piątek, 7 czerwca 2019

Czy będzie kryzys w Chinach 49

Czy będzie kryzys w Chinach 49

https://www.theatlantic.com/international/archive/2019/06/united-states-needs-europe-against-china/590887/
"Stany Zjednoczone tracą Europę w walce z Chinami

Główny strategiczny podział na to, jak poradzić sobie z Pekinem, przetrwa Donalda Trumpa.
W słoneczne popołudnie na początku kwietnia około tuzina dyplomatów z krajów europejskich i innych sprzymierzonych zgromadziło się wraz ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami wokół stołu konferencyjnego w Departamencie Stanu. Za miesiąc prezydent Chin Xi Jinping będzie gospodarzem szczytu w Pekinie, aby uczcić swój wielki projekt infrastrukturalny, inicjatywę „Pas i droga”. Amerykanie chcieli wysłać wiadomość Xi.

Na spotkaniu w Waszyngtonie zmusili swoich sojuszników do podpisania wspólnego oświadczenia potępiającego chiński plan. Wkrótce jednak stało się jasne, że ani Europejczycy, ani mała grupa innych krajów z Azji i Ameryki Łacińskiej nie są gotowi do upadku.

Nikt nie chciał się z tym zgodzić” - powiedział mi jeden z europejskich dyplomatów zaznajomiony ze szczegółami spotkania, który poprosił o anonimowość w celu omówienia delikatnych negocjacji. „Możemy zgodzić się, że Chiny są zagrożeniem strategicznym, ale nie można ich po prostu umieścić w kącie”.

Dla Europejczyków spotkanie w Departamencie Stanu było kolejnym znakiem tego, co widzą jako błędne podejście Białego Domu do radzenia sobie z Chinami i jego błędne przekonanie, że może zastosować podejście à la carte ze swoimi partnerami, potępiając ich publicznie w niektórych kwestiach, oczekując współpracy w innych. Dla Amerykanów rozmowy były ostatnim znakiem niechęci Europy do stawienia czoła Chinom. „Europa”, jedna osoba bliska administracji Trumpa, która odmówiła podania nazwiska, powiedziała mi: „jest prawie na innej planecie”.
Po dwóch latach narastających napięć między Stanami Zjednoczonymi a Europą w kwestiach od handlu i Iranu po wydatki na obronę i rosyjskie gazociągi, Chiny powinny być kwestią, która łączy obie strony, a przynajmniej łagodzi niektóre z transatlantyckich obciążeń.

Unia Europejska - z Niemcami i Francją na czele - przyjęła w ubiegłym roku o wiele ostrzejsze stanowisko wobec Chin, wprowadzając nowe zasady pozwalające na dokładniejszą analizę chińskich inwestycji w krajach europejskich, badając zmiany w przemyśle, konkurencji i zamówieniach publicznych w UE polityka zapewniająca, że Pekin nie jest niesprawiedliwie uprzywilejowany, a po latach unikania starć z Pekinem, uznając Chiny za „strategicznego rywala”. Ta zmiana odzwierciedla twardszą linię przyjętą przez Waszyngton pod rządami prezydenta Donalda Trumpa, który nawiązał dwuletnią konfrontację z Pekinem kilka nacięć w ciągu ostatniego miesiąca, podnosząc cła na chińskie towary i umieszczając chińską grupę telekomunikacyjną Huawei i dziesiątki jej oddziałów na czarnej liście eksportowej, która mogłaby poważnie ograniczyć ich dostęp do kluczowych technologii amerykańskich.

Ale rozmowy, które przeprowadziłem z dziesiątkami urzędników po obu stronach Atlantyku - z których wielu domagało się anonimowości, by rozmawiać o kwestiach dyplomatycznych i wywiadowczych - sugerują, że zamiast spotykać się, Europa i USA mogą być na wczesnym etapie szkodliwej rozbieżności w kwestii wyzwanie Chin. Najnowsze posunięcia Trumpa, które podnoszą widmo przedłużającej się zimnej wojny gospodarczej między Waszyngtonem a Pekinem, prawdopodobnie pogłębią przepaść, doprowadzając USA do ścieżki, która jest niesmaczna nawet dla najtrudniejszych europejskich twardogłowych.

Jeśli słuchasz ludzi z administracji Trumpa, którzy postrzegają Chiny jako zagrożenie egzystencjalne, nie znajdują się w miejscu, do którego większość Europejczyków może dotrzeć”, mówi Evan Feigenbaum, który zajmował wysokie stanowiska w Azji w Departamencie Stanu podczas George'a Prezydencja W. Busha i jest teraz w Carnegie Endowment for International Peace.

Dysonans rodzi perspektywę zachodniego podziału na to, co obie strony zgadzają się, prawdopodobnie będzie największym wyzwaniem geopolitycznym XXI wieku - odpowiadając na powstanie autorytarnych Chin.

Seria spotkań w ostatnich miesiącach i odmienne sposoby ich interpretacji przez obie strony ilustrują poszerzającą się przepaść. Europejski dyplomata, który dyskutował o kwietniowym spotkaniu, porównał bezkompromisowe stanowisko Waszyngtonu do Belt and Road z jego pozycją w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) kilka lat wcześniej. Wtedy Stany Zjednoczone, pod rządami prezydenta Baracka Obamy, nie zdołały przekonać sojuszników do przyłączenia się do bojkotu nowego chińskiego banku rozwoju, pozostawiając Amerykanów zakłopotanych i odizolowanych.

Z kolei przedstawiciele USA wskazują na rozmowy na kilka miesięcy przed spotkaniem w Foggy Bottom, kiedy Waszyngton naciskał na wspólną deklarację potępiającą łamanie praw człowieka w Xinjiang, zachodnim regionie Chin, gdzie zatrzymano ponad milion członków muzułmańskiej mniejszości w obozach reedukacyjnych. Wysiłek ten został również porzucony po tym, co urzędnicy amerykańscy określili jako irytujący w obie strony z Unią Europejską i poszczególnymi państwami członkowskimi.
Wśród amerykańskich urzędników, z którymi rozmawiałem, panowała atmosfera tego, co wydawało się paniką - nad tym, co postrzegali jako globalny rozprzestrzenianie się chińskiego wpływu poprzez inicjatywę Xi's Belt and Road, brak amerykańskiej alternatywy dla Huawei i uporczywe niepowodzenie Światowa Organizacja Handlu w celu rozwiązania nieuczciwych praktyk handlowych w Chinach.

Jeden z wyższych urzędników administracji porównał dyskusje na temat polityki Chin z okresem po atakach z 11 września. Ta osoba powiedziała nieuchronnie, że nastąpi „nadmierna reakcja” z Waszyngtonu, z „szkodami ubocznymi” dla innych krajów, zanim polityka USA się uspokoi. W Brukseli urzędnicy wyższego szczebla porównują chińską politykę administracji Trumpa z Brexitem. Obie, jak mówią, opierają się na złudnym przekonaniu, że zanikająca wielka moc może odwrócić bieg historii i powrócić do swojej chwalebnej przeszłości.

Ironią jest to, że starsi urzędnicy administracji USA przyznają prywatnie, że amerykański sukces w konkurencji z Chinami może ostatecznie zależeć od tego, co dzieje się w Europie. Jednak wielu amerykańskich urzędników nie ma cierpliwości, przynajmniej w najwyższych szeregach administracji Trumpa, jeśli chodzi o współpracę z europejskimi sojusznikami. Nie doceniają też kroków, jakie Europa podjęła w ciągu ostatniego roku, aby odeprzeć Chiny. Kilku amerykańskich urzędników określiło ostatnie środki UE jako kroki, które nie są wystarczające.

Amerykanie mają pokonać, powstrzymać, stawić czoła Chinom”, powiedział mi starszy urzędnik UE, który poprosił o nie identyfikację. „Mają o wiele bardziej wojowniczą postawę. Wierzymy, że zmarnują dużo energii i nie odniesie sukcesu ”.

Nie oznacza to, że transatlantyckie kanały komunikacji w Chinach uległy załamaniu. Grupa jastrzębich pragmatyków, w tym Matt Pottinger, który nadzoruje politykę Azji w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa, oraz Randall Schriver, starszy urzędnik Pentagonu, próbują dotrzeć do Europy od miesięcy, potwierdzają to urzędnicy amerykańscy i europejscy.

W ubiegłym roku dyskusje koncentrowały się na środkach ochrony przed chińskimi przejęciami. Niedawno przenieśli się do rozmów na temat sieci komórkowych nowej generacji 5G, a także do wspólnych odpowiedzi na temat Belt and Road, kwestii, o której Waszyngton i Bruksela uzgodniły w zeszłym miesiącu, że będą organizować kwartalne spotkania koordynacyjne, według urzędników UE. A w zeszłym miesiącu amerykańska delegacja udała się do Berlina na rozmowy z niemieckimi urzędnikami na temat Chin w ramach odbywającego się co dwa lata spotkania, które rozpoczęło się pod administracją Obamy i trwało bez żadnych problemów pod rządami Trumpa.

Inne zmiany również są w toku: w ubiegłym roku, według urzędników amerykańskich i europejskich, Departament Stanu wyznaczył ludzi z Chin w wielu swoich europejskich ambasadach, a urzędnicy szacują, że około 150 amerykańskich dyplomatów po obu stronach Atlantyku wydaje teraz przynajmniej część swojego czasu koncentrując się na Chinach w Europie; na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych NATO w Waszyngtonie pod koniec marca Chiny po raz pierwszy znalazły się w porządku obrad; a Belt and Road może być punktem dyskusji, gdy Francja zorganizuje szczyt G7 w Biarritz w sierpniu, sugerują europejscy urzędnicy.
Zarysy tego, jak może wyglądać agenda transatlantycka, nie są trudne do rozpoznania. Odpowiadając na Belt and Road, USA i Europa mogą współpracować w celu wypracowania wspólnych standardów przejrzystości, ochrony środowiska i standardów społecznych dla projektów infrastrukturalnych, jednocześnie łącząc swoje zasoby finansowe. Na szczycie listy priorytetów znalazłby się zbiór wspólnych zasad dotyczących prywatności danych i sztucznej inteligencji, a także wspólne wysiłki na rzecz kultywowania infrastruktury telekomunikacyjnej i łańcuchów dostaw przeciwko chińskiemu szpiegostwu i sabotażowi.

W Waszyngtonie niektórzy urzędnicy, z którymi rozmawiałem, zasugerowali, że transatlantyckie konsorcjum - skupiające europejskich rywali Huawei - Nokię i Ericssona z amerykańskimi firmami - może być rozwiązaniem problemu 5G. Jeśli chodzi o handel, USA i Europa mogłyby utworzyć potężną koalicję z Japonią, Kanadą, Australią i innymi podobnie myślącymi demokracjami, aby odepchnąć od nieuczciwych chińskich praktyk, być może w ramach kompleksowej wspólnej skargi do Światowej Organizacji Handlu. (Współpraca administracji Trumpa z innymi krajami w zakresie handlu była jednak ograniczona, począwszy od wycofania się prezydenta USA z partnerstwa trans-pacyficznego, umowy handlowej mającej w dużej mierze na celu powstrzymanie Chin).

Niektóre jastrzębie Chin w Europie mają nadzieję, że postęp w bardziej kompleksowej agendzie może nadejść, jeśli Demokrata zastąpi Trumpa w 2020 r. Podczas gdy wszyscy czołowi kandydaci, w tym Joe Biden, Bernie Sanders, Elizabeth Warren i Pete Buttigieg, byli krytyczni wobec Chiny podkreśliły potrzebę ściślejszej współpracy z sojusznikami w spychaniu na Pekin.

Mimo to Europejczycy powinni uważać, czego chcą. Nękanie, które administracja Trumpa często stosowała w Europie na Chiny, może zniknąć, jeśli demokrata wejdzie do Białego Domu. Ale jedno z głównych wymówek Europejczyków, by nie iść na kompromis ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie Chin i szereg innych kwestii: sam Trump. Europa skorzystała w krótkim okresie z konfrontacji Trumpa z Pekinem, wycinając ustępstwa rządu chińskiego zdesperowanego, by zapobiec frontowi transatlantyckiemu.

Gdy w kwietniu Xi odbył szczyt Pasów i Dróg, wzięło udział pół tuzina szefów państw i rządów UE, podczas gdy Amerykanie zostali w domu. Europejskie firmy nadal intensywnie inwestują w Chinach, w tym w newralgiczne nowe technologie, takie jak sztuczna inteligencja. Kiedy popchnie się, czy Europejczycy będą gotowi zrezygnować z korzyści, które czerpią z grania w ładniejszego policjanta? Czy będą przygotowani na narażenie długotrwałych powiązań handlowych z Chinami? I czy rozważą przejęcie większego ciężaru wojskowego na swoim własnym podwórku, ponieważ przyszła administracja USA powstrzyma swoje zobowiązania w zakresie bezpieczeństwa w Europie, aby pomóc w spłacie krajowych priorytetów, takich jak opieka zdrowotna, edukacja i infrastruktura?
Możesz mieć więcej uprzejmości u demokratów”, mówi Orville Schell, dyrektor Centrum Stosunków USA-Chiny w Stowarzyszeniu Azji. „Ale w amerykańskiej polityce nie ma teraz żadnego okręgu wyborczego dla współpracy z Chinami”.

Niezależnie od tego, kto jest w Białym Domu, kraje europejskie muszą przygotować się na świat, w którym będą postrzegane przez Waszyngton przez pryzmat Chin - w taki sam sposób, w jaki Europa była postrzegana przez sowiecki obiektyw podczas zimnej wojny.

Jeśli nie jest możliwy wspólny program, stosunki transatlantyckie mogą zmierzać do jeszcze większych kłopotów, Trumpa lub bez Trumpa."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz