czwartek, 7 sierpnia 2014

Korupcja w Sadzie Najwyzszym

Korupcja w Sadzie Najwyzszym

 Sedziowie Sadu Najwyzszego (dalej jako SN) widza juz chyba we snach katowski topor nad swoimi glowami bowiem wydaja ciekawe orzeczenia. Na przyklad ich "wysokosci" pisza ze w sprawach przeciwko sedziom standardy dowodowe musza byc wyzsze niz w innych sprawach. Wszyscy sa rowni wobec prawa . Ale jak widac zdaniem SN sedziowie sa rowniejsi.
Polskie prawo nie zna pojecia owocow zatrutego drzewa. SN tworzac "Lex Sawicka" wyglupil sie i robil to chyba z mysla o sobie. Owszem chwycono Sawicka za reke ale chwyt byl ... niewlasciwy.
Oczywiscie SN stoi na Najwyzszej strazy korupcji. Co to sedziowie nie moga sobie troche dorobic ?
O korupcji w SN mowi sie od bardzo dawna. SN w PRL splugawil sie swoim serwilizmem i dyspozycyjnoscia wypisujac przykladowo brednie o oczywiscie falszywych zeznaniach milicjantow. Zdaniem SN milicjanci nigdy nie klamia ! Trudno o przyklad wiekszej glupoty i bezczelnosci, serwililizmu, wazeliniarstwa i wlazidupstwa. Korupcja wszystkich sedziow jest ukorzeniona w PRL.
W swoje "madrosci" w jednej kwesti SN 19 razy opowiadal sie za i 18 razy przeciw. Nic dziwnego, skoro w mrocznej polowie lat osiemdziesiatych 86% sedziow nalezalo do PZPR. Teraz czerwoni towarzysze z PZPR w SN strzega "panstwa prawa" tak jak lis kurnika.

W prowadzonych przez CBA sprawach wychodza obrzydliwe smrody i upiory przeszlosci.
Sprawa korupcji srodowiska prawniczego prowadzi prosto do sedziow SN. Rejestrowane rozmowy i działania CBA doprowadziły do ustalenia, kto kryje się pod określeniem „Boguś”. Jest to Bogusław Moraczewski, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Mroczna kariera dyspozycyjnego Moraczewskiego zaczeła sie w PRL. W stanie wojennym kanalia orzekała w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim. W 1982 roku skazał miedzy innymi na kary więzienia działaczy bełchatowskiej Solidarności. Skazani przez Moraczewskiego opozycjoniści najpierw trafili do więzienia w Piotrkowie Trybunalskim, a potem w Hrubieszowie, gdzie zakład karny słynął z ostrego reżimu wobec więźniów politycznych. Tam rozpoczeli dziewiętnastodniową głodówkę protestacyjną, o której szeroko informowały zachodnie media. W 1993 roku minister sprawiedliwości wniósł rewizję nadzwyczajną wobec az trzynastu wyroków Moraczewskiego. W maju 1994 r. Sąd Najwyższy uniewinnił wszystkich oskarżonych.
Ciekawe dlaczego prokuratura nie oskarzyla Moraczewskiego skoro przestepstwa funkcjonariuszy motywowane politycznie sie nie przedawniaja.

Nazwisko dyspozycyjnego Moraczewskiego pojawia się w sprawie Grzegorza Piotrowskiego, zabójcy ks. Jerzego Popiełuszki. Napisał o tym w swojej książce pt. „Ksiądz Jerzy w rękach oprawców” Krzysztof Kąkolewski.
„W kolejnym uzasadnieniu wyjątkowo łagodnego trybu postępowania władz więziennych wobec Piotrowskiego najdalej doszedł sędzia Bogusław Moraczewski, przewodniczący III Wydziału Karnego Sądu Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim: »Grzegorz Piotrowski w więzieniu zachowuje się wzorowo, uczestniczy we wszystkich zajęciach kulturalnych, a jego szczególną pasją stało się gotowanie. W sztuce kulinarnej osiąga niezwykłe efekty« (…). Zdaniem sędziego penitencjarnego Bogusława Moraczewskiego »kara osiągnęła już cel wychowawczy«”.

Ciekawe jak to Moraczewski wyobrazal sobie wyborne gotowanie Piotrowskiego z pasja w celi wieziennej ? A moze Piotrowski przed sesja gotowania wychodzil na miasto po zakupy a straznicy wiezienni oddawali mu swoje kartki na mieso ? Czy chlopaki z KC PZPR dawali mu dolary wyprowadzone z Peweksu aby mogl tam kupic komponenty do swoch wyszukanych potraw. Czy administracja wiezienia zamontowala chociaz w jego celi odpowiednia kuchnie i zakupila lodowke i odpowiednie garnki . A moze gotował dla wiezniow i wiezienie zamienilo sie w Wersal ? Czy gotował tylko dla naczelnika wiezienia i Kiszczaka ? A moze ugotował tez cos pysznego Moraczewskiemu i w ten sposob go skorumpował ? A jaka byla gestosc zaludnienia w celi w ktorej gotowal morderca Piotrowski ?
Ale skoro oficer prowadzacy Moraczewskiego tak kazal mu napisac to co coz dyspozycyjny biedak mogl zrobic.

Ale mozni sowieccy rozkazodawcy Moraczewskiego nie dali mu zginac. Po 1989 r. Moraczewski nadal orzekał i awansowal. W latach 1994–1998 był nawet członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i jej rzecznikiem prasowym.

W październiku 2006 r. Bogusław Moraczewski został wskazany przez SLD jako kandydat Sojuszu do Trybunału Konstytucyjnego. Otrzymał nawet pozytywną opinię sejmowej Komisji Sprawiedliwości, ale tuż przed głosowaniem „Życie Warszawy” ujawniło jego ponurą przeszłość z czasów PRL-u. Moraczewski, wówczas sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, zrezygnował z kandydowania.
Wowczas prominentni przedstawiciele SLD publicznie twierdzili, że nie mieli zielonego pojęcia o mrocznej przeszłości swojego czerwonego kandydata.
Ale przeciez wszyscy wiedzieli ze Moraczewski smierdzi na kilometr.

Mozemy sie domyslac ze sledztwo o korupcję w sprawie pierwszej Prezes Sądu Najwyzszego Małgorzaty Gersdorf z pewnoscia zostanie umorzone. Bowiem wymagane standardy dowodowe w sprawach przeciwko sedziom SN sa bardzo wysokie a przeciwko prezesowi SN sa nieskonczenie wysokie. Prokurator obwacha i posmakuje dowody i musi stwierdzic ze maja za male standardy. Za malo w dowodach jest trufli i Pomerola jak na standardy !
Moze zreszta po to sitwa wysunela Gersdorf na prezesa aby ja ratowac przed oskarzeniem.

W swoim felietonie w „Najwyższym CZAS-ie” z czerwca 2005 r. Janusz Korwin Mikke napisał: „(…) Poraziła mnie informacja o tym, jakimi dowodami dysponował skład SN, który ostatecznym wyrokiem orzekł, że p. Marian Jurczyk nie był agentem SB: oryginał podpisanego oświadczenia o współpracy, pokwitowania za otrzymane pieniądze… Przywykłem już, że „polskie” sądy w sprawach politycznych (i nie tylko) kierują się dziwacznymi interpretacjami Prawa – ale takich skurwysynów, jak ci, co głosowali nad tym orzeczeniem, jeszcze nie widziałem. Najwyższa pora coś z tym zrobić! I zrobię. (…)”.

O wydumanym przestępstwie zawiadomił prokuraturę I prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki. Prokuratura postawiła JKM zarzut znieważenia funkcjonariuszy publicznych. W 2006 r. prokuratura wysłała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania – pod warunkiem, że Korwin-Mikke publicznie przeprosi sędziów i wpłaci 5 tys. zł na cel dobroczynny. Janusz Korwin-Mikke nie zgodził się, mówiąc, że „chce mieć normalny proces”.
Z powodu „braku skargi uprawnionego oskarżyciela” sąd umorzył proces Janusza Korwin-Mikkego, oskarżonego o znieważenie słowem „sk…..syny” trzech sędziów Sądu Najwyższego, którzy oczyścili Mariana Jurczyka z zarzutu „kłamstwa lustracyjnego”, czyli uznali, iż Jurczyk nie był TW mimo stosu dowodow.

Jest wiec nadzieja ze sedziowie - skurwysyny dostana z liscia od JKM. Najlepiej aby byli juz w pasiakach bo znow Gersdorf bedzie musiala pisac do prokuratury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz