Parę faktów o "polskich" sądach 158
W 1996 roku OBOP zapytał Polaków o Tajnych Współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Aż 72% badanych odpowiedziało że wielu wysokich urzędników to byli TW SB. Aż 77% było zdania że nie powinni oni pełnić żadnych funkcji publicznych.
Bewerle Lewartow ( czyli Bronisław Geremek ) podczas próby lustracji w 1992 roku dramatycznie-operetkowo oświadczył że "akcja lustracyjna nosiła znamiona zamachu stanu". Szamani żydowskiej gazety dla Polaków zaczęli wyć i bić w tam-tamy wojenne. Jednak Specjalna Komisja Sejmowa ani prokuratura badające sprawę nie znalazły cienia dowodu na to że rząd a minister MSW Macierewicz w szczególności, przygotowywali jakiś zamach.
Trybunał Konstytucyjny, mający w swoim składzie Tajnych Współpracowników SB i WSW, w orzeczeniu z dnia 19 czerwca 1992 roku stwierdził niezgodność „uchwały lustracyjnej” m.in. z "art. 1, art. 2 zdanie pierwsze oraz art. 23 ust. 4 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej przez naruszenie zasady demokratycznego państwa prawnego, i zasady demokracji przedstawicielskiej"
Bełkot przebierańców, zero jakiejkolwiek argumentacji. Pustosłowie. Kompromitacja.
Widać z tego jak komuniści rozumieli demokracje - tak jak Józef Stalin i tak jak Kali !
http://niewygodne.info.pl/artykul7/03586-Jak-TK-chronil-godnosc-TW.htm
"W 1992 roku TK orzekł, iż ujawnienie listy tajnych współpracowników SB jest niezgodne z Konstytucją. Sędzią sprawozdawcą był wówczas Andrzej Zoll
Wymiar sprawiedliwości w nowotworzonej III RP był żywcem przeniesiony z PRL. Okrągłostołowi politycy zapewniali, że "sam się oczyści". Oczywiście nic takiego nie nastąpiło. PRL-owscy funkcjonariusze i ich tajni współpracownicy często byli chronieni. Dobrym tego przykładem w mojej opinii było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 1992 r., zgodnie z którym ujawnienie listy tajnych współpraconików pełniących w III RP funkcje publiczne jest niezgodne z Konstytucją. Sędzią sprawozdawcą był wówczas Andrzej Zoll - dziś czołowy autorytet prawny TVN24.
Przypomnijmy - 28 maja 1992 r. Sejm przyjął uchwałę nakazującą ministrowi spraw wewnętrznych ujawnienie nazwisk posłów, senatorów, ministrów, wojewodów, sędziów i prokuratorów, którzy w latach 1945 - 1990 byli tajnymi współpracownikami UB i SB.
Antoni Macierewicz, który w rządzie Jana Olszewskiego pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych, już 4 czerwca 1992 r. częściowo zrealizował wspomnianą uchwałę poprzez doręczenie Konwentowi Seniorów Sejmu RP listy 64 nazwisk członków rządu (w tym: szefa doradców premiera, dwóch konstytucyjnych ministrów oraz 6 wiceministrów) oraz posłów i senatorów (niemal ze wszystkich klubów sejmowych), którzy byli ewidencjonowani przez UB/SB jako ich tajni współpracownicy. Dodatkowo szef MSW sporządził drugą listę zawierającą dane dotyczące "dwóch osób o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa". Znaleźli się na niej ówczesny prezydent RP Lech Wałęsa oraz ówczesny marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski.
Bezpośrednią konsekwencją ujawnienia tych list była słynna "nocna zmiana" i odwołanie rządu Jana Olszewskiego.
Co jednak dzieje się dalej? Uchwała Sejmu w/s ujawnienia listy TW służb PRL pełniących w III RP funkcje publiczne zostaje zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Ten już 19 czerwca 1992 r. (skąd my znamy te szybkie posiedzenia zwoływane ad hoc, gdy jest doraźna potrzeba polityczna...) orzeka, że wspomniana uchwała jest niezgodna z ówczesną Konstytucją z uwagi na naruszenie zasady demokratycznego państwa prawnego, a w szczególności przez niezapewnienie ochrony praw osoby ludzkiej i dopuszczenie do naruszenia jej godności. Trybunał orzekł również, że stosowanie zaskarżonej uchwały musi zostać zawieszone, a po przedstawieniu Sejmowi uzasadnienia orzeczenia TK - uchwała będzie uchylona.
Można uznać, że w taki sposób cementował się układ PRL w nowej rzeczywistości III RP. Warto dodać, że sędzią sprawozdawcą TK był wówczas Andrzej Zoll - dzisiejszy autorytet prawniczy TVN24."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz