O Euro poważnie
1. Poważny niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał, że Komisja Europejska chce do 2025 roku wprowadzić wspólną walutę euro we wszystkich 27 krajach Unii Europejskiej. Wiadomość została zdementowana a wiadomo że wolno wierzyć tylko w wiadomości zdementowane. Niemcy i Francja podali więc do wiadomości że do 2025 wszyscy muszą przyjąć Euro a jak nie to:
- zostanie wprowadzony budżet tylko dla strefy Euro i obcięte zostaną wszelkie fundusze pomocowe
- słabe lokalne waluty NIE będą chronione przed atakami spekulacyjnymi przez EBC
2.Polska zobowiązała się docelowo przyjąć Euro jednak bez podania kiedy. Aby przyjąć Euro trzeba tylko od strony formalnej zmienić konstytucje w zakresie funkcji NBP i waluty narodowej. Ale aby przyjęcie Euro nie wyrządziło nam monstrualnej szkody potrzeba potężnych zmian instytucjonalnych. Skądinąd te zmiany są bardzo korzystne dla Polski i warto je przeprowadzić nawet bez wejścia do strefy Euro.
3. Polska gospodarka jest obecnie kompletnie nieprzygotowana do przyjęcia Euro i jego wprowadzenie byłoby nieomal samobójstwem.
4. Kurs słabych walut ( takich jak złotówka ) jest tak zwanym automatycznym amortyzatorem koniunktury. Gdy spada międzynarodowa konkurencyjność gospodarcza i grozi kryzys to spada kurs słabej waluty i konkurencyjność się automatycznie poprawia. Zjawisko to występowało w Grecji, Włoszech a nawet Francji. Rzekomo masywna spekulacja na złotówce w 2008 roku , przeprowadzona przez wampira Goldman Sachs, która doprowadziła do gwałtownego załamania kursu złotego uchroniła nas przed światowym kryzysem. Tylko że wynagrodzenia Polaków mierzone w Euro i dolarze przez wiele lat było niższe niż w 2008 roku przed załamaniem złotówki !
5. Od dłuższego czasu nie są przypuszczane na złotówkę ataki spekulacyjne tylko dlatego ze jest ona widziana jako młodsza siostra Euro. Każdy kto chciałby zaatakować złotówkę musi się liczyć z tym że będzie grał w istocie z EBC, a w razie porażki, poniesie potężne straty. Każdy się trzy razy zastanowi czy warto zaczepiać Angele Merkel. Ale ZŁota Pani może powiedzieć - niepodoba się wam pomysł potężnej Europy ( bez opłacania się amerykańskiemu hegemonowi ) to wolna droga !
6. Przyjęcie Euro wzbogaci nas o uniknięte koszty wymiany złotówki. Nasze rezerwy walutowe staną się zbędne i można je będzie zainwestować z ogromnym pożytkiem. Nie będzie więcej nabierania naiwniaków na kredyty frankowe. Nikt nie będzie huśtał naszą walutą i destabilizował nam gospodarki.
7. Grecja, Włochy a nawet Francja pozbawione słabych, ciągle dewaluowanych walut są w stagnacji ! Nie potrafią zapanować na deficytami budżetowymi. To im weszło w krew i to jest silniejsze od nich. Euro szkodzi tym krajom. Czy drukowanie pieniądza bez opamiętania albo dewaluowanie walut daje rozwój i bogactwo. To nonsens ! Czy dewaluacja pomaga gospodarce. To przecież jest szkodliwe zakłócenie dla firm.
Grecja i Włochy są skorumpowane jak diabli. Francja ma problem z imigrantami. Zbliżyliśmy się do problemu. Kraje te są wadliwe i słabe instytucjonalnie !
Porównywanie pasterskiego kraju urodzonych oszustów do Polski jest obraźliwe dla Polaków.
Włochy to w istocie dwa niekompatybilne do siebie organizmy trzymane siłą razem. Północne Włochy to kraj wysokiej cywilizacji niczym nie ustępujący Niemcom czy nawet Szwajcarom. Euro jest dla północy idealną walutą. Południowe Włochy to skorumpowany aż do bólu kraj bardziej afrykański. Euro pasuje tam jak pięść do nosa.
8. Wprowadzenie Euro w ulepszonej instytucjonalnie Polsce da tylko przejściowe zakłócenie synchronizacyjne cykli gospodarczych. Przez rok możemy mieć zerowy wzrost gospodarczy i to wszystko. Sytuacja szybko wróci do normy. Obecnie wprowadzenie Euro da nam to samo co dzieje się w Grecji - zabraknie pieniędzy na wszystko i pieniędzy w obiegu ! Katastrofa.
9. Co ma dać system instytucjonalny prywatnej gospodarce. Ochronę własności i ochronę umów. W sferze publicznej instytucje mają promować rozwiązania "włączające" przynoszące korzyść całemu społeczeństwu a zwalczać ogniem i mieczem wszelkie uprzywilejowania, wyłączenia i jazdę na gapę.
10. Co Polska powinna zrobić aby móc za 8 lat przyjąć Euro ?
A. Zlikwidować wszelkie uprzywilejowane emerytury mundurowe, sędziów i prokuratorów, górników i rolników. Wszyscy mają być w ZUSie na tych samych zasadach. Koniec z wcześniejszymi emeryturami i wyłudzaniem rent.
B. Ostre ściganie wszelkich przestępstw gospodarczych a zwłaszcza potężnych oszustw podatkowych. Polisolokaty potraktować jak normalne oszustwo zaplanowane i przeprowadzone przez zorganizowaną grupę przestępczą.
C. Dożywocie za wielką korupcje zwłaszcza dla polityków, wysokich urzędników, sędziów i prokuratorów. Bezlitosny sąd z ławą przysięgłych. Kupowanie wyroków skończy się jak ręką odjął. Wyroki w prostych sprawach będą zapadać na pierwszym posiedzeniu.
D. Koniec z wlewaniem do górniczej studni bez dna miliardów od podatników
E. Masowe zwolnienia urzędników.
A co mamy tymczasem. Syf !
http://andrzejhalesiak.bblog.pl/data,2017,4,strona,3.html
"Jak to wszystko ma się do unii monetarnej? Otóż strefa euro powstała jako mieszanka krajów o silnych (np. Niemcy) i słabych (np. Grecja, Włochy czy Portugalia) instytucjach. Ponieważ w ramach strefy euro możliwości dewaluacji waluty nie ma, bardzo szybko kraje o silnych instytucjach – a co za tym idzie stabilniejszych warunkach funkcjonowania, długofalowej strategii działania itd. – zaczęły odnosić wymierne korzyści z tego, że firmy działające w ramach strefy euro zdecydowanie bardziej je preferowały (co znajdowało wyraz w tym, gdzie lokowana była produkcja i inwestycje). Ale to nie wszystko. Choć w sferze realnej (produkcji) unia monetarna działa na korzyść krajów o silnych instytucjach, to w sferze fiskalnej głównymi beneficjentami strefy euro były kraje o słabych instytucjach. Po wprowadzeniu euro ich dostęp do kapitału znacząco się poprawił, nie tylko ze względu na konwergencję nominalnych stóp procentowych (co w ich przypadku oznaczało ich spadek), ale przede wszystkim z uwagi na spadek postrzeganego przez inwestorów ryzyka pożyczania tymże krajom. W tym przypadku zadziałało domniemanie, że chęć utrzymania unii monetarnej będzie prowadzić do tego, że w sytuacji ewentualnych problemów słabych instytucjonalnie krajów, kraje silniejsze wesprą je. Przy ułatwionym dostępie do finansowania dyscyplina fiskalna krajów o słabych instytucjach została wystawiona na poważną pokusę; politycy dostali w swe ręce „cudowne” narzędzie - poprzez tanie zadłużanie się mogli przez lata podtrzymywać koniunkturę (a wraz z tym poparcie wyborców). Takiej pokusie trudno było się oprzeć.
Spróbujmy teraz zastanowić się, do której grupy krajów należałaby Polska, gdyby założyć nasze członkostwo w strefie euro? W tym celu chciałbym się posłużyć metodologią M.Portera, M.Delgado, Ch. Ketels i S.Sterna zaprezentowaną w dokumencie „The determinants of national competitiveness”. Autorzy bazują w dużej mierze na tych samych parametrach co Global Competitiveness Index (publikowany co roku przez World Economic Forum), tyle tylko, że inaczej – według mnie praktyczniej – je porządkują. Według tego ich przyporządkowania można wyróżnić dwa bloki parametrów wiążących się z jakością/siłą instytucji. Są to:
· Political institutions (zbiór parametrów odnoszących się do funkcjonowania sfery politycznej, zaufania do niej, transparentności, itd.),
· Rule of law (zbiór parametrów odnoszących się do efektywności systemu zapewniania przestrzegania prawa, korupcji czy niezależności władzy sądowniczej).
Jeśli weźmie się te bloki pod uwagę, to notowania Polski są następujące:
· W zakresie „political institutions”, globalnie (biorąc pod uwagę 138 analizowanych krajów) 2/3 krajów wypada pod tym względem lepiej niż my. Gorzej od nas wypadają Grecja i Włochy, nieznacznie lepiej natomiast Hiszpania i Portugalia. Natomiast w stosunku do Niemiec dzieli nas przepaść (Niemcy nalezą do 15% krajów o najlepszych „political institutions”),
· W zakresie „rule of law” 40% analizowanych krajów wypada lepiej niż Polska. Za nami – z dość znacznymi stratami – są Grecja i Włochy. Podobnie do nas oceniane są Hiszpania i Portugalia. Do Niemiec dystans jest mniejszy niż w przypadku „political institutions”, ale wciąż znaczący (Niemcy należą do 20% krajów o najlepszych rule of law).
W kontekście tych wyników wydaje się, że odpowiedź na postawione powyżej pytanie o jakość instytucji wydaje się dość oczywista; należymy do krajów o stosunkowo słabych instytucjach, a największym problemem jest bardzo niska jakość instytucji politycznych.
Członkostwo w unii monetarnej i walutowej wymaga swego rodzaju ciągłości działania, której u nas nie ma. Ciągłość działania nie oznacza oczywiście, że w prowadzonej polityce społeczno-gospodarczej nie można nic zmieniać (np. wraz ze zmianą rządzącej ekipy). Oznacza jednak, że zmiany nie są dokonywane dla samych zmian (po to tylko by zanegować wszystko, co zrobili poprzednicy i tworząc przy tym totalny bałagan) oraz, że istnieją pewne granice i standardy podejmowanych działań. Wysoka jakość instytucji politycznych oznacza także, że sfera polityki jest obszarem transparentnym (np. wiadomo dlaczego wprowadzane są takie a nie inne rozwiązania prawne, jakie są za nimi przesłanki), a interes kraju stoi ponad interesem partyjnym. Jeśli te warunki są spełnione powstają mocne ramy przewidywalności dla funkcjonujących w danej gospodarce podmiotów, a to podstawy miernik jakości i siły rozwiązań instytucjonalnych. Do takiej sytuacji wciąż nam daleko.
Niektórzy wierzą, że członkostwo w strefie euro mogłoby samo z siebie wymusić wyższą jakość instytucji, ale jak pokazuje przykład południa Europy jest to raczej pobożne życzenie. Moim zdaniem lepszą jakość instytucji politycznych może u nas zapewnić jedynie wymiana pokoleniowa obecnego (skażonego historycznie) establishmentu politycznego. Dobrze by było, gdyby tego typu zmiana odbyła się stosunkowo szybko, bo jakość instytucji jest też jedną z ważnych determinant tego, czy jakiemuś krajowi udaje się przeskoczyć „pułapkę średniego dochodu” czy też nie."
O dolarze napoważnie
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=9e04pR5oBmk
Ciekawy wywód Imama
@ plop
UsuńMyslę ze collaps dolara to melodia odległej przyszłości
Zobaczymy co z tym Euro. Ja go nie chcę znać, ale jak się stanie to czas pokaże. Alfe
OdpowiedzUsuń