Czy
będzie kryzys w Chinach 49
https://www.theatlantic.com/international/archive/2019/06/united-states-needs-europe-against-china/590887/
"Stany
Zjednoczone tracą Europę w walce z Chinami
Główny
strategiczny podział na to, jak poradzić sobie z Pekinem, przetrwa
Donalda Trumpa.
W
słoneczne popołudnie na początku kwietnia około tuzina dyplomatów
z krajów europejskich i innych sprzymierzonych zgromadziło się
wraz ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami wokół stołu
konferencyjnego w Departamencie Stanu. Za miesiąc prezydent Chin Xi
Jinping będzie gospodarzem szczytu w Pekinie, aby uczcić swój
wielki projekt infrastrukturalny, inicjatywę „Pas i droga”.
Amerykanie chcieli wysłać wiadomość Xi.
Na
spotkaniu w Waszyngtonie zmusili swoich sojuszników do podpisania
wspólnego oświadczenia potępiającego chiński plan. Wkrótce
jednak stało się jasne, że ani Europejczycy, ani mała grupa
innych krajów z Azji i Ameryki Łacińskiej nie są gotowi do
upadku.
„Nikt
nie chciał się z tym zgodzić” - powiedział mi jeden z
europejskich dyplomatów zaznajomiony ze szczegółami spotkania,
który poprosił o anonimowość w celu omówienia delikatnych
negocjacji. „Możemy zgodzić się, że Chiny są zagrożeniem
strategicznym, ale nie można ich po prostu umieścić w kącie”.
Dla
Europejczyków spotkanie w Departamencie Stanu było kolejnym znakiem
tego, co widzą jako błędne podejście Białego Domu do radzenia
sobie z Chinami i jego błędne przekonanie, że może zastosować
podejście à
la carte ze swoimi partnerami, potępiając
ich publicznie w niektórych kwestiach, oczekując współpracy w
innych. Dla Amerykanów rozmowy były ostatnim znakiem niechęci
Europy do stawienia czoła Chinom. „Europa”, jedna osoba bliska
administracji Trumpa, która odmówiła podania nazwiska, powiedziała
mi: „jest prawie na innej planecie”.
Po
dwóch latach narastających napięć między Stanami Zjednoczonymi a
Europą w kwestiach od handlu i Iranu po wydatki na obronę i
rosyjskie gazociągi, Chiny powinny być kwestią, która łączy
obie strony, a przynajmniej łagodzi niektóre z transatlantyckich
obciążeń.
Unia
Europejska - z Niemcami i Francją na czele - przyjęła w ubiegłym
roku o wiele ostrzejsze stanowisko wobec Chin, wprowadzając nowe
zasady pozwalające na dokładniejszą analizę chińskich inwestycji
w krajach europejskich, badając zmiany w przemyśle, konkurencji i
zamówieniach publicznych w UE polityka zapewniająca, że Pekin nie
jest niesprawiedliwie uprzywilejowany, a po latach unikania starć z
Pekinem, uznając Chiny za „strategicznego rywala”. Ta zmiana
odzwierciedla twardszą linię przyjętą przez Waszyngton pod
rządami prezydenta Donalda Trumpa, który nawiązał dwuletnią
konfrontację z Pekinem kilka nacięć w ciągu ostatniego miesiąca,
podnosząc cła na chińskie towary i umieszczając chińską grupę
telekomunikacyjną Huawei i dziesiątki jej oddziałów na czarnej
liście eksportowej, która mogłaby poważnie ograniczyć ich dostęp
do kluczowych technologii amerykańskich.
Ale
rozmowy, które przeprowadziłem z dziesiątkami urzędników po obu
stronach Atlantyku - z których wielu domagało się anonimowości,
by rozmawiać o kwestiach dyplomatycznych i wywiadowczych - sugerują,
że zamiast spotykać się, Europa i USA mogą być na wczesnym
etapie szkodliwej rozbieżności w kwestii wyzwanie Chin. Najnowsze
posunięcia Trumpa, które podnoszą widmo przedłużającej się
zimnej wojny gospodarczej między Waszyngtonem a Pekinem,
prawdopodobnie pogłębią przepaść, doprowadzając USA do ścieżki,
która jest niesmaczna nawet dla najtrudniejszych europejskich
twardogłowych.
„Jeśli
słuchasz ludzi z administracji Trumpa, którzy postrzegają Chiny
jako zagrożenie egzystencjalne, nie znajdują się w miejscu, do
którego większość Europejczyków może dotrzeć”, mówi Evan
Feigenbaum, który zajmował wysokie stanowiska w Azji w
Departamencie Stanu podczas George'a Prezydencja W. Busha i jest
teraz w Carnegie Endowment for International Peace.
Dysonans
rodzi perspektywę zachodniego podziału na to, co obie strony
zgadzają się, prawdopodobnie będzie największym wyzwaniem
geopolitycznym XXI wieku - odpowiadając na powstanie autorytarnych
Chin.
Seria
spotkań w ostatnich miesiącach i odmienne sposoby ich interpretacji
przez obie strony ilustrują poszerzającą się przepaść.
Europejski dyplomata, który dyskutował o kwietniowym spotkaniu,
porównał bezkompromisowe stanowisko Waszyngtonu do Belt and Road z
jego pozycją w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych
(AIIB) kilka lat wcześniej. Wtedy Stany Zjednoczone, pod rządami
prezydenta Baracka Obamy, nie zdołały przekonać sojuszników do
przyłączenia się do bojkotu nowego chińskiego banku rozwoju,
pozostawiając Amerykanów zakłopotanych i odizolowanych.
Z
kolei przedstawiciele USA wskazują na rozmowy na kilka miesięcy
przed spotkaniem w Foggy Bottom, kiedy Waszyngton naciskał na
wspólną deklarację potępiającą łamanie praw człowieka w
Xinjiang, zachodnim regionie Chin, gdzie zatrzymano ponad milion
członków muzułmańskiej mniejszości w obozach reedukacyjnych.
Wysiłek ten został również porzucony po tym, co urzędnicy
amerykańscy określili jako irytujący w obie strony z Unią
Europejską i poszczególnymi państwami członkowskimi.
Wśród
amerykańskich urzędników, z którymi rozmawiałem, panowała
atmosfera tego, co wydawało się paniką - nad tym, co postrzegali
jako globalny rozprzestrzenianie się chińskiego wpływu poprzez
inicjatywę Xi's Belt and Road, brak amerykańskiej alternatywy dla
Huawei i uporczywe niepowodzenie Światowa Organizacja Handlu w celu
rozwiązania nieuczciwych praktyk handlowych w Chinach.
Jeden
z wyższych urzędników administracji porównał dyskusje na temat
polityki Chin z okresem po atakach z 11 września. Ta osoba
powiedziała nieuchronnie, że nastąpi „nadmierna reakcja” z
Waszyngtonu, z „szkodami ubocznymi” dla innych krajów, zanim
polityka USA się uspokoi. W Brukseli urzędnicy wyższego szczebla
porównują chińską politykę administracji Trumpa z Brexitem.
Obie, jak mówią, opierają się na złudnym przekonaniu, że
zanikająca wielka moc może odwrócić bieg historii i powrócić do
swojej chwalebnej przeszłości.
Ironią
jest to, że starsi urzędnicy administracji USA przyznają
prywatnie, że amerykański sukces w konkurencji z Chinami może
ostatecznie zależeć od tego, co dzieje się w Europie. Jednak wielu
amerykańskich urzędników nie ma cierpliwości, przynajmniej w
najwyższych szeregach administracji Trumpa, jeśli chodzi o
współpracę z europejskimi sojusznikami. Nie doceniają też
kroków, jakie Europa podjęła w ciągu ostatniego roku, aby
odeprzeć Chiny. Kilku amerykańskich urzędników określiło
ostatnie środki UE jako kroki, które nie są wystarczające.
„Amerykanie
mają pokonać, powstrzymać, stawić czoła Chinom”, powiedział
mi starszy urzędnik UE, który poprosił o nie identyfikację. „Mają
o wiele bardziej wojowniczą postawę. Wierzymy, że zmarnują dużo
energii i nie odniesie sukcesu ”.
Nie
oznacza to, że transatlantyckie kanały komunikacji w Chinach uległy
załamaniu. Grupa jastrzębich pragmatyków, w tym Matt Pottinger,
który nadzoruje politykę Azji w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa,
oraz Randall Schriver, starszy urzędnik Pentagonu, próbują dotrzeć
do Europy od miesięcy, potwierdzają to urzędnicy amerykańscy i
europejscy.
W
ubiegłym roku dyskusje koncentrowały się na środkach ochrony
przed chińskimi przejęciami. Niedawno przenieśli się do rozmów
na temat sieci komórkowych nowej generacji 5G, a także do wspólnych
odpowiedzi na temat Belt and Road, kwestii, o której Waszyngton i
Bruksela uzgodniły w zeszłym miesiącu, że będą organizować
kwartalne spotkania koordynacyjne, według urzędników UE. A w
zeszłym miesiącu amerykańska delegacja udała się do Berlina na
rozmowy z niemieckimi urzędnikami na temat Chin w ramach
odbywającego się co dwa lata spotkania, które rozpoczęło się
pod administracją Obamy i trwało bez żadnych problemów pod
rządami Trumpa.
Inne
zmiany również są w toku: w ubiegłym roku, według urzędników
amerykańskich i europejskich, Departament Stanu wyznaczył ludzi z
Chin w wielu swoich europejskich ambasadach, a urzędnicy szacują,
że około 150 amerykańskich dyplomatów po obu stronach Atlantyku
wydaje teraz przynajmniej część swojego czasu koncentrując się
na Chinach w Europie; na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych
NATO w Waszyngtonie pod koniec marca Chiny po raz pierwszy znalazły
się w porządku obrad; a Belt and Road może być punktem dyskusji,
gdy Francja zorganizuje szczyt G7 w Biarritz w sierpniu, sugerują
europejscy urzędnicy.
Zarysy
tego, jak może wyglądać agenda transatlantycka, nie są trudne do
rozpoznania. Odpowiadając na Belt and Road, USA i Europa mogą
współpracować w celu wypracowania wspólnych standardów
przejrzystości, ochrony środowiska i standardów społecznych dla
projektów infrastrukturalnych, jednocześnie łącząc swoje zasoby
finansowe. Na szczycie listy priorytetów znalazłby się zbiór
wspólnych zasad dotyczących prywatności danych i sztucznej
inteligencji, a także wspólne wysiłki na rzecz kultywowania
infrastruktury telekomunikacyjnej i łańcuchów dostaw przeciwko
chińskiemu szpiegostwu i sabotażowi.
W
Waszyngtonie niektórzy urzędnicy, z którymi rozmawiałem,
zasugerowali, że transatlantyckie konsorcjum - skupiające
europejskich rywali Huawei - Nokię i Ericssona z amerykańskimi
firmami - może być rozwiązaniem problemu 5G. Jeśli chodzi o
handel, USA i Europa mogłyby utworzyć potężną koalicję z
Japonią, Kanadą, Australią i innymi podobnie myślącymi
demokracjami, aby odepchnąć od nieuczciwych chińskich praktyk, być
może w ramach kompleksowej wspólnej skargi do Światowej
Organizacji Handlu. (Współpraca administracji Trumpa z innymi
krajami w zakresie handlu była jednak ograniczona, począwszy od
wycofania się prezydenta USA z partnerstwa trans-pacyficznego, umowy
handlowej mającej w dużej mierze na celu powstrzymanie Chin).
Niektóre
jastrzębie Chin w Europie mają nadzieję, że postęp w bardziej
kompleksowej agendzie może nadejść, jeśli Demokrata zastąpi
Trumpa w 2020 r. Podczas gdy wszyscy czołowi kandydaci, w tym Joe
Biden, Bernie Sanders, Elizabeth Warren i Pete Buttigieg, byli
krytyczni wobec Chiny podkreśliły potrzebę ściślejszej
współpracy z sojusznikami w spychaniu na Pekin.
Mimo
to Europejczycy powinni uważać, czego chcą. Nękanie, które
administracja Trumpa często stosowała w Europie na Chiny, może
zniknąć, jeśli demokrata wejdzie do Białego Domu. Ale jedno z
głównych wymówek Europejczyków, by nie iść na kompromis ze
Stanami Zjednoczonymi w sprawie Chin i szereg innych kwestii: sam
Trump. Europa skorzystała w krótkim okresie z konfrontacji Trumpa z
Pekinem, wycinając ustępstwa rządu chińskiego zdesperowanego, by
zapobiec frontowi transatlantyckiemu.
Gdy
w kwietniu Xi odbył szczyt Pasów i Dróg, wzięło udział pół
tuzina szefów państw i rządów UE, podczas gdy Amerykanie zostali
w domu. Europejskie firmy nadal intensywnie inwestują w Chinach, w
tym w newralgiczne nowe technologie, takie jak sztuczna inteligencja.
Kiedy popchnie się, czy Europejczycy będą gotowi zrezygnować z
korzyści, które czerpią z grania w ładniejszego policjanta? Czy
będą przygotowani na narażenie długotrwałych powiązań
handlowych z Chinami? I czy rozważą przejęcie większego ciężaru
wojskowego na swoim własnym podwórku, ponieważ przyszła
administracja USA powstrzyma swoje zobowiązania w zakresie
bezpieczeństwa w Europie, aby pomóc w spłacie krajowych
priorytetów, takich jak opieka zdrowotna, edukacja i infrastruktura?
„Możesz
mieć więcej uprzejmości u demokratów”, mówi Orville Schell,
dyrektor Centrum Stosunków USA-Chiny w Stowarzyszeniu Azji. „Ale w
amerykańskiej polityce nie ma teraz żadnego okręgu wyborczego dla
współpracy z Chinami”.
Niezależnie
od tego, kto jest w Białym Domu, kraje europejskie muszą
przygotować się na świat, w którym będą postrzegane przez
Waszyngton przez pryzmat Chin - w taki sam sposób, w jaki Europa
była postrzegana przez sowiecki obiektyw podczas zimnej wojny.
Jeśli
nie jest możliwy wspólny program, stosunki transatlantyckie mogą
zmierzać do jeszcze większych kłopotów, Trumpa lub bez Trumpa."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz