Kraj malwy i kalafiora, czyli Polska ciągle w opałach
https://www.salon24.pl/u/pawel-solski/892400,kraj-malwy-i-kalafiora-czyli-polska-ciagle-w-opalach
"Wczoraj mieliśmy jedną z kolejnych rocznic, kiedy to kraj malwy i kalafiora został zajęty przez obcych, a jego mieszkańcy byli mordowani, jak zwierzęta rzeźne. Sytuacje takie w historii naszego udręczonego kraju są wręcz nagminne. Oto urzędnicy odpowiedzialni za Polskę uzurpują sobie prawa, wręcz boskie prawa, do obrabowywania Polaków i wysysania ostatniej kropli krwi z obywateli, a następnie - gdy w wyniku takiej polityki przychodzi obcy widząc, że kraj jest rozgrabiany, a nie zarządzany - po prostu urzędaski razem z rodzinami i ze zrabowanym dobrem umykają gdzie się da. Zaś nas, Polaków, później - w imię zachowania morale - karmi się propagandowymi fekaliami, iż ci, co nawiali, to wielcy oni byli. Oj, wielcy oni byli. Strasznie. Wielcy. Są. Stawia się im pomniki, urządza muzea, miast ścigać ich i ich rodziny do dziesiątego pokolenia, jako najgorszych łotrów.
Prawda zaś o II W. Ś. wygląda nadzwyczaj prosto. Niemcy, którzy wywołali I W. Ś., bo ubrdali sobie, iż opanują świat, po oczywistym przegraniu tejże wojny nie zostali przeorani i poddani odpowiednim represjom za swoje barbarzyństwo przez Wspólnotę Międzynarodową. Wręcz przeciwnie, za sprawą niemieckiej agentury zaczęto upowszechniać bujdy, jak to strasznie tych genetycznych zbrodniarzy skrzywdzono w Wersalu. Co spowodowało, że ci mało inteligentni - pisał już o ich głupocie Juliusz Cezar - ludzie dostali małpiego rozumu i wydalili ze swojej zbiorowej jaźni niejakiego Adolfa Hitlera.
Należy podkreślić, iż Hitler nie jest jakimś „wypadkiem przy pracy”, lecz oczywistą emanacją myślenia typowego Niemca. Hitler to taki ogólnoniemiecki klozet, którego zawartość jest „jądrem” niemieckiego widzenia siebie i świata. Istotne jest, czy owego „typowego Niemca” dopuścimy do możliwości artykułowania jego uroszczeń i urojeń. Jeżeli tak się stanie, nieszczęście gotowe. Ładnie ujął to największy poeta niemiecki J.W. Goethe pisząc, iż „Jeśli Niemcy będą decydować o sobie, to będzie nieszczęście dla Europy. Jeżeli Niemcy będą decydować o Europie, to będzie tragedia dla świata.” Mnie, jako Polaka, można podejrzewać o stronniczość w ocenie Niemców, ale nie największego poetę Niemiec. On na pewno wiedział, o czym pisze.
Należy też podkreślić, że nim pojawił się A. Hitler, była jeszcze Republika Weimarska ze swoją skrytą polityką imperialną wymierzoną w ład międzynarodowy, zwaną dla niepoznaki - naprawieniem krzywd wersalskich.
To, że Niemców nie wyregulowano po I W. Ś., było w Polsce doskonale wiadome i doskonale wiadomym była imperialistyczna, a więc zmierzająca prostą drogą do wojny, polityka Niemiec zarówno przed Hitlerem, jak i w czasie rządów Hitlera. Ale w Polsce, za sprawą niepohamowanej żądzy władzy, mieliśmy ciągły konflikt między trzeźwymi Polakami, a oportunistami, konformistami oraz klakierami J. Piłsudskiego.
Ten kresowy socjalista owładnięty był manią wprowadzenia dyktatury w Polsce. Stefan Żeromski, najwybitniejszy europejski pisarz przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, w swoim „Dzienniku” pod datą: 1911 rok, pisze jak to swego czasu przebywał w Zakopanem z J. Piłsudskim. Siedzieli w jakieś komórce, bo na nic innego nie było ich stać i jak zwykle w tej pipidówie Zamojskich, lał deszcz. Autor „Syzyfowych Prac” coś pisał, a J. Piłsudski cerował sobie kalesony. W pewnym momencie Żeromski spostrzegł, że „Ziuk”, jak go nazywali towarzysze, przerwał cerowanie i zapatrzył się w szparę powstałą z niedomkniętych drzwi. Stefan Żeromski zapytał go w końcu:
- „Ziuk, o czym tak dumasz?”
- „Wiesz, dumam jak to będzie, jak już będę w Polsce dyktatorem” – odpowiedział przyszły niszczyciel demokracji i Polski.
W Polsce po zamachu majowym, w wyniku którego Piłsudski zdobył władzę dyktatorską, a kraj znalazł się na równi pochyłej do unicestwienia, powstała legenda, iż to socjalista z Kresów oraz jego 146 wojaków wywojowali Polskę. Z przeciwnego obozu, któremu przewodził carski besserwisser R. Dmowski, szerzona była legenda, że ten jegomość antyszambrujący uniżenie po gabinetach pachołków carskich, wydeptał wolność Polsce, a w ogóle, to oni obaj w Wersalu załatwili sprawę.
W rzeczywistości obaj ci osobnicy mogliby sobie palcem w bucie pomachać, gdyby nie genialny artysta i patriota - Ignacy Paderewski. W rzeczywistości, ten genialny muzyk, dzięki swojej sztuce, był bożyszczem salonów w Waszyngtonie. Wiadomo było, że po I W. Ś. to USA będzie ustanawiać ład międzynarodowy. Dlatego genialny polski artysta wykorzystując swój geniusz i pieniądze, pracował w stolicy rodzącego się demokratycznego Imperium nad przywróceniem państwa polskiego i to za sprawą tego patrioty Polska powstała na nowo, jako wola USA. Jak to w Polsce, w ramach wdzięczności miast w wyborach powszechnych wybrać Ignacego Paderewskiego na prezydenta Polski, to pracowicie J. Piłsudski działał, aby wielkiego Polaka wypchnąć z kraju. Co też się stało. Wywarło to bardzo negatywne wrażenie w Waszyngtonie. Tak jak dzisiaj Amerykanie nie rozumieją, dlaczego część Polaków daje się naszczuwać propagandzie moskiewskiej na L. Wałęsę.
Po 1920 roku, kiedy to cały zjednoczony Naród Polski odparł nawałę azjatycką, Polska rozwijała się w zgodzie narodowej, ku wściekłości J. Piłsudskiego i jego kliki. W 1925 roku ta grupa dokonała zamachu na prawowite władze Polski i od tego czasu Polską zaczęła władać junta pułkowników pod wodzą J. Piłsudskiego, który Polskę traktował jak swój folwark, a Polaków jak swoje bydło. Jego klika złożona z bandy pieczeniarzy, alkoholików, erotomanów, hazardzistów, zawładnęła krajem. Piłsudski, jak każdy satrapa, trzymał się zasady: im bardziej zeszmacona postać, tym bardziej nadaje się na stanowisko kierownicze. Wszystkie instytucje, firmy państwowe, zostały obsadzone tępymi zupakami, którzy kradli na potęgę i sprowadzali Polskę do stanu operetkowego kraju. Gdy w Niemczech i Sowietach zbrojenia szły pełną parą, to w Polsce matołki wprowadziły w zakładach zbrojeniowych, tak zwany dekret komercjalizacyjny, który zobowiązywał zbrojeniówkę do samowystarczalności kapitałowej. W związku z czym produkcja zbrojeniowa miast iść do polskiej armii, szła w całości na eksport do: Grecji, Jugosławii, Rumunii, Wielkiej Brytanii. Od 1936 roku do 1939 „zastanawiano się”, jakie ma być polskie lotnictwo. W związku z czym w ogóle, w zasadzie, go nie było. W armii klika obsadziła prawie wszystkie stanowiska swoimi łotrami, tak że gdy w końcu Niemcy uderzyli na Polskę, generalicję stanowili ludzie, którzy mogliby co najwyżej dowodzić batalionem, ale nie armiami. W efekcie większość tych groteskowych generałów, w trakcie kampanii wrześniowej, przebrało się w fatałachy cywilne i jak ostatnie kurwy opuściło swoich żołnierzy i uciekło z kraju. Jeden z nich okazał się śpiochem sowieckim, i gdy sowieci uderzyli 17 września, nie mając do tego żadnego prawa wydał rozkaz polskim wojskom - traktować atakujących sowietów, jak sprzymierzeńców! W nagrodę Moskwa pochowała to gówno na Wojskowych Powązkach, a w polskich kościołach, co jakiś czas, można spotkać ogłoszenia o mszy za tego sowieckiego śpiocha.
Oczywiście Polska nie musiała stać się światową rzeźnią, gdyby posiadała prawdziwy rząd wyłaniany w wyborach demokratycznych, czyli uświadamiających każdemu politykowi, że jego władza jest chwilowa i zależna od woli wyborców. Tymczasem za sprawą junty, środki terroru w Polsce były w rękach trzech ludzi: mega korupcjonisty prezydenta, bufona i pijaka, jako naczelnego wodza oraz ministra spraw zagranicznych, kompulsywnego i nałogowego hazardzisty. Te trzy łotry, w dniach próby zbiegły za granicę. Tymczasem, gdybyśmy mieli odpowiednich głównodowodzących, to byliśmy w stanie z Niemcami wygrać, gdyż w naszych możliwościach było przygotowanie się na tę wojnę. Również ze względu na zasoby ludzkie - mieliśmy armię ponad miliona pod bronią ludzi, którzy walczyli zarówno na frontach I W.Ś., jak w walkach z Niemcami, czy nawałą azjatycką. Niestety, ponieważ w Polsce nie było demokracji, tylko rządziła klika, stało się to, co zawsze dzieje się w takiej sytuacji: kraj mając takie możliwości… w ciągu miesiąca był w łapach wrogów.
Również po przegranej junta nie umiała stanąć na wysokości zadania. Francuzi po przegranej zabawili się z Niemcami w dobrego i złego policjanta. Marszałek Pétain pełnił rolę dobrego policjanta wobec Niemców, a de Gaulle złego. W efekcie straty Francuzów wynoszą 1,65%, polskie - wiadomo, do dziś nie możemy się podnieść. W zasadzie nastąpiła depopulacja narodu polskiego.
Francuzi przez całą II W.Ś. żyli sobie jak pączki w maśle. Ukazywało się więcej czasopism, książek, premier teatralnych, filmów niż za czasów Republiki. Swing francuski święcił triumf. Niemiec, zwany Doktor Jazz, opiekował się francuskim przemysłem estradowym i muzycznym, niczym matka. Przemysł zbrojeniowy, chemiczny, rolnictwo, kwitły we współpracy z Niemcami, którzy w tym czasie wykrwawiali się. To w czasie wojny ukazały się najważniejsze prace Sartre`a, „Obcy” Camusa, debiutowali wybitni reżyserzy teatralni, filmowi. Najsłynniejszy ówczesny komik francuski – Fernandel, nie mógł się opędzić od pracy. Kiedy Polacy byli przez Niemców i Sowietów bestialsko mordowani całymi tysiącami, P. Picasso, L. Fini, J. Cocteau, L. Aragon, pisali, malowali, śpiewali, żyli w swoim świecie sztuki, intelektu, dobrobytu nie niepokojeni przez tak trywialne sprawy jak wojna.
Oczywiście sanację, czyli juntę pułkowników, nie było stać na taki pomyślunek. Wręcz przeciwnie - szafowali polską krwią, dorobkiem narodu, jakby to była ich własność. Taką mentalność wyrabia dyktatura. Osobnik zainfekowany satrapią, obywateli uważa za „element” obywateli. Jego fobie i idée fixe mają być wyznacznikiem życia narodu. Hitler zakładał, że po wojnie wymorduje około 40% Niemców, jako niezbyt czystych rasowo. Przecież Niemcy, to była jego zdobycz, jak zwykł mówić.
Polacy muszą zrozumieć - jeżeli znów pozwolimy, że zawładnie nami jakiś obłąkaniec, jeżeli pozwolimy zlikwidować w Polsce demokrację, to Polska bardzo szybko ponownie stanie się cudzą kolonią, a my, Polacy, zostaniemy poddani eksterminacji i już z tego się nie wygrzebiemy - ani jako jednostki, ani jako naród. To jest lekcja, jaką winniśmy wynieść z doświadczeń naszego narodu przed, w czasie i po II W. Ś. "
Witam. Sledze panski blog od kilku lat. W 99% zgadzam sie z panska ocena sytuacji w naszym kraju oraz calym swiecie. Jednak to co zostalo napisane o takich postaciach jak Lech Walesa i Jozef Pilsudski w ostatnim wpisie, ktory jak zrozumialem wkleil pan z jakiejs lewackiej publikacji budzi moj gleboki sprzeciw. W zwiazku z tym pytanie: czy Pan przeczytal to co Pan opublikowal?
OdpowiedzUsuńPostać Józefa Piłsudskiego już jest odbrązawiana. Był wyjątkowym szkodnikiem !
OdpowiedzUsuńWałęsa to komunistyczny szpieg TW Bolek
Witam. Refleksja która mi odpowiada, jednak są rzeczy na które nie mamy wpływu.
OdpowiedzUsuń