Niemiecki przedsiebiorca Hans G. vs polnischen Untermenschtum
https://www.salon24.pl/u/nanofiber/1024804,niemiecki-przedsiebiorca-hans-g-vs-polnischen-untermenschtum
"Rozporządzenie z 4 grudnia 1941 r. o postępowaniu karnym przeciwko Polakom i Żydom na włączonych terenach wschodnich (Verordnung über die Strafrechtspflege gegen Polen und Juden in den eingegliderten Ostgebieten – Polenstrafrechtsverordnung) zawierało blankietowe upoważnienie do wydawania wyroków śmierci. Autor projektu tego rozporządzenia dr F. Schlegelberger deklarował w piśmie do Kancelarii Rzeszy, iż podziela pogląd, „że Polak jest mniej wrażliwy na zwykłą karę więzienia”.
Przepisy Polenstrafrechtsverordnung stanowiły, że
„Polacy i Żydzi będą karani śmiercią, a w mniej ciężkich przypadkach karą pozbawienia wolności, jeżeli przez nienawistną (gehässige) lub podburzającą (hetzerische) działalność wykazują wrogą wobec Niemców postawę (deutsch-feindlische Gesinnung), w szczególności wyrażają się wrogo o Niemcach, zdzierają lub uszkadzają publiczne obwieszczenia niemieckich władz lub służb, albo jeżeli przez swoje inne zachowania obniżają lub szkodzą (herabsetzen oder schädigen) poważaniu (Ansehen) lub dobru (Wohl) Rzeszy Niemieckiej lub niemieckiego Narodu.”
Art. 2 stanowił, że wskazani w tytule tego rozporządzenia mogą zostać ukarani nie tylko wtedy, gdy naruszają niemieckie ustawy, ale także gdy „popełniają czyn zasługujący na ukaranie ze względu na konieczność państwową, zgodnie z myślą przewodnią niemieckiej ustawy”. Art. 3 przewidywał jako karę za taki czyn obóz karny od trzech miesięcy do lat 10, zaś „w ciężkich przypadkach zaostrzony obóz karny od dwóch lat do piętnastu”.
Na podstawie Polenstrafrechtsverordnung karani byli Polacy i Żydzi, których miejscem zamieszkania lub pobytu w dniu 1 września 1939 r. były „wcielone tereny wschodnie”, bez względu na to, gdzie na obszarze Rzeszy „popełnili czyn zabroniony” (art. 4 ust. 1).
Skrajnie uproszczone postępowanie sądowe, określone w Polenstrafrechtsverordnung, uchylono w stosunku do Żydów przepisami z 1 lipca 1943 r., stanowiącymi krótko, że „Karalne zachowania Żydów podlegają ukaraniu przez policję” (§ 1), który to sposób ukarania wynikał jednoznacznie ze wskazania: „Po śmierci Żyda jego mienie przypada Rzeszy” (§ 2).
Rozporządzenie Polenstrafrechtsverordnung stanowiło podstawę m.in. do skazania na karę śmierci dwóch Polaków za to, że dali zbiegłemu rosyjskiemu jeńcowi wojennemu cywilne ubranie. 27 czerwca 1942 r. Wyższy Sąd Krajowy (Oberlandesgericht) w Poznaniu w składzie: prezydent senatu karnego Rex, jako przewodniczący, oraz sędziowie dr Vogel i Radke, przy udziale prokuratora dr Kolba, skazał na karę śmierci polskich robotników rolnych Antoniego Jankowskiego i Ludwika Przestackiego „za pomoc udzieloną rosyjskiemu jeńcowi wojennemu”. W uzasadnieniu wyroku z 27. czerwca 1942 r. wyłuszczono wyczerpująco, że „świadome wspieranie ucieczki rosyjskiego jeńca wojennego może, zważywszy na wzrastający ruch partyzancki w Generalnym Gubernatorstwie i włączonych terenach wschodnich oraz na prowadzoną aktualnie wojnę między Rosją Sowiecką i Rzeczą Niemiecką, w zupełności być ocenione jako zmasowana wroga wobec Niemców postawa (massive deutsch-feindliche Gesinnung), oddziałująca wzmacniająco na wroga i stanowiąca akt wrogości, zagrażający bezpieczeństwu Niemców.”
Wyrok wykonano miesiąc później – 28 lipca 1942 r., przez powieszenie.
Na podstawie Polenstrafrechtsverordnung został skazany na karę smierci 22-letni Polak, który „usiłował zbliżyć się” do 18-letniej Niemki w ten sposób, że chwycił ją od tyłu i uszczypnął w pierś, mówiąc przy tym do niej „schönes Fräulein”. Według przewodniczącego sądu specjalnego w Łodzi, z przepisu tego wynikało, że „każdy Polak, który uprawia stosunki seksualne z Niemką lub niemoralnie się do niej zbliża, musi wiedzieć, że przez to traci swoje życie”.
Oskar Rothaug, w latach 1937–1943 prezes Sądu Krajowego i przewodniczącego Sądu Specjalnego w Norymberdze, awansowany następnie na stanowisko prokuratora Rzeszy przy Trybunale Narodowym w Berlinie, dawał wyraz nienawiści do Polaków, mówiąc, że „wstałby z grobu, gdyby jakiś Polak został pochowany na cmentarzu obok niego” i dodał, że „trzeba móc nienawidzić, albowiem Bóg w Biblii jest nienawidzącym Bogiem”.
25-letni Jan Łopata, robotnik w gospodarstwie rolnym, w czasie pracy przy sieczkarni w stodole – według relacji bauerki – miał trzykrotnie chwycić ją przez sukienkę za intymną część ciała, za co został przez nią uderzony w twarz. Postawiony przed sądem krajowym oskarżony Łopata miał się przyznać, że uczynił to tylko raz „dla żartu” i powoływał się na polską dziewczynę obecną przy zdarzeniu. Sąd krajowy skazał Łopatę za znieważenie Niemki na karę 2 lat więzienia, uznając za okoliczność łagodzącą cechujący go brak odpowiedniej powściągliwości wobec kobiet, która była właściwa robotnikom niemieckim. W wyniku skargi ministra sprawiedliwości Sąd Najwyższy Rzeszy uznał ten wyrok za nieważny i skierował sprawę do sądu specjalnego w celu przeprowadzenia ponownego postępowania, ze wskazaniem na konieczność szczegółowego ustalenia możliwości zastosowania rozporządzenia o szkodnikach narodowych (Volksschädlingsverordnung), w świetle którego konieczne byłoby wymierzenie znacznie surowszej kary. Wskazanie na przepisy o karaniu szkodników narodowych otwierało drogę do wymierzenia kary śmierci za jakiekolwiek przestępstwo umyślne, inne aniżeli opisane w tym rozporządzeniu, jeżeli zostało popełnione przy wykorzystaniu nadzwyczajnych okoliczności wywołanych stanem wojny, a skazania na tę karę – jak określał § 4 rozporządzenia – „wymaga zdrowe poczucie narodowe z powodu szczególnej wagi czynu”.
Sędzia Oskar Rothaug – postąpił zgodnie ze wskazaniem i wywodził w uzasadnieniu, że z powodu powołań do Wehrmachtu silnie odczuwany jest w kraju brak rąk do pracy, co powoduje konieczność wykorzystania w dużej masie polskich robotników, także rolnych, którzy powinni być poddani stałej urzędowej kontroli ze względu na ich kryminalny charakter. Dalej podnosił, że społeczność wiejska ma prawo oczekiwać, że przeciwko sprawcom tego rodzaju „Terrorakten”, jakich dopuścił się oskarżony, będą czynione najsurowsze kroki, zaś czyn oskarżonego stanowiący poniżenie czci płciowej Niemki jest równocześnie zamachem na zachowanie czystości niemieckiej krwi. O samym oskarżonym sędzia napisał, że jego zwyrodniałą osobowość cechuje pobudliwość i wyraźna skłonność do kłamstwa, zaś jego mała wartość charakterologiczna jest oczywistym wynikiem „przynależności do polskich podludzi” („Zugehörigkeit zum polnischen Untermenschtum”).
W uzasadnieniu wyroku skazującego Łopatę na karę śmierci sędzia Rothaug stwierdzał, że ze względu na zachowanie oskarżonego, stanowiące „szczyt niesłychanej bezczelności”, jest ono czynem szczególnie ciężkim, co „zmusza do uznania kary śmierci jako jedyną sprawiedliwą pokutę wymaganą w interesie bezpieczeństwa Rzeszy, także dla odstraszenia tak samo nastawionych Polaków”.
Przewodniczący składu sędziowskiego sądu krajowego (I instancji), który skazał Polaka Jana Łopatę na karę więzienia został pozbawiony na swej funkcji. Interweniujący na polecenie Hitlera komisaryczny minister sprawiedliwości F. Schlegerberger zwrócił się do wszystkich sądów z okólnikiem, w którym przedstawił sprawę i jej konsekwencje dla sędziów.
W innej sprawie sąd specjalny, któremu przewodniczył sędzia Oskar Rothaug, skazał Polaka na trzy lata obozu karnego (Straflager) za to, że dał on parę cywilnych spodni serbskiemu jeńcowi wojennemu, umożliwiając mu ucieczkę do ojczyzny, która się powiodła. Polak twierdził, że powodowało nim współczucie, nie zaś zamiar ułatwienia zbiegowi wstąpienia do oddziału partyzanckiego Tito. Ten wyrok jako zbyt łagodny uchylił Sąd Najwyższy Rzeszy, uwzględniając skargę nieważności i skazał Polaka na karę śmierci. Sądu Najwyższy uznał za wystarczające uzasadnienie to, co zostało ustalone przez sąd specjalny, i podkreślił, że powody którymi kierował się oskarżony nie mają znaczenia. Dla jego skazania na karę śmierci wystarczyło domniemanie, że Polak mógł liczyć się z ewentualnością, iż Serb wstąpi do partyzantki Tito.
Sędzia Dölzl był sprawozdawcą w składzie orzekającym sądu specjalnego, który 04.12.1942 r. skazał polskiego robotnika przymusowego, na podstawie art. II i art. III Polenstrafrechtsverordnung , na karę 5 lat obozu karnego o zaostrzonym rygorze za noszenie bez zgody pracodawcy jego starych skarpetek i używanych szelek do spodni „do czasu, aż stały się niezdatne do użytku”. Sąd w składzie trzyosobowym (przewodniczący dr O. Eder) uznał czyn za „ciężki przypadek” i wymierzył oskarżonemu karę pięciu lat zaostrzonego obozu karnego, nie uwzględniając wniosku prokuratora o ukaranie go karą śmierci.
***
75 lat temu III Rzesza Niemiecka przestała istnieć. Jednak kiedy czytam w mediach informacje o niemieckim przedsiębiorcy, który na terenie swojej firmy w Dębogórzu ((woj. pomorskie), znieważał swoich pracowników zwracając się do nich "Jesteście idioci", "Polaczki", "Scheisse Polaken", to zaczynam obawiać się, że Rzesza Niemiecka istnieje, nie ma województwa pomorskiego ale Reichsgau Danzig-Westpreußen, i w dalszym ciągu obowiązuje Polenstrafrechtsverordnung z 4 grudnia 1941 r.
Od czerwca 2015 r. do stycznia 2016 r. w Dębogórzu na Pomorzu niemiecki biznesman Hans G. wykrzykiwał do swoich pracowników, że najchętniej pozabijałby wszystkich Polaków. W swoich wypowiedziach miał zwyczaj nawiązywać do drugiej wojny światowej, mówiąc że "jest hitlerowcem, że jest dumny z tego", że obozy koncentracyjne to była dobra rzecz, a Hitler to był wielki Niemiec i to, co robił było dobre, tylko szkoda, że tego nie dokończył". Swoim pracownikom mówił też, że są „tanią siłą roboczą dla Niemiec i niewolnikami Europy".
W marcu 2016 r. Telewizja Republika wyemitowała program, w którym Natalia Nitek zaprezentowała zarejestrowane z ukrycia nagrania. Niemiecki przedsiębiorca miał mówić m.in. "nienawidzę Polaków; nie to, że ich nie lubię, nienawidzę ich. Oni wszyscy są cwelami i idiotami. Lepiej jest w Afryce. Jesteście gównem".
Od stycznia 2017 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku toczył się proces o naruszenie dóbr osobistych przeciwko niemieckiemu przedsiębiorcy Hansowi G. Hans G. został pozwany przez byłą pracownicę jego firmy Natalię Nitek-Płażyńską.
Powódka domagała się przeprosin od Hansa G. i zadośćuczynienia w kwocie 150 tys. zł., które zamierzała przekazać na Muzeum Piaśnickie.
Pozew wzajemny przeciwko Natalii Nitek złożył też pełnomocnik Hansa G. Piotr Malach, argumentując, że nagranie wyemitowane w telewizji było prywatną rozmową, zarejestrowaną nielegalnie, a w dodatku pociętą i zmodyfikowaną, co ma naruszać dobra osobiste przedsiębiorcy. W pozwie wzajemnym Hans G. żądał od swojej byłej pracownicy przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na konto WOŚP.
W lutym 2018 roku Sąd Rejonowy w Gdańsku nakazał biznesmenowi publiczne przeprosiny Natalii Nitek-Płażyńskiej. Miał też powódce zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia. Powództwo, które wniósł Hans G. wobec pani Nitek w pierwszej instancji zostało w całości oddalone.
Wczoraj Sąd Apelacyjny w Gdańsku zmienił orzeczenie sądu pierwszej instancji. Zdaniem Sądu Apelacyjnego była pracownica niemieckiego przedsiębiorcy, nagrywając skandaliczne wypowiedzi Hansa G. naruszyła jego dobra osobiste. Będzie też musiała przeprosić biznesmena i opłacić zadośćuczynienie. Ponadto SA zmienił swoim wyrokiem obowiązki nałożone na pozwanego w pierwszej instancji. Zmianie uległa treść oświadczenia przepraszającego, które ma złożyć Hans G. oraz miejsce złożenia tego oświadczenia. Powódka domagała się, aby to oświadczenie przepraszające zostało przedstawione w miejscu pracy, w TV Republika – czyli tam, gdzie był wyemitowany materiał z tych nagrań, oraz w jednym z tygodników ogólnopolskich Sąd uznał, że nie ma powodu aby zamieszczać przeprosiny w telewizji i w tygodniku; również za niezasadne uznał przeproszenie w miejscu pracy, gdzie dochodziło do skandalicznych wypowiedzi. Oświadczenie przepraszające powódkę, panią Nitek ma być przekazane jej w liście. Druga zmiana polega na obniżeniu wysokości kwoty, która jest przeznaczona dla muzeum w Piaśnicy. Sąd w pierwszej instancji zasądził 50 tys. złotych, sąd apelacyjny ograniczył tę kwotę do 10 tys. zł.
Ponadto sąd apelacyjny uznał, że powództwo, które wniósł Hans G. wobec pani Nitek zasługuje na uwzględnienie. Zobowiązał Natalię Nitek-Płażyńską do złożenia oświadczenia przepraszającego Hansa G., z tytułu naruszenia dóbr osobistych (z powodu filmu wyemitowanego w TV Republika). Zobowiązał ją również do zapłaty 10 tys. złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy tytułem zadośćuczynienia.
Z ustnego uzasadnienia wyroku sędzi Zwierzyńskiej:
„obie strony postąpiły w sposób niegodny, który podważa podstawowe wartości, na których opiera się demokratyczne społeczeństwo: pozwany nie umiejąc zapanować nad swoimi emocjami wielokrotnie dawał im upust odwołując się do wyjątkowo negatywnych i szkodliwych stereotypów na temat osób narodowości polskiej, wypowiadając się o nich poniżająco i pogardliwie, nie bacząc, że są to osoby, z którymi na co dzień współpracuje”. Z kolei powódka [Natalia Nitek-Płażyńska] „przez kilka miesięcy, w sposób zaplanowany nadużywała naturalnego zachowania, jakim każdy człowiek obdarza swojego rozmówcę i zaufania, jakie żywi przełożony względem swojego pracownika”. W efekcie „aprobata takiego postępowania, zarówno powódki, jak i pozwanego wyklucza szczerą i efektywną komunikację, a z kolei bez takiej komunikacji trudno budować jakąkolwiek wspólnotę”.
Wczorajszy wyrok jest prawomocny.
Reasumując - Hans G ubliżał Polakom, gdański Sąd Apelacyjny nakazał go przeprosić.
Kpiny ze sprawiedliwości i zdrowego rozumu w wykonaniu sędzi Małgorzaty Zwierzyńskiej."
Witam wszystkich, nazywam się Aisha Sadat i jestem tutaj, aby świadczyć o dobrych dziełach BABA NOSA UGO ze świątyni w Karnataka, ponieważ moje szczęście zostało przywrócone, jestem małżeństwem od około 11 lat, do momentu, gdy mój mąż zaczął zachowywać się dziwnie, a potem zostawił mnie i nasze 2 dzieci innej kobiecie na ponad 6 miesięcy, nigdy nie wiedziałem, że miał romans z inną kobietą, ta kobieta chce czerpać moje szczęście i wszystko, nad czym pracowałem, miałam ochotę skończyć to wszystko. Szukając rozwiązania, natknąłem się na kilka zeznań na temat Spellcaster w Internecie.
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie zeznawali, że przywiózł ich kochanka Ex, inni zeznawali, że rozwiązuje on wszelkiego rodzaju problemy duchowe, ziołolecznictwo na choroby takie jak Fybroid, Astma, choroby przenoszone drogą płciową, choroby nerek, cukrzyca, zaburzenia erekcji, wygrana na loterii. Nigdy nie wierzyłem w czarnoksiężnika, ale nie miałem opcji, ponieważ szukałem wszędzie rozwiązania, więc dostałem e-mail BABA NOSA UGO z Testimonies online i postanowiłem spróbować.
Skontaktowałem się z nim przez e-mail i wyjaśniłem mu swój problem, powiedział mi, co muszę zrobić, i zrobiłem tak, jak mi polecił, przygotowałem coś do użycia, zrobił prawie wszystko sam, właściwie wątpiłem, kiedy powiedział mi, że powinienem się spodziewać dobrych wiadomości, minęło mniej niż 14 dni, kiedy mój mąż zadzwonił do mnie po tak długim czasie. Wrócił przepraszając i prosząc o wybaczenie, wszystko było jak sen, wybaczyłem mu i teraz jesteśmy jeszcze bardziej szczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej.
Chciałbym bardzo podziękować BABA NOSA UGO za jego życzliwą pomoc, nigdy nie spodziewałem się tak wspaniałej pracy duchowej i nie przestanę dzielić się jego świadectwem. Jeśli masz jakieś problemy duchowe i szukasz prawdziwego i prawdziwego Czarnoksiężnika, skontaktuj się z BABA NOSA UGO, a będziesz zadowolony, że to zrobił.
E-mail: nosaugotemple@gmail.com / nosaugotemple@net-c.com
WhatsApp: +37258031247
Viber: +2347066853060
https://karnatakatemple.wixsite.com/karnataka