piątek, 22 maja 2015

Strajk studencki 1981. Sowiecki stalinowski sad

Strajk studencki 1981. Sowiecki stalinowski sad

Jalowa dyskusja o komunistycznym terrorze.
Teraz mamy rok 1981 a nie 1951 a Stalin zdechl blisko trzydziesci lata temu.
Totalitaryzm polega na tym ze panstwo kontroluje slabe, zastraszone i niezorganizowane spoleczenstwo oraz wszystkie przejawy życia publicznego i prywatnego a podstawowym narzedziem kontroli jest agentura i donosicielstwo. Jej ujawnienie bedzie wymagalo mrowczej pracy ale jest wykonalne. To nie sa czasy stalinowskie ale jednak kazdego moga bezkarnie pobic, falszywie oskarzyc i rzadko zabic.

Powiedzialem ze ci komunistyczni - stalinowscy sedziowie w blisko 90% sa członkami PZPR. Tej PZPR co miala do niedawna blisko 3 mln czlonkow ktorzy nie mieszkali na ksiezycu ale mieszkaja wsrod nas. Moze preferuja towarzyskie kontakty w zamknietym srodowisku ubecko - milicyjno - wojskowo - prokuratorsko - sedziowskim ale i tak zyja wsrod nas. Kazdy ma nazwisko i adres.
Nalezy docelowo spolecznie obsadzic ławnikow i żadac zmiany odpowiednich sowieckich przepisow i ich praktycznego stosowania. Zaproponowalem abysmy w ramach rozpoznania wroga udali sie na rozprawe do sadu. Z jawnoscia i organizacja spoleczenstwa musi sie liczyc bowiem kazda wladza. Uslyszalem ze sa na "te" rozprawy odelegowani SBecy i nas wylegitymuja. Odparlem ze udzial publicznosci jest calkowicie legalny a z zebranych doswiadczen wypracujemy metode postepowania na przyszlosc. Na przyklad gdy menda esbecka zazada na sali sadowej okazania dokumentu to wrzeszczymy - "Prosze mnie nie zaczepiac. Pan jest pijany Prosze sie wylegitymowac". Uslyszalem ze wezwa do sadu ZOMO i nas spaluja. Odpowiedzialem ze po pierwsze jest to malo prawdopodobne bowiem zasoby milicji sa ograniczone a ich atutem jest strach przed nimi. To jest tak jak w grze w szachy gdy tylko niespelniona grozba jest skuteczna. Sad jest mocno zwiazany gra pozorow praworzadnosci i napewno nie wezwie milicji bo to nie sa czasy stalinowskie. Skonczylo sie na niczym. Nikt o zadnym procesie politycznym nie wie i nie ma gdzie isc.

Aby wstepnie rozpoznac wroga walka sam jeden poszedlem do sowieckiego sadu z kodeksem karnym w reku. Na wokandach kradieze, pobicia i tak dalej. "Tych " spraw o obalenie ustroju sila nie ma
Wchodze na pierwsza wywolana rozprawe. Sedzia plus lawnicy. Wygladaja na wynudzonych tepych milicyjnych emerytow lub innych zaufanych ludzi. Sedzia mowi mi ze nieprzesluchanym swiadkom nie wolno przebywac na rozprawie. Prosze wyjsc. Mowie ze jestem publicznoscia na jawnej rozprawie . Prosze o dowod osobisty. A po co pan tu przyszedl ?. Wniosek z tego taki ze sowiecki sad publicznosc ma raz na piec lat lub wcale i sie jej boi. Legitymowanie publicznosci jest naduzyciem.
Prokurator - Napasc i kradiez torebki na ulicy, ble, ble, ble. Oskarzony nie przyznaje sie do winy. Podaje alibi i swiadkow. "Koledzy pili wino i wszyscy zostali pobici przez milicje. Wymuszono na nim podpisanie zmyslonego zeznania." Nie wiadomo co niby zeznal bandytom - milicjantom. Sedzia mowi ze za pomawianie funkcjonariuszy moze byc oskarzony. Protokol dyktuje sedzia a czasem sam pisze co chce protokolant. Z dosc dlugiej i istotnej wypowiedzi oskarzonego zostaje jedynie ze nie przyznaje sie. Sad swiadkow na alibi oskarzonego nie ma zamiaru wiec wezwac.

