1. W ubieglym roku odbylo sie w Szwajacari referendum w sprawie wprowadzeniem ustawowej płacy minimalnej na poziomie 4 tysiecy franków miesięcznie czyli okolo 16 tysiecy złotych. Obywatele wypowiedzieli sie przeciwko temu rozwiazaniu glownie dlatego ze ponad 90% pracujących na pełny etat juz zarabiało więcej niż wynosila proponowana płaca minimalna. Place pracownikow niewykwalifikowanych sa w Szwajcari około 10 krotnie wyzsze niz w Polsce.
Na temat gospodarki Szwajcari funkcjonuja przerozne mity. Jeden mowi o tym ze zrodlem bogactwa jest system bankowy ktory jest swiatowa paserska dziupla dla skradzionych przez politycznych oligarchow z calego swiata dobr narodow. Jest w tym odrobina prawdy ale najwazniejszy w gospodarce Szwajcari jest przemysl. Jest to przemysl bardzo nowoczesny, wysoce produktywny i rentowny. Doskonale radzi sobie farmacja czy sektor zbrojeniowy. Wytwarza on 19% PKB. To przemysl dzialajacy na rynku swiatowym w miedzynarodowej konkurencji ustala wysokosc plac Szwajcarow. Place w pozostalych sektorach gospodarki ustala rynek lokalny pracy.
II Wojna Swiatowa wzbogacila Szwajacarie podczas gdy inne kraje lezaly w gruzach. Pod koniec wojny w obawie przed represjami przyszlych alianckich okupantow z Niemiec do Szwajcari przeplynal kapital oraz technologie. Jednak od zakonczenia wojny minelo 70 lat.
2. Władcy Polski są handlarzami ludźmi. Sprzedają boskim inwestorom z zachodu tanią sile robocza kosztem reszty społeczeństwa. Pod zachodnie montownie rzad przekazuje za darmo uzbrojone tereny. Udziela montowniom dotacji i zwolniem podatkowych. Placa za to Polacy. Z rozliczenia takich inwestycji wynika ze podatnik doplacil do interesu ! Prowadzimy protekcjonizm dla obcych a Polakom podkladamy noge ! Calkowita dowolnosc i uznaniowość oraz ingerencja w gospodarkę napędzają korupcje. Chyba pora pogonic to neoliberalne, skorumpowane lajno !
W postkomunistycznej europie srodkowo - wschodniej jest silna konkurencja o inwestycje zagraniczne. Koszty spowodowane stwarzaniem specjalnych przywilejów dla biznesu zagranicznego zubożaja społeczeństwo i lokalne firmy i hamuja rozwoj !
Miejsce pracy w nowoczesnym przemysle jest drogie lub bardzo drogie. Miejsce pracy w montowni jest taniutkie.
3. Zagraniczne koncerny nie płacą podatków w Polsce.
Inwestorzy wola korumpowac polski rzad i prowadzic optymalizacje podatkowa. Po lekturze wykresu nalezy chyba zrezygnowac z zakupu w Realu, Tesco, Auchan, Carrefour, Lidlu .. i przejsc do Biedronki. Ciekawe dlaczego niemiecki "T-Mobile Polska" placi podatki a francuski Orange nie placi.? Czy Francuzi maja wieksze doswiadczenia kolonialne z drenazem z Afryki ?
4. Po cwiercwieczu transformacji Polska nie ma żadnych dużych międzynarodowych koncernów. Bez narodowych koncernów technologicznych nie staniemy się bogatym państwem. Wielkie koncerny technologiczne od zera zbudowała Korea i Chiny. Dobrze radza sobie one na rynku swiatowym.
Podczas transformacyjnego szoku bez terapii w miare nowoczesne i rentowne polskie firmy sprzedawano zachodniemu kapitalowi za grosze. Takie chore pomysly rodzily sie w glowie wykladowcy marksizmu - leninizmu towarzysza z PZPR Leszka Balcerowicza - neofity neoliberalizmu. Marksisci nienawidzili kapitalu i Polska nie ma kapitalu - spelnilo sie ich marzenie.
Firmy szybko stracily samodzielnosc i zostały sprowadzone do roli podwykonawców. Wszystkie prace koncepcyjne , badawcze i konstrukcyjne wykonywane sa tylko w zachodnim kraju macierzystym wlascicieli. Marketingiem i dystrybucja rowniez zajmuja sie zachodni nadludzie. W Polsce jest tylko kolonia robocza z tanimi pracownikami.
Rowniez obecnie co lepsze polskie firmy sa kupowane przez zachodni kapital.
Z punktu widzenia mozliwosci budowania narodowych koncernow technologicznych jestesmy chyba w gorszej sytuacji niz w przelomowym 1989 roku.
W swiecie caly czas trwa nieustanna walka. Zwyciezcy podbijaja rynki pokonanych . Eksportujac swoje wysokoprzetworzone towary likwiduja cudze technologiczne miejsca pracy i mozliwosci rozwoju. Wszystkie madre narody chronia swoj rynek metodami jawnymi i niejawnymi.
5. Prymitywne zachodnie inwestycje tak jak drogo i szybko przychodzą, tak łatwo i szybko uciekają do lepszych lokalizacji. Wiele jest przykladow ze swiata na to ze powazny kryzys powoduje ze inwestorzy porzucaja swoje peryferyjne inwestycje. Gdyby Ukraina byl krajem stabilnym to spora czesc inwestycji przenioslaby sie z Polski tam bowiem Ukraincy zarabiaja jeszcze mniej niz Polacy.
http://www.biznes.newseria.pl/news/prezes_fakro_polskie,p1570642156
"Prezes Fakro: Polskie firmy mają dużo gorsze warunki do rozwoju i konkurowania niż inwestorzy zagraniczni
Ryszard Florek, prezes i założyciel spółki Fakro, uważa, że nasz kraj potrzebuje dużych polskich firm i uznanych marek, a wzorem do budowy innowacyjnej gospodarki powinna być dla nas Korea Południowa. Na razie według niego polskie firmy mają gorsze warunki do rozwoju niż inwestorzy zagraniczni, a o innowacje trudno, ponieważ kraj stał się wielką montownią dla zachodnich koncernów.
– Do innowacji potrzebne są duże rodzime firmy, a takich brakuje. Polska stała się montownią, poddostawcą elementów, części, półproduktów dla zachodnich koncernów. Najlepszym przykładem, jak tworzyć innowacje, jest Korea Południowa – komentuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Ryszard Florek, prezes spółki Fakro, producenta stolarki okiennej i drzwiowej.
Ograniczenie gospodarki do montażu i usług na rzecz firm zagranicznych powoduje, że jedynym obszarem konkurencji pozostają koszty pracy. A tu przewaga Polski maleje wraz z coraz większą dostępnością taniej siły roboczej w innych krajach.
– Nie mamy własnej gospodarki, nie mamy własnych marek, nie tworzymy know-how w Polsce. Żeby mówić o innowacyjności, najpierw musimy zastanowić się, co zrobić, żeby mieć duże rodzime firmy zdolne do tworzenia innowacji – uważa Ryszard Florek.
Same nowatorskie pomysły to za mało, żeby budować innowacyjną gospodarkę. Zdaniem prezesa Fakro do tworzenia innowacji nie wystarczą też uczelnie i pomoc instytutów zagranicznych.
– W naszej branży zanim konstruktor cokolwiek zrobi, musi prześledzić kilkaset patentów, żeby nie powielić istniejących rozwiązań. Pomysły to za mało. Trzeba mieć dostęp do wiedzy, znać potrzeby klientów, mieć możliwości działania – twierdzi Ryszard Florek. – Polskie firmy mają dużo gorsze warunki rozwoju i konkurowania niż inwestorzy zagraniczni. Usługi i montaż nawet na najnowocześniejszych maszynach z zagranicy to nie jest droga do rozwoju. W Polsce trzeba pozwolić Polakom pracować.
W Polsce w porównaniu z Ukrainą średnie zarobki są dwukrotnie wyższe, a oba kraje około 25 lat temu startowały z podobnego pułapu. Z drugiej strony również Korea Południowa zaczynała rozwój z podobnych pozycji, ale dziś jest znacznie dalej niż Polska, a średnie wynagrodzenie ma dwa razy wyższe.
– Wydaje się, że droga koreańska była lepsza, choć trudno o jednoznaczną ocenę. Być może u nas nie dało się inaczej, a być może istniały lepsze scenariusze – mówi prezes Fakro. – Staliśmy się krajem średniego wzrostu. Rozwijamy się i to cieszy, ale pozostaje niedosyt, ponieważ inni rozwijają się szybciej.
Innowacyjność ma być w nowej perspektywie unijnej siłą napędową gospodarki, wciąż jednak nakłady na działalność badawczo-rozwojową (B+R) są w Polsce niskie w porównaniu z gospodarkami Europy Zachodniej i Azji. Według Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w 2012 r. udział nakładów na B+R w stosunku do PKB osiągnął poziom 0,9 proc. W ubiegłym roku przekroczył 1 proc. To jednak niewiele w porównaniu np. z Koreą Południową, gdzie środki na taką działalność już w 2010 r., według danych KPMG, wynosiły 3,74 proc. Według założeń rządowych do 2020 r. udział B+R w PKB powinien wynieść 1,7 proc., a w 2023 r. – 2 proc., czyli tyle, ile dziś wynosi unijna średnia."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz