niedziela, 29 listopada 2015

Propaganda

Propaganda

 W języku potocznym propaganda jest synonimem celowej i upartej manipulacji, wprowadzania w błąd, półprawd i bezczelnych kłamstw. Propaganda jest zaprzeczeniem rzetelnej informacji Historia propagandy ma kilka tysięcy lat. Jednak dopiero w XX wieku uczyniono z niej narzedzie oddzialywania w wielkiej skali zwlaszcza w systemach totalitarnych. Po raz pierwszy w wielkiej skali propagandy uzyto w latach 1916/17 w celu pozyskania Amerykanów do idei udziału USA w I wojnie światowej.

Po dojściu do władzy NSDAP w 1933 roku otworzono Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Propagandy Rzeszy. Na jego czele stanął Józef Goebbels. Sformułował on zasady propagandy, które były modyfikowane i wykorzystywane w przyszłości przez różne reżimy totalitarne. Ministerstwu propagandy podlegały media, kultura, sztuka i edukacja. Ministerstwo miało lokalne oddziały i podległe urzędy. Ministerstwu propagandy podlegał cały obieg informacji.

Niemieckie władze okupacyjne pod grozba kary smierci zarzadzily w 1939 roku w Polsce konfiskate odbiornikow radiowych. Szacowaly ze w Warszawie Polacy zdali około 60% posiadanych odbiornikow radiowych. Radio mogli posiadac i uzywac Niemcy i volksdojcze.
W miastach poprzez znienawidzone megaforny - szczekaczki wladze okupacyjne podwaly ludnosci audycje propagandowe i komunikaty.
W znacznie wiekszych nakladach niz przed wojna drukowano prase gadzinowa. Funkcjonowały kina ( "tylko swinie siedza w kinie" ) i teatry. Nowy nazistowski ład europejski polegac miał na integracji Europy wokół Niemiec. Miał być warunkiem rozwoju i postępu w zjednoczonej Europie. Dzialania Niemiec przedstawiano jako realizacje interesów ogólnoeuropejskich.

Okres stalinizmu przyniosl masowe wykorzystywanie nachalnej i prymitywnej propagandy w ZSRR.
"Wyzwalajaca" Polske Armia Czerwona przedluzyla do czerwca 1945 roku zakaz posiadania przez Polakow radioodbiornikow.
Przy Polskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego w 1944 roku powołano do życia resort informacji i propagandy. Najwazniejszymi mediami dla komunistycznej propagandy była prasa, film i radio a pozniej telewizja. Cenzura i propaganda miały rzekomo chronić obywateli przed szkodliwymi informacjami oraz kształtowac pozytywny obraz komunistycznej rzeczywistości. Cenzura dzialala reka w reke z bezpieka i terrorem. Komunizm sprostytuował nauki spoleczne czyniac z nich propagande. Profesura PRL to w duzej mierze Tajni Wspolprcownicy bezpieki i perwersyjny kapital spoleczny.
Propaganda byla jednym z głównych instrumentów władzy państwowej w PRL. Propagandzie służył sztuczny język nowomowy, mający również wymiar-aspekt terrorystyczy. Armie Krajowa nazywano organizacja faszystowska i określano mianem "zaplutego karła reakcji". Zolnierzy wobec tego AK wieziono i skazywano na smierc.

Propaganda panstw totalitarnych nie moze sie obejsc bez urojonych wrogow. Na wroga wewnętrznego w PRL kreowano kler katolicki i kułakow a w 1968 roku syjonistow. Propagandowym wrogiem zewnętrznym w "walce o swiatowy pokoj" byli zachodnioniemieccy rewizjoniści i amerykańscy imperialiści.

W okresie stalinowskim blok wschodni był informacyjnie zamknięty i dobrze izolowany od świata zewnętrznego. Za słuchanie radia Wolna Europa mozna bylo byc aresztowanym to tez nikt otwarcie nie przyznawal sie do tego. Komunistyczna propaganda zaczela tracic na skutecznosci juz w latach siedemdziesiatych gdy do Polakow docieraly informacje ze swiata spoza wrednych kanalow propagandowych.
Niski poziom zycia i okresowe pustki na polkach sklepowych propaganda nazywala "przejściowymi trudnościami gospodarczymi". Ulica smiala sie mowiac ze przechodzily one z ojca na syna.
Propaganda sukcesu lat siedemdziesiatych zakonczyla sie poteznym kryzysem systemowym. Pozniejsza propaganda stanu wojennego i junty jaruzelskiej bedacej namiestnikiem i janczarem Moskwy byla irytujaca w swojej bezczelnosci i zaklamaniu. Jaruzelskiego kreowala na meza stanu ktory pomogł uniknąć krwawej katastrofy narodowej.
Tubą propagandy PRL i PRL-nis bylo rowniez Centrum Badania Opinii Społecznej, zalozone w stanie wojennym. CBOS nie sluzyl do badania opini spolecznej ale do jej kształtowania ! CBOS od 1982 roku tworzony byl i kierowany przez pułkownika Stanisława Kwiatkowskiego, absolwenta elitarnej Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego. CBOS podlegal Urzedowi Rady Ministrow.

Obecnie wszystkie sondazownie sluza do ksztaltowania opini spolecznej i uprawiania propagandy, zwlaszcza w okresie wyborczym. CBOS przed ostatnimi wyborami prezydenckimi wmawial ze Komorowski ma znaczna przewage nad Andrzejem Duda.

Lokalna prasa znow jest w 90% dyspozycji niemcow jak w czasie II wojny. Uprawiana jest tam propaganda do zywego przypominajaca czasy II wojny. Kłamia jak Volkswagen. Znow dzialania Niemiec przedstawiane sa jako realizacje interesów ogólnoeuropejskich.
Porzadek mozna w mediach opanowanych przez zachodni kapital i dywersyjnych organizacjach pozarzadowych zaprowadzic uchwalajac ustawe taka jak FARA - Foreign Agent Registration Act
http://matusiakj.blogspot.com/2015/11/nowy-rzad-fara.html

Jest szansa ze wreszcie suwerenny rzad zrobi porzadek w TVP.
W Polsce funkcjonuja dwie ogólnopolskie telewizyjne stacje prywatne Polsat i TVN.
Powazne wątpliwości co do kapitalu zalozycielskiego i intencji pojawiły się po przyznaniu na początku 1994 roku pierwszej i jedynej wówczas koncesji Polsatowi. Do dzis nie wiadomo czy faktycznie istnialy zwiazki i interesy agenturalno - mafijne jak sugerowal wowczas lobbysta konkurencyjnego ITI ( tez staral sie o koncesje ale przegral ), gen Czempinski chwilowo jako szef UOP.

W reakcji grupy postkomunistycznej ITI prezydent Walesa szybko zdymisjonowal przewodniczacego KRRiT, Marka Markiewicza. Markiewicz został pracownikiem i dziennikarzem Polsatu, ktoremu wczesniej przyznal koncesje jako urzednik.
ITI koncesje na telewizje TVN otrzymala w 1996 roku.
Sprawa kapitalu ITI jest obecnie zupelnie jasna - byly to pieniadze ukradzione Polakom w PRL.

Wydaje sie ze sprawy te poszly w niepamiec ale teraz warto sie nimi doglebnie zajac i rozwazyc wycofanie koncesji ITI i ewentualnie Polsatowi.
W lipcu 2014 roku gdy media poinformowały o aferze taśmowej resortowy TVN milczal. Pozniej podano krotka informacje zastrzegajac ze autentycznośc nagrań moze byc watpliwa. Ważniejszym tematem dla TVN była wowczas warszawska Parada Równości, Multi-Kulti i feminizm.

Paweł Kukiz podczas wyborów prezydenckich 2015 :
– Mamy kilka miesięcy – musicie się dobrze przygotować, drogi TVN. Te wasze „Biało na Czarnym” – wy jesteście czarni, jesteście źli, jesteście okrutni. O mało nie wykończyliście mojej rodziny – cóż potraficie zrobić ze zwykłym człowiekiem? Stłamsić, zniszczyć ! Osiągnęliście mistrzostwo propagandy. Przebiliście swoje wcześniejsze wzory – przebiliście komunistów, jesteście mistrzami manipulacji, w 80 procentach kupieni przez zagranicę.

Polska chcac budowac przyszlosc musi rozprawic sie z dywersyjna propaganda.

czwartek, 26 listopada 2015

Postsowiecki wymiar sprawiedliwosci

Postsowiecki wymiar sprawiedliwosci

http://niezalezna.pl/73013-koniec-bezkarnosci-postsowieckiego-wymiaru-sprawiedliwosci-historyczny-gest-prezydenta-dudy
"Koniec bezkarności postsowieckiego wymiaru sprawiedliwości! Historyczny gest prezydenta Dudy
Obecny polski wymiar sprawiedliwości jest kontynuacją tworu, który powstał w 1943 r. w Związku Sowieckim. Po aresztowaniu przedwojennych sędziów, tzw. „grupy operacyjne” wkraczające z Rosjanami zakładały nowe sądy, których celem było wychowanie tzw. „sędziów nowego typu”, służących komunistom. To ich odziedziczyła III RP i przyjęła, że nadają się, by pełnić rolę wymiaru sprawiedliwości niepodległego państwa.

Decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, by bez czekania na drugą instancję unieważnić jawnie niesprawiedliwy wyrok wobec Mariusza Kamińskiego, można odczytać jako demonstrację. Tego, że fikcja, zgodnie z którą narzędzie stworzone przez komunistyczny totalitaryzm do walki z Polakami, może ich sprawiedliwie sądzić, kończy się.

Środowisko sędziowskie nigdy po 1989 r. nie zostało poddane weryfikacji. Olbrzymie zło, wyrządzone obywatelom przez wielopokoleniową sędziowską sitwę, musi zostać rozliczone, a ci, którzy sprzeniewierzyli się zasadom niezawisłości, usunięci i ukarani. Tego chce większość Polaków – według sondaży ponad połowa z nich nie ufa wymiarowi sprawiedliwości.

Historia tego, jak powstawał i rozwijał się ów stworzony przez Związek Sowiecki twór, jest w III RP jednym z tematów tabu. Artykuł Piotra Lisiewicza z miesięcznika „Nowe Państwo” przerwał zmowę milczenia w tej sprawie. Poniżej zamieszczamy go w całości. (red.)

Skazał na śmierć „Nila” i szkolił elitę sędziów III RP

„Bierni i wrodzy”, „reakcyjne elementy w prawnictwie”, „usiłujący kompromitować młody aparat bezpieczeństwa” – tak mówiła o przedwojennych sędziach propaganda PRL, co skutkowało ich aresztowaniami i wyrzucaniem z pracy. Ich miejsce zajął wyszkolony w trybie przyspieszonym „młody narybek prawniczy”, potrafiący pokonać „skostnienie i formalizm” i „dojrzeć – gdzie czyha wróg”. Nowy wymiar sprawiedliwości wchodził do Polski, nierzadko dosłownie, na sowieckich bagnetach. Ale „walka o nowy typ sędziego” wymagała dziesięcioleci pracy ideologicznej nad świadomością narybku.

Ten narybek, wprawdzie inaczej niż w pierwszych latach PRL, mający już maturę, a nawet skończone studia, odziedziczyła III RP. I przyjęła, że „sędziowie nowego typu” nadają się do tego, by wypełniać rolę wymiaru sprawiedliwości niepodległego państwa.

Satyryk Bohdan Smoleń mawiał, że niezawisłość sędziowska polega u nas głównie na tym, że żaden sędzia jeszcze nie zawisł. Samo środowisko prawnicze w swej większości nigdy nie widziało potrzeby oczyszczenia się z ludzi wsadzających do więzień tych, którzy walczyli o wolną Polskę.

Do rangi symbolu urasta fakt, że uczniem prof. Igora Andrejewa, w latach stalinowskich głównego ideologa „walki o nowy typ sędziego”, jest prof. Lech Gardocki, pierwszy prezes Sądu Najwyższego z lat 1998–2010, odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Andrejew teorię łączył z praktyką – był jednym z trzech sędziów, którzy utrzymali w mocy wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa „Nila”, a następnie negatywnie zaopiniował prośbę o jego ułaskawienie.

Nie był to fakt w PRL szerzej znany. Nie stanowiło natomiast dla nikogo zorientowanego tajemnicy, że Andrejew w latach stalinowskich piastował stanowisko dyrektora Centralnej Szkoły Prawniczej im. Teodora Duracza, zwanej „Duraczówką”, którą to nazwę ludowa mądrość połączyła z rosyjskim słowem „durak”, czyli głupek. To tam w ciągu dwuletnich przyspieszonych kursów pod kierunkiem Andrejewa szkolono w ideologicznym zapale kadry kierownicze zbrodniczego stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. Matury nie wymagano.

Mimo to po likwidacji skompromitowanej „Duraczówki” przez cały PRL Andrejew wychowywał pokolenia sędziów na Uniwersytecie Warszawskim i w Polskiej Akademii Nauk. Zaś jego uczeń Gardocki nie widział przeszkód, by w 1988 r. jako redaktor naukowy opracować „Tom specjalny wydany dla uczczenia pracy naukowej Igora Andrejewa”.

Sądy i prokuratura – największa klęska III RP

W wyniku utrzymania tej ciągłości, którą symbolizują nazwiska Andrejewa i Gardockiego, mamy aparat sprawiedliwości niezdolny do bronienia honoru Polski po smoleńskiej tragedii. Od 26 lat niepotrafiący rozliczyć komunistycznych zbrodni. A na co dzień – nienadający się do skutecznej walki z przestępczością białych kołnierzyków. Za to nierzadko wsadzający do więzień i szpitali psychiatrycznych osoby niemające pieniędzy na adwokata, które popadły w konflikty z urzędniczymi sitwami.

Ubocznym skutkiem braku weryfikacji w wymiarze sprawiedliwości jest niechęć do rozmowy o jego historii. Owszem, o zbrodniach stalinowskich wiemy sporo. Natomiast nic lub prawie nic nie pisze się o tym, jak powstał aparat prokuratorski i sądowniczy zdolny do tych zbrodni. I jak przetrwał różne historyczne zakręty.

Lukę w tym zakresie wypełnia mało znana publikacja nieżyjącego już historyka IPN Grzegorza Jakubowskiego „Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944–1950” z 2002 r. Opis „walki o nowy typ sędziego” czyta się fragmentami jak sensacyjną historię, ale bardziej wnikliwe wczytanie się w nią pokazuje, że jest to także opowieść o genezie rzeczywistości otaczającej nas dzisiaj.
Rozprawa z przedwojennymi sędziami dokonywała się ewolucyjnie, bo zwolnić od razu wszystkich po prostu się nie dało. Leon Chajn, wszechwładny stalinowski wiceminister sprawiedliwości, wskazywał w 1947 r., że „są jeszcze prokuratorzy, którzy zdradzają zbytek gorliwości formalnej przy przetrzymywaniu zbirów z NSZ. Najwyższy czas skończyć z tym marazmem”. Piętnował on sędziów, którzy „usiłują kompromitować młody aparat bezpieczeństwa”.

I wyznaczał kierunek przemian: „Ci muszą odejść z szeregów sądownictwa, bo w nowej Polsce prawo może stosować ten, kto rozumie i odczuwa potrzebę dokonania przewrotu. Zastąpią ich nowe, młode kadry, które wyjdą ze zreformowanych uniwersytetów bądź ze specjalnych szkół prawniczych, przygotowujących w trybie przyspieszonym młody narybek prawniczy”.

Grupy operacyjne i wojska sowieckie zakładają sądy

„Działalność grup operacyjnych stanowi mało znany, acz pasjonujący temat” – pisze Jakubowski. Te kilkuosobowe grupy wkraczały do poszczególnych miast, by zakładać nowy wymiar sprawiedliwości. „Niekiedy, na przykład do Bielska, grupa operacyjna przybywała wraz z czołówkami wojsk radzieckich” – czytamy. Do ich zadań należało wyznaczenie kierowników prokuratur i sądów – zarówno powszechnych, jak i specjalnych.

W lutym 1945 r. jedna z takich grup wkroczyła do Kielc. Na 19 lutego zwołano tam konferencję prawników. Przybyli na nią przedwojenni sędziowie i prokuratorzy, by pomóc grupie operacyjnej w wykonaniu zadania. Wojska sowieckie miały jednak wobec nich inne plany. Wszyscy kieleccy sędziowie i prokuratorzy – z wyjątkiem jednego o nazwisku Woskriesienski – zostali na polecenie sowieckich dowódców aresztowani.
Jakubowski pisze: „Podobnie było w Jędrzejowie i Miechowie. Interwencje grup operacyjnych u radzieckich komendantów wojennych nie przyniosły rezultatu. Podobnych wypadków było o wiele więcej. Na przykład w toku działań grupy operacyjnej krakowsko-śląskiej stwierdzono aresztowanie kierownika i sędziego w SG w Wieliczce, całych obsad SG w Bochni, Gorlicach, Bieczu i Limanowej. W Tarnowie władze radzieckie aresztowały bądź poszukiwały czterech sędziów okręgowych, pięciu prokuratorów i wiceprokuratorów oraz dwóch sędziów grodzkich. W Nowym Sączu aresztowano czterech sędziów okręgowych i jednego urzędnika”.

Sowieccy współzałożyciele nowego wymiaru sprawiedliwości udzielali mu siłowego wsparcia, jednak niekoniecznie równie życzliwie odnosili się do sądowego mienia. „Budynek sądowy w Czarnem został spalony, w Białoborku ograbiony, a siedziba sądu we Frydlądzie zajęta przez wojska radzieckie” – czytamy.

Uderzyć całym ostrzem we wroga klasowego

Sędzia Aleksander Rypiński należał do tych, którzy najbardziej otwarcie zdefiniowali istotę walki o nowy typ sędziego. Na łamach „Demokratycznego Przeglądu Prawniczego” pisał w 1948 r.: „Chodzi o to, aby zerwać opaskę z oczu naszej Temidy, aby wiedziała, kogo sądzi, robotnika czy chłopa, bogacza miejskiego czy spekulanta, wroga klasowego czy jednostkę światopoglądowo przynależną do klasy robotniczej. Chodzi o to, aby „miecz” naszej sprawiedliwości nie działał na oślep w myśl jakichś abstrakcyjnych, oderwanych od życia zasad, lecz potrafił w wirze ścierających się sił uderzyć całym swoim ostrzem we wroga klasowego”.

Skąd wzięli się twórcy nowego wymiaru sprawiedliwości? 7 lipca 1943 r. uchwałą prezydium Związku Patriotów Polskich powołany został Wojskowy Sąd Sił Zbrojnych w ZSRR. Zasiadali w nim – obok Polaków – sowieccy towarzysze delegowani do służby w polskich siłach zbrojnych.

30 maja 1944 r. dwoma rozkazami ustanowione zostały wojskowy kodeks karny, kodeks postępowania karnego oraz prawo o ustroju sądów i prokuratur. Jak pisze Jakubowski, cechą charakterystyczną tych aktów był fakt, że wzorowano je na prawodawstwie radzieckim.

W drugiej połowie 1945 r. na polecenie Bolesława Bieruta sowiecki generał Aleksander Tarnowski opracował koncepcję organizacji powszechnego wymiaru sprawiedliwości w PRL. Jak stwierdza Jakubowski, miała być ona odzwierciedleniem przemian, które dokonały się już w sądownictwie wojskowym. Tarnowski pisał, że prawnik wojskowy nie może być oderwany od rzeczywistości politycznej, a przede wszystkim „musi on być aktywnym bojownikiem ustroju demokratycznego, szermierzem jego ideałów zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym”.

„Wojskowy Przegląd Prawniczy” doprecyzowywał, że sędzia czy prokurator będzie najlepiej realizował swe zadania, kiedy „nie tylko nauczy się odpowiedniego stosowania ustaw, ale i potrafi włączyć się psychicznie do procesu nowych przemian społecznych, dojrzeć – gdzie czyha wróg”.

Reformatorzy z KPP, Związku Patriotów Polskich i PPR

Pierwszymi ministrami sprawiedliwości byli ludowcy, jednak historycy zgodni są, że ich rola była marginalna, zaś nieporównywalnie większą władzę od nich miał – formalnie będący tylko wiceministrem – wspomniany wiceminister Leon Chajn. W latach 1933–1939 był on aplikantem w kancelarii adwokata Michała Kulczyckiego – powojennego dziekana Rady Adwokackiej w Warszawie. Od 1933 r. działał w KPP, był też studenckim działaczem komunistycznym. W czasie wojny trafił do ZSRR. Był działaczem Związku Patriotów Polskich i oficerem politycznym I Armii Polskiej w ZSRR.

Do uczestników grup operacyjnych należał też prof. Jerzy Sawicki (jego uczniem był Leszek Kubicki, w III RP minister sprawiedliwości w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza). Od 1946 r. z polecenia ministra sprawiedliwości podjął on śledztwo dotyczące Katynia, z zamiarem przypisania tej zbrodni Niemcom. Razem z Andrejewem i prof. Leszkiem Lernellem był on autorem stalinowskiego podręcznika „Prawo karne Polski Ludowej”.

Lernell, wcześniej działacz KPP, Związku Patriotów Polskich i PPR, w swym referacie wygłoszonym na zebraniu Zarządu Głównego Zrzeszenia Prawników Demokratów stwierdzał: „Reakcyjne, konserwatywne elementy w prawnictwie usiłują sprowadzić problemy wymiaru sprawiedliwości do spraw czysto fachowych, do wątku wąskiego profesjonalizmu”.

Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego w latach 1945–1956 był Wacław Barcikowski. W międzyczasie był m.in. członkiem Prezydium KRN, zastępcą przewodniczącego Rady Państwa i członkiem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Jego wnukiem jest Andrzej Barcikowski, były pracownik KC PZPR, szef ABW za rządów Leszka Millera, po objęciu władzy przez Donalda Tuska członek Rady Konsultacyjnej ABW, a obecnie dyrektor Departamentu Ochrony NBP.

Wacław Barcikowski tak charakteryzował w 1947 r. typowego przedstawiciela starej kadry sędziowskiej: „Tradycja i rutyna czynią zeń często wstecznika nie zdążającego za rydwanem czasu. A trzeba spojrzeć rzeczywistości w oczy, najwspanialszy postęp wydaje się »brutalnym« naruszeniem »pięknych tradycji przeszłości«”.

Sądy kiblowe, czyli „najwspanialszy postęp”

„Najwspanialszy postęp” którego wyrazem były stalinowskie zbrodnie, faktycznie wymagał od organizatorów stalinowskiego aparatu sprawiedliwości zastosowania metod odmiennych niż „tradycyjne i rutynowe”.

12 września 1944 r. dekretem PKWN powołano specjalne sądy karne. Ważnym efektem tego dekretu było też utworzenie komisji mieszkaniowych, wyrzucających z mieszkań element reakcyjny. Akt oskarżenia dla sądzonych przez sądownictwo specjalne powstać musiał w ciągu 14 dni, zaś prawomocny wyrok zapaść w ciągu 48 godzin.

W 1945 r. przy sądach okręgowych i apelacyjnych utworzono wydziały doraźne, z których wiele obsadzono tymczasowo przenoszonymi w stan spoczynku oficerami z wojskowego wymiaru sprawiedliwości. Odniosły one spore sukcesy – tylko od lutego do czerwca 1946 r. wydały 361 wyroków śmierci na działaczy organizacji niepodległościowych.

Jak pisze Jakubowski, przedstawiciele wydziałów doraźnych czuli się na tyle pewnie, że niekiedy prezesi sądów apelacyjnych i okręgowych nie byli nawet informowani o powoływaniu przy nich wydziałów doraźnych.

Szczególnym wyrazem „najwspanialszego postępu” były tzw. sądy kiblowe. Nazwa ta dotyczy „rozpraw”, które toczyły się nie na salach sądowych, lecz w celach. „Sędziowie” siadali w ich czasie na pryczach, zaś oskarżonemu zostawał sedes wmontowany w kącie celi. Nie brali w nim udziału obrońcy, a wyrok znany był wcześniej. W ten sposób dokonano wielu mordów sądowych. „Twór ten, który trudno nazwać sądem, z biegiem czasu rozrastał się. Jeszcze w 1950 r. tego typu sekcja powstała w SA w Warszawie. Przypuszcza się, że podobne działały w Białymstoku, Krakowie, Lublinie, Łodzi i Rzeszowie. Brak o nich jednak bliższych informacji” – pisze Jakubowski.

Stefan Michnik i inni sędziowie bez wykształcenia

Reformatorzy wymiaru sprawiedliwości w PRL przez pierwsze jej lata podkreślali brak zaufania do przedwojennych kadr dominujących w sądownictwie powszechnym i tym uzasadniali konieczność działania sądownictwa specjalnego, zajmującego się wrogami ustroju.

Jak wyjaśniał Chajn, „wrogie nastawienie tej części kadry wobec ustroju demokratycznego spowodowało przekazanie najpoważniejszej części orzecznictwa sądom wojskowym, które zapewniają szybki i skuteczny wymiar sprawiedliwości; skostnienie i formalizm doprowadzony do absurdu wśród części kadr zrodził komisję specjalną do zwalczania nadużyć, komisje nadzwyczajne do zwalczania problemów mieszkaniowych”. W podobnym duchu wypowiadał się poseł PPR Włodzimierz Sokorski, późniejszy minister kultury, który stwierdzał, że sądownictwo „nie wyczuwa istoty przemian”.

W ocenie Departamentu Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości z 1949 r. ówcześni absolwenci mieli być „bodajże gorsi od starej kadry”, gdyż ciążył na nich „balast ideologiczny studiów prawniczych prowadzonych w duchu nam obcym”.

Robiono jednak wszystko, by przyspieszyć znalezienie następców elementu reakcyjnego i zbliżyć sądownictwo powszechne do standardów sądownictwa specjalnego. Dekret z 22 stycznia 1946 r. dawał ministrowi sprawiedliwości prawo nadzwyczajnego dopuszczania do stanowisk w wymiarze sprawiedliwości osób nieposiadających prawniczego wykształcenia.

Zgodnie z nim na stanowisko sędziego i prokuratora mogły być mianowane osoby, które ze „względu na kwalifikacje osobiste lub działalność naukową, zawodową, społeczną lub polityczną i dostateczną znajomość prawa, nabytą przez pracę zawodową bądź w uznawanych przez MS szkołach prawniczych, dają rękojmię należytego wykonywania obowiązków sędziowskich lub prokuratorskich”. Wśród sędziów, którzy nigdy nie ukończyli studiów prawniczych, był stalinowski zbrodniarz sędzia Stefan Michnik, który wydawał wyroki śmierci na żołnierzy AK.

„Duraczenie” elity, roczna resocjalizacja opornych

1 czerwca 1948 r. powołana została do życia Centralna Szkoła Prawnicza im. Teodora Duracza, zwana „Duraczówką”. Do szkoły tej przyjmowano absolwentów resortowych szkół średnich, w tym także bez matury. W ciągu dwóch lat szkoleni oni byli do zajmowania najwyższych stanowisk w sądownictwie. W latach 1946–1949 do sądownictwa trafiło 350 jej absolwentów.

Obok przedmiotów prawniczych uczono w niej materializmu dialektycznego, materializmu historycznego oraz ustroju ZSRR. Jej dyrektor, wspomniany Igor Andrejew, spolszczony Rosjanin, chwalił się, że szkoła jest pierwszą uczelnią wyższą, w której „wszystkie przedmioty są wykładane zgodnie z założeniami marksizmu–leninizmu”. Jak tłumaczył z kolei wiceminister sprawiedliwości Zenon Kliszko, jej absolwenci stanowili „nowy profil prawników ludowego wymiaru sprawiedliwości, nastawiony na syntezę aktywności społeczno-politycznej z solidnym przygotowaniem fachowym”.

Oprócz prof. Lecha Gardockiego uczniem Andrejewa był – później, nie w czasach „Duraczówki” – prof. Lech Falandysz, w III RP wiceszef Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

Ponieważ nie wszystkie sądy można było obsadzić absolwentami „Duraczówki”, pozostałych sędziów poddawano szkoleniu ideologicznemu. Czołową rolę odgrywał tu utworzony w 1948 r. Ośrodek Szkolenia Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości w Józefowie. W czasie trwających aż pół roku marksistowsko-leninowskich kursów ideologicznych przeszkolono tu 3646 osób, w tym 1222 sędziów. Szczególną uwagę zwracano na „opornych” bezpartyjnych pracowników sprawiedliwości.

W 1953 r. „Duraczówka” przemianowana została na Ośrodek Doskonalenia Kadr Sędziowskich i Prokuratorskich im. Teodora Duracza. Jak pisze Piotr Kładoczny w pracy „Kształcenie prawników w Polsce w latach 1944–1989”, celem ośrodka było podnoszenie „kwalifikacji zawodowych i poziomu ideologicznego sędziów i prokuratorów”. Kursy były jeszcze dłuższe, w zasadzie jednoroczne,
Specjalny charakter miał zorganizowany w kwietniu 1952 r., po likwidacji szkoły prawniczej w Toruniu, Centralny Ośrodek Szkolenia Urzędników Sądowych, mający za cel „polityczne przeszkolenie kadry urzędników, szczególnie młodych, oraz ich zawodowe doszkalanie”.

Gdzie czyha wróg

To przemiany lat 40.i 50. spowodowały powstanie wielopokoleniowej prawniczej sitwy, która przetrwała wszystkie polityczne burze PRL i III RP i nigdy nie poddana została prawdziwej weryfikacji.
Józef Chajn, były sekretarz Fundacji Stefana Batorego, zapewniał w 2009 r. na łamach „Gazety Wyborczej” (z której środowiskiem był związany), że jego ojciec Leon Chajn „tak jak wielu z jego środowiska i pokolenia miał świadomość fałszu i zmarnowania wielu lat aktywnego życia” oraz „wyzbył się młodzieńczych i późniejszych iluzji”.

Nie zmienia to faktu, że owoce dzieła życia Chajna odczuwamy do dziś. Zamykanie się korporacji prawniczych w III RP spowodowało, że w 2015 r. w sądach i prokuraturze roi się zarówno od pracowników zaczynających kariery w komunizmie, jak i dzieci, wnuków oraz wychowanków dawnego „narybku”.

Nierzadko nadal potrafiących dostrzec, „gdzie czyha wróg”. Odległych wartościami wyniesionymi z domu od etosu sędziego czy prokuratora niepodległego państwa. Poza wszystkim nazbyt często prezentujących katastrofalnie niski poziom, co wynika z trwającego od dziesięcioleci ograniczenia konkurencji z rówieśnikami zdolniejszymi, ale wywodzącymi się z niewłaściwych rodzin."

środa, 25 listopada 2015

Komitet centralny Obrony Demokracji ... 8 osob

Komitet centralny Obrony Demokracji ... 8 osob

  Kto wierzy propagandzie i czyta GW, ten sam sobie szkodzi. Adam Michnik głeboko zatroskany losem polskiego ludu wykazuje objawy utraty kontaktu z rzeczywistością.
Symbolem michnikowego komunistycznego Komitetu Centralnego KOD jest opornik oznaczony kolorowym kodem. Pasek Brązowy to 1, pasek czerwony to 2, pasek pomarańczowy to trzy zera. Czyli opornosc 12 kilomow o toleracji +/-5% i mocy 0.5W.
Standardowe oporniki maja opornosc do 22 megaomow a wiec 1833 razy wieksza. Prezycyzyjne wykonania specjalne opornikow maja opornosci liczone w gigaomach. A wiec ten opor ktory ma stawic KOD jest dosc maly.
Moc KOD tez jest niewielka. Czy z tej tolerancji +/-5% zadowoleni beda lewacy, doktrynerzy „multi-kulti”, geje , lesbijki i milosnicy publicznej pornografi to trudno powiedziec. Komunisci mowia ze na tym oporniku powinny byc same czerwone paski a najlepiej zeby opornik ociekal krwia.

Za czasow Stalina powstawały niedoscignione dla KOD Sowieckie Komitety Obrońców Pokoju.
Premier Józef Cyrankiewicz w przemówieniu radiowym po wydarzeniach poznańskich w czerwcu 1956 roku, 29 czerwca 1956 mowił:
"Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny."

A teraz brzydki i podły PiS podnosi świętokradczą rękę na Trybunał Konstytucyjny będący, jak wiadomo ostoją mocy i trwałości układu III RP co woła o pomstę do WSI, a może nawet samego GRU.
Trzeba Kaczynskiemu odrabac rece a nawet głowe a całe niedorżnięte bydło z PiS wytarzac w smole i pierzu albo przrobic na mydło !

Bolszewicy zębami i pazurami bronią władzy. Sprawę KOD „Gazeta Wyborcza” potraktowała tak poważnie jako rozkaz samego Chorazego Pokoju i Ojca Narodow przyniesiony przez NKVD i poswieciła KOD pierwsza strone.
Mateusz Kijowski podał na Facebooku wiadomość o trwajacym 4 godziny waznym zjezdzie KOD. Podczas zjazdu omawiano najważniejsze i najpilniejsze sprawy. „Spotkało się prawie 10 osób” z całego kraju, podał Kijowski.
Czyli cały ten KOD miesci sie na kanapie ! Niezly cyrk. Ciekawe chociaz co mozna bylo na zjezdzie KOD wypic i zakasic. Czy Michnik sypnął kasa czy tez jest chytry.

Co te czerwone zombie jeszcze wymysla. KOD stał sie juz posmiewiskiem internautow.

Pierwsza ofiara wojny jest prawda. Gry wojenne

Pierwsza ofiara wojny jest prawda. Gry wojenne

 Amerykański polityk Hiram Johnson (1866–1945) przemawiajac w Senacie w 1918 roku powiedział własnie ze:
The first casualty when war comes is truth czyli Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.

Tureckie wojsko zestrzeliło wczoraj rosyjski bombowiec wykonujacy misje w ramach wojny z panstwem islamskim. Zrodla amerykanskie na podstawie informacji tureckich podaly ze samolot przelecial nad wydluzonym waskiem "cyplem" terenu Turcji w Syrii o szerokosci 2.35Km w czasie 17 sekund. Takiej informacji miała udzielić Ankara przedstawicielom ONZ. Nie przedstawiono dowodow dokumentujacych incydent. Samolot zostal zestrzelony juz na terytorium Syrii i spadl w podleglosci ca 4 Km od granicy. Według Turkow samolot był ostrzegany dziesięciokrotnie w ciągu 5 minut.

Rosja twierdzi ze samolot w ogole nie naruszyl przestrzeni powietrznej Turcji. Komu wierzyc ? Turecka wersja nie trzyma sie kupy.
Lecacy z predkoscia dzwieku samolot podany dystans 2.35 km pokonuje w czasie 2350m / 331 m/s = 7.09 sekundy.
Stary radziecki naddzwiekowy bombowic SU-24 ma predkosc maksymalna 1400Km/h a predkosc przelotowa tuz ponizej 1 Macha.
Tak wiec szansa ze samolot lecial z predkoscia ponizej 0.41 Macha jest niewielka.
Nawet jesli samolot byl przez chwile w przestrzeni tureckiej tu juz ja opuszczal. Jesli ostrzezenia faktycznie byly podawane to samolot caly czas operowal blisko granicy tureckiej.

Panstwa i osoby fizyczne maja prawo sie bronic Jakie sa granice koniecznej obrony własnej ? Czy mozemy bezkarnie strzelic w plecy napastnika ktory nic nam nie zrobil wielkiego, nie ma zlych zamiarow i ucieka. Jesli w takiej sytuacji strzelimy mu w plecy to przed gniciem w wiezieniu moze uratowac tylko opinia psychiatrow o niepoczytalnosci.
Srodki obrony musza byc adekwatne i wspolmierne do zagrozenia. Owszem zagrozenia odczuwanego subiektywnie a nie obiektywnie istniejacego.

Wielokrotne naruszenie swojej przestrzeni powietrznej zarzuca Turcji Grecja. Zdaniem Grecji w 2012 roku naruszen bylo ponad 1000 ! Natomiast wedlug tajnej depeszy USA naruszen jest 40 dziennie !
https://t.co/iboxOyFJIwpic.twitter.com/YKFmyJZkSf

Erdogan w 2012 roku powiedzial": "Krótkotrwałe naruszenie granic nie może być pretekstem do ataku"
Nie jest tajemnica ze Arabia Saudyjska i Turcja sa rozsadnikiem terroryzmu. Turcja chciala zapewnić u siebie bezpieczne schronienie ewakuującym sie z Syri bandytom panstwa islamskiego. Stad wielosc tych tureckich ostrzezen ( jesli byly takowe ) kierowanych w strone bombowca operujacego przy granicy.

Ta głupia bandycka i prymitywna akcja byla prowokacja. Napewno odrobine zepsuła stosunki NATO-Rosja.
Do wczorajszego incydentu doszło po tym, jak rosyjskie siły lotnicze rozpoczęły celne i skuteczne ataki na cysterny z paliwem - oświadczył Ławrow.

Turcja moze byc pewna ze bron przeciwlotnicza znajdzie sie teraz z rekach Kurdow dzielnie walczacych w Syrii z bandytami. Partyzanta kurdyjska dziala tez w Turcji ! Turcja dopuszcza się ludobójstwa wobec Kurdów. 100 lat temu Turcja dokonała zagłady Ormian

Przepisy wewnętrzne NATO kategorycznie zabraniają zestrzeliwania samolotów w takich okolicznościach. Dodatkowo wiadomo bylo jaka misje samoloty wykonuja.
Legendarny amerykański generał Tom McInerney, w telewizji FOX powiedział, że powodów do zestrzelenia nie było żadnych. Nie wolno ufać prezydentowi Turcji Erdoganowi.
insider.foxnews.com/2015/11/24/lt-gen-mcinerney-turkey-shooting-down-russian-plane-was-very-bad-mistake

"The former Vice Chief of Staff of the U.S. Air Force said that Turkey shooting down a Russian plane was a "very bad mistake and showed poor judgment."
Lt. Gen. Tom McInerney said on "Real Story" that a radar tracking map shows the plane crossing the very tip of Turkey, which he estimated lasted for 20-40 seconds, and on a trajectory back toward Syria.
McInerney said that while he was a NORAD commander in Alaska they would never have done anything like this.
"This airplane was not making any maneuvers to attack the territory," McInerney said. "It was probably pressing the limits, that's fair. But you don't shoot 'em down just because of that."

Zobaczyny jaka bedzie odpowiedz ruskich szachistow i ich glownego czekisty.
Z racji konfliktu USA z Rosja jest teraz dobry czas na porzadki w panstwie polskim. Gdzie dwoch sie bije tam trzeci korzysta.

Gadzinowka Michnika sie zwija

Gadzinowka Michnika sie zwija

http://www.press.pl/newsy/prasa/pokaz/50696,GW-bez-polowy-sobotnich-wydan-lokalnych-_zobacz-wyniki-sprzedazy-w-regionie_

"GW" bez połowy sobotnich wydań lokalnych (zobacz wyniki sprzedaży w regionie)
Od dziś w 10 miastach nie ma stron lokalnych w sobotnich wydaniach „Gazety Wyborczej” (Agora SA). W związku z tym część osób straci pracę.

"GW" ma 20 oddziałów lokalnych. Sobotnie wydania lokalne przestaną się ukazywać w Białymstoku, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Olsztynie, Opolu, Płocku, Radomiu, Rzeszowie i Toruniu. W większości z nich średnie rozpowszechnianie płatne wydań sobotnich nie przekracza 9 tys. egz. (dane: ZKDP, wrzesień br.).

Według Wojciecha Bartkowiaka, szefa redakcji lokalnych „GW”, jest to krok w stronę nowego modelu funkcjonowania redakcji „GW" w mniejszych ośrodkach miejskich, który jest "oparty na silnym piątkowym wydaniu oraz coraz popularniejszych i niezbędnych mieszkańcom serwisach internetowych".

"GW" wzmocniła jednocześnie wydania piątkowe. Od dzisiaj wszystkie lokalne wydania dziennika ukazują się w zmienionej, magazynowej makiecie. Ponadto zmienił się piątkowy dodatek kulturalny „Co Jest Grane 24” i uruchomiono nowy serwis Cojestgrane24.pl (działa w wersji beta).

W związku ze zmianami wydawca redukuje zespół. - Wzmacnianie lokalnych wydań piątkowych „Gazety Wyborczej” i serwisów internetowych zmienia nieco charakter pracy redakcji, więc w niektórych miastach z pojedynczymi osobami musimy się niestety rozstać - informuje Wojciech Bartkowiak.

Sobotnie wydania "GW" zawierają "Magazyn Świąteczny" i "Wysokie Obcasy"."

wtorek, 24 listopada 2015

Co zrobic z gornictwem, gornikami i Polska 26

Co zrobic z gornictwem, gornikami i Polska 26

  Koszty wydobycia węgla w polskich kopalniach głebinowych sa wyższe niż wartość rynkowa wydobywanego węgla, glownie na skutek bardzo niskiej wydajnosci pracy w skansenowych technicznie kopalniach i bardzo wysokich wynagrodzen "gornikow" czy tez raczej osob udajacych gornikow.
Takze koszty wydobycia wegla w ostatnich likwidowanych juz kopalniach w Niemczech sa wyzsze niz cena rynkowa wegla. W 2014 roku wydobyto tam zaledwie 6 mln ton wegla glebinowego. Niemcy zaimportowali zas 49 mln ton wegla kamiennego.

Niemcy ze swoim ogromnym eksportem moga za wypracowane nadwyzki handlowe kupowac na rynku swiatowym kazde paliwo.
W sloneczne dni moc szczytowa generowana przez panele fotovoltaiczne w Niemczech ( 28 000 MW) jest wieksza niz szczytowy pobor mocy w Polsce.

W swiecie wegiel jest nadal najwazniejszym paliwem dla elektrowni.
Na wykresie IEA zdumiewa wielki udzial energi odnawialnej. Po prostu tak nonsensownie szeroka jest definicja energi odnawialnej wedlug IEA. Dominuja tam hydroelektrownie

Wytwarzanie energi elektrycznej to najbardziej uciazliwy srodowiskowo proces jaki wymyslil i stosuje w wielkiej skali czlowiek. Nawet budowa hydroelektrowni jest krytykowana za negatywny wplyw na srodowisko naturalne. Światowy potencjał hydroenergetyczny wynosi ok. 2,857 TW z czego w hydroelektrowaniach wykorzystuje sie 5.2%.
Polskie zasoby hydroenergetyczne ( 13,7 TW-h rocznie ) sa niewielkie i niewielkie sa tez mozliwosci rozszerzenia eksploatacji. Największe polskie hydroelektrownie to:
Elektrownia pompowo-szczytowa Żarnowiec (716 MW), rok uruchomienia 1983
Elektrownia pompowo-szczytowa Porąbka Żar (500 MW), rok uruchomienia 1979
Elektrownia pompowo-szczytowa w Solinie (200 MW), rok uruchomienia 1968
Elektrownia pompowo-szczytowaWłocławek (162 MW), rok uruchomienia 1969
Elektrownia pompowo-szczytowa Żydowo (150 MW), rok uruchomienia 1971

Zachod uwaza wegiel za paliwo bardzo brudne oraz szkodliwe oraz generalnie odchodzi od jego wydobycia. Wydobycie wegla w USA jest nadal ogromne niemniej kompanie weglowe praktycznie zostaly pozbawione finansowania co im dobrze nie wrozy na przyszlosc.
Bank Swiatowy oraz Europejski Bank Inwestycyjny od pewnego czasu nie finansuja inwestycji zwiazanych z wydobyciem i spalaniem wegla.

W Polsce potencjal energetyki fotovoltaicznej nie jest duzy. Mamy za malo slonca.
Wart uwagi jest potencjal wiatru na Baltyku ale jednostkowy koszt morskiego wiatraka jest duzy i wiekszy niz ladowego.
Nie ma zadnych powodow aby Polska nie korzystala z energetyki jadrowej. W minionych czasach ZSRR budowal elektrownie jadrowe w calym bloku wschodnim. Wielka glupota bylo porzuceniu budowy elektrowni Zarnowiec. Szkoda ze zmarnowane zostaly kolejne lata w tej sprawie. Jak sie okazalo Platforma bez matury elektrownie jadrowa budowala na niby po to aby dzialaczy posadzic na lukratywnych stolkach - synekurach.

Szczegolna role w kazdej gospodarce odkrywa sektor eksportowy ( szerzej dobr handlowalnych miedzynarodowo ) wypracowujacy nadwyzki handlowe. Wegiel mozemy importowac i likwidowac nasze kopalnie ale otrzymujemy ujemny bilans handlowy w weglu. Tak wiec mimo iz kopalnie sa przestarzale i nierentowne to w jakims sensie sa w cennym sektorze eksportowym.

Nie mniej wazna od wegla jest dla bezpieczenstwa energetycznego i dla bezpieczenstwa kraju ropa naftowa ktora nieomal w calosci importujemy.
Po rolu 2020 - 2022 skonczy sie doplyw strumienia pomocowych Euro z Uni Europejskiej. Przy deficycie w handlu zagranicznym bedziemy sie musieli zagranicznie zadłuzac aby kupic m.in. rope naftowa i ... wegiel.

Stawiajac na wegiel trzeba budowac nowoczesne wysokosprawne elektrownie weglowe. Tymczasem budowane obecnie bloki na wegiel kamienny sa srednio sprawne i do nowoczesnosci sporo im brakuje. Przyrost sprawnosci jest zas bardzo drogi
Fragment starego ( 1987 ) opracowania autora "Blok energetyczny":
"Sprawnosc elektrowni cieplnej ktora mozemy w przyblizeniu ocenic cyklem Rankina rosnie m.in wraz ze wzrostem parametrow ( czyli glownie temperatury a w mniejszym stopniu cisnienia ) swiezej pary. Podejmujemy jednoczesnie wszelkie zabiegi aby zblizyc sie do cyklu Carnota to znaczy dokonujemy Carnotyzacji obiegu poprzez regeneracje ciepla stosujac jak najwiecej stopni wymiennikow ciepla niskiego i wysokiego . Motyw pogoni za poziomem parametrow jest oczywisty a gra idzie o duza stawke. Elementem poddanym najciezszej probie i stresom jest ostatnia sekcja przegrzewacza kotla i pierwszy stopien turbiny.
Popularyzacja turbin spalinowych w lotnictwie wojskowym i cywilnym USA w samolotach turboodzutowych przyniosla upowszechnienie materialow zaroodpornych i technologii ich obrobki. Byly to jednak nowinki technologiczne i do osiagniecia pelnej doroslosci sporo im brakowalo. Nie ma zatem niczego dziwnego w tym ze elektrownie na parametry nadkrytyczne i supernadkrytyczne zaczeto poczatkowo budowac wlasnie w USA. W owym czasie zreszta tylko tam opanowano wielkoprzemyslowa technologie materialow zarodpornych.
W 1957 roku uruchomiono w elektrowni Philo nalezacej do AEO-Ohio Power pionierski blok o mocy 125 MW o parametrach 314 bar / 621 C z podwojnym przegrzewem wtornym 566 / 538 C.
W 1959 roku blok o mocy 325 MW o parametrach 345 bar / 649 C z podwojnym przegrzewem 566 / 566C uruchomiono w elektrowni Eddystone I nalezacej do Philadelpia Electric Co. Jak na tamte czasy, ultra super nadkrytyczne parametry pary byly szokujaco wysokie. Bloki pracowaly do 1977 roku. Poczatkowo trapily je awarie i niska dyspozycyjnosc. Sprawnosc osylowala okolo 40%.
Do budowy przegrzewaczy zastosowano drogie i klopotliwe w montazu stale (sa to stale wysokostopowe o bardzo duzej wytrzymalosci) austenityczne. Lata te a zwlaszcza znacznie pozniejsze cechowaly niskie ceny paliw co zdemobilizowalo wysilki wynalazcow i konstruktorow w kierunku upowszechnienia parametrow ultra super nadkrytycznych. Budowano jednak bloki na parametry super nadkrytyczne o temperaturze 540 - 590 C i cisnieniu 230 - 260 bar.
W stopach zarodopornych stosuje sie nikiel, chrom, wolfram, cyrkon, niob. Sa to drogie materialy. Z tego wzgledu nie nalezy sie spodziewac popularyzacji w Polsce blokow o parametrach ultra super nadkrytycznych w okresie najblizszych 20 lat.
W USA w okresie 1970-1975 bloki o parametrach nadkrytycznych stanowily 63% nowo oddawanej mocy przy sredniej sprawnosci nowych elektrowni na poziomie 37-39% przy ogolnej sprawnosci elektrowni weglowych na poziomie 33-34%. Od 1975 roku w USA technologi nadkrytycznej uzywano coraz rzadziej by na poczatku obecnej dekady zupelnie ja porzucic. Wegiel kamienny w USA jest wydobywany taniutka metoda odkrywkowa a nie jak u nas bardzo droga glebinowa. Bardzo tani wegiel i tania ropa spowodowaly odwrot od nadkrytycznosci mimo iz panuje poglad iz calkowite opanowanie problemow technologi ultranadkrytycznej lezy w zasiegu koncernow USA i zadecydowaly jedynie wzgledy ekonomiczne. Liderem technologi ultranadkrytycznej od poczatka lat siedemdziesiatych jest Japonia.
Kotly nadkrytyczne a zwlaszcza ultranadkrytyczne maja bardzo wysokie wymagania co do czystosci wody i zle toleruja procesy przejsciowe, zwlaszcza w przegrzewaczach. Generalnie niezawodnosc blokow nadkrytycznych jest znacznie gorsza od blokow konwencjonalnych co podnosi koszty eksploatacji poprzez drogie remonty i obniza dyspozycyjnosc. Niewatpliwie bardzo niskie obecne ceny ropy naftowej a zatem i gazu ziemnego i innych surowcow energetycznych demobilizuja wysilki w kierunku podnoszenia parametrow pary. Nieublagane wyczerywanie plynnych weglowodorow, zwlaszcza latwo dostepnych, spowoduje powrot do technologi ultranadkrytycznej. Trudno jednak powiedziec czy jest to kwestia 10 czy 20 lub wiecej lat. Temperatura moze siegnac nawet 740C przy cisnieniu 370 bar co dzis wydaje sie zupelnie szalone. Przy takich parametrach sprawnosc zoptymalizowanej elektrowni weglowej przekroczy 52% a gazowej bedzie jeszcze wyzsza. Juz obecnie automatyczne spawanie rur kotlowych prowadzi sie w atmosferze ochronnej a kazde zlacze ma fotografie rentgenowska X.
Zauwazmy ze dla danego materialu koncowych sekcji przegrzewacza i przegrzewacza (przegrzewaczy) wtornego przy tej samej niezawodnosci temperatura przegrzania wtornego pod znacznie mniejszym cisnieniem moze byc wieksza co polepszy sprawnosc cieplna !
Entalpia pary pierwotnej przy wysokich cisnieniach (w szczegolnosci ponadkrytycznych) maleje (!) ale jednoczesnie wzrasta sprawnosc cyklu Rankina. Wynika z tego celowosc podwojnego przegrzewania pary. Zmieniaja sie takze proporcje absorbcji ciepla ze spalania paliwa w ramach przegrzewaczy. Im wieksze cisnienie poczatkowe tym wiekszy udzial przegrzewaczy wtornych.

Nowoczesne elektrownie cieplne narodzily sie jednoczesnie w USA i Niemczech. Od lat dwudziestych az do piecdziesiatych General Electric oraz Westinghouse dominowaly w miedzynarodowym handlu wyposazeniem elektrowni cieplnych obejmujac ponad 50% udzialu by spasc do okolo 20 % na poczatku lat siedemdziesiatych. . W latach szescdziesiatych dolaczyly do nich japonskie Hitachi oraz Toshiba. W latach trzydziestych General Electric wyposazyl najwieksza wtedy w swiecie fabryke turbin i elektrowni KHMEZ w Charkowie.
Elektrownie ultranadkrytyczne pracuja takze w ZSRR.
W wartosci dolara z 1986 roku KWh energi elektrycznej w USA w 1900 roku kosztowala 320 centow by spasc obecnie w 1987 roku do 6 centow. Energia elektryczna byla dobrem luksusowym nawet w najbogatszych krajach a w krajach peryferyjnych dostepna byla jedynie dla top elit w paru najwiekszych miastach kraju. Tania energia elektryczna jest warunkiem koniecznym rozwoju gospodarczego. Przyrost Dochodu Narodowego jest mocno skorelowany z produkcja energi elektrycznej.
W przededniu I Wojny najwieksze elektrownie mialy po 5 blokow o mocy 10MW o sprawnosci 8-10% Poniewaz moc kotlow z rusztami stalymi badz ruchomymi byla ograniczona to elektrownia taka miala do 60 kotlow ! Radykalne ulepszenie konstrukcji kotla przyniosla technologia spalania pylu weglowego wdrozona w latach dwudziestych."

Nowy rzad zdusi mafie paliwowa?

Nowy rzad zdusi mafie paliwowa?

http://gf24.pl/nowy-rzad-zdusi-mafie-paliwowa/

"Nowy rząd zdusi mafię paliwową?
Czy nowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ponownie na celownik weźmie duże grupy przestępcze, przez które Skarb Państwa co roku traci miliardy złotych? Czy głęboka reforma służb specjalnych może zahamować działalność mafii paliwowej? Dlaczego znowelizowany właśnie kodeks karny pomógł przestępcom paliwowym?

Największa gospodarcza porażka III RP

Mafia paliwowa opisana po raz pierwszy została w 2002 r. przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej”. W całym tym procederze najbardziej bulwersuje to, że dokonywał się pod pieczą m.in. urzędników organów skarbowych. W śledztwach dochodziło również do ustaleń, że w proceder przestępczy związany z paliwami były zamieszane osoby pracujące dla Ministerstwa Finansów. Mafia miała również silne wsparcie w wydziałach śledczych policji. Część nielegalnych operacji paliwowych odbywała się w bazach PKN Orlen lub dawnych bazach wojskowych. Wśród osób zamieszanych w nielegalny biznes byli dawni oficerowie wojsk, ale także nieistniejących już Wojskowych Służb Specjalnych. W licznych zeznaniach i aktach śledztw w całej Polsce pojawiają się także oskarżenia skierowane wobec prokuratorów i sędziów. Zasięg mafii paliwowej był tak duży i kompromitujący, że zarzuty po raz pierwszy w historii polskiej policji postawiono śląskiemu Komendantowi Wojewódzkiemu w randze generała Mieczysławowi K. Ten jednak się wybronił i w 2011 r. został przez sąd oczyszczony z zarzutów. Tyle szczęścia nie miał prokurator apelacyjny ze Śląska, Jerzy Hop, który odsiaduje właśnie wyrok pozbawienia wolności. Po 13 latach dyscyplinarnie został również usunięty z zawodu. Doskonałym potwierdzeniem tego, jakie zepsucie w kontekście mafii paliwowej oblało sferę wymiaru sprawiedliwości niech będą zeznania prokuratora Andrzeja Czyżewskiego; „….krótko po tym zdarzeniu (próba otrucia – przyp. redakcja) dotarła do mnie informacja, że w środowisku tzw. mafii paliwowej podjęto działania w celu profesjonalnego „zlikwidowania” świadka Czyżewskiego, z uwagi na podjęte przeze mnie działania procesowe przeciwko sędziom SO w Jeleniej Górze, Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, i sędziów z SR w Jeleniej Górze oraz Zgorzelcu, a przede wszystkim w związku z zadaniem przeze mnie ujawnienia opinii publicznej treści moich zeznań, jakie złożyłem przed Sejmową Komisją Śledczą ds. PKN Orlen SA…. dlaczego oni Hopa tak szybko ukryli… Dlaczego? Hop był członkiem mafii paliwowej i te operacje, związane z tym, że on wymuszał jakieś świadczenia na długopisy, papier toaletowy w prokuraturze.

Prokurator Czyżewski niejednokrotnie w swoich wypowiedziach zaznaczał, że cały przestępczy proceder opiera się głównie na wyłudzeniach VAT-u przez podstawione firmy. Co rusz media informują o „spektakularnych” akcjach policji i ABW, które to rozbijają kolejne odnogi mafii paliwowej. Pod koniec 2014 r. media informowały, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozbiła mafię paliwową. Oczywiście to tylko jeden skrawek mafii, ale zdziwieniem największym było, że przykrywką przestępczego procederu była spółka paliwowa, gdzie prokurentem był Adam M. były szef Centralnego Biura Śledczego. Tłumaczył on jednak, że nie miał pojęcia, iż spółka którą reprezentował prowadzi działalność przestępczą. Tylko ta jedna firma zdaniem śledczych doprowadziła do utraty przez Skarb Państwa nawet 100 mln złotych.

Jak traci państwo?

Dane są różne, ale w większości specjaliści uważają, że państwo przez mafię paliwową traci od 3 do 5 mld rocznie. Ministerstwo Finansów przytacza dane, gdzie mowa jest o procederze wyłudzania VAT-u na wszystkich płaszczyznach biznesowych, te dane są już o wiele bardziej zatrważające, sięgają nawet 50 mld złotych. Wystarczy wspomnieć, że proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość podatki, które mają być nałożone na banki i sieci handlowe, mogą rocznie przynieść budżetowi ok. 8 mld zł. To jednak niewiele w porównaniu do kwot, które państwo traci na samym VAT. Obrót nielegalnymi paliwami to jeden z większych problemów dla służb. Rocznie z tytułu akcyzy od paliw silnikowych, czyli popularnej benzyny i oleju napędowego do budżetu trafia 26 mld złotych. Szacunki Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego mówią, że szara strefa na tym polu wynosi od 6 do 10 proc. Oszustwa mafii paliwowej nie polegają tylko na wyłudzaniu VAT-u, ale także na unikaniu płacenia akcyzy. Trzeba pamiętać, że w Polsce są dwa rodzaje oszukanych paliw. Pierwsze pochodzi z przemytu. Drugie ze zmieszania różnych związków chemicznych (nieobłożonych akcyzą), w wyniku czego otrzymuje się pełnowartościowe paliwo. Wprowadza się je później do obrotu przez sieć spółek popularnie zwanych słupami. Państwo traci na akcyzie, bo ta jest pobierana przez producenta lub importera towaru akcyzowego. Tracą też uczciwi przedsiębiorcy, bo ich towar jest znacznie droższy i nie ma szans w starciu z taką konkurencją. Jaki byłby najprostszy sposób zlikwidowania tego problemu? Wystarczyłoby zwyczajnie przerzucić płatność akcyzy na punkt dystrybucji. Czyli przy kasie. W efekcie rentowność sprzedaży lewego paliwa drastycznie spadnie, bo akcyza, podatek VAT i opłata paliwowa to ponad 50 proc. ceny. Nikt nie jest przecież w stanie masowo sprzedawać paliwa z cysterny. – W latach 2006–2007 przy Ministerstwie Finansów działał specjalny zespół powołany przez premiera, złożony z funkcjonariuszy służb, prokuratorów i specjalistów z resortu finansów. Wypracowali dwa rozwiązania, które całkowicie zlikwidowałyby ten problem. Pierwszym było doprowadzenie do zmniejszenia dysproporcji wysokości akcyzy między olejem napędowym a opałowym. Dziś ta różnica to kilkaset procent. Drugim było doprowadzenie do tego, żeby kasy były bezpośrednio na dystrybutorach. Jeżeli można nakazać taksówkarzom posiadanie kas fiskalnych, to tym bardziej można opodatkować stacje benzynowe – mówił w jednym z wywiadów Bogdan Święczkowski, były szef ABW, który ubolewał też, że nie wdrożono metod wypracowanych przez tamten specjalny zespół. Przez 8 lat nie zrobiono praktycznie nic, by zmniejszyć wpływy mafii paliwowej.

Powołany właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości w swoich założeniach ma głęboką reformę służb specjalnych, między innymi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które ma w większym stopniu zająć się przestępstwami gospodarczymi, w tym mafią paliwową. Co istotne, ze struktur obecnej ABW wydzielony i przeniesiony do CBŚ ma być Departament Bezpieczeństwa Ekonomicznego Państwa. Do tej pory departament ten odpowiadał za ochronę kontrwywiadowczą spółek Skarbu Państwa i prowadzenie śledztw na styku polityki i biznesu. Do tej pory CBŚ na polu przestępstw gospodarczych nie miało spektakularnych sukcesów, teraz za to ma szansę zyskać narzędzia do tego potrzebne. Jeśli zaproponowane zmiany doprowadzą do uszczelnienia systemu podatkowego, to Skarb Państwa może zyskać nawet 18 mld złotych, bo tyle w swoim programie zapowiada Prawo i Sprawiedliwość.

Groźne naruszenie interesów

O tym, że wejście w drogę interesom mafii paliwowej jest groźne, można przekonać się czytając niektóre akta ze śledztw, gdzie niejednokrotnie świadkowie byli zastraszani, gdzie dochodziło także do pobić, czy innych niebezpiecznych sytuacji dla osób posiadających wiedzę o całym procederze. W lutym tego roku wrocławski sąd aresztował 81-letniego Leszka Sz., który zdaniem śledczych miał kierować międzynarodowym gangiem. Był to skutek gigantycznej akcji służb wymierzonej w międzynarodową grupę przestępczą zajmującą się nielegalnym obrotem paliw, wzięło w niej udział ponad 500 funkcjonariuszy z CBŚ, Policji i Urzędu Kontroli Skarbowej. W sumie przeszukano kilkadziesiąt mieszkań, biur i siedem baz paliwowych. W ręce śledczych wpadło 13 osób. Jedną z nich był zatrzymany we Wrocławiu Leszek Sz., który swego czasu skutecznie próbował zdyskredytować prokuratora Marka Wełnę z Krakowa kierującego śledztwem mafii paliwowej, który po działaniach Leszka Sz., zrezygnował z prowadzenia kilkunastoosobowego zespołu prokuratorów rozpracowującego mafię paliwową. Decyzja prokuratora Wełny była zaskakująca, ponieważ stworzył on efektywny zespół śledczych, którzy kierowali do sądu twarde dowodowo akty oskarżenia w sprawie mafii paliwowej. Co prawda Wełna, jako powód podał brak porozumienia z przełożonymi, ale dla wielu wtedy było jasne, że problem tkwił w oszczerstwach, jakie wokół niego starano się wytworzyć. Innym zastanawiającym przykładem może być też osoba Zyty Gilowskiej. W latach 2006-2007, czyli w czasie, gdy była ministrem finansów, podjęte z jej inicjatywy prace nad likwidacją mafii paliwowej zbiegły się z oskarżeniem jej o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Sąd co prawda uznał, że prof. Gilowska złożyła prawdziwe oświadczenie lustracyjne, to według niektórych osób zbieżność tych oskarżeń z pracami nad likwidacją mafii paliwowej nie była przypadkowa.

Problemy na tle mafii paliwowej miał też sam Zbigniew Ziobro, kilka dni temu na nowo obrany ministrem sprawiedliwości. Jego wcześniejsze dwuletnie sprawowanie urzędu ministra przyniosło mu chyba najpoważniejszy problem w jego karierze. Chodzi o sprawę z 2007 r., gdy na polecenie prokuratury ABW udało się do domu Barbary Blidy – b. minister budownictwa za rządów SLD – która miała usłyszeć zarzuty korupcyjne związane z tzw. śląską mafią paliwową. Blida popełniła wówczas samobójstwo. Sprawę wyjaśniała sejmowa komisja śledcza, której prace zakończyły się stwierdzeniem, że Ziobro powinien odpowiedzieć za to przed Trybunałem Stanu. Wszczęto parlamentarną procedurę pociągnięcia go do odpowiedzialności konstytucyjnej, ale we wrześniu tego roku, w ostatecznym głosowaniu w Sejmie do uchwalenia tego wniosku zabrakło pięciu głosów.

Nowe złe prawo?

Znowelizowany w tym roku Kodeks Karny nie pomaga w ściganiu przestępców paliwowych. Od lipca, kiedy to nowe przepisy weszły w życie, tylko w samej Warszawie umorzono ponad sto spraw dotyczących mafii paliwowej w Polsce. O jakie przepisy konkretnie chodzi? O te skracające czas przedawnienia. Zmiany w art. 102 K.K., gdzie skrócono dodatkowy okres przedawnienia – a więc ten doliczany do podstawowego po tym, jak sprawca usłyszy już zarzuty – do pięciu lat. W efekcie wiele głośnych śledztw może zakończyć się umorzeniem dużo wcześniej, niż zakładano. Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie potwierdza również, że może dojść do kolejnych przedawnień w sprawach mafii paliwowej, które toczą się przed sądami. Dotyczy to głównie przypadków, gdy stawiano zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Miały one ulec przedawnieniu w 2022 r., ale stanie się to 5 lat wcześniej, czyli w 2017 r.

Czy zatem nie należałoby powrócić do poprzedniego brzmienia przepisu? Niewątpliwie tak, jednak najlepszym chyba sposobem na unikanie przedawnień w ważnych sprawach byłoby wprowadzenie zasady zawieszania okresu przedawnienia w momencie, gdy sprawa trafi na wokandę. Dlaczego? Wiele spraw skomplikowanych powoduje, że konieczne jest powołanie kilku biegłych, co za tym idzie bardzo długo też sąd oczekuje na ekspertyzy, a to właśnie działa najczęściej na korzyść oskarżonych, którzy dziś w przeciąganiu procesu widzą raczej korzyść. Nie wiadomo też tak naprawdę, co skłoniło komisję kodyfikacyjną, która pracowała nad nowelizacją kodeksu karnego, aby skracać okresy przedawnień. Jacek Skała, szef prokuratorskich związkowców w jednej z wypowiedzi twierdził, że nie było żadnego merytorycznego uzasadnienia dla takiej korekty legislacyjnej. – Spotkałem się z pytaniami, czy aby taka korekta nie była skrojona pod konkretne postępowania i konkretne osoby. To pytanie jest zasadne, zwłaszcza gdy w pracach uczestniczą osoby będące czynnymi w sprawach karnych adwokatami. Od takich pytań nie uciekniemy. Choć oczywiście dowodów na taki lobbing nie ma – podkreślał Skała.

 Czy nowy rząd upora się z powyższymi problemami, które są szalenie istotne dla całego państwa na wielu jego płaszczyznach? Tego do końca nie wie nikt, jednak zmiany proponowane przez PiS a także ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę mogą dawać nadzieję, że państwo na tych zmianach zyska. Choć innym ważnym pytaniem jest tutaj kwestia, ile faktycznie straci na tym mafia paliwowa.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Religia neoliberalna 9

Religia neoliberalna 9

 Norma postepowania w polityce zagranicznej imperialnych USA jest klamstwo i przemoc. Mielismy wiec zniszczenie panstwa Irak i zgotowanie milionom ludzi tragedi pod pretekstem posiadania przez tamtejszy "rezim" broni masowego razenia. Pozniejsze "zmiany rezimow" zdestabilizowaly Bliski Wschod i Afryke. Teraz Europe zalewa potok nieszczesnikow z tych rejonow.

W kanony religi neoliberalnej sie bezreflesyjnie i bezdyskusyjnie wierzy. Tak wiec skoro boscy neoliberalni "eksperci" twierdzili ze nienowoczesny polski przemysl trzeba tylko zlikwidowac i wyprzedac to zostal on zlikwidowany i sprywatyzowany za grosze. Ale obecny przemysl nalezacy glownie do boskich inwestorow z zachodu, choc jest takze przestarzaly, jest juz cacy. Opłakane sa skutki prywatyzacji służby zdrowia, ubezpieczen spolecznych i oswiaty. Wszystkie reformy zdrajcy Balcerowicza sa odwracane. Rezultatem wdrazania neoliberalnych kanonow jest gigantyczne bezrobocie i emigracja - uchodztwo za chlebem. Wielkosc polskiej emigracji jak na czasy pokojowe jest czyms unikalnym. No i Polska jest skorumpowanym panstwem istniejacym tylko teoretycznie.

Kapłan neoliberalizmu Milton Friedman w 1989 roku podczas wykładu dla OKP powiedzial: „Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska.”
Miał całkowita racje.
Jednak dalej Fridmam kłamliwie sugerował ze kraje zachodu budujac swoje bogactwo nie stosowaly protekcjonizmu, polityki przemyslowej, poteznych cel a praktykowały wolny handel i tym podobne konfabulacje.
Rzecz w tym ze USA, Niemcy i Japonia ktore goniły i przegoniły owczesny zachod stosowały agresywny protekcjonizm a panstwo bylo kluczowe w procesach industralizacji i moderrnizacji ! W Japoni industralizacje i modernizacje podjeło panstwo. USA miały najwieksze w swiecie cła na produkty przemysłowe dochodzące do 55%. Jeszcze po II Wojnie USA praktykowały protekcjonizm. Jesli rzad USA sobie nie zyczyl aby okreslone towary importowano do USA to ich praktycznie nie importowano !

Friedman mowiac o Szwecji udowodnił ze w ogole nic o tym kraju i stosowanym tam modelu gospodarczym nie wie. Jest klamczuchem i laikiem. Friedman jest swiatowym Nikodemem Dyzma histori gospodarczej swiata.
Religia neoliberalna glosi ze nienawistna Szwecja zbudowała dobrobyt jako panstwo ultra - liberalne a teraz socjalizm wszystko niegospodarnie roztrwonil.
W Szwecji z mozolem wypracowany czesciowo nierynkowy model gospodarki Rehna-Meidnera w zasadzie został wprowadzony już w latach trzydziestych XX wieku. Aby pozbyc sie zle zarzadzanych i przestarzalych firm ktore moglyby dalej dzialac tylko stosujac wyzysk pracownikow zastosowano negocjowane dla całych sektorów gospodarki jednolite stawki płac. Do wiadomosci wlascicieli i menadzerow przemyslu doszlo ze droga do zycia i rozwoju jest usprawnianie zarządzania i ciagla modernizacja a nie III swiatowy wyzysk pracownikow. Dzis przemysl Szwecji nadal jest jednym z najlepszych w swiecie.

"Bogaci będą więcej pracować, jeśli obniży im się podatki, a biedni będą wiecej pracowac jak obnizy im sie pensje"
W USA mamy od lat siedemdziesiatych neoliberalna stagnacje plac realnych wiekszosci spoleczenstwa. Za to majatki najbogatszych ( czyli 0.1% spoleczenstwa ) rosna bardzo szybko.

Ostatnie tak wielkie zroznicowanie majatkowe w USA bylo w 1929 roku na progu Wielkiego Kryzysu. Wyglada na to ze masowo drukowane w kolejnych programach QE dolary majace poczatkowo ratowac banki zbyt duze zeby upasc, zasilily kase najbogatszych ! Milton Friedman był przeciwnikiem państwa i jego polityki. Jeszcze nie tak dawno zdaniem neoliberalow drukowanie pienadza to najgorsza zbrodnia ... no chyba ze zasila nasza kase.
Według neoliberalnej propagandy najlepszy jest wolny rynek. Tak naprawde neoliberalowei kochaja giga korupcje i nienawidza uczciwego i wolnego rynku.
Niektorzy neoliberalowie przejrzeli na oczy. „Kult wolnego rynku to patologia” – mówi współtwórca reagonomiki, Paul Craig Norberts.

Poprzednie odcinki tej seri:
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-2.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-3.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-4.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-5.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-6.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/12/religia-neoliberalna-7.html
http://matusiakj.blogspot.com/2014/01/religia-neoliberalna-8.html

Mozna poprawić dochody z VAT o 18-21 mld zl

Mozna poprawić dochody z VAT o 18-21 mld zl

http://www.pb.pl/4365191,51182,nikt-vat-nie-rzadzi-mamy-okres-bezholowia

"Modzelewski: można poprawić dochody z VAT o 18-21 mld zł
Między 18 a 21 mld zł - o tyle można poprawić dochody z VAT, jeżeli zmieni się obecne przepisy, które legalizują wyłudzenia tego podatku, mówi PAP prof. Witold Modzelewski, współautor PiS-owskiego projektu ustawy o VAT.
"Teraz tak naprawdę, to nikt już tym podatkiem nie rządzi, mamy okres bezhołowia" - przekonywał Modzelewski.

Pytany, o ile można zmniejszyć lukę VAT, jeżeli wdroży się proponowane przez PiS zmiany, Modzelewski odpowiedział: "Jeżeli startujemy z poziomu 120 mld zł, a może być nawet gorzej (...), to zwiększenie dochodów do ok. 140 mld zł, czyli o między 18 a 21 mld zł (...) jest oczywiście realistyczne".

"Tylko nie da się tego osiągnąć w istniejącym stanie rzeczy, bo główną przyczyną (tego) stanu rzeczy nie są jacyś źli oszuści, którzy zawsze byli. Oszustów rodzi okoliczność, sytuacja tworzy złodzieja. Jeżeli coś łatwo się wyłudza, łatwo się uchyla od podatków, to będą chętni, jeżeli ktoś im przeszkodzi w tych działaniach, czyli nie będzie przepisów legalizujących te działania, to osiągnąć poziom 140 mld zł, kiedy planujemy na ten rok 135 (tyle wynosiła prognoza budżetowa), to różnica nie jest tak duża" - zastrzegł ekspert. Jak dodał, różnica jest natomiast duża, jeśli porówna się kwotę 140 mld zł z faktycznym wykonaniem dochodów z VAT, które "jest fatalne w tym roku" i wyniesie w optymistycznym wariancie 120 mld zł.

Według Modzelewskiego konieczne zmiany w VAT to m.in. przywrócenie sankcji prawno-podatkowej - gdy ktoś w deklaracji zaniży zobowiązanie lub zawyży zwrot, musi zapłacić od tego 30 procent dodatkowego zobowiązania podatkowego. Postuluje on też likwidację tzw. odwróconego VAT, który określa jako "krypto stawkę 0 proc.". Proponuje również Centralny Rejestr Faktur, ale tylko tych, od których żąda się zwrotu. A także wprowadzenie "wpłaty granicznej", zwłaszcza na towary wrażliwe, takie jak paliwa, stal, olej rzepakowy. "Ten, co wwozi, płaci należny podatek z tytułu Wewnątrzwspólnotowego Nabycia Towarów. Potem go sobie odlicza, ale musi go kasowo zapłacić do organu podatkowego" - tłumaczył Modzelewski.

Kolejne rozwiązanie to tzw. podzielona płatność. Jeżeli nabywca nie ma pewności, czy jego dostawca jest uczciwy lub może być wplątany w "karuzelę", wtedy żąda wydzielenia rachunku, na który wpłaca już część ceny zakupu odpowiadającą podatkowi naliczonemu - wyjaśnił profesor. Inny pomysł to rezygnacja z dominacji indywidualnych interpretacji urzędowych. Zdaniem Modzelewskiego zarówno organy podatkowe, sądy, jak i podatnicy powinni stosować zasadę bezpośredniości: czyli rządzi przepis, a nie jego interpretacja. Należy natomiast pozostawić interpretacje ogólne, ale tylko wydawane przez MF."

niedziela, 22 listopada 2015

Klamiesz jak Volkswagen

Klamiesz jak Volkswagen

 Volkswagen to przykład niemieckiej „solidności i uczciwości” Das Volkswagen. Das ściema.

Sledztwo prowadzone przez Agencje Ochrony Środowiska USA wykazało ostatnio ze nieprawidłowe dane podano takze dla 75 tysięcy luksusowych modeli koncernu sprzedanych jeszcze w 2009 roku. Oszustwa trwały latami. Pracownicy Volkswagena od lat alarmowali o oszustwach. Władze firmy doskonale wiedziały o przekrętach a to dlatego ze one nakazaly dokonac przekretu !

Prezes Volkswagena Michael Horn przesłuchiwany w amerykańskim Kongresie stwierdził że przegląd aut, wśród których doszło do manipulacji, może potrwać wiele lat.

Agencja podała, że w swietle nowych ustaleń niemieckiej firmie może grozić grzywna wynosząca juz nie 18 ale blisko 22 mld dolarow.
We wrzesniu podano ze emisje toksyn przez auta koncernu Volkswagena z silnikiem diesla były nawet czterdzieści razy wyższe niż wskazywały oficjalne dane.

„Kłamiesz jak Volkswagen". To nie koniec oszustw. Łzesz jak Volkswagen
Amerykańska firma doradcza Stout Risius Ross twierdzi, że Volkswagen podawał także dziewięciokrotnie zanizone dane dotyczące ofiar wypadków samochodowych.
W USA każdy z producentów samochodowych jest zobowiązany do podawania dokładnej statystki wypadków z udziałem własnych samochodów. Maja byc podane dane o ofiarach śmiertelnych i osobach rannych w takich zdarzeniach. W ostatniej dekadzie Volkswagen AG zgłaszał takie raporty, w których średnia poszkodowanych była najniższa spośród 11 największych producentów, oferujących swoje samochody na rynku amerykańskim. VW w tym okresie raportował nawet dziewięciokrotnie mniej zdarzeń niż jego rynkowi konkurenci.
Dane oszusta sa calkowicie sprzeczne z danymi zebranymi przez National Highway Traffic Safety Administration, a dotyczącymi liczby wypadków śmiertelnych na autostradach.
Wczesniej na niewielkim oszustwie przylapano Honde i Fiat/Chrysler, za co nałożono grzywny.
Raporty dotyczące ofiar wypadków samochodowych są zbierane przez NHTSA w ramach systemu „wczesnego ostrzegania”, mającego na celu wykrycie defektów fabrycznych samochodów. Producenci po wykryciu wad sa zobowiazani przeprowadzic nieodplatna akcje serwisowa aby zapobiec zagrożeniu życia użytkowników aut.
Wyglada na to ze VW mial pelna swiadomosc tego ze jego auta zagrazaja zyciu i zdrowiu uzytkownikow ale chcial oszczedzic na akcjach serwisowych i oszukiwal amerykanskie urzedy.
Ile miliardow dolarow oszust powinin zaplacic za smierc niewinnych ludzi i kalectwo innych, ktorych mozna bylo uniknac ?
Niezłego bata ma w reku hegemon na Niemcy.

A gdzie byly i sa unijne instytucje. Czyzby nadal badaly slimaka jako rybe oraz prostowały ogórki i banany. Czy instytucje oslepły pod dzialaniem lobbystow Volkswagena i od blasku bijacego od tysiacletniej IV Rzeszy ?
Kiedy Unia nakaze wycofac z dróg pojazdy VW które przekraczają normy emisji i zanieczyszczają środowisko ?
A moze kiedy EU zamiecie sprawe pod dywan ?
A kiedy europejskie panstwo istniejace tylko teoretycznie groznie kiwnie palcem w bucie ? Ile szwajacarskich zegarkow od VW znajdzie sie na rekach polskich lapownikow ?

Niemiecki kapitał jest wlascicielem blisko 90% lokalnej polskojezycznej prasy. Tam w tych gadzinowkach drukuja same niemieckie kłamstwa i oszczerstwa. Łzą jak Volkswagen.

Nadal nie wiadomo czego hegemon oczekuje od Niemiec ?
Filarami współczesnej polityki zagranicznej hegemona ( i globalnego zandarma a moze raczej szeryfa z dzikiego zachodu ) jest kłamstwo i przemoc. Prawda sie nie liczy, wazne sa tylko interesy hegemona. Propaganda wpierw wroga deprecjonuje i robi z niego zbrodniarza, ktorego po ubraniu w skrojone buty pozniej sie zabija. Buty dla Volkswagena zostały juz uszyte. Ale raczej nie zostanie on zabity.
Z drugiej strony Niemcy sa pojetnym uczniem i nauczyli sie od hegemona klamac i oszukiwac w skali przemyslowej.

Mistrzem korupcji, jak zawsze jest Siemens.
http://matusiakj.blogspot.com/2014/03/znow-korumpujacy-siemens.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/01/niemiecka-uczciwosc-siemensa-part1.html
http://matusiakj.blogspot.com/2013/01/niemiecka-uczciwosc-siemensa-part2.html
http://matusiakj.blogspot.com/2014/06/pare-korupcyjnych-grzeszkow.html

Niemieckie koncerny oskarzone sa o potezna korupcje w Grecji
http://matusiakj.blogspot.com/2015/09/niemieckie-koncerny-oskarzone-o-potezna.html

Pajeczyna PSL. Podkarpackie powiazania Burego

Pajeczyna PSL. Podkarpackie powiazania Burego

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1632351,1,podkarpackie-powiazania-jana-burego.read
"Podkarpackie powiązania Jana Burego
Były poseł PSL Jan Bury jest oskarżony o korupcję. Katowicka prokuratura apelacyjna postawiła mu sześć zarzutów – za wpływanie na działanie różnych instytucji miał przyjąć łapówki na kwotę prawie miliona złotych. Sąd nie zgodził się tymczasowe aresztowanie. Sam Bury oświadczył, że „jest osobą niewinną”.
Oficjalnie nazwisko posła PSL Jana Burego pojawiło się w kontekście ujawnionej właśnie przez katowicką prokuraturę, a nagranej dwa lata temu przez CBA, rozmowy z Marianem Cichoszem z PSL, wtedy wiceprezesem NIK: „Pamiętaj, Krzysio Kwiatkowski (prezes NIK) jest dupa. Żebyś wiedział, on jest dupa i jak zobaczy zawodnika, który ma kręgosłup, to się ugnie”. Oto jak Jan Bury, były wiceminister skarbu, szef klubu parlamentarnego i prezes podkarpackiego PSL, szkolił „swojego człowieka” w polityce. To PSL zagłosowało w Sejmie za Kwiatkowskim przy obsadzaniu stanowiska szefa NIK, więc Jan Bury uważał, że ma prawo stawiać mu żądania i oczekiwać, że będzie się uginać. PSL z tego zresztą słynie, że dba o „swoich”, gdy trzeba, załatwi pracę, stanowisko, miejsce w radzie nadzorczej, kontrakty. W ten sposób kształtuje swoje wpływy.

Jak wynika z materiałów śledztwa, Bury nie tylko skutecznie dopominał się stanowisk dla swoich ludzi, ale też np. zmiany wyników kontroli NIK, niekorzystnych dla niego i PSL w sprawie farmy wiatrowej w Chmielniku na Podkarpaciu. Inwestycja kosztowała 80 mln zł i była prowadzona za czasów, gdy Bury zajmował stanowisko wiceministra skarbu. „Nawiasem mówiąc w tej sprawie i kurwa ten starosta zadawał, chcą mnie ubrać w to” – skarżył się Marianowi Cichoszowi w nagranej rozmowie i dodawał: „Nie ukrywam, że jest to element bardzo istotny w rozgrywce też mojej w województwie z PiS-em, wiesz”. Według prokuratury w efekcie tych nacisków NIK zmieniła ocenę inwestycji z negatywnej na pozytywną.

Jeszcze przed wyborami prokuratura wystąpiła o odebranie immunitetów: prezesowi NIK, by postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień, czym działał na szkodę interesu publicznego (do 3 lat więzienia), a Buremu za podżegania do przekroczenia uprawnień (do 3 lat).

Prezes NIK jest kolejną osobą, która trafiła „na linię strzału” przy okazji tropienia korupcji na Podkarpaciu, czym CBA zajmuje się szczególnie intensywnie od co najmniej trzech lat.
Kolacje, meble i seks

– Zaczęło się od drobnej sprawy dotyczącej nieprawidłowości w zarządzaniu mieniem jednej z gmin podkarpackich, chodziło bodaj o zakup samochodu – przypomina sobie prokurator Andrzej Jeżyński, naczelnik wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, gdzie wszczęto pierwsze śledztwo dotyczące korupcji na Podkarpaciu w oparciu o materiały CBA. Za sprawą podsłuchów zakładanych przez CBA z tej sprawy wypączkowały następne.

Pierwszym zatrzymanym w kwietniu 2013 r. był bliski współpracownik Jana Burego, peeselowski marszałek i wojewoda podkarpacki Mirosław Karapyta (zgadza się na podawanie nazwiska). „Będzie mógł na Podkarpaciu zrobić tyle, ile mu Bury pozwoli” – padało często w politycznych komentarzach dotyczących Karapyty. To rodzinny region Burego i matecznik PSL. Do zatrzymania Karapyty miał tam ogromną władzę. Rozdawał stanowiska, decydował o awansach. Województwem rządziła wtedy koalicja PO-PSL-SLD.

Karapycie postawiono zarzuty powoływania się na wpływy, podejmowania czynności służbowych w zamian za korzyści majątkowe i osobiste oraz udzielania korzyści majątkowych i osobistych. Po wpłaceniu 60 tys. zł kaucji wyszedł na wolność. Ostatecznie marszałek oskarżony został o popełnienie 16 przestępstw w latach 2009–12. Ale lista zarzutów zaczyna się dużo wcześniej – od gwałtu w 1999 r. na podległej pracownicy, gdy pracował w kuratorium oświaty. Ze śledztwa wynika, że miejscowi wiedzieli o tym, ale nikt nic nie mówił, aż do tzw. afery podkarpackiej. Potem, gdy Karapyta piastował już urząd marszałka, była „praca za seks”, a w jednym przypadku także seks za zwolnienie z pracy koleżanki (wcześniej był też seks za jej przyjęcie). – To relatywnie biedny region, gdzie trudno z uzyskaniem stałego zatrudnienia, a praca w urzędzie jest jedną z lepszych. Ustalenia dowodowe wskazują, że pojawiła się pokusa, żeby do swoich celów to wykorzystać – mówi prokurator Jeżyński.

Marszałek Podkarpacia, zdaniem śledczych, potrafił też przyjąć meble o wartości 5 tys. zł w zamian za obietnicę załatwienia pracy. Kolejne 5 tys. zł, zdaniem prokuratury, wziął od przedsiębiorcy, którego firma wykonywała roboty budowlane na rzecz jednostki podległej urzędowi marszałkowskiemu.10 tys. zł to koszty pobytu marszałka z „osobą towarzyszącą” na wczasach, między innymi we Włoszech. Według prokuratury pobyty opłacał mu przedsiębiorca, który chciał uzyskać dotację na działalność rolniczą, a marszałek obiecał, że urząd uruchomi program, z którego dotacja będzie możliwa. Najwyższa wręczona mu łapówka to zdaniem śledczych 30 tys. zł.

Śledztwo ujawniło też różne inne mechanizmy. Weźmy ten: zastępca komendanta powiatowego Policji w Jarosławiu bez cienia wahania przekazuje marszałkowi, osobie nieuprawnionej, informacje o tym, co się dzieje w śledztwie dotyczącym śmierci człowieka, znajomego marszałka. Gdy jego usłużność wobec marszałka wyszła na jaw, zamiast dyscyplinarki, po uroczystym pożegnaniu odszedł na emeryturę. Dziś jest jednym z oskarżonych. Podobnie jak szef Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej w Rzeszowie. W kwietniu 2012 r. przekazał marszałkowi przez telefon termin kontroli w zakładzie tłuszczowym – firmie żony wicemarszałka województwa. Podczas kontroli oleju po prostu nie było. Został odnaleziony gdzie indziej; okazało się, że nie nadawał się do użycia.

Marszałek pozwalał się też ugaszczać. Burmistrz Ustrzyk Dolnych zafundował mu sylwestra, płacąc za jego pobyt (1,8 tys. zł). Płacił z funduszu przeciwdziałania problemom alkoholowym. Potem, w lutym i kwietniu 2009 r., były jeszcze dwa sute przyjęcia w Ustrzykach. Chodziło o uzyskanie przychylności marszałka dla wniosku do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o dodatkowe 300 mln zł na budowę autostrady A4 Rzeszów–Jarosław. Innym razem za 1,5 tys. zł rzeszowski biznesmen ugościł go w hotelu kolacją z noclegiem. Zeznał potem: „Wiedziałem, że Karapyta zna się z wiceministrem infrastruktury Rynasiewiczem i z posłem Burym. Przekonany byłem, że mając takie znajomości, będzie w stanie pomóc w rozwiązaniu problemów”. Marszałek spotykał się z biznesmenem na alkoholowych biesiadach, gdzie zapewniał o przychylności swojego protektora, a w jednym ze spotkań poseł miał uczestniczyć osobiście. Z protekcji nic jednak nie wynikło. Finalnie polecono firmie przekazać dokumenty ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi, a ten nie nadał im biegu, za to przestał odbierać telefony.

Ostatecznie w kwietniu tego roku śledztwo dotyczące marszałka Karapyty zostało zamknięte i skierowano do sądu w Rzeszowie akt oskarżenia. Sąd rzeszowski nie chciał sądzić tej sprawy, jak podano, „ze względu na miejsce popełnienia zarzucanych czynów”, dostał ją więc sąd w pobliskim Przemyślu. Proces się jeszcze nie zaczął.
Auta i sztabki złota

Tymczasem w lipcu 2014 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali w Warszawie Mariana D. i Pawła K., prezesów firmy paliwowej z podkarpackiego Leżajska, pod zarzutem wręczania korzyści majątkowej urzędnikom w zamian za pośrednictwo w załatwianiu ich spraw. Dawali pieniądze, drogie alkohole, a Marian D. płacił nawet sztabkami złota. Z podsłuchanych przez agentów rozmów telefonicznych biznesmenów miało wynikać, że powoływali się na znajomości z posłami Burym i pochodzącym z Leżajska baronem podkarpackiej PO Zygmuntem Rynasiewiczem, wiceministrem infrastruktury.

Właśnie w poszukiwaniu tych sztabek złota CBA weszło na przeszukanie do pokoju Burego w sejmowym hotelu, do jego biura, do domu w Rzeszowie i do domu jego ojca pod Przeworskiem. Sztabek złota nie znaleziono, jedynie w pokoju sejmowym dokumenty spółki Mariana D. Poseł twierdził, że pomagał przedsiębiorcy w ramach swojej pracy poselskiej. Złota (bezskutecznie) szukano też w gabinecie wiceministra Rynasiewicza, przeszukano też jego służbowy samochód. Ostatecznie kilogramową sztabkę, jedną z tych poszukiwanych, o wartości 130 tys. zł znaleziono tylko u księdza płk. Roberta M., proboszcza warszawskiej katedry polowej. Miał on „powoływać się na swoje wpływy w instytucjach państwowych”.
Za sprawą prezesa D. z Leżajska CBA weszło też na przeszukanie do gabinetu prokurator apelacyjnej w Rzeszowie Anny H. – która miała, wykorzystując swoje stanowisko, pomagać w załatwianiu różnych spraw, wykonując np. telefony interwencyjne do urzędów skarbowych w sprawie firmy i sugerując rozwiązania. Według śledczych szefowa prokuratury apelacyjnej przez pięć lat wykorzystywała stanowisko do załatwiania różnych interesów i dopuszczała się przestępstw o charakterze korupcyjnym (wśród łapówek miał być m.in. samochód). Obciążają ją godziny nagrań z podsłuchów, m.in. z biznesmenami z Leżajska. Prokurator generalny natychmiast usunął Annę H. ze stanowiska, obecnie trwa postępowanie związane z procedurą pozbawienia jej immunitetu, by można jej było stawiać zarzuty.

Przeszukania u posła Burego odbiły się politycznym echem. „Grillowano” także Rynasiewicza. Miesiąc po przeszukaniach portal tvn24 podał, że prokuratorzy planują wniosek o pozbawienie posła PO immunitetu. Co rusz temat wracał. Jeszcze w lutym tego roku czołowi dziennikarze śledczy „Gazety Wyborczej” przynieśli takie same wieści: „prokuratura analizuje”. W końcu Rynasiewicz rzucił wszystko i odszedł z polityki. Dziś tematu Rynasiewcza w śledztwie w ogóle nie ma.

Sam Bury od tamtego czasu zamiast „dzień dobry” zaczął mówić, niby żartem, „jeszcze mnie nie zamknęli”. I coraz głośniej mówił o polowaniu na niego przez CBA. I osobistym zaangażowaniu w to samego szefa CBA Pawła Wojtunika. Paliwa dolał mu sam Wojtunik w nielegalnie nagranej w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmowie z Elżbietą Bieńkowską, mówiąc o nim nie inaczej jak „skurwiel”. Podobno CBA namierzyło Burego już w 2010 r., gdy był jeszcze wiceministrem skarbu i, łamiąc ustawę antykorupcyjną, kupił połowę udziałów w spółce swego kolegi z PSL i protegowanego Bogusława Płodzienia. Bury wykręcił się od odpowiedzialności, tłumacząc całe zdarzenie nieuwagą.

Polowanie czy nie – prawdą jest, że informacje o zatrzymaniach różnych ludzi przez CBA okraszane są dodatkami takimi jak „znajomy posła Burego”, „były asystent”, „mąż dyrektorki biura posła”.

Bury tłumaczy wszystkie te zatrzymania dążeniem CBA do wykreowania za wszelką cenę jakichś zarzutów, które będzie można mu postawić. – Jestem inwigilowany, nie wymyśliłem tego sobie. Może nawet jestem najbardziej przejrzystą osobą w tym kraju, od lat będąc podsłuchiwanym i obserwowanym – mówi.

Bezsprzecznie, materiały mające służyć postawieniu zarzutów Kwiatkowskiemu i Buremu pochodzą z podsłuchów, i najpewniej telefonem „zarażającym” był telefon posła Burego. Praktyka jest taka, że gdy w rozmowie telefonicznej osoby rozpracowywanej (i podsłuchiwanej) pojawia się coś, co wskazuje na możliwość popełnienia przestępstwa, podsłuch zakłada się też rozmówcy – staje się on w ten sposób „zarażony”. Tak zapewne ugrzązł Kwiatkowski.

Nagrania pochodzą z 2013 r. Wtedy też decyzją prokuratora generalnego zostały przez CBA przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, gdzie je, jak twierdzi prokuratura, weryfikowano aż do teraz.

Co ciekawe, włączono je z zawiadomienia CBA (patrząc po sygnaturze akt Ap V Ds. 58/13/s) do sprawy toczącej się od listopada 2013 r., a dotyczącej „przekroczenia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice w związku z postępowaniem przetargowym”. Ki diabeł? – można zapytać. Wygląda, jakby tu wrzucano wszystkie materiały – także z różnych śledztw – w których pojawia się poseł Bury. Tam też trafiła sprawa dotycząca spotkania w 2013 r. Burego z zastępcą komendanta głównego Policji nadzorującego CBŚ Mirosławem Schosslerem, kolegą ze studiów. Chodziło o podejrzenie wykorzystywania policji do własnych politycznych celów.

Na początku lipca 2013 r. Bury miał wezwać do hotelu w Rzeszowie Schosslera. Tam zlecił mu przyjrzenie się interesom samorządowca Lucjana Kuźniara, niedawnego koalicjanta z sejmiku, który niespodziewanie poparł w głosowaniu PiS, burząc polityczną układankę w Podkarpackiem. Do zdrady doszło niedługo po odwołaniu marszałka Mirosława Karapyty i całego zarządu województwa (Jan Bury odciął się wówczas od protegowanego). Ludowcy byli przekonani, że władzę w samorządzie utrzymają. Na nowego marszałka namaścili Mariusza Kawę, szefa klubu PSL w sejmiku, lecz wygrał Władysław Ortyl z PiS. Ma istnieć nagranie rozmowy Burego ze Schosslerem, w którym poseł zasugerował, by „znaleźć coś na tego Kuźniara”.

Schossler podczas spotkania zanotował informacje przekazywane przez Burego, a swoje zapiski przekazał wiceszefowi CBŚ Rafałowi Derlatce i sprawa ruszyła. Funkcjonariusze CBŚ razem z Prokuraturą Okręgową we Włocławku w zakrojonym na szeroką skalę śledztwie dotyczącym wyłudzania podatku VAT na fikcyjnym handlu olejem rzepakowym postawili zarzuty 30 osobom w całej Polsce. Wśród podejrzanych znalazła się też żona Lucjana Kuźniara, której zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, fałszowanie dokumentów i dokonywanie przestępstw karnoskarbowych. Historia przeciekła do mediów, zrobił się szum, minister spraw wewnętrznych nie stwierdził jednak przekroczenia uprawnień Schosslera: wszak wykryto przestępstwo. Rafał Derlatka w lipcu 2015 r. został zwolniony z zachowania tajemnicy służbowej, jednak do dziś nie został przesłuchany.

Do tego samego śledztwa wrzucono też znajomego Burego, biznesmena z Podkarpacia Łukasza M. z zarzutem wyłudzenia unijnych dotacji. I wielu innych przedsiębiorców z Podkarpacia (w sumie 12 osób). Tu też przekazano niejawne materiały ze śledztwa prowadzonego w Warszawie. Jakie – tajemnica. Badane są wątki niepowiązane ze sobą. Ich wspólnym mianownikiem był jedynie krąg polityków i biznesmenów z rejonu podkarpackiego, na czele z Janem Burym. Być może dotyczy to też państwowych zleceń dla spółki Makarony Polskie, gdzie Jan Bury z żoną posiadają akcje. Wojtunik nie ukrywa, że to nie koniec. – Jeszcze jest za wcześnie na podsumowania, bo śledztwa wciąż trwają. Sprawa jest wielowątkowa, już ponad 40 osób usłyszało prokuratorskie zarzuty. W tym gronie są samorządowcy, policjanci, przedsiębiorcy i urzędnicy. Jest jeszcze kwestia realizacji procesowych wynikających z zebranych materiałów i dowodów, które przekazaliśmy prokuratorom – mówi. Co znaczy, że tylko czekać, kiedy, co i na kogo katowiccy prokuratorzy wyciągną ze swoich szuflad.

Finalnie śledztwo, które zaczęło się od błahej sprawy zakupu samochodu, okazało się gigantyczne. – Wolę słowo pajęczyna niż sitwa czy lokalny układ, ale wystąpiła nam tam na Podkarpaciu duża kumulacja zachowań nagannych, przestępczych, dziwnych relacji osobowych, towarzysko-biznesowych – mówi Wojtunik"

Dotacje unijne z drugiej strony

Dotacje unijne z drugiej strony

http://mambiznes.pl/artykuly/czytaj/id/7090

"dotacje unijne z perspektywy kilku liczb.

10,2 mld euro, czyli ponad 40 mld zł na wsparcie innowacyjności w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka otrzymała Polska w latach 2007-2013. (źródło: parp.gov.pl)

55 proc. unijnej średniej - taki był w 2014 roku wskaźnik innowacyjności Polski. Mimo dużych środków wydanych na innowacje odsetek ten spadł z poziomu 60 proc. notowanego 2009 roku. Gorzej wypadają tylko Rumunia, Bułgaria, Łotwa i Litwa. (źródło: raport Komisji Europejskiej).

45 miejsce na świecie i trzecie od końca wśród państw Unii Europejskiej zajęła Polska w Globalnym Rankingu Innowacyjności 2014. Nasz kraj wyprzedził jedynie Grecję i Rumunię.

20 proc. - tylko taki odsetek z puli dotacji na innowacje wydajemy na badania i rozwój. W Finlandii proporcje tych wydatków odwrócone i wynoszą 78 do 22 proc. (źródło: Eurostat)

704 zlecenia o wartości blisko 60 mld zł zdobyły zagraniczne firmy w 2013 roku z puli dotacji przeznaczonych dla Polski. (źródło: Instytutu Zamówień Publicznych)

80 proc. środków wydatkowanych przez Polskę na innowacje idzie na zakup maszyn i urządzeń.(Eurostat)

200 000 - tyle osób utrzymuje się w Polsce z podziału i obsługi unijnych dotacji (źródło: Rzeczpospolita 07.01.2014).

0,89 euro wraca do Niemiec z każdego 1 euro wydanego przez ten kraj w ramach poliyki strukturalnej w Polsce. Środki te wracają do naszych sąsiadów w postacie zamówień dla niemieckich firm. (komisarz UE ds. polityki regionalnej Johannes Hahn w Gazecie Wyborcza, październik 2012)

11 952 - tylu urzędników zajmuje się w Polsce wyłącznie obsługą dotacji unijnych (źródło:dotacje.pl)

1900 euro na 1 mieszkańca otrzymała Polska w nowej perspektywie unijnej na lata 2014-2020. Biorąc pod uwagę ten wskaźnik, więcej od nas wśród państw tzw. nowej Unii otrzymały: Litwa - 2400 euro/1 mieszkańca (7,1 mld euro), Słowacja - 2400 euro (12,7 mld euro), Estonia-2300 euro (3 mld euro), Węgry - 2100 euro (20,8 mld euro), i Malta (0,9 mld euro). Polska z kwotą 1900 euro na mieszkańca zajmuje piątą pozycję, wspólnie z Czechami i Chorwacją (8,2 mld euro)."

sobota, 21 listopada 2015

Cud i cymes czy ruina ?

Cud i cymes czy ruina ?

  Mapka ponizej przedstawia istniejace drogi kołowe o duzej przepustowosci, drogi w budowie, drogi w przetargach i drogi planowane do budowy.

Poki co Polska nie ma systemu szybkich drog. Namiastka systemu powstanie ( albo i nie powstanie ) najwczesniej za 5 lat. Poki co sa obiecanki - cacanki a opoznienia w realizacji siegaja 10 lat. Poki co z Warszawy do Krakowa autostradą mozna dojechać ale przez Niemcy.
Ciekawosc budzi pominiecie w inwestycjach Warmi i Mazur. Czyzbysmy przygotowywali sie do zwrotu tych ziem IV Rzeszy ?
W sporej czesci wypadkow nie wykonano wieloletnich badan natezenia ruchu a szacunki moga byc dalece bledne.

Jak wynika z rankingu opublikowanego przez Komisję Europejską Polska w dziedzinie transportu zajeła przedostatnie miejsce w całej Unii. Za nami jest tylko Rumunia. Komisja badała stan infrastruktury, poziom bezpieczeństwa, wpływ na środowisko, innowacje, logistykę i wdrożenie unijnego prawa, w sumie 29 kategorii. KE przekonuje, że zestawienie ma pomóc państwom członkowskim w zidentyfikowaniu obszarów, w których konieczna jest poprawa, a także w określeniu priorytetów inwestycyjnych.
Pod względem jakości dróg znaleźliśmy się na 25 miejscu, zostawiając za sobą Bułgarię, Łotwę i Rumunię
Z dokumentu wynika, że zadowolenie z transportu kolejowego w Polsce jest najniższe w całej Unii. Polskie drogi sa niebezpieczne i bardzo duzo jest na nich ciezkich wypadkow. Słabe jest tempo wykorzystania unijnych funduszy pomocowych przez polską kolej.
Pierwsze trzy miejsca w rankingu transportu zajely Holandia, Szwecja i Finlandia. Holandia jako lider jakości transportu w UE, dostała duzo bardzo wysokich not.

Agencja Standard&Poor's podniosła włsnie rating kredytowy Holandii z AA+ do AAA, czyli najwyższego poziomu. Holandia odzyskala pozycje po 2 latach i moze bardzo tanio pozyczac. Obecnie ma zaledwie 2.3% deficytu budzetowego. Holandia bardzo dobrze stoi pod wzgledem technologi. Holandia ma nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących sięgającą 10% PKB. Jak oni to robia ?

No coz uprawianą w Polsce propagandą sukcesu Komisja sie nie przejela. Na budowe drog poszly potezne pieniadze a afekt systemowy jest niewielki. Drogi na plaskiej i nizinnej Polsce buduje sie w takiej cenie jak w Europie na obszarach trudnych i gorskich

Wiarygodnosc rankingow bywa rozna ale chyba trudno podejrzewac ze w Komisji Europejskiej dzialaja na szkode Platformy szpiedzy PIS.

Coz z tego ze kupilismy Pendoliono bez pendolino skoro po istniejacych ( i planowanych ) drogach moglyby rownie dobrze jezdzic pociagi produkowane w Polsce. By zylo sie lepiej - pare osob dostalo szwajacarskie zegarki i walizki gotowki.
Coz z tego ze Pendolino oszczedzi czas jednym pasazerom a zatrzymane beda inne pociagi i tam inni pasazerowie straca czas. Pasazerowie Pendolino sa lepsi ? Monkey biznes ?
No i co z tego ze jest odcinek autostrady a trzeba stac godzine przed bramka. A jaki jest sens spoleczno - gospodarczy istnienia drogi Kulczyka o szokujacych taryfach ? Czy taki sam jak budowy pustych stadionow w Grecji i w Polsce ?

Totalniacka Wroga Twierdza Konstytucyjna

Totalniacka Wroga Twierdza Konstytucyjna

 Pogląd o istnieniu "Twierdzy Konstytucyjnej", jako elementu mega-neo-totalitaryzmu lansuje od dawna Jan Herman
http://matuzalem.salon24.pl/680634,dziedzictwo-groteska-w-twierdzy

"Po raz pierwszy widzę Twierdzę Konstytucyjną w pełnej krasie. Przypomnijmy: Twierdzą Konstytucyjną nazwałem swoiste Bizancjum prawnicze, zbiór najwyższej rangi przepisów, algorytmów, procedur, prerogatyw, immunitetów, certyfikatów, uprawnień, itp., itd. – na mocy których elita władzy chroni siebie przed kontrolą społeczną, a nawet instytucjonalną (np. urzędową, sądową) – a zza takich „murów” może spokojnie, bezstresowo razić obywateli i wspólnoty, środowiska i inne konstelacje lokalne.
Takie Bizancjum, pełzająca kontr-demokracja, ulokowane jest (ustrojowo-systemowo) między sprawiedliwością a prawem.."

Jan Herman ma slusznosc. Nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym spowodowala dekonspiracje ludzi pasozytniczej Twierdzy Konstytucyjnej. Pierwszym dywersantem jest Andrzej Zoll. W drugiej lini ujadaja janczarzy Rzeplinski i Cwiakalski.
W 1988 Zoll uzyskał polityczny tytuł profesora nauk prawnych. Tym ktorzy sa za mlodzi przypomniec trzeba ze polityczny tytul profesora nadawany przez komunistow byl elementem tworzenia perwersyjnego kapitalu spolecznego panstwa komunistycznego a o nadaniu tytulu profesora zasluzonemu dla systemu decydowała PZPR i przede wszystkim bezpieka ale sprzeciw mogla wniesc sowiecka bezpieka czy nawet sowiecka ambasada.
Zoll byl rzadowym ekspertem w Podzespole ds. Reformy Prawa i Sądów Okrągłego Stołu.
Zoll kompromitował sie wszedzie gdzie byl. Był sędzia i prezesem Trybunału Konstytucyjnego, był przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej oraz był rzecznikiem praw obywatelskich szkodzacym obywatelom. Byl frontmenem postkomunizmu. Jadrem patologi III RP byla przeciez Państwowa Komisja Wyborcza koordynujaca i legalizujaca falszerstwa wyborcze i hamulcowy pasozytniczy trybunal.
Pracuje on dla postkomunistycznej mafi od dawna. Zoll wslawil sie tuz po przyjeciu nowej ustawy karnej w 1997 roku silnie zawezajaca, nonsensowaną intepretacją pojecia "funkcjonariusz publiczny" probując uniemozliwic sciganie korupcji !

A gdzie to leje krokodyle lzy totalniak Zoll. Ano w zydowskiej gazecie dla Polakow bedacej ekspozytura zydowskich lobbystow. Przyszedl totalnik do totalnika po swoje. Polski rzad z rzadem Izraela nie musi rozmawiac za posrednictwem Michnika i lobbystow.

A gdzie byl i jest totalniak Zoll gdy raz po razie Europejski Trybunal Praw Czlowieka skazuje Polske za łamanie praw czlowieka ?
ETPCz wydawal tez wyroki w sprawach gdzie bezskutecznie pomocy u totalnika Zolla jako Rzecznika praw Obywatelskich szukaly ofiary ! Totalnika nie razil bandytyzm prokuratury i sadow ?
A gdzie byl totalniak Zoll gdy poprzedni Sejm łamal ustawe o Trybunale awansem usadawiając na stołkach sędziowskich swoich ludzi ? Aj waj, aj waj, gewałt - zamach na demokracje !

Miejmy nadzieje ze skonczy sie kiedys peryferyjna, fasadowa udawana postkomunistyczna "demokracja".

Panie Zoll. Zrozum Pan w koncu ze ci ktorzy zrobili z Pana profesora i wsadzili Pana na swieczmik dzis niewiele moga. Byl Pan uzyteczny do sprzedawania gawiedzi bajek o "komunistycznej demokracji". Pan i pana mocodawcy demokracji boja sie jak diabel swieconej wody.

"Peryferyjny Kapitalizm Zalezny" , dostepny w GoogleBooks, lansuje teze ze w czasie konfliktu mocarstw prymitywne panstwa moga pod sprezystym przywodztwem wybic sie do I Ligi Swiatowej. Jest oczywiste ze Polska przechodzi pod kuratele USA. Stronnictwa ruskie i pruskie zostaly zmarginalizowane i zepchniete do głebokiej defensywy.

W ramach likwidacji posowieckiego perwersyjnego kapitalu spolecznego mozna mala nowelizacja ustawy zniesc sowiecki tytul profesora polityczngo.
Do calkowitego rozbicia Twierdzy Konstytucyjnej potrzebna jest zmiana Konstytucji. Ale ostrzal i blokade Twierdzy mozna prowadzic juz teraz.

Trybunal Komstytucyjny przekraczal swoje uprawnienia i uzurpowal sobie uprawnienia parlamentu. Jest to ciezkie przestepstwo.
Sad Najwyzszy chcac zapewnic bezkarnosc korupcji sedziow uchwałą z 23 stycznia 2008 w sprawie SNO 91/07 stwierdzil ze w sprawach sedziow obowiązują wyższe wymagania dowodowe, niż w zwykłych postępowaniach ! Postawienie sędziemu zarzutu korupcji jest praktycznie niemożliwe. Niedawno umorzono sprawe o korupcje w SN. Tak naprawde sedziowie SN orzekali we wlasnej sprawie. Przewodniczacym byl bowiem sedzia z afery korupcyjnej w SN.
Zgodnie z Konstytucja wszyscy jestesmy rowni wobec prawa. Przestepcow z trybunalu i sadu nalezy własciwie osądzic.

Mafiozo Jan Bury jako członek Krajowej Rady Sądownictwa umacniał i strzegł.totalniackiej niezawisłośći sędziowskiej i niezależnośći sądów.
Skoro mafiozo podejmowal sie ustawiac wyroki Naczelnego Sadu Administracyjnego i zalatwial stolki sedziowskie to jaki sad mu w Polsce podskoczy ?

Narod stanowi prawo i jest ponad prawem. Krotko ujal to Danton - Nasza wola jest prawem !