Święcicki i Cimoszewicz mówią prawdę. Prawdę swojego środowiska
https://www.salon24.pl/u/tiwaz/843818,swiecicki-i-cimoszewicz-mowia-prawde-swojego-srodowiska
"Święcicki i Cimoszewicz mówią prawdę. Prawdę swojego środowiska.
Kiedy pancerne forpoczty niepokonanej armii niemieckiej ruszyły w czerwcu 1941-go przez ziemie Rzeczypospolitej goniąc kota Sowietom, nie było już tam ani śladu po polskim porządku i społecznym ładzie. Każdy, kto nie był żydem i miał maturę, pełnił jakąkolwiek państwową, czy też społecznie istotną funkcję lub uznano go za potencjalnego "zaczinszczika", został zamordowany lub wywieziony do łagru. Lud wschodniej części Rzeczypospolitej, niezależnie od dialektu, jakim się posługiwał, pozbawiony został duchowego przywództwa, codziennie widocznych wzorców postępowania. W tych okolicznościach doszło ze strony lokalnych społeczności (nie koniecznie polskojęzycznych) do aktów zemsty na sowieckich kolaborantach, współsprawcach mordu elit organicznych i jednocześnie na nowej, samozwańczej elicie. Elicie, która walnie przyczyniła się do eksterminacji tych, którzy mogli przyjść jej z pomocą i stonować nastroje.
Na tym jednak nie koniec. Niemcy zajęli wielkie połacie historycznego WKL i ziem ukrainnych, na których rozwinęli niewielkie siły SD. Gestapo było nieliczne i opierało się na agenturze. Do tej garnęli się głównie osobnicy o nieokreślonej tożsamości etnicznej, najczęściej ludzie zdemoralizowani, poszukujący pod skrzydłami niemieckiej policji państwowej bezkarności w związku ze swoją działalnością kryminalną. (Bliżej przyglądałem się zagadnieniu na terenie dzisiejszej Litewskiej Republiki, gdzie zjawisko, pewnie ze względu na liczebność 'mieszańców", było szczególnie nasilone.) Agenci Gestapo, o których miejscowi mówili zwyczajnie, że wysługują się Niemcom, dokonywali licznych przestępstw kryminalnych, głównie kradzieży i rozbojów, korzystając z niemieckiego parasola, który w innych okolicznościach można by nazwać "kryszą". Na polecenie administracji niemieckiej szlamowali żydów - w zamian za pieniądze i inne walory obiecywali im bezpieczeństwo od wywózki do obozu czy też rozmaitych świadczeń, jakimi ludność żydowska była nękana. (Oczywiście nikt z bywalców Salonu24, ludzi wszak inteligentnych, w takie rzeczy i tak nie wierzy, ale warto w tym miejscu podkreślić, że spontaniczne, niekontrolowane szmalcownictwo, to bajki, jakie można przedszkolakom opowiadać, i to pewnie tym mniej rozgarniętym. Wiemy doskonale, że szlamowanie żydów znajdowało się pod pełną kontrolą Niemców, którzy w ostatecznym rachunku czerpali czasem z niego i osobiste korzyści poprzez nieznaczne uszczuplanie kwot przekazywanych na rzecz Rzeszy. Przestępstwo "szmalcownictwa" zostało wymyślone w Polsce Ludowej żeby zaciemnić udział jej późniejszych funkcjonariuszy w procederze przejmowania żydowskiego majątku przez państwo niemieckie.) Z czasem, gdy dochody spadały a terminy wywózek zbliżały się nieuchronnie, istniała praktyczna potrzeba wywarcia silniejszej presji na ofiary, a także skutecznego ich zniechęcenia do "chowania się po lasach". Wtedy agenci Gestapo mordowali żydów, a także tych, którzy ich przechowywali.
Jak wiadomo zmienną jest wojny kolejka. Sowieckie czołgi najechały skrwawione ziemie w 44-tym. Jak mi powiedział jeden z rzeczy świadków: "Sowieci się nie patyczkowali". Żydowska przeważnie NKWD załatwiała strzałem w tył głowy wszelkich, a więc prawdziwych i rzekomych, konfidentów Gestapo. Ci ostatni dobrze o tym wiedzieli i wiali z Niemcami aż się kurzyło. A dokąd? Przeważnie na obszar GG, gdzie, po nastaniu nowej władzy, wiedzeni nieomylnym bandyckim instynktem, przystawali do formacji milicji obywatelskiej czy UBP, licząc, że pod latarnią najciemniej lub że swoją pełną zaangażowania postawą odkupią wcześniejsze przewiny. Pomagały popularne w owym czasie dokumenty tożsamości wyrabiane na podstawie zeznań dwóch świadków lub zwyczajnie kradzione tożsamości ludzi, którzy ponieśli śmierć. (Ten ostatni wątek wart jest wielu osobnych notek, co być może kiedyś nastąpi.) Pomagał również brak istotnego zainteresowania prokuratury w ściganiu przestępstw popełnionych za granicą już przecież, na terenie ZSSR. Oprawcy żydów z terenów zagarniętych przez Sowietów nie byli szczególnie niepokojeni.
Innym źródłem kadr władzy ludowej była agentura Gestapo z terenu GG, rzadziej z obszarów włączonych do Rzeszy. Przykładem może być przejęcie przez UBP in corpore agentury niemieckiej w Zagłębiu Dąbrowskim. Ponieważ na obszarze tym w czasie okupacji praktycznie nie działały zależne od Moskwy struktury komunistyczne (żadne tam PPR-y czy AL-e), Informacja i UBP wykorzystały wielu przejętych agentów do utworzenia struktur Partii i milicji. (Warto nadmienić, że tzw. prawicowi historycy niechętnie wspominają o tym źródle kadr Polski Ludowej. Z ich integrystycznego punktu widzenia komunistą mógł być zdrajca, żyd, kryminalista, ale nie nazistowski sługus. Silna wiara w ideologiczne motywowanie zachowań, oparta zapewne na samoobserwacji, nie pozwala im uwierzyć, że były całe zastępy ludzkich świń, przechodzących płynnie od mordów na żydach, do mordów na niedobitkach Polaków.)
Tak więc, kiedy ludzie lewicy, zwłaszcza tacy, których korzenie sięgają struktur siłowych Polski Ludowej, mówią "mordowaliśmy żydów", to mówią prawdę o swoim środowisku. I tak należy na to patrzeć."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz