Wojna i pokoj 54
Cat Mackiewicz, "Wiadomości", 1952:
„W ciągu ostatnich dwustu lat polityka rosyjska często była wobec Polski ofensywna i niszcząca, ale czasami, zresztą bardzo rzadko, wykazywała chęć ustępstw i kompromisu. Nie może ulegać dyskusji, że w ciągu ostatnich lat dwustu Rosja nigdy nie była tak chętna do ustępstw na naszą korzyść jak właśnie w przededniu powstania styczniowego. Mogliśmy znów odzyskać jakąś organizację państwową. Ale my poszliśmy na wojnę, zachęceni kilkoma prowokacjami z zagranicy. Zapłaciliśmy straszliwie.”
„Chciałbym przekrzyczeć kurtynę żelazną”: „Mocarstwa zachodnie chętnie psychicznie podsycały powstanie [styczniowe], ciesząc się z kłopotów rosyjskich, ale angażować się w wojnę dla naszej niepodległości żadnego zamiaru nie miały...
Stanisław Koźmian o polityce Wielkiej Brytanii wobec powstania styczniowego:
-Rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek chce wyjaśnień w sprawie oddziałów Covidowych, na których umierają niemal wszyscy pacjenci podłączeni do respiratora. Polska ma na Covid-19 prawie czterokrotnie wyższą śmiertelność niż inne kraje w Europie.
-Faktyczne zamkniecie szpitali i zaprzestania leczenia chorób poza Covid-19 to zabijania przez pozbawianie chorych leczenia. To te gigantyczne nadwyżkowe zgony.
Czy jeśli Rosja zaatakuje, Polska powinna wesprzeć Ukrainę? - zapytał ankietowanych United Surveys 24.01.2022 roku. Ankietowanym zadano też pytanie: "W jaki sposób Polska powinna pomóc Ukrainie?". Zdaniem większości (42,4 %) badanych powinniśmy wesprzeć naszych sąsiadów dyplomatycznie. 41 % uznało, że Polska powinna wysłać uzbrojenie, 38,9 % opowiedziało się za wsparciem gospodarczym, a 26,4 proc za przyjęciem ewentualnych uchodźców. Zdaniem 14,7 % Polska powinna wysłać swoich żołnierzy, 22,6 % opowiedziało się za innym sposobem wsparcia, natomiast 6,2 % nie było w stanie odpowiedzieć na pytanie.
Owe 14.7% idiotów to pewnie babcie i dziadkowe i inwalidzi co na front nie pojadą.
Na Ukrainie USA walczą z Rosją rękami Ukraińców. My tam nie mamy żadnego interesu do obrony.
Po pierwsze. Walczyć za swój kraj powinni Ukraińcy, którzy masowo uciekli za granice i uchylają się wszelkimi sposobami od służby wojskowej. To jest niby ich państwo ale oni nie uważają tego złodziejskiego potworka za swoje państwo !
Po drugie. O wiele gorszym wrogiem niż Rosja jest tam wielka korupcja i wielkie złodziejstwo a przebywający z reguły za granicą złodziej - oligarchowie mają w kieszeni paszporty Izraela i innych egzotycznych krajów.
Po trzecie. Na szczęście Polacy nie muszą się niczego bać. Ojciec narodu i nasz genialny strateg, wicepremier z kotem do spraw bezpieczeństwa, tylko spojrzy na wschód swym przenikliwym wzrokiem i pójdą precz wrogowie naszej ojczyzny!
Po czwarte. Ukraina bandycko zablokowała tranzyt kolejowy do Polski i jest nam wroga ! To kolejny akt ich niczym nie sprowokowanej wrogości do Nas.
Po piąte. Najlepsza broń dla nich to siekiery, widły i piły. Pokazali nam jak nimi walczą z polskimi cywilami - kobietami i dziećmi. Niech idą z tą bronią na Rosjan !
Izrael rozważa ewakuację z Ukrainy 75 tysięcy osób uprawnionych do izraelskiego obywatelstwa. Część ukraińskich oligarchów już tam jest. Na spotkaniu rządu Izraela oraz organizacji żydowskich przedyskutowano zagrożenia, na które narażone są społeczności żydowskie zamieszkujące Ukrainę oraz kroki, jakie należałoby podjąć w przypadku ewentualnej rosyjskiej inwazji na ten kraj.
Na wykresie pokazano co zbrodniarze zrobili z Ukrainy przez 32 lata. W 1989 roku Ukraina była bogatsza od Polski ! Ukraina się wyludnia w expresowym tempie i spadek PKB per Capita były jeszcze większy gdyby nie to. Tylko w 2021 roku ubyło 470 tysięcy ludzi.
Zakamuflowane rządy oligarchów nie zapewniają elementarnej ochrony własności i FDI są tam niemal zerowe !
„Moskwa spodziewa się wojskowych i informacyjnych prowokacji ze strony Stanów Zjednoczonych i Ukrainy w przededniu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie” – poinformowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Czyli w logice swojej długofalowej narracji Moskwa może posunąć się do prowokacji pod fałszywą ukraińska flaga usprawiedliwiającej atak.
Mniej więcej tym samym co dla Ukrainy są rządy oligarchów tym tym samym dla Chińczyków były rządy Mao.
https://www.rp.pl/historia/art2427271-mao-zedong-czerwony-cesarz-ktory-zabil-wiecej-ludzi-niz-adolf-hitler
„Zabił więcej ludzi niż Hitler czy Stalin. Polityka Mao Zedonga doprowadziła do śmierci 70 mln osób, z czego 38 mln zmarło w wyniku wywołanej przez jego rządy klęski głodu. Znacząco przyczynił się do wybuchu wojen w Korei i Wietnamie oraz do komunistycznego ludobójstwa w Kambodży. Sprawował totalitarną władzę nad jedną czwartą ludności Ziemi. W rozpętanej przez niego obłąkańczej rewolucji kulturalnej zniszczono niezliczoną ilość bezcennych skarbów liczącej 5 tys. lat cywilizacji. Żył jak feudalny władca, gdy jego naród był pogrążony w nędzy i niewolnictwie. A mimo to zawsze cieszył się autentyczną sympatią tysięcy intelektualistów z Zachodu, którzy widzieli w nim dzielnego rewolucjonistę przynoszącego światu postęp społeczny, nadzieję na wyzwolenie z biedy oraz zniszczenie „sił reakcji". Jego podobizna nawet obecnie widnieje na designerskich koszulkach i modnych gadżetach. W samej Chińskiej Republice Ludowej nadal jest darzony wielkim państwowym kultem – jego wizerunek widnieje na banknotach i pomnikach, a zmumifikowane ciało spoczywa w mauzoleum na pekińskim placu Tiananmen. Kult Wielkiego Sternika wciąż ma się dobrze, choć władze ChRL już wiele lat temu wzięły rozbrat z prowadzoną przez niego polityką i skierowały kraj na tory „autorytarnego kapitalizmu" i dzikiego konsumpcjonizmu. Mao Zedong – przywódca komunistycznych Chin w latach 1949–1976 jest już dla nich jedynie symbolem legitymizującym dyktaturę, mitem, który przerósł prawdziwego Mao. Mit ten jest ze zrozumiałych względów zaciekle broniony przez partię i bezpiekę. Zwykli Chińczycy nie mają prawa się dowiedzieć, że ojciec założyciel ChRL rządził jak najeźdźca i uczynił z Chin swoją własność. Z tego powodu są też ostro cenzurowane wszelkie informacje o niezwykle barwnym życiu prywatnym przewodniczącego Mao.
Lepiej niż Mandżurowie
Zaczynał jako wiejski nauczyciel, a szmat życia spędził jako zawodowy rewolucjonista. Okazał się na tyle sprytny i bezwzględny, by wyeliminować swoimi intrygami wszystkich potencjalnych rywali. Zwyciężył z Czang Kaj-szekiem, przeczekał Japończyków i Stalina, by stać się niezależnym przywódcą komunistycznego mocarstwa i rywalem Moskwy o rząd dusz w Trzecim Świecie. To z pewnością kosztowało go wiele nerwów, ale sprawiło, że upajanie się władzą i majątkiem było przyjemniejsze.
Przywódca ChRL na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie osoby niezwykle skromnej. Ubierał się w prosty, znoszony partyzancki mundur, czasem narzucał na siebie połatany szlafrok, a nowe buty oddawał ochroniarzom, by je rozchodzili. Nie oznaczało to jednak, że Mao gardził dobrami materialnymi – on po prostu preferował niechlujny styl ubierania się i uważał, że stare, wysłużone ciuchy są wygodniejsze od nowych, bardziej eleganckich. Gdy w jego bluzie czy spodniach zrobiła się dziura, wysyłano je do naprawy najlepszym krawcom z Szangahaju, choć zakup nowych ubrań często byłby tańszy niż naprawianie na siłę starych.
Przywódca Czerwonych Chin nie lubił się myć. Przez blisko 25 lat sprawowania rządów ani razu nie wziął prysznica, ani razu nie wszedł do wanny. Zamiast tego służący wycierali go codziennie gorącymi ręcznikami. Trudniejszym zadaniem było utrzymywanie przez Mao higieny jamy ustnej. Nie mył zębów i nie dbał o oddech. Jadł za to jedzenie znakomitej jakości, pochodzące ze specjalnych gospodarstw rolnych, w których przygotowywano przysmaki przeznaczone dla elity. Na jego stół przysyłano specjalny gatunek ryb z prowincji Wuhan. Przewożono je przez tysiące kilometrów w plastikowych torbach z natlenioną wodą, by dojechały żywe. Warzywa na stół przewodniczącego uprawiano w gospodarstwie na podpekińskim wzgórzu, które było zasilane wodą ze źródełka, z którego wcześniej korzystał cesarski dwór. Smażone potrawy podawano mu prosto z ognia – służący biegli z nimi do jadalni z bardzo oddalonej kuchni. Oczywiście, wszystkie specjały były wcześniej próbowane przez kontrolera jakości, który przy okazji sprawdzał na sobie, czy nie zostały one zatrute.
Pierwszy sekretarz miał do dyspozycji ponad 50 willi, w tym pięć rezydencji położonych w Pekinie. Na potrzeby Mao przejmowano piękne przyrodniczo okolice, takie jak Wzgórze Jadeitowego Źródła w okolicach Pekinu. Znajdujące się na miejscu zabytkowe wille burzono, by zrobić miejsce dla rezydencji budowanych zgodnie z gustem Wielkiego Sternika. Były to zwykle parterowe budowle, o prostych kształtach – Mao obawiał się, że w piętrowym domu ktoś może zrobić na niego zasadzkę i zmusić do ucieczki przez okno. Z zewnątrz przypominały one często monstrualne hangary, w środku były jednak bardzo przestronne, eleganckie, a przede wszystkim odporne na ostrzał, bombardowanie i często dysponujące schronami przeciwatomowymi. Drzwi do rezydencji były tak szerokie, że Mao teoretycznie mógł wjechać samochodem do salonu. Zdarzało się, że do ogrodów willi doprowadzano bocznice kolejowe i budowano podziemne tunele łączące rezydencje z pobliskimi lotniskami wojskowymi. Przywódca komunistycznych Chin podróżował po kraju pociągiem, samolotem lub statkiem. Gdy jego samolot znajdował się w powietrzu, wszystkie inne maszyny w Chinach musiały stać na lotniskach. Gdy jego specjalny pociąg przemierzał kraj, wstrzymywano cały ruch kolejowy w okolicy, przez którą przejeżdżał, co wywoływało zwykle nieprawdopodobny chaos. Załoga służącego mu pociągu musiała często przez wiele tygodni pełnić dyżur i utrzymywać maszynę w gotowości. Ich szef lubił bowiem udawać się w podróże bez żadnej wcześniejszej zapowiedzi.
Mao lubił również pluskać się w basenach, które budowano w jego rezydencjach. Stale podgrzewano w nich wodę, na wypadek gdyby przewodniczący nagle postanowił sobie popływać. Na początku jego rządów basenów w całych Chinach było bardzo niewiele i też niewiele osób potrafiło je utrzymywać w odpowiedni sposób. Prowadziło to czasem do absurdalnych zdarzeń. Na przykład w Chengdu obsługa nie wiedziała, jakie powinno być stężenie chloru w wodzie. Woda była więc w basenie nadmiernie chlorowana i wszyscy pływający w nim oficjele wychodzili z niego z piekącymi, zaczerwienionymi oczami. Mao podejrzewał, że w ten sposób próbowano go otruć...
Przywódca ChRL miał do dyspozycji wszystkie zasoby państwa, ale posiadał również tajne osobiste konto, na które spływały honoraria za jego dzieła. Ponieważ zmuszał cały naród do czytania swoich pism, to na jego rachunku zgromadziła się ogromna jak na owe czasy suma 2 mln juanów. Pracownicy jego kancelarii zarabiali 400 juanów rocznie, a chiński rolnik w dobrym roku mógł liczyć na kilka juanów w gotówce. Był „pierwszym spośród równych", czyli jedynym milionerem w komunistycznych Chinach.
Harem władcy
Przewodniczącemu Mao przysługiwało również wszystko co najlepsze w dziedzinie łóżkowej. Jego nieoficjalnym haremem był specjalny zespół reprezentacyjny sił zbrojnych. Trafiały do niego najładniejsze młode „wojskowe artystki" z innych reprezentacyjnych zespołów, stanowiących rezerwuar panienek do towarzystwa dla wpływowych towarzyszy (tego typu zespoły istnieją również obecnie w ChRL i służy w nich wiele początkujących aktorek, modelek i piosenkarek). Gdy w lipcu 1953 r. rozpoczęto oficjalny nabór do tej trupy, nie było żadną tajemnicą, że chodzi o wybór seksualnych partnerek dla Mao, a dowódca sił zbrojnych Peng Dehuai złośliwie porównywał to do selekcji cesarskich konkubin. Oczywiście, harem Mao był większy niż ten zespół reprezentacyjny. Miał on do dyspozycji troszczące się o niego pielęgniarki, stewardesy, sekretarki i tłumaczki. Niemal nigdy nie spotykał się z odmową, a wiele służących mu dziewcząt było w niego ślepo zapatrzonych. „Och, to była bielizna przewodniczącego Mao. To coś naprawdę fantastycznego (...). Bielizna była przepocona. Żółta. Koszula, długie kalesony (...). Myślałam o przewodniczącym Mao: był przywódcą ludu całego świata, a jednak jego życie było takie ciężkie. Bielizna wydawała się taka cienka, że bałam się ją trzeć, zamiast tego delikatnie ją głaskałam" – wspominała młoda służąca z jednej z jego wakacyjnych rezydencji, która dostała zadanie uprania bielizny Mao.
Seksualne podboje Mao fatalnie wpływały na psychikę jego małżonki Jiang Qing. Lekarz przywódcy ChRL zauważył ją raz łkającą nad jeziorem w Zhongnanhai, oficjalnej państwowej siedzibie najwyższych władz. – Niech pan nikomu nie mówi, ale nikt nie może pokonać przewodniczącego w walkach politycznych, nawet Stalin. Nikt też nie może mu dorównać w zdobywaniu kobiet – mówiła. Była jego czwartą żoną. Pierwsza, Luo Yixiu, wyszła za Mao w 1908 r. w ramach zaaranżowanego małżeństwa. Zmarła w 1910 r. w trakcie epidemii. Druga żona, Yang Kaihui, zginęła rozstrzelana przez rządową bezpiekę w 1930 r. w mieście Changsha. Była do końca bardzo oddana swojemu małżonkowi, on jednak niewiele przejmował się jej losem. Mieli troje dzieci. Najstarszy z nich, Mao Anying, zginął na wojnie koreańskiej w listopadzie 1950 r., w zbombardowanej przez Amerykanów kwaterze dowództwa chińskiej armii interwencyjnej. Przywódca ChRL powiadomił swoją synową o jego śmierci dopiero dwa i pół roku później – zrobił to przypadkiem, a wcześniej udawał, że Mao Anying wciąż żyje. Drugi syn Anqing był umysłowo chory i zmarł w 2007 r. jako ostatni bliski krewny Mao. Trzecia żona przywódcy chińskich komunistów, He Zhizhen, została przez niego porzucona w 1937 r., kiedy wpadła w obłęd i została wysłana na leczenie do ZSRR. Jej choroba psychiczna była związana z tym, że podczas Długiego Marszu została zmuszona do porzucenia części z sześciorga swoich dzieci. Zmarła w 1984 r. Mao związał się z czwartą żoną, niezwykle urodziwą aktorką Jiang Qing w 1937 r. Ledwie po kilku latach przestała go interesować seksualnie. Zaczęła go irytować, Mao odsunął się od niej. Faktycznie żyli w separacji, co sprawiało, że Jiang załamywała się psychicznie, pogrążała we frustracji i wyładowywała swoją złość na innych. W latach 60. Mao wykorzystał ją jako główną organizatorkę rewolucji kulturalnej. Ich małżeństwo z piekła rodem mocno dało się we znaki Chinom.
Wampirzyca
Jiang Qing przeszła drogę od rozrywkowej aktoreczki do starej jędzy znienawidzonej przez cały naród. Po śmierci Mao to na nią i jej współpracowników (tzw. Bandę Czworga) zrzucono całe zło związane z rewolucją kulturalną i brutalnymi czystkami. W ten sposób realizowano scenariusz ustalony przez... Mao, który przed śmiercią porozumiał się z grupą dybiących na jego pozycję wewnątrzpartyjnych spiskowców. W zamian za osobiste bezpieczeństwo w ostatnich miesiącach życia pozwolił im rzucić ludowi na pożarcie swoją żonę. To na potrzeby tego scenariusza stworzono mit mówiący o Jiang Qing jako o sprytnej manipulatorce sterującej mężem, która wmanewrowała go w najbardziej katastrofalne pomysły. Prawda była jednak nieco inna. – Byłam psem przewodniczącego Mao. Na kogo mnie poszczuł, tego gryzłam – histerycznie broniła się podczas procesu pokazowego.
No cóż, zdarzało się, że realizując czystki, kierowała się osobistą zemstą. Wsadziła m.in. do więzienia Wang Ying, aktorkę, która w latach 30. wygrała z nią rywalizację o rolę w hollywoodzkim filmie, a później zrobiła wielką karierę w USA. Jiang starała się też eliminować ludzi, którzy zbyt dużo wiedzieli o jej życiu w Szanghaju przed 1937 r. Krążyły plotki, że zdołała wyjść wówczas z więzienia nacjonalistów tylko dlatego, że przespała się ze wszystkimi strażnikami.
Pani Mao z czasem popadała w paranoję. Bała się hałasów i nieznajomych osób w swoim otoczeniu. Gdy w 1967 r. do pracy w jej rezydencji został przyjęty nowy sekretarz, pracownicy udzielali mu następujących rad: „Towarzyszka Jiang Qing nie jest w pełni zdrowa (...). Gdy tylko usłyszy jakiś hałas lub zobaczy nieznajomego człowieka, zaczyna się pocić i ma atak histerii. Wszystko, co robimy w tym budynku – rozmawiamy, chodzimy, otwieramy i zamykamy okna – staramy się robić możliwie bezgłośnie. Bądźcie bardzo, bardzo ostrożni. Przez pewien czas nie pokazujcie się jej, starajcie się jej unikać. W najgorszym razie, gdy nie uda się wam ukryć, nie próbujcie uciekać". Zdarzało się, że pracownicy jej rezydencji musieli chodzić z rozłożonymi ramionami, szeroko rozstawiając nogi, by nie straszyć jej szelestem ubrań. Ochroniarze przeganiali z ogrodu ptaki i cykady. W jej pokojach musiała w zimie panować stale temperatura wynosząca dokładnie 21,5 st. C, a latem 26 st. Jeśli termometr wskazywał właściwą temperaturę, a mimo to pani Mao czuła, że jest ona odrobinę inna, wpadała we wściekłość. Praca dla niej była koszmarem, gdyż często małżonka Mao wyżywała się na służących jej ludziach. Gdy przebywała w domu, kazała szczelnie zasłaniać okna, tak, by nie dochodziło do wnętrza światło słoneczne. Siedziała przy lampie, na którą narzucano czarny abażur. Miała też obsesję na punkcie transfuzji krwi od młodych ochroniarzy. Uważała, że ratują one jej zdrowie. Pod względem fizycznym była rzeczywiście dosyć zdrowa (nie licząc problemów ginekologicznych), ale jej psychika była w rozsypce. Brała silne leki uspokajające, a zasypiała około czwartej nad ranem po wzięciu czterech tabletek nasennych.
Jej pasją była fotografia. Potrafiła zażądać, by np. okręty wojenne pływały tak, aby ustawić się jej w odpowiedni sposób do zdjęcia. Podobnie jak jej małżonek paraliżowała swoimi podróżami system transportowy kraju. Do jednego z jej basenów doprowadzano wodę mineralną ze źródła oddalonego o kilkanaście kilometrów. Rekwirowała dla siebie publiczne parki i sprowadzała samolotami drobne bibeloty z odległych części kraju. Wszystkich stojących od niej niżej traktowała arogancko i brutalnie. Jedynie przy przewodniczącym Mao była potulną myszką. Bała się go i jednocześnie bardzo pragnęła, by znów ją pokochał. On to wykorzystywał i traktował ją z góry i brutalnie. Była dla niego tylko użytecznym narzędziem wprowadzającym w systemie politycznym konieczny element niepewności, strachu i rozedrgania.
Po śmierci Mao Jiang Qing stanęła przed sądem. Skazano ją na śmierć, ale wyrok zamieniono na dożywotnie odosobnienie, po kilku latach złagodzone ze względów medycznych. Nigdy nie odzyskała równowagi psychicznej, a w 1991 r. popełniła samobójstwo.
Pakt Mao–Tojo
Mao był pozbawiony nie tylko sentymentów rodzinnych, ale również narodowych. Nie cenił chińskiej tradycji, o czym świadczyło choćby to, że snuł plany wyburzania zabytków Pekinu i stawiania w ich miejscu fabrycznych kombinatów. Prywatnie przyznawał, że nie podoba mu się tradycyjna chińska architektura i woli nowoczesną architekturę europejską i japońską. Od lat 20. wielokrotnie pokazał, że gardzi prostymi chińskimi chłopami, którzy dla niego byli tylko „mięsem armatnim" rewolucji. Gdy na początku lat 60. miliony Chińczyków umierały z głodu z powodu jego obłąkanych decyzji gospodarczych, mówił, że śmierć może być zdarzeniem pozytywnym, gdyż... zwłokami zmarłego można użyźnić pole. Cały naród miał płacić za jego ambicję budowy nuklearnego supermocarstwa.
Przywódca chińskich komunistów nie miał też skrupułów, by szukać wsparcia u najeźdźców przeciwko władzom Republiki Chińskiej. Gdy w 1939 r. Stalin zawarł pakt z Hitlerem dzielący Europę, Mao mówił swoim współpracownikom, że chciałby tego, by Sowieci i Japończycy w taki sam sposób podzielili między sobą Chiny. Widział dla siebie rolę prosowieckiego odpowiednika Wang Jingweia, przywódcy stworzonego przez Japończyków rządu kolaboracyjnego w Chinach (dawniej jednego z przywódców Kuomintangu i zarazem mentora Mao w tej partii). W czasie II wojny światowej udział komunistycznej chińskiej partyzantki w walce przeciwko japońskim okupantom był marginalny. Japońscy generałowie i oficerowie bezpieki przyznawali po latach, że KPCh była dla nich zerowym problemem – wszyscy jako głównego wroga traktowali Kuomintang. Jedyną większą akcję przeciwko Japończykom, tzw. ofensywę stu pułków (w której w całym kraju zginęło kilkudziesięciu Japończyków), podjęto bez wiedzy Mao. Często też zdarzało się, że komuniści współpracowali z Japończykami. Wspólnie np. rozbijali siatki ruchu oporu w południowych Chinach. Ludzie Mao mocno też angażowali się w handel opium ze skorumpowanymi generałami Kuomintangu i ludźmi japońskiego superagenta pułkownika Doihary. Gdy w 1944 r. Japończycy mocno wykrwawili wojska Republiki Chińskiej w ofensywie Ichi-go, w komunistycznej stolicy strzelały korki od szampana. Japończycy, zadając wielkie straty chińskim wojskom, budowali fundamenty zwycięstwa dla komunistów. Jednocześnie komuniści umiejętnie przedstawiali się Amerykanom jako najskuteczniejsza antyjapońska siła bojowa w Azji.
To, że Mao zwyciężył z Czang Kaj-szekiem w wojnie domowej 1945–1949, było w największym stopniu zasługą ogromnej pomocy otrzymanej z ZSRR, posiadania agentury bardzo wysoko uplasowanej w siłach zbrojnych Republiki Chińskiej, sabotowania przez Amerykanów wysiłku wojennego władz w Nankinie, a także odziedziczenia przez wojska komunistyczne ogromnych zasobów materiałowych i kadrowych zostawionych przez dawnych japońskich okupantów. Sowieci przekazali wojskom chińskich komunistów około 900 japońskich samolotów, ponad 700 czołgów, ponad 1300 dział, moździerzy i granatników, 12 tys. karabinów maszynowych, setki tysięcy japońskich karabinów, 2000 wagonów japońskiego materiału wojennego z Korei Północnej, silną flotyllę rzeczną z Sungari... Kilkadziesiąt tysięcy japońskich jeńców przekształciło Ludowo-Wyzwoleńczą Armię Chin w sprawną machinę bojową. Ci ludzie nauczyli obdartusów Mao posługiwać się bronią i dbać o jej konserwację. To oni nauczyli chińskich pilotów latać. To oni stworzyli korpus medyczny w komunistycznej armii. Do tego dochodziło 200 tys. żołnierzy pochodzenia koreańskiego, którzy służyli Japończykom, a później zostali wcieleni do armii chińskich komunistów. Później stali się oni trzonem armii Korei Północnej – kraju, w którego władzach roiło się od japońskich kolaborantów.
Gdy w 1972 r. japoński premier Tanaka przepraszał Mao za zbrodnie popełnione przez jego naród w Chinach, usłyszał od niego: „Nie ma sprawy! Bez waszej inwazji nigdy nie zdobylibyśmy władzy". Znaczną większość japońskich zbrodniarzy wojennych, którzy trafili do chińskich obozów reedukacji (zastosowane tam metody przejęto od japońskiej wojskowej bezpieki Kempetai), potraktowano bardzo łagodnie i po kilku latach wypuszczono do kraju. Wielu z nich wypowiadało się w Japonii w samych superlatywach o chińskich komunistach. Sama Japonia, na przekór istnieniu „bambusowej kurtyny", już od lat 50. służyła ChRL jako jeden z głównych pomostów do świata kapitalistycznego – jako kanał handlowy, inwestor i miejsce zdobywania technologii.
Mao potrafił w swojej długiej karierze umiejętnie lawirować pomiędzy mocarstwami. Przechodzić od służalczości wobec Sowietów do otwartej wojny przeciwko nim. Walczył przeciwko Stanom Zjednoczonym, ale też potrafił wchodzić z nimi w sojusze. Wszystko to miało służyć jego wciąż rosnącym ambicjom – od zdobycia władzy w Chinach po przekształcenie kraju w supermocarstwo przewodzące światu komunistycznemu. Zmarł 9 września 1976 r. Do końca myślał głównie o sobie i swojej władzy. „
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz