środa, 4 czerwca 2014

Nadzwyczajna, niespotykana hojnosc

Nadzwyczajna, niespotykana hojnosc

 Fasadowy Parlament Europejski to kwiatek do kozucha pol-demokratycznych instytucji Unii Europejskiej. Jest analogiem jednoizbowego parlamentu krajowego, którego członkowie są wybierani przez obywateli państw należących do UE na 5 letnią kadencję parlamentu Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Jest to odpowiednik pozoracji i maskowania wojskowego.

754 osobowy parlament jest jedynym bezpośrednio wybieranym przez obywateli organem rządzącym Unią Europejską.
Siedzibą Parlamentu jest Strasburg, ale w Brukseli odbywa się większość obrad parlamentu i mieszczą się biura poselskie, a także komisje parlamentarne i władze klubów. Implikuje to liczne kosztowne podroze i problemy organizacyjne. W Luksemburgu znajduje się sekretariat generalny, biblioteka i część zaplecza technicznego.
Wszystkie aktualności serwisu prasowego Parlamentu Europejskiego: głosowania, rezolucje, debaty, komisje parlamentarne i posiedzenia plenarne dostepne sa na stronie - www.europarl.europa.eu/portal/pl

Wybory do europarlamentu, niczego nie zmienialy i nic nie zmienią. Cieszą się bardzo małym zainteresowaniem wyborców. W Polsce głosowało w wyborach niecałe 24% a na Słowacji tylko 13% uprawnionych do głosowania. W ciagu kilkudziesieciu lat ilosc glosujacych na zachodzie spadla dwukrotnie.

Europosłowie biorą łapówki a lobbysci czuja sie jak u siebie w domu. Skandale doprowadziły do utworzenia pierwszej komisji etyki i wydania pierwszego wyraźnego zakazu przyjmowania przez europosłów pieniędzy za wnoszenie poprawek do obowiązujących aktów prawnych. Członkowie PE mogą jednak być zatrudnieni przez inne podmioty, bez żadnego ograniczenia wysokości pensji.
Sale w budynku PE wyglądają jak stoiska podczas targów. Lobby biznesowe organizują konferencje w salach spotkań i poczęstunek w jadalniach na zaproszenie zaprzyjaźnionych europosłów. Z naruszeniem wytycznych PE organizują też wystawy.

Gdy w pażdzieniku 2012 roku pojawiły się pęknięcia w belkach podtrzymujących sufit sali plenarnej Parlamentu Europejskiego, zmuszając do jej zamknięcia, jeden z europarlamentarzystów, Nigel Farage z brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, ogłosił, że "cała demokratyczna fasada europarlamentu także powinna zostać zamknięta".
Lobbyści z łapówkami i skandale skutecznie kompromituja i podkopują wiarę w europarlament.

Temat Dolce Vita europarlamentarzystow, ich demoralizacji, lenistwa i nierobstwa byl juz wiele pary podnoszony. Totez zacytuje kuczynski.blogbank.pl

" Jasne jest według mnie to, że niezwykle rozrzutny europoseł oszczędzi podczas pięcioletniej kadencji około miliona złotych, a oszczędny nawet 2 i więcej miliony.

Oczywiście nasi europosłowie nie ustalili sobie sami takich wynagrodzeń. Nie są winno temu, że taki system przyjął parlament Europejskie dla wszystkich europosłów. Włosi nawet podobno swoim dopłacają jeszcze 6 tysięcy euro miesięcznie. To, co może nie jest wielkimi pieniędzmi we Włoszech (chociaż z pewnością i tam takie wynagrodzenia za posłowanie mogą drażnić) jest wielkimi pieniędzmi w byłych demoludach. Jest też problem, który zdecydowanie jest polski i bardzo mi się to nie podoba. O tym na końcu tekstu. Teraz krótkie podsumowanie finansów europosła.

Każdy z nich dostaje 8 tysięcy euro miesięcznie wynagrodzenia (6.200 netto). Otrzymuje też 4 tysiące euro miesięcznie (nieopodatkowane) na wydatki (restauracje, książki itp.) – „na wykonywanie mandatu”. Ma też 306 euro diety za każdy dzień pracy (nieopodatkowane). W sumie więc, bez różnych chwytów opisywanych przez Migalskiego, jest to około 17 tysięcy euro miesięcznie, czyli około 70 tysięcy złotych. Otrzymuje też 18 tysięcy euro miesięcznie na pensje dla pracowników.

Jeśli europoseł nie zostanie wybrany to dostaje odprawę – jedną miesięczną pensję za każdy rok pracy, ale nie mniej niż 6 miesięcznych wynagrodzeń (nie więcej jednak niż 24 wynagrodzenia). Inaczej mówiąc po 5. letniej kadencji europoseł otrzymuje 48 tysięcy euro brutto odprawy (ponad 37 tys. netto), a po 5 kadencjach 192 tysiące euro brutto. Nieźle, ale to nie wszystko.

Kiedy były europoseł przekroczy 63. rok życia to dostaje emeryturę niezależna od emerytury krajowej. To 3,5 procent wynagrodzenia miesięcznego za każdy rok w Parlamencie, ale nie więcej niż 70. procent tego wynagrodzenia. Po jednej kadencji ten „dodatek” do emerytury (w wielu 63 lat!) wynosi więc 1.400 euro brutto. Po czterech kadencjach to 5.600 euro. Nic dziwnego, że politycy tak się biją o mandat, a ci, którzy przegrali mają czasem wyraz twarzy taki jakby za chwilę chcieli się popłakać.

Uważam, że wynagrodzenie powinny być bardziej dopasowane do realiów kraju, z którego pochodzą eurodeputowani, ale zupełnie nie rozumiem postawy polskiego fiskusa. Od wynagrodzenia (8 tys. euro) europosłowie płacą podatek 19. procent do budżetu UE. Jednak europejskie prawo mówi, że państwa mogą na własną rękę opodatkować to wynagrodzenie do wysokości stawki obowiązującej w danym kraju. Polska z tego nie korzysta, więc stawka 32. procent obowiązuje każdego lepiej zarabiającego Polaka oprócz europosłów. Poza tym minister finansów w 2009 roku zwolnił europosłów z płacenia podatku od 4 tysięcy euro miesięcznie „na wykonywanie mandatu”.

Skąd tak hojność fiskusa? W budżecie Polski ubywa w ciągu kadencji skromnie licząc 25 milionów złotych, które to pieniądze idą do kieszeni europosłów. To w skali państwa jest bardzo mało, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego państwo tak dobrze traktuje ludzi, którzy otrzymują kolosalne wynagrodzenia za nieadekwatny w wielu przypadkach (bo są też naprawdę pracujący europosłowie) wkład pracy. Najwyższy czas, żeby szukający pieniędzy budżet uderzył też do/w polityków. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz