niedziela, 26 października 2014

Praca doktorska 20 do 50 zł za strone

Praca doktorska 20 do 50 zł za strone

 Rzeczpospolita donosi o powszechnym procederze pisania prac doktorskich na zlecenie.
http://prawo.rp.pl/artykul/793802,1149304-Praca-doktorska-od-20-do-50-zl-za-strone--Czy-to-legalne-.html

"Praca doktorska? Owszem, od 20 do 50 zł za stronę
Coraz więcej firm oferuje konsultacje przy pisaniu doktoratu. W praktyce piszą całą pracę.
„Profesjonalne konsultacje. Zajmujemy się również analizą badań, wyszukiwaniem i gromadzeniem literatury", „Nasza pomoc polega na merytorycznym wsparciu i pomocy naukowej w dążeniu do uzyskania jednego z najpoważniejszych tytułów naukowych" – faktycznie są to oferty napisania prac doktorskich."

Cena uslugi polegajacej na napisaniu rozprawy doktorskiej zalezy od przecietnych zarobkow w regionie. W biednym Bialymstoku wystarczy 1800 złotych.
http://judytakokoszkiewicz.natemat.pl/89463,wystarczy-nawet-1800-zl-by-w-bialymstoku-kupic-gotowa-prace-doktorska-to-szokujace

""„Zadbaj o swoją przyszłość i zamów u nas swoją pracę licencjacką, magisterską lub inną”- popularne oferty napisania prac w dzisiejszych czasach nikogo już nie dziwią. Podobnie jak stawki, za które możemy zyskać tytuł licencjata lub magistra. Obecnie prace te mogą kosztować odpowiednio 550 i 650 złotych.
Mnie zainteresował jednak białostocki rynek prac doktorskich. Jak udało mi się ustalić z rozmów telefonicznych przeprowadzonych z osobami ogłaszającymi się na białostockich portalach, w mieście kupimy je już za kwotę 1800zł."

Funkcjonowanie wyzszych szkol tego i owego czy wyzszych szkol gotowania na gazie, filozofi i marketingu spowodowalo silna deprecjacje stopnia magistra co oczywiscie musialo pociagnac za soba lawinowy proces deprecjacji wszelkich tytulow.

W PRL stworzono system kreacji perwersyjnego kapitalu spolecznego metoda nadawania tytulow profesorskich za serwilizm wobec komunistycznej wladzy i propagandowego nadymania tych pustakow. Tytul profesora zwyczajnego z nadania politycznego oczywiscie utrzymano w PRL bis jako element systemu propagandy i cenzury. Racje ma Stanislaw Michalkiewicz gardzac polska profesura humanistyczna.

" „Hundert Profesoren, Vaterland du bist verloren” - miał podobno powiedzieć kanclerz Otto Bismarck - co się wykłada, że wystarczy setka profesorów i ojczyzna jest zgubiona. Skoro tak było w czasach Bismarcka, kiedy jeszcze nikt nie słyszał na przykład o „ekonomii politycznej socjalizmu”, albo o „wyższości ustroju socjalistycznego”, to cóż dopiero teraz, kiedy w spadku po komunie nasz nieszczęśliwy kraj obsiadła rzesza utytułowanych hebesów, co to doktoryzowali się i habilitowali właśnie z różnicy między przodkiem a tyłkiem?? Oczywiście ci utalentowani filuci tak całkiem głupi nie są („bo taka głupia to ja już nie jestem; no, może głupia, ale taka to już nie”) bo charakteryzują się specyficznym rodzajem mądrości nazywanej sprytem, który pozwala im z małpią zręcznością wspinać się po szczeblach kariery - ale nauka ma z nich pożytek mniej więcej taki sam, co pies z piątej nogi...
Ciekawe, że ten spryt zaprawiony jest dodatkowo jakąś umysłową perwersją. Być może dlatego, że do prawdy trzeba żmudnie dochodzić, natomiast łgarstwo można sprokurować na poczekaniu i bez wysiłku. Tedy - jak zauważył Stanisław Lem w „Bajce o trzech maszynach opowiadających króla Genialona” - albo zrzynają jedni z drugich, zasypując biblioteki tonami makulatury, albo w najlepszym razie rozdziobują na coraz drobniejsze okruszki każdą oryginalną myśl i w ten sposób ciułają sobie swoje wymęczone doktoraty i habilitacje, którymi później nadymają się wobec maluczkich, a ci myślą, że to wszystko naprawdę."


Szczegolnie ostro idzie masowa produkcja magistrow i doktorow w warszawskiej metropoli kolonialnej. Urzednikiem na cieplej synekurze w "panstwie ktore istnieje tylko teoretycznie " mozna zostac bedac conajmniej magistrem chociaz milej widziani sa doktorzy.
Warszawa jest największym ośrodkiem "akademickim" w Polsce. W roku akademickim 2012/2013 w 78 uczelniach w Warszawie i czterech jednostkach zamiejscowych kształciło się ponad 249,8 tys. studentów, w tym w 66 uczelniach niepublicznych i czterech jednostkach zamiejscowych - 94,0 tys. studentów. Studenci w Warszawie stanowili 15,2% ogółu studentów polskich !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz