodniej państw UE może również doprowadzić (już doprowadza) do trwałych zmian układu sił politycznych w głównych stolicach europejskich, a zwłaszcza upadku rządów, które popierały Kamalę Harris w ostatnich wyborach; będzie to przysłowiowym rachunkiem wystawionym przez nowe „światowe przywództwo”.

Oczywiście nie mam pewności, że ten scenariusz sprawdzi się (tylko nasi politycy wiedzą lepiej, jaka będzie przyszłość i nawet wiedzą dokładnie za ile lat Rosja zaatakuje Polskę), ale to jest jeden z dość prawdopodobnych wariantów. Nie mam żadnych złudzeń, że klasa polityczna w naszym kraju jest w stanie przygotować jakiś plan reakcji na taki (lub podobny) obrót sprawy. Chyba jednak już wiedzą (i po prostu boją się), że drzwi do Białego Domu mają zamknięte i nic nie pomogą tzw. zaklęcia o (niezmiennie) proamerykańskiej postawie wszystkich bez wyjątku członków tej klasy. Nikt w Waszyngtonie w to nie uwierzy, bo przypięta im łatka nienaprawialnych rusofobów jest już dożywotnio nieusuwalna. Realizacja powyższego scenariusza lub jego subwariantów ma (zgodnie z przewidywaniami) doprowadzić do degradacji ekonomicznej i politycznej większości państw starej Europy, a przede wszystkim docelowo odbudowy dużo mniej kosztownej niż dotychczas wersji amerykańskiego protektoratu w tej części świata.

Cóż my powinniśmy zrobić, aby uciec przed konsekwencjami klęski polityki wschodniej prowadzonej przez ostatnie lata? Odpowiedź jest dość prosta: po prostu trzeba:

    przestać się bać Rosji,
    kierować się interesami polskich obywateli, umieć zmienić zdanie zgodnie ze znaną (nie u nas) zasadą polityczną, że należy możliwie najszybciej opuścić przegrywającą koalicję i przejść na stronę zwycięzców,
    pozbyć się balastu w postaci ludzi, dla których wszystkie ważne w tym świecie drzwi będą na długo zamknięte.

Ale czy POPiS będzie do tego zdolny? Zobaczymy."

"Platforma bez matury" - cenzura totalna

"Platforma bez matury" - cenzura totalna
Temat "Platformy bez matury" został teraz z internetu usunięty. Został JEDEN link.
https://matusiakj.blogspot.com/2013/09/platforma-bez-matury.html
"Platforma bez matury

 Wieloletni pracownik wywiadu PRL czyli Sluzby Bezpieczenstwa, a później szef UOP generał Gromosław Czempiński był ojcem miłosciwie nam panujacej Platformy Obywatelskiej, ktora kazdego dnia pragnie nam przychylic nieba. W rozmowie z Niezależną.pl podał informacje o swoim decydujacym udziale w załozeniu Platformy Obywatelskiej. "Nie było łatwo im wytłumaczyć, że mogą nadać nowy impet na scenie politycznej" - mówił Czempiński o swoich rozmowach z Tuskiem i Olechowskim.

Jak dokładnie opisał, PO powstała dzięki jego rozmowom z politykami i cierpliwym przekonywaniu ich do zalozenia partii według jego pomysłu.
Wielokrotnie rozmawiał z trójką tych, których później niesłusznie nazwano ojcami założycielami, trzema tenorami - Olechowskim, Płażyńskim, Tuskiem.
- "A potem jak przystało na człowieka ze służb nie rościłem sobie żadnych pretensji do tego, aby być członkiem partii albo działać. Ludzie ze służb nie powinni być w polityce"- wyjaśnił Niezależnej.pl Czempiński.

Dzieki gadulstwu Czempinskiego wiemy zatem dokładnie jak w okrągłostołowej Najjasniejszej Pomrocznej powstaja partie polityczne , ktorym nastepnie w demokratycznym procesie wyborczym oddajemy pełnie władzy.
Chorazy pokoju, ojciec narodów czyli Józef Stalin mawiał ze nie wazne kto głosuje ale wazne kto liczy głosy. Nauczeni ta madroscia wspólczesni bezpieczniakowie doszli do wniosku ze fałszerstwa wyborcze sa nieleganckie i prymitywne a wazne jest kto zaklada partie polityczne. Tak wiec na kogo bys nie zaglosował to i tak zaglosujesz na partie zalozona przez ukryte siły wyzsze. A "demokracja" jest po to aby było ładniej.

Nota Bene kiedy lata temu mówiło sie ze Kongres Liberalno Demokratyczny bedacy poprzednim wcieleniem Platformy przezwany przez lud Aferałami, został zalozony przez oficerow bezpieki PRL wyrazano oburzenie o dawanie posłuchu teoriom spiskowym.
Nie miejmy zreszta zadnych watpliwosci ze PiS jest w czyms lepsze lub gorsze od Platformy.

Platforma Obywatelska założyła elektroniczną bazę danych swoich członków do ktorej dotarła Gazeta Wyborcza i wygrzebała z niej sensacyjną informację. Co druga osoba (14.1 tysiecy) zapisana do partii ma jedynie podstawowe wykształcenie. Baza zawiera dane 42 tysiecy czlonkow ale dane o wyksztalceniu podalo tylko 70% czlonkow partii. W gruncie rzeczy moze byc jeszcze gorzej. Inteligencki etos Platformy jest tylko niepotwierdzoną legendą a dokładniej bujda na resorach. Zreszta wystarczy posłuchac co do powiedzenia maja promineci Platformy aby dojsc do wniosku ze nie grzesza oni mysleniem. Platforma jest typową bezideowa partia władzy i interesu. Do dzierzenia wladzy powołał ja generał Gromosław Czempiński i jej członkowie nie maja nic do powiedzenia. Moga czerpac pelnymi garsciami konfitury wladzy. Moga posadzic na urzedowych stołkach swoje zony, corki i synow. Moga bezczelnie krasc i defraudowac do woli. Moga sobie krecic lody o kazdym smaku. Nawet o smaku Amber Gold.

Objasnia sie zatem dlaczego biedni dotad dzialacze Platformy sa az tak łasi na cygara, drogie wina, sukienki i luksusowa bielizne, zegarki , limuzyny, helikoptery i avionetki. To jest po prostu ich 5 minut w szarym zyciu, wygrany los na loteri i oni tak to odbieraja. Jest jedyna, niepowtarzalna okazja aby sie nakrasc i najesc do syta. Wracajacy po wojnie zolnierze sowieccy mieli na reku po 10 zrabowanych zegarkow. Czyz moze teraz dziwic istnienie Ministerstwa Zegarkow ?

Nastepna zwycieska partia oczywiscie wyrzuci z ciepłych stolkow ludzi Platformy i posadzi tam zady swoich czlonkow. A ludzie Platformy nie beda mieli zadnych pretensji bowiem oni poprzednio tak samo oproznili pozadane stołki. Po prostu tak zaprojektowana została okraglostolowa III RP.

Swoja droga moze sie wydac bardzo dziwne ze 42 tysiace co najwyzej przecietnych obywateli jest baza do rekrutacji urzednikow i "biznesmenow" na panstwowym w narodzie ktory ma 38 milionow obywateli z ktorych 99.9% jest w kazdym calu lepszych od cudakow z Platformy.! "

niedziela, 30 marca 2025

Imigrant imigrantowi nierowny. Jedni będą skarbem dla panstwa, inni kula u nogi

 Imigrant imigrantowi nierowny. Jedni będą skarbem dla panstwa, inni kula u nogi
https://forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/9767348,imigrant-imigrantowi-nierowny-jedni-beda-skarbem-dla-panstwa-inni-ku.html
"Europa pogrąża się w kryzysie demograficznym. Część ekspertów i polityków twierdzi, że lekarstwem na niską dzietność może być masowa imigracja. Jak jednak przekonują demografowie, to rozwiązanie, z którym związane są olbrzymie zagrożenia. Imigrant z Afryki Północnej będzie miał inny wpływ na gospodarkę niż przybysz ze Szwecji czy Holandii.
 Imigrant uratuje naszą demografię?

W 2024 roku w Polsce urodziło się 250 tys. dzieci. Jeszcze 7 lat temu liczba urodzeń przekraczała 400 tys., a należy pamiętać, że w liczbie urodzeń z 2024 roku zawiera się także kilkanaście tysięcy, za które odpowiedzialne są migrantki. Na podstawie liczby urodzeń oszacować można także dzietność w 2024 roku. Ta wyniosła 1,1.
Co oznacza ta liczba? Gdyby kobiety rodziły przez całe życie z taką intensywnością jak w 2024 roku, przez całe życie wydawałyby na świat średnio 1,1 dziecka. To wynik kiepski, żeby nie powiedzieć, że tragicznie niski. Wyobraźmy sobie, że powstaje w Polsce nowe miasto, do którego przesiedlamy 100 tys. młodych Polaków, w tym połowę stanowią kobiety. Pokolenie to miałoby zaledwie 55 tys. dzieci i 30 tys. wnuków. Nietrudno sobie wyobrazić, z jakimi problemami będzie się to wiązać.

Niestety, spadająca dzietność jest problemem globalnym i poza nielicznymi krajami (których sytuacja jest wyjątkowa i niepowtarzalna w swoim charakterze) nie ma miejsc, gdzie udało się ją utrzymać na wysokim poziomie. Nawet w biedniejszych państwach obserwujemy systematyczne spadki współczynnika dzietności. Jeśli nawet hojne programy prodemograficzne (jakim jest np. Rodzina 500 Plus) nie dają wymiernych korzyści, coraz więcej polityków zaczyna spoglądać w kierunku migrantów.
Idea jest niezwykle prosta — jeśli ściągniemy do kraju tanią siłę roboczą z biedniejszych państw, to uda się zagwarantować niezwykle konieczną dla gospodarki podaż pracy. Pracujący imigrant to skarb, który może napędzić gospodarkę kraju przyjmującego. Jak jednak wskazują demografowie, imigranci to także koszt. Jak pokazują badania z Danii oraz Holandii, niektórzy migranci okazują się dla krajów przyjmujących żyłą złota. Ściąganie siły roboczej z innych regionów świata może jednak okazać się dla gospodarza niezwykle kosztowne.
Imigrant imigrantowi nierówny

W Polsce możemy mówić o pewnym szczęściu. Do naszego państwa przybywali głównie imigranci z Ukrainy i Białorusi. Bliskość kulturowa sprzyjała asymilacji. Dodatkowo Ukraińcy czy Białorusini to dobrze wykwalifikowani pracownicy, którzy przyjechali do nas, żeby zarabiać. Z badania „The contribution of immigration from Ukraine to economic growth in Poland” dowiedzieć się możemy, że napływ pracowników z tego kraju odpowiadał za 13% wzrostu PKB Polski w latach 2013-2018.

Z polskich oraz zagranicznych danych policyjnych wynika z kolei, że zarówno Ukraińcy jak i Białorusini należą do grup narodowych, których przestępczość można ocenić jako niską (często niższą od autochtonów, co jest rzadkim zjawiskiem). Nawet jednak imigracja z Ukrainy ma swoje koszty, a im większa będzie jej skala, tym większe będą zagrożenia. Jeśli asymilacja nie będzie przebiegać poprawnie, pojawią się z czasem getta dla migrantów. To niekorzystne zjawisko, które znać możemy m.in. ze Szwecji czy Francji.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak dużą lukę w urodzeniach obecnie mamy. Gdybyśmy chcieli utrzymywać stałą liczbę mieszkańców, to w ciągu najbliższych czterech lat Polska musiałaby przyjąć milion imigrantów. Nawet zakładając, że to pożądany przez nas kierunek, trudno jest wyobrazić sobie sposób, w jaki mielibyśmy ściągnąć nad Wisłę tak dużo migrantów. Niewykonalność to jednak jedynie jeden z argumentów przemawiających za ograniczeniem planów związanych z przyjmowaniem imigrantów w Polsce.

Duński badacz Jonatan Pallesen postanowił zestawić z sobą wyniki z dwóch badań. Oba traktowały o ekonomicznym rachunku migracji. Pierwsze badanie przybliżało sytuację w Holandii, a drugie dotyczyło sytuacji w Danii. Wyniki z obu badań zostały zestawione na wykresie. Tym, co może zaskakiwać, są zaskakująco podobne wyniki. Utwierdza to w przekonaniu, że nie są one oderwane od realiów. Okazuje się, że migranci z Wielkiej Brytanii, Francji oraz Ameryki Północnej wiązali się z dużymi korzyściami dla budżetów obu państw. W przypadku przybyszów zza Atlantyku mówimy o ponad 500 tys. euro zysku dla finansów Holandii oraz ok. 13 tys. euro zysków rocznie w Danii.

 Opłacalne było także ściąganie imigrantów z Włoch, Hiszpanii czy Niemiec. W przypadku Węgier, Polski, Rumunii, Litwy oraz Chin wpływ nie jest jednoznaczny — mówimy o niewielkim zysku w przypadku jednego kraju i stracie w drugim badaniu. Są jednak kierunki, które można jednoznacznie ocenić jako kosztowne dla kasy państwa. Z niewielkimi stratami wiązali się imigranci z Łotwy, Bułgarii, Filipin, Tajlandii czy Wietnamu. Wyraźnie gorzej było w przypadku Pakistanu, Turcji czy Maroko. Przybysze z Bliskiego Wschodu wiązali się z dużymi stratami (rzędu 16 tys. euro rocznie i ok. 400 tys. w ciągu życia). Najgorzej w tym zestawieniu wypadali imigranci z Półwyspu Somalijskiego.
Czy opłaca się nam ściągać imigrantów do Polski?

Dane te jasno pokazują, że ściąganie do naszego kraju migrantów wymaga dokładnych analiz. Polska powinna określić strategię, w której opisana będzie nie tylko wielkość migracji, ale również jej kierunki. Z uwagi na bliskość kulturową i językową, dobre wykształcenie oraz bardzo wysoki poziom aktywności zawodowej, preferowane przez nas kierunki to Ukraina i Białoruś.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że już przyjęliśmy tysiące imigrantów z tych kierunków i to źródło zaczyna już wysychać. Warto zauważyć, że kraje te same mierzą się z niską dzietnością, co wyraźnie ogranicza możliwości sprowadzania kolejnych osób. Z drugiej strony należy pamiętać, że emigracja powinna być jedynie dodatkiem do aktywnej polityki prodemograficznej, która wspiera dzietność autochtonów.
Jeśli jednak przyjmujemy już migrantów, to należy zadbać o odpowiednią asymilację. Często konieczne może okazać się opłacanie lekcji języka polskiego czy wsparcie socjalne. Właśnie dlatego należy skupić się na imigrantach zarobkowych z państw nie tylko bliższych kulturowo, ale także z dobrą jakością edukacji oraz niskim poziomem przestępczości.

piątek, 28 marca 2025

Odwracanie sojuszy

 Odwracanie sojuszy

 Ukraina właśnie doświadcza tego że bycie sojusznikiem USA jest śmiertelne.

Taktyka polityczna Bismarck'a była ogromnie skuteczna. Pragmatyczny Bismarck unikał upokarzania pobitych uważając że przecież historia się nie kończy.
Podstawowa zasada taktyki politycznej Bismarck'a: Zawsze starać się zachować możliwość sojuszu z każdym z pozostałych państw, zawsze starać się ograniczać możliwości koalicyjne rywali.

„Gdyby europ. przywódcy byli rozsądniejsi, skorzystaliby z okazji stworzonej przez decyzję Trumpa o rozmowach z Putinem i natychmiast podjęliby własne niezależne rozmowy z prez. Rosji. W geopolityce zawsze mądrze jest poszerzać swoje opcje”  K. Mahbubani
https:// https://foreignpolicy.com/2025/03/26/europe-us-alliances-russia-ukraine-nato/

Przecież to proste.
"Prezydent Federacji Rosyjskiej
Szanowny Panie Prezydencie
 Bohaterski Polski Żołnierz przy boku Armii Czerwonej ścinał łeb niemieckiej bestii nurzającej się w krwi dziesiątków milionów zamordowanych.
Czy mogę czuć się zaproszony na uroczyste obchody 80 lecia Zwycięstwa w II Wojnie.
Z poważaniem
Andrzej D.

Odpowiedź.
Tak. Proszę ewentualnie przewidzieć godzinę na poufną rozmowę.
Z poważaniem
Władimir P"

Rzeczywiste Opinie Polakow o imigracji

Rzeczywiste Opinie Polakow o  imigracji
https://wiadomosci.wp.pl/w-polsce-obawy-przed-odsylanymi-migrantami-bylismy-w-niemieckim-centrum-wyjazdowym-7131917567322624a

Pierwszych dziesięć komentarzy o największej liczbie głosujących na nie. Ilość głosujących Tak:Nie

Jak to było? "Nikt mnie w Europie nie ogra" i "Polska będzie beneficjentem paktu migracyjnego". Żartowniś.  1700:37

Niemcy zapraszali,to niech przyjmują! 1700:31

Niech ich tusk w swoim domu przyjmuje.  1600:65

Wpuśćmy tych biednych  ludzi , później sprawdzimy kim oni są.
Ja tylko przypominam że pan Joński i szczerba biegali z pizzą i domagali się otwarcia granicy z Białorusią .
Ehh jaki ten naród jest głupi … 1200:24

Zamknąć granicę z Niemcami. To proste jak drut kolczasty! 1200:13

Szanowni Państwo nie 1000 osób rocznie, a ile się da, zatem może to być 10 000 - 100 000 nielegalnych migrantow rocznie 1100:23

Gdzie jest policja?  1000:9

Nie ma zgody na brudzenie naszego kraju 970:9

Zaczyna się zardzewiały wdraża plan destrukcyjny.  925:13

EFEKT  TUSKA  804:22

środa, 26 marca 2025

Vaginet osobliwosci Tuska zamienia sie w drake

 Vaginet osobliwosci Tuska zamienia sie w drake

 Ekscentryczna pani dyrektor Teatru Dramatycznego w Warszawie w foyer wystawiła wielką rzeźbę złotej vaginy – żeby publiczność nie miała wątpliwości, do jakiego miejsca weszła.
Złota wagina „została wniesiona do Teatru Dramatycznego w orszaku" „To symbol wartości, które wyznajemy i którymi będziemy się kierować, transformując Teatr Dramatyczny w feministyczną instytucję kultury”- mówiła dyrektor
Ten Teatr to dziesiątki milionów złoty z budżetu Warszawy od towarzysza Trzaskowskiego.

Dyrektor też określenia „vaginet” po raz pierwszy innowacyjnie użyła na swój gabinet, w którym urzędowała.
Pani dyrektor ma taki sam światopogląd jak rząd Tuska.

https://wiadomosci.wp.pl/koalicjanci-zignorowali-apel-premiera-tuska-w-rzadzie-klotnia-za-klotnia-7138972069260032a
"Koalicjanci odrzucają apel Tuska. Miał być spokój, jest awantura

W rządzie wrze. Koalicjanci w ogniu kampanii zarzucają sobie hipokryzję, bezczelność i sabotowanie projektów ustaw. Ministrowie i szefowie klubów kłócą się o wszystko: pieniądze dla Kościoła, aborcję i podatki. Nie jest w stanie uspokoić ich nawet premier, którego niedawny apel o zaprzestanie sporów trafił w próżnię...
Ministrowie, wiceministrowie, szefowie klubów, partyjni liderzy, szeregowi posłowie - czy to na spotkaniach z wyborcami, czy w wywiadach, czy na portalach społecznościowych - zarzucają sobie kłamstwa, hipokryzję, bezczelność, forsowanie złych pomysłów, sabotowanie ich czy podkradanie. A to wszystko w ogniu kampanii wyborczej.

Jak słyszymy nieoficjalnie od naszych rozmówców, atmosfera w obozie władzy jest kiepska, koalicjanci ignorują apele premiera, a szef rządu od początku grudnia nie zorganizował spotkania ze wszystkimi liderami koalicji - Włodzimierzem Czarzastym, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Szymonem Hołownią. Panowie rozmawiają osobno i to nieszczególnie często...

Ale to - jak mówią nieoficjalnie rozmówcy z rządu - paraliżuje prace w wielu obszarach. Jak tłumaczy Jakub Stefaniak - "jest pewna gradacja tematów" i nie wszystko może zostać zrealizowane "od razu".

- Umówiliśmy się z Polakami na okres całej kadencji, nie można oczekiwać, że wszystkie tematy zostaną rozwiązane w ciągu jednego roku. Są pewne priorytety, są czynniki zewnętrzne, które nie są zależne od rządu - przekonuje w rozmowie z nami Stefaniak.

Jak dodaje: - W pierwszej kolejności są tematy związane z obronnością i na tym trzeba się skupić. A dopiero później rozwiązywać inne problemy.

Gdy zauważamy, że żadne "czynniki zewnętrzne" nie wpływają na wysokość składki zdrowotnej w Polsce, Fundusz Kościelny czy prawo do aborcji - a do zmian w tych obszarach wystarczy uchwalenie ustawy - polityk PSL odpowiada, że "aby móc uchwalić ustawę, to trzeba mieć większość".  

 Vaginet musi wpierw zadowolić swoich mocodawców którzy zorganizowali my zwycięzkie wybory: Niemcy (uśmiechaja się ), mafia bankowa (uśmiecha się ), mafia VAT (uśmiecha się ), mafia developerska jest zniesmaczona Tuskiem  a tyle forsy wydali ... Esbecy już są zadowoleni z emerytur od Tuska

wtorek, 25 marca 2025

Parytety Vaginetu Tuska

 Parytety Vaginetu Tuska

 Alkoholik, wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna wielokrotnie w Sejmie był pijany i pił alkohol. Ciągle chodzi pijany. Walczy on z nałogiem - przekazuje Wirtualnej Polsce rzecznik MSZ Paweł Wroński.
Ma dostęp  do materiałów ściśle tajnych a ABW nie dała mu poświadczenia bezpieczeństwa. Zrobił to minister Sikorski prawdopodobnie karalnie przekraczając swoje uprawnienia.
"Minister Radosław Sikorski w ostatnich dniach, po publikacji "Gazety Wyborczej", rozmawiał z wiceministrem Andrzejem Szejną. Otrzymał zapewnienie, które sprowadza się do dzisiejszego oświadczenia, że wiceminister poddał się terapii."

Wirtualna Polska ujawniła również, że Prokuratura Kielce-Zachód od stycznia prowadzi postępowanie dotyczące nieprawidłowości przy rozliczaniu kosztów funkcjonowania biura poselskiego i rozliczaniu wyjazdów służbowych, tzw. kilometrówek Andrzeja Szejny.

Posłanka Beata Maciejewska, była wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy przytoczyła relację, z której wynika, że Andrzej Szejna stosował brutalną przemoc wobec jednej z partyjnych działaczek. Pobił kiedyś [tu pada nazwisko partyjnej działaczki]. Miała złamany nos, a ona go szantażowała, że pójdzie z tym do mediów jeśli nie będzie jej opłacał mieszkania i życia w Warszawie i tak bal trwa do dziś..." — przekazała relacje byłego działacza Lewicy Maciejewska.

TUSK osiągnął w swoim Vaginecie parytety:
-Alkoholików
-Oszustów
-Bandziorów

poniedziałek, 24 marca 2025

"Sprawiedliwy pokoj"

 "Sprawiedliwy pokoj"

 Państwa nie mają przyjaciół czy kochanek. Mają wieczne interesy. Poważne państwa dbają o swoje interesy.
Wiceprezydent USA Vance mówi, że Dania nie jest dobrym sojusznikiem dlatego że nie chce dać Ameryce Grenlandii !
Podobne słowa mogą paść względem Polski. Już obecnie polskojęzyczni politykierzy biegają po podwórku jak indyk z odciętą głowa. Ale mogą jeszcze dostać biegunki bez głowy !

"Pierwszą ofiarą wojny jest prawda" Jeszcze nigdy w historii obraz wojny ( i Ukrainy) nie był tak zakłamany.

Negocjowany przez USA i Rosję "Sprawiedliwy pokój" będzie następujący:
-Ukraińcy zatrzymają tylko to co mają na sobie czyli stare ubrania
-Rosja bierze sobie na zawsze ponad 20% terenu byłej Ukrainy
-USA biorą sobie grunty rolne, zasoby mineralne , energetykę i w ogóle wszystko co ma jakąkolwiek wartość z pozostałych 80% terenu
-Europa, Niemcy i Anglia zostają z pustymi rękami oraz Ukrainą do odbudowania na własny koszt  i jej utrzymywanie przez 50 lat.

 Uśmiechamy się ! 

https://independenttrader.pl/najwazniejsze-wydarzenia-minionych-tygodni-marzec-2025/
"Lech
Zeliński to wiarygodny partner do negocjacji pokojowych i ku lepszej przyszłości Europy. Trudno o bardziej lśniący przykład prawdziwego przyszłego lidera wiodącej demokracji w Europie, reprezentującego najlepsze wartości europejskie. Oto ich lista: hitlerowsko/sowieckie metody sprawowania władzy, totalitarne standardy w codziennym życiu, wygasły mandat polityczny, ważny na resztę życia dyktatora, jedna wszechwładna prywatna partia polityczna oligarchów nie podlegających żadnej kontroli, abolicja wyborów i wszelkiej debaty politycznej, przeciwne partie polityczne zakazane, polityczni przeciwnicy zamordowani, uwięzieni lub wygnani, media tylko jako narzędzie propagandy reżimu, ortodoksyjna religia zakazana (oprócz judaizmu), język którym posługuje się 100% społeczeństwa zakazany, nowa zakłamana historia wymyślona przez reżim i narzucona w szkołach, wiza wyjazdowa obowiązkowa dla obywateli, przymus do wojska z łapanek ulicznych (również dla emerytów, ciężarnych kobiet i niepełnosprawnych), pseudo sądy nie mające nic wspólnego ze sprawiedliwością, endemiczna korupcja na każdym szczeblu władzy ( im wyżej tym większa, a im niżej tym większa bieda i desperacja), nagminne uzależnienie od substancji i prostytucja wśród młodocianych, porwania i morderstwa, gangi narkotykowe, tortury (w tym chłosta uliczna) na porządku dziennym, upadłe pseudo państwo z tektury, ze zbankrutowaną ekonomią, funkcjonującą wyłącznie z jałmużny sponsorów zagranicznych, większość ziemi uprawnej oddana za bezcen obcym koncernom za łapówki dla oligarchów u władzy. Nic tylko wziąć w ramiona nowego cennego członka nowej Europy ze świetlaną przyszłością.
360 mld $ od USA w ponad 50% rozkradzione i wyprzedany sprzęt również wrogom USA?."

https://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Arabii-Saudyjskiej-kolejna-runda-rozmow-o-wojnie-Rosji-z-Ukraina-Negocjacje-w-formie-dyplomacji-wahadlowej-8912373.html
"antyoni2025-03-23 10:18
Drogi Panie Prezydencie Putin,
My, Wolny Naród Polski w świadomej i aktywnej opozycji do okupacyjnego reżimu globalistów w polín reprezentowanych przez zakłamany, sprzedany, pozbawiony legitymacji elektoratu, powszechnie znienawidzony i skorumpowany do cna reżim tyrana, zdrajcy i niemieckiego agenta, sepleniącego niemieckim akcentem Tuska, który na rozkaz globalistów prowadzi pełnoskalową agresję przeciwko Narodowi Polskiemu, wyrażamy niniejszym nasz stanowczy sprzeciw dla wszystkiego co reprezentuje zdalnie sterowana wydmuszka podżegaczy do wojny, lokaj globalistów, ułomny sprzedawczyk Tusk i jego kryminalna klika skorumpowanych do cna globalistycznych marionetek. Równolegle z naszą powszechną pogardą dla uzurpatora Tuska, jego reżimu i lokalnej parlamentarnej operetki, lepiej znanej jako Globalist Muppet Show - polin branch, apelujemy do Rosji o dokonanie taktycznego flippa na okupacyjnym reżimie polín i deklarujemy naszą gotowość do posiłkowej akcji w tym progresywnym kierunku. Jednocześnie oferujemy nasze pełne poparcie dla Twoich skutecznych inicjatyw pokojowych oraz cenimy chwalebną determinację Niezwycięciężonej Rosji totalnego zwycięstwa nad banderyzmem i globalizmem. Ludzkość potrzebuje wyzwolenia od jarzma jednych i drugich, stąd wynika nasze niezachwiane poparcie dla tej słusznej i koniecznej rosyjskiej inicjatywy.

W ramach naszego poparcia dla Wielkiej Rosji, prosimy dla dobra demokratycznej stabilizacji w świecie i bezpieczeństwa ludzkości o maksymalne przyspieszenie likwidacji toksycznego sztucznego tworu Lenina, sezonowo występującego jako była tzw. Ukraina. Jednocześnie apelujemy o niezwłoczne spowodowania upadku reżimu polín na odwrotny wzór słynnego i wysoce skutecznego przewrotu Majdan 2014. Podkreślamy, że Wolny Naród Polski jest gotów powstać przeciwko globalistyczym zdrajcom w polín, gdyż w wyniku zdrady stanu, ten obecnie okupowany przez globalistów sztuczny byt polín jest ciałem obcym w organizmie narodu polskiego. Polin to nie jest Polska. Przeciwnie, polin jest wszystkim, czym Polska nie jest i nie chce nigdy być. To toksyczny implant globalistów, analogiczny z wszczepiieniem Polsce przez globalstów trucizny wywołującej patologię autoimmunologiczną, prowadzącą do zgonu normalnie zdrowego organizmu. Dlatego patologia globalizmu w polín pilnie wymaga chirurgicznego wycięcia, do czego Naród Polski potrzebuje Twojej decydującej pomocy. W międzyczasie, polín jest wrogiem nie tylko Polski i Rosji, ale ludzkości, w tym Europy, gdyż tworzy oś globalistycznego zła podżegaczy do wojny, drążącą regiojnalną ekonomię oraz ropiejący wrzód na ciele Europy, jako pozbawione wizji i środków, niewypłacalne, toksyczne siedlisko zoologicznej rusofobii i podżegania przez globalistów do totalnej agresywnej wojny zastępczej na wyniszczenie rękami niekonsultowanego, pokojowego Narodu Polskiego przeciw nikomu nie zagrażającej Rosji, która nie jest naszym wrogiem. Naszym jedynym wrogiem są globalistyczne implanty w niereprezentatywnym, okupacyjnym reżimie Tuska tworzącym polín, którzy na pasku globalistów próbują narzucić Narodowi Polskiemu swą dystopię ich jedynego światowego rządu NWO. Prosimy abyś na rzecz wolności i pokoju w świecie oraz w imieniu Wolnego Ludu Polski wykorzystał dzwignię potęgi Rosji i podjął strategię zmiany skorumpowanego, niereprezentatywnego reżimu w wyżej nazwanym globalistyczym sztucznym bycie, obecnie bardziej znanym jako polín, gdyż jest to najbardziej zainfekowane globalizmem i wściekłą rusofobią, prywatne dominium globalistów w rejonie Wschodniej Europy. W następstwie asystowanej przez Rosję zmiany reżimu w obecnie okupowanej przez globalistów polín, Wolny Naród Polski stawia sobie za honorowy cel pełną gotowość powszechnego powstania przeciwko globalistom w okupacyjnym reżimie polin i przystąpienia do anty-gobalistycznej koalicji chętnych w słusznym i pożądanym celu zażegnania permanentnego chaosu i zagrożenia w świecie poprzez eliminację źródła wszelkiego zła na świecie - złośliwego nowotworu globalizmu . W następstwie zwycięstwa na globalizmem, Wolny Naród Polski jest również gotów odpowiednio rozliczyć globalistycznych zdrajców spiskujących przeciw narodowi od wewnątrz obecnego okupacyjnego reżimu Tuska - niekompetentego dyktatora, zdrajcy Narodu Polskiego i mplanta globalistow.

