niedziela, 23 października 2016

Prosze przyspieszyc smierc matki, bo jade na urlop. Dziekuje

Prosze przyspieszyc smierc matki, bo jade na urlop. Dziekuje

http://zamkinapiasku.salon24.pl/732937,prosze-przyspieszyc-smierc-matki-bo-jade-na-urlop-dziekuje,2
"Proszę przyspieszyć śmierć matki, bo jadę na urlop. Dziękuję.

Prześledzenie dziejów „śmierci na życzenie" w Holandii pokazuje, jak działa zasada „ruchomego horyzontu moralnego". Polega ona na tym, że najpierw nagłaśnia się jakiś niezwykle rzadki przypadek działania wbrew prawu i usprawiedliwia się go względami etycznymi. Później, stosując szantaż moralny i etykę sytuacyjną, robi się dla owego przypadku wyjątek w prawie, odstępując od karania. Następnie wyjątek ten rozrasta się (co nie jest karalne, jest dozwolone) aż w końcu staje się regułą. Wtedy historia powtarza się – nagłaśniany jest kolejny przypadek, robione są kolejne wyjątki, powstają nowe reguły – i w rezultacie horyzont prawny i etyczny stale się zawęża.

W Holandii zaczęło się to w 1973 r. Wówczas to młoda lekarka Gertruda Postma zabiła własną matkę. Przed sądem zeznała, że jako posłuszna córka musiała spełnić życzenie mamusi, która w głębokiej depresji wielokrotnie prosiła ją o skrócenie życia. W obronę oskarżonej lekarki zaangażowała się Holenderska Fundacja na rzecz Eutanazji (NVVE), która zorganizowała olbrzymią kampanię medialną na rzecz jej uniewinnienia. Ostatecznie sąd skazał Postmę na tydzień więzienia. Ta symboliczna kara zapoczątkowała praktykę uniewinniania sprawców eutanazji. Oficjalnie proceder ten był przez prawo zakazany, ale w praktyce był coraz powszechniejszy.

Pierwszy raport na ten temat holenderskie ministerstwo zdrowia sporządziło w 1990 r. Wynikało z niego, że w Holandii w roku tym przeprowadzono 25 306 zabiegów eutanazji, z czego aż 14 691 przypadków (czyli 11,3 proc. wszystkich zgonów w kraju) stanowiły przypadki eutanazji bez wiedzy i zgody pacjenta, czyli tzw. kryptanazji.

Profesor Ryszard Fenigsen, który jako kardiolog przepracował w Holandii 19 lat, twierdzi, że kryptanazja nie jest wcale nadużyciem eutanazji, lecz jej logiczną konsekwencją: „Ważna przyczyna, która sprawia, że dobrowolnej eutanazji musi towarzyszyć eutanazja niedobrowolna, leży w samej logice eutanazji. Kto wierzy i głosi, że pozbawienie człowieka życia, aby uwolnić go od cierpień, jest dobrodziejstwem, nie ma prawa pozbawić niektórych cierpiących tego dobrodziejstwa tylko dlatego, że nie są w stanie sami o to poprosić."

Istnienie procederu, który jest z jednej strony nielegalny, ale z drugiej – nie jest ścigany przez prawo, spowodowało zmiany w mentalności społecznej. Doszło do tego, że aż 77 proc. ankietowanych Holendrów popierało uśmiercenie pacjenta bez jego wiedzy i zgody.

Kolejnym głośnym procesem była sprawa doktora Philipa Sartoriusa, który w 1998 r. uśmiercił zastrzykiem znanego polityka – senatora Edwarda Brongersmę. Ten ostatni nie był w ogóle chory ani nie cierpiał fizycznie, tylko odczuwał „zmęczenie życiem". Rozprawa zakończyła się uniewinnieniem lekarza, którego media wykreowały na niezłomnego bohatera. Po stronie Sartoriusa stanęła też minister zdrowia Els Bort, która opowiedziała się za podawaniem trucizny „bardzo starym ludziom, którzy mają już dość życia, nawet jeśli ludzie ci byliby fizycznie zdrowi".

W 2002 r. prawo dogoniło praktykę i eutanazja została zalegalizowana. Stało się to w Wielki Piątek, a podpisująca ustawę minister zdrowia Els Bors powtórzyła ostatnie słowa Chrystusa na krzyżu: „Dokonało się".

Wkrótce potem pojawiły się nowe projekty, mające na celu ekspansję eutanazji. Emerytowany sędzia Sądu Najwyższego Huib Drion zaproponował wprowadzenie ustawy, w myśl której każdemu obywatelowi po skończeniu 70. roku życia powinna być dostarczana do domu „pigułka śmierci", by mógł z niej skorzystać w dowolnym momencie.

Z ustawy przyjętej w 2002 r. nie do końca zadowolony był przewodniczący wspomnianej już organizacji NVVE, dr Rob Jonquiere. Prawo mówi bowiem, że prośba o eutanazję powinna być dobrowolna, świadoma i wielokrotnie powtarzana. Zdaniem Jonquiere'a, ustawa taka dyskryminuje osoby, które nie mogą same poprosić o eutanazję, zwłaszcza ludzi upośledzonych umysłowo i chore dzieci. Według niego należy rozszerzyć prawodawstwo także na te osoby – oczywiście bez ich wiedzy i zgody.

Gdyby prawo takie zostało uchwalone, byłoby tylko usankcjonowaniem istniejącej już praktyki. Niemiecki dziennik „Suddeutsche Zeitung" już w marcu 2000 doniósł, że przyczyną 40 proc. wszystkich zgonów osób chorych psychicznie w Holandii jest eutanazja, a właściwie kryptanazja.

Podobnie rozpowszechnione było likwidowanie ciężko chorych dzieci. Doktor Pieter Admiraal, zwany „ojcem chrzestnym" eutanazji w Holandii (swego pierwszego pacjenta uśmiercił już w 1969 r.), przyznaje, że zdarzało mu się skracać życie niemowlętom.

W 1987 r. Rada Zdrowia (organ doradczy rządu holenderskiego) wydała zalecenie, by prośba o eutanazję zgłoszona przez dziecko, które skończyło 12 lat, była przez lekarzy akceptowana, nawet jeżeli jego rodzice są temu przeciwni. Przeciwko zaleceniu temu zaprotestowała wspomniana już NVVE, twierdząc, że jest to dyskryminacja dzieci poniżej 12. roku życia.

W 2002 r. grupa lekarzy z Groningen na czele z dr Eduardem Verhagenem ogłosiła standardy wykonywania eutanazji na noworodkach. Przewidują one zgodę rodziców na uśmiercenie dziecka oraz stwierdzenie przez lekarzy nieuleczalności choroby i niemożności złagodzenia bólu. To właśnie „protokół z Groningen" stał się podstawą kolejnej ofensywy legislacyjnej rozszerzającej zakres eutanazji o chore noworodki i niemowlęta, których diagnoza „nie jest obiecująca".

Przypadek Holandii pokazuje więc, że legalizacja eutanazji uruchamia efekt domina, gdyż jeśli uznamy, że zasada świętości i nienaruszalności życia nie obowiązuje w jednym przypadku, to dlaczego miałaby obowiązywać w innych?
Zasada ruchomego horyzontu moralnego działa dokładnie tak samo jak w bioetyce argument z jakości życia. Egzemplifikacją praktycznych aspektów wyznania logiki jakości życia jest coming out Natalii Przybysz – bo mieszkanie było za małe.

W jakości życia trudno jest znaleźć argument przemawiający za tym, aby nie uśmiercić np. chorego 5-miesięcznego dziecka (licząc od dnia jego przyjścia świat), które było na tyle przebiegłe, że udało mu się ukryć swą chorobę w łonie matki. Bo tak naprawdę to jaki? Czyż życia dziecka nie będzie miało takiej jakości jak trzeba? A czy jakość życia rodzica nie zostanie zmniejszona? To, że na gruncie prawa jest to dziś zabójstwo nie jest żadnym argumentem etycznym.

Zmierzamy właśnie do takiego świata. Jego koszmarną egzemplifikacją jest taki oto przypadek prośby syna: „Panie doktorze, mamy prośbę o przyśpieszenie zabiegu o dwa dni. Chcemy wyjechać w piątek po południu. Po drodze chcemy zajechać do Samanty, wczoraj miała urodziny. Jesteśmy zabukowani w sobotę rano na lot do Nicei. Mama przecież już podjęła decyzję. Bardzo prosimy”. Adrian położył na biurku doktora Markusa bilety lotnicze jako dowód, że o 9.30 w sobotę mają wylot na oczekiwane od roku wakacje.

Matka Adriana miała 72 lata i nie była osobą śmiertelnie chorą (oczywiście z wykluczeniem takiej interpretacji w myśl ktorej rodząc się jesteśmy już śmiertelnie chorzy).

Generelnie całe doświadczenie nas, jako ludzi, musi prowadzić do przekonania, że przywolenie na wyjątki oznacza zarazem zgodę ich rozszerzającą intpretację aż do zniszczenia reguły.

W świetle argumentacji zwolenników czy to aborcji czy eutanacji - zwłaszcza argumentow opartych na wolności do podejmowania decyzji lub też nieodczuwaniu bólu - zajęcie zarazem przez nich stanowiska, które potępia zbrodnie jest nie tylko dowodem podwójnej moralności, ale i dowodem na brak zrozumienia konsekwencji racji, których używają do obrony zabijania czy to nienarodzonych czy już urodzonych, ale starych.

Pojawia się, bo musi się pojawić, bezradność argumentacyjna. Jeżeli bowiem prawo do życia wynika z określonego stanu świadomości to powiedzmy sobie szczerze - świadomość sytuacji życiowej u 12 miesięcznego dziecka jest żadna. Jeżeli prawo do życia wynika ze zdolności do samodzielnego prowadzenia go to powiedzmy sobie szczerze zdolność taka u 3 - latków jest praktycznie żadna. Jeżeli prawo do życia wynika z braku posiadania określonej choroby to kto zagwarantuje, że katalog chorób nie zostanie poszerzony aż do kategorii estetycznych właściwych dla mody danego czasu lub też wystąpienie określonej choroby w późniejszej fazie życia będzie przemawiać za spóźnioną aborcją? W zasadzie to jaki argument przemawia za utrzymywaniem przy życiu ludzi, którzy popadli w jakiś rodzaj choroby psychicznej? Jaki jest ich pożytek dla społeczeństwa? Ekonomicznie ich życie jest nieopłacalne. Jeżeli za zabijaniem nienarodzonego przemawia brak odczuwania przez niego bólu (jako hipoteza) to jeżeli morderca popełni zbrodnie w taki sposób, który - hipotetycznie - wyklucza, w świetle wiedzy naukowej, odczuwanie bólu przez ofiary to jaki jest powód jego karania? Wreszcie jeżeli uznajemy, że Natalia Przybysz miała prawo zabić, bo to ograniczało jej komfort życia poprzez zabranie jej części powierzchni mieszkalnej to czemu potępiamy zbrodnie popełnione przez III Rzeszę, której mieszkańcy odczuwali dyskomfort z powodu braku przestrzeni życiowej uniemożliwiwjącej im szybszy rozwój? Że Żydzi byli ludźmi? Skoro DNA nienarodzonego dziecka nie jest dowodem to, że należy do świata ludzi to jaki jest dowód na to, że Żydzi są ludźmi? Gdy definicja człowieka będzie zależeć nie od przesłanek natury biologicznej, ale od swobody twórców tejże definicji to mamy otwartą puszkę Pandory. Dlaczego chronić życie po urodzeniu a nie np. po 3-latach od niego? Co przemawia za takim rozstrzygnięciem? Nie jest przecież żadną tajemnicą, ze w USA dzieci, które zatajają, że mają zespół Downa są głodzone po przyjściu na świat aż do ich śmierci, co może trwać 7 dni czy też dni 15. Dlaczego mają być ludźmi ci, którzy w wieku 70 lat nie mają mogą pracować i nie mają środków na utrzymanie?

Wszelkie myślenie, które znosi moralną świętość i nienaruszalność życia zmienia wektory w dyskusji na ten temat: zamiast kwestii pt. czy zabijanie cierpiących i umierających jest w ogóle dopuszczalne rozważamy kwestię: których chorych i ułomnych i pod jakimi warunkami można zabijać. I nigdy nie znajdzie się taki horyzont moralny, który będzie nie do przekroczenia. Przykładem niech bedzie zgoda na eutanazję dwóch 45 - letnich bliźniaków w Belgii, którzy nie spełniali żadnej z ustawowych przesłanek a jedynie zaczęli tracić wzrok.

Mamy 21 wiek, gdyby niektórzy o tym zapomnieli. Wiedza o tym w jaki sposób dochodzi do tego, że kobieta jest w ciąży jest powszechna. Środki, aby przed tym się zabezpieczyć bez uciekania się do zabijania są olbrzymie. Może najwyższy czas do tego dorosnąć? Może jak się ma w rodzinie potencjalnego ojca czy matki osoby z zespołem Downa to lepiej jest nie eksperymentować i zdecydować się na adopcję?

Mamy 21 wiek i prawdziwy kryzys rodziny i związany z tym kryzys człowieczeństwa. Zmierzamy do modelu szwedzkiego - w Sztokholmie 45% urn z prochami osób poddanych kremacji nie jest odbierana przez nikogo a z tej racji, że 90% ciał jest poddawnych kremacji to energia z pieców krematoryjnych została włączona do systemu energetycznego miasta. Tym jest człowiek, gdy patrzeć na niego z pozycji utylitarnych - pozbawiony duszy i Boga jest tylko gatunkiem zwierzęcia. "

2 komentarze:

  1. Pojawiają się jeszcze dodatkowe kwestie. Jeśli nie Bó, a kobieta daje życie to może je też odebrać jak każda darowiznę. Czy więc matkę wyrodnego syna w wieku dwudziestu kilku lat pozbawić prawa do poznej aborcji? W myśl modnej zasady moje ciało moja sprawa. Idąc tropem szpitali czy nie zaczną leczyć schizofrenii bezobjawiowej w ten prosty sposób?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kryteria dopuszczalnosci eutanazji dobrowolnej czy niedobrowolnej moga byc dosc dowolnie ustalone i interpretowane !
    Oczywiscie chorzy psychicznie pierwsi w kolejce - wracamy do czasow Adolfa Hitlera !

    OdpowiedzUsuń