czwartek, 16 grudnia 2021

Wojna i pokoj 42

 Wojna i pokoj 42

 Niemiecka policja  15.12.2021 poinformowała, że w 2021 do Niemiec dostało się przez Polskę, aż 10.949 uchodźców z Białorusi, w tym 10.923 od sierpnia 2021 roku.
Zatem narracje rządowej propagandy dla ciemnego ludu o tym jak to dzielnie polscy funkcjonariusze zapobiegają wtargnięciu inwazorów do Polski należą do kategorii  bajek z mchu i paproci.
Niemcy teoretycznie mogą migrantów zwrócić Polsce lub zażądać od Polski zwrotu wszystkich ponoszonych kosztów.  

 Na alianckich mapach z okresu końca wojny kadłubkowa Polska ma powierzchnię około 170 tysięcy km2. Tereny wschodnie zostały bezpowrotnie stracone. Polska dużą powierzchnie oraz bardzo dobry kształt zawdzięcza twardej postawie ekipy Stalina.
25 lutego 1947 uchwałą nr 46 Alianckiej Rady Kontroli ogłoszono likwidację państwa pruskiego i decyzją tej rady ziemię pruskie rozdzielono między ZSRR, Polskę i NRD. ZSRR włączyły północny obszar Prus Wschodnich w postaci ziem położonych wokół Królewca. Polska dostała we władanie ( nie ma tam mowy o własności ) południową część Prus Wschodnich, Prusy Zachodnie, wschodnią część Pomorza, wschodnią część Brandenburgii oraz Śląsk. Część Pomorza Zachodniego włączono do utworzonego NRD.
W Rosji są głosy o tym że wobec zakwestionowania powojennego porządku Jałtańsko – Poczdamskiego granice Polski są obecnie tylko liniami na mapie i  mogą się zmienić.

 Powojenną odbudowę Polski opóźniał bandytyzm, zaminowanie kraju i korupcja.
Stalin nie ufał nikomu a już zwłaszcza Polskim komunistom uważając że przede wszystkim zawsze na pierwszym miejscu są Polakami nawet jak pracowali dla NKVD. Toteż na szczytach władzy komunistycznej znaleźli się Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy , dzicz ze stepów no i Żydzi. Polska dla obcych była atrakcyjna i sowieci robili wszystko aby obcy nie integrowali i nie asymilowali się z Polakami co nie zawsze było skuteczne. Żołnierzy wracających po służbie w Polsce traktowano z nieufnością co nie miało miejsca w stosunku do żołnierzy wracających z NRD. Sprawny dowódca, marszałek Rokossowski w Polsce uważany był za sowieta a w ZSRR za Polaka. Zaufanie Stalin miał głównie do Żydów w Polsce i stąd tak wielka ich ilość w kierownictwa aparatu bezpieczeństwa. Ale i tak był on nadzorowany przez wysokich sowieckich oficerów. Lojalność aparatu władzy miały też wspomagać „sklepy za żółtymi firankami” z zaopatrzeniem niedostępnym w biednej Polsce przeciętnemu Polakowi
Oficjalnie ekipa sowiecka wróciła do ZSRR wraz z marszałkiem Rokosowskim ale faktycznie wielu zostało w Polsce pod zmienionymi nazwiskami.
Gdy Stalin stracił zaufanie do Żydów postanowił ich wszystkich z całego bloku wschodniego przesiedlić do specjalnie dla nich stworzonej azjatyckiej republiki Birobidzan przy granicy chińskiej nad Amurem aby tam mogli zająć się produktywną pracą w rolnictwie na wzór reszty radzieckiego społeczeństwa. Sowieci chcieli pozbyć się niechcianego elementu i zasiedlić słabo zaludnione ziemie oraz jednocześnie spodziewali się niepowodzenia przedsięwzięcia, które ostatecznie skompromituje Żydów i syjonizm. Śmierć Stalina przerwała koszmar.

 Dolny Śląsk z Wrocławiem najdłużej był Czeski i Polski a krótko był pruski. W styczniu 1945 roku został zamieniony w twierdze. Przygotowując się do obrony Niemcy dokonali masowych wyburzeń, nawet zabytków. Nie oszczędzali nawet swoich kościołów i cmentarzy. Fanatyczna obrona Wrocławia podczas wojny spowodowała zniszczenie 65 % miasta i śmierć ponad 100 tysięcy osób. Doszedł do tego ciężki ostrzał artyleryjski atakującej Armii Czerwonej. W gruzowiskach sięgających kilku metrów wysokości nie sposób było odgadnąć przebiegu dawnych ulic.
Po wojnie oddziały sowieckie zabrały wszystko co się dało łatwo transportować. W 1945 roku ponad 90% populacji Wrocławia stanowili dalej Niemcy ale już w 1947 roku było ich mniej niż 10%.
Szalało szabrownictwo i  przestępczość. Z powodu niepewności czy miasto pozostanie w polskich rękach, Wrocław był nazywany "stolicą polskiego dzikiego zachodu"
Odbudowa Wrocławia szła opornie. Na zdjęciu Wrocławia z 1968 roku nadal zburzony kwartał jest nieodbudowany.

Z Wrocławia ale też ze Szczecina w ramach hasła „Cały naród buduje swoją stolicą” wywieziono koleją do Warszawy wiele milionów ton cegieł. Najgorsze było to że dodatkowo niszczono sprawne budynki. Prawdziwej dewastacji doznały ocalałe w wojnie piękne miasteczka Dolnego Sląska. Złośliwie mówiono ze „polska małpa dostał zegarek i go popsuła” Oczywiście mieszkańcy chcieli temu zapobiec i informowali o tym władze, które nie mogły zrobić nic dlatego że nad rabunkiem czuwało żydowskie  UB, które usiłowało prześladować informujących.
Do Wrocławia trafił po wojnie Leopold Mondszajn z rodziną. Był wicedyrektorem Miejskiego Przedsiębiorstwa Rozbiórkowo - Porządkowego numer 1, które zajmowało się między innymi wydobyciem cegieł. Jak na ironie przedsiębiorstwo powstało w miejsce zamkniętej w 1949 roku Wrocławskiej Dyrekcji Odbudowy. Kilku urzędników miejskich z Mondszajnem, stworzyło szajkę, działającą na własny rachunek. To oni niszczyli budynki i masowo sprzedawali na lewo cegłę całymi transportami. W ten sposób wyrosły prawdziwe fortuny. Gdy w 1956 roku rozpoczęła się destalinizacja Mondsztajn z ogromnym majątkiem ( wiele kilogramów złota ) próbował uciec do Izraela. Bydlaków aresztowano. W roku 1957 we Wrocławiu odbył się proces „ceglanych milionerów”, w którym zapadły kilkunastoletnie wyroki. Oskarżeni z racji narodowości  mieli szczęście bowiem  w podobnych procesach w PRL zapadały wyroki śmierci. W czasach stalinowskich w sądownictwie i prokuraturze umieszczono wielu Żydów i rasistowska wyrozumiałość sądu z tego się właśnie wzięła. 
Z wrocławskiej cegły budowano także Nową Hutę.

