Marihuana - legalizowac i opodatkowac
1. Stany Zjednoczone prowadza wojne z terrorem i narkotykami. Zgodnie z ustawą federalną z 1970 roku uprawa, handel oraz posiadanie marihuany sa karane więzieniem.
Czesc stanow pozwalała jednak na uprawę i sprzedaż medycznej marihuany. Cierpiacy chory z receptę do lekarza mogł zgodnie z prawem stanowym kupić marihuanę w specjalnym punkcie oraz posiadać ją. W 2010 roku w samej Kalifornii istniało az 1000 takich punktów. W Kalifornii podczas wyborów do Kongresu w 2010 roku przeprowadzono referendum o legalizacji marihuany. Stosunkiem głosów 43% do 56% projekt całkowitej legalizacji został odrzucony. Posiadanie powyzej 28 gramów marihuany pozostaje nielegalne i jest karane grzywną w wysokości 100 $.
W 2010 roku prokurator generalny Eric Holder oznajmił na konferencji prasowej, że osoby powołujące się na zgodne z prawem stanowym recepty medyczne nie będą ścigane z prawa federalnego za posiadanie marihuany na terenie całych USA.
2. 6 listopada 2012 roku stan Waszyngton stał się pierwszym stanem legalizującym zażywanie marihuany nie tylko w celach medycznych.
Mieszkańcy stanu Kolorado w referendum w listopadzie 2012 roku opowiedzieli się za legalizacją marihuany. W sondażu opublikowanym 28 kwietnia przez Quinnipiac University, 52 % respondentów stwierdziło, że legalizacja służy Kolorado, a 38 % było przeciwnego zdania. 49 % respondentów przyznało, że zażywali marihuanę, w tym tylko 15 % od czasu jej legalizacji. Czyli po legalizacji marihuany sprobowali jej tylko najbardziej strachliwi.
Pol roku po legalizacji marihuany w stanie kolorado bilans jest jednoznacznie pozytywny. Milionowe wpływy z podatków, tysiące nowych miejsc pracy i niespełnione obawy o wzrost przestępczości.
W stolicy stanu, Denver, zanotowano spadek liczby przestępstw z użyciem przemocy o 5,2 %. Mniej tez bylo innych przestepstw. Jak dotąd nie zanotowano też żadnego przypadku zatrzymania właściciela sklepu z marihuaną, przyłapanego na sprzedaży używki nieletnim.
W radiu NPR Bill Masters, szeryf w hrabstwie San Miguel, gdzie konopie indyjskie można kupić w pięciu sklepach, powiedział - Właśnie mieliśmy duży doroczny festiwal z udziałem 15 tys. ludzi. Wielu z nich piło alkohol i zażywało marihuanę. Myślę, że sklepy miały w ten weekend wielki utarg. (...) I po raz pierwszy w historii (masowych imprez w hrabstwie) - a jestem stróżem prawa od 39 lat - nikt nie trafił do aresztu, nie było żadnych zatrzymań w związku z zatruciem .. Problemem są natomiast kierowcy jeżdżący po spożyciu marihuany. Prawo tego zabrania, ale nie mamy - jak w przypadku alkoholu - narzędzi, by to wykryć
Innym problemem sa natomiast nielicznie zdarzajace sie wypadki silnych wymiotow i halucynacji po zjedzeniu ogromnej ilosci zywnosci z marihuana.
Niedoświadczeni turyści, którzy do Kolorado przyjeżdżają, by zapalić pierwszego w życiu skręta albo zjeść ciasteczko nasączone THC - uzyskaną z marihuany substancją aktywną. - Są tak podekscytowani, że prosto z lotniska jadą do sklepu, kupują czekoladę z THC, a potem w hotelu zjadają od razu całą tabliczkę - relacjonował dziennikarz "Denver Post" Ricardo Baca.
3. Do zakupu marihuany medycznej w Kolorado wymagane jest specjalne zaświadczenie od lekarza. Marihuana medyczna jest znacznie tańsza (!) od rekreacyjnej ze względu na trzykrotnie niższe opodatkowanie. Zdarzaja sie przypadki wyłudzen zaswiadczen przez symulantow ktorzy sa zdrowi. Podejarzanie duzo marihuany medycznej kupuja mieszkancy innych stanow z receptami.
4. Wykres [za Wikipedia] pokazuje sile uzalenienia i szkodliwosc dla zdrowia roznych srodkow psychoaktywnych. Marihuana mniej uzaleznia i jest znacznie mniejsza szkodliwa dla zdrowia niz tyton !
Czyzby zatem ustawodawcami z USA, ktorzy penalizowali posiadanie i uzywania marichuany kierowały pieniazki od amerykanskich koncernow tytoniowych, ktore swoim eksportem truja cały swiat. Ideologia szkodliwosci marihuany jako interes własny koncernow tytoniowych. Swietnie to pasuje do neoliberalizmu ! Warto by spojrzec na to czy przypadkiem w polskim sejmie nie bywali lobbysci koncernow tytoniowych ! Kodeks karny powstał za łapowke ?
5. Ogromne ilosci konopi uprawiano w Rosji a potem ZSRR.
http://www.cannabis.info/PL/encyklopedia/2103-rosja-w-konopiach/
"Szokującym odkryciom z czasów ZSRR poświęcona jest książka prof. Piotra Razgulajewa z Uniwersytetu Nowosybirskiego pt. „При дворе- трава” („Trawa na podwórku”) o roli narkotyków w historii komunizmu. Książka obejmuje okres od 1917 do 1986 roku. Najdłuższy rozdział dotyczy Nikity Chruszczowa - wesołego następcy groźnego Stalina. Oto cytat z tej książki: „Razem z coca-colą, kukurydzą i końcem kultu jednostki (Stalina), za Chruszczowa po raz pierwszy weszła w modę marihuana. Na początku lat 50-tych, kiedy dla kierownictwa partii i rządu po raz pierwszy stało się jasne, że droga rozwoju socjalistycznej gospodarki jest ślepą ulicą, został opracowany intrygujący plan. Plan, według którego radziecka ludność poprzez system handlu i żywienia zbiorowego miała być bombardowana „hormonami szczęścia”. W szczególności wiadomo, że do chleba, zgodnie z normą państwową i oryginalną technologią, polecono dodawać od 20 do 30 mg żeńskich kwiatów konopi. Podobne składniki roślinnego i chemicznego pochodzenia (np. meskalina, którą od 1958 roku ZSRR importował z Meksyku dla „potrzeb przemysłu farmaceutycznego”) wchodziły w skład znacznej liczby różnego rodzaju pieczywa wyprodukowanego w latach 1950-1960. Narkotyczne działanie, któremu poddawano miliony radzieckich obywateli, miało stać się przyczyną mutacji ich organizmów i przekształcić ich w słabe, potulne istoty.”
Od innych radzieckich przywódców niestroniących się od pijaństwa Nikita Chruszczow odróżniał się wesołym usposobieniem i zdolnością do refleksji oraz kompromisu. Niepoślednią w tym rolę odegrało upodobanie Chruszczowa do marihuany. Poznawszy działanie THC, Chruszczow jeszcze będąc działaczem partyjnym bezskutecznie próbował zachęcić do legalizacji marihuany Stalina. Będąc już u władzy, Nikita słynął z ekstrawaganckich zachowań. Wyglądają one dzisiaj całkiem zrozumiale, gdyż znamy już ich cel i przyczynę. Już w latach 40-tych Chruszczow marzył o przekształceniu krymskiej Odessy, zwanej Perłą Morza Czarnego, w światowe centrum konopno-haszyszowej turystyki oraz o legalizacji marihuany w całym ZSRR. Niestety, nie zdążył zrealizować swoich planów. Został odsunięty od władzy przez wielbicieli wódki na czele z Breżniewem, który wykluczył ideę legalizacji na długie lata. W 1987 roku decyzją Rady Ministrów uprawa konopi została zakazana na całym obszarze ZSRR.
„Anasza” dzisiaj
W obecnych czasach rosyjskim amatorom trawki żyje się bez porównania lżej niż w wielu innych europejskich czy azjatyckich krajach. Za samo używanie nie ma odpowiedzialności karnej, można posiadać nieduże ilości narkotyków i już Cię za to do łagrów nie wyślą. Odpowiedzialności karnej nie ma, ale cywilna jak najbardziej: mandat od 500 do 1000 rubli (50-100 zł) lub areszt administracyjny do 15 dni. W rzeczywistości prawo absolutnie tak nie działa. Jeżeli znajdą przy Tobie jednego papierosa z trawką (rosyjska specjalność: wygląda on jak krótki papieros z bardzo długim tekturowym filtrem, najbardziej znana marka to „Biełomorkanał”, właśnie one są podstawowym sposobem palenia trawy – jak w Polsce szklana lufka), mandat czy grzywna to nie wszystko. Po pierwsze: konfiskata towaru, po drugie - pranie mózgu i naciski, aby wydusić odpowiedzi na rutynowe pytania.
Podsumowując: nie warto posiadać więcej niż 2 gramy haszu lub 6 gram trawy. Od tego pułapu według rosyjskiego ustawodawstwa zaczynają się „znaczne ilości” i do życia wchodzi paragraf 228 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej."
Kraje postkomunistyczne powoli siegaja po rozum. Czechy od 1 stycznia 2010 roku zliberalizowały politykę narkotykową, określając uprawę 5 roślin na własny użytek oraz posiadanie do 15 gramów substancji za wykroczenie, a nie przestępstwo.
Od kwietnia 2013 roku marihuana dostępna jest w czeskich aptekach na receptę wydawaną przez lekarzy, w przypadkach ciężkich chorób takich jak stwardnienie rozsiane, choroba Parkinsona czy AIDS. Od 2014 roku mają ją wytwarzać licencjonowani plantatorzy na terenie Czech
Nasi umilowani przywodcy ktorzy chca nam uchylic nieba, surowo zakazali przepisami kodeksu karnego marihuany.
Alkohol i tyton zabijają kilkanaście milionów ludzi rocznie, a mimo to są powszechnie dostępne. Co gorsza byly w Polsce nachalnie reklamowane w srodkach masowego przekazu.
6. Podatek od marihuany mogły podreperowac nasz budzet !
http://biznes.newsweek.pl/legalizacja-marihuany-w-polsce-dochody-budzetu-newsweek-pl,artykuly,280173,1.html
" Akcyza na używki tylko w ubiegłym roku przyniosła budżetowi blisko 30 mld zł i fiskus jakoś nie brzydził się pochodzeniem tej fortuny. W Europie tytoń - a zwłaszcza alkohol - są jednak od wieków składową kultury i zasłużyły na akceptację, mimo że obie te używki - jak pokazują badania toksykologów - na głowę biją marihuanę pod względem siły uzależniania.
Zacznijmy od podstaw, czyli od oszacowania skali konsumpcji marychy na ziemiach polskich. Z danych Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) wynika, że w Polsce idzie obecnie z dymem ok. 500 ton marihuany rocznie, a po skręta sięga ok. 9 proc, dorosłej polskiej populacji. Legalizacja tej używki nie powinna jednak nijak wpłynąć na jej popularność, już dziś bowiem zakup trawki jest banalnie prosty, a ryzyko zatrzymania przez policję - relatywnie niewielkie. Na potrzeby tej analizy zakładamy jednak, że jakieś 30 proc. rynku pozostanie we władaniu narkotykowego podziemia, bo cenę używki z legalnego źródła o 23 proc. podniesie jeszcze podatek VAT.
