piątek, 20 października 2017

Spadek po sowietyzmie i komunałkach

Spadek po sowietyzmie i komunałkach
 Skala zniszczenia substancji polskich miast po II Wojnie Światowej wynikała z przebiegu walk a także ze skali rabunku i ewakuacji a także akcji niszczenia mienia. Polska straciła około 2 milionów mieszkań. Na byłych obszarach niemieckich przydzielonych przez aliantów Polsce na 3.5 miliona izb mieszkalnych 2 miliony były zniszczone.
Po ciężkich nalotach alianckich w Szczecinie zostały masywne gruzowiska gdzie nie sposób było ustalić przebiegu dawnych ulic. Z drugiej strony całe kwartały ocalały w dobrym stanie. Uciekający w popłochu Niemcy zabierali niewiele lub nic. Miasto bez litości rabowali i niszczyli sowieccy żołdacy. Potrafili w eleganckim mieszkaniu rozpalić drogimi meblami na podłodze ognisko !   
Zainstalowana przez stalinowską armie "polska" władza ludowa przez pierwsze powojenne  lata praktycznie wcale nie zajmowała się odbudową substancji mieszkaniowej. Z danych statystycznych wynika ze wielokrotnie większe środki niż na odbudowę kierowano na aparat terroru. Nic dziwnego. W Polsce trwała przecież wojna domowa. 
W Warszawie akcje odbudowy mało lub średnio uszkodzonych budynków podjęli spontanicznie sami mieszkańcy na własny koszt. Do 1956 roku budownictwo mieszkaniowe, poza sztandarowymi budowami socjalizmu  lat pięćdziesiątych, takimi jak MDM w Warszawie czy Nowa Huta, praktycznie nie istniało. Dojście do władzy ekipy Gomułki zmieniło sytuacje i wreszcie organizowano budownictwo mieszkaniowe.

Wzorem ZSRR zastosowano w PRL najgorsze instrumenty inżynierii społecznej i terroru jakie znała bolszewicka rewolucja. Wdrożono kwaterunek i bez zgody właściciela mieszkania dokwaterowano nowych lokatorów tworząc komunałkę. Także wzorem ZSRR "meldunek" stał się instrumentem inżynierii społecznej, prześladowań i terroru oraz wynagradzania pieszczochów komuny. O tym komu przydzielano mieszkanie decydowała partia komunistyczna i UB. Za dwa wartościowe donosy można było "dostać" piękne ukradzione-zrabowane prawowitym właścicielom mieszkanie komunalne. 
Akcje częściowej odbudowy Warszawy finansował cały naród w myśl hasła "Cały naród buduje swoją stolice". Faktycznie przymusowo obywatele PRL wykupywali "cegiełki" na odbudowę oraz potrącano im "dobrowolnie" z pensji spore środki na odbudowę Warszawy. Najlepsze ocalałe i nowo wybudowane mieszkania w Warszawie zajęła bezpieka, "ludowy" rząd, wojsko i pieszczochowie komuny. Piękne mieszkanie w Alei Przyjaciół gratis dostali rodzice Adama Michnika ( Szechtera) a następnie "prześladowany" pieszczoch komuny, Adam to mieszkanie sobie zatrzymał.
Z uwagi na małą produkcje materiałów budowlanych z ziem poniemieckich zwożono do Warszawy miliardy cegieł z ruin z ziem zachodnich ale także rozbierano całe ocalałe budynki !     

Ekipa Gomułki odstąpiła od przeklętej sowieckiej komunałki ale już zakwaterowanych pieszczochów komuny nie ruszano. Faktycznie już w latach sześćdziesiątych zaniechano budownictwa komunalnego. Budownictwem mieszkaniowym z powodzeniem zajmowały się reaktywowane przez Gomułkę spółdzielnie mieszkaniowe. Niestety wirus komunizmu szybko dopadł i zniszczył spółdzielnie mieszkaniowe.  W jednej z dużych warszawskich spółdzielni 20% mieszkań  zbudowanych przez spółdzielnie oddawano do dyspozycji rad narodowych, 30% Milicji Obywatelskiej ( a w tym SB ) i wojska, a 20% przydzielało według łapówek kierownictwo. Masowo szukano „dojść” do członków zarządu spółdzielni, których masowo korumpowano. Czas oczekiwania w  spółdzielniach wydłużył się w końcu PRL do kilkunastu lat.
Z niewielkim wkładem w spółdzielni mieszkaniowej można było otrzymać mieszkanie lokatorskie a z dużym wkładem członkowskim mieszkanie własnościowe. Ponieważ różnica w płaconym czynszu lokatorskim i własnościowym był niewielka ( co motywowano ideologicznie) to stopniowo wymuszano na członkach spółdzielni wnoszenie dużego wkładu własnościowego lub wykupywanie mieszkań aby sciągnąć z rynku ogromną ilość pieniądza bez pokrycia w towarze. Część Polaków mających książeczki mieszkaniowe została po upadku PRL brutalnie oszukana. 

Czynsz w mieszkaniach komunalnych był znikomy i nie wystarczał nawet na pokrycie kosztów bieżącego utrzymania nie mówiąc o remontach i kapitał na budowę. Domy komunalne były coraz bardziej zaniedbane a kwaterunkowi pieszczochowie komuny byli coraz bardziej roszczeniowi. Egzystowanie w mieszkaniu komunalnym żle się kojarzyło toteż kto tylko chciał i mógł to stawał się członkiem spółdzielni mieszkaniowej i po latach przeprowadzał sie do nowego mieszkania lub budował własny dom lub czasowo przeprowadzał się do mieszkania spółdzielczego i budował dom. Budowanie domu przez nie-nomenklaturowca łączyło się z ryzykiem zapłacenia potężnego domiaru wyliczanego w sposób całkowicie dowolny.   
W latach siedemdziesiątych wybudowano w Polsce rekordowe 2.6 mln mieszkań w których mieszkało 10 mln Polaków !

Mieszkanie w PRL stanowiło ogromne i bardzo trudno dostępne dobro. Wbrew mitowi o taniości mieszkań w PRL uzbieranie wkładu własnościowego na mieszkanie było sporym wysiłkiem.

Do agonii PRL komunistyczna władza nie bardzo wiedziała co ma zrobić ze swoimi kwaterunkowymi pieszczochami pomieszkującymi sobie nieomal za darmo w cudzych niszczejących mieszkaniach zwłaszcza gdy nadciągała sławetna transformacja ustrojowa!
"Władza ludowa" postanowiła wtedy swojemu pieszczochowi, temu "ludowi" sprzedać cudze mieszkania za grosze. W Warszawie i wielu innych miastach dawano standardowo 95% upusty. Mimo tego pieszczochowie nie garneli się do wykupu. Drugą stroną medalu było to że roszczenia właścicieli ewentualnych spadkobierców kamienic brali na siebie "paserzy" czyli władze publiczne. W istocie za komunalnych pieszczochów komuny miał zapłacić cały naród.

Komisja weryfikacyjna do spraw reprywatyzacji jest potrzebna. Wysoko oceniam jej prace i tytaniczny wysiłek jej przewodniczącego. Wszyscy ci ujawniani złodzieje, skorumpowani urzędnicy i sędziowie  powinni być na wiele lat osadzeni w więzieniu i obłożeni rujnującymi grzywnami.
Ale mój głęboki sprzeciw i niesmak budzi obrona przez KW tych zakiszonych roszczeniowych komunalnych pieszczochów komuny i robienie z nich ofiar !
Rodzice "prześladowanej" lokatorki, dostali przydział na mieszkanie w kamienicy w 1942 roku ( od władz okupacyjnych !). Do 2013 roku lokatorzy tej kamienicy płacili po 6 zł czynszu za metr powierzchni mieszkania w centrum Warszawy. Następnie właściciel czynsz podwyższył i "odważył" się kamienice remontować. "Prześladowana" lokatorka domagała się żeby było tak jak było ! Znów ma być 6 złotych za metr za mieszkanie w centrum Warszawy i remont ma być prowadzony cichutko bo jej hałas przeszkadza. Za 6 złotych kamienica ma być pięknie utrzymana i pięknie wyremontowana. "Prześladowana" była oburzona tym że sama musiała zapłacić hydraulikowi za odblokowanie zapchanego odpływu pod wanną !

Autor był odrobinę oburzony przymusową studencką - robotniczą praktyką na budowie.
http://matusiakj.blogspot.com/2014/03/praktyka-robotnicza.html
Niemniej do świadomości młodego człowieka dotarło to:
- jak kosztowna jest budowa mieszkań
- jaka jest wartość mieszkania dla młodego usamodzielniającego się człowieka.
- jak skrajnie nieracjonalny, skorumpowany i niesprawiedliwy jest PRL

Światową regułą jest że koszt nieruchomości wynosi około ( z dużym marginesem ) 200 miesięcznych czynszów wynajmu. Po nadęciu i przebiciu wszelkich spekulacyjnych baniek sytuacja wraca do liczby 200.      

Sytuacja w Warszawie i w Polsce jest skomplikowana ale możliwa do naprawienia.
1. W 1939 roku większość warszawskich nieruchomości miała zadłużone hipoteki na wartość często przekraczającą wartość nieruchomości. Spadkobiercom tych nieruchomości niczego nie wolno oddawać ani wypłacać żadnych rekompensat.
2. Byłym właścicielom nieruchomości zamieszkującym w państwach które zawarły z Polską umowy idemnizacyjne nic się nie należy jako że zostali w pełni zaspokojeni przez kraje gdzie przebywali.
3. Rzeczywistym spadkobiercom ocalałych kamienic należy je zwrócić i w żadnym razie nie należy im utrudniać przeprowadzenia remontu ratującego przed kompletnym zniszczeniem kamienice. Generalnie obowiązuje swoboda umów. Jeśli lokatorom nie podoba się nowy czynsz to nie muszą wynajmować mieszkań od właściciela. Oszustów należy wsadzić na dekadę do więzienia, zabrać wyłudzone mienie i wymierzyć dożywotnio rujnującą grzywnę. Trudno jest znależść rozwiązanie dla sprawy rekompensaty za utracone korzyści z najmu przez właścicieli. Nakazanie ustawą zapłacenia realnego czynszu za minione dekady lokatorom komunalnym jest nierealne. Obłożenie społeczeństwa podatkiem na pieszczochów komuny jest niesprawiedliwe.
4. Właścicielom zburzonych w czasie wojny kamienic można wypłacić rekompensaty tylko i wyłącznie z uzyskanych w przyszłości reparacji wojennych od Niemiec. Można im wypłacić tylko za grunt albo za ich zgodą przydzielić inny kawałek gruntu pod zabudowę ! Dokumentacja urzędowa i inna oraz dokumentacja zdjęciowa w wielu wypadkach pozwalają ocenić skalę zniszczeń.
6. Miasto Warszawa powinno wszystkie swoje nieruchomości wynajmować po cenach rynkowych. Ustawą należy wbić osinowy kołek w serce sowietyzmu, kwaterunku i komunałek. Warszawa ma dużą cześć korzyści z wynajmu lokali płacić jako podatek. Cały naród zbudował swoją stolice i ma mieć z tego korzyść. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz