Wielomski: Walka o świat astralny
https://konserwatyzm.pl/wielomski-walka-o-swiat-astralny/
"Ezoterycy twierdzą, że człowiek posiada tzw. ciało astralne, funkcjonujące we własnej astralnej rzeczywistości. Nie mając wglądu w tę część rzeczywistości, a nawet wykazując pewien sceptycyzm co do jej istnienia, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przyjąć to twierdzenie jako pewną hipotezę. Cały ten świat astralny, o ile w ogóle istnieje, miałby polegać między innymi na kreowaniu obrazów i w nim miałyby powstawać ludzkie wyobrażenia, zbiorowe fikcje.
Hipoteza ta jest o tyle interesująca, że pozwala nam w nowym świetle spojrzeć na spór o media publiczne między obozami Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. W rozumieniu ezoterycznym byłby to spór o rzeczywistość astralną, czyli o świat wyobrażeń. Nikt już dziś chyba nie wierzy – a była to złudna wiara bardzo popularna w XIX wieku – że zadaniem mediów jest rzetelne informowanie opinii publicznej o tym, co dzieje się w kraju i na świecie. Już w XIX stuleciu zdawano sobie sprawę, że media nie informują, lecz kreują informacje, manipulują nimi i urabiają opinię publiczną zgodnie z wolą swoich właścicieli lub podążając za nastrojami mas w celu podwyższenia sprzedawalności. Wraz z pojawieniem się radia i telewizji proces ten przekroczył pozór informowania. Media obrazkowe i ruchome zaczęły bowiem kreować sztuczną rzeczywistość, rzeczywistość niekoniecznie pokrywającą się z tym, co dookoła się dzieje. Miliony ludzi codziennie używa pilota telewizyjnego do przeniesienia się do rzeczywistości „astralnej”, czyli wyobrażonej, sztucznie stworzonej. Po iluś godzinach dziennie, mnożonych przez całe lata przebywania w tym astralu, oglądacze telewizji zaczynają myśleć i powtarzać to, co w niej zasłyszeli, będąc przy tym przekonanymi, że myślą „samodzielnie” i są to ich „własne myśli”, a telewizja jedynie poszerza ich horyzonty i dostarcza im informacji.
Jestem szczęśliwym nieposiadaczem telewizora od mniej więcej dziesięciu lat. Od czasu do czasu, goszcząc na przykład u rodziny, natykam się na to dziwne pudełko, które mówi i pokazuje obrazy. Zapewne dlatego, że na co dzień jestem od tej astralno-wirtualnej rzeczywistości odłączony, to spotkanie wywołuje u mnie tak silny szok poznawczy. Odczuwam bardzo mocno rozejście się rzeczywistości telewizyjnej, od rzeczywistości empirycznej, nie mogąc przy tym zrozumieć rozemocjonowania ludzi oglądających z zapartym tchem seriale i potrafiących zostawić gości, aby o godzinie 18.00 czy 20.00 zasiąść przed telewizorem z uciszającym wszystkich hasłem „Cisza! Zaczyna się!” – bo zaczyna się ulubiony serial, którego wirtualni bohaterowie traktowani są jako znajomi, rodzina i przyjaciele. Nie potrafią pojąć przejęcia z jakim (głównie) kobiety dyskutują o serialowych postaciach i perypetiach, jakby to dotyczyło realnych osób, czy też zaciętych dyskusji dotyczących tego, „co będzie w kolejnym odcinku?”.
Pamiętajmy, że spór o media publiczne między ekipą Kaczyńskiego i Tuska nie dotyczy wyłącznie przejęcia kontroli nad programami informacyjnymi. Przez ostatnie kilka lat miałem wątpliwą przyjemność obejrzenia bodaj tylko dwukrotnie w całości dziennika publicznej „jedynki”. Wrażenie było szokujące, jak gdybym oglądał sequel „Matrixa”. W jednym z tychże dzienników zobaczyłem opowieść o jakimś astralno-wyobrażonym świecie, gdzie Donald Tusk odpowiadał za całe zło we wszechświecie, a „superbohaterowie” w postaci Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego walczyli z nim niczym z Antychrystem. Za drugim razem zobaczyłem Morawieckiego, który po gospodarsku sadził drzewka – niczym Aleksandr Łukaszenka w białoruskiej telewizji. Mimo to jesteś świadomy, że w dziejącej się na naszych oczach bijatyce nie chodzi o programy informacyjne. Medioznawcy komentujący programy informacyjne tzw. TVPiS dość zgodnie uważali, że ten infantylny poziom narracji daje PiS tyle samo zwolenników, co i zawziętych wrogów, którzy nie mogą spokojnie na to gęganie patrzeć. W istocie spór toczy się o ogólny przekaz telewizyjny.
Kontrola nad telewizją to nie tylko kwestia programów informacyjnych, których upolitycznienie jest aż nazbyt skrajnie widoczne. To przede wszystkim możliwość ustawicznego przemycania własnych treści światopoglądowych i ideologicznych. Ten, kto ma telewizję decyduje jakie będą w niej puszczane filmy i serialne. A to tam jest wszystko. Jeden szef TVP może zadbać, aby w filmach i serialach kobiety były wierne swoim mężom, mężczyźni chcieli się żenić, matki chciały rodzić dzieci, rozwodnicy byli nieszczęśliwi, homoseksualiści byli ukazywani jako ludzie niesympatyczni, a widzowie byli dumni patrząc na polską husarię. Drugi szef TVP nakaże puszczać filmy i serialne w których małżeństwo jest wyśmiewane, promowana jest tzw. wolna miłość, homoseksualiści są zawsze ukazywani jako ludzie szlachetni, a polskość prezentowana jest jako „obciach”, zbędny balast w świecie globalizującym się i integrującym. Ten przekaz podprogowy dla kreowania rzeczywistości astralnej jest znacznie istotniejszy niż tępa propaganda partyjna dziennika telewizyjnego. Nasze sympatie i antypatie polityczne wynikają przede wszystkim z naszych światopoglądów, a te kształtowane są przez wielkie stacje telewizyjne. Hucpa z pandemią, szczepionkami i namordnikami pokazała, że masa ludzka bombardowana przez kilka miesięcy zgodną narracją wielkich mediów w ok. 80-90% procentach podporządkowuje się temu przekazowi, ulegając naciskowi rzeczywistości astralnej.
W odróżnieniu od wielu liberałów zawsze byłem zwolennikiem istnienia mediów publicznych, które prezentowałyby wyższy poziom intelektualny i etyczny niż media komercyjne, promujące tandetę. Byłyby to media promujące postawy obywatelskie, propaństwowe, patriotyczne, nauczające szacunku dla narodowej i religijnej tradycji. Po ośmiu latach istnienia TVPiS idea ta została doszczętnie skompromitowana, a działania podpułkownika Sienkiewicza zadały jej już tylko przysłowiowy cios łaski. Dziś gmach na Woronicza można tylko wyburzyć, a ziemię sprzedać na działki deweloperom."
środa, 31 stycznia 2024
Wielomski: Walka o świat astralny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie chwaląc się, zauważyłem to już dawno. Pamiętacie taki — popularny, niestety — serialik „Rodzina zastępcza”, w którym pojawiły się dzieci we wszystkich możliwych kolorach? Otóż to już wtedy był sygnał — ponad 30 lat temu — że jesteśmy przygotowywani na „ubogacanie” polskiego społeczeństwa. I to się przecież dzieje.
OdpowiedzUsuńTVPiS jako złodziejska szczujnia straciła racje bytu.
OdpowiedzUsuńlipny artykuł autor ma wielki problem z telewizorem ale komputerem czy przenośnym komputerem typu smartfon to już absolutnie nie? dumnie wyrzucił telewizor ale iphona ma w kieszeni wyzwolony wolnomyśliciel... mikrokomputer tej astralnej rzeczywistości nie jest w stanie kształtować? ba nawet lepiej niż starodawne pudło z ruszającymi się obrazkami, bo dochodzi jeszcze forma interakcji!
OdpowiedzUsuń…to napisz lepszy.
UsuńWitam Państwowa telewizja została przerobiona na prywatną telewizje Kaczyńskiego. Szczucie i tępa nienawiść. Dla zatrudnionych tam cwaniaczków propagandystów była kopalnia złota. PiS powinien zwrócic 15 mld złotych wyłożonych na ta TV.
OdpowiedzUsuńMamy dziś, według danych dostępnych na oficjalnej stronie rządowej, 109 ministrów i wiceministrów.
OdpowiedzUsuńTo o kilkunastu mniej niż za czasów największego rozpasania Prawa i Sprawiedliwości, ale jednocześnie o kilku więcej niż przez większość rządów PiS.
Zarazem ponad 50 proc. ministrów i wiceministrów jest równocześnie posłami lub senatorami. Trudno więc mówić o rozdziale pomiędzy władzami wykonawczą i ustawodawczą. A jedną z obietnic Donalda Tuska (ze "100 konkretów na 100 dni") było odchudzenie rządu.
To największe rządy Świata !
Witam. Ale uśmiechniety europejski rząd PO sprowadzi "inżynierów" żeby naprawili Polske !
Usuń