niedziela, 10 marca 2013

Zielona bieda i bezrobocie P8

Zielona bieda i bezrobocie P8

 Komisja Europejska ma ambitny cel energetyczny. Chce obniżenia emisji dwutlenku węgla o 20% do 2020 roku droga generacji coraz wiekszej ilosci energi elektrycznej z wiatru i słońca. Wiatr wieje kiedy chce , słońce swieci tylko w dzien z roznym natezeniem.
Oczywiscie operatorzy sieci energetycznych ani koncowi odbiorcy czegos takiego jak zielona energia po dobroci nie kupią. Zielona energia jest niesprzedawalna, jest towarem wadliwym i niehandlowym. Dlatego tez wprowadzono zielone certyfikaty i dano energi odnawialnej bezwzgledny priorytet przy dostarczaniu jej do sieci przesyłowej. Dyrektywa unijna 2009/28/WE nakazuje preferencyjne traktowanie OZE w dostępie do sieci energetycznej. Operator musi przymusowo odebrac całą generowana zielona energie - nawet jesli tego bardzo nie chce.

Na zmienionych zasadach gry mocno cierpia dotychczasowe elektrownie cieplne. One zmuszone sa bowiem zmieniac w szerokich granicach dostarczana moc dostosowujac sie do nieobliczalnej generacji zielonych elektrowni. . Powoduje to znaczny spadek sprawnosci wytwarzania , zmniejszenie zywotnosci elektrowni oraz radykalne obnizenie opłacalnosci inwestycji w elektrownie.

Dobowe zapotrzebowanie gospodarki jest silnie zmienne i system musi pokryc nawet szczytowe zapotrzebowanie przy zerowej generacji zielonej energii. Do chwili obecnej istnieje tylko jeden sposob magazynowania energi elektrycznej w energi potencjalnej wody w elektrowniach szczytowo pompowych. Sprawnosc tego magazynowania nie przekracza jednak 70% a caly system jest kosztowny.

Niemieckie elektrownie wiatrowe i słoneczne maja obecnie szczytowa moc az 60 000 MW. Generowana energia jest wpychana do sieci przesyłowych krajow sasiednich w sytuacji kiedy nikt jej nie zamawiał i nikt jej nie chce. Aby bronic przed zakloceniami swoja sieci energetyczna sasiedzi Niemiec pobudowali na granicznych liniach przesylowych przesuwniki fazowe. Przesuwniki fazowe to specyficzne energetyczne transformatory regulacyjne. Polskimi i czeskimi sieciami przeplywa energia z północy Niemiec gdzie jest generowana na ich południe Niemiec gdzie jest konsumowana. Przesuwniki beda zbudowane w Polsce dopiero po 2015 roku. Niemcy planuja rozbudowe swojego systemu przesylu energi. Rocznie kosztuje nas to około 80-200 mln złotych. Mądry Polak po szkodzie. O tym ze zjawisko takie wystapi wiedziano od dawna. Sytuacja jest o tyle dziwna ze przeciez za faktyczną usługe przesyłowa powinni nam płacić Niemcy.
http://forsal.pl/artykuly/674444,za_niechciany_prad_z_niemiec_zaplacimy_setki_milionow_zlotych.html



Komisja Europejska lansuje obecnie pan europejski projekt potęznych energetycznych lini przesyłowych wielkiej mocy czyli "autostrad energetycznych". Dzieki nim generowana gdziekolwiek zielona energia ma byc rzekomo przesylana tam gdzie jest potrzebna. Obecnie nie ma w Europie mozliwosci przesylania duzej ilosci energi na duze odleglosci. Pomysly wybudowania sieci wielkich mocy nie sa nowe. Nalezałoby uzyc w ciezkich liniach napiecia pradu zmiennego conajmniej 750KV lub napiecia stałego +/-800KV. Szerokosc zajetego przez potezne linie pasa ziemi bedzie znaczna co moze sprawic klopot. Aby uniknac duzych jałowych strat mocy napiecie w sieci musi byc adoptowane do potrzeb. Przy przesyle malych mocy napiecie musi byc mocno obnizone. Sa to zadania jak najbardziej wykonalne. Nawet po optymalizacji systemu straty jałowe beda jednak całkiem spore.

Docelowo zielona niemiecka energetyka ma dysponowac moca szczytowa az 170 000 MW. Jednak i tak 62% energi maja produkowac elektrownie konwencjonalne. Dodatkowo maja one w 100% podołac szczytowi energetycznemu.

Własciciele i operatorzy konwencjonalnych elektrowni poczuli sie bezczelnie oszukani krzywdzaca ich zmiana reguł gry podczas gry i dyskryminowaniem ich w grze.
Twierdza ze interes jest nieoplacalny i wycofuja sie z zapowiedzianych a nawet rozpoczetych juz inwestycji. Dodaja ze srodowisko biznesowe zrobiło sie tak ryzykowne ze musza zrewidowac wszystkie plany.

Francuski GDF Suez chce zamknac trzy elektrownie o łącznej mocy 1600 MW w tym dwie dwie w Belgii. Belgijski rząd wojowniczo zapowiedział że nie pozwoli na zamkniecie tych elektrowni ! Tak wiec z projektu europejskiego systemu i rynku energetycznego nieoczekiwanie zrobił sie system nakazowo - rozdzielczy w pełnej krasie. System wzbogacono zapowiedzia stosowania kolejnych srodkow przymusu. Komisja Europejska widzac jak dramatycznie rozjezdza sie rzeczywistosc z planami postanowiła ze konwencjonalne elektrownie ... tez dostana dopłaty. Tym razem dostana dopłaty do trzymania w rezerwie mocy generacyjnej.

Wszystko to do zywego przypomina PRL subsydiujacy ceny chleba. Tanim chlebem gospodarze karmili wiec swinie. W odpowiedzi na to władze uruchomiły cały aparat represji - Milicje Obywatelską , Sady a nawet bezpieke aby walczyc ze stworzonym przez dotacje problemem..

Wielcy przemyslowi odbiorcy energi nie doplacaja póki co do zielonej energi poniewaz połozyłoby to konkurencyjnosc europejskiego przemysłu na łopatki. Na dotacje składaja sie wiec detaliczni konsumenci energi.

W ubiegłym roku w Rybniku budowę nowej elektrowni rozpoczął francuski EDF. W lutym podał ze ją zawiesza. Szkoda ze polski rzad nie jest tak wojowniczy jak belgijski. Swoja droga ciekawe jest jak polski rzad mogłby zmusic EDF do kontynuacji budowy elektrowni.

Ekologiczne hasła „Zielonej energii” brzmia piękne. Tak samo pieknie brzmiały hasła rewolucji pazdziernikowej. Komisja Europejska coraz bardziej przypomina Biuro Polityczne KC KPZR. Póki co KE nie ustaliła jednak limitów aresztowan wsrod dysydentow.

Największą ilość elektrowni wiatrowych posiadają Stany Zjednoczone. Wiatraki masowo powstawały tam juz w latach osiemdziesiatych. Wiatraki okazały się drogie i nieefektywne. Obecnie czternaście tysięcy z nich stoi i nie pracuje – twierdzi tygodnik internetowy „MY21”.
"Ponieważ kończyły się korzystne umowy podatkowe wielu producentów kończyło działalność. - To nie wiatr napędza turbiny wiatrowe, ale dotacje. Turbiny staną, gdy zabraknie pieniędzy"

Spółki energetyczne zobowiązane do zakupu zielonych certyfikatów poszły po rozum do głowy. Odmawiaja kupowania zielonych certyfikatow i wnoszą państwu karna opłatę zastępczą 286 zł za MWh niekupionej (w minimalnej ilosci) zielonej energi na co pozwala im ustawa. Tak wiec cała zabawa w zieloną energie skończyła sie na podwyzce ceny dla konsumentów.
Elektrownie które spalały biomase wypowiadaja umowy dostawcom bo najzwyczajniej w swiecie sie to spalanie nie opłaca.

Gdyby istniały efektywne i tanie sposoby magazynowania energii elektrycznej to projekt zielonej energetyki byłby doskonały. Bez tego jest tylko utopią

Do Polski zwozone sa od lat stare uzywane wiatraki. Rząd hiszpański zachecajac operatorow wiatrakow do wymieniania ich na nowe i sprawniejsze oficjalnie wskazuje kraje Europy środkowo-wschodniej jako kupca używanych turbin. To samo ale w bardziej elegancki i dyskretny sposob robi rzad niemiecki. Poki co polski rzad nic nie robi aby temu przeciwdzialac.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz