Zydzi, Cytaty 41
https://www.salon24.pl/u/siukumbalala/936427,jak-zalatwiano-to-gdzie-indziej
"Jak załatwiano to gdzie indziej
W czasach linczu na Polsce i Polakach nie od rzeczy będzie przypomnienie notki o tym jak załatwiano te sprawy gdzie indziej. Kto, gdzie i od kogo wysysał to co Polacy wysysają podobno z mlekiem matki.
Atmosfera niepewności utrzymywała się w stolicy Francji już od początku lipca. Ta niepewność nie była niczym szczególnym, jednak teraz miało wydarzyć się coś szczególnego. Takich nieprawdopodobnych wydarzeń było po drodze sporo, więc złudzeń nie miał nikt. Takim nieprawdopodobnym zdarzeniem była na przykład parada Wehrmachtu pod Łukiem Triumfalnym. Coś co trudno było sobie wyobrazić. Potem wcale nie było lepiej. Każdy kolejny dekret wydawany przez Niemców, odczłowieczał francuskich Żydów. W sumie takich dekretów było osiem. Pierwszy definiował kto jest, a kto nie jest Żydem. Każdy kolejny zaciskał pętlę.
Nakładał obowiązek rejestracji, potem dokonano tzw. arianizacji żydowskich przedsiębiorstw, następnie nakazano przekazanie pieniędzy i wartościowych rzeczy w depozyt. Wyrugowano Żydów z większości zawodów, zabroniono posiadania samochodów, rowerów, radioodbiorników i telefonów. Potem była godzina policyjna i zakaz dokonywania zakupów przed godziną 15, po 15 w paryskich sklepach objętych reglamentacją pozostawało niewiele do kupienia, nawet na kartki. Jedynym wagonem paryskiego metra dostępnym dla Żydów, był wagon ostatni, zawsze przepełniony. W maju 1942 roku przyszła pora na żółtą gwiazdę naszytą na ubraniu i realny zakaz wstępu do kin, teatrów, restauracji i parków. Gwiazda nie była za darmo, " kosztowała " jeden kupon odzieżowy. Miasto Paryż nie mogło płacić pieniędzmi podatników za 5000 m żółtego materiału, w cenie 21 franków za metr, zamówionego w firmie Barbet - Massin Popeline Limited. Wszystko to było jednak dalekie od fizycznej likwidacji.
Przygotowywana przez Niemców i francuską policję operacja " Wiosenna bryza " miała zweryfikować wszystko na co ludzie mieli jeszcze nadzieję. Początkowo, obdarzeni specyficznym poczuciem humoru, Niemcy proponowali rozpoczęcie akcji w dniu Bastylii, jednak tego poczucia humoru nie podzielali Francuzi, spodziewając się i tak zamieszek z powodu zakazu świętowania w strefie okupacyjnej. Termin operacji przesunięto, więc na 16 lipca 1942 roku. Niepokój paryskiej ulicy brał się z wcześniejszych tego typu akcji i pierwszego transportu schwytanych Żydów na wschód, w dniu 27 marca 1942 roku. Były to jednak operacje przeprowadzone po amatorsku, na łapu - capu. Choć nie można tu winić organizatorów odpowiedzialnych za tę akcję. Hauptsturmfuhrer Dennecker, kierownik referatu żydowskiego w Paryżu robił co mógł. Niestety siła wyższa. Räder müssen rollen für den Sieg ! Kolej niemiecka przeżywała szczyt przewozowy, front miał swoje potrzeby, zdobycie wagonów było niezwykle trudne nawet dla Denneckera. Po trzech miesiącach udało się wreszcie załatwić wagony 3 klasy i pierwszy transport 1112 Żydów z obozu w Drancy mógł wyruszyć z dworca w Compiegne na wschód. Jedyny transport w wagonach osobowych i jedyny transport konwojowany osobiście przez Theodora Denneckera, bliskiego współpracownika Adolfa Eichmanna. Ostatni transport w wagonach bydlęcych w 1944 roku odjedzie również z doczepionym wagonem osobowym i również pod osobistym kierownictwem Denneckera. Służba dla wielkich Niemiec, nie drużba.
Operacji na taką skalę nie udaje się utrzymać w tajemnicy nigdy. Każdy zaangażowany w akcję, ma rodzinę, przyjaciół, znajomych, ci mają rodziny, przyjaciół znajomych, zdarzają się także ludzie przyzwoici, do tego " wieść gminna " i zainteresowani wiedzą, ale nie mogą uwierzyć. O zamierzonej skali przedsięwzięcia mogła świadczyć rekwizycja, na potrzeby policji, 55 autobusów Renault z Compagnie des Transports. To nowoczesne autobusy, z centralnym wejściem, skórzanymi siedzeniami i przedziałami I i II klasy. To jest Francja, tu musi być elegancko. W stan pełnej mobilizacji postawiono całą paryską policję : żandarmerię i patrole zmotoryzowane, patrole piesze, detektywów i tajniaków. Nie zapomniano nawet o policji sądowej i komornikach. Zawieszono zajęcia w paryskiej akademii policyjnej. Elewi akademii policyjnej biorący udział w obławie mieli dodatkowo zaliczone zajęcia z pracy w terenie. Prawidłowo wyszkolony policjant musi mieć przecież pojęcie o metodach i technikach aresztowań. Wszyscy, ponad 9 tysięcy osób, w tym 3,5 tysiąca ochotników PPF ( francuscy faszyści ) czekało na godzinę zero. Spodziewany połów to 27,388 paryskich Żydów, tyle wychodziło z tzw. kartoteki Tularda, przygotowanej przez wysokiego urzędnika paryskiej prefektury policji, Andre Tularda.
16 maja 1942 roku, o 4:00 wybiła godzina zero. 888 zespołów składających się z 3, lub 4 funkcjonariuszy przystąpiło do akcji. Wszędzie tak samo, najpierw umundurowane siły wsparcia otaczają teren, potem do mieszkań wkraczają wyznaczeni funkcjonariusze. Zgodnie z instrukcją : po sprawdzeniu tożsamości i nazwiska na liście dokonać aresztowania i doprowadzić do tymczasowego punktu zbornego. Nie informować o przyczynach aresztowania, nie wdawać się w rozmowę. Aresztowań dokonywać bez względu na wiek i stan zdrowia. Wszystko zgodnie z listą Tularda. Zmarłe w noc z 15 na 16 lipca dziecko - będące na liście - dostarczono do punktu zbornego zawinięte w prześcieradło. Kamienica po kamienicy, klatka po klatce, mieszkanie po mieszkaniu. Horror trwa, oszalała z rozpaczy matka wyrzuca z V piętra czwórkę dzieci i popełnia samobójstwo. 10 - letnia dziewczynka przerażona widokiem policji szturmującej mieszkania wyskakuje z VI piętra. W jednym z mieszkań policja znajduje mężczyznę, który popełnił samobójstwo trując się gazem. W sumie podczas obławy samobójstwo popełni ponad 100 osób. W Montreuil lekarz śmiertelnym zastrzykiem zabija całą rodzinę i popełnia samobójstwo.
Jeszcze tylko sprawdzenie mieszkania, zamknięcie zaworu gazowego, odcięcie wody i elektryczności. To przecież też jedno z zadań policji : dbałość o mienie i bezpieczeństwo obywateli. Zwierzęta domowe zgodnie z instrukcją pozostawić u " konsierżki ", również nazwisko osoby, której przekazano klucz od mieszkania, należy wpisać do formularza... i następne mieszkanie. Wszystko pod kontrolą, nie można dopuścić do niekontrolowanych rabunków. Ze świtem, budzący się Paryż ogląda niezwykłą procesję kobiet, mężczyzn, dzieci i starców, konwojowanych przez policję, zmierzających w kierunku lokalnych posterunków policji. Za dwie godziny ruszą wahadłowe kursy autobusów Renault z tymczasowych punktów aresztowań do welodromu zimowego. Hali sportowej mogącej pomieścić 17 tysięcy widzów. Od 16 lipca - przez pięć dni - będzie tu przetrzymywanych 3118 mężczyzn, 5919 kobiet i 4051 dzieci. Teren wokół welodromu zimowego zmienia się w terminal autobusowy. Autobusy odjeżdżają i przyjeżdżają z częstotliwością co 10 minut , jak w zegarku.
Obrotowe drzwi do hali nie przestają się obracać. Zaczyna się - trwające 5 dni - piekło. Bez wody bez jedzenia, z 10 toaletami na ponad 13 tysięcy osób. Z jednym lekarzem i dwoma pielęgniarkami. Ktoś popada w obłęd, jakaś kobieta podcina sobie żyły rozbitym lusterkiem. Ludzie skaczą z trybun, próbując popełnić samobójstwo. Obok rodzi kobieta. Z trzydziestu prób samobójczych podjętych na terenie welodromu, dziesięć okazało się skutecznych.
" The Val d`hiv looked like a scene from hell. Eight thousand Jews were camping there, living literally in their excrement, with nothing to eat or drink for three days. Men died. Women gave birth. The clamor raised prevented the neighborhood`s residents from sleeping for three nights "
W samo południe dzieje się coś niezwykłego. Terror zamiera. Ci którym udało się zbiec, przemykający się ulicami, ci których ostrzeżono, zaczynają mieć nadzieję, że morderczą machinę zatrzymano. Niestety nie. To tylko Francja, wybiło południe, do godziny 14:00 sacre dejeuner. Szeregowi funkcjonariusze udają się do policyjnych kantyn, wyżsi funkcjonariusze jedzą w restauracjach. Typowe. Aperitif, jakieś sałatki z tuńczykiem, frytki i stek, potem sery i na koniec kawa z deserem. Butelka wina na czterech. Skromnie. Po 14:00 następna zmiana zaczyna od nowa. Przeczesuje te mieszkania, w których rano nie zastano lokatorów, wyłapuje zbiegłych, ukrywających się nieszczęśników. " Wiosenna bryza " przestanie wiać dopiero następnego dnia. Rezultat tego niezwykłego polowania na ludzi to 13152 aresztowanych, którzy po krótkim pobycie w obozach przejściowych w Drancy pod Paryżem i w Pithiviers zostaną wysłani do komór gazowych Oświęcimia.
Z 4051 dzieci, aresztowanych w obławie Vel d' hiver, nie wróciło żadne.
A potem do Paryża przyjechał de Gaulle i na spotkaniu w paryskiej prefekturze policji zakomunikował policjantom, że republika ich potrzebuje. Mogą pracować spokojnie dla dobra obywateli. Potem Rene Bousquetowi - szefowi policji w Vichy - odpowiedzialnemu za francuski Holocaust - zwrócono Legię Honorową. Przypadkowo Bousquet był przyjacielem Francoisa Mitterranda i przypadkowo finansował jego kampanię wyborczą... i wszystko wróciło do normy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz