środa, 13 października 2021

Polityka – slogany i polska rzeczywistosc

 Polityka – slogany i polska rzeczywistosc
https://www.salon24.pl/u/lchlip/1172568,polityka-slogany-i-polska-rzeczywistosc
"Państwo, Suweren, suwerenność, niepodległość, niezależność, Konstytucja, prawo i sprawiedliwość – hasła slogany odmieniane we wszystkich przypadkach na łamach mediów i wszelkiego rodzaju forach i grupach dyskusyjnych. Kłótnie i pogłębianie podziałów w sprawach interpretacji, rozumienia i zrozumienia szczytnych i nobliwych zasad i praw są chlebem powszednim rzesz zatroskanych obywateli broniących swoich poglądów i mieszających z błotem innych kretynów nie potrafiących zrozumieć przekonań przez nich wyznawanych. Wysokie tony wielce patriotycznych zawołań o obronie najwyższych wartości, utracie suwerenności, sprzedawczykach i brukselskich czy moskiewskich agentach i współczesnej Targowicy z wyobcowanymi z polskości zwołującymi „ulicę i zagranicę” w obronie swoich interesików – to wszystko dominuje w „dyskusjach” o polskim Państwie i Narodzie, o jego być albo nie być.

I od czasu do czasu, słychać głosy o skrzeczącej RZECZYWISTOŚCI BYTU mało, albo wcale nie mające coś wspólnego z tłoczącymi się ze wszystkich stron sloganami i pustymi hasłami. Sprowadzające na ziemię tych, którzy chcą słuchać i są zdolni widzieć. I takim głosem okazuje się notka blogera „kemir” (link) o przeżyciach związanych z chęcią PRZEŻYCIA człowieka skonfrontowanego z polską służbą zdrowia.Konstytucja:
"Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych."

Nie wiem czy po przeczytaniu tej notki każdemu nóż się w kieszeni otwiera. Pewnie nie, gdyż jej popularność w żadnym stopniu nie dorównuje powodzeniom dziesiątkom czy setkom pseudoinformacji o Unii, suwerenności, unijnych trybunałach czy dotacjach lub ich braku. Górnolotne hasła i teoretyzowanie z Unią czy bez niej są na topie, a pobyt w szpitalu, oczekiwania na zabieg i wymuszone przez tragiczną sytuację służby zdrowia tysiące śmierci czekających na zabieg, (operację, leczenie, konsultacje i badania…) nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem. Któż chętnie rozmawia o śmierci zawinionej przez państwowy system niemożności?

Państwo nie wykonujące swych podstawowych funkcji zapewnienia odpowiedniej służby medycznej chorym i cierpiącym. Kto ma pieniądze nie musi się tym martwić, ale to żadna nowina – zawsze tak było, poza drobnym faktem, że państwo pogodziło się z tą „oczywistością” i ma się wrażenie, że nawet ją stymuluje. Państwo w którym covidowa epidemia uwypukliła TRAGICZNY stan służby zdrowia. Setki tysiące ponad miarowych zgonów nie wywołał eksplozji niezadowolenia, pytań do władz, pośpiesznie przygotowywanych planów naprawy i opracowania wieloletnich strategii. Dorzucimy parę miliardów, przyjmiemy więcej kandydatów na studia i problem załatwiony. Za ileś tam lat będziemy oceniać ilu jeszcze lekarzy i pielęgniarek wyjedzie do krajów Unii, i będziemy pomstować, że to nie są lekarze-patrioci. Społeczeństwo się przyzwyczaiło, temat nie jest zbyt nośny a poza tym każdy przecież kiedyś umiera?
Służba zdrowia, edukacja, polityka zagraniczna, system sprawiedliwości, polityka obronna – podstawowe dziedziny decydujące o potencjale i zdolnościach państwa. Decydujące o jego możliwościach przetrwania, rozwoju i pozycji na świecie. Nasze państwo boryka się z zapewnieniem swoim obywatelom podstawowych, określonych konstytucyjnie praw do leczenia, edukacji na miarę współczesnych wyzwań zmieniającego się świata, usprawnieniu wymiaru sprawiedliwości w rozpoznawaniu i załatwianiu spraw sądowych, nie mówiąc o stosunkach międzynarodowych decydujących o pozycji naszego kraju w świecie.

Dyskusje o polskiej rzeczywistości takiej jak wielodniowy, niepotrzebny pobyt w szpitalu w oczekiwaniu na operację zajmując szpitalne łóżko potrzebne innym, coraz szybszy rozrost szkolnictwa prywatnego gwarantującego lepsze warunki edukacji, polityka zagraniczna w której polski prezydent proponuje swojemu odpowiednikowi w Waszyngtonie „przemyślenie pewnych spraw” czy polityka obronna, w której granica polsko-białoruska okazuje się być dziurawa jak sito a dziennikarze stanowią zagrożenie dla służb granicznych – to wszystko sprawy „chore”, ale wrosłe w polską rzeczywistość i pokazujące jak bardzo, i jak szybko można przyzwyczaić się do nienormalności.
I próbuję zrozumieć coś z tej nienormalności. „Polskość to nienormalność” z eseju Tuska „Polak rozłamany” z roku 1987 czy jednak zagłuszanie hymnu państwowego i przemówienia chyba jednej z ostatnich żyjącej uczestniczek Powstania Warszawskiego pani Wandy Traczyk-Stawskiej przez niejakiego Bąkiewicza suto dotowanego przez ministra Glińskiego?

A może „polskość to nienormalność” w wykonaniu Krzysztofa Wyszkowskiego członka Kolegium IPN piszącego publicznie o walczącej w Powstaniu pani Wandy Traczyk-Stawskiej:
„Ci powstańcy stają po stronie Dirlewangera"?

ps.
"...Jak pisze Jesús Hernández w książce „Nazistowskie bestie. Kaci z SS”, śmierć, którą nieśli członkowie 36. Dywizji ("dirlewangerowcy") , nie omijała nikogo:

Napadali na szpitale i mordowali pacjentów na łóżkach, niekiedy przy użyciu miotaczy płomieni. Pielęgniarki i zakonnice spotkał, jeśli to możliwe, jeszcze gorszy los: były chłostane, grupowo gwałcone i wieszane nago (…).

Dirlewangerowcy oblewali jeńców benzyną i palili żywcem, wieszali kobiety z balkonów, przebijali niemowlęta bagnetami lub wyrzucali je przez okna. Kobiety zawsze przed zamordowaniem gwałcono. Żądza łupienia dirlewangerowców była tak wielka, że jednym cięciem odcinali palce, na których dostrzegli pierścionki, by nie tracić czasu, bagnetami wydłubywali złote zęby, a podczas plądrowania z chciwości zabijali się nawzajem.

W czasie rzezi Woli mogło zginąć nawet 65 tysięcy ludzi. W większości były to ofiary zbrodniczego oddziału. Dla porównania, szacuje się, że w całym powstaniu zginęło 200 tysięcy osób....""

8 komentarzy:

  1. "...słychać głosy o skrzeczącej RZECZYWISTOŚCI BYTU"
    To nie rzeczywistość "skrzeczała" u Wyspiańskiego, ale POSPOLITOŚĆ.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dirlewangerowcy to były zwierzęta w ludzkiej skórze. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego sam ich dowódca -- takie samo bydlę, jak każdy z podwładnych -- i nie oszczędzał ich. Miał taki zwyczaj, że kiedy wysyłał ich do "akcji", sam jechał za nimi -- i jeśli uznał, że któryś "coś się ociąga", to strzelał mu w plecy.

    Oczywiście nie żal mi ich ani trochę.

    Samemu Dirlewangerowi rozwalili łeb kolbami polscy strażnicy. Po zakończeniu wojny migał się przez pewien czas, ale w końcu (bodajże w Bawarii) ktoś go rozpoznał i Amerykanie go aresztowali. Miał pecha, że zamknięto go w areszcie, gdzie byli polscy strażnicy -- i że oni również dowiedzieli się, "kto zacz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Szkoda ze rozpoczął się po wojnie konflikt USA- ZSRR i zaniechano rozliczania nimieckich zbrodni wojennych

      Usuń
  3. https://www.dz.urz.mon.gov.pl/zasoby/dziennik/pozycje/tresc-aktow/pdf/2020/11/poz._178_zarz._Nr_20-sig.pdf
    Błaszczak usunął punkt §7 ust. 2, który mówił:

    “§7 ust. 2. Szef SGWP kieruje Sztabem Generalnym Wojska Polskiego (Sztab Generalny WP) bezpośrednio oraz poprzez:

    1) zastępców Szefa SG WP;

    2) kierowników komórek organizacyjnych tworzących Sztab Generalny WP.”

    czyli pejsy chcą wprowadzić stan wojenny (kiedy?) wg własnej uzurpacji i naszymi rękoma między sobą ma dojść do wojenki wewnętrznej, a najlepiej jak się nią skieruje na Rosję.

    OdpowiedzUsuń