Dziękujemy, pełni poparcia dla Twojej słusznej walki z obrzydliwą zarazą globalizmu, który czerpie swą zdradziecką, podstępną moc z okłamywania, okradania, kneblowania i szczucia narodów przeciwko sobie. Dlatego życzymy wszelkich sukcesów w Twoich przykładnych działaniach na rzecz pokoju w świecie w skutecznym koncercie z jego ekscelencją Prezydentem Trumpem oraz zacieśnienia owocnej współpracy pomiędzy USA i Rosją w celu permanentnego wykorzenienia globalizmu w świecie poprzez zneutralizowanie żródła wszelkiego zła w świecie: globalistycznych trucicieli narodów, podobnym Tuskom tego świata.

Precz z ułomnym Tuskiem i jego globalizmem!
Chwała Niezwyciężonej Rosji!
Niech żyje wolność!
Niech zwycięży pokój

Dziękujemy,
Wolny Naród Polski"

niedziela, 23 marca 2025

Polacy z Tarcza, Europejczycy – na tarczy

 Polacy z Tarcza, Europejczycy – na tarczy
https://dziennikzarazy.pl/22-03-polacy-z-tarcza-europejczycy-na-tarczy/
"Numer jest stary jak… Unia Europejska. Bo to w czasie jej zinstytucjonalizowanej hipokryzji proceder rozwinął się w najlepsze. Jest tak: jeśli chce się przepchnąć jakąś obrzydliwość, albo zrobić na złość swoim przeciwnikom politycznym, to takie kawałki wkłada się do innego aktu, miesza się łyżeczką hipokryzji właśnie i mówi – patrzcie, taki szlachetny akt, a wy tu nie chcecie się zgodzić. Podam przykład: ten akurat dotyczy tzw. konwencji stambulskiej o nazwie regulacji antyprzemocowej w stosunku do kobiet głównie. Ale tu ukrywał się ten wspomniany gen zamulania. Zacytuję… samego siebie, jeszcze z lat kowidowych, czyli z wpisu z dnia 27 lipca 2020 roku: „Wydawałoby się, że nic bardziej naturalnego niż przystąpienie do antyprzemocowej konwencji, bo tylko jakiś wyjątkowy dewiant popierałby przemoc domową. Jednak po lekturze wychodzi, że konwencja ta ma bardzo silne przesłanie lewicowej ideologii gender. W rzeczy samej zdefiniowano w Konwencji źródło przemocy domowej, za które uznano tradycyjną rodzinę i jej tradycyjny „płciowy biologicznie” podział ról. (Równie dobrze można było uznać za przyczynę przemocy domowej… sam dom i domagać się zburzenia domów. Być może nawet rodzina na wolnym powietrzu miałaby mniejsze skłonności do przemocy).

Konwencja, a więc i nawiązujące do niej prawodawstwa lokalne, promuje kulturową i deklaratywną formułę płci, wpiera ideologię gender, łącznie z promowaniem nowych nieopresyjnych ról społecznych w procesie edukacji. Jako że czyni się to pod przykrywką nazwy konwencji antyprzemocowej, każdy, kto się jej przeciwstawia, z powyższych powodów może być (i jest) oskarżany o popieranie bicia żon kablem od żelazka (końcówką z żelazkiem). Ten zabieg pokrywania prawdziwych i zideologizowanych treści inną, mylną, acz pozytywną w brzmieniu formą jest nie tylko przykładem stosowania przemocy symbolicznej, ale także zabiegiem uniemożliwiającym artykułowanie swoich zastrzeżeń wobec tematu, którego ta manipulacja dotyczy. Kto bowiem rozsądny, bez konieczności dłuższego tłumaczenia się co do nudnych szczegółów, stanie i publicznie powie, że jest przeciwko regulacjom mającym zapobiec przemocy domowej?”

Rezolucja, czyli biała księga

I tu mamy tak samo, tyle, że z militariami. Z dyskursu w Polsce wynika, że cała zadyma dotycząca głosowania nad tzw. rezolucją, gdzie prawica zdradziła Polskę, głosując za Putinem, że ta rezolucja dotyczyła wręcz w całości tzw. Tarczy Wschód ogłoszonej w maju zeszłego roku przez premiera Tuska. Wynikałoby z tego, że mamy taką oto sytuację: Polska się stara o własne bezpieczeństwo, inicjuje rezolucję w tej sprawie, Parlament Europejski głosuje, i się okazuje, że mamy – również w szeregach posłów polskich, i to też w Sejmie nie tylko w Brukseli, bo temat wrócił bumerangiem wrzuconym przez Tuska do Sejmu – onucowych zdrajców, co to chcą rozbroić Polskę przed Putinem. Zdrada, zdrada, zdrada… Histeryczny już nie komentariat, ale mieszanina ochotnych wzmożonych i płatnych cwaniaczków uderzył w te tony, wyraźnie mające zebrać plusy dodatnie przed wyborami na Trzaska. A jest dokładnie odwrotnie.

Rezolucja wojenna, która jest de facto „Białą Księgą” obronności powstała w wyniku wewnętrznych tarć w łonie brukselskim. Komisja Europejska zaczęła inicjatywę ReArm Europe sama z siebie, bez konsultacji z Parlamentem Europejskim i odezwały się z jego łona popiskiwania, że jak to, że bez Parlamentu samoistnie podejmować takie decyzje? A więc Komisja powiedziała: sprawdzam, ale nie po to, by uzyskać jakąś opinię od przedstawicieli wyborców, czy uwzględnić uwagi, tylko dopisać do całego, uzgodnionego i wszczętego procesu element europejskiego demosu. Bo przyjęta rezolucja praktycznie potwierdza wcześniejsze działania Komisji, nawet w niejednych elementach, o których tu powiemy – popycha je do przodu.

Cała tzw. Tarcza Wschodnia została przez posłów od Tuska wrzucona do rezolucji w ostatniej chwili, by się załapać na numer opisany wyżej na przykładzie konwencji stambulskiej. Tyle, że odwrotnie – tarczę, jako pewnik, co do którego Polacy się zgadzają, wrzucono do całości rezolucji, która sama w sobie jest niezłym numerem. I teraz wszystkim, którzy mają wątpliwości dotyczącej idei rezolucji, z umieszczoną w niej Tarczą Wschód, zarzucają, że są tacy Polacy, którzy nie chcą bronić Polski. A ci nie chcą tylko głosować za szkodliwymi rzeczami, do których tylko po cwaniacku dopisano rzeczy godne. Po prostu samo pakietowanie miało cel manipulacyjny, by później wyzywać PiS-owców od idiotów.

Jak się prawi rzucili, że Tusk sprzedał Polskę po raz kolejny, to pojawił się wątek, że rezolucja PE nie ma mocy prawnej i nie ma się co ciskać, bo europarlamentarzyści tylko tak sobie pogadali, co zapisali w rezolucji. A więc prawicowi sygnaliści ciskają się na próżno – nie ma żadnego zagrożenia. Terefere: popatrzmy – takie same argumentacje padały w przypadku rezolucji dotyczącej tzw. zdrowia reprodukcyjnego. Rezolucja ta była de facto aktem wprowadzającym do obiegu prawnego krajów członkowskich wszystkie rzeczy, które zobaczyliśmy wpychane kolanem. Mamy to nawet w Polsce, gdzie obowiązuje co prawda formalnie zakaz aborcji, ale się jej nie ściga, zaś co do rekomendacji dotyczących tzw. edukacji seksualnej opartej de facto na seksualizacji najmłodszych, to mamy już ją w ustawie pani minister Nowackiej. A więc takie rezolucje nie mają mocy prawnej, ale później jakoś się realizują. (To ciekawy moment, bo teraz zwolennicy Unii sami się przyznali, że PE wcale nie jest ciałem ustawodawczym, tylko tak sobie gadającym, zaś całą robotę co do przepisów odwala niewybieralna Komisja Europejska). Zresztą co tu tłumaczyć o opiniotwórczej, nie ustawodawczej roli rezolucji nam tu w kraju: przecież taka rezolucja to to samo, co nasze sejmowe uchwały, którymi rządzi rząd Tuska już półtora roku. Da się? Da się!         

Rezolucja PE ma 19 stron, 89 punktów, zaś sama Tarcza zajmuje w niej góra trzy punkty, ale tak to już jest: jak z konwencją stambulską – wszyscy o tym gadają, ale nikt nie czytał. Czytać nie czytają, bo czasu mało, można go spędzić na żarliwych dyskusjach o tym, o czym w „tarczowym” skrócie dowiedzieli się dyskutanci ze swych bańkowych przekaziorów. No dobra, tak czy siak – może to i dobrze, że Unia, tym razem, poparła nasze do tej pory samotne usiłowania na wschodniej granicy NATO, ale czy Europy? Biją przecież w bębny, że to fajnie, że uznano naszą Tarczę za strategiczny projekt Unii. Ale najpierw zobaczmy o co tu się kruszy kopie, czyli co to za diabeł, ta Tarcza.

Z tarczą czy na tarczy?

Projekt, jak to u Tuska, ma w zasadzie wyłączny cel PR-owsko-polityczny. PR-em ma się pokazać, że niesłusznym jest oskarżać Tuska o brak patriotyzmu, gdyż ten się stara jak może o obronę wschodniej granicy, jeszcze niedawno namawiając do jej likwidacji poprzez wpuszczanie kogo się da. Tarcza była ruchem pod publiczkę, częścią całej serii odwracania kota ogonem, że to wcale tak nie jest. Cała czerwono-liberalna Europa dokonała takiego zwrotu, dodajmy wyłącznie PR-owskiego, na podstawie analizy badań opinii publicznej. Publika martwiła się o swoje bezpieczeństwo, kiedyś identyfikowane w polityce migracyjnej, teraz w obszarach bezpieczeństwa militarnego. I Tusk odpowiedział na to komunikacyjnie, wyszedł, naobiecywał i lud zadowolony, że Donek dba i widzi, rozszedł się do zajęć codziennych w wojnie polsko-polskiej.

Drugi aspekt Tarczy to prztyczek w nos prawicy. Ta ugrywała dużo na niedowładzie Tuska w dziedzinie bezpieczeństwa, wciąż przypominając przeniewiercze postawy tuskowych i lewicy na białoruskiej granicy. A więc wyszedł Tusk i przebił króla jokerem – jak to my nie chcemy działać w obronie? Jak nawet udało nam się, rządzącej koalicji, sprokurować konflikt w tej sprawie z samymi Niemcami? Bo trzeba nam wiedzieć, że jak teraz Unia wpisała Tarczę do rezolucji, to jeszcze za kanclerza Scholtza komunikowało się, że my chcemy, oni nie i Donek – uwaga! – naraża się przed Niemcami, ale wychodzi, że nawet za cenę konfliktu z jego promotorami z Berlina Tarczę wdroży. I PiS został zagoniony do taktycznego narożnika – proszę, nawet z Niemcami zadrzemy dla bezpieczeństwa Polski, a wy co, pisiory? Głupio Wam, c’nie?

Sama Tarcza ma fajną stronę internetową i… wszystko. Jak to u Tuska: projekt zaczyna się od stron www, publika ma co oglądać i można już iść pokimać do następnej bramki taktycznego slalomu Polski, mylonego często z polską racją stanu. W sprawie Tarczy nikt nie wyszedł nawet na poziom jej projektowania, Donek pojechał, dał się sfotografować na tle jakichś zapór przeciwczołgowych, co wszyscy fachowcy uznali właśnie za.. akcję propagandową.
Pomijając już wpadkę gdy premier przed konferencją stojąc przed zaporami pytał gdzie ta Rosja jest. Znowu się premierowi pomyliły granice i nie wie, biedaczek, w którym kraju się znajduje..

To kolejny humbug, nawet jak to się znajdzie na liście priorytetów Unii. Nic się nie robi. Tak jak z amunicją. Jaką amunicją zapytacie? W listopadzie 2024 Tusk zapewnił o otwarciu projektu amunicyjnego i… nic. Było to po blamażu, kiedy jeszcze w czasach rządu PiS podjęto „kroki” w celu nie rozbudowy, ale budowy przemysłu amunicyjnego i nic z tego nie wyszło. Tym bardziej nie wyjdzie za Tuska. Powie ktoś, że dostaniemy to wszystko w ramach unijnej inicjatywy, a ta wręcz popchnie leniwych Polaków do działania. Nic z tego, ale by to wytłumaczyć trzeba się zwrócić do samej rezolucji, bo tam jest napisane jak ten cały europejski układ militarny będzie chodził.

Czemu onuce nie podpisały rezolucji?

No właśnie – czemu gamonie z prawicy głosowały przeciwko rezolucji. Przecież nie mieli szans, bo ona i tak przechodziła, wszak wszystko już było uzgodnione, tylko europarlamentarna żaba chciała podstawić nogę kiedy kuje się nowy interes. Przecież gdyby towarzystwo było rzeczywiście onucowe, to głosowałoby za nieuchronną rezolucją, bo w ten sposób ich onucyzm pozostałby w ukryciu, a tak wylazł na wierzch na po nic. Nie tak się umawialiśmy chyba na Łubiance z pułkownikiem prowadzącym, c’nie?

Ale odrzucając te pogwarki dla wzmożonej gawiedzi pora się pochylić nad rzeczoną rezolucją. To Biała Księga, w której wyłożono jak ma wyglądać cały deal. Wzmożeni tego nie czytali (przecież to 19 stron nie o PiS-ie), a tam wszystko jest wyłożone jak paneuropejskiej krowie na globalistycznym rowie. Zacznijmy od tego, co się onucowym nie spodobało. Dla nich, i mam nadzieję, że dla wszystkich rozsądnych, niedopuszczalne były następujące passusy Białej Księgi:

Punkt 66: „podkreśla potrzebę zwiększenia spójności w zarządzaniu, […] że w tym celu konieczne jest stworzenie realnego powiązania w zarządzaniu pomiędzy państwami członkowskimi, wiceprzewodniczącym Komisji / wysokim przedstawicielem Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa w sprawie unijnej polityki zagranicznej
i komisarzami; wzywa państwa członkowskie do rozwiązania problemu, jakim jest złożoność procesów decyzyjnych w zakresie zarządzania europejską obronnością; wzywa do utworzenia Rady Ministrów Obrony i odejścia od wymogu jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną przy podejmowaniu decyzji w Radzie Europejskiej, Radzie Ministrów i agencjach UE, takich jak EDA [to takie pożal się Boże unijne NATO – JK], z wyjątkiem decyzji dotyczących operacji wojskowych objętych mandatem wykonawczym;[…]”.

Co my tu mamy? A więc po kolei – rozwiązanie złożonego problemu zarządzania europejską obronnością poprzez koordynowanie jej w łonie Komisji Europejskiej przy powołaniu Rady Ministrów Obrony na poziomie europejskim. Nie wspomina się tu – przypadkiem? – o tym jak wygląda hierarchia w tym układzie? Kto decyduje na przykład jak Polska chce sobie kupić czołg czy drona? Rada Europejskich ministrów obrony czy MON w Polsce? Co do zakupów – co zobaczymy zaraz – decyduje… Komisja, ale „tylko” w przypadku „zaktywizowanych” przez siebie, a de facto pożyczonych pod zastaw państw pieniędzy, o czym pisałem w poprzednim tekście. A teraz, przy takiej „interoperacyjności” jak proponowana, to nawet za swoje nie będziemy mogli tego kupić. Trzeba się będzie zapytać nowego ministerstwa obrony Europy. A jak ono nas przegłosuje, że żaden czołg się nie należy? A przecież jest napisane, że trzeba odejść od „wymogu jednomyślności”, a więc nasze sprawy, poza – na razie – wysłaniem wojska w bój mogą być przedmiotem decyzji niepolskich.

Kolejny artykuł, tym razem 69: „uważa, że preferencja europejska musi być przewodnią zasadą i długofalowym celem polityk UE związanych z europejskim rynkiem obronnym, aby rozwinąć i chronić europejską doskonałość technologiczną; podkreśla jednak, że taka preferencja nie może być stosowana kosztem gotowości obronnej Unii z uwagi na zakres międzynarodowych łańcuchów dostaw i wartości w sektorze obrony;”.

Rozczytajmy to. Co oznacza „preferencja europejska”? Ano to, że będzie preferowana produkcja europejska. A więc nie chodzi o szybkie nabycie zdolności obronnej, tylko by zarobił ten, kto ma zarobić. Bo w ramach takiego postulatu nie można kupić z półki sprzętu, który jest spoza Europy. A struktura europejskiego przemysłu zbrojeniowego jest już ustabilizowana i wiadomo gdzie pójdzie tak znaczony pieniądz. Francja, a zwłaszcza Niemcy to wiodący w świecie producenci uzbrojenia. To czemu tak słabo militarnie stoją? Ano dlatego, że oni to robili na eksport, bo na tym można zarobić, zaś produkcja dla siebie to wydatek. A więc zdolności produkcyjne są i wiadomo gdzie pójdą pieniądze. I dokąd nie pójdą. Komisja, tak Komisja Europejska, nie żaden tam nowy sztab Europy, będzie decydować o odstępstwach od zasady „preferencji europejskich”. A więc jak coś będzie wyłącznie do kupienia powiedzmy od znienawidzonych Amerykanów, to się okaże, że Komisja się nie zgodzi. Albo i zgodzi, ale za coś.

Dlatego taki Hołownia, który opowiada jak zwykle bajki z mchu i łusek po karabinach, jak mówi, że co najmniej 50% wydatków na zbrojenia zostanie w Polsce, to raczej jest to żałosne. Tak samo jak obietnice kiedyś Mateusza, a ostatnio Donka jak to jadą do nas worki złota z KPO. Na wszystkim trzyma łapę pani Ursula i da komu trzeba i na co trzeba dać.

Art. 57: „apeluje o znaczne zwiększenie wspólnych zamówień państw członkowskich na niezbędny europejski sprzęt obronny i zdolności; wzywa państwa członkowskie do agregowania popytu przez wspólne zamawianie sprzętu obronnego z możliwością udzielenia Komisji mandatu do zamawiania w ich imieniu, co w idealnej sytuacji zapewniłoby długofalowy horyzont planowania […] i interoperacyjność europejskich sił zbrojnych oraz pozwoliło efektywnie wykorzystywać pieniądze podatników dzięki korzyściom skali;”.

No, tu jest już proste – będzie jak za kowida. Mechanizm jest powtarzalny – składają się wszyscy, Komisja wymachuje tą forsą przed oczyma producentów, mamy błogosławiony efekt obniżki kosztów przy procuremencie. I mamy… jak ze szczepionkami w kowidzie. Też kupowała Komisja, po 10 dawek na głowę dwudawkowej szczepionki. Ceny były negocjowane przez Ursulę via smsy, które zaginęły. Unia lubi sprawdzone mechanizmy.

Prawda czasu i prawda ekranu.

O co chodzi? Bo w tej kurzawie nic już nie widać, tylko jakieś cepy latają, zaś główni macherzy, takie moje wrażenie, siedzą na płocie i robią cały ten kurz, by nie było widać o co kaman. No więc o co chodzi? To proste.

Wszystkie działania, powtarzam – wszystkie działania – projektu Unia Europejska dążą do realizacji jednego celu: federalizacji Europy w kraj związkowy pod światłym przywództwem „humanitarnego mocarstwa”, jakim ogłosiły siebie Niemcy. Wszystkie działania, ale też wydarzenia są przekierowywane na ten cel. Tak samo było z kowidem (nie miejsce czy globaliści tu skorzystali, czy sami wywołali okazję). Powiedzmy, że się przydarzył: na początku Unia wydawała się bezradna i zostały tylko państwa, potem całkowicie przejęła proces nie tyle walki z kowidem, co jego komercjalizacji, zostawiając syf walczącym państwom. Sama zadbała o dwie rzeczy – kasę i władzę.

Kasa popłynęła najpierw na szczepionki, potem na te wszystkie niby KPO, co to miały nam pomóc lizać rany po strasznej pandemii. Poszły w dwie strony: na ideolo i do kolegów królika (najpierw do Big Farmy, potem do cudaków od Zielonego Ładu). Ideolo miało realizować utopijne cele globalistów, zaś kasa była wysysana z ubożejącego obywatela i pompowana w korporacje, te narzędzia dystrybucji światowego globalizmu. Wszystko szło dobrze, aż się przydarzył Putin ze swoją wojną na Ukrainie.

Tu, wtedy jeszcze światowy, globalizm musiał się trochę ogarnąć, gdyż pojawiły się w nim kontynentalne sprzeczności. Bidenowskie USA chciały osłabić Rosję w objęciach Chin, a więc mocno promowały i wręcz prowokowały te wojnę, bo ta realizowała ich cel. Niemcy na początku nie chciały tej wojny, bo ta im robiła pod górkę w dealu z Rosją: skończyła się tania energia do ichniego przemysłu, energetyczny szantaż nad Europą się poluzował i trzeba było zakręcić rurociągi pełne ukraińskiej krwi. Na pokaz. Pod spodem interes zaczął wracać w stare tory. Ale przydarzył się po drodze Trump.

Trump rozbił jedność globalizmu i ten wylądował już tylko na europejskim podwóreczku. Wycofując swoje wojskowe wsparcie kompletnie popsuł istniejący deal: Europa najpierw, jak z kowidem, ogarniała się powoli, ale – jak z kowidem – wylądowała na pomyśle o przechwyceniu kasy i powiększeniu władzy. Teraz już – pod pretekstem szybkich działań militarnych – nie trzeba się troszczyć o jednomyślność. Komisja Europejska, która systematycznie, pod ochroną swego europejskiego sądu, zaczęła zawłaszczać sobie kompetencje nieprzewidziane w traktatach, szła w kierunku jednego kierownictwa. Za kowida utyskiwało się na brak, tym razem światowego, zjednoczonego ministerstwa zdrowia (te załatwiano w formacie ONZ), teraz pojawiają się postulaty o jednym ministerstwie obrony. Konstruuje się rząd, już po odejściu trumpowych Stanów, nie światowy, a europejski.

Wszystko po to, by sfederalizować Europę, tym razem pod pretekstem militarnym. A wszystko oparte na społecznym przyzwoleniu zasadzonym na stymulowanym strachu. Tylko to umożliwia taki nagły skok na kasę. Przetrenowano to w czasach pandemicznych, kiedy pompowano dane, mnożono warianty śmiertelnej grypy, panikowano w mediach jedną narracją. Kowida już dawno nie było, ale był po to promowany, by uzasadnić marsz elit po kolejne obszary władzy i uzyskać zgodę, a przynajmniej bierność panikowanego ludu.

Teraz zmienił się tylko jeździec Apokalipsy: z zarazy na wojnę. Wszystko zostało takie samo. Że techniki manipulowania, to oczywiste, ale znika nam z oczu cel. Wywoływanie paniki ostatecznej, czyli strachu przed wojną, ma nam przykryć właściwy proces – marsz po władzę globalistów. Teraz już to oni będą decydować co sobie za karabin kupi jeden z drugim, kto jest naszym wrogiem i kto pójdzie do okopów, a kto będzie dowodził mięsem armatnim. A więc potrzebne jest co? Promowanie wzrastającego zagrożenia. Ale aby ten cel zrealizować wojna na Ukrainie nie może się skończyć. Właśnie po to, by uzasadniać zamordyzm istnieniem zagrożenia.

Tę zmianę widać w ciągu całego konfliktu wokół wojny na Ukrainie. Na jej początku – uwaga, kiedy można było ją jakoś skończyć na pokoju jeszcze w maju-czerwcu 2020 roku – europejski komentariat wraz z politykami nawoływali do umiaru, zaś deklaracje były wręcz pacyfistyczne, zaś pomoc militarna na poziomie przysłowiowych już niemieckich hełmów z demobilu. Wiadomo było, napaleni Jankesi (wraz z przybocznymi Polakami) załatwiali całą sprawę. Wojna miała pełne szanse na trwanie. Teraz kiedy wojna, za przyczyną Trumpa, ma się ku końcowi, to co się robi? Podczas kiedy Trump negocjuje pokój na boku przyjmuje się takie rezolucje Białych Ksiąg, jak ta omawiana, gdzie głównie załatwia się trzy rzeczy. Dwie już omówiliśmy – kasa i władza dla globalistów. Trzecia, i o tym jest połowa tej rezolucji, nie o jakichś pomijalnych i papierowych tarczach Tuska, jest poświęcona pomocy militarnej dla Ukrainy.         

Powtórzmy to sobie jeszcze raz. Trump gada z Putinem, żeby zamknąć to jakimś pokojem, a w tej samej chwili Europa podejmuje działania, które dążą do przedłużenia tego konfliktu. A więc to utrudnia proces pokojowy. A jednocześnie Unia ma pełne usta frazesów, że robi to jakoby dla pokoju. Dodajmy – sprawiedliwego. Znowu jakiś nadworny językoznawca wymyślił kolejny schlagwort – sprawiedliwy pokój. A co to za diabeł: nikt nie wie. Wiadomo na pewno, że nie jest to pokój Trumpa, czyli szybki. Nasz, europejski, jest tak sprawiedliwy, że będzie z nim jak z samą sprawiedliwością – nigdy nie nastanie. I o to chodzi. Po to jest ta wojna wciąż się tląca na ukraińskich trupach, ten straszny Putin ze swym nowym strasznym kolegą Trumpem, te wszystkie optymistyczne doniesienia z frontu, zawołania o własnej szlachetności, tropienie onuc i ciągłe wzmożenie ludu panikowanego. To po to, by pomysł zawładnięcia Europą przez globalistyczny projekt miał swoje uzasadnienie, fundowane na przetrenowanym w kowidzie fundamencie strachu.

Europa wojenna

Europa się rozbroiła na własne życzenie. Teraz może zrobić trzy rzeczy: nic, nadgonić zaległości w ramach Unii, modląc się o to, by tego okresu bezbronności nikt nie wykorzystał. Trzecia droga to nowe porozumienie pomiędzy europejskimi krajami w oparciu o budowę siły każdego z członków tego nowego porozumienia. Wyjście drugie – budowa siły militarnej w oparciu o Unię wydaje się wyjściem najgorszym. Wejdziemy bowiem od razu w unijne tory, którymi dojedziemy tam, gdzie Unia zawsze dojeżdżała: będzie długo, dla swoich, w połączeniu z dalszą pozatraktatową ekspansją władzy Komisji Europejskiej jako biura politycznego europejskiego globalizmu. A więc na końcu będą „unijne” rezultaty, których mamy pełno dookoła.

Będziemy mieli zato wszystko wojenne. Tak bardzo, że czasy kowidowe będziemy wspominali jeszcze z rozrzewnieniem, jako czasy wręcz „starej normalności”. A z wojną nie ma żartów. Skoro Weber z niemieckich socjaldemokratów mówi o wprowadzeniu wojennej gospodarki, to ja już widzę jak to będzie. Cały naród buduje armię, ja wiem, że trzeba nadganiać szybko zaległości, ale ta panika jest po to, by pod pretekstem podżeganej wojny złapać nas za ryj i to w sposób instytucjonalny, w dodatku, przynajmniej na poziomie narracyjnym – akceptowalny społecznie, bo uzasadnionym najwyższą potrzebą: przetrwaniem.

A wojna to poważna sprawa, jest wymarzoną okazją dla globalistów. Potrzeba byśmy żyli w jej coraz mniej hybrydowym stanie. A wtedy wszystkie prawa obywatelskie można za zgodą obywateli zawiesić, gospodarkę ustawić na wojenną, czyli odrealnić od rynku, dawać ręcznie zlecenia wybrańcom, zamordować już ostatecznie klasę średnią, przejąć kasę z oszczędności obywateli (inicjatywa Ursuli z dnia 10 marca o unii oszczędnościowo-inwestycyjnej), pogonić w kamasze i na front każdego. Wolność słowa dobić kompletnie, wprowadzając już wprost cenzurę na poziomie wojennym, wszak wróg czuwa, zaś lud mięsny trzeba wciąż motywować do wzmożenia kolejnymi doniesieniami, naprzemiennie: raz o zagrożeniu ze strony okropnego wroga, raz o wielkich sukcesach. Taki ustrój to marzenie europejskich globalistów.

I na drodze takiego projektu stanął Trump, choć przy takiej postawie niewiele może zrobić. Unia, przy takich rezolucjach, w realizacji swego nadrzędnego celu, będzie dostawami na Ukrainę torpedować wszelkie szanse na pokój. No, chyba, że Trump pociśnie i Zełenskiego, i Europę i skończy tę ciciubabkę. Ale my wtedy w Europie zostaniemy z armią dowodzoną z Berlina, wypompowani z kasy, która przepłynęła od nas do zbrojeniówki Francji czy Niemiec. Z 200.000 armią, która wyraźnie co do swych rozmiarów i przeznaczenia nie będzie się mogła oprzeć Putinowi. Do czego więc jest ona robiona? Coś mi się zdaje, że do użytku, że tak powiem, „wewnętrznego”.

Dlatego dozbrojenie Europy nie może się dokonać w formacie unijnym. I dlatego właśnie się w nim dokona. Nie powinno się to tak odbyć, bo nieuchronnie skończymy bez pieniędzy, bez skutecznego uzbrojenia, ze szczątkową armią, za to ze scentralizowaną Europą dowodzoną przez miks globalizmu i całkiem staroświeckiego dążenia Niemiec do hegemonii. To już czwarta taka próba, na razie – bezkrwawa. A może to właśnie ta bezkrwawość jest tu synonimem nowoczesności? Nie, to tylko zaadoptowanie starej krytyki Marksa dokonanej przez Gramsciego: że jak się odpowiednio poduraczy, to do przejścia do niewoli ustroju jakiego świat nie widział wcale nie trzeba będzie przelewać krwi. Wszystko odbędzie się bezboleśnie, na tyle, iż pacjent nie poczuje, że już został zoperowany. Będzie szczęśliwy, nie dlatego, że nic nie ma, tylko dlatego, że w ogóle przeżyje.

Jedno mnie cieszy. W ujęciu globalnym, pomijając geopolityczne wstrząsy, cieszy mnie prezydentura Trumpa. Bez niej globalizm w dyszlu USA z Europą dalej by się rozwijał, teraz jest już tylko dziwacznym lokalnym skansenem. Wyjdzie na to, że ocaleje tylko u nas, na nieważnym kontynencie świata. To pewna satysfakcja, ale dość gorzka, bo to my tu zostaniemy. W tym eksperymencie. Będzie jak w starej żydowskiej anegdocie, kiedy rabin mówi do narzekającego na świat Żyda: „Świat nie umarł, ani nie żyje. Świat się po prostu męczy”.

I tak się skończy ten „koniec historii”, tu u nas w Europie. Całość tego bałaganu i tak padnie, ale co się namęczymy… Bo z globalizmem jest jak z komunizmem: musi zwyciężyć na całym świecie. Inaczej, jak będą istniały inne kraje bez niego, to będzie widać różnice. A widoczne różnice między zamordyzmem a wolnością są dla zamordystów śmiertelne. Widać, że na razie, poza Europę to szaleństwo się nie za bardzo rozprzestrzeni. A więc – niestety – będziemy się tak męczyć, bo to cały świat pójdzie w jakąś normalność, my zaś – znowu – będziemy żyli w jakiejś fantasmagorii, marnując życie i czas. W miniaturowej atrapie pomysłu na cały glob, realizowanym w historycznie upadającym miejscu świata. "

sobota, 22 marca 2025

"Wpusccie w koncu tych ludzi do Polski! Kim sa, ustali się pozniej!"

 "Wpusccie w koncu tych ludzi do Polski! Kim sa, ustali się pozniej!"
Dywersyjna V kolumna  Fundacji i NGOs, które to popierają:
www.amnesty.org.pl/amnesty-international-wraz-z-innymi-organizacjami-apeluje-do-premiera-ws-zawieszenia-prawa-do-azylu/
"Komitet Obrony Demokracji
Amnesty International
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych
Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia
Sieć Obywatelska Watchdog Polska
Grupa Granica
Akcja Demokracja
Inicjatywa #wolnesady
Fundacja Odpowiedzialna Polityka
Fundacja Panoptykon
Instytut Spraw Publicznych
Ogólnopolski Strajk Kobiet
Warszawski Strajk Kobiet
Otwarta Rzeczpospolita ? Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii
Fundacja Grand Press
Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO
Kobiety Filmu
Fundacja Kultura Liberalna
Greenpeace Polska
WWF Polska
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny
Protest z Wykrzyknikiem
Inicjatywa Nasz Rzecznik
Fundacja Polskie Forum Migracyjne
Konsorcjum Migracyjne
Matki na Granicę
Stowarzyszenie We Are Monitoring
Fundacja Polska Gościnność/Chlebem i Solą
Stowarzyszenie Interwencji Prawnej
Stowarzyszenie Nigdy więcej
Fundacja Widzialne
Grupa Troska o Ład Społeczny
Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana
Fundacja Autonomia
Fundacja Juniper
Fundacja OFF school
Stowarzyszenie Grupa Artystyczna Teraz Poliż
Stowarzyszenie Egala
Stowarzyszenie Interkulturalni PL
Fundacja Auschwitz-Birkenau
Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej
Fundacja Wspierania Kultury i Języka Polskiego im. M. Reja
ELIL (European Lawyers in Lesvos)
Fundacja SaveOneChild
Stowarzyszenia Pedagogów Teatru"

czwartek, 20 marca 2025

Vatowskie mafie rosna w sile? Tak miliardy zlotych kraza na „lewych” fakturach

 Vatowskie mafie rosna w sile? Tak miliardy zlotych kraza na „lewych” fakturach
https://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/artykuly/9761358,vatowskie-mafie-rosna-w-sile-tak-miliardy-zlotych-kraza-na-lewych-f.html
"Vatowska gangsterka znowu w natarciu? W 2024 roku liczba wykrytych fikcyjnych faktur była najwyższa od 2018 roku, wzrosła rok do roku o przeszło… 130 procent. Komentujący te eksperci wskazują na skuteczniejsze działania kontrolne i lepsze wykorzystanie dostępnych danych. Ale podkreślają też skalę zjawiska, która może być większa od wcześniej zakładanej.
Wzrost o ponad 130 procent
Jak wynika z danych ministerstwa finansów, w 2024 roku w toku kontroli podatkowych i celno-skarbowych wykryto 291,6 tys. fikcyjnych faktur. To o 130,8 proc. więcej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków stwierdzono 126,4 tys. Resort informuje, że ww. liczba faktur w ub.r. była najwyższa od 2018 roku. Wówczas wyniosła 270,8 tys. I zaznacza, że dane za okres od 2019 roku do 2023 roku mogą świadczyć o narastającej, a niewykrytej skali oszustw w VAT przed 2024 r. W 2019 roku ujawniono ich 229 tys., w 2020 roku – 153,4 tys., w 2021 roku – 201,1 tys., a w 2022 roku – 178,3 tys.
– Przy mniejszej liczbie kontroli podatkowych i celno-skarbowych wykryto dużo więcej fikcyjnych faktur. Rozumiem, że dotyczy to zarzutu fikcyjności, a nie samego dowodu, bo to jeszcze nie jest orzeczone. Natomiast to uzasadnia podejrzenia, że już w 2023 roku było źle, a w kolejnym – jeszcze gorzej. To świadczy o przyzwoleniu na ucieczkę od podatkowania przy pomocy tego typu faktur. Jednocześnie podatek VAT jest w stanie głębokiego kryzysu koncepcyjnego – komentuje prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, były wiceminister finansów.

Jak podkreśla dr Anna Wojciechowska z Solveo Advisory i ekspertka BCC, samą skalę wzrostu o ponad 130 proc. rok do roku można rozpatrywać dwojako. Z jednej strony większa liczba wykrytych fikcyjnych faktur wskazuje na skuteczniejsze działania kontrolne i lepsze wykorzystanie dostępnych danych, co jest pozytywne z perspektywy uszczelniania systemu podatkowego. Z drugiej – liczby te mogą sugerować, że zjawisko wciąż pozostaje poważnym problemem, a jego skala może być większa, niż wcześniej zakładano. Była naczelnik Wydziału Kontroli Podatkowej Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku zwraca uwagę na działania niektórych firm. One, szukając sposobów na poprawę swojej sytuacji finansowej, mogą częściej sięgać po nielegalne mechanizmy unikania opodatkowania.
Co ma polityka do vatowskiej luki
– Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego nastąpił tak duży wzrost. Może się to wiązać nie tylko z tym, że w danym roku było obiektywnie więcej lub mniej przypadków naruszeń. Nie jest wykluczone, że jakąś rolę odgrywa również czynnik polityczny. Poprzednia władza twierdziła, że zasypuje tak zwaną lukę vatowską. Zatem wzrastająca liczba wykrywanych fikcyjnych faktur w kolejnych latach rządów byłaby z pewnością niespójna z politycznym przekazem. Z kolei obecna władza jest zainteresowana wykazaniem własnych sukcesów oraz dyskredytacją twierdzeń poprzedników politycznych – mówi Marek Niczyporuk, radca prawny i doradca podatkowy z kancelarii Ars Aequi.

Z kolei prof. Modzelewski zaznacza, że w 2024 roku nie nastąpiła jakościowa zmiana w podejściu do fikcyjnych faktur w porównaniu w 2023 rokiem. Zdaniem eksperta, do 2020 roku było naprawdę wiele skutecznych działań, które usuwały wady tego podatku. Sukcesem okazało się wprowadzenie obowiązkowej podzielonej płatności. W opinii dr Wojciechowskiej, do znacznego wzrostu rdr. przyczyniła się przede wszystkim postępująca digitalizacja procesów w urzędach. Znaczenie też miało coraz lepsze wykorzystanie przez administrację skarbową danych z plików JPK_VAT. Zaawansowana analiza informacji przesyłanych przez podatników daje fiskusowi nowe narzędzia do skuteczniejszego wykrywania nieprawidłowości.

– Każdą ujawnioną fikcyjną fakturę oczywiście należy uznać za sukces państwa i jego struktur. Jednak mam nadzieję, że w żadnej mierze podane liczby nie były inspirowane przez kierownictwo organów. To znaczy, że nie chodziło o wykrywanie większej liczby takich przypadków w okresach funkcjonowania poprzedniej władzy, a mniej – w czasie rządów obecnej ekipy – dodaje mecenas Marek Niczyporuk.
Fikcja pod lupą skarbówki
Z danych resortu wynika również, że ubiegłoroczne wykrycia dotyczyły 8,2 tys. fikcyjnych faktur wystawionych w 2024 roku. Do tego było 85,8 tys. – z 2023 roku, 85,2 tys. – z 2022 roku i ponad 110 tys. z wcześniejszych lat.

– Zasadniczo zobowiązania podatkowe przedawniają się po pięciu latach, licząc od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku. Organy Krajowej Administracji Skarbowej koncentrują się na analizie okresów, które nadal mogą podlegać egzekucji lub korektom. Dziś sytuacja jest o wiele lepsza niż jeszcze kilka lat temu. Wówczas znaczna część kontroli była wszczynana w ostatnim lub przedostatnim roku przed upływem terminów przedawnienia zobowiązań podatkowych – dodaje ekspert z Ars Aequi.

Jak informuje Ministerstwo Finansów, 8,71 mld zł wyniosła wartość brutto wynikająca z fikcyjnych faktur wykrytych w 2024 roku w toku kontroli podatkowych i celno-skarbowych. To o 51,2 proc. więcej niż w 2023 roku, kiedy było to 5,76 mld zł.

– Niższa dynamika wzrostu wartości – 51,2 proc., w porównaniu z liczbą wykrytych przypadków –130,8 proc. może wskazywać, że oszuści częściej operują na mniejszych kwotach. Nie jest wykluczone, że to efekt strategii unikania wykrycia. Mniejsze wartości mogą mniej rzucać się w oczy w systemach kontrolnych i być trudniejsze do natychmiastowego zidentyfikowania jako fikcyjne. Niemniej jednak fiskus najwyraźniej skutecznie wychwytuje także takie przypadki, co świadczy o coraz lepszym wykorzystywaniu narzędzi analitycznych, na przykład danych z JPK_VAT – wyjaśnia ekspertka z BCC.

Według prof. Modzelewskiego, jeśli wartość brutto wynikająca z fikcyjnych faktur wyniosła 8,71 mld zł, to skala wykrytego zjawiska w dalszym ciągu ma charakter śladowy. Były wiceminister finansów przekonuje, że liczba ujawnionych nieprawidłowości nie świadczy o istotności. Jak podkreśla ekspert, ostrożne szacunki wskazują, że nienależny zwrot podatku VAT wynosi prawdopodobnie 40-50 mld zł rocznie. To oznacza, że sukcesów fiskalnych z tego tytułu nie osiągniemy.

– Z punktu widzenia budżetu państwa, 8,71 mld zł to kwota niebagatelna. W dłuższej perspektywie kluczowe będzie nie tylko dalsze zwiększanie skuteczności wykrywania oszustw, ale przede wszystkim ograniczenie samego procederu. Jeśli wzrost wykryć nie przełoży się na realne zmniejszenie liczby fikcyjnych faktur wystawianych w przyszłości, może to sugerować, że same kontrole nie są wystarczającym narzędziem do eliminacji tego problemu. Konieczne będą dalsze zmiany systemowe – podsumowuje dr Anna Wojciechowska."

Europa, czyli chory czlowiek planety Ziemia

 Europa, czyli chory czlowiek planety Ziemia
https://myslpolska.info/2025/03/18/de-benoist-europa-czyli-chory-czlowiek-planety-ziemia/
"Publikujemy wywiad z Alainem de Benoist, udzielony przez tego francuskiego myśliciela portalowi Breizh Info z Bretanii.

De Benoist wciąż pozostaje kluczowym myślicielem i teoretykiem Europejskiej Nowej Prawicy, która jednak w obecnych warunkach geopolitycznego akceleracjonizmu musi na nowo zdefiniować swoje dotychczasowe zapatrywania na Europę.

Moment przełomowy

Jak odbiera Pan ewolucję stosunków międzynarodowych po niedawnych deklaracjach Trumpa i Vance’a w sprawie Ukrainy i ich wpływ na relacje między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi?

– Do tej pory przeżyłem tylko jedno wydarzenie historyczne w moim życiu: upadek muru berlińskiego i implozję systemu radzieckiego.

Wydaje mi się, że teraz jestem świadkiem drugiego. „Obserwatorzy”, jak zwykle, nie potrafili go dostrzec. Historia gwałtownie przyspiesza, aż do poziomu, w którym codzienne wiadomości wskazują na pojawienie się dystopii.

Już sam wybór Trumpa stanowił duży historyczny przełom. Innym przełomem było wznowienie kontaktów między Białym Domem a Kremlem 12 lutego. Dwa dni później w Monachium wiceprezydent J. D. Vance wypowiedział prawdziwą wojnę ideologiczną Europie przytłoczonej przez imigrację i cierpiącej na zbiorową amnezję, nie kryjąc, że uznaje ją za antymodel oparty na dekadencji i cywilizacyjnym samobójstwie.

Następnie mieliśmy oświadczenie, że Ukraina nigdy nie dołączy do NATO i nigdy nie odzyska terytoriów , które utraciła na Donbasie czy Krymie. 3 marca Donald Trump ogłosił wstrzymanie wszelkiej pomocy dla Ukrainy [Niepewne… – admin]. Wreszcie obserwujemy na żywo dezintegrację sojuszu atlantyckiego. Także, nawet jeśli brakuje nam jeszcze odpowiedniej perspektywy, to jest to moment historyczny.

Trump to podżegacz wojen handlowych

O czym mówi nam halucynacyjna sprzeczka między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim, do której doszło 28 lutego w Gabinecie Owalnym Białego Domu?

– Koncentrowanie się na podniesionych głosach jest niczym koncentrowanie się na palcu wskazującym na Księżyc. Znaczenie ma to, co zostało powiedziane.

W obliczu odmowy przez Zełenskiego zakończenia wojny nie do wygrania i jego żądań „gwarancji bezpieczeństwa”, których przyznania odmawiają Amerykanie, Trump przypomniał, że Zełenski nie ma prawa dyktować warunków, bo nie dysponuje odpowiednimi kartami czy zasobami negocjacyjnymi do użycia.

Powiedział mu zatem również, że jeśli nie zaakceptuje on oferty, którą otrzymał, zmuszony będzie do podpisania porozumienia jeszcze bardziej dla jego kraju niekorzystnego, a być może stanie przed obliczem całkowitej kapitulacji.

Zauważmy przede wszystkim, że nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że los Ukrainy ustalany jest przez Rosję i Stany Zjednoczone, bo to Rosja i NATO były realnymi stronami tej wojny. Wojna na Ukrainie była od samego początku wojną zastępczą.

Jednocześnie jednak musimy rozumieć, że przegrała ją nie tylko Ukraina. Emmanuel Todd słusznie przewidywał, że „zadaniem Trumpa będzie zarządzanie porażką Ameryki z Rosjanami”. Tak naprawdę właśnie o to chodzi. Zaczynamy zatem postrzegać tą straszną, bratobójczą wojnę trwającą już od trzech lat w innym świetle. Wojna ta jest dla mnie osobiście trudna do wytrzymania, bo mam przyjaciół, zarówno ukraińskich, jak i rosyjskich, i odczuwam wielki smutek, gdy widzę jak się nawzajem masakrują.

Wszyscy poważni eksperci zdają sobie sprawę, że główną przyczyną tej wojny było dążenie Amerykanów do rozlokowania jednostek NATO w pobliżu granic Rosji. Putin zareagował tak, jak zareagowałby każdy amerykański prezydent, gdyby stanął przed obliczem zagrożenia ze strony rosyjskich rakiet umieszczonych niedaleko granicy w Meksyku czy Kanadzie.

Dlatego wojna ta zaczęła się długo przed 2022 rokiem. I można było jej uniknąć. Przykładowo, problemy wewnętrzne Ukrainy mogły zostać doskonale rozwiązane przez wprowadzenie systemu federalnego, w którym jej rosyjskojęzyczna część cieszyłaby się pewną autonomią. Stało się jednak odwrotnie.

Montesquieu wyróżniał tych, którzy zaczynają wojny, i tych, którzy sprawiają, że nie sposób ich uniknąć. To niekoniecznie ci sami ludzie. François Fillon stwierdził niedawno: „zawsze mówiłem, że tej wojny można było uniknąć, gdyby przywódcy zachodni podjęli próbę zrozumienia jej przyczyn, zamiast przywdziewania szat strony dobra”. Można to przetłumaczyć następująco: jeżeli analizowaliby sytuacje w kategoriach politycznych, a nie etycznych.

W rzeczywistości nic nie zmuszało Europejczyków do popierania konkretnej strony, czy to ukraińskiej, czy to rosyjskiej, ani do reagowania w jednolity sposób (jako „zbiorowy Zachód”). Mogli przynajmniej wypracować swoje stanowisko w oparciu o własne interesy. Z przyczyn ideologicznych woleli jednak postrzegać ten konflikt jako „wojnę sprawiedliwą”, w której przeciwnika trzeba kryminalizować i uznawać winnym.

Stojąc od początku po jednej stronie, znaleźli się w sytuacji, w której nie mogli już proponować mediacji, tracąc możliwość występowania w roli „siły równoważącej”.

Trump to wielki realista. Po trzech latach cotygodniowego powtarzania nam w telewizji tezy o nieuchronności upadku Rosji, oznajmił, że to Ukraina przegrała tą wojnę, pomimo sprzętu wojskowego i setek miliardów, które otrzymała; a także, iż Europejczycy w ciągu tych trzech lat niezdolni byli do określenia celów tej wojny.

Tymczasem wojna jest przecież środkiem mającym służyć pewnym celom. Jak pisał Clausewitz, ” jej celem jest kwestia polityczna, a wojna jest środkiem; trudno wyobrazić sobie środek bez celu”.

Europejczycy nie zdają sobie już sprawy czym właściwie jest wojna: aktem przemocy, którego celem jest pokój. W tej kwestii nigdy nie mieli oni żadnego celu politycznego, dyplomatycznego, strategicznego, woląc naciskać na Zełenskiego, by pogrążał się on w pułapce, w którą sam wpadł.

Wbrew temu, co niektórzy mówią, Trump nie jest izolacjonistą, ani „obrońcą pokoju”. Przeciwnie – podobnie jak wielu jego poprzedników wierzy on, że obrona interesów amerykańskich wymaga nieustannego interwencjonizmu. Zasadnicza różnica polega na tym, że nie kryje on tego interwencjonizmu za subtelnymi ideałami, takimi jak obrona liberalnej demokracji i rządów prawa („demokracji i wolności”), a zamiast angażować się w działania wojenne, chce postawić na handel.

Jest podżegaczem wojennym, lecz podżega do wojen handlowych. Wystarczy popatrzeć w jaki sposób mówi o Grenlandii, Kanadzie czy Kanale Panamskim, przyjmując styl imperialistyczny, bazujący na starym amerykańskim micie „granicy”.

Dla niego wszystko jest transakcją, wszystko można kupić lub sprzedać, wszystko jest do negocjacji, wszystko opiera się na współczynnikach wartości handlowej, wolnych od wyrzutów sumienia. Doskonale zdaje sobie sprawę, że „pokojowy handel” wcale nie wyklucza agresji, szantażu czy podbojów. Jego „pacyfizm” opiera się na prostej konstatacji, że konflikt zbrojny przynosi więcej strat niż zysków, a Stany Zjednoczone są lepiej przygotowane do wygrywania wojen handlowych niż starć na polu walki.

Swoje dążenie do władzy próbuje realizować raz za pomocą gróźb wprowadzenia ceł, a innym razem za pomocą wspierania deregulacji i wolnego handlu, gdy tylko mu to odpowiada.

Szachy Putina, Monopol Trumpa

Według mediów, Trump mówi dziś tym samym głosem, co Władimir Putin. Mówi się o nowym kondominium amerykańsko-rosyjskim, a nawet o trójkącie Waszyngton-Moskwa-Pekin. Czy uważa Pan to za realne?

– To dym i lustra. Oni za mocno się różnią: Putin to szachista, Donald Trump ogranicza się do golfa i gry w Monopol. Przede wszystkim jednak mają sprzeczne interesy geopolityczne.

Choć z drugiej strony prawdą jest, że Trump chce zacząć od nowa stosunki z Moskwą, gdyż uważa, że normalizacja relacji z Rosją Putina wiąże się dla Ameryki z korzyściami większymi niż sojusz atlantycki. Może to poskutkować zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję, wspólnymi projektami energetycznymi, szczególnie w regionie Arktyki, a nawet opracowaniem planu pozwalającego na uniknięcie wojny z Iranem.

Być może Trump ma również nadzieję na osłabienie siły nie tyle sojuszu (termin „sojusz” nie istnieje w języku chińskim), lecz więzi „nieograniczonej przyjaźni” między Putinem i Xi Jinpingiem, ogłoszonej w lutym 2022 roku. Nie będzie on natomiast próbował zdominować Rosji „zachodnim hegemonizmem”. Nie wierzę również w amerykańsko-chińsko-rosyjski “nieliberalny triumwirat”, bo takie porozumienie byłoby najeżone sprzecznościami wewnętrznymi.

Trump to z pewnością wielka osobowość posiadająca skłonności paranoidalne (co nie jest w polityce niczym niezwykłym). Nie obchodzą go idee, moralność czy prawo międzynarodowe (podobnie jak choćby Netanjahu). Lubi zwycięzców, woli charyzmę od legalizmu. Podziwia siłę i uważa, że wszystko można załatwić brutalnymi groźbami. Wraz z jego prezydenturą relacje siły zastępują prawo, co przynajmniej czyni całą sytuację bardziej klarowną.

Trumpa i Putina łączy postrzeganie przez nich Europy jako starej i zmęczonej, niezdolnej do politycznych rozwiązań problemów międzynarodowych, niezdolnej do stanowczości, starej i podzielonej, zrujnowanej, zdominowanej, niepamiętającej o własnej przeszłości i tradycjach, bijącej się w piersi i jednocześnie praktykującej nieustanną cenzurę etyczną, generalnie nie będącej w stanie poradzić sobie w sytuacjach wyjątkowych.

Z tego punktu widzenia reszta świata składa się z partnerów, którzy nigdy nie byli kimś równym, lecz pełnili rolę wasali, protegowanych, byli podmiotami zdominowanymi, a nie sojusznikami. Nie oznacza to, że Stany Zjednoczone rozmawiać mogą z pozycji siły z Chinami, decydować o układzie wielobiegunowym czy odpierać groźby dedolaryzacji. Nie zapominajmy, że skoro Trump chce uczynić Amerykę „znów wielką”, to znaczy przede wszystkim, że obecnie „wielka” ona nie jest.

Deliryczne podżeganie do eskalacji

Co Pan sądzi o gorączkowych działaniach Europejczyków z Emmanuelem Macronem na czele na rzecz militaryzacji Europy?

– Europejczycy są niereformowalni. Nie dostrzegają nadchodzącej fali populistycznej, stawiali na wyborcze zwycięstwo Kamali Harris, przez dziesięciolecia polegali na „parasolu” amerykańskim, zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność. Dopiero teraz zaczynają zdawać sobie sprawę, że Amerykanie porzucają Ukraińców, tak jak wcześniej porzucili Wietnamczyków z Południa czy Afgańczyków.

Jest taka powszechnie znana maksyma: bycie wrogiem Ameryki jest niebezpieczne, ale bycie jej przyjacielem jest śmiertelne. Nie dostrzegali tropizmu, który przez lata oddalał Stany Zjednoczone od Europy. Dopiero teraz widzą, że Amerykanie oszczędzając siły na konfrontację z Chinami, przestają się angażować w sprawy bezpieczeństwa europejskiego, pozostawiając ich bezbronnymi. Nie rozumieją co się z nimi dzieje. Nie są w stanie uwierzyć w zwiększającą się szerokość zatoki dzielącej obie strony Atlantyku. Są sparaliżowani niczym królik oślepiony światłami drogowymi, rozpaczają nad rozpadem NATO, organizacji o której jeszcze w 2019 roku Macron mówił, że znajduje się w stanie „śmierci mózgowej”.

Nie potrafią jednak wyciągnąć z tego lekcji. Mogli skorzystać z sytuacji i przemyśleć ile kosztowała ich wojna na Ukrainie. Stracili na nią 150 mld euro, stracili dostęp do rosyjskiego gazu i ropy naftowej, stracili setki miliardów inwestycji w Rosji, milcząco zaakceptowali sabotaż na Gazociągu Północnym, a z drugiej strony wciąż wydaje im się, że mają prawo dawać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa i przedłużać trwającą tam rzeź.

Innymi słowy, jedyna ich reakcja polega na wrzucaniu kolejnych monet do tego automatu do gier. Po pół wieku powtarzania nam hasła, że „Europa oznacza pokój”, dziś chcą kontynuowania wojny, ryzykując uznanie za jej bezpośrednich uczestników. Nigdy nie uczą się na własnych błędach i gotowi są wcisnąć palec między tryby, nie wiedząc czym to wszystko się dla nas skończy.

Nawet ekolodzy głoszą militaryzm. Zanurzyli się z głową w totalnie delirycznym podżeganiu do eskalacji, które dowodzi, że Europejczycy wciąż nic nie rozumieją z Nowego Ładu Światowego, nowego Nomosu Ziemi, który kształtuje się na ich oczach. Znaleźli się na pokładzie pijanego statku, a teraz chcą przybić do brzegów martwej komety.

Ci sami ludzie, którzy na przestrzeni trzydziestu lat niszczyli potencjał przemysłowy i obronny krajów europejskich, dziś proponują przejście do europejskiej „gospodarki wojennej” i „militaryzację” firmowaną przez agentkę wpływu Ursulę von der Leyen („Hienę”).

O stanięciu na czele partii wojny (głoszącej brzmiące znajomo hasło „jesteśmy na wojnie, bez względu na koszty”) marzy Macron, prezydent kraju coraz bardziej izolowanego na scenie międzynarodowej, sparaliżowanego politycznie i zadłużonego do poziomu, w którym spłata odsetek (ponad 50 mld euro rocznie) stanowi drugą największą pozycję w wydatkach publicznych. Francuska armia, której składy broni są prawie puste i której budżet został ogołocony do kości, nie jest zdolna do udziału w konflikcie o wysokiej intensywności przez czas dłuższy niż osiem dni, ale i tak słyszymy zapewnienia, że wszystkim pokażemy na co nas stać.

Jakże cudownie wygląda wojna, jeśli samemu się nigdy nie walczyło! Macron, który w czerwcu 2022 roku radził swoim partnerom, by nie „poniżali Rosji”, dziś robi coś dokładnie odwrotnego. Nie jest w stanie spojrzeć w oczy prezydentowi Algierii i skonfrontować się z prezydentem Komorów, lecz napina muskuły i zapewnia, że gotów jest do stawienia czoła „zagrożeniu rosyjskiemu”, które jego zdaniem nadciąga do Francji i Europy Zachodniej.

To zagrożenie jest niczym więcej niż groteskową fantazją, której jedynym celem jest wywoływanie strachu. Tym zagrożeniem wymachuje się niczym strachem na wróble. Miałoby tu sens znakomite gruzińskie przysłowie: owce przez całe życie boją się wilka, ale na końcu zjada je ich pasterz!

Dla Europejczyków wojna nie jest już konfrontacją dwóch przeciwników w tradycyjnym rozumieniu, lecz walką „agresora” z „ofiarą agresji”. Ten pierwszy jest winny, nawet jeśli działa w sytuacji uprawnionej obrony koniecznej. Ta zmiana słownictwa stanowi potwierdzenie powrotu koncepcji „wojny sprawiedliwej”. Redukowanie wojny do dychotomii „agresor” – „ofiara” (jak w ataku nożownika czy napastowaniu seksualnym) pogrąża nas w czystym moralizatorstwie.

Wracamy do starych dobrych czasów Ligi Narodów, której historię dobrze znamy, a może nawet bardziej do Paktu Brianda-Kellogga z 1928 roku, czyli czasów, w których irenizm polegał na założeniu, że prowadzenia wojen można zabronić. Obecnie wprawdzie ton jest zdecydowanie bardziej wojowniczy. Jest to jednak podejście podobnie niepolityczne.

Na pewno nie byłoby niczym złym, jeśli niektóre kraje europejskie zbudowałyby u siebie potężny przemysł obronny, ale pod warunkiem, że byłby on niezależny, czyli pod warunkiem, że nie będziemy zwracać uwagi na Stany Zjednoczone.

Z pewnością w żadnym wypadku nie uratuje to Zełenskiego: jeśli Ukraina nie będzie już otrzymywała pomocy amerykańskiej, same skromne środki, którymi dysponuje Unia Europejska nie sprawią, że nagle zacznie zwyciężać. Istnieje ponadto zbyt wiele sprzeczności pomiędzy państwami członkowskimi, by możliwe było określenie ich wspólnych interesów czy celów, a – co za tym idzie – wspólnej polityki na poziomie operacyjnym.

Nie ma miejsca dla armii europejskiej, dopóki Europa nie będzie politycznie zjednoczona, czyli możemy uznać, że na dziś to jedynie jakaś chimera.

Jeśli zaś chodzi o „europejski parasol”, który miałby powstać w wyniku decyzji Francji o rozszerzeniu odstraszania na obszar jej sąsiadów, to byłby on jeszcze mniej wiarygodny od „parasola amerykańskiego”. Jak podsumował Jacques Sapir, nikt chyba nie sądzi, że Francja zgodziłaby się na „zrównanie z ziemią Paryża w obronie Bukaresztu, Pragi czy Warszawy”.

Krótko mówiąc, w najbliższej przyszłości wciąż będziemy pogrążeni w dyskusji na temat środków militarnych i finansowych, którymi nie dysponujemy, wciąż będziemy dreptać w miejscu.

Trumpizm eklektyczny

Wschodząca gwiazda trumpizmu, J. D. Vance, wydaje się uosabiać nową amerykańską prawicę, która jest antyliberalna i konserwatywna, a jednocześnie całkowicie nieskrępowana przez lewactwo. Czy sądzi Pan, że jego postać symbolizuje trwałą reorientację konserwatyzmu amerykańskiego?

– Trumpizm to nieprawdopodobna mieszanka plutokratycznego populizmu, technologicznego cezaryzmu, anarcho-kapitalizmu, antypaństwowego suwerenizmu i ideologii libertariańskiej.

Donald Trump wraz z Elonem Muskiem tworzy cezarystyczny duumwirat, który nasuwa ewidentne skojarzenia ze schyłkowym okresem Republiki Rzymskiej. J. D. Vance ma ciekawe cechy, lecz trudno rozpoznać dokładnie kim jest w tej konstelacji, w której mamy do tego amerykańskie mity: Manifest Przeznaczenia i nową Ziemię Obiecaną, analizowanie społeczeństwa przez pryzmat jednostki, samowystarczalność rynku, prymat ekonomii i handlu, przywiązanie do technologii oraz mesjanistyczny optymizm.

Poza wszystkim, nie powinniśmy zapominać, że Donald chce przywrócenia nie wielkości Europy, lecz wielkości Ameryki, która jest zagrożona, z czego zdaje on sobie sprawę.

Największym zagrożeniem jest chaos

Jak postrzega Pan głęboki, niemożliwy do zasypania podział pomiędzy konserwatywną Ameryką anty-woke i Ameryką progresywną czy lewicową? Czy na podobną ścieżkę nie wkraczają kraje i narody europejskie?

– Niewykluczone, że Stany Zjednoczone znajdują się na progu wojny domowej czy nowej wojny secesyjnej. Nie sądzę jednak, by mogło to dotyczyć Europejczyków. Największym zagrożeniem dla Europy nie jest wojna domowa. Jest to coś gorszego: chaos.

Dekadencja wyklucza dominację moralną

Unia Europejska (a właściwie jej przywódcy) bierze udział w walkach ideologicznych, gdy tymczasem reszta świata staje się coraz bardziej pragmatyczna i brutalna. Czy można to traktować jako przejaw dekadencji lub desperackiej próby zachowania moralnej dominacji nad narodami?

– Ani jedno, ani drugie – szczególnie, że dominacja etyczna nie może iść w parze z dekadencją! Unia Europejska nie prowadzi też „bitew ideologicznych”; zamyka się raczej w ramach bardzo szczególnej ideologii, której trzema głównymi filarami są społeczeństwo składające się z jednostek, liberalny kapitalizm i prawa człowieka. Na jej podstawie odwołuje się do liberalnej demokracji, rządów prawa oraz panowania wartości rynkowych.

Ektoplazma i lunatycy

Jaka będzie rola Europy w Nowym Ładzie Światowym, który kształtuje się na naszych oczach? Jakie strategie powinna ona zastosować, by zachować swe wpływy?

– Rozmowa o strategiach nie ma sensu, jeśli nikt nie ma o nich żadnego pojęcia ani nie zamierza ich realizować. Europejczycy to dziś chorzy ludzie tej planety. Nie mają najmniejszego pojęcia jakie mogłoby być przeznaczenie Europy, bo słowo „przeznaczenie” jest dla nich bez znaczenia.

To ludzie kierujący się ektoplazmami, lunatycy, którzy nigdy nie prowadzili żadnej wojny, a teraz ogłaszają, że gotowi są na wciągnięcie swoich narodów do wojny atomowej. Europa jest w stadium wyczerpania cywilizacyjnego, zgodnie z przewidywaniami Spenglera. Przypominają się tu straszne słowa Ciorana: „Zachód próżno szuka postaci agonii wartej jego przeszłości”.

Albo Państwo-Cywilizacja, albo chaos

Często przestrzegał Pan przed uniformizacją świata. Czy dostrzega Pan w obecnych zmianach globalnych szansę dla ludów europejskich na odzyskanie ich kulturowej i cywilizacyjnej tożsamości?

– Trwa obecnie decydujące starcie, w którym stawką jest wybór: albo planeta rządzona przez jedno hegemoniczne mocarstwo (lub jedną, uniwersalistyczną ideologię), albo świat podzielony pomiędzy kilka biegunów władzy i cywilizacji, „wielkie przestrzenie” odpowiadające wielkim regionom świata, z których każdy kierowany będzie przez to państwo, które zdolne będzie do przejęcia wpływów nad obszarem cywilizacyjnym, do którego należy.

Dopóki trwać będziemy w przekonaniu, że świat zaludniony jest przez jednostki, a nie podzielony między różne ludy, języki, narody, obszary cywilizacyjne posiadające swoje własne ambicje i zasady, dopóty nie będzie to możliwe.

Nowy Nomos Ziemi oznacza, że te wielkie przestrzenie cywilizacyjne za najważniejszą uznają swoją tożsamość oraz historię, wstrzymując się jednocześnie od ingerencji w inne przestrzenie cywilizacyjne i narzucania im pseudo-uniwersalnych wartości, które w rzeczywistości są jedynie wartościami tych pierwszych. Będziemy zatem mieli albo “Państwa Cywilizacyjne”, albo chaos!

Czy przyspieszenie biegu historii, którego jesteśmy teraz świadkami martwi Pana czy napawa optymizmem?

– Nie jestem ani optymistycznie nastawiony, ani zmartwiony. Staram się po prostu zrozumieć, co się wydarzy.

wtorek, 18 marca 2025

Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 152

 Laboratorium zaawansowanej elektroniki i automatyki 152
 Trwają zabiegi przed wielkim rozdaniem do nowego porządku światowego.
 USA mają obecnie deficyt 7.2% a ich produkcja przemysłowa tylko trochę przekracza 8% PKB. Niemożliwe do spłacenia zadłużenie Stanów Zjednoczonych obecnie przekracza 36.3 bilionów dolarów. Już w lutym 2025 deficyt budżetowy USA przekroczył poziom 1 biliona dolarów !
 Zespół Elona Muska z DOGE zidentyfikował conajmniej 14 rządowych komputerów, które w istocie  wystawiały przelewy bez żadnego pokrycia i były one honorowane przez system bankowy i wszelkie  organa nadzoru !  To drukowanie dolarów na dziko !   
Możliwa jest restrukturyzację długu, wywieranie presji na inne kraje w celu zakupu amerykańskich obligacji lub nawet zaprzestanie spłat zobowiązań wobec niektórych wierzycieli.
Rząd prezydenta Trumpa czyni desperackie oszczędności ale sytuacja nadal się pogarsza.
 Polski złoty jest słabą spekulacyjną walutą a mimo to jego kurs do dolara jest prawie stały. Po prostu drukowane w wariackim tempie  dolar i euro są już niewiele więcej warte.  
 Realne zbiednienie maskowane jest wielkim udziałem usług w PKB. Ich wyceny są coraz bardziej fikcyjne czy wręcz odlotowe. Sektor ochrony zdrowia ma circa dwa razy większy udział w PKB USA niż produkcja przemysłowa.
 Ile konkretnie [prezentowany na filmie rachunek] przykładowo dolarów kosztuje urodzenie bez żadnych komplikacji zdrowego dziecka w USA:
- Rutynowe USG - 2067 $
- Sala porodowa - 2072 $
- Pobyt po porodzie - 4438 $
- Poród - 10 593 $
- Znieczulenie - 14 446 $
- Pobyt dziecka - 4008 $

Suma - 37 019 $  Tyle wchodzi do PKB USA.
Po uwzględnieniu ubezpieczenia płatne - 11 558 $
https://x.com/i/status/1898084824327279034
 
 Stosowana przez USA w stosunku do chińskich firm blokada technologi mikroelektronicznych nie na wiele się zdaje. Za technologie dojrzałe uważa się obecnie te stosujące procesy o rozdzielczości ponad 20 nm. W tej technologi Chiny dostarczają już 28% światowej produkcji generując kłopoty europejskim i amerykańskim  firmom.
Zdumiewająco łatwo chińskie firmy opanowały technologie SiC krytyczną dla energoelektroniki. Jeszcze 2 lata temu 6 calowy krążek ze strukturami SiC gotowy do pocięcia kosztował 1500 dolarów. Obecnie chińskie firmy żądają zaledwie 500 dolarów.
W ciągu 3 lat notowania dotychczasowego światowego lidera w technologii SiC Wolfspeed spadły do 4% z początkowych czyli o 96%. Obecnie zwalnia on 20% załogi. Onsemi (dawna część Motoroli) zwalnia 9% załogi.
Bez pomocy zachodnich rządów niekonkurencyjne firmy zejdą z rynku zabite przez chińskie firmy.  

 Koncern Northvolt, szwedzki "producent" baterii do EV, złożył wniosek o upadłość. Pod koniec
lutego 2025 media rozpisywały się o skandalu z udziałem giganta. Był one wielką nadzieją europejskich koncernów motoryzacyjnych.  Okazało się, że „koncern”, który obiecywał, że jako pierwszy w Europie będzie samodzielnie produkować baterie do pojazdów elektrycznych w wielkiej skali , tylko montował chińskie komponenty. Baterii wyprodukował garstkę lub nic.
Inwestorzy stracili około 16 mld Euro. Zobowiązania bankruta wynoszą aż 58 miliardów koron
szwedzkich (5,3 miliarda euro). Elektromobilność okazała się  gigantycznym oszustwem. Ale ten
kto na tym miał zarobić, zarobił. Pieniądze zniknęły w mafijnej mgle.
W gigantycznym przekręcie finansowym umoczono m.in. miliardy oszczędności emerytalnych
zgromadzonych w skandynawskich funduszach. Śmierdziało od samego początku. Firma bez
technologii, bez  kapitału, bez kluczowych pracowników, bez dostępu do złóż surowców... miała dokonać przełomu? Dobrymi chęciami ! Nie ma żadnej dokumentacji baterii. Parametry baterii są nieznane.

 Farma wiatrowa Markbygden Ett położona na wietrznym płaskowyżu Szwecji  tuż pod kołem
podbiegunowym miała latami przynosić solidne dochody. Kiedy powstawała, była przedstawiana
jako klejnot w koronie największego europejskiego lądowego projektu wiatrowego.  Wiatr wieje
15% słabiej niż  wykazywały badania.  Miały być miliardy dochodów, a są setki milionów euro
strat. Zarząd  beztrosko podszedł  do sił natury a szczególnie do bezwietrznych flaut gdy  trzeba było na rynku zakupić zastępczą energie aby dostarczyć ją według umowy. Nowy zarząd
Markbygden Ett planuje sprzedaż farmy ale nie ma chętnego kupca. Możliwe jest także podpisanie nowego i zdecydowanie korzystniejszego  kontraktu no ale nie wiadomo czy znajdzie
się głupi chętny za zakup lub rząd sypnie miliardami. Informacje o anulowanych kontraktach wiatrowych spływają z całego świata. Umowa dla stron jest prawem - nie można od tak sobie kontraktu na dostawę energii jednostronnie anulować. Każdy sąd zasądzi odszkodowanie a to oznacza upadek beztroskiej firmy.   

 W ciągu ostatniego pół roku tylko na Pomorzu doszło do trzech pożarów turbin wiatrowych. Gaszenie płonących wiatraków jest niezwykle trudne. Mimo kosztownej akcji straży pożarnej jedyną opcją jest najczęściej bierne zabezpieczenie terenu i czekanie, aż ogień sam wygaśnie.

 GUS maluje trawę na zielono i jawnie manipuluje wyliczeniami. Szczególnie wyliczeniami inflacji. "Rzeczpospolita" (17.03.2025) pytała w sondażu, czy w ciągu ostatniego roku zmieniła się
sytuacja ekonomiczna badanych oraz ich rodzin.  "Mam poczucie, że żyje mi się gorzej i moje
gospodarstwo domowe jest biedniejsze" - aż 57,5 % badanych udzieliło takiej odpowiedzi.
Druga najczęstsza odpowiedź to "żyje mi się tak samo, jak przed rokiem, na którą wskazało
29,8 % ankietowanych. 9,3 % respondentów odpowiedziało, że "żyje mi się lepiej i moje
gospodarstwo domowe jest zamożniejsze. Bardzo źle swoją sytuację postrzegają ludzie młodzi –
82 % twierdzi, że żyje im się coraz gorzej.
To jest dopiero początek procesu ubożenia Europejczyków a w tym Polaków. Nie mamy żadnych atutów. Demografia beznadziejna a do tego zabójczy nachodźcy,  stagnacja technologii, zielony przemysł w odwrocie, drogie surowce lub ich brak, kosztowne zbrojenia. Nie ma na czym budować bogactwa.

 W 2023 roku 2000 największych firm na świecie wydało 1,25 bln dolarów na badania i rozwój.
Na tej liście nie było żadnej polskiej firmy. Polska wygląda na republikę bananową bez bananów i kolonie taniej siły roboczej, która przy pomocy podłych zdrajców została okradziona z majątku narodowego. Dziś Polska to tylko bezzębny kundelek sterowany przez globalistów.

 Rządy PiS i PO za państwowe pieniądze uprawiały i uprawiają propagandę i dezinformacje aby za każdą cenę trzymać się u władzy czyli przy słojach z konfiturami.
https://wiadomosci.wp.pl/ujawniamy-wiceprezes-panstwowej-firmy-polityk-po-hejt-i-rzadowa-pro
paganda-7135065523686016a
"Szymon Gawryszczak, wiceprezes państwowego Totalizatora Sportowego i zaufany człowiek
wiceministra aktywów państwowych Roberta Kropiwnickiego, jest udziałowcem i do niedawna
kontrolował spółkę powiązaną z "Sokiem z Buraka". To profil na Facebooku z milionem
obserwujących, który na ogromną skalę rozsiewa nienawiść i propagandę wspierającą Platformę
Obywatelską. Spółka dzieli siedzibę z fundacją założoną przez wiceministra Kropiwnickiego."

 Poprzedni rząd PIS był tragiczny. Mamy teraz rzekomo najgłupszy rząd (Vaginet), od czasów Chrobrego czyli od 1000 lat. Ale pochodzący z selekcji negatywnej mężykowie stanu formatu kieszonkowego zawsze byli żałośnie śmieszni.
 Jacek Kaczmarski  w jednej ze swoich piosenek włożył w usta potężnego ambasadora Repnina opinię o tubylczych elitach, że „rozgrywka z nimi, to nie żadna polityka. To raczej wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”.
 Małpia polska polityka wschodnia doznała kompletnej porażki. USA nie chcą już militarnie niańczyć Polski. Pożal się Panie Boże, „polscy” „politycy” biegają teraz  po swoim podwórku jak indyk z odciętą głową. Szczęśliwie z prowokowania przez szaleńców oderwanych od realiów świata  kolejnej wojny nic im nie wychodzi.
Jan Sadkiewicz:  "Polski establishment polityczno-medialno-ekspercki boi się zakończenia
wojny, bo w jej trakcie wykreował sobie alternatywny świat, w którym znaczenie Polski na
świecie wzrosło a on sam może bawić się w tworzenie koncepcji polityczno-strategicznych dla
całego Zachodu i teraz chce w tym półśnie trwać jak najdłużej.
Polski establishment boi się zakończenia wojny, bo skutecznie przekonał sam siebie, że o warunkach pokoju będą decydować ci, którzy w czasie wojny się najbardziej wykazali, najgłośniej krzyczeli, najwięcej nienawidzili przeciwnika, a nie ci, którzy w chwili zakończenia wojny będą dysponowali największą siłą. A Polska w czasie tej wojny nie  zbudowała żadnej siły ani żadnych wpływów poza swoimi granicami i nie będzie miała w sprawie  warunków pokoju nic do powiedzenia, dobrze będzie, jeżeli nie zostanie obciążona takimi czy innymi kosztami. Pokój nastanie prędzej lub później a o nowej równowadze sił zadecydują silni, ale w dominującym dziś w Polce przekazie chodzi nie tyle o to, żeby się jakoś wobec tego odnaleźć, ale by odsunąć ten moment choćby troszeczkę żeby się jeszcze trochę nacieszyć swoją urojoną ważnością, siłą, moralnością, żeby rzeczywistość dała się jeszcze choć przez krótki czas ignorować.
Koniec wojny będzie chwilą prawdy po latach życia w świecie złudzeń"

 Parę dni żył komiczny temat „francuskiego parasola atomowego” nad Polską. Teraz panikujący  impotenci bredzą o polskiej broni jądrowej. Oczywiście nic z tego nie będzie.
 Badanie na zlecenie szwedzkiej telewizji (SVT). Czy Szwedzi wierzą w osławiony Art 5 Traktatu Waszyngtońskiego czyli traktatu NATO.  „Wierzących” jest w sumie 22,7%. Niewierzących 69,7%
https://www.svtstatic.se/image-news/650/wide/0.5/0.5/c26cec5ed08e896f5f12dfefff032a6599ee5de
cf44868643f845652d8cfdead

 Coraz bardziej to przypomina tragiczną II RP. Snute są różne plany z których nic nie wychodzi a wielkie pieniądze podatnika nikną w kieszeniach politycznej mafii.  
 Plan budowy dróg szybkiego ruchu w II RP ( tak jak od 25 lat elektrownie jądrowe ) budził  duże zainteresowanie i nadzieje. Niestety  z planowanych tysięcy kilometrów dróg nie powstał ani jeden metr !

 Powstał w świecie nowy układ sił i Polska jest niestety po stronie przegranych. Napadom paniki towarzyszy erupcja głupoty.
Wysokopłatny esbecki kapuś Lech Wałęsa czyli TW Bolek i agenturalni opozycjoniści  polityczni z czasów PRL wystosowali obraźliwy  list do prezydenta Donalda Trumpa po niedawnej wizycie Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu w jego obronie.
Codzienne życia Lecha Wałęsy osadzonego w rządowym ośrodku w Arłamowie (woj. podkarpackie). "W okresie internowania skonsumował samotnie lub w towarzystwie osób odwiedzających: spirytus - 2 but., wódka - 289 but., wino - 158 but., winiak i koniak - 59 but., szampan - 238 but., piwo - 1115 but." - to fragment jednego z raportu funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.

 Jednym z następstw Wielkiego Kryzysu była II Wojna Światowa. Ale świat po kryzysie z 2008 roku też jest już zupełnie  inny. Stało się jasne ze dalsze utrzymanie pozycji dolara wymaga dużej wojny. Od przedkryzysowego 2007 roku produkcja przemysłowa Chin wzrosła o 275%, Indii o 94%,  Rosji o 46%. Włochom spadło o 23%, Japonii o 21%, Francji o 13%, Niemcom i Wielkiej Brytanii – o 9%. Europa przestaje być nowoczesną fabryką świata i przestaje się liczyć w świecie. W świecie liczy się tylko realna siła ekonomiczna i militarna !
Zieloności miał towarzyszyć wzrost udziału energii elektrycznej ale nic takiego nie ma miejsca i jest de-elektryfikacja ! Zmniejszenie zużycia energii elektrycznej to głownie efekt degradacji przemysłu ciężkiego.
 Po prostu realna  (nie propagandowa) Zieloność oznacza znaczny spadek konsumpcji. Było to oczywiste od dekad. Kowalski ma zrezygnować z samochodu ale oligarchom i biurokratom „należą się” prywatne odrzutowce i bardzo drogie samochody.  

 Świętym Gralem energetyki od 60 lat są  marzeniowe „reaktory termojądrowe” ! Z zapowiedzi że już, już.. nic nigdy nie wyszło.
 Obecnie elektrownie jądrowe sprawnie budują Rosja, Chiny, Korea i Japonia ale Japonia tylko u siebie. Firmy francuskie mają straszne problemy i nie potrafią odbudować kompetencji a przecież jeszcze  40 lat temu pracowały znakomicie. Firmy USA raczej trwale straciły kompetencje.
Przy teoretycznym dużym wzroście światowej energetyki jądrowej zasobów uranu nie starczy na długo. Rozwiązaniem na pewien czas są reaktory powielające. Francuski reaktor Super Phonix stwarzający potężne problemy został porzucony. Jedyne reaktory powielające pracują w elektrowni w Biełojarsku w Rosji.
 Reaktory na Tor  „wykorzystają” jego energie w 50% a nie w 2% jak Uran.  Złoża Toru znane w Chinach teoretycznie wystarczą im na 60 tysięcy lat ! Niedługo rozpoczną pracę pierwsze chińskie reaktory małej mocy na Tor.   

 Polska czerpała ogromną dywidendę pokojową zupełnie jak szaleniec jej nie doceniając. Nie jest w stanie podjąć produkcji broni a nawet amunicji.   
"Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem różne ciemne interesy są zawsze podlewane w MON i PGZ obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów. "Dobro sił zbrojnych", "przyszłość polskiego przemysłu" itd. A tak naprawdę wywalamy dziesiątki miliardów złotych w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych" - pisał w 2021 roku minister Dworczyk do premiera Morawieckiego.

Czasy zmiany hegemona są bardzo niebezpieczne dla światowego pokoju.
Adolf Hitler osobiście i przez pośredników tłumaczył Anglosasom że nie chce z nimi wojny a chce mieć na terenie Ukrainy i zachodniej Rosji swoje "Indie" tak jak Brytyjczycy mają Indie ! Nie kłamał. Oczywiście Anglosasi na takie wzmocnienie się Niemiec nie mogli pozwolić bo oznaczało to jednak utratę hegemonii.   
Zwróćmy uwagę że wojna uległa strasznej brutalizacji w 1941 roku gdy Niemcy odkryli masowe groby zamordowanych przez NKVD.

 Wojna zastępcza ( proxy war) czyli wojna przez pośrednika toczy się na terenie zewnętrznym, zastępczym a nie na terenie mocarstw.
W okresie Zimnej Wojny wojną Proxy USA z ZSRR były wojny w Wietnamie i w Afganistanie. Wyniki tych wojen miały zaskakująco duże znaczenie. Efekty wojny na Ukrainie też mogą być poważne.
W formie pośredniej wojska w kraju-krajach zastępczych są wspierane jedynie sprzętowo, szkoleniowo, finansowo i propagandowo.
W ( bardziej niebezpiecznej ) formie bezpośredniej żołnierze mocarstwa / mocarstw stojącego za jedną ze stron konfliktu biorą aktywnie, bezpośrednio i oficjalnie udział w militarnej ingerencji w działania wojenne.
W wojnie wietnamskiej USA błędnie rozpoznały intencje ZSRR i Chin, które realnie nie chciały eskalacji a wygaszenia konfliktu. Ale złe intencje ZSRR w Afganistanie odgadnięto doskonale.  
Oczywiste było od dawna że wojna na Ukrainie jest wojną USA z Rosją i trwa ona wcześniej niż od 2014 roku. Władze USA zaprzeczały temu.
Sekretarz Rubio 6.03.2025 rozmawiał z dziennikarzem Fox News, ze śladem uczestnictwa (krzyż na czole) w nabożeństwie popielcowym. Rozmowa dotyczyła relacji amerykańsko-ukraińskich i wojny na Ukrainie. Jak wynika z tekstu wywiadu opublikowanego na oficjalnej stronie internetowej Departamentu Stanu. “Od początku było jasne, że prezydent Trump postrzega to jako przedłużający się, patowy konflikt. I szczerze mówiąc, to wojna zastępcza między mocarstwami nuklearnymi – Stanami Zjednoczonymi, pomagającymi Ukrainie, a Rosją – i musi się zakończyć.” – powiedział Marco Rubio.

 Telewizyjnym symbolem wojny w Wietnamie stał się helikopter UH-1. W latach 1958-1986 we wszystkich wersjach wyprodukowano ich 16 000 ! Na licencji produkowano je mocno ulepszone w Japonii i w RFN.
W czasie II WW wyprodukowano w świecie ponad 600 tysięcy samolotów. W czasie pokoju samoloty wojskowe produkowane są metodą rzemieślniczą a nie masową. Rząd USA zmusił wtedy koncerny motoryzacyjne aby podjęły produkcje samolotów metodą masową.
Przedwojenna militarna produkcja II RP to około 0.17% światowej wojennej produkcji militarnej. Czyli była to pchła albo wsza.  
Z winy polityków, w III Rzeszy mającej najlepszych fizyków i inżynierów świata nie opanowano metod masowej produkcji ! Głupio stawiano na użycie masowej przymusowej siły niewolniczej z krajów podbitych. W ZSRR produkcje masową stosowano tylko w kupionych w USA fabrykach. Po wojnie produkcje masowa w Europie Zachodniej i Japonii upowszechniły amerykańskie koncerny.


Sprawdzenie
Do podjęcia właściwej decyzji lub ich wiązki potrzeba informacji.
Koszt wydobycia węgla kamiennego w Polsce jest najwyższy na świecie. Najniższa w świecie jest wydajność pracy polskiego górnika i dalej ekspresowo spada. O tym że realnie część kopalni jest trwale nierentowna wiedziano już pod koniec lat sześćdziesiątych czyli ponad 55 lat temu !
Chcąc podjąć działania naprawcze trzeba chorego zdiagnozować. Choroba może być śmiertelna i chorego nie warto leczyć marnotrawiąc środki.
Niech będą  takie Zmienne objaśniające kosztów i wydajności pracy:
1.Nakład pracy ludzi i maszyn na wydobycie węgla zależy od geologii a więc głębokość i miąższości złoża, zawartości  metanu, woda, temperatura. Eksploatowane są coraz głębiej położone pokłady co wpływa na koszty i wydajność.
2.Na koszt wydobycia ma wpływ jakość mechanizacji-automatyzacji oraz sprawność kierowania. Polskie kopalnie są skansenami kierowanymi przez nominowanych politycznie na tłuste synekury przygłupów.
3.Wydaje się że największy wpływ ma w Polsce umafijnienie państwa i górnictwa polegające na dawaniu gigantycznych dotacji wprost i poprzez ZUS  oraz zablokowanie importu i obsadzanie „kopalni” tuczącymi się mafiami politycznymi a przy nich związki zawodowe no i górnicy.   
Niech umownie jednostkowe koszty węgla za ostatnie kilka lat się podwoiły ze 100 na 200.
-Przypisz zmiennym objaśniającym 1,2,3 wagi aby ich suma wynosiła 100.
 
Ćwiczenie.
 Przy spaleniu węgla kamiennego i brunatnego  z obecnej w nim siarki powstaje w spalinach szkodliwy dla środowiska dwutlenek węgla. Od dekad w elektrowniach jest on wiązany z wapieniem i powstaje w następującej reakcji gips:
SO2 + CaCO3 = CaSO3 + CO2
Wiązanie wapienia w postaci rozpylonego szlamu odbywa się w wieży absorpcyjnej która w dolnej części jest zbiornikiem.
Wapień do zmielenia w młynie kulowym podany jest z silosu magazynowego wapienia taśmociągiem o regulowanej wydajności. Do młyna z regulowanym napędem podany jest też strumień wody także w zadanej (z LY304) wielkości. „Gruby” szlam z młyna płynie do zbiornika ze szlamem. Sensor gęstości DT303 dostarcza informacji regulatorowi  DIC303 który operując zaworem dostarcza tyle wody aby substancji stałej w szlamie w zbiorniku było 40%. Zbyt duże cząstki wapienia ze strumienia wyjściowego zbiornika są zawracane do młyna przez mechaniczny Classifier. Sensor poziomu w zbiorniku reagenta LT303 dostarcza poprzez funkcje LY304 rozkazu dla jednoczesnej zmiany szybkości taśmociągu, napędu młyna i strumienia dla systemu podawania wody do młyna. Sensor poziomu pH XT302 w zbiorniku wieży absorpcyjnej poprzez regulator master XIC302 operuje pętla slave regulacji z regulatorem FIC301 i sensorem FT302 w układzie kaskadowym. Praktyczny system ma niepokazany układ wymuszonego utleniania i ponownego podgrzewania spalin. Zawiesina gipsu ze zbiornika jest odwadniania i dalej suszona. Z reguły produkowana jest od razu płyta kartonowo – gipsowa. Na uproszczonym schemacie nie pokazano całego systemu absorbera z pompą rozpylającą, zwilżonych półek, odmgławiacza... Celem absorbera z dolnym zbiornikiem jest wydajna absorpcja SO2 w gazach spalinowych w sekcjach wieży z rozpylaczami  oraz wytrącanie gipsu w reakcji.
Najważniejsza jest regulacja poziomu pH w zbiorniku wieży absorpcyjnej. Praca ze zbyt niskim pH obniża efektywność i powoduje osadzanie się kamienia w zbiorniku. Praca ze zbyt dużym pH powoduje powiększenie zużycia wapienia i obniża jakość uzyskanego gipsu. Także optymalna regulowana gęstość szlamu (DT303, DIC303) jest kompromisowa.  
W zgrubnej dokumentacji ( pdf ) podano wymiary zbiorników, przepływy i zakresy czasów transportu.
-Zakładając poprawny wybór sensorów i zaworów. Podaj nastawienia regulatorów DIC303, XIC302 i FIC301 oraz funkcje LY304.
-W jaki sposób pętle regulacji się zakłócają. Czy istnieje potrzeba / konieczność rozprzężenia regulacji
-Zaproponuj proste ulepszające częściowe rozprzężenia układów regulacji.