czwartek, 4 lipca 2013

Biala ksiega indolencji

Biala ksiega indolencji

  O tym ze stan panstwa polskiego jest zly wiedza wszyscy. Króluje głupota, uklady mafijne, kolesiostwo, korupcja i nepotyzm oraz beznadziejne marnotrawstwo srodkow publicznych wydartych podatnikow.

Kompromitujaca i osmieszajaca Polske Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego RP ( www.spbn.gov.pl/download/4/13631/Biala_Ksiega_inter_mm.pdf ) została uroczyscie zaperezentowana z udziałem Prezydenta RP 24 maja.
Chyba tylko celem osmieszenia Polski Szef BBN minister Stanisław Koziej zaprezentował 11 czerwca ksiege ambasadorom i przedstawicielom ambasad państw NATO, UE oraz sąsiadujących z Polska.

Biala ksiega liczaca 260 stron to efekt pracy dwustuosobowego (!) zespołu, glownie oficerow - urzednikow powołanego w listopadzie 2010 roku przez prezydenta Komorowskiego. Gora urodzila mysz. Przegladajac raport stwierdzamy ze zostal on sporzadzony pod gust prezydenta ktory bardzo lubi Wikipedie bowiem Ksiega to glownie przedytowane informacje wziete z Wikipedii. Tak wiec Biala Ksiege moze wykonac uczen pierwszych klas szkoly podstawowej lub bardzo uzdolniony przedszkolak. Ksiega podaje informacje o geografii, klimacie, systemie opieki socjalnej, służbie zdrowia, demografii, przestepczosci, wymiarze sprawiedliwości i więziennictwie - „Służba Więzienna prowadzi działania penitencjarne, ochronne i resocjalizacyjne wobec osób skazanych na karę pozbawienia wolności.” Zatem ksiega luzno i niespojnie dywaguje o dzialalnosci panstwa polskiego. Natomiast na prozno mozna szukac informacji o Polskiej Obronie Narodowej. O silach zbrojnych i ich zapleczu jest cisza.
Autorzy Ksiegi nie ukrywaja swojej bezradnosci i czuja sie we wspolczesnym swiecie zagubieni jak dziecko we mgle. Stwierdzaja ze odchodzi w przeszlosc ład jednobiegunowy z hegemonicznymi Stanami Zjednoczonymi gwarantujacymi panstwom Eurpejskim bezpiecznestwo i stabilnosc, ktore zwracaja sie w strone Pacyfiku a rodzi sie uklad wielobiegunowy :
"Szereg niewiadomych rodzi się w związku z coraz bardziej widoczną reorientacją strategiczną USA w kierunku Azji i Pacyfiku"
Autorzy Ksiegi zadaja tylko dziecinne pytania. Nie maja zadnej koncepcji bezpieczenstwa i niczego nie potrafia. Stwierdzajac dysproporcje gospodarcze miedzy Polska a poteznymi Niemcami i Rosja pisza:
"Czy Rosja będzie utrzymywać swój kurs na budowę mocarstwowości, nie licząc się z innymi, zwłaszcza sąsiadami, a nawet ich kosztem? Czy też nastąpi zmiana tego kursu na rzecz współpracy w budowaniu wspólnego bezpieczeństwa? ... Na dzisiaj bardziej prawdopodobny wydaje się niestety scenariusz kontynuacyjny, niekorzystny dla Polski."

Wreszcie na koniec raportu dowiadujemy sie do czego ma sluzyc polska "armia" „Koncepcja Narodowych Sił Rezerwowych powinna uwzględniać budowanie oddzielnych całościowych jednostek wyspecjalizowanych głównie do działań wsparcia publicznego".
A zatem Armia ma sluzyc do tłumienia niepokojow spolecznych. Zatem wracamy do koncepcji Korpusu Bezpieczenstwa Wewnetrznego wzorowanym na stalinowskim NKVD - Narodnyj Komitiet Wnutrinnych Diel.
Skoro nasz potencjał obronny jest w tak katastrofalnej dysproporcji w stosunku do Niemiec i Rosji to pozostaje wprowadzanie Stanow Wojennych !

Obecnie obrzydliwe i zdemoralizowane, rozkladajace sie Wojsko Polskie jest kpina z reszty społeczeństwa. W wojsku szerzy sie lenistwo, nierobstwo, pijanstwo i złodziejstwo. Sprawnych jest w wojsku mniej niz 10% sprzetu. Swiete krowy wyposazono w caly system roznych przywilei na koszt rabowanego spoleczenstwa.
O patologiach w wojsku dobrze traktuje książka "Paragraf 13" Dariusza Paska. Dotyczy schylkowego Ludowego Wojska Polskiego ale juz w stanie rozpoczynjacego sie rozkladu. Warto poczytac na czym polegala "Zaszczytna służba leni i obiboków w LWP ".
Gazeta Prawna podjela temat wojska, http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/714957,armia_to_biurokraci_pracuja_jak_cywile_ale_korzystaja_z_wojskowych_przywilejow.html,1,6

"Flaszka za ćwiczenia

W pracy żołnierza urzędnika i cywila urzędnika trudno doszukać się różnic. Ale w ich pensjach – jak najbardziej. Ci drudzy często zarabiają nawet dwukrotnie mniej (oficer na stanowisku głównego specjalisty zarabia około 6 tys. zł, a główny specjalista cywil niewiele ponad 3 tys. zł). Co więcej, wojskowi mają ciepłe posadki urzędnicze, a zachowują prawo do uposażenia wojskowego, wszystkich dodatków przeznaczonych dla żołnierzy, w tym do ekwiwalentu za mundur i rocznych nagród.

Mundurowi odpowiadają, że przecież zawsze mogą być wezwani do urzędu w weekendy oraz że muszą raz w roku zaliczyć ćwiczenia, strzelanie lub nawet wyjechać na poligon. Dodatkowo oburzają się, jeśli ktoś im mówi, że pracują – oni służą. – To wszystko bzdury. Pracuję kilka lat w urzędzie i żaden podległy mi żołnierz nigdy nie pojechał na poligon i nie był wzywany w weekend do pracy. A strzelanie to kolejna fikcja. Otrzymuję tylko pisma, abym doprowadził do obniżenia stanów magazynowych naboi, bo jest ich za dużo – mówi zastępca dyrektora MON. – Ja bym zakazał ćwiczeń strzeleckich dla urzędników wojskowych, bo to tylko wielkie koszty. Aby 5–6 żołnierzy zza biurek mogło raz na kwartał strzelić na strzelnicy, trzeba zorganizować samochód, paliwo, delegacje, zabezpieczenie medyczne – wtóruje major z woj. mazowieckiego. – Bardzo często przymyka się więc oko na obowiązek utrzymania w dobrej formie strzeleckich umiejętności.

Prawdziwa panika wśród żołnierzy urzędników wybucha, gdy muszą udowodnić, że pozostało w nich coś z żołnierzy. Raz w roku są zobligowani do zaliczenia testu sprawności fizycznej. Ale i na to jest sposób. – Gdy dowodziłem batalionem w Niepołomicach, ogłoszono w moim okręgu, że będzie sprawdzian z WF. Przyjechałem i okazało się, że jestem sam. Później się dowiedziałem, że wszyscy jeżdżą z butelkami wódki do sztabu po zaliczenie – opowiada były dowódca GROM gen. Roman Polko. Bez ogródek przyznaje, że choć sprawdzian nie jest zbyt wymagający, to jednak dla mundurowych zza biurka może być poważnym wyzwaniem. Żołnierze z kategorią Z, czyli w pełni zdolni do zawodowej służby, muszą m.in. zaliczyć marszobieg na 3 km (limit to 20 min) albo pływanie ciągle przez 12 min, podciąganie się na drążku (często wystarczy jeden raz), bieg wahadłowy 10 x 10 m, skłony tułowia w przód przez 2 min. A w przypadku żołnierek z kategorią Z to m.in. jeden kilometr marszobiegu lub pływanie przez 12 min, bieg zygzakiem (tzw. koperta), skłony tułowia w przód przez 2 min."
Niedawnym ministrem obrony narodowej był Bogdan Klich. Media podały ze był psychiatra. Z jednej strony psychiatra moze nie byc najlepszym kandydatem na ministra ale jednak z drugiej strony dyplom lekarza nadal jako wyjatek nie jest zdewaluowany a ponadto lekarz specjalista to z reguly jednak osoba reprezentujaca cos soba jako ze odbycie wieloletnich stazy i zdanie wszystkich egzaminow nie uchodzi za łatwe.

Doktor Bogdan Milek podał jednak w swoim blogu (http://bogdan-dr-milek.blog.onet.pl/Nie-WYKANCZAC-min-KLICHA,2,ID421016038,n) : " Bogdan Klich (...) wybrał po studiach psychiatrię jako początek swej drogi zawodowej. Po zmianie systemu (...) odszedł od medycyny. Specjalizacji z psychiatrii nigdy też nie ukończył, od blisko 20 laty nie posiada też prawa wykonywania zawodu."
Tak wiec rzadowa, propagandowa informacja byla jak zwykle fałszywa.

O gniciu, rozkladzie i kryminalizacji Wojska pisza wszyscy , http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/klich-na-deskach
"Wziął sobie bowiem [Klich] na współpracowników wiceministrów, jak się te osoby do dziś w koszarach określa, agentkę i złodzieja. Wkrótce musiał je zdymisjonować. Na pierwszego zastępcę dobrał sobie w drugim rozdaniu byłego szefa Sztabu Generalnego Czesława Piątasa, człowieka bardzo kompetentnego, profesjonalistę w każdym calu. Tyle że równie niedecyzyjnego jak on sam. Eksperci stwierdzili, że Klich, psychiatra z zawodu, wiedział, co robi...
Skutki biernego kierowania MON nie kazały długo na siebie czekać. Narosła fala patologii, często wręcz o charakterze kryminalnym wśród części kadry zawodowej. I to nawet w jednostkach uważanych powszechnie za swego rodzaju sztandarowe, jak 18. batalion desantowo-szturmowy w Bielsku-Białej. Potem przyszło słynne dzielenie nagród pieniężnych dla żołnierzy służących w siłach ekspedycyjnych. Tam tak rozdzielono nagrody, że ci, którzy rzeczywiście nadstawiali głowy, uczestnicząc w patrolach bojowych, dostali po 1,5 tys. zł, natomiast kadra służąca w logistyce oraz szeroko rozbudowanej administracji wojskowej wielokrotnie więcej. Na skargi ministerstwo nie reagowało."


Tak wiec jak w epoce saskiej Wojsko na naszych oczach przestaje istniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz