czwartek, 29 maja 2014

Armia

Armia

  Coraz czesciej wyrazane sa publicznie obawy czy ogromna kwota 134 mld złotych przeznaczona na modernizacje polskiej obronnosci zostanie dobrze i sensownie spozytkowana.
Jesli spojrzec na minione 25 lat III RP to trudno nie dostrzec ze zostalismy porzadnie rozbrojeni.
W ubiegłym roku wydano na modernizacje armi tylko 2,3 mld złotych i kwota ta zostala zamienione na drobne i rozplynela sie. Ponad 400 mln zł wydano na samoloty transportowe Casa, ponad 560 mln zł na kołowe transportery opancerzone Rosomak, blisko 420 mln zł na systemy wsparcia dowodzenia oraz zobrazowania pola walki C4ISR
Na 14 głównych programów operacyjnych przeznaczono 91,5 mld złotych a w tym na tarczę antyrakietową, śmigłowce oraz zwalczanie zagrożeń na morzu wydane ma być ponad 50 mld zł.
Plany planami a nastepna ekipa rządząca wcale nie musi zaakceptować planów obecnego ministra Tomasza Siemoniaka. Nieublagana demokracja co 4 lata zmienia bowiem wszelkie plany.
http://forsal.pl/artykuly/799646,modernizacja-polskiej-armii-moze-okazac-sie-niewypalem.html

"3. Brak transparentności
Inną trudnością jest siła przebicia i lobbing, jakim dysponują wielkie międzynarodowe firmy zbrojeniowe. – Kupujemy to, na co się koncerny umówią z wojskowymi. Nie to, co jest najbardziej potrzebne czy sensowne. Zakupy zbrojeniowe to cały czas jest sfera nietransparentnych interesów – tłumaczy Jacek Łęski, którego agencja PR-owska obsługiwała koncerny zbrojeniowe. – Najlepszym przykładem są samoloty bezzałogowe. Proszę pamiętać, że pierwszy przetarg na drony wygrała firma Aeronuatics, nie mając sprzętu, który oferowała armii. Przez trzy lata nie potrafili się wywiązać z kontraktu i wreszcie strona polska go zerwała – mówi Łęski. Najbardziej szokuje to, że nikt w MON nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji. – Przy planowaniu kolejnego zakupu bezzałogowców, gdy bezpośrednio dogadywały się rządy Izraela i Polski, izraelska firma, która najpewniej zostałaby pominięta w tej transakcji, mówiąc kolokwialnie, po prostu wywróciła stolik negocjacyjny i wszystko zostało zawieszone – odsłania kulisy zakupów.
– Całe to mówienie o przejrzystości nie jest nic warte. Patrząc na specyfikację istotnych warunków zamówienia, od razu można powiedzieć, pod kogo dany przetarg jest rozpisany i kto ma go wygrać. To się od lat nie zmieniło – mówi inny nasz rozmówca z branży, który nie życzy sobie, żeby ujawniać jego nazwisko.

4. Grzechy dostawców
Oprócz wspomnianego już przykładu niedostarczonych dronów, nasi rozmówcy wspominają los kierowanych pocisków przeciwpancernych Spike. W ubiegłym roku okazało się, że po wystrzeleniu ciągną one za sobą smugę dymu, po której można zlokalizować strzelca. Specjaliści z branży postulują, aby przed zakupem każdy sprzęt był testowany na polskich poligonach, co pozwoliłoby uniknąć podobnych sytuacji. Przy zakupie dronów testów nie było w ogóle, a pociski Spike sprawdzano w Izraelu, w zupełnie innych niż u nas warunkach atmosferycznych."

Na wszystkich tych bajecznie drogich zabawkach zachodnie koncerny niezle zarobia. Polakom jak zawsze pozostana długi do splacania. Zachodnia prasa czesto natrzasa sie z oplecionych gesta korupcja zakupow uzbrojenia na Bliskim Wschodzie, gdzie super drogie okrety podwodne kupuje kraj ktory nie ma dostepu do morza.
Plany, planami ale blizsza cialu koszula. Tymczasem media donosza ze za silniki do rosyjskich samolotow MIG-29 przeplacilismy czterokrotnie. By zylo sie lepiej. Dokonujemy skoku cywilizacyjnego.
http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=7393


"Inspektorat Uzbrojenia kupił bez przetargu 4 silniki RD-33 do napędu myśliwców MiG-29. Za silniki warte rynkowo mniej niż 25 mln zł zapłacił prywatnemu pośrednikowi ponad 85 mln zł.
We wrześniu 2011 Inspektorat Uzbrojenia (IU) kupił 4 silniki RD-33. Transakcję przeprowadzono w tajemnicy. Dopiero z odpowiedzi na zapytanie posła Ludwika Dorna można się dowiedzieć, że 2 nowe silniki kosztowały po 6,2 mln Euro (ok. 25 mln zł), a 2 używane po 4,6 mln Euro (ponad 18 mln zł). Umowę podpisał zastępca szefa IU gen. Andrzeja Duksa, płk Jerzy Pikuła. Należące do MON Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 4 w Warszawie chciały zaoferować silniki używane, ale ze znacznymi resursami, po ok. 10 mln zł. Inspektorat Uzbrojenia nie dopuścił nawet do złożenia oferty i wybrał bez przetargu prywatne przedsiębiorstwo Polit-Elektronik.

WZL-4 za remont główny RD-33 otrzymywały w ostatnich latach po 3,3-3,5 mln zł brutto. W 2011 zakłady wyremontowały 15 RD-33, na 2012 zaplanowano remont jedynie 9 silników tego typu. Dla utrzymania floty MiG-29 potrzebne są też nowe silniki, bo obecnie używane wyczerpują swoje resursy - w większości wylatały po 1000-1100 h. Według orientacyjnych szacunków, w najbliższym czasie trzeba będzie zakupić ok. 40 RD-33 z resursem po co najmniej 700 h (2 x 350 h), bo w latach 2003-2010 MON w ogóle nie kupowało silników do MiG-29.

Typowy resurs nowego RD-33 wynosi 1200 h (niektóre odmiany - 1600 h), a używanego, po remoncie - 700-800 h. Według nieoficjalnych informacji, którym MON zaprzecza, zgodnie z umową z Polit-Elektronik, wyłączność na serwisowanie i remonty nowo kupowanych silników RD-33 mogą uzyskać przedsiębiorstwa rosyjskie - przede wszystkim zakłady (MMP) im. Czernyszewa w Moskwie (UMPO na czele dywizji, 2012-02-22). To może oznaczać stopniowe eliminowanie z tej sfery WZL-4 i ich upadek.

ChRL kupuje silniki RD-93 (wariant RD-33 z innym rozmieszczeniem agregatów, przeznaczony do napędu myśliwców JF-17/FC-1) po 2,67 mln USD (niecałe 7,8 mln zł, kontrakt realizowany od 2006). Za podobną cenę kupiły RD-33 w 2005 Indie - po 2,5 mln USD (7,5 mln zł). W 2007 Iran zamówił 50 RD-33 i RD-5000 (RD-93 bez dopalacza) za ok. 150 mln USD (Rosyjskie silniki do irańskich samolotów, 2007-10-16). Oficjalna cena jednego silnika dla Ministerstwa Obrony FR w 2008 była nieco niższa i wynosiła 68,3 mln rubli (ok. 6,5 mln zł). Oznacza to, że IU MON kupił napędy do MiG-29 blisko 4-krotnie drożej niż wynosi ich cena rynkowa!

OAO MMP im. W.W. Czernyszewa wyprodukowało od 1982 blisko 4 tysiące silników RD-33 różnych wersji (konstruktorem silnika jest OAO Klimow w St. Petersburgu). Obecnie produkuje silniki trzeciej serii, RD-33MK ze sterowaniem cyfrowym (do MiG-29K/KUB i MiG-35) i RD-93, remontuje zaś silniki pierwszej i drugiej serii. Liczba remontowanych silników wynosi ok. 100 rocznie.

Polit-Elektronik to nazwa dwóch przedsiębiorstw powiązanych personalnie: Polit-Elektronik Dariusz Kamiński - jednoosobowej działalności gospodarczej, i spółki Polit-Elektronik, której prezesem jest ten sam Dariusz Kamiński, wpisanej do KRS w lipcu 2011, o kapitale zakładowym równym 10 tys. zł. Kamiński ma w niej 30%, Jacek Borecki - do niedawna członek zarządu MAW Telecom (oba przedsiębiorstwa uzyskały, po wyeliminowaniu ze względów formalnych konkurentów, głośny kontrakt na remont 2 Tu-154M 36. splt, Tu-154M poleciał do Samary, 2009-05-24) - 20%, a pozostałe 50% dwaj Rosjanie. 1 czerwca 2011 pierwszy z tych podmiotów zawarł z przeżywającym ogromne problemy i mało wiarygodnym na rynkach zagranicznych OAO RSK MiG (Kompromitacja RSK MiG w Peru, 2012-02-22) umowę konsorcjum (na bazie prawa niemieckiego), której celem są dostawy dla Inspektoratu Wsparcia i IU SZ RP silników RD-33 serii 2 oraz wsparcie techniczne i serwis. Dwa polskie Inspektoraty, które formalnie nie są stroną umowy, są w niej wymienione jako Zleceniodawca, co jest kuriozum prawnym. Wcześniej Federalna Służba ds. Współpracy Techniczno-Wojskowej FR wskazała Inspektoratowi Uzbrojenia, który twierdzi, że chciał wyeliminować pośredników, OAO RSK MiG i Polit-Elektronik, jako podmioty uprawnione do sprzedaży silników RD-33 (żaden z tych podmiotów nie jest producentem silników tego typu). Według IU, FSWT-W narzuciła też cenę silników dla MON, do której dodano koszty transakcji.
"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz