Nowy paradygmat w swiatowej gospodarce 3
Współczesnie firmy zarabiają na nowosciach, innowacjach i generalnie na złozoności oraz trudnosci produkcji. Wyjatkiem są banki, ktore zarabiają na łatwej i prostackiej działalnosci. Ta wyjatkowość traktowania została potwierdzona przez dyktat TBTF = Too Big To Fail – zbyt duży aby upaść. Państwa i podatnicy musiały zabrac sie za ratowania upadajacych banków a ich prezesi wyplacali sobie monstrulane premie i nagrody za doprowadzenie banku do upadku !
Niezwykle opornie idzie stawienie oszustów przed sadem. Wiadomosc sprzed kilku dni: "Pierwsza decyzja hiszpańskiego sądu skazująca na karę więzienia bankierów. Pięciu byłych dyrektorów kasy oszczędnościowej z Galicji spędzi w zakładzie karnym dwa lata - zdecydował Sąd Najwyższy. Wiedząc, że kasa oszczędności jest na skraju bankructwa, wypłacili oni sobie 20 milionów euro odszkodowania. Sąd uznał, że dopuścili się nieuczciwego zarządzania placówką i sprzeniewierzyli pieniądze...Będą musieli też zapłacić 10 milionów euro odszkodowania. Sąd uznał, że postępowanie skazanych wykracza poza nieumyślne działanie i jest - jak to określił w uzasadnieniu do wyroku - "ewidentnym aktem przywłaszczenia w celu wzbogacenia się""
"Madrosc" i inteligencja zarzadow i pracownikow tych banków wyraziła sie naprodukowaniem wielkich gor "złych długów". Media zajmowały sie rozkodowaniem hasła - złe długi. Otoz juz w momencie udzielania kredytu firmon i osobom, prawie zawsze z naruszeniem procedur i zasad ostroznosci, mozna było z duzym prawdopodobieństwem załozyć ze pieniądz będzie stracony ! Takich to mamy w bankach mędrców. Wyglada na to ze instytucji TBTF jest teraz jeszcze wiecej niz przed kryzysem i sa on jeszcze bardziej spasione. Do 2011 roku koszt uratowania banków w kryzysie wyniósł rownowartosc około 25% PKB Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej.
Rzucmy okiem na panujące stosunki w Polsce. Ktoś starszy i mądrzejszy ale stojący w cieniu, pilotował i pilotuje karierę Leszka Czarneckiego i jego firm. Gdy ujawniono geneze sukcesów Czarneckiego skończyla sie dobra passa a szemrane Imperium jest na zakręcie.
Działaniami Czarneckiego dawno powinna sie zająć prokuratura państwa teoretycznego ale jak widać coś ją powstrzymuje, podobnie jak to było w przypadku Amber Gold. Nawet sądy tuszują afery Getin Banku.
Leszek Czarnecki podjał współprace z SB w 1980 roku w wieku 18 lat jako uczen liceum. TW Ernest donosił SB na kolegów, za co był wynagradzany finansowo. Biznesmen współpracował z peerelowskimi służbami przynajmniej sześć lat, wykazując "dużą aktywność i inicjatywę operacyjną". Czarnecki był także pozniej kontaktem operacyjnym "Ternes".
"W tym czasie dostarczał pisemne i ustne informacje dotyczące m.in. wybranych osób i rodzin, środowiska studenckiego i naukowego. Składał m.in. relacje ze spotkań, zebrań i działalności Niezależnego Związku Studentów, z przebiegu strajków na terenie Politechniki Wrocławskiej, w których osobiście uczestniczył". Jako TW "Ernest" współpracował z SB przez trzy lata, przekazując informacje funkcjonariuszom co najmniej 90 razy. Jak wynika z akt, Czarnecki "wykazywał dużą aktywność i inicjatywę operacyjną". Inwigilował kolegów z III Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu, a jego donosy były wysoko oceniane. "Ernest" był opłacany za swoją działalność. Czarnecki był zaufanym współpracownikiem SB. Do tego stopnia, że w 1982 roku rozpoczął pracę dla Departamentu I SB, czyli dla wywiadu pod pseudonimem "Ternes".
Niejasne, nieprzejrzyste, szemrane, ryzykowne i ciemne interesy Czarneckiego powinny byc przedmiotem śledztw i powinny jako naruszajace porzadek prawny, byc dawno zamkniete. Ale jakieś tajemnicze siły czuwają nad Czarneckim. Załatwiły mu droga korupcyjna koncesje na bank i "prawo" do oszukiwania klientów.
Cytaty z "Na progu konwergencji: stratyfikacja społeczna w krajach Europy Środkowo-Wschodniej", Henryk Domański. Warszawa : IFiS PAN, 1996.
"Bezspornie, udział osób zajmujących pozycje objęte nomenklaturą
był wśród właścicieli relatywnie wyższy niż udział osób, które do
nomenklatury nie należały. Będąc w 1988 r. dyrektorem przedsiębiorstwa
państwowego albo wysokim funkcjonariuszem w hierarchii partyjno-
rządowej, miało się w latach dziewięćdziesiątych co najmniej 0,60
więcej szans na założenie własnej firmy. Mniej więcej taką przewagę mieli
członkowie nomenklatury nad osobami spoza tego kręgu w Czechach,
Polsce, Słowacji i na Węgrzech, niezależnie od poziomu wykształcenia
Dane nie nasuwają wątpliwości, że w każdym z krajów samorekrutacja
była czynnikiem ważniejszym.
Posiadanie w 1988 r. własnej firmy dawało kilkakrotnie większe szanse
na utrzymanie pozycji właściciela
w latach dziewięćdziesiątych w porównaniu z możliwościami wejścia do
tej kategorii z zewnątrz. Na Węgrzech stosunek tych szans kształtował się
jak l do 4,56 na korzyść osób będących właścicielami w 1988 r.
W Słowacji i Polsce przewaga ta była mniej więcej pięciokrotna, w Rosji
ponad siedmiokrotna, a mieszkańcy Bułgarii i Czech, którzy w 1988 r.
zajmowali się prywatną przedsiębiorczością kontynuowali ją w latach
dziewięćdziesiątych, jeszcze częściej - ponad 8 i 9 razy, w stosunku do
osób będących nuworyszami w tej branży .
W Polsce członkowie nomenklatury byli reprezentowani
wśród właścicieli o 0,65 częściej niż ludzie spoza tego kręgu, a
w społeczeństwie czeskim o 0,67.
Dawało to im ponad dwukrotną przewagę nad korzyściami, które
uzyskiwało się np. z tytułu ukończenia szkoły wyższej w porównaniu
do szkoły średniej - w Polsce każdy rok nauki
związany był z sześcio-, a w Republice Czeskiej z pięciopunktowym
przyrostem szans na wejście do kategorii prywatnych przedsiębiorców.
Bardziej opłacało się być prominentem niż studiować, jeśli priorytetem
w hierarchii wartości była własna firma - ten demagogicznie brzmiący
wniosek jest w świetle danych całkowicie uprawniony, choć trzeba mieć
świadomość, że w rzeczywistości ci, którzy mieli wyższe studia, zaj
mowali też wysoką pozycję w hierarchii biurokratycznej; nie były to
rzeczy rozdzielne.
Po przyjrzeniu się różnym procesom kształtującym przynależność
do kategorii prywatnych przedsiębiorców, stwierdzamy więc, że na
wpływ z byłej nomenklatury nie był na pewno czynnikiem decydującym,
ale jednym z wielu."
Od lat mówi się o zwalczaniu lichwy. Ale jakoś to idzie tak niemrawo jakby tajemniczy ktos sypał piach w tryby i wkladał kij w szprychy. Taki sam potężny a niewidzialny ktoś jak ten w Amber Gold i interesie Czarneckiego.
"Chcemy stworzyć normy prawne, które w sposób skuteczny będą pozwalały bronić bezpieczeństwa w tym bardzo ważnym obszarze, aby cwaniacy, przestępcy wykorzystujący niewiedzę, ufność i podeszły wiek Polaków nie mogli czynić im bezkarnie krzywdy" - oświadczył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej poświęconej tematyce walki z lichwą.
Ziobro powiedział dziennikarzom, że dotychczac około 90% postępowań prokuratorskich w tego typu sprawach kończy się albo odmową śledztwa, albo jego umorzeniem.
http://bithub.pl/ranking-kryptowalut-2016/
OdpowiedzUsuńRanking kryptowalut za 2016 rok. Ciekawe zwroty z inwestycji na większości kryptowalut.