Zydzi, Cytaty 36
http://www.tomaszgabis.pl/2018/08/30/kontekst-i-konsekwencje-porozumienia-luksemburskiego-rfn-izrael-1952/
"KONTEKST I KONSEKWENCJE POROZUMIENIA LUKSEMBURSKIEGO RFN-IZRAEL (1952)
W ostatnim czasie spore emocje polityczne wzbudziła w naszym kraju
kwestia ewentualnego zażądania od Niemiec reparacji wojennych. Wysunięto
szereg argumentów prawnych i moralnych przemawiających za takim
żądaniem. Jeszcze większe emocje wywołało uchwalenie w USA tzw. ustawy
447, co nie dziwi, bo teraz to od nas ktoś może zażądać „reparacji”.
Pożyteczną rzeczą będzie w tym kontekście przyjrzenie się kwestii
odszkodowań, jakie na mocy, podpisanego w 1952 roku, tzw. Porozumienia
Luksemburskiego, otrzymały od rządu Niemiec rząd Izraela oraz,
reprezentująca 22 organizacje żydowskie, tzw. Conference on Jewish
Material Claims against Germany (dalej JCC), występująca w imieniu Żydów
mieszkających poza Izraelem. Historia negocjacji tej umowy (ważną rolę
odegrał w nich prezes Światowego Kongresu Żydów Nahum Goldmann, o którym
pisałem o w poprzednich Zapiskach), jej kulis, uwarunkowań i skutków
obrosła już wielką literaturą naukową i publicystyczną, także ze względu
na jej, kontrowersyjne z prawnego i prawno-międzynarodowego punktu
widzenia, aspekty.
* * *
W Żydowskim paradoksie Goldmann mówi: „podczas wojny
Światowy Kongres Żydów założył [w 1940 r.] w Nowym Jorku Instytut Spraw
Żydowskich, którego siedzibą jest obecnie Londyn. Kierowali nim dwaj
znaczący Żydzi litewscy, Jacob i Nehemiah Robinsonowie. Według ich
planów narodziły się dwie absolutnie rewolucyjne idee: Trybunał
Norymberski i niemieckie odszkodowania” (Goldmann, Das jüdische Paradox. Zionismus und Judentum nach Hitler,
Hamburg 1992, str.166) . Już wcześniej, bo 10 września 1939 roku
działacz syjonistyczny Schalom Adler-Rudel przekazał w Londynie
prezesowi Światowej Organizacji Syjonistycznej Chaimowi Weizmannowi i
innym osobistościom memorandum dotyczące kwestii odszkodowań. Od
memorandum Adlera do podpisania Porozumienia Luksemburskiego 10 września
1952 roku minęło 13 lat, wypełnionych długofalowym, cierpliwym, upartym
działaniem na rzecz wytyczonego celu: uzyskania od Niemiec odszkodowań
dla „narodu żydowskiego jako całości”. Prowadzono pracę polityczną i
propagandową oraz wypracowywano teoretyczne, moralne i prawne podstawy
zbiorowych roszczeń narodu żydowskiego.
* * *
Negocjacje niemiecko-żydowskie i zawarte porozumienie wplecione były
tak w politykę wewnętrzną (Niemiec i Izraela), jak i międzynarodową.
Sprawą o kluczowym znaczeniu dla rządu Izraela i JCC było oczywiście
pozytywne nastawienie kół politycznych w Waszyngtonie do idei
„odszkodowań dla narodu żydowskiego”. Czynniki amerykańskie wielokrotnie
okazywały życzliwe zainteresowanie i wsparcie dla postulatów
żydowskich. Z drugiej jednak strony USA wolały nie występować
ostentacyjnie w roli pośrednika, aby nie sprawiać wrażenia, że coś
Niemcom „narzucają”. Musiały udawać, że RFN to państwo „suwerenne”,
które nie jest do niczego zmuszane, lecz całkiem samodzielnie podjęło
decyzję o wypłacie odszkodowań. Jawne naciski mogłyby osłabić pozycję
Adenauera, którego socjaldemokratyczna opozycja ustami Kurta Schumachera
nazywała „kanclerzem aliantów” (Bundeskanzler der Alliierten),
i zdestabilizować niemiecką politykę wewnętrzną, czego Amerykanie
chcieli uniknąć. Waszyngton zachowywał wstrzemięźliwość także ze względu
na obawy co do możliwości finansowych Niemiec. Amerykanie uważali, że
finansowo osłabione Niemcy będą miały trudności w zwiększeniu budżetu
wojskowego i w dozbrojeniu. Należy pamiętać, że trwała wojna Korei i
zaostrzała się konfrontacja między blokami. W tej sytuacji dla USA
najpilniejszym problemem było nie zaspokojenie roszczeń Izraela i
organizacji żydowskich, lecz finansowy wkład Niemiec w „obronę Zachodu”.
Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że rozmaite „przyjacielskie
interwencje” na rzecz Izraela, moralne i polityczne poparcie udzielone
stronie żydowskiej przez wysokich urzędników amerykańskich oraz aktywne
dążenie USA , żeby rokowania zakończyły się sukcesem, wydatnie
przyczyniły się do, pomyślnego dla strony żydowskiej, rezultatu rokowań.
Mogłaby ona wysuwać absolutnie słuszne argumenty moralne i prawne, ale
bez „życzliwego zainteresowania” Stanów Zjednoczonych droga do
porozumienia byłaby o wiele, wiele trudniejsza.
* * *
Konrad Adenauer, dążąc do porozumienia z Żydami, postępował
pragmatycznie i realistycznie, zyskiwał bowiem dzięki temu przychylność
Amerykanów, co było zgodne z interesem Niemiec. Pewną rolę odegrały też
jego osobiste przekonania – jeszcze w Republice Weimarskiej sympatyzował
z syjonizmem, angażował się w „Pro-Palästina-Komitee” i należał do tych
niewielu nie-żydowskich polityków w Niemczech, którzy wspierali
syjonistyczną pracę w Palestynie. Sytuacja była dla Niemców o tyle
skomplikowana, że w tym samym czasie, kiedy trwały negocjacje z Izraelem
i JCC, odbywała się konferencja londyńska w sprawie długów niemieckich.
W swoich wspomnieniach Adenauer pisze: „Było dla mnie jasne, że jeśli
negocjacje z Żydami się nie powiodą, fiasko poniosą też negocjacje na
konferencji w Londynie, ponieważ żydowskie kręgi bankierskie wywrą
nacisk na przebieg konferencji londyńskiej, nacisk, którego nie należy
nie doceniać. Z drugiej strony było oczywiste, że fiasko londyńskiej
konferencji spowoduje fiasko negocjacji z Żydami” (Konrad Adenauer, Erinnerungen 1953-1955,
Frankfurt a.M.-Hamburg 1968, s.139). W rezultacie kanclerz Niemiec
zdecydował, że zawarcie porozumienia z Żydami nie może – jak chcieli
tego niektórzy niemieccy politycy i przedstawiciele sfer finansowych –
czekać na zakończenie konferencji londyńskiej.
* * *
W Żydowskim paradoksie Nahum Goldmann wspomina: „Kiedy trzy
miliardy dla Izraela były zagwarantowane, zażądałem dodatkowo pięciuset
milionów dla Claims Conference”. Sekretarz stanu Walter Hallstein był
oburzony i nie chciał się zgodzić. Poprosił Goldmanna o dwudniową
zwłokę, żeby zrobić obliczenia i znaleźć podstawę prawną. Goldmann
powiedział mu: „Nieważne, czy znajdzie pan podstawę czy nie znajdzie, to
czego ja chcę to suma, a nie podstawa”. Dwa dni później Hallstein
zaproponował trzysta pięćdziesiąt milionów. Goldmann odrzucił tę
propozycję. Spór miał rozstrzygnąć Adenauer. Goldmann wyjaśnił
kanclerzowi, dlaczego chce 500 milionów: „Niech pan sobie wyobrazi, że
kiedy po sześciomiesięcznych negocjacjach wrócę do Nowego Jorku z
trzystoma pięćdziesięcioma milionami, to nikt z krzesła nie spadnie. Ale
pięćset milionów to ładna okrągła sumka, nikt nie będzie miał wobec
niej żadnych zastrzeżeń”. Adenauer dał się przekonać: „Dobrze, niech
wiec będzie pół miliarda” (str.181-182). Goldmann spotykał się potem
kilkukrotnie z ministrem finansów RFN Fritzem Schäfferem: „Zawsze kiedy
mnie widział mówił: «Oto idzie mój przyjaciel Goldmann, ten gość, który
nas naciągnął na pół miliarda»“ ( str.183).
* * *
Rząd austriacki nie uczestniczył w Porozumieniu Luksemburskim i nie
czuł się zobowiązany do materialnego zadośćuczynienia narodowi
żydowskiemu, ponieważ – jak argumentowano – Austria nie istniała jako
państwo w okresie, którego dotyczyły roszczenia, i wobec tego nie była, w
przeciwieństwie do RFN, prawnym sukcesorem Rzeszy Niemieckiej. W Żydowskim paradoksie
Goldmann wspomina o swoich rozmowach z rządem austriackim na temat
odszkodowań. Kanclerz Julius Raab okazał się dość oporny na argumenty
prezesa Światowego Kongresu Żydów, i wskazywał na Niemcy: „zapłacimy,
jeśli Niemcy nam pomogą”. Wiadomo jednak było, że Niemcy nie dadzą ani
feniga na Austrię, pod pretekstem, że Hitler był Austriakiem i narodowy
socjalizm przyszedł do Niemiec z Austrii. Goldmann zwrócił się w końcu
do Raaba tymi słowami: „Panie kanclerzu, zrywam nasze rozmowy, ponieważ
tym rokowaniom brakuje powagi. Jutro udaję się do Nowego Jorku i wrócę
za osiem dni, ale nie po to, żeby się z panem spotkać. Poproszę Niemców,
aby postarali się dla mnie o film z wjazdem Hitlera do Wiednia, gdzie
go, podobnie jak w innych miastach, z wielkim entuzjazmem witano. Potem
wynajmę salę koncertową i każę wyświetlać film za darmo dla 2000 widzów”
(str.187). Raab zrozumiał czytelną sugestię, że jeśli się będzie
upierał, Austrię może czekać przykra kampania medialna nie tylko w
Wiedniu, ale i na całym świecie. Zgodził się na wypłacenie odszkodowań.
* * *
Uzyskanie „reparacji” od Niemiec było dla Izraela sprawą ogromnej
wagi, gdyż jego sytuacja gospodarczo-finansowa stawała się, mimo pomocy
diaspory i rządu USA, wręcz rozpaczliwa. Izraelska gospodarka uginała
się pod ciężarem kosztów budowy nowego państwa oraz absorbowania,
osiedlania i integrowania kolejnych fal imigracji. Groziła inflacja,
zwiększał się deficyt budżetowy, wzrastało bezrobocie, palącym problemem
stawał się niedostatek mieszkań, kulało zaopatrzenie w żywność,
brakowało benzyny i dewiz na zakup surowców. Sytuację pogarszało
odcięcie od rynków regionalnych. Pamiętać też należy o stratach i
zniszczeniach, jakie przyniosła wojna 1948 roku. Goldmann w rozmowie z
Ben Gurionem radził mu, żeby nie zajmował zbyt nieustępliwego stanowiska
wobec propozycji niemieckich, ponieważ „reprezentuje zbankrutowane
państwo” (Das jüdische Paradox, s.178). Dlatego też ponad 3
miliardy marek, wypłacane (w 70% w dobrach inwestycyjnych i produktach w
przeciągu 13 lat) na mocy Porozumienia Luksemburskiego były dla państwa
żydowskiego niczym manna z nieba. Goldmann pisał w 1962 roku: „dla
Izraela, zwłaszcza w tym trudnym finansowo okresie, porozumienie było
prawdziwym wybawieniem. Jeśli pamiętamy, że w ostatnich latach większa
część deficytu Izraela w wymianie handlowej z zagranicą była pokrywana
przez Niemcy w ramach porozumienia, zrozumiemy jak wielkie znaczenie
miało ono dla Izraela”.
Z prac różnych autorów (np. Rolf Vogel, The German Path to Israel: A Documentation , London 1969, Nicholas Balabkins West German Reparations to Israel,
New Brunswick 1971) dowiadujemy się m.in., że Niemcy zbudowali i
wyposażyli elektrownie, które czterokrotnie zwiększyły możliwości
energetyczne Izraela, położyli 280 km gigantycznych rurociągów (o
średnicy 2,25 i 2,5 m) w celu nawodnienia pustyni Negev, dostarczyli 65
statków. Zwłaszcza w dziedzinie telekomunikacji „reparacje” niemieckie
bardzo się przydały. Na północy kraju stalownie zostały prawie w całości
zbudowane z dostaw niemieckich. Około 2000 małych i dużych
przedsiębiorstw otrzymało maszyny i inne wyposażenie. Niemcy zapłaciły
też za dostawy ropy naftowej.
W swojej autobiografii Goldmann pisze: „Nie ulega wątpliwości, że
dobra otrzymane przez Izrael od Niemiec były decydującym gospodarczym
czynnikiem w jego rozwoju. Nie wyobrażam sobie, jakie gospodarcze
niebezpieczeństwa groziłyby Izraelowi, gdyby nie miał niemieckiego
wsparcia. Koleje i telefony, urządzenia portowe i nawadniające – całych
dziedzin przemysłu i rolnictwa nie byłoby tam, gdzie są dziś, bez
niemieckiego zadośćuczynienia” (The Autobiography of Nahum Goldmann. Sixty Years of Jewish Life, New York 1969, str. 276). W Żydowskim paradoksie
mówi: „Bez niemieckich wypłat w ramach zadośćuczynienia płaconych w
ciągu pierwszych dziesięciu lat po założeniu Izraela, państwo żydowskie
nie posiadałoby połowy swojej dzisiejszej [1978] infrastruktury:
wszystkie pociągi, wszystkie statki, wszystkie elektrownie, jak również
duża cześć przemysłu są niemieckiego pochodzenia, nie wspominając o
indywidualnych rentach wypłacanych ocaleńcom” ( str. 171).
Walter Laqueur napisał: „Statki załadowane niemieckimi środkami
produkcji przybywały do Hajfy regularnie i bez opóźnień stając się
ważnym – a ostatecznie decydującym – czynnikiem w rozwoju kraju. Dziś
flota izraelska jest prawie w całości flotą «made in Germany» podobnie
jak nowoczesne wyposażenie kolei, wielka odlewnia stali niedaleko Acre, i
wiele innych przedsiębiorstw. W latach pięćdziesiątych i wczesnych
sześćdziesiątych około jednej trzeciej dóbr inwestycyjnych sprowadzanych
do Izraela pochodziło z Niemiec” (Laqueur, „Bonn, Cairo, Jerusalem: The
Triple Crisis” „Commentary”, maj 1965). Jak podaje Laqueur w 1962 roku
ustalono, że RFN ma dostarczyć (po bardzo niskich cenach) Izraelowi broń
i wyposażenie wojskowe o wartości 260 mln marek – 150 czołgów, 50
samolotów, kilka helikopterów, dwie łodzie podwodne, pewną ilość innych
obiektów marynarki wojennej. Wcześniej Niemcy dostarczali Izraelowi
tylko broń lekką. RFN udzielała ponadto Izraelowi dodatkowej pomocy w
rozmaitych formach : niskooprocentowane kredyty, przywileje i ułatwienia
dla izraelskiego eksportu, subwencje z funduszu kulturalnego MSZ, z
funduszy ministerstwa ds. badań naukowych m.in. na badania jądrowe.
Pewne sumy przekazał przemysł niemiecki (Krupp, Anilina, Bunawerke),
związki zawodowe i fundacje.
Izraelska badaczka Nana Sagi podziela opinię, że „reparacje“ były dla
Izraela prawdziwym wybawieniem z dramatycznej sytuacji gospodarczej i
zapobiegły groźbie głębokiego kryzysu gospodarczego, a w dłuższej
perspektywie przyspieszyły rozwój gospodarczy kraju w tempie i w
zakresie, jaki bez nich nie byłby możliwy. Sagi pisze: „Te wypłaty
odegrały istotną rolę w postawieniu gospodarki Izraela na solidnym
fundamencie, gdyż pomogły mu przy budowie infrastruktury przemysłowej i
rozwoju rolnictwa, jak również systemów transportowych i
komunikacyjnych. Wpływ reparacji był odczuwalny we wszystkich sektorach
izraelskiej gospodarki. Szybki rozwój gospodarczy Izraela niemało
zawdzięcza solidnemu wypełnianiu porozumienia [przez RFN], dzięki
któremu można było realizować cele ważne dla całego państwa. Izraelską
flotę handlową, w większości frachtowce, zbudowano ze środków z
reparacji, powstał też suchy dok dla napraw statków. Zbudowanie floty
handlowej oznaczało, że Izrael, uzależniony całkowicie od połączeń
morskich, mógł zwiększyć eksport i szukać nowych rynków. Zapewniono nowe
źródła zakupu surowców, które z kolei wspierały rozwój przemysłu. W
ramach płatności reparacyjnych rozbudowano port w Hajfie i zbudowano
port w Aszdod, gdzie powstała także nowa elektrownia. Rozbudowano sieć
energetyczną i telefoniczną. Wkład w rozwój rolnictwa był ogromny.
Skierowanie wody rzeki Jarkon na pustynię Negew, przeprowadzone z pomocą
niemieckich urządzeń, pozwoliło znacząco zwiększyć powierzchnię upraw
Izraela. Rolnictwo było w coraz większym stopniu mechanizowane i
osiągnęło wysoki poziom techniczny” ( Sagi, Wiedergutmachung für Israel. Die deutschen Zahlungen und Leistungen,
Stuttgart 1981, str. 203 – 204). Opinia, że Izrael to „niemiecki cud
gospodarczy na pustyni”, jest zapewne przesadzona, ale zawiera ziarno
prawdy.
* * *
W rok po zawarciu Porozumienia Luksemburskiego minister finansów RFN
obliczał całość wypłat na 4 miliardy marek, ale w następnych
dziesięcioleciach różnego rodzaju transfery rosły. Nigdy nie zakładano,
że JCC przekształci się w stałą instytucję. Wbrew radom ministra
finansów Adenauer zrezygnował z domagania się terminu zakończenia jej
działalności. W 1962 roku ówczesny burmistrz Berlina Willy Brandt
nalegał na uchwalenia ustawy kończącej działanie ustawy o
zadośćuczynieniu, jednak do tego nie doszło. W grudniu 1998 roku
przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse podliczył wypłaty na 103,8
miliardów marek, co dawało, przy uwzględnieniu aktualnej siły nabywczej
marki, około 212 miliardów; szacowano wówczas, że do 2030 roku transfery
wyniosą 124 mld marek.
* * *
Aspekty prawne Porozumienia Luksemburskiego stały się przedmiotem
licznych analiz i sporów. Kontrowersji nie wywołują, co oczywiste, dwa
typy roszczeń: indywidualne rekompensaty za osobiście poniesione szkody,
uszczerbek na zdrowiu etc. oraz restytucja bezprawnie skonfiskowanej
własności. Porozumienie Luksemburskie w żaden sposób ich nie
ograniczały. Natomiast kontrowersje dotyczą trzeciego roszczenia –
ogólnych, zbiorowych odszkodowań dla „narodu żydowskiego jako całości”
za zniszczoną i utraconą własność oraz za cierpienia i śmierć Żydów z
ręki reżimu narodowosocjalistycznego – w tym roszczeniu mieści się
przejęcie przez naród żydowski (w osobach jego reprezentantów)
żydowskiej własności bezdziedzicznej.
W 1943 roku mieszkający w Tel-Awiwie prawnik dr Siegfried Moses
opublikował na łamach „Mitteilungsblatt (Irgun Ole Merkaz Eropa)”
artykuł „Die Wiedergutmachungsforderungen der Juden”, w którym podjął
próbę stworzenia podstaw prawnych dla trzeciego typu roszczeń: „Narodowi
żydowskiemu jako takiemu, reprezentowanemu przez przedstawicielstwo
narodu żydowskiego, powinno zostać przyznane zbiorowe roszczenie,
opierające się na indywidualnych żydowskich roszczeniach do mienia,
którego właściciele nie są znani lub zmarli bez spadkobierców, na
roszczeniach nieistniejących żydowskich gmin i instytucji, oraz na
fakcie ciężkiego naruszeniu podstaw egzystencji narodu żydowskiego przez
narodowosocjalistyczne Niemcy”. To Moses, Nehemiah Robinson i inni
autorzy żydowscy wypracowali koncepcję zakładającą, że „naród żydowski
jako całość” jest zbiorowym prawnym spadkobiercą własności, do której
nie ma roszczeń indywidualnych ze względu na brak spadkobierców.
Pisarz polityczny i historyk Dan Diner, autor hasła „Restitution“ zamieszczonego w, wychodzącej pod jego redakcją, Enzyklopädie jüdischer Geschichte und Kultur
(Stuttgart-Weimar 2014, tom 5, Pr-Sy) cytuje Nahuma Goldmanna, który na
konferencji Światowego Kongresu Żydów w Atlantic City w listopadzie
1944 roku oświadczył: „Cóż jest bardziej usprawiedliwione niż żądanie,
aby naród żydowski jako całość był uznany za spadkobiercę swoich
pomordowanych dzieci?” Odnosząc się do kwestii mienia bezdziedzicznego
Goldmann powiedział: „Oznaczałoby to szyderstwo z tragedii, gdyby
nie-żydowskie osoby, nie-żydowskie wspólnoty i rządy stały się
spadkobiercami tej własności, która jeśli nie prawnie, to bez wątpienia
moralnie należy do wspólnoty żydowskiej i musi posłużyć do odbudowy
żydowskiego życia i żydowskiej przyszłości”.
W swoim tekście Diner stwierdza, że istnieje prawno-antropologicznie
ugruntowana konstrukcja żydowskiego zbiorowego roszczenia do własności
żydowskiej, która stała się bezdziedziczna w wyniku eksterminacji rodzin
żydowskich. Diner przypomina, że od czasu wprowadzenia Kodeksu
Cywilnego Napoleona istnieje prawo do przejęcia przez państwo własności
bezdziedzicznej (niem. Heimfallsrecht des Staates). Jest to
wprawdzie normalnie obowiązująca zasada, jednakże, wywodzi Diner,
ponieważ własność została pozbawiona spadkobierców w wyniku ludobójstwa,
to w tym przypadku zasada ta jest moralnie nie do przyjęcia a prawnie
bezużyteczna, stąd też prawo państwa do przejęcia własności bez
spadkobierców zostaje anulowane. Własność żydowska zarówno indywidualna,
jak i komunalna stała się własnością narodu żydowskiego jako całości.
Wskutek ludobójstwa, które go dotknęło, naród żydowski może występować
jako zbiorowy quasi–podmiot publiczno-prawny, z czego wynika właśnie
jego kolektywne roszczenie do własności bezdziedzicznej, a także –
dodaje Diner – możliwość terytorializacji tego podmiotu w postaci
państwa Izrael.
* * *
Koncepcja „narodu żydowskiego jako całości” opisana przez Dinera
stała się podstawą konstrukcji prawnej zbiorowych roszczeń żydowskich,
która legła u podstaw Porozumienia Luksemburskiego, konstrukcji,
stanowiącej prawdziwe novum, nie mającej ani precedensu , ani podstaw w
dotychczas obowiązującym prawie międzynarodowym. Była to rzeczywiście –
jak chce Goldmann –„rewolucyjna idea”. Izrael nie był państwem
zwycięskim, nie był stroną wojującą w wojnie, ba, w ogóle nie istniał w
czasie, kiedy wojna się toczyła i popełniono czyny, za które państwo to
domagało się odszkodowań. Nie przysługiwały mu więc żadne reparacje,
aczkolwiek pojawiły się argumenty, że ponieważ toczyła się „wojna Rzeszy
Niemieckiej przeciwko narodowi żydowskiemu”, i Żydzi należeli do narodu
znajdującego się od 1933 roku w stanie wojny z Niemcami, to reparacje
należą się „narodowi żydowskiemu”, ponieważ w pewnym sensie był on
„stroną wojującą”. Jednak Goldmann odrzuca taką argumentację,
stwierdzając, że „zgodnie z prawem międzynarodowym naród żydowski nie
był w stanie wojny z Niemcami, gdyż jedynie suwerenne państwa mogą
prowadzić wojnę” (Goldmann, The Autobiography of Nahum Goldmann: Sixty Years of Jewish Life, New York, 1969,
str. 251). W innym miejscu Goldmann stwierdził jasno: „Ponieważ państwo
Izrael uratowało ofiary prześladowań narodowego socjalizmu i wzięło na
siebie ogromne ciężary finansowe, uważa się za uprawnione, by wysunąć te
roszczenia w imieniu narodu żydowskiego, aczkolwiek Izrael nie miał
oczywiście prawnego roszczenia, ponieważ jeszcze nie istniał w okresie
reżimu narodowosocjalistycznego” (Goldmann, Mein Leben als deutscher Jude,
Frankfurt a. M./Berlin(West)/Wien 1983, str. 377). Otwarcie przyznawał,
że z prawnego punktu widzenia nie istniała po stronie Niemiec
najmniejsza nawet konieczność wypłacenia Izraelowi jakichkolwiek
odszkodowań.
* * *
W Porozumieniu Luksemburskim Izrael reprezentował część narodu
żydowskiego zamieszkującą na jego terytorium, natomiast JCC występowała
jako przedstawiciel tej części, która żyła w innych krajach świata. Rząd
Izraela i JCC stanowiły wspólnie przedstawicielstwo żydowskiego „ciała
zbiorowego”. Porozumienie Luksemburskie zostało zawarte pomiędzy
Republiką Federalną Niemiec a narodem żydowskim jako całością
reprezentowaną przez państwo żydowskie i JCC. W Porozumieniu
Luksemburskim naród żydowski był reprezentowany przez Izrael, który w
świetle dotychczas obowiązującego prawa międzynarodowego, żadnych
roszczeń jako państwo zgłaszać nie mógł, oraz przez JCC, czyli przez
powołaną ad hoc międzynarodową organizację, która negocjowała i
podpisała porozumienie z rządem innego państwa tak jakby sama była
rządem suwerennego państwa. Jeden z autorów porównał to do sytuacji,
kiedy obywatele USA wyznania katolickiego byliby reprezentowani przy
zawieraniu traktatu z obcym rządem nie przez rząd USA, ale przez Watykan
lub jakąś powołaną do tego celu ponadnarodową organizację katolicką.
W przeciwieństwie więc do wcześniej obowiązujących norm prawa
międzynarodowego przewidujących, że państwo pokonane w wojnie płaci
reparacje (kontrybucję) rządowi lub rządom państw zwycięskich, tutaj
państwo pokonane wypłaciło odszkodowania na rzecz osób prywatnych
reprezentowanych przez JCC, która nie posiadała żadnego prawnego tytułu
do reprezentowania Żydów oraz do negocjowania i działania w ich imieniu,
ponieważ byli oni obywatelami wielu różnych suwerennych państw. Nie
rządy państw, których obywatelami byli Żydzi, były stroną traktatu
międzynarodowego, ale prywatna organizacja, nie mająca statusu
suwerennego państwa występująca jako sukcesor praw Żydów jako narodu,
włączając w to roszczenia do własności bezdziedzicznej. Jednakże
wszystkie te wątpliwości i zastrzeżenia są o tyle nieuzasadnione, że w
świetle doktryny, o której pisze Diner, istniało żydowskie „ciało
zbiorowe” mające podwójną reprezentację: państwo Izrael i JCC. Co
więcej, prawo do zbiorowych roszczeń, także do własności
bezdziedzicznej, zostało – na co wskazuje Diner – sformułowane zanim
jeszcze powstało państwo żydowskie, i tylko częściowo przeszło na nie
poprzez Porozumienie Luksemburskie.
Diner podkreśla, że istnienie „narodu żydowskiego jako całości” i
występowanie przezeń jako zbiorowego quasi–podmiotu publiczno-prawnego i
prawno-międzynarodowego jest niezależne od terytorializacji tego
podmiotu w postaci państwa. Z argumentacji Dinera wynika logicznie, że
gdyby państwo żydowskie w 1952 roku nie istniało, to po prostu
organizacje żydowskie skupiające Żydów mieszkających w Palestynie
weszłyby w skład JCC i ostateczny efekt byłby podobny, gdyż JCC
stanowiłaby wówczas jedyną reprezentację „narodu żydowskiego jako
całości” i mogłaby – jak to się stało w rzeczywistości – być
sygnatariuszem wynegocjowanego porozumienia z rządem RFN. Zatem choć w
świetle dotychczasowego prawa międzynarodowego nie mogło istnieć
żydowskie „ciało zbiorowe”, nie mógł istnieć „naród żydowski jako
całość” i jako podmiot prawa publicznego i międzynarodowego, który byłby
uprawniony do wysunięcia roszczeń wobec innego państwa, to jednak
roszczenia takie wysunięto i zostały one uznane oraz zaspokojone. Nawet
brak argumentów prawnych i prawno-międzynarodowych nie przeszkodził w
podpisaniu porozumienia, co oznaczało, że Niemcy i inne państwa uznały
milcząco doktrynę, o której pisze Diner. Rzecz prosta, zadecydowały o
tym względy polityczne.
* * *
Argument moralny wysuwany przy roszczeniach do własności
bezdziedzicznej zawierał się w pytaniu, „Czy morderca może być
spadkobiercą ofiary”? Dawid Ben-Gurion podczas debaty w Knesecie na
początku 1952 roku apelował do przeciwników podejmowania rozmów z
Niemcami: „Nie pozwólcie mordercom naszego narodu zostać jego
spadkobiercami!” Była to aluzja do biblijnego wersetu : „Czyż nie
dokonałeś mordu, a nadto zagrabiłeś [winnicę]?” (1 Księga Królewska,
21:19). W nocie z 12 marca 1951 roku na temat odszkodowań skierowanej do
czterech mocarstw okupujących Niemcy rząd Izraela uzasadniał swoje
roszczenia także tym, że „Żydzi zostali zabici a naród niemiecki nadal
cieszy się owocami rzezi i rabunku”, puentując swoją argumentację
odwołaniem się do tegoż biblijnego wersetu.
Cały biblijny fragment brzmi tak: „Wtedy Pan skierował słowo do
Eliasza z Tiszbe: «Wstań i zejdź na spotkanie Achaba, króla
izraelskiego. Jest on właśnie w Samarii, w winnicy Nabota, do której
zszedł, aby wziąć ją w posiadanie. «Tak mówi Pan: Czyż nie dokonałeś
mordu, a nadto zagrabiłeś [winnicę]?» Potem powiesz mu: «Tak mówi Pan:
Tam, gdzie psy wylizały krew Nabota, będą lizały psy również i twoją
krew»”.
* * *
W negocjacjach prowadzących do podpisania Porozumienia
Luksemburskiego pewną rolę odegrała semantyka polityczna. Do połowy 1951
roku przedstawiciele władz Izraela w oficjalnych wypowiedziach i w
korespondencji używali terminu „reparacje”. Ponieważ jednak pojęcie to
ma powszechnie akceptowane w prawie międzynarodowym znaczenie –
zrekompensowanie przez zwyciężonego kosztów wojny i strat poniesionych
przez zwycięzcę – a Izrael nie brał udziału w wojnie, więc z niego
zrezygnowano. Niemcy z kolei woleli nie używać słowa „reparacje” ze
względu na fatalną rolę, jaką odegrało ono w walce politycznej w okresie
Republiki Weimarskiej, będąc synonimem niesprawiedliwych zobowiązań
nałożonych na Niemcy w Wersalu, dlatego woleli słowo „Wiedergutmachung”
(zadośćuczynienie, naprawa wyrządzonych szkód krzywd) mające konotować
dobrowolność i prawowitość przyjętych zobowiązań (całościowy przegląd
skomplikowanej problematyki „Wiedergutmachung” z uwzględnieniem
aspektów terminologiczno-polityczno-moralnych daje Hans Hermann
Hockerts w artykule „Wiedergutmachung in Deutschland. Eine historische
Bilanz 1945-2000”, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte”, 2000 nr 2).
Strona żydowska tym pojęciem nie chciała się posługiwać, ponieważ mogło
ono być – etymologicznie – odczytywane w ten sposób, że po naprawieniu
szkód nastąpi powrót do „normalnego” stanu sprzed wyrządzonej krzywdy.
Dlatego też od połowy 1951 roku strona żydowska w miejsce „reparacji”
wprowadziła hebrajskie słowo „shilumim” (zob. na ten temat Yeshayahu A.
Jelinek, „Israel und die Anfänge der Shilumim“ [w:] Ludolf Herbst und
Constantin Goschler (Hrsg.) Wiedergutmachung in der Bundesrepublik Deutschland, München 1989 oraz Axel Frohn (ed.) Holocaust and Shilumim. The Policy of Wiedergutmachung in the Early 1950s, Washington 1991).
„Shilumim” jest czymś całkowicie odmiennym od niemieckiego
„Wiedergutmachung”: nie odnosi się do wyrządzonej krzywdy i szkody, ale
do odpowiedzialności sprawcy i oznacza nie tylko „rekompensatę”, lecz
także „odpłatę”, „odwet”, „karę”. Występuje w Księdze Izajasza 34,8: „Bo
to dla Pana dzień pomsty, rok odwetu dla Obrońcy Syjonu” oraz w Księdze
Powtórzonego Prawa 32,35: „Moja jest odpłata i kara, w dniu, gdy się
noga ich potknie”. Zatem przyjęcie od Niemców „shilumim” w żadnej mierze
nie oznacza, że wypłacający pieniądze krzywdziciel zyskuje dzięki temu
możliwość „przebaczenia” i nadzieję, iż jego stosunki ze skrzywdzonym
zostaną naprawione. Nawet więc na poziomie leksykalno-semantycznym
strona żydowska zabezpieczała się przed ewentualnością powstania takiej
interpretacji, że przyjęcie pieniędzy od Niemców pociąga za sobą
odpuszczenie im win – tę interpretację wielokrotnie i stanowczo
odrzucali liderzy żydowscy w swoich oficjalnych wypowiedziach. Dawid
Ben-Gurion oświadczył, że zbrodnie popełnione przez Niemców na
europejskich Żydach to zbrodnie, którym żadne materialne reparacje nigdy
nie zadośćuczynią. Minister spraw zagranicznych Mosze Szaret
niezmordowanie przekonywał, że nic nie zrekompensuje śmierci
zamordowanych, że wina za przelaną krew nigdy i niczym nie zostanie
odkupiona. Nahum Goldmann, uzasadniając podjęcie negocjacji z RFN,
zapewnił rodaków, że „nikt nie mówi do Niemców: wy płacicie, my wam
wybaczamy. My niczego nie obiecujemy, niczego nie oferujemy. Po prostu
żądamy tego, co moralnie i prawnie jest nasze” („The Zionist Quarterly”,
1952 nr 3).
* * *
Na marginesie warto dodać, że nie wszyscy politycy żydowscy byli
zainteresowani terminologicznymi dyskusjami na temat subtelnych różnic
między „reparacjami” a „shilumim”. Należał do nich minister finansów
Izraela Eliezer Kaplan, który (jego słowa przytacza Yeshayahu A. Jelinek
) zwrócił się do jednego z dyskutantów: „Tak długo jak są to pieniądze,
może pan je nazywać, jak pan chce”.
Tomasz Gabiś
"
jak nisko upadla nasza cywilizacja ze wbrew prawu i rozsadkowi uchwalane sa takie wlasnie ustawy jak 447 i to jeszcze przez naszego najlepszego, nawspanialszego i najbardziej ukochanego sojusznika ... jak glupi byli nasi dziadowie ze pomagali tym ktorych potomkowie teraz chca nas wyszlamowac , i jak bardzo zdradzieckich i zidiocialych mamy politykow ktorzy na takie dzialania pozwalaja. nic tylko zaczac sie hebrajskiego uczyc
OdpowiedzUsuńW najgorszym razie skończymy jak Palestyńczycy w Palestynie ! Ale może Polacy się obudzą z letargu.
OdpowiedzUsuńja bym na to nie liczyl, skoro targowica i przypadlosci maja takie wyniki w sondazach , pis z pociotkami rownie dobra a ci ktorzy chca tu cos zmienic tak nedzne to znaczy ze juz sie sami skazalismy
OdpowiedzUsuńPRAWDA ma tą piękną właściwość że jest bardzo skuteczna. Stare przysłowie mówi "nic nie boli tak jak prawda"
OdpowiedzUsuń