Sprzedaż marihuany w oficjalnych punktach sięgnęłaby zatem 350 ton rocznie - czyli 350 mln gramów. Policja szacuje, że jeden gram tej używki na czarnym rynku kosztuje obecnie od 30 do 50 zł. Uśrednijmy więc cenę na poziomie 40 zł za gram i przyjmijmy, że tyle właśnie wyniesie również cena netto jednego grama z legalnych źródeł. Jeśli założymy że państwo obłoży marychę taką samą akcyzą, jaką obciąża dziś sprzedaż tytoniu (w uproszczeniu 31,41 proc. ceny netto plus 206,7 zł za 1 kilogram), otrzymamy ok. 12,7 zł wpływów akcyzowych od każdego sprzedanego grama. Łącznie - ponad 4,4 mld zł rocznie. Do ceny netto doliczmy teraz także 23 proc. podatku VAT, czyli 9,2 zł od każdego sprzedanego grama narkotyku. Daje nam to kolejne 3,22 mld zł rocznie. Łącznie - ponad 7,6 mld zł czystego zysku dla polskiego budżetu."
"Plan, według którego radziecka ludność poprzez system handlu i żywienia zbiorowego miała być bombardowana „hormonami szczęścia”. W szczególności wiadomo, że do chleba, zgodnie z normą państwową i oryginalną technologią, polecono dodawać od 20 do 30 mg żeńskich kwiatów konopi. Podobne składniki roślinnego i chemicznego pochodzenia (np. meskalina, którą od 1958 roku ZSRR importował z Meksyku dla „potrzeb przemysłu farmaceutycznego”) wchodziły w skład znacznej liczby różnego rodzaju pieczywa wyprodukowanego w latach 1950-1960. Narkotyczne działanie, któremu poddawano miliony radzieckich obywateli, miało stać się przyczyną mutacji ich organizmów i przekształcić ich w słabe, potulne istoty.”"
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy to myslalem ze tylko u Zajdla w "Limes Inferior".Choc idac tym tropem czyz wodka od stuleci nie sluzy temu samemu celowi(choc mniej....skutecznie).Ciekawy trop.
Piotr34
O dodatkach do zywnosci slyszalem juz lata temu ale nie wydawalo mi sie to mozliwe . A jednak
UsuńA ja wiem skąd to się wzięło....
OdpowiedzUsuń`– Czy w marcu tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego roku pracowała pani w moskiewskiej piekarni mechanicznej numer jeden?
– Pracowałam. – Arina skinęła głową.
– W celu?
Arina zerknęła na mnie.
– Został wtajemniczony – wyjaśnił Edgar. – Proszę odpowiedzieć.
– Zwróciło się do mnie kierownictwo Nocnego i Dziennego Patrolu – odparła z westchnieniem Arina. – Inni chcieli sprawdzić, jak będą się zachowywać ludzie żyjący zgodnie z ideałami komunistycznymi. Ponieważ oba Patrole chciały tego samego, a Inkwizycja poparła ich prośbę, zgodziłam się. Miast nie lubiłam nigdy, tam zawsze...
– Do rzeczy – ponaglił ją Edgar.
– Wykonałam zadanie – powiedziała Arina. – Nawarzyłam ziela, które w ciągu dwóch tygodni dodawano do chleba sitkowego. To wszystko. Oba Patrole podziękowały mi, zwolniłam się z piekarni i wróciłam do siebie. A wtedy czekiści zupełnie mnie...
– Swoje skomplikowane stosunki z bezpieką opisze pani w pamiętnikach! – warknął Edgar. – Ja tylko pytam, dlaczego zmieniła pani recepturę?!
Arina powoli wstała, jej oczy błysnęły gniewem, głos spotężniał, jakby w izbie stała nie kobieta, lecz samica King Konga.
– Proszę zapamiętać, młody człowieku, że Arina nigdy się nie myliła w przepisach! Nigdy!
Na Edgarze nie zrobiło to żadnego wrażenia.
– Nie mówię, że się pani pomyliła. Mówię, że świadomie zmieniła pani przepis. W efekcie...
– Co w efekcie? – oburzyła się Arina. – Gotowe ziele sprawdzono, efekt był dokładnie taki, jaki miał być!
– W efekcie ziele podziałało natychmiast – dokończył Edgar. – Nocny Patrol nie jest i nigdy nie był grupą skretyniałych idealistów. Jaśni rozumieli, że dziesięć tysięcy ludzi, którzy natychmiast przejdą na moralność komunistyczną, będzie skazane. Ziele miało działać powoli, stopniowo, tak żeby remoralizacja weszła w siłę za dziesięć lat, w czterdziestym pierwszym!
– No właśnie – powiedziała Arina. – Tak właśnie zrobiłam.
– Ziele zadziałało prawie natychmiast – mówił dalej Edgar. -: Nie od razu się zorientowano, co się dzieje, ale już po roku liczba ludzi poddanych eksperymentowi zmniejszyła się o połowę. Do czterdziestego pierwszego roku dożyło zaledwie sto osób – ci, którzy pokonali remoralizację, wykazali elastyczność moralną.
– Och, jak niedobrze! – Arina klasnęła w ręce. – Och, co za pech, co za pech. Szkoda ludzi... – Usiadła i popatrzyła na mnie: – I co, Jasny, ty też myślisz, że pracowałam dla Ciemnych?
Jeśli udawała, robiła to bardzo przekonująco. Wzruszyłem ramionami.
– Wszystko przebiegło jak należy – powtórzyła z uporem Arina. – Główne składniki domieszano do mąki. A wiecie, jak ciężko było wtedy zajmować się szkodnictwem? Spowalniaczem ziół, miał być cukier... – Nagle popatrzyła triumfalnie na Edgara. -Tu, jest pies pogrzebany! W tych ciężkich czasach pracownicy kradli cukier i dlatego ziele zadziałało przed czasem!'
NB Rolnictwo ZSRR bylo skrajnie niewydajne
OdpowiedzUsuń"Ideologia szkodliwosci marihuany jako interes własny koncernow tytoniowych"
OdpowiedzUsuńNie. Akurat historia lobbowania i propagandowego prania mozgow w celu zdelegalizowania marihuany jest nieco inna. Kasowo stal za tym koncern DuPointa - bo wlasnie wynalezli sztuczne tworzywa ktore (ich zdaniem) znakomicie zastepowaly wyroby z konopii (materialy, liny etc.) - tylko trzeba bylo jakos konkurencje zniszczyc. To zniszczyli.
Potem juz poszlo...
War on drugs zbyt wielu entities przynosila korzysci. Po pierwsze: CIA i inne organizacje mialy swietne zrodelko nielegalnych dochodow na rozne interesujace operacje destabilizacji rządow w podleglych im krajach. DEA (drug enforcement agencies) byly swietna przykrywka i rozsadnikiem szpiegow przy mniej sprzyjajacych rządach...dzieki sciganiu zbrodni narkotykowych prace ma miliony agentow, policji, a prywatne firmy kręca przecudny interes prowadząc stanowe więzienia - ktore dzieki tak choremu prawu na braki w "klientach" zwanych inmates narzekac nie moga...
I tylko w d. dostaja normalni obywatele.
A, i jeszcze jedno. Co z tego ze "W 2010 roku prokurator generalny Eric Holder oznajmił na konferencji prasowej, że osoby powołujące się na zgodne z prawem stanowym recepty medyczne nie będą ścigane z prawa federalnego za posiadanie marihuany na terenie całych USA" --- skoro w Kalifornii federalni zaczeli wtedy wlasnie rozpierdzielac sklepy sprzedajace legalnie medical marihuana?
@ Futrzak.
UsuńWar on drugs przynosila i przynosi liczne korzysci na przyklad CIA i calemu aparatowi scigania. Okazuje sie potrzebny !