Korea - Wojna proxy USA z Chinami
Czasy zmiany światowych hegemonów czy też okres interregnum są bardzo niebezpieczne dla światowego pokoju. Udział USA w gospodarce światowej systematycznie maleje i przegrywają one pokojową rywalizacje. Ponieważ USA są silne militarnie to chcą przenieść rywalizacje na dogodną dla siebie płaszczyznę militarną i tam ją korzystnie dla siebie rozstrzygnąć.
Przy okazji warto zauważyć że jeśli w skorumpowanej polityce wybory nic nie zmieniają to przenosi się walke o interesy pomijanych przy podziale tortu na inną płaszczyznę - rewolucja lub wojna domowa są sensowną odpowiedzią !
Prezentowany przez autora pogląd jakoby USA na Ukrainie wszczęły wojnę przez pośredników ( czyli proxy war ) przeciwko Rosji początkowo był niepopularny, ale w miare upływu czasu wielu osobom otworzyły się oczy. Wojna została zainscenizowana przez USA, które wyłozyły na „popieranie ukraińskiej demokracji” sumę 5 mld dolarów.
Najważniejszym partnerem handlowym ( wymiana handlowa to tylko około 6 mld dolarow rocznie poniewaz gospodarka Korei jest mikra i biedna ) i najsilniejszym sojusznikiem Korei Północnej są Chiny. Chiny nie zamierzają brać udziału w agresji USA na Koreę Północną. Nie mają żadnego żywotnego interesu w tym aby po zniszczeniu tam obecnego reżimu, USA zainstalowały tam swój marionetkowy rząd a w ślad za tym amerykańskie bazy wojskowe tuż przy chińskiej granicy.
Z pewnością elity Chin wiedzą, ze agresji będzie towarzyszyć wezbrana fala uciekinierów do Chin. Uciekinierzy tylko zdestabilizują pogranicze i sprowokują niebagatelne koszty.
Tym razem USA chcą walczyć z Chinami rękami Koreańczyków z Południa i Północy. Chcą walczyć do ostatniej kropli krwi Koreańczyków z obu Korei.
Gdyby zachodnia propaganda chwyciła melodyjkę udziału Chin w wojnie USA przeciwko Korei po stronie Korei to powtórzy się scenariusz wojny domowej na Ukrainie. Kto dziś pamięta o tym że pisano jak to na Ukraine wkraczają liczne pancerne dywizje Kremla i tem podobne androny.
Przyprawienie Chinom gęby światowego wroga publicznego i nałozenie sankcji na Chiny byłoby formalnością. A przecież o to właśnie chodzi.
Chiny prowadzą rozsądną gre. Szef MSZ Chin Wang Yi oświadczył w Pekinie, iż ktokolwiek wywoła wojnę na Półwyspie Koreańskim, "będzie musiał wziąć na siebie historyczną odpowiedzialność i zapłacić za to cenę". Prasa chińśka ostrzegła Koreę Północną przed dokonaniem nowej ostentacyjnej, wyzywającej próby nuklearnej. W swym komentarzu prorządowy tabloid "Global Times" 12 kwietnia określił obecną sytuację na Półwyspie Koreańskim jako najbliższą "militarnego starcia" od przeprowadzenia przez Koreę Płn. pierwszej próby atomowej w 2006 roku. "Trump chce uchodzić za człowieka dotrzymującego słowa", a "USA dają do zrozumienia, że nie zgadzają się na współistnienie z uzbrojonym w broń atomową Pjongjangiem".
Chiny zagroziły Korei wstrzymaniem eksportu ropy i innymi sankcjami, jesli nie zmieni teraz swojej wojowniczej retoryki i nie przestanie szukać kłopotów. Mowa też o zawieszenie importu północnokoreańskiego węgla i zamrożeniu północnokoreańskich kont w chińskich bankach.
Chiny i Rosja zdementowały fake newsy mediów o wzmocnieniu kontroli granic z Koreą Północną i koncentracji w tym rejonie dużej ilości wojsk. Na tą okoliczność dobrze byłoby zaprezentować zdjęcia satelitarne pokazujące wojska Chin i Rosji zamiast walić w wojenny bębenek i podgrzewać atmosfere.
Chiny nie szukają kwesti spornych z USA. Gdy podczas wizyty chińskiego prezydenta w USA ostrzelały one rakietami syryjską baze lotniczą, rzeczniczka chińskiego MSZ w sposób bardzo stonowany i umiarkowany stwierdziła jedynie, że porozumienie polityczne powinno rozwiązać konflikt w Syrii i że Chiny tradycyjnie sprzeciwiają się użyciu siły w stosunkach międzynarodowych i popierają zasadę nieingerencji w sprawy wewnętrzne innego państwa.
Korea Południowa ma obawy co do amerykańskich działań w regionie. Była już prezydent Park Geun-hye była zwolenniczką kompromisów i szukania równowagi między Chinami a USA. Jednak sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest dla Korei Południowej podstawą polityki i fundamentem bezpieczeństwa.
Chiny mają granice z czternastoma państwami i niemal na każdym odcinku mają lub mogą mieć wiele problemów, które zafunduje im Ameryka. Próba wywołania wojny z Koreami jest testem inteligencji i kompetencji dla chińskich szachistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz