niedziela, 18 października 2015

PKB a poziom zycia 2

PKB a poziom zycia 2

"W latach 2009-2013:
Przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny najbiedniejszych gospodarstw domowych (I decyl) wzrósl o 3,9%, a najbogatszych (X decyl) o 26,4%.
Przy inflacji wynoszącej 15,9%, realne dochody najbiedniejszych spadly o 10,4%, podczas gdy najbogatszych zwiększyly się o 9,1%.
W 2008 r. relacja dochodów najwyższych (X decyl) do najniższych (I decyl) wynosila 11,9, a w 2013 r. zwiększyla się do 14,5.


Na wykresie przeciętne miesięczne przychody na 1 osobę w gospodarstwach domowych według grup kwintylowych (w zł)

W 2013 r. 10% najzamożniejszych osób dysponowało 26,7% dochodów wszystkich Polaków, a 10% najbiedniejszych – 1,9%.
W 2013 r. najbogatszy kwintyl przechwycił 41,9% dochodu, tj. blisko 8 – krotnie więcej niż najbiedniejszy kwintyl, który dysponował 6,3% wszystkich dochodów.

W Polsce w 2013 r. w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy ubóstwa skrajnego (minimum egzystencji) żyło 7,4% Polaków, tj. 2,8 mln osób (o 0,6 pkt proc. więcej niż w 2012 r. i o 1,8 pkt proc więcej niż w 2008 r.).

Październik 2012 r. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce wynioslo 3895,72 zl.
Powyżej zarabiali przedstawiciele wladz, wyżsi urzędnicy, kierownicy i specjaliści – średnio o 115% więcej. Poniżej zarabiali wszyscy pozostali.
Najczęstsze wynagrodzenie ksztaltowalo się na poziomie 2189,11 zl. brutto, czyli 1,6 tys. zl. netto.
Przeciętnej placy nie osiągalo 66% pracowników (w 2008 r. – 65%).

W Polsce 68,6% osób w wieku 15-24 lat i 24,2% osób w wieku 25-54 lat zatrudnionych jest na umowach terminowych – najwięcej we Wspólnocie i OECD.
W OECD odsetki te wyniosły odpowiednio 25% i 9,7%, a w UE-28 – 42,6% i 11,4%.
Prekariusze – proletariat XXI wieku.
Zgodnie z danymi Komisji Europejskiej Polska znajduje się na trzecim miejscu w Europie pod względem liczby tzw. biednych pracujących (working poor). Odsetek tak liczonych biednych pracujących w Polsce wyniósł 12,0%. Za Polską znalazły się tylko: Grecja (14%) i Rumunia (17%).

Istnienie tak dużych dysproporcji płacowych nie znajduje obecnie merytorycznego uzasadnienia. Wydajność pracy rośnie w Polsce szybciej niż płace, a te rosną kilkakrotnie wolniej niż zyski firm.

W 2013 r., w stosunku do roku poprzedniego, zyski przedsiębiorstw wzrosły o 8%, do ponad 108 mld zł, a płace nominalne brutto w sektorze przedsiębiorstw – o 2,6%. W 2012 r. wydajność pracy mierzona wartością PKB na 1 pracującego (w PPS) stanowiła 73,5% przeciętnej dla Unii Europejskiej, wobec 61,8% w 2004 r.

W 2013 r. w Polsce roczna ilość pracy na 1 zatrudnionego wyniosła 1918 godzin. Więcej od nas w Europie pracowali tylko Grecy (2037 godzin), a w OECD – mieszkańcy Chile i Meksyku.

Produktywność - 2/3, a zarobki - 1/3 i są jedne z najniższych w UE. W 2013 r. średnie wynagrodzenie w gospodarce wyniosło 3650 zł. Uwzględniając średni roczny kurs PLN/EUR (4,1975 wg NBP), jest to blisko 900 euro brutto i około 600 euro netto (piąte miejsce od końca w UE). Niskie ceny nie rekompensują niższych zarobków.

Według badań OECD w 2013 r. siła nabywcza Polaków wyniosła 51,8% średniej dla krajów OECD (28 miejsce wśród 32 badanych krajów).
W Polsce siła nabywcza wynagrodzenia miesięcznego jest mniejsza niż siła nabywcza płacy minimalnej w krajach Europy Zachodniej.

Według Eurostatu mamy jeden z najniższych w Europie wskaźnik udziału płac w PKB. W 2012 r. wyniósł on 35,6%.
Za nami uplasowała się tylko Grecja. W ciągu ostatnich dwunastu lat w Polsce udział ten spadł o 10 punktów procentowych.

Wzrost rozwarstwienia dochodowego w Polsce jest wynikiem woli oraz świadomego działania elit politycznych i ekonomicznych.
Do jego zwiększenia przyczynia się prowadzona polityka wynagrodzeń i polityka podatkowa oraz nieprawidłowa i niekonsekwentnie stosowana polityka socjalna państwa.

• Wynagrodzenia są sztucznie zaniżane.
• Polski system podatkowy nie niweluje różnic w dochodach.
• Polskie państwo socjalne należy do najmniej rozbudowanych w Europie. Według Eurostatu wydajemy na nie 19% PKB, chociaż unijna średnia to 28%.

Narastające dysproporcje dochodowe mają kluczowe znaczenie dla rozwoju konsumpcji, w tym zwłaszcza krajowego popytu na żywność. Przekładają się na nierówny dostęp do dóbr żywnościowych. Ci co chcieliby konsumować więcej, mają coraz mniej, a ci co mają coraz więcej – kupować więcej nie potrzebują.

Reasumując: rozwarstwienie dochodowe w Polsce to obecnie najbardziej newralgiczny element przeszkadzający rozwojowi gospodarczemu. Blokuje on rozwój konsumpcji, która jest kołem zamachowym gospodarki. Tania praca, która przyniosła nam sukces ekonomiczny staje się obecnie główną barierą przejścia gospodarki od stanu peryferyjnego do średniego.

Eksport contra rynek wewnętrzny Aby eksport rósł, trzeba poprawiać wydajność i jakość produkcji w tempie wyższym niż konkurenci. Efektem tego jest ciągła presja na obniżkę kosztów pracy.
Gdy realne dochody ludności nie rosną, zatrzymuje się również konsumpcja. Nadmierna koncentracja na eksporcie może więc zagrażać stabilności rynku wewnętrznego.

Koszty konkurencji przerzucane są na pracowników. Utrwala się model, w którym głównym atutem konkurencyjności jest tania praca.
Jeśli polska tania praca w połączeniu z cenami uzyskiwanymi w eksporcie gwarantuje wysoki zysk, nie ma żadnych bodźców, aby konkurować innowacyjnymi produktami. Można zadowolić się niskimi kosztami pracy.

Neoliberałowie twierdzą, że obniżka kosztów pracy była konieczna, by powstrzymać spowolnienie gospodarcze. Tylko że kolejność działań była tu dokładnie odwrotna. To presja na obniżanie płac i zaniedbanie rynku wewnętrznego były przyczynami wyhamowania popytu i słabego wzrostu gospodarczego.

W perspektywie 2020 roku konieczne będzie zdynamizowanie krajowego popytu, zgodnie z prawami ekonomii i zdrowego rozsądku. Będzie to wymagało zmiany sposobu myślenia o roli rynku wewnętrznego, który obecnie jest ignorowany i traktowany jako mało perspektywiczna zabawa.

WNIOSKI:
• Nie znajduje uzasadnienia twierdzenie, że spożycie żywności w Polsce osiągnęło stan nasycenia i z tego powodu jego dalszy wzrost jest mało realny.
• Kluczową rolę w kreowaniu bariery popytu na żywność ma rozwarstwienie dochodowe społeczeństwa. Jego zmniejszenie może
doprowadzić do ożywienia popytu, który w większości gospodarstw domowych daleki jest od stanu nasycenia.
• Nierówność dochodowa w Polsce jest nieefektywna. Stanowi odzwierciedlenie porażki wolnego rynku i elit rządzących. Ogranicza
tempo wzrostu konsumpcji i zmniejsza szanse przyspieszenia wzrostu gospodarczego.
• Omijanie bariery popytu wewnętrznego i zastępowanie go eksportem jest mało obiecującą strategią, nie gwarantującą stabilności
gospodarki. Nadmiernej koncentracji na eksporcie towarzyszy zaniedbanie rynku wewnętrznego.
• Wzmocnienie rynku wewnętrznego (presji konsumenckiej) jest szczególnie potrzebne dziś dla rozbudzenia impulsów wzrostowych w
gospodarce, po jej spowolnieniu w latach 2012-2013.
• Nadmierne nierówności dochodowe same nie znikną. Mogą być skutecznie ograniczane tylko przez interwencję państwa. Jest to poważne wyzwanie, gdyż fałszywa jest alternatywa: albo zmniejszenie dysproporcji, albo rozwój.
• Sprostanie temu wyzwaniu wymaga stopniowego odchodzenia od dotychczasowego sposobu myślenia o roli państwa w gospodarce. Pewna korekta globalizacyjnej postawy wcale by nam nie zaszkodziła. Wręcz przeciwnie.
 • Warto, by zagadnienia te wkroczyły w główny nurt badań ekonomicznych i komentarzy prasowych. Nie ma, jak dotąd, woli podążania w tym kierunku ze strony elit intelektualnych, które przemieniłyby wskazane sugestie w projekty konkretnych rozwiązań."

2 komentarze:

  1. Jak to różne dane mówią to samo...
    Cytat z p. Badury:
    `Jeśli chodzi o kaczki, to niech Pan zwróci na stronie GUS uwagę, że w 2013 kupiliśmy np. z Holandii zamrożone mięso z kaczek (kod 020745), które ważyło 55.449 kg i kosztowało nas 130.016 zł. To daje cenę 2,34 zł za kg (w tym samym czasie Niemcom płaciliśmy za mięso z kaczek po 33,87 zł za kg a np. Słowakom (tylko 560 kg) aż po 75,86 zł za kg. Rozumiem, że od Słowaków wzięliśmy najbardziej luksusowe kawałki. Te 560 kg, to tyle, by "rząd się wyżywił".

    Z Holandii sprowadziliśmy zapewne mięso kacze dla ludu. Zgaduję, że były to łby, z których zrobiliśmy kaczy MOM (mięso oddzielane mechanicznie), i skóra, która wg statystyk jest mięsem. Wpłynęło to bardzo korzystnie na skład krajowej momtadeli. Gdy pisałem o niej w styczniu, to zawierała 64% MOM-u z kurcząt i poniżej 0,5% mięsa, czyli skórek z kurcząt (poniżej 0,5% zaokrągla się do 0%, więc nie podano ile jest tych skórek).'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne jest to ze nie sa zaspokajane potrzeby zywnosciowe Polakow.
      Jakosc zywnosci jest podla !

      Usuń