czwartek, 18 września 2025

Bohaterowie czy zdrajcy? Trzy fakty z historii AK, ktore kaza na nowo spojrzec na II Wojne

Bohaterowie czy zdrajcy? Trzy fakty z historii AK, które każą na nowo spojrzeć na II Wojnę
https://www.salon24.pl/u/dariuszg/1459272,zdrajcy
"Powszechny obraz Armii Krajowej i jej przywódców jest jednoznaczny - to niezłomni bohaterowie, symbol walki o wolną Polskę. Przez dekady ich biografie stanowiły fundament narodowej mitologii. Jednak najnowsze analizy dokumentów historycznych, w tym odnalezionych pamiętników i odtajnionych akt, malują znacznie bardziej złożony i niepokojący obraz. Okazuje się, że w najwyższych kręgach polskiego podziemia mogły działać siły, których cele były dalekie od niepodległościowych ideałów. Ten artykuł, opierając się na dostępnych materiałach źródłowych, ujawnia trzy szokujące fakty dotyczące kluczowych postaci i wydarzeń II Wojny Światowej. Zmuszają one do fundamentalnej rewizji utrwalonego w naszej świadomości historycznego narratywu.
Ostatni dowódca Armii Krajowej był sowieckim agentem
   
Generał Leopold Okulicki, ostatni komendant główny Armii Krajowej, jest postacią pomnikową. Jego imieniem nazywane są ulice i szkoły, a on sam uchodzi za wzór patrioty. Tymczasem odnalezione w 2012 roku pamiętniki generała Iwana Sierowa, jednego z szefów sowieckich służb specjalnych (NKWD, a później KGB), rzucają na jego życiorys mroczny cień. Sierow wprost stwierdza, że Okulicki był prowokatorem współpracującym z NKWD już od 1940 roku, a jego aresztowanie w styczniu 1941 roku było jedynie momentem, w którym ta współpraca została brutalnie scementowana.

W swoich wspomnieniach Sierow, organizator aresztowania przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w 1945 roku, zapisał bez ogródek:
„...jednak był to prowokator współpracujący z NKWD od 1940 roku... z Anglikami wstrzymaliśmy informacje o aresztowaniu kulickiego i innych do czasu przyznania się przez nich do organizowania dywersji na naszych tyłach.”
Dowody wskazują, że Okulicki, odważny żołnierz frontowy, w sowieckim więzieniu kompletnie się załamał. Nie tylko wydał całą znaną mu strukturę polskiej konspiracji, jej adresy i nazwiska, ale posunął się znacznie dalej. Własnoręcznie napisał deklarację, w której zaoferował swoją pełną współpracę ze Związkiem Sowieckim. Konsekwencje były natychmiastowe i tragiczne. To dzięki jego zeznaniom Sowieci zlokalizowali i aresztowali generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, który następnie został poddany wielomiesięcznym, ciężkim torturom.
W dokumencie z 4 maja 1941 roku sam Okulicki pisał:
„w przekonaniu że zwycięstwo ZSRR da narodowi polskiemu możliwość życia i rozwoju Narodowego kulturalnego gospodarczego i politycznego zeznanie swoje napisałem i deklaruje chęć dalszej pracy... Czerwona Armia to siła i duma narodu radzieckiego... wyzwoli i odkryje Nowe nieznane dotąd siły narodu.”
Waga tych słów jest porażająca. Człowiek, który w 1944 roku stanął na czele walki o niepodległość Polski, trzy lata wcześniej zadeklarował lojalność jej największemu oprawcy i zdradził najgłębsze tajemnice podziemia. Ta udokumentowana kolaboracja rzuca złowrogie światło na jego późniejsze, pozornie niezrozumiałe decyzje i dostarcza mrożącego krew w żyłach motywu dla katastrofy, do której wkrótce miał doprowadzić.
  
Powstanie Warszawskie było celową prowokacją, a nie tylko tragiczną pomyłką
Powstanie Warszawskie to najtragiczniejszy akt polskiego oporu w czasie II Wojny Światowej. Śmierć blisko 250 tysięcy ludzi i zrównanie stolicy z ziemią są powszechnie postrzegane jako wynik tragicznego błędu w obliczeniach politycznych i militarnych. Jednak analiza rozkazów i działań kluczowych postaci wskazuje, że mogła to być świadomie zaplanowana katastrofa.
 
Naczelny Wódz, generał Kazimierz Sosnkowski, był kategorycznym przeciwnikiem wybuchu powstania w Warszawie. W depeszach wysyłanych do kraju ostrzegał przed „podwójną groźbą eksterminacji” i brakiem politycznego sensu takiego zrywu. Wydał jednoznaczne rozkazy, aby do niego nie dopuścić.
Rozkazy te były jednak metodycznie sabotowane przez zrzuconego do Polski generała Leopolda Okulickiego. Zgodnie z relacjami historyków, robił on wszystko, co w jego mocy, by doprowadzić do walki. Na decydującej naradzie 31 lipca 1944 roku miał nazywać przeciwników powstania „tchórzami” i w furii uderzać pięścią w stół. Prowokacyjny zapał Okulickiego w Warszawie nie byłby jednak możliwy bez kluczowego wspólnika w Londynie, który sabotował łańcuch dowodzenia: generała Stanisława Tatara. Wysoki rangą oficer odpowiedzialny za łączność z krajem, Tatar dopuścił się jawnej cenzury depesz Sosnkowskiego, usuwając z nich kluczowe frazy, jak nakaz „oszczędzania substancji biologicznej narodu”. Jednocześnie blokował komunikację w drugą stronę, nie dopuszczając, by kluczowe meldunki z Warszawy - jak ten z 25 lipca o gotowości do walki - dotarły do Naczelnego Wodza.
   
Dlaczego Sowieci mieliby chcieć wybuchu Powstania? Analiza historyka, profesora Pawła Wieczorkiewicza, nie pozostawia złudzeń. Zryw w Warszawie idealnie wpisywał się w plany Stalina. Pozwalał rękami Niemców zlikwidować patriotyczną elitę Armii Krajowej, unicestwić „pokolenie Kolumbów” i złamać ducha oporu narodu, gwarantując, że nie podejmą oni już dalszej konspiracji. To radykalnie ułatwiło powojenne przejęcie władzy przez komunistów.
Profesor Wieczorkiewicz podsumował tę strategiczną katastrofę w następujący sposób:
„Rosjanie weszli do Warszawy i mieliby kolosalny kłopot... dużo trudniej byłoby budować Polskę ludową mielibyśmy wszystkie przemiany polityczne wcześniej duch oporu byłby Znacznie większy... po prostu powstanie złamało ducha prawdopodobnie przedłużyło okupację sowiecko Polski o jakieś 15 20 lat.”
 
Czołowy generał w Londynie systematycznie sabotował AK i przekazał jej majątek komunistom
Działalność generała Stanisława Tatara nie ograniczała się do manipulowania depeszami. Jego zdrada miała znacznie szerszy i bardziej niszczycielski charakter, obejmując sabotaż logistyczny w czasie wojny i przekazanie całego majątku Polski Podziemnej komunistom po jej zakończeniu. Jako oficer w Londynie odpowiedzialny za wsparcie dla AK, Tatar aktywnie blokował dostawy broni i zaopatrzenia. Major Jan Jaźwiński, organizator zrzutów lotniczych, wprost nazywał jego działania „sabotażem”. Podczas jednego ze spotkań, gdy Jaźwiński przedstawił mu możliwości wsparcia lotniczego, Tatar odparł pogardliwie: „Nie jestem zainteresowany ani Bazą Jutrzenka, ani też możliwościami przerzutu lotniczego w ogóle. Przybywam z misją”. Wskutek jego intryg polska eskadra do zadań specjalnych została zredukowana z potencjalnych 21 samolotów do zaledwie 4. Brytyjskie SOE oceniało go jednoznacznie: „damned fool (głupi jak but)... nie ma pojęcia o roli AK, albo usiłuje zniszczyć AK w oczach Aliantów... kontaktuje się ze znanym nam agentem ambasady sowieckiej”.
 Najbardziej haniebnych czynów Tatar dopuścił się po wojnie. Przedstawiając się jako antykomunista i tworząc fałszywą siatkę konspiracyjną „Hel”, przejął kontrolę nad aktywami rządu na uchodźstwie. Był to jednak teatr - jak potwierdzają historycy IPN, Tatar i jego ludzie stali się „tajnymi (prawdopodobnie nieformalnymi) współpracownikami komunistycznego wywiadu wojskowego”. Działając na zlecenie nowych władz, przekazali im w 1947 roku cały majątek:
        Złoto: Około 350 kg złota pochodzącego z Funduszu Obrony Narodowej (FON).
        Gotówka: Blisko 2,5 miliona dolarów z funduszu „Drawa”.
        Archiwa wywiadu: Największa zdrada - około 3 tysiące teczek z archiwów Oddziału VI (Specjalnego).

Dokumenty te pozwoliły komunistycznej bezpiece zidentyfikować, a następnie aresztować i zamordować aż 12 516 członków polskiego podziemia. Za swoje zasługi Tatar został odznaczony przez Bolesława Bieruta Orderem Odrodzenia Polski, by niedługo potem, zgodnie z logiką stalinowskiego systemu, zostać aresztowanym w pokazowym procesie. Jego zdrada miała jednak długotrwałe, tragiczne skutki. Nie tylko pozbawiła antykomunistyczne podziemie środków do walki, ale przede wszystkim wydała tysiące najlepszych polskich patriotów wprost w ręce ich katów.

Zakończenie
Przedstawione fakty - prawdopodobna agenturalna działalność generała Okulickiego, świadome doprowadzenie do katastrofy Powstania Warszawskiego oraz systematyczna zdrada generała Tatara - burzą czarno-biały obraz polskiej historii. Pokazują, że oficjalne narracje często skrywają niewygodne, bolesne prawdy, a walka o Polskę toczyła się nie tylko na frontach z okupantem, ale również w tajnych gabinetach, gdzie lojalność była towarem na sprzedaż. Jeśli ludzie, których przez dekady czciliśmy jako bohaterów, mogli być zdrajcami, to jak zmienia to nasze rozumienie powojennego losu Polski? I czyje jeszcze biografie powinniśmy zbadać na nowo? 

3 komentarze:

  1. Niestety twierdzenie że jesteśmy państwem sezonowym z każdym dniem coraz bardziej się uprawdopodabnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sowieci w czasach Stalina likwidowali nieprzydatną juz agenturę jak Okulickiego, która mogła byc w przyszłości niebezpieczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Korwin Mikke:
    Jak Pan pamięta, b. Prezydent, p. Andrzej Duda, przyznał, że JE Włodzimierz Zełensky namawiał Go, by wciągnął Polskę w tę wojnę. Nie wierzę, by obecny „polski rząd” kłamców i złodziei nie był do tego też namawiany. Nie wierzę, by nie wiedział, że te „Gerbery” i ich nalot to sprawka ukraińska. A celem jest wciągnięcie Polski do wojny, bo ukraińskie mięso armatnie się już kończy – i przy okazji przeforsowanie pro-ukraińskich ustaw.
    Już raz składałem na JE Radosława Sikorskiego donos za namawianie do wojny napastniczej. Jestem przy tym przekonany, że reprezentuje on interes rządu brytyjskiego, a nie III Rzeczypospolitej. Dziś składam następny – już nie o namawianie, ale o konkretne czyny.

    OdpowiedzUsuń