Zeznaje wezwana pokrzywdzona starsza kobieta w wieku ca 65 lat. Stronicze pytania zadaje sedzia. Napastnik wyrwal jej na ulicy torebke a poniewaz mocno ja trzymala i upadla uderzajac glowa w chodnik. Troche krwi i bol. Widziala twarz bandziora. Stracila pieniedze i dokumenty. Nie rozpoznaje oskarzonego. Sedzia odczytuje milicyjne zeznanie w ktorym pokrzywdzona podala rysopis sprawcy. Rysopis nie pasuje do oskarzonego. "Tak zeznalam". Prokurator i adwokat nie maja pytan.
Strasznie dlugo trwa procedowanie i spisanie raptem kilkunastu prostych zdan.

Zeznaje swiadek. Napastnik wyrwal pokrzywdzonej torebke i swiadek zaczal go gonic ale napastnik uciekl. Nie rozpoznaje oskarzonego. Odczytanie zeznania milicyjnego"Tak zeznalem" "Czyli swiadek nie wyklucza ze to mogl byc oskarzony." "Powiedzialem juz, nie rozpoznaje oskarzonego, to napewno nie byl on".
Nie wiadomo po co jest prokurator. Siedzi bezczynnie z otepialym wzrokiem Lawnicy znuzeni. "Panie prokuratorze". Ten przygłup cos bredzi. Zada 2 lat wiezienia. Adwokat - trudne dziecinstwo, rodzice robotnicy, bieda, wczesnie zmarł ojciec. Ale to dobry chlopak. Konczy szkole i ma dobra opinie ze szkoly. Przewodniczacy pokazuje lawnikom papier w aktach. Odczytuje. Robi wrazenie na lawnikach. Ten adwokat to szkodnik i element systemu. Zamiast grzmiec ze nie ma zadnych dowodow ten czlowiek systemu chce uzyskac jak najlagodniejszy wyrok dla niewinnego klienta. Na trzy minuty sad wyrzuca nas z sali. Wzywa i odczytuje wyrok - dwa lata w zawieszeniu. Nie jest to co prawda wyrok 15 lat lagru czy strzal w potylice ale dowodow zadnych nie bylo i taka jest wylacznie roznica miedzy sadami obecnego gnijacego PRL a sadami stalinowskimi. Razace bezprawie.

Rozpoznalem sowieckiego wroga walka. Sad jest tylko fasada ludowej czyli sowieckiej sprawiedliwosci wedlug moskiewskiego wzoru. Skoro wladza w osobie milicji i prokuratury twierdzi ze oskarzony napadl pokrzywdzona i ukradl jej torebke to tak jest. Zadnych dowodow nie ma i nie sa one temu plugawemu sadowi potrzebne do skazania. Zaufani lawnicy sa kwiatkiem do korzucha. Sad bacznosc. Na sale marsz i wydac nakazany wyrok. Milczec sabaki. Ruki po szwam.
Skoro mamy sowiecka jednolita wladze panstwowa to sedzia musialby sie mocno tlumaczyc z uniewinniajacego wyroku na zebraniu PZPR nie mowiac o tym ze prezes sadu mogly go zrugac i bylby to koniec jego komunistycznej kariery. Przeciez to ze bandyci milicyjni pobili chlopaka jest wykluczone bo to przeciez jest reka sowieckiej wladzy umieszczonej przez Moskwe w Warszawie.

Po powrocie sprawozdaje ze wlasnie widzialem jak plugawy sowiecki sad bez dowodow skazal oskarzonego pobitego przez bandytow milicyjnych. "A nie mowilem ci ze cie spisza ....."

Kolejna dyskusje. Ubecja cywilna i wojskowa jako nerw panstwa komunistycznego. Znow banaly, komunaly i jeczenie. Moja propozycja. Praca organiczna - zebrac w calej Polsce dane wszystkich milicjantow i esbekow. Dane zabezpieczac w kopiach przed mozliwa utrata. Wymuszac jawnosc. Słuchac rozmow milicji przez radiostacje. Roszyfrowac ich szemrany slang. Slysze ze za przygotowanie zamachu stanu mozna dostac kare smierci.

Tak wiec wolnosc ma ktos Polakom przyniesc i podac na zlotym talerzu.

1 komentarz: