Izera Morawieckiego to nowa Arrinera Hussarya 2
Polska jest od kilku lat importerem energii elektrycznej, której z roku na rok importujemy coraz więcej. Floty samochodów elektrycznych nie będzie wiec czym zasilać i już z tego widac ze narracja o milionie samochoów elektrycznych polskiej produkcji to hućpa.
W 2009 roku rząd PO-PSL zadecydował o wznowieniu programu polskiej energetyki jądrowej. Pierwotnie pierwsza elektrownia jądrowa miała rozpocząć pracę w 2020 roku czyli obecnie. Jak oszacowała Najwyższa Izba Kontroli w 2018 roku wydatki na realizację tego programu sięgnęły już około 1 mld zł Do tej pory nie wiemy, ile elektrownia ma to kosztować, jak to zostanie sfinansowane, kto i gdzie to wybuduje. Kolesiowe z PIS w budowę elektrowni jądrowej bawią się tak samo jak kolesiowie z PO.
Jak poinformował prezydent Andrzej Duda po rozmowach w Białym Domu z Donaldem Trumpem, w najbliższym czasie ma zostać podpisana międzyrządowa umowa, co pozwoli rozpocząć prace projektowe związane z wprowadzeniem w Polsce konwencjonalnej energii nuklearnej dla produkcji energii elektrycznej.
- Podmioty, które będą w tym brały udział, już w tej chwili są wytypowane. Uzgodnienia są bardzo daleko posunięte - powiedział Andrzej Duda w Waszyngtonie.
Jest jednak wątpliwe aby Amerykanie wybudowali nam elektrownie jądrowe ponieważ od lat praktycznie sami nie budują u siebie żadnych nowych elektrowni.
Na razie pokazano dwa Concept-y samochodów z kompozytów. Części karoserii częściowo zrobiono na drukarkach 3D. Zrobienie pokazowej skorupy nie jest drogie. Plastiki są ręcznie sklecone aby się to jako tako trzymało. To nawet nie są przedbiegi do projektowania.
Polskie firmy mają duże doświadczenie z hecami z robienien demonstratorów i Concept-ów.
http://matusiakj.blogspot.com/2016/09/generalna-gubernia-sie-zbroi-9.html
"Gliwicki Bumar wreszcie po latach prob i doswiadczen znalazł swoje powołanie. Jest specjalista od budowy demonstratorów. Plytami rigipsowymi, kartonem i plytami wiorowymi zostal obudowany sowiecki czolg T-72 i powstal demonstrator czolgu PT-16. Wczesniej w tej "technologi" powstal demonstrator PL01 Concept i inne modele. Mozna to nazwac nowa "prowokacja gliwicka".
Bumar oczekuje na zlecenia z Hollywood. Moze zbudowac dla branzy wszelkie futurystyczne pojazdy do filmów S-F.
Demonstrator czołgu PT-16 po raz pierwszy pokazano na targach w Kielcach. Jest to demonstrator rzekomej mozliwosci modernizacji starego, muzealnego sowieckiego czołgu T-72. To w istocie skladak ze starego kadłuba czolgu T-72 z nowym importowanym ukladem napedowym i nowa wiezą. Mimo iz 27 lat minęło od rozwodu z ZSRR to Bumar wciąż tylko przerabia ten sam starenki sowiecki czołg.
Rola polskiego przemysłu bedzie poskręcanie z zabytkiem dostarczonych z zagranicy elementow."
https://www.bankier.pl/moto/izera-polskie-auto-elektryczne-za-trzy-lata-ma-zjechac-z-linii-produkcyjnej-7791/
"Jest projekt polskiego elektryka. „Bez szans na powodzenie”
Izera, taką nazwę będzie miała polska marka samochodów elektrycznych. ElectroMobility Poland zapowiada, że polski elektryk zjedzie z taśmy produkcyjnej w 2023 roku. Samochód ma być dostępny dla przeciętnego Kowalskiego.
We wtorek w pod Warszawą odbyła się premiera polskiej marki samochodów elektrycznych. W jej trakcie poinformowano o nazwie i logo marki, zaprezentowano również dwa prototypy – białego SUV-a i czerwonego hatchbacka.
Jak poinformował prezes ElectroMobility Poland Piotr Zaremba, marka polskiego elektryka będzie nosić nazwę Izera. Inspiracją dla nazwy były Góry Izerskie, które leżą na pograniczu Polsko-Czeskim oraz rzeka Izera, która później wpada do Łaby.Nazwa marki odnosi się więc do transgraniczności, współpracy z międzynarodowymi partnerami.
Logo marki wzorowane jest na heksagonie, plastrze miodu, w który wpisany jest diament. Środkowa część logotypu przypomina różę wiatrów.
„Wierzymy, że Polacy pokochają Izerę” – podkreślił prezes spółki.
Dyrektor ds. rozwoju technicznego produktu ElectroMobility Poland Łukasz Maliczenko wyjaśnił, że Izera z taśmy produkcyjnej miałby zjechać w trzecim kwartale 2023 roku. Wcześniej – na przełomie drugiego i trzeciego kwartału 2021 roku ma powstać fabryka i linia produkcyjna. Fabryka powstanie na południu Polski, na Śląsku. Zostało przeprowadzone due diligence i firma jest w trakcie pozyskania terenu.
Dyrektor biura projektu ElectroMobility Poland Małgorzata Królak podkreśliła, że budowa polskiego elektryka, to duża szansa dla gospodarki. Wskazała, że branża motoryzacyjna co do wielkości jest drugim sektorem przemysłowym w Polsce i generuje 8 proc. krajowego PKB. Polska jest też największym krajem w Europie, która nie ma własnej marki samochodowej – wskazała.
Królak dodała, że Izera na początku pozwoli stworzyć ok. 3,5 tys. miejsc pracy, a w późniejszym etapie kolejne 3 tys. Potencjał – jak wskazała – jest wyższy, gdyż wliczając w to otoczenie, produkcja polskiego elektryka pozwoli wygenerować kolejnych 12 tys. miejsc pracy.
Prezes ElectroMobility Poland zapewnił ponadto, że celem spółki jest stworzenie samochodu „budżetowego”, przystępnego cenowo dla kieszeni „przeciętnego Kowalskiego”.
„Naszą ambicją od początku było, by ten samochód był dostępny, by elektryki, za trzy-cztery lata, były dostępne cenowo. Elektryk ma tę przewagę nad samochodem spalinowym, że ma niższe koszty eksploatacji, ale w zakupie jeszcze jest droższy. Dlatego samochód będzie sprzedawany w systemie ratalnym, gdzie cena auta i paliwo – w tym wypadku energia elektryczna – będzie zawarta w miesięcznej racie. Taka miesięczna rata dla samochodów Izera będzie niższa niż dla samochodów spalinowych z tego samego segmentu. To jest nasze podstawowe założenie” – wyjaśnił Zaremba.
Przedstawiciele spółki dodali, że budowa prototypu kosztowała ok. 30 mln zł. Samo rozpoczęcie produkcji samochodu to 4-5 mld zł.
Prezes wyjaśnił , że obecnie spółka prowadzi rozmowy ws. finansowania projektu w „gronie branżowych i finansowych” firm, również ze spółkami Skarbu Państwa – innych niż właściciele ElectroMobility Poland. Czterema udziałowcami spółki są Enea, Energa, Tauron i PGE.
Firma prowadzi również rozmowy z dwoma międzynarodowymi koncernami ws. dostarczenia platformy, na której zostanie zbudowana Izera – poinformowali przedstawiciele spółki.
Izera ma być samochodem przestronnym, który do setki będzie rozpędzał się w mniej niż osiem sekund. Jej zasięg ma wynosić 400 km, a za pomocą szybkiego ładowania, trwającego pół godziny, będzie można naładować 80 proc. baterii. Planowane jest wprowadzenie dwóch pojemności baterii.
Nad wyglądem SUV-a oraz hatchbacka, wraz z zespołem polskich inżynierów i stylistów, pracowali m.in. projektanci z Torino Design. To prywatne, niezależne włoskie studio stylistyczne, założone 15 lat temu przez Roberto Piattiego, które pracuje z europejskimi i światowymi markami, w tym również z segmentu premium. Konsultantem projektu był Tadeusz Jelec, wieloletni projektant Jaguara.
PSPA: Polski elektryk bez większych szans na powodzenie
Na dzisiaj koncepcja polskiego samochodu elektrycznego wydaje się być projektem w równej mierze ambitnym, jak i nie mającym większych szans na powodzenie rynkowe – ocenił Jan Wiśniewski z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).
Ekspert wskazał, że zaprezentowane prototypy są stosunkowo atrakcyjne wizualnie – chociaż to kwestia gustu – przestronne, należą do popularnych segmentów hatchback i crossover. Na papierze dysponują też przyzwoitymi osiągami.
Ekspert zwrócił uwagę, że na razie nie wiadomo, gdzie powstanie fabryka, która ma odpowiadać za produkcję pojazdów. Nie wiadomo też na jakich platformach zostaną oparte te samochody.
„Nie wiemy również, czy odniosą komercyjny sukces. Na dzisiaj, koncepcja polskiego samochodu elektrycznego wydaje się być projektem w równej mierze ambitnym, jak i nie mającym większych szans na powodzenie rynkowe” – ocenił.
Odnosząc się startu produkcji, czyli 2023 roku, Wiśniewski wskazał, że nie jest to takie pewne. Dodał, że polskie samochody elektryczne trafią do sprzedaży w wyjątkowo niesprzyjających realiach rynkowych. „Co prawda elektromobilność w skali globalnej rozwija się bardzo dynamicznie, jednak konkurencja w segmencie modeli elektrycznych cały czas się zaostrza: pojazdy tego typu wprowadziły lub zamierzają wprowadzić do sprzedaży praktycznie wszystkie liczące się koncerny motoryzacyjne” – zauważył.
Wiśniewski wskazał przy tym na liczby, pieniądze jakie w elektromobilność inwestują zagraniczne koncerny. Przywołał m.in. Grupę Volkswagena, która w latach 2020-2024 wyda na rozwój elektromobilności około 33 mld euro. Do 2029 r. koncern planuje wprowadzić na rynek do 75 modeli z napędem wyłącznie elektrycznym oraz około 60 modeli hybrydowych. Jednocześnie liczba wyprodukowanych EV Volkswagena ma sięgnąć 26 mln egzemplarzy.
„Polskie samochody elektryczne będą musiały walczyć o względy klientów z nowymi modelami Daimlera, FCA, Grupy PSA, Hondy, Mazdy, Mitsubishi i Nissana. Pojazdy zeroemisyjne trafią również do portfolio Subaru, Suzuki i Toyoty. Krajowe EV, które mają być fizycznie dostępne pod koniec 2023 r. zmierzą się więc z wyjątkowo silną konkurencją, mającą oparcie w wielomiliardowych nakładach oraz wieloletnim doświadczeniu” – zauważył przedstawiciel PSPA.
Dodał, że rynek elektromobilności jest bardzo ciężki, a wiele firm zajmujących się tym segmentem upadło.
Wiśniewski podkreślił, że dla ElectroMobility Poland wyzwaniem będzie samo rozpoczęcie produkcji zapowiadanego pojazdu i zorganizowanie sieci sprzedaży, nawet wirtualnej.
„Wprowadzenie do sprzedaży w bardzo hermetycznym sektorze motoryzacyjnym zupełnie nowego, docelowo popularnego produktu nieznanej marki z zamiarem czerpania z tego tytułu dochodów ociera się natomiast o science-fiction” – ocenił.
Według przedstawiciela PSPA, Izera nie zajmie niszy, którą z powodzeniem zajęła już Tesla czy chorwacki Rimac produkujący bardzo szybkie i bardzo drogie supersportowe coupé z napędem elektrycznym. Dodał, że polska marka powinna się wyróżniać takimi czynnikami jak jakość, wyposażenie i przede wszystkim racjonalnie skalkulowaną ceną. Zwrócił jednak uwagę, że w tych obszarach konkurencja już teraz jest bardzo duża, w 2023 r. będzie nieporównywalnie większa.
„Nawet przy ryzykownym założeniu, że Polacy zrezygnują z elektrycznych Volkswagenów, Renault, Nissanów czy Hyundaiów, żeby kupić polski produkt, krajowy rynek sam w sobie nie +wykarmi+ producenta samochodów należących do popularnych segmentów. O ile nawet oba pojazdy będą oferowane za granicą, podkreślany przez Electromobility Poland (i bardzo z resztą naciągany) aspekt pochodzenia pojazdu w innych krajach nie będzie żadnym atutem, z uwagi na fakt, że polska motoryzacja w kontekście samochodów osobowych zapewne kojarzy się bardziej ze słynnym testem Poloneza od Jeremy’ego Clarksona niż z chlubnymi tradycjami technologicznymi” – zauważył przedstawiciel PSPA.
Ocenił, że argument, iż pojazdy marki Izera są np. „rodzinne”, to za mało, żeby przebić ofertę innych producentów.
Ekspert przywołał też inny przykład, brytyjskiego Dysona, potentata z branży AGD, który zamierzał wprowadzić do sprzedaży samochody elektryczne. Firma chciała wprowadzić do sprzedaży kilka modeli, a pierwszy z nich miał być produkowany od 2021 r. w Singapurze.
„Finał? Mimo bogatego zaplecza finansowo-technologicznego brytyjskiej spółki, projekt został uznany za komercyjnie nieopłacalny” – podkreślił Wiśniewski.
Dodał, że Dyson po podjęciu decyzji o zakończeniu inwestycji w EV ogłosił, że nastąpiło to na tyle wczesnym etapie rozwoju projektu, że nie będzie miało większego wpływu na finanse i działalność operacyjną koncernu. „Niestety, mimo optymistycznych zapowiedzi, realia rynkowe każą zakładać, że to optymalna droga również w przypadku spółek będących właścicielami ElectroMobility Poland” – podsumował.
Spółka ElectroMobility Poland powstała w październiku 2016 roku. Jest kontrolowana przez cztery koncerny energetyczne – PGE, Energę, Eneę oraz Tauron. Każdy z udziałowców wykładając po 17,5 mln zł, objął po 25 proc. kapitału akcyjnego, uzyskując tyle samo głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. (PAP)"
Z samochodami elektrycznymi jest problem ich akumulatorów; jakiś czas temu czytałem, ze należy je wymieniać co parę(!) miesięcy (więc zakładam, że chociaż raz w roku). W przypadku masowego przejścia na napęd elektryczny - czy czasem utylizacja tych wszystkich akumulatorów nie będzie większym obciążeniem dla środowiska, niż obecne spalanie paliw płynnych?
OdpowiedzUsuńPoza tym - inny problem - w przypadku, gdy przeoczę tankowanie i stanę "w polu" z braku paliwa, zawsze mogę piechotą podejść do najbliższej stacji, zatankować parę litrów w jakiś "baniaczek" (np. po płynie do szyb) - i wrócić. Z "elektrykiem" już nie będzie tak łatwo; trzeba będzie dzwonić po pomoc drogową z lawetą, żeby dowiozła do najbliższej stacji tankowania. Albo męczyć przypadkowych ludzi o holowanie.