„Peryferyjny Kapitalizm Zależny”, dostępny w Google Books.
"Potężne afery funkcjonowały od czasu narodzin systemu PRL. „Mówi Józef Swiatło”:
W roku 1952 wyszła na jaw bardzo nieprzyjemna afera. Brat żony Bermana, Grunberg, był dyrektorem departamentu w Ministerstwie Zdrowia. Afera polegała na tym, ze popełniono ogromne nadużycia za ciężkie miliony złotych z lekarstwami sprowadzonymi z zagranicy, głównie penicylina i streptomycyna. Dysponentem tych lekarstw był Grunberg. Miały one iść do aptek dla chorych. Grunberg przydzielał je do aptek, to prawda, ale swoim zaufanym ludziom, którzy natychmiast sprzedawali te lekarstwa na czarnym rynku i płacili Grunbergowi  za to grube procenty. Był to wiec przydział fikcyjny. Grunberg nie miał obowiązku wyliczania się z tego i wiadomo było, ze dzięki tym operacjom uskładał sobie dobrych kilka kilogramów złota. Nie jest on zresztą jedynym dygnitarzem reżymowym, który lubuje się w kolekcjonowaniu złota. [. . . ]
Zgłosił się do mnie pewien lekarz z tym, ze ma cenne informacje o ludziach w partii. Przyjąłem go w swoim gabinecie i on przedstawił mi obszerny elaborat o sabotażu Grunberga i jego operacjach w Ministerstwie Zdrowia. Opracowanie to nie ograniczało się tylko do spraw służby zdrowia. [. . . ] W następnej rozmowie ujawnia, ze od dłuższego czasu jest agentem sowieckim. Meldujemy o tym Bierutowi, który poleca go unieszkodliwić. Ale to, ze Bierut wydaje polecenie, to nie wystarcza. Zwracam się do doradcy sowieckiego w dziesiątym departamencie, płk. Sigaczowa, przedstawiam mu sprawę i proszę o informacje kto to jest Petruszynski i co robić. Sigaczow bierze ode mnie jego fotografie i różne sprawki ujawnione przez Petruszynskiego i po jakimś czasie decyduje
„Nie nada likwidowat’ Petruszynsku”.”
„Nie nada” znaczy że nie wolno.

Pogrążona w oligarchii ( wszyscy zbrodniczy oligarchowie mają izraelskie paszporty ) i korupcji Ukraina jest w 2021 roku jedynym europejskim krajem, który ma PKB per capita na niższym poziomie niż miał w 1970 roku. Była wtedy bogatsza niż Białoruś i Polska a teraz jest najbiedniejsza.
Rosjanie grożąc wkroczeniem do Ukrainy właśnie żądają zmiany układu sił wojskowych. Zachód nie zamierza bronić Ukrainy. Wobec strategicznych dylematów USA na Pacyfiku i regionalnego układ sił, USA mogą się zgodzić na to aby Ukraina znalazła się w strefie wpływu Rosji.
Oczywiście powstaje pytanie czy My nie  wpadniemy ponownie w rosyjską strefę wpływów ?

W wojsku już obecnie brakuje młodych chętnych. Zapowiedź że regularna armia będzie miała 250 tysięcy żołnierzy to pusta, głupia propaganda.

Rządząca Platforma oszustów miała na tyle odpowiedzialności i odwagi aby podnieść faktycznie kobietom wiek emerytalny wiedząc przecież że dużo stracą w wyborach.
Sytuacja w Polsce jest chora. W rocznikach osiemdziesięciolatków są 3 kobiety na jednego mężczyznę.
Wiek emerytalny w Europie k / m :
Belgia 67 67
Chorwacja 67 67
Dania 67 67
Francja 67 67
Hiszpania 67 67
Irlandia 68 68
Niemcy 67 67
Norwegia 67 67
Portugalia 66 66
Islandia 67 67
Szwajcaria 65 65
Grecja 67 67
Szwecja 65 65
Włochy 66 66
Wielka Brytania 68 68

 Jak już powiedziano państwa niefunkcjonalne bardzo szybko upadają w czasie wojny.  Korupcja oznacza zagładę. Sejm stał się miejscem gorszącej, masowej korupcji i łapownictwa.
Kilka miesięcy wcześniej zrobiło się  głośno o posłance PiS Małgorzacie Janowskiej gdy odeszła z Prawa i Sprawiedliwości. Wróciła jednak do PiS po kilkunastu dniach. Objęła stanowisko dyrektora ekonomiczno-finansowego w Elektrowni Bełchatów. Dostała więc potężną łapówkę.

Politycy zajmują się propagandą i oszustwami a nie tym do czego zostali powołani.
Premier Morawiecki o stanie wojennym: „My wtedy doskonale wiedzieliśmy, kim byli ci nieznani sprawcy - funkcjonariusze SB, MO, ZOMO, ale także prokuratorzy i sędziowie stanu wojennego, którzy są nierozliczeni do dziś”
Jeden taki zbir nawet w Trybunale Konstytucyjnym się ukrył umieszczony tam przez prezydenta Dude, którego ojciec był działaczem PZPR a obecnie jest na synekurze załatwionej przez synalka.  Precz z komuną, mówi Andrzej Duda. Dlatego powołał do Trybunału Kulinarnego Stanisława Piotrowicza, komunistycznego prokuratora stanu wojennego odznaczonego krzyżem za zasługi przez władze PRL .

https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1189444,firmanctwo-czyli-wspolczesny-parlamentaryzm
„Firmanctwo, czyli współczesny parlamentaryzm
Mamy w naszym systemie prawnym normę definiującą przestępstwo "firmanctwa". To artykuł 55 par. 1 Kodeksu Karnego Skarbowego, o następującym brzmieniu:
" Podatnik, który w celu zatajenia prowadzonej działalności gospodarczej na własny rachunek lub rzeczywistych rozmiarów tej działalności posługuje się imieniem i nazwiskiem, nazwą lub firmą innego podmiotu i przez to naraża podatek na uszczuplenie, podlega karze...."

Skojarzenie z Genco Oil rodziny Corleone nasuwa się samo i rzeczywiście oddaje istotę zagadnienia, czyli określenie całego zestawu pozorów potocznym mianem przykrywki. Akurat katalog przestępstw mieszczących się w hipotezie przywołanej normy ma nieco inny charakter od przedsięwzięcia znanego z "Ojca Chrzestnego" i innych produkcji pop kultury , jak choćby macierzysta firma Jamesa Bonda, czyli "Universal Export" ,  ale zasada jest podobna. Mistyfikacja.

Mamy z nią do czynienia gdy oficjalny szyld maskuje działalność zupełnie inną od deklarowanej, pełniąc przy tym wyłącznie funkcje osłonowe, w różnym zresztą znaczeniu i w różnej skali. Stręczycielstwo i kuplerstwo kryją się pod nazwą agencji towarzyskich, albo jeszcze szumniej i mniej jednoznacznie - modelingu, ekscesy pomyleńców osłania miano "sztuki współczesnej", a oczywiści złodzieje korzystają ze splendoru finansistów, częstokroć nazywając swoje gangsterskie przedsięwzięcia bankami i firmami ubezpieczeniowymi. Trudno też nie wspomnieć o tak zwanych mediach, gdzie roi się od najemnych ujadaczy, występujących samozwańczo w charakterze wolnych i niezależnych dziennikarzy.

Zresztą niedostosowanie nazewnictwa do realnej treści danej instytucji jest obecnie dość powszechne i w zasadzie przypadki, gdy ktoś  jest rzeczywiście tym, za kogo się ogłasza, są już coraz rzadsze, co niestety dotyczy też zawodów "zaufania publicznego". Demaskowanie nie jest tu trudne, ale wymaga zastanowienia i namysłu, a z tym jest problem, bo liczni beneficjenci "firmanctwa", dbają o to , abyśmy w takie pożądane stany nie popadali. Huk i jazgot mają nas obezwładniać i pozbawiać szans na poprawną ocenę rzeczywistości.

Niestety plaga ogarnęła najważniejsze instytucje republiki, niszcząc ich wiarygodność, co widzimy i w skali samorządów, i kraju, i instytucji międzynarodowych. Może najgorzej jest w Unii Europejskiej, począwszy od samej nazwy , w żaden sposób i w żadnym z dwóch członów nie korespondującej ze stanem faktycznym tego związku, poprzez Parlament Europejski, nie spełniający podstawowych funkcji jakie z parlamentaryzmem kojarzymy, Trybunał Sprawiedliwości dawno rozwiedziony ze wszelką praworządnością, a skończywszy na różnych partiach, głównie chrześcijańskich i ludowych, gdzie posługiwanie się maskującym szyldem jest już zupełnie bezczelne i nachalne.

Trudno jednak nie zauważyć, że najgorszy rodzaj "firmanctwa" dopadł w obrębie systemów demokratycznych ten ich element, który będąc z założenia gwarantem ładu republikańskiego, stał się wyłącznie fasadą z odpowiednimi dekoracjami, ale bez realnej treści jaką się mu przypisuje - zgromadzenia ustawodawcze. U nas to Sejm.

Europejska kultura prawna niemal od zarania rejestrowała społeczną dążność do tego, aby obowiązujące w państwie ustawy pochodziły od organu kolegialnego, najlepiej przedstawicielskiego. widzimy to i w starożytności, i w średniowieczu, a już zupełnie wyraźnie i w nowoczesnych ramach w epoce firmowanej nazwą "Oświecenie". W Polsce tę dążność rejestrujemy w zasadzie od samego zarania dziejów, mając w zasobach takie pojęcie jak "wiec". I choć demokracja szlachecka wyrodziła się i podmiotowo i strukturalnie, to jednak w ujęciu abstrakcyjnym , często nawet w formie skrajnej, hołdowała zasadzie nic o nas bez nas. Zresztą symptomy upadku polskiego parlamentaryzmu też się wiązały z "firmanctwem". Jakiś poseł głośno krzyczał o wolności i "nie pozwalał", ale zazwyczaj, o ile nie zawsze - jego postawa warunkowana była przez tych, używających cudzego imienia i nazwiska dla przykrycia własnych interesów.

Co mamy dziś? Atrofię parlamentu, w którym cały zestaw dekoracyjny, bogaty i kosztowny, służy maskowaniu rzeczywistych intencji, interesów i stojących za nimi realnych i niedemokratycznych sił, manipulujących i sterujących tymi, którzy ubrani w takie same zestawy mundurowe - garnitury i garsonki, wygłaszają przekaz mocodawców. Z tym , że wbrew zapisowi konstytucji, mocodawcą nie jest "naród". Realna władza ma innych suwerenów, związanych różnymi węzłami w grupy oligarchiczne , choć zazwyczaj nienazwane. Bo i po co? Nazwy - szumne i dobrze się kojarzące potrzebne są tylko dla struktur, dających gwarancję prawidłowego zamaskowania rzeczywistych władców. Z dwudziestu wyrazów da się stworzyć nieograniczoną liczbę kombinacji i tylko sposób użycia tego zestawu daje nam pojęcie, jaki utwór teraz jest grany. Zdaje się, że "demokratyczny", "ludowy", "obywatelski" jeszcze długo będą w użyciu, "chrześcijański" pewnie wkrótce wypadnie, zastąpiony przez "wolny", "inkluzywny", "zielony" albo coś w tym stylu. Ostatnie dziesięciolecia to w skali kontynentu odcinanie ciał przedstawicielskich od realnej działalności ustawodawczej, co u nas czasami wybrzmiewa w okrzykach aktualnej opozycji przeciwko aktualnie rządzącym, posądzającej tych ostatnich o zamienienie Sejmu w "maszynkę do głosowania". Tu trzeba przyznać, że chociaż wszyscy są tu zgodni w stwierdzeniu faktu. I to jedyny pozytyw, bo realnie parlament przestał być organem ustawodawczym, formalnie firmując inicjatywy prawodawcze ludzi i gremiów, żadnego mandatu ku temu nie posiadających. Rozerwanie więzi miedzy posłem a wyborcą jest tu istotą zjawiska, a szans na poprawę nie widać."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz