Płonie bananowy, kolonialno, złodziejski, agenturalny kraj. Trucizna + 2
Łącznie na składowiskach w Polsce jest około 4 mln ton odpadów.
W 2016 roku Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wydał 150 zezwoleń na przywóz odpadów do Polski z krajów UE na łączną masę 655 tys. ton oraz 22 zezwolenia na przywóz odpadów spoza UE na łączną masę 66 tys. ton.
Szefem GIOŚ w randze wiceministra (2006-2008 i ponownie od maja 2016) jest Marek Haliniak, absolwent Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kolejny partyjny aparatczyk pod płaszczykiem urzędnika służby cywilnej.
Na rysunku pokazano skąd miały pochodzić odpady.
Na pozór dziwny wydaje się import odpadów z Australii i Nowej Zelandii. Przyjechały do nas przez cały świat z antypodów i komuś się to opłaciło. Australia i Nowa Zelandia nie należą do Unii Europejskiej. Import stamtąd podlega w Polsce pełnej odprawie celnej. Ale pewnie papiery są fikcyjne lub sfałszowane lub sprawę załatwiła "kanapka".
Odpad odpadowi nierówny. Koszt utylizacji niektórych rodzajów odpadów jest bardzo wysoki wręcz zdumiewająco wysoki. Są to odpady przemysłowe z zawartością metali ciężkich. Toksyczne półprodukty chemiczne o niewiadomym składzie. Wymieszane, nieznane toksyny z upadłych firm. Silnie zanieczyszczone rozpuszczalniki. Zbędne lub przeterminowane pestycydy. Odpady budowlane z zawartością azbestu. Kleje, farby, lakiery, farmaceutyki. No i oczywiście odpady radioaktywne.
Przywieziono nawet 1600 ton śmieci z Nigerii. Musi to być coś wyjątkowo zjadliwego bo przecież Afryka jest tanim wysypiskiem śmieci z